i i • ja
•• • • * _
Co sądzi o młodych Amerykanach oalainich lat — hippisach, uciekinierach, ludziach, którzy w pewnym stopniu uważają się za Cyganów. Yoors przechyla głowę i marszczy lekko czoło, jakby moje pytanie było nie na miejscu. 1 teraz, kiedy o tym myślę, wiem o co mu chodzi: myśli o swoim życiu nie w kategoriach buntu, ale potwierdzenia. Jego przypadek to nie ucieczka, ale powrót do domu.
W końcu jego twarz się rozluźnia. — Odpowiem panu na sposób cygański Kiedyś w Elat nad Morzem Czerwonym spotkałem amerykańskiego hippisa tak oddalonego od czegokolwiek, co by przypominało znane mu rzeczy, jak to było możliwe. Mieszkał na urwistej skale — pod gołym niebem. Miał najkrótsze szorty i najdłuższe włosy jakie kiedykolwiek widziałem Zostałem u niego na kolację Krzątał się otwierając puszki. „Właśnie urządzam sobie kuchnię" — oznajmił. Potem zabrał mnie do swojej „biblioteki", pojedynczej deski z rzędem książek i wyciągnął numcT „Fsquire" zawierający artykuł wspominający o nim. A potem, co najgorsze, zaczął mówić o swojej górze. Yoors przechyla się do tylu w wózku i uśmiecha: — No i co? Rozumie pan?
Głównym obrzędem cygańskiego tycia jest pac:iw. wielka uczta. Może odbywać się z okazji urodzin czy ślubu, ale najczęściej jest nieplanowana, poświęcona uczczeniu przypadkowego spotkania z taborem przyjaciół, krewnych czy współplemieńców, których los rzucił na te same rozstaje. Wielka pacziw siała się częścią cygańskiej legendy. „Pożycza się" prosiaki i kurczęta od miejscowych chłopów, łapie się jeże na polach: wszystko to piecze się na otwartym ogniu dobrze przyprawione pieprzem i dzikim czosnkiem i podaje ze smażoną cebulą, pomidorami i czerwoną papryką. Goście wybierają co najlepsze kąski racząc się wzajemnie, dedykując sobie piosenki. Nawet zmarli biorą w tym udział: wylewa się dla nich napój na ziemię, a żyjący rozmawiają z nimi i im śpiewają.
Przy końcu Cyganów Yoors opowiada jak tabor Puliki wędrował przez Europę w 1940 roku. kiedy pewnego dnia francuski handlarz końmi wspomniał mimochodem, że kilka dni wcześniej kupił konia od jakiegoś Cygana. Udając, że wcale go to specjalnie nie ciekawi. Pulika zadał kilka pytań. Następnego dnia. z samego rana. wszyscy młodzi mężczyźni z obozowiska zostali wysiani w tałigach — otwartych wozach — żeby przeczesać tereny położone w kierunku, w którym ponoć udali się inni Cyganie. Yoors i jego towarzysz pojechali dalej i szybciej niż inni: spali tej nocy na polu jakiegoś chłopa, potem przecięli duży sosnowy las i w końcu wyjechali na otwartą przestrzeń: Uśwusdnmiltśmy sobie nagle obecność długiej kolumny worów cygańskich w dużej odległości z przodu przed nami. szerokimi leniwymi zakolami posuwających sic powoli niczym ociężały i tłusty wąż (s. 316-317). W końcu, gdy zapadła noc i rozpalono ogniska dogonili ich. Wozy należały do kumpanii Miłosza, młodszego brata Puliki. który w jego poszukiwaniu przedostał się z wielkim trudem z okupowanej przez Niemców Europy Wschodniej do Francji Bracia nic widzieli się od siedemnastu lal. Pacziw trwała wiele dni
Yoors opowiada o tym. jak Cyganie potrafią cieszyć się teraźniejszością Mówi. jak spotkał kiedyś Cygana, który znany byl jako „Milioner", ale nie dlatego, że miał milion franków, złotych czy jakichkolwiek innych pieniędzy, ale ponieważ wydal milion. — Dla Cyganów — stwierdza Yoors — bogactwo służy świętowaniu, nie gromadzeniu: kiedy Cyganie umierają, pali się ich dobytek.
Nagle zwracam uwagę na coś. co nadaje obszemość temu ciasnemu pomieszczeniu, w którym się znajdujemy: wielki wzór na jakie dziesięć stóp wysokości, namalowany czarną farbą na bielonej ścianie na wprost mnie — To japońska litera oznaczająca ogień — wyjaśnia Yoors — Ogień to bardzo cygańska rzecz. Sam proces stanowi rzeczywistość. Ogień nie konstruuje niczego dla przyszłości. Jest wyłącznic teraźniejszością A kiedy gaśnie, znika.
I Dla Jana Yoorsa ogień me płonął długo. Chociaż nic wspomniał o itym ani razu w czasie mojej wizyty, okazuje się, że leczył się ze względu | na stale pogarszający się stan serca. 24 listopada 1977 roku kiedy . Iprzygolowywano ten artykuł do druku, doznał bardzo ciężkiego zawału. 1 Trzy dni później umarł nie odzyskując przytomności. Jest pochowany | Ina cmentarzu Green Rivcr na Long Island. W części, gdzie spoczywają
i ciała Jacksona Pollocka i innych artystów.
Yoors proiektował gobeliny w tempie, które dalece prześcigało, | szybkość, z jaką on i inni mogli je wykonać. Pozostawił po sobie wiele1 projektów, a jego domownicy planują tkać według nich przez kilka lat. | I Ten przejaw nieśmiertelności artysty ucieszyłby zapewne jego cygań-i skich przyjaciół, bowiem jest w nim echo ich własnych wierzeń. Cyganwl wierzą — pisał Yoors — te dusza umarłego tyje tak długo jak długo tyją, I ludzie, którzy go znali i którzy o nim pamiętają. Dopiero gdy ostatni z , nich umiera, umiera w końcu i dusza. \
_____ przekład: Monika Adamczyk-Carbowska I
|BofO«nik •nicmural*. wotum w Częttocbowicl
1 5