RODZINA WSPÓŁCZESNA
pod redakcją naukową
Marii Ziemskiej
= WYDAWNICTWA UNIWERSYTETU WARSZAWSKIEGO
** WARSZAWA 1999
Projekt okładki
Jakub Rakusa-Suszczewski
Redaktor
Maria Romanow-Broniarek
Redaktor techniczny
Elżbieta Czajkowska
Korektor
Elżbieta Michniewicz
Skład i łamanie
Dariusz Dejnarowicz
Wydano z pomocą finansową Komitetu Badań Naukowych
oraz Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych UW
Copyright by Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego 1999
ISBN 83-235-0144-0
Wydanie I. Ark. wyd. 13,25. Ark. druk. 13,00. Papier offset, kl. III
Druk i oprawa : PPUH Nokpol, Kobyłka
V-
Spis treści
Wprowadzenie........................................................ 5
Krystyna Kluzowa Sytuacja demograficzna rodziny polskiej lat dziewięćdzie-
siątych i jej konsekwencje społeczne......:............................ 13
Zbigniew Tyszka Relacja "rodzina społeczeństwo globalne" w okresie
transformacji...................................................... 25
Aldona Żurek Orientacje na mikrostrukturę a rodzina....................... 32
Maria Ziemska Zmiany w relacjach małżeńskich w cyklu życia rodziny ........ 44
Teresa Kukołowicz Sytuacja wychowawcza w nowych kategoriach rodzin
w okresie transformacji ustrojowej..................................... 58
Wojciech Świątkiewicz Rodzina jako wartość w tradycji kulturowej Górnego
Śląska........................................................... 71
Katarzyna Węgrzyn Wychowanie religijne w rodzinie górnośląskiej........... 90
Marek Leśnikowski Rodzina bytomska w badaniach socjologicznych ......... 108
Mirona Ogryzko-Wiewiórowska Rodzina w oczach młodego człowieka ....... 116
Janusz Mariański Praktyki religijne młodzieży a uznawane wartości pro-
rodzinne ........................................................ 124
Piotr Kryczka Rozwód w opinii społecznej kierunki zmian............... 149
? Anna Kwak Rozwód a separacja w opinii kobiet i mężczyzn ................ 177
Zbigniew Tyszka Rodzina współczesnajej geneza i kierunki przemian......(
Anna Wachowiak Rezultaty zmian w rodzinach holenderskich w końcu
XX wieku....................................................... 201
Wprowadzenie
Artykuły zawarte w niniejszym tomie należą do pokłosia X Ogólnopolskiego Zjazdu
Socjologicznego. Zjazd ten odbył się w dniach 22-25 września 1997 r. w Katowicach.
Gospodarzem był Instytut Socjologii Uniwersytetu Śląskiego. Obradowano na temat "Śląsk
Polska Europa. Zmieniające się społeczeństwo w perspektywie lokalnej i globalnej".
Zjazd cieszył się dużym zainteresowaniem. Program obejmował 4 sesje plenarne, 5 sym-
pozjów (w tym jedno w języku angielskim, w którym mogli uczestniczyć goście zagranicz-
ni) i 43 grupy tematyczne. Dwie z nich dotyczyły rodziny: "Rodzina na Śląsku, w Polsce,
w Europie" prowadzona przez dr Ewę Burzyńską oraz "Przemiany współczesnej rodziny",
której przewodniczyłam. Praktycznie obie grupy tworzyły całość, dlatego też postanowio-
no wspólnie opublikować materiał.
Jak wskazano powyżej, był to dziesiąty zjazd socjologów w Polsce, mimo że pierwszy
odbył się w 1931 r., drugi w 1935, na trzeci trzeba było czekać 30 lat, a następne organizo-
wano w nieregularnych odstępach co 4 do 8 lat. Dopiero w latach dziewięćdziesiątych
odbyły się trzy kolejne zjazdy: ósmy (1990), dziewiąty (1994), dziesiąty (1997), jedenasty
zaś przygotowywany jest na wrzesień 2000 r. Z tego zestawienia widać, jak trudną drogę
przebyła socjologia polska.
Dzieje zjazdów socjologów wspominał prof. Antoni Sułek w wydaniu specjalnym
"Uniwersyteckiej Gazety UŚ", która ukazała się z okazji X Zjazdu. Księgę z tego zjazdu
opublikowały w 1999 r. Wydawnictwa Uniwersytetu Śląskiego. Obejmuje ona jednak
niewielką (10%) część dorobku, ale ściśle powiązaną z ideą zjazdu i ukazuje jego wielo-
wymiarowość zawartą w czterech częściach: I. Śląsk jako problem socjologiczny (4 re-
feraty), II. Nowa różnorodność społeczeństwa polskiego (21 referatów), III. Społeczeństwo
polskie w zmieniającym się świecie (5 referatów), IV. O socjologii (2 referaty). Są to re-
feraty pochodzące z sesji plenarnej, sympozjów i grup tematycznych.
Ukazała się też (1998) książka pt. Zbiorowe stosunki pracy w Polsce. Obraz zmian
pod red. Wiesławy Kozak i Jolanty Kulpińskiej, zawierająca referaty z grupy tematycznej.
Niektóre referaty opublikowano w "Kulturze i Społeczeństwie" 1998, t. 42, nr 2 oraz
w "Studiach Socjologicznych" 1998, t. 149, nr 2.
Rodzina współczesna zawiera dorobek dwóch wspomnianych wyżej grup tematycz-
nych poświęconych rodzinie. Stanowi socjologiczną dokumentację przemian społecznych,
jakie dokonują się w Polsce pod wpływem transformacji systemowej i towarzyszącego jej
otwarcia społeczeństwa polskiego na oddziaływanie ogólniejszych trendów cywilizacyjnych,
choć niektóre z nich narastały w ostatnim ćwierćwieczu. Prezentuje różne aspekty stanu
i funkcjonowania współczesnej rodziny. Artykuły zawarte w tym tomie dotyczą głównie
rodziny polskiej, a jeden rodziny holenderskiej lat dziewięćdziesiątych.
Większość artykułów oparto na wynikach badań empirycznych prowadzonych w latach
dziewięćdziesiątych przez różnych badaczy w rozmaitych regionach Polski, dostarczając
świeżych danych o tej niezmiernie ważnej strukturze społecznej. Uzyskane w poszcze-
gólnych badaniach wyniki wspierają się wzajemnie, tworząc żywy oraz interesujący obraz
stanu aktualnego i przemian, jakie zaszły zarówno w strukturze, jak i sposobie funkcjo-
nowania rodziny i jej członków. Autorami poszczególnych artykułów są badacze rodzi-
ny wywodzący się z kilku środowisk akademickich lub z nimi związanych, mianowicie
z Uniwersytetu Jagiellońskiego, Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Uniwersytetu
Marii Curie-Skłodowskiej, Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza i Akademii Rolniczej
w Poznaniu, Uniwersytetu Śląskiego oraz Uniwersytetu Warszawskiego.
W pracy poruszono różne zagadnienia charakteryzujące rodzinę polską lat dziewięć-
dziesiątych. Badania wykonano w okresie podziału kraju na 49 województw, dlatego
okazjonalnie używane są jeszcze ich ówczesne nazwy. Główne wątki tematyczne po-
jawiające się w tym tomie to: sytuacja demograficzna małżeństwa i rodziny, relacje małżeń-
skie, wartości związane z życiem rodzinnym, nowe kategorie rodzin okresu transformacji,
stwarzające problemy wychowawcze, poglądy na rozwód, na separację, rodzina w oczach
młodego człowieka, także w związku z jego praktykami religijnymi, wychowanie religijne
w rodzinie. Tom zamyka artykuł o rodzinie holenderskiej lat dziewięćdziesiątych.
W pracy o demograficznej sytuacji w Polsce Krystyna Kluzowa wykorzystała głównie
dane z mikrospisu 1995 r. Rozważania prowadziła zarówno na tle sytuacji demograficznej
w zachodnich państwach europejskich, jak i analiz społecznych w kraju. Autorka nie od-
dzielała prokreacji od danych o małżeństwie, wskazując tym samym na głównie małżeński
charakter prokreacji u nas, zwłaszcza że związków kohabitacyjnych jest niewiele. Nasuwa
się uwaga, że należy poczekać na wzrost współczynnika zawierania małżeństw, a następnie
dopiero oczekiwać wzrostu współczynnika urodzeń. Można dodać, że nie zaobserwowano
jeszcze związanej z poprzednim wyżem wyżowej fali wśród młodych ludzi w wieku
zawierania małżeństw i prokreacji, a ponadto obecnie kształci się dłużej więcej osób niż
poprzednio, co może wpływać na opóźnienie wieku wchodzenia w związki małżeńskie
w Polsce. Autorka stwierdza zresztą, że sytuacja demograficzna w wymiarze prokreacyjnym
zbliża się do stanu w Europie Zachodniej, gorzej jest natomiast z umieralnością i w tej
dziedzinie daleko nam jeszcze do standardów krajów wysoko rozwiniętych. Zwraca też
uwagę na rodziny zagrożone dysfunkcjonalnością z powodu ubóstwa, a także matki samot-
nie wychowujące dzieci. Tu na pierwszy plan wysuwa się wdowieństwo, a na dalszym są
rozwody czy separacja spowodowana czasową nieobecnością jednego z małżonków.
Prof. Zbigniew Tyszka w swoim artykule zajął się głównie analizą transformacji społe-
czeństwa polskiego, którą poprzedził charakterystyką sytuacji rodziny w okresie po-
wojennym. Wyróżnił 6 aspektów zachodzących zmian i omówił ich wpływ na rodziny
polskie. Stwierdził, że w pierwszych latach transformacji zmiany były przeżywane bardziej
burzliwie, a w następnych sytuacja się stabilizowała. Autor analizując różne skutki tych
zmian, m.in. polaryzację rodzin pod względem ekonomicznym zauważył, że wiele rodzin
nauczyło się zaradności i oparcia na sobie, a samorządy lokalne, będąc bliżej rodzin po-
trzebujących pomocy, będą mogły lepiej rozpatrywać ich potrzeby. Niemniej podkreślił
konieczność wypracowywania długofalowej polityki społecznej.
Dr Aldona Żurek zajęła się problemem orientacji na mikrostruktury zbadanym na
ogólnopolskiej próbie losowej liczącej 814 osób. Wyodrębniła 4 typy orientacji: indywi-
dualistyczną, familistyczną, na przyjaciół oraz na kolegów i znajomych, a następnie je
scharakteryzowała. Okazało się, że wspólną cechą wszystkich wyróżnionych orientacji jest
wybieranie rodziny jako najważniejszej mikrostruktury społecznej dającej oparcie w sy-
tuacjach trudnych, ale jednocześnie stale się aktualizującej w codziennym życiu. Poczucie
przynależności odnosi się nie tylko do rodziny małej, lecz także poszerzonej i powino-
watych. Fakt posiadania rodziny wiąże się ze szczęściem osobistym i sukcesem życiowym.
Rodzina jest najbardziej atrakcyjna dla familistów, następnie dla osób zorientowanych
na przyjaciół, nieco mniej dla zorientowanych na kolegów, a na końcu dla indywiduali-
stów, których siła związku z rodziną okazała się dwukrotnie mniejsza niż familistów.
U indywidualistów rodzina oraz inne grupy i kręgi społeczne są cenione ze względu na
spełnianie zadań afektywnych.
Autorka scharakteryzowała osoby z wyróżnionych orientacji pod względem cech spo-
łeczno-demograficznych, a następnie różnych cech rodziny postrzeganych jako ważne przez
badanych. Doszła do wniosku, że przypuszczalnie eklektyczny model rodziny powoduje, iż
jest ona najbardziej cenioną wartością Polaków, a "styl życia nastawiony na małżeństwo
najpowszechniejszy i najbardziej upragniony".
Mój artykuł dotyczy zmian, jakim podlega rodzina w trakcie jej trwania, tj. od okresu
małżeństwa bezdzietnego, przez okres wychowywania dzieci małych, w wieku szkolnym,
dorastających, opuszczenia domu przez dzieci, do wtórnego okresu małżeńskiego i małżeń-
stwa emeryckiego. W 6 dużych miastach Polski badano spójność małżeństwa w tych siedmiu
fazach życia rodziny. Stwierdzono, że najsilniejsze więzi występują w pierwszym i drugim
oraz szóstym i siódmym okresie, a czas dorastania dzieci stwarza problemy rodzicom i nie
pozwala na dbałość o jakość związku. Rozważając przyczyny zwrócono uwagę na koniecz-
ność koncentracji rodziców nie tylko na sprawach wychowawczych, ale i na przygotowaniu
młodzieży do dostania się do liceum oraz szkół wyższych. Jest nadzieja, że wprowadzona
reforma szkolnictwa oszczędzi rodzicom troski o poziom nauczania i jego wyrównywanie
poza szkołą.
Prof. Teresa Kukołowicz omówiła kategorie rodzin, jakie wystąpiły w większym na-
sileniu w okresie transformacji ustrojowej. Są to rodziny niepełne z powodu czasowej nie-
obecności rodzica, najczęściej ojca, który wyjeżdża za granicę w celach zarobkowych.
Problem ten zaznaczył się głównie w 3 dawnych województwach. Autorka analizowała
wpływ tej sytuacji wychowawczej na dzieci. Wskazała m.in. na niezaspokajanie potrzeb
emocjonalnych dzieci, a także obojga rodziców, brak wzoru osobowego ojca i męża
w rodzinie oraz nadmierne akcentowanie wartości materialnych. Drugi typ rodzin stano-
wią rodziny z bezrobotnym i doświadczające ubóstwa, szczególnie rodziny wielodzietne.
Tu głównym problemem jest niedostatek pieniędzy, a nie brak zaspokojenia potrzeb
emocjonalnych. W rodzinach tych ograniczenie możliwości materialnych hamuje dążenia
i aspiracje wpływające na przyszłość młodego pokolenia.
Prof. Wojciech Świątkiewicz po omówieniu przemian roli i wartości rodziny w spo-
łeczeństwie polskim w XIX w., a także w drugiej połowie XX w. skoncentrował się na
sytuacji rodziny górnośląskiej w ostatnich latach. Analizował sytuację demograficzną w tym
regionie, cele życia rodzinnego, formy aktywności rodzinnej, obraz rodziny śląskiej, polskiej
i niemieckiej w oczach mieszkańców Górnego Śląska. Zwrócił też uwagę na kryzys wartości
i "wichrowatość aksjologiczną" w społeczeństwie współczesnym, co prowadzi do utraty
przez rodzinę jej "uprzywilejowanego miejsca w strukturach społecznych świata". Niemniej
tradycja kulturowa Górnego Śląska akcentuje rolę rodziny jako podstawowej wartości
społecznej.
Problematyką wychowania religijnego w trzech pokoleniach w miastach na Górnym
Śląsku zajęła się dr Katarzyna Węgrzyn. Badała młodzież ze szkół średnich lub studentów
pierwszych lat, a wywiad z rodzicami dotyczył także ich rodzin, pochodzenia. Jest to więc
przegląd porównawczy zagadnienia wychowania religijnego w trzech pokoleniach w ostat-
nim półwieczu, w kilku regionach. Stwierdzono, że rodzice z Zagłębia Dąbrowskiego mniej
angażowali się w wychowanie religijne dzieci niż z Górnego Śląska, Małopolski, regionu
wschodniego czy centralnego, choć sami byli pobożni i dawali im przykład. W badaniach
międzypokoleniowych nie zauważono wielu różnic, przy czym wychowaniem religijnym
zajmowały się głównie matki. Obecnie rodzice są bardzo tolerancyjni, co graniczy niemal
z obojętnością.
Artykuł mgr Marka Leśnikowskiego ma nieco inny charakter niż pozostałe prace
w tomie. Autor przedstawił badania społeczne przeprowadzane na potrzeby Urzędu Miej-
skiego w Bytomiu. Ich wyniki, określające stan faktyczny, mają służyć celom praktycznym
i stanowić podstawę działań na rzecz rodzin bytomskich. Konieczność prowadzenia badań
i analiz socjologicznych autor uzasadnił i zilustrował przykładami. Omówił szerzej "Raport
o rodzinie bytomskiej" opracowywany od roku 1996, do którego przygotowywana jest
obecnie część aplikacyjna, zawierająca wnioski i propozycje działań jako punkt wyjścia do
sformułowania programu "strategii rodzinnej". Sytuację rodzin w Bytomiu analizowano
również porównawczo na tle danych krajowych i regionalnych. Artykuł wydaje się bardzo
cenny w okresie rozwoju samorządności gmin i powiatów. Może zachęcić też inne środo-
wiska lokalne do podobnych badań.
Prof. Mirona Ogryzko-Wiewiórowska omówiła badania dotyczące postrzegania przez
młodych ludzi rodziny pochodzenia. Zostały one przeprowadzane na Lubelszczyźnie
w ostatnich klasach szkół ponadpodstawowych. Choć charakterystyka domu rodzinnego
jest na ogół satysfakcjonująca, a młodzi ludzie są przeważnie zadowoleni z rodziny i atmo-
sfery w domu, mają pozytywne relacje z matkami, z rodzeństwem, rzadziej z ojcami, to do
własnego domu niektóre cechy z rodziny pochodzenia chciałaby przenieść jedynie połowa
badanych. Co czwarty respondent dostrzega negatywne zjawiska w swojej rodzinie, np.
alkoholizm, awantury, kłótnie. Można by to interpretować wzrostem indywidualizmu i po-
czuciem, że "w mojej rodzinie będzie lepiej" albo jak to czyni autorka konfliktem
pokoleń.
Ks. prof. Janusz Mariański omówił badania z 1994 r. dotyczące zależności między
uczestnictwem maturzystów w praktykach religijnych a uznawaniem przez nich wartości
prorodzinnych. Przypuszczano, że wyższy stopień uczestnictwa w praktykach sprzyja
aprobacie tych wartości. Zbadano 1648 osób z liceów ogólnokształcących, zawodowych
i techników, przy czym prawie połowę stanowiły kobiety. Hipoteza została potwierdzo-
na; ustalono bowiem, że "wyższy poziom praktyk religijnych... wiąże się z podwyższoną
aprobatą: rodziny jako wartości ogólnej, pozytywnych relacji między rodzicami i dziećmi,
obowiązku szacunku i czci wobec rodziców, wynikających z wartości norm regulujących
życie małżeńskie, dojrzałego stylu wychowania".
Rodzina znalazła się na pierwszym miejscu wśród ocenianych wartości, a na drugim
miejscu praca. W relacjach wewnątrzrodzinnych dominowały relacje z matką, dalej z ro-
dzeństwem, a dopiero potem z ojcem. Maturzyści oceniali pozytywnie atmosferę panującą
w domach rodzinnych (negatywne doświadczenia miała zdecydowana mniejszość). Spośród
wynikających z wartości norm regulujących życie małżeńskie najbardziej akceptowano
normy zakazujące zdrady małżeńskiej i przerywania ciąży. Mniej niż 20% badanych aprobo-
wało normy zakazujące rozwodów, stosowania środków antykoncepcyjnych, współżycia
seksualnego przed ślubem kościelnym. Zdaniem autora, w porównaniu z jego wcześniej-
szymi badaniami opublikowanymi w 1991 r., maturzyści z roku 1994 prezentowali wyraźnie
niższy poziom aprobaty wybranych katolickich norm moralności seksualnej. Akceptowała
je mniejszość badanych. Dotyczy to także nierozerwalności małżeństwa i dozwolonej przez
Kościół regulacji poczęć. Dojrzały styl wychowania realizowany w blisko połowie rodzin
maturzystów polegał na tym, że rodzice stawiali im wymagania i byli równocześnie uczucio-
wym oparciem. Rodzina polska wg autora stanowi środowisko zaspokajające bardziej
potrzeby emocjonalne oraz poczucie bezpieczeństwa niż kształtujące wartości i normy
moralne.
Dwa artykuły w tomie dotyczą badania opinii o rozwodach. Prof. Piotr Kryczka omówił
badania prowadzone od blisko 20 lat, a więc mógł wskazać na pewną tendencję zmian za-
znaczającą się w opiniach badanych. Prof. Anna Kwak zajęła się natomiast porównaniem
opinii kobiet i mężczyzn dotyczących rozwodów i separacji w świetle badań prowadzonych
wiatach 1993-1994/95.
Polska nie należy do krajów przodujących w liczbie rozwodów; przeciwnie, w porów-
naniach międzynarodowych wskaźnik rozwodów w przeliczeniu na 1000 mieszkańców
znajduje się poniżej średniej europejskiej i od 30 lat wynosi około 1. O wiele wyższe wskaź-
niki mają kraje za wschodnią granicą i USA, szczególnie po tzw. rewolucji seksualnej
w latach sześćdziesiątych. Można jednak powiedzieć, że o każdy rozwód jest za dużo, bo
stanowi porażkę dla obojga małżonków, nawet jeśli któreś ułożyło sobie życie lepiej po
rozwodzie, a dla dziecka czy dzieci zazwyczaj sytuację traumatyczną, jak ją nazwałam
I
w książce Rodzina a osobowość w 1975 r. W każdym ze wspomnianych artykułów podano
aktualne dane dotyczące wskaźników rozwodów, przeważnie w przeliczeniu na liczbę
zawieranych małżeństw.
Prof. Piotr Kryczka przypomniał publikację Adama Podgóreckiego dotyczącą sondażu
opinii społecznej z 1962 r., w której podano, że 70% badanych opowiadało się wówczas za
dopuszczalnością rozwodów. Sam od 1982 r. prowadził badania sondażowe nad zagad-
nieniem, jak zjawisko rozwodów jawi się w świadomości społecznej w Polsce, i próbował
ukazać podstawowe prawidłowości oraz ogólne kierunki zmian. Obecnie w środowiskach
wielkomiejskich akceptacja rozwodów osiąga poziom 90% i więcej, a w innych zbioro-
wościach 70%. Autor w swym artykule poruszył wiele zagadnień szczegółowych. Jedna
z jego konkluzji głosi, że rozwody akceptowane są przez blisko 80% badanych, przy czym
opowiadający się za dopuszczalnością rozwodów akceptują państwowe prawo rodzinne,
tzn. uważają, że rozwód zwalnia ze wszystkich obowiązków byłego współmałżonka i upraw-
nia do zawarcia powtórnego związku. Ponadto badani dopuszczają rozwody w sytuacji bi-
cia, znęcania się nad współmałżonkiem czy nad dziećmi, alkoholizmu, zupełnego rozkładu
pożycia małżeńskiego. Ogólnie rzecz ujmując, postawy wobec rozwodów świadczą o tym,
że rozwód prawie nie jest uważany za zjawisko patologiczne, a rozwiedziony rzadko uważa-
ny jest za dewianta.
Prof. Anna Kwak badała stosunek respondentów do rozwodu i separacji, jej specyfikę
oraz sytuację dziecka. Porównywała stanowisko kobiet i mężczyzn. Nie uzyskała jednak
jednoznacznych różnic, ponieważ postawy respondentów obojga płci były dość podobne.
Na ogół badani pozytywnie odnosili się do separacji, ale nie wierzyli w jej skuteczność, gdy
podjęto już decyzję o rozwodzie. Uważali za konieczne prawne usankcjonowanie separacji.
Prawie wszyscy byli zdania, że dziecko zdaje sobie sprawę z zaburzeń stosunków między
rodzicami będącymi w separacji, ale tylko połowa uważała sytuację dziecka po separacji
i po rozwodzie za jednakową. Autorka stwierdziła, że życie rodziny ma swoją wartość dla
respondentów i w gruncie rzeczy chodzi o jakość związku, który jest czymś istotnym dla
osób go tworzących.
W dwóch ostatnich artykułach zajęto się szerszą europejską tematyką rodzinną. Prof.
Zbigniew Tyszka pisząc o genezie rodziny współczesnej i kierunkach przemian przedsta-
wił zmiany zachodzące w rodzinach europejskich w trzech ostatnich wiekach, związane ze
stadiami rozwoju społeczeństw, tj. preindustrialnym, industrialnym i postindustrialnym.
Omówił przy tym zmiany społeczne i związane z nimi przemiany rodziny. Stwierdził, że
także rodzina wpływa na pewne zjawiska społeczne. Mówiąc np. o patologii społecznej
i psychospołecznej jednostek w okresie postindustrialnym która wywołuje reperkusje nie
tylko w życiu społecznym, ale i w życiu rodzinnym wskazał na częściowe źródło tych
patologizacji w nieprawidłowo ukształtowanych rodzinach.
Dr Anna Wachowiak omówiła zmiany dokonujące się w rodzinach holenderskich i do-
starczyła materiał do refleksji porównawczych. Analizowała sytuację rodzinną młodych
kobiet w wieku 20-30 lat, pokolenie córek w stosunku do pokolenia matek. Interesował
jąm.in. problem, kiedy młodzi ludzie opuszczają dom rodzinny, kiedy zawierają małżeństwa
i zakładają rodziny. Okazało się, że w pierwszej połowie lat dwudziestych swego życia tylko
10
połowa młodych opuszcza rodziców i żyje w pojedynkę. Następnym etapem jest kohabi-
tacja, a małżeństwo zawierane jest później. Pierwsze dziecko rodzi się, gdy kobieta ma
28-29 lat. Kobiety nie planują więcej niż dwoje dzieci i łączą pracę zawodową z ma-
cierzyństwem. Artykuł ten, zawierający informacje na temat życia młodego pokolenia
w Holandii, nasuwa refleksje porównawcze w związku z życiem młodych ludzi w Polsce,
gdzie np. związków nieformalnych wg mikrospisu z 1995 r. jest 146 tys. na przeszło
8 min małżeństw, w Holandii zaś ok. pół miliona na 3,5 min małżeństw. Autorka zajmuje
się jednak tylko życiem rodziny holenderskiej i rozważaniami prognostycznymi.
W świetle badań zaprezentowanych w niniejszym tomie można zauważyć pewne po-
dobieństwa i różnice rodzin polskich oraz rodzin Europy Zachodniej. Podobieństwo to
małodzietność rodzin, podobne współczynniki zawierania małżeństw, tendencje do relacji
egalitarnych w małżeństwie. Różnice to bardzo mała liczba kohabitacji w Polsce zarówno
poprzedzających małżeństwo, jak i wśród osób starszych oraz stosunkowo niski w stosunku
do innych krajów współczynnik rozwodów. Jednym z zagrożeń rodziny, podobnie jak
w krajach Europy Zachodniej, jest bezrobocie, natomiast specyficzne dla Polski jest okre-
sowe rozbicie rodziny (a czasem jej porzucanie) przez wyjazdy rodziców, głównie mężczyzn
za granicę w celach zarobkowych.
Maria Ziemska
Krystyna Kluzowa
Sytuacja demograficzna rodziny polskiej lat
dziewięćdziesiątych i jej konsekwencje społeczne
Wprowadzenie
Rozpoczęta w 1990 r. dekada to okres zasługujący na uwagę badaczy współ-
czesnej rodziny polskiej z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, jest to dekada
zamykająca stulecie i już sam ten fakt może stanowić wystarczającą przyczynę bliż-
szego zainteresowania się stanem rodziny w tak przełomowym momencie historycz-
nym. Po drugie, jest to dekada otwierająca okres intensywnych przemian politycz-
nych, ekonomicznych i społecznych, określanych mianem transformacji systemowej,
które odciskają wyraźne piętno na egzystencji tej podstawowej grupy społecznej.
Jest zatem zupełnie zrozumiałe, że w takim szczególnym momencie rodzą się liczne
inicjatywy badawcze nastawione na poznanie różnych aspektów jej życia oraz do-
konanie oceny czynników warunkujących jej aktualny i przyszły rozwój.
Wiele z tych inicjatyw podejmują badacze zainteresowani demograficznymi
aspektami funkcjonowania rodziny, odwołując się w prowadzonych analizach do
materiałów empirycznych gromadzonych na jej temat w ramach spisów ludności,
systemu ewidencji bieżącej czy też badań specjalnych. Należy w tym miejscu pod-
kreślić, że w latach dziewięćdziesiątych wiedza demograficzna o polskiej rodzinie
wzbogaciła się w istotny sposób dzięki informacjom zebranym podczas mikrospisu
ludności z 1995 r. oraz w trakcie kilku ważnych badań o charakterze reprezenta-
tywnym, poświęconych różnym aspektom jej życia, których wyniki zostaną wy-
korzystane w dalszej części niniejszego artykułu. Jego podstawowym celem jest
ukazanie występujących obecnie w Polsce typów strukturalnych rodziny, wyróżnio-
nych na podstawie kryteriów demograficznych, scharakteryzowanie dokonujących
się w bieżącej dekadzie przemian ludnościowych związanych z jej tworzeniem się,
rozwojem i rozpadem oraz przedstawienie ich społecznych konsekwencji.
13
Typy rodzin i ich struktura
I
Najnowsze, pełne informacje o liczebności, typach i strukturze rodzin w Polsce
pochodzą z ostatniego mikrospisu ludności przeprowadzonego wiosną 1995 r. przez
GUS. Zgodnie z obowiązującymi w praktyce spisowej ustaleniami za rodzinę uważa
się zespół osób wyodrębnionych w ramach gospodarstwa domowego na podstawie
kryteriów biologicznych {Gospodarstwa..., 1996, s. 20).
W momencie przeprowadzania mikrospisu żyło w Polsce 10 533 428 rodzin,
z których 63% mieszkało w miastach. W zależności od składu osobowego rodziny
te były zaliczane do jednego z czterech podstawowych typów strukturalnych:
małżeństw bez dzieci, małżeństw z dziećmi oraz matek z dziećmi i ojców z dziećmi.
Z danych spisowych wynika, że typem dominującym i jednocześnie tworzącym
pełną rodzinę biologiczną, były małżeństwa z dziećmi, które w skali kraju stanowi-
ły blisko 60% ogółu rodzin, a ich odsetek był nieco wyższy na wsi (62,4%) niż
w miastach (58%). Drugim pod względem liczebności typem rodziny były małżeń-
stwa bez dzieci, stanowiące blisko 25% zbiorowości rodzin. Należy zaznaczyć, że
spisowe określenie "małżeństwo bez dzieci" nie jest tożsame z pojęciem "małżeń-
stwo bezdzietne"; do kategorii małżeństw bez dzieci zaliczano bowiem zarówno
małżeństwa pierwotnie bezdzietne, które jeszcze nie posiadały dzieci, jak i małżeń-
stwa wtórnie bezdzietne, tj. takie, które z różnych powodów nie zamieszkiwały
razem ze swymi dziećmi (np. z racji ich usamodzielnienia się i założenia przez nie
odrębnych gospodarstw domowych). Rodziny tworzone przez samotne matki i sa-
motnych ojców stanowiły najmniejszą liczebnie kategorię (16,8% ogółu rodzin),
choć warto podkreślić, że ich udział w ogólnej liczbie rodzin wzrósł od momentu
przeprowadzania ostatniego powszechnego spisu ludności, tj. od 1988 r. o ponad
9%, podczas gdy udział rodzin pełnych zmalał o blisko 4%. W miastach odsetek
rodzin niepełnych był wyższy niż na wsi (odpowiednio 18,2% i 14,4%), a w
miastach kilku województw (warszawskiego, łódzkiego, jeleniogórskiego i wrocław-
skiego) przekraczał 20%. Wśród rodzin niepełnych zdecydowanie dominowały ro-
dziny samotnych matek. Stanowiły one w skali kraju ponad 89% rodzin tego typu.
Blisko połowa (46,6%) samotnych kobiet występujących w charakterze głowy
rodziny reprezentowała stan wdowi, co czwarta była rozwiedziona, a co 12 nie-
zamężna. Wśród samotnych ojców wyraźniej zaznaczyli swą obecność wdowcy
(59,6%) i rozwiedzeni (19,2%), natomiast kawalerowie pełnili rolę głowy rodziny
niezwykle rzadko (1,9%).
Prawie co piąta rodzina niepełna kierowana była przez osobę, która określiła swój
stan cywilny jako małżeński. Informacja ta rzuca interesujące światło na zagadnienie
spójności rodzin w naszym kraju i pozwala w przybliżeniu oszacować rozmiary
14
separacji małżeńskiej, choć należy podkreślić, iż brak wspólnego zamieszkania
małżonków może być wywołany różnymi przyczynami i nie zawsze musi oznaczać
faktyczne rozbicie rodziny. Jeśli jednak założy się, że ujawnione w trakcie badań
spisowych zjawisko separacji małżonków nie ma jedynie pozornego charakteru,
wynikającego np. z ich oddzielnego zameldowania (co wśród młodych małżeństw
nie posiadających jeszcze własnego mieszkania się zdarza), to nie jest ono korzystne
dla jej prawidłowego funkcjonowania. Rozłąkajednego z małżonków z rodziną staje
się bowiem niejednokrotnie "... przyczyną oziębienia stosunków między małżonka-
mi, powoduje zakłócenia w procesie socjalizacji dzieci, szczególnie u małych dzieci
wywołuje tęsknotę za nieobecnym rodzicem, nerwowość, apatię" (Dyczewski 1993,
s. 2). Prawdopodobieństwo wystąpienia takich konsekwencji rozłąki pojawia się nie
tylko w rodzinach niepełnych, ale także pełnych w przypadku, gdy jedno z małżon-
ków lub oboje wyjeżdżająna dłużej za granicę, pozostawiając w kraju niesamodziel-
ne dzieci. Warto podkreślić, że w momencie przeprowadzania mikrospisu fakt dłuż-
szej nieobecności rodziców (lub jednego z nich) odnotowano w ponad 70 tys. rodzin
mających na utrzymaniu dzieci poniżej 24 lat.
Informacje zebrane w ramach mikrospisu pozwalają także ustalić, jaki jest w ca-
łej zbiorowości polskich rodzin udział rodzin nuklearnych i rozszerzonych oraz jak
przedstawia się skład tych ostatnich.
Rodziny nuklearne złożone z małżonków i dzieci nie pozostających w stanie
małżeńskim stanowiły w skali kraju 87,6% ogółu rodzin wchodzących w skład
wieloosobowych gospodarstw domowych. Występowały one zdecydowanie częściej
w miastach (w 91%) niż na wsi, gdzie stanowiły tylko 66% ogółu rodzin.
W obu wymienionych środowiskach społeczno-przestrzennych odmiennie przed-
stawiała się także struktura rodzin rozszerzonych. W miastach w ich składzie do-
minowały wnuki, na wsi zaś rodzice i teściowie głów rodzin, co by oznaczało, że
w rodzinach miejskich rola głów rodzin przypada częściej przedstawicielom star-
szego, natomiast na wsi reprezentantom średniego pokolenia. Inna zauważalna
różnica, dotycząca składu rodzin rozszerzonych w miastach i na wsi, to częstotliwość
udziału krewnych z linii bocznej i powinowatych głów rodzin w składzie prowa-
dzonych przez nie gospodarstw domowych. Przedstawiciele obu wymienionych
kategorii (tj. rodzeństwo głów rodzin oraz współmałżonkowie ich dorosłych dzieci)
występowali prawie dwukrotnie częściej w rodzinach wiejskich w porównaniu
z miejskimi. Można więc powiedzieć, że wielopokoleniowość i większe zróżnico-
wanie składu osobowego to zjawiska charakterystyczne przede wszystkim dla ro-
dzin wiejskich, świadczące o utrzymywaniu się w środowisku ich społecznego byto-
wania bardziej tradycyjnych wzorów życia rodzinnego, opartych na rozbudowanej
sieci powiązań między wspólnie zamieszkałymi krewnymi i powinowatymi.
Obecność dość wysokiego odsetka rodzin rozszerzonych na wsi nie pozostaje bez
wpływu na przeciętną wielkość gospodarstw domowych, aczkolwiek nie jest jedy-
15
nym czynnikiem determinującym tę ich cechę. Istotną rolę odgrywa tu także dziet-
ność rodzin, która mimo postępującego upowszechniania się na wsi "miejskiego"
modelu dzietności jest nadal wyższa od występującej w miastach. Dane z ostatniego
mikrospisu wyraźnie potwierdzają ten stan rzeczy. Wynika z nich, że w rodzinach
wiejskich przeciętna liczba dzieci poniżej 24 lat pozostających na utrzymaniu
wynosiła 2,13, natomiast w miejskich 1,74. Także przeciętna liczba osób
w gospodarstwach domowych była wyższa na wsi niż w miastach i wynosiła
odpowiednio 3,59 i 2,8.
Zasygnalizowane powyżej fakty dobitnie świadczą o utrzymywaniu się w dal-
szym ciągu wielokrotnie już wskazywanych przez socjologów różnic w struktural-
nym obrazie rodzin wiejskich i miejskich. Ta strukturalna specyfika obu kategorii
rodzin ma swoje źródło m.in. w pewnej odmienności przebiegu procesów demo-
graficznych dotyczących tworzenia, rozwoju i rozpadu rodziny.
Proces tworzenia się, rozwoju i rozpadu rodzin
Na przebieg procesu tworzenia, rozwoju i rozpadu rodzin wywierają wpływ dwa
czynniki- strukturalay^jjejiawiojjdny. Ten pierwszy jest pochodną wydarzeń
^demograficznych, które przesądziły o liczbie i strukturze ludności, zaangażowanej
w momencie prowadzenia analizy w podejmowanie decyzji matrymonialnych czy
prokreacyjnych. Drugi czynnik ma wyraźniejszy związek z teraźniejszością. Kon-
kretne zachowania demograficzne osób żyjących w danym czasie na danym tery-
torium są uwarunkowane, w istotnej mierze, ogólną sytuacją społeczną, możliwoś-
ciami zaspokajania potrzeb, realizacji życiowych planów i aspiracji.
O ile wpływ czynnika nazwanego tu strukturalnym stosunkowo łatwo określić,
gdyż ma on wymierny, ilościowy charakter, o tyle trudniej określić wpływ czynnika
nazwanego behawioralnym; stanowi on bowiem wypadkową działania wielu róż-
nych sił warunkujących zachowania i decyzje poszczególnych jednostek.
Zacznijmy zatem od ukazania wpływu czynnika strukturalnego na proces two-
rzenia związków małżeńskich. W Polsce, podobnie jak w innych krajach kręgu
kultury zachodniej, związki małżeńskie są najczęściej zawierane przez osoby znaj-
dujące się w trzeciej dekadzie życia (20-29 lat). W latach dziewięćdziesiątych
zauważalny jest stopniowy wzrost liczby osób w tym przedziale wieku, wynikający
z wkraczania w wiek największej aktywności matrymonialnej mężczyzn i kobiet
urodzonych po 1967 r., kiedy to rozpoczął się drugi w okresie powojennym (trwa-
jący do 1983 r.) wzrost liczby urodzeń. Natomiast liczba zawieranych w tym okresie
16
małżeństw systematycznie malała: w 1990 r. wynosiła ponad 255 rys., a w 1996 r.
już tylko nieco ponad 203 tys., co oznacza ponad 20% spadek. Podobną tendencję
spadkową wykazywały współczynniki zawierania małżeństw.
Można więc stwierdzić, że przyczyn występowania tej tendencji należy po-
szukiwać nie w sferze oddziaływania czynnika strukturalnego, lecz behawioralnego.
Zdaniem ekspertów, autorów Raportu o sytuacji polskich rodzin, takie czynniki, jak:
"...trudne warunki ekonomiczne młodego pokolenia będącego w wieku zakładania
i budowy rodziny, bezrobocie, niskie dochody, niedostępność mieszkań ze względu
na zbyt wysokie ceny, braki ulg i kredytów preferencyjnych dla młodych rodzin
powodują odkładanie decyzji matrymonialnych (1995, s. 10). Ich pogląd podzielają
także badani przez CBOS przedstawiciele różnych grup polskiego społeczeństwa,
którzy jednak zwracajątakże uwagę na wpływ czynników pozaekonomicznych, jak
obawa przed potencjalnym konfliktem ról zawodowych i małżeńskich, trudności
w znalezieniu odpowiedniego kandydata na współmałżonka(kę), obawa przed nie-
udanym małżeństwem, obowiązkami rodzicielskimi, a także utratą wolności i nie-
zależności (Wciórka 1996, s. 20).
Charakteryzując proces tworzenia rodziny w latach dziewięćdziesiątych nie wy-
starczy ograniczyć się jedynie do zasygnalizowania tendencji spadkowej w zakresie
liczby zawieranych małżeństw, która zresztą jak wynika z przekazanych przez
media oświadczeń przedstawicieli GUS ("Rzeczpospolita" z 7.01.1998) została
zahamowana w 1997 r. (zawarto w nim 205 tys. związków małżeńskich). Należy
również ukazać najbardziej znamienne cechy wzorca zawierania małżeństw. Dwie
z nich zasługują moim zdaniem na szczególne podkreślenie: (1) niemal całko-
wita powszechność legalizacji powstających związków, a więc tworzenie prawie
wyłącznie małżeństw formalnych i (2) wysoki poziom homogamii małżeńskiej.
Stwierdzenie, że w Polsce nie występują związki kohabitacyjne nie byłoby zgod-
ne z obiektywnym stanem rzeczy, ale w sposób zasadny można powiedzieć, że
rozmiary zjawiska kohabitacji są w naszym kraju niewielkie w porównaniu ze ska-
lą, jaką ów fenomen społeczny osiągnął w innych krajach europejskich, szczególnie
w północnej i zachodniej części kontynentu. Szacuje się, że liczba małżeństw nie-
formalnych wynosi obecnie około 200 tys., co stanowi ok. 2% wszystkich istnieją-
cych związków rodzinnych {Raport... 1995, s. 11). Nie można jednak wykluczyć,
że wraz z rozwojem nowych warunków społeczno-ekonomicznych, które stwarzają
podatny grunt dla rozwoju form obyczajowości, przenoszonych często bezkrytycznie
z krajów zachodnich, kohabitacja osiągnie w naszym kraju większe, niż dotychczas,
rozmiary.
Charakterystyczną cechą dominujących w skali społecznej związków małżeń-
skich o charakterze formalnym jest wysoki poziom ich homogamii pod względem
takich cech, jak stan cywilny, wiek, czy wykształcenie małżonków.
17
Biorąc pod uwagę stan cywilny nowożeńców, można wyróżnić dwa typy zawiera-
nych przez nich związków: tzw. małżeństwa pierwsze i powtórne. W latach dzie-
więćdziesiątych podobnie jak w poprzednich dekadach dominującym typem
są małżeństwa pierwsze, zawierane przez kawalerów z pannami, stanowiące co-
rocznie około 85% związków. Występują one częściej na wsi; w miastach natomiast
notuje się wyższy od średniej krajowej udział małżeństw powtórnych. Mimo że
w skali kraju częstotliwość zawierania małżeństw powtórnych nie ulega wyraźniej-
szym zmianom, dostrzec można wzrost odsetka tego typu związków zawieranych
przez mieszkańców wsi i stopniowe osłabianie istniejących w tym zakresie różnic
między miastem a wsią. Obecnie zawierane małżeństwa powtórne to w głównej
mierze tzw. związki porozwodowe, tj. takie, w których skład wchodzi przynajmniej
jedna osoba rozwiedziona. Stanowią one ponad 80% ogółu małżeństw powtórnych
i występują częściej w zurbanizowanych regionach kraju. Do 1994 r. pierwsze
miejsce (pod względem ilościowym) zajmowały małżeństwa rozwiedzionych męż-
czyzn z pannami, a na miejscu drugim plasowały się małżeństwa rozwódek z roz-
wodnikami. Od 1995 r. kolejność ta uległa odwróceniu, co świadczy o umacnianiu
się tendencji wzrostowej w zakresie udziału tzw. małżeństw czystych, tj. tworzonych
przez osoby pozostające poprzednio w małżeństwie, w ogólnej liczbie małżeństw
powtórnych.
Wysoki poziom homogamii w powstających związkach występuje także w zakre-
sie wieku i wykształcenia nowożeńców. Jeśli uznać, że związki, w których różnica
wieku między małżonkami nie przekracza 5 lat, mogą być traktowane jako małżeń-
stwa rówieśnicze, to w 1996 r. ich udział był bardzo wysoki i przekraczał 80%.
Nieco niższy, ale także wysoki był poziom homogamii w zakresie wykształcenia
małżonków.
O ile zasygnalizowane powyżej cechy zaobserwowanego w latach dziewięćdzie-
siątych wzorca zawierania małżeństw stanowią wyraźną kontynuację wzorca wy-
stępującego już w dekadach poprzednich, o tyle zjawiskiem zupełnie nowym w po-
wojennej sytuacji demograficznej, odnotowanym właśnie w bieżącym dziesięcio-
leciu, jest pojawienie się nadwyżki małżeństw rozwiązanych nad zawartymi.
W 1993 r., kiedy stwierdzono japo raz pierwszy, wynosiła ona nieco ponad 4 tys.,
a w 1996 r. już prawie 12,5 tys. Zjawisko to należy uznać za niekorzystne
z punktu widzenia perspektyw rozwoju demograficznego kraju, gdyż oznacza ono
zmniejszanie się rozmiarów grupy ludności biorącej aktywny udział w procesie bio-
logicznej reprodukcji społeczeństwa.
W latach dziewięćdziesiątych nie uległy żadnym istotnym zmianom przyczyny
rozpadu związków małżeńskich. Podstawową przyczynę stanowi nadal, podobnie
jak w minionych dekadach, śmierć jednego ze współmałżonków (trzykrotnie częściej
męża niż żony). Z tego powodu rozpada się ponad 4/5 małżeństw, natomiast co piąte
18
rozpada się w wyniku orzeczonego rozwodu. Chociaż bieżąca dekada rozpoczęła się
od dalszego spadku, zarejestrowanego już w 1989 r., rozwodów, to jednak ta ten-
dencja okazała się tylko przejściowa, już w 1994 r. odnotowano bowiem ponowny
wzrost poziomu rozwodów, który utrzymuje się do dziś. Nie sprawdziły się zatem
przewidywania, że Polska okaże się na gruncie europejskim krajem wyjątkowym,
w którym poziom rozwodów będzie spadał, a nie rósł.
Bardziej trwałe okazały się natomiast prawidłowości procesu rozwodowego,
zaobserwowane już w poprzednich latach i nadal się utrzymujące. Można je ująć
następująco: Po pierwsze, rozwody w dalszym ciągu występują częściej w miastach
(około czterokrotnie) niż na wsi. Po drugie, najczęściej rozwodzą się pary mał-
żeńskie o stażu nie przekraczającym 15 lat. Większość z nich ma małoletnie dzieci, '
choć odsetek rodziców liczniejszego potomstwa jest niski wśród rozwodzących się
małżonków. Rozwodząsię przede wszystkim pary z jednym dzieckiem oraz małżeń-
stwa bezdzietne. Po trzecie^ szczególną skłonność do sięgania po środki rozwodowe
w celu rozwiązania problemów nieudanego małżeństwa przejawiają osoby o wyż-.
szych poziomach wykształcenia. Po czwarte, osobami występującymi z pozwem
rozwodowym są zdecydowanie (ponad dwukrotnie) częściej kobiety niż mężczyźni. -
Po piąte wreszcie, dominującymi przyczynami rozkładu pożycia małżeńskiego są
w opinii sądów: niezgodność charakterów małżonków, nadużywanie alkoholu oraz"
niewierność małżeńska. Warto w tym miejscu zaznaczyć, iż częstotliwość występo-
wania poszczególnych przyczyn kształtuje się odmienne w podgrupach rozwiedzio-
nych małżonków wyróżnionych z punktu widzenia charakteru orzeczenia o winie:
w małżeństwach, w których winę za rozpad związku przypisano mężowi, najczęstszą
przyczyną rozwodu był jego alkoholizm; w małżeństwach, w których uznano winę
żony jej niewierność, a w małżeństwach, w przypadku których sąd odstąpił od
orzekania o winie niezgodność charakterów męża i żony.
Wydaje się jednak, iż podawane w statystyce sądowej przyczyny rozwodów nie
uwzględniająw pełni rzeczywistych okoliczności rozpadu więzi małżeńskiej. Cieka-
we światło na przyczyny rozkładu pożycia małżeńskiego rzucają wyniki dwóch
badań o charakterze reprezentatywnym, przeprowadzonych w latach dziewięć-
dziesiątych przez GUS. Pierwsze z nich zrealizowane w 1992 r. dotyczyło przyczyn
i skutków rozpadu małżeństw rozwiązanych na mocy prawomocnie orzeczonego
rozwodu w latach 1987-1989. Drugie natomiast, pod nazwą "Ankieta rodzinna
1995", obejmujące kilka wątków badawczych, zawierało m.in. pytania o przyczyny
rozpadu małżeństw tych osób, które pobrały się w 1985 r. i zostały objęte "Ankietą
nowożeńców 1985". Z obu badań wynika, że niewierność małżeńska oraz nad-
używanie alkoholu przez mężczyzn najczęściej doprowadzały do rozwodu. Inne,
wymieniane przez respondentów przyczyny rozpadu związków, to "niemożność
porozumienia się małżonków w najważniejszych sprawach związanych z funkcjo-
19
nowaniem rodziny, brak zainteresowania rodziną i znęcanie się fizyczne nad człon-
kami rodziny" {Uwarunkowania... 1997, s. 34). Oba badania ujawniły pewną od-
mienność poglądów mężczyzn i kobiet na temat ważności czynników decydujących
o rozpadzie ich małżeństwa. Kobiety eksponowały bardzo wyraźnie negatywny
wpływ przemocy, zarówno fizycznej, jak i psychicznej, mężczyźni natomiast
negatywny wpływ ingerencji osób trzecich, zwłaszcza matek żon. Podsumowując
wyniki obu badań można stwierdzić, że nietrwałość małżeństw wynika w głównej
mierze "z niewłaściwego stosunku do współmałżonka, braku poczucia odpowie-
dzialności za osoby bliskie i ich los, co wiąże się w znacznym stopniu z niedojrza-
łością do życia w rodzinie..." (tamże, s. 35).
Poddając ocenie demograficzne konsekwencje zarówno rozwodów, jak i ogólniej
ujmowanego procesu rozpadu małżeństw, zwraca się na ogół uwagę na jego nie-
korzystne skutki dla prokreacji. Wprawdzie prokreacja może się dokonywać i de
facto dokonuje się niejednokrotnie poza małżeństwem, ale w naszych realiach
społecznych właśnie ono jest ciągle głównym środowiskiem jej realizacji. Można
w sposób całkowicie zasadny powiedzieć, że prokreacja w Polsce ma wyraźnie
"małżeński" charakter. Urodzenia pozamałżeńskie stanowiąjedynie niewielką cząst-
kę ogółu urodzeń, choć trzeba podkreślić, że właśnie w bieżącej dekadzie ich udział
znacznie się zwiększył z poziomu 6,2% w 1990 r. do 10,1% w 1996 r. W kilku
województwach (koszlińskim, szczecińskim i jeleniogórskim) co 5 urodzone dziecko
pochodzi spoza małżeństwa. Matkami dzieci pozamałżeńskich są najczęściej bar-
dzo młode kobiety, o niskim poziomie wykształcenia.
Tendencja wzrostowa w zakresie urodzeń pozamałżeńskich, sama w sobie intere-
sująca i wymagająca głębszego przeanalizowania1, zasługuje na uwagę także z tego
względu, iż ma kierunek dokładnie przeciwny w stosunku do tego, który jest cha-
rakterystyczny dla ogółu urodzeń. Spadek urodzeń występuje w naszym kraju od
1984 r., ale w bieżącej dekadzie pogłębił się tak znacznie, iż używa się do jego
charakterystyki określenia "urodzeniowa depresja".
W latach 1990-1997 liczba urodzeń spadła o ponad 135 tys. i w 1997 r. wynosiła
412 tys., czyli blisko dwukrotnie mniej niż w szczytowym okresie pierwszego po-
wojennego wyżu demograficznego. W analizowanych latach obniżały się także
systematycznie wartości innych parametrów demograficznych, charakteryzujących
1 Nie jest wykluczone, że wzrost odsetka urodzeń pozamałżeńskich jest przynajmniej
w pewnej mierze konsekwencją wprowadzenia w życie w 1989 r. przepisu uchylającego
obowiązek zawierania ślubu cywilnego przed zawarciem ślubu kościelnego. Można domnie-
mywać, że część dzieci zarejestrowanych jako pozamałżeńskie pochodziła de facto ze
związków małżeńskich sakramentalnych, które w świetle obowiązującego przed dniem
15 listopada 1998 r. prawa nie były traktowane jako związki wywołujące skutki cywilno-
prawne.
20
proces rozrodczości, płodności kobiet i zastępowalności pokoleń. Współczynnik
płodności obniżył się z poziomu 58%o w 1990 r. do 42%o w 1997 r.; współczynnik
dzietności ogólnej odpowiednio z 2,03 do 1,5, a współczynnik reprodukcji netto
z poziomu 0,967 w 1990 r. do 0,748 w 1996 r. W miastach wartości wymienionych
wskaźników są jeszcze niższe, ale to stanowiło zawsze ich specyfikę. Nowym nato-
miast zjawiskiem jest zmiana tendencji w zakresie reprodukcji w środowisku wiej-
skim. Do końca lat osiemdziesiątych, dzięki relatywnie wysokiemu poziomowi
płodności i dzietności kobiet wiejskich, utrzymywał się w skali całej populacji po-
czątkowo rozszerzony, a następnie prosty typ reprodukcji biologicznej, co inaczej
mówiąc oznaczało, iż pokolenie matek było zastępowane przez liczniejsze od
niego lub przynajmniej równoliczne pokolenie córek. Jednak w bieżącej dekadzie
wartości współczynników reprodukcji na wsi spadły do poziomu nie zapewniającego
nawet prostej zastępowalności pokoleń.
Taki stan rzeczy wywołał zrozumiałe zainteresowanie wśród badaczy rodziny
i skłonił ich do poszukiwania przyczyn wyraźnego osłabienia skłonności prokreacyj-
nych w społeczeństwie. Pewien wpływ może mieć wspomniany wcześniej czynnik
strukturalny, związany z liczebnością kobiet w wieku rozrodczym, szczególnie
w grupach charakteryzujących się najwyższą aktywnością, tj. w grupach 20-24 i 25-
-29 lat. Na marginesie warto dodać, że w badanym okresie następuje zauważalna
zmiana w poziomie aktywności prokreacyjnej obu tych grup. Do niedawna jeszcze
najwyższą aktywnością odznaczała się grupa kobiet 20-24-letnich, obecnie bardziej
aktywna staje się grupa starsza.
Osłabienie skłonności prokreacyjnych w społeczeństwie jest jednak w głównej
jnierze spowodowane działaniem czynnika behawioralnego, warunkującego kon-
kretne zachowania prokreacyjne osób w wieku rozrodczym. Porównując wyniki
badań przeprowadzonych w 1995 r. z wynikami poprzedniej "Ankiety rodzinnej
1987", można dostrzec pewne zmiany w postawach prokreacyjnych polskich kobiet,
wyjaśniające przyczyny spadku poziomu dzietności.
Po pierwsze, obniżył się poziom tzw. dzietności deklaratywnej. Zmniejszeniu
uległy wartości przeciętne dzietności idealnej i planowanej (tej pierwszej z 2,62 do
2,45, tej drugiej zaś z 2,36 do 2,24). "Bez względu na poziom wykształcenia
kobiety najczęściej planowały urodzenie dwojga dzieci i zdecydowana większość
taką liczbę dzieci uznawała za obiektywnie najlepszą" (tamże, s. 73).
Po drugie, obniżył się poziom dzietności zrealizowanej (z 2,19 do 2,07 w za-
kresie przeciętnych wartości tzw. dzietności zrealizowanej netto).
Po trzecie, w porównaniu z danymi "Ankiety rodzinnej 1987" niższe wartości
osiągnęła przeciętna dzietność quasi-zakończona2. "Zmiany przemawiające za niższą
2 Ponieważ uczestniczki "Ankiety rodzinnej 1995" w momencie przeprowadzania ba-
dania znajdowały się jeszcze w wieku rozrodczym, nie można było określić ich dzietności
21
dzietnościąquasi-zakończoną są bardziej widoczne w przypadku kobiet wiejskich,
wśród których zwiększył się udział rodzin z jednym lub dwojgiem dzieci, a zmniej-
szył kobiet posiadających troje lub więcej potomstwa" (tamże, s. 84).
Po czwarte, w stosunku do planów z początkowego okresu małżeństwa, uległy
wydłużeniu zarówno odstęp protogenetyczny, tj. okres dzielący moment urodzenia
pierwszego dziecka od momentu zawarcia ślubu (przeciętnie o 4 miesiące), jak
i odstępy intergenetyczne (między kolejnymi urodzeniami). Można przypuszczać,
że fakt opóźnienia momentu pierwszych urodzeń "przyczyni się ...do ograniczenia
urodzeń wyższych kolejności i w związku z tym nastąpią zmiany w strukturze dziet-
ności na korzyść urodzeń pierwszej i drugiej kolejności, co w efekcie prowadzi do
obniżenia płodności całkowitej w badanej populacji kobiet" (tamże, s. 88). Za-
sygnalizowane wyżej wnioski, wynikające z analizy wyników "Ankiety rodzinnej
1995" trzeba potraktować z uwagi na reprezentatywny charakter tego badania
jako wnioski odzwierciedlające tendencje ogólne w zakresie kształtowania się za-
chowań prokreacyjnych w skali populacji ogólnopolskiej.
Badacze demograficznych aspektów życia rodzinnego twierdzą, że dające się za-
\ uważyć w polskim społeczeństwie osłabienie skłonności prokreacyjnych to jeden
ze skutków dokonującej się transformacji ustrojowej. W nowym systemie ekono-
micznym rośnie konkurencyjność na rynku pracy. Zwraca się większą, niż dawniej,
uwagę na dyspozycyjność pracowników, a przepisy o ochronie pracy kobiet pełnią-
cych funkcje macierzyńskie, formalnie nadal obowiązujące, nie zawsze są prze-
strzegane w zadowalającym stopniu, więc "obawa przed utratą pracy powoduje
odraczanie decyzji powiększenia rodziny lub nawet rezygnację z posiadania większej
ilości dzieci" (Statystyczny opis... 1997, s. 39). Także takie zjawiska, jak obniże-
nie poziomu płodności czy wzrost odsetka urodzeń pozamałżeńskich "... świadczą
o zmianie tradycyjnego modelu polskiej rodziny i zbliżaniu się w tym zakresie do
zachodnioeuropejskich wzorców" (tamże, s. 39).
\
Podsumowanie
Gdyby rozpatrywać treść zacytowanego powyżej zdania jako pewien prognostyk,
to z pewną dozą ironii można by stwierdzić, że konsekwencje społeczne istniejącej
sytuacji demograficznej rodziny w Polsce szczególnie w jej wymiarze prokre-
zakończonej, lecz jedynie quasi-zakończoną, obliczoną na podstawie zsumowania wartości
dzietności zrealizowanej i jeszcze pożądanej.
22
acyjnym należy ocenić nader pozytywnie, bo sytuacja ta zbliża się coraz bardziej
do sytuacji w lepiej rozwiniętych krajach europejskich, z którymi pragniemy się
jak najszybciej zintegrować. Oceniając więc nasze przygotowanie do integracji
w kategoriach demograficznych, można by powiedzieć, że jesteśmy już dość blisko
"europejskich standardów". Jest to jednak wniosek nie do końca uprawniony, jeśli
weźmie się pod uwagę także inne aspekty sytuacji demograficznej, np. sferę umieral-
ności, w której daleko nam jeszcze do osiągnięcia wspomnianych standardów.
W rezultacie ten wniosek nie powinien być i nie jest jedynym, który można sfor-
mułować na podstawie przeprowadzonej analizy.
Nasuwają się inne wnioski dotyczące społecznych konsekwencji istniejącej
sytuacji demograficznej. Po pierwsze, można zauważyć, że konsekwencje te ujaw-
niają się w wymiarze takich zachowań członków populacji, które są ważne nie tylko
z ich osobistego, lecz także z ogólnospołecznego punktu widzenia (mam tu na uwa-
dze przede wszystkim zachowania matrymonialne i prokreacyjne). Odsłaniają one
"koszty" jednostkowe i społeczne, które pociąga za sobą proces transformacji,
wyzwalają pytania o granice ich ponoszenia, a także możliwości ich łagodzenia.
Stawianie takich pytań jest wyrazem przeniesienia analizy problemu z płaszczyzny
diagnostyczno-ewaluacyjnej na płaszczyznę zadaniową. Ważne znaczenie społeczne
uzyskują zatem działania nakierowane na wspomaganie "odkrytych" dzięki bada-
niom demograficznym jednostek i rodzin, które znajdują się w sytuacji zagrożenia
dysfunkcjonalnością(chodzi tu np. o osoby separowane, rozwiedzione, matki samot-
nie wychowujące dzieci, rodziny o szczególnie niskich dochodach itp.) I to jest
druga refleksja, jaka nasuwa się w wyniku rozważania powiązań między sytuacją
demograficzną rodziny a jej społecznymi skutkami. I wreszcie refleksja trzecia:
demograficzna wiedza o rodzinie umożliwia także dostrzeżenie pozytywnych sił tej
podstawowej grupy społecznej (np. powszechnego pragnienia posiadania potomstwa
czy wyraźnie "małżeńskiego" charakteru prokreacji) i potraktowanie ich jako cen-
nego potencjału, który przez przemyślane działania w sferze polityki społecznej
należy umacniać i rozwijać.
Bibliografia
Dyczewski L. (1993), Rodzina w okresie transformacji systemowej w Polsce, "Polityka
Społeczna" nr 2.
Gospodarstwa domowe i rodziny. Polska. Spis ludności metodą reprezentacyjną 1995
(1996), GUS, Warszawa.
23
Kuciarska-Ciesielska M., Marciniak G., Paradysz J. (1993), Rozpad małżeństw w Polsce
przyczyny i skutki, GUS, Warszawa.
Raport o sytuacji polskich rodzin (1995), Pełnomocnik Rządu ds. Rodziny i Kobiet, War-
szawa.
"Rocznik Demograficzny" (za lata 1990-1997), GUS, Warszawa.
Statystyczny opis jakości życia 1990-1995 (1997), GUS, Warszawa.
Uwarunkowania zachowań prokreacyjnych rodzin polskich (1997), GUS, Warszawa.
Wciórka B. (1996), Rodzina w dobie przemian postrzegane zagrożenia, CBOS, War-
szawa.
Zbigniew Tyszka
Relacja "rodzina - społeczeństwo globalne"
w okresie transformacji
Ohodzi przede wszystkim o scharakteryzowanie ogólnych mechanizmów współ-
zależności rodziny i społeczeństwa globalnego (krajowego) w okresie transformacji
w Polsce. Rodzina ujmowana jest przy tym w kontekście innych struktur społecz-
nych (mikrostruktur, mezostruktur, makrostruktur) tworzących szkielet społeczeń-
stwa globalnego zależny od jego typu, jego przeobrażeń, procesów w nim wystę-
pujących. Zasygnalizowane zadanie badawcze realizowane jest zgodnie z regułami
metodologicznymi wieloaspektowej, integralnej analizy życia rodzinnego ujmują-
cej przemiany wnętrza rodziny i jej relacji z zewnętrznym "światem społecznym"
w kontekście zhierarchizowanych zewnętrznych układów społecznych aż po
system układów, jakim jest społeczeństwo globalne.
Artykuł ma ugruntowane podstawy empiryczne (wskazane w bibliografii), mimo
że zrezygnowano z sadystycznego zasypywania czytelnika lawiną danych statystycz-
nych, których większość dostępna jest w szeroko rozpowszechnionych opracowa-
niach (np. GUS-owskich, ale nie tylko).
Znaczący dla podjętej analizy jest stan rodziny polskiej w momencie objęcia jej
procesami transformacji. Polskie rodziny w okresie powojennym były kreowane
przez wiele społecznych, kulturowych i ekonomicznych czynników. Czynnikiem
kreatywnym, a nawet w pewnym sensie konstytutywnym, była tradycja kulturowa
naszego narodu, tzn. zastane i stopniowo zmieniające się normy, wzory i wartości.
Wpływ na życie rodzinne wywierały społecznie ukształtowane wartości narodowe
oraz zanikające (nie wiadomo, jak to teraz będzie) wartości regionalne. Polską kul-
turę rodzinną i jej zakres można określić jako specyficzne. Wartości życia rodzin-
nego są przez Polaków szczególnie cenione. Zdecydowana większość badanych
środowisk społecznych w swym systemie wartości na pierwszym miejscu stawia
wartości życia rodzinnego.
?*
25
W sferę opartej na tradycji kultury rodzinnej Polaków wtargnęły wydarzenia
i procesy ogólnokrajowe zaistniałe w Polsce po drugiej wojnie światowej. Gwał-
towne zmiany polityczne, prawne, ekonomiczne, industrializacja i związana z nią
urbanizacja przeprowadzone w rolniczym uprzednio kraju, zwiększona ludnościowa
ruchliwość przestrzenna i społeczna, zmiany układów makrostrukturalnych, umaso-
wienie pracy zawodowej kobiet, w tym szczególnie kobiet zamężnych wszystko
to spowodowało intensywne procesy wewnątrzrodzinne, zmieniało też sytuację
rodziny w układach mikrostrukturalnych, mezostrukturalnych i makrostruktural-
nych oraz w całym społeczeństwie globalnym, wpływało na wzorce życia rodzin-
nego i jego system wartości. Zmianom towarzyszyły liczne konflikty i napięcia.
Wystąpiło wiele zjawisk działających ujemnie na rodzinę, a wplatających się w rytm
powojennych przeobrażeń rodziny polskiej. Zespół zewnętrznych zjawisk i proce-
sów stanowił układ zmiennych niezależnych, kreujących w znacznej mierze prze-
miany rodziny polskiej w całym okresie powojennym. Owe zewnętrzne wpływy
zderzały się z bogatą tradycją kulturową rodziny polskiej. Tradycja kulturowa
tworzyła jedną z najistotniejszych podstaw podmiotowości rodziny, dzięki czemu
rodzina była elementem czynnym w procesie przemian, nie pozwalającym na ze-
wnętrzny determinizm.
Ogólnie rzecz biorąc w okresie ostatnich kilkudziesięciu lat zmalała w Polsce
w codziennym życiu rodzin rola tradycj i, jakkolwiek jest nadal dostrzegalna w stop-
niu zróżnicowanym w zależności od przynależności społeczno-kulturowej poszcze-
gólnych kategorii rodzin.
W latach siedemdziesiątych rodzina polska osiągnęła stan, który określamy
mianem rodziny współczesnej, bardziej zaakcentowany w miastach niż na wsi i z
niejednakowym nasileniem w różnych kategoriach rodzin. Kryzysowe lata osiem-
dziesiąte zakłóciły porządek ogólnocywilizacyjnych przemian rodziny polskiej
wprowadzając doń dysharmonię, konfliktowość i elementy regresu, co szczególnie
wyraziście uwidoczniło się w świetle badań w drugiej połowie dekady. Ma-
terialna, funkcjonalna i psychologiczna kondycja rodzin polskich uległa uszczuple-
niu. I z tą osłabioną kondycją weszła rodzina polska w okres transformacji spo-
łeczno-ustrojowej lat dziewięćdziesiątych, którajak każdy ostry zakręt historii
odcisnęła się wyraźnie na jej egzystencji.
