byż przynajmniej przyszła konwencja przynajmniej co do bomb z latawców...
29.04.i9i5 r. Czwartek. Zimna noc - rano białym szronem w jasnym słonku wszystko błyszczy. Ludzie jednak nie drżą od zimna... Spoglądają czy nie płynie nowy aeroplan - uosobienie «gołębicy-miłości»... Wczoraj miały być nad Sanokiem aż dwa wedle zapewnienia jednego chłopczyny, ale poleciały dalej... W południe jeździłem moskiewskiemi końmi do Zagórza. Soł-dat powoził. Córka chorej opuszczonej przed 4 laty przez męża pijaka, panna starsza opowiadała mi, że w czasie pobytu sztabu głównego rosyjskiego w Zagórzu - rzucono z latawca bombę w stację telegrafu bez drutu, ale ta spadła w kupę gnoju koło samego gościńca niedaleko kościoła i nie eksplodowała. Druga rzucona eksplodowała pod lasem ale nic nie uszkodziła. Pokazywała mi odnośne miejsca. Szalone tumany kurzu na gościńcu, nałykałem się też porządnie pyłu i kaszlałem potem dobrze...
I.O51915. Sobota... Całe masy piechoty, amunicji, armat, utajonych gałęziami, konnicy idą na zachód i idą, a nad nimi, przed nimi i za nimi tumany kurzu. Ledwie mogłem przejść przez Posadę z domu samej poczynając. Pod wieczór przez miasto pochód ten trwa dalej. Rynek przemienił się w biwak. Jedzą, palą, czytają gazety a jeden wygrywa na harmonii... Ludzie spoglądają w górę czy aeroplan nie leci. Wczoraj opowiadano, że jakaś Sabatowa przywiozła wieść niezawodną, iż dworzec we Lwowie zbombardowany!
2.05.1915. Niedziela... Moskale mieli mówić, że spodziewają się bomby na dworcu, obawiają się o baraki, gdzie miały być duże zapasy amunicji, tak że w razie eksplozji poszłoby połowę Posady a więc i miasta.
905.1915. Niedziela.... Latawców dzięki Bogu nie było, a armaty odezwały się, nie tak blisko jak wczoraj, dopiero ku wieczorowi i grzmiały do późna, niebo było czerwone po zachodzie. W stronie Sanoczka widziałem duży dym a ludzie mówili, że jeszcze większy obszar widzieli w dymie.
10.05.1915. Poniedziałek.... Gdy słonko zaja-śniło i chmury się rozstąpiły wysoko nad nami unosił się latawiec, pomimo dość silnego chwilami wiatru. Ledwie przeleciał zjawił się ks. Wito-szyński, zięć ks. Mykiełyty z Sanoka abym jechał do jego na tyfus chorego 10-letniego szwagra, obiecując, że mnie sam odwiezie z powrotem i zapewniając, że gościńce są wolne a pozycja jeszcze dobrze odległa od niego. Na chwilę jakby zła mucha zabrzęczała w głowie: aeroplany. I jazda odbyła się rzeczywiście bez wypadku i bez zjawienia choćby jednego latawca.”16
W jednej z pamiętnikarskich relacji W. Sołtys natrafił na zapis mówiący, że wiosną 1915 r., gdy przez most na Sanie wojska austriackie szły na wschód „ na Błoniach lądowały aeroplany ”. Było to w czasie pościgu za pobitymi Rosjanami po gorlickim przełamaniu frontu, zaś wzmiankowane „aeroplany" mogły należeć do Flik. 3, bazującej w odległym tylko o 15 km Lesku. Prawie nieznanym faktem jest funkcjonowanie w Sanoku lotniska z okresu 1 wojny światowej, założonego w 1915 r. w czasie pościgu c.k. wojsk za pobitymi Rosjanami w okresie tzw. „przełamania gorlickiego”. Wszystkie spekulacje co do miejsca gdzie ono się mieściło czyli jak wówczas mówiono gdzie znajdowała się „stacyja lotnicza” w 1915 r. i później rozwiewa precyzyjna i dokładna relacja świadka wydarzeń - dr. Karola Zaleskiego:
„I6.05.i9i5. Niedziela... Rano przeleciał tuż koło nas ponad drzewami zamkowemi, szybując naprawdę jak ptak, latawiec i spuścił się na sta-cyję, którą urządzono naprzeciw Zamku za Sanem na polach Nowakowej (Olchowce - dwór). Z drugiej strony na Sujcu jest znowu stacyja radiograficzna. Co świat kulturalny najciekawszego ma schodzi się czy zjeżdża do naszego Sanoczka... Przykre wrażenie sprawia do połowy spalony most (6 przęseł wodnych z tej strony zostało).
I7.05.i9i5 r. Poniedziałek Cudowny ranek, ale wstałem już po 6. Podczas gimnastyki powietrznej wzlatywał latawiec i poleciał ku Węgrom (?). Później znów warczały w powietrzu... Rynek jest wspaniałym parkiem automobilo-
Konspekt nr 2/2007 (29)