38
Gazeta Jarocińska
Rozmowa
51 (688) 19 grudnia 2003 www.gj.com.pl
Panowie, czy Panie. Nie wiem. Kimkolwiek jesteście. Jesteście nierozsądni! Złapaliście kupę wariatów, którzy pracują na was bardzo intensywnie... Wartość aktywów stałych za pięć, siedem lat będzie stukrotnie wyższa niż jest teraz. Poczekajcie...
z JANUSZEM WOJTCZAKIEM
Minął rok od objęcia przez pana funkcji prezesa Jaroty. Jak pan ocenia te pierwsze dwanaście miesięcy swojej pracy?
Gdyby nic atmosfera ostatnich tygodni, uważałbym, że zarząd pod każdym względem wywiązał się z tego, co zaplanował. Oczywiście nadal jest mnóstwo do zrobienia. ale z tego zdają sobie sprawę tylko Ci. którzy już dużo zrobili. Tc ostatnie dni spowodowały zastój w pracy i w kreatywnych działaniach. W takiej atmosferze trudno mówić o skutecznym działaniu.
W ostatnim czasie objawili się tzw. pu-czyści, którzy w tajemnicy zorganizowali nieformalne spotkanie, w którym uczestniczyli także członkowie obecnego zarządu. Czy oznacza to rozłam we władzach klubu?
Z tego co wiem. w tym spotkaniu uczestniczyło dwóch członków obecnego zarządu i przewodniczący komisji rewizyjnej. A czy oznacza to rozłam? Trudno powiedzieć. W ciągu minionego roku wielu członków zarządu wchodziło i wychodziło z klubu, jeżeli można tak powiedzieć. Było wiele trudnych sytuacji, wymagających wyrzeczeń, podejmowaliśmy wiele trudnych decyzji. Myślę, że samo to spotkanie nie zadecydowało o rozłamie. Z tego co wiem. obecni tam członkowie zarządu nic podejmowali lam żadnych decyzji. Jeden z nich już wcześniej zdecydował, że rezygnuje z pracy w obecnym zarządzie. Z drugich ust słyszałem. że różne rzeczy są planowane, ale słyszałem to. jak powtarzam, z drugich ust i ja nic będę tego powtarzał.
Oficjalnie tzw. puczyści twierdzą, że ich spotkanie zostało zorganizowane, aby przygotować „opłatek" dla piłkarzy. Czy weźmie pan udział w tym spotkaniu opłatkowym? Dostałem zaproszenie z numerem 001. za co wszystkim organizatorom rzeczywistym i szczerym chciałbym serdecznie podziękować. Decyzję, czy wezmę w nim udział, podejmę dopiero po Walnym Zebraniu. Niebawem, bo już 17 grudnia odbędzie się Walne Zebranie JKS Jarota. Czy przewiduje pan zmiany w zarządzie. Oczywiście. Mamy rezygnację jednego z członków zarządu.
Kto złożył rezygnację?
Jan Raczkicwicz.
To jedyna rezygnacja?
Oficjalnie jedyna.
Nieoficjalnie mówi się, że przynajmniej dwóch członków zarządu zamierza zrezygnować z pracy.
Każdy z członków zarządu podejmuje indywidualne decyzje. Wszyscy mają jeszcze do walnego czas na zastanowienie się. Przypuszczam też. że wszyscy czekają na rozwój sytuacji. Ja także w każdej chwili mogę podjąć taką decyzję.
Właśnie o to chciałem zapytać. Czy pan w związku z zaistniałą sytuacją nie zamierza przypadkiem podać się do dymisji?
Rok temu byliśmy w podobnej sytuacji. Bardzo intensywnie proszono mnie o objęcie funkcji prezesa. Długo się zastanawiałem, zanim podjąłem decyzję o kandydowaniu i prowadzeniu klubu. Ale jestem człowiekiem konsekwentnym i jeżeli się na to zdecydowałem, to mimo że wymaga to wielu wyrzeczeń, które dotyczą zwłaszcza rodziny, że o czasie i pieniądzach nic wspomnę. w iem. że jest tu jeszcze bardzo dużo do zrobienia i nic poddam się. Przynajmniej nie w takim momencie. W najgorszym przypadku będę chciał doprowadzić, do tego. aby klub przejął nowy, zdolny do kontynuowania naszych poczynań, zarząd, ale w demokratyczny sposób, a nie przez podstępną grę i układy.