Transformację społeczno-ustrojową polskiego społeczeństwa można traktować
jako zmienną niezależną (a raczej zbiór zmiennych niezależnych) "warunkującą"
w odniesieniu do rodzin, rodzinę zaś, jako zbiór zmiennych zależnych. Nie trzeba
wyjaśniać, z jakich elementów składa się rodzina, bo jest to dla specjalistów rzecz
oczywista; natomiast należy dokonać krótkiej charakterystyki zmiennej niezależnej
"pod kątem" jej oddziaływania na rodzinę.
i Występująca u nas transformacja społeczno-ustrojową ogólnie rzecz biorąc
polega na przechodzeniu od społeczeństwa realnego socjalizmu, czy uspołecz-
I
i
26
nionej (lub raczej państwowej) gospodarki centralnie sterowanej do gospodarki
rynkowej, opartej głównie na własności prywatnej środków produkcji, oraz prze-
chodzeniu do takiej organizacji społeczno-politycznej społeczeństwa globalnego,
która prowadzi do uformowania się społeczeństwa związanego z kapitalizmem. Na
czym polegają zachodzące zmiany?
1. W sferze gospodarki obserwuje się rozwój prywatnej gospodarki rynkowej.
2. W sferze społecznej można zaobserwować zwiększanie się zróżnicowania spo-
łecznego przybierającego w znacznej mierze postać polaryzacji społecznej. Powstają
nowe warstwy i kategorie społeczne niejako "powołujące do życia" nowe, adekwat-
ne do nich statusowo kategorie rodzin. Dzięki temu procesowi różnicuje się również
znacznie materialny status rodzin.
3. W sferze politycznej nastąpiło przesunięcie od monopartyjnej hegemonii do
pluralizmu politycznego, do poszerzenia demokratycznej formy rządzenia i posze-
rzania demokracji w wielu dziedzinach życia. Rodziny w znacznie większym za-
kresie niż poprzednio uzyskały dostęp do różnorodnych informacji oraz idei. Za-
znaczają się tendencje do decentralizacji władzy i rozwoju znaczenia samorządów
lokalnych, co przybliża "władzę" ku rodzinie i jej sprawom życiowym. Stwarzało
znaczne możliwości rozwoju prorodzinnej polityki lokalnej, z czego nie wynika
automatycznie, że jest ona wszędzie należycie kontynuowana. Niebagatelną rolę
odgrywa tu kwestia niezbędnych funduszy na socjalne cele i dobra wola decyden-
tów.
4. Można dostrzec "tranformacyjne" zmiany w formalnej i nieformalnej organi-
zacji społeczeństwa oraz jego podsystemów, także zmiany w hierarchii indywidual-
nych i społecznych wartości.
5. Po pierwszych reakcjach szokowych następuje stopniowa zmiana mentalności
społeczeństwa, adaptacji do reguł egzystencji w społeczeństwie gospodarki rynko-
wej. Towarzyszą temu wewnątrzrodzinne i zewnętrzne względem rodziny procesy
przystosowawcze.
6. Nastąpiło przejście od państwa w założeniach opiekuńczego (które jednak nie
dorównywało w swych działaniach i przedsięwzięciach socjalnych głoszonym idea-
łom) do państwa o tendencjach liberalnych, zdradzającego skłonności do okra-
wania parasola socjalnego w różnym stopniu, w zależności na ogół od nie do-
pracowanych koncepcji poszczególnych, szybko do niedawna (w pierwszym okresie
transformacji) zmieniających się ekip rządzących. Przejście to spowodowało istotne
reperkusje w funkcjonowaniu jednostek oraz rodzin w ramach społeczeństwa i jego
podsystemów, a także w świadomości społecznej. Procesy adaptacyjne postępowały
początkowo dość powoli, lecz ostatnio uległy przyspieszeniu szczególnie w mło-
dym pokoleniu i rodzinach ludzi młodych.
Scharakteryzowana powyżej, zaistniała w naszym kraju sytuacja wymusza bar-
dziej podmiotowe traktowanie siebie i swojej rodziny. Państwo wycofało się z pełnej
27
odpowiedzialności za wszystkich swoich obywateli i za każdą rodzinę. O zaspoko-
jenie więc swych potrzeb i potrzeb swoich rodzin powinni zadbać w pierwszej kolej-
ności sami obywatele, a wydatniejsza pomoc państwa jest niezbędna przede wszyst-
kim wówczas, jeśli mimo najlepszych starań nie są oni w stanie zaradzić swej trud-
nej sytuacji. Pomoc państwa należna jest również ludziom upośledzonym przez los.
Początki transformacji systemowej w Polsce nie były okresem sielanki dla więk-
szości rodzin. Mająca za sobą trudne lata osiemdziesiąte rodzina polska została
rzucona na "głębokie wody" gwałtownych przemian, które w dodatku dokonywały
0 się w trudnej sytuacji wewnętrznej i międzynarodowej zarówno ekonomicznej,
\ jak i politycznej. Na początku lat dziewięćdziesiątych wystąpiło wyraźne nasilenie
^ wielu zjawisk ujemnych, obecnych już uprzednio w końcu lat osiemdziesiątych
w życiu rodzinnym Polaków. Zmalało poczucie pewności jutra, wzrosły stresy wy-
nikające z obawy utraty pracy, obawy nadążania z dochodami za inflacją, możli-
wości zapewnienia dzieciom odpowiedniego startu życiowego. Stres wzmagał się
jeszcze bardziej w związku z przeświadczeniem (stwierdzonym w badaniach
empirycznych), że w pokonywaniu różnych trudności można i należy w zaistniałej
sytuacji liczyć przede wszystkim na siebie i w jakiejś mierze na swoją rodzinę.
W pierwszym więc okresie transformacji dominował w doznaniach i reakcjach ludzi
szok, kreujący m.in. fenomen Tymińskiego, dezorientacja utrudniająca wypraco-
wanie odpowiedniej strategii życiowej wychodzącej naprzeciw nowym warunkom,
często występująca blokada możliwości właściwego rozpoznania nowych, zaskaku-
jących sytuacji i nowych społecznych mechanizmów, strach przed "nowym" i nie-
rzadko poczucie bezradności. Obraz "świetlanej przyszłości", która niejako auto-
matycznie miała nadejść razem z tym "nowym", stopniowo, ale i szybko zaciemniały
codzienne życiowe trudności szczególnie materialno-ekonomiczne oraz na ryn-
ku pracy stwarzające dyskomfort milionom rodzin i niejednokrotnie godzące
w podstawy ich egzystencji. U podstaw tej sytuacji leżało nagłe, traumatyzujące,
niemniej konieczne przestawienie gospodarki na nowe tory, także niewydolność
niektórych instytucji państwowych w nowych warunkach, które to instytucje rów-
nież same przechodziły trudności adaptacyjne. Nie bez wpływu pozostawała ekwi-
librystyka polityczna stwarzająca trudności w sformułowaniu spójnej i sensownej
w nowych warunkach polityki społecznej, połączonej z odpowiednimi nakładami na
pracę socjalną, na system poradni i rozległą sieć instytucji mających nieść różno-
rodne wsparcie rodzinom. To wszystko by kosztowało, ale znacznie mniej niż nie-
pożądane konsekwencje niepodjęcia koniecznych działań, przybierające niejedno-
krotnie postać zjawisk dezintegracyjnych i patologicznych w wymiarze jednostek,
mikrogrup, społeczności lokalnych czy nawet w skali całego społeczeństwa global-
nego.
W okresie drugim, mniej więcej w ciągu ostatnich czterech lat, poziom stresu
stopniowo malał; budziło się lepsze zrozumienie zaistniałych zmian, znaczna część
28
osób i rodzin nabrała umiejętności poruszania się w "nowym świecie", coraz bar-
dziej rozpowszechniało się przeświadczenie, że można sobie jakoś radzić, a własne
trudności życiowe nie muszą być pochodną działalności państwa, lecz mogą mieć
wiele innych, konkretnych "fundatorów" albo mogą też wynikać z własnej nieza-
radności życiowej, braku operatywności czy odpowiedniego wykształcenia lub
przygotowania zawodowego. Coraz częściej pojawia się zdolność do brania współ-
odpowiedzialności na siebie, co może świadczyć o wzroście poczucia podmioto-
wości jednostek. Zjawisko to występuje silniej w populacji ludzi i rodzin młodszych
oraz wśród tej części społeczeństwa, której nie zraziły wstępne niepowodzenia i ma
jakieś osiągnięcia czy jest na drodze do nich lub ma przynajmniej na nie nadzieję.
Ta nowa sytuacja psychospołeczna wynika zarówno z dłuższego "treningu"
jednostek w warunkach transformacji społecznej, jak i korzystnych zmian zaist-
niałych w makrowymiarze. Nastąpiło ożywienie gospodarcze, pojawiły się nowe
inwestycje stymulowane przez znaczny i coraz bardziej zwiększający się napływ
kapitału zagranicznego, zmalała wydatnie inflacja, przyhamowano bezrobocie,
w regionach i miejscowościach ożywionych gospodarczo łatwiej o lepsze zarobki
i dodatkową pracę, zarysowują się perspektywy dalszego upowszechnienia kształ-
cenia na poziomie średnim i wyższym. Integracja Polski z Europą zwiększa może
nawet trochę na wyrost poczucie stabilności i bezpieczeństwa, co staje się kom-
ponentem ogólnych nastrojów i skłania do patrzenia w przyszłość z większym opty-
mizmem; uwidacznia się to szczególnie w miastach i wśród osób należących do
kategorii lepiej wykształconych.
Obecnie ulega modyfikacjom wewnątrzrodzinny świat wartości. Na znaczeniu
zyskuje dobry status materialny i sukces materialny. Coraz bardziej ceni się takie
wykształcenie, które stwarza perspektywy satysfakcjonujących dochodów i zapewnia
prestiż społeczny. Działalność mająca zagwarantować status materialny rodziny
wyrasta ponad inne rodzaje rodzinnej aktywności. W jednych przypadkach są to
starania mające na celu zapewnienie minimum socjalnego rodzinie w innych
celem najwyższym jest zapewnienie rodzinie luksusu. W obydwóch przypadkach
dzieje się to często kosztem wielu istotnych funkcji, które powinna spełniać rodzina.
/~\ Ubożeją "wyższe piętra" życia rodzinnego, jego humanistyczna treść ulega redukcji,
sprowadza się życie rodzinne do funkcji rudymentarnych, koniecznych do "parte-
ru".
Trudności w życiu rodzinnym nasuwają myśl o konieczności wypracowania
w naszym kraju racjonalnej, opartej na naukowych podstawach długofalowej poli-
tyki społecznej, która ułatwiałaby rozwiązywanie problemów społecznych. W pierw-
szej kolejności należałoby wymienić, wywołane restrukturyzacją (ale nie tylko), bez-
robocie w sposób bardzo niekorzystny oddziałujące na rodzinę. Wprawdzie nasilenie
bezrobocia zmalało z 3 min w 1994 r. do niespełna 2 min w sierpniu 1997 r., ale
29
mimo to niemal 2 min gospodarstw domowych było nim dotkniętych. Nastąpiło też
pogorszenie sytuacji zdrowotnej społeczeństwa, co powoduje jak wynika z badań
bardzo negatywne reperkusje w życiu rodzinnym. Znaczna jest liczba samo-
rzutnych poronień, a także zgonów niemowląt, nasiliła się nadumieralnosc mężczyzn
(ostatnio nieco przyhamowana) dekompletująca rodziny. Wzrosła liczba ludzi nie-
pełnosprawnych i przewlekle chorych wymagających szczególnej opieki w rodzinie
i poszerzonej służby medycznej o satysfakcjonującym poziomie działania.
Około 50% ludności w Polsce wykazywało niskie dochody, a 20% żyło w ubóst-
wie. Ostatnio, w związku z ożywieniem gospodarczym, występuje tendencja do
obniżenia tych niekorzystnych wskaźników w kręgach ludzi uboższych. Z drugiej
strony, ludzie sukcesu (choćby niedużego), coraz liczniejsi w naszym kraju, pod-
noszą standard materialny swoich rodzin. Do tego również przyczynia się zmniej-
szająca się inflacja.
Zastanowienia się wymaga brak reprodukcji prostej naszego społeczeństwa. Nie-
korzystnie na życie rodzinne wpływają również emigracje zarobkowe jej członków.
Wzrosła liczba rodzin specjalnej troski, w tym rodzin spatologizowanych. Wyliczone
powyżej, zaistniałe na większą skalę problemy społeczne obligują instytucje pań-
stwowe i społeczne do zracjonalizowania, zsynchronizowania i znacznego zinten-
syfikowania działań mających prowadzić do ograniczenia negatywnych następstw
procesów transformacyjnych.
Wywołane procesami transformacji społeczeństwa globalnego nastroje i potrzeby
milionów jednostek i rodzin, na zasadzie sprzężenia zwrotnego, w ramach zaistniałej
interakcji mogą wpływać na struktury i procesy zewnętrzne, aby spowodować re-
akcje i działania uwzględniające ich potrzeby i aktualne interesy. Rodziny oddziałują
też na układy zewnętrzne i całe społeczeństwo modyfikująco przez coraz wy-
raźniejsze otwieranie się na nową rzeczywistość.
Bibliografia
Analiza sytuacji rodzin i dzieci w Polsce. Raport 1992 (1993), Polski Komitet UNICEF,
Warszawa.
Firkowska-Mankiewicz A. (1993), Rodzina a proces transformacji, "Rocznik Socjologii
Rodziny", t. 5.
Gąjor Z., Bittner B. (red.) (1994), Bezrobocie i pomoc społeczna a zmiany rynku pracy
w Polsce, Poznań.
30
II
Gospodarstwa domowe i rodziny. Narodowy spis powszechny. Polska (1990), GUS, War-
szawa.
Gospodarstwa domowe ich warunki mieszkaniowe i obciążenia opłatami za mieszkanie.
Polska (1996), GUS, Warszawa.
Gospodarstwa domowe. Wybrane elementy warunków życia ludności w I kw. 1996 (1996),
GUS, Warszawa.
Graniewska D., Balcerzak-Paradowska B., Glogosz D. (1994), Współczesne zagrożenia
realizacji podstawowych funkcji rodziny, Warszawa.
Kroszel J. (1994), Podstawy polityki społecznej w gospodarce rynkowej, Opole.
Piasny J. (1989), Makroekonomiczne uwarunkowania zaspokajania materialnych potrzeb
rodzin polskich w latach osiemdziesiątych, "Roczniki Socjologii Rodziny", t. 1, Poznań.
Rakowski W. (red.) (1997), Rodzina polska w okresie kryzysu i ożywienia gospodarczego
(1990-1995), Warszawa.
Raport o sytuacji polskich rodzin (1995), Pełnomocnik Rządu ds. Rodziny i Kobiet, War-
szawa.
"Rocznik Statystyczny 1996" (1996), GUS, Warszawa.
Rodzina w Polsce w okresie transformacji spoleczno-gospodarczej (1994), GUS, Warszawa.
Sytuacja demograficzna Polski. Raport 1996 (1996), Rządowa Komisja Ludnościowa,
Warszawa.
Tyszka Z. (red.) (1991), Rodziny polskie u progu lat dziewięćdziesiątych, Poznań.
Tyszka Z. (1991), Rodziny polskie w okresie przemian, w: Z. Tyszka (red.), Stan i przeobra-
żenia współczesnych rodzin polskich, Poznań.
Tyszka Z. (1995), Ekonomiczna funkcja rodziny i jej wpływ na funkcje pozaekonomiczne,
"Ethos", nr 4.
Tyszka Z. (1997a), Kierunki i mechanizmy przemian rodziny polskiej oraz jej problemy
w okresie transformacji, w: R. Cichocki (red.), Teorie społeczne a możliwości praktycz-
ne, Poznań.
Tyszka Z. (1997b), Rodzina a bezrobocie w okresie transformacji systemu spoleczno-
-gospodarczego w Polsce, w: W. Rakowski (red.), Rodzina polska w okresie kryzysu
i ożywienia gospodarczego (1990-1995), Warszawa.
Tyszka Z. (1997c), System metodologiczny poznańskiej szkoły socjologicznych badań nad
rodziną, Poznań.
Ubóstwo w świetle badań budżetów gospodarstw domowych (1996), GUS, Warszawa.
Aldona Żurek
Orientacje na mikrostrukturę a rodzina'
Związki i relacje społeczne, w jakie wchodzi jednostka w ciągu swojego życia,
najintensywniej i najpełniej utrzymywane są w ramach istniejących mikrostruktur
społecznych. Rozumiemy przez to zarówno trwale, sformalizowane lub nie stosunki
społeczne, wynikające z uczestnictwa w grupach i kręgach społecznych, jak i sieci
relacji międzyludzkich, nie mających trwałych postaci strukturalnych.
Ranga poszczególnych mikrostruktur nie jest jednakowa. O ich większym lub
mniejszym znaczeniu decyduje złożoność losów ludzkich, wpływających na zróżni-
cowaną aktywność społeczną na poziomie mikrostruktur. Istotne znaczenie należy
także przypisać etapowi rozwoju, na którym znalazło się społeczeństwo, powodu-
jącemu dominację określonego typu grup małych, lub też skierowaniu przez uczest-
ników życia społecznego afiliacji w sferę organizacyjno-instytucjonalną.
Przemiany społeczne, jakie dokonały się w XX w. dotyczyły m.in. osłabienia siły
związków łączących jednostkę z grupami małymi i kręgami społecznymi. Wyraziło
się to w autonomizowaniu się jednostek od ich kontekstu mikrostrukturalnego.
Przejście od kolektywizmu grupowego, a zwłaszcza od familijnej jego postaci, ku
indywidualizmowi staje się jednym ze wzorów charakteryzujących współczesne
społeczeństwa (Kephert 1966, s. 478). Nie oznacza to jednak, że jednostki separo-
wały się od swojego mikrośrodowiska społecznego. Pojawiają się natomiast inne
reguły określające podstawy i formy relacji, w które wchodzi jednostka. Pełne pod-
porządkowanie się celom i interesom grupowym zostaje zastąpione przez instrumen-
talne traktowanie uczestnictwa w grupach małych. Z drugiej strony następuje także
harmonijne włączenie aspiracji i dążeń jednostki w obręb celów grupowych (Goode
* Artykuł ze zmianami i pt. Zainteresowanie dla zagadnień dotyczących życia rodzin-
nego, zagadnień pozarodzinnych, a przyjmowana orientacja na mikrostruktury ukazał się
w: "Roczniki Socjologii Rodziny" 1998, t. 10, s. 111-124.
32
1964, s. 5). Jednocześnie powstają grupy o charakterze wspólnotowym w obszarach
życia społecznego, które do tej pory nie charakteryzowały się tego typu więziami
społecznymi (Grieca 1987).
Podstawą artykułu stały się badania "Sprawy Polaków. Jesień 1997" przeprowa-
dzone przez zespół pracowników Instytutu Socjologii UAM na 814-osobowej
ogólnopolskiej próbie losowej. Badania poświęcono określeniu rangi czynników
społecznych, mających wpływ na zachowania wyborcze polskiego elektoratu. Za
jeden z nich uznano filtracyjny wpływ nieformalnych grup małych, stających się
regulatorem poglądów i opinii politycznych (Żurek 1998, s. 3-5).
Modyfikujące oddziaływanie małych grup społecznych na zachowania, postawy
oraz zapatrywania i poglądy jednostek scharakteryzowano przez kategorię orientacji
na mikrostruktury. Dotyczy ona rangi, jaką mają dla jednostek grupy uczestnictwa,
ze względu na spełnianie różnorodnych zadań, a także miejsca, jakie przypisują im
ich uczestnicy, ze względu na subiektywne poczucie znaczenia w ich planie życio-
wym. Orientacja na mikrostruktury pozwala określić rolę, jaką pełnią współcześnie
małe grupy społeczne w wyznaczaniu różnorodnych aspektów zachowań, działań,
postaw i aspiracji człowieka, wywołanych modyfikującym (często także sprawczym)
wpływem uczestnictwa w nieformalnych grupach małych (Laskowski 1987, s. 12).
W społeczeństwach tradycyjnych najważniejszą grupą przynależności, a także
grupą odniesienia była rodzina. Wykluczenie jednostki z grupy rodzinnej było
równoznaczne z usunięciem jej z życia społecznego (Kephert 1966, s. 478). W spo-
łeczeństwach nowoczesnych następuje stopniowe odchodzenie od familijnie zorien-
towanych modeli życia, co niekoniecznie musi się łączyć z wybieraniem orientacji
indywidualistycznej. Przyjmowane mogą być także inne orientacje kolektywistyczne,
istotne ze względu na unikalne zadania, jakie związane są z zaspokajaniem potrzeb
jednostek. Także same małe grupy podlegają przemianom chodzi tu zarówno
0 daleko posuniętą specjalizację pełnionych funkcji, jak i przejmowanie przez nie
zadań wcześniej nie realizowanych.
Zmianom tym podlega również rodzina, która może przyjmować cechy instytucji
społecznej oraz grupy małej o charakterze nieformalnym. W tym drugim przypad-
ku rodzinę cechuje bilinearność wzorów zachowań, zwyczajów i wartości, mniej-
sze znaczenie płci w zróżnicowaniu ról rodzinnych, partnerstwo w zachowaniach
członków rodziny, stworzenie warunków do zaspokajania indywidualnych aspiracji
1 pragnień.
W wyniku przemian politycznych, gospodarczych, kulturowych i społecznych do-
konujących się w Polsce po 1989 r. pojawiły się nowe tendencje w nastawieniu
jednostek na aktywność w sferze mikrostruktur społecznych. Grupy małe nadal
pełnią wiele niezbywalnych zadań: instrumentalnych, kontrolno-normatywnych,
aksjologicznych oraz afektywnych. Nastąpiła jednak widoczna zmiana w zakresie,
33
sposobie i intensywności ich realizowania przez poszczególne małe grupy i kręgi
społeczne. W przypadku niektórych pogłębiła się tendencja ograniczania lub za-
przestania wszelkich realizacji poza towarzysko-ceremonialnymi. Należą do nich
kręgi sąsiedzkie czy część wspólnot parafialnych. Przestały one być strukturami
udzielającymi jednostce wsparcia i pomocy, nie stały się też ośrodkami społecznej
identyfikacji. Poczucie przynależności do tych struktur pojawia się już tylko jako
konsekwencja nadzwyczajnych okoliczności. Inne typy grup nieznacznie tylko stra-
ciły na znaczeniu, czego przykładem jest rodzina mała, nadal uważana za naj-
ważniejszą mikrostrukturę społeczną. Wyjątkowe miejsce rodziny wynika zarówno
z porządku aksjologicznego, jak i ze spełniania przez tę grupę funkcji podstawowych
i akcydentalnych mimo pojawienia się rynku usług świadczonych przez wy-
specjalizowane instytucje społeczne.
Pojawiło się także zjawisko przejmowania przez wybrane kategorie grup małych
zadań, które wcześniej zarezerwowane były dla innych małych grup i kręgów
społecznych. Dotyczy to zwłaszcza wzorów quasi-rodzinnych zależności, w jakie
wchodzą członkowie rodzin z grupami o charakterze celowym (Grieca 1987, s. 47).
Lata osiemdziesiąte w Polsce charakteryzowały się dominacją afiliacji idących
od rodziny małej ku rodzinie poszerzonej; więzi utrzymywano zarówno z licznymi
krewnymi, jak i powinowatymi. W tej płaszczyźnie życia społecznego przejawia-
na była podstawowa solidarność społeczna. Inne typy grup i kręgów traktowano
instrumentalnie albo też włączano w krąg osób zaufanych i tak bliskich, jak rodzina.
Wpływ na ten stan rzeczy miały zarówno czynniki polityczno-społeczne, jak i kul-
turowe, w tym wynikające z pertyfikacji określonych wzorów życia rodzinnego
(Wnuk-Lipiński 1990, s. 81). W latach dziewięćdziesiątych pojawiła się nowa ten-
dencja, polegająca na ograniczeniu relacji rodzinnych do tych, które utrzymywane
są w ramach rodziny pochodzenia obejmującej rodziców i rodzeństwo, przy jedno-
czesnym rozszerzeniu przestrzeni społecznej identyfikacji o związki utrzymywane
z przyjaciółmi oraz kolegami z pracy. Przedstawiciele innych kategorii statusowych
znajdowali się na obrzeżach przestrzeni społecznej wyznaczonej przez poczucie
bliskości (oddalenia).
W prezentowanych badaniach dystanse pomiędzy respondentem a istotnymi dla
niego członkami grup małych wyrażono przez wartości punktowe od 1 do 10
(oznaczające największy dystans społeczny). Ranking wyróżnionych kategorii
statusowych przedstawiał się następująco: (1) dzieci (średnia punktów 2,24),
(2) współmałżonek (śr. pkt. 2,27), (3) rodzice (śr. pkt. 3,07), (4) rodzeństwo
(śr. pkt. 3,89), (5) teściowie (śr. pkt. 4,56), (6) inni krewni (śr. pkt. 5,68),
(7) przyjaciele (śr. pkt. 5,78), (8) koledzy z pracy (śr. pkt. 7,02), (9) sąsiedzi
(śr. pkt. - 8,27), (10) parafianie, członkowie organizacji (śr. pkt. 9,69). Zesta-
wienie pokazuje, że społeczną przestrzeń wokół jednostki możemy uznać za zagęsz-
czoną relacjami społecznymi, choć różna może być ich intensywność oraz podstawy
34
zaistnienia. Zwraca także uwagę fakt, że w życiu współczesnych Polaków zasad-
nicze znaczenie mają trzy mikrostruktury społeczne: rodzina, grupy i kręgi przyja-
cielskie oraz kręgi koleżeńsko-pracownicze.
Otwartość na oddziaływania tych struktur na jednostkę, wyrażona zarówno przez
przypisywane im znaczenie, jak i zróżnicowane formy zależności i relacji, w jakie
uwikłana jest jednostka, określono jako orientacje na mikrostruktury. Mogą one
mieć postać kolektywistyczną (orientacja na rodzinę, orientacja na przyjaciół, orien-
tacja na kolegów) lub indywidualistyczną, charakteryzującą się stosunkowo słabymi
i selektywnie dobranymi związkami utrzymywanymi z grupami małymi. Orientacje
kolektywistyczne cechuje nastawienie na utrzymywanie szczególnie silnych relacji
z jedną z grup przynależności. Należy zaznaczyć, że orientacje na mikrostruktury
związane są jedynie z grupami, których jednostka jest członkiem, nie zaś z tymi, do
których jedynie aspiruje, lub tymi, do których należała. Wyróżnione cztery typy
orientacji są więc swego rodzaju sprawozdaniem z działań i aktywności podejmo-
wanych przez członków społeczeństwa w danym momencie ich życia, bez oceniania
tego, na ile spełniły się wcześniejsze plany i zamierzenia. Zastrzeżenie to jest o tyle
istotne, że pewne momenty w biografii jednostek charakteryzują się względną izo-
lacją społeczną, nie będącą skutkiem dokonywanych wyborów, lecz zdarzeń, na
które człowiek jest niejako skazany.
Podczas opracowywania zgromadzonego materiału badawczego (dyskrymina-
cyjną analizą skupień) posłużono się trzema następującymi wskaźnikami: wskaź-
nikiem preferencji dla rodziny (WR), wskaźnikiem preferencji dla przyjaciół (WP)
oraz wskaźnikiem preferencji dla kolegów i znajomych (WK). Każdy z nich odwo-
ływał się do następujących kwestii: świadczenia pomocy osobom o określonym
statusie, uzyskiwania pomocy, spełniania przez daną grupę zadań normatywno-
-kontrolnych, a także pozostawania grupą społecznej identyfikacji. Wskaźniki mogły
przyjmować wartość od 0 (oznaczającego brak związków i relacji) do 16 (tab. 1).
Tabela 1
Średnie wartości wskaźników preferencji dla grup małych
Wskaźnik
preferencj i
dla grup
małych
Orientacja
indywiduali-
styczna
Orientacja
na rodzinę
Orientacja
na przyjaciół
Orientacja
na kolegów
F
df
P
WR
5,89
11,78
9,01
7,22
430,97
0
WP
0,73
1,87
5,69
2,09
436,75
3
0
WK
0,34
1,32
1,84
4,66
308,03
3
0
= 814
n = 300
n = 279
n= 170
n = 65
I
35
Analiza statystyczna pozwoliła wyodrębnić cztery kategorie osób, charakteryzu-
jących się jedną z wyróżnionych orientacji na mikrostrukturę. Pierwsza z nich,
najliczniejsza (n = 300) została określona jako indywidualistyczna. W jej skład
wchodziły te jednostki, które były najsłabiej osadzone w układzie mikrostruktur spo-
łecznych. Jakkolwiek występowały związki z kręgami i grupami małymi (a zwłasz-
cza z rodziną, co charakteryzowało także osoby należące do pozostałych typów
orientacji), jednak przynależność do wyróżnionych typów struktur była najsłabiej
zaznaczona. Nie oznacza to, że jednostki te można uznać za izolujące się społecznie,
albowiem relacje, w które wchodziły powstają nie tylko na podłożu istniejących
struktur. Mogą mieć one postać przelotnych i efemerycznych związków społecz-
nych, przypominających układy powiązań o charakterze sieci. Ponadto w ramach tej
kategorii znalazły się te osoby, które swoją aktywność społeczną lokują poza niefor-
malnym układem mikrostruktur, kierując się ku płaszczyźnie instytucjonalno-orga-
nizacyjnej. Rodzina i inne grupy oraz kręgi społeczne są przez indywidualistów
cenione ze względu na spełnianie zadań afektywnych.
Kolejną kategorię określono jako familistyczną(n = 279). Tworzą ją jednostki
orientujące swoje życie na rodzinę. Udział w innych typach mikrostruktur stanowi
jedynie uzupełnienie dla rodzinnego kontekstu ich aktywności. Zaznaczający się
wyraźnie familiocentryzm każe oczekiwać nie tylko podporządkowania interesów
jednostki dobru ogółu, ale także postrzegania rodziny przede wszystkim jako insty-
tucji społecznej. Stabilność życiowa, jaką zapewnia rodzina będąca przede wszyst-
kim instytucją, a nie grupą społeczną, dokonuje się przez nacisk na spełnianie takich
funkcji, jak: wychowawcza, materialna, opiekuńcza i legalizacyjna. Klimat emocjo-
nalny domu rodzinnego, tworzący przesłanki do powstania unikalnych związków
uczuciowych, staje się często dla takiego typu rodziny kwestią drugorzędną.
Zdecydowanie mniej liczna (n = 170) okazała się orientacja na przyjaciół. Należą
do niej te osoby, które wyraźniej niż pozostałe skłaniają się ku aktywności w gru-
pach i kręgach przyjaciół. Jednocześnie są one najbardziej dynamiczne, jeśli chodzi
o rozległość i intensywność relacji oraz związków społecznych, w które są zaanga-
żowane. Można więc przypuszczać, że orientacja ta działa stymulująco na całościo-
wo rozpatrywaną aktywność społeczną jednostek. Warto przy tym zauważyć, że
kręgi i grupy przyjacielskie oprócz tradycyjnie przypisanych im zadań, polegających
na przełamywaniu poczucia osamotnienia, zapewnianiu interesującego sposobu
spędzania czasu wolnego, pozwalającego na wymianę informacji oraz tworzeniu
postaw i poglądów, realizują także część zadań tradycyjnie spełnianych przez rodzi-
nę. Występuje to zwłaszcza wtedy, gdy pewne kategorie potrzeb nie mogą być za-
spokojone przez wyspecjalizowane instytucje. Dodatkowo przyjaciele mogą się
stawać dla jednostki, oprócz rodziny, kręgami wzajemnego zaufania wtedy gdy
świat społeczny postrzegany jest jako wrogi i niezrozumiały.
36
Do ostatniej kategorii należą osoby zorientowane na grupy społeczne o charak-
terze koleżeńsko-znajomościowym. Do tej kategorii należy najmniejsze grono osób
(n = 65). Zjawiskiem charakterystycznym dla tej orientacji jest pojawienie się pod-
staw utrzymywania tego rodzaju relacji w obrębie funkcjonowania formalnych grup
dużych, instytucji i organizacji; najczęściej związanych z wykonywaną pracą za-
wodową, rzadziej działalnościąspoleczno-polityczną.
Wyróżnione typy orientacji na mikrostrukturę różnią się między sobą nie tylko
profilem cech społeczno-demograficznych, jakie posiadają osoby je tworzące, ale
także wielorakością i siłą utrzymywanych przez nie związków w obrębie mikro-
struktur społecznych. Wspólną cechą wszystkich wyróżnionych orientacji okazało
się wybieranie rodziny jako najważniejszej mikrostruktury społecznej, dającej opar-
cie w sytuacjach trudnych, ale jednocześnie stale się aktualizującej w codziennym
życiu. Poczucie przynależności do rodziny obejmuje zarówno członków rodziny
małej, jak i dalszych krewnych oraz powinowatych. Istnieją także stale zobowiąza-
nia, którym podlegają członkowie rodzin, na tyle silnie spetryfikowane, że wybiera-
nie rodziny jako najważniejszej wartości w życiu człowieka występuje we wszyst-
kich kategoriach statusowych współczesnych Polaków. Samo posiadanie rodziny
wiązane jest często ze szczęściem osobistym i osiągnięciem sukcesu życiowego.
Skłonność do podejmowania znacznej części działań społecznych w obrębie
rodziny i familii, a także wiązania z nimi swoich celów życiowych przejawiają
osoby należące do wszystkich wyróżnionych kategorii orientacji na mikrostruktury.
Powstaje przy tym swoisty ranking atrakcyjności rodziny: najsilniej uwikłani w życie
rodzinne sąfamiliści (średnia wartość wskaźnika preferencji dla rodziny WR wy-
nosiła 11,78), incydentalnie tylko związani z innymi mikrostrukturami; w dalszej
kolejności związane z rodziną są osoby o orientacji na przyjaciół (WR wynosił
9,01), następnie o orientacji na kolegów (WR wynosił 7,22). Wyraźnie na końcu
znajdują się indywidualiści (WR wynosił 5,89), których siła związku z rodziną
okazała się dwukrotnie mniejsza niż familistów. W przypadku nastawienia na grupy
przyjacielskie, różnice między orientacjami nie są tak silne i przejrzyste. Podsta-
wowa linia podziału biegnie bowiem między orientacją na przyjaciół a pozostałymi
orientacjami, w kolejności są to zorientowani na kolegów, familiści i indywidualiści.
Wskaźniki opisujące te nastawienia są i tak wyższe od wskaźników charaktery-
zujących preferencje dla grup koleżeńskich również o wyraźnie zaznaczonych
granicach. Na czele znajduje się orientacja na kolegów, następnie orientacja na
przyjaciół, familiści i na końcu indywidualiści.
Cechy społeczno-demograficzne osób należących do czterech wyróżnionych
orientacji wskazują na istnienie swoistego profilu społecznego, który sprzyja po-
strzeganiu przez jednostki swojego miejsca w mikrostrukturze oraz związanych
z tym typów aktywności.
37
Spośród wziętych pod uwagę zmiennych, dwie okazały się nieistotne dla określe-
nia owego profilu płeć i miejsce zamieszkania. Paradoksalnie te właśnie zmienne
zwykło się uważać za wpływające na charakter zainteresowań i aktywności społecz-
nych jednostek. Kobiety uznawane byry za osoby, które szczególnie mocno związa-
ne są z małymi grupami społecznymi, natomiast na mieszkańców miast zwykło się
spoglądać jak na jednostki uczestniczące w wielu zróżnicowanych grupach społecz-
nych. Wydaje się, że można mówić o dwóch, niekoniecznie konkurencyjnych
wyjaśnieniach. Z jednej strony chodzi o emancypowanie się dorosłych członków
rodziny spod ogarniającej większą część ich działań kontroli rodziny. Niewątpliwie
wpływa na to aktywizacja zawodowa kobiet, w tym migracja młodych kobiet ze wsi
do miasta w poszukiwaniu pracy, a także etos człowieka sukcesu, który osiąga sa-
tysfakcjonujące go cele dzięki indywidualnemu wysiłkowi. Z drugiej strony należy
wskazać na to, że zachowania członków społeczeństwa polskiego nastawione są na
bliskie, nasycone emocjonalnie związki utrzymywane przez struktury nieformalne.
Mikrostriikturalna płaszczyzna aktywności jednostki postrzeganajest zatem nie tylko
w kontekście spełnianych zadań instrumentalnych, ale również emocjonalno-
-afiliacyjnych.
Czynnikami, które różnicowały badaną populację ze względu na przyjmowane
nastawienia na mikrostrukturę, okazały się: wiek, aktywność zawodowa, wykształ-
cenie oraz sytuacja rodzinna. Osoby najmłodsze najsilniej izolowały się od mikro-
struktur, wraz z wiekiem następowało coraz większe otwarcie na oddziaływania
orientacji kolektywistycznych. Ta prawidłowość nie dotyczyła osób urodzonych
w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, których doświadczenie pokoleniowe
obejmuje zarówno powstanie pierwszej Solidarności, jak i aktywne uczestnictwo
w transformacji ustrojowej po 1989 r. Poziom posiadanego wykształcenia oraz
wykonywanie pracy zawodowej wpływały na zwiększenie się różnorodności oraz
siły utrzymywanych związków społecznych. Osoby pasywne zawodowo o niskim
poziomie wykształcenia przyjmują najczęściej orientację familijną lub indywiduali-
styczną. Także sytuacja rodzinna wpływa na typ prezentowanej orientacji zgodnie
z oczekiwanym kierunkiem: jednostki o ustabilizowanym życiu małżeńsko-rodzin-
nym wybierały orientację familijną, te zaś, których doświadczenia miały trauma-
tyczny charakter (wdowcy, rozwodnicy) kolektywistyczną bądź indywiduali-
styczną. Portret społeczno-demograficznych cech osób należących do 4 orientacji
na mikrostrukturę wygląda następująco:
1) familiści
aktywność zawodowa,
ustabilizowane życie rodzinno-małżeńskie,
najczęściej wykształcenie zawodowe,
przewaga osób w wieku 40-70 lat,
38
2) indywidualiści
częsta pasywność zawodowa,
negatywne doświadczenia z życia małżeńskiego lub ich brak,
niski poziom wykształcenia,
liczne grono osób młodych, w tym 18-iatków,
3) zorientowani na przyjaciół
nie różnicująca aktywność zawodowa,
największy odsetek panien i kawalerów,
dominacja osób ze średnim wykształceniem,
przewaga osób w wieku 50-70 lat,
4) zorientowani na kolegów
aktywni zawodowo,
dominacja osób zamężnych i stanu wolnego,
najczęściej średnie wykształcenie,
wiek 50-60 lat
Jak podkreślono wcześniej, cechą wspólną wszystkich orientacji było wybieranie
rodziny jako najważniejszej mikrostruktury społecznej. Silne poczucie solidarności
rodzinnej mają zarówno bliscy, jak i dalsi krewni. Na intensywność relacji utrzy-
mywanych w ramach rodziny dużej wpływa typ orientacji na mikrostrukturę oraz
jakość życia rodzinnego. Rozumiemy przez to zadowolenie ze sposobu zaspokaja-
nia potrzeb indywidualnych i satysfakcję z utrzymywanych stosunków oraz relacji
z członkami rodziny pochodzenia. Jednym z czynników decydujących o tym stanie
rzeczy jest atmosfera domu rodzinnego, możliwość obcowania we wspólnocie ro-
dzinnej, wspólne rytuały i zajęcia codzienne.
Ceną, jaką coraz częściej płaci się za tempo życia, jego skomplikowanie, wyra-
żane także przez uczestnictwo członków rodziny w wielu grupach i kręgach społecz-
nych (często o sprzecznych celach i interesach), jest brak czasu. Nie istnieje wobec
tego możliwość wspólnotowego przeżywania wrażeń, dzielenia się uczuciami. Do-
datkowo potęgowane jest to przez zjawisko autonomizowania się członków rodziny
od jej wpływów, ze względu na zaspokajanie indywidualnych aspiracji i dążeń.
W takim stanie rzeczy rodzinne spotkania członków rodziny poświęcane są załatwia-
niu pewnych spraw i problemów. Rodzina zbliża się wtedy ku modelowi zrzeszenia,
a nie grupy pierwotnej, jak zwykło się na nią patrzeć.
Swoistą szansą na to, aby członkowie rodziny mogli się spotkać w jednym miejs-
cu i czasie, jest spożywanie posiłków. Szans takich, związanych z codziennym
rytmem zajęć, mogłoby być więcej. Jak pokazują badania analizujące strukturę czasu
wolnego oraz oceniające sposób spełniania funkcji rodzinnych, w pracy w gospo-
darstwie domowym, opiece nad dziećmi, wspólnym spędzaniu czasu wolnego nie
współuczestniczy cała rodzina. Zostaje zatem możliwość spotkania się przy stole po
39
to, aby spożyć jeden z posiłków. Nasze badania pokazują, że codziennie wszystkie
posiłki spożywa w rodzinnym gronie 19,8% respondentów, codziennie jeden
39,7%, wszystkie posiłki w dni wolne od pracy 17,7%, niektóre posiłki w dni
wolne 11,9%, rzadko lub wcale 10,9%. Nie oceniając i nie rozważając przy-
czyn takiego stanu rzeczy (praca zawodowa kobiet, dostępność zbiorowego żywie-
nia, różne godziny zaczynania i kończenia zajęć obowiązkowych, i inne), warto
podkreślić, że rodzina może być postrzegana instrumentalnie (coś się w rodzinie
i przez niązałatwia, gdy jest ona hotelem i restauracją) lub może się stać przyjaznym
azylem od całego zgiełku, który się poza nią znajduje. Może być zatem czynnikiem
ograniczającym jednostkę w urzeczywistnianiu jej planów i pragnień, a także siłą
sprawczą jej osiągnięć. Należy zauważyć, że indywidualiści inaczej niż osoby
o orientacji kolektywistycznej traktują zwyczaj jedzenia wspólnych posiłków.
Okazuje się, że tworzą oni największe grono tych, dla których rodzinnie spożywa-
ne posiłki stanowią rytuał (indywidualiści 32%, familiści 19,8%, zorientowani
na przyjaciół 9%). Można to wyjaśnić na dwa sposoby. Rodzina jest postrzegana
jako narzucająca oraz kontrolująca i z tego powodu następuje względne od niej od-
separowanie. Druga hipoteza odwołuje się do ograniczonej aktywności społecznej
indywidualistów, niejako skazanych na przebywanie w gronie innych członków
rodziny. Indywidualiści tworzą także najmniejsze grono tych osób, które spożywają
jeden wspólny posiłek dziennie, co jest charakterystyczne dla orientacji kolektywi-
stycznych (w tym familistów). Ponownie można się odwołać do względnego separo-
wania się osób o orientacji indywidualistycznej od ich kontekstu mikrostruktural-
nego, a to paradoksalnie wynika zarówno z ograniczonej, jak i wzmożonej aktyw-
ności oraz braku czasu dla rodziny.
Postrzeganie rodziny jako najważniejszej mikrostruktury społecznej jest stałym
zjawiskiem charakteryzującym społeczeństwo od wielu lat. O jego petryfikacji
świadczy zarówno wybieranie szczęścia rodzinno-malżeńskiego jako najważniej-
szego celu w życiu, jak i uznawanie rodziny za dobro, które należy chronić. Należy
dodać, że stwierdzenie to dotyczy nie tylko rodziny małej, lecz także dużej rodziny
rozproszonej. Różne są (i były) oczekiwania dotyczące tego, jakie cechy powinna
posiadać rodzina i jakie zadania realizować. Badania socjologów w latach osiem-
dziesiątych pokazywały, że istotne były te z nich, które odgrywały rolę adaptacyjną.
Było to spowodowane zarówno niedowładem instytucji publicznych, które miały
spełniać funkcje osłonowe i wspomagające wobec jednostki, jak i ostrą dychotomią
w sposobie patrzenia na rzeczywistość społeczną (świat "nasz" i "ich"). Poczucie
izolacji i osamotnienia przełamywała rodzina wespół z innymi grupami nieformal-
nymi. W okresie, w którym przeprowadzono badania, pojawiły się nowe warunki
mogące zmienić postrzeganie zadań, jakim powinna sprostać rodzina. Warto przy
tym zauważyć, że owe warunki brzegowe mogą sprzyjać zarówno wyposażaniu
40
rodziny przede wszystkim w atrybuty instytucji spełniającej zadania instrumentalne
(opiekuńcze, materialne), jak i cechy grupy pierwotnej lub wspólnoty.
Rodzaj zadań a także ich wzajemnych powiązań, jakie przypisywano życiu ro-
dzinnemu wskazuje na zmienianie się modelu rodzinności (tab. 2). Ma on nadal
mieszany charakter. Z jednej strony odwołuje się coraz mocniej do nowoczesnych
wzorów życia rodzinnego, w którym jednostce dawane jest wsparcie emocjonalne,
okazywana jest akceptacja i pomoc w osiąganiu celów. Z drugiej strony zawarte są
w nim te cechy, które wskazują na tradycyjny model życia rodzinnego, oparty na
spełnianiu takich funkcji, jak: ekonomiczna, opiekuńcza, kontrolna.
Tabela 2
Znaczenie przypisywane zadaniom realizowanym przez rodzinę
a przyjmowana orientacja na mikrostruktury
Zadania przypisy-
wane rodzinie
Indywidualiści
Familiści
Zorientowani
na przyjaciół
Zorientowani
na kolegów
śr.
s
śr.
s
śr.
s
śr.
s
emocjonalne
4,62
0,61
4,70
0,52
4,66
0,56
4,51
0,81
towarzyskie
4,60
0,56
4,30
0,51
4,52
0,63
4,51
0,66
opiekuńcze
4,43
0,69
4,37
0,72
4,40
0,68
4,38
0,70
materialne
4,09
1,00
3,91
1,04
3,83
1,07
3,91
1,07
kontrolne
3,44
1,42
3,39
1,33
3,12
1,46
3,17
1,47
N = 814, śr. średnia wartość, s odchylenie standardowe
Zadania, jakie Polacy przypisują rodzinie, tworzą pewną uporządkowaną całość.
Ich kolejność jest taka sama dla wszystkich wyróżnionych orientacji na mikro-
strukturę. Pojawiające się różnice są związane ze średnimi wartościami przypisy-
wanymi zadaniom oraz z występującymi między nimi zależnościami. Wydaje się,
że upowszechniło się pojmowanie rodziny jako grupy pierwotnej, w której dominują
takie cechy, jak: intymność, nieformalność, uczucie, komunikacja werbalna i nie-
werbalna. Nacisk na realizację tych właśnie zadań kładą szczególnie familiści i in-
dywidualiści. W odniesieniu do tych ostatnich, można sądzić, że konstruowany
obraz rodziny, w części przypadków rozminął się z rzeczywistością. Należy także
podkreślić, że pozostałe zadania nie są odrzucane, lecz przeciwnie włączone do
polskiego obrazu rodzinności. Oczekiwania, aby rodzina występowała w roli in-
stytucji dającej bezpieczeństwo ekonomiczne i socjalne jest wynikiem zarówno
wcześniejszych doświadczeń społeczeństwa polskiego, jak i trudności w zaadapto-
waniu się do reguł rządzących społeczeństwem w okresie transformacji. Zjawiskiem
godnym uwagi jest również słabnąca rola rodziny jako części systemu kontroli
41
społecznej. Odrzucają ją szczególnie osoby zorientowane na przyjaciół i kolegów.
Dla familistów zadania tworzą ciąg przyczynowo skutkowy, wzajemnie się bowiem
warunkują. Jednak granice między nimi są bardzo wyraźnie zaznaczone. Natomiast
dla indywidualistów charakterystyczne jest zatarcie granicy między zadaniami
emocjonalnymi i towarzyskimi, tak jakby rodzina aktualizowała się każdorazowo
w trakcie spotkań, czy to jako rodzina mała czy familia. Osoby o tej orientacji naj-
bardziej ze wszystkich doceniają znaczenie rodziny jako grupy udzielającej pomocy
materialnej. Dla osób o orientacji na przyjaciół poczucie przynależności do rodzin-
nej wspólnoty tworzone jest nie tylko za pomocą więzi emocjonalnych, ale również
przez wzajemne udzielanie sobie wsparcia i opieki ze względu na częste obcowa-
nie ze sobą w trakcie spotkań towarzyskich. Natomiast dla jednostek zorientowa-
nych na kolegów aż trzy zadania (emocjonalne, towarzyskie i opiekuńcze) tworzą
całość, wzajemnie się sprzęgającą. Należy podkreślić, że zadaniom emocjonalnym
i towarzyskim nadawana jest prawie ta sama ranga.
Zjawiskiem charakterystycznym jest zatem powszechna zgoda co do tego, jakie
funkcje winna spełniać rodzina, choć ich znaczenie nie jest jednakowe dla osób
należących do wyróżnionych orientacji. W modelu życia rodzinnego występują
bowiem zarówno wzorce nowoczesne, które przeważają, jak i tradycyjne. Można
wobec tego wysunąć hipotezę, że właśnie ów eklektyczny model rodziny jest jedną
z przyczyn wybierania rodziny jako najbardziej cenionej wartości oraz najpowszech-
niejszego stylu życia współczesnych Polaków.
Bibliografia
Barret M., Mc Intosh M. (1985), The Anti-Social Family, London.
Burgess E.W., Locke H.J., Thomas M.M. (1963), The Family, New York.
Cargan L., Melko M. (1982), Singles: Myth and Realities, Beverly Hills.
Domański H., Rychard A. (1997), Elementy nowego lądu, Warszawa.
Goode W.J. (1964), The Family, New Yersey.
Grieca M. (1987), Social Networks andEmployer Chance, London.
Kephert W.M. (1966), The Family, Society andthe Individual, Boston.
Knapp M.L. (1984), Interpersonal Comunication andHuman Relationships, Boston.
Laskowski J. (1987), Trwałość wspólnoty małżeńskiej, Warszawa.
Namysłowska I. (1997), Terapia rodzin, Warszawa.
Przecławska A. (1993), Jednostka i społeczeństwo problem identyfikacji i aktywności
społecznej, w. A. Przecławska (red.), Relacje między ludźmi jako przedmiot badań
pedagogicznych, Warszawa.
42
Rodzina, jej funkcje przystosowawcze i ochronne (1997), Warszawa.
Silver A. (1990), Friendship in Comercial Society, "American Journal of Sociology",
vol. 95.
Świątkiewicz W. (1997), Rodzina wobec kryzysu wartości, w: K. Faliszek, E. Mc Lean-
-Petras, K. Wódz, Kobiety wobec przemian okresu transformacji, Katowice.
Tyszka Z. (1997), Kierunki i mechanizmy przemian rodziny polskiej oraz jej problemy
w okresie transformacji, w: R. Cichocki (red.), Teorie społeczne a możliwości prak-
tyczne, Poznań.
Wnuk-Lipiński E. (red.) (1990), Grupy i więzi społeczne w systemie monocentrycznym,
Warszawa.
Żurek A. (1998), Mikrostrukluralne uwarunkowania poglądów i opinii politycznych Pola-
ków, "Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny", nr 2.
Maria Ziemska
Zmiany w relacjach małżeńskich w cyklu
życia rodziny
Rozwojowa koncepcja rodziny
Rodzina współczesna podlega powolnym przeobrażeniom, głównie ze względu
na zmiany w społeczeństwie i otaczającym ją świecie. Są jednak zmiany dokonujące
się w samych rodzinach, związane z biegiem ich życia od zawarcia małżeństwa
do końca dni jednego z małżonków. Rodzi się pytanie, czy relacje między małżon-
kami się zmieniają, a jeśli tak, to w jaki sposób.
Problematyka ta związana jest z rozwojową koncepcją rodziny. To ujęcie teore-
tyczne zarysowało się przed drugą wojną światową wskutek konieczności wyróż-
nienia stadiów życia rodziny w celach badawczych. I tak np. w badaniach socjo-
logicznych rodzin wiejskich uwzględniono 4 stadia (Kirkpatrick, Cowles, Taugh
1934 za: Gelles 1995, s. 51). Rozwój tej koncepcji teoretycznej nastąpił w latach
pięćdziesiątych i sześćdziesiątych dzięki pracom E. Duvall i R. Hilla. Zakładano, że
rodzina rozwija się w czasie i że można wyróżnić stadia czy fazy tego procesu.
Poszczególne stadia małżeństwa mogą służyć do wyjaśnienia innych zachowań, np.
poziomu poczucia satysfakcji małżeńskiej (Hill, Rodgers 1964).
Za D. Kleinem i J. Whitem (1996, s. 128) można przyjąć, że faza stanowi okres,
w którym struktura i interakcje ról w rodzinie są zauważalne oraz jakościowo różne
od innych okresów. Faza na poziomie grupy reprezentuje wzór interakcji ról między
członkami rodziny odmienny od wzoru fazy poprzedzającej i następującej. Zazwy-
czaj z fazą wiążą się zdarzenia, które wskazują na zmianę w liczbie członków ro-
dziny (jak urodzenie się dziecka) albo sposobu, w jaki członkowie są przestrzennie
i interakcyjnie zorganizowani. Na przykład wchodzenie w dorosłość nie oznacza
końca istnienia ról rodzicielskich, ale zmianę polegającą na przestrzennej interak-
cyjnej organizacji członków.
Innym pojęciem związanym z rozwojową koncepcją teoretyczną rodziny, wpro-
wadzonym przez E. Duvall (1957) są zadania rozwojowe realizowane w danej fazie,
44
a ich wypełnienie wiąże się z przejściem do następnej fazy. Za podstawę wyróż-
nienia faz przyjęto pierwsze dziecko i jego rozwój. Początkowo Duvall wskazała na
8 stadiów w rozwoju rodziny małej: para bez dzieci, narodziny pierwszego dziecka
i zajmowanie się nim przez 2 i pół roku, para z dzieckiem w wieku przedszkolnym,
najstarsze dziecko w wieku szkolnym, dorastanie, opuszczanie przez dzieci gniazda
rodzinnego, puste gniazdo do emerytury rodziców, okres emerytalny do śmierci
jednego z małżonków. Później liczbę faz zredukowano do siedmiu, rezygnując
z wyróżniania okresu niemowlęcego i poniemowlęcego oraz przyjmując jedną fazę
rodziny z małym dzieckiem, aż do jego pójścia do szkoły (Blood i Wolfe 1965,
s. 42).
Zmiany zachodzące w rodzinie mająznaczenie dla jej poszczególnych członków.
Urodzenie dziecka przez kobietę wpływa na jej rozwój biologiczny, stanowi również
czynnik rozwoju psychospołecznego. Dla ojca jest to przede wszystkim zmiana
psychospołeczna. Starsze rodzeństwo musi się przystosować do pojawienia się brata
czy siostry. Rozwój rodziny wiąże się z rozwojem jej członków (por. Ziemska 1975,
s. 6-7, 43-54).
Podział życia na stadia obejmuje też zadania stojące przed parą od początku
małżeństwa, aż do jego końca. Według Duvall można wymienić następujące fazy
cyklu życia rodziny i zadania rozwojowe w każdej z tych faz:
1) małżeństwo stworzenie wspólnie satysfakcjonującego związku; dostoso-
wanie się do szerszego kręgu krewnych i powinowatych; przystosowanie się do ciąży
i zapowiedzi rodzicielstwa;
2) narodziny dziecka i okres poprzedzający jego pójście do szkoły przysto-
sowanie się rodziców do nowej sytuacji; założenie domu satysfakcjonującego dla
rodziców i ich potomstwa; zaspokajanie potrzeb i zainteresowań małego dziecka
z uwzględnieniem jego rozwoju; okresowe zmaganie się z wyczerpywaniem się
energii i z odczuwaniem braku czasu dla siebie przez rodziców;
3) wiek szkolny zachęcanie dzieci do osiągnięć szkolnych; dostosowywanie
się do społeczności rodzin kolegów i koleżanek dziecka;
4) wiek dorastania równoważenie wolności z odpowiedzialnością w wy-
chowaniu oraz stopniowe usamodzielnianie się młodzieży; ustalanie się zaintere-
sowań i dalszej drogi kształcenia; przygotowywanie się rodziców do okresu po-
rodzicielskiego, kiedy będą mogli pogłębiać swoje zainteresowania i wyznaczyć
dalszą drogę zawodową;
5) "wypływanie dzieci na szersze wody" podejmowanie przez młodych do-
rosłych pracy, służby wojskowej, studiów, wstępowanie w związki małżeńskie itp.;
wspieranie młodych zgodnie z panującymi zwyczajami (baza domowa);
6) rodzice w średnim wieku odbudowa związku małżeńskiego; podtrzymy-
wanie więzi rodzinnych ze starszą i młodszą generacją;
45
7) starość dostosowywanie się do okresu emeryckiego; ograniczanie domu
rodzinnego albo dostosowywanie do starości; zmaganie się z owdowieniem i życie
samotne (Duvall 1977, adaptacja D. Olsona i in. w 1983, s. 116).
Rozważano też relacje między rozwojową koncepcją rodziny a teorią systemów.
R. Hill (1970) po nakreśleniu właściwości rodziny jako systemu społecznego ana-
lizował różnice, jakie można zaobserwować, jeśli model rozwojowy rodziny roz-
patruje się z perspektywy współczesnej teorii systemów.
W Polsce w połowie lat siedemdziesiątych pojawiły się 2 odmienne prezentacje
cyklu rozwoju rodziny. Z. Tyszka (1974) podał 5 stadiów cyklu życia rodziny małej:
od narzeczeństwa, młodego małżeństwa, przez rodzinę z dziećmi i odchodzenie
dzieci z rodziny, do małżeństwa odłączonego od dzieci.
M. Ziemska (1975, rozdz. 2) wyróżniła 6 faz cyklu rozwoju rodziny ze względu
na występowanie nowych ról oraz nowych zadań w jej życiu:
1) Faza małżeństwa pierwotnego pojawiają się w niej role męża i żony oraz
dokonuje się budowanie podstaw życia rodzinnego.
2) Faza okresu przedszkolnego po urodzeniu się pierwszego dziecka rodzice
podejmują role matki i ojca, spełniają zadania opiekuńcze uwzględniając rozwój
dziecka.
3) Faza z dzieckiem w wieku szkolnym (7-13 lat) z chwilą pójścia dziecka do
szkoły rodzice dbają o nie, stwarzając warunki do uczenia się i zachęcając do postę-
pów szkolnych. Jest to pierwszy etap, który rodzice odczuwają jako wchodzenie
dziecka w środowisko szkolne i rówieśnicze; a więc zostaje zapoczątkowany proces
powolnego oddalania się dzieci od rodziny.
4) Faza rodzicielska z dzieckiem dorastającym kiedy młoda dziewczyna czy
chłopiec stają się bardziej samodzielni, ale rodzice muszą jeszcze wiele uwagi
i czasu poświęcać ich problemom, także szkolnym, dużo rozmawiać i darząc za-
ufaniem uczyć odpowiedzialności.
5) Faza wtórna małżeńska kiedy dzieci odchodzą z domu, a rodzice wchodzą
w role teścia i teściowej, następnie babci i dziadka. Równocześnie małżonkowie
koncentrują się wzajemnie na sobie po odejściu dzieci z domu, na własnych czy
wspólnych zainteresowaniach, osiągnięciach zawodowych, gdyż w Polsce pracowali
i pracują zazwyczaj oboje małżonkowie.
6) Faza małżeństwa emeryckiego kiedy role społeczne pozarodzinne tracą na
znaczeniu, dochody stają się niższe, trzeba wspólnie prowadzić gospodarstwo do-
mowe i wspierać się w sytuacjach niedomagania zdrowia. Zainteresowanie dzieci
i wnuków starzejącą się parą stwarza jej dużo gratyfikacji emocjonalnych.
Przechodzenie z fazy do fazy wymaga w początkowym okresie adaptacji do no-
wych ról i zadań; w przypadku trudności mogą pojawiać się kryzysy, które zostały
nazwane rozwojowymi, gdyż można je przewidzieć w odróżnieniu od kryzysów
46
losowych pojawiających się nieoczekiwanie, jak poważna czy przewlekła choroba,
śmierć w rodzinie, okres bezrobocia któregoś z rodziców itp. (Ziemska 1975, s. 7-9).
W rozwojowej koncepcji teoretycznej przeobrażenia poszczególnych członków
rodziny zaznaczające się w biografii rodziców i dzieci wiążą się z rozwojem małżeń-
stwa jako pary i rodziny jako grupy małej.
Małżeństwa w różnych fazach rozwoju rodziny
W związku z podjęciem badań dotyczących występowania lub niewystępowania
zmian w pewnych płaszczyznach współżycia małżonków w trakcie rozwoju rodziny
postanowiono dodać jedną fazę; mianowicie fazę, gdy co najmniej jedno dziecko
opuściło dom, a następne pozostały jeszcze w domu, aż do usamodzielnienia się
wszystkich dzieci. Uprzednio fazy tej nie wyróżniono ze względu na małodzietność
rodzin w Polsce, najczęściej mających dwoje dzieci, następnie jedno, troje i znacznie
rzadziej czworo lub większą liczbę dzieci. W takiej sytuacji faza opuszczania przez
dzieci domu trwa krótko (przy jedynakach w ogóle nie występuje) i niejako "zlewa
się" z następną fazą małżeńską wtórną gdy dzieci opuściły dom, a rodzice
jeszcze nie są emerytami (jeśli stosunkowo wcześnie zawarli małżeństwo). Nie-
mniej postanowiono ją wprowadzić, aby móc porównywać wyniki własnych badań
z wynikami badań zagranicznych uwzględniających 7 faz (np. Olson 1983, s. 22).
Nowo wyróżniona faza znalazła się na piątym miejscu. Przyjęto więc 7 następu-
jących faz:
faza I małżeńska pierwotna od zawarcia małżeństwa do urodzenia się
pierwszego dziecka,
faza II rodzicielska z małym dzieckiem od urodzenia dziecka do roz-
poczęcia przez nie nauki szkolnej,
faza III rodzicielska z dzieckiem w okresie szkolnym do okresu dorastania,
faza IV rodzicielska z dzieckiem w okresie dorastania,
faza V rodzicielska z dzieckiem, które już się usamodzielniło, a reszta ro-
dzeństwa dorasta przy rodzicach,
faza VI małżeńska wtórna po usamodzielnieniu się dzieci,
faza VII małżeńska emerycka po przejściu przynajmniej jednego ze
współmałżonków na emeryturę.
Przeprowadzono badania przekrojowe 60 par małżeńskich (120 osób) w każdej
fazie. Ogółem zbadano 420 małżeństw (840 osób) w sześciu dużych miastach:
Gdańsku, Krakowie, Łodzi, Poznaniu, Wrocławiu i Warszawie. W każdym mieście
47
ii
przeprowadzano wywiady indywidualne ze współmałżonkami znajdującymi się
w siedmiu fazach życia rodziny.
Każda grupa małżeństw, należąca do określonej fazy rozwoju rodziny, zaczynała
swoje wspólne życie przeważnie w różnym czasie i decydowała się na rodzicielstwo
w nieco odmiennych warunkach społecznych, przy czym największe różnice do-
tyczyły grup skrajnych (fazy I i VII). Można powiedzieć, że małżeństwa z I fazy były
w wieku dzieci małżeństw z V i VI fazy, a małżeństwa z VII fazy mogłyby być
dziadkami małżeństw z dziećmi z II fazy; a więc badania objęły niemal cztery gene-
racje. Wskazuje na to wiek respondentów w każdej z faz podanych w tabeli 1.
Tabela 1
Średni wiek mężów i żon w każdej z faz życia rodziny
oraz przeciętne trwanie małżeństw w latach
Faza życia rodziny
Średni wiek
Przeciętne trwanie
małżeństw
kobiet
mężczyzn
I
26
27;9
3
II
28;8
29
4;8
III
35;6
38
12;7
IV
43 ;6
47
20
V
47;5
49;8
26
VI
56;3
58;6
33;7
VII
67;9
73
39
Małżeństwa z I i II fazy były dość zbliżone wiekiem i trwaniem małżeństwa, bo
pary z II fazy wcześniej miały pierwsze dziecko. Podobnie jest z IV i V fazą, gdyż
w V fazie po usamodzielnieniu się pierwszego dziecka rodzice jeszcze wychowywali
dzieci dorastające.
Poziom wykształcenia badanych małżeństw był zróżnicowany, ale na ogół raczej
wysoki. Kobiet z wykształceniem poniżej średniego było 23%, mężczyzn 27%, śred-
nie wykształcenie osiągnęło 45% kobiet i 35% mężczyzn, a wykształcenie wyższe
32% kobiet i 38% mężczyzn. Im młodsi byli małżonkowie, tym częściej
legitymowali się średnim i wyższym wykształceniem. Są zatem widoczne różnice
między I a VII fazą w poziomie wykształcenia. I tak w I fazie 20% kobiet i 25%
mężczyzn miało wykształcenie poniżej średniego, po 40% kobiet i mężczyzn wy-
kształcenie średnie oraz 40% kobiet i 35% mężczyzn wykształcenie wyższe. Nato-
miast w VII fazie wykształceniem poniżej średniego legitymowało się 38% kobiet
i 43% mężczyzn, średnim 44% kobiet i 33% mężczyzn oraz wyższym 18% kobiet
i 24% mężczyzn.
48
W zasadzie do okresu emeryckiego pracują zawodowo oboje małżonkowie.
Jednak w I fazie 20% żon jeszcze studiowało; w II fazie 70% kobiet było na urlopie
wychowawczym lub jeszcze nie podjęło pracy. W III fazie 35% było na urlopie wy-
chowawczym, a reszta pracowała. WIV fazie wszystkie kobiety pracowały, nieliczni
mężczyźni byli na rencie (5%). W V i VI fazie pracowało 85% kobiet, reszta była
na rencie lub na utrzymaniu męża. VII faza obejmowała emerytów, przeważnie
trochę dorabiających.
Tabela 2
Dzietność rodzin w poszczególnych fazach (w procentach)
Faza życia rodziny
Liczba dzieci
jedno
dwoje
troje
czworo
II
III
IV
V
VI
VII
70
55
35
40
30
30
35
50
85
55
40
10
15
15
5
25
5
Liczbę dzieci w rodzinach w poszczególnych fazach przedstawiono w tabeli 2.
Należy przypomnieć, że w fazie pierwszej były małżeństwa bezdzietne, więc jej nie
wymieniono, do fazy V mogły być zaliczone tylko małżeństwa z co najmniej dwoj-
giem dzieci, a małżeństwa z fazy VI i VII mieszkały już bez dzieci. Rodzin z jedyna-
kami było najwięcej w drugiej fazie. Wśród rodzin wychowujących dzieci najwięcej
dwudzielnych było w IV, III i V fazie, przy czym trzeba pamiętać, że w tej ostatniej
jedno dziecko już się usamodzielniło, a więc rodzin z dwójką dzieci w domu było
tylko 15%, a reszta to małżeństwa z pozostałym dzieckiem.
