6931257393

6931257393



0 6 xn. — GŁOS POLSKI. — 1925 r. Nr. 334

0 6 xn. — GŁOS POLSKI. — 1925 r. Nr. 334

Felicja moskiewska na łódzhim bruhu

ICO lat okrutnego panowania rosyjskie} nahajhi

ttnrtkfi z dziejów bezpieczeństwa publicznego w naszem mieście


Gdy z woli Napoleona nocłżwlęłnęła się z krzywa, jako księstwo Warszawskie, o-Urojora Pobita. konstytuca z 1807 roku po . olała tło życia, niezależnie od mlni-s4er?l..z ?>r«w we-wnęlrmych. nrnirter-tffwo polio?.. Zakres działalności tcfjo mi-r, -.ersłwn był bardzo obszerny. Do kom-ppienci: ministerstwa polep oałrżało: czuwać o.vd brzpl-eczcńitWMn, suokojcm, po-rząd'-. cm, wygodą mieszkańców, cenzurą kriąJelc i cwwsffl, widowiskami, dozorem lodzi pod-rżanych, żebraków, wló-.c^ę^ów; zapobiegać pożarom, epłdem ocn, grom hazardowym, zgorszeniomj nadzorować loha-rzy, aptekarzy, prowadzić kon-tr©''- handlu prochem, truciznami i t. p. Z* iertwa Kongresowego główny zarząd r-oLcH przejęła kom;He spraw wewnętrznych forgiTHzaeja z 17 pażdz^rnka 1816 r.). Stan ten trwał do 1863 roku. W rok a 1863 narriesto-k ustanów*! zarząd generał-policmai-stra, rezydującego w War-icawie z atrybucjami bardzo rozległem: tu kraj cały. ów niepokojący wm-sUtkh oiicrzkańców, prawie wszechwładny or-gr.n został zn.Ciiony w lutym 1866 roku. Od tego rzwu w Warszawie. podobr.'e jak w Mo*! ,'.'e, na czele polej: stał ober-po-hcma-ić-lGr, w ważniejszych mianach (j»u-bernlslnych) — podmajstrzy. Miasta były pocb. ęlone na cyrkuły, marąco komisarzy, pyr kuły na rewiry z rewirowymi i zwykłą półic.ą wykonawczą (tforodawyjc). W powiatach na czele policji stał naczelnik ziemskie} straży, mający do pomocy sUr-arycb i młodszych strażników ziemskich. Taki był podział organów władz bezpieczeństwa.

KARJEROW1CZE I WYKOLEJEŃCY NA NAJWYŻSZYCH STANOWISKACH.

