ujęć np. grupowania ujęć pokrewnego typu28: pokazywanie kolejnych wnętrz, różnych, a jednak urządzonych w podobnym horyzontalnym porządku, przepełnionych elementami i równocześnie statycznych, zamkniętych ścianami bez dostępu światła naturalnego, a przy czym sprawiających wrażenie rozległych „bez końca”.
Rygorystycznie zaplanowana i przemyślana przestrzeń diegetyczna zdaje się wystarczać Greenawayowi w zupełności. W Kucharzu... poza kadrem nie istnieją żadne obrazy. Widz skupia się na tym, co widzi ze swojej ustalonej z góry pozycji. Wszystko odbywa się na jednym planie, reżyser nie tworzy zbyt wielu scen „spiętrzonych”, zakomponowanych w głąb kadru. Przestrzeń pozakadrowa służąca często do „ewokowania sensów naddanych”29, sugerowania widzowi pewnych treści, których nie widzi, ale odczuwa dzięki zastosowaniu kompozycji otwartej, możliwej do kontynuowania poza przestrzenią ekranu, tutaj nie ma racji bytu w chwili oglądania konkretnych scen.
Za wyjątkiem kilku momentów, jak chociażby towarzysząca napisom początkowym jazda kamery z dołu ku górze, przestrzeń w Kucharzu... jest przestrzenią horyzontalną. Ruch postaci w przestrzeni oraz towarzyszący im ruch kamery odbywa się we większości przypadków od strony lewej do prawej oraz od prawej do lewej. Często „wychodzenie” na zewnątrz jest przymusowe, gdy np.: Albert zmusza Georginę do przerwania posiłku i wyjścia do kuchni, a następnie na parking do samochodu. Zabiera ją do domu, by tam wymierzyć jej karę za któreś z domniemanych przewinień; oraz gdy Michael musi opuścić restaurację by nie zostać zauważonym przez zazdrosnego Alberta. W tym wypadku ruch od prawej do lewej jest jak najbardziej uzasadniony, gdyż w podświadomości widza taki kierunek ruchu odbierany jest jako ruch nienaturalny, stawiający opór przestrzeni, jako wycofywanie się czy ucieczka. W kilu scenach z sali jadalnej ukazujących Alberta wraz ze swoją szajką biesiadujących przy stole i słuchających absurdalnych przemówień przywódcy, obserwujemy okrężny ruch kamery. W zależności od sytuacji, można go interpretować albo jako wyraz szaleństwa Alberta, jego zaślepienia oraz rosnącego napięcia akcji, której kulminację obserwujemy w ostatniej scenie zemsty i zabójstwa (wtedy obrotowy ruch kamery jest najbardziej odczuwalny), lub jako wyraz egoizmu Alberta i jego popleczników, skupionych wyłącznie na sobie, siedzących przy największym, najbardziej okazałym stole, mniej więcej w środkowej części restauracji. Wtedy to kamera okrąża stół.
28 R. Dreyer, Zagadnienia estetyki filmowej. Filmowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1955, s. 260.
29 A.S. Dudziak, dz. cyt., s. 53-54.
16