Warunki materialne i mieszkaniowe respondenci sami oceniali na skali 5-stop-
niowej. Na ogół warunki materialne uważali za nieco gorsze niż warunki mieszka-
niowe (tabela 3). Wbrew przewidywaniom, młodsze małżeństwa określały swoje
warunki materialne nieco lepiej niż starsze. Począwszy od IV fazy, tj. z dziećmi
dorastającymi, większość małżeństw żyje w warunkach przeciętnych; prawdo-
podobnie dzieci starsze "kosztują" więcej.
Usamodzielnione dzieci zapewne korzystają jeszcze z pomocy rodziców. Być
może dlatego małżeństwa w trzech pierwszych fazach żyją w trochę lepszych warun-
kach albo mają na początku mniejsze wymagania niż później.
49
Tabela 3
Warunki materialne i mieszkaniowe w poszczególnych fazach życia rodziny
(w procentach)
Faza
Warunki mieszkaniowe
Warunki materialne
b. dobre
dobre
średnie
złe
b.dobre
dobre
średnie
złe
I
-
30
20
40
5
40
50
5
II
5
45
30
20
-
35
50
15
III
15
40
35
10
5
40
50
5
IV
5
50
40
5
5
25
70
-
V
-
80
15
5
5
25
70
-
VI
20
50
25
5
-
30
65
5
VII
10
44
33
13
5
25
65
5
Ocena różnych obszarów życia małżeńskiego
W badaniach oprócz wywiadów użyto pewnych technik uzupełniających w po-
staci kwestionariuszy typu Likerta. Zastosowano kwestionariusz "Kultura współ-
życia w małżeństwie" (ENRICH) D. Olsona, D. Fourniera i J. Druckmana (Olson
1985, s. 152-163) w adaptacji polskiej M. Ziemskiej badający 12 obszarów związa-
nych z życiem małżeństwa. Zawierał on 126 stwierdzeń, do których ustosunko-
wywano się w skali 5-stopniowej od "zdecydowanie zgadzam się" do "zdecydo-
wanie nie zgadzam się". Obejmował takie aspekty życia małżeńskiego, jak: proble-
my osobowości (współmałżonka), porozumiewanie się, rozwiązywanie konfliktów,
finanse, spędzanie wolnego czasu, współżycie seksualne, dzieci a małżeństwo,
rodzina i przyjaciele, równość ról męża i żony, poglądy religijne, zadowolenie
z małżeństwa, idealistyczne/realistyczne nastawienie.
Problemy osobowości obszar ten obejmuje percepcję osobowości part-
nera/partnerki i zadowolenie z jego/jej zachowania się, przyzwyczajeń itp.
Porozumiewanie się małżonków skupia się na kwestii, czy jednostka czuje się
rozumiana i jest w stanie łatwo dzielić uczucia ze współmałżonkiem.
Rozwiązywanie konfliktów służy do oceny indywidualnej percepcji konfliktu
w związku małżeńskim i sposobów jego rozwiązywania.
Finanse ta kategoria dotyczy sposobu, w jaki problemy ekonomiczne są trakto-
wane w związku przez małżonków.
50
Spędzanie wolnego czasu wiąże się z oceną indywidualnych preferencji i za-
dowolenia z podobnych zainteresowań, wspólnego spędzania czasu czy odrębnych
aktywności.
Pożycie seksualne skala mierzy indywidualne odczucia, a koncentruje się na
związku uczuciowym i seksualnym pary.
Dzieci i małżeństwo ta kategoria dotyczy indywidualnych postaw wobec ma-
cierzyństwa i ojcostwa, zgody na liczbę dzieci, wpływu dzieci na jakość związku,
zadowolenia z ról rodzicielskich, metod wychowawczych i wartości przekazywanych
dzieciom.
Rodzina i przyjaciele skala koncentruje się na relacjach z rodzicami, krew-
nymi, powinowatymi oraz przyjaciółmi.
Równość ról męża i żony ta kategoria dotyczy indywidualnych przekonań
i postaw wobec różnych ról rodzinnych męża i żony, podziału czynności domowych
czy podejmowania decyzji.
Poglądy religijne ten obszar dotyczy zgodności przekonań i praktyk religij-
nych małżonków.
Zadowolenie z małżeństwa stanowi ogólną miarę satysfakcji czerpanej
z 12 obszarów życia małżeństwa.
Idealistyczne/realistyczne nastawienie nastawienie na odpowiedzi w kierunku
społecznie pożądanym czy bardziej odsłaniające problemy.
Poszczególne stwierdzenia z różnych obszarów zostały w kwestionariuszu prze-
mieszane, aby nie skłaniały swoim następstwem do aprobaty lub dezaprobaty.
Kwestionariusz w wersji angielskiej i polskiej został poddany badaniom psycho-
metrycznym, które wypadły pomyślnie.
Związek powyżej podanych obszarów współżycia małżeńskiego z cyklami życia
rodziny badano stosując analizę czynnikową.
Nie stwierdzono zależności między fazami a takimi obszarami współżycia pary,
jak: spędzanie wolnego czasu, dzieci a małżeństwo, rodzina i przyjaciele. Postawy
wobec tych obszarów nie zależą zatem od fazy życia rodziny, nie zmieniają się przy
przechodzeniu z fazy do fazy oraz determinują styl życia małżeństwa i rodziny.
Porozumiewanie się osiąga najwyższy poziom u żon i u mężów w I i II fazie,
a więc przed narodzeniem dziecka i gdy jest ono małe, najniższy zaś w fazie IV
z dziećmi dorastającymi powyżej 13 lat; w dalszych fazach poprawia się, ale nie
osiąga poziomu z I fazy (p < 0,0001 u kobiet i p < 0,05 u mężczyzn).
Oceny finansów są najgorsze w IV fazie (p < 0,005 u kobiet i p < 0,03 u męż-
czyzn), tj. gdy najstarsze dzieci są w 7-8 klasie szkoły podstawowej lub w szkole
średniej, a najlepsze w VI fazie, gdy dzieci już się usamodzielniły, a oboje rodzice
jeszcze pracują.
51
Pożycie seksualne wg danych od żon osiąga najwyższy poziom w I i II fazie,
potem się obniża, ale utrzymuje się na wyrównanym poziomie, a wg mężów osiąga
najwyższy poziom w II fazie, tj. gdy pierwsze dziecko już się urodziło, ale jeszcze
nie chodzi do szkoły, najniższy zaś poziom w fazie IV (p < 0,05 u kobiet i p < 0,001
u mężczyzn).
Zadowolenie z małżeństwa osiąga najwyższy poziom u żon w I i II fazie, a u
mężów w I i VII fazie, tj. w okresie bez dzieci i emeryckim, oraz najniższy u kobiet
w IV fazie, a u mężczyzn w III i IV fazie, gdy najstarsze dzieci chodzą do szkoły
podstawowej i średniej (p < 0,01 u kobiet i p < 0,02 u mężczyzn).
Idealistyczne nastawienie, czy też nastawienie na udzielanie odpowiedzi społecz-
nie pożądanych spotykamy w VII fazie, czyli emeryckiej, w mniejszym stopniu
w I fazie, a realistyczne nastawienie w fazie III i IV (p < 0,02 u kobiet i mężczyzn).
Rozwiązywanie konfliktów tylko w wypowiedziach żon wykazało różnice za-
leżne od fazy (p < 0,01). Kobiety oceniały je jako najłatwiejsze w fazie I, II i VI,
a najtrudniejsze w fazie IV.
Równość ról występuje w percepcji żon (p < 0,02) i wskazuje na największe
partnerstwo w fazach od I do IV (szczególnie w tej ostatniej), a więc w okresie
małżeństwa pierwotnego i w czasie wychowywania dzieci, a na najmniejsze w VI
i VII, gdy małżonkowie pozostają sami po odchowaniu dzieci.
Tylko u mężów pojawia się tendencja (p < 0,07) do wysokiej akceptacji osobo-
wości żony w fazie I, II i VII, a do niskiej akceptacji w fazie IV.
Podobnie tylko u mężów pojawia się tendencja do wysokiej zgodności z żoną
w kwestiach religijnych w fazie I i VII, a do niskiej w fazie IV i III.
Można więc zauważyć, że w pewnych fazach następuje jakby kumulacja
pozytywnych ocen wzajemnych stosunków w określonych obszarach, a w innych
fazach kumulacja negatywnych ocen. I tak u obojga małżonków wysoki poziom po-
rozumiewania się występuje w fazie I i II, wysoki poziom ocen w kwestiach finan-
sowych w fazie VI, wysoka ocena współżycia seksualnego u kobiet w I i II fazie
(potem niższy, ale wyrównany poziom), a u mężczyzn w II fazie. Zadowolenie
z małżeństwa u kobiet obserwuje się także w I i II fazie, a u mężczyzn w fazie I
i VII. Wysoka ocena rozwiązywania konfliktów u kobiet pojawia się w fazach I, II
i VI. Wysoki poziom partnerstwa dostrzegają kobiety w fazach od I do IV, zwłaszcza
w IV. U mężczyzn występuje tendencja do wysokiej akceptacji osobowości żon
w fazach II, I i VII, a także zgodności z żoną w kwestiach religijnych w fazie I i VII.
Ponadto u obojga spotyka się nastawienie na odpowiedzi idealistyczne czy społecz-
nie pożądane w fazie VII i I.
W fazach I, II oraz VI i VII kumulują się zatem pozytywne oceny relacji współ-
małżonków w dziewięciu z badanych obszarów. (Pewien wyjątek stanowi postrze-
ganie partnerstwa w rolach rodzinnych przez kobiety w pierwszych czterech fazach,
52
z zaakcentowaniem fazy IV.) Można by więc mówić o tendencji do krzywolinio-
wego, w kształcie litery U, określania przez małżonków wzajemnych relacji w prze-
biegu życia rodziny.
Potwierdza to kumulacja niskich ocen większości badanych w fazie IV lub III
i IV. I tak najniższe oceny występujące w fazie IV dotyczą porozumiewania się oraz
finansów i są podawane przez oboje małżonków, w fazie IV dotyczą współżycia
seksualnego w relacjach mężów, w fazie IV dotyczą zadowolenia z małżeństwa
u żon, a w fazie IV i III u mężów, w fazie IV odnoszą się do rozwiązywania kon-
fliktów w relacjach żon, w fazie FV dotyczą akceptacji przez mężów osobowości
żon, w fazie IV i VII odnoszą się do zgodności z żoną w kwestiach religijnych
w percepcji mężów, tylko w fazie VI i VII wystąpiły niskie oceny żon partnerstwa
w rolach rodzinnych. W fazie III i IV występuje także nastawienie na odsłanianie
problemów u obojga małżonków, a więc otwarte ich wyrażanie.
W omawianych badaniach IV faza okazała się najtrudniejsza w ocenach mężów
i żon. Jest to faza, gdy oboje małżonkowie pracują, są zatem zajęci. Dorastające
dzieci sprawiają problemy wychowawcze związane z dojrzewaniem, a także z dwo-
ma krytycznymi okresami w szkole: egzaminami do szkół średnich oraz zdawaniem
matury i na studia. To pociąga za sobą albo pomoc rodziców w nauce, albo zapew-
nienie korepetycji, co kosztuje. Sprawa nauki, obciążająca rodziców w tym okresie,
może się zmienić dopiero po wejściu w życie reformy oświaty. Ponadto w tym
okresie większych nakładów wymaga zakup ubrań dla dorastających dzieci, wypo-
sażenie sportowe, wycieczki czy wyjazdy itp. Rodzice są zatem przeciążeni pracą,
obowiązkami i problemami rodzinnymi, co rzutuje na ich życie jako pary, mimo że
żony doceniają partnerstwo męża w tym trudnym okresie. Oprócz spostrzegania
problemów finansowych, oboje nie mogą się dobrze porozumiewać, mężowie za-
uważają problemy osobowości żon, żony sygnalizują niepowodzenia w rozwiązy-
waniu konfliktów, obniża się zadowolenie ze współżycia seksualnego u obojga,
zadowolenie z małżeństwa maleje. W następnych fazach relacje między małżonkami
się poprawiają. Interesujące jest przy tym, że V faza w badaniach tym kwestionariu-
szem nie okazała się kumulującą niskie czy wysokie wyniki. Jest to zatem faza
przejściowa, w której poziom napięć maleje, relacje się poprawiają, co jednak jest
akcentowane dopiero w VI fazie, jeśli chodzi o finanse czy rozwiązywanie konflik-
tów, a w VII fazie w kwestiach akceptacji żon przez mężów, zgodności w sprawach
religijnych i zadowolenia z małżeństwa.
W badaniach amerykańskich natomiast najniższe wyniki w ocenie przez żony
osobowości mężów oraz w ocenie porozumiewania się wystąpiły w V fazie, a mężo-
wie najniżej oceniali je w IV fazie (Olson i in., 1983, s. 102-103). Oceny dotyczą-
ce partnerstwa wzrastają osiągając u mężów i żon stopniowo najwyższy poziom
w fazach VI i VII (Olson i in. 1983, s. 101), a w Polsce w tych fazach najniższy.
53
Należy przypuszczać, że związek z fazą określonych relacji jest charakterystyczny
dla danego kraju ze względu na odmienne warunki społeczne, takie jak warunki
życia, praca kobiet, szkolnictwo itp. Trzeba też wspomnieć, że badania D.H. Olsona
i współpracowników obejmowały znacznie większą liczbę par małżeńskich, bo 1140
(2280 osób) z 31 stanów, w której znajdowały się też pary farmerskie i z małych
miast.
Ocena ja kości życia
Powyższe wyniki i ich interpretacja wspiera badanie jakości życia tych samych
małżeństw. Zastosowano tu kwestionariusz "Jakość życia" D.H. Olsona i H.L. Bar-
nesa (Olson 1985, s. 152-163) w adaptacji polskiej M. Ziemskiej. Kwestionariusz
ten zawiera 40 krótkich hasłowych stwierdzeń, do których respondent ustosunko-
wuje się na skali 5-stopniowej, od "niezadowolony(a)" do "bardzo zadowolony(a)".
Stwierdzenia te odnoszą się do 12 obszarów życia, a narzędzie to mierzy indy-
widualne poczucie stanu zadowolenia w takich kwestiach, jak: (1) małżeństwo
i rodzina, (2) przyjaciele, (3) krewni, (4) zdrowie, (5) dom, (6) wykształcenie, wie-
dza, (7) czas, (8) religia, (9) zatrudnienie, (10) środki przekazu, (11) dobrobyt
materialny, (12) otoczenie.
Związku z fazami rozwoju rodziny nie stwierdzono w zakresie trzech obszarów:
małżeństwa i rodziny, przyjaciół, religii.
Zadowolenie z domu, obejmującego: lokal i jego powierzchnię, obowiązki domo-
we własne oraz innych członków rodziny, wykazały zarówno żony, jak i mężowie.
Największe zadowolenie z domu ujawniły kobiety w VII i VI fazie, najmniejsze
w fazie I, III, IV (p < 0,005). Podobne ceny spotykamy u mężczyzn, a więc naj-
większe zadowolenie w fazie VI i VII, a najmniejsze w fazie IV (p < 0,02).
Zadowolenie z czasu w największym stopniu wykazały kobiety z VII fazy, a naj-
mniejsze z III i IV (p < 0,0001), zatem w okresie, gdy przeważnie prawie wszystkie
pracowały, a dzieci były w wieku szkolnym i dorastania. U mężczyzn najwyższy
poziom zadowolenia wystąpił w fazie V, gdy dzieci zaczęły się usamodzielniać
i ojcowie poczuli, że mają więcej czasu nie musząc wspierać dzieci w nauce i kon-
taktować się ze szkołą w takiej mierze, jak poprzednio, oraz w fazie VII, emeryckiej,
co jest w pełni zrozumiałe (p < 0,005). Najmniej zadowoleni byli mężowie, podob-
nie jak żony, w fazie III i IV, czyli w okresie szkolnym dzieci.
Otoczenie i sąsiedztwo obejmowało sprawy sieci sklepów, szkół, placówek
zdrowia, komunikacji, terenów rekreacyjnych. Żony wykazały najmniejsze zadowo-
54
lenie w fazie I, a największe w fazie VII, przy czym wzrastało ono z fazy na fazę
(p < 0,05). Mężowie najmniej zadowoleni byli w fazie III, a najbardziej w fazie VI
(p < 0,005).
Ponadto stwierdzono związek z fazą wypowiedzi żon w kwestiach zdrowia
(p < 0,07), zatrudnienia (p < 0,08), środków przekazu (p < 0,04) oraz wypowiedzi
mężów w sprawach krewnych (p < 0,09) i wykształcenia (p < 0,04).
U żon wystąpiła tendencja do wysokiej oceny stanu własnego zdrowia i zdrowia
rodziny w fazie II i I oraz najniższej w fazie VII i III, prawdopodobnie związanych
z przemęczeniem lub chorobami potomstwa.
Zatrudnienie powodowało najmniejsze zadowolenie w fazie I, na początku karie-
ry zawodowej kobiet, i największe w okresie emeryckim, kiedy się bilansowało
własną drogę życia. Zadowolenie to wzmagało się u kobiet z fazy na fazę, a obejmo-
wało i zadowolenie z głównego zawodu i stabilizację w pracy.
Środki przekazu dotyczyły oglądania TV, jakości programów TV, filmów, gazet
i czasopism. Najmniejsze zadowolenie wystąpiło u kobiet w III fazie, a największe
w VI i VII, tj. po opuszczeniu przez dzieci domu i zyskaniu swobody w korzystaniu
z tych środków przekazu.
Dobrobyt materialny budził największe niezadowolenie żon w IV fazie, gdy
dzieci dorastały i potrzeby były bardzo duże, największe zadowolenie w fazie VI,
gdy dzieci opuściły dom i oboje małżonkowie jeszcze pracowali, oraz nieco mniej-
sze w fazie VII emeryckiej, a także w I okresie małżeństwa. Wysokie zadowolenie
wiązało się zatem z tymi fazami życia małżeńskiego, gdy dzieci nie było w domu.
Jeśli chodzi o kontakty z krewnymi, to mężczyźni byli najbardziej zadowoleni
w fazie VI i VII, a w nieco mniejszym stopniu w fazie I, a więc gdy dzieci jeszcze
nie było lub już opuściły dom. Niskie zadowolenie pojawiło się w fazach II, III, IV
i V, gdy dzieci były w domu, przy czym od I do V fazy, zadowolenie to malało, aby
wzrosnąć znacząco w VI i VII. Trzeba pamiętać, że w tych ostatnich fazach krew-
nymi są własne usamodzielnione dzieci z rodzinami oraz własne rodzeństwo, pod-
czas gdy w pierwszej fazie były to kontakty z rodzicami, teściami i rodzeństwem.
Zadowolenie z osiągniętego wykształcenia, a także z wiedzy o małżeństwie
i życiu rodziny jest najniższe w IV fazie, a wysokie w fazach V, VI i VII. Niska
ocena w tym zakresie w IV fazie łączy się prawdopodobnie z poczuciem, że za mało
można pomóc dzieciom w nauce oraz że zbyt mało wie się o problemach, jakie
nastolatek wnosi do domu i o ich rozwiązywaniu. Gdy udało się przeprowadzenie
pierwszego dziecka przez ten okres, u ojców wzrasta poczucie zadowolenia z wy-
kształcenia i wiedzy w fazie V i następnych.
Badanie ocen jakości życia wskazuje na najmniejsze zadowolenie w fazie IV
bądź III, a przeważnie w III i IV. Ponadto, u żon pojawia się najmniejsze zado-
wolenie z domu, otoczenia i sąsiadów oraz zatrudnienia, co znaczy, że dla kobiet
55
początki budowania wspólnego życia były w tych zakresach trudne. Mężowie tego
tak ostro nie odczuwali. Dla nich trudne były kontakty z krewnymi w okresie wy-
chowywania dzieci (fazy Il-V).
Największe zadowolenie występuje natomiast w fazie VII bądź VI i VII, a u
mężów czasem także już w fazie V; dotyczy to zadowolenia z czasu oraz z wykształ-
cenia i wiedzy. Faza I i II pojawia się tylko raz i dotyczy największego zadowolenia
ze stanu zdrowia własnego oraz rodziny, co jest w dużej mierze związane z wiekiem.
Wyniki te różnią się od badań amerykańskich (Olson 1983, s. 182), w których dla
kobiet fazą budzącą niezadowolenie była faza V, a więc gdy dzieci opuszczały dom,
co w badaniach polskich w ogóle nie wystąpiło. Natomiast dla mężczyzn, podobnie
jak w naszych badaniach, faza IV była tą, która ujawniła największy brak satys-
fakcji, choć polscy mężowie już III fazę odczuwali jako mało zadowalającą.
Wypowiedzi małżonków w kwestionariuszu "Jakość życia" są w zasadzie zbież-
ne ze stwierdzeniami o zależności krzywoliniowej w kształcie litery U między re-
lacjami małżeńskimi a fazami w życiu rodziny. We współczesnej rodzinie w Polsce,
pierwsze, a przede wszystkim ostatnie fazy życia rodziny budzą większe zadowo-
lenie u mężów i żon niż środkowe. W okresie szkolnym dzieci, a szczególnie ich
dorastania rodzice są przeciążeni i problemami finansowymi, i szkolno-wychowaw-
czymi. Miejmy nadzieję, że reforma szkolnictwa zmieni funkcjonowanie szkół pod
względem nauczania oraz wychowania i za kilkanaście lat faza IV nie będzie kumu-
lowała tylu niskich ocen relacji małżeńskich i jakości życia.
Familiolodzy powinni jednak więcej uwagi poświęcić badaniom rodziny oraz
jej problemów w III i IV fazie, a więc z dziećmi od 7 do 19 roku życia, zwłaszcza
uczącymi się w szkołach średnich, aby stworzyć podstawy do wspierania rodzin
w różnych obszarach ich życia i zwiększyć poczucie wzajemnej atrakcyjności mał-
żonków w środkowych okresach rozwoju rodziny.
Bibliografia
Blood R.O. Jr, Wolfe D.M. (1965), Husbands and Wives, New York.
Duvall E.M. (1957), Marriage and Family Development, Philadelphia (następne wydania
1962, 1967, 1971, 1977).
Gelles R.J. (1995), Contemporary Families, Tousand Oaks, London, New Delhi.
Hill R. (1970), Modem Systems Theory and The Family: a Confrontation (odbitka specjal-
na wykładu z okazji otrzymania doktoratu honoris causa w Katolickim Uniwersytecie
w Leuven).
56
Hill R., Rodgers R. (1964), The Developmental Approach, w: Handbook of the Marriage
and the Family, Harold T. Christensen, Rand McNally, Chicago.
Kirkpatrick E.L., Cowels M., Toungh R. (1934), The Life Cycle of the Farm Family,
"University of Wisconsin Experiment Station Bulletin", nr 121.
Klein D.M., White J.M. (1996), Family Theories, Thousend Oaks, London, New Delhi.
Olson D.H. (1985), Family Imentories, University of Minesota, St. Paul.
Olson D.H. i in. (1983), Families: What Makes Them Work, Beverly Hills, London, New
Delhi.
Tyszka Z. (1974), Socjologia rodziny, Warszawa.
Ziemska M. (1975), Rodzina a osobowość, Warszawa.
Teresa Kukołowicz
Sytuacja wychowawcza w nowych kategoriach rodzin
w okresie transformacji ustrojowej
Podejmując problem sytuacji wychowawczej w rodzinie we wskazanym okresie
należy mieć na uwadze różne, charakterystyczne dla transformacji ustrojowej typy
rodzin. Są nimi rodziny bezrobotnych, rodziny z czasową nieobecnością rodzica lub
rodziców, rodziny dotknięte ubóstwem.
Nowe układy rodzinne, zmienione warunki życiowe tworzą odmienne sytuacje
wychowawcze, które stanowią wypadkową spełniania funkcji w rodzinie. Danymi
ilustrującymi omawiane sytuacje są wyniki badań, przeprowadzone przez różnych
autorów, także własne (Wojtan 1997, Ciupak 1997), oraz ich wtórna interpretacja.
Sięgnięto również do danych statystycznych.
Sytuacja wychowawcza w rodzinach niepełnych z powodu czasowej
nieobecności rodzica
Współcześnie pojawia się nowa kategoria rodzin niepełnych, a mianowicie rodzin
z czasową nieobecnością rodzica lub rodziców. W literaturze socjologicznej wielo-
krotnie opisywano rodzinę marynarską, jako przykład rodziny z czasową nieobec-
nością ojca. Natomiast obecnie na skutek bezrobocia i niskich zarobków nasiliły się
wyjazdy zarobkowe jednego z rodziców lub obojga. Takie rodziny stanowią nową
kategorię. Występują one głównie na terenie województwa łomżyńskiego, biało-
stockiego, tarnowskiego. Liczba ich stale wzrasta. "Rocznik Statystyczny Woje-
wództwa Białostockiego" (1996, s. 178) podaje, że w 1996 r. w ogólnej liczbie męż-
czyzn emigrujących za granicę na okres dłuższy niż dwa miesiące 76% stanowili
58
I
mężczyźni w wieku 20-44 lat i analogicznie 68% kobiet przebywających za granicą
to kobiety w wieku 20-44 lat. Wiek tych osób wskazuje, że większość z nich posiada
rodziny. A. Kwak (1996, s. 113) podaje, na podstawie danych GUS z 1988 r., że
wśród przebywających za granicą dominowały rodziny z dwojgiem dzieci.
Sytuacja wychowawcza omawianej kategorii rodzin zależy od tego, kto wyjeżdża,
na jak długo i dokąd. Osobą wyjeżdżającą może być ojciec, matka, oboje rodzice,
matka z dziećmi.
W sytuacji rodziny z czasową nieobecnością rodzica można mówić o etapach
kształtowania się w niej sytuacji wychowawczej. Pierwszym z nich jest dojrzewanie
decyzji o wyjeździe motywowanej brakiem pracy, trudnościami ekonomicznymi,
brakiem mieszkania, chęcią wzbogacenia się, podniesienia standardu życia. W tym
okresie toczą się rozmowy dotyczące poszukiwania możliwości wyjazdu, budzi się
nadzieja, że będzie lepiej, lżej.
Kolejny etap to wyjazd rodzica, czekanie na pierwsze wiadomości, przyzwy-
czajanie się do nowej sytuacji, odkrywanie braków wynikających z nieobecności
oraz nadzieja na spełnienie obietnic. Później czas nieobecności często się dłuży;
rodzi się niepokój, czasami przerywany, jeśli rodzic jest w Europie, krótkimi od-
wiedzinami.
Wtedy, gdy wyjeżdża matka lub ojciec, nieobecność powoduje osamotnienie,
brak poczucia bezpieczeństwa, rozluźnienie więzi z małżonkiem i dziećmi. Bywa też
tak, że pozostająca matka zaczyna być bardziej samodzielna, niezależna. Zdobywane
przez męża środki ułatwiają jej utrzymanie rodziny, wykonywanie obowiązków,
m.in. dzięki nabyciu samochodu. Podwyższenia standardu życia doświadczają także
dzieci, które zwracają uwagę swoich rówieśników nowym, lepszym ubraniem, po-
mocami szkolnymi czy zabawkami. Z biednych, izolowanych przez kolegów stają
się przedmiotem uznania i zazdrości.
Wyjazd rodzica na dłuższy okres powoduje obciążenie skutkami dotykającymi
rodzinę jako całość. Przede wszystkim dochodzi do nadwątlenia więzi małżeńskich
i rodzinnych. Zarówno kobieta, jak i mężczyzna przyjmują nowy styl życia, unie-
zależniają się od siebie, tworzą nowe zwyczaje. Każde spotkanie jest spotkaniem
"świątecznym", trwającym krótko, w niecodziennej atmosferze. Nieobecny rodzic
przestaje rozumieć problemy członków rodziny. Dłuższa, kilkuletnia nieobecność
niejednokrotnie prowadzi do rozpadu małżeństwa, co pociąga za sobą dalsze nega-
tywne skutki. Jeśli rodzic wraca po dłuższej rozłące natrafia na trudności adap-
tacyjne.
Szczególnie trudna jest sytuacja wówczas, gdy nieobecni są obydwoje rodzice.
W zależności od wieku dzieci są oddawane dziadkom, ciociom albo zostają same,
jeśli są starsze. Opiekujący starają się dobrze wywiązywać ze swoich obowiązków,
ale często powoduje to nadopiekuńczość, pobłażliwość.
59
Na skutki wynikające z czasowej nieobecności rodzica można spojrzeć także
zpunktu widzenia wypełniania przez rodzinę jej funkcji. Jedną z nich jest funkcja
prokreacyjna, która służy nie tylko powoływaniu do życia nowych osób, ale stanowi
element wzmacniający więzi w małżeństwie, zapewnia odpowiedni klimat w ro-
dzinie. Zdaniem L. Janiszewskiego (1991, s. 213-214) przeprowadzone badania
w rodzinach marynarzy wskazują, że pomimo braku spełniania funkcji seksualnej
stopień ich zagrożenia jest niski, gdyż występuje tu mechanizm psychologiczny,
przenoszący zagrożenie na funkcje bardziej wymierne, jak realizacja budżetu rodzin-
nego i wychowanie dzieci.
Sytuacja w rodzinach, w których matka lub ojciec czasowo przebywają za gra-
nicą, jest podobna. Rodzic pozostający w domu potrzebę spełniania funkcji seksual-
nej zastępuje zwiększoną aktywnością w spełnianiu funkcji produkcyjnej lub usłu-
go wo-opiekuńczej, a rodzic przebywający za granicą zastępuje ją wzmożoną pracą
i zdobywaniem środków finansowych.
Wyniki badań z zakresu funkcji opiekuńczej dowodzą, że jeżeli dochodzi do
długotrwałej nieobecności matki (związanej z wykonywaną pracą zawodową czy też
wyjazdem za granicę), w większości wypadków funkcja ta jest sprawowana przez
pozostającego z dziećmi ojca. Niekiedy pomagają mu dziadkowie lub dalsi krewni.
Duży udział w pracach domowych mają same dzieci, większość ma przydzielone
stałe obowiązki. Wspólnie z ojcem przygotowują śniadania i kolacje, a obiady spo-
żywane są w stołówkach i świetlicach szkolnych lub przedszkolach. W rodzinach,
w których matka jest nieobecna, ojcowie opiekują się dziećmi podczas ich choroby,
utrzymują kontakt ze szkołą, pomagają w odrabianiu lekcji. Do nich przede wszyst-
kim zwracają się dzieci, gdy mają kłopoty, im zwierzają się ze swoich trosk, dzielą
się także radościami i osiągnięciami. Ojcowie i dzieci chętnie spędzają wolny czas
razem. Poświęcają go na zabawy i gry towarzyskie, rozmowy, wspólne oglądanie
telewizji, w dni świąteczne odwiedzają krewnych, chodzą razem do kina, kościoła,
uprawiają sport. W takich rodzinach to ojciec głównie decyduje o podstawowych
sprawach w życiu rodziny, a jednocześnie sprawia, że dzieci czują się kochane
i bezpieczne.
Inna sytuacja powstaje w rodzinach, w których nieobecny jest ojciec. W. Dani-
lewicz (1995, s. 67) stwierdza, że dzieci z rodzin marynarskich doznają od matki
nadmiernej opieki. Matki chcąc kompensować nieobecność męża, koncentrują
uwagę na dzieciach, w wyniku czego dochodzi do ograniczenia aktywności dziecka,
jego społecznej i uczuciowej niedojrzałości, pojawiają się trudności w przystoso-
waniu się do rówieśników.
Matki, które z różnych przyczyn przez pewien czas muszą sobie same radzić
z prowadzeniem domu i wychowywaniem dzieci, własny wolny czas zagospodaro-
wują pilnymi czynnościami domowymi. Kontakty z dziećmi często ograniczają do
60
rozmów przybierających formę codziennie powielanych szablonów. Nawykowo
pytają o odrobione lekcje, wydają rozporządzenia dotyczące organizacji następ-
nego dnia, udzielają upomnień "na zapas". Brak im siły i czasu na dłuższą rozmowę,
w której dziecko mogłoby wyrazić swoje potrzeby, uczucia, podzielić się swoją
radością, czy poprosić o radę w sytuacji lęku, obawy. Zubaża to wiedzę matki
0 dziecku, nie wie ona, czym jej dziecko zajmuje się poza domem i szkołą, nie zna
jego kolegów. Mniej czasu, niż wyżej opisani ojcowie, poświęcają matki na wspólne
spacery, zabawy czy wyjście do kina. Kontakt z kinem, teatrem, wystawami pla-
stycznymi dzieci z tych rodzin mają przeważnie tylko przez szkołę. Mniejszą też
uwagę zwracąjąmatki na czytanie przez dzieci różnego typu książek, poszerzających
zakres ich wiadomości i zainteresowań, ograniczając się do lektur szkolnych.
Wyjazd rodzica za granicę wiąże się z korzyściami materialnymi, lepszymi zarob-
kami, dlatego też są zaspokajane wszystkie potrzeby materialne dziecka. Zazdrość
wśród kolegów wywołują zagraniczne, modne ubrania, lepsze wyposażenie w przy-
bory szkolne, zabawki, komputery, sprzęt muzyczny, które mają zastąpić bądź też
wynagrodzić nieobecność rodzica.
Spełnianie funkcji socjalizacyjno-wychowawczej w rodzinach niepełnych (z cza-
sową nieobecnością rodzica) przebiega inaczej niż w rodzinach o pełnej strukturze
1 prowadzi do zróżnicowanych efektów w obu typach rodzin. Brak jednego z rodzi-
ców w bezpośrednim środowisku rodzinnym prowadzi do braku właściwych wzorów
zachowania, wzorów osobowych, wzorów pełnienia ról rodzinnych i pozarodzin-
nych. B. Zięba pisze (1990, s. 105): "Dzieci wywodzące się z rodzin niepełnych
częściej niż inne będą realizowały swe role w sposób niepełnowartościowy i cząst-
kowy, będą posiadały gorszą orientację w rolach społecznych, co wyrażać się będzie
niższym poziomem ich zaangażowania w sprawy domu i rodziny oraz wpływać
może na zakres ich zaangażowania i zdolności przystosowania funkcjonalnego
w środowiskach pozarodzinnych (na przykład w szkole, w grupie rówieśniczej,
organizacji młodzieżowej)".
Z. Tyszka (1990, s. 112) w funkcji socjalizacyjnej rodziny wymienia m.in. wpro-
wadzanie dziecka w świat kultury danego społeczeństwa oraz przygotowanie do
samodzielnego pełnienia ról społecznych. Funkcja ta we wszystkich typach rodzin
czasowo niepełnych realizowana jest w ograniczonym zakresie. Jak wynika z badań
B. Zięby dzieci posiadają podstawową wiedzę o swojej najbliższej rodzinie, więk-
szość zna imiona, zawody i miejsce zamieszkania dziadków oraz najbliższych krew-
nych. Nieliczne matki przekazują swym dzieciom biograficzne informacje o życiu
własnym i członków najbliższej rodziny, rzadko oglądają z dziećmi zdjęcia i pamiąt-
ki rodzinne.
W ramach rodzinnego przekazu przenoszone są również elementy obyczajowości
rodzinnej, związanej z codziennymi i odświętnymi sytuacjami, obchodzeniem uro-
61
czystości rodzinnej. We wszystkich typach rodzin dzieci dowiadują się o obyczajach
związanych z obchodzeniem świąt religijnych oraz uroczystości okolicznościowych,
jak np. imieniny, Dzień Babci, Dzień Matki, Dzień Dziecka. Święta państwowe ob-
chodzi tylko 12% rodzin niepełnych, pozostała część wiadomości i wartości na
wyżej wymieniony temat pozostawia środkom masowej komunikacji (Zięba 1990,
s. 117).
Szczególnie atrakcyjną formą uczestnictwa kulturalnego jest dla matek i ich
dzieci oglądanie programu telewizyjnego, zwłaszcza filmów. Ta forma umożliwia
często równoczesne wykonywanie wielu czynności związanych z prowadzeniem
gospodarstwa domowego i sprawowaniem opieki nad dziećmi.
Według badań B. Balcerzak-Paradowskiej (1994, s. 13) decyzji o wyjeździe
jednego z rodziców do pracy za granicą towarzyszą niekiedy obawy o to, czy brak
rodzica nie wpłynie na pojawienie się lub zwiększenie kłopotów wychowawczych.
Najczęściej kłopoty takie pojawiają się, gdy pobyt za granicą trwa dłużej niż trzy
miesiące. Brak jednego z rodziców powoduje, że dzieci przeżywają rozłąkę, a także
niedostatek opieki.
Podobnie jest w rodzinach, w których jedno z rodziców jest nieobecne ze wzglę-
du na swoją pracę zawodową. Pozostający w domu rodzic nie ma tyle wolnego
czasu, który powinien poświęcić dzieciom. To powoduje pojawienie się konfliktów,
nieposłuszeństwa dzieci, ich niezdyscyplinowania i wzrostu agresji. A. Bazłucka
(1991, s. 19) stwierdza, że według opinii nauczycieli blisko 30% dzieci z rodzin,
w których nieobecna jest matka, sprawia w szkole kłopoty wychowawcze: nieod-
powiednio zachowuje się na lekcji, nie odrabia prac domowych, spóźnia się na
lekcje, symuluje choroby, opuszcza lekcje bez usprawiedliwienia. Trudności
w nauce ma 35% uczniów, czasami dochodzi do powtarzania klasy. Ale są i takie
dzieci, które w szkole pełnią funkcje społeczne i wywiązują się z nich dobrze.
W procesie socjalizacyjno-wychowawczym ważną rolę odgrywają wzory osobo-
we rodziców, ich postawy, zachowania, ich obecność. Jak pisze M. Jarosz (1987,
s. 85): "Rola ojca jako wzoru osobowego w uczeniu się, szczególnie u chłopców,[...]
jest niezwykle ważna. Wzrastając w rodzinie pełnej, mając oba wzory osobowe
rodziców, dziecko może zdobywać przygotowanie do późniejszych ról społecznych,
jak: rola kobiety i mężczyzny, żony i męża czy matki i ojca. Obecność dwu wzorów
ułatwia przyswojenie typu zachowań odpowiadającego płci, gdyż właśnie rodzice
poprzez swoją obecność dostarczają dziecku wzorów zachowania".
Dziecku niezbędny jest kontakt z obojgiem rodziców. Samotna matka nie zastąpi
ojca. Nawet w sprzyjających okolicznościach role rodzicielskie nie są wymienialne.
Model rodziny bezojcowskiej (długotrwała nieobecność ojca) odbija się z reguły
ujemnie zarówno na prawidłowym rozwoju dziecka, jak i na psychice matki.
62
O ważności ojca w życiu i rozwoju dzieci świadczą wyniki badań rodzin, w któ-
rych ojcowie byli nieobecni od 9 miesięcy do 2 lat. Chłopcy z tych rodzin wybierali
mniej dojrzałe formy zabaw niż ich rówieśnicy oraz dysponowali mniejszymi umie-
jętnościami w zakresie właściwego przystosowania się do grup rówieśniczych, na-
tomiast dziewczynki przejawiały o wiele mniej samodzielności.
Dane empiryczne wskazują, że ojcowie nawet nieobecni, wywierają wpływ na
zachowanie dzieci. Żądają oni szczegółowych informacji o zachowaniu i postępach
w nauce, w większości przypadków dzieci dostosowują się do rad ojców. Jednak
dochodzi do osłabienia pozycji ojca. Wiąże się to z tym, że dzieci przyzwyczajają
się do bieżących decyzji matki, która ustala harmonogram zajęć, sprawuje kontrolę
nad nauką, nad zachowaniem się w stosunku do innych dzieci. To przyzwyczajenie
do wyłączności decyzji matki we wszystkich sporach czy sprawach staje się czymś
nieodwracalnym, gdyż ojcu nie będzie później wypadało kwestionować decyzji
matki.
M. Jarosz (1987, s. 93) opisując wyniki swoich badań, stwierdza: "Dzieci w cza-
sie pobytu ojca za granicą łatwiej ulegają wpływowi grup rówieśniczych i zewnętrz-
nych w stosunku do rodziny instytucji. Występuje różnica między dziećmi do lat 14
i dziećmi starszymi. Dzieci młodsze mniej czasu spędzają z matką niż łącznie kiedyś
z ojcem i matką, a więc wpływ rodziców na nie maleje. Grupy rówieśnicze wśród
młodszych dzieci nie naruszają podstawowych wartości rodziny i bezpośrednio nie
mają wpływu na charakter więzi w rodzinie, gdyż pod nieobecność ojców dzieci
jeszcze bardziej przywiązują się do matek. Inaczej jest natomiast w grupie starszych.
Nieobecność ojca i brak jego silnej ręki powoduje, że dzieciom nie wystarcza
więź tylko z matką i częściowo przechodzą pod wpływ grup rówieśniczych, nie
zawsze korzystny dla życia rodziny. Wpływ zewnętrznych w stosunku do rodziny
instytucji (klubów młodzieżowych, szkoły, kina czy teatru) nie stanowił w badanej
zbiorowości zagrożenia dla więzi rodzinnej".
Znaczenie rodziców w wychowaniu dziecka polega również na tym, że są oni
pierwowzorem różnicowania się ról związanych z płcią. Rola związana z płcią jest
łącznikiem między zróżnicowaniem ról wewnątrz rodziny a zróżnicowaniem wy-
kraczającym poza rodzinę, w strukturze całego społeczeństwa.
Istotne w rozwoju dzieci, a także w ich wychowaniu jest spełnianie funkcji
emocjonalnej. Dla rozwoju emocjonalno-społecznego dziecka duże znaczenie ma
więź emocjonalna między rodzicami, zwana też więzią małżeńską. Tylko kochają-
cy się rodzice stwarzają atmosferę współżycia nasyconą pozytywnymi uczuciami
i mogą dostarczać dzieciom właściwych wzorów reakcji i zachowań emocjonalnych.
A. Maciarz (1992) stwierdza, że wzajemna wrażliwość rodziców na swoje potrze-
by i przeżycia, zachowania nacechowane wzajemnym altruizmem czynią rodzinę
spokojną i stabilną, dającą dzieciom poczucie przynależności i bezpieczeństwa.
63
Jednak w rodzinie niepełnej dziecko nie ma okazji zaobserwować wrażliwości
rodziców względem siebie, ich wzajemnej miłości, reakcji na takie czy inne zacho-
wania.
Więź emocjonalna powstaje w toku zaspokajania potrzeb dziecka. Szczególne
zadanie ma do spełnienia matka. Dziecko, które zostało pozbawione matki (bez
względu na to, czy wyjechała ona za granicę czy przebywa w szpitalu, czy w wię-
zieniu) zawsze ma poczucie, że jego życie zostało zaburzone, a samo przez to staje
się uboższe i bardziej samotne. Pustkę i samotność powoduje to, że przede wszyst-
kim matka jest nośnikiem uczuć w interakcjach z dzieckiem, tak jak ojciec jest
nośnikiem postaw racjonalnych.
Doznawanie uczuć, a zarazem okazywanie ich rodzicom, zwłaszcza matce, jest
pierwotną i najważniejszą potrzebą w życiu dziecka. Dzieci nie są w stanie przeciw-
stawić się losowi, który odizolowuje je od matki, ani też samodzielnie poradzić sobie
z poczuciem samotności. Tymczasem wyniki wielu badań informują, iż "los dziecka
pozbawionego bezpośredniej bliskości z matką czy to w niemowlęctwie, czy
w wieku przedszkolnym, czy szkolnym przynosi negatywne konsekwencje dla
jego rozwoju" (Mościcka 1982, s. 32).
J. Brągiel w wyniku przeprowadzonych badań stwierdza, że w rodzinach, w któ-
rych nieobecny jest ojciec, tylko 16% dzieci potwierdza, że są kochane przez ojca.
Pozostała część nie ma w nim uczuciowego wsparcia. Ojciec postrzegany jest jako
osoba, która rzadziej kocha i częściej nie rozumie. W przypadku dłuższej nieobec-
ności dziecko zapomina, jaki on jest.
Dziecięce spostrzeżenia braku miłości ze strony ojców są szczególnie niekorzyst-
ne w skutkach dla chłopców, gdyż chłopcy emocjonalnie odrzuceni przez ojców są
ponurzy, posępni, nieśmiali, bojaźliwi, nieufni. Natomiast postawa kochająca z ich
strony sprzyja zachowaniom pozbawionym lęku i koreluje ze społecznym przy-
stosowaniem chłopców (Brągiel 1990, s. 94).
Wyniki badań K. Pospiszyla (por. Braum 1996, s. 27) świadczą o tym, że dzieci
wychowywane tylko przez matkę, w związku z brakiem męskiego wzorca, mogą
mieć w życiu dorosłym problemy w nawiązywaniu stosunków interpersonalnych
oraz poczucie małej wartości. Może to zaowocować trudnościami z założeniem
własnej rodziny lub utrzymaniem jej trwałości oraz utrudnić osiągnięcie sukcesu
zawodowego.
Jeżeli pozostający w domu rodzic matka lub ojciec nie potrafi zaspokoić
potrzeb emocjonalnych dziecka, to środowisko (rówieśnicy, grupy społeczne, środo-
wisko lokalne) pełni funkcję kompensującą brak jednego z głównych członków
rodziny. Dzieci z rodzin niepełnych są otwarte na kontakty ze środowiskiem poza-
rodzinnym.
64
Przedstawiona charakterystyka rodzin z czasową nieobecnością rodzica pozwala
na następującą charakterystykę występujących w nich sytuacji wychowawczych:
brak w tej rodzinie stabilizacji rytmu życia, a zatem i ciągłości w wychowaniu;
zmienność sytuacji wyraża się w przeplataniu codzienności z często nie za-
powiedzianymi spotkaniami lub zapowiedzianymi, ale przybierającymi odświętny
charakter, co utrudnia rozumienie rzeczywistości rodzinnej;
radość spotkań przyćmiewa zwykle niepokój ponownego rozstania, w rezul-
tacie powstaje napięta sytuacja i rozluźniają się więzi; czasami są one identyfiko-
wane jedynie z przywożonymi prezentami;
rodzic dojeżdżający przestaje rozumieć sytuacje rodzinne, a w związku z tym
nie ma możliwości ingerowania w nie, tym bardziej, że dzieci się zmieniają;
dzieci chociaż tęsknią za nieobecnym rodzicem, równocześnie przywiązują
się bardziej do tego, który jest i tylko u niego szukają wsparcia w swoich proble-
mach;
w wychowaniu prezentowany jest jedynie model kobiety-matki, mężczyzny-
-ojca, a w ten sposób zostaje zakłócony proces identyfikacji z własną płcią u dzieci;
dobre, a nawet bardzo dobre warunki materialne kształtują u dzieci przeko-
nanie, że sens życia na tym polega, bo nim uzasadniony jest wyjazd;
rozluźniają się także więzi małżeńskie, następuje usamodzielnienie się mał-
żonków, co może być groźne dla rodziny, jej trwałości, "ostudza się" klimat emocjo-
nalny rodziny.
Na podstawie powyższych wniosków można stwierdzić, że w rodzinach z czaso-
wą nieobecnością sytuacje wychowawcze nasiąknięte są niepokojem, osamot-
nieniem, brakiem pełnych więzi, a także wzorów osób znaczących. Podporządko-
wanie życia rodziny zdobywaniu środków materialnych kieruje życie ku "mieć",
a nie "być".
Sytuacja wychowawcza w rodzinach z bezrobotnym i doświadczających
ubóstwa
Transformacja ustrojowa w naszym kraju spowodowała m.in. pojawienie się bez-
robocia. Stopa procentowa bezrobocia wynosząca 6,1 % w 1990 r. wzrosła do 15,1%
w 1995 r. (Rodziny... 1995, s. 123). Stwierdza się, że bezrobocie przynajmniej jednej
osoby dotknęło 2 min gospodarstw domowych, z których 95% to rodzinne gospo-
darstwa domowe (tamże; Kwak 1996, s. 110; Blicharski 1996).
65
W tej kategorii rodzin, w ich życiu, podobnie jak w rodzinach z czasową nie-
obecnością rodzica, można wyodrębnić pewne etapy reagowania na zaistniałą
sytuację. Pierwsza reakcja to szok w momencie otrzymania zwolnienia z pracy,
następnie próby zabiegania o zmianę decyzji z nadzieją, że się uda to zrealizować.
W końcu ostateczne uświadomienie sobie, że jest się bezrobotnym.
Reakcja na ten fakt bywa różna w zależności od wieku osoby bezrobotnej. To,
co wspólne dla bezrobotnych, to poczucie niepewności, zagrożenia, stałe napięcie,
narastanie konfliktów w rodzinie. Rezultatem tej atmosfery może być powstawanie
dewiacyjnych zachowań członków rodziny (Kwak 1996). Znacznie intensywniej
przeżywają powyższe stany osoby starsze, którym znacznie trudniej znaleźć pracę.
Stosunek do bezrobocia kształtuje się różnie w zależności od statusu społecznego
bezrobotnego. Wskazując na znaczenie statusu społecznego ma się na uwadze przy-
należność do warstwy społecznej i związany z nią poziom wykształcenia. W rodzi-
nach pracowników umysłowych występują następujące elementy ułatwiające życie
z osobą bezrobotną: na ogół w rodzinie pracują dwie osoby, pracownicy umysłowi
częściej pracują pozaetatowo, wykazują więcej chęci i obrotności w poszukiwaniu
pracy, łatwiej jest im się przekwalifikować. W większym stopniu rodziny te mogą
liczyć na pomoc rodzin pochodzenia. Wymienione cechy rodzin pracowników
umysłowych ograniczają złe nastroje, nie dopuszczają do załamań. Osoby bez-
robotne w tych rodzinach znajdują wsparcie, podejmujądecyzje przekwalifikowania.
Inaczej przedstawia się sytuacja w rodzinach robotniczych. Często osobą pra-
cującą jest tylko mąż, który, gdy straci pracę, traci także pozycję w oczach żony
i dzieci. Częściej w tych rodzinach dochodzi do konfliktów. W mniejszym stopniu
mogą one liczyć na pomoc rodzin pochodzenia, mają większe trudności w prze-
kwalifikowaniu się z uwagi na niski poziom wykształcenia. W związku z powyż-
szym nie wykazują inicjatywy w szukaniu pracy. Wielu bezrobotnych mężczyzn
skarży się na to, że nie mają wpływu na decyzje rodzinne, są przygnębieni, ich stan
zdrowia się pogarsza (Tyszka 1997, s. 194-195).
Bezrobocie w rodzinie powoduje ograniczenie zaspokajania różnych potrzeb,
zwłaszcza zakupu przedmiotów nie do codziennego użytku. A zatem dzieci z tych
rodzin różnią się od kolegów stanem posiadania, wyglądem, możliwościami uczest-
niczenia w odpłatnych zajęciach. Niemożność posiadania tego, co mają inni, ogra-
niczenie kontaktów pozaszkolnych i izolacja przez rówieśników tworzą na-
znaczenie biedą (Kwak 1996). W naszych badaniach w małych miejscowościach
Polski południowej ujawniło się, że dzieci biednie ubrane, nie mające odpowiednich
pomocy naukowych są odrzucane w strukturze socjometrycznej klasy. W rodzinach
bezrobotnych pojawia się także nowe zjawisko praca zarobkowa dzieci, z której
dochody wspomagają budżet rodzinny.
66
Niskie dochody powodują także ograniczenia w odżywianiu. 43% rodzin bez-
robotnych (dane z 1993 r.) kupowało najtańsze jedzenie i ubrania. "W co czwartej
jednak rodzinie dochód nie wystarcza nawet najedzenie i ubranie" {Rodziny... 1995,
s. 180).
Powyższe ograniczenia odnoszą się do dzieci młodszych i starszych. Rodziny
w 57% rezygnują z wyjazdów wakacyjnych, odpłatnych form opieki zdrowotnej.
Ograniczenia dotyczą także wydatków na kulturę i kształcenie. Tych trudności do-
świadczają głównie rodziny wielodzietne.
Sytuacja wychowawcza w rodzinach bezrobotnych jest więc zagrożona przez
niemożność zaspokojenia niektórych potrzeb, także żywnościowych. Dalszą kon-
sekwencją jest konieczność ograniczenia uczestnictwa w zajęciach pozaszkolnych
płatnych wycieczkach, obozach, rozrywkach, co prowadzi do izolacji społecznej
dzieci i młodzieży.
Wymienione skutki bezrobocia powodują niepokój, częste konflikty w rodzinie,
co wpływa negatywnie na wychowanie. Pojawia się również konieczność ograni-
czenia dalszego kształcenia dzieci.
Bezrobocie, a także niskie zarobki, przy zwiększonych kosztach utrzymania spo-
wodowały pojawienie się ubóstwa. W Polsce nasiliło się ono już w 1990 r. Dotknęło
dwie kategorie rodzin bezrobotnych i wielodzietnych. Według ostatnich wyliczeń
16 min osób żyło w gospodarstwach domowych mających niskie dochody. Wśród
tych osób 2 min (6,4%) żyło poniżej minimum egzystencji, około 5 min osób
(13,5%) poniżej połowy średnich wydatków gospodarstw domowych, około 7 min
osób (18,9%) poniżej kwoty minimalnej emerytury. Trwałym ubóstwem zagrożone
było 25% rodzin z czworgiem i więcej dzieci, a około 80% nie osiągało dochodów
na poziomie minimum socjalnego (Ochocki 1997, s. 128). Charakteryzując rodziny
wielodzietne należy podkreślić, że to przede wszystkim one zostały dotknięte bez-
robociem. Są to bowiem rodziny o niskim poziomie wykształcenia, niskich kwalifi-
kacjach zawodowych. Z tego też powodu ich członkowie otrzymali zwolnienia
z pracy. Rodziny posiadające troje dzieci i więcej stanowią 30% ludności żyjącej
w ubóstwie. 90% rodzin wielodzietnych dysponowało dochodem niższym od pozio-
mu minimum socjalnego, w tym połowa nie osiągnęła dochodów w wysokości 1/2
minimum. 1,2% rodzinom wielodzietnym wystarcza na wszystko bez oszczędzania,
11,5% rodzin żyje oszczędnie i starcza im na wszystko, 38,1% żyje bardzo oszczęd-
nie, aby odłożyć na zakupy, 29,4% starcza tylko na najtańsze jedzenie i ubranie,
16% starcza na najtańsze jedzenie i nie starcza na ubranie, 3,9% nie starcza na naj-
tańsze jedzenie i ubranie.
Wymienione kategorie gospodarstw domowych charakteryzuje posiadanie włas-
nego mieszkania bez wodociągu i łazienki. Zagęszczenie w tych rodzinach było
prawie dwukrotnie większe niż w pozostałych rodzinach. W wydatkach rodzinnych
67
dominowała żywność (60%), a na kulturę i wypoczynek wydawano 2%. Rodziny
ubogie spożywały dwukrotnie mniej masła, serów i mięsa, a jeszcze mniej owoców
(tamże, s. 129).
Ubóstwo dotyka głównie rodziny z czworgiem i więcej dzieci. Z obliczeń Insty-
tutu Pracy i Spraw Socjalnych około 900 tys. osób w wieku poniżej 15 lat żyje
w rodzinach nie osiągających dochodów na poziomie minimum egzystencji (tamże).
W tych rodzinach trudno stworzyć właściwą atmosferę, skoro dokucza im głód,
zimno (mieszkania o bardzo niskim standardzie). Dzieci z powyższych rodzin, źle
wyglądające, ubogo ubrane, w badaniach socjometrycznych w klasach należą do
dzieci najbardziej izolowanych, bez kontaktu. Sytuacja wychowawcza w tej kategorii
rodzin pozostaje pod wpływem ograniczania zaspokajania wszystkich potrzeb. Ich
konsekwencją mogą być zaburzenia rozwoju, występowanie chorób, a także obar-
czanie dzieci pracą zarobkową. Braki materialne stają się wyzwaniem dla rodziny,
co prowadzi do solidarności, wzajemnego wspierania się i pomocy.
Wnioski
Nowe kategorie rodzin, jakie wystąpiły w czasie transformacji w Polsce, z uwagi
na sytuacje wychowawcze można podzielić na dwie grupy. Pierwszą z nich stanowią
rodziny z czasową nieobecnością rodziców. Rodziny w zasadzie pełne. W sytuacjach
wychowawczych tych rodzin brakuje jednego wzoru matki lub ojca, więzi
emocjonalne słabną, aż do możliwości ich rozpadu, zanika ustabilizowany styl życia.
Występuje natomiast bogactwo przedmiotów rodziny te są więc wolne od lęku
o dzień następny. Rodzic, który pozostaje w rodzinie jest obciążony odpowie-
dzialnością, przemęczony ilością obowiązków. Efektem przedstawionej sytuacji jest
poczucie osamotnienia, szczególnie u dzieci, pozbawionych odpowiedniej atmosfery
emocjonalnej, stała niepewność, a więc brak bezpieczeństwa, przy jednoczesnym
ukierunkowaniu życia na "mieć".
Druga grupa rodzin, również pełnych, z rodzicami stale obecnymi jest zagrożona
niepewnością "co będzie jutro?", niedożywiona, słabo ubrana, bez nadziei na wa-
kacje, ale i niespokojna o to, czy będzie za co kształcić dzieci. Są to rodziny, które
doświadczając niedostatku organizują się wewnętrznie, aby nie dać się biedzie.
Starsze dzieci szukają dostępnej im pracy: mycia samochodów, noszenia węgla,
sprzątania mieszkań u starszych osób. Dzięki temu w rodzinie rodzi się solidarność,
rozwija się zaradność. Młodsze przypominają sobie nawzajem, że trzeba ograniczać
swoje pragnienia.
68
Porównując przedstawione rodziny można powiedzieć, że najmniej korzystna
wychowawczo sytuacja występuje w rodzinach z czasową nieobecnością rodzica, bo
słabnie kontakt, ma on charakter okazyjny i świąteczny, słabnie wymiana emocjo-
nalna. W rodzinach bezrobotnych i ubogich oboje rodzice są obecni. I chociaż brak
pracy i ograniczone zarobki powodują czasami załamania i konflikty, to troska
o dzieci, chociażby w dbałości o odżywianie, jest jednocześnie znakiem miłości do
nich. W takiej sytuacji rodzina może dobrze wychowywać, czego przykładem by-
wają rodziny wielodzietne.
Bibliografia
Balcerzak-Paradowska B. (1994), Wpływ okresowej nieobecności małżonków na warunki
życia rodziny, "Problemy Rodziny", nr 5.
Blicharski K. (1996), Sytuacja rodziny z bezrobotnym, WSSS Suwałki (praca licencjacka).
Blazucka A. (1991), Funkcjonowanie rodzin samotnych ojców, "Problemy Rodziny", nr 6.
Braum M. (1996), Samotne rodzicielstwo, "Edukacja i Dialog", nr 6.
Brągiel J. (1990), Wychowanie w rodzinie niepełnej, Opole.
Ciupak B. (1997), Spełnianie funkcji w rodzinie z czasową nieobecnością rodziców (praca
magisterska, Filia WNS KUL, Stalowa Wola).
Daniiewicz W. (1995), Zagrożenia realizacji funkcji współczesnej rodziny. Wybrane proble-
my, w: W. Daniiewicz, J. Izdebska, B. Krzesińska-Żach (red.), Pomoc dziecku i rodzinie
w środowisku lokalnym, Białystok.
Janiszewski Z. (1991), Kategorie zawodowe ludzi morza i ich rodzin, w: Z. Tyszka (red.),
Rodziny polskie o różnym statusie społecznym i środowiskowym, Poznań.
Jarosz M. (1987), Dezorganizacja w rodzinie i społeczeństwie, Warszawa.
Kwak A. (1996), Sytuacja rodziny w gospodarce rynkowej, w: A. Kwak (red.), Wybrane
problemy pracy socjalnej, Warszawa.
Maciarz A. (1992), Więzi emocjonalne w rodzinach dzieci osieroconych duchowo, "Proble-
my Rodziny", nr 6.
Mościcka L. (1982), Społeczne skutki dezorganizacji życia rodzinnego, Wrocław.
Ochocki A. (1997), Skała ubóstwa rodzin w Polsce, w: W. Rakowski (red.), Rodzina polska
w okresie kryzysu i ożywienia gospodarczego (1990-1995), Warszawa.
Rocznik Statystyczny Województwa Białostockiego (1996), Białystok.
Rodziny w Polsce. Ewolucja. Zróżnicowanie. Okres transformacji. Raport JPSS (1995),
Warszawa.
Tyszka Z. (red.) (1990), Analiza wybranych funkcji rodzin wielkomiejskich, Poznań.
69
Tyszka Z. (1997), Rodzina a bezrobocie w okresie transformacji systemu społeczno-
-gospodarczego w Polsce, w: W. Rakowski (red.), Rodzina polska w okresie kryzysu
i ożywienia gospodarczego (1990-1995), Warszawa.
Wojtan D. (1997), Sytuacja wychowawcza w rodzinie z czasową nieobecnością ojca, (praca
magisterska, Filia WNS KUL, Stalowa Wola).
Zięba B. (1990), Wybrane aspekty funkcji socjalizacyjno-wychowawczej wielkomiejskich
rodzin niepełnych, w. Z. Tyszka (red.), Analiza wybranych funkcji rodzin wielko-
miejskich, Poznań.
Wojciech Swiątkiewicz
Rodzina jako wartość w tradycji kulturowej
Górnego Śląska
W terminologii socjologicznej wprowadzonej przez Ch.N. Cooleya na począt-
ku naszego wieku rodzinę określa się jako grupę pierwotną. Stosunki społeczne
w grupie pierwotnej nasycone są treściami emocjonalnymi i osobowymi, urzeczy-
wistniają się w bezpośrednich stycznościach, a także mają charakter podmiotowy.
W rodzinie kształtowane są podstawowe cechy osobowości społecznej człowieka.
Szczególną rolę odgrywajątu postawy rodziców i sposób, w jaki spełniają oni swoje
funkcje rodzinne. Jako grupa pierwotna jest rodzina miejscem silnej identyfikacji
emocjonalnej, co sprawia, że człowiek "oczyma rodziny" patrzy na otaczający go
świat społeczny, uczy się go nazywać i klasyfikować, uznawać za przyjazny lub
wrogi, swój lub obcy. W jej perspektywie postrzega sens swojego życia, formu-
łuje własne cele życiowe i sposoby ich osiągania. Tak właśnie kształtowana jest
podstawowa rzeczywistość kultury, która na zawsze już stanie się symbolicz-
nym układem odniesienia zarówno wówczas, gdy w swoim dorosłym życiu czło-
wiek będzie twórczo rozwijał rodzinne doświadczenia, jak i wtedy, gdy będzie im
własnym postępowaniem zaprzeczał. Zwykło się też nazywać rodzinę wspólnotą
osób.
Socjologowie traktują rodzinę również jako specyficzną instytucję społecz-
ną, o określonej historycznie ukształtowanej i tradycją legitymizowanej strukturze
ról społecznych, posiadającą swoistą organizację wewnętrzną i pełniącą ważne dla
życia społecznego funkcje. Funkcje rodziny rozumiane są zwykle jako działania
podejmowane przez członków rodziny (rodzinę jako całość) wynikające z za-
dań i celów życia rodzinnego. Wśród różnych funkcji, jakie rodzina pełni, za naj-
ważniejsze uważa się utrzymanie ciągłości biologicznej społeczeństwa, zaspoko-
jenie potrzeb emocjonalnych człowieka i materialnych warunków życia, socjali-
71
zacji i przekazu kultury, stratyfikacji i integracji społecznej oraz lokalizacji prze-
strzennej1.
Rodzina jest najmniejszą a zarazem najważniejszą cząstką życia społecznego.
W niej, jak w soczewce, kumulują się wszystkie procesy i problemy społeczne:
kryzysy gospodarcze, załamania polityczne czy nieudolne programy reform społecz-
nych. Makrospołeczna kultura modeluje konkretne postacie życia rodzinnego, wpły-
wając na jego treść i kierunek przeobrażeń. Równocześnie jednak od rodziny, od
tysięcy pojedynczych rodzin, zależy kształt społeczeństwa narodowego czy państwo-
wego. Rodzina przez właściwe sobie sposoby formowania osobowości człowieka
może sprzyjać celom i wartościom narodowym czy państwowym, ale może również
ich znaczenie osłabiać albo wręcz eliminować z wewnątrz rodzinnych procesów
socjalizacji i wychowania, stanowiąc barierę albo jak się w polskiej literaturze
socjologicznej przyjęło nazywać twierdzę broniącą przed kulturowym wpływem
niechcianych, obcych wartości, narzucanych przez instytucje państwa.
Pojmowanie rodziny jako wartości ma więc dwa odniesienia. Pierwsze z nich
dotyczy sfery rozwoju osobowego człowieka. Jest to odniesienie uniwersalne, tzn.
obecne w różnych typach kultur w takim znaczeniu, w jakim rodzina stanowi
uniwersalną i elementarną postać życia społecznego. Drugie odniesienie zwraca
uwagę na społeczno-kulturowe właściwości społeczeństw i jest ściślej związane
z procesami historycznymi, jakie były udziałem polskiego społeczeństwa na prze-
strzeni XIX i XX w. Były one kolebką przemian społeczno-kulturowych eksponu-
jących rolę rodziny jako wartości społecznej i rodzinności jako cenionego stylu
życia. Polska nie miała wówczas suwerenności państwowej. W obliczu agresywnej
germanizacji i rusyfikacji rodzina przejęła na siebie funkcję utrzymania tożsamości
narodowej spełnianą przez międzypokoleniowe przekazywanie dziedzictwa kultury.
Stała się centralną komórką życia narodowego, w jakimś sensie także politycznego,
realizowała wiele zadań, które w ówczesnych wolnych społeczeństwach były przed-
miotem działania instytucji państwowych. Zarysował się wówczas wyraźnie podział
na "swoich" i "obcych" w kulturze. Sfera publiczna stała się obca, a sfera prywatna
przejęła również funkcje pełnione niegdyś przez suwerenne polskie instytucje oświa-
towe, kulturalne i polityczne. Rodzina stała się twierdzą wobec obcych w sensie
kulturowym, wobec obcej kultury; broniła polskości przed "prawosławną rusyfi-
' W literaturze socjologicznej odnaleźć można wiele sposobów klasyfikowania funkcji
rodziny. Na przykład: F. Adamski (1982) wprowadził rozróżnienie między funkcjami in-
stytucjonalnymi dotyczącymi rodziny pojmowanej jako instytucja oraz funkcjami osobo-
wymi dotyczącymi rodziny jako grupy społecznej. Natomiast Z. Tyszka (1997, rozdz. 5)
wyodrębnił 11 funkcji rodziny i zgrupował je w cztery działy określane jako:(l) funkcje
biopsychiczne, (2) funkcje ekonomiczne, (3) funkcje społeczno-wyznacząjące, (4) funkcje
socjopsychologiczne.
