1956 21
Ten sam mecz. Przy stoliku siedzą od lewej: j. Gorczyca, M. Kowalski i S. Dąbrowski. Kibicują S. Łowiński, jakiś kibic i j. Czekański.
Energetyka Kraków - Najlepsi Warszawa. Przy stoliku siedzą, od lewej: S. Bitner, W. Zalewski, A. Rożecki i B. Seifert. Z tyłu siedzi Stefan Rzeszot, redaktor naczelny miesięcznika „Sportowiec" który jest sędzią tego meczu.
Relacje prasowe z meczów w Krakowie i Warszawie, a także fotoreportaże tygodników „Sportowiec" „Świat” i „Przekrój” spowodowały, że na łamach prasy rozgorzała dyskusja na temat czy brydż jest sportem? Jedni uważali, że tak (sport to pokonywanie sztucznie stworzonych przeszkód) - inni, że nie (sport polega wyłącznie na wysiłku fizycznym); większość wypowiadała się pozytywnie, ale... Wszyscy jednogłośnie mówili: jeżeli szachy są sportem (uwiły sobie gniazdko w GKKF-ie; cały Związek Sowiecki gra w szachy), to i brydż także (niestety, chociaż gra pochodzi z Rosji - tam się tak teraz nie bawią); są to sporty umysłowe.
°S—u' wodzie i sporcie
‘ź?::;; 3,arl « nie hazard1-
Polemika prasowa na temat Czy brydż jest sportem.
Od 3 czerwca 1956 roku zaczęła się ukazywać moja piąta już rubryka brydżowa, tym razem zdołałem pozyskać dla brydża „Kurier Szczeciński” i co 2 tygodnie ukazywało się w nim „Bez atu” zaspokajające apetyt szczecińskich brydżystów na słowo drukowane i wiadomości. Dopiero pod koniec czerwca powstała w Warszawie pierwsza sekcja brydżowa; została zorganizowana przy P.B.P. Orbis; zgrupowani w niej brydżyści to znani z meczów z Energetyką zawodnicy występujący pn.
Najlepsi (co nie mijało się wówczas z prawdą). Niedługo potem powstały dziesiątki nowych sekcji przy klubach sportowych, domach kultury i zakładach pracy Warszawy. W sierpniu ruszył Olsztyn i Białystok (tam szło jakoś ciężko), we wrześniu
- Trójmiasto, Słupsk i Elbląg, potem - Poznań
1 Bydgoszcz (też ciężko).
Ciąg wydarzeń był zawsze podobny: z listów do redakcji wyszukiwałem brydżystę, który wydawał mi się potencjalnym organizatorem, wysyłałem do niego list (z moim numerem telefonu w Krakowie) z prośbą o radę i pomoc - przeważnie z pozytywnym skutkiem. Ustalaliśmy więc termin mojego przyjazdu, miejscowy dziennik informował o zebraniu, na którym - o dziwo!
- nie będzie rozegrana partyjka brydża, ale za to będzie można zarejestrować sekcję brydżową jakiegoś zakładu pracy, czy innej instytucji, a także zapoznać się z zasadami i planami rozgrywek o mistrzostwo miasta i włączyć się w ten sposób do rozgrywek o mistrzostwo Polski. Określonego dnia przypinałem damę kier do klapy (abym został rozpoznany na dworcu), wygłaszałem prelekcję w świetlicy: o zapisie międzynarodowym, o strukturach organizacyjnych brydża na świecie, o naszych planach na przyszłość.
Potem ósemka ochotników zasiadała do pokazowego meczu rozgrywanego za pomocą 6 pudełek meczowych, które na szczęście moja siostra przysłała mi z Wiednia; na koniec ustawiałem pokazowy turniej par na 3 stolikach po
2 rozdania. Frekwencja: od 50 do 300 osób.