Od razu odrzucam wszelkie oskarżenia o „konserwatyzm" i „było lepiej, gdy byłem młody, teraz wszystko jest inne i gorsze”. Nie chcę argumentować za nostalgią, chcę argumentować za historią.
Stoimy dziś przed, powiedzmy, czterdziestoma latami historii mikrokomputerów i wszystkiego, co zrodziło się wraz z udoskonalaniem układów scalonych. Większość z wyprodukowanych wtedy mikrokomputerów i urządzeń towarzyszących jest dostępna w oryginalnym stanie. Pozwala to nam, fascynatom historii, bawić się i badać rzeczy takimi, jakie były.
Czasem antropolodzy natrafią na „zaginione plemię” i stają przed dylematem moralnym: czy lepiej zaburzyć życie ludzi nieświadomych zewnętrznego świata przez dokonanie badania, czy też pozbawić swoją gałąź nauki obserwacji i wniosków, na które z każdym dziesięcioleciem szanse są coraz mniejsze.
Mamy szczęście, prawda? Duża część materiału badawczego jest dostępna w zasięgu ręki, do tego nasz brak moralności (hej, jesteśmy fanami komputerów) idealnie współgra z brakiem wyzwań etycznych.
Każdego dnia spędzam kilka minut, obijając się o różne strony i kanały, na których dyskutuje się o komputerowych zabytkach. Prawdąjest, że większość z tych miejsc to zagłębia nostalgii. Można wbić metaforyczny szpadel w dowolne miejsce i wyciągnąć na powierzchnię dziesiątki wspomnień. Bez względu na motywację, wszystkie te źródła mają dla mnie wartość edukacyjną. Nie tylko lepiej rozumiem obecny rozwój, ale przez pryzmat plastiku i silikonu dane jest mi obserwować inne kultury.
Oglądałem ostatnio recenzję X68000 - komputera, o którym dowiedziałem się zupełnie niedawno. Każdy wie, że Motorola 68k była sercem Amigi, dużego Atari i Apple; niewielu wie o X68000. Kiedy tak otwierałem nowe