72
kacją" i "protestancką germanizacją". "Twierdzą nam będzie każdy próg, tak nam
dopomóż Bóg" śpiewały z wiarą i nadzieją na narodowe wyzwolenie pokolenia
Polaków, pieśń popularną od czasów Zjazdu Grunwaldzkiego, zorganizowanego
w Krakowie w 500 rocznicę bitwy pod Grunwaldem. Jak piszą historycy XIX w.
wzorzec rodziny jako centralnej komórki życia rodzinnego zakładał zacieśnienie się
kontaktów rodzinnych wszelkich możliwych więzów pokrewieństwa, sąsiedztwa,
towarzyskich, wspólnoty przeżyć typu kombatanckiego czy absolwenckiego. Silna
zwłaszcza była solidarność ludzi zaangażowanych w działania patriotyczne o charak-
terze konspiracyjnym (Jabłońska-Deptuła 1981). Istniała ponadto silna więź religij-
na, uzewnętrzniająca się w podtrzymywaniu obyczaju religijnego wewnątrz rodziny,
a także we wspólnych praktykach publicznych. W społecznościach wiejskich "ro-
dzina, sąsiedztwo, społeczność wioskowa i Kościół tworzyły dość zwarty system
społeczno-wychowawczy, w ramach którego przekazywano jednostce normy i wzory
zachowań, kształtowano jej zainteresowania, aspiracje, styl życia i świadomość
społeczno-moralną. Instytucje świeckie były do pewnego stopnia służebne względem
instytucji religijno-kościelnych" (Mariański 1990, s. 34). Dominujący w społeczeń-
stwie katolicki kontekst społeczno-kulturowy wyrażał się przenikaniem wartości
chrześcijańskich we wszystkie sfery życia oraz wchłanianiem instytucji cywilnych
przez Kościół. Obrzędy religijne stały się ważnym elementem życia publicznego
Polaków i narodowej więzi zbiorowej. Krystalizowała się symbioza wartości narodo-
wych i religijnych, postrzegana z perspektywy współczesności jako rdzeń kultury
narodowej. Postępował proces "nacjonalizowania religii i Kościoła rzymskokato-
lickiego"2.
Również na Górnym Śląsku rodzina umacniała swoją pozycję w życiu społecz-
nym. Występowały tu procesy i zjawiska, które sprzyjały orientacji na rodzinę jako
na trwałą wartość społeczną, zapewniającą potrzebę afiliacji społecznej i dającą
poczucie bezpieczeństwa emocjonalnego. W okresie XIX-wiecznych przeobra-
żeń społeczno-kulturowych związanych z urbanizacją i industrializacją rodzina
współtworzyła nowe formy osadnictwa przemyslowo-miejskiego przyczyniając się
w znacznym stopniu do jednorodności strukturalnej miejskich społeczności lokal-
nych. Powstawały one wokół budowanych kopalń i hut, a rozwijający się system
budownictwa patronackiego powodował dużą koncentrację przestrzenną ludności
cechującej się niską mobilnością terytorialną i zawodową. Górnośląskie środowisko
robotnicze tworzyli głównie górnicy i hutnicy, w okresie ekstensywnego rozwoju
gospodarczego napływający do pracy w przemyśle ze środowisk wiejskich. Jedno-
rodność społeczną osad przemysłowych wyznaczała więc jednorodność zawodowa
reprodukowana przez rodzinne, międzypokoleniowe zasady dziedziczenia zawodów.
Ciekawe analizy tego procesu przedstawił w swojej pracy doktorskiej L. Gajos (1993).
73
i
Umacniała ją endogamia środowiskowa małżeństw, która z czasem stała się nie tylko
społeczno-kulturowym wzorem zachowań, ale zyskała także swoje umocowanie
w systemie normatywnym. Jeszcze badania socjologiczne z początku lat sześćdzie-
siątych naszego wieku (Mrozek 1965) pokazywały, że osady górnicze (współcześnie
tzw. stare dzielnice mieszkaniowe wielkich miast) w dominującym zakresie na-
sycone były więzami pokrewieństwa, a obecność w świadomości potocznej aksjo-
normatywnych legitymizacji endogamii środowiskowej małżeństw odnotowują rów-
nież nowsze badania socjologiczne (Świątkiewicz 1986; Głos 1993). Przestrzeń
społeczna wypełniona więzami pokrewieństwa nakładała się w tradycyjnej społecz-
ności lokalnej na wspólnotę środowiska zamieszkania i miejsca pracy co wa-
runkowane było formami budownictwa patronackiego i regułami polityki socjalnej
podporządkowanej zasadzie dyspozycyjności i stabilizacji środowisk robotniczych.
Wspólnota tych trzech środowisk stanowiła indywidualny układ odniesienia, wy-
znaczający perspektywy poznawcze i emocjonalne jej mieszkańców. Tworzyła pod-
stawy definicji życiowych celów i aspiracji oraz ramy, które wyznaczały specyfikę
stylów życia zarówno w wymiarze indywidualnej biografii, jak i całej społeczności.
Wzajemnie przenikające się systemy normatywne odnoszące się do wartości związa-
nych z rodziną, pracą, miejscem zamieszkania oraz właściwe tym środowiskom
mechanizmy kontroli społecznej uzupełniał także wpływ prorodzinnie zorientowa-
nej religii katolickiej. Była ona głównym źródłem treści legitymizujących ład spo-
łeczny, a sfera sacrum przenikała wszystkie dziedziny życia. Stanowiła też jeden
z najważniejszych czynników krystalizowania się świadomości społecznej. Kreo-
wała bowiem wspólnotę przekonań i ułatwiała jej subiektywne i świadome do-
świadczenie. Kościół przez swoją doktrynę ładu społecznego umacniał koncent-
ryczne uporządkowanie struktur społecznych i rolę rodziny jako podstawowej grupy
społecznej. Religia tworzyła ramy, czyli standardowy sposób rozumienia czyn-
ności i działań społecznych, zapewniając ład interakcyjny w obrębie społeczności,
oraz gwarantowała tożsamość podmiotów interakcji w obrębie spójnego, wszech-
ogarniającego uniwersum symbolicznego. Osadzenie religii w strukturach społecz-
nych i w najgłębszych warstwach osobowości społecznej wytworzyło swoisty ro-
dzaj świadomości kościelnej, cechującej się m.in. zaakcentowaniem społeczno-
-integracyjnych funkcji religii i religijnych funkcji rodziny (Świątkiewicz 1997,
rozdz. II).
Znaczenie religijności i Kościoła wyrastało także z ogólnej sytuacji politycznej
na obszarze Górnego Śląska. Zwłaszcza ogłoszony przez władze pruskie w latach
siedemdziesiątych ubiegłego wieku tzw. kulturkampf, skierowany zarówno przeciw
Kościołowi katolickiemu, jak i odradzającemu się w drugiej połowie XIX w. pol-
skiemu ruchowi narodowemu, był czynnikiem, który wbrew założonym in-
tencjom silniej jeszcze połączył warstwy wiejskie i robotnicze z religijnością,
74
a Kościół katolicki uczynił instytucjonalnym gwarantem zachowania i rozwoju
polskości. Kościół dzięki działalności wybitnych przedstawicieli duchowieństwa
górnośląskiego stał się symbolem artykulacji polskich interesów narodowych, bro-
niąc równocześnie zagrożonych przez ówczesną politykę liberalną wartości religij-
nych i rodzinnych. Walka o rodzinę i sakralny charakter małżeństwa3 była "walką
0 rząd dusz"; o kształt społeczeństwa i ustrój państwa. Była także walką o za-
chowanie narodowej tożsamości ludności polskiej na Górnym Śląsku. "Działacze
społeczni, zarówno duchowni, jak i świeccy, wśród których byli redaktorzy, nauczy-
ciele, lekarze, tzw. samorodni pisarze, publicyści i inni światli ludzie o znaczącym
autorytecie religijno-społecznym, stanęli do zmagań o utrzymanie oraz wzmocnienie
dotychczasowego kształtu i funkcji katolickich rodzin górnośląskich" (Wycisło
1994, s. 9). Warto, w tym kontekście, wskazać na inicjatywy wyrażające się po-
wstaniem czasopiśmiennictwa rodzinnego. W roku 1848 zaczął ukazywać się
w Piekarach redagowany przez znanego na Górnym Śląsku księdza, działacza
społecznego Alojzego Ficka "Tygodnik Katolicki. Pismo Towarzystwa Mariań-
skiego", który apelował do rodziców, aby "dążyć wszelkimi siłami do zachowania
moralności, obyczajów nienagannych, do pilnego zachowania Przykazań Boskich
1 kościelnych" ("Tygodnik Katolicki..." 1848). Dwadzieścia lat później, także
w Piekarach powołano "Zwiastun Górnośląski", który na swych łamach również
bronił religijnego charakteru małżeństwa i rodziny; a w roku 1876 Karol Miarka
zaczął wydawać specjalne czasopismo rodzinne noszące tytuł "Monika. Tygodnik
dla Rodziców o Chrześcijańskim Wychowaniu Dziatek". Rodzinę uważało się za
najważniejszą instytucję wychowawczą, a matkę za najważniejszy czynnik wycho-
wawczy, który musi uwzględnić zarówno wartości narodowe, jak i religijne. "Czym
jest mężczyzna w życiu publicznym, tym jest niewiasta w życiu religijnym"
czytamy w jednym z artykułów zamieszczonych w "Monice". Rodzice powinni
dziecku w domu mówić po polsku, a dzieci powinny czytać i pisać w swoim języku
rodzinnym. "Rodzice mają dbać o to, by ich dzieci kochały swój język, posługiwały
się nim i nie kaleczyły go obcymi zwrotami. Chociaż syn będzie księdzem, lekarzem,
nauczycielem albo sędzią, to żądaj od niego miłości do języka ojczystego [...], tylko
w języku ojczystym można przekazywać wiarę i tę wiarę zachować" (Sładek 1982,
s. 73). Pismo zachęcało do pielęgnowania kultury narodowej, zachowywania tradycji
przodków, przestrzegania staropolskich obyczajów, noszenia polskich strojów i śpie-
wania polskich pieśni.
3 Przedmiotem ostrych kontrowersji między władzami państwowymi a kościelnymi był
m.in. problem tzw. małżeństw mieszanych zawieranych bez dyspensy kościelnej. Zwłaszcza
deklaracja Fryderyka Wilhelma II z. 1803 r., która nakazywała, aby dzieci w małżeństwach
mieszanych wychowywano bezwzględnie w religii ojca, wzbudziła w środowisku katolickim
duże sprzeciwy (zob. Myszor 1991).
75
Rodzina i zagadnienia wychowania w rodzinie były przedmiotem zaintereso-
wania także wielu innych czasopism i wydawnictw adresowanych do ludu, które
w sposób prosty, często w formie reguł postępowania, przysłów, opowiadań ukazy-
wały pożądany kształt życia rodzinnego4. Trudno przecenić wpływ ich oddziaływań
na postawy życiowe, aspiracje i style życia śląskich rodzin. Tym bardziej, że były
one jedną z wielu inicjatyw polsko-katolickich nakierowanych na umocnienie ro-
dziny i tym samym zachowanie oraz rozwój polskiej kultury narodowej. W treściach
modelowych upowszechnianych na łamach "Moniki" rodzinę ujmowano jako
hierarchicznie uporządkowaną grupę społeczną, w której pierwszorzędną rolę od-
grywa ojciec, troszczący się o utrzymanie materialne swej wielodzietnej rodziny
i jej pozycję społeczną. "Ojciec jest głową, a matka duszą rodziny" (Sładek 1982,
s. 75). Matka pełniła funkcje wychowawcze, przekazywała treści religijne i kultu-
rowe zwyczaje, wpajała dzieciom oczekiwane postawy życiowej rzetelności, uczci-
wości, oszczędności, racjonalności i stosownie do płci dzieci przygotowywała je do
dorosłego życia. Dotyczyło to zwłaszcza wychowania córek, które później w swoim
dorosłym życiu czerpały z bogactwa matczynych i rodzinnych doświadczeń, naśla-
dując je i wpisując założone przez siebie rodziny w rytm międzypokoleniowego
przekazu kultury decydujący o zachowaniu dziedzictwa przodków i kulturowej
tożsamości regionu oraz narodu.
Przedstawione w bardzo dużym skrócie historyczne uwarunkowania roli i pozycji
rodziny jako wartości społecznej spowodowały, że więzi rodzinne, podtrzymywane
w obrębie rodziny wielopokoleniowej i tzw. rodziny poszerzonej, obejmującej tak-
że pokrewieństwo w linii bocznej, stały się podstawowym kryterium stosunków
społecznych wyznaczających zasady kierujące różnymi aspektami życia społecz-
nego. Ich wyrazem była rodzinność jako specyficzny dla kultury Górnego Śląska styl
życia, którego obecność wykazują również współczesne badania socjologiczne
(Świątkiewicz 1992b). Rodzina oprócz więzi regionalnej, była postrzegana
w świadomości społecznej ludności rodzimej jako najbardziej wyraźne, a za-
razem najtrwalsze i odporne na meandry dziejów politycznej przynależności
Górnego Śląska, kryterium delimitacji społeczności swoich i kulturowo obcych.
Jest więc rodzina na Górnym Śląsku czymś więcej niż tylko podstawową grupą
socjalizacji i wychowania. Stanowi także ważny symbol identyfikacji społecz-
ności regionalnej i jej ośrodek skupienia.
Umocnieniu roli rodziny w życiu społecznym i w systemach wartości sprzyjała
chociaż może się to wydawać paradoksalne sytuacja społeczno-polityczna,
jaka wytworzyła się w Polsce po II wojnie światowej. W warunkach politycznego
4 J. Wycisło przytacza przykłady takich zasad postępowania publikowanych na łamach
"Moniki". Zob. też. I. Bukowska-Floreńska (1994).
76
i ideologicznego reżymu, który na Górnym Śląsku nakładał się jeszcze na podziały
narodowościowe i pamięć bolesnych wydarzeń po zakończeniu II wojny, w świado-
mości zbiorowej zaczęła odradzać się symbolika "rodziny twierdzy". Szczególną
rolę w podtrzymywaniu obronnych funkcji rodziny przejął na siebie Kościół kato-
licki, upowszechniający tradycję kulturową łączącą w symbiotyczną całość wątki
religijne i patriotyczne. Taką właśnie "kulturę religijną" i "religijność patriotyczną"
miała zachowywać i przekazywać rodzina, będąc jednocześnie twierdzą broniącą
przed obcymi wpływami kulturowymi, rozumianymi tym razem jako napór komu-
nizmu, ateizacji i laicyzacji. Wzmocnieniu funkcji obronnych rodziny sprzyjały
także patologiczne procesy społeczne zachodzące w skali makrospołecznej. Do-
prowadziły one do ukonstytuowania się typu rzeczywistości społecznej, którą socjo-
logowie w latach siedemdziesiątych zaczęli nazywać "rzeczywistością pozorną",
wypełnioną"pozornymi działaniami" (Lutyński 1977) prowadzącymi do upowszech-
nienia się zjawiska nazywanego "schizofreniąspołeczną". W takiej sytuacji rodzina
i grupy przyjacielskie stawały się środowiskami rzeczywistego, a nie pozornego
życia, miejscami przetrwania pamięci społecznej i tym samym zachowania dzie-
dzictwa kulturowego (Nowak 1989). W pewnym sensie wiązało się to jednak rów-
nież ze zmniejszeniem się zainteresowania sprawami ogólnospołecznymi, a tym
bardziej z chęcią czynnego wywierania wpływu na ich przebieg. Postawom takim
sprzyjała centralizacja decyzji dotyczących procesów społecznych i przejawów życia
społecznego, których skutkiem była atrofia stowarzyszeń obywatelskich gotowych
podmiotowo uczestniczyć w życiu społeczności lokalnych. Osłabieniu uległo też
poczucie indywidualnej odpowiedzialności za sprawy zbiorowe: ojczyzny, narodu,
państwa. Wpisany w świadomość zbiorową podział na "my" i "oni", utożsamiany
z podziałami politycznymi rozdzielającymi rządzących od rządzonych, nie tylko
stwarzał sytuacje umożliwiające zaspokojenie potrzeby afiliacji społecznej przez
przynależność do grupy "swoich", ale dostarczał także argumentów tłumaczących
społeczne zło i jego autorów. W ten sposób zostały stworzone warunki psychicznej
rekompensaty, umożliwiające odbudowanie komfortu psychicznego i zwolnienie
z poczucia winy oraz odpowiedzialności za zło. W tym znaczeniu "oni" to nie tyl-
ko "obcy" w sensie kulturowym, ale również winni destrukcji ładu społecznego.
W dążeniu do przejrzystych wizji struktur społecznych, podziałów stref dobra i zła
trudno było akceptować pogląd, że podział na "my" i "oni" mógłby niejako prze-
biegać w poprzek ludzkiej osobowości i poprzez rodzinę, zakłócając tym samym
pożądaną czytelność obrazów społecznego świata.
Jeśli podkreślamy, że rodzina jest wciąż uznawana za najważniejszą wartość
w życiu społecznym na co nieustannie wskazują różne sondaże socjologiczne
w której perspektywie postrzegane są indywidualne aspiracje i cele życiowe, to
trzeba równocześnie stwierdzić, że rekonstrukcja znaczenia aksjologicznego przy-
pisywanego rodzinie jako wartości wskazuje na jej różnorodne odniesienia instru-
mentalne ujmowane przez pryzmat funkcji materialno-ekonomicznych. Może to
wynikać z długotrwałości i głębi kryzysu gospodarczego w znacznym stopniu za-
grażającego materialnym podstawom życia wielu rodzin. Rodzina staje się dziś
często raczej mieszkaniem wypełnionym, a niekiedy w dosłownym znaczeniu prze-
pełnionym lokatorami przytłoczonymi trudnościami codzienności i zabiegającymi
0 utrzymanie materialnego poziomu życia, niż domem wspólnotą osób budowaną
na więziach emocjonalnych, na jedności uznawanych wartości służących integral-
nemu rozwojowi człowieka. Z badań przeprowadzonych pod koniec lat osiem-
dziesiątych wśród rodzin wielkomiejskich na Górnym Śląsku (Kubik 1992) wynika,
że prawie 2/3 respondentów nie przywiązywało wagi do bliskich emocjonalnych
kontaktów w obrębie rodziny, a 80% nie traktowało rodziny jako obszaru relaksu
1 wypoczynku. W rodzinie zorientowanej na przetrwanie ponad połowa rodziców
wykazywała małe zainteresowanie prokreacją i wychowaniem dzieci. Nie trzeba
uzasadniać, że zubożenie interakcji między rodzicami i dziećmi o treści eks-
presyjno-emocjonalne prowadzi do zaburzeń socjalizacyjnych, a w efekcie także do
wzrostu zachowań dewiacyjnych i patologicznych. Nasuwa się wniosek, że wyraźnie
uwidaczniająca się orientacja na rodzinę jako ważny element stylu życia niesie
z sobą również pewne zagrożenia dla życia jednostkowego i zbiorowego. Dodajmy
też, co potwierdzają nasze badania, że różne jest znaczenie aksjologiczne rodziny
w różnych grupach społecznych. Najogólniej można uznać, że wraz ze wzrostem
wykształcenia członków rodziny wzrasta odsetek osób łączących wartości życia
rodzinnego ze spełnianiem funkcji emocjonalno-ekspresyjnych, a maleje liczba
wskazań na treści związane z dominującym znaczeniem funkcji materialno-eko-
nomicznych. Badania prowadzone blisko 10 lat później w sytuacji zaawanso-
wanych procesów transformacji gospodarczej wskazywały jednak, że mimo
utrzymujących się różnic między grupami społeczno-zawodowymi wszystkie grupy
za najważniejszy cel życia rodzinnego uznały "zapewnienie bytu finansowego ro-
dzinie" (Bartoszek, Gruszczyński 1996)5. We wszystkich grupach społeczno-zawo-
dowych l. i ten był najsilniej eksponowany. Bardziej szczegółowy rozkład odpo-
wiedzi ilustruje tabela 1.
Najmniej eksponowanym celem życia rodzinnego okazała się funkcja rekreacji
i wypoczynku. Biorąc pod uwagę uwzględnione w badaniach kategorie społeczno-
-zawodowe reprezentowane przez respondentów można wskazać, że "zapewnienie
5 Badania przeprowadzono na próbie reprezentacyjnej ludności województwa kato-
wickiego liczącej 1100 osób. Dziękuję Autorom badań za włączenie sugerowanych przeze
mnie pytań dotyczących rodziny do zrealizowanego projektu badawczego.
78 ? c
Tabela 1
Najważniejsze cele życia rodzinnego (w procentach)
Cele życia rodzinnego
Odpowiedzi
zapewnienie bytu finansowego
71
zapewnienie poczucia bezpieczeństwa
51
odpowiednie wykształcenie dzieci
47
zapewnienie atmosfery miłości i przyjaźni
45,5
opieka nad dziećmi, chorymi i starszymi
39
rodzenie i wychowanie dzieci
25
zapewnienie wypoczynku i relaksu
16
Na podstawie tabeli 11 w: Bartoszek, Gruszczyński 1996, s. 47.
bytu finansowego rodzinie" jest najsilniej deklarowane przez bezrobotnych (87%),
a najsłabiej przez pracowników umysłowych (61 %). "Zapewnienie poczucia bezpie-
czeństwa" jest najczęściej oczekiwane przez prywatnych właścicieli (56%), a naj-
mniej eksponowane przez "bezrobotnych" (43,5%). Troskę o "odpowiednie wy-
kształcenie dzieci" najwyraźniej eksponują pracownicy umysłowi i wyższa kadra
kierownicza (55%), ale także bezrobotni (54%), a najmniej są tym zainteresowani
prywatni właściciele i gospodynie domowe (42%). "Zapewnienie atmosfery miłości
i przyjaźni" podkreślają przede wszystkim prywatni właściciele (59%), a w naj-
mniejszym stopniu robotnicy (38%). "Opiekę nad dziećmi, chorymi i starszymi" za
najważniejszy cel uznało 56% gospodyń domowych i 28% wyższej kadry kierow-
niczej. "Rodzenie i wychowanie dzieci" natomiast najwyraźniej traktowane było
jako cel rodziny w grupie wyższej kadry kierowniczej (31%), a w najmniejszym
stopniu wśród bezrobotnych (13%) Najrzadziej deklarowany cel życia rodzinnego,
za jaki uznano "zapewnienie wypoczynku i relaksu" wskazywany był przez 21%
robotników i 8,5% gospodyń domowych. Cele ten osiągał najniższe wskazania we
wszystkich uwzględnianych grupach społeczno-zawodowych.
Autorzy omawianych badań uwzględniali także jako zmienną modelującą od-
powiedzi identyfikację respondentów z grupami etnicznymi uznając, że ma ona
"bardziej różnicujący wpływ na wartości życia rodzinnego od kategorii społeczno-
-zawodowych" (Bartoszek, Gruszczyński 1996, s. 48). Górny Śląsk jest niewątpliwie
nie tylko w sensie historycznym obszarem wzajemnego przenikania różnych modeli
kultury. Również współcześnie, wskutek bezpośrednich kontaktów, przede wszyst-
kim o charakterze rodzinnym, następuje wymiana doświadczeń i wzorów zachowań,
zwłaszcza w obszarze kultury polskiej i niemieckiej. W województwie katowickim
blisko 26% objętych badaniami statystycznie reprezentacyjnymi ma kogoś z naj-
bliższej rodziny w Niemczech, ponad 27% ma tam dalszych krewnych, blisko 23%
79
ma "znajomych, z którymi utrzymuje kontakty", a ponad 15% "znajomych,
z którymi nie utrzymuje kontaktów". Tylko 31,7% badanych twierdziło, że nie ma
w Niemczech ani znajomych, ani krewnych. Wzory kultury niemieckiej wydają się
być, przynajmniej dla pewnych obszarów życia rodzinnego, źródłem zasad postępo-
wania, zwłaszcza w sferze konsumpcji materialnej. Przenikanie wartości i wzorów
zachowań wykracza poza sferę konsumpcji materialnej i aczkolwiek procesy te są
bardziej złożone i towarzyszy im większa "odporność na zmiany", niewątpliwie
mają również swój udział w kształtowaniu wzorca kultury społeczności regionalnej.
Autorzy cytowanego raportu stwierdzają między innymi: "[...] Ślązacy zachowujący
dystans wobec opcji narodowej (polskiej lub niemieckiej) są najliczniejszą zbioro-
wością w gronie ludności rodzimej. Deklarowane przez nich cele afirmują w więk-
szym stopniu odpowiednie wykształcenie dzieci i opiekę nad dziećmi, osobami
starszymi i chorymi. W mniejszym stopniu niż inni są skupieni na trosce o byt finan-
sowy, ale i dla nich jest to cel podstawowy. Ślązacy podkreślający swoją polską
przynależność narodowąnieco bardziej od zbiorowości napływowych Polaków cenią
znaczenie w życiu rodzinnym miłości i przyjaźni. [...] Wśród Ślązaków deklaru-
jących swoją niemieckość, podobnie, jak wśród osób będących Niemcami (w dużej
mierze mieszkańców wsi i małych miasteczek) dużą wartość ma rodzenie i wycho-
wanie dzieci" (tamże).
W ciekawy sposób zagadnienie rodziny jako wartości kulturowej w kontekście
problemów narodowościowych przedstawiły E. Budzyńska i U. Swadźba (1997).
Autorki prowadziły swoje badania wśród młodzieży jednego z miast pogranicza
kulturowego polsko-niemieckiego o silnie zaznaczających się tradycjach śląskich,
stawiając pytanie o obraz "rodziny niemieckiej" i porównując go z cechami "rodziny
polskiej". Wyodrębniono trzy typy wartościowania. Obraz pozytywny rodziny nie-
mieckiej identyfikowany był przede wszystkim przez wysoki materialny standard
życia i wynikające stąd możliwości wygodnego mieszkania, interesującego spędza-
nia czasu wolnego i ogólnego zadowolenia ze stylu życia. Drugi typ wartościowa-
nia nazwany "obojętnym obrazem rodziny niemieckiej" podkreślał, "że rodzina nie-
miecka jest taka jak wszystkie inne, nie różni się niczym specjalnym od polskiej
rodziny" (tamże, s. 267). Najczęściej jednak przedstawiany był obraz rodziny nie-
mieckiej, który wśród cech dla niej charakterystycznych umieszczał: chłód uczucio-
wy, pogoń za pieniądzem destabilizującą życie rodziny, brak czasu dla dzieci, zerwa-
nie więzi między młodym i starszym pokoleniem. W tym kontekście dostrzegano
wartości rodziny polskiej, a szczególnie tradycyjnej rodziny śląskiej cechującej się
silnymi więzami międzypokoleniowymi, uznaniem dla autorytetów starszych, po-
szanowaniem tradycji i powiązanej z nią religijności. Rodzina górnośląska ujmo-
wana tutaj jako typ kulturowy przejawia silną integrację wewnętrzną, a za-
80
chowując wiele tradycyjnych wartości i cech, oddziaływuje również na rodziny
napływowe, sama także będąc pod ich wpływem6.
Wysoka jest ocena rodziny i życia rodzinnego, skoro blisko 80% badanych
mieszkańców województwa katowickiego deklaruje zadowolenie ze swego życia
rodzinnego. Interesującego uzupełnienia tego wniosku dostarczają wyniki badań
przeprowadzonych wśród kobiet mieszkających w województwie katowickim,
w których postawiono pytanie o ocenę zadowolenia z małżeństwa. Częściej zado-
wolone są ze swego małżeństwa kobiety młode z wykształceniem wyższym i śred-
nim, mające mężów o podobnym poziomie wykształcenia. Tylko 4,6% badanych
kobiet nie jest zadowolonych "z miłości i wierności męża/partnera". Podobnie niski
(5,3%) odsetek kobiet wyraża niezadowolenie ze "współżycia seksualnego z mę-
żem/partnerem". Niecałe 7,5% kobiet wyraża niezadowolenie z "pomocy męża/part-
nera w trudnych sytuacjach życiowych". Najwięcej (15,2%) badanych jest nieza-
dowolonych z "sytuacji finansowej rodziny". Blisko 15% wyraża niezadowolenie
z powodu zbyt małej "pomocy męża/partnera w codziennych obowiązkach domo-
wych", a 10,6% z powodu rozbieżności poglądów z mężem/partnerem. Najwięcej
(89,2%) kobiet jest zadowolonych z miłości i wierności męża/partnera, ze współ-
życia seksualnego (84,9%) i z pomocy jakiej doświadcza ze strony męża/partnera
(80,4%) (Bartoszek, Gruszczyński 1997, s. 54).
W badaniach socjologicznych prowadzonych w środowiskach górniczych za-
równo na Górnym Śląsku, jak i w Zagłębiu Dąbrowskim blisko 90% deklarowało
pogląd, że "własna rodzina stanowi [...] najważniejszą sferę ich życia, bez względu
na to, z jakiej grupy regionalnej się wywodzą. W dalszej kolejności ważne są dla
nich praca zawodowa (na drugim miejscu), czas wolny i wypoczynek (na trzecim
miejscu) oraz dalsi krewni (na czwartym miejscu)" (Faliszek, Wódz 1997, s. 93).
Wszystko, co najważniejsze dla badanych, ulokowane jest w ich najbliższym otocze-
niu, zwłaszcza w tym obszarze, który nasycony jest poczuciem więzi i bliskich
emocjonalnych styczności o charakterze podmiotowym.
Interesujące są również wyniki badań wskazujące na utrzymywanie się wzorów
wspólnych praktyk życia rodzinnego będących wyrazem preferowania rodzinności
jako stylu życia. Zdaniem autorów badań rodzinny styl życia najbardziej cechuje
6 Wątek ten w ciekawy sposób przedstawia T. Smolińska 1992. Autorka pisze np:
"W trakcie badań terenowych na Górnym Śląsku w zwyczajowości biesiadnej zaobser-
wowano dwie wzajemnie uzupełniające się tendencje. Ślązacy od ludności napływowej
z kresów wschodnich uczą się gościnności, szczególnie tej funkcjonującej w dni powszed-
nie, nie tylko z okazji święta. Natomiast zarówno kresowiacy, jak i ludność przybyła
z centralnej i południowej Polski na ziemie zachodnie, podpatrują u miejscowych wystrój
stołu i podawane nań potrawy, przenosząc później wiele z nich na własne stoły" (s. 67-68).
81
rodziny z wykształceniem zawodowym i średnim, robotników i prywatnych właści-
cieli, mieszkańców wsi i małych miasteczek, środowiska śląskie.
Tabela 2
Formy aktywności rodzinnej
Formy aktywności
Najczęściej uczestniczą
rodzice
razem z
dziećmi
jedno z
rodziców
i dzieci
sami
rodzice
same
dzieci
sam bez
rodziny
w ogóle
nie uczest-
niczy
codzienne posiłki
44
24
20,5
1,5
8,5
1,5
uroczystości rodzinne
63,5
11
15
0,5
7
3,5
wizyty u krewnych
53
12
21
1
8
5
praktyki religijne
34
18
21,5
5
8
13,5
oglądanie telewizji
43
11
27
7,5
9,5
2
spacery
29
19
22,5
7
8
14,5
wyjazdy na wakacje
33
9
16,5
12,5
6
23
Na podstawie tabeli 13 "Uczestnictwo członków rodziny w różnych formach jej aktywności"
w: A. Bartoszek, L.A. Gruszczyński 1996, s. 50.
Dane zamieszczone w tabeli 2 jednoznacznie wskazują na wyraźną orientację
prorodzinnąwyrażającąsię w preferowaniu wzorów zachowań, które można określić
jako rodzinny styl życia. Wniosek taki będzie w pełni uzasadniony, jeśli połączy się
dwie pierwsze z wyróżnionych sytuacji społecznych, w których uczestniczą rodzice
wraz z dziećmi. W największym stopniu rodzinność jako aspekt stylu życia ujawnia
się, co jest oczywiste, w czasie uroczystości rodzinnych. Sąone okazjądo umacnia-
nia więzi rodzinnych w kręgu tzw. rodziny poszerzonej, czyli obejmującej dalsze
pokrewieństwo w linii kuzynów, wujów oraz stryjów. Pewną cechą specyficzną
takich spotkań jest właśnie ich skład społeczny nie wykraczający w zasadzie poza
krąg rodziny poszerzonej. Kolejne rocznice urodzin poszczególnych członków
rodziny, które na Górnym Śląsku są powszechnie celebrowanym dorocznym świę-
tem rodziny, są dobrym przykładem widocznej homogeniczności środowiska spo-
łecznego jako cechy kontaktów społecznych i kryterium nawiązywania styczności
społecznych także o charakterze towarzyskim. Na tę własność kultury rodzinnej
zwracają w swoich badaniach uwagę W. Mrozek 1992 i W. Kubik (1992) pod-
kreślając równocześnie, że są to także cechy podlegające przeobrażeniom zmierza-
jącym w kierunku większej otwartości środowiskowej rodziny śląskiej. Najlepszym
przykładem takiej otwartości, ujmowanej jako przykład wzoru kulturowego, są tzw.
"małżeństwa mieszane" zawierane między reprezentantami środowiska górnoślą-
skiego oraz napływowego. Charakterystyczne dla okresów wcześniejszych związki
małżeńskie, między mężczyzną "nie-Ślązakiem" a kobietą Ślązaczką przybierają
obecnie także postać odmiennych relacji, co niewątpliwie ma wpływ na przemiany
społeczno-kulturowe zachodzące w regionie W tradycyjnych środowiskach śląskich
utrzymuje się jednak nadal przekonanie o endogamii środowiskowej jako prefe-
rowanym kryterium zawierania małżeństw. Rodziny o "mieszanym pochodzeniu
regionalnym są ważnym czynnikiem niwelowania podziałów między swoimi
a obcymi w globalnej zbiorowości regionalnej" (Mrozek 1992, s. 51). Jak wyka-
zująróżne badania socjologiczne i etnologiczne, w rodzinach mieszanych, w których
matka reprezentuje górnośląskie środowisko kulturowe, najsilniej jest zachowywana
tradycja regionalna, także w sensie miejsca i znaczenia rodziny w systemie wartości
kulturowych Górnego Śląska (zob. Mrozek 1992; Smolińska 1992; Bukowska-
-Floreńska 1994; Wycisło 1994).
Również w innych wymienionych w tabeli sytuacjach życia rodzinnego często
biorą udział rodzice razem z dziećmi. Zwraca uwagę ważny w rytmie dnia codzien-
nego rodziny posiłek, który w 68% badanych rodzin spożywany jest wspólnie przez
rodziców i dzieci, a przynajmniej przez jedno z rodziców i dzieci. Stwarza to po-
tencjalnie korzystne warunki dla rozwoju komunikacji interpersonalnej i więzi
emocjonalnych w rodzinie. Tylko w odniesieniu do wymienionych w pytaniu
kwestionariuszowym "spacerów" oraz "wyjazdów wakacyjnych" odsetki odpowiedzi
nie przekraczają połowy badanych. A. Bartoszek i L.A. Gruszczyński (1996, s. 51)
uważają, iż sytuacja taka jest spowodowana brakiem w naszej tradycji praktyki
powszechnego, aktywnego relaksu oraz zubożeniem rodzin, które w mniejszym
stopniu stać na zorganizowanie wspólnych wyjazdów wakacyjnych. W formie
komentarza do prezentowanych badań można przywołać wyniki prowadzonych kilka
lat wcześniej badań w których po raz pierwszy zastosowano omawianą wersję
pytania kwestionariuszowego wskazujące, że ponad 80% badanych wówczas
rodzin wyjeżdżało podczas wakacji poza stałe miejsce zamieszkania, a większość
z nich wyjeżdżała wspólnie z dziećmi (Świątkiewicz 1992a, s. 73-74).
O miejscu rodziny jako wartości w systemie kultury świadczy także jej stabil-
ność. Współcześnie funkcja zaspokojenia potrzeb emocjonalnych uznawana jest za
najważniejszą podstawę trwałości życia rodzinnego, także w rym sensie, że subiek-
tywnie i jednostronnie odczuwany brak zaspokojenia przez rodzinę tych potrzeb
uznawany jest za uzasadniony powód rozpadu małżeństwa. W sensie negatywnym
o rzeczywistym znaczeniu tej funkcji świadczą rozwody. Warto podkreślić, że roz-
wody to nie tylko zachowania społeczne mierzone wskaźnikami statystycznymi, ale
również normy mora/ne wpisujące możliwość rozwodu w system aksjologiczny
danego kręgu kulturowego. Utrzymywaniu się poglądów broniących trwałości mał-
S3
i
1
żeństwa towarzyszy raczej (w sensie statystycznym) dojrzałość wiekowa, niższy
poziom wykształcenia, większa liczba posiadanych dzieci, głębsze zaangażowanie
religijne. Natężenie rozwodów wiąże się również z procesami urbanizacji jest ono
wyższe w miastach niż na wsi, w rejonach zurbanizowanych i uprzemysłowionych
niż w rejonach wiejskich. Górny Śląsk, którego obszar w dużym stopniu jest terenem
silnej industrializacji i urbanizacji, cechuje się relatywnie niższymi wskaźnikami
dezintegracji życia rodzinnego. Nie znaczy to, że w jednostkach administracji pań-
stwowej, jakimi są województwa obejmujące obszar Górnego Śląska, nie występują
zjawiska dezorganizacji rodziny, a wskaźniki rozwodów nie wzrastają. Dobrym
przykładem jest tu województwo katowickie, w którym wskaźnik rozwodów osiąg-
nął w 1996 r. wielkość 195 na 1000 zawartych małżeństw i w porównaniu z ro-
kiem 1991 wzrósł o 12,7%. Mimo to, województwo katowickie znajduje się poza
pierwszą dziesiątką województw o najwyższych wskaźnikach rozwodów. Prowa-
dzone badania monograficzne uwarunkowań rozwodów w miastach powyżej 100
tysięcy mieszkańców także wskazywały na miasta górnośląskie jako społeczności
znajdujące się na niższych pozycjach skali rozwodów7. Można więc uznać, że od-
działują tu wciąż silne uwarunkowania kulturowe sprzyjające trwałości rodziny,
znajdujące swoje oparcie w regionalnej tradycji. Trzeba jednak nadmienić, że po-
dobnie jak i w całej Polsce, a jest to proces wyraźnie obecny także w innych krajach
europejskich, również na Górnym Śląsku zmniejszają się wskaźniki nowo zawie-
ranych małżeństw oraz wzrastają odsetki urodzeń pozamałżeńskich. Dla przykładu,
w województwie katowickim spadek liczby zawartych małżeństw w okresie od 1991
do 1996 r. wynosił 6,4%. Zmniejszyła się liczba małżeństw z dziećmi. W okresie
tzw. międzyspisowym8 liczba małżeństw z dziećmi w województwie katowickim
zmalała o 5,6%. Fakt ten, zgodny z tendencją krajową, był zjawiskiem dotychczas
nie obserwowanym, a w poprzednich okresach międzyspisowych liczba małżeństw
z dziećmi rosła. Obniżanie się liczby małżeństw z dziećmi silniej ujawniło się
w miastach (spadek o 6,9%) niż na wsi (spadek o 3%). Na skutek wzrostu rozwodów
oraz nadumieralności mężczyzn w młodszych grupach wiekowych liczba małżeństw
"rozwiązanych" jest wyższa od liczby małżeństw nowo zawieranych. Odsetek uro-
dzeń pozamałżeńskich w skali kraju zbliża się do 10%, co w liczbach bezwględnych
wynosi ponad 43 tysiące. Zwiększa się też liczba rodzin niepełnych. W skali kraju
7 E. Leś (1985): na 36 analizowanych miast najwyższy wskaźnik rozwodów na 10 rys.
mieszkańców miała Waszawa (33,8), a najniższy Ruda Śląska (8,3). Z miast województwa
katowickiego najwyższy wskaźnik miał Chorzów (22,2).
8 Okres międzyspisowy obejmuje lata 1988-1995. W 1995 r. przeprowadzony został spis
ludności i mieszkań metodą reprezentacyjną. Nazywa się go popularnie minispisem po-
wszechnym.
84
odsetek rodzin niepełnych wynosił w 1995 r. 14,6%, a w województwie katowickim
16,8%.
Za przytoczonymi liczbami kryją się przeobrażenia w kulturze i mentalności
społecznej. Jeśli w Polsce mówi się o kryzysie demograficznym, to trzeba równo-
cześnie dodać, że jest to także objaw kryzysu wartości, kryzysu człowieka jako war-
tości. Najbardziej radykalnym przejawem kryzysu rodzinyjest podważenie jej sensu
jako trwałej i podstawowej wspólnoty życia ludzkiego. Wpisanie jej w labilne struk-
tury rozwichrzonego świata wartości. Kryzys rodziny to nie to samo co zjawiska
kryzysowe w rodzinie; te zawsze towarzyszyły człowiekowi. I chociaż budziły
społeczny niepokój, to jednak sposoby ich redukcji nie kwestionowały sensu trwania
przy rodzinie. Uwidaczniające się w kulturze współczesnej rozproszenie i rozdarcie,
będące konsekwencją zaniku wspólnoty wartości i norm, oraz kurczenia się zasobów
powszechnie zrozumiałych treści symbolicznych podważają mechanizmy procesów
tożsamości kulturowej i sprzyjają rozwichrzeniu świata wartości. Aksjologiczna
wichrowatość oznacza oddzielenie wolności od prawdy, załamanie się tradycji le-
gitymizowanych hierarchii wartości, destabilizację kryteriów ocen, ich subiekty-
wizację i relatywizm etyczny usprawiedliwiający sytuacyjny konformizm, konflikty
między rodzajami wartości, sekularyzm w życiu społecznym i laicyzację mental-
ności. Oznacza wreszcie nową postać niewolniczej niewinności będącej skutkiem
odrzucenia wartości absolutnych (etyki globalnej, Boga) i uzależnienia od etycznego
relatywizmu traktowanego jako prymarna zasada kultury usprawiedliwiana przez
wolność pojmowaną jako wyzwolenie z nakazów. "Heretycki imperatyw subiekty-
wizacji" w płaszczyźnie normatywnej wzmacnia reguła alternacji jako kategoria
wzoru kultury ukazująca sposoby i warunki przechodzenia między różnymi, często
sprzecznymi systemami aksjologicznymi i rozmaitymi typami osobowości (Berger
1988, s. 61). W sytuacji aksjologicznego rozwichrzenia rodzina zaczyna tracić swoje
uprzywilejowane miejsce w strukturach społecznego świata. Sens jej istnienia jako
podstawowej instytucji społeczeństwa, międzypokoleniowego przekazu kultury
i dojrzewania osobowości zostaje podany w wątpliwość. Upowszechniane jest prze-
konanie, że rodzina staje się w nowoczesnym społeczeństwie zbędna. W mentalność
zbiorową, także naszego społeczeństwa wciąż jeszcze tradycyjnie rodzinnego, wkra-
da się przesłanie kultury śmierci: upowszechniany jest model gwałtu i przemocy,
odartego z miłości seksu i obłudnie nieskrępowanej wolności pogardzającej moral-
nością. Przesłanie takie jest obecne w niektórych czasopismach adresowanych do
młodzieży, ruchach kultowych, masowych widowiskach muzycznych.
Rodzina w swej kondycji socjalnej, kulturalnej i moralnej odzwierciedla wichro-
watość kultury makrospołeczeństwa. W międzypokoleniowym przekazie wartości
tę wichrowatość może umacniać albo też jej przeciwdziałać. Wymowa przytoczo-
nych danych statystycznych wskazuje na rozległość zjawiska kryzysu rodziny. Nie
f
znaczy to jednak, że rodzina ostatecznie utraciła swoje uprzywilejowane miejsce
w społeczności i że nie jest w stanie przeciwdziałać destrukcji ładu społeczno-kul-
turowego oraz czynnie uczestniczyć w kształtowaniu życia publicznego.
Wiele współczesnych państw opiera się bardziej na jednostce niż na rodzinie.
Uważa się, że jednostki szybciej przyjmują nowe wzorce zachowań, są bardziej
ruchliwe i szybciej adaptują się do nowych warunków. Łatwiej nimi też manipu-
lować. W tej sytuacji pozycja rodziny ulega osłabieniu, a jej problemy uważane są
za sprawy prywatne, o które państwo nie musi się troszczyć. W Polsce doświad-
czyliśmy także drugiej filozofii państwa wobec rodziny. Zmierzała ona do całko-
witego podporządkowania rodziny państwu i usprawiedliwiała jego ingerencję
w najbardziej nawet intymne obszary życia rodzinnego. Państwo nie może jednak
zastępować rodziny, ani też wyręczać jej w wypełnianiu jej naturalnych funkcji. Na
strukturach władzy leży obowiązek wspierania rodziny przez kształtowanie od-
powiedniej polityki socjalnej, mieszkaniowej, płacowej, podatkowej, edukacyjnej
itp. Pomoc państwa zaczyna się dopiero tam, gdzie rodzina sama sobie nie wystar-
cza. Bez względu na panujący ustrój polityczny zadaniem rodziny jest obrona swojej
pozycji w kulturze i w strukturze społecznej, swoich praw, ale także gwarancji
zobowiązań wobec niej, jakie ciążą na instytucjach władzy państwowej czy samo-
rządowej. Oczywistą konsekwencją zasady pomocniczości jest prawo rodziny do
prorodzinnej polityki państwa i innych struktur władzy. Przyszłość każdego społe-
czeństwa zależy od kondycji jego rodziny. Przytoczone wcześniej dane demo-
graficzne tezę tę w jasny sposób dokumentują. Nie jest więc obojętne, jak będą
kształtowane stosunki społeczne w skali państwa, gminy czy regionu; czy będą
sprzyjały rodzinie i rodzinności czy też będą służyły umacnianiu się epoki nowego
manicheizmu. Spór o kształt rodziny jest w gruncie rzeczy sporem o kształt państwa.
Budowanie demokracji, poszanowanie praw człowieka, odbudowa kultury i mo-
ralności pracy, kształtowanie postaw prospołecznych, przedsiębiorczości i odwagi
wprowadzania innowacji musi rozpocząć się w rodzinie. Nie zbuduje się demo-
kratycznego społeczeństwa, jeśli w rodzinie nie będzie życzliwości wobec odmien-
nych poglądów i opinii, a siła argumentów będzie zamieniana na argumenty siły;
zwłaszcza wobec słabszych. Nie odbuduje się kultury pracy, jeśli rodzice będą
dzieciom przekazywać wzory życiowego cwaniactwa i pracowniczej nieuczciwości.
Podobnie i z zaangażowaniem na rzecz dobra wspólnego, które musi przekroczyć
próg rodzinnego egoizmu, czy z polską religijnością, dla której szansą na przyszłość
jest pełniejsze odzwierciedlenie w moralności społecznej i rodzinnej, prywatnej
i publicznej. Makrospołeczna i regionalna polityka przemian musi w szczególny
sposób chronić rodzinę, jej miejsce w życiu społecznym, osobistym i publicznym.
Do podstawowych właściwości rodziny w jej relacjach wobec makroświata społecz-
nego należy selekcja i interpretacja treści kulturowych wielkich społeczności. Do-
86
konuje się ona na drodze złożonych procesów socjalizacji i wychowania, poprzez
przekazywane stereotypy i wzory działań społecznych. Brak ukształtowanego
w rodzinie wsparcia dla przemian tworzy zapory mentalne utrudniające ich akcep-
tację. Rodzina zajęta własnym kryzysem nie będzie zajmowała się transformacją.
Przemiany będzie postrzegała przez pryzmat zagrażającego lub realnego bezrobocia,
utraty przywilejów socjalnych i postępującego rozwarstwienia społecznego, czy też
w kontekście trudnych wymagań indywidualnej aktywności społecznej wymusza-
jących nierzadko radykalne przeobrażenia własnej osobowości. Wpierw trzeba
uzdrowić rodzinę i za pomocą mądrej polityki kulturalnej oraz socjalnej uchronić ją
przed aksjologicznym rozwichrzeniem. Osłabienie rodziny jako trwałej podstawy
makrospołeczności na pewno nie sprzyja budowaniu ładu społecznego. Zagrożenia
rodziny są w rzeczywistości także zagrożeniami człowieka, a w rezultacie także
całego społeczeństwa. Konsens aksjologiczny makrospołeczności zależy od tego,
w jakim stopniu socjalizacja moralna w rodzinach będzie akcentowała etos perso-
nalizmu, który jest altruistyczny i wspólnotowy, a odrzucała egocentryzm i egoizm,
relatywizm modnego dziś swoją "ponowoczesnością" indywidualizmu i subiekty-
wizmu (Mariański 1995).
Przedstawiona w zarysie tradycja kulturowa Górnego Śląska, akcentująca rolę
rodziny jako podstawowej wartości społecznej, której znaczenie we współczesnym
życiu społecznym regionu jest wciąż widoczne, może być traktowana jako układ
normatywnego odniesienia dla kierunku przeobrażeń społeczno-kulturowych. Ro-
dzina i rodzinność nie są bowiem zaprzeczeniem nowoczesności, postępu, rozwoju.
Są ich wymagającym sprzymierzeńcem.
Bibliografia
Adamski F. (1982), Socjologia małżeństwa i rodziny, Warszawa.
Bartoszek A., Gruszczyński L.A. (1996), Województwo katowickie '96. Obraz życia i jego
warunków w świadomości mieszkańców. Raport o rozwoju społecznym, Katowice.
Bartoszek A., Gruszczyński L. (1997), Między tradycją a nowoczesnością. Kobiety w pracy,
domu i życiu osobistym, w: L. Gruszczyński (red.), Kobiety w województwie katowickim
'97, Katowice.
Berger P. (1988), Zaproszenie do socjologii, Warszawa.
Budzyńska E., Swadźba U. (1997), Rodzina niemiecka w oczach młodzieży pogranicza
kulturowego, "Roczniki Socjologii Rodziny", t. 9.
Bukowska-Floreńska I. (1994), System wartości w tradycji kulturowej w rodzinach śląskich,
w: W. Świątkiewicz (red.), W trosce o rodzinę, Katowice.
Faliszek K., Wódz K. (1997), Miejskie społeczności robotnicze GOP w obliczu restruk-
turyzacji, w: W. Świątkiewicz, K. Wódz (red.), Miasta przemysłowe we współczesnych
badaniach socjologicznych, Katowice.
Gajos L. (1993), Kultura religijna w tradycyjnej społeczności lokalnej, Katowice (praca
doktorska, Uniwersytet Śląski).
Głos A. (1993), Dzieje i losy ludności rodzimej na Górnym Śląsku. Na przykładzie Imielina,
Katowice (praca magisterska, Wydział Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego).
Jabłońska-Deptuła E. (1981), Nasze korzenie, w. Spojrzenie na współczesną rodzinę
w Polsce, dobór, opracowanie, skład A. Podsiada i A. Szafrańskiej, Warszawa.
Kubik W. (1992), Rodzina jako wartość a styl życia, w: W. Świątkiewicz (red.), Wartości
a style życia rodzin. Socjologiczne badania rodzin wielkomiejskich na Górnym Śląsku,
Katowice.
Leś E. (1985), Rozpad rodziny w świetle statystyki rozwodów i badań problemowych,
"Kultura i Społeczeństwo", nr 2.
Lutyński J. (1977), Działania pozorne, "Kultura i Społeczeństwo", nr 2.
Mariański J. (1990), Moralność w procesie przemian, Warszawa.
Mariański J. (1995), Rodzina a przekaz wartości moralnych, w: J. Kroszel, Rodzina. Społe-
czeństwo. Gospodarka rynkowa, Opole.
Mrozek W. (1965), Rodzina górnicza. Przekształcenia społeczne w górnośląskim środo-
wisku górniczym, Katowice.
Mrozek W. (1992), Pochodzenie regionalne jako wartość a niektóre elementy stylu życia
rodzin w regionie górnośląskim, w: W. Świątkiewicz (red.), Wartości a style życia
rodzin. Socjologiczne badania rodzin wielkomiejskich na Górnym Śląsku, Katowice.
Myszor J. (1991), Duszpasterstwo parafialne na Górnym Śląsku w latach 1821-1914,
Katowice.
Nowak S. (red.) (1989), Ciągłość i zmiana tradycji kulturowej, Warszawa.
Sładek R. (1982), Wychowanie w rodzinie chrześcijańskiej wg tygodnika "Monika" (1876-
-1890), "Śląskie Studia Historyczno-Teologiczne", t. 15.
Smolińska T. (1992), Rodzina o sobie. Folklorystyczny aspekt rodzinnej tradycji kulturo-
wej, Opole.
Świątkiewicz W. (1986), Wymiary ładu społeczno-kulturowego, w: J. Wódz (red.), Ład
społeczny w starej dzielnicy mieszkaniowej, Katowice.
Świątkiewicz W. (1992a), Kultura m> stylach życia rodzin wielkomiejskich, w: W. Świąt-
kiewicz (red.), Wartości a style życia rodzin. Socjologiczne badania rodzin wielko-
miejskich na Górnym Śląsku, Katowice.
Świątkiewicz W. (red.) (1992b), Wartości a style życia rodzin. Socjologiczne badania
rodzin wielkomiejskich na Górnym Śląsku, Katowice.
Świątkiewicz W. (1997), Tradycja i wybór. Socjologiczne studium religijności na Górnym
Śląsku, Katowice.
"Tygodnik Katolicki", nr 1 z 7.10.1848.
Tyszka Z. (1997), System metodologiczny poznańskiej szkoły socjologicznych badań nad
rodziną, Poznań.
Wycisło J. (1994), Model religijności rodziny w tradycji kulturowej Górnego Śląska,
w: W. Świątkiewicz (red.), W trosce o rodzinę, Katowice.
Katarzyna Węgrzyn
Wychowanie religijne w rodzinie górnośląskiej
Wychowanie jako proces zamierzony, celowy i świadomy stanowi nieodłączny
element szeroko pojmowanej socjalizacji, w trakcie której przekazywane sąm.in.
wzory kulturowe. Celem wychowania religijnego jest lub raczej winien być odby-
wający się przez zorganizowane i celowe oddziaływanie rozwój głębokich postaw
religijnych, podczas gdy wąsko rozumiana socjalizacja prowadzi raczej do konty-
nuacji tradycji kulturowej (przez przekazywanie dziedzictwa kulturowego, praktyk,
zwyczajów, obyczajów religijnych). Wychowanie oparte na celowym wyborze
wartości nakierowane jest na rozwijanie zdolności podejmowania decyzji w związku
z wartościami religijnymi, co wiąże się często z krytycznym, bądź innowacyjnym
spojrzeniem na rzeczywistość kulturową (Słomińska 1984, s. 14).
Podstawowym podmiotem wychowania, w tym wychowania religijnego, była
i według wielu autorów pozostaje nadal rodzina, mimo coraz szerszego przejmo-
wania tej funkcji przez inne instytucje, takie jak: szkoła, Kościół, grupy religijne.
Rodzinę, stanowiącą środowisko wychowawcze, pojmuje się przy tym jako względ-
nie wyodrębniony układ elementów przyrodniczo-społeczno-kulturowych, wywiera-
jących wpływ na jednostkę i stanowiących bodźce do podejmowania działań (por.
Piekarski 1992, s. 27).
Wychowanie powinno obejmować całego człowieka Jego życie fizyczne, zdol-
ności spostrzegania i kojarzenia, aktywność intelektualną, życie uczuciowo-emocjo-
nalne, wreszcie zdolności wyboru dobra i realizacji zamierzonych celów, powinno
ono zmierzać do tego, ażeby wychowywany był zdolny do pełnej spójni myśli, słowa
i czynu, czyli do pełnej konsekwencji działania z zachowaniem prawideł logiki,
myśli i działania" (Majka 1993, s. 103). Jest twórcze i dynamiczne. Musi być ono
procesem dynamicznym i jednocześnie zindywidualizowanym, ponieważ ludzie oraz
warunki, wjakich oni żyją, są niepowtarzalne. Wychowanie stanowi wspólną węd-
90
rówkę ku coraz wyższym wartościom, a celem jego jest "uzdolnienie wychowanka
do samodzielnego formułowania sądów o rzeczywistości" (Gadacz 1993, s. 112).
Wychowanie religijne w środowisku rodzinnym wymaga więc od rodziców
świadomego wyboru wartości religijnych oraz celowego oddziaływania "skiero-
wanego z jednej strony na kształtowanie postaw, które sprzyjają rozwojowi wrażli-
wości religijnej, a z drugiej strony skierowanego na pomoc w wyborze wartości
religijnych jako zasad życia" (Słomińska 1984, s. 15).
Kościół doceniając wagę wychowania religijnego w rodzinie, podkreśla w wielu
oficjalnych wypowiedziach wielką rolę rodziców w przekazywaniu wiary, a do
wychowania swych dzieci w duchu religii katolickiej zobowiązują się małżonkowie
już w dniu zawarcia ślubu kościelnego. Temat dotyczący rodziny poruszany jest
także często w wypowiedziach Jana Pawła II, który podkreśla nie tylko prawo
pierwsze i podstawowe, ale również obowiązek rodziców w tym zakresie (por.
Banaszczyk 1994, s. 11-29).
Warto przyjrzeć się bliżej wychowaniu religijnemu celowej i świadomej
działalności rodziców w rodzinach zamieszkałych na terenie aglomeracji górno-
śląskiej. Badania, wykorzystane w niniejszym artykule, przeprowadzone zostały
przez Zakład Socjologii Wiedzy Uniwersytetu Śląskiego pod kierunkiem prof.
Wojciecha Świątkiewicza. Tam też sformułowany został kwestionariusz, dzięki
któremu uzyskano odpowiedzi, mogące posłużyć do rozważań na temat między-
pokoleniowej transmisji wzorów religijności w rodzinie. Badania przeprowadzono
w 1993 r. na terenie miast Górnego Śląska. Ankieterami byli studenci socjologii
Uniwersytetu Śląskiego. W założeniu badania te miały obejmować rodziny pełne,
posiadające dzieci w wieku szkoły średniej lub pierwszych lat studiów, tak aby
również one mogły być świadomymi partnerami do rozmowy w ramach wywiadu
swobodnego. Został on załączony do kwestionariusza wywiadu skierowanego do
rodziców, a obejmować miał większość kwestii dotyczących religijności, które po-
jawiły się w wywiadzie z pokoleniem rodziców. Pytania poruszały także problem
wychowania religijnego w rodzinach generacyjnych rodziców, co pozwala na ujęcie
tej kwestii na przestrzeni trzech pokoleń.
W wyniku badań otrzymano 273 wywiady kwestionariuszowe i około stu wy-
wiadów swobodnych przeprowadzonych z dziećmi. Istotnym kryterium doboru
próby było wykształcenie respondentów. Założono, iż przy dość skomplikowanych
kwestiach poruszanych w kwestionariuszu bardziej komunikatywne i sprawne wer-
balnie (większa łatwość przedstawiania własnych przemyśleń i doświadczeń) będą
osoby posiadające minimum średnie wykształcenie. Stąd też przewaga tej grupy
wśród badanych rodziców.
Spoglądając z perspektywy pokolenia rodziców na ich rodziny pochodzenia
można powiedzieć, że życie religijne potomstwa nie było tam sprawą obojętną.
Stwierdziło tak 77,9% respondentów (z pokolenia rodziców) w odniesieniu do
swoich ojców i 87,5% w odniesieniu do matek (tab. 1). Zainteresowanie życiem
religijnym własnych dzieci (przypomnijmy, że był to najczęściej koniec lat pięć-
dziesiątych do początku siedemdziesiątych) objawiało się przede wszystkim "pilno-
waniem, aby dzieci chodziły na religię" (88,8% matek i 69,5% ojców respon-
dentów), a także "pilnowaniem, aby chodziły w niedzielę do kościoła" (88,6% matek
i 74,5% ojców). Spory odsetek rodziców z pokolenia dziadków uczył swe dzieci
modlitwy (92,6% matek i 62,8% ojców tu dosyć spora dysproporcja).
Tabela 1
Stosunek rodziców z pokolenia dziadków do życia religijnego swoich dzieci
(w procentach)
Wjaki sposób Pana(i) rodzice wpływali naj-
częściej na Pana(i) życie religijne?
Ojciec
Matka
tak
nie
tak
nie
moje życie religijne było im obojętne
22,1
77,9
12,5
87,5
uczyli mnie modlić się
62,8
37,2
92,6
7,4
pilnowali, aby chodzić na religię
69,5
30,5
88,8
11,2
pilnowali, aby chodzić w niedzielę do kościoła
74,5
25,5
88,6
11,4
razem ze mną chodzili do kościoła
58,8
41,2
72,0
28,0
zachęcali mnie do pogłębiania wiedzy religijnej
28,8
71,2
42,8
57,2
w domu często rozmawiano na tematy religijne
24,9
75,1
34,9
65,1
byli pobożni i swoim życiem dawali mi przykład
65,9
34,1
75,8
24,2
Natomiast znacznie mniej rodziców starszego pokolenia chodziło wspólnie
z dziećmi do kościoła (matki 72,0%, ojcowie 58,8%), jeszcze mniejsza liczba
odpowiedzi wskazuje, iż zachęcali oni swe dzieci do pogłębiania wiedzy religijnej
(42,8% matek i 28,8% ojców), a tylko nieliczni prowadzili z dziećmi rozmowy na
tematy związane z wiarą (matki 34,9%, ojcowie 24,9%).
Z pewnością jednak kobiety w pokoleniu dziadków postrzegane są przez swoje
dzieci jako bardziej wierzące i pobożne niż ich mężowie. To na ich barkach spo-
czywał główny ciężar wychowania, w tym także wychowania religijnego. Przede
wszystkim one uczyły modlitwy (aż 92,6%, przy 62,8% ojców). W tym miejscu
widoczna jest największa dysproporcja pomiędzy rolą matki i ojca w dziedzinie
wychowania religijnego. One także najczęściej przyjmowały na siebie obowiązek
dopilnowania obecności dziecka na lekcjach religii, uczestnictwa w niedzielnej mszy
św., przede wszystkim one wraz z dziećmi brały udział w praktykach religijnych
92
i częściej niż ojcowie zachęcały do pogłębiania wiedzy religijnej oraz podejmowa-
ły rozmowy na tematy związane z wiarą (choć odsetek takich matek i tak nie był
duży).
Wspólnie z dziećmi chodziły do kościoła w większości te matki, które scha-
rakteryzowano jako głęboko wierzące; także przede wszystkim one zachęcały do
pogłębiania wiedzy religijnej. Zależność ta jest stosunkowo silna. Jednak i wśród
nich tylko niecała połowa (43,7%) rozmawiała z dziećmi na temat wiary, choć
odsetek ten jest wyższy niż wśród matek postrzeganych jako wierzące z wątpli-
wościami, bądź obojętne na sprawy religii. Być może na to, że były one postrzegane
właśnie jako głęboko wierzące, wpłynęło ich zaangażowanie w wyżej wymienione
formy wychowania religijnego. Zależność wydaje się tutaj dwukierunkowa.
Zauważalna jest różnica w odsetkach pomiędzy liczbą matek respondentów
postrzeganych jako pobożne (mniejszy procent) a tych, które kontrolowały uczęsz-
czanie na lekcje religii, niedzielną mszę św. czy uczyły swoje dzieci modlitwy (ok.
90%). Wydaje się zatem, że nawet te kobiety, które nie były głęboko wierzące (bądź
były jedynie tak postrzegane przez swoje dzieci lub nie umiały swojej wiary wyzna-
wać w codziennym życiu, lub też jej manifestować przed dziećmi) jako pobożne
poczuwały się do obowiązku religijnego wychowania swego potomstwa, w wierze,
tradycji chrześcijańskiej. Co ciekawe, różnicy tej nie zauważamy w przypadku
wypowiedzi dotyczących ojców respondentów (odpowiedzi na wszystkie pytania
w granicach 60-70%). Na tendencję zauważoną w odniesieniu do matek respon-
dentów zwrócił uwagą także L. Dyczewski pisząc na podstawie swoich badań na
terenie Puław, iż rodzice częściej chcą wychowywać religijnie swoje dzieci, niż sami
deklarują się jako wierzący. Jednocześnie stawiają wymagania, "pilnują", aby dzieci
uczestniczyły w praktykach religijnych, choć sami nie zawsze wywiązują się z obo-
wiązków religijnych (1994, s. 13-14). Także w badaniach przeprowadzonych na
terenie Górnego Śląska w latach 1987-1988 znaczna część rodziców nastawionych
obojętnie lub niewierzących opowiadała się za religijnym wychowaniem dzieci
(Świątkiewicz 1992, s. 114).
Jeśli ojcowie włączali się w wychowanie, to byli postrzegani jako ludzie głęboko
wierzący ok. 80% z nich pilnowało uczestnictwa dzieci w praktykach religijnych
i katechezie, powyżej 70% uczyło dzieci modlitwy oraz wspólnie z nimi brało
udział w praktykach religijnych, a ok. 40% podejmowało rozmowy na tematy religij-
ne i zachęcało do pogłębiania wiedzy religijnej. Jednak przy jedynie połowie ojców
określanych jako głęboko wierzący i tak rola matki pozostaje dominująca w dzie-
dzinie wychowania religijnego.
Nasuwa się jednak pytanie o efekty wychowania religijnego, kiedy rodzice
(w tym wypadku głównie matki) skrupulatnie pilnują, by dzieci chodziły w nie-
dzielę do kościoła czy uczestniczyły w katechizacji, same nie będąc, czy też nie
93
dając się postrzegać jako głęboko wierzące lub pobożne. Zwróćmy przy tym uwagę,
iż te matki nie włączały się w naukę modlitwy, nie rozmawiały z dziećmi na temat
religii, ograniczając się do funkcji kontrolnych w stosunku do wychowania pro-
wadzonego przez Kościół.
Największy udział matek w wychowaniu religijnym młodego pokolenia potwier-
dzajątakże odpowiedzi respondentów na pytanie, czy wykonywali oni jakieś prak-
tyki religijne pod wpływem innych osób. Otóż w każdym z okresów, o które pytano,
od wczesnego dzieciństwa do okresu młodzieńczego, wpływ matki uznawany był
za najsilniejszy. Podkreślało to 74,1% zapytanych, mówiąc o okresie dzieciństwa,
i choć odczucie tego wpływu w okresie późniejszym malało do 35,5% w młodości,
to i tak był on największy w porównaniu z oddziaływaniem innych osób. Widzimy
spadek wpływu matki (jak też innych osób) w miarę dorastania i jest to prawidło-
wość oczywista, natomiast wyraźnie w okresie młodzieńczym zaczyna zmniejszać
się różnica pomiędzy wpływem matki a wpływem ojca. Jeśli w okresie dzieciństwa
wynosiła ona ok. 20%, to w młodości maleje do ok. 10% (matka 35,5% od-
powiedzi, wpływ ojca 24%). W wielu badaniach podkreśla się także wpływ
innych krewnych, przede wszystkim babci, na wychowanie religijne dzieci (por. np.
Strzelec 1994, s. 129, Dyczewski 1994, s. 13). Przede wszystkim można zauważyć
włączanie się ich w naukę modlitw, wspólne z wnukami uczestnictwo w praktykach
religijnych. Także w naszych badaniach zauważalny jest, choć nie tak istotny, wpływ
dziadków (pokolenie pradziadków) na wychowanie religijne naszych respondentów
z pokolenia rodziców, gdyż ok. 13% z nich wskazało na "dalszych krewnych" jako
na ludzi, którzy wpłynęli w znaczący sposób na spełnianie przez nich praktyk religij-
nych.
