166
URANIA
6/1994
niki otrzymano przy założeniu jego słuszności). Jest to chyba ostatnia hipoteza jakiej by się chwytano. Inną możliwością jest, że istnieje duża klasa galaktyk z 0.4<z< 1, której brak w naszym bezpośrednim sąsiedztwie. Tiki niedobór mógłby być spowodowany sklejaniem się (ang. merging) galaktyk w pewnym okresie dziejów Wszechświata. Th ostatnia hipoteza napotyka jednak trudności związane ze skalą procesu. Po prostu sklejanie musiałoby być dość wydajne.
Wniosek, któty można wyciągnąć z tych Krzysztof Ziółkowski — Warszawa
kilku uwag na temat testowania q0 jest taki, iż jak dotąd nie można odrzucić nieewolu-cyjnego modelu zliczeń galaktyk. Trzeba przedtem dowiedzieć się, co jest tak naprawdę źródłem jego dotychczasowej niezgodności z obserwacjami. Można też stwierdzić, że jednym ze sposobów na przybliżenie się do wiedzy jaką wartość może mieć q0 jest dokonanie swego rodzaju spisu ludności w lokalnym Wszech-świecie. W stosownej ankiecie pojawiłyby się pytania jaką jasność ma Pan/Pani w filtrze U, B, V, R, J, H, K...
Jak powstały i czym są komety
Cztery i pół miliarda lat temu, w jednym z licznie występujących w naszej Galaktyce obłoków materii międzygwiazdowej, zaczęło się tworzyć zgęszczcnie. Wśród chaotycznie poruszających się cząstek pojawiła się bowiem tendencja ruchu o charakterze swobodnego spadania w kierunku obszaru o wzrastającej gęstości. Nie wiadomo co było tego przyczyną. Podejrzewa się, że mógł nią być np. impuls pochodzący od wybuchu jakiejś pobliskiej gwiazdy. Wiadomo natomiast, że tak właśnie rozpoczął się proces, który doprowadził do powstania Słońca, jego układu planetarnego i nas samych.
Pierwotny obłok składał się przede wszystkim z atomów wodoru, ale występowały w nim też atomy helu i niewielkie ilości atomów cięższych pierwiastków (głównie w postaci ziaren pyłu o rozmiarach poniżej lO* m). Gęstość tej mgławicy gazowo-pyłowej nie przekraczała 105 atomów/cm3 (około 1021 g/cm3), a temperatura była rzędu 10 K (tzn. 10 stopni powyżej zera bezwzględnego). W obrębie zgęszczenia wzrastało oczywiście ciśnienie, którego działanie rozprężające było jednak tłumione siłami grawitacyjnymi skupiającej się masy. Sprężany gaz ogrzewał się, a powstające ciepło było emitowane w postaci promieniowania podczerwonego. Początkowo więc temperatura kurczącego się obłoku nie ulegała zmianie, rosła natomiast jego gęstość. Ale w miarę wzrostu gęstości gaz stawał się coraz mniej przezroczysty dla promieniowania i wobec tego gromadzącemu się ciepłu coraz trudniej było znaleźć ujście. Temperatura gazu zaczęła się więc podwyższać. Gdy po pewnym czasie unoszona promieniowaniem energia nie mogła już się wydostai na zewnątrz, powstający o-biekt charakteryzował się temperaturą rzędu 102 Ki gęstością około 1011 atomów/cm3. Z początkowo bezkształtnej mgławicy materii międzygwiazdowej zaczął wyłaniać się w ten sposób kulisty twór, którego stan fizyczny stawał się już niezależny od otoczenia. Nazywa się go dziś Protosłońcem.
Dalsze kurczenie się Protosłońca powodowało stosunkowo szybki wzrost temperatury w jego wnętrzu wskutek zamiany energii grawitacyjnej na energię cieplną. Transport tej energii na powierzchnię odbywał się już nie za pomocą promieniowania jak dotychczas, ale drogą konwekcji czyli przemieszczania się mas gazu. Gdy