Czy policja rosyjska, która przez dług* okres czasu, od 1S63 roku aż do wybuchu wojny wszechświatowej, była panią żyda i śmierci mieszkańców Kongresówki, zyskała sobie choćby w najmniejsrym stopniu aympclję ludności? Odpowiedź może być tylko negatywna. Nie, nie i jesnczc raz nie. Do policji {mara na myśli zwierzchnie Stanowiska) wstępowali karjerowicre i wykolcicńcy, którzy w rodzinnych twoich stronach, w rdzennej Rosji nr* mieli już nic ani do powiedzenia, ani d«* zrobienńa. Oni zapełniali na terenach Kongresówki armię dr a łączy rusyfakacyjnych. oni i li tylko oni demoralizowali i deprawowali ludność i na krótkoterminowy swój pobyt w Polsce zapatrywali się, jako na czynioną przez nieb ofiarę dla dobra „ma tuszki Rosji", ofiarę, która przynajmniej wymaga na Je żyle go zabezpieczenia im dóbr doczesnych. Tak pojmując swoją misję na kresach zachodnich państwa rosyjskiego, władze poljcylne wysysały z ludności soki żywotne i po wysłużeniu szeregu lat. uciuławszy robie ładny grosik, wracały do •tron rodzinnych. Prawdę powfedcawszy, u nas n e było odstępstwa od stałego systemu; Dol:rja w calem państwie rosyjde. była lego zdania, iż nie ona je*t dla ludności, lecz ludność dla niej, i brała z żywych i umarłych. Posady kotnisaTry policyjnych \v niektórych rewirach miast stołecznych : ^raźniejszych gubomjalnych były uważane » nadzwvc.tajnc synekury, które przypadały w udziale li Mko oficerom dwardyj-sklch pułków, członkom arystokratycznych rędzin, którzy na szwank narazili fwół oficerski honor i zmuszeni byli wy-yt mić x pułków. Ale honor gwarthnskiego ofkora bvl narażony na szwank K tylko wtedy, gdv ten zgrał się do nitki i nie nvał esem długów płacić. Trzeba takiej u-poś!edzo~ci przez los ofierze dać możność zarobkowania i restytucn swego honoru. Va'sxyh*Tą karierę pfenięiną stanowiło objęcie porsdy kom*arvi poPcyjne-go w staro-news kim cvrkufc Petersburga i w twerskim cyrkule Moskwy. Zwyczaj u-Świr-:i. ńż w tych dwóch cyrkułach: w Pe-trrrhurgu w stero-newsk^n hotelu I w Me-tłrwie w 'wrnk:ch meblowanych poko-fcrh mcgłl na przeciąg mnximurn dwóch tygodni zatrzymywać sic za grnha opłatą ty-do, któirm wur^-onfony był pobyt w mlci-

Kościach poza sferą ich osiadłości. fhltył taki pan komisarz jeden roczek asyć, daj i drugiemu żyć. I utworzyła tię koleino lista kandydatów. A minimalne oszczędności takfc^o nana korrisarza

Eez jeden rok wynosiły od 2°o dn .100 :rcy rubli, I długi się zap!nr’ło, I doli w ntoUcv r.s^^-io, iub też kupiono piękne dohra ziemskie.

Posady "ołirr/ne w Królestwie Pol-ik:ziu leż były nśe najgorsze.

POLICJA M^SKfEWŃKA W ł.ODZT.

Poru»-ę tylko stosunki w Łodai. Jjdr-e zarobki były doikonate, a panowały ato-sunki prawie, że palrjarchafne. W Lodzi reorganizacja policji nasląpHa w roku 1893. Do tego czasu miekśmy straż r-?m-ską, połeji mlcjrkiei nc było. Ludność w owym czar/c sięgała ibsby 300 000. Na czeic straży stał poTcmayter Dan kzuk; miasto było podridonc na dwa cyrltnty; było dwóch komisarzy policyjnych, 8 starszych i 24 młodszych strażników ziemskich.

Ws^omnicłem o stosunkach patrjar-chalnych. Pro-zę po-luchać. Popełń •orno w mieście wielką kr®dr'cż; poszkoderwany meldu-e o Urm w cyrkule; tróla klika tygodni, a o ujawnieniu przestępcy nic rie słychać. Poezkcdowcny jkzcźy się w kaccla-rjj poHrmajftra. sfv*rv \s^-sry w»-óhrzv-cia, lecz pomory n1* zna'due: policja ma tyle roboty, tv!u ciężkich przestępców j-krywa się w Lodzi, dochodzeniom w błahych kradzieżach zajmować s‘ę nie mo*e.

I znów przeszło k łka tygodni poszkodowany nadał hoduje, aż tu pewnego d*va dow aduje Hę w mieście, łż trzeba udać się do cudotwórcy, przy oomocy którego odzyska <kradz:one rzeczy.

PASER - CUDOTWÓRCA.

