Tekst
Ks. Mariusz Sokołowski SChr
chrystusowiec Bochum - Niemcy
„Wierzę w Jednego Boga..." - słowa Credo szczególnie analizowaliśmy w zakończonym Roku Wiary. I gdybym dziś zapytał: „czy wierzysz w Boga?", powiesz: „tak!". W jakiego? „Osobowego, obecnego w trzech osobach" Super! Tak ci odpowiem, ale w Boga wierzę też Muzułmanie, Żydzi... Z tymi pierwszymi jak nigdy dotęd mogę i spotykam się codziennie. I choć nasze spotkania nie koncentruję się na sprawach religii ojców i nie sę wydarzeniem na miarę dialogu międzywyznaniowego, to sę okazję, by o przynależności do swojej religii zaświadczyć.
My chrześcijanie mamy nierzadko poczucie wyższości, a co za tym idzie - czujemy jakiś nie tylko lęk, ale niechęć do wyznawców innych religii monoteistycznych, traktujęc ich jako dalszę kategorię w kolejce do nieba. Może wynika to z tego, że - jak podaję statystyki - w Polsce wcięż około 90 procent ludzi to ochrzczeni? Doskonale oczywiście byłoby, gdyby za cyframi szło także życie i codzienna praktyka religijna, rozumiana nie tylko jako jakiś obrzęd czy rytuał religijny, ale jako spotkanie z Bogiem, Osobę, Przyjacielem. Mimo że liczba wierzęcych, albo raczej jak sami o sobie mówię „wierzęcych, ale niepraktykujęcych" w Polsce spada, to i tak ci „legitymujęcy się" jako katolicy lub w ogóle chrześcijanie uchodzić chcę za lepsze dzieci Boga. Czy to słuszne? Czasami sam - nawet jako kapłan - zastanawiam się, czy gdybym urodził się w Turcji, Iranie jak moi koledzy i koleżanki z kursu językowego, nie stałbym się gorliwym wyznawcę Allaha i czy nie rozczytywałbym się z namiętnościę w Koranie? Nie wiem, ale śmiem twierdzić, że tak. Muzułmanie, muslimi, wyznawcy Allaha, Mahometa... jest ich bardzo wiele, także i wyjętkowo sporo tutaj, w Niemczech. Gdy w tym kraju z krajobrazu ginę kościoły katolickie, co rusz niemal dostrzec można nowo budujęcy się meczet. Mnie to zachwyca i jednocześnie denerwuje, że my tak nie potrafimy, nie walczymy o swoje, a winę za burzenie kościołów zrzucamy na innych, na prawo niemieckie itp... Jestem pełen podziwu dla ich konsekwentności. Też bowiem żyję na obcej ziemi, też oddychaję innym powietrzem, też uczę się języka, jędzę niemiecki chleb (hmm... czy moi koledzy żywię się chlebem, czy kebabami? Nie wiem... Muszę zapytać), a owiarędbaję iję pielęgnuję. Tak czy inaczej to moi bliźni.
prosto z mostu... 4