150 Proza fanlastycznunaukowa
Ziemian pod względem rozwoju cywilizacyjnego. W utopiach astronauty-cznych Broszkiewicza podróżnicy z reguły odnajdywali mieszkańców innych planet. Vegowie z Delii czy tubylcy z Centaura byli przy tym podobni bliźniaczo do kosmicznych braci z Ziemi. Autor Lalande, choć nieśmiało, spróbował wyłamać się z konwencji. Nie pokazał twórców Starej Bazy, ale zasugerował, że mogły nimi być istoty bynajmniej nie człekokształtne. Witfać tu wyraźny wpływ poglądów Lema. Zajdel znacznie ograniczył w powieści wątek morałno-filozoficzny. Niewiele jest na kartkach książki momentów, w których moglibyśmy poznać ludzi przyszłości: odnosi się wrażenie, że człowieka przesłoniła tu technika. Autor nie próbował postawić swych bohaterów w sytuacjach konfliktowych, w których ich wartości moralne i cechy charakteru wystąpiłyby najpełniej. Ewa i Ted urodzili się na pokładzie statku kosmicznego w czasie trwania wyprawy. Zajdel nie wykorzystał kryjących się w tym fakcie możliwości, dających okazję do rozbudowania wątku psychologicznego.
Odmienny typ fantastyki astronautycznej reprezentuje wydana w roku 1964 książka Marii Kann pt Błękitna planeta. Utwór stanowi połączenie realistycznej powieści obyczajowej z elementami fikcji naukowej, mającej w zasadzie niewiele wspólnego z naukowością. Sprowadzając na Ziemię przybysza z odległego układu planetarnego i umieszczając go w kręgu spraw współczesnego świata, autorka dokonała konfrontacji marzeń o wspaniałym rozwoju cywilizacji z rzeczywistością dnia dzisiejszego. Kosmonauta Jun jest potomkiem tych, którzy opuścili legendarną Atlantydę w momencie katastrofy. W dalekim układzie Tau Cetii uchodźcy zbudowali nowe życie. Mądrzy i piękni, prawdziwi „ludzie jak bogowie”, którzy marzyli się Wellsowi, zapragnęli dowiedzieć się, co zdziałali ich bracia na Ziemi. Konfrontacja ojczyzny Juna z obrazami ziemskiego życia nie wypada budująco. Sceny z pijackiej zabawy wiejskiej, dzieje ludzkości prowadzącej ustawiczne wojny — wszystko to napełnia szlachetną, wrażliwą naturę przybysza wstrętem. Jun odlatuje, pozostawiając mieszkańców „błękitnej planety” własnemu losowi. W odlocie Juna zawarty został moralny protest przeciwko ludzkiej podłości i ostrzeżenie przed kataklizmem, do jakiego może doprowadzić wiedza w epoce atomu wykorzystana dla celów wojennych. Dlatego też kosmonauta nie zamierza udostępnić ludziom tajemnicy własnych urządzeń technicznych i nie zgadza się na spotkanie z ziemskimi uczonymi. Przeciwstawiając naszą cywilizację — kosmicznej, którą reprezentuje Jun, wskazała Kann dwa warianty losu istot rozumnych. Jak w Astronautach Lema mamy tu do czynienia z dwoma światami: w jednym rozumnie wykorzystywana wiedza służy podnoszeniu dobrobytu społeczeństwa, drugi — skłócony wewnętrznie — zmierza ku zagładzie. W Błękitnej planecie role uległy jednak przestawieniu. To właśnie Ziemianie nie umieją budować przyszłości w pokoju. Wprowadzając motyw tragicznego losu Atlantydy, autorka niedwuznacznie wskazała, jaki koniec może spotkać mieszkańców wojowniczej planety. Nieograniczone możliwości ludzkiego poznania mogą być wykorzystane albo dla dobra człowieka, albo dla jego zagłady. Wybór zależy od człowieka — od morale ludzi, a zwłaszcza od morale ludzi młodych, którzy będą kształtować najbliższą przyszłość Ziemi. Dlatego Jun przed odlotem mówi do Marcina: „Pamiętaj Marcin, że to od was, od młodych zależy, jaka będzie przyszłość Ziemi. Odwieczne marzenie o szczęśliwym Lądzie wy musicie urzeczywistnić.”1 W słowach tych autorka wyraźnie precyzuje sens ideowy i adres powieści.
Maria Kann ucieka się tu wszakże do starego zabiegu, motywując rzeczy nazbyt fantastyczne snem Marcina. A we śnie wszystko jest możliwe, nawet przylot statku kosmicznego ściągniętego w Bieszczady sygnałami harcerskiej krótkofalówki.
Pod względem wartości literackich Błękitna planeta nie dorównuje powieściom Broszkiewicza. Niewątpliwą zasługą Marii Kann jest natomiast poszerzenie tematyki dziecięcej fantastyki naukowej o nowe zagadnienia i umiejętne ich podanie w interesującej i zarazem intelektualnie pogłębionej formie. Kann, jako jedyna autorka książek tego typu, zerwała ze schematyzmem optymistycznej utopii przyszłościowej, wszechwładnie panującym u Broszkiewicza i Zajdla. To, co w Wielkiej, większej i największej było tylko przeczuciem innych możliwości, Kann zrealizowała świadomie i konsekwentnie. Nasza teraźniejszość nie może napawać optymizmem i wcale nie wiadomo, czy postęp techniczny uszczęśliwi ludzkość. Błękitna planeta jest w gruncie rzeczy powieścią o dniu dzisiejszym i chyba na tym polega jej wyższość nad takimi utworami, jak Lalande..., Ci z Dziesiątego Tysiąca czy Oko Centaura.
W modelu prozy fantastycznej, stworzonym przez Broszkiewicza (Wielka, większa i największa) i rozwiniętym przez Kann, Jan Zygmunt Jakubowski upatrywał podstawową szansę powieści młodzieżowej (właściwie — dla starszych dzieci): „W tej właśnie strukturze powieściowej, łączącej elementy realizmu, fantastyki i problematyki fantastyczno-moralnej — pisze — rad bym widzieć perspektywy rozwoju powieści dla młodzieży”.2
M. Kann: Błękitna planeta. Warszawa 1964, s. 225.
J. Z. Jakubowski: O niektórych problemach literatury dla dzieci i młodzieży. „Ruch Pedagogiczny” 1962 nr 1, s. 14.