Tym cudotwórcą był Srlrma Frerrkd, zamieszkały prr\- ul:cy Nowonvcjs?<:«j, będący w stałym IccożaJke** z mic->cową no-Ilcią Frenkcł był dżentelmenem w każdym caiu. słowo jego bv'o święte. t’radowany obrystel słyszy: Jutro o godr:- e niątej po południu otrzyma pan swoe rzaczv, lecz musi pen u mrze rosie wić d<=i artysty, który tak pięknie wykonał zwą pracę W-ka rubli i dis policji, aby mflezała i nie wsuwała nosa do nioswolcb spraw, też pewną sumę". Punktualnie o oznacronej godzm-e rzeczy wracały do pierwotnego właściciela; kto się nie okunłł u Frenkla, marryć nawet o tem nie mógł. aby otrzymać z powrotem swe rzeczy. A artystów z bożej Jarki, operujących w cudzych ru-chomoścMch, Łódź mmła cała antyę. prze-dewszystikiem zaś lejb-gwnrdjj pułk badu-ciarzy.

LEJB-GWARDJ1 PUŁK BAŁUC1ARZY.

Administracja rosyjska miewała dziwno pomysły: prredm^ócia Lodzi „Bałuty" zostało przeznaczone na miejsce pobvtu na okres od 3 do 5 łat dla osób. które były karane za kradzież nr« nm-ej, jatk dwa razy. Tutaj również odedłano znanych nożowców i wrbenerów. Nie dzłw nr z; to. rż Łódź pod względem przestępczości zajmowała w Kongresówce jrerwsac miejsce. Bezpieczeństwo w mreśc-.e było mfnimal. ne. Jeżeli kto mieszka? na bocnr.ej ulicy, a późno wracał z zabawy do domu, stale bywał odmtzwadznny przez towarzyszy, zamieszkałych przy ulicy Piotrkowskiej, jeżeli zaś takich nie było, w gościnnym domu pozostawał do rana. N:e były to soo-radyczne wy^adfsś, iż na ulirach znaido-wano zasztyletowanych ludzi, a nieraz nawet z oddętemi głowami. Miasto odetchnęło, gdy nastąpiła w rotcu 1893 reorganizacja policji

REFORMA POLICJI KOWALIKA-

Policmajstrem Lodzi został mianowany Chrzanowski, były irzędirk do szczególnych poru ożeń orzy warszawskim ober-poKcmajstrrc. Miasto zostało podzielone na cztery cyrkuły, przy kancelarii polic- . majstra utworzony został wydział śledczy. I na czek* którego stanął zna-korWeie wy- ■ szkolony Kowilft. nastętmće mianowany naczeln.’k»m urzędu śledczego w Warszawie, Urząd śledczy w Warrzawle jeszcze dz siaj posiłkuje się metodami, wprowadro-ncml przez Kowalka. Album przestępców rostel przez niego wspaniale skomnleto-wany, a w szczególe ta część ;ego, która uwroczniła n^słaYmiejsrych szulerów karcianych, grawubcTeh na terenach Kongresówki. Kowalikowi przypadł w udzśak zaszczyt ujawnienia u przestępców kar-cłanych faklu nilewanla svóry na wierzchołkach nalców. Taki łotr karoany wyczuwa najdroknkysze wyoukłośn na kartach I wic. co daje partnerowi: łigure czy mlódkę. KowaHc rówireź onryc^mti .dę do znakomitego zmniejszenia przestępstw kradzicżosrych. Połcmajster Chrzanowski w pierwszych latach swego urzędowania działał sprężyście, zaorowadzJł porządek na ulicach mia«ła. nakazał stróżom do 11 wrcczorcm siadywać przed bramami domów, pod względem sanitarnym położył dużo zasługi dla miasta, *Jo wprowadzi! slrasma, wprosi nfe^ychana korupcję: takiego łapownictwa, Jaklo za fego urzędowania zapanowało w 1 odrł, dzieje Kongresówki jeszcze ni* znały.

