58
oblewa fioletowe pogórza i odbija się w tęczowych barwach na lazurze wody.
CAMPO SANTO.
Najsilniejsze wrażenia odniosłam, zwiedzając cmentarz zamiejski, zwany „campo santo“ — prochami zmarłych uświęcone pole. W kotlince górskiej znajduje się w czworobok ujęta olbrzymia, kryta kolumnada. W jej obrębie wznoszą się groby i krzyże wśród zieleni drzew i różnobarwnych kwiatów. Przepyszny ogród kwiatowy. Dokoła krużganek, pełen posągów i nagrobków. Prawdziwa gale-rya rzeźb wspaniałych. Są to wszystko grobowce, przedstawiające najważniejsze chwile z życia umarłych, symbolizujące czy to ich zalety czy to rozpacz blizkich po ich utracie. Charakterystycznym dla Włochów, dla ich pogodnego usposobienia, jest sposób odtwarzania śmierci. Nie przedstawiają jej sobie okrutnie ani strasznie. Wszędzie jest raczej jakaś łagodna i spokojna.
Przejrzyjmy się tylko scenom.
Przed zmarłym klęczy kobieta w przepięknym stroju, pośród nich zjawia się Chrystus błogosławiący i ukojeniem ich darzy. Gdzieindziej duszyczka młodej dziewczyny unosi się z trumny a Anioł śmierci wskazuje jej drogę ku niebu. To znowu jakaś czysta i szlachetna dusza dąży w sfery zaziemskie. Co tylko uleciała. Jeszcze uchylone oddrzwia grobowca zdają się nam opowiadać o błogiej szczęśliwości, przez śmierć zdobytej. Mnóstwo, mnóstwo podobnych nagrobków. Trudno w zwięzłym szkicu wszystkie je opisać. Co prawda, w pomysłach są rzeźby niekiedy mniej udatne, natoimiast w wykonaniu skończone arcydzieła. Postacie są wszystkie naturalnej wielkości, dzięki czemu wprost oszałamiają i łudzą tak dalece, iż zdaje się, iż mamy do czynienia z realnemi, żyjącemi istotami. Szaty, suknie kobiet są przecudownie wykute, fałdy, koronki i hafty wyglądają jakby dopiero co wyszły z pod igły. Marmury wyginają się jak atłas lśniący na osobach. Oglądając tę doskonałość sztuki rzeźbiarskiej, z zachwytu ocknąć się nie można. Lecz i duchowa strona postaci