fakty
Paluszek i główka to szkolna wymówka brzmi stare przysłowie... ale nie dla studentów Wydziału Nauk Medycznych. Jak rozpoznać chorobę, będą się uczyć z pomocą symulantów.
Muszą być pełnoletni, mieć zdolności aktorskie i być ...zdrowi. To na nich studenci medycyny będą się uczyć rozpoznawać choroby. Pierwszy casting na pacjenta symulowanego odbył się już 11 grudnia. -Takie są wymogi współczesnej edukacji. Z tej metody nauczania korzysta większość szkół i uczelni medycznych w USA, Kanadzie i Europie. WPolsce m.in. uczelnie medyczne w Krakowie, Poznaniu i Gdańsku. Wkrótce do tej grupy dołączy Wydział Nauk Medycznych UWM, który przygotowuje się do otwarcia Centrum Symulacji Medycznych -wyjaśnia prof. Jerzy Gielecki, prodziekan ds. kształcenia Wydziału Nauk Medycznych UWM.
Odgrywanie roli chorego nie jest łatwym zadaniem, dlatego istotne są uzdolnienia aktorskie kandydatów do tej roli.
- Mamy gotowe scenariusze, a na pewno wiele jeszcze powstanie. Pacjenci symulowani mają zagrać... pacjenta. Nie mogą być ekspertami. Musząodegraćswojąrolę na tyle realistycznie, aby student był przeświadczony, że ma do czynienia z osobą chorą. Pomogą im w tym wykładowcy, którzy będą również reżyserami - dodaje prof. Gielecki.
Osoby, którym uda się zakwalifikować będą uczestniczyć w wykładach, ćwiczeniach, a nawet przy egzaminowaniu studentów.
- Poszukujemy zarówno osób młodych, jak i w średnim lub starszym wieku. Chodzi o to, aby studenci mogli uczyć się od nich objawów m.in. chorób najczęściej pojawiających się w danym wieku - mówi prof. Gielecki.
Osoby spełniające kryteria pacjenta symulowanego zostały zaproszone na rozmowę kwalifikacyjną. Marcin Jans, członek grupy artystycznej ParadoxArt zjawił się na castingu jako pierwszy.
- To pierwszy casting medyczny, w którym biorę udział. To pewnego rodzaju eksperyment, sprawdzenie siebie i zobaczenie jak to jest. Czy uda mi się przekonać jury? Nie wiem, ale kiedyś w szkole powiedziałem nauczycielowi, że jadę na wykopki w grudniu. I uwierzył - śmieje się Marcin Jans.
Magdalena Łukaszewicz, z wykształcenia ekonomistka, o castingu dowiedziała się z .Gazety Olsztyńskiej".
- Nie przygotowywałam się, pójdę na żywioł. Mam nadzieję, że mam to coś w sobie. Czy symulowałam choroby? Nie przypominam sobie, abym wsadzała termometr do herbaty, albo jadła surowe ziemniaki. Nie wiem czy jest to sposób na życie, ale z pewnością to niebanalny sposób zarobkowania - opowiada Magdalena Łukaszewicz.
Za udział w projekcie aktorzy amatorzy otrzymają gaże zależne od liczby wypracowanych godzin. Wydział Nauk Medycznych planuje przyjąć 50 osób.
Pomysł wprowadzenia na uczelnie medyczne pacjentów symulowanych „przyszedł" ze Szkocji, gdzie metodę tę opracowałw 1979 roku dr Ronald Harden. Metoda polega na perfekcyjnym „nauczeniu się" przez pacjenta symulowanego objawów lub naturalnego przebiegu choroby, a następnie na równie doskonałym odegraniu swojej roli czyli tej wyuczonej choroby przed studentami medycyny. Metoda ta kształtuje w studencie właściwą postawę oraz pozwala ćwiczyć wielokrotnie wybrane umiejętności jeszcze zanim student spotka prawdziwego pacjenta. Pacjent symulowany to zdrowy człowiek, który potrafi realistycznie i dokładnie odtworzyć historię przebiegu choroby, naśladując fizycznie i emocjonalnie historię przebiegu choroby prawdziwego pacjenta. Pacjenci symulowani zapewniają studentom możliwość doskonalenia komunikacji, zbierania wywiadu, prowadzenia diagnostyki jak również pozwalają wykształcić umiejętności kliniczne niezbędne w zawodzie lekarza. Metoda ta zostanie wprowadzona na WNM na kierunku lekarskim z projektu Wzmocnienie potencjału dydaktycznego UWM w Olsztynie współfinansowanego przez Unię Europejską z Europejskiego Funduszu Społecznego.
13
1 (173) styczeń 2014