„NA SWOJE IMIF PIENIĘDZY NIE LOKOWAĆI-

Po!;emajyter nakazywał tylko ostrożne ść iw te słowa przemaw al do podwładnych: „gdy na służbie uciułasz sobie trochę groszu, na swoje nazwisko pieniędzy proszę w bankach nie lokować; żonaci niech lokują na Imię żony. kawalerowie — na imię matki, siostry, kochanki”. — I zdarzył się wypadek, .ż żonaty rewirowy, który irfsł oszczędności w banka na imię swej żony (16 COO rubli), rozwiódł się ze swą żoną i dootero w drodze powództwa rądowefo powoluąc się na szereg świadków, klórry stwierdź Ii, iź przed dwoma laty ożeń’? s:ę z bedną szwaczką, która nawet dwóch koszul w ma:ąlku ńe miała, sprawę wygrał i rwmądr.e z henku odebrał. Niektórzy rewwwi do-ab:«ili się nawet dużych ma-ątków; zab’ty w roku 1907 rewirowy Marmurów dał rwej córce 50.000 rubli posagu.

REWOLUCJA 19«5 R.

Lecz wszystko ma swój koniec: złote czasy dla rosyjskiej norłłe^i zakończyły s4ę z na*.tan'cm rcwohicii 1905 roku. Krwawa środa 15 sierpnia KOÓ roku mocno przerzedziła szeregi polfcl. i oł te<*o czasu cynizm w pobieraniu łapówek znarr-io zmalał. Po u*oo&ooaili ognlzka rewolu^i, jakiem to mianem wlrdre adm!n's!r«c>nne w raportach rarych Łódi nazrwzty. mla«to dla większego bczpl^crrńctwa --odzirlone zoj!o’o na sze^ć cyrkułów połteyjnych, i ten ;tsn Drze trwał aż do wybuchu wojny wszechświatowej.

ŹYDOŹERCZY LEONTOWICZ.

Ostatnim poi'cma:slrem łódzkim był podpułkownik Cae-n^ow, który w p«m:ę-ci mieszkańców bnwc!"«aego grodu zapisał się ba-dzo sympatycznie fjodynv wyjątek): podcsa« trrs*!ygcdo:owych okropnych bojów pod Lodz ą ludność żydowska przeżywała przeraź 1'we chwile, jako podejrzą-na o sprzyjasi-le niemo om i o ffzJe-gostwo wo^erme; ptłłkown^ Leontow*cx. naczelnik ..ochrany" w Lodzi, w owym czazie nac*e4n3< koń^r-wywsdu przv *rta-b:c drugiej artn^, wobec żydów orzyjął oo-rtawę wy-ykowo wrogą i masami aresrln-weł obywal«*tl wrmania mo łżesz''wego; poUcsraister Czesnokow. o ile ło tyłSco było w jego mocy, orzcclwrtawał się zarządzeniom Leontowicza 1. dz^kł swym osobistym raletom i rozlc<słvm .stosunkom, z kleszczy Kcoaczów rosyhkieh wyrwał wiele setofc Bogu ducha winnych ludzi.

ARESZTOWANIE RED. GRÓDKA.

