nych dopływów podobny przedstawiają obraz. » Rzeka płynęła w korycie daleko niższym od poziomu piaszczystego plasko-wzgórza. Szeroko, płytko rozlana woda bez najlżejszego szelestu toczyła swe migotliwe, bystre, drobne fale pomiędzy długiemi szeregami piachów, które jej łożysko tu i tam przegradzały. Cały horyzont był tu szczelnie zasłoniony przez zwarte olszyny, wyrastające już w drzewa. Rzeka sunęła się w ich cieniu jakby ukryta przed światem. Z dołu widać było, jak zakręcała się i ginęła pod zwieszonemi gałęźmi, niby w grocie czarno-zielo-nej, zostawiając po sobie wspomnienie w kształcie srebrzystego szlaku. Tam były już drzewa bardzo wysokie: strzeliste, nachylone brzozy, olbrzymie nadwiślańskie topole i wierzby, wici swe taplające w ruchomej wodzie. Z pomiędzy nich buchała w przestwór wyniosłą koroną rozwidlona stuletnia sosna. Bliżej, wśród samego koryta rzeki były ostrowy, z dawien dawna porosłe drzewami, nad wszelki wyraz urocze ogrojce, dziewicze kępy, których człowiek nie przejął jeszcze w posiadanie od ptaków. Blisko i w dali rozciągały się mielizny, uzbrojone w suche pale, w sękate trawy i korzenie ściętych olch, w zeschłe karpy, sterczące z wody na obraz potwornych kłów. Obwieszał je śluz szuwarów, zeschłe jelita grążelów, kępy zmulonego siana, chró-sty i trzciny — pamiątki ubiegłych powodzi. Około tych miejsc woda zwijała się bez szelestu, bez szmeru, bez głosu. Suche ławice piasku leżały bezwladnemi smugami, jakoby trzewia i połcie, równo rozcięte toporem, a rzucone tutaj na wieczną pastwę czasu. Najlżejszy chwast nie czepiał się ich bezpłodnej nagości*.
Szerokie równie roztoczyły się po obu stronach rzek nizinnych i towarzyszą ich biegowi. Bliżej rzecznego koryta ciągną się pasy mokrych, kwaśnych łąk — dalej ogrody i orne pola pokryły tłuste, żyzne porzecza. To obszary łęgów nadrzecznych, powstałe z odwiecznych namulisk. Płaską, równą jak stół ich powierzchnię wygładziły toczące się nimi niegdyś fale wód. Dawne strumienie płynęły w wyższym poziomie, błąkały się po szerokiej przestrzeni i wyrównały ją w postać dzisiejszych po-rzeczy — by z czasem wciąć się głębiej w ich powierzchnię i dzisiejsze wytworzyć koryta. Za pośrednictwem wyraźnych teras łączą się one nieraz z sąsiednią wyższą krainą. Urodzajną nad wyraz glebę łęgów paszniste ongi pokrywały łąki, las mie-
54