nikom. Zwięzłe dewońskie kwarcyty wyróżniały się wśród nich twardością. To też w obniżającym się stopniowo terenie zarysowały się one z czasem w postaci długich wałów wydzielonych w miększem otoczeniu. Łagodnie falisty ich profil, szerokie, jakby zrównane ich grzbiety, formy poważne, »dojrza!e« — wszystko to jest wynikiem owej długiej, uporczywej walki, która trwając przez tysiące i tysiące lat, zrobiła z Łysogór stępiony kadłub górski.
Na całej powierzchni Małopolskiego niżu rozpostarł się cieńszy lub grubszy płaszcz lodowcowych utworów. Dyluwialne bowiem zlodowacenie objęło w pewnej fazie i tę dziedzinę, a przekroczywszy ją znalazło kres aż w karpackim pogórzu. Z pokrywy zwałowych glin narzutowymi nadzianych głazami, pogarbionej miejscami w typowe morenowe kształty, sterczą tu i ówdzie skałki miejscowych pokładów. I osady wód lodowcowych zaległy znaczne obszary. Luźnym materyałem owładnął wiatr, płatami piasków lotnych pokrył naziom wyżyny, gdzieniegdzie wypiętrzył wały wydm suchych.
Tylko grzbiet Łysogórski wolny jest od lodowcowych osadów. Kwarcytowe złomiska, które go zalegają, powstały na miejscu, — są tylko formą wietrzenia jego powierzchni, spotęgowanego klimatycznymi warunkami dyluwialnego okresu. W czasie, gdy tarcza lodów pokryła całą wyżynę i większość ziem polskich w mroźne zakuła więzy, grzbiet Łysej Góry sterczał jak wyspa nad białą lodową pustynią. Za mały, by módz czoło własnym lodowcem uwieńczyć, zbyt hardo się wznosił, by w cudze oddawać się lenno. Przetrwał północny najazd, jak przetrwał grożące mu tylu mórz zalewy — i dźwiga nadal na szerokich, wiekiem zgarbionych barach łysy, sędziwy, ale nieugięty łeb nad przypadłą mu do kolan krainą, — symbol mocy, stałości i dumy.
Na wschód i południe, ku krańcom małopolskich wzniesień ściele się słabo falista równia wyżynna, sandomierską szumiąca pszenicą. To jeden z najżyźniejszych obszarów Polski.
Przypatrzmy się jego wyglądowi z wiosną.
»Naokół, wzdłuż i wszerz płaskich wyżyn i okrągłych, lekkich wzgórków, zbożne niwy rozciągały się, jak okiem sięgnąć. Opar gorący migotał. Suchy i ciepły wiatr chwiał miękką ruń jasnego żyta, ciemnej, łanami rozesłanej pszenicy, ledwie wycho-
36