godności, a zwłaszcza takie sytuacje, kiedy usatysfakcjonowani efektami własnej pracy, przy drzwiach podziwialiśmy błyszczące od pasty, wypucowane ręcznie płytki pcv, a robotnik, obojętnie nas mijając, w butach gumowych, ciężkich od wapna i cementu, przemierzał wzdłuż salę, by sprawdzić, czy nie cieknie kaloryfer. Albo... nie przeszkadzało nam to, że sąsiadka oglądająca Kronikę Krakowską w TV stwierdzała: „Wie Pani, w tej DWÓJCE, to pracuje sprzątaczka, bardzo do Pani podobna".
Wszystko to „cementowało" nasz Zespół i przybliżało do dnia rozpoczęcia roku szkolnego, będącego wówczas chyba wojewódzką inauguracją.
1 września 1982 roku było gwarno, hucznie, bardzo tłoczno, ale słonecznie. Taki był początek „DWÓJKI", Szkoły, w której pracowałam wprawdzie tylko 2,5 roku (od 1 września 1982r. do 1 marca 1985r.), ale o której do dzisiaj, mimo zmiany z podstawówki na gimnazjum, mówię: „moja szkoła", „u nas w DWÓJCE". Szkoły, na której bryłę z rozrzewnieniem spoglądam, z radością przekraczam Jej progi, zapraszana na prowadzenie szkolenia dla nauczycieli. Dlaczego tak się dzieje? Powód jest bardzo prosty. Pracowali (i pracują!) w niej ludzie, którzy tworzyli swoisty klimat. Na co dzień towarzyszył nam ENTUZJAZM, przejawiający się chęcią do pracy, inicjatyw, działania, wzajemnego sobie pomagania. Nie było wtedy procedury awansu zawodowego, a doświadczeni dziś, wówczas zaczynający swoją pracę zawodową nauczyciele, z „łezką w oku" wspominają swoich „samozwańczych" opiekunów. Dzięki nim, dobremu słowu, pomocnej dłoni łatwiej było pokonywać pierwsze przeszkody. Było w tym Gronie również coś, co dzisiaj może dziwić - radość z kontaktów koleżeńskich. Trudno nie wspomnieć o „małym" pokoju nauczycielskim, spełniającym rolę palarni, w którym, bywało!, na kilku metrach kwadratowych mieścili się wszyscy, bo było wesoło, gwarno, a wokół przyjazne twarze.
I tak, w poszanowaniu, serdeczności, odpowiedzialności za to, co spoczywa na moich barkach, dzień za dniem tworzyliśmy historię tej Szkoły. Moją pierwszą klasę szóstą, której byłam przez rok wychowawczynią, tworzyli dorośli dzisiaj ludzie, wykształceni, na stanowiskach, z pozycjami zawodowymi, ale z uśmiechem przesyłający pozdrowienie. Ich Rodzice, stanowiący wspaniały zespół zainteresowanych losami swoich dzieci, spotykając mnie na ulicy, informują o sukcesach i...smutkach. Wracam wtedy myślami w przeszłość, odnajduję w pamięci twarze, widzę Ich siedzących w ławkach...
Dzisiaj, ja, emerytka, wcześniej dezerterka z przyczyn zawodowych, sięgam, tak jak to czyniłam przez 21 lat, do „Karty pamiątkowej" z podpisami wszystkich moich Przyjaciół z „Dwójki", wręczonej mi na pożegnanie i mówię: byłam wierna przesłaniu, z którym wypuściliście mnie w świat: „Nie daj się zepchnąć z właścizoej drogi, nazoet przez idących w tym samym kierunku".
Zofia Wójcikowska - Grandys
nauczycielka języka polskiego wicedyrektor ds. wychowania w latach 1983-1985
34