Taką właśnie pisarką jest znana na całym świecie „mistrzyni kryminału”, Agata Chrys-tie. Przyznam, iż czytałam już książki powyższej autorki i za każdym razem jestem niepomiernie zdziwiona na zakończenie, bowiem nigdy nie jestem w stanie domyśleć się rozwiązania zagadki i to jest właśnie wspaniałe.
Morderstwo w Orient Expressie to kolejna książka z serii przygód niezwykłego detektywa Herkulesa Poirota, obdarzonego nadzwyczajnym intelektem i rzadko spotykanym talentem do łącznia skrawków bezwartościowych z pozoru informacji w logiczną i spójną całość. Otóż nasz niewyróżniający się zbytnio bohater, określony przez obserwatorów jako „osoba, której nie traktuje się poważnie”, odbywa banalną podróż słynnym Orient Expressem. Jednak już na samym początku Poirot zwraca uwagę na niezwykle, jak na tę porę roku, zatłoczony pociąg. Zauważa przy tym, iż podróżują nim ludzie z różnych grup społecznych i o różnej pozycji materialnej, w różnym wieku i o odmiennych narodowościach. To faktycznie nieprawdopodobne. Podróż koleją zamienia się jednak w koszmar, gdy odkryte zostają zwłoki pewnego arystokraty. Na dodatek pociąg wpada w środku nocy w zaspy, a pasażerowie zostają odcięci na kilka dni od świata...
Było to dla wszystkich okropne przeżycie, ale zapewne na tym skończyłaby się cała historia, gdyby nie fakt, że w pociągu tym przebywa również znakomity detektyw Herkules Poirot, którego poproszono o współudział w rozwiązaniu tajemniczego morderstwa. Dużo miejsca zajmują przesłuchania mające na celu ustalenie motywu zbrodni i odnalezienie mordercy, który niewątpliwie znajduje się w pociągu i jest jednym z pasażerów. Ustalić należy zatem, który? Jest to pewnego rodzaju sprawdzian umiejętności Poirota, gdyż nie może on skorzystać z żadnego źródła i potwierdzić, np. tożsamości podróżnych. Zdany jest na własny umysł, przeczucie i doświadczenie. Cieipliwie odrzuca kłamstwa i fałszerstwa, by dojść do prawdy. Początkowo wydaje się to niezwykle skomplikowane, gdyż każda z osób ma wiarygodne i potwierdzone alibi, przy czym nie ma motywu, który skłoniłby ją do tak okrutnego czynu. Każdy z pasażerów to ciekawa i niejednowymiarowa postać. Mamy też konduktora pracującego w Orient Expressie od 15 lat, starą Szwedkę, świeżo poślubione małżeństwo, emerytowanego pułkownika, rosyjską księżną i wielu innych. Niby zupełnie różne osobowości nie mające ze sobą nic wspólnego, ale... Wkrótce zostaje ustalone prawdziwe nazwisko ofiary, a pasażerów, jak się okazuje, łączy znacznie więcej niż można było przypuszczać.
Zachęcam do świetnej lektury. Do tej pory zastanawiam się, a jednocześnie podziwiam, w jaki sposób autorka złożyła w tak przemyślaną i logiczną całość, tak niepasujące do siebie elementy. Dominika Mrozowska LO
4