Johns?, pierwszy bodaj tekst Lema, jaki (rafii do szkolnych wypisów, z daleka jeszcze omijany przez nauczycieli... Poznałem też Solaris - wtedy lekturę zbyt dla mnie trudną - i kilka opowiadań z Dzienników gwiazdowych. Ale w entuzjazm nie wpadłem. Zafascynował mnie dopiero Niezwyciężony, którego fragmenty nadawało w odcinkach Polskie Radio. Jeden z nich usłyszałem przypadkowo, z powodu choroby pozostawszy przez kilka dni w domu. Lektor czytał fragment o spotkaniu z „chmurą”. Do dziś słyszę tamten, pełen zdumienia i trwogi głos, powiadamiający dowództwo kosmicznego krążownika o składzie niezwykłego obiektu: „Radar wykazuje odbicie pełnometałiczne, odbiór.” I refleksję: „Ta chmura jest z żelaza...”.
Właśnie wtedy, intuicyjnie raczej niż świadomie, uchwyciłem sens szekspirowskiej frazy o cudach na niebie i ziemi, których w snach nawet nie widzą filozofowie, o cudach brutalnie obnażających ludzką bezsilność. Dlaczego? Bo oto człowiek, choć w świecie fikcji tylko, stawał w obliczu czegoś, co realne i groźne, a w świetle wiedzy, jaką zgromadził, dodajmy: wiedzy ogromnej - nieprawdopodobne. Stawał i okazywał się bezradny. Tak odkryłem potrzebę pokory.
Przekonanie o ważności tego doznania umocnił kolejny odcinek powieści - opis walki „Cyklopa” z „chmurą”. Jako chłopiec interesowałem się historią nie tak znów odległej wojny i czytałem wszystko, co na jej temat w ręce wpadło, pewnie więc dlatego sugestywny obraz monstrualnych zmagań wywarł na mnie ogromne wrażenie. Ale było w tym odbiorze coś więcej niż emocjonalne przeżycie batalistycznej sceny. Unaoczniono mi bowiem, co dzieje się, gdy niewyobrażalne moce, drzemiące w zmaterializowanych konceptach Rozumu, wymkną się spod kontroli w okolicznościach, jakich On nie przewidział.
Nie było mi dane wysłuchać utworu do końca. Wróciłem do szkoły, nie poznawszy zakończenia, a na ukazanie się książki trzeba było czekać przeszło rok. Lecz, kiedy dowiedziałem się już o wyniku samotnej, ratunkowej misji Rohana, zrozumiałem, że autor opowieści mówi o sprawie niesłychanie ważnej - nie tylko o tym, że bunt przeciw naturze, której do końca nie rozumiemy, i którą z tego powodu nie potrafimy całkowicie zawładnąć, jest irracjonalny, ale i o tym, że - wzniecony - rodzi zło. Pokora zaś może zapewnić sukces, nie szkodząc. Pojąłem też, czemu obojętnie przyjąłem kiedyś Solaris, choć przecież i ona (jak Eden, jak Śledztwo) pokory uczyła - nie było tam cienia optymizmu, recepty na to, jak być. Klęskę rebelianta, który nie zgadzał się na świat, jaki zastał, łagodziła, niczym w Powrocie z gwiazd. tylko nadzieja. W Niezwyciężonym znalazło się rozwiązanie. Od tamtego dnia nadrabiałem zaległości i „pożerałem” każdy Lemowy tekst, który udało mi się wyszukać w księgarni lub bibliotece.
A kiedy przeczytałem Opowieści o pilocie Pi-rxie, odkryłem w nich coś, co zburzyło hierarchię wartości, jaką wpajały mi dotąd dom i szkoła; hierarchię, w której trudno się było odnaleźć. Podsunięto nową, o wiele bliższą, którą bez trudu mogłem uznać za własną. Zamykała się w słowach, jakie Pirx wypowiada w Rozprawie, z wahaniem i niepewnie definiując człowieczeństwo: „to suma naszych niedoskonałości”, to ,„czym chcemy być, a nie potrafimy, nie możemy, nie umiemy", to „dziura między ideałami a realizacją”. Ożenkiem alogiczności z poczciwością i prymitywizmem od ruchu moralnego nazwał je nieco wcześniej.
W kontekście tych uwag sens Opowieści... pojąłem tak: nie sądź, że dzięki sile i wiedzy zapanujesz nad światem. Prędzej czy później trafisz na silniejszego i mądrzejszego przeciwnika. Wtedy nie atakuj i tylko zmuszony do rywalizacji skorzystaj z tego, co masz, a czego jemu brak: ze świadomości własnych ograniczeń. Wiedząc, żeś słaby i niedoskonały, zrób ze swych niedostatków użytek; przynajmniej będziesz miał szansę... Czasem wygrasz, czasem przegrasz, lecz innej metody nie ma. Pogódź się ze sobą. W ułomności tkwić może siła.
Znaczenie nowej, stworzonej przez Lema w latach 60. wizji człowieczeństwa, przyrównywałem kiedyś do tego, jakie dla współczesnej nauki miał przełom kopernikański. To bowiem, co - przecząc bezruchowi Ziemi - toruński astronom zrobił z wiedzą o systemie słonecznym, On, podążając tu i ówdzie śladami egzystencjałistów, uczynił z filo-
Konspekt nr 1/2006 (25)