Widoczne jest również powiązanie między typem wykształcenia (chodzi tu o wy-
kształcenie średnie bądź wyższe) a obojętnym stosunkiem do życia religijnego
potomstwa. Wśród dziadków z wykształceniem medycznym i technicznym (w sumie
43 osoby) odsetek osób odnoszących się obojętnie do religijności swoich dzieci
wynosi ok. 34-40%, natomiast z wykształceniem humanistycznym (19 osób)
5,6%, a matematyczno-przyrodniczym lub ekonomicznym kilkanaście procent.
Dość zaskakujący wydaje się fakt braku jakiegokolwiek związku pomiędzy
zachęcaniem swoich dzieci do pogłębiania wiedzy religijnej a posiadanym wy-
kształceniem dziadków. Brak omawianej zależności zauważamy także w przypadku
pokolenia rodziców. Można to chyba tłumaczyć w dwojaki sposób. Jest to wynikiem
bądź dużo większego nacisku kładzionego na wiedzę innego typu niż religijna
racjonalną, encyklopedyczną lub zawodową i niedostrzeganie potrzeby wiedzy
natury religijnej, bądź też zatrzymania się wiedzy religijnej na poziomie nie od-
powiadającym poziomowi wiedzy z innych dziedzin; dla wielu edukacja religijna
zakończyła się niewątpliwie np. na etapie katechezy szkolnej, bardzo często nie-
94
pełnej. Rodzice mogli więc nie odczuwać potrzeby czy wręcz nie zdawać sobie
sprawy z istnienia szerszej, głębszej wiedzy religijnej, a tym samym automatycznie
nie widzieli potrzeby zdobywania jej przez dzieci. W rozmowach podkreślają ten
problem także katecheci. Rodzice często przychodzą z pretensjami do nauczających
religii, kiedy ci stawiają uczniom nawet niewielkie wymagania z zakresu wiedzy
religijnej, uznając to za niepotrzebne obciążanie dzieci, młodzieży. Większość ro-
dziców, zdaniem pytanych katechetów, ma raczej emocjonalne nastawienie do religii
i wdrażanie jedynie do tak pojmowanej religii chciałaby widzieć na katechezie. Nie
dostrzega przy tym potrzeby nauczania nawet elementów wiedzy religijnej.
Interesujące wydaje się także zestawienie regionu, z jakiego pochodzą rodzice
respondentów (dziadkowie i babcie), z ich stosunkiem do życia religijnego swoich
dzieci (ma to zresztą odbicie w późniejszym nastawieniu pokolenia rodziców do
religii i wychowania religijnego własnych dzieci). Różnice te najwyraźniej widać
przede wszystkim u rodziców z regionów najliczniej reprezentowanych, gdyż liczeb-
ności rzędu kilku osób nie dają podstaw do uogólnień. Można się w tym wypadku
pokusić o porównanie stosunku do wychowania religijnego osób pochodzących
z Górnego Śląska, Małopolski, regionu wschodniego, centralnego i Zagłębia Dąb-
rowskiego (tab. 2).
Nieomal w każdej kwestii związanej z wychowaniem religijnym wyraźnie od-
biegają liczebnie rodzice respondentów (pokolenie dziadków) pochodzący z Zagłę-
bia Dąbrowskiego. Już na pytanie o samo zainteresowanie wychowaniem religijnym:
"Czy Pana/i/ życie religijne było matce/ojcu obojętne?", odpowiedź "tak" odnaj-
dujemy w 29,6% (8 osób) przypadkach matek, podczas gdy w odniesieniu do matek
pochodzących z innych regionów odpowiedzi "tak" kształtowały się na poziomie
kilkunastu procent. Podobnie rzecz się ma z ojcami ich obojętny stosunek do
swojego życia religijnego zauważyło 52,2% (12 osób) pytanych, przy kilkunastu, do
22,6% z pozostałych regionów. Analogicznie jest w przypadku nauki modlitwy
tylko 31,8% ojców pochodzących z Zagłębia uczyło swoje dzieci modlitwy, podczas
gdy ojcowie z innych regionów w 60-75%. Podobnie rzecz ma się z matkami (poko-
lenie dziadków), które pochodzą z omawianego regionu. Dużo mniejsza liczba
respondentów ocenia także, iż ich rodzice, pochodzący z Zagłębia Dąbrowskiego,
"byli pobożni i dawali przykład swoim życiem". Wydaje się, że wyniki te od-
zwierciedlają szersze zjawisko, wynikające ze specyfiki religijności mieszkańców
omawianych regionów ukształtowanej w dużej mierze przez historyczne i polityczne
losy tych obszarów (por. Jacuński 1996).
Podobne wyniki otrzymano w badaniach nad stosunkiem respondentów do życia
religijnego ich dzieci (tab. 3). Większość rodziców (85,0%) twierdzi, że stara się lub
starała religijnie wychowywać dzieci bardzo im na tym zależało (49,1%), lub
starali się, lecz nie uważali tego za bardzo ważne (35,9%). Tylko 1,8% deklaruje się
95
Tabela 2
Stosunek do wychowania religijnego dzieci a region pochodzenia rodziców z pokolenia dziadków (w
jrocentach)
Wpływ na życie religijne dzieci
Matka
Ojciec
region pochodzenia
region pochodzenia
region
wschodni
Mało-
polska
Górny
Śląsk
Zagłębie
Dąbrowskie
region
centralny
region
wschodni
Mało-
polska
Górny
Śląsk
Zagłębie
Dąbrowskie
region
centralny
moje życie religijne było im
obojętne
13,3
8,3
13,3
29,3
0
6,7
15,0
22,6
52,2
13,3
uczyli mnie modlić się
96,7
89,7
92,9
74,1
100,0
75,0
61,9
66,7
31,8
68,8
pilnowali, aby chodzić na religię
93,1
89,7
90,5
70,4
94,7
79,2
73,2
74,1
36,4
75,0
pilnowali, aby chodzić
w niedzielę do kościoła
90,0
94,9
95,3
66,7
73,7
83,3
85,7
80,0
31,8
50,0
razem ze mną chodzili do
kościoła
80,0
74,4
68,2
48,1
68,4
66,7
54,8
55,6
31,8
50,0
zachęcali do pogłębiania wiedzy
religijnej
43,3
48,7
44,7
18,5
42,1
29,2
23,8
32,9
13,6
18,8
w domu rozmawiano na tematy
wiary
36,7
39,5
40,5
14,8
21,1
29,2
29,3
28,6
4,5
12,5
byli pobożni i swoim życiem
dawali mi przykład
75,9
78,9
75,9
51,9
78,9
75,0
70,0
60,7
54,5
62,5
Tabela 3
Stosunek pokolenia rodziców do wychowania religijnego swoich dzieci (w procentach)
Czy starał(a) się Pan(i) wychowywać
religijnie swoje dzici?
Ojciec
Matka
Oboje
rodzice
jestem zdecydowanie temu przeciwny
2,3
1,5
1,8
raczej nie chciałbym, aby były religijne
3,8
1,5
2,6
jest mi to obojętne
13,7
6,0
10,5
tak, ale nie jest to bardzo ważne
39,7
32,8
36,9
tak, bardzo mi zależy na wychowaniu
religijnym
40,5
58,2
49,1
jako przeciwnicy wychowania religijnego, 2,6% raczej nie chciałoby, aby ich dzieci
były religijne, a 10,5% jest to obojętne. Część rodziców zgadzających się, że należy
religijnie wychowywać swoje dzieci, w odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób o to
wychowanie zabiegają, mówi, iż się tym nie interesuje, nie zajmuje itp.
Jako główne swoje działania w zakresie wychowania religijnego podają oni
posyłanie dzieci na katechizację, niedzielną mszę św., wspólne uczestniczenie
w praktykach religijnych, wdrażanie dzieci do przestrzegania zasad moralnych (naj-
częściej nauka i przestrzeganie dziesięciu przykazań, "by wiedziały, co dobre a co
złe")1, naukę modlitwy, dbanie o to, by przystępowały do sakramentów (tab. 4).
Natomiast brak zainteresowania wychowaniem religijnym swoich dzieci deklaruje
prawie 21% respondentów. Podobnie, jak w pokoleniu dziadków, w grupie rodzi-
ców, którym najbardziej zależy na religijnym wychowaniu dzieci, dominują matki
nad ojcami (58 do 40,5%) (tab. 3 ). Potwierdzają to także wypowiedzi dzieci, które
często podkreślają jedynie starania matki w omawianej dziedzinie, natomiast nikt
nie zaznaczył szczególnego wkładu ojca. W dwóch przypadkach wyraźnie zwróciły
nawet uwagę na postawę ojca, który wyraźnie zniechęcał je do religii. Wiele wy-
powiedzi samych ojców zapytanych, o to, w czym przejawia się troska o religijne
wychowanie dzieci, brzmi mniej więcej tak: "Nie wiem, nie umiem powiedzieć,
zajmuje się tym żona".
Tezę o przewadze wpływów matki nad ojcem w kształtowaniu religijności dzieci
potwierdzają wszystkie polskie badania socjologiczne. Mówi o tym m.in. L. Dy-
czewski (1981, s. 54). Także z odpowiedzi rodziców w diecezji płockiej z lat osiem-
dziesiątych wynika, że co prawda w około połowie rodzin wychowaniem religijnym
1 Jedna z wypowiedzi na temat działań podejmowanych w celu wychowania religijnego
dzieci brzmiała: "upominanie co cię za diabeł nachodzi".
97
Tabela 4
Działania podejmowane przez rodziców w zakresie wychowania religijnego
Jak się objawiało Pana(i) zainteresowanie
religijnym wychowaniem dzieci?
Ojcowie*
Matki*
Oboje
rodzice
posyłanie na katechizację
25,7
44,1
31,4
pilnowanie, by chodziły w niedzielę do kościoła
25,0
36,8
30,8
nauka modlitwy
8,1
19,9
13,9
posyłanie do sakramentów św.
6,6
16,9
11,7
rozmowy na tematy religijne
7,4
7,4
7,3
wspólne praktyki religijne
14,7
17,6
16,1
dawanie przykładu swoim życiem
8,8
5,1
7,0
dbanie o przestrzeganie zasad moralnych
9,6
19,1
14,3
zachęcanie do pogłębiania wiedzy religijnej
(np. czytanie Pisma św.)
1,5
J,7
2,6
nie interesuję się tym
27,9
14,0
20,9
* Odsetek liczony od liczby ojców lub matek.
zajmowali się oboje rodzice, ale w jednej trzeciej interesowały się nim jedynie matki
(Mariański 1994, s. 67-68). Liczne badania prowadzone przez lata na Katolickim
Uniwersytecie Lubelskim również potwierdzają dominujący wpływ matki na wy-
chowanie religijne potomstwa2. Jednak znacznie częściej na czynne uczestnictwo
w religijnym wychowaniu dzieci znajdują czas matki niepracujące (por. Cyman
1979, s. 56). Można stąd wnioskować, że praca zawodowa niezmiernie utrudnia
pełne zaangażowanie się i niewątpliwie przyczynia się do chętniejszego "przerzu-
cania" ciężaru edukacji religijnej na instytucje kościelne.
Należy przypomnieć, iż badania przeprowadziliśmy na terenie miast Górnego
Śląska i większość respondentów oraz ich rodziców pochodzi właśnie z tego regio-
nu. Może to wpływać w dwojaki sposób na role ojca i matki w dziedzinie wycho-
wania religijnego potomstwa. Niewątpliwie odczuwalny jest wpływ tradycyjnego
układu ról w rodzinie górnośląskiej. Istniał tam bardzo sztywny podział zadań na
kobiece i męskie, a właśnie funkcją spełnianą wyłącznie przez kobietę-matkę była
opieka nad dziećmi, szczególnie małymi, oraz troska o ich wychowanie (Mrozek
2 K. Bełch 1978, s. 247-248; por. także M. Strzelec 1994, s. 129; J. Wilk 1994, s. 171
w tych badaniach wpływ ojca na wychowanie religijne dzieci był nawet mniejszy niż
wpływ babci.
98
1987, s. 154-156). Współcześnie sytuacja ta uległa znacznym zmianom, choć
w pokoleniu dziadków tradycyjny model może nadal być aktualny. W rodzinach
wielkomiejskich coraz bardziej zaczynają zacierać się granice pomiędzy rolami
męskimi i żeńskimi. Podobną tendencję powinniśmy także zaobserwować w ba-
danych przez nas rodzinach, choć w praktyce nie jest ona szczególnie widoczna.
Około 18% badanej młodzieży wskazało na szczególny wpływ dziadków na
kształtowanie swojej religijności, przy czym w 13% najbardziej w wychowanie
religijne wnuków zaangażowane były babcie (w jednym wypadku była to prababcia).
Charakterystyczna zdaje się jedna z wypowiedzi: "Osobami religijnymi w naszej
rodzinie są kobiety. To z babciami i mamą chodziłam do kościoła, one odprowadza-
ły mnie na lekcje religii. Nie pamiętam, żebym była tam z dziadkiem czy ojcem"
(dziewczyna, lat 16).
Można zauważyć zróżnicowane podejście do tego problemu zależne od regionu
pochodzenia. Otóż w najliczniej reprezentowanych regionach najwięcej (procen-
towo) przeciwników wychowania religijnego znajduje się wśród osób wywodzących
się z Zagłębia Dąbrowskiego, a jednocześnie jest ich najmniej pomiędzy rodzicami,
którym na takim wychowaniu "bardzo zależy".
Logiczną konsekwencją troski o wychowanie religijne potomstwa, jako konty-
nuacji czy uzupełnienia wychowania religijnego w rodzinie, jest udział dzieci w ka-
techizacji na różnych poziomach, a także w innych organizowanych przez Kościół
formach pogłębiania życia duchowego czy wspólnotowego (np. Ruch Światło
Życie, grupa ministrantów i inne). Większość dzieci zapisana jest na lekcje religii.
Także najczęściej wymienianym przez rodziców działaniem w kierunku religijnego
wychowania dzieci jest posyłanie ich na lekcje religii. Potwierdzają to niemal
wszystkie sondaże i badania socjologiczne w większości mówią one o ponad
90-procentowym uczestnictwie dzieci w lekcjach religii. Biorą w nich udział często
także dzieci rodziców niewierzących czy obojętnych wobec religii3. Wskazują na
tę tendencję również katecheci wszystkich szczebli szkolnych, od przedszkola do
szkoły średniej, choć w tej ostatniej odsetek uczęszczających na katechizację jest
nieco mniejszy. Spotykają się oni z jednostkowymi przypadkami rezygnowania
z tych zajęć.
Rodzice, w tak ogromnej większości posyłający swe pociechy na lekcje religii,
zainteresowani sąjak wskazują wyniki różnych badań przede wszystkim obec-
nością dziecka na tych zajęciach. Zajmują się więc owym "pilnowaniem" (jak to
sami określają) uczestnictwa w katechezie. Natomiast dużo mniejszy procent bywa
zainteresowany treściami przekazywanymi na lekcjach religii, zachowaniem się
3 K. Darczewska (1989, s. 138) mówi, że 90% rodziców wyraża pogląd, iż należy dzieci
posyłać na religię, przy czym stanowisko to podziela także 31,3% niewierzących.
99
dziecka w ich trakcie czy sprawdzaniem zeszytu (oprócz dzieci z najmłodszych klas)
(por. Wilk 1994, s. 172). Nasze wyniki mówią o małym odsetku rodziców podejmu-
jących rozmowy na tematy religijne, a więc jak można się domyślić także te
dotyczące treści katechezy.
Podobnie jak pokolenie dziadków, tak i rodzice dbają o uczestnictwo swoich
dzieci w katechezie, choć niewielu z nich czy samych dzieci jest przekonanych do
innych form pogłębiania życia religijnego oferowanych przez Kościół. Jak się to
częstokroć podkreśla, we współczesnym, pluralistycznym społeczeństwie konieczne
staje się podtrzymywanie religijności przez środowisko społeczne (Piwowarski 1996,
s. 106-107). Najistotniejszą rolę do odegrania mają właśnie kontakty z członkami
tego samego wyznania najczęściej będzie to uczestnictwo we wspólnotach, orga-
nizacjach religijnych, gdyż nawet rodziny doskonale wypełniające swoją funkcję
religijnąnie sąw stanie zapewnić życia religijnego młodzieży czy dorosłym. Wejście
do tego typu wspólnoty religijnej stanowi także istotny krok, przejście dziecka
z życia domowego, z domowego kręgu wychowania religijnego do szerszej zbioro-
wości religijnej, związanej najczęściej z parafią.
Wydaje się, iż parę słów komentarza należy poświęcić nauce modlitwy, którą to,
jako jedną z podstawowych form swojej troski o religijne wychowanie dzieci pod-
kreśla 13,9% rodziców (tab. 4). W większości są to matki, podobnie jak w pokoleniu
dziadków, w którym uczyło modlitwy ponad 90% matek (por. tab. 1). W wywiadach
wskazuje na tę czynność jako istotną w wychowaniu religijnym w rodzinie nieco
ponad 30% badanej młodzieży. Liczby te wskazywałyby na większą wagę przy-
wiązywaną do tej formy wychowania przez dzieci niż przez ich rodziców.
Przez naukę modlitwy należy rozumieć zarówno wprowadzenie dziecka w treść
modlitwy, jak i przekazanie sposobów, umiejętności modlenia się. Wszystko to, aby
odniosło swój skutek wychowawczy, powinno być dostosowane do wieku dziecka,
zdolności percepcji, znajomości pojęć, możliwości koncentracji itp. Jak podkreślają
niemal wszyscy socjologowie zajmujący się tą problematyką, podstawowym i pierw-
szym nauczycielem (podobnie jak w badanej przez nas zbiorowości) jest matka.
Rzadziej jest to matka pracująca zawodowo; a niektóre opracowania wskazują wręcz
na niepokojące zjawisko nauki pierwszych modlitw poza domem przez dalszych
krewnych lub w środowisku koleżeńskim (Cyman 1979, s. 51-52).
Najczęściej, jak dowodzą tego badania, rodzice przykładają szczególną wagę do
modlitw odmawianych przez najmłodsze dzieci, z zapałem ucząc je pacierza. Dla
polskich rodzin charakterystyczna wydaje się dbałość o pamięciowe opanowanie
treści modlitw, lecz częstokroć po stwierdzeniu, że dziecko zyskało już tę umiejęt-
ność, przestaje się je w tym względzie kontrolować czy mu pomagać. W wielu
wypadkach rodzice wkładają jednak wiele wysiłku w zachęty i przypominanie
o obowiązku modlitwy, określając i traktując ją właśnie jako "obowiązek", i egzek-
100
wuja go stosując sankcje, matki częściej pozytywne, ojcowie negatywne. Rzadko
natomiast, można spotkać urozmaicone, ciekawsze formy i treści modlitwy czy
próby ukazania radości i spontaniczności mogącej się z nią wiązać. Do wielu z tych
ograniczeń przyczyniają się niewątpliwie braki w umiejętnościach oraz wiedzy
samych rodziców (Wilk 1994, s. 174). W rodzinach tylko sporadycznie praktykuje
się wspólną modlitwę4.
Niewielka grupa rodziców podkreśla rozmowy z dziećmi jako podejmowane
przez siebie działania w zakresie wychowania religijnego. W pokoleniu rodziców
mówi o tym ok. 7% matek i ojców (proporcje tutaj są równe) (tab. 4).
Rozmowy takie mogą przyjmować rozmaite formy od prostych, sporadycz-
nych odpowiedzi na pytania dziecka, próby pomocy w rozwiązywaniu wątpliwości
natury religijnej, do stałego nawiązywania do tematyki związanej z Bogiem, wiarą
i odkrywania Boga w każdym aspekcie życia. Stwarzają one klimat życzliwości
w rodzinie, budują wzajemne zaufanie oraz kreują w dziecku obraz rodziców jako
zaangażowanych w sprawy związane z wiarą5. Nasze badania także mogą to po-
twierdzać, gdyż właśnie ci rodzice, którzy podejmowali lub inicjowali rozmowy na
tematy religijne najczęściej byli postrzegani jako głęboko wierzący. Zależność wy-
daje się tutaj dwustronna.
Warto zaznaczyć także bardzo istotne zadania, jakie majądo spełnienia rozmowy
z dziećmi. Pomagają one mianowicie w wypełnianiu przez rodzinę funkcji selek-
tywnej, tzn. przepuszczaniu przez specyficzny "filtr rodzinnych wartości" wielu
treści pochodzących z zewnątrz: od grup rówieśniczych, ze szkoły, środków maso-
wego przekazu itd. Pomagają więc ukierunkować "widzenie świata" przez dzieci,
a tym samym pozwalają rodzicom aktywniej uczestniczyć w wychowaniu własnych
dzieci, szczególnie w dobie ogromnej ilości informacji płynących z przeróżnych
źródeł. Poza tym wzajemna wymiana myśli, uczuć, wiadomości związanych z religią
stanowi podstawowy element wychowania religijnego, rozumianego jako ukształto-
wanie głębszych postaw religijnych oraz umiejętności samodzielnego podejmowania
decyzji i dokonywania wyborów w związku z wartościami religijnymi. Mogą one
tym samym stanowić temat do samodzielnych przemyśleń oraz ukształtowania
religijności bardziej świadomej i dojrzałej. Podejmowanie takich rozmów jest nie-
wątpliwie ważne w momentach kryzysu wiary, załamania dotychczasowego obrazu
świata; niepomierne jest ich znaczenie zarówno w okresie najwcześniejszym, gdy
4 M. Strzelec (1994, s. 131) podaje odsetek ok. 10% rodzin, w których wspólnie odma-
wiana jest codzienna modlitwa.
5 J. Cyman (1979, s. 56-57); podobne badania na terenie woj. kaliskiego z 1991 r.
mówią o ok. 72% rodzin, w których rozmawia się na tematy religijne, przy czym czynią
to najczęściej matki (por. Strzelec 1994, s. 127).
101
I
dziecko niezmordowanie pała chęcią poznania świata i ciągle pyta "po co?, dla-
czego?", jak również burzliwym i krytycznym okresie dojrzewania.
Rozmowy pomiędzy rodzicami a dziećmi dotyczące kwestii religijnych odgry-
wają także ważną rolę w kształtowaniu się religijności rodziców. W trakcie takich
rozmów mają oni okazję po raz wtóry zastanowić się nad istotnymi problemami
swojej wiary, bądź też poczuć się zobligowani do pogłębiania swojej wiedzy religij-
nej. W momencie, gdy obie strony są otwarte na argumenty współrozmówcy, może
nastąpić również zmiana punktu widzenia samych rodziców, spowodowana za-
chwytem dla bezgranicznej wiary i jasnego, prostego widzenia świata przez naj-
młodsze dzieci, czy też przyjęcie niektórych racji swego dorastającego potomstwa.
Trobkmem w podejmowaniu tego typu działań wychowawczych jest posiadanie
przez dzieci często wyższego wykształcenia niż ich rodzice. W wielu przypadkach
nie dysponują oni dostateczną wiedzą religijną i nie czują się na siłach, aby takie
rozmowy prowadzić. Kolejny problem to brak umiejętności posługiwania się języ-
kiem religijnym. Często dostrzega się zatrzymanie słownictwa wraz z wiedzą religij-
ną na etapie: Bozia, Dzieciątko, diabełek itd. (możemy tu chyba mówić o pewnej
infantylizacji wiary, związanej z używanym słownictwem), co utrudnia, a w kontak-
tach z dziećmi w wieku dorastania wręcz uniemożliwia rozmowę (por. Grabowska
1992, s. 246; Wilk 1994, s. 173).
Innego rodzaju problem stanowi indywidualizacja religii indywidualizacja
w sensie poczucia intymności kwestii wiary, a co się z tym wiąże, poczucia wstydu,
skrępowania (szczególnie ojców jak to podkreślają pytani katecheci) w momencie
rozmowy na tematy religijne. Wiąże się to być może także z obawą przed narzu-
caniem dziecku przekonań religijnych. Postawa ta znalazła wyraz w wypowiedziach
respondentów, zwłaszcza mężczyzn. Kolejną istotną przeszkodą powodującą za-
niechanie lub minimalizację rozmów na tematy religijne jest brak czasu pracujących
rodziców orazjak się to często obserwuje brak czasu samych dzieci, zajętych
poznawaniem innych obszarów wiedzy czy zdobywaniem nowych umiejętności.
Korzystnym gruntem do rozmów na tematy wiary powinna się okazać intensy-
fikacja więzi osobowych we współczesnej rodzinie; zmiana klimatu związanego
z całym procesem socjalizacji.
Istotne pytania, które nasuwają się w trakcie analizy danych liczbowych doty-
czących stosunku do wychowania religijnego, zwłaszcza przy tak wysokim odsetku
respondentów deklarujących swoje starania, to: dlaczego badanym osobom tak za-
leży na religijnym wychowaniu swoich dzieci, jakiego typu motywacjami się one
kierują oraz jaki związek ma decyzja o religijnym wychowaniu dzieci z ich własnym
nastawieniem do religii.
Ogromny procent zapytanych osób jest zdania, że "wychowanie religijne jest
naturalną konsekwencją przekonań religijnych rodziców" "zdecydowanie tak"
102
odpowiedziało 40,7%, "raczej tak" 45,2% (w sumie 85,9%) , "nie" i "raczej nie"
tylko 8,1%. Otrzymane wyniki byłyby więc potwierdzeniem wniosku wysu-
niętego przy omawianiu kwestii związku własnych motywacji religijnych rodzi-
ców z ich nastawieniem do życia religijnego dzieci. Sami respondenci wydają się
w dużym stopniu przekonani o "dziedziczeniu" religijności, na co wskazują także
polscy socjologowie (por. np. Mariański 1994, s. 63). Czy pytane osoby nie mają tu
jednak namyśli głównie "dziedziczenia" tradycji związanej z religią, obrzędowości,
zwyczajów, przyzwyczajenia do praktyk religijnych? Sugerowałoby to wysoką
pozycję motywu tradycjonalistycznego. W większości wypadków można jednak
stwierdzić, że jeśli rodzice są religijni, to również dziecko będą wychowywać
w duchu religijnym, czyli celowo i świadomie, w sposób zamierzony dążyć do tego,
aby i ono było osobą wierzącą, by sprawy religii nie były mu obojętne.
Należy zauważyć, iż ok. 60% rodziców zgadza się równocześnie ze stwierdze-
niem brzmiącym: "rodzice nie powinni narzucać dziecku przekonań religijnych,
dziecko powinno decydować o tym, czy chce być religijne" ("zdecydowanie tak"
27,9%, "raczej tak" 29,4%). Odpowiedzi nie wyrażających zgody na treść tego
zdania jest ok. 30%. Potwierdzeniem tych wyników może być ok. 1/3 respondentów
twierdzących, iż "przekonania i praktyki religijne powinny być sprawą prywatną
każdego członka rodziny i rodzina nie powinna się interesować religijnością swoich
członków". Odpowiedzi o podobnym charakterze otrzymano na pytanie: "Czy uważa
Pan(i), że należy mówić i upowszechniać swoje poglądy religijne wśród innych
ludzi?". Ponad połowa respondentów (51%) zgadza się ze zdaniem, że "poglądy
religijne są prywatną sprawą każdego człowieka i nie trzeba się z nimi obnosić".
Także 1/3 ojców i matek twierdzi, iż w decydowaniu w sprawie rodzaju zawieranego
związku małżeńskiego (ślub kościelny bądź wyłącznie cywilny) pozostawiłaby
swoim dzieciom pełną swobodę wyboru. W wielu wypowiedziach respondentów
odnajdujemy zdania, że starali się oni wpływać na życie religijne dzieci, gdy te były
młodsze, teraz "nie ingerują w nie", już "same odpowiadają za siebie", teraz "dają
im swobodny wybór".
Dużą swobodę, jaką dają rodzice dorastającej młodzieży, podkreślają także wy-
powiedzi samych dzieci. Oto przykłady często zdarzających się opinii: "Całą moją
religijność w latach młodości oni mi wpoili. Teraz pozostawiają swobodę wyboru.
Mogę chodzić na mszę lub nie jestem już na tyle dorosła, że oni uznają, że każdy
mój wybór będzie dla mnie słuszny" (dziewczyna, lat 17); "W szkole średniej po-
zostawili mi [rodzice i dziadkowie] pełną swobodę wyboru, uczęszczałam na etykę"
(dziewczyna, lat 18); "Kiedyś ta wiara była z góry narzucona przez rodziców, teraz
ja sama podejmuję decyzje, czy chcę pójść do kościoła czy zostać w domu" (dziew-
czyna, lat 17); "Nigdy te sprawy nie były najważniejsze w naszym domu, wręcz
wszyscy traktowali je bardzo liberalnie. I mimo to rodzice zadbali o chrzest, ko-
103
I
munię św., bierzmowanie, ukończenie kursu religii. Chyba na zasadzie, że jeszcze
kiedyś może się to przydać. [...] Wszyscy tak robili to i oni też" (dziewczyna, lat 21).
Jedynie ok. 1/4 respondentów zdecydowanie zgadza się ze stwierdzeniem, że
"rodzice powinni wychowywać religijnie swoje dzieci, bo do tego zobowiązali się
na ślubie kościelnym", jak również ze zdaniem: "dziecko trzeba wychowywać
religijnie, bo taka jest wola Boga i nakazy Kościoła". W sumie połowa pytanych
osób zgadza się z tymi twierdzeniami, a mniej więcej 1/4 w różnym stopniu jest
przeciwna ich treści. Można więc powiedzieć, iż w dużej mierze decyzja o podjęciu
trudu wychowania religijnego potomstwa nie wynika z samego poczucia obowiązku
związanego z przynależnością do Kościoła.
Dominujące wydają się tu natomiast motywy o charakterze etycznym. Rodzice
widzą w wychowaniu religijnym pomoc w kształtowaniu postaw moralnych dziecka
("zdecydowanie tak" 38,7%, "raczej tak" 43,5%, w sumie ok.80%). Nie
zgadza się z tą opinią jedynie ok. 13% respondentów.
Należy podkreślić, iż w świadomości Górnoślązaków, a do takiego pochodzenia
przyznaje się większość respondentów (także większość z pokolenia dziadków
pochodzi z Górnego Śląska), istnieje szczególne przekonanie o etycznych wartoś-
ciach wychowania w duchu religijnym. W procesie wychowania, które przez długi
czas było nierozłącznie związane z wychowaniem religijnym, tradycyjnie wpajano
dzieciom uczciwość, prawdomówność, pracowitość, kładziono nacisk na uczest-
nictwo w obrzędach, zwyczajach religijnych i rodzinnych. Największy nacisk na
etyczną stronę wychowania religijnego kładzie się rodzinach robotniczych i ro-
botniczo-chłopskich, w których tradycyjny model rodziny śląskiej jest jeszcze naj-
bardziej aktualny (Bukowska-Floreńska 1987, s. 121-125). Co prawda w naszych
badaniach zajmujemy się głównie środowiskiem inteligenckim (79,6% respon-
dentów to pracownicy umysłowi), lecz najczęściej jest to inteligencja z pierwszego
pokolenia, dlatego wzory klasycznej, robotniczej rodziny śląskiej, mogą w niej być
nadal obecne.
Motywy etyczne były także najczęściej wysuwane przez rodziców w badaniach
przeprowadzanych na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim w latach 1969-1980.
Dominację motywów etycznych w wychowaniu religijnym podkreśla także w swoim
tekście K. Darczewska (1994, s. 101). Wymieniane najczęściej przez rodziców przy-
czyny podejmowania religijnego wychowania świadczą o dostrzeganiu dużego wpły-
wu religii na kształtowanie się postaw moralnych młodego pokolenia, mających swe
odbicie w codziennym życiu; mogą jednak również sygnalizować instrumentalne
podejście do religii.
Stosunkowo mniej istotny wydaje się motyw, który nazwiemy patriotycznym,
narodowym. Co prawda 50% zapytanych zgadza się, że wychowanie religijne dziec-
ka umożliwia mu zapoznanie się z tradycją naszej kultury narodowej, lecz zdecydo-
tw
wanie podpisuje się pod tym zdaniem tylko 15,1%, przy ok. 36%, którzy są temu
przeciwni.
Analizując akceptację rodziców bądź jej brak dla poszczególnych motywów
skłaniających do religijnego wychowania potomstwa, pod kątem pełnionej prze nich
roli w rodzinie, należy stwierdzić, że ojcowie w mniejszym stopniu (choć różnica
nie jest znaczna) poczuwają się do religijnego wychowania (a być może w ogóle
wychowania) swoich dzieci. Nie widzą w takim stopniu jak matki potrzeby pod-
porządkowania się nakazom Kościoła w tym względzie, pozostawiając tym samym
większą swobodę wyboru samym dzieciom. Większość ich twierdzi, że nie powinno
się narzucać dzieciom przekonań religijnych, gdyż są one sprawą indywidualną
każdego członka rodziny, oraz częściej, choć i tak w niewielkim odsetku, mają
negatywne nastawienie do Kościoła i wartości wnoszonych przez religię.
Podsumowując należy podkreślić, iż tendencje obserwowane w wychowaniu
religijnym obu pokoleń (dziadków i rodziców) wydają się bardzo zbliżone. Olbrzy-
mia większość z nich pragnie wychowywać dzieci w duchu religijnym, co powodo-
wane jest, wyraźnie zaobserwowanymi w pokoleniu rodziców, motywami natury
etycznej. Wychowanie religijne polega przede wszystkim na kontroli uczęszczania
na katechizację i niedzielną mszę świętą oraz choć jak się zdaje rzadziej wśród
młodszego pokolenia nauce modlitwy. Dużo mniej uwagi poświęca się zachę-
caniu do pogłębiania wiedzy religijnej czy rozmowom na tematy religijne. Jest to
szczególnie widoczne u młodszej, wielkomiejskiej generacji, a wynika z braku
zainteresowania tymi formami działań religijnych, niezauważania ich potrzeby bądź
braku umiejętności. W obu pokoleniach matki o wiele więcej zainteresowania po-
święcają chowaniu religijnemu, czując się niejako zobowiązane do takiego postę-
powania, bez względu na swój własny stosunek do religii. One, a pomagają im
w tym dosyć często babcie, uczą pacierza, posyłajądo kościoła i na katechizację; być
może związane jest to z funkcjonującym jeszcze silnym podziałem na role żeńskie
i męskie. Należy zauważyć możliwe negatywne konsekwencje zmniejszania skutecz-
ności wychowawczego oddziaływania na dzieci, szczególnie chłopców, jeśli brakuje
zaangażowania w nie ojca rodziny. Jednocześnie (podobnie jak w innych tego typu
badaniach) nie da się jednoznacznie określić zależności pomiędzy stosunkiem do
wychowania religijnego a wykształceniem, miejscem pracy, zawodem, wiekiem itp.
badanych osób. Istnieje natomiast wyraźne powiązanie stanowiska w omawianej
sprawie z pochodzeniem regionalnym respondentów; mniej skłonni do wychowania
w duchu religijnym są osoby wywodzące się z Zagłębia Dąbrowskiego.
W przypadku takiego wychowania religijnego trudno chyba mówić o wycho-
waniu w aspekcie osobowym, a raczej w optyce funkcjonowania (co wyraźnie
zauważono także w wielu wywiadach z pokoleniem dzieci), w którym chodzi prze-
de wszystkim o przyswojenie wychowankowi zasad i przyzwyczajenie do nich.
105
I
I
Wychowanek traktowany jest wówczas przedmiotowo, a wychowawca jest raczej
stróżem prawa niż mistrzem (Gadacz 1993, s. 111-113). Często także, jak to pod-
kreśla pokolenie najmłodsze, stróżem, który sam nie spełnia narzucanych innym
obowiązków. Wśród bardzo licznych reprezentantów pokolenia rodziców widać
coraz większą dozę tolerancji, liberalizację podejścia do wychowania religijnego
dzieci oraz pozostawianie dzieciom olbrzymiej swobody w kwestiach związanych
z wiarą, graniczącej wręcz z obojętnością.
Trzeba podkreślić, że współcześnie socjalizacja, a co za tym idzie także wy-
chowanie religijne dokonuje się w całkiem zmienionych warunkach w porównaniu
z wcześniejszymi okresami historycznymi, w których klimat dla tego typu socja-
lizacji był, według określenia F. Adamskiego, "cieplarniany". "W istniejących dziś
warunkach oddzielenia się warsztatu pracy od rodziny, rozbicia tradycyjnych więzi
rodzinnych, sąsiedzkich, parafialnych, korporacyjnych, dechrystianizacji świata
i zlaicyzowania codziennego życia, w warunkach pluralizmu konkurencyjnych syste-
mów wartości i wzorów zachowań, kształtowanie przez rodzinę religijnej postawy
dzieci zakłada przede wszystkim dojrzałą religijność samych rodziców" (Adamski
1982, s. 179).
Bibliografia
Adamski F. (1982), Sekularyzacja małżeństwa i rodziny, w: F. Adamski (red.), Wychowanie
w rodzinie chrześcijańskiej, Kraków.
Banaszczyk T. (1994), Małżeństwo i rodzina w nauczaniu Jana Pawła II, w: W. Świątkie-
wicz (red.), W trosce o rodzinę, Katowice.
Bełch K. (1978), Rodzina katolicka a praktyki religijne dzieci, "Znak", nr 7/8.
Bukowska-Floreńska 1. (1987), Społeczno-kulturalne funkcje tradycji w społecznościach
industrialnych Górnego Śląska, Katowice.
Cyman J. (1979), Postawy rodziców a świadomość religijna dzieci, "Chrześcijanin w Świe-
cie", nr 2.
Darczewska K. (1989), Katolicyzm we współczesnym społeczeństwie polskim, Wrocław.
Darczewska K. (1994), Religia i wychowanie w świadomości społecznej Polaków,
"Przegląd Religioznawczy", nr 3 (173).
Dyczewski L. (1981), Religijność pokoleń w procesie przemian, "Roczniki Nauk Społecz-
nych", t. 9.
Dyczewski L. (1994), Konflikt kulturowy czy kulturowa kontynuacja pokoleń w rodzinie
miejskiej, w: T. Kukołowicz (red.), Z badań nad rodziną, Lublin. . ...
106
Gadacz T. (1993), Wychowanie jako spotkanie osób, w: F. Adamski (red.), Człowiek
wychowanie kultura, Kraków.
Grabowska M. (1992), Religijność w domu i poza nim, w: P. Łukasiewicz, A. Siciński
(red.), Dom we współczesnej Polsce, Wrocław.
Jacuński Z. (1996), Spoleczno-historyczne uwarunkowania religijności w Diecezji Sosno-
wieckiej, Katowice (maszynopis, Uniwersytet Śląski).
Majka J. (1993), Wychowaniepersonalistyczne wychowaniem integralnym, w. F. Adam-
ski (red.), Człowiek wychowanie kultura, Kraków.
Mariański J. (1994), Rodzina jako środowisko wychowania religijnego, "Przegląd Religio-
znawczy", nr 3 (173).
Mrozek W. (1987), Górnośląska rodzina robotnicza w procesie przeobrażeń, Katowice.
Piekarski J. (1992), Transmisja wartości w małym mieście, Łódź.
Piwowarski W. (1996), Socjalizacja religijna w rodzinie na tle przemian społeczno-
-kulturowych, w: W. Piwowarski, Socjologia religii, Lublin.
Słomińska J. (1984), Wychowanie religijne w rodzinie, Warszawa.
Strzelec M. (1994), Wpływ rodziny na religijność dzieci szkolnych w świetle badań socjo-
logicznych, "Przegląd Religioznawczy", nr 3 (173).
Świątkiewicz W. (1992), Religijność w życiu współczesnych rodzin, w: W. Świątkiewicz
(red.), Wartości a style życia rodzin. Socjologiczne badania rodzin miejskich na Górnym
Śląsku, Katowice.
Wilk J. (1994), Wychowanie religijne dzieci i młodzieży we współczesnej rodzinie polskiej,
w: T. Kukołowicz (red.), Z badań nad rodziną, Lublin.
Marek Leśnikowski
Rodzina bytomska w badaniach socjologicznych
(komunikat)
Badania nad rodziną, jej modelami, systemami wartości, strukturą, wzorami
trwania międzypokoleniowego, wychowania i edukacji dzieci, postrzeganiem i wy-
jaśnianiem otoczenia społecznego nie sąna Śląsku czymś nowym ani pod względem
koncepcyjnym, przedmiotowym, ani metodologicznym. Mają wieloletnią tradycję
i wspaniały dorobek. Wystarczy odwołać się do tak znanych postaci, jak: Józef Cha-
łasiński, Stefan Nowakowski, Kazimierz Żygulski, Paweł Rybicki, Wanda Mrozek,
Dorota Simonides, Lucyna Frąckiewicz, Kazimiera Wódz, Wojciech Świątkiewicz
i wiele innych nie mniej znakomitych, w różnych okresach i z różnorodnych
perspektyw oglądu socjologicznego sięgających do problematyki rodziny, w tym
rodziny śląskiej.
Mianem wręcz truizmu można określić tezę, że potrzeba dysponowania przez
władze samorządowe wiedzą o rodzinie jest konsekwencją upodmiotowienia gminy
jako korporacji mieszkańców, podejmujących samodzielnie istotne decyzje ich
dotyczące, z wszystkimi tego konsekwencjami społecznymi, organizacyjnymi, finan-
sowymi, prawnymi.
Coraz częściej więc wśród władz samorządowych gmin można się spotkać
z akceptacją przekonania, że gmina jest silna siłą swoich rodzin uczestniczących
w sposób naturalny w procesach wymiany biologicznej, ekonomicznej, społecznej,
kulturowej, w procesach tworzenia więzi społecznej, poczucia przynależności do
zbiorowości, świadomości istnienia wielorakich związków z tą "swoją" zbioro-
wością, świadomości obowiązków wobec niej, praw i korzyści wynikających z takiej
przynależności. Upowszechnianie się wśród wła Jz samorządowych przekonania, że
ich działania, rozstrzygnięcia, programy, decyzje nie są emitowane w niedookreśloną
przestrzeń, do jakiejś "masy", lecz są adresowane do ściśle określonych odbiorców
i są przez nich odbierane jako ważne sygnały w procesie społecznego komuni-
kowania się sprawia, że zyskuje na ważności kwestia orientacji tych władz, kim
108
są odbiorcy tych sygnałów, jaka jest hierarchia ich wartości, potrzeb, oczekiwań,
aspiracji; jakie są ich podstawowe cechy demograficzne, skład społeczny i zawo-
dowy.
Takie właśnie rozpoznanie prowadzone jest stale, od kilku już lat, na terenie
Bytomia gdzie kwestia tej orientacji stanowi już często element procesu podejmo-
wania decyzji przez władze gminy.
I tak na przykład rozpoznanie możliwości zaakceptowania przez rodziny znaj-
dujące się w określonej sytuacji materialnej, społecznej (ubóstwo, wielodzietność,
bezrobocie, niepełność, przewlekła choroba) podniesienia opłat za usługi przedszkoli
gminnych ukazało, jakie są rzeczywiste bariery akceptacji tego planu wyrażane
zamiarem całkowitej rezygnacji z tych usług, rezygnacji z posiłków w przedszkolach
lub ograniczeniem ich liczby, rezygnacji z dodatkowych zajęć przedszkolnych,
z usług przedszkolnych w okresie wakacyjnym itp. Efektem takiego rozpoznania
była m.in. informacja, że w pierwszej kolejności z usług przedszkolnych będą rezyg-
nować całkowicie lub częściowo rodziny wielodzietne, niepełne, dotknięte bez-
robociem, najuboższe; a więc najbardziej poszkodowane byłyby w tym przypadku
te dzieci, które najbardziej potrzebują opieki i wychowania przedszkolnego.
Konsekwencją takiego rozpoznania było opracowanie dla całej gminy systemu
ulg przy opłatach za usługi przedszkolne, zmniejszającego dotkliwość podwyżek
(1992 r.).
Kolejnym przykładem takiego rozpoznawania społecznej przestrzeni miasta,
strukturalizowania zjawisk i problemów w niej występujących była seria badań oraz
analiz socjologicznych i organizacyjnych, prowadzonych w latach 1993-1995,
obejmujących problematykę czynników ryzyka społecznego, dysfunkcji i patologii
w rodzinie bytomskiej, zagrożeń społecznych, patologii, demoralizacji i prze-
stępczości wśród młodzieży bytomskiej, sytuacji dzieci i młodzieży w rodzinach
z problemem alkoholowym, zagrożeń narkotykowych wśród młodzieży szkół bytom-
skich, aspiracji edukacyjnych tej młodzieży, jej uczestnictwa w kulturze, rozrywce,
rekreacji, wzorów organizowania czasu wolnego.
Każde z tych badań owocowało raportem o charakterze aplikacyjnym, obliczo-
nym na jego wykorzystanie przez organy władz samorządowych przy programo-
waniu, projektowaniu oraz działalności odpowiednich instytucji i organizacji na
terenie miasta.
Przykładowo można wymienić następujące opracowania i raporty:
1) "Sytuacja rodzin z dziećmi w wieku przedszkolnym",
2) "Szkoły podstawowe Bytomia"
analiza sytuacji
kontakty z otoczeniem organizacyjnym
aktywność szkoły i jej formy,
109
1
3) "Dzieci i młodzież Bytomia"
analiza tendencji i zagrożeń
infrastruktura społeczna
wnioski i propozycje działań,
4) "Zagrożenia społeczne wśród dzieci i młodzieży Bytomia",
5) "Diagnoza problemów alkoholowych w Bytomiu",
6) "Zagrożenia narkotykowe wśród młodzieży szkolnej Bytomia".
Jednakże najpoważniejszym przedsięwzięciem badawczym, realizowanym od
1996 r., jest "Raport o rodzinie bytomskiej". Przygotowany z inicjatywy Komisji ds.
Rodziny i Osób Niepełnosprawnych Rady Miejskiej został pomyślany jako opraco-
wanie prezentujące w wielu płaszczyznach strukturę, sytuację i funkcjonowanie
rodziny bytomskiej oraz czynniki ryzyka, dysfunkcje, bariery i zagrożenia istotne dla
jej kondycji materialnej i społecznej.
Złożony jest z czterech podstawowych części. Prezentuje on:
w części I
ilość i jakość zasobów ludzkich Bytomia w płaszczyźnie demograficznej,
kulturalnej, zdrowotnej,
w części II
rodzinę bytomską w gospodarstwie domowym ze szczególnym uwzględnie-
niem struktury gospodarstw domowych oraz warunków mieszkaniowych,
w części III
zagrożenia społeczne w rodzinie bytomskiej z uwzględnieniem poziomu
dochodów, czynników ryzyka społecznego i ich współwystępowalności w rodzinie
(bezrobocie, wielodzietność, niepełność, ubóstwo, bezradność) oraz szacunki ich
rozmiarów,
zjawiska patologiczne w rodzinie bytomskiej z uwzględnieniem struktury
patologii i szacunków ich rozmiarów,
zagrożenia dzieci i młodzieży patologią społecznąz uwzględnieniem struktury
patologii i szacunki jej rozmiarów,
w części IV
zróżnicowanie przestrzenne (dzielnicowe) rodziny bytomskiej z uwzględ-
nieniem perspektyw rozwoju demograficznego, struktury gospodarstw domowych,
czynników ryzyka społecznego oraz zagrożenia patologią społeczną.
Elementem dopełniającym raport jest opracowywana obecnie część aplikacyjna,
zawierająca wnioski i propozycje działań ukierunkowanych na różne sfery sytuacji
i funkcjonowania rodziny, mająca doprowadzić do sformułowania programu "pod-
strategii prorodzinnej" jako elementu przygotowywanej strategii rozwoju miasta.
Potrzeba opracowania takiej właśnie "podstrategii" jest wyraźnie podkreślana przez
komisje problemowe Rady Miejskiej, a także przez Zarząd Miasta.
110
Przygotowując "Raport o rodzinie bytomskiej" wykorzystywano wiele materia-
łów pozyskiwanych z różnych źródeł, poczynając od danych z narodowego spisu
powszechnego z 1988 r. przez wojewódzkie wydawnictwa statystyczne w ujęciu
wieloletnim, dane liczbowe i materiały opisowe pochodzące z instytucji i organizacji
samorządowych, rządowych i pozarządowych z terenu Bytomia, po wyniki badań
terenowych, prowadzonych przez Referat Badań Społecznych Urzędu Miejskiego.
Tytułem przykładu zaprezentowano w największym skrócie niektóre konstatacje
i wnioski wynikające bezpośrednio z raportu. I tak:
Bytom jest miastem o bardzo niskim, w ujęciu wieloletnim, przyroście
naturalnym ostatnio nawet ujemnym (gwałtowny spadek wskaźnika urodzeń
rys. 1).
4500
o 1500
500-
1184
1067 1038 1073 1068 1090 11D2
1980 1986 1990 1991 1992 1993 1994 1995 1996 1997
Lata
małżeństwa
urodzenia żywe
Rys. 1. Małżeństwa i urodzenia żywe w Bytomiu
Bytom jest miastem o ujemnym, w skali wieloletniej, saldzie migracji.
Bytom jest miastem wyraźnie starzejącym się i nierozwojowym demogra-
ficznie; średnia arytmetyczna ważona wieku kobiet wynosi ponad 37 lat, dominanta
41 lat, przy czym wiele dzielnic jest jeszcze starszych (dominanta w granicach
45-47 lat).
Wskaźniki umieralności (w tym noworodków) oraz zachorowalności ludności
na choroby tzw. społeczne i cywilizacyjne kształtują się w Bytomiu na poziomie
zdecydowanie wyższym w porównaniu z resztą kraju, a nawet województwem
katowickim, i majątendencję wzrostową w układzie wieloletnim.
Wskaźnik dyspanseryjności wśród dzieci i młodzieży kształtuje się na pozio-
mie 50% i w układzie wieloletnim charakteryzuje się zdecydowaną tendencją
111
r
wzrostową, szczególnie w odniesieniu do wieku wczesnoszkolnego dla takich wad
i schorzeń, jak np. uszkodzenia aparatu ruchu i statyki ciała, wady i choroby narządu
wzroku, schorzenia psychiczne i uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego,
choroby i zaburzenia układu krążenia, zaburzenia w rozwoju somatycznym. Oznacza
to, że mamy do czynienia z bardzo niekorzystnymi procesami już nie w ujęciu
międzypokoleniowym, lecz wewnątrzpokoleniowym, gdyż kolejne roczniki dzieci
są coraz słabsze pod względem biologicznym.
Bytom charakteryzuje się bardzo niskimi wskaźnikami (nawet na tle innych
miast województwa katowickiego) ludności z wykształceniem wyższym i średnim,
natomiast zdecydowanie najwyższymi wskaźnikami ludności z wykształceniem
podstawowym i zasadniczym zawodowym (przy niemal całkowitej dominacji kierun-
ków technicznych). Co więcej, w ujęciu międzypokoleniowym stwierdzono wyraźną
tendencję do obniżania się poziomu wykształcenia.
Dopiero w ostatnich 3-4 latach zaobserwowano symptomy odwracania się
młodzieży od dotychczasowych wyborów edukacyjnych, zarówno co do poziomu,
jak i kierunku wykształcenia.
Obserwuje się obecnie wysoki poziom aspiracji edukacyjnych młodzieży
wszystkich typów szkół średnich, matura staje się dla nich jedynie etapem w dal-
szym kształceniu. Jednakże aspiracje te nie są praktycznie umocowane między-
pokoleniowo, a u ich podłoża znajdujemy motywacje wybitnie instrumentalne.
Wysokim aspiracjom edukacyjnym nie towarzyszą aspiracje do uczestnictwa
w kulturze, edukacji kulturalnej, aspiracje do kształtowania aktywnych, kreatywnych
treści i form organizowania czasu wolnego, rozrywki, rekreacji. Wprost przeciwnie
dominują wzory biernego organizowania czasu wolnego, podporządkowane
z jednej strony bezkrytycznemu odbiorowi strumienia "papki" telewizyjno-wideo-
klipowej, z drugiej zaś niejednokrotnie zbiorowemu wyczekiwaniu na okazję
oznaczającą coraz częściej "zadymę", "połówkę (halbkę)", "szprycę", "rżniątko" lub
wszystko naraz.
Bytom jest odbierany jako miasto "smutne", "nieciekawe", w którym "nic,
tylko się upić"; jako miasto niesprzyjające młodzieży, z dużym niedostatkiem infra-
struktury społecznej umożliwiającej uruchomienie własnej aktywności, uczestni-
czenie w kulturze, rozrywce, rekreacji. Oczywiście na te opinie młodzieży należy
również spojrzeć z perspektywy jej własnej bierności i przekonania, że winna ona
być jedynie konsumentem stwarzanych jej możliwości, nie zaś ich współtwórcą
kreatorem.
Niemal 1/3 gospodarstw domowych w Bytomiu to gospodarstwa osób sa-
motnych, w bardzo dużej części starszych, po 65 roku życia, zorientowanych już nie
na rozwój ekonomiczny i społeczny, lecz na przetrwanie biologiczne i materialne,
wymagających często nadto wielu działań opiekuńczych i wspomagających ze strony
112
gminy. Obserwuje się całe ciągi ulic stanowiące obszary samotnej starości. Łącznie
z dwuosobowymi gospodarstwami (również bardzo często osób starszych) wy-
czerpują one około połowy wszystkich gospodarstw domowych Bytomia (rys. 2).
22 500 -,----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
20 000 ^_
g 17 500 - BH _
^ 15 000 - HH ^H _?_
| 12500- H H H
^ io ooo - IN |H |H |H
lllll---,-
123456789 10 i więcej
Liczba osób w gospodarstwie
Rys. 2. Struktura gospodarstw domowych w Bytomiu w 1998 r.
Zaledwie połowa ludności miasta zajmuje lokale mieszkalne spełniające kry-
teria cywilizacyjne końca XX w., a więc wyposażone łącznie w pięć podstawowych
instalacji technicznych: instalację wodną, kanalizacyjną (w.c), gazu sieciowego,
łazienkę, centralne ogrzewanie.
Zanik budownictwa mieszkaniowego, ogromny stopień zużycia technicznego
dużej części budynków mieszkalnych przy niedostatku środków finansowych na ich
remonty i modernizacje (około 40% budynków pochodzi sprzed 1918 r.; w odnie-
sieniu do budynków komunalnych odsetek ten wynosi 75%), liczne wyburzenia
(w tym również z powodu szkód górniczych), niekorzystna struktura powierzchni
mieszkań stanowią istotne bariery przy prowadzeniu przez miasto polityki miesz-
kaniowej ukierunkowanej na potrzeby i oczekiwania rodzin rozwojowych, a także
sprzyjającej procesom osiedleńczym na terenie Bytomia.
Rodzina bytomska jest stosunkowo niezamożna; statystycznie dochód na
1 osobę w gospodarstwie domowym niewiele tylko przekracza wysokość najniższej
emerytury i również niewiele minimum socjalne, zwłaszcza w przypadku jedno-
osobowych gospodarstw domowych. Szczegółowa analiza tego zagadnienia wyka-
zała, że margines swobody budżetowej statystycznej rodziny bytomskiej jest bardzo
niewielki, a w licznych przypadkach w ogóle nie istnieje. Około 30% rodzin bytom-
skich ma istotne problemy materialne, z czego połowa egzystuje na poziomie poniżej
minimum socjalnego, tzn. znajduje się w sytuacji uniemożliwiającej zaspokojenie
nawet podstawowych potrzeb na ich najbardziej elementarnym poziomie.
113
I
W rodzinach bytomskich występuje wiele czynników ryzyka społecznego,
wśród których najistotniejszymi są bezrobocie, wielodzietność, niepełność rodziny
jako czynniki tzw. pierwotne, strukturalne, generujące następne w postaci np.
ubóstwa czy bezradności w sprawach opiekuńczo-wychowawczych i prowadzenia
gospodarstwa domowego. Zjawiskiem stwarzającym szczególne zagrożenie dla
materialnej i społecznej kondycji wielu rodzin bytomskich jest współwystępowal-
ność czynników ryzyka, gdy np. wielodzietności lub niepełnosci rodziny towarzyszy
bezrobocie. Współwystępowalność taka w sposób gwałtowny generuje pauperyzację
materialną i społeczną rodziny, wywołuje poczucie bezradności, apatii, rezygnacji
z jakiejkolwiek aktywności, a jednocześnie sprzyja szybkiej patologizacji rodziny.
Przeprowadzone analizy pozwalają stwierdzić, że w rodzinach bytomskich ze zja-
wiskiem takiej współwystępowalności mamy do czynienia coraz częściej. Sytuację
szczególnie zagrażającą rodzinie stanowi również wielość osób bezrobotnych
w rodzinie zwłaszcza wtedy, gdy jest to bezrobocie długotrwałe z wyczerpaniem się
uprawnień do zasiłku, bardzo głęboko degradujące materialnie, zawodowo, społecz-
nie. Tak zwana restrukturyzacja górnictwa węgla kamiennego, dotykająca nie tylko
same kopalnie, lecz również całe otoczenie organizacyjno-techniczne górnictwa
będzie sprzyjać nasilaniu się zjawiska współwystępowalności czynników ryzyka
społecznego wskutek wzrostu bezrobocia (rys. 3).
20-
18-
16-
14-
8-
6-
4
2-
0-
bezrobocie
wielodzietność
niepełność
ubóstwo
bezradność
Rys. 3. Czynniki ryzyka społecznego w rodzinach uczniów szkół bytomskich
(badania Bytom, maj 1996 r.)
Zjawiskiem bardzo niepokojącym jest narastanie patologii w rodzinie, kompli-
kowanie się jej obrazu, współwystępowalność jej przejawów, co prowadzi do pato-
logii głębokiej, często niewrażliwej już na jakiekolwiek oddziaływania edukacyjne,
resocjalizacyjne, terapeutyczne otoczenia społecznego i instytucjonalnego. Wzrasta
114
liczba rodzin z problemem alkoholowym, któremu towarzyszą zjawiska przemocy
w rodzinie, łącznie z seksualnym wykorzystywaniem dzieci, praktyki prostytucji,
żebractwa, do których wdrażane są również dzieci. Co więcej, dostrzega się zjawisko
kulturowego dziedziczenia patologii. Całe systemy negatywnych wartości, wzorów
i norm zachowań przyswojone w rodzinie patologicznej obserwuje się w zacho-
waniach i działaniach dzieci oraz młodzieży. Coraz częściej wśród dzieci i mło-
dzieży występują zachowania agresywne jako rutynowy, oczywisty sposób komuni-
kowania się, sygnalizowania otoczeniu swoich potrzeb i oczekiwań, a także skłania-
nia go do ich zaspokojenia (rys. 4).
o-
problem alkocholowy przemoc w rodzinie konflikty z prawem brak opieki nad dziećmi
Rys. 4. Charakterystyka rodzin uczniów zagrożonych niedostosowaniem
i patologią społeczną
(uczniowie zagrożeni, zidentyfikowani przez pedagogów szkolnych, N = 1410,
badania Bytom, listopad 1995 r.)
Pominięto tutaj całą część pozytywną, programową raportu, zorientowaną na
system działań prorodzinnych w zaprezentowanych wyżej płaszczyznach analizy.
Bardzo ważne, dopełniające omawiany "Raport", źródło informacji o przestrzeni
społecznej miasta stanowią wyniki badań socjologicznych nad rodziną bytomską,
przeprowadzonych w 1997 r. przez Instytut Górnośląski w Katowicach. Prezentując
m.in. postawy, przekonania, opinie, oczekiwania zarówno dorosłej ludności Byto-
mia, jak i młodzieży kończącej szkoły średnie w kwestiach istotnych dla kształto-
wania relacji: rodzina i młodzież bytomska władze samorządowe Bytomia, mogą
zostać wykorzystane przy programowaniu i realizowaniu polityki prorodzinnej
miasta.
Mir ona Ogryzko-Wiewiórowska
Rodzina w oczach młodego człowieka
Lata dziewięćdziesiąte w Polsce są okresem intensywnych zmian dokonujących
się w różnych sferach życia społecznego. Pojawiają się nowe instytucje i nowe
kategorie społeczne, dotychczas nieobecne lub marginalne w naszym społeczeń-
stwie, np. kluby najzamożniejszych czy przytuliska dla bezdomnych. Codziennością
stają się doświadczenia, zdawałoby się bardzo odległe od nas w niedawnej prze-
szłości, takie jak bezrobocie, wszechobecność reklam, wielość kanałów telewizyj-
nych. W różnym stopniu dotyczą one poszczególnych osób jednych (mniej licz-
nych) wynoszą w górę, innych ściągają w dół.
Nowe realia życia społecznego nie omijają również rodziny. Dotykają ją na
różnych płaszczyznach społecznego funkcjonowania. W niektórych pogłębiają
istniejące rysy w harmonii domowej, w innych wzmacniają integrację z bliskimi.
Wsłuchując się w opinie badaczy i działaczy zainteresowanych problematyką rodzin-
ną, należy stwierdzić, że stanowisko tych pierwszych wydaje się znajdować więcej
zwolenników. Wyraża je również Z. Tyszka rekapitulując swoje uwagi o kierunkach
przemian rodziny polskiej w okresie transformacji: "Zła sytuacja materialna więk-
szości rodzin polskich, przeciążenie pracami w gospodarstwie domowym i na
zewnątrz, przemęczenie, często zły stan zdrowia ich członków, brak odpoczynku,
permanentny stres wszystko to powoduje negatywne reperkusje na wyższych
piętrach życia rodzinnego zakłócając wykonywanie pozamaterialnych funkcji
rodziny, osłabiając i zubażając więzi wewnątrzrodzinne z tymi najbardziej wy-
sublimowanymi włącznie, pogarszając jakość wykonywania ról rodzinnych {Kierun-
ki... 1997, s. 226-227).
Kondycja rodziny w zmieniającym się cywilizacyjnie społeczeństwie od dawna
budziła wiele dyskusji (por. Dyczewski 1981; Adamski 1982; Tyszka, Wachowiak
1997). Spierają się o nią socjologowie, psychologowie, prawnicy, ekonomiści.
116
Zróżnicowane poglądy na temat rodziny występują też w poszczególnych środo-
wiskach społecznych. Te ostatnie są o tyle ważne, iż właśnie one bezpośrednio
kształtują rzeczywistość życia rodzinnego, którą z ogromną pasją badają teoretycy.
W tym tekście podejmuję próbę spojrzenia na rodzinę oczami ludzi wchodzących
dopiero w dorosłość1. Podstawą badań było kilka pytań dotyczących rodziny po-
chodzenia młodych ludzi, jak jest przez nich postrzegana, jak się w niej czują, czy
i ewentualnie co chcieliby w niej zmienić itp.
' Dom rodzinny jest swoistym środowiskiem rozwoju dla wszystkich jego miesz-
kańców. W zależności od ich wieku wpływ ten ma charakter zróżnicowany. Ogólnie
można stwierdzić, że im niższy wiek członka rodziny, tym oddziaływanie atmosfery
życia rodzinnego jest silniejsze i bardziej rozległe. Wpływ rodziny na rozwój dziec-
ka rozpoczyna się bardzo wcześnie, gdy podatność na recepcję wzorów i wartości
jest wysoka. Długi i systematyczny proces socjalizacji kształtuje strukturę dominu-
jących potrzeb i dążeń (por. Ziemska 1979; Tyszkowa 1991). Młody, dorastający
człowiek czerpie wciąż ze swojej rodziny wzory zachowań, systemy odniesień,
konfiguracje wrażliwości społecznych. Dla swojego rozwoju potrzebuje szczególnie
dużo życzliwego otoczenia ułatwiającego mu utwierdzanie swojej tożsamości oraz
wypracowywanie własnej koncepcji życiowej. Potrafi być jednak również krytyczny
wobec własnej rodziny; w miarę rozszerzania się kontaktów ze środowiskiem poza-
rodzinnym spojrzenie na własną sytuację rodzinną staje się coraz bardziej dojrzałe
i skrystalizowane, a bezpośrednie oddziaływanie rodziny stopniowo maleje (Nie-
brzydowski 1986).
Dla bardzo wielu ludzi dom rodzinny jest oazą, obiektem identyfikacji, swoistą
małą ojczyzną. Z tej perspektywy podstawową jest funkcja dawania poczucia bez-
pieczeństwa, wsparcia emocjonalnego, warunków sprzyjających dobremu samo-
poczuciu (Pielka 1994, s. 275-284). Ocenę jej spełniania mogą stanowić odpowiedzi
na pytania, czy respondent dobrze czuje się w domu, czy lubi w nim przebywać, czy
odczuwa potrzebę powrotu będąc daleko od swoich najbliższych2. Zdecydowana
\ większość badanych deklarowała zadowolenie z własnej rodziny oraz z atmosfery
panującej w ich domu. Nie jest to jednak zadowolenie bezkrytyczne.
Zadowolony(a)
Niezadowolony(a)
z rodziny
82,8%
9,6%
z atmosfery w domu
71,9%
21,6%
1 Wykorzystywane dane stanowią znaczną część większego badania obejmującego mło-
dzież ostatnich klas szkół ponadpodstawowych Lubelszczyzny.
2 Badaniu emocji wzbudzanych przez rodzinę, dom rodzinny służyły dwa niezależne
od siebie pytania. Jedno dotyczyło ewentualnego poczucia osamotnienia w domu, a drugie
preferencji przebywania w lub poza domem, rodziną.
117
Ogólnie rzecz biorąc, rodzina jako grupa społecznej przynależności częściej
bywa podstawą do zadowolenia aniżeli atmosfera panująca w domu. Zadowolenie
z rodziny badani wyrażali także w częstszym wyborze najwyższego stopnia
"bardzo zadowolony" 15,8% do 8,4% takich wyborów w przypadku oceny atmo-
sfery w domu.
Deklarowane zadowolenie z rodziny nie przeszkadza młodym ludziom w przyj-
mowaniu postawy krytycznej wobec najbliższych. Ponad połowa badanych (52,7%)
dostrzega potrzebę zmiany w swojej rodzinie. Dwie na pięć badanych osób (42,9%)
takich zmian nie potrzebują. Stwierdzają niekiedy, że ich rodzina jest "idealna",
"wspaniała", i "wszystko w niej jest w porządku" lub po prostu Jest mi dobrze
w mojej rodzinie i nie chcę nic zmieniać". Ws'ród tych są także ci, którzy dostrzega-
ją słabości w swojej rodzinie, ale są realistami pisząc np. "mamy swoje wady, ale
nigdzie przecież nie ma aniołów". Dorastające dzieci odczuwające potrzebę zmian
w rodzinie pochodzenia chciałyby doświadczać w niej więcej pozytywnych emocji:
"ciepła", "miłości", "wyrozumiałości", "zainteresowania sprawami drugiego czło-
wieka". Jeden z badanych chłopców pisze, iż chciałby mieć "normalnego, zwykłego,
kochającego ojca". Negatywne zjawiska w swojej rodzinie, takie jak alkoholizm,
awantury i kłótnie ("chciałbym, aby mama nie zaczynała kłótni z byle powodu")
dostrzega co czwarty respondent. Analizując uzasadnienia podawane przez bada-
nych odnosi się wrażenie bardzo spokojnego i dojrzałego stosunku młodych ludzi
do swych rodzin, a jednocześnie smutku w związku z niedostatkiem jak określa
to jedna z dziewcząt "rzeczy, zdawałoby się normalnych, w rodzinie". Sąd ten po-
twierdzają również wypowiedzi dotyczące relacji pomiędzy rodziną pochodzenia
a przyszłą rodziną prokreacji. Mimo wielu zastrzeżeń prawie połowa badanych
(48,3%) chciałaby przenieść niektóre cechy życia domowego do swego przyszłego
domu. Co siódma (16,7%) natomiast odrzuca wzór życia małżeńskiego rodziców.
