Zmierzywszy się z jedyną społecznie dozwoloną w dzisiejszej Ameryce polaryzacją polityki na lewicę i prawicę, nie byłem w stanie poskładać w jedną filozofię wszystkie te dotąd porozrzucane w mojej głowie elementy. Skłamałbym, gdyby powiedział, że Berkeley i Harvard przygotowały mnie do komunikacji moich idei. Na szczęście Hess zrobił to za mnie. A więc, wszyscy moi przyjaciele, po lewej i prawej: czytajcie Hessa. Wtedy będziemy mogl rozumować razem.
Marc P. Fairman Harvard Law School Cambridge, Massachusetts
Hess może nie ma odpowiedzi na wszystkie pytania, ale przynajmniej zadeklarował swoją niezależność od pełnych hipokryzji truizmów lewicy i prawicy, które od zawsze czynią mnie fizycznie chorym za każdym razem, gdy czytam najnowsze ich odświeżenie przez jakiegoś Williama Buckley’a czy Toma Haydena. Świat wiele by zyskał, gdyby Hess i ludzie podobne do nie go myślący mieli się stać podstawą nowego ruchu politycznego.
John J. Pierce The Daily Advocate Dover, New Jersey
Przeczytawszy długi łańcuch kolektywistycznych artykułów w PLAYBOYU, z radością witam świeży powiew, jakim jest Zmierzch Polityki. Zgadzam się z wieloma przekonującymi argumentami Hessa, choć nie popieram jego odrzucenia akcji politycznej. Wierząc w rząd o dokładnie zdefiniowanych ograniczeniach, wierzę w rząd i w to, że ma unikalną rolę stwarzania uporządkowanego środowiska, w którym wolni ludzie mogą żyć. Co za tym idzie, nie wspieram autora, gdy ten domaga się dekonstrukcji państwa narodowego.
Hess, przez swój godny podziwu entuzjazm dla idei wolności, szuka sprzymierzeńców tam, gdzie ich nie ma. Znajduje nadzieję w Students for a Democratic Society, choć jest oczywistym, że jest to autorytarna organizacja. SDS odrzuca wolnorynkowy kapitalizm, proponując w zamian rozmaite rodzaje socjalizmu. Pomijając nawet tą kluczową różnicę w poglądach SDS i Hessa, organizacja ta, jak wielokrotnie i jednoznacznie pokazywały wydarzenia na uniwersytetach, nie wzbrania się od użycia przymusu wobec jednostek i instytucji, z którymi się nie zgadza. Niezadowolenie Hessa z establishmentu, które dzieli wielu libertariańskich i nie bardzo libertariańskich konserwatystów, każe mu szukać rewolucjonistów i, przywiódłszy go do SDS, daje mu poczucie zadowolenia. Ale SDS wcale nie jest rewolucyjne. Popiera ono, otwarcie lub w praktyce, większą siłę rządu; poszerzenie współczesnego liberalizmu, etatyzm, którym Hess tak się brzydzi.
Jako redaktor naczelny The New Guard, pisma Young Conservatives for Freedom, mam stały kontakt z tymi konserwatystami, których Hess ocenia jako autorytarnych i pełnych hipokryzji. Bill Buckley, wspomniany w artykule, zaczynał swój atak na establishment 20 lat temu. Istnieją fałszywi konserwatywni biznesmeni czy biali antysemiccy konserwatyści; z artykułu Hessa można by jednak wyciągnąć wniosek, że dominują. Ich wpływy w ruchy konserwatywnym są minimalne. Przykładowo ankieta wśród członków YAF pokazała, że George Wallace nie cieszy się prawie żadnym poparciem. YAF może i nie pozuje na rewolucjonistów, ponieważ nie zajmujemy się niszczeniem własności prywatnej (jak SDS) ani innymi aktami przemocy i przymusu. Takiemu otwartemu antyestablishmentarianinowi jak Hess sugeruję jednak, że YAF jest, w gruncie rzeczy, rewolucyjną falą przyszłości. To YAF, nie SDS, od lat wspiera dobrowolną służbę wojskową. To „Sharon Statement" YAFu, nie „Port Huron Statement” SDSu otwarcie wspiera wolnorynkowy kapitalizm.
Arnold Steinberg, Editor The New Guard Washington, D.C.
Karle Hess oświadcza, że “Ostatecznie (...) polityka zaprzecza racjonalnej naturze człowieka.” Nonsens. Gdy racjonalni obywatele szanowali i uczestniczyli w polityce, społeczeństwo kwitło: w Grecji przez pewien czas i okresie tworzenia się naszego własnego kraju. Problemów, z jakimi musimy się dziś zmierzyć, nie rozwiążemy pozbywając się polityki. Można je przezwyciężyć jedynie przez docenienie wagi polityki w tej epoce broni atomowej. Hess ma rację, gdy mówi, że „W burzliwym wszechświecie tylko używając rozumu człowiek może przetrwać." Myli się nie zauważając, że przetrwanie polega na oddaniu się naprawie, nie destrukcji, polityki, przez największe umysły.
Harold Willens, Prezydent