Mają świadomość, ze ustępują nam pod względem rozwoju gospodarczego i zamożności społeczeństwa. „Powszechna bieda” na Ukrainie to jednak jeden z wielu niczym nie popartych stereotypów. Wielu ludzi uzyskuje dochody poniżej minimum socjalnego, ale „wielu” nie oznacza jeszcze, że „wszyscy”. Na Uniwersytecie dostrzega się zadbaną, dobrze ubraną młodzież. Odnosi się wrażenie, że po samym tylko Lwowie krąży więcej luksusowych samochodów marki BMW i Mercedes niż po całej Polsce. Przed hotelem „Grand” można zobaczyć najnowsze modele najlepszych światowych firm, nie trzeba jechać na targi motoryzacyjne do Frankfurtu. Charaktery- j styczne jest to, że wszystkie lepsze samochody mają zaciemniane szyby. Nawet stawki, jakie pobierają pracujące w tym hotelu „córy Koryntu”, są światowe i w niektórych przypadkach wynoszą do tysiąca dolarów za noc.
Spacerując po mieście łatwo można natrafić na turystów z Polski. Tylko w jednym dniu i w jednym z miejsc parkingowych naliczyłem aż siedem autokarów z naszymi tablicami rejestracyjnymi. Standardowa trasa wycieczkowa obejmuje m.in. Basztę Prochową, arsenał, operę, Wysoki Zamek, Uniwersytet, muzeum piwa, wzgórze św. Jura, dawną dzielnicę żydowską, Cmentarz Łyczakowski i cmentarz Janowski oraz liczne cerkwie i kościoły.
#
Dla Ukraińców centrum miasta stanowi jed- I nak Aleja Swobody. To tutaj kwitnie nocne życie, wieczorem gra muzyka, a mieszkańcy oblegają liczne kafejki. W pewnym momencie dostrzegam mojego przyjaciela z Polski, który przekraczając przejście dla pieszych, przeżegna! się. Musiałem zadać pytanie, co oznaczał ten gest akurat na jezdni. A on z uśmiechem odpowiedział, że tutaj szczęśliwe przejście ulicy to nie lada wyczyn, więc jest za co dziękować Bogu. Kontynuowałem zwiedzanie miasta, bacznie obserwując sytuacje na różnych przejściach dla pieszych. Faktycznie, dla tutejszych kierowców czerwone światło wcale nie oznacza, że nie można jechać. Dlatego też należy bardzo uważać. Inna rzecz, że po zmierzchu wielu kierowców jeździ bez świateł, uruchamiają je dopiero, gdy już nic nie widzą.
To nie koniec...
To mój ostatni wieczór w Lwim Grodzie... Skoro rano trzeba wcześnie stać, postanawiam wrócić do hotelu. Decydujemy się z przyjaciółmi zamówić taksówkę. Ponieważ jest nas sześć osób. muszą podjechać dwie. Trzy osoby -w tym ja - jadą trzydziestoletnią wołgą, a trzy dwudziestoletnim fordem, z którego po drodze cieknie i dymi. Nie chcę być złośliwy, ale zawsze uważałem, że wołgi są lepsze niż fordy, szczególnie czarne wołgi.
Zwieńczeniem kilkudniowej konferencji jest bankiet. Gospodarze dziękują nam za przybycie i w oficjalnej mowie proszą, aby nasz wspólny dialog poświęcony przeszłości i przyszłości Lwowa był kontynuowany. „My Ukraińcy i Polacy jesteśmy rodziną. To normalne, że w rodzinie są problemy, ale są też piękne chwile, na przykład takie jak ta, kiedy siedzimy przy wspólnym stole, jemy i rozmawiamy” - podsumowuje napotkany trzydziestolatek
Łukasz Tomasz Sroka
Konspekt nr 4/2006 (27)