Gdy arm:a rosyjska, po odrzuceniu R-lemców od Warszawy, w dwu 3 listopada 1914 reku. wkroczyła do Łodzi pułkownik LeoMowScz. <aiko szef kontr-wy. wadu, przedewszystkiem kazał aresztować Jana Gredka. redaktora i wydawcę codx:ennego pisma pod tytułem . Giceta Łódaka”. Grodek w nażdaerniku 1914 r„ podczas krótkotrwałego pobytu w Lodzi armii nremieok:«j i oddziału legionistów, wydał odezwę legjonów „Do bronif* Wy-caągnięty w nocy x łóżka, skręnowany no-wrozami miał o oółnocy stansć przed sądem polowym. Oszalała z przerażenia i rozpaczy żona Gródka zwrócda się do mnie z błagalną pro/bą o pomoc (Ha męża. Żardormera połowa, otaczajoea dom „ochrany", gdzie mtmrrał się pułkowm'k I.eontowicz. one dopu/ci’a niw do niego. Nie wadząc zn%ąd ratunku, w grobowym nastroń: wracałem do domu I przed hotelem „yictorja" ujrzałem wartę pol:cvjną; na zapytacie moje, dla kogo przed hotelem wystawiona warto, usłyszałem odno-włedż. iż w hofehi zam?eMkał policmajster Czesnokow. Zamełdowaoo mnie, i zostałem natychmiast omlety. Czesnokow, wysłuchawszy mej opowieści o brutafoem pochwyceni Gródka, nie tracąc chwili czasu, pojechał wraz z* mną do biur .,kontr-wv>\*:adn" I wtbz z* mną rlanął przed oułkowzidkwi Leontowf-mem. Pro-c* nasra n:* po«rła na marne: Grodek cudem został uratowany i o 3-ej nad ranem był }uż u siebie w dotnu_

Piotr Kon.

„T0-T0”

TYGODNIOWY MAGAZYN ILUSTROWANY

pod redakcją

JULIANA TUWIMA.

Ukazał się Nr. I

i rawiera treść naslępuincą: NiezwyKłe pieniądze. — CzlowieK ber Kości. — Szpieg nad szpiegi. — NajwięKaty KomlK świata. — Znmora bramkarz HŁ*zpan|łi. —Techniko i wynalazki—Jedna sekunda wieczności.— Dwa eksperymenty psychologiczne—Galeria osobliwości.—Co mówią wielcy dyKtatorzy mody. — Humor zagraniczny. — Tutti frutti —Kariera w 24 za-łączniKach.- Rozrywki (z nagrodami pieniężnemi).

TO TO — właśnie pismo, na które czekałeś. czytelniku!

TO TO — cze?o szukałeś dotychczas na-próżno śród mnóstwa pism krajowych i zagranicznych.

TO TO — pismo, które odtąd co tydzień będziesz kunował i czytał.

TO TO — to właśnie to.

.TOTO*—tyaodnik nowego typu. .TOTO*—pełne ilustracji, łotografjl, rycin, rysunków, karykatur.

„TOTO*—aktualne, pouczające, niezwykłe, ekscentryczne, dowcipne. .TOTO*—najciekawsze, najtreściwsze, najlepsze, ale nie najtańsze.

Są pisma tańsze, niż .TOTO*

Są pisma droższe, niż .TOTO*, ale żadne nie jest tak ciekawe a wszech stronne, jak .TOTO*.

.TOIO*-zastąpi ci wszystkie inne pisma, gdyż znajdziesz w niem wszystka 1 j Nowelę fantastyczną, podróż-niczą.sensacyjną,kryminalną.

2)    Przygody odkrywców na lądzie i na morzu.

3)    Opisy życia i obyczajów egzotycznych narodów.

4)    Popularne artykuły naukowe z dz.cdziny techniki i przyrody.

5)    Na nowsze wynalazki.

6)    Radio, kino, teatr, piosenkę.

7)    Wiedzę tajemną, magję, astrologię, olchemję

8)    Sport, mody, kącik dla smakoszów.

9)    Humoreski, parodje, satyry, groteski, humor zagranicy.

10)    Rozrywki umysłowe, konkursy, ankiety, wywiady.

11)    Curiosa, osobliwości, ekstra-waganc e, galerję dziwaków.

12)    Panoramę najciekawszych wydarzeń z całego świata.

13)    Przegląd wszystkich 'lustracji i mngazynów Europy i Ameryk..

14» Wycinanki z prasy prowincjonalnej.

15)    Filatelistykę, grafologję, bib-bograłję.’

16)    Dodatek .Dzieci dla dzled* — pisemko dziecinne, którego jedynymi współpracownikami będą dzieci.

17)    Tutti frutti.

18)    Listy czyttlników, autografy znakomitych pisa zy ł polityków.

