wej kolebki lodowców spelzywaly powoli po pochyłościach górskich masy lodowe. Kierując się spadkiem spływały ku dolinnym wcięciom, wtłaczały się w nie i dnem ich sunęły dalej jak długie, srebrzyste węże. Ścierały gruz i miał z powierzchni skał wietrzejących, wygarniały z dolin usypiska piargów nagromadzone od wieków u podnóży ścian, unosiły leżące po drodze bloki ze skruszenia grzbietów powstałe i w głąb doliny zwalone ze szczytów, — bloki, których wody strumieni nie zdołały poruszyć z miejsca. Na grzbiet lodowca rozpostarty od brzegu do brzegu doliny sypały się z sąsiednich stoków okruchy skalne; w szeroką stopę wrastały, wbijały się i przymarzały do niej luźne głazy, spotkane w pochodzie. Dźwigał, sunął i pchał przed sobą lodowiec olbrzymie masy wymiecionego z dolin górskich materyału, niósł je ku brzegom zlodowacenia i cofając się pozostawiał po sobie bezładne nasypy moren. Wobec rozmaitego zasiągu poszczególnych faz zlodowacenia spotykamy moreny w Tatrach zarówno u podnóża gór, jak i w ich głębi. Masy stłaczane przed czołem lodowca i parte jego przednią krawędzią, znaczą dzisiaj jako moreny czołowe dawną granicę lodów. Są to spiętrzone u brzegu lodowca wały, łukowatego zazwyczaj kształtu, wypukłością na zewnątrz obszaru zlodowacenia zwrócone. Najrozmaitsze, z całego tego obszaru przywleczone odłamki skalne zwalone tu zostały razem w chaotyczne zespolenie wielkich brył, drobnych kamyków i delikatnego miału. W ułożeniu icli nie widać żadnego porządku ni ładu, żadnego rozgatunko-wania materyału tak zwykłego u osadów wodnych. Kształty bloków morenowych również odmienne są i różne od wyglądu okrągla-wych, obtoczonych głazów, nurtem potoków niesionych. Kształty to nieregularne, krawędziste nieraz i wykazujące czasem starte i jakby podrapane ściany. Podobny skład mają moreny boczne, które ciągnąc się w postaci podłużnych wałów odpowiadają bocznym krańcom lodowych języków i łączą się u przodu z moreną czołową. Przebiegiem swym wyznaczają one kierunek posuwania się lodów, powstały zaś z upuszczonych po stajaniu lodowca mas, zsypanych na jego brzegi ze stoków doliny, której dnem dążył. W wnętrzu doliny pozostaje miazga zgniecionych i zgruchotanych w pochodzie skał, tworząc morenę denną. Roztarty u dna lodowca materyał dostał się tam przez otwarte lodowe szczeliny albo wgłębiał się powoli od powierzchni, na
84