Rozdział IV
Leszek Kołakowski w pracy Horror metaphysicus zauważa, że filozofo-^ie muszą sobie zdać sprawę z niezaprzeczalnego faktu, iż żadne z pytań Podtrzymujących przy życiu europejską filozofię, zadawanych nieprzerwanie od dwóch i pół tysiąca lat, nie zostało rozstrzygnięte w sposób, który zyskałby walor powszechnej akceptacji. Stąd też — kontynuuje nasz filozof — „Być nominalistą albo anty-nominalistą jest kulturalnie i intelektualnie równie możliwe dziś, jak było w XII wieku; wiara albo niewiara w to, że zjawiska dają się odróżnić od istoty, jest równie dopuszczalna, jak n*egdyś w starożytnej Grecji, i tak samo przekonanie, że rozróżnienie mię-dzY dobrem a złem jest godną konwencją — albo że założone jest w samym porządku rzeczy. Wierzysz w Boga czy nie — tak czy inaczej możesz cieszyć się poważaniem; żadne normy naszej cywilizacji nie bro-n,ą ci myśleć, że język odzwierciedla rzeczywistość — albo że ją stwa-rza; i nie zostajesz wykluczony z dobrego towarzystwa, że uznajesz czy °drzucasz semantyczną koncepcję prawdy. Cokolwiek waży w filozofii czyli cokolwiek czyni ją w ogóle ważną w życiu — podlega tym samym wyborom, które od owej nieuchwytnej chwili, gdy niezależna myśl, lekceważąca mitologiczną spuściznę jako źródło autorytetu, powstała w naszej cywilizacji” [Kołakowski, 1990: 7-8].
2 powyższą diagnozą z pewnością zgodziłby się Clifford Geertz, z tym Wszakże zastrzeżeniem, iż w całej rozciągłości odnosi się ona także do an-tr°pologii kultury. Obie dyscypliny — powiada mistrz kulturowej hermeneutyki — nie mają żadnych granic i nic, co wiąże się z ludzką inten-cJonalnością, nie jest im obce. Tutaj tkwi powód „porowatości” filozoficzni1 i antropologicznych zamierzeń, ale także ich ambicji, aby „łączyć
73