19)    Latarnię czarnoks ęską przeszłości: ciekawostki historyczne, tajemnicze karty dziejów.

20)    Dokumenty śmieszności i głupoty ludzkiej.

.TOTO*-żywe, zwięzłe, zajmujące, ostre, wyraźne, dosadne.

.TOTO*—ogłaszać będzie co tydzień konkurs z wysoką nagrodą pieniężną. .TOTO*—16 do 24 stron pouczającej, ciekawej i barwnej lektury. .TOTO*—przeznaczone jest dla wszystkich.

Z jednakowem zaciekawieniem czytać je będzie uczeń i profesor. robotnik i fabrykant, wnuczka i babcia, dorożkarz i literat, policjant I minister, pacjent i lekarz, kobieta I mężczyzna.

Cena pojedynczego nomem 80 gr.

Adres redakcji i administracji; Boduena I m. 2, tel. 223-04.

Konto czebowe w P. K. 0. nr. 12,222.

Prenumerata: kwartalni i/. 1— z prze-lylk* pocztową.    9i32—1

*



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Hr. 334 6.xn. — GŁOS POI-SKI. — 1925 r. ir Potężny dramat życiowy w lO-ciu aKtach Dziś i dni
it war. - GŁOS POLSKT — 1925 r. Nr. 334 Sfov. fabrykantów Przemysłu Włók. w £odzi Zachodni*
4 6.XTT. - GŁOS POLSKI. — 197.5 r. Nr. 334 MOSKWA. (CEPS). Karabozcwski umarł na zapalenie płuc, tic
8 «.m - GŁOS FOLSKT. - 1925 r.Nr. 334 Dobite Łodzianin, p. Mieczyilaw Winter. »Vort-ezył wydx:ał
rvr. 334 cm - GLOS POLSKI. - 1925 r. rvr. 334 cm - GLOS POLSKI. - 1925 r. 6J0I.ZS. Odpowiedź, na osz
1. TT. - GŁOS POLSKI - 1925 r Nr. 59O eksport na WschódZapowiedź ożywienia stosunków handlowychpolsk
M t. n. — GŁOS POLSKI — 1925 r Nr. Od 10*/* do 28* zniżka cen. Płótna, wyroby dziane I pończosznicze
Nr. 59 I n. — GŁOS POLSKI — 1925 r 2a- wcoawDO, na oanmcnc w «•.
n !. II. - GŁOS POLSKI - 1925 r Nr. 59 n !. II. - GŁOS POLSKI - 1925 r Nr. 59 Samobójczy s
,GLOS POLSKI" Łódź 6 grudnia 1925 r.G 4.ZETA HANDLOWA„GŁOS POLSKI** Łódź 6 grudnia 1925
ł 6 XTT. — GŁOS POLSKI. — 1925 r. Nf *54Sens Locarna i Londynu BERLIN. 5 grudnia. (PAT). W całych Ni
6,X!T. — GŁOS POLSKI. — 1925 r. • • ry szlachetne i prawe. Budzą się do czynu
wr. S35 6,xn. - GŁOS POT.SKT - 1975 r. orzy noszeniu kostju-tOtnie) naturalnie będą g» wnć pnnlc smu
t 12. V - GŁOS POLSKI- —1929 Nr. 12*Abisyńja rajem dla kobietStara tradycja respektu dla płci niewie
nr. >79 B.V - . GŁOS POLSKI" -1929 S Dzifc W.
Nr. i29 12.V - ..GŁOS POLSKI" - 1929Smdaliczna gospodarka Kasy ChorychSprostowanie, Które nic n
C MUZUŁMANIERZECZYPOSPOLITEJ Glos polskiej społeczności muzułmańskiej Nr 1 (16) Rok 1435/36-2014 (V)
*    Drachal Halina. Po maratonie // Glos Nauczycielski. - 2012, nr 22, s. 6. Język p

więcej podobnych podstron