33
schody pałaców Kaliguli i Tyberyusza. Obok, resztki biblioteki i świątyni Augusta. Dalej na palatyńskiej górze oglądając przepiękny i doskonale zachowany dom Livii oraz pałac Augusta, zapoznałam się dokładnie z urządzeniem domu rzymskiego.
Oprócz Palatynu i Kapitolu, które stanowią jakgdyby osobne stare miasto i na innych wzgórzach Rzymu co krok prawie uderzały mnie wśród nowych budynków starożytne zabytki. I tak oglądałam przepiękny Pantheon, mauzoleum Hadryana, teatr Marcellusa, kolumny i obeliski stare na forach cesarskich. Jako jeszcze jeden dowód tak wysoko stojącego budownictwa rzymskiego okazały mi się stare mosty. Idąc na Zatybrze, przechodziłam właśnie przez stary most Fabriciusza. Zatrzymałam się umyślnie, by przypatrzeć się tej budowie, którą wzniósł rzymski geniusz budowniczy tyle setek lat temu. Potężne filary silnie podtrzymują sklepienie, zanurzając omszałe stopy w mętnych falach Tybru; a białe głazy zdają się mówić, że jeszcze tak setki i tysiące lat będą stały niewzruszenie. Co chwila uderza nas siła i potęga dawnego Rzymu, przenosząc myśl w ubiegłe lata.
MUZEA.
W muzeach rzymskich podziwiałam cudne rzeźby, w których sztuka starożytna znalazła najlepszy swój wyraz. Długo przykuła mnie do siebie grupa Laokoona. Ciała nieszczęsnych, oplecione cielskami olbrzymich wężów, prężą się straszliwie, by wyrwać się z okropnych uścisków. Twarz Laokoona wyraża niemy, straszny ból. Wężowe sploty coraz bardziej zacieśniają się. Tchu mu brak, — na usta wybiega ostatni niemy krzyk o pomoc.
Podobna motywem, ale zupełnie inna w wyrazie jest rzeźba „umierającego gladyatora*. Krew cicho sączy się z rany, a cała postać wsparta na prawej ręce, tchnie cichym, przejmującym tragizmem. Twarz skurczona okropnym bólem, ale zarazem spokojna jakąś rezygnacyą, zwolna chyli się ku ziemi.
3