sobie znany, i „On” - Inny, Dziki, niepokojący przez samą myśl, że można mieć z nim cokolwiek wspólnego. Zgoda, czasem też „dobry”, oswojony dzikus, pod warunkiem oczywiście, że całkowicie posłuszny naszej oświeconej woli. Cóż, po średniowieczu zapomniano już o tym, że Dzikus jest częścią naszej istoty. Na marginesie: dzisiejsi potomkowie pierwszych amerykańskich kolonistów, dziękując co roku Bogu za zjadane w Święto Dziękczynienia ogromne indyki zdają się zapominać, że obchodzą w tym dniu pamiątkę posiłku, który dzicy Indianie dostarczyli ich przybyłym z Europy przodkom z litości, widząc, że ci przymierają głodem. Nie da się ukryć, że cala zachodnia etnologia ufundowana została na modelu: Człowiek Cywilizowany versiis Dzikus, jednak w ciągu XIX i w XX wieku nadchodzi uważniejsza obserwacja i chęć zrozumienia Innego: Malinowski, Dur-kheim, Dumezil, Levi-Strauss, a także Cassirer, Elia-de i inni pokazali, jak bardzo człowiekowi Zachodu potrzebna była swoista podróż do źródeł, do początków człowieczeństwa.
Tymczasem grunt pod dramatyczne, lecz oczyszczające zaznajomienie się z wewnętrznym dzikusem przygotowali już romantycy i „poeci przeklęci", którzy dostrzegli, że człowiek nawet dla samego siebie jest dramatyczną zagadką. Dobitnie wyraża to Rimbaud, gdy mówi: Ja to ktoś inny” i gdy „uznaje nieporządek swojego umysłu za uświęcony”. Tego rodzaju wewnętrzną podróż artysta przypłacał nierzadko wyniszczeniem organizmu, a czasem nawet życiem - zupełnie jak etnograf, padający ofiarą tropikalnej choroby lub agresji krajowców. Artystyczna introspekcja, badanie samego siebie jako istoty sobie nieznanej i nieuładzonej, osiąga swe apogeum w modernistycznych eksperymentach, polegających na odwiedzeniu i zbadaniu najdalszych granic umysłu. Ważnym momentem w historii nowej świadomości człowieka stało się też u progu XX stulecia nazwanie naszego wewnętrznego dzikusa - podświadomością.
Paradoksem współczesności, tej uprzywilejowanej chwili w dziejach ludzkości jest fakt, że gdy docieramy do źródłowego doświadczenia człowieczeństwa, nie możemy już czerpać samowiedzy od „dzikusa zewnętrznego”. Dziś, na początku XXI wieku nie ma już właściwie możliwości „dotarcia do źródeł w' spotkaniu z zewnętrznym dzikusem", bo... nie ma już tamtych dzikich. Clifford Geertz tak oto streszcza wrażenia Kennetha Reada, zawarte w książce Return to the High Valley: Corning Fuli Circle, w której antropolog ten relacjonuje swój pobyt w miejscach, w których na Nowej Gwinei prowadził trzydzieści lat wcześniej swoje najważniejsze badania: „Miasto ma obecnie wybrukowane ulice, wodociąg i elektryczność, hotel i tawernę; pijaństwo jest szeroko rozpowszechnione, ubiór prawie wyłącznie zachodni, a jego najlepszy przyjaciel... juz nie żyje, zginął dwanaście lat temu w głupim wypadku, potrącony przez ciężarówkę, gdy pijany, zataczając się wracał do domu z hotelowego baru. W miasteczku stłoczone domki są niczym tandetne prostokątne kartonowe pudełka pokryte ocynkowaną blachą, nie odbywają się już ważne rytuały... i wszędzie pojawiły się ryczące ciężarówki i samochody. «Teraz ważne są pieniądze**” (tł. Sławomir Sikora).
Co więc pozostaje? Może wczucie się w konwul-syjny rytm współczesności? Cóż, obecna cywilizacja proponuje co nieco w tym względzie. Wraz z rozwojem technologii, służących masowej konsumpcji, życie staje się coraz bardziej instynktowne, pełne bezrefleksyjnych, mechanicznych zachowań i sterowanych zmediatyzowanymi treściami myśli. Należymy do eonu, który korzysta ze wszystkich obrazów, gestów i symboli, jakie wytworzył człowiek, lecz w oderwaniu od ich pierwotnej funkcji. W świecie tym nawet Święty Mikołaj z dobrego biskupa zmienił się w zidiociałego dziadka w czerwonej czapeczce klauna i zachęca teraz do zakupów w sklepie, a my stajemy się zjadaczami mięsa roślinożernych krów, które wcześniej sami nakarmiliśmy ich własnym mięsem. Tak, staliśmy się Nowymi Dzikimi. Jeśli synonimem postępu jest rosnąca komplikacja cywilizacji, to tow arzyszy jej niebezpieczne uproszczenie reakcji na coraz bardziej uproszczone - dla naszej wygody - bodźce. Kto nie widział w jednym z polskich miast ataku tłumu na hipermarket ze sprzętem elektronicznym z powodu wyprzedaży lub kto nie doświadczył furii dam w futrach, wydzierają-