Buffett szokuje świat finansjery: trzeba skończyć z głaskaniem
bogaczy
Tagi: biznes, Berkshire Hathaway, zadłużenie, Buffett, finanse, podatki, milioner
Warren Buffett, trzeci na liście najbogatszych ludzi na świecie, zaskakuje nie tylko biznesowymi
ruchami. Teraz zaszokował opinią, że powinno się skończyć z głaskaniem bogaczy - pisze
Francis Atherton.
Kiedy Warren Buffett wypowiada swoje opinie o biznesie, wszyscy słuchają go z zainteresowaniem, bo
od jego opinii zależał nieraz los wielu spółek, a szczególnie dziś - w kryzysowym czasie - zwykli ludzie
oraz biznesmeni łakną jego rad. A Warren Buffett stwierdził, że płaci za małe podatki, i chce zmienić tę
sytuację. To jednak nie wszystko. Miliarder dodał, że za małe podatki płacą też jego bogaci przyjaciele.
Stawka podatkowa słynnego amerykańskiego inwestora sięga ledwie połowy stawki jego sekretarki.
Buffett uważa taką sytuację za niezdrową. Ocenia, iż w ubiegłym roku jego realna stawka podatkowa
wyniosła 17,4 proc. dochodu. Pracownicy biura Buffetta płacą od 33 do 41 proc. W poniedziałek na
łamach "New York Timesa" zaapelował o zwiększenie stawki podatkowej zarówno dla siebie, jak i
swoich superbogatych kolegów. "Przyjaz
nie nastawiony do miliarderów Kongres już wystarczająco
długo rozpieszcza mnie i moich przyjaciół. Nadszedł czas, aby rząd poważnie potraktował ideę
wspólnych poświęceń" - napisał Buffett. Dodał, że za ubiegły rok odprowadził tylko nieco ponad 6,9 mln
dol. podatku.
"Z jednej strony to mnóstwo pieniędzy. Zapłaciłem jednak tylko 17,4 proc. od mojego podlegającego
opodatkowaniu przychodu. To procent w rzeczywistości mniejszy niż ten, jaki musiało zapłacić
wszystkich 20 pracowników i pracownic mojego biura" - napisał miliarder. Szef potężnej kompanii
ubezpieczeniowej i inwestycyjnej Berkshire Hathaway twierdzi też, że sami superbogacze nie mieliby
nic przeciw płaceniu wyższych podatków. - I to szczególnie w czasie, gdy tak wielu ich krajanów zmaga
się z prawdziwymi trudnościami - pisze Buffett. Miliarder dodaje jednak, że w przypadku 99,7 proc.
amerykańskich płatników stawka podatkowa powinna zostać na niezmienionym poziomie.
Warren Buffett już uprzednio stawiał podobne wnioski. Jego wypowiedzi następowały jednak w czasie
niezwykle gorączkowej debaty na temat tego, czy ewentualne podniesienie stóp podatkowych jest
odpowiednim środkiem w walce z lawinowo rosnącym długiem publicznym. Zdania - jak zwykle - były
podzielone.
Prezydent Barack Obama postawił sprawę jasno. Podniesienie podatków dla najbogatszych
Amerykanów - za takich uznaje osoby zarabiające 250 tys. dol. rocznie lub więcej - musi stać się
kluczowym czynnikiem w walce z zadłużeniem wewnętrznym kraju. Jednak republikańska większość w
Kongresie nie chce nawet słyszeć o jakiejkolwiek podwyżce stóp podatkowych. Tym bardziej że musi
się ona liczyć ze zwolennikami ruchu Partii Herbacianej we własnych szeregach. Ten zaś niezłomną
opozycję wobec ewentualnych nowych podatków uczynił swoim politycznym dogmatem.
Agencja ratingowa Standard & Poor's wskazała, że ten wyraz
ny paraliż polityczny przyczynił się do
podjęcia przez nią dwa tygodnie temu decyzji o obniżeniu wiarygodności kredytowej USA. Dalsze
kontynuowanie takiej sytuacji patowej grozi powodzeniu przyszłych wysiłków wprowadzenia
1
amerykańskiej gospodarki z powrotem na właściwą ścieżkę.
Zamieszczony na łamach "New York Timesa" apel Buffetta świadczy o jego frustracji wywołanej
niezdolnością Kongresu do zajęcia się problemami fiskalnymi kraju. Miliarder zwraca ponadto uwagę na
niesprawiedliwe działanie systemu. Skąd tak niski podatek? Buffett wyjaśnia, że większość jego
dochodów ma postać "zgromadzonych odsetek" - zapewne z zysków od kapitału i dywidend z tytułu
posiadanych akcji - opodatkowanych w wysokości 15 proc. Tymczasem Amerykanie zarabiający rocznie
373 650 dol. lub więcej płacą podatek od dochodu osobistego wynoszący 35 proc.
Warren Buffett - magazyn "Forbes" ocenia jego majątek na około 50 mld dol. - nie zgadza się też z
opinią, że wysokie podatki szkodzą tworzeniu nowych miejsc pracy. Zauważa, że największe tempo w
tym względzie Ameryka odnotowywała w latach 1980-2000. Wtedy najlepiej zarabiający płacili wyższe
podatki niż po 2001 r., gdy za prezydentury George'a W. Busha wprowadzono obniżki podatków dla
bogatych.
Jedno z rozwiązań obecnej sytuacji mogłyby też stanowić dobrowolne wpłaty czy darowizny. Już teraz
w ramach programu działającego pod egidą amerykańskiego departamentu skarbu podatnicy mogą
przekazywać państwu tego typu pomoc. Zarządza nią specjalna agenda Bureau of the Public Debt. Kim
jest Warren Buffett? Studiował problematykę rynków giełdowych w Columbia Business School, gdzie
uzyskał stopień magistra nauk ekonomicznych. Jego mentorem był Benjamin Graham - do czasu
rozpoczęcia działalności przez samego Buffetta zapewne największy ekspert w dziedzinie inwestycji
portfelowych. Graham to klasyczny przedstawiciel kierunku inwestowania w wartość.
Sednem takiego inwestowania jest kupowanie akcji wartościowych spółek za rozsądną cenę. Słowem -
kupowanie papierów firm, gdzie wartość aktywów netto na akcję jest większa niż wartość samej akcji.
Buffett przejął od swojego nauczyciela fascynację analizą techniczną i niechęć do przepłacania za to,
co kupuje.
Niemal cale swoje zawodowe życie miliarder spędził w Omaha na Środkowym Zachodzie USA. To
miasto stworzone do działalności gospodarczej i biznesowej. Niewiele rzeczy jest w stanie odciągnąć tu
uwagę. Omaha dała Bufettowi prawdziwe poczucie biznesu i pokazała, jak go uprawiać. Dla trzeciego
bogacza na świecie biznes to niemal żywy organizm. Akcja to nie tylko abstrakcyjny kawałek papieru -
to rzeczywisty udział i część biznesu.
poniedziałek, 22 sierpnia 2011
2