sen swej młodości bór nierozdarty w nizinie... po górach. Zginęły za jego żywota pod siekierą dąbrowy, oschły między działkami chłopskiej nowiny mokre, zakisłe, nieprzebyte gozdy, z których się wiecznie wody sączyły. Tam, gdzie kosmaty rsiok wiekami rósł i gnił — wiatr po badylach świszczę. Polanki ról wżarły się w samą knieję, liszajem pełzną w strzępy jej płaszcza, z roku na rok wdzierają się wyżej aż popod szczyty zawalone głazami... Wysycha u stóp górskich nieciecz, drzew żywicielka, zostaje grunt czerwony i szczerzy się kamieniami pod słońcem. Tylko jałowiec osłania jego nagość i rany *)«.
Na tępych szczytach, na spadzistych zboczach rozpościerają się tu i ówdzie łyse, kamieniste polany — gołoborza. Tu złomy skalne grubą warstwą zaległy powierzchnię; ostrokrawędziste bloki wietrzejącego kwarcytu tworzą rozległe rumowiska, pola kamienne, na które mozolnie stara się wedrzeć roślinność. Owdzie garb złomiskiem takiem zasłany sterczy nad leśną głuszą niesamowicie pusty i nagi. To sama Łysa Góra, tchnieniem baśni starych i podań owiana, która całemu pasmu nazwę nadała. W dwóch miejscach wody potoków przedarły się przez wał Łysogór. U przełomów dziwią formy śmielsze, rzec można weselsze, młodsze, odmienne od cechujących to pasmo.
Na ogół bowiem roztaczają się tu wszędzie kształty łagodnie zaokrąglone, szerokie, — może smutne w swej jednostaj-ności — ale poważne i spokojne. Jakaś powaga, jakaś sędziwa dostojność płynąca z mrocznej otchłani przeszłości wisi nad po-garbionemi grzbietami tych gór. Tutaj najstarsze na ziemi skały osadowe dźwignęły się i sfałdowaly w potężny niegdyś łańcuch górski — dawniejszy od Alp i Karpat. Przez szereg epok geologicznych trwał ten łańcuch uporczywie, broniąc się przed zniszczeniem.
Fale licznych mórz rozbijały się kolejno o jego podnóże, nagryzając je i krusząc. Wietrzejącą powierzchnię spłukiwały deszcze, strumienie rzeźbiły ją, wynosząc bezustannie masy roztartych skał, aby je na dnie mórz sąsiednich ułożyć. Kurczył się zwolna rozległy niegdyś obszar górski, obniżały się wyniosłe szczyty. Różnorodne warstwy skalne łatwiej lub trudniej — stosownie do swej odporności — stawiały czoło niszczącym czyn-
’) Żeromski: Popioły.
3* 35