Zarzuty te, zwłaszcza ten ostatni,1 często dowodzą przede wszystkim nieznajomości krytykowanych utworów, nie można im jednak odmówić chwytliwości - jak choćby określeniu twórczości Whartona "literaturą dla kucharek" zaproponowanemu przez życzliwą wobec pisarza Kingę Dunin choć używanego później przeciwko niemu. Krytycy zwracają się także przeciwko czytelnikom powieści Whartona, jak gdyby mszcząc się na nich w ten sposób za nieczytanie właściwych, zdaniem owych krytyków, pisarzy. Maciej Swierkocki swój esej o Martinie Amisie zaczyna na przykład słowami:
{131} Podobno są jeszcze w naszym kraju czytelnicy, którzy na przekór Williamowi Whartonowi próbują niekiedy obcować ze współczesną literaturą zachodnią nieco wyższych lotów.
W podobnym duchu powitał przyjazd Williama Whartona w Polsce w roku 1995 Dariusz Suska:
William Wharton (...) to pisarz modny i powszechnie czytany. Albert Camus, którego William Wharton bardzo ceni, to pisarz modny, ale nie czytany tak powszechnie. Zastrzeżenie: bycie modnym i powszechnie czytanym to dla pisarza niewątpliwie radość, ale i najczęściej ostatni gwóźdź do literackiej trumny. Książki Whartona to harlequiny dla bardziej wtajemniczonych studentek".3
Debata nad wartością twórczości Whartona, szczególnie żywa w latach 1994-96, straciła z czasem na ostrości, wraz ze zmianą zainteresowań polskich czytelników. Warto jednak nadmienić, że była ^ "Kultura bazarowa, niszcząc tradycję, broni się z dobrym skutkiem przed amerykanizacją gustów. I to skuteczniej niż mentalność licealisty lub studenta oczarowanego filozofią powieści Williama Whartona". Mazurek, M. "Hurtownia, disco polo i kultura" "Megaron Kurier Czytelniczy" nr 41 marzec 1998 s. 15.
“"Amis w malinach" Swierkocki, Maciej "Literatura na świecie" nr 3/1997 s. 266.
^ "Ptasie śpiewy" Suska, Dariusz "Życie Warszawy", 19.05.1995.