Tylko jeden z dziesięciu respondentów pragnie powtórzenia wzoru wyniesionego
z domu.
Na pytanie, czy respondent lubi przebywać w domu, większość młodych ludzi
(61,1%) odpowiada twierdząco. Jednakże co trzecia z badanych osób (31,2%) nie
lubi czasu spędzanego w domu, z bliskimi. Celują w tym zwłaszcza chłopcy. Wśród
tych, którzy lubią swój dom różnice deklaracji dziewcząt i chłopców są niewielkie
(48,4% do 46,0%). Natomiast wśród "nie lubiących" proporcja jest jak 1:2 (30,2%
dziewcząt wobec 61,9% chłopców).
Poczucie samotności bywa nader częstym doświadczeniem współczesnego czło-
wieka. Towarzyszy ono zwłaszcza tym, którzy z różnych względów nie mogą być
wśród innych ludzi. Dom rodzinny bywa miejscem, w którym szczególnie czują się
osamotnieni ludzie starzy, niepełnosprawni, umierający (Szczepański 1980; Ogryz-
ko-Wiewiórowska 1994; Studia... 1983; Picewicz 1994). Wynika to z faktu, że ich
118
problemy stanowią pewne obciążenie dla innych, nie zawsze łatwo się z tym po-
godzić i stąd brak porozumienia z otoczeniem. Czasami występuje samotność
z wyboru, której celem jest odzyskanie równowagi psychicznej. Przeprowadzone
badania pokazują, że poczucie osamotnienia bywa również udziałem młodych lu-
dzi. Nieprawdopodobne, że aż co druga z badanych osób (52,3%) twierdzi, że ma
poczucie osamotnienia w domu. Prawie co trzecia z tej grupy pisze, że samot-
ności doświadcza nader często. Analiza zależności pokazuje, że poczucie osamot-
nienia jest silnie skorelowane z pragnieniem zmian we własnej rodzinie (DF = 9,
chi2 = 97,25). Również zdecydowana większość osamotnionych w domu nie lubi
przebywać w gronie swojej rodziny (DF = 6, chi2 = 24,2).
Rodzina jest grupą społeczną połączoną specyficznym typem więzi (por. Dy-
czewski 1994, s. 19-25). W rodzinie tradycyjnej większe znaczenie miały więzi
formalne. We współczesnej rodzinie dominują związki osobowe, utrwalane przez
wzajemne wspieranie, otwarcie na siebie, a przede wszystkim miłość. Specyfika
stosunków łączących bliskie sobie osoby pozwala im ujawniać siebie bez lęku o to,
że ktoś to wykorzysta. Daje poczucie odwzajemnionej akceptacji i przynależności
(Gałkowska 1990; Łopatkowa 1991, s. 29-74). Pozwala nawet w oddaleniu nie
odczuwać samotności. Ocenę stosunków w rodzinach badanej młodzieży ilustruje
tabela 1.
Tabela 1
Ocena stosunków w rodzinach badanych (w procentach)
Stosunki
Bardzo
dobre
Dość
dobre
Różnie by-
wa
Nie
najlepsze
Bardzo
złe
z matką
34,0
38,4
20,7
1,5
z ojcem
17,2
30,0
25,6
10,3
5,4
z rodzeństwem
24,6
30,5
28,1
3,0
1,0
matki z ojcem
20,2
38,4
17,7
6,4
4,9
matki z rodzeństwem
31,0
38,4
14,8
1,0
ojca z rodzeństwem
18,4
33,0
20,7
6,4
2,5
W opiniach badanych przeważają zdecydowanie pozytywne oceny stosunków
w ich rodzinach. Ogólnie korzystniej widziane są stosunki matki z dziećmi, co wy-
rażają zarówno częstsze wyższe oceny pozytywne, jak i mniej ocen negatywnych3.
3 W znacznym stopniu jest to związane z częstą obecnością kobiety w domu i mimo
zaangażowania zawodowego, w większym stopniu niż mężczyzna, z większym otwarciem
na potrzeby domowników (por. Ziemska 1986, s. 52-72; Ulrich, Dunne 1996; Rodzewicz
1997, s. 158-174).
119
Matki postrzegane są jako bardziej kochające, wyrozumiałe i przyjazne innym
członkom rodziny. Zarówno dziewczęta, jak i chłopcy przypisują więcej pozytyw-
nych cech swoim relacjom z matkami. Relacje z ojcami korzystniej widzą chłopcy.
Ojcowie częściej są przyczyną niezadowolenia z rodziny i panującej w niej atmo-
sfery z powodu złych cech osobowościowych (np. agresywności, nietolerancyjności),
ale i słabości np. do alkoholu.
Lepsze relacje z poszczególnymi członkami rodziny (np. z jednym z rodziców
czy kimś z rodzeństwa) decydują o tworzeniu się wewnętrznych układów (diad,
triad) obejmujących osoby łatwiej porozumiewające się ze sobą, bliżej ze sobą
związane. Według deklaracji badanych, w ich rodzinach dominują silniejsze po-
wiązania z najbliższymi sprzyjające znajdowaniu wsparcia i pomocy w domu.
Zdecydowana większość młodych ludzi znajduje we wspólnym gospodarstwie
domowym kogoś empatycznego. Zgodnie z tym, o czym była mowa wyżej, matka
należy do członków rodziny, z którymi badani czują się najbardziej związani
(69,0%). Na drugim miejscu plasuje się ktoś z rodzeństwa (38,9%). Ojciec jest
wskazywany przez co trzeciego respondenta (33,0%). Inne osoby z rodziny, np.
babcia, dziadek, pozwalają doświadczać bliskości więzi u 6,9% badanych. Jedna
z dziesięciu osób sygnalizuje trudności z nawiązaniem głębszych więzi w rodzinie,
ponieważ nie znajduje wśród bliskich nikogo, komu można byłoby bezgranicznie
zaufać.
Dodatkowe światło na relacje rodzinne rzucają odpowiedzi na pytanie o to, do
kogo respondent zwraca się o pomoc w sytuacji doznawanych kłopotów, trudności.
Prawie co trzecia z badanych młodych osób (30,5%) nie szuka pomocy u nikogo.
Więcej niż dwukrotnie częściej dotyczy to chłopców (41,3%) aniżeli dziewcząt
(16,3%). Fakty tego typu mogą świadczyć o dużej samodzielności, albo co bar-
dziej prawdopodobne o braku zaufania do kogokolwiek z najbliższych. Podobny
jest odsetek (29,1 %) tych, którzy u matki szukają pomocy. Pozostałe osoby preferują
kogoś z szerszej rodziny, np. babcię czy ciocię 9,9%. Do rodzeństwa zwraca się
8,9% badanych. Zadziwiająco najrzadziej ojciec jest proszony o radę lub pomoc
w sytuacji trudnej 3,4%.
Wzajemne wspieranie, otwarcie na potrzeby drugiego człowieka jest pomocne
zarówno w chwilach smutnych, jak i radosnych. Stanowi ono istotny czynnik de-
cydujący o więziach w rodzinie i scalający wspólnotę rodzinną. Cechą rodziny
o dobrych stosunkach wzajemnych jest wspieranie się w potrzebie, przeżywanie
wspólnie powodzeń i niepowodzeń. Jak rodzice przyjmują sukcesy i porażki swych
wchodzących w dorosłość dzieci ilustruje tabela 2.
Większość młodych ludzi przeżywa swoje sukcesy i porażki wspólnie z rodzi-
cami. U ok. 15% (6,4% + 9,4%) sytuacja jest odwrotna w przypadku sukcesów.
Rodzice świadomie ignorują przeżycia dzieci albo nie są w nie wtajemniczani,
120
Tabela 2
Przyjmowanie przez rodziców powodzeń i niepowodzeń dzieci (w procentach)
Sposób przyjęcia
Powodzenia
Niepowodzenia
pozytywny, np. cieszą się, pomagają
77,3
51,2
negatywny, np. nie interesują się
6,4
23,6
nie są wtajemniczani, nie wiedzą o tym
9,4
9,3
z przewagą tego ostatniego. Z odpowiedzi na inne pytania wynika, że młodzi lu-
dzie niezbyt chętnie otwierają się na rodziców. Około 90% badanych ma sprawy,
o których nie ma odwagi (nie chce) powiedzieć rodzicom. Taka eliminacja naj-
bliższych nie jest jednakowa w przypadku każdego z rodziców. W przypadku matki
zdarza się to u 3,0% respondentów, a w przypadku ojca u 16,7%. Niewątpliwie jest
prawem młodego człowieka zachowanie dla siebie niektórych swoich tajemnic.
Jednak fakt, że aż 70% badanych nie powiedziałoby o niektórych swoich sprawach
żadnemu z rodziców, nie wskazuje na przyjazne relacje w rodzinie.
Niezłym miernikiem atmosfery życia rodzinnego są uczucia towarzyszące wy-
jazdom, przebywaniu daleko od domu. Im więzi silniejsze, tym rozłąka odczuwana
jest jako bardziej przykra. I odwrotnie, wyjazd z koszmarnego domu może dawać
szansę chwilowego oddechu, jest czymś przyjemniejszym niż pozostawanie z ro-
dziną. Tabela 3 ilustruje odczucia badanych związane z wyjazdem, z dłuższym
pobytem poza domem.
Tabela 3
Odczucia podczas dłuższej nieobecności w domu (w procentach)
Odczucia
Dziewczęta
Chłopcy
Razem*
cieszy się, że wyrwał(a) się z domu
17,4
27,9
24,1
odczuwa potrzebę kontaktu
14,0
11,5
12,3
tęskni
23,3
10,6
15,8
cieszy się z poznawania ludzi i miejsc
39,5
54,8
48,8
cieszy się z wolności, ale pod koniec
chce już wracać
51,2
56,7
53,7
* Pominięto braki danych. Liczby nie sumują się, ponieważ badani mogli podawać więcej niż
jedną odpowiedź.
Z danych wynika, że dominują doznania świadczące o niezbyt intensywnym
związku z domem, z bliskimi. Jedna z czterech badanych osób deklaruje potrzebę
jakiejś formy podtrzymywania łączności z rodziną. Mocniejsze więzi są wyraź-
121
niejsze wśród dziewcząt. Chłopcy są bardziej zadowoleni z wolności i bieżących
korzyści wynikających z wyjazdu.
Kończąc tę krótką relację z badań należy stwierdzić, że pobieżnie naszkicowana
charakterystyka domu rodzinnego z perspektywy młodego człowieka na ogół jest
zadowalająca, choć niekiedy zaskakująca i zdumiewająca. Stosunkowo częsty brak
porozumienia w rodzinie, przynajmniej subiektywne poczucie osamotnienia mło-
dych ludzi nie napawa optymizmem. Choć młodzież zawsze miała tendencje do
buntowania się przeciw osobom należącym do starszego pokolenia, to jak sądzę
konflikt pokoleń nigdy nie wkraczał w takim zakresie na grunt życia rodzinnego
jak obecnie.
Bibliografia
Adamski F. (1982), Socjologia małżeństwa i rodziny, Warszawa.
Dyczewski L. (1981), Rodzina polska i kierunki jej przemian, Warszawa.
Dyczewski L. (1994), Rodzina, społeczeństwo, państwo, Lublin.
Gałkowska B. (1990), Psychologia domowa, Olsztyn.
Kierunki i mechanizmy przemian rodziny polskiej oraz jej problemy w okresie transformacji
(1997), w: R. Cichocki (red.), Teorie społeczne a możliwości praktyczne, Poznań.
Łopatkowa M. (1991), Miłość i bezpieczeństwo elementarne potrzeby dziecka w aspekcie
prawnym, społecznym i wychowawczym, w: J. Komorowska (red.), Dziecko we współ-
czesnej Polsce, Warszawa.
Niebrzydowski L. (1986), Zależność wartości dorastającej młodzieży od postaw rodziciel-
skich i wychowawczych w rodzime, w: H. Pielka (red.), Procesy socjalizacji i wy-
chowania w rodzinie, Słupsk.
Ogryzko-Wiewiórowska M. (1994), Rodzina i śmierć, Lublin.
Picewicz J. (1994), Samotność i osamotnienie ludzi starych, w: J. Danecki, B. Rysz-Ko-
walczyk (red.), Kwestie społeczne i krytyczne sytuacje życiowe u progu lat dziewięć-
dziesiątych, wyd. 2, Warszawa.
Pielka H. (1994), Młodzież o rodzinie pochodzenia, "Roczniki Socjologii Rodziny", t. 6.
Rodzewicz A. (1997), Przemiany ról małżeńskich i rodzicielskich we współczesnych ro-
dzinach polskich, w: W. Rakowski (red.), Rodzina polska w okresie kryzysu i ożywienia
gospodarczego (1990-1995), Warszawa.
Studia z socjologii niepełnej sprawności (1983), Warszawa.
Szczepański J. (1980), Sprawy ludzkie, Warszawa.
122
Tyszka Z., Wachowiak A. (1997), Podstawowe pojęcia i zagadnienia socjologii rodziny,
Poznań.
Tyszkowa M. (1991), Rodzina a rozwój jednostki, w: Z. Tyszka (red.), Stan i przeobrażenia
współczesnych rodzin polskich, Poznań.
Ulrich D.N., Dunne H.P. (1996), Praca, miłość, rodzina. Jak pogodzić je ze sobą, Gdańsk.
Ziemska M. (1979), Rodzina a dziecko, Warszawa.
Ziemska M. (1986), Pełnienie roli ojca w rodzinie współczesnej, w: M. Ziemska (red.),
Społeczne konsekwencje integracji i dezintegracji rodziny, Warszawa.
Janusz Mariański
Praktyki religijne młodzieży a uznawane
wartości prorodzinne
Wprowadzenie w problematykę
Przedmiotem niniejszych analiz socjologicznych będzie rytualno-kultowy aspekt
religijności, czyli uczestnictwo w praktykach religijnych oraz wpływ tego czynnika
na uznawane przez młodzież maturalną wartości prorodzinne. Uczestnictwo w kulcie
i preferowanie obowiązków rytualno-kultowych stanowi ważną siłę integrującą
polskiego katolicyzmu oraz najbardziej widoczny przejaw przynależności do parafii
i Kościoła. Rytualno-kultowe nakazy i zakazy odznaczają się większą trwałością
w świadomości katolików polskich niż nakazy religijno-moralne. Przemiany w dzie-
dzinie praktyk religijnych w środowiskach wiejskich i miejskich dokonują się wol-
niej niż w sferze świadomości religijnej.
Dzięki praktykom religijnym zaznacza się w sposób szczególny proces identy-
fikacji z Kościołem i narodem, rozwijają się więzi religijno-narodowe. Nie zawsze
jednak uczestnictwo w praktykach religijnych oznacza wzrost życia religijnego,
w sensie pogłębienia wiary i moralności. Nawet jeżeli człowiek nie ogarnia we
właściwy sposób znaczenia praktyk religijnych, to już samo uczestnictwo w rytua-
łach, choćby bierne, ma swoją moc kierunkującą człowieka ku sprawom wykra-
czającym poza zwykłą codzienność. Udział w praktykach religijnych prowokuje nie
tylko pojedyncze emocje, ale utrwala również pewną stałą postawę wobec sacrum.
W społeczeństwie polskim udział w obrzędach religijnych o charakterze maso-
wym (np. pielgrzymki, wizyty Papieża) mają oprócz ważnych wymiarów duchowych
także funkcje narodowe i patriotyczne. Masowe zaangażowanie kultowe wyzwala
ogromne siły społeczno-duchowe, nie zawsze jednak prowadzące do urzeczywist-
niania manifestowanych wartości "uroczystych'" w życiu codziennym. Gorliwość
w praktykach religijnych nie wyklucza nonkonformizmu w sferze norm moralnych1.
1 Religijności nie można utożsamiać czy redukować do kultu liturgicznego i prywatnej
pobożności. Tylko niektórzy przeciwnicy religii chcieliby widzieć w praktykach religijnych
124
W katolicyzmie wyróżnia się praktyki jednorazowe (np. chrzest, bierzmowanie)
i powtarzane (np. msza św. niedzielna) oraz praktyki religijne nadobowiązkowe
i prywatne. Socjologowie w badaniach empirycznych zwracają szczególną uwagę
na częstotliwość spełniania praktyk religijnych (aspekty ilościowe), rzadziej zaś na
motywacje i sens rytuałów w świadomości ich uczestników (aspekty jakościowe).
Praktyki religijne są najbardziej zewnętrznym i widocznym przejawem akceptacji
wiary w Boga, a przynajmniej najbardziej uchwytnym symptomem więzi z Kościo-
łem. Nie wyczerpują wszystkich zewnętrznych objawów religii, ani tym bardziej jej
istoty.
W praktyce i ustawodawstwie Kościoła istnieją wprawdzie w tym zakresie jak
gdyby minimalne postulaty (niedzielna msza, coroczna spowiedź, chrzest niemowląt
itp.), ale intensywne życie religijne wykracza daleko poza ustalenia prawnokano-
niczne. W warunkach polskich odchodzenie od praktyk religijnych jest niemal
równoznaczne z osłabieniem wiary, a w konsekwencji z możliwością jej utraty.
Mówimy o możliwości utraty wiary, gdyż nie ma znaku równości między non-
konformistycznymi wobec instytucji kościelnych postawami i zachowaniami (zry-
wanie z praktykami religijnymi) a niereligijnością. Wysoki poziom praktyk religij-
nych wiąże się na ogół z deklarowanym zaufaniem do Kościoła, z religijnością
rozumianą jako pewien sposób życia, z różnymi przejawami doświadczenia religij-
nego.
Jakkolwiek brakuje pełniejszego rozeznania sfery motywacyjnej udziału w prak-
tykach religijnych, można ogólnie powiedzieć, iż w znacznej części są to motywy
religijno-kościelne (doświadczenie sacrum, potrzeby religijne, posłuszeństwo wobec
nakazów Kościoła). Istnieje pewna grupa ludzi wierzących trudna do precy-
zyjnego określenia praktykujących pod wpływem różnego rodzaju motywów
psychologicznych, socjalizacyjno-tradycyjnych, kulturowych, a nawet politycznych
(przed 1989 r. jako protest wobec rządów komunistycznych). Masowe wypełnianie
praktyk religijnych nie oznacza, że jest to religijność typu konformistycznego,
w której forma rytuału jest ważniejsza niż jakość uczestnictwa. Współcześnie pogłę-
bia się wśród praktykujących motywacja religijna i zrozumienie symboli kultowych.
W socjologii religii coraz częściej odchodzi się od traktowania praktyk religijno-
-kościelnych w kategoriach "tradycyjno-ludowych konwencji", świadczących o trak-
towaniu Kościoła jako agencji usługowej. Szuka się głębszych wyjaśnień idących
w kierunku wskazania na zapotrzebowanie na takie modele znaczeń i sensów, które
pozwalają na przezwyciężenie stojących przed jednostką problemów życia, zwłasz-
cza poczucia przygodności i budowania tożsamości osobowej. Czasem podkreśla się,
jedyny zakres jej działania i stąd mówią o "wolności kultu", jak gdyby utożsamiając religię
z kultem. Z drugiej jednak strony wiara bez obrzędów jest jak ciało bez duszy.
125
że motywacja społeczno-kulturowa (np. związek z kulturą lokalną lub narodową)
przekształca się w motywację społeczno-religijną, wynikającą z poczucia więzi ze
wspólnotą religijną.
Badania socjologiczne do 1989 r. pozwalały na sformułowanie hipotezy o za-
sadniczej ciągłości mimo krótkookresowych wahań podstawowych praktyk
religijnych o charakterze obowiązkowym (msza św. niedzielna, spowiedź i komunia
wielkanocna). W świetle obliczeń frekwencji w kościołach można było przyjąć, że
wskaźnik dominicantes wahał się w granicach 40-45% dla całego kraju. Po 1989 r.
mamy do czynienia z nieznacznym, ale systematycznym obniżaniem się poziomu
praktyk religijnych, bardziej wyraźnym w odniesieniu do praktyk wielkanocnych niż
niedzielnych.
W niniejszych rozważaniach interesują nas praktyki religijne jako zmienna nie-
zależna wpływająca różnicująco na stopień uznania wartości związanych z małżeń-
stwem i rodziną (wartości prorodzinne). Inaczej mówiąc, chodzi o funkcjonalność
i dysfunkcjonalność praktyk religijnych w stosunku do wartości prorodzinnych.
Przyjmuje się hipotezę, że wyższy stopień czynienia praktyk religijnych sprzyja
uznawaniu wartości prorodzinnych, natomiast niższy lub brak uczestnictwa w prak-
tykach religijnych koresponduje z obniżoną aprobatą wartości prorodzinnych. Ba-
dania socjologiczne w wielu krajach, także w Polsce, wskazują na powiązania po-
między zmienną niezależną "praktyki religijne" a różnymi zmiennymi zależnymi,
zarówno dotyczącymi rozmaitych aspektów religijności, jak i świeckich wymiarów
życia.
Przyjęta hipoteza robocza zostanie poddana weryfikacji na materiale empirycz-
nym zebranym w 1994 r. wśród maturzystów z Gdańska, Tarnowa, Puław, Kraśnika,
Dęblina (Liceum Lotnicze) i Szprotawy. Ankietą audytoryjną objęto 1468 osób, co
stanowiło 92,2% założonej próby badawczej. W ca/ej zbiorowości kobiety stanowiły
48,9%, mężczyźni 50,9% (brak danych 0,2%); uczniowie z liceów ogólno-
kształcących 50,7%, z liceów zawodowych 15,6%, z techników 33,7%.
W całej zbadanej zbiorowości dominowały dwie kategorie społeczno-zawodowe:
dzieci pracowników umysłowych (z wyższym wykształceniem 20,8%, bez wyż-
szego wykształcenia 27,9%) oraz dzieci robotników (wykwalifikowanych
21,0%, niewykwalifikowanych 3,3%). Obejmowały one ponad 70% ogółu matek
zbadanej młodzieży. Tylko nieliczne matki zostały zakwalifikowane do rolników
(7,2%), do prywatnej inicjatywy (0,7%), bezrobotnych (1,0%) i biernych zawodowo
(8,1%). Ponad co dziesiąty uczeń kończący szkołę średnią nie potrafił określić
zawodu wykonywanego przez matkę (8,9% nie udzielający odpowiedzi, 0,8%
nie znający zawodu matki, 0,3% matka nie żyje).
W ocenie ankiety 12,0% badanych udzieliło odpowiedzi pozytywnych, 22,2%
negatywnych, 8,6% pozytywno-negatywnych, 8,8% ogólnikowych lub bliżej
126
nieokreślonych, a 48,4% zrezygnowało z prawa do zaopiniowania ankiety. Oto
kilka wypowiedzi: "Mam nadzieję, że ankietę tę będzie sprawdzał komputer, po-
nieważ szkoda pracy i wysiłku ludzkiego na sprawdzanie czegoś takiego. Ponadto
myśląc o dzieciach głodujących, o starcach, o bezdomnych, mam nadzieję, że praca
nad tą ankietą była bezpłatna!"; "W niektórych wypadkach brakuje alternatywnych
odpowiedzi"; "Uważam, iż można by ją bardziej przemyśleć, tzn. pytania się po-
wtarzają i nawiązują ciągle do tego samego, np. pytania o sens życia. Nie rozumiem
jej celu? Chcecie stwierdzić, czy w społeczeństwie nie znikły wartości moralne
i religijne"; "To nie jest zebranie polityczne. Odpowiedzi sugerują oddanie dla wia-
ry"; "Ciekawa, ale trochę mało czasu na jakieś głębsze zastanowienie, przez co mogą
wyniknąć jakieś zakłamania. Jest to wynikiem tego, iż jestem niezdecydowany
w pewnych kwestiach lub oszukuję (tzn. nie otworzyłem się zupełnie). Ankieta
uzmysłowiła mi kilka problemów. O części tych problemów już wcześniej myślałem
(brałem je pod uwagę), ale im więcej się myśli o czymś, tym bardziej się wie, że się
mało wie i zaczynają się rodzić wątpliwości. Zaistniała pewna grupa problemów, na
temat których dzięki tej ankiecie będę się na pewno zastanawiał. Dziękuję"; "Dała
mi do zastanowienia, czy jestem katolikiem"; "Jest potrzebna, chciałabym, aby
wyniki zostały opublikowane".
Intensywność zaangażowania się w życie kościelne przez praktyki religijne
w środowiskach młodzieżowych w Polsce jest znaczna, na granicy tzw. oczywistości
kulturowej. Badani w 1994 r. maturzyści w sześciu wybranych miastach określili
w następujący sposób swoje uczestnictwo w praktykach religijnych: w każdą nie-
dzielę i czasami w dni powszednie 26,2%, w każdą niedzielę 32,3%, dwa lub
trzy razy w miesiącu 14,8%, raz w miesiącu 4,8%, kilka razy w roku
12,8%, w ogóle nie praktykuje 7,8% (brak odpowiedzi 1,4%). W analizach
statystyczno-korelacyjnych łączono dwie kategorie praktykujących: raz w miesiącu
i kilka razy w roku w jedną kategorię "praktykujących rzadko".
W hipotezie badawczej założono, że osoby bardzo regularnie praktykujące
(w każdą niedzielę i czasami w dni powszednie) oraz regularnie praktykujące
(w każdą niedzielę) częściej niż osoby nieregularnie praktykujące (dwa lub trzy
razy w miesiącu), a zwłaszcza rzadko praktykujące lub w ogóle niepraktykujące
opowiadają się za wartościami prorodzinnymi, częściej postrzegają rodzinę jako
wartość ogólną, bardziej pozytywnie oceniają relacje wewnątrzrodzinne, w więk-
szym zakresie respektują obowiązek szacunku i czci dla rodziców oraz więcej od
nich oczekują, bardziej akceptują normy regulujące życie małżeńskie, rzadziej skła-
niają się do postulatów liberalizacji ustawodawstwa kościelnego dotyczącego roz-
wodów i niedopuszczania do sakramentów św. osób żyjących w niesakramentalnych
związkach małżeńskich, częściej aprobują dojrzały styl wychowania w rodzinie.
Proces przemian świadomiościowych trwa, nie jest harmonijny oraz nie odbywa
się bez konfliktów na tle ścierania się odmiennych wzorów obycząjowo-moralnych.
127
i
Rodzina jako wartość ogólna
W nauczaniu społecznym Kościoła przypisuje się rodzinie wartość pierwszo-
rzędną, fundamentalną. "Pierwszą i podstawową komórką ekologii ludzkiej jest
rodzina, w której człowiek otrzymuje pierwsze i decydujące wyobrażenie związane
z prawdą i dobrem, uczy się, co znaczy kochać i być kochanym, a więc co konkretnie
znaczy być osobą. Chodzi tu o rodzinę opartą na małżeństwie, gdzie wzajemny dar
z samego siebie, mężczyzny i kobiety, stwarza takie środowisko życia, w którym
dziecko może się urodzić i rozwijać swe możliwości, nabywać świadomość własnej
godności i przygotować się do podjęcia swego jedynego i niepowtarzalnego prze-
znaczenia" (CA 39). Rodzina stanowi ośrodek kultury życia oraz odgrywa decydu-
jącą i niezastąpioną rolę w kształtowaniu tej kultury. Jest powołana do tego, aby
spełniać swoje zadania w ciągu życia swoich członków, od narodzin do śmierci.
W społeczeństwie polskim przypisuje się rodzinie ważną wartość i rangę priory-
tetową. W ramach systemu uznawanych wartości zdecydowana większość Polaków
umieszcza rodzinę na pierwszym miejscu. W wielu badaniach empirycznych usiłuje
się określić stosunek młodzieży do rodziny, pracy, polityki, czasu wolnego, instytucji
kształcenia i wychowania, itp. Badanym maturzystom przedstawiono do oceny kilka
dziedzin ludzkiego życia: pracę, rodzinę, przyjaciół i znajomych, czas wolny, polity-
kę i religię. Znaczenie związane z tymi wartościami respondenci oceniali według
następującej skali: bardzo ważne, raczej ważne, niezbyt ważne, w ogóle nieważne,
trudno powiedzieć. Uzyskane wyniki empiryczne w odniesieniu do rodziny przed-
stawia tabela 1.
Tabela 1
Praktyki religijne a uznawanie rodziny za wartość (w procentach)
Kategorie
odpowiedzi
W niedzielę
i w dni
powszednie
N = 385
W każdą
niedzielę
N = 474
2-3 razy
w miesiącu
N = 217
Raz
w miesiącu
lub rzadziej
N = 258
Nieprakty-
kujący
N=114
bardzo ważne
88,8
82,7
82,9
81,0
75,4
raczej ważne
8,6
15,8
12,0
14,7
15,8
niezbyt ważne
0,5
0,4
2,3
1,2
5,3
nieważne
0,3
-
0,9
0,4
-
brak zdania
1,0
0,2
1,8
2,3
2,6
brak danych
0,8
0,8
-
0,4
0,9
Ogółem
100,0
99,9
99,9
100,0
100,0
128
W całej zbiorowości maturzystów 83,2% badanych przypisywało rodzinie bardzo
ważne znaczenie, 13,1% raczej ważne, 1,3% niezbyt ważne, 0,3% nieważ-
ne (brak znaczenia), 1,2% nie miało zdania na omawiany temat, 0,8% nie
udzieliło odpowiedzi. Bardzo zbliżone wyniki uzyskano wśród maturzystów w Lub-
linie w 1994 r.: 82,5%, 14,2%, 1,8%, 0,7%, 0,4%, 0,4%2. Dokonywane wybory
wartości rodziny koncentrowały się w obszarze dwóch ocen "bardzo ważne"
i "raczej ważne". Tylko nieliczni respondenci stosowali do określenia znaczenia
rodziny inne oceny lub wstrzymali się od wyrażenia jednoznacznej opinii. Liczba
odpowiedzi "bardzo ważne" odnośnie do rodziny przewyższała zdecydowanie pozo-
stałe oceniane wartości (na drugim miejscu znajdowała się praca).
Pomiędzy zmienną niezależną "praktyki religijne" a zmienną zależną "rodzina
jako wartość" istnieje istotna zależność statystyczna (p = 0,00006). Rodzina jest
uznawana za wartość przez zdecydowaną większość we wszystkich kategoriach osób
praktykujących i niepraktykujących, chociaż nieco częściej wśród bardzo regularnie
praktykujących. Różnica wskaźników aprobaty rodziny jako wartości ogólnej mię-
dzy bardzo regularnie praktykującymi i w ogóle niepraktykującymi wynosiła 13,4%.
Praktykujący w każdą niedzielę lub 2-3 razy w miesiącu, lub rzadziej prezentowali
zbliżony poziom uznania wartości prorodzinnych w wymiarze ogólnym.
Druga kwestia związana z ogólną oceną rodziny jako wartości odnosi się do
relacji wewnątrzrodzinnych. Stosunki międzyludzkie w rodzinie polskiej w ocenie
młodzieży układają się na ogół pozytywnie, chociaż jest jeszcze daleko do ideału
harmonijnego współ :ycia rodzinnego. Dom rodzinny może być zarówno miejscem,
w którym młody człowiek znajduje oparcie, zrozumienie i poczucie bezpieczeństwa,
jak i areną wielorakich konfliktów i napięć. Im wewnętrzna atmosfera w rodzinie
jest bardziej pozytywna, wolna od trwałych konfliktów, oparta na wzajemnym
zaufaniu i więziach emocjonalnych, tym większa jest szansa przekazu wartości
moralnych z jednego pokolenia na drugie.
Od klimatu wychowawczego i całościowej atmosfery domu rodzinnego zależy,
czy stanowi on społeczne i emocjonalne oparcie dla dzieci i dorastającej młodzieży,
czy też jest on źródłem napięć i konfliktów. "Im rodzina jest mniej zdezorganizo-
wana i konfliktowa, tym skuteczniej wypełnia funkcję emocjonalno-ekspresyjną
wobec swych członków. Harmonijne pożycie w małżeństwie i poprawna, ciepła
atmosfera w rodzinie mają ogromne, nie dające się przecenić znaczenie w życiu
człowieka zarówno w jego życiowym funkcjonowaniu, jak i subiektywnych
odczuciach" (Tyszka 1995, s. 149).
Badani maturzyści oceniali jakość stosunków w rodzinie, wybierając jedną
z czterech zasugerowanych odpowiedzi: bardzo dobrze, dość dobrze, różnie bywa,
; Badania przeprowadziła E. Żerel (1998).
raczej nie najlepiej. Tabela 2 zawiera dane empiryczne dotyczące relacji z matką,
.ojcem i rodzeństwem.
Tabela 2
Praktyki religijne a relacje maturzystów z członkami rodziny (w procentach)
Kategorie
odpowiedzi
W niedzielę
i w dni
powszednie
N = 385
W każdą
niedzielę
N = 474
2-3 razy
w miesiącu
N = 217
Raz
w miesiącu
lub rzadziej
N = 258
Nieprakty-
kujący
N = 114
Ojciec
bardzo dobrze
25,5
21,3
21,7
24,0
23,7
dość dobrze
37,9
41,8
33,2
31,8
31,6
różnie bywa
21,0
21,7
25,3
27,9
24,6
nie najlepiej
9,9
11,2
13,8
12,0
12,3
nie żyje
2,9
1,9
2,3
1,2
2,6
brak danych
2,9
2,1
3,7
3,1
5,3
Ogółem
100,1
100,0
100,0
100,0
100,1
Matka
bardzo dobrze
43,6
37,1
34,1
36,4
34,2
dość dobrze
37,1
45,4
41,0
41,1
36,8
różnie bywa
14,8
14,6
20,3
17,8
23,7
nie najlepiej
3,4
1,9
3,7
3,5
3,5
nie żyje
0,3
0,8
0,9
0,4
0,9
brak danych
0,8
0,2
-
0,8
0,9
Ogółem
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
Rodzeństwo
bardzo dobrze
30,1
24,5
26,7
25,6
25,4
dość dobrze
41,0
40,9
46,1
35,7
36,8
różnie bywa
19,7
25,3
19,4
23,6
17,5
nie najlepiej
3,6
2,1
1,8
2,7
5,3
nie ma
4,4
5,3
5,5
10,5
13,2
brak danych
1,0
1,9
0,5
1,9
1,8
Ogółem
99,8
100,0
100,0
100,0
100,0
130
Stosunki maturzystów pochodzących z różnych ośrodków miejskich z ich ojcami
kształtowały się rozmaicie. W całej zbiorowości 23,2% badanych określiło je jako
bardzo dobre, 36,6% jako dość dobre, 23,4% różnie bywa, 11,5% nie
najlepiej, 3,1% brak odpowiedzi, 2,2% ojciec nie żyje (wśród maturzystów
lubelskich z 1994 r. odpowiednio: 19,1%, 33,0%, 26,4%, 13,5%, 7,8%, 0,2%).
Biorąc pod uwagę łącznie dwa określenia "bardzo dobrze" i "dość dobrze"
można ustalić, że praktykujący regularnie częściej określali swoje stosunki z ojcem
w kategoriach pozytywnych niż praktykujący nieregularnie, rzadko lub w ogóle
niepraktykujący. Test chi-kwadrat nie wskazuje jednak na zależność statystyczną
obydwu zmiennych (p = 0,38302).
Jako bardzo pozytywne określiło swoje relacje z matką 38,0% badanych, jako
raczej pozytywne 40,9%, jako różne 16,8%, jako złe 3,0% (0,6% brak
odpowiedzi, 0,6% matka nie żyje). Wśród maturzystów lubelskich analogiczne
dane kształtowały się następująco: 31,9%, 48,6%, 15,7%, 2,2%, 1,6%, 0,0%. Ten-
dencja do pozytywnych relacji z matką była słabsza u osób o obniżonym poziomie
praktyk religijnych lub ich braku. Test chi-kwadrat nie wykazał jednak zależności
statystyczno-korelacyjnych (p = 0,18953).
Ogólna ocena stosunków z rodzeństwem była nieco wyższa niż z ojcami i niższa
niż z matkami. W całej zbiorowości maturzystów 26,6% badanych oceniło bardzo
pozytywnie swoje kontakty z rodzeństwem, 40,3% jako dość dobre, 21,9%
jako różne, 2,9% jako nie najlepsze (1,7% brak odpowiedzi, 6,7% brak
rodzeństwa). Wśród maturzystów lubelskich analogiczne dane kształtowały się na-
stępująco: 20,8%, 40,4%, 24,4%, 3,5%, 0,9%, 10,0%. Analiza statystyczno-korela-
cyjna wykazała, że osoby bardzo regularnie praktykujące prezentowały bardziej
korzystne relacje z rodzeństwem niż osoby praktykujące rzadko lub w ogóle nie-
praktykujące. Różnice procentowe nie były zbyt wysokie, a test chi-kwadrat wska-
zywał na średnią zależność statystyczną (p = 0,00519).
Rodzinie przypisuje się bardzo wielkie znaczenie, większe niż pracy, religii,
przyjaciołom i znajomym oraz czasowi wolnemu. Osoby bardzo regularnie praktyku-
jące odznaczały się nieco wyższą aprobatą rodziny jako wartości ogólnej niż osoby
0 osłabionych więziach z religią lub ich braku. Ogólna ocena stosunków wewnątrz-
rodzinnych jest pozytywna. Rodzina stanowi dla większości badanych maturzystów
oparcie emocjonalne i "przestrzeń" więzi osobowych. Oceniają oni pozytywnie
atmosferę panującą w ich domach rodzinnych. Negatywne doświadczenia ma zde-
cydowana mniejszość młodzieży żyjącej prawdopodobnie w rodzinach, w których
indywidualizacja poszczególnych członków rodziny oznacza preferencję osobistych
interesów kosztem dobra innych członków, aż po granice nie liczenia się z nikim
1 z niczym. Zaufanie do rodziców i pozytywne kontakty rodziców z dziećmi wpły-
wają w znacznym stopniu na skuteczność oddziaływań wychowawczych i socjaliza-
cyjnych.
131
I
Osoby regularnie praktykujące oceniały bardziej pozytywnie atmosferę w domu
rodzinnym aniżeli osoby praktykujące rzadko lub w ogóle niepraktykujące. Różnice
procentowe wskaźników więzi z poszczególnymi członkami rodziny nie były zbyt
wysokie. Stosunki wewnątrzrodzinne oceniano bardziej pozytywnie na linii matka-
-dzieci niż ojciec-dzieci. Można domniemywać, że matka jest w większym stopniu
nośnikiem przekazu wartości moralnych w rodzinie niż ojciec, ona być może
jest w większym zakresie osobą godną zaufania, zwłaszcza w rozwiązywaniu różno-
rodnych trudności życiowych3.
Oczekiwania dzieci wobec rodziców
Z badań sondażowych wiemy, że zdecydowana większość rodziców deklaruje
zadowolenie ze swoich dzieci, w pełni je akceptuje, a swój dom postrzega jako
miejsce, w którym znajdują oni miłość i zrozumienie. Młodzież nawet jeżeli
dostrzega w rodzinie możliwość zaspokojenia podstawowych potrzeb emocjonal-
nych (np. miłości i akceptacji, ucieczki przed światem zewnętrznym) to jednak
częściej niż dorośli dostrzega brak zrozumienia problemów dzieci w rodzinie. We-
dług sondażu CBOS z 1996 r. 83% ankietowanych uczniów nie miało wątpliwości,
że w domu rodzinnym są otoczeni miłością, ale już tylko 51% było zdania, że uczu-
ciu temu towarzyszy zrozumienie ich indywidualnych potrzeb. Co trzeci badany
młody człowiek nie czuł się rozumiany przez kochających go członków rodziny
(32%), a co siódmy traktował dom jako miejsce spożywania posiłku i snu (14%)
(Dom... 1996, s. 2-3).
Rodzina jest naturalnym środowiskiem, w którym są wypełniane podstawowe
zadania wychowawcze. Rodzice troszczą się o wykształcenie i wychowanie swoich
dzieci, wprowadzają je w dziedzictwo społeczne i kulturowe ziemi rodzimej, wspól-
noty narodowej, wspólnoty Kościoła. Są oni pierwszymi nauczycielami wiary.
Rodzice mają prawo oczekiwać od swoich dzieci uznania, czci i wdzięczności. Jest
to zawarte w IV przykazaniu Dekalogu. Dzieci są zobowiązane do okazywania
rodzicom czci. Jan Paweł II napisał w Liście do Rodzin z okazji Roku Rodziny 1994
że słowo "czcij" wskazuje na postawę bezinteresowną, nie oznacza przewidywanej
korzyści. Z postawą wzajemnej czci, istniejącej między członkami rodzinnej wspól-
noty, łączy się jednak pożytek wielorakiej natuiy. "Cześć" jest pożyteczna, tak jak
pożyteczne jest każde prawdziwe dobro ("L'Osservatore Romano" 15, 1994, nr 3,
3 W Niemczech rodzice zwłaszcza matki są pierwszymi rozmówcami i doradcami
swoich dzieci (Wir sind O.K.! 1995, s. 55).
132
s. 20). Z kolei dzieci i młodzież mają prawo oczekiwać od rodziców miłości i opieki,
która zapewnia im właściwy rozwój osobowościowy.
Ogólny stosunek do rodziców badano za pomocą dwóch pytań z sobą korespon-
dujących. Pierwsze dotyczyło oceny rodziców i okazywania im szacunku oraz mi-
łości w zależności od cech ich charakteru lub postępowania, drugie zaś oczeki-
wań kierowanych pod adresem rodziców. W warunkach kształtowania się modelu
rodziny partnerskiej zmienia się nie tylko charakter stosunków międzyludzkich
w rodzinie, pożądane cechy osobowościowe członków rodziny, style wychowania
dzieci, ale również wzajemne oczekiwania i normy regulujące wewnętrzne życie
w rodzinie.
Pierwsze z postawionych pytań dotyczyło oceny rodziców: "Z którym z nastę-
pujących dwóch twierdzeń był(a)byś skłonny(a) zgodzić się?
A niezależnie od zalet i wad, jakie mają rodzice, należy ich zawsze kochać
i szanować,
B nie ma obowiązku szanowania i kochania rodziców, którzy nie zasłużyli
sobie na to swoim postępowaniem" (tab. 3).
Tabela 3
Praktyki religijne a opinie młodzieży na temat szanowania i kochania rodziców
(w procentach)
Kategorie
odpowiedzi
W niedzielę
i w dni
powszednie
N = 385
W każdą
niedzielę
N = 474
2-3 razy
w miesiącu
N = 217
Raz
w miesiącu
lub rzadziej
N = 258
Nieprakty-
kujący
N = 114
twierdzenie A
84,4
76,6
68,7
65,1
62,3
twierdzenie B
4,9
10,1
15,2
17,4
27,2
brak zdania
10,6
13,1
16,1
17,1
10,5
brak danych
-
0,2
-
0,4
-
Ogółem
99,9
100,0
100,0
100,0
100,0
Zdecydowana większość badanych maturzystów akceptowała twierdzenie, że
należy zawsze kochać i szanować rodziców, niezależnie od ich zalet i wad (73,6%).
Tylko co ósmy badany kwestionował obowiązek kochania i szanowania rodziców,
którzy nie zasłużyli sobie na to swoim postępowaniem (12,5%). Zbliżona liczbowo
była grupa maturzystów nie wyrażających opinii w analizowanej sprawie (13,6%)
i tylko nieliczni nie udzielili odpowiedzi (0,4%). Podobne wyniki uzyskano wśród
maturzystów lubelskich w 1994 r.: 71,4%, 12,4%, 14,6%, 1,6%.
Obowiązek szacunku wobec rodziców w każdej sytuacji znacznie częściej
aprobowały osoby regularnie praktykujące niż praktykujące nieregularnie, a zwłasz-
133
i
cza osoby niepraktykujące. Wskaźniki procentowe zmniejszały się systematycznie,
a związek statystyczno-korelacyjny obydwóch zmiennych był istotny (p = 0,00001).
Na poziomie ogólnym stwierdza się w rodzinie polskiej silnątendencję do akceptacji
rodziców przez dzieci, wyraźnie silniejszą w rodzinach, w których dzieci bardzo
regularnie spełniają praktyki religijne. Różnica wskaźników w omawianej sprawie
kształtowała się na poziomie 22,1%.
Drugą ważną kwestią w dziedzinie ustosunkowania się dzieci do rodziców jest
deklaracja oczekiwań i żądań. Rodzice mają specyficzne prawa i obowiązki w zakre-
sie opieki i wychowania oraz formacji dzieci, zwłaszcza w pierwszej fazie dzieciń-
stwa, a także w trudnym okresie dojrzewania. "Rodzina spełnia swoją misję gło-
szenia Ewangelii życia przede wszystkim przez wychowanie dzieci. Poprzez
słowo i przykład, przez codzienne kontakty i decyzje, przez konkretne gesty i znaki
rodzice uczą swoje dzieci autentycznej wolności, która się urzeczywistnia przez
bezinteresowny dar z siebie, i rozwijają w nich szacunek dla innych, poczucie spra-
wiedliwości, postawę serdecznej akceptacji innych, dialogu, wielkodusznej służby
i solidarności oraz wszelkie inne wartości, które pomagają przyjmować życie jako
dar. Praca wychowawcza chrześcijańskich rodziców powinna służyć rozwojowi
wiary dzieci i pomagać im w spełnianiu powołania, które otrzymały od Boga"
(EV 92).
Badanej młodzieży postawiono następujące pytanie: "Które z poniższych twier-
dzeń najlepiej określają Twoje poglądy na temat zobowiązań rodziców na rzecz
dzieci?
A obowiązkiem rodziców jest dawać dzieciom wszystko, nawet ze szkodą dla
siebie,
Tabela 4
Praktyki religijne a opinie młodzieży na temat zobowiązań rodziców wobec dzieci
(w procentach)
Kategorie
odpowiedzi
W niedzielę
i w dni
powszednie
N = 385
W każdą
niedzielę
N = 474
2-3 razy
w miesiącu
N = 217
Raz
w miesiącu
lub rzadziej
N = 258
Nieprakty-
kujący
N= 114
A
8,1
10,1
10,6
7,4
3,5
B
34,0
39,7
39,2
43,0
59,6
C
42,9
35,2
32,7
31,4
20,2
D
14,8
14,6
17,1
17,8
16,7
brak danych
0,3
0,4
0,5
0,4
-
Ogółem
100,1
100,0
100,1
100,0
100,0
134
B rodzice mają własne życie i nie powinno się od nich wymagać zbyt wiele,
C ani jedno, ani drugie,
D trudno powiedzieć" (tab. 4).
Tylko 8,6% badanych maturzystów twierdziło, że obowiązkiem rodziców jest
dawać dzieciom wszystko, nawet ze szkodą dla siebie, 40% badanych prezentowało
stanowisko przeciwne, tzn., że rodzice mają własne życie i nie powinno wymagać
się od nich zbyt wiele, 35,1% zajmowało stanowisko pośrednie między dwoma
rozwiązaniami krańcowymi, 15,7% nie miało zdania w omawianej sprawie
i 0,6% nie udzieliło odpowiedzi. Podobne wyniki uzyskano w badaniach ma-
turzystów lubelskich z 1994 r.: 12,6%, 37,0%, 30,2%, 18,4%, 0,8%.
Z analiz statystyczno-korelacyjnych wynika, że młodzież o osłabionych prakty-
kach religijnych lub ich braku wykazuje większą tendencję do przyznawania ro-
dzicom prawa do własnego życia i niepoświęcania się dzieciom za wszelką cenę.
Progresja wskaźników aprobaty dotyczy szczególnie twierdzenia drugiego. Różnica
pomiędzy osobami bardzo regularnie praktykującymi i w ogólnie niepraktykującymi
wynosiła 25,6%, natomiast zależność statystyczna obydwóch zmiennych była istotna
(p = 0,00015).
W świetle omawianych dwóch wskaźników oczekiwań dzieci wobec rodziców
można wnosić, że ogólny stosunek do rodzicówjest pozytywny, że rodzina pozostaje
względnie zwartą wspólnotą życia codziennego4. Zdecydowana większość badanych
maturzystów uznaje obowiązek okazywania rodzicom szacunku i czci, nawet jeżeli
oni nie legitymują się odpowiednimi cechami moralnymi. Tylko nieliczni maturzyści
stawiająrodzicom bardzo rygorystyczne wymagania (troska o dzieci nawet ze szkodą
dla siebie). Tam, gdzie bardziej akcentuje się obowiązek szacunku i czci wobec
rodziców, tam również więcej się od nich oczekuje. Stąd osoby o regularnych prak-
tykach religijnych częściej niż osoby o osłabionych praktykach religijnych lub ich
braku domagają się szacunku i czci dla rodziców, ale również więcej od nich ocze-
kują. Na płaszczyźnie ogólnych odniesień społecznych rodzina ma szansę być pod-
stawowym nośnikiem i przekazicielem wartości moralnych.
Wartości związane z moralnością małżeńską
We współczesnym życiu rodzinnym ceni się mniej trwałość małżeństwa jako
instytucji, bardziej znacząca jest jakość życia w ramach wspólnoty rodzinnej. Kształ-
4 Wśród badanych młodych ludzi w wieku 15-19 lat najczęściej wskazywano na rodzi-
ców jako na tych, którym się ufa (Janecki 1996, s. 28).
135
tuje się zróżnicowana hierarchia wartości i norm u poszczególnych członków ro-
dziny i wobec siebie nawzajem. "Na randze znaczenie zyskała satysfakcja z życia
małżeńskiego i rodzinnego stała się wysoko cenionym dobrem obwarowa-
nym wymaganiami wobec członków rodziny. Brak tej satysfakcji usprawiedliwia
w oczach poszkodowanych podjęcie kroków rozwodowych. Za podstawowy wa-
runek satysfakcji małżeńskiej uznano długotrwałą miłość. Jeżeli miłość wygaśnie,
pewna część współmałżonków czuje się upoważniona do ponownego poszukiwania
szczęścia w następnych związkach, dobro dzieci uznając za rzecz drugorzędną"
(Tyszka 1995, s. 146).
Z badań sondażowych wynika, że ocena różnych zachowań lub czynów zakaza-
nych lub nie zakazanych przez prawo zależy od wieku respondentów, z wyjątkiem
zachowań nąjpowszechniej i najrzadziej potępianych. Młode pokolenie Polaków
wykazuje znacznie bardziej niż pokolenie starsze tolerancyjne nastawienie do róż-
nych zachowań seksualnych i innych z nimi związanych (np. pornografii). Pewne
bardziej permisywne nastawienia i postawy młodych mogą mieć charakter przejścio-
wy, związany z ich sytuacją życiową, i ulec w przyszłości zmianie (Szymanowski
1996, s. 34).
Religijność i praktyki religijne są cechą różnicującą deklarowane przez młodzież
postawy moralne. Na przykład w 1992 r. postawy proaborcyjne częściej niż inni
deklarowali chłopcy, mieszkańcy dużych miast, uczniowie, których rodzice mieli
wyższe wykształcenie oraz wysoki status materialny, osoby niewierzące, nie-
praktykujące, źle oceniające kierunek rozwoju sytuacji w kraju. Osoby religijne były
bardziej rygorystyczne w swoich poglądach niż osoby niereligijne. Potwierdziła się
współzależność pomiędzy skłonnością do przyjmowania postaw rygorystycznych
w dziedzinie obyczajowej a uczęszczaniem do kościoła (Młodzież... 1992, s. 6-
-7, 12).
Religijność zarówno na płaszczyźnie doktrynalnej, jak i kultowej sprzyja na ogół
tendencjom do silniejszych potępień w sferze moralności seksualnej czy szerzej
moralności małżeńsko-rodzinnej. Związek religijności z rygoryzmem seksualnym
jest zrozumiały na tle zainteresowania religii katolickiej reglamentacją tej sfery
moralności przez nakazy i zakazy etyczne. "Z procesem laicyzacji koreluje się wy-
raźnie spadek rygoryzmu w sprawach seksualnych" (Nowak 1976, s. 496). Pomimo
dość powszechnie manifestowanych więzi z religią, dokonuje się proces prze-
kształceń postaw wobec wartości i norm prorodzinnych wynikających z wiary
chrześcijańskiej, a sfera moralności seksualnej jest tą dziedziną, w której zmiany
są szczególnie uderzające5.
5 "Wolna miłość wykorzystuje ludzkie słabości, dostarcza im pewnej oprawy
szlachetności przy pomocy środków uwodzenia, a także doraźnej aprobaty opinii publicznej.
Usiłuje ona w ten sposób uspokoić wyrzuty prawego sumienia. Usiłuje stworzyć moralne
136
W przekazie wartości związanych z rodziną ważne miejsce przypada normom
odnoszącym się do życia małżeńskiego. Kościół głosi nie tylko ogólne zasady etycz-
ne, których potrzebuje każde społeczeństwo, ale także wchodzi w konkrety życia,
m.in. małżeńsko-rodzinnego, opierając swoje rozwiązania na ewangelicznej wierze.
Naruszenie normy moralnej jest tu traktowane jako podważenie porządku religijnego
(grzech). W tabeli 5 ukazano częstotliwość aprobaty i dezaprobaty wybranych norm
z zakresu moralności małżeńsko-rodzinnej. Respondenci oceniali następujące za-
chowania:
A współżycie seksualne w okresie oficjalnego narzeczeństwa,
B współżycie małżeńskie po ślubie cywilnym, a przed kościelnym,
C zdradę małżeńską,
D rozwody,
E stosowanie środków antykoncepcyjnych,
F przerywanie ciąży.
Tabela 5
Praktyki religijne a opinie maturzystów na temat zachowań
z zakresu etyki seksualnej (w procentach)
Kategorie
odpowiedzi
(w symbolach)
W niedzielę
i w dni po-
wszednie
N = 385
W każdą
niedzielę
N=474
2-3 razy
w miesiącu
N = 217
Raz
w miesiącu
lub rzadziej
N = 258
Nieprakty-
kujący
N=114
A
dorwolone
25,7
50,2
67,7
79,5
92,1
to zależy
27,0
30,0
23,0
13,6
3,5
niedozwolone
34,5
11,0
5,1
1,2
2,6
brak zdania
11,2
8,0
3,7
4,3
1,8
brak danych
1,6
0,8
0,5
1,6
-
Ogółem
100,0
100,0
100,0
100,2
100,0
B
dozwolone
35,8
60,1
76,0
86,0
93,9
to zależy
20,5
19,8
15,7
7,4
0,9
niedozwolone
26,0
8,4
3,7
1,6
2,6
alibi. Nie bierze jednak pod uwagę wszystkich konsekwencji, jakie z tego wynikają,
zwłaszcza gdy cenę oprócz współmałżonka płacą dzieci, które pozbawione włas-
nego ojca czy matki zostają skazane na faktyczne sieroctwo, chociaż prawdziwi rodzice
nadal żyją" (List do Rodzin..., s. 19).
I
137
brak zdania
16,4
10,8
4,1
3,9
2,6
brak danych
1,3
0,8
0,5
1,2
-
Ogółem
100,0
99,9
100,0
100,1
100,0
C
dozwolone
0,8
2,1
1,4
3,1
6,1
to zależy
6,0
11,2
24,4
30,2
39,5
niedozwolone
86,0
76,8
64,1
55,0
44,7
brak zdania
5,7
8,6
9,7
10,5
9,6
brak danych
1,6
1,3
0,5
1,2
-
Ogółem
100,1
100,0
100,1
100,0
99,9
D
dozwolone
6,2
12,0
24,0
32,6
56,1
to zależy
45,7
58,4
52,1
49,2
33,3
niedozwolone
36,9
19,0
13,8
7,0
6,1
brak zdania
9,1
8,6
8,3
7,8
4,4
brak danych
2,1
1,9
1,8
3,5
-
Ogółem
100,0
99,9
100,0
100,1
99,9
E
dozwolone
42,3
66,0
80,6
88,4
92,1
to zależy
27,3
22,8
14,7
7,0
4,4
niedozwolne
18,2
3,8
2,3
1,9
1,8
brak zdania
10,6
6,3
1,8
1,6
1,8
brak danych
1,6
1,1
0,5
1,2
-
Ogółem
100,0
100,0
99,9
100,1
100,1
F
dozwolone
2,9
8,0
13,4
25,2
49,1
to zależy
29,1
43,0
53,5
52,3
41,2
niedozwolone
59,5
40,1
23,5
15,9
4,4
brak zdania
7,5
1,0
8,8
5,4
5,3
brak danych
1,0
1,1
0,9
1,2
-
Ogółem
100,0
100,0
100,1
100,0
100,0
138
Dane empiryczne zawarte w tabeli 5 ukazują wyraźny proces relatywizacji kato-
lickich norm moralności seksualnej w świadomości badanych maturzystów. Współ-
życie seksualne w okresie oficjalnego narzeczeństwa uważało za dozwolone 54,6%
respondentów, 23,2% uzależniało ocenę od okoliczności, 13,8% uznało za
niedozwolone, 7,1% nie miało zdania, 1,4% nie udzieliło odpowiedzi; współ-
życie małżeńskie po ślubie cywilnym, a przed kościelnym odpowiednio 63,1%,
15,6%, 10,6%, 9,5%, 1,2%; zdradę małżeńską2,3%, 17,3%, 70,6%, 8,4%, 1,4%;
rozwody 19,4%, 50,0%, 19,7%, 8,3%, 2,6%; środki antykoncepcyjne 67,8%,
18,4%, 6,9%, 5,6%, 1,4%; przerywanie ciąży 13,7%, 42,3%, 35,5%, 7,2%, 1,3%.
Spośród norm zabraniających określonych działań najbardziej akceptowana była
norma zakazująca zdrady małżeńskiej oraz przerywania ciąży. Normy zakazujące
rozwodów, stosowania środków antykoncepcyjnych, współżycia seksualnego przed
ślubem kościelnym bezwzględnie aprobowało mniej niż 20% badanych, czyli
w granicach tzw. negatywnej oczywistości kulturowej6.
Wskaźnik zbiorczy pełnej akceptacji wybranych norm z dziedziny moralności
seksualnej wynosił 26,2%. Wśród badanych w 1994 r. maturzystów lubelskich
kształtował się on na zbliżonym poziomie 26,8% (pełna aprobata normy za-
kazującej współżycia seksualnego w okresie oficjalnego narzeczeństwa 13,5%,
współżycia małżeńskiego po ślubie cywilnym, a przed kościelnym 9,5%, zdrady
małżeńskiej 70,1%, rozwodów 21,3%, stosowania środków antykoncep-
cyjnych 7,5%, przerywania ciąży 38,8%). Młodzież z różnych ośrodków
miejskich prezentowała zbliżone postawy wobec katolickich norm moralności
seksualnej7.
Zmienna niezależna "praktyki religijne" różnicowała w sposób statystycznie
istotny postawy badanych maturzystów wobec katolickich norm moralności seksual-
nej, zawsze na poziomie istotności p = 0,00001. W miarę przechodzenia od kategorii
osób bardzo regularnie praktykujących (43,5%), do regularnie praktykujących
6 Według sondażu Instytutu Badania Opinii i Rynku Pentor 19% badanych w wieku
15-19 lat opowiadało się za rozpoczynaniem życia seksualnego dopiero po ślubie kościel-
nym, 50% za prawem kobiet do aborcji, 21% za prawem do eutanazji (Janecki 1996,
s. 28-30).
7 Ludność rolnicza w miastach liczących ponad 20 tys. mieszkańców w makroregionie
środkowo-wschodnim, badana w latach 1988-1990, przyznawała Kościołowi prawo do
ingerowania w życie prywatne swoich wyznawców w zakresie poszanowania własności,
wierności małżeńskiej oraz wychowania dzieci. Najczęściej zastrzeżenia wyrażano w od-
niesieniu do sfery życia seksualnego (43,9% badanych), regulacji poczęć (38,0%) oraz
rozwodów (34,5%). Im młodsi i bardziej wykształceni byli respondenci, tym częściej nego-
wali prawo Kościoła do ingerowania w życie prywatne ludzi wierzących. Około 60% bada-
nych wyrażało sprzeciw wobec ewentualnej ingerencji Kościoła w życie zawodowe, społecz-
ne i gospodarcze rodziny (Łacek 1993, s. 95-96).
139
(26,5%), nieregularnie praktykujących (18,8%), rzadko praktykujących (13,8%)
i w ogóle niepraktykujących (10,4%) zmniejszał się zbiorczy wskaźnik pozytywnego
ustosunkowania się do katolickich norm moralności seksualnej. Przemiany moral-
ności małżeńsko-rodzinnej są znacznie powolniejsze wśród młodych ludzi uczęsz-
czających w każdą niedzielę do kościoła, ale i tu stwierdza się pogłębiający dissens
pomiędzy katolickim modelem małżeństwa i rodziny a rzeczywistymi postawami
i zachowaniami ludzi wierzących, między wiarą a konkretnym życiem. Maturzyści
rzadko praktykujący lub w ogólne niepraktykujący tylko marginesowo ustosun-
kowują się pozytywnie do katolickich norm moralności seksualnej i to głównie
w odniesieniu do normy zakazującej zdrady małżeńskiej8.
Dla porównania dodajmy, że przeciętny wskaźnik pełnej aprobaty wybranych
katolickich norm moralności seksualnej kształtował się wśród młodzieży polskiej
pod koniec lat osiemdziesiątych na poziomie 38,0% (Mariański 1991, s. 50). Matu-
rzyści z 1994 r. prezentowali więc wyraźnie niższy poziom aprobaty tych norm
w granicach około 10%. Potwierdziła się raz jeszcze hipoteza, że negatywne zmiany
w religijności kościelnej dotyczą szczególnie sfery moralności małżeńsko-rodzinnej.
W odniesieniu do moralności seksualnej jedynie mniejszość badanych maturzystów
akceptowała normy moralne propagowane przez Kościół. Dotyczy to zwłaszcza
schemat "ślub kościelny współżycie seksualne prokreacja", nierozerwalności
małżeństwa i dozwolonej przez Kościół regulacji poczęć9. ł
Stosunek do rozwiedzionych
W społeczeństwie polskim obserwujemy znaczne zmiany w świadomości spo-
łecznej dotyczącej trwałości małżeństwa. Powstaje coraz więcej małżeństw i rodzin
niesformalizowanych (konkubinat, kohabitacja) oraz związków małżeńskich zale-
galizowanych po rozwiązaniu poprzedniego małżeństwa. Dane statystyczne wska-
zują na nieustanny wzrost liczby związków małżeńskich rozbitych, także wśród osób
złączonych sakramentem małżeństwa. Wzrasta tolerancja dla osób rozwiedzionych
8 W dziedzinie etyki pożycia małżeńskiego i rodzinnego osoby religijne w większym
stopniu akceptują nauczanie Kościoła, odrzucając aborcję, pożycie przed ślubem, małżeńską
niewierność i stosunki homoseksualne oraz opowiadając się za modelem kobiety-matki
w domu (Szawiel 1996, s. 92).
9 O niedopuszczalności (karalności) aborcji częściej mówią według wyników sondaży
ogólnopolskich rolnicy, osoby wierzące i regularnie praktykujące oraz zwolennicy
poglądów prawicowych (Polacy... 1995, s. 3).
140
i żyjących w nowych związkach małżeńskich. Praktyczny brak zainteresowania
ze strony państwa trwałością małżeństwa i rodziny, permisywne prawodawstwo
dotyczące rozwodów, negatywny wpływ środków masowego przekazu i organi-
zacji międzynarodowych, niedostateczna formacja chrześcijańska wiernych i wiele
innych przyczyn sprawiają, że rozwody stają się prawdziwą "plagą" społeczną
(KDK 47).
Kościół troszczy się o tych, którzy żyją w separacji, o rozwiedzionych oraz tych,
którzy żyją w nowych związkach małżeńskich. Pozostają oni członkami wspólnoty
chrześcijańskiej, a jako ochrzczeni powinni uczestniczyć z życiu Kościoła (FC 84).
Kościół nie odtrąca ich, boleje nad ich sytuacją, stara się im pomóc, ale nie może
aprobować tego wszystkiego, co godzi w samą istotę małżeństwa. Żyjący w nie-
sakramentalnych związkach małżeńskich są więc wyłączeni ze wspólnoty euchary-
stycznej.
Nauka Kościoła o osobach rozwiedzionych, żyjących w powtórnych związkach
małżeńskich, spotyka się wśród wielu współczesnych z ostrą krytyką jako nieludzka
i bezlitosna, niezgodna z ewangelicznym miłosierdziem, niesprawiedliwa i zbyt
rygorystyczna dla współczesnego człowieka. Wielu katolików kwestionuje praktykę
wykluczenia rozwiedzionych żyjących w powtórnych związkach małżeńskich
z sakramentu pokuty i eucharystii. Krytyka ta pośrednio dotyka zasady jedności
i nierozerwalności małżeństwa, także niektórzy teologowie stawiają pytanie, czy
słowa Jezusa na temat nierozerwalności małżeństwa stanowią precyzyjną normę
moralnąabsolutnie wiążącą (węzeł małżeński nie może być nigdy rozwiązany i nowe
małżeństwo jest wykluczone), czy też należy je traktować jako wezwanie do pełni
ideału etycznego, bez utożsamienia z prawem uniezdalniającym (Pławecki 1995,
s. 104 i 122). Z ideału nie można czynić twierdzi się absolutnego prawa.
Osoby żyjące w niesakramentalnych związkach małżeńskich nie mogą być do-
puszczone do eucharystii, gdyż jeśli kontynuują współżycie seksualne ciągle
żyjąw grzechu cudzołóstwa. Jeżeli poprzednie małżeństwo było ważnie zawarte, nie
można wówczas uznać ważności nowego związku małżeńskiego. Rozwiedzeni
zawierający związek cywilny znajdują się w sytuacji, która obiektywnie według
nauki Kościoła jest niezgodna z prawem Bożym. Z tej przyczyny nie mogą oni
przystępować do eucharystii, dopóki ta sytuacja trwa. Kongregacja Doktryny Wiary
odrzuca zdecydowanie propozycję, według której sami rozwiedzeni mogliby roz-
strzygnąć w swoim sumieniu o ważności nowego związku małżeńskiego, co po-
zwoliłoby im przystąpić do komunii św. Zasada oddzielenia od eucharystii małżon-
ków żyjących w związkach cywilnych ma tylko jeden wyjątek. Przyjmowanie komu-
nii św. może nastąpić tylko wtedy, jeśli rozejście się współmałżonków nie jest
możliwe i jeśli decydują się oni zaprzestać pożycia małżeńskiego (Góralczyk 1995,
s. 180-182).
