16 Andrzej ZALEWSKI
cepcji w planie teorii chciało ono kompensować sobie aneksją idei filozoficznych czerpanych z najróżniejszych źródeł, nierzadko wcale nie kanonicznych, tylko zupełnie amatorskich. Nieodżałowany Christian Metz (zm. 1993), najwybitniejszy chyba teoretyk filmu od lat 60., w swych dwóch najważniejszych książkach: Film Language z lat 70., a dekadę później The lmaginary Signifier, próbował badania nad filmem zdyscyplinować, obwarować naukowym rygorem i uwolnić od wiecznie spowijającej je aury mglistości: najpierw przez próbę nagięcia filmoznawstwa do surowych reguł semiotyki strukturalnej, a potem przez zdecydowane wtłoczenie go w koleinę lacanowskiej neopsychoanalizy mającej wykrywać nieświadomość filmu jako sztuki i instytucji32. Pomijając już „ścisłość” tego drugiego narzędzia, zamiar uściślenia filmoznawstwa i wyjęcia go spod jurysdykcji filozoficznej dowolności nie powiódł się, ponieważ procedury, jakimi chciał posłużyć się Metz, testowane były na organizmach prostszych i bardziej jednorodnych, albo po prostu pochodzących z zupełnie innego obszaru niż film. Zaaplikowane do filmu odsłoniły swą problematyczność i co najwyżej częściową użyteczność; przyłożone do wielokształtnego, wyboistego podłoża materii filmowej dały w efekcie rozziew, przez który znów, na podobieństwo wody sączącej się przez szczeliny przeciwpowodziowych umocnień ochronnych, przenikać zaczęły najróżniejsze pomysły i interpretacje filozoficzne. W ten sposób na kartach prac filmowych zagościł cały panteon postaci doniosłych dla filozofii zwłaszcza ostatnich dekad: Nietzsche, Heidegger, Sartre, Fou-cault, Derrida, Rorty, Vattimo, Yirilio, Baudrillard i kto tam jeszcze, oczywiście Freud i Lacan jako postacie już nie jedne z wielu, lecz przewodzące duchowo filmoznawcom w ciągu kilkudziesięciu ostatnich lat. Husserl pojawia się w tym towarzystwie rzadko, a fenomenologia, jeśli już, reprezentowana jest głównie przez Merleau-Ponty’ego, Heideggera, Sartre’a, a od niedawna także przez Levinasa. Przy czym, choć oczywiście obecność wszystkich tych autorów przywoływanych pośpiesznie i ad hoc nie może być inna niż fragmentaryczna, to jednak fenomenologia za takie migawki płaci, jak już widzieliśmy, cenę bodaj największego zatarcia tożsamości.
32 Ch. Metz, Film Language: A Semiotics of the Cinema, transl. M. Taylor, Oxford Univ.Press, New York 1974; tegoż, The lmaginary Signifier: Psychoanalysis and the Cinema, transl. C. Britton [i in.], Indiana Univ. Press, Bloomington 1982; [oiyginaly francuskie: Essais sur la signification au cinema 1 (1968 - dnigi tom Essais nie ukazał się po angielsku) oraz Le Signifiant Imaginaire (1977)]. Swoje pomysły Metz obudowywał i modyfikował w innych książkach, ale te dw ie są najważniejsze. Ich zwartości i siły, z jaką oddziałały one na myśl filmową. nie osłabia fakt, że obie są kolekcjami artykułów znanych wcześniej, również w wersji angielskiej. Pewien paradoks polega na tym, że dominującym językiem filmoznawstwa jest, oczywiście, angielski, a obszarem o największej sile ekspansji dla tej dyscy pliny - Stany Zjednoczone. Tymczasem Metz był Francuzem, a filmoznawstwa, jakie dzisiaj znamy, nie byłoby bez francuskiego maja ‘68. Dopiero jednak przekłady Metza na angielski oraz przepuszczenie impulsów1 francuskiego maja przez filtr brytyjskiego czasopisma „Screen” w latach 70. mogło nadać francuskim pomysłom filmowym nośność i rangę światową.