Księga pierwsza I.
sposobami i drogami wiedza dostaje się do naszył umysłów i jakie są powody różnych stopni uznam wystarczy tutaj zaledwie dotknąć tej sprawy, jal jednej z racyj, które kazały mi wątpić w zasad wrodzone.
Nie są one wrodzone, ponieważ brak im uznania powszechnego
§ 24. Aby skończyć z argumentem opartym n uznaniu powszechnym powiem, że godzę się z obró] cami zasad wrodzonych, iż jeśli są one wrodzóa to musi im towarzyszyć uznanie powszechne. Żel bowiem prawda miała być wrodzona, a jednak ni była uznawana, jest to dla mnie równie niezrozumiSI jak to, że ktoś zna jakąś prawdę i jednocześnie jej nj zna. Ale w takim razie, zgodnie z własnym śwa dectwem tychże ludzi, zasady te nie mogą być wr< dzone, skoro nie uznają ich ci, którzy nie rozumil u^ytych__w nich wyrazów, ani też liczni spośród tyc] co je rozumieją, lecz nigdy nie słyszeli tych twierdzi ani nie myśleli o nich; a takich jest przynajmnl połowa ludzkości. Gdyby nawet ta liczba była o wiej mniejsza, wystarczyłaby do naruszenia uznania p( wszechnego; gdyby same tylko dzieci nie znały tyd zasad, to już przez to byłoby udowodnione, że J posiadają One cechy wrpdzonóści.
Maksymy te nie są pierwsze spobid lego, co poznajemy
§ 25. Aby jednak mi nie zarzucono, że opieraj swe dowodzenie na nieznanych nam myślach mały<j dzieci i wysnuwam wnioski z tego,, có się dzie w ich umysłach, zanim one same mogą coś o tym po wiedzieć, zauważę teraz, że owe dwa twierdze™ ogólne1 to nie są prawdy, które by opanowywały na] przód umysły dziecięce czy też poprzedzały wszyli
1 Wymienione w tytule § 4 zasady tożsamości i bezsprzeffl ności,- „to, co jest, jest** i „jest rzeczą niemożliwą, aby t( samo było i nie było".
H^fthyte, z zewnątrz przychodzące pojęcia; tak ■ III miałoby być, gdyby były wrodzone. W życiu ■fi ku niezawodnie istnieje taki czas — mniejsza o to, ■f umiemy gó oznaczyć, czy nie — kiedy zaczyna ^Lftyllcć i kiedy o tym fakcie upewniają nas jego l działania. Jeśli zatem dzieci stają się zdolne poznawać, wyrażać zgodę, to czy można by Mmplnic przypuszczać, że pozostają w nieświadomo-fli i |kijwyrytych w umysłach przez naturę, gdyby htkli' pojęcia rzeczywiście istniały? Gzy można sobie ttyolirti/.ić choć w pewnej mierze zasadnie, że dzieci ■ftyfriyjij wrażenia od rzeczy zewnętrznych, a jedno-ifinnli nic nie wiedzą O znakach, jakie sama natura
I hi-i ił hi In się wyryć w ich umysłach? Czy mogą HHytltyw&ć pojęcia przychodzące z zewnątrz i je
nic znać zaś tych, o których się przypuszcza, n mi wplecione w same zasady ich istoty i wytłoczone W llli^iiInTtych rysach, aby stać się podstawą całej {f|y tuiliyirj wiedzy i przyszłych rozumowań, a za-Ijlllll pi pewodnikiem po tej wiedzy?1. Znaczyłoby pi iKCMlii ud naturze, że podejmuje usiłowania bez-
II li om p| bo co najmniej, że pisze w duszach bardzo Łflktiro jci znaki są nieczytelne dla oczu, doskonale
jipych tyle innych rzeczy. Błędem jest ■llllli przyjmować, że najjaśniejszymi cząstkami | fundamentem całej wiedzy ludzkiej jest Ki ml ' zego nie rozpoczynamy poznawania, bez ^BpOnladumy całkiem pewne wiadomości o wielu •dlM V • 111 /.('czach. Dziecko wie na pewno, że karmiąca ^■UlUlikii nic jest ani kotkiem, z którym się bawi, B|pimiiii‘ti'/.cm, którym go straszą1; że gor-
W *'• ffllinli i „ani Murzynem, którego się boi“,