316 SPRAWOZDANIA
skandynawskie), które sto lat temu zainwestowały w tworzenie bibliotek publicznych, powierzyły je opiece samorządów lokalnych, głównie w zakresie ich finansowania, i dziś zbierają owoce w postaci wysokich wskaźników piśmienności i powszechności korzystania z usług informacyjnych. W drugim planie mieszczą się kraje (np. Europy Środkowo-Wschodniej), gdzie biblioteki mają historycznie ugruntowaną tradycję, ale współczesne standardy (księgozbiory, lokale, wyposażenie w nowe technologie informacyjne, kwalifikacje bibliotekarzy) są niskie, a zainteresowanie instytucji rządowych ich rozwojem jest słabe.
Do trzeciego planu wypada zaliczyć kraje rozwijające się: Afryki, Ameryki Łacińskiej, Azji — borykające się z powszechnym analfabetyzmem, brakiem środków finansowych na zakładanie i utrzymanie bibliotek, minimalnym zainteresowaniem rządów ich rozwojem. Oczywiście, podział na te trzy plany jest mocno uproszczony, bowiem są kraje, które mają wiele cech pośrednich i dlatego wszelkie oceny działalności światowego bibliotekarstwa muszą być ostrożne, zwłaszcza gdy mowa o ich rozwoju w bliższej i dalszej przyszłości. Ta ostrożność wynika nie tylko z różnic dzielących biblioteki w zakresie organizacji, zarządzania i wyposażenia materialnego, ale również z uwarunkowań społecznych, takich jak: poziom oświaty, zakres piśmiennictwa, system polityczny i ekonomiczny, stan zamożności obywateli, rozmiary ruchu wydawniczego, przejrzystość podziału administracyjnego kraju itp. Bez tej wiedzy ocena poglądów wyrażanych w referatach i dyskusjach z konieczności jest niepełna i powierzchowna. Dla bibliotekarza z Bostwany, który jako sukces traktuje zakładanie wiejskich czytelni (village reading rooms) postulat bibliotekarza angielskiego, by ograniczyć lub zlikwidować usługi biblioteki publicznej w zakresie literatury pięknej może się wydać szokujący. Podobne reakcje mogą wzbudzić przewidywania co do zbędności działania bibliotek publicznych i stopniowej ich likwidacji, ponieważ upowszechnia się możliwość pozyskiwania informacji za pośrednictwem domowego komputera. Perspektywa ta dotyczy oczywiście krajów bogatych, bo w liczącej 23% światowej populacji krajach Południowej Azji, tylko 1% ogółu ludności ma dostęp do Internetu, a 40% nie rozmawiało nigdy przez telefon. W Afryce Południowej, w Soweto 6 bibliotek publicznych obsługuje 3-5 min mieszkańców. Samo określenie ,,obsługuje” nie oddaje rzeczywistości, ponieważ znakomita część mieszkańców tego murzyńskiego getta jest niepiśmienna.
Różnice, szczególnie materialne, ale i w sferze mentalnej dzielące świat, siłą rzeczy odnoszą się również do bibliotekarstwa. To właśnie one utrudniają porozumiewanie się w sprawach ogólnych i szczegółowych. Lektura licznych referatów i wypowiedzi w dyskusjach upoważniają do sformułowania pytania o problemy, które mogą być wspólne dla krajów bogatych i biednych, określanych enigmatycznie jako rozwijające się. Ujmując rzecz inaczej, można pokusić się o pytanie, czy współczesne światowe bibliotekarstwo ma jeszcze jakieś wspólne elementy integrujące, czy też tworzy barwną, ale rozsypaną mozaikę.
Cywilizacja elektroniczna w równym stopniu jak cywilizacja słowa drukowanego pogłębia dystanse między poszczególnymi regionami świata oraz poszczególnymi krajami: stają się bardziej widoczne. Biblioteki tkwią jeszcze głęboko w tradycyjnych technologiach, a próby wprowadzenia na szerszą skalę