Zostawmy na chwilę napiętą atmosferę ostatnich dni. Po roku można na spokojnie ocenić działalność zarządu. Czy podjęto decyzje, których dziś by pan nie podjął? Czy popełniono jakieś błędy? Oczywiście popełniliśmy błędy, mnóstwo błędów. Ale nic myli się tylko ten, co nic nic robi. Nie będę ich wymieniał, żeby nie dawać pożywki adwersarzom. Natomiast te błędy na pewno nie spowodowały żadnego krachu w działalności operacyjnej klubu.
A jakie były największe sukcesy tego zarządu?
To także niech ocenią inni. Zawsze uważałem. że jestem powołany do pracy, intensywnej pracy na rzecz czegoś, kogoś, komu. czemu to ma służyć. Takie stanowisko zawsze przyjmuję. W życiu z reguły układa się tak. że jeżeli ktoś naprawdę zainwestuje bardzo dużo inicjatywy, umiejętności, wiedzy, czasu, to z lego są wyniki. I mamy to. co mamy. Oczywiście następuje to krok po kroku. Tu nic można od razu spodziewać się cudów. Ale myślę, że nasze sukcesy są widoczne gołym okiem.
Nie chce pan mówić o ani o sukcesach, ani o błędach. Mówmy więc, o sukcesie, o którym będzie pan chciał mówić. Jarota w wielkim stylu wywalczyła tytuł mistrza jesieni, nie tracąc ani jednego punktu i pewnie zmierza do III ligi. Przed rozpoczęciem tego sezonu dał pan trenerowi dwuletni czas na awans. Czy Jarotę stać już w tym roku na grę w wyższej lidze? Oczywiście, że stać.
Pod względem sportowym?
Pod względem sportowym również. Myślę, że również cała infrastruktura nadąży. Chodzi nie tył ko o pieniądze, ale także o przygotow anie organizacyjne kibiców.
My wszyscy jako wielki organizm musimy się do tego przygotować, na uczyć itp. Wyzwanie jest przed każdym z nas. Każdym. kto się utożsamia z tym klubem.
Czyli uważa pan, że Jarota jest przygotowana, tak
że finansowo, do tego, aby, jeśli się uda, grać w trzeciej lidze.
Tak. Ja zawsze stąpałem po ziemi. Jeżeli coś mówiłem, to wiedziałem co mówię.
Na początku swej kadencji powiedział pan, że nie interesuje pana trzecia liga, tylko druga liga, oczywiście w perspektywie kilku lat. Czy dziś podtrzymuje pan to zdanie?
Patrząc na to w kontekście wydarzeń z ostatnich tygodni sądzę, że niektórzy mi nie pozwolą doprowadzić Jaroty do II ligi. Aleja nic wycofuję się z tego. Mówiłem, że stąpam po ziemi. Trzeba wiedzieć, że oprócz zadań operacyjnych w klubie są jeszcze podejmowane tzw. działania strategiczne, których wcześniej nikt w klubie nie prowadził. nie brał pod uwagę. A my to robimy. I to jest jeden z naszych sukcesów. Tu miałbym odezwę do puczystów: Panowie, czy Panie. Nie wiem. Kimkolwiek jesteście. Jesteście nierozsądni! Złapaliście kupę wariatów, którzy pracują na was bardzo intensywnie. Zaangażowali się w taką twórczą, mozolną pracą. Tworzą majątek, który za kilka lat wzrośnie. Wartość aktywów stałych za pięć, siedem lal będzie stukrotnie wyższa niż jest teraz. Poczekajcie siedem lat! Weźmiecie. przejmiecie te aktywa o wartości stukrotnie wyższej. Po co teraz brać i narażać się na ciężką pracę u podstaw. Pracę typowo pozytywistyczną, jeżeli można wykorzystać wariatów, którzy robią to bezinteresow nie i jeszcze są za to z każdej strony łajani. Wciąż wraca pan w tej rozmowie do tzw. puczystów. Jak pan sądzi, o co właściwie im chodzi?
Jeżeli nic wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Pieniądze i splendory.
