462 •SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO,
462 •SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO,
W
osadzić nie można w stosunkach z nim, i chyba niewolnikiem jego „zostać trzeba. Tak też wielu zrobiło. A kiedy na publicznem zawiązującego się tu legionu posiedzeniu, porwał się z miejsca i nareszcie „Towiańskiego książkę wziął do ręki, byłem przymuszony mu zaprzeczyć , a nazajutrz najwyraźniej przedstawić wszystko, co przeciwko kierunkowi przez niego propagowanemu mam na sercu. Nie umiem
„opowiedzieć, jak mnie to wiele kosztowało. Widzieć się przymuszonym tak wielkiej sławie narodowej i siwym włosom, słowa prawdy, „gorzkie słowa powiedzieć !u
W liście do mojej matki pisze Norwid :
„O Mickiewiczu jest wiadomość (niepodlegająca wątpliwości), że „uradowany jest niezmiernie z nowego zamęźcia matki swojej, która „dawno umarła; o tej nowinie mistrz mu raczył udzielić wiadomości. Podobno jestto panna Jundziłł; dusze bowiem przechodzą „z pochwy w pochwę i mogą sobie wychodzić za mąż, kiedy im się „zdarzy sposobność^.
Jak ogromny wpływ miał Towiański na Mickiewicza, świadczy powyższa okoliczność, iż nawet w geniuszu taki obłęd metampsycbozy do tego posunął się stopnia. Pod sztandarem Mickiewicza szerzy dalej Towiański swoje błędne nauki. Seweryn Goszczyński, poeta-żołnierz, oba-łamucony przez mistyka po r. 1841, stracił swego ducha poetyckiego. Choroba ta dotknęła także i Słowackiego ; lecz wskutek polemiki, jaką toczył z Adamem, nie dał się zupełnie uwieść tej fałszywej teoryi, protegowanej tak gorąco przez Mickiewicza. Towiański pewnym był wygranej ; sądził bowiem, iż nikt się nie oprze jego nauce, skoro usidlił pierwszych geniuszów literatury. Zwrócił się on teraz do ludzi czynu. Jak wiadomo, dom moich rodziców był środkiem ciężkości zgromadzeń znakomitości emigracyjnych. Wiedział o tem Towiański; postanowił także o bałamucić i mojego ojca. Byłam jeszcze podlotkiem, gdym poraź pierwszy ujrzała mniemanego mistrza Towiańskiego. Wydawał mi się dość ordynarny, pewny siebie i zuchwałego usposobienia. Kapotę długą, ciemno szafirową nosił na sobie i czapkę litewskiego kroju, a wspierał się na monumentalnej lasce. Nie widywałam go, tylko w przelocie mogłam się mu przypatrzeć, gdyż mistrz miał wstęp wzbroniony do salonu mojej matki. Pamiętam, jak raz ojciec przyszedł opowiedzieć mamie, iż dopiero co wyszedł od niego Towiański i z wielkiem namaszczeniem udzielił ojcu, że miał objawienie, iż tego samego dnia wieczór będzie miał rozmowę z św. Kazimierzem, i że dlatego ojca już dziś nie odwiedzi, bo się musi duchowo przysposobić do tej pogadanki z patronem Polski. Moja matka, która uważała Towiańskiego zawsze