Esej
Danuta Wolska
Rodzi się dziecko niepełnosprawne... W literaturze znajdujemy wiele opracowań na temat trudnych emocji rodziców związanych z jego urodzeniem, wiele propozycji metod wsparcia w ramach wczesnej rehabilitacji. Ale przed osobami towarzyszącymi rodzinie w tych trudnych chwilach jest zadanie najważniejsze: trzeba pomóc rodzinie dostrzec sens i radość w towarzyszeniu dziecku niepełnosprawnemu. Trzeba nauczyć rodziców mądrej miłości -takiej, która stawia wymagania, ale też mówi „wiem, że sobie poradzisz”. Trzeba pomóc rodzicom spojrzeć na życie dziecka z perspektywy jego możliwości, potrzeb i zainteresowań, bez pokusy porównywania jego rozwoju z rozwojem zdrowych dzieci. Dopiero wtedy życie rodziny nabierze blasku, a dla dziecka będzie ona wsparciem.
Profesjonaliści i rodzice muszą odpowiedzieć sobie na pytanie: kim jest dla mnie osoba niepełnosprawna intelektualnie?
Często staje się ona osobą, którą trzeba się zaopiekować, zająć, zaplanować jej życie, bo sama nie jest w stanie tego zrobić. Nawet nie próbujemy się z nią zaprzyjaźnić, bo jest przecież niepełnosprawna intelektualnie - jakby w przyjaźni nie serce a intelekt pełnił rolę naj ważniejszą. Nawet nie bardzo wsłuchujemy się w jej niewyraźną mowę, bo cóż nowego dowiemy się od niej my - z wyższym potencjałem intelektualnym...
Jeśli tym torem pójdą nasze myśli, osoba niepełnosprawna intelektualnie stanie się dla rodziny i osób mających z nią kontakt źródłem cierpienia. A przecież: „Osoby słabe i kruche mogą w osobach silnych budzić to, co jest w nich najpiękniejsze i najlepsze. Wzywają do otwarcia serca i umysłu na cierpienia i potrzeby innych, do miłości inteligentnej, nie czysto uczuciowej. Osoby słabsze prowadzą osoby silne do odkrycia swego człowieczeństwa, porzucenia świata rywalizacji, tak by mogły one oddać swoje siły służbie miłości i pokoju i świadomie przyjąć swoje słabości i pęknięcia, które tak często stara my się ukryć pod osłoną masek”.
Osoba z niepełnosprawnością intelektualną została z pewnością powołana do wzrastania i zbawienia, jak każdy z nas. Niemniej dotarcie do tej prawdy wiedzie różnymi drogami. Powołanie to zaakceptowanie tego, czym zostałem obdarzony. W kontekście niepełnosprawności powołanie to dotyczy zarówno samej osoby, jak i jej rodziny. Fakt doznania niepełnosprawności a przystosowanie się do niej to długa i ciężka droga, z pozoru nie mająca jasnego końca. Pojawia się na niej zarówno wiele trudności, jak i radości, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia. Czasami są sytuacje nas przerastające i - po ludzku rzecz biorąc - trudne do zaakceptowania i zrozumienia. Niepełnosprawność to właściwie nigdy nie kończąca się droga w pokonywaniu swej słabości, odmienności, ale też i w pokony-
Konspekt nr 4/2006 (27)