Ale w tym klubie trzeba przynosić pieniądze, a nie wyciągać?
Nie do końca. Po artykule w lokalnej gazecie miałem telefon od anonimowego kibica, który przedstawił się jako działacz Vic-lorii. Generalnie był bardzo pozytywnie nastawiony do mnie, do zarządu, ł powiedział: „Nie wiesz o co chodzi. Chodzi o pieniądze. Zawsze przy okazji imprezy, meczu - była wielka balanga za pieniądze społeczne. W tej chwili jest to niemożliwe, bo ktoś to uporządkował. Mecze się sprzedawało i była balanga. Teraz to niemożliwe. O co chodzi? O pieniądze!”
Zarzuca pan...
Niczego nic zarzucam.
Cytuje pan kibica, który twierdzi, że były sprzedawane mecze. To poważny zarzut Twierdzi pan, że wcześniej były sprzedawane mecze?
Ja nic twierdzę, tylko cytuję.
Zaczynając pracę w Jarocie mówił pan, że nie zna się do końca na piłce, ale zna się na finansach. Jak aktualnie przedstawia się sytuacja finansowa klubu? Bardzo dobrze.
Bardzo lakoniczna odpowiedź.
Zawsze byłem lakoniczny.
Zapewne śledzi pan dyskusję na stronie internetowej Jaroty. Kibice m.in. zarzucili tam panu, że nie interesuje pana pierwsza drużyna, że skupia się na zespołach młodzieżowych, zresztą nie tylko pan, bo to był również zarzut do innych członków zarządu, których dzieci w nich grają-Dlaczego tak rzadko można pana zobaczyć na meczach pierwszej drużyny? Interesuje mnie piłka i jestem na meczach zawsze wtedy, kiedy jest to możliwe.
Czyli te nieobecności spowodowane były brakiem możliwości?
Oczywiście. Mam mnóstwo różnych zajęć poza klubem. Przykro mi bardzo. Muszę ze wszystkiego się wywiązywać. Uważam, że robię wszystko co w mojej mocy ze względów czasowych. Tak jak mówiłem, byłem na wszystkich meczach, na których mogłem być. Czyli nie jest prawdą, że poświęca pan więcej czasu drużynom młodzieżowym niż seniorom?
Myślę, że byłem na większej liczbie meczów pierwszej drużyny, niż wszystkich drużyn młodzieżowych. I to wręcz działa na moją niekorzyść. Bo powinienem każdą drużynę odwiedzić. równo docenić, ale jest to. jak mówiłem, niemożliwe ze względów czasowych.
Czy istnieje szansa na „wyprostowanie" sytuacji z ostatnich tygodni? Czy już na zawsze pozostanie jakaś zadra?
Zawsze zostaje jakaś blizna. Zwłaszcza. że jestem zbulwersowany zapisami (internetowymi - przyp. red.), które dotykają dzieci. Bo co one są winne, takiemu jednemu z drugim, który anonimowo „pyszczy” na stronic internetowej i wtrąca w swoją nieczystą grę dzieci. Nic mówię już
0 sobie, jestem osobą w pewnym sensie publiczną i jestem narażony na kry tykę, ale powtarzam. co są winne dzieci i inni członkowie zarządu? Są to bardzo szlachetni ludzie, którzy poświęcili czas. rodzinę, pieniądze
1 włożyli całe serce w tę piłkę, i teraz są niesłusznie szykanowani, za swoje zaangażowanie. To jest obrzydliwe.
Jest pan strasznie rozgoryczony.
A jak mam się czuć? Jak mam się czuć? A jak pan by się czuł. gdyby zaangażował się pan emocjonalnie, czasowo i finansowo i zrobili by z pana jeszcze jakiegoś... Nic dokończę. Mam nadzieję, że po walnym spotkamy się w lepszych nastrojach. Czy uważa pan, że będzie to wyjątkowe Walne Zebranie? Historyczne?
Dotychczas byłem tylko na jednym walnym Jaroty. Myślę, że to będzie wyjątkowe walne. Zresztą cały ten rok był wyjątkowy. Obojętnie jak. kto na to patrzy. Można nas szkalować, szykanować. Ale i tak wiem. że zrobiliśmy bardzo dużo.
Rozmawia! PRZEMYSŁAW SZESZULA