Nie widzimy związku pomiędzy błędna polityka przestrzenna ubiegłych dekad a dramatycznym stanem Górnego Śląska, który ‘produkuje’ 22% pyłów przemysłowych i 28% krajowej emisji gazu, na 2% powierzchni Polski. W efekcie, zachorowalność na choroby serca jest tam wyższa o 20% w porównaniu z resztą kraju, a umieralność niemowląt najwyższa w Polsce.
Nie rozumiemy zależności pomiędzy aktualnymi naszymi problemami - bezrobociem; zacofaniem technicznym miast i brakami infrastruktury; konfliktami w zakładach przemysłowych Śląska. Szczecina i Ożarowa; spekulacjami budowlanymi a polityką przestrzenną i planowaniem urbanistycznym, choć są one oczywiste.
Nie chcemy dostrzec związku pomiędzy sytuacją polskiej wsi a błędną polityką przestrzenną ubiegłych dekad - która pogrążyła wiele regionów naszego kraju w niedostatku.
Nie rozumiemy, że źródłem konfliktów społecznych, jakie wywołuje większość nowych inwestycji, jest wadliwy system gospodarowania przestrzenią, gdyż konflikty i wszelkie regulowanie praw, interesów oraz zobowiązań musi być rozstrzygane na etapie formułowania koncepcji i planowania w procedurach negocjacyjnych oraz prawnych, a nie przez blokady rozpoczętych już budów.
Wielkie inwestycje czy zamierzenia publiczne - rozszerzenia parków narodowych i stref ograniczonego użytkowania czy budowa uciążliwych obiektów komunalnych, musi wywoływać spory, mogą być one prawidłowo rozwiązywane jedynie w oparciu o plany przestrzenne i przy szerokim udziale społeczeństwa. Ogranicza to konflikty i stwarza prawidłowe warunki do inwestowania i rozwoju.
Dziś, zablokowane inwestycje hamują rozwój gospodarczy Polski, zwłaszcza niedobre w skutkach są ‘stracone’ zagraniczne inwestycje. Jest to efekt wad naszej gospodarki przestrzennej, które skutkują niestabilnością systemu władania ziemią i niestabilnością przepisów dotyczących jej użytkowania, a są to podstawowe warunki jakich oczekuje każdy inwestor.
Oferowane potencjalnym inwestorom warunki lokalizacyjne są również nie atrakcyjne pod względem standardu usłuo czy czystości środowiska. W tej konkurencji systematycznie przegrywamy wyścig o zagraniczny kapitał z naszymi sąsiadami, którzy oferują nie tylko tańszą i wykwalifikowaną siłę roboczą, lecz także atrakcyjniejsze miasta, lepsze szkoły, czyste środowisko. Te czynniki lokalizacyjne sa dziś niezmiernie istotne, czego w Polsce jeszcze nie zrozumiano, efektem tego sa odrzucane oferty Radomska, pomimo doskonałych warunków ekonomicznych jakie to miasto oferuje.
Tymczasem, zamiast usuwać wady prawa, porządkować stosunki własnościowe i usprawniać pracę administracji publicznej, składamy inwestorom, również zagranicznym, nierealne obietnice i obiecujemy specjalne traktowanie.
Obietnice te są dlatego nierealne, gdyż bariery inwestycyjne mają charakter systemowy, ich eliminowanie jest możliwe jedynie przez naprawę systemu gospodarki, a próba specjalnego traktowania niektórych inwestorów prowadzić by musiała do łamania polskiego prawa oraz zasad unijnych.
Problem ten musi być rozwiązany tak, aby każdy inwestor, polski i zagraniczny, czuł sie bezpieczny, rozpoczynając nowe zamierzenie i aby chciał nie tylko inwestować w polskim mieście, lecz również w nim mieszkać.
Nasza gospodarka przestrzenna jest nękana korupcją, gdyż gospodarka terenami bez planów przestrzennych oraz skutecznej kontroli budowlanej i urbanistycznej, prowadzić musi do nadużyć, czego obrazem jest wiele polskich miast, ze stolicą na czele.
'BARIERY I PROBLEMY GOSPODARKI PRZESTRZENNEJ W POLSCE’ RAPORT KRAJOWEGO SEKRETARIATU „HABITAT” STRONA II