141
W świetle danych empirycznych wskazujących na znaczną gotowość do aprobaty
zmiany dotychczasowego ustawodawstwa kościelnego wobec rozwodów (szeroka
aprobata rozwodów) można spodziewać się daleko idącej aprobaty zmiany ustawo-
dawstwa kościelnego zabraniającego przystępowania do sakramentów osób pozo-
stających w związkach małżeńskich niesakramentalnych. Stosunek maturzystów do
tej kwestii ilustrują dane empiryczne zawarte w tabeli 6, zawierające oceny twier-
dzenia: "Kościół powinien dopuszczać do sakramentów osoby pozostające w związ-
kach małżeńskich bez ślubu kościelnego".
Tabela 6
Praktyki religijne a dopuszczenie do sakramentów osób żyjących
w niesakramentalnych związkach małżeńskich (w procentach)
Kategorie odpowiedzi
W niedzielę
i w dni po-
wszednie
N = 385
W każdą
niedzielę
N = 474
2-3 razy
w miesiącu
N = 217
Raz
w miesiącu
lub rzadziej
N = 258
Nieprak-
tykujący
N=114
zdecydowanie zgadzam
się
12,2
15,0
20,7
24,8
39,5
raczej zgadzam się
20,0
32,9
32,3
34,1
21,1
raczej nie zgadzam się
21,6
15,8
12,0
7,4
4,4
zdecydowanie nie zga-
dzam się
18,4
8,6 n
7,4
4,7
1,8
brak zdania
26,5
26,2
27,2
27,5
28,9
brak danych
1,3
1,5
0,5
1,6
4,4
Ogółem
100,0
100,0
100,1
100,1
100,1
W zbiorowości maturzystów 18,9% badanych zdecydowanie poparło propozycję
dopuszczenia do sakramentów św. osób pozostających w związkach małżeńskich
bez ślubu kościelnego, 28,5% raczej tak, 14,4% raczej nie, 9,7% zdecy-
dowanie nie, 26,6% nie wypowiedziało jednoznacznej opinii, 1,8% nie udzie-
liło odpowiedzi. Podobne wyniki uzyskano wśród maturzystów lubelskich: 14,4%,
30,8%, 15,5%, 9,8%, 26,2%, 3,3%. Prawie połowa maturzystów optowała za
modyfikacją ustawodawstwa kościelnego zabraniającego osobom żyjącym w nie-
sakramentalnych związkach małżeńskich przystępowania do sakramentów św.
Uczestnictwo w praktykach religijnych wyraźnie różnicowało poglądy badanych
w omawianej sprawie. W miarę przechodzenia od osób bardzo regularnie praktyku-
jących do osób niepraktykujących wzrastały wskaźniki tych, którzy domagali się
liberalizacji stanowiska Kościoła. Zależność statystyczno-korelacyjna obydwóch
zmiennych jest istotna (p = 0,00001).
142
W zbiorowości badanych maturzystów 16,5% badanych zdecydowanie zgadzało
się z twierdzeniem, że Kościół powinien zliberalizować swoją postawę wobec
rozwodów, 30,8% raczej tak, 15,7% raczej nie, 9,1% zdecydowanie nie,
25,6% nie było zdecydowanych, 2,3% nie udzieliło odpowiedzi. Prawie poło-
wa respondentów opowiedziała się za zmianą dotychczasowego stanowiska Kościoła
sprzeciwiającego się rozwodom. W miarę przechodzenia od kategorii osób bardzo
regularnie praktykujących do kategorii osób niepraktykujących zwiększał się wskaź-
nik domagających się mniej lub bardziej zdecydowanie zmiany postawy
Kościoła wobec rozwodów (bardzo regularnie praktykujący 37,6%, regularnie
praktykujący 44,1%, nieregularnie praktykujący 47,9%, rzadko praktykujący
57,7%, niepraktykujący 70,2%). Związek korelacyjny obydwóch zmiennych
był statystycznie istotny (p = 0,00001).
Opinie maturzystów na temat dopuszczalności do sakramentów św. osób żyją-
cych w niesakramentalnych związkach małżeńskich były podzielone. Znacznie
więcej osób deklarowało się jako zwolennicy modyfikacji doktryny kościelnej
w omawianej sprawie (są oni co najmniej zwolennikami łagodności pastoralnej)
niż opowiadało się za utrzymaniem ścisłych kryteriów zbliżonych do tradycyj-
nych zasad absolutnych, nie dopuszczających właściwie nikogo z rozwiedzionych
do sakramentów świętych. Blisko połowa badanych maturzystów wydaje się postu-
lować złagodzenie obecnego prawa w dziedzinie nierozerwalności małżeństwa.
Style wychowania w rodzinie
Socjologowie podkreślają wzrost procesów emancypacyjnych dzieci w rodzinie,
wzrost zakresu ich swobody i niezależności. "Relatywnie zmniejszył się świadomy
wpływ rodziców na dzieci, ale w znacznie mniejszej mierze uległy zmniejszeniu
wpływy wewnątrzrodzinnej spontanicznej socjalizacji. Rodzina w dalszym ciągu
silnie oddziałuje na dzieci, jakkolwiek nastąpiła w jej ramach indywidualizacja
oddziaływań ze względu na zróżnicowanie się postaw życiowych matek i ojców oraz
ich działań wychowawczych. Procesy te silniej zaznaczają się w innych krajach niż
w Polsce" (Tyszka 1995, s. 149).
Wychowanie dzieci wymaga wielu osobistych wyrzeczeń, które z punktu widze-
nia "kosztów i zysków" mogą niejednokrotnie wydawać się irracjonalne. Z drugiej
strony rodzice zwalniają się normatywnie z wychowywania dzieci, jeżeli hołdują
zasadzie: "moje dziecko powinno w przyszłości zadecydować samo". Respektują
w ten sposób nasilające się we współczesnym świecie tendencje do preferowania
143
interesów i dążeń jednostkowych w stosunku do interesów i celów grupowych10.
"Negatywny charakter stosunków młodzieży z rodzicami wiąże się z niewłaściwym
doborem metod i środków wychowawczych, w których nie bierze się pod uwagę
potrzeb dziecka, zmieniających się w miarę dorastania. Rodzice mają tendencję do
przesadnego zaspokajania potrzeb materialnych i biologicznych, a ucieczki od
prawdziwego kontaktu z dzieckiem. Dbają o jedzenie i ubranie, pytają o oceny
szkolne, kupują drogie prezenty. Gorzej jest natomiast z zaspokojeniem potrzeb
bezpieczeństwa, akceptacji, czy kontaktu psychicznego. Tendencje do izolowania
się, wycofywania z kontaktu występują zwłaszcza u ojców. Tymczasem wymiana
emocjonalna między rodzicami i dzieckiem jest ważna w każdym okresie jego życia,
a nie tylko gdy jest małe i całkowicie uzależnione od rodziców. Z wiekiem zmieniają
się formy kontaktu, ale stale jest to proces ważny i potrzebny dziecku" (Kwak 1994,
s. 51).
W procesie wychowania wyróżnia się dwa istotne komponenty normatywny
i emocjonalny. Z ich kombinacji wywodzą się cztery style wychowania: (a) obojętny,
gdy rodzice nie stawiają żadnych wymagań i nie stwarzają dzieciom oraz młodzieży
emocjonalnego oparcia w rodzinie; (b) naiwny, gdy rezygnują z wymagań, chociaż
usiłują stworzyć ciepłą atmosferę w rodzinie i są zaangażowani emocjonalnie;
(c) paradoksalny, gdy stawiają co prawda wymagania, ale nie zapewniają emocjo-
nalnego klimatu i uczuciowego wsparcia; (d) dojrzały, gdy jasne wymagania łączą
z gotowością do rzeczywistego dialogu z dziećmi i tworzeniem osobowego ciepła
w rodzinie. Badanym maturzystom postawiono następujące pytanie: "Jak określiła-
byś odnoszenie się do Ciebie Twoich rodziców?
A rodzice nie stawiają mi wymagań i nie są dla mnie uczuciowym oparciem,
B rodzice nie stawiają mi wymagań, ale są dla mnie uczuciowym oparciem,
C rodzice stawiają mi wymagania, ale nie są dla mnie uczuciowym oparciem,
D rodzice stawiają mi wymagania i są dla mnie uczuciowym oparciem"
(tab. 7).
Dojrzały styl wychowania był realizowany w 45,0% rodzin maturzystów, styl
paradoksalny w 22,4%, styl naiwny w 21,6%, styl obojętny w 8,8% (2,2%
brak odpowiedzi). Podobne wyniki uzyskano wśród maturzystów lubelskich
w 1994 r. 41,5%, 20,6%, 25,1%, 9,3% (3,5%). Dojrzały styl wychowania
występował najczęściej w rodzinach respondentów określających się jako bar-
dzo regularnie praktykujący, a najrzadziej wśród praktykujących raz w miesiącu
lub kilka razy w roku. Pomiędzy zmienną niezależną "praktyki religijne" i zmień-
10 Z sondaży opinii publicznej wynika, że większość młodzieży polskiej postrzega swój
dom rodzinny jako miejsce, w którym odczuwa się miłość, gdzie jest najlepiej, chociaż nie
zawsze odczuwa się zrozumienie dla problemów młodego pokolenia {Dom... 1996, s. 2).
144
ną zależną "style wychowania" nie zachodziła ścisła zależność statystyczna
(p = 0,03747).
Tabela 7
Praktyki religijne a style wychowania w rodzinie (w procentach)
Style wy-
chowania
(w symbolach)
W niedzielę
i w dni po-
wszednie
N = 385
W każdą
niedzielę
N=474
2-3 razy
w miesiącu
N=217
Raz
w miesiącu
lub rzadziej
N = 258
Nieprakty-
kujący
N= 114
A
8,3
7,8
7,4
11,6
11,4
B
17,9
21,1
23,0
26,0
22,8
C
19,2
24,7
24,4
21,7
21,9
D
53,2
45,1
43,3
37,6
41,2
brak danych
1,3
1,3
1,8
3,1
2,6
Ogółem
99,9
100,0
99,9
100,0
99,9
Wychowanie to nie tylko proces wprowadzający dzieci i młodzież w pełnienie
ról społecznych, lecz także proces wzajemnego oddziaływania dzieci i rodziców
w dążeniu do bycia bardziej człowiekiem. Narastanie obojętnego i naiwnego stylu
wychowania będzie świadczyć o procesie wycofywania się rodziny z wychowania
młodego pokolenia, a pośrednio może wskazywać na fundamentalny kryzys
w wychowaniu. W Polsce utrzymują się jeszcze w znacznie szerszym zakresie niż
w społeczeństwach zachodnich tradycyjne zachowania i autorytarne nastawienia.
Nic tak trudno nie daje się odbudować i nic tak łatwo nie daje się zburzyć jak
etyczny system wartości. Dotyczy to szczególnie społeczeństwa pluralistycznego,
w którym działają różnorodne instancje socjalizujące, przekazujące własne wartości
i normy, konkurujące, a niekiedy i z sobą sprzeczne. Jedynie dojrzały styl wycho-
wania uwzględnia istotne komponenty; w pozostałych brakuje albo normatywnego,
albo emocjonalnego komponentu wychowania ("deficyty"). Rodzina jest ze swej
istoty wspólnotą opartą na wzajemnym zaufaniu, pomocy i szczerym szacunku.
Słabszym członkom rodziny zapewnia się szczególną pomoc i opiekę. Nie wyklucza
to, a nawet zakłada, potrzebę normatywnych dookresleń. Wydaje się, że współczesna
polska rodzina w większej mierze jest środowiskiem utrzymującym emocjonalną
równowagę człowieka i poczucie jego bezpieczeństwa (funkcje emocjonalno-eks-
presyjne) niż środowiskiem kształtowania wartości i norm moralnych (funkcje
normatywne).
1
145
Komentarz końcowy
W społeczeństwie polskim rodzina była i jest nadal podstawową komórką spo-
łeczną, bardzo ważnym elementem struktury społecznej, o wielu cechach rodziny
tradycyjnej, najlepszym i najbardziej skutecznym nośnikiem oraz przekazicielem
wartości i norm moralnych. Potwierdziła się rozbieżność pomiędzy wartościami
"odświętnymi" i codziennymi, a zwłaszcza wynikającymi z wartości normami po-
stępowania w życiu małżeńsko-rodzinnym. Rodzina jako ogólna wartość jest po-
wszechnie uznawana (na płaszczyźnie symbolicznej) i akceptowana jako wartość
podstawowa. Szczegółowe i bardziej konkretne wartości związane z życiem mał-
żeńsko-rodzinnym odznaczają się niższą aprobatą. Wielu młodych ludzi nie chce
poświęcać swego osobistego szczęścia dla nieudanej rodziny, ani własnego rozwo-
ju dla dobra swoich dzieci, wielu nie jest w stanie naśladować i przyjąć wzorów
kulturowych pokolenia rodziców.
Przeprowadzone badania socjologiczne pozwoliły potwierdzić niektóre stereo-
typowe wyobrażenia i opinie funkcjonujące w świadomości potocznej. Chodzi tu
przede wszystkim o różnicujący wpływ poziomu praktyk religijnych na uznawane
wartości prorodzinne. W odniesieniu do niektórych kwestii wpływ ten jest wyraźny,
wobec innych nieznaczny lub nawet w ogóle niedostrzegalny. Wyższy poziom
praktyk religijnych (w każdą niedzielę i częściej) wiąże się z podwyższoną aprobatą
następujących wartości prorodzinnych:
rodziny jako wartości ogólnej,
pozytywnych relacji między rodzicami i dziećmi,
obowiązku szacunku i czci wobec rodziców,
wynikających z wartości norm regulujących życie małżeńskie,
dojrzałego stylu wychowania.
Z socjologicznego punktu widzenia interesujące jest zbadanie powiązań przy-
czynowych czy funkcjonalnych praktyk religijnych z innymi przekonaniami i wzo-
rami zachowań, m.in. z wartościami prorodzinnymi. Relacje między praktykami
religijnymi i wartościami prorodzinnymi okazały się wielowymiarowe i złożone.
Wyższy poziom praktyk religijnych koresponduje bardzo wyraźnie z podwyższoną
aprobatą wartości prorodzinnych. Różnice między osobami praktykującymi systema-
tycznie i osobami w ogóle niepraktykującymi są szczególnie znaczące w przypadku
tych wartości prorodzinnych, które wykazują wyraźne powiązania z katolicką moral-
nością małżeńsko-rodzinną. W odniesieniu do ogólnych wartości prorodzinnych
różnice są nieznaczne. W analizach socjologicznych dotyczących społeczno-kultu-
rowych uwarunkowań wartości prorodzinnych należy uwzględnić cechy religijne,
związane m.in. z poziomem czynienia praktyk religijnych.
146
Badania socjologiczne wskazują na osłabienie uznania dla niektórych wartości
prorodzinnych, związanych z kulturą chrześcijańską, także u osób wypełniających
podstawowe praktyki religijne. Kościół traktuje ten fakt jako przejaw permisywiz-
mu, a nawet swoistego zagubienia moralnego. "Można się bowiem wyzwolić od zła
tylko wówczas, gdy ma się świadomość, że jest ono złem. Niestety, współczesny
kontekst społeczno-kulturowy nie sprzyja kształtowaniu się wyraźnej świadomości
na temat pewnych fundamentalnych zagadnień moralnych, ponieważ zostały znie-
sione granice i zlikwidowane mechanizmy obronne, istniejące jeszcze w niedawnej
przeszłości. W konsekwencji u wielu ludzi zostaje osłabione indywidualne poczucie
grzechu. Niektórzy wysuwają wręcz tezę o moralnej obojętności czy nawet o po-
zytywnej wartości zachowań, które obiektywnie naruszają zasadniczy porządek
rzeczy ustanowiony przez Boga" (Jan Paweł II do uczestników kursu zorganizo-
wanego przez Penitencjarię Apostolską 17 marca 1997 r. "L'Osservatore Roma-
no"18, 1997, nr 6, s. 37).
Promocja rodziny i promocja godności rodziny stanowią integralną część "Ewan-
gelii rodziny", którą Kościół głosi we współczesnym świecie, dowodząc, że rodzina
jest jego pierwszą i najważniejszą drogą. "Jesteśmy bowiem przekonani pod-
kreślił Jan Paweł II na światowym spotkaniu rodzin 8 października 1994 r. na placu
św. Piotra w Rzymie że bez instytucji rodziny społeczeństwo nie może się roz-
wijać, a to z tego prostego powodu, że rodzi się ono w rodzinie i z niej czerpie swą
spójność. Wobec procesu degradacji kulturowej i społecznej oraz szerzących się
plag, takich jak przemoc, narkomania, zorganizowana przestępczość któż może
bardziej przyczynić się do zapobiegania im i odrodzenia, niż rodzina zjednoczona,
zdrowa i zaangażowana społecznie? Takie rodziny kształtują społeczne cnoty so-
lidarności, gościnności, lojalności, szacunku dla drugiego człowieka i jego god-
ności" ("L'Osservatore Romano" 15, 1994, nr 12, s. 25).
Rodzina jest traktowana przez Kościół jako aktywny podmiot ewangelizacji.
W dzisiejszych czasach Kościół stoi na straży rodziny, ale i ona sama musi bronić
swojego istnienia oraz praw, jakie jej przysługują, i wartości, które ona reprezentuje.
Rodzina stoi bowiem w centrum wszystkich spraw i zadań. "Chociaż prawdą jest,
że przyszłość ludzkości idzie przez rodzinę, trzeba przyznać, że w dzisiejszych
warunkach społecznych, ekonomicznych i kulturowych zadania rodziny w służbie
stają się często trudniejsze i bardziej uciążliwe. Aby rodzina mogła wypełnić swoje
powołanie jako sanktuarium życia i komórka społeczeństwa, które miłuje i przyj-
muje życie, należy koniecznie i pilnie zapewnić jej pomoc i oparcie" (EV 94).
147
Bibliografia
Dom rodzinny, rodzice, rówieśnicy w opiniach młodego pokolenia Polaków. Komunikat
z badań CBOS. BS/104/102/96 (1996), Warszawa.
Góralczyk P. (1995), Powtórne związki małżeńskie w teologicznym i etycznym świetle,
Ząbki.
Janecki S. (1996), Pentor dla "Wprost": kim są młodzi Polacy? Pochwała rozumu,
"Wprost", nr 22.
Kwak A. (1994), Rodzina i jej przemiany, Warszawa.
List do rodzin z okazji Roku Rodziny (1994), "L'Osservatore Romano" 15, nr 3.
"L'Osservatore Romano" 15, 1994, nr 3.
"L'Osservatore Romano" 15, 1994, nr 12.
"L'Osservatore Romano" 18, 1997, nr 6.
Łacek M. (1993), Religia i jej wpływ na życie miejskiej ludności rolniczej, w: W. Piwo-
warski, J. Styk (red.), Przemiany religijności społeczeństwa polskiego w świetle badań
lubelskiego środowiska naukowego, Warszawa.
Mariański J. (1991), Kondycja religijna i moralna młodych Polaków, Kraków.
Młodzież wobec dylematów moralnych i norm obyczajowych. Komunikat z badań CBOS.
BS/347/56/92 (1992), Warszawa.
Nowak S. (1976), Podsumowanie ważniejszych rezultatów opracowania, w: S. Nowak
(red.), Ciągłość i zmiana tradycji kulturowej, Warszawa.
Pławecki S. (1995), Rozwiedzeni żyjący w powtórnych związkach jako problem moralno-
-duszpasterski w: W. Kawecki (red.), Nadzieje i zagrożenia współczesnej rodziny.
Międzynarowowe sympozjum moralno-pastoralne, Kraków 1994, Warszawa.
Polacy o aborcji. Komunikat z badań OBOP (lipiec 1995) (1995), Warszawa.
Szawiel T. (1996), Postawy i orientacje społeczne polskich katolików w trzy lata po roz-
poczęciu reform politycznych i ekonomicznych, w: I. Borowik, W. Zdaniewicz (red.),
Od Kościoła ludu do Kościoła wyboru. Religia a przemiany społeczne w Polsce,
Kraków.
Szymanowski A. (1996), Młodzi Polacy wobec niektórych zachowań patologicznych,
przestępczych oraz budzących społeczne kontrowersje, w: S. Kawula, H. Machel
(red.), Młodzież a współczesne dewiacje i patologie społeczne. Diagnoza profilaktyka
resocjalizacja, Gdańsk-Toruń.
Tyszka Z. (1995), Rodzina w świecie współczesnym jej znaczenie dla jednostki i społe-
czeństwa, w: T. Pilch, I. Leparczyk (red.), Pedagogika społeczna. Człowiek w zmienia-
jącym się świecie, Warszawa.
" Wir sind O.K.!". Stimmungen, Einstellungen, Orientierungen der Jugend in den 90er
Jahren (1995), Die IBM Jugendstudie, Institut fur empirische Psychologie, Koln.
Żerel E. (1998), Wartości moralne w świadomości młodzieży maturalnej (na przykładzie
wybranych szkól średnich Lublina), (praca magisterska, Lublin).
Piotr Kryczka
Rozwód w opinii społecznej - kierunki zmian
Robert K. Merton, uznany dzisiaj za klasyka socjologii, wprowadził w swojej
pracy Social Theory and Social Structure (1949) niezwykle doniosłe i naukowo
twórcze rozróżnienie tzw. funkcji jawnych i funkcji ukrytych w strukturach społecz-
nych. Analizując zwyczajowe zachowania Indian ze szczepu Hopi podczas suszy
wyróżnił w nich funkcje jawne {manifest) w postaci modłów do bogów o deszcz
oraz funkcje ukryte (latent), wyrażające się w formie rytualnego tańca, a polegające
na tym, że taniec ten wzmacnia nieświadomie zwartość szczepu w okresie zagroże-
nia życia podczas suszy.
Z kolei A. Kardiner, amerykański antropolog kultury uwikłany w dyskusje i po-
lemiki z koncepcjami psychoanalitycznymi przyjmował, że społeczne normy od-
noszące się do życia intymnego działają jako oczywiste siłą przykładu tylko wów-
czas, gdy są respektowane przez co najmniej 75% tych, których dotyczą (Trouse
1977, s. 282). Aczkolwiek "prawo Kardinera" dalekie jest od ścisłości, to jednak
wskazuje, że dopóki dane zjawisko występuje w społecznym odbiorze jako mało
znaczące lub zgoła marginalne, ludzie rzadko zastanawiają się nad swoją sytuacją,
są skłonni traktować ją jako wyznaczoną przez los, stałą, niezmienną i niepodwa-
żalną.
Profesor E. Noelle-Neumann, wykładowca wielu niemieckich i amerykańskich
uniwersytetów, twórczyni i wieloletni kierownik Instytutu Demoskopii w Allensbach
(Niemcy) wprowadziła do interpretacji wyników badań opinii społecznej kategorię
tzw. spirali milczenia, zgodnie z którą w kształtowaniu opinii publicznej podstawo-
wą rolę odgrywają grupy wiodące w społeczeństwie, elity i media, tzw. zaś milcząca
większość przyjmuje zazwyczaj postawę biernej akceptacji; wychodzi ona z za-
łożenia, że odmienność opinii może ją prowadzić do społecznej marginalizacji
(Noelle-Neumann 1996, s. 84-92). Grupy wiodące tworzą bowiem swoisty klimat
149
dla opinii publicznej, jakość niedefiniowalną, ale jednocześnie oddziałującą jako
groźba izolacji dla zachowań i ocen niekonformistycznych w stosunku do niej, jak
również wobec reprezentujących je osób. Owa obawa przed izolacją, poczucie sła-
bości i niepewności, a także zależności od osądu innych sprawia, że dużo ludzi,
szczególnie niezdecydowanych, przyjmuje postawę milczenia, chowa się w swoistej
"społecznej skórze" (tamże, s. 90). Dotyczy to w głównej mierze ludzi żyjących
w społeczeństwach względnie stabilnych, połączonych wspólnym pochodzeniem,
historią, religią i kulturą, gdyż nacisk na zachowania konformistyczne jest w nich
praktycznie ledwo odczuwalny, a przez to tym bardziej skuteczny; odwrotna ten-
dencja zdaje się występować w okresie wojen, rewolucji i gwałtownych przemian
społecznych (tamże, s. V).
Z perspektywy tych trzech, wyrywkowo dobranych stwierdzeń, widać jak złożoną
i wielowymiarową kategoriąjest opinia społeczna oraz jak trudno w gąszczu infor-
macji, wskaźników i innych miar doszukać się tego, co istotne. Opinia społeczna ma
bowiem swoje odniesienia do zachodzących procesów społecznych w wymiarze
makro- i mikrospołecznym. Ma także wyraźne powiązania z typem osobowości;
w znacznym stopniu jest również kształtowana przez media. Opinia społeczna jest
swoistą instancją do osądzania tego, co słuszne, a co niesłuszne, tego, co dopusz-
czalne, a co niedopuszczalne, jakie zachowania lub potencjalne zachowania mogą
się spotkać z aprobatą, a jakie z dezaprobatą. Ma swój wymiar zewnętrzny, łatwo
dostrzegalny, ale ma także i drugie dno.
W polu tych osądów i społecznych ocen znajduje się niewątpliwie struktura tak
znacząca, jak małżeństwo i jego trwałość. W kręgu kultury chrześcijańskiej
szczególnie katolickiej uświęconej dodatkowo przez tradycję, od wieków
funkcjonuje zasada monogamicznego i nierozerwalnego związku małżeńskiego.
Aczkolwiek zarówno prawosławie, jak i protestantyzm, a od czasów Wielkiej Rewo-
lucji Francuskiej także świeckie państwo nie traktują tej zasady jako absolutnej
i dopuszczają rozwiązanie małżeństwa przez rozwód w szczególnych okolicz-
nościach, to jednak modelowo uznanym związkiem pozostaje małżeństwo trwałe.
Procesy industrializacji i urbanizacji oraz związana z nimi ruchliwość przestrzenna
i wertykalna ludności na niespotykaną dotąd skalę poszerzają sferę osobowej wol-
noścjj tworząpotężne wyzwanie wobec trwałości małżeństwa i rodziny; wzmacniają
konflikty wewnątrz rodziny i tendencje do ich rozwiązywania przez rozwód. Możli-
wość zatrudnienia kobiet poza domem, wolny wybór partnera do małżeństwa oraz
upowszechnienie środków antykoncepcyjnych wprowadziły do społecznej świado-
mości rolę gratyfikacji emocjonalnych oraz osobistej satysfakcji z życia jako war-
tości autonomicznych i znaczących (Kitson, Barbi, Roach 1985, s. 262). Towarzyszy
temu wzrost liberalizacji prawa rozwodowego oraz jego konkretnych aplikacji, co
wykształca z kolei bardziej liberalne postawy wobec instytucji rozwodu.
150
Od lat sześćdziesiątych naszego stulecia obserwuje się w USA i w Europie wy-
raźny wzrost liczby rozwodów. Dane z początku lat siedemdziesiątych wskazują, że
co drugie małżeństwo zawierane w Stanach Zjednoczonych i co czwarte w RFN
rozpadało się (Heekerens 1987, s. 190), a według szacunków z końca lat osiem-
dziesiątych około 2/3 wszystkich pierwszych małżeństw w USA będzie się kończy-
ło rozwodem (Edgar, Glezer 1994, s. 129). W Polsce, która należy do krajów
o stosunkowo niskiej stopie rozwodów, nie rejestruje się jeszcze tak wysokich
wskaźników, ale według danych za rok 1989 średnio rozpada się u nas niemal co
piąte małżeństwo (18,5%), przy czym w mieście już co czwarte (25%) (Wieczorek
1990, s. 53); po wprowadzeniu nowelizacji prawa rozwodowego, współczynnik
rozwodów w Polsce spadł okresowo z 1,4 na tysiąc mieszkańców w 1984 r. do 0,7
w 1993, by już w 1995 r. podnieść się do 1,0 ("Rocznik Statystyczny" 1985, s. 45;
"Rocznik Statystyczny" 1996, s. 60).
Przedstawione dane dowodzą, że w wielu społeczeństwach złamany został Kardi-
nerowski "próg przykładu", w innych częstotliwość rozwodów poważnie zbliża
się do przełamania tego progu. Socjologiczne rozeznanie w tej dziedzinie wydaje się
stanowić znaczący wkład do dyskusji na temat funkcjonowania współczesnej rodzi-
ny, jej pozycji w strukturze społecznej, a także jej ewentualnych zagrożeń, szcze-
gólnie w odniesieniu do jej trwałości.
Głównym celem artykułu jest ukazanie, jak zjawisko rozwodów funkcjonuje
w świadomości społecznej Polaków. Czy traktują rozwód jako dopuszczalny i czy""
przyznają rozwiedzionym prawo do powtórnego małżeństwa? Jakiego stanowiska
wobec rozwodów oczekują od Kościoła? Jakie okoliczności uznają za usprawiedli-
wiające rozwód, a jakie za nie uprawniające do orzeczenia rozwodu? Jak oceniają
polskie prawo rozwodowe i jakich zmian oczekują w tej dziedzinie? Jakie opinie
reprezentują wobec osób rozwiedzionych? Czy w ostatnich kilku latach, w zmienio-
nej sytuacji ustrojowej, zarysowały się w tych sprawach jakieś nowe trendy?
Trudność przedstawienia w miarę pełnego i pogłębionego obrazu opinii spo-
łeczeństwa polskiego na temat rozwodów polega na tym, że w Polsce brak całościo-
wych badań empirycznych w tej dziedzinie. Pierwsze wycinkowe próby na początku
lat sześćdziesiątych (Górecki 1965, Podgórecki 1964) nie znalazły kontynuatorów
na szerszą skalę.^Z konieczności więc trzeba sięgać do materiałów empirycznych
dotychczas nie publikowanych1. Na ich podstawie można się pokusić co najwyżej
1 Artykuł opiera się na materiałach empirycznych, których dostarczyły badania sonda-
żowe prowadzone od 1982 r. do dzisiaj przez Katedrę Socjologii Rodziny i Wychowania
KUL. Do badań na podstawie ujednoliconego kwestionariusza ankiety "Rozwód w opinii
społecznej" zostały celowo dobrane zbiorowości, zróżnicowane pod względem podsta-
wowych cech społecznych, jak: wielkość zbiorowości terytorialnej, styl życia lub typ pod-
kultury; założono, że zmienne te w sposób zasadniczy mogą różnicować postawy wobec
i
151
o postawienie pewnych wstępnych hipotez, ukazać podstawowe prawidłowości oraz
zarysować ogólne trendy zmian.
Globalny stosunek do rozwodu
Globalny stosunek do rozwodu to nic innego jak pewien ogólny, uproszczony
obraz tego zjawiska funkcjonujący w świadomości, połączony z jego oceną. Pełni
on funkcję obiegowego stereotypu, który uwalnia ludzi od indywidualnego, każdo-
razowego analizowania konkretnego przypadku; stanowi swoistą, gotową, najczęś-
ciej bezrefleksyjną "odpowiedź", ilekroć w świadomości pojawia się lub zostaje
wywołany "problem rozwodu".
Społeczne znaczenie tego typu reakcji podmiotu na "rozwód" (w teorii postaw
przedmiot postawy, por. Nowak 1973, s. 23 i 40) polega na tym, że posiada ona
rozwodów. Badaniami objęto mieszkańców trzech wielkich miast, z których Warszawa
i Szczecin należą do miast o najwyższym wskaźniku rozwodów, Lublin zaś o średnim.
Puławy z kolei to miasto średnie, uprzemysławiane od 1962 r., Ostrów Lubelski zaś to małe
(2,5 rys. mieszkańców) miasteczko o charakterze rolniczym i usługowym. I wreszcie Bruśnik
w woj. tarnowskim to tradycyjna wieś, w której do początku lat osiemdziesiątych nie odno-
towano żadnego rozwodu. Pozostałe trzy zbiorowości włączono do badań ze względu na
specyficzne i znaczące społecznie cechy ich podkultury (studenci, mieszkańcy hoteli robot-
niczych i nupturienci przygotowujący się do małżeństwa na specjalnych konferencjach
organizowanych przez parafię). Każda z prób liczyła około 120 respondentów. W wielkich
miastach i w Puławach próby dobrano w systemie warstwowo-losowym (dzielnica/osiedle
blok mieszkanie i osoba dorosła otwierająca drzwi), w małym mieście i na wsi zasto-
sowano prosty dobór losowy, podobnie jak w badaniach mieszkańców hoteli robotniczych
w Olsztynie. Przy doborze populacji studentów wstępnie wybrano studentów matematyki
i filologii polskiej, a następnie losowano lata studiów i osoby; badani nupturienci pochodzili
z dwóch zróżnicowanych społecznie parafii Lublina (jedna o przewadze ludności robot-
niczej, druga inteligenckiej), a badaniami objęto wszystkich uczestników konferencji
organizowanych przez pół roku. W 8 przypadkach badania z lat 1982-1987 zostały po-
wtórzone w tych samych środowiskach mniej więcej po 10 latach, przy zastosowaniu tych
samych kryteriów doboru próby i za pomocą tego samego wzbogaconego tylko o kilka
pytań kwestionariusza ankiety. Zebrany w czasie badań materiał jest niewątpliwie bogaty,
ale jednocześnie nie jest wolny od ograniczeń wynika^cych ze sposobu prowadzenia badań.
Materiały zbierali magistranci na potrzeby swoich prac magisterskich, materiały pierwotne
zachowali dla siebie, znaczna ich część uległa najprawdopodobniej zniszczeniu; nie jest
dzisiaj rzeczą możliwą dotarcie do nich i sporządzenie zbiorczych analiz statystycznych.
Z konieczności w niniejszym artykule można wskazać przede wszystkim na różnice opinii
badanych w zależności od typu zbiorowości oraz na ogólne tendencje zmian w czasie.
152
wyraźne osadzenie w obyczajowości i grupach odniesienia ważnych dla nosicieli
opinii, umiejscawia się także w szerszym systemie ocen etyczno-moralnych, stanowi
ponadto pewien element poczucia tożsamości osoby. Z tych względów jest mniej
podatna na zmiany, zwłaszcza w krótkim okresie.
W polskiej literaturze socjologicznej dotyczącej badań nad opiniami o rozwodzie
zasygnalizowany został problem natury metodologicznej, a mianowicie: czy odpo-
wiedzi respondentów dopuszczające rozwód mogą być traktowane jako tożsame
zjego akceptacją(Podgórecki 1964, s. 44; Adamski 1984, s. 276). Nie ulega wątpli-
wości, że problematyka ta jest z różnych względów niezwykle trudna, szczególnie
z powodu jej odniesień do przeciwstawnych orientacji ideowych i religii, niemniej
jednak w warstwie metodologicznej sondaże opinii społecznej są naukowo uznaną
formą diagnozy socjologicznej.
Ogólnopolski sondaż opinii społecznej przeprowadzony w 1962 r. przez OBOP
na reprezentatywnej dla całego kraju populacji 2355 osób ujawnił, że 70% badanych
opowiedziało się za dopuszczalnością rozwodów (Podgórecki 1964, s. 44). Przeko-
nanie o dopuszczalności rozwodów pisał A. Podgórecki interpretując te badania
nieco częściej występuje u mieszkańców miast niż u mieszkańców wsi, a u kobiet
rzadziej niż u mężczyzn. Przeciwnikami rozwodów częściej są osoby deklarujące się
jako religijne niż obojętni wobec religii lub jej przeciwnicy. Wreszcie im wyższe
wykształcenie ludzie osiągają, tym mniej jest wśród nich przeciwników rozwodów
i vice versa (tamże).
Wyniki badań przeprowadzonych na początku lat osiemdziesiątych być może
dlatego, że badana populacja dobrana została w inny sposób (por. przypis 1)
ukazują "wzrost" odsetka badanych dopuszczających rozwody do 78,5%, co może
się wiązać z tym, że nie byli reprezentowani mieszkańcy wsi i małych miasteczek.
Badania te potwierdzają jednak wcześniejsze ustalenia, że sprzyjający klimat dla
rozwodów i ich akceptacja występują niemal powszechnie w zbiorowościach wielko-
miejskich (na poziomie 90% i więcej), chociaż i w innych zbiorowościach akcep-
tacja jest również wysoka, bo przekracza 70%. Znaczącym ponadto wydaje się fakt,
że dobrani losowo respondenci jednej z bardzo tradycyjnych wsi, w której do czasu
badań w 1982 r. nie odnotowano ani jednego rozwodu, w większości (58,3%) opo-
wiedzieli się za dopuszczalnością rozwodów; jeszcze większy udział dopuszcza-
jących rozwody wystąpił u mieszkańców 2,5-tysięcznego miasteczka Ostrów Lu-
belski (69,8%). Szokujące dla wielu może być natomiast to, że aż 73,7% nupturien-
tów przygotowujących się do zawarcia religijnego związku małżeńskiego i podda-
nych programowej indoktrynacji w tej dziedzinie w czasie parafialnych konferencji
przedmałżeńskich (dobierani byli do badań według kryterium uczestnictwa w tych
konferencjach) również dopuszczało rozwody (zob. tab. 1).
\
153
Zmiany w latach osiemdziesiątych charakteryzują się względną stabilnością
opinii w podziale na respondentów dopuszczających rozwody i ich nie dopuszcza-
jących; na przestrzeni kilkunastu lat nastąpiła tylko dość znacząca polaryzacja
poglądów w kategorii osób dopuszczających rozwody. Z reguły w poszczególnych
badanych zbiorowościach nastąpiło przesunięcie opinii dopuszczających rozwody
"w szczególnych okolicznościach" do kategorii "zdecydowanie tak, ze względu na
to, że człowiek ma prawo do decydowania o swoim życiu". Sięga ono zwykle kilku-
nastu, a w kilku badanych "wiązkach" dwudziestu i więcej punktów procentowych.
Udział przeciwników dopuszczalności rozwodów w wielkich miastach na poziomie
około 10% oraz w małych zbiorowościach na poziomie około 25% czy na wsi (około
Tabela
Opinie
na temat dopuszczalności rozwodów
Typ zbioro-
Rok
N
Czy rozwody w ogóle powinny być
dopuszczalne?
wości
zdecydo-
wanie tak
tak, ale w szcze-
gólnych okolicz-
nościach
raczej
nie
zdecydo-
wanie nie
b.d.
Warszawa
1983
1996
121
120
46,3
66,6
44,6
24,2
5,8
2,5
3,3
6,7
Szczecin
1983
118
33,9
53,4
8,5
4,2
Lublin
1983
1994
122
122
24,6
40,2
61,4
50,8
6,6
5,7
4,1
3,3
3,3
Puławy
1983
1994
115
115
23,6
36,5
53,0
53,0
15,6
4,4
6,1
6,1
1,7
Ostrów
Lubelski
1983
1996
103
126
9,7
29,4
62,1
44,4
21,4
14,3
5,8
11,9
Bruśnik
(wieś woj.
tarnowskie)
1982
1994
120
120
13,3
15,8
45,0
41,7
35,8
24,2
5,8
18,3
Hotele
robotnicze
(Olsztyn)
1986
1996
116
118
37,0
62,7
48,3
25,4
12,1
11,0
2,6
0,9
Studenci
(Lublin)
1987
1996
151
148
21,2
41,5
55,6
36,0
11,3
15,5
11,9
12,0
Nupturienci
(Lublin)
1985
1995
121
121
19,8
27,3
52,9
56,2
14,9
9,9
12,4
6,6
154
40%) pozostaje nie zmieniony z lekką tendencją do polaryzacji tych opinii w kie-
runku "zdecydowanie negatywnych" (tab. 1).
Zdecydowana większość respondentów, bo ponad 70%, przyjmuje interpretację
prawną rozwodu ze wszystkimi tego konsekwencjami, zgodnie z którą rozwód
zwalnia dotychczasowych współmałżonków ze wszystkich zobowiązań moralnych
i prawnych oraz daje im prawo do powtórnego małżeństwa. I znów częściej te opinie
reprezentują badani z większych miast, rzadziej ze wsi. Natomiast opinie rygory-
styczne (rozwód nie zwalnia z odpowiedzialności i nie daje prawa do powtórnego
małżeństwa) częściej ale na poziomie nie przekraczającym kilkunastu procent
Sposób rozumienia rozwodów przez respondentów
Tabela 2
Typ zbioro-
wości
Rok
N
Według respondentów rozwód:
1
2
3
4
5
Warszawa
1983
1996
121
120
83,5
85,9
8,3
3,3
4,1
5,0
4,1
5,8
Szczecin
1983
118
84,7
5,1
1,7
8,5
Lublin
1983
1994
122
122
77,9
80,3
13,1
11,5
4,9
6,6
4,1
1,6
Puławy
1983
1994
115
115
77,4
77,4
11,3
7,0
7,8
6,1
3,5
7,8
1,7
Ostrów
Lubelski
1983
1996
103
126
61,2
21,4
15,5
1,9
Bruśnik
(wieś woj.
tarnowskie)
1982
1994
120
120
47,5
37,5
32,5
42,5
18,3
16,7
1,7
3,3
Hotele
robotnicze
(Olsztyn)
1986
1996
116
118
81,0
78,8
9,5
10,2
7,8
8,4
1,7
2,6
Studenci
(Lublin)
1987
1996
151
148
59,6
68,0
13,2
13,6
15,9
14,3
11,3
4,1
Nupturienci
(Lublin)
1985
1995
121
121
69,4
67,8
14,9
17,3
15,7
13,2
1,7
Objaśnienia: ] zwalnia ze wszystkich zobowiązań moralnych i daje prawo do powtórnego małżeń-
stwa, 2 zwalnia ze współodpowiedzialności za współmałżonka, ale nie daje prawa do powtór-
nego małżeństwa, 3 nie zwalnia z odpowiedzialności i nie daje prawa do powtórnego małżeństwa,
4 inaczej, 5 b.d., pytanie nie zostało zadane.
155
i
wypowiadają badani ze wsi, nupturienci i studenci. Na przestrzeni kilkunastu ostat-
nich lat nie zaszły w tej dziedzinie jakieś znaczące zmiany (zob. tab. 2).
Podobnie jak w badaniach OBOP z lat sześćdziesiątych, mężczyźni nieco
częściej niż kobiety opowiadają się za dopuszczalnością rozwodów. Z kolei dwie
kategorie wiekowe częściej niż inne deklarują dopuszczalność rozwodów, a miano-
wicie: osoby w przedziale wieku 35-39 lat oraz 20-24 lat. Jak można przypuszczać,
pierwsi dlatego, że najprawdopodobniej po kilkunastu latach pozostawania w związ-
ku małżeńskim mogą w swoich małżeństwach doświadczać kryzysów, znudzenia
monotonnością życia lub osobą współmałżonka, drudzy wypowiadają się zazwyczaj
z właściwą dla młodego wieku bezkompromisowością.
Badania wykazały również nieco inną opiniotwórczą funkcję wykształcenia niż
w latach sześćdziesiątych (badania OBOP). Przy ogólnie wysokiej częstotliwości
opinii dopuszczających rozwody, stosunkowo najwięcej zwolenników tej opcji było
wśród badanych ze średnim wykształceniem technicznym i ogólnokształcącym oraz
niepełnym wyższym, stosunkowo mniej z wykształceniem podstawowym, zasad-
niczym zawodowym i pełnym wyższym. Nie jest wykluczone, że we wszystkich
przypadkach zmienną pośredniczącą może być pochodzenie społeczne, przede
wszystkim pochodzenie chłopskie osób opowiadających się za nierozerwalnością
małżeństwa.
Tak duży odsetek respondentów dopuszczających rozwody zarówno w latach
osiemdziesiątych, jak i dziewięćdziesiątych pozostaje w rażącej sprzeczności z de-
klarowanymi przez nich postawami religijnymi. Z reguły we wszystkich badanych
"wiązkach" nie mniej niż 80% odpowiadających określało się jako osoby wierzące,
a w społecznościach mniejszych miast, wsi i wśród nupturientów odsetek osób
wierzących był jeszcze większy; zaledwie po kilka procent zadeklarowało się jako
osoby niewierzące lub obojętne religijnie.
Ten swoisty paradoks może być wyjaśniany na kilka sposobów. W wymiarze
psychologicznym niespójność wyrażanych opinii lub ich sprzeczność z normami
podstawowych grup odniesienia oznacza konflikty ról, konflikty lojalności i subiek-
tywnej przynależności do wspólnoty. Gdyby posłużyć się terminologiąL. Festingera,
tworzy swoisty dysonans poznawczy wobec konfliktowych systemów wartości (zob.
Malewski 1964, s. 95), który wymaga rozwiązania. W tym wypadku rozwiązaniem
jest najczęściej selektywna religijność, wyrażająca się przyswajaniem całych seg-
mentów zachowań obcych doktrynie katolickiej przy zewnętrznym manifestowaniu
globalnej przynależności do Kościoła i katolicyzmu; ta selektywność przede wszyst-
kim dotyczy intymnej sfery życia osobistego i małżeńskiego, religii "życia codzien-
nego" (Piwowarski 1988, s. 38; Mariański 1991, s. 98-100 i in.).
156
W perspektywie socjologicznej jak pisze J. Mariański "w mniejszych śro-
dowiskach społecznych dominują postawy kompromisowe, w środowiskach wielko-
miejskich dochodzą do głosu postawy celowościowo-pragmatyczne, porządkujące
zachowania codzienne według wymogów skuteczności. Ogólne normy moralne
należące do jakiegoś systemu normatywnego (najczęściej religijnego) tracą w świa-
domości młodzieży i ludzi dorosłych swoją uniwersalność i walor jedynej słusz-
ności" (Mariański 1991, s. 99).
Nie ulega wątpliwości, że w przeszłości laicyzacja świadomości i postaw wpro-
wadzana była w Polsce programowo, przy użyciu instytucjonalnych środków pozo-
stających w dyspozycji komunistycznego państwa; od kilku lat tzw. spontaniczna
laicyzacja odbywa się w toku przekształceń społeczno-kulturowych, co nie znaczy,
że w pluralizującym się wielowymiarowo społeczeństwie brakuje środowisk oraz
kręgów zainteresowanych w marginalizacji religii i Kościoła. Zlaicyzowana w dużej
mierze opinia społeczna wobec rozwodów jednoznacznie wskazuje na to, że już
w latach osiemdziesiątych przestało funkcjonować jak się wydaje Kardinerow-
skie prawo "siły przykładu" jako skuteczna kategoria społecznej kontroli na rzecz
bezwzględnej trwałości małżeństwa.
To przechodzenie od norm etyki restrykcyjnej do norm etyki permisywnej oraz
pogłębiające się tendencje do relatywizacji moralności i oddzielania jej od religii na
rzecz kształtowania się moralności autonomicznej (zob. tamże, s. 108-110) sprawia,
że głównymi autorytetami branymi pod uwagę w rozstrzyganiu sporów małżeńskich
są najczęściej członkowie rodziny oraz sami małżonkowie, a w dalszej kolejności
przyjaciele i znajomi; ksiądz jako potencjalny mediator w tej sprawie pojawia się
sporadycznie i dodatkowo w środowiskach, w których był częściej brany pod
uwagę, częstotliwość wskazań ma tendencję malejącą (zob. tab. 3).
Prezentowane opinie mają jednak jak się wydaje drugie dno, które ukazuje,
że proces wrastania respondentów w nową "społeczną skórę" ideologii liberalno-
-permisywnej albo nie jest głęboki, albo też co może być w zgodzie z tą ideologią
polega na nieokazywaniu zbyt daleko idącego zaangażowania w problemy oso-
biste innych ludzi, nawet gdyby to były osoby bliskie. Na wprost sformułowane
pytanie: "Gdyby ktoś z Pana(i) rodziny lub przyjaciół będących w poważnym kon-
flikcie ze współmałżonkiem zwrócił się do Pana(i) po radę, czy powinien się roz-
wieść, co Pan(i) by doradzał(a)?" tylko nieliczni respondenci (w sumie około 1 %)
doradzaliby rozwód; z pozostałych dwóch na pięciu traktowałoby ten problem
jako własny zainteresowanej strony konfliktu, jeden na pięciu (z tendencją zwyż-
kową w latach dziewięćdziesiątych) proponowałby separację, jeden na ośmiu
porozumienie zwaśnionych i utrzymanie pozorów trwałości (przy czym na wsi
co drugi!), co dziesiąty "przymknięcie oczu", przeczekanie kryzysu (zob. tab. 4).
I
157
Tabela 3
Wybór mediatorów mających rozstrzygać
spory małżeńskie
Typ zbioro-
wości
Rok
N
Kto powinien przede wszystkim pośredniczyć w rozstrzy-
ganiu sporów lub ostrych zadrażnień, jakie powstają mię-
dzy małżonkami (wybór na pierwszym miejscu)?
człon-
kowie
rodziny
sami
małżon-
kowie
przyja-
ciele,
znajomi
sąsiedzi
ksiądz
organi-
zacje i
instytucje
społeczne
Warszawa
1983
1996
121
120
56,6
68,9
22,3
22,8
16,4
6,7
1,8
3,3
0,8
0,8
10,7
Szczecin
1983
118
59,3
21,2
15,3
4,2
Lublin
1983
1994
122
122
62,3
68,9
23,8
7,4
13,1
5,7
1,6
5,0
12,3
Puławy
1983
1994
115
115
65,2
45,0
17,4
29,7
12,2
14,7
0,9
4,3
2,6
0,9
3,6
Ostrów
Lubelski
1983
1996
103
126
63,7
36,1
21,6
12,8
9,8
13,9
0,8
5,9
11,5
2,8
Bruśnik
(wieś woj.
tarnowskie)
1982
1994
120
120
69,2
70,0
4,2
16,7
11,7
1,7
0,8
1,7
13,3
7,5
0,8
0,8
Hotele
robotnicze
(Olsztyn)
1986
1996
116
118
65,5
81,9
13,8
11,2
5,7
1,3
7,8
1,2
1,7
2,6
Studenci
(Lublin)
1987
1996
151
148
61,6
64,6
16,5
16,4
14,6
15,6
0,7
5,3
3,4
1,3
Nupturienci
(Lublin)
1985
1995
121
121
70,2
81,5
20,7
35,0
3,3
4,0
2,5
3,3
Pytanie zostało inaczej sformułowane.
Mimo więc częstego przyzwolenia na rozwód, badani prawie powszechnie dystan-
sują się od jego aprobaty, jeśli to wymaga ich osobistego zaangażowania. Wydaje
się to potwierdzać zastrzeżenia niektórych badaczy co do utożsamiania dwóch
odmiennych kategorii postaw, a mianowicie dopuszczalności rozwodów i ich
akceptacji.
158
Tabela 4
Projekcja porady w przypadku rozwodu
Typ zbioro-
wości
Rok
N
Gdyby ktoś z bliskich zwrócił się o radę, czy powinien się
rozwieść, respondent doradzałby:
czasową
separację
rozwód
przy-
mknąć
oczy,
znieść to
porozu-
mienie
i pozory
to ich
sprawa
nie mam
zdania
Warszawa
1983
1996
121
120
19,0
38,3
2,5
4,2
5,0
5,0
7,4
11,7
59,5
37,5
6,6
3,3
Szczecin
1983
118
22,9
3,4
11,8
9,3
47,5
5,1
Lublin
1983
1994
122
122
31,9
0,8
5,7
11,4
29,7
20,5
Puławy
1983
1994
115
115
20,0
33,0
2,6
11,3
9,6
24,3
7,8
34,8
45,2
7,0
4,4
Ostrów
Lubelski
1983
1996
103
126
17,5
30,2
0,8
25,2
15,1
13,6
13,5
34,0
31,7
9,7
8,7
Bruśnik
(wieś woj.
tarnowskie)
1982
1994
120
120
11,7
2,5
5,8
52,5
20,0
7,5
Hotele
robotnicze
(Olsztyn)
1986
1996
116
118
25,9
31,3
1,7
8,6
3,4
16,4
14,4
41,4
47,5
6,0
3,4
Studenci
(Lublin)
1987
1996
151
148
37,1
49,7
0,7
15,2
7,5
7,3
3,4
22,5
25,9
17,2
13,6
Nupturienci
(Lublin)
1985
1995
121
121
25,6
33,8
0,8
9,1
7,4
16,5
5,7
35,6
40,4
12,4
12,7
Oczekiwania od Kościoła stanowiska wobec rozwodów
J. Mariański w cytowanym już studium o przemianach religijności w ostatnich
kilkudziesięciu latach wskazuje na zagrożenie, jakie niosą ze sobą naciski społeczne
w kierunku relatywizowania bezwzględnego charakteru norm moralnych dotyczą-
cych nierozerwalności małżeństwa. Zagrożenie polega na tym, że za decyzje bardziej
racjonalne i bardziej pragmatyczne zostaną uznane opinie, podważające stanowisko
I
159
Kościoła. .Doświadczany często konflikt pomiędzy kościelnym systemem inter-
pretacji a laickimi koncepcjami w tej sprawie sprawia, że Kościół traci na znaczeniu
jako autorytet, a jego normy stają się jedynie częściowym systemem w obrębie
-społeczeństwa globalnego (tamże, s. 106 i 110).
Sondaż opinii społecznej na temat dopuszczalności rozwodów zdaje się potwier-
dzać to spostrzeżenie. W latach osiemdziesiątych ponad połowa badanych oczeki-
wała od Kościoła zgody na dopuszczalność rozwodów; respondenci z wielkich miast
(Warszawy i Szczecina) reprezentowali tę opinię znacznie częściej (ponad 60%),
a pochodzący ze wsi trzykrotnie rzadziej (tylko 20%, w tym 5% "zdecydowanie
tak"). Jest rzeczą charakterystyczną, że większość tych opinii wyrażana była w for-
mie słabszej, tj. "raczej tak". W latach dziewięćdziesiątych we wszystkich badanych
zbiorowościach wzrósł odsetek respondentów oczekujących przyzwalającego na
rozwody stanowiska Kościoła, w tym w sposób spektakularny wśród respondentów
studenckich (dwukrotnie, do poziomu 83,7%), na tym samym poziomie pozostał
jedynie w zbiorowości z małego miasta (44%) (zob. tab. 5). W odróżnieniu od
globalnych postaw wobec instytucji rozwodu, nastąpiło tutaj wyraźne przesunięcie
postaw z kategorii negatywnych do kategorii optujących za pozytywnym ustosunko-
waniem się Kościoła do rozwodów.
Problematyka oczekiwań wobec Kościoła w tej dziedzinie okazała się na tyle
interesująca i znacząca, że w latach dziewięćdziesiątych wprowadzono do kwestio-
nariusza ankiety kilka nowych pytań. Miały one na celu bardziej szczegółowe
i jednoznaczne rozeznanie tej kwestii. Samo oczekiwanie bowiem od Kościoła
przyzwolenia na rozwody mogło być interpretowane przez respondentów acz-
kolwiek w sposób do końca nie uzasadniony i arbitralnie rozszerzający oficjalną
wykładnię Kościoła jako równoznaczne z instytucją kanonicznej separacji.
Uzyskane w toku badań wyniki zdają się rozwiewać wątpliwości w tej kwestii.
Kluczowe pytanie przedstawiało hipotetyczną sytuację życiową i zwracało się do
respondentów z prośbą o wyrażenie własnej opinii w tej sprawie. W celu uniknięcia
jakiejkolwiek wieloznaczności, pytanie proponowało odpowiednią kafeterię możli-
wych odpowiedzi2. Na siedem przebadanych zbiorowości aż w pięciu przewagę
zdobyli respondenci, którzy wybrali odpowiedź przyznającą osobie wierzącej i roz-
2 Przedmiotowe pytanie było następujące: "Osoba X pozostawała przez kilka lat
w związku małżeńskim. Zawarła ślub cywilny i kościelny, a następnie uzyskała rozwód
w sądzie, a nie uzyskała kościelnego unieważnienia> małżeństwa. Teraz nosi się z zamia-
rem zawarcia ponownego małżeństwa, ale jako osoba wierząca ma wątpliwości, czy ma do
tego prawo. Jak zdaniem Pana(i) powinna się zachować?: (1) jeśli chce, ma pełne prawo
i może zawrzeć ponowne małżeństwo; (2) nawet jeśli chce, nie powinna zawierać powtór-
nego małżeństwa ze względów religijnych; (3) nie powinna zawierać powtórnego małżeń-
stwa z innych względów; (4) inaczej, jak?".
160
Tabela 5
I
Poglądy
na temat dopuszczalności rozwodów przez Kościół
Typ zbioro-
wości
Rok
N
Czy Kościół powinien dopuszczać rozwody?
zdecydo-
wanie tak
raczej tak
raczej nie
zdecydo-
wanie nie
nie mam
zdania
Warszawa
1983
1996
121
120
19,8
41,7
43,0
30,8
25,6
10,0
11,6
8,3
9,2
Szczecin
1983
118
23,7
36,5
25,4
14,4
Lublin
1983
1994
122
122
14,8
26,2
51,6
38,6
24,6
17,2
8,2
9,0
0,8
9,0
Puławy
1983
1994
115
115
14,8
29,5
41,7
34,8
27,0
20,9
16,5
14,8
Ostrów
Lubelski
1983
1996
103
126
4,9
13,5
39,8
30,2
35,9
20,6
19,4
24,6
11,1
Bruśnik
(wieś woj.
tarnowskie)
1982
1994
120
120
5,0
11,6
15,0
15,0
53,3
40,8
26,7
26,6
6,0
Hotele
robotnicze
(Olsztyn)
1986
1996
116
118
13,0
24,5
39,6
48,3
31,0
19,4
16,4
3,9
3,9
Studenci
(Lublin)
1987
1996
151
148
8,7
10,1
34,0
73,6
35,3
12,2
22,0
0,7
3,4
Nupturienci
(Lublin)
1985
1995
121
121
6,6
8,7
35,5
49,8
33,9
18,4
24,0
13,1
10,0
wiedzionej o nieuregulowanym kanonicznie orzeczeniu "nieważności małżeństwa
od początku" prawo do zawarcia powtórnego małżeństwa, a tylko w dwóch
odpowiadający zgodnie z interpretacją kościelną. Najczęściej opinie przyzwalają-
ce na powtórne małżeństwa wystąpiły wśród badanych z Warszawy (75,8% wo-
bec 15,0% przeciwnych), a następnie wśród nupturientów (odpowiednio 58,7%
i 17,4%), respondentów z Lublina (55,7% i 29,5%), Puław (51,3% i 29,6%), oraz
studentów (49,3% i 41,2%); zwolennicy kościelnej interpretacji przewagę ale za
to znaczną zdobyli wśród respondentów małego miasta (60,3% wobec 30,2%
zwolenników świeckiej interpretacji) oraz wsi (odpowiednio 56,7% i 26,7%). Jest
rzeczą znamienną, że udział osób nie mających zdania w tej kwestii był stosunkowo
duży i wynosił po kilkanaście procent, a wśród nupturientów aż 23,9%.
Z powyższymi postawami wyraźnie korespondują opinie badanych przyznające
dość powszechnie prawo do przystępowania do komunii św. rozwiedzionym kato-
161
likom, którzy zawarli powtórne małżeństwa3. Takiego prawa odmówiło rozwie-
dzionym katolikom tylko 9,4% respondentów z Warszawy oraz po dwadzieścia kilka
procent badanych z innych zbiorowości. Natomiast za takim prawem opowiedziało
się aż 81,7% badanych z Warszawy, 77,5% z Leżajska, 72,5% z Iłży, 63,5%
z Ostrowa Lubelskiego i 59,2% studentów.
Uzyskane wyniki badań w tej dziedzinie wskazują, że respondenci w zdecydo-
wanej większości deklarujący się jako katolicy traktują często swoje odniesienia do
wiary i Kościoła w sposób selektywny. Trudno wyrokować, czy kwestionują prawdy
wiary z powodu niedostatecznej ich znajomości czy też ze względów czysto
praktycznych oraz małej ich "przydatności" w życiu codziennym. Religijność prze-
staje być dla nich jak się wydaje wartością organizującą inne wartości, wokół
której buduje się tożsamość jednostki. Katolicy o religijności zorientowanej kościel-
nie i w pełni identyfikujący się z religią w dziedzinie moralności małżeńskiej sta-
nowią zdecydowaną mniejszość i stosunkowo częściej występują tylko w społecz-
nościach wiejskich oraz małomiasteczkowych.
Okoliczności szczególne a rozwód
Uzupełnieniem informacji na temat globalnego stosunku badanych do instytucji
rozwodu oraz oczekiwań od Kościoła dopuszczalności rozwodów jest prezentacja
opinii dotyczących roli okoliczności i sytuacji szczególnych, które powinny być
brane pod uwagę przy orzekaniu rozwodów. Generalnie opinie w tej sprawie cechuje
znaczny stopień zróżnicowania zależny od konkretnych okoliczności oraz w zde-
cydowanej większości sytuacji znacząco większy udział opinii dopuszczających
rozwody, niżby to wynikało z globalnych opinii dopuszczających rozwody.
i Do okoliczności, w których badani najczęściej dopuszczaliby rozwody, należą:
uporczywe pijaństwo jednego ze współmałżonków oraz bicie i znęcanie się nad
współmałżonkiem lub dziećmi. Udział badanych dopuszczających rozwody w obu
tych sytuacjach jest bardzo wysoki i często przekracza 90% respondentów w po-
szczególnych "wiązkach", a ponadto wykazuje znaczącą stabilność, co może ozna-
czać, że jest mocno osadzony w kulturze. Z kolei w tych zbiorowościach, w których
udział wskazań dopuszczających rozwody był niższy w latach osiemdziesiątych
(wieś), wystąpiła znaczna dynamika wzrostu z około 60% do 75% i więcej w latach
dziewięćdziesiątych (tab. 6).
3 Pytanie było następujące: "Czy, zdaniem Pana(i) osoba rozwiedziona, która zawarła
powtórne małżeństwo, powinna mieć prawo (jeśli jest wierząca) przystępowania do komunii
św.?: zdecydowanie tak, raczej tak, raczej nie, zdecydowanie nie, nie mam zdania".
162
Tabela 6
Opinie na temat
dopuszczalności rozwodów w sytuacjach szcze
polnych
Typ zbiorowości
Rok
N
Rozwody powinny być udzielane
w następujących
okolicznościach
1
2
3
.4
5
6
7
8
9
10
11
12
Warszawa
1983
1996
121
120
93,4
95,0
47,9
62,5
60,3
52,5
96,7
95,8
94,2
90,8
68,6
74,2
43,0
27,5
60,3
62,5
71,1
84,2
12,4
5,8
54,5
46,7
28,1
35,0
Szczecin
1983
118
90,7
49,2
57,6
91,5
90,7
66,1
34,7
46,6
70,3
4,2
50,0
22,9
Lublin
1983
1994
122
122
89,3
88,5
35,2
42,6
45,9
35,2
95,9
91,8
86,1
82,8
58,2
59,8
36,9
31,1
36,1
39,3
63,1
67,2
4,9
6,6
43,4
39,3
15,6
27,0
Puławy
1983
1994
115
115
87,0
80,0
49,0
47,8
44,0
38,3
93,0
91,3
83,0
80,9
59,0
59,0
41,0
33,9
38,0
42,6
63,0
74,8
3,0
4,3
42,0
32,2
11,0
22,6
Ostrów Lubelski
1983
1996
103
126
72,8
71,4
46,6
38,1
31,0
21,4
85,4
84,0
69,9
54,0
44,7
43,7
37,9
27,8
34,0
28,6
51,5
42,1
1,9
6,9
17,5
31,7
16,5
19,8
Bruśnik (wieś woj.
tarnowskie)
1982
1994
120
120
60,0
74,2
41,7
50,0
32,5
37,5
68,3
77,5
60,0
53,3
40,0
43,3
50,0
44,2
30,0
28,3
58,3
43,3
5,8
10,8
50,8
27,5
16,7
34,2
Hotele robotnicze
(Olsztyn)
1986
1996
116
118
90,5
88,9
60,3
66,1
52,6
61,0
85,3
90,6
75,4
80,3
59,5
69,8
47,4
51,7
41,4
58,1
67,2
78,6
10,4
17,1
37,9
48,3
24,1
44,4
Studenci (Lublin)
1987
1996
151
148
81,0
79,6
31,0
51,7
19,0
24,9
90,1
91,2
61,0
57,1
30,0
47,6
18,0
17,6
19,0
39,2
46,0
52,0
5,0
15,0
37,0
49,3
17,0
43,2
Nupturienci (Lublin)
1985
1995
121
121
84,3
96,7
54,5
63,6
35,5
30,8
90,1
94,2
70,2
79,3
52,9
66,1
22,3
21,5
26,5
51,2
56,2
71,1
6,7
10,7
34,7
41,2
13,3
29,8
Objaśnienia: 1 uporczywe pijaństwo jednego z małżonków, 2 zdrada małżeńska jednego lub obojga, 3 zle współżycie fizyczne, 4 bicie, znęcanie się
nad współmałżonkiem lub dziećmi, 5 całkowity rozkład pożycia małżeńskiego, 6 odmowa dostarczania środków na utrzymanie, 7 niemożność posiadania
dzieci, 8 niezgodność charakterów, 9 gdy oboje małżonkowie doszli do wniosku, że lepiej im żyć oddzielnie, 10 w wypadku kalectwa lub długotrwałej
choroby, 11 w wypadku choroby umysłowej, 12 w wypadku popełnienia przestępstwa przez jednego ze współmałżonków.
Niewiele od tego obrazu opinii odbiegają postawy respondentów w stosunku do
rozwodu w sytuacji tzw. całkowitego rozkładu pożycia małżeńskiego. Ustawodawca
świecki takie związki traktuje jako martwe i uznaje, że fakt ten stanowi wystar-
czającą przesłankę pozytywnądo orzeczenia rozwodu. Podobnie respondenci z wiel-
kich miast niemal powszechnie (90% i więcej) dopuszczaliby w takich okolicznoś-
ciach rozwód, w pozostałych zbiorowościach udział opowiadających się za roz-
wodem zazwyczaj przekraczał 70% (za wyjątkiem badanych wsi, małego miasta
i studentów), lecz w latach 90-tych wykazywał tendencję malejącą o kilka do kilku-
nastu punktów procentowych. Nie jest wykluczone, że pewną rolę w występowaniu
tej tendencji mogły odegrać tzw. racjonalizacje związane z trudnościami okresu
transformacji systemowej.
Do drugiej kategorii okoliczności, skupiających około 50-70% respondentów
dopuszczających rozwody, należą te, w których oboje małżonkowie doszli do wnios-
ku, że lepiej im będzie żyć oddzielnie, albo też wówczas, gdy występuje odmowa
dostarczania środków na utrzymanie. W obu wypadkach nastąpiła w latach dzie-
więćdziesiątych wyraźna tendencja wzrostowa opinii pozytywnych wobec rozwodu.
Najprawdopodobniej należy to łączyć z jednej strony z postępującą liberalizacją
zasad życia społecznego, przyznającą większe prawa jednostce w stanowieniu
0 sobie, z drugiej strony z poszerzającym się zubożeniem znacznych kręgów spo-
łeczeństwa, co może oznaczać, że zabezpieczenie sytuacji materialnej małżeństwa
1 rodziny zwłaszcza wśród młodych nabiera znaczenia.
Do trzeciej z kolei kategorii należą sytuacje, w których dopuszczalność rozwo-
dów byłaby łączona z występowaniem zdrady małżeńskiej, złego współżycia fizycz-
nego lub niezgodności charakterów. W większości badanych zbiorowości ten typ
opcji skupiał pozytywne opinie około 50% respondentów i mniej, ale w latach dzie-
więćdziesiątych wyraźnie zyskiwał na znaczeniu. Wiele wskazuje na to, że zapocząt-
kowana po 1989 r. transformacja systemowa w Polsce, wzrost wymagań w stosunku
do innych i małżeństwa generalizuje się i przekształca w zwiększone również wy-
magania w zakresie życia emocjonalnego (zob. tab. 6).
Najistotniejsze wszakże zmiany zaszły po 1989 r. w opiniach dopuszczających
rozwody w sytuacji popełnienia przestępstwa przez jednego ze współmałżonków i
domniemanego zastosowania w takich wypadkach kary więzienia. W tradycyjnym
myśleniu Polaków o łamaniu prawa dominował z reguły stereotyp niesprawiedli-
wego prawa i niesprawiedliwej kary. Stereotyp ten jak się wydaje ulega na
naszych oczach przewartościowaniu. O ile w latach osiemdziesiątych zaledwie kilka-
naście procent respondentów byłoby skłonnych dopuszczać rozwód w takich sytua-
cjach, o tyle w latach dziewięćdziesiątych udział badanych wyrażających taką opinię
w większości "wiązek" sięgał 30%, a wśród studentów i mieszkańców hoteli robot-
niczych przekroczył 40%. Jest to chyba swoisty fenomen, godny odnotowania.
164
Również godny odnotowania jest malejący trend dopuszczania rozwodów
w sytuacji niemożności posiadania dzieci przez małżonków. W poszczególnych
zbiorowościach dopuszczałoby rozwody około 30% badanych, a wśród młodych
respondentów około 20% i mniej (studenci, nupturienci). Łączy się to nie-
wątpliwie z upowszechnieniem się modelu małżeństwa opartego na miłości i uczu-
ciach dwojga, w którym dzieci mogą ale nie muszą być dopełnieniem miłości
(por. Hałas 1997, s. 223 i in.). Nie jest wykluczone, że podstawową rolę może od-
grywać ogólna przemiana społecznej świadomości i stopniowe wchodzenie do niej
na wzór wielu krajów rozwiniętych stereotypu dziecka jako czynnika
ograniczającego lub wręcz komplikującego życie małżeńskie.
Najrzadziej badani dopuszczaliby rozwody w sytuacji kalectwa lub długotrwałej
choroby współmałżonka, co koresponduje niewątpliwie z głęboko zakorzenionym
w kulturze chrześcijańskiej poczuciem odpowiedzialności za osoby niepełnospraw-
ne, dodatkowo wzmacnianym w ostatnich latach przez media.
Postawy wobec istniejącego prawa rozwodowego
Badania nad znajomością prawajw Polsce wskazują, że wśród mieszkańców
naszego kraju powszechniejsza jest wiedza o ogólnych zasadach, na których opiera
się porządek prawny niż znajomość konkretnych przepisów, natomiast lepsza orien-
tacja w tej dziedzinie łączy się z wyższym poziomem wykształcenia (Kojder 1990,
s. 53). Ta ogólna prawidłowość dotyczy również prawa rozwodowego. Jego "znajo-
mość" funkcjonuje z reguły w postaci odczuć oraz stereotypowych wyobrażeń i z tej
perspektywy formułowane są zazwyczaj oceny tego prawa. Nie bez znaczenia wy-
dają się być prowadzone w mediach różnego rodzaju kampanie nagłaśniające
określone rozwiązania prawne.
W interesującym nas zakresie na początku lat dziewięćdziesiątych szerokim
echem w środkach masowego przekazu odbiła się nowelizacja prawa rodzinnego,
wprowadzająca od 1991 r. zmiany w procedurze postępowania rozwodowego. Prze-
nosiła ona prawo prowadzenia spraw rozwodowych z sądów rejonowych do sądów
wojewódzkich oraz podniosła wysokość opłat związanych z wnoszeniem pozwu
rozwodowego. Obie te nowelizacje w jakimś stopniu przynajmniej w krótkim
okresie zdawały się ograniczać dostępność instytucji rozwodu; dla jednych ze
względu na odległość i status sądu orzekającego, dla innych z powodów czysto
ekonomicznych.
165
Globalny stosunek do prawa rozwodowego i zgłaszanie ewentualnych zmian
w tej dziedzinie jest zazwyczaj pochodną ogólnej oceny istniejącego prawa. Osoby,
które oceniają to prawo jako rygorystyczne, z reguły będą optowały za uczynieniem
go bardziej liberalnym; z kolei ci, którzy oceniają istniejące prawo jako zbyt łagodne
czy liberalne, będą postulować jego modyfikację w kierunku uczynienia go bardziej
rygorystycznym. Nie ulega wątpliwości, że szeroko upublicznione dyskusje na temat
prawa do rozwodu, aborcji, katechezy w szkołach czy wychowania seksualnego
stworzyły klimat prawa ograniczającego podstawowe prawa wolnościowe. Nie
wykluczone, że w jakimś zakresie przyczyniły się do uruchomienia swoistej "spirali
milczenia" wokół tych spraw u osób, które w innych warunkach miałyby inne zda-
nie.
A. Podgórecki wyróżnił i zdefiniował już na początku lat sześćdziesiątych trzy
stanowiska w stosunku do instytucji prawnych, a mianowicie: stanowisko legali-
styczne, akceptujące istniejące w danym społeczeństwie rozwiązania prawne i opo-
wiadające się za ich utrzymaniem; stanowisko liberalistyczne, które traktuje prawo
jako zło konieczne i opowiada się za rozwiązywaniem spraw międzyludzkich na
gruncie bezpośrednich stosunków nieformalnych; stanowisko rygorystyczne, doma-
gające się od prawa ostrzejszych kar od już istniejących (Podgórecki 1964, s. 67).
W badaniach przyjęto nieco zmodyfikowaną wersję tej koncepcji, odniesioną do
instytucji rozwodów.
Chyba nieprzypadkowo w badaniach z lat osiemdziesiątych we wszystkich
analizowanych zbiorowościach przeważały postawy postulujące modyfikację prawa
w celu uczynienia rozwodu trudniejszym (postawy rygorystyczne). W badaniach
z lat dziewięćdziesiątych w większości "wiązek" przewagę uzyskały opinie liberali-
styczne. Dotyczy to przede wszystkim respondentów z Warszawy, hoteli robotni-
czych i uprzemysławianych intensywnie w przeszłości Puław. Zwolennicy postaw
rygorystycznych zachowali większość tylko na wsi i w małym mieście. Nie bez
znaczenia jest to, że w obu przedziałach czasowych ponad 20% badanych wstrzy-
mało się od wyrażenia swojego zdania, najczęściej studenci i nupturienci (zob.
tab. 7).
Postawy legalistyczne, rygorystyczne czy liberalistyczne korespondują z cechami
osobowymi respondentów, chociaż nie w takim stopniu, jak to często zwykło się
przypuszczać. Analizy zależności prowadzone za pomocą testu chi-kwadrat wyka-
zały, że tylko w przypadku płci wartość tego testu zbliża się do granicy istotności;
mężczyźni częściej niż kobiety akceptują aktualnie istniejące przepisy prawa oraz
rzadziej zajmują stanowisko rygorystyczne. Nie stwierdzono natomiast oczeki-
wanego poziomu istotności ze względu na wykształcenie i pochodzenie społeczne
respondentów, choć obserwuje się częściej postawy liberalistyczne i legalistyczne
w wyższych kategoriach wykształcenia i u badanych pochodzenia inteligenckiego
166
Tabela 7
Postawy wobec istniejącego prawa rozwodowego
Typ zbioro-
wości
Rok
N
Aktualne prawo powinno być:
1
2
->
j
4
5
Warszawa
1983
1996
121
120
17,4
16,7
34,7
11,7
22,3
51,6
25,6
20,0
Szczecin
1983
118
22,1
33,9
22,1
22,0
Lublin
1983
1994
122
122
20,5
19,7
41,8
29,5
13,9
27,9
23,8
21,3
1,6
Puławy
1983
1994
115
115
19,1
13,9
35,7
32,8
16,6
36,9
28,6
16,4
Ostrów
Lubelski
1983
1996
103
126
22,3
13,5
46,6
46,0
7,8
15,9
23,3
24,6
Bruśnik
(wieś woj.
tarnowskie)
1982
1994
120
120
13,3
11,7
63,3
44,2
9,2
19,2
14,2
23,3
1,6
Hotele
robotnicze
(Olsztyn)
1986
1996
116
118
25,0
17,0
31,0
20,3
27,6
42,4
16,4
20,3
Studenci
(Lublin)
1987
1996
151
148
17,2
21,8
41,7
17,0
8,0
31,3
33,1
29,9
Nupturienci
(Lublin)
1985
1995
121
121
19,8
16,5
36,4
28,9
17,4
27,3
26,4
27,3
Objaśnienia: 1 utrzymane w formie aktualnej (postawa legalistyczna), 2 zmodyfikowane w celu
uczynienia rozwodu trudniejszym (postawa rygorystyczna), 3 zmodyfikowane w celu uczynienia
rozwodu łatwiejszym (postawa liberalistyczna), 4 nie mam zdania, 5 b.d.
oraz w mniejszym stopniu pochodzenia robotniczego, tak jak postawy rygory-
styczne częściej u respondentów z niższych kategorii wykształcenia i pochodzenia
chłopskiego. Lata dziewięćdziesiąte przyniosły w tej dziedzinie znaczące zmiany:
wzrósł bowiem niemal trzykrotnie udział postaw łiberalistycznych wśród badanych
z wykształceniem zasadniczym zawodowym oraz średnim ogólnokształcącym.
Częstotliwość występowania postaw rygorystycznych wzrosła, gdy przedmiotem
postawy był sposób potencjalnego traktowania przez sąd osób rozwodzących się
powtórnie. W latach osiemdziesiątych blisko 30% badanych było zdania, że sąd
powinien w takich wypadkach wprost orzekać, iż osoba taka nie powinna mieć
prawa do zawierania następnego małżeństwa, a dalszych 35% respondentów twier-
167
ł
dziło, że drugi czy kolejny rozwód powinien być utrudniony. Jak należało się
spodziewać, postawy zdecydowanie rygorystyczne i umiarkowanie rygorystyczne
uzyskały zdecydowaną przewagę wśród respondentów wiejskich (90%) i mało-
miasteczkowych (77,6%), z kolei postawy legalistyczne traktujące drugi lub
kolejny rozwód jako fakt, który nie powinien mieć żadnego znaczenia w postępo-
waniu rozwodowym najczęściej występowały wśród respondentów z wielkich
miast (około 50%). W latach dziewięćdziesiątych nastąpił wzrost odsetka postaw
legał istycznych we wszystkich badanych zbiorowościach średnio o kilkanaście
punktów procentowych; znacząco spadł natomiast udział postaw zdecydowanie
rygorystycznych. ,
Opinia społeczna dotycząca prawa rozwodowego i rozwodów w szczególny
sposób jest uczulona na dobro dziecka, zamieszanego bez własnej winy najpierw w
proces rozkład u małżeństwa swoich rodziców, a później w rozwód. Polski kodeks
rodzinno-opiekuńczy (art. 52, ż 2) zagrożenie dobra niepełnoletniego'dziecka trak-
tuje jako przesłankę negatywną rozwodu i nakłada na sąd szczegółowe rozpatrzenie
tej Sprawy zgodnie z wiedzą i życiowym doświadczeniem sędziego. Ponadto, w pol-
skiej świadomości społecznej mimo zdarzających się wypadków przemocy wobec
dzieci dziecko traktowane jest jako wartość szczególna, a badania nad rodzinami
bezrobotnych wskazują jednoznacznie, że w trudnych sytuacjach materialnych
i życiowych wchodzi ono w strefę szczególnie chronioną.
Zasada ochrony dobra dziecka, która ma stanowić negatywną przesłankę roz-
wodową jest w literaturze prawniczej kwestionowana; zwraca się w niej uwagę na
fakt, że wystąpienie trwałego i zupełnego rozkładu pożycia (pozytywna przesłanka
rozwodowa) już narusza dobro dziecka, co siłą rzeczy oznacza, że orzeczenie roz-
wodu jest zwykle dla dziecka korzystniejsze niż jego odmowa; jeśli więc w konkret-
nym wypadku sąd stwierdza trwały i zupełny rozkład pożycia, to tym samym jak
się wydaje miejsce i problemy dziecka zostały już wcześniej rozstrzygnięte. Zjęj
perspektywy zagadnienie ochrony interesów niepełnoletnich dzieci to przede wszyst-
kim zagadnienie sprawowania przyszłej opieki nad nimi po orzeczeniu rozwodu.
Cała sprawa nabiera szczególnego znaczenia dlatego, że około 60% rozwodzących
się małżeństw posiada dzieci.
a Ta wielka wrażliwość na krzywdę dziecka i ochrona jego interesów znajduje
^--pełne zrozumienie w świadomości społecznej. Można by nawet odwrócić to stwiet;
/dzenie: to właśnie prawo rozwodowe odzwierciedla społeczne odczucia i oceny/
/w tej dziedzinie.
Podstawowy^wskaźnikiemistniejących opinii wydaje się zależność postaw
badanych na temat dopuszczalności rozwodu od tego, czy małżonkowie posiadają
niepełnoletnie dzieci, czy w ogóle nie posiadają dzieci, czy też ich dzieci są już
pełnoletnie. W pierwszej sytuacji postawy rygorystyczne są z reguły częste; blisko
168
60% respondentów wiejskich opowiadało się za zabronieniem rozwodu, a dalszych
25% za jego utrudnieniem, gdyby rozwód dotyczył małżeństwa posiadającego
dzieci do trzeciego roku życia, i po kilkunastu latach odsetek tych opinii spadł tylko
o kilka punktów procentowych; podobnie w innych badanych zbiorowościach wy-
stępuje znaczne zróżnicowanie opinii w tej sprawie, aczkolwiek na niższym pozio-
mie,
(^ Na przestrzeni ostatnich kilku lat nastąpiło wyraźne wzmocnienie tendencji do
bardziej podmiotowego traktowania dziecka w procesie rozwodowym. W wielkich
miastach ponad 90% badanych opowiada się za przyznaniem dziecku prawa do
decydowania o wyborze opiekuna po rozwodzie rodziców; odsetek analogicznych
odpowiedzi wśród respondentów wiejskich był również wysoki i wynosił 80%.
Blisko co czwarty respondent przyznaje takie prawo dziecku niezależnie od jego
wieku, większość po ukończeniu 15 roku życia.\
Badani uznająza regułę pozostawienie dzieci przy jednym z rodziców, przy czym
nie przywiązują większego znaczenia do faktu, czy miałaby to być matka czy też
ojciec. Na pierwszym miejscu stawiają tego z rodziców, który chce się dzieckiem
zająć (w Warszawie 67%, na wsi 54%), na drugim stronie, która nie ponosi
winy za rozkład małżeństwa (w Warszawie 25,8%, na wsi 28,3%); kategoria
"zawsze matce" uzyskała wybory na poziomie zaledwie kilku punktów procento-
wych. Niemal powszechna jest opinia przyznająca rodzicowi, który nie sprawuje
bezpośredniej opieki nad dzieckiem, prawo do odwiedzin i kontaktów z nim.
Stosunek do osób rozwiedzionych - tolerancja na dystans
Jednoznaczne określenie opinii społecznej o osobach rozwiedzionych nie jest
rzeczą prostą. Wynika to stąd, że rozwiedzeni podobnie jak inni występują
w różnorakich rolach społecznych, funkcjonują w wielu środowiskach i kręgach
społecznych, które różnią się diametralnie wzorami ról społecznych oraz oczeki-
waniami akceptowanych zachowań. Sprawę dodatkowo utrudnia fakt, że jest to
zagadnienie.stosunkowo mało rozeznane w naukach społecznych.
Amerykańska badaczka N. Gerstel formułuje tezę, że współcześnie tolerancja
wobec rozwodów jej>t_większa, ale jednocześnie dezaprobata wobec osób rozwie-
dzionych trwa nadal i tz^ztj od wielu okoliczności oraz czynników środowisko-
wych. Wbrew powszechnym opiniom, osoby rozwiedzione są nadal piętnowane,
przy czym sankcje te zazwyczaj wynikają z codziennych kontaktów z osobami
z najbliższego otoczenia i codziennych doświadczeń życiowych. Są one często
I
#
' postrzegane w tym także same przez siebie jako osoby "mniej pożądane"
w towarzystwie, mniej wartościowe. Nierzadko bywają wykluczane z nieformalnych
kręgów towarzyskich, z grona przyjaciół, zwłaszcza przez pary małżeńskie. Dodat-
I kOwó same dokonują swoistej autodeprecjacji uznając, że małżeństwo jest "nor-
malne", a,|ii znajdują się niejako na marginesie życia zbioro.wga.(Gerstel 1987,
s. 173 iiń\)K ?-'" X-' '.-?? ..... , ''- ??- ? ^......".......
W Polsce na istnienie podobnego zjawiska zwróciłem uwagę, wiążąc jego po-
wstanie z procesem rozkładu małżeństwa w okresie przed formalnym rozwodem.
^.Rozkład małżeństwa uruchamia bowiem swoisty mechanizm izolacji społecznej; ma
on charakter symetryczny i tworzy właściwe dla niego sprzężenia zwrotne. Ci, którzy
mają problemy małżeńskie, wykazują tendencje do izolowania się; pojawiające się
zaś kłopoty z dziećmi (jeśli dzieci są w rodzinie) tworzą dodatkowe strefy konflik-
tów w szkole i w sąsiedztwie, co \? sumie prowadzi do powstawania postaw obron-
nych zarówno po stronie zagrożonej rodziny, jak i po stronie jej otoczenia. Często
oddalają się koledzy i znajomi, a czasem traci się i przyjaciół. Właściwie kiedy
dochodzi do rozwodu proces ten jest na tyle zaawansowany, że osoby swój status
w tym względzie łączą z "rozwodem" rozciągniętym także na okres poprzedzający
rozwód (Kryczka 1985, s. 329).
(.. Zupełnie odmiennie mogą być postawy wobec osób rozwiedzionych wówczas,
gdy przedmiotem postaw}' staje się nie konkretna osoba, ale ogólne zjawisko roz-
wodu lub anonimowy rozwiedziony^Na przestrzeni ostatnich trzydziestu, czter-
dziestu lat normy społeczne w tej dziedzinie uległy znacznemu złagodzeniu, a w
obyczajowości status społeczny osoby rozwiedzionej wydaje się być wyższy niż
status starej panny czy starego kawalera (tamże, s. 325).
, Prezentowane tutaj często badania, prowadzone przez Katedrę Socjologii Rodzi-
ny i Wychowania KUL wskazują, że rozwód w opinii badanych przestał być trakto-
wany jako coś nadzwyczajnego w ich środowisku, a osoby rozwiedzione nie budzą
szczególnych emocji. Co drugi respondent uważał, że jest to "normałna ludzka
rzecz", przy czym znacznie częściej deklaracje takie wyrażali respondenci z wielkich
miast (Warszawa 73%, Szczecin 66,1%, Lublin 59,9%), rzadziej z mniej-
szych środowisk, a tylko w 17,5% badani ze wsi.
Po drugiej stronie ogólnego spektrum opinii w tej sprawie znaleźli się badani,
którzy uważali, że osoby rozwiedzione to jednak w środowisku "wydarzenie" budzą-
ce zainteresowanie. Stanowili oni jednak niespełna 10% respondentów, przy czym
opinie takie wyrażane były sporadycznie w środowiskach wielkomiejskich (Warsza-
wa 1,6%, Szczecin 3,4%), mogą być natomiast jeszcze często obecne w środo-
wiskach wiejskich (w badanej wsi w 1982 r. 38,3%, ale po 12 latach już poniżej
17%).
Niejako pośrodku tych opinii znalazły się takie, które wiązały zainteresowanie
swojego środowiska osobami rozwiedzionymi w sposób wybiórczy. Owa wybiór-
czość miała polegać na tym, że "inność" rozwiedzionych postrzegana była tylko
w określonych okolicznościach i w odniesieniu do szczególnych przypadków, kiedy
to właśnie ze względu na swoją wyjątkowość lub też ze względu na szczególny
status osób sprawy stają się głośne i takimi pozostają dłużej.
W opiniach blisko 80% respondentów osoby rozwiedzione nie budzą szczegól-
nego zainteresowania ani w sąsiedztwie, ani w ich zakładach pracy. Prawie polowa
badanych twierdziła, że w tych środowiskach bądź nie zwraca się na to żadnej
uwagi, bądź też traktuje się rozwiedzionych obojętnie; druga połowa zaś uważała,
że osoba rozwiedziona postrzegana jest tam jako ktoś "kogo dotknęło osobiste nie-
szczęście, ale nic więcej". Opinie o nieżyczliwym odnoszeniu się do rozwiedzionych
w sąsiedztwie (5,2%) czy w zakładzie pracy (3,4%) oraz dystansowaniu się wobec
nich (odpowiednio 4,2% i 2,8%) nie przekraczają w sumie 10% i są równoważone
po przeciwnej stronie przez tych respondentów, którzy dostrzegają świadczenie
rozwiedzionym pomocy zarówno ze strony sąsiadów (8,3%), jak i nieco częściej
ze strony zakładu pracy (11,4%).
Z dość powszechnie występującymi opiniami, że osoby rozwiedzione są postrze-
gane jako normalne w środowisku, koresponduje opinia ponad 90% badanych
opowiadających się za dopuszczaniem osób rozwiedzionych do zajmowania kierow-
niczych stanowisk w zakładach pracy i praktycznie brak opinii poza wyrażanymi
sporadycznie (1%) które by zdecydowanie dyskwalifikowały te osoby w roli
szefów. . . .
(Zaprezentowane wyżej opinie wyznaczają szeroki "obszar tolerancji" dla roz-
wiedzionych w ich codziennych rolach życiowych. Stanowią one pierwszy i zarazem
podstawowy krąg tego obszaru, który charakteryzuje się niemal powszechną otwar-
tością, ale jednocześnie obojętnością w relacjach do osób rozwiedzionych. Dwa
następne kręgi mają inny charakter i określają ów "obszar tolerancji" przez role,
którym zazwyczaj przypisuje się większe znaczenie zarówno ze względu na wy-
chowawczo-formacyjne, jak i emocjonalne treści.
Drugi krąg zawęża "obszar tolerancji" w stosunku do rozwiedzionych. Dla blisko
24% badanych zaakceptowanie osób rozwiedzionych w rolach nauczycieli lub
wychowawców napotkałoby ich wewnętrzne opory, przy czym wśród respondentów
wiejskich takie stanowisko reprezentowała dokładnie połowa badanych w 1982 r.
i 36,6% w 1994 r. (zob. tab. 8). Wprawdzie w latach dziewięćdziesiątych odsetek
przeciwników zatrudniania rozwiedzionych na stanowiska nauczycieli i wycho-
wawców nieco spadł (wśród respondentów wiejskich nawet znacząco, bo o 14%),
ale jednocześnie wzrósł w pewnych kręgach (studenci, mieszkańcy Lublina), co
może świadczyć o braku stałego trendu w tej dziedzinie.
Jeszcze mocniej, tym razem w stopniu szczególnie znaczącym, zawęża "obszar
tolerancji" trzeci krąg możliwych kontaktów z rozwiedzionymi. Perspektywie
171
Tabela 8
Postawy respondentów wobec osób rozwiedzionych,
sprawujących funkcje nauczycieli i wychowawców
Typ zbioro-
wości
Rok
N
Czy osoby rozwiedzione powinny pracować jako wycho-
wawcy i nauczyciele?
zdecydo-
wanie tak
raczej tak
raczej nie
zdecydo-
wanie nie
nie mam
zdania
Warszawa
1983
1996
121
120
47,1
57,5
39,6
29,2
11,6
10,8
1,7
1,7
0,8
Szczecin
1983
118
44,0
42,4
8,5
1,7
3,4
Lublin
1983
1994
122
122
35,3
36,1
47,5
43,4
12,3
15,6
4,1
4,1
0,8
0,8
Puławy
1983
1994
115
115
36,6
40,9
41,7
47,0
14,8
10,4
5,2
1,7
1,7
Ostrów
Lubelski
1983
1996
103
126
18,4
51,5
21,4
8,7
Bruśnik
(wieś woj.
tarnowskie)
1982
1994
120
120
12,5
22,5
37,5
38,4
39,2
25,8
10,8
10,8
2,5
Hotele
robotnicze
(Olsztyn)
1986
1996
116
118
26,7
50,9
50,9
43,2
19,0
3,4
3,4
1,7
0,8
Studenci
(Lublin)
1987
1996
151
148
33,1
29,7
46,4
43,9
15,2
22,3
5,3
3,4
0,7
Nupturienci
(Lublin)
1985
1995
121
121
32,2
23,1
35,6
56,2
26,4
17,4
5,8
3,J
pytanie nie zostało zadane
hipotetycznego małżeństwa własnego dziecka z osobą rozwiedzioną nie sprzeci-
wiałoby się tylko 15,6% badanych z lat osiemdziesiątych; w latach dziewięć-
dziesiątych udział tej kategorii badanych wzrósł ogólnie o 4 punkty procentowe.
Niemal co trzeci badany (31,2% w latach osiemdziesiątych) protestowałby przeciw
takiemu związkowi, a co drugi nie sprzeciwi?jąc się zasadniczo takiemu małżeń-
stwu, okazywałby swoje niezadowolenie. Szczególnie wysoki odsetek oponentów
wystąpił wśród respondentów ze wsi i małego miasta (zob. tab. 9).
Ogólnie rzecz biorąc, opinia społeczna wobec rozwiedzionych zdaje się funkcjo-
nowaćw postaci symptomatycznej gradacji. W zamyśle badawczym koncepcja
172
Tabela 9
Postawy respondentów wobec możliwości małżeństwa ich dziecka
z osobą rozwiedzioną
Typ zbioro-
wości
Rok
N
Czy zgodzil(a)by się Pan(i), aby Pana(i) dziecko zawarło
związek małżeński z osobą rozwiedzioną?
sprzeci-
wiałabym
się
nie był(a)bym
zadowolony(a),
ale nie sprzeci-
wiałabym się
nie sprzeci-
wiałabym
się
nie mam
zdania
Warszawa
1983
1996
121
120
16,5
8,3
52,1
50,8
25,6
37,7
5,8
4,2
Szczecin
1983
118
19,5
49,2
28,8
2,5
Lublin
1983
1994
122
122
24,6
23,0
51,6
50,8
13,9
17,2
9,9
9,0
Puławy
1983
1994
115
115
31,3
24,3
47,8
54,8
16,5
16,5
4,4
4,4
Ostrów
Lubelski
1983
1996
103
126
47,6
53,2
35,9
29,4
4,9
7,9
11,6
9,5
Bruśnik
(wieś woj.
tarnowskie)
1982
1994
120
120
63,4
61,7
33,3
21,7
2,5
4,2
0,8
12,4
Hotele
robotnicze
(Olsztyn)
1986
1996
116
118
23,3
16,1
52,6
55,0
19,8
19,5
4,3
9,4
Studenci
(Lublin)
1987
1996
151
148
29,1
23,0
43,7
39,8
13,9
23,6
13,3
13,6
Nupturienci
(Lublin)
1985
1995
121
121
28,1
17,4
58,7
62,8
13,2
16,5
3,3
trzech kręgów "obszaru tolerancji" i odpowiadający tej koncepcji zestaw pytań
tworzą jedną skalę, za pomocą której można ukazać istniejące w badanych środo-
wiskach dystanse społeczne wobec rozwiedzionych. W zwyczajowych relacjach
sąsiedzkich i zawodowych, a także w rolach kierowników i przełożonych w zakła-
dach pracy dystanse te są zachowywane przez stosunkowo nieliczny krąg osób,
większy w społecznościach wiejskich i mniejszych zbiorowościach terytorialnych
typu miejskiego. W miarę jednak, jak osoba rozwiedziona "przybliża się" do respon-
denta, a szczególnie do jego rodziny, ujawniają się coraz częściej postawy znamio-
173
nujące dystans wobec "inności" osoby rozwiedzionej, postawy braku akceptacji czy
wręcz traktowania rozwiedzionych jak zagrożenia; w tych ostatnich rolach roz-
wiedzeni są niemal całkowicie eliminowani przez respondentów wiejskich i mało-
miasteczkowych. Ogólnie można by określić opinię społeczną w stosunku do roz-
wiedzionych jako "tolerancję na dystans". Mimo tendencji do pewnej liberalizacji
postaw zjawisko to wydaje się mieć znamiona trwałości. Ukazane prawidłowości
zdąjąsię potwierdzać przedstawione wcześniej spostrzeżenia N. Gerstel i P. Kryczki.
Wnioski końcowe
I
Blisko sto lat temu E. Durkheim w następujący sposób definiował zjawisko
patologiczne: "Normalnymi nazwiemy fakty o formach najbardziej powszechnych,
dając innym faktom nazwę chorobliwych lub patologicznych. Jeśli wolno nazwać
typem przeciętnym hipotetyczną istotę stworzoną przez zebranie w jedną całość, coś
w rodzaju abstrakcyjnej indywidualności, cech występujących najczęściej u jednego
gatunku wraz z ich najostrzejszymi formami, będzie można powiedzieć, że typ
normalny pokrywa się z przeciętnym, a każde odchylenie od tego wzorca zdrowia
jest zjawiskiem chorobliwym" (Durkheim 1968, s. 86). A w innym miejscu dodaje:
"Tym, co im ten charakter nadaje [faktów patologicznych przyp. P.K.] nie są
właściwości wewnętrzne takich lub innych czynów, lecz właściwości przypisane tym
czynom przez świadomość wspólną [świadomość zbiorową przyp. P.K.]" (tamże,
s. 102).
Przedstawione wyniki badań socjologicznych wskazują dość wyraźnie, że owa
"wspólna" czy "zbiorowa świadomość" coraz rzadziej przyznaje rozwodowi miano
zjawiska patologicznego, a osoby rozwiedzione również rzadziej naznacza etykietą
dewianta. Blisko 80% badanych dopuszcza rozwody, a niema! wszyscy, którzy
opowiadają się za dopuszczalnością rozwodów, interpretują rozwód w kategoriach
świeckich, tj. akceptują taką treść tej instytucji, jaką nadaje jej państwowe prawo
rodzinne; uważają, że rozwód zwalnia ze wszystkich obowiązków wobec byłego
współmałżonka i daje pełne prawo do zawarcia powtórnego związku małżeńskiego.
Jeszcze częściej niż wynikałoby to z deklaracji globalnych badani dopuszczają
rozwody w sytuacjach szczególnych, takich jak: bicie i znęcanie się nad współ-
małżonkiem lub dziećmi (ogółem blisko 90% badanych, w tym niemal powszechnie
w wielkich miastach), alkoholizm oraz zupełny rozkład pożycia małżeńskiego.
Znacznie rzadziej natomiast (zdaniem mniej niż połowy respondentów) uzyska-
nie rozwodu winna usprawiedliwiać zdrada małżeńska, niedobór seksualny, niemoż-
174
ność posiadania dzieci, odmowa dostarczania środków na utrzymanie lub choroba
psychiczna. W części badanych środowisk okoliczności te zdają się ostatnio nawet
tracić na znaczeniu jako czynniki usprawiedliwiające rozwód. Jest przy tym rzeczą
znamienną, że upowszechnianie się świeckiego modelu warunkowej trwałości
małżeństwa i rodziny idzie w parze z oczekiwaniami około połowy badanych, aby
Kościół również dopuszczał rozwody; i postawy tego typu mają tendencje wzrosto-
we.
Częstotliwość występowania postaw prorozwodowych w wielu prezen-
towanych tutaj wymiarach koreluje pozytywnie z typem zbiorowości terytorialnej
(im większa zbiorowość, tym częściej występują w niej postawy prorozwodowe),
a ponadto ze zmiennymi świadomościowymi respondentów, takimi jak: dopuszczal-
ność współżycia seksualnego, ,jeśli ludzie się kochają", oraz preferowanie modelu
rodziny, w której kobieta pracuje zawodowo poza domem. Niezależnie od tego
wystąpiły tendencje do częstszego współwystępowania postaw dopuszczających
rozwód wśród respondentów posiadających wyższy poziom wykształcenia, w młod-
szych kategoriach wiekowych oraz wśród badanych pochodzenia inteligenckiego.
Ogólna tendencja do liberalizacji postaw w stosunku do instytucji rozwodu
rozciąga się na traktowanie osób rozwiedzionych jak "normalnych" w swoim środo-
wisku; "zbiorowa świadomość" przyjmuje wszakże postać symptomatycznej gra-
dacji, gdy chodzi o kontakty z osobami rozwiedzionymi od powszechnej niemal
tolerancji w "obojętnych" rolach sąsiada i pracownika w zakładzie pracy do ogra-
niczonej tolerancji w obszarze instytucji wychowawczych, a jeszcze częściej
w rodzinie.
Bibliografia
Adamski F. (1984), Socjologia małżeństwa i rodziny, Warszawa.
Durkheim E. (1968), Zasady metody socjologicznej, Warszawa.
Edgar D., Glezer H. (1994), Family andIntimacy: Family Careers and the Reconstruction
ofPrivate Life, "International Social Science Journal", February, nr 139.
Gerstel N. (1987), Dworce andStigma, "Social Problems", vol. 34, nr 2.
Górecki J. (1965), Rozwód. Studium socjologiczno-prawne, Warszawa.
Hałas E. (1997), Małżeństwo a kulturowe wzory miłości, w: P. Kryczka (red.), Rodzina
w zmieniającym się społeczeństwie, Lublin.
Heekerens H.P. (1987), Das erhóhte Risiko der Ehescheidung, "Zeitschrift fur Soziologie"
Heft3.
175
Khson G.C., Barbi K.B., Roach M.J. (1985), Who Divorces and Why?, "Journal of Family
Issues", vol. 6, nr 3.
Kojder A. (1990), Przeszłość i teraźniejszość socjologii prawa w Polsce, "Studia Socjo-
logiczne", nr 1-2.
Kryczka P. (1985), Rozwód: wyzwanie wobec norm społecznych?, "Ruch Prawniczy,
Ekonomiczny i Socjologiczny", z. 3.
Malewski A. (1964), O zastosowaniu teorii zachowania, Warszawa.
Mariański J. (1991), Religijność w procesie przemian. Szkice socjologiczne, Warszawa.
Merton R.K. (1949), Social Theory and Social Structure, Glencoe 111.
Noelle-Neumann E. (1996), Óffentliche Meinung. Die Entdeckung des Schweigespirale,
Frankfurt a/Main.
Nowak S. (1973), Pojęcie postawy w teoriach i stosowanych badaniach społecznych,
w: S. Nowak (red.), Teorie postaw, Warszawa.
Piwowarski W. (1988), Zmiany aktywności religijnej katolików w Polsce (na przykładzie
danych z parafii), w: W. Leszczyński (red.), Wybrane problemy kultury katolickiej
i polityki kulturalnej Kościoła, t. 3, Warszawa.
Podgórecki A. (1964), Zjawiska prawne w opinii publicznej, Warszawa.
"Rocznik Statystyczny 1985".
"Rocznik Statystyczny 1996".
Trouse M. (1977), Des divers aspects du dworce, "Annales de la Faculte de Droit, d'Econo-
mie et de Sciences Sociales de Liege", vol. 22, nr 4-5.
Wieczorek M. (1990), Demograficzne, społeczne i ekonomiczne uwarunkowania rozwodów
w Polsce, Warszawa.
ł
Anna Kwak
Rozwód a separacja w opinii kobiet i mężczyzn
Rozwody w świetle analiz statystycznych
We współczesnym świecie rozwody są ściśle wkomponowane w rzeczywistość
życia rodzinnego. W raporcie o sytuacji demograficznej z 1993 r. (s. 31) podano,
że skala rozwodów w Polsce w porównaniu z innymi krajami europejskimi jest
niewielka, co pod względem współczynnika znamionuje niski poziom rozwo-
dów. Podobnie oceniano rozmiary rozwodów w raporcie o sytuacji demograficznej
z 1994 r. (s. 38), podkreślając tendencje spadkowe w występowaniu zjawiska.
Myślę, że dobrze będzie zwrócić uwagę na dokładną statystykę ukazującą rozmiary
rozwodów w kraju na przestrzeni kilku lat. Współczynnikrozwodów nie jest zmien-
ną stałą, wykazuje pewne wahania. I tak systematyczny wzrost wskaźnika notowany
był do 1989 r., ze szczytem w latach 1986-1988. Były to wskaźniki 19,54% w 1986
i 19,66% w 1988 r. na ogół zawartych małżeństw. W latach kolejnych obserwowano
spadek rozwodów. Między 1989 a 1993 rokiem nastąpił spadek wskaźnika roz-
wodów o 5%. Tymczasem od 1994 notowany jest ponowny wzrost liczby rozwodów
i w 1995 wskaźnik wrócił do poziomu z 1985 r., wynosząc 18,41% {Demografia
1991, s. 87; "Rocznik Statystyczny Demografii" 1995, s. 113, 145 obliczenia
własne). Czy jest to niski, średni czy wysoki poziom ocenę pozostawiam osobom
zajmującym się problematyką rodziny, gdyż właśnie ta ocena stała się jedną z prze-
słanek dla postulatów zmian w prawie rodzinno-opiekuńczym. Jak przedstawiono
powyżej, taki jest stan rozwodów jako zjawiska społecznego w Polsce. Ale do peł-
nego obrazu należy dodać jeszcze informację o rozmiarze rozwodów w rodzinach
posiadających dzieci. Systematycznie wzrasta procent takich rodzin. W 1960 r. było
ich 49% na ogólną liczbę rozwodów, w 1980 62%, w 1990 69%, a w 1995
70%. Dane statystyczne za rok 1995 informują, że nieco ponad połowa rodzin
rozwiedzionych posiada jedno dziecko, jedna trzecia dwoje dzieci. Rozwody nastę-
? pujątakże w rodzinach z trojgiem (6,74%) oraz czworgiem i więcej dzieci (2,14%)
("Rocznik Demograficzny" 1975, s. 173; "Rocznik Statystyczny Demografii" 1996,
s. 157 obliczenia własne).
177
Instytucja rozwodu i separacji - próby rozwiązań
?
I W polskim ustawodawstwie wprowadzono instytucję rozwodów w 1946 r. jako
obowiązującą. Nie ma natomiast przepisów o separacji, która pozwalałaby na sądo-
we rozłączenie małżonków bez rozwiązywania związku/nałżeńskiego (w wypadku
trwałego i zupełnego rozkładu pożycia małżeńskiego). W 1992 r. rozpoczęto debaty
parlamentarne nad przygotowanym projektem o zmianie kodeksu rodzinnego i opie-
kuńczego celem wprowadzenia m.in. instytucji separacji. Czy projekt ten był czymś
niespotykanym i całkowicie nowym? Obecnie instytucja separacji istnieje w nie-
których krajach, jak np. we Francji, w Wielkiej Brytanii (obowiązuje okres 2-letniej
separacji), czy w niektórych stanach USA (gdzie separacja stanowi część procesu
rozwodowego).
[[instytucja separacji rozważana była również w prawie małżeńskim w Polsce
w okresie międzywojennym. Wcześniej, z uwagi na sytuację Polski, prawo poszcze-
gólnych zaborców różnie rozwiązywało kwestię separacji i rozwodów (Uzasadnienie
1992).! tak, na ziemiach byłego zaboru pruskiego obowiązywał kodeks cywilny
z 1886 r., zawierający przepisy prawne umożliwiające zmianę stosunków małżeń-
skich przez rozwód i separację. Przynależność wyznaniowa nie miała tutaj żadnego
wpływu na decyzję sądu o rozwodzie czy rozłączeniu. Z kolei na terenach zaboru
rosyjskiego obowiązywało prawo małżeńskie z 1836 r. pozwalające na ustanie
małżeństwa w postaci rozłączenia, rozwodu i unieważnienia. I tutaj wyznanie od-
grywało podstawową rolę małżonkom wyznania rzymskokatolickiego prawo
umożliwiało separację. Na obszarze byłego zaboru austriackiego obowiązywała
powszechna ustawa cywilna z 1811 r. przewidująca rozwód i separację dla małżon-
ków pozostających w konflikcie. Rozwód był zabroniony w trzech wypadkach, gdy:
(1) obydwoje byli katolikami, (2) jedno z małżonków było katolikiem, (3) obydwoje
małżonkowie po zawarciu małżeństwa byli przez jakiś czas katolikami. W okresie
II Rzeczypospolitej w 1929 r. specjalna Komisja Kodyfikacyjna przygotowała pro-
jekt o zmianie prawa małżeńskiego postulujący wprowadzenie instytucji obligato-
ryjnej separacji poprzedzającej rozwód (a także bezterminową separację). Projekt
ten nie stał się ustawą do wybuchu II wojny światowej (Winiarz 1994; Uzasadnienie
1992). Po ujednoliceniu prawa małżeńskiego i wprowadzeniu instytucji rozwodów
w 1946 r., mimo różnych udoskonaleń w przepisach kodeksu rodzinnego i opiekuń-
czego separacja nie była i nie jest przewidywana jako forma regulacji stosunków
małżeńskich.
Jak wiadomo, po 1989 r. rozpoczęły się dyskusje nad różnymi kwestiami społecz-
nymi, m.in. dotyczące wprowadzenia religii do szkół, uregulowania stosunków
państwo Kościół, aborcji, a także zmian w zakresie prawa rozwodowego. Niestety
178
temu ostatniemu zagadnieniu nie stworzono tak szerokiej płaszczyzny, jak np.
aborcji. Co wnosi projekt z roku 1992? Przewidywano wprowadzenie osobnego
działu "Separacja" do kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Proponowano wpro-
wadzenie separacji jako instytucji regulującej obok rozwodu relacje osobiste,
majątkowe małżonków, których związek uległ rozpadowi. Separacja byłaby orze-
kana z takich samych powodów, jakie stanowią warunek orzeczenia rozwodu. Orze-
czone rozłączenie powodowałoby takie sanie skutki materialno-prawne jak rozwód,
z tą różnicą, że małżonkowie będący w separacji nie mogliby zawrzeć nowego
związku. Projekt stanowił, że orzeczenie rozwodu dla małżonków pozostających
w separacji wymagałoby zbadania przez sąd, czy istnieją przesłanki dopuszczają-
ce rozwód, i na nowo rozstrzygałoby o winie, władzy rodzicielskiej oraz innych
kwestiach dotyczących zainteresowanych. Projektodawca posługiwał się następu-
jącymi argumentami: konieczność ochrony rodziny, wykazywanie, że rozwody nie
zawsze są skutecznym i pożądanym rozwiązaniem; zwracanie uwagi na dobro dziec-
ka. Uzasadniano również, że rozłączenie stwarza nadzieję na ratowanie związku.
Inny argument dotyczył wolności sumienia np. małżeństwa zawarte przez katoli-
ków, którzy w takiej sytuacji muszą decydować się na rozwód wbrew swoim poglą-
dom, gdyż podstawową zasadą jest w tym przypadku nierozerwalność związku.
Alternatywą dla powyższego projektu była propozycja liberalizacji rozwodów
zgłoszona przez Parlamentarną Grupę Kobiet. Posłanki postulowały zniesienie
dotychczasowych przesłanek rozwodowych, z wyjątkiem jednej "dobra małolet-
nich dzieci". Według tego projektu sądy powinny zrezygnować z orzekania o winie
rozwodzących się małżonków oraz z obligatoryjności postępowania pojednawczego.
Dyskusje dotyczące umiejscowienia instytucji separacji w prawie rodzinnym
głównie toczyły się na poziomie sejmowym, pojawiały się też nieliczne artykuły na
łamach prasy w "Gazecie Wyborczej" zaowocowały nawet serią "Rozwód po
ludzku". Nie przeprowadzono jednak żadnego sondażu wśród społeczeństwa.
Separacja i rozwód w opinii respondentów
r )
Rozwody w Polsce mają status zjawiska społecznego. Badania A. Podgóreckiego
(1964) przeprowadzone na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie wskazują na
postawy aprobujące rozwody. Aż 70% badanych opowiedziało się za dopuszczal-
nością rozwodów, motywując je względami moralnymi i dobrem współmałżonka.
Wskaźniki rozwodów dowodzą wprawdzie pewnych wahań na przestrzeni ostatnich
lat, niemniej obserwuje się stałą tendencję do rozwiązywania małżeństw w taki
właśnie sposób. Zmieniłg_sjs.jogólnie przyzwolenie społeczne na rozwody i tym
179
samym stosunek do osób rozwiedzionych. Stale jednak zwraca się uwagę na nega-
tywne konsekwencje rozwodów, zwłaszcza dla dziecka. Dla zwolenników wpro-
wadzenia separacji los dziecka stanowi ważny argument. Separacja ma również
stwarzać szansę na utrzymanie związku, a zatem pomagać w przezwyciężaniu
wewnętrznych problemów i ratować trwałość rodziny.
Podjęte badanie miało na celu poznanie stosunku społeczeństwa do instytucji
separacji. Starano się uzyskać odpowiedź na pytanie, czy "płeć respondentów wa-
runkuje postawy wobec separacji".
Badaniami objęto 208 osób, w tym 104 kobiety i 104 mężczyzn (w latach 1993-
-1994/95) z Warszawy i okolic, w wieku 21-62 lata, o różnym poziomie wykształ-
cenia. Prawie połowa badanych (47,6%) określiła siebie jako wierzących i praktyku-
jących; 42,8% jako wierzących niepraktykujących i 9,6% jako niewierzących. Dwie
trzecie próby (64,4%) pozostawało w związku małżeńskim, jedna piąta (19,7%) to
kawalerowie i panny. Pozostałe 16% stanowiły osoby z rodzin osieroconych, roz-
wiedzionych, rekonstruowanych. Nieco więcej niż dwie trzecie badanych posiadało
dzieci (69,7%).
Analizy uzyskanych wyników uwzględniały trzy aspekty: postawy wobec sepa-
racji i rozwodu; rolę, jaką miałaby spełniać separacja; sytuację dziecka w kontekście
separacji.
Stosunek badanych do rozwodu i separacji
Przeprowadzone wcześniej badania (Kujawa-Babula 1988; Kwak 1994) wska-
zują na stabilność pozytywnych postaw wobec rozwodów, chociaż same rozwody
nie zawszeHąpopierane przez respondentów. Badani oceniając zjawisko rozwodów
(Kwak 1994) najczęściej (58%) uważali, iż rozmiar zjawiska jest wyolbrzymiany.
W prezentowanym badaniu proszono respondentów o ustosunkowanie się do insty-
tucji rozwodu i separacji.
Tabela 1
Stosunek respondentów do rozwodów
Stosunek do rozwodów
Kobiety
Mężczyźni
Ogółem
L
%
L
%
L
%
pozytywny
19
18,27
21
20,19
40
19,23
raczej pozytywny
26
25,00
18
17,31
44
21,15
raczej negatywny
38
36,54
41
39,42
79
37,98
negatywny
21
20,19
24
23,08
45
21,64
Ogółem
104
100,00
104
100,00
208
100,00
Wśród badanych (tab. 1) przeważają postawy negatywne wobec rozwodów
postawy jako pozytywne. Nie znaleziono istotnych różnic w postawach kobiet i męż-
czyzn. Niemniej widać, że więcej kobiet (43%) niż mężczyzn (37,5%) ma pozy-
tywny stosunek do rozwodu. /
Badanym zadano pytanie, czy zdecydowaliby się na zawarcie związku małżeń-
skiego z osobą, która zakończyła swój poprzedni związek rozwodem. Dane zawiera
tabela 2.
Tabela 2
Decyzja o ewentualnym zawarciu związku małżeńskiego z osobą rozwiedzioną
Zgoda na zawarcie związku
z osobą rozwiedzioną
Kobiety
Mężczyźni
Ogółem
L
%
L
%
L
%
tak
34
32,69
38
36,54
72
34,61
raczej tak
34
32,69
31
29,81
65
31,25
raczej nie
16
15,39
18
17,31
34
16,35
nie
20
19,23
17
16,34
37
17,79
Ogółem
104
100,00
104
100,00
208
100,00
Wprawdzie 60% badanych deklaruje negatywny stosunek do rozwodów (tab. 1),
to jednak dwie trzecie badanych (66%) podaje, iż zawarłoby związek małżeński
z osobą uprzednio rozwiedzioną. Płeć nie ma wpływu na takie postawy (tab. 2).
W badaniach z 1993 r. (Kwak 1994) zadano nieco inne pytanie o wyrażenie
zgody na małżeństwo własnego dziecka z osobą rozwiedzioną. Wprawdzie 41%
badanych udzieliło akceptującej odpowiedzi, niemniej 49% wybrało wymijającą
odpowiedź "trudno powiedzieć". I w tym przypadku zmienna płci nie różnicowała
istotnie badanych.
Tabela 3
Stosunek respondentów do separacji
Stosunek do separacji
Kobiety
Mężczyźni
Ogółem
L
%
L
%
L
%
pozytywny
14
13,46
20
19,23
34
16,35
raczej pozytywny
44
42,31
31
29,81
75
36,06
raczej negatywny
19
18,27
23
22,11
42
20,19
negatywny
27
25,96
30
28,85
57
27,40
Ogółem
104
100,00
104
100,00
208
100,00
181
Jaki stosunek mają badani do separacji? Uzyskane wyniki (tab. 3) ujawniają
niewielką przewagę osób z pozytywnym stosunkiem do separacji (52%) nad osoba-
mi o negatywnym stosunku do separacji (48%). Ponownie nie znaleziono istotnych
różnic w postawach między kobietami i mężczyznami. Jednak nieco więcej kobiet
(56%) niż mężczyzn (48%) jest pozytywnie nastawionyćTi do separacji.
Badanym zadano pytanie o ich osobistą decyzję w sytuacji, gdyby musieli podjąć
działania dotyczące formy zakończenia ich własnego związku małżeńskiego (tab. 4).
Tabela 4
Decyzja co do formy ewentualnego zakończenia własnego małżeństwa
przez respondentów
I
Decyzja w sytuacji osobistej
Kobiety
Mężczyźni
Ogółem
L
%
L
%
L
%
rozwód
35
33,65
36
34,62
71
34,13
separacja
65
62,50
62
59,62
127
61,06
inne
4
3,85
6
5,76
10
4,81
Ogółem
104
100,00
104
100,00
208
100,00
( Przy podejmowaniu ewentualnej decyzji o rozwiązaniu własnego związku prawie
dwie trzecie badanych deklaruje, że zdecydowałaby się na separację. Z kolei jedna
trzecia wybrałaby rozwód. Prawie ten sam procent mężczyzn i kobiet deklaruje
podobne rozwiązanie.
Czy według badanych istnieje w ogóle potrzeba wprowadzenia instytucji sepa-
racji do prawa rodzinnego? Jak widzą badani konsekwencje separacji? Wyniki
prezentują tabele 5 i 6.
Tabela 5
Potrzeba usankcjonowania prawnego separacji
Separacja powinna znaleźć
Kobiety
Mężczyźni
Ogółem
się w prawie
L
%
L
%
L
%
tak
18
17,31
21
20,19
39
18,75
raczej tak
34
32,69
36
34,62
70
33,66
raczej nie
29
27,88
26
25,00
55
26,44
nie
23
22,12
21
20,19
44
21,15
Ogółem
104
100,00
104
100,00
208
100,00
Badanym zadano pytanie, czy w ogóle widzą potrzebę usankcjonowania praw-
nego separacji 52% badanych odpowiedziało twierdząco, 48% natomiast nie
182
widziało takiej potrzeby. Wprawdzie płeć badanych nie różnicuje istotnie odpowie-
dzi, to jednak warto zwrócić uwagę, że to nieco większy procent mężczyzn (56%)
niż kobiet (50%) chce prawnego uregulowania separacji.
Z procentowego badania wynika, że nieco ponad połowa badanych (56%) przyj-
muje, że separacja powinna poprzedzać orzeczenie rozwodu. Jest to zdanie nieco
częściej kobiet (58%) niż mężczyzn (54%)./
Tabela 6
Rozwiązania
po okresie separacji
Po okresie separacji
Kobiety
Mężczyźni
Ogółem
L
%
L
%
L
%
ponowna analiza sytuacji
i ewentualny rozwód
51
49,04
42
40,38
93
44,71
automatyczny rozwód
39
37,50
33
31,73
72
34,62
ponowna analiza sytuacji
i ponowna separacja
-
-
5
4,81
5
2,40
połączenie rodziny
i wspólne życie
10
9,61
16
15,39
26
12,50
inne
4
3,85
8
7,69
12
5,77
Ogółem
104
100,00
104
100,00
208
100,00
Co powinno następować po okresie separacji? Najczęściej (45%) badani odpo-
wiadali, że sąd powinien ponownie zanalizować sytuację rodziny i ewentualnie
podjąć decyzję o rozwodzie. Druga grupa odpowiedzi, obejmująca 35% badanych,
wskazywała na automatyczny rozwód po okresie separacji. W obu grupach było
więcej odpowiedzi kobiet niż mężczyzn/'O ponownej analizie sytuacji rodzinnej
mówiło 49% kobiet i 40% mężczyzn; o automatycznym rozwodzie 38% kobiet
i 32% mężczyzn. Z kolei mężczyźni wskazywali (częściej niż kobiety) na inne
rozwiązania, jak ponowna analiza sytuacji i ponowny okres separacji czego nie
wybrała żadna kobieta; czy połączenie rodziny i życie razem (tab. 6).
Rola separacji
Drugi blok pytań dotyczył roli, jaką miałaby spełniać separacja w odniesieniu do
życia rodzinnego. Otóż okazuje się (tab. 7), że dwie trzecie badanych (69%) uważa,
iż można oczekiwać zmian w układach między małżonkami w czasie separacji.
I znowu, mimo braku istotnych różnic, tak sądzi nieco więcej mężczyzn (71%) niż
183
kobiet (66%). Te zmiany wiążą się ze stworzeniem małżonkom szansy na prze-
myślenie i przeczekanie powstałego kryzysu, a także stworzenie szansy w jakimś
ogólniejszym sensie> Badani, którzy nie oczekują zmiany w stosunkach małżeńskich
w trakcie separacji, najczęściej argumentują, że partnerzy już podjęli decyzję co do
przyszłości swojego związku i separacja jest niepotrzebna (20% respondentów).
Tabela 7
I
Separacja zmieni coś w
stosunkach miedzy małżonkami
Separacja zmieni stosunki
Kobiety
Mężczyźni
Ogółem
małżonków
L
%
L
%
L
%
zmieni
69
66,35
74
71,15
143
68,75
nie zmieni
35
33,65
29
27,89
64
30,77
inne
-
-
1
0,96
1
0,48
Ogółem
104
100,00
104
100,00
208
100,00
W dyskusjach jednym z argumentów popierających wprowadzenie separacji jako
rozwiązania prawnego były przywołania statystyk rozwodowych. Umocnienie ro-
dziny przez posłużenie się innym niż rozwód rozwiązaniem ma zdaniem projekto-
dawców ratować rodzinę. Widocznym efektem byłoby zmniejszenie wskaźnika
rozbitych małżeństw. Zapytano respondentów, jak oceniają sytuację, jakie mają
zdanie na temat wpływu separacji na stosunki między małżonkami, którzy jednak
zdecydowali się rozstać (tab. 8).
Tabela 8
Separacja obniży liczbę rozwodów
Separacja obniży liczbę
rozwodów
Kobiety
Mężczyźni
Ogółem
L
%
L
%
L
%
zdecydowanie tak
9
8,66
17
16,35
26
12,50
raczej tak
43
41,34
40
38,46
83
39,90
raczej nie
38
36,54
36
34,61
74
35,58
zdecydowanie nie
14
13,46
11
10,58
25
12,02
Ogółem
104
100,00
104
100,00
208
100,00
/Nieco ponad połowa badanych (52%) sądzi, że wprowadzenie separacji obniży
liczbę rozwodów. Częściej mówią tak mężczyźni (55%) niż kobiety (50%). Czy
jednak separacja może zmienić decyzje o rozstaniu (tab. 9)? /
18*
Tabela 9
Czy separacja może coś zmienić, jeśli ludzie zdecydowali się na rozwód
Separacja wpłynie na
decyzję o rozwodzie
Kobiety
Mężczyźni
Ogółem
L
%
L
%
L
%
zdecydowanie tak
5
4,81
9
8,65
14
6,73
raczej tak
32
30,77
33
31,73
65
31,25
raczej nie
50
48,08
49
47,12
99
47,60
zdecydowanie nie
17
16,34
12
11,54
29
13,94
inne
-
-
1
0,96
1
0,48
Ogółem
104
100,00
104
100,00
208
100,00
Jak wiadomo, różne powody prowadzą do rozwodu, czasem ci sami partnerzy
po okresie rozwodu ponownie się pobierają. Prawie dwie trzecie badanych sądzi,
że w chwili, gdy małżonkowie podjęli już decyzję o rozwodzie, separacja jako roz-
wiązanie nie jest potrzebna, gdyż niczego nie zmieni. Uważa tak nieco więcej męż-
czyn (40%) niż kobiet (35%).
Rozwiązanie małżeństwa w sytuacji posiadania potomstwa prowadzi do powsta-
nia niepełnej rodziny. Podczas gdy rozwód wyjaśnia sytuację małżonków pod
względem prawnym, separacja może być odbierana jako pewnego rodzaju zawie-
szenie, a nawet utrudnianie życia. Niedogodnością jest uniemożliwienie zawarcia
ponownego związku. Co jest zatem lepsze w opinii badanych w przypadku rozkładu
pożycia małżeńskiego (tab. 10)?
Tabela 10
Co jest lepsze separacja czy rozwód
Separacja a rozwód
Kobiety
Mężczyźni
Ogółem
L
%
L
%
L
%
taka sama sytuacja
21
20,19
21
20,19
42
20,19
separacja lepszym wyjściem
13
12,50
20
19,23
33
15,87
rozwód lepszym wyjściem
12
11,54
11
10,58
23
11,06
zależy od sytuacji
46
44,23
33
31,73
79
37,98
małżonkowie sami powinni
szukać rozwiązania
12
11,54
19
18,27
31
14,90
Ogółem
104
100,00
104
100,00
208
100,00
H
185
r
Badanym trudno było jednoznacznie określić, czy lepszy jest rozwód czy se-
paracja. Trochę więcej niż jedna trzecia (38%) przyjmuje, iż wszystko zależy od
konkretnej sytuacji rodzinnej. Dla jednej piątej (20%) separacja stanowi taką samą
sytuację związaną z rozbiciem rodziny, tylko że inaczej nazwaną. Badani łączą se-
parację z ograniczaniem wolności jednostki. Respondenci dzielą się na dwie grupy:
nieco więcej niż połowa (52%) uważa separację za ograniczanie wolności, a 47%
wyraża przeciwny pogląd. Dane w tabeli 11 pokazują różnice związane z płcią.
Różnice te są statystycznie istotne: istotnie więcej mężczyzn nie odbiera separacji
jako ograniczania wolności, natomiast kobiety częściej wyrażają pogląd o ograni-
czeniu wolności przez separację.
Tabela 11
Separacja jest ograniczeniem wolności jednostki
I
Separacja ogranicza wolność
jednostki
Kobiety
Mężczyźni
Ogółem
L
%
L
%
L
%
tak
55
52,89
42
40,38
97
46,64
nie
46
44,23
62
59,62
108
51,92
inne
3
2,88
-
-
3
1,44
Ogółem
104
100,00
104
100,00
208
100,00
X2 = 4,070, a = 0,05, df = 1
Tabela 12
Separacja
- odroczenie wyroku
Separacja odroczenie
Kobiety
Mężczyźni
Ogółem
L
%
L
%
L
%
tak
29
27,88
23
22,12
52
25,00
raczej tak
36
34,62
28
26,92
64
30,77
raczej nie
24
23,08
34
32,69
58
27,88
nie
15
14,42
19
18,27
34
16,35
Ogółem
104
100,00
104
100,00
208
100,00
( Wprawdzie połowa badanych (52%) nie uważa, aby separacja była sztucznym
tworem, jednak nieco ponad połowa badanych (56%) określa separację jako od-
roczenie wyroku (tab. 12). Tym razem sądzi tak więcej kobiet (63%) niż mężczyzn
(49%).\ Różnica jest na granicy istotności (%2 = 3,820, df = 1, n.L; wymagane %2 =
3,841). \
186
Dziecko a separacja
Dane statystyczne wskazują na wzrost liczby rozwodzących się małżeństw po-
siadających małoletnie dzieci. W 1995 r. na ogólną liczbę rozwodów w 70% roz-
wodzili się małżonkowie, którzy mieli dzieci. Jak zatem oceniana jest przez ba-
danych sytuacja dziecka w kontekście separacji. Można spotkać się ze stanowiskiem,
że małżonkowie nie podejmują starań rozwodowych ze względu na dziecko, chociaż
więź między nimi praktycznie nie istnieje. Czy jest to słuszna postawa i czy nie
wyrządza właśnie dziecku większej szkody niż formalne rozstanie się rodziców?
Tabela 13
Utrzymywanie
związku
wyłącznie dla dobra dziecka
Ocena utrzymywania związku
Kobiety
Mężczyźni
Ogółem
dla dobra dziecka
L
%
L
%
L
%
możliwe po ustaleniu zasad
współżycia
45
43,27
39
37,50
84
40,38
niesłuszne, bo powinni
zdecydować się na rozstanie
26
25,00
19
18,27
45
21,64
słuszne, bo najważniejsze jest
dobro dziecka
8
7,69
6
5,77
14
6,73
słuszne, bo świadczy o ich
odpowiedzialności
11
10,58
19
18,27
30
14,42
separacja lepsze wyjście
7
6,73
12
i 11,54
19
9,14
rozwód lepsze wyjście
7
6,73
6
5,77
13
6,25
inne
-
-
3
2,88
3
1,44
Ogółem
104
100,00
104
100,00
208
100,00
Najczęściej, bo w 40%, badani uważali, że całkiem możliwe jest utrzymywanie
związku małżeńskiego jedynie dla dobra dziecka, ale tylko gdy zostaną ustalone
zasady współżycia (tab. 13). Tak sądzi nieco więcej kobiet (43%) niż mężczyzn
(37%). Dla ponad jednej piątej (22%) badanych takie rozwiązanie wydaje się nie-
słuszne. Mówi o tym jedna czwarta kobiet i mniej niż jedna piąta mężczyzn,'Jylko
niewielu badanych (7%) uznaje bycie razem małżonków w imię dobra dziecka za
słusznej Ogólnie można powiedzieć, że tylko 21% badnych uważa za słuszne pozo-
stawanie razem ze względu na dziecko, 40% ocenia takie rozwiązanie za możliwe,
a 39% za niesłuszne, przy czym każde inne rozwiązanie wydaje się lepsze, Więcej
kobiet dopuszcza możliwość kontynuowania związku małżeńskiego (po ustaleniu
187
pewnych zasad). Z kolei więcej mężczyzn uznaje za słuszne pozostawanie w związ-
ku dlą_dobra _dziecka. Warto może przytoczyć w tym miejscu wyniki badań prze-
prowadzonych wśród dziewcząt z klas ósmych ze środowiska wiejskiego. Nieco
ponad połowa badanych uważała, że dziecko nie tylko nie stanowi czynnika wpły-
wającego istotnie na decyzję o rozwodzie, ale że czekanie na rozwód do momentu
jego pełnej dojrzałości nie jest słuszne (Kmera 1991).
Jak badani oceniąjąwpływ separacji na dziecko? Wyniki zawierają tabele 14-18.
Tabela 14
Sytuacja dziecka w rodzinie będącej w separacji jest lepsza niż
w rodzinie rozwiedzionej
Sytuacja dziecka lepsza
Kobiety
Mężczyźni
Ogółem
w rodzinie po separacji
L
%
L
%
L
%
tak
52
50,00
53
50,96
105
50,48
nie
51
49,04
49
47,12
100
48,08
inne
1
0,96
2
1,92
1,44
Ogółem
104
100,00
104
100,00
208
100,00
k
(Połowa badanych uważa-separ-ację za lepszą sytuację dla dziecka (tab. 14). Jak
uzasadniają swoje stanowisko? Niemal jedna czwarta (24%) badanych twierdzi, iż
życie rodzinne może być poprawne w czasie separacji (przy ustaterrm pewnych
zasad). Mniej liczna grupa (16%) przyjmuje, że dziecko może mieć nadzieję na
pogodzenie się rodziców. Jedna trzecia (33%) stoi na stanowisku, iż dla dziecka bez
znaczenia jest to, czy rodzina pozostaje w separacji czy jest rozwiedziona obie
sytuacje są porównywalne.
Tabela 15
Wpływ separacji rodziców na psychikę dziecka
Wpływ separacji na dziecko
Kobiety
Mężczyźni
Ogółem
L
%
L
%
L
%
taki sam jak przy rozwodzie
59
56,73
55
52,88
114
54,81
mniej negatywny
37
35,57
43
41,35
80
38,46
bardziej negatywny
4
3,85
4
3,85
8
3,85
inne
4
3,85
2
1,92
6
2,88
Ogółem
104
100,00
104
100,00
208
100,00
Oceny dotyczące wpływu separacji na psychikę dziecka przedstawia tabela 15.
Dla 55% badanych jest on taki sam jak przy rozwodzie, dla 38% mniej negatywny.
188
Można zauważyć pewne różnice związane z płcią, chociaż nie są to różnice istotne.
Kobiety (57% w stosunku do 53% mężczyzn) nieco częściej traktują wpływ
rozwodu i separacji jednakowo, mężczyźni częściej widzą separację jako sytuację
mniej negatywną dla dziecka.
Kolejne pytania wiązały się z głębszą analizą wpływu separacji na dziecko na
jego psychikę, na ocenę sytuacji w domu, ocenę stosunków między rodzicami
(tab. 16, 17 i 18).
Tabela 16
Separacja jest mniejszym szokiem dla dziecka niż rozwód
Separacja mniejszy szok
Kobiety
Mężczyźni
Ogółem
L
%
L
%
L
%
tak
23
22,12
25
24,04
48
23,08
raczej tak
34
32,69
31
29,81
65
31,25
raczej nie
16
15,38
21
20,19
37
17,79
nie
31
29,81
27
25,96
58
27,88
Ogółem
104
100,00
104
100,00
208
100,00
Nieco ponad połowa grupy (54%) uznaje, że w porównaniu z sytuacją rozwodu
separacja jest jednak mniejszym szokiem dla dziecka. Stanowisko kobiet i mężczyzn
jest podobne, j
Tabela 17
W czasie separacji dziecko wyczuwa, że stosunki między rodzicami są zaburzone
Dziecko wyczuwa
zaburzone stosunki
Kobiety
Mężczyźni
Ogółem
L
%
L
%
L
%
tak
76
73,08
67
64,42
143
68,75
raczej tak
24
23,08
31
29,81
55
26,44
raczej nie
2
1,92
6
5,77
8
3,85
nie
2
1,92
-
-
2
0,96
Ogółem
104
100,00
104
100,00
208
100,00
Badani są zgodni (95%), że w czasie separacji dziecko wyczuwa zaburzone
stosunki między rodzicami. A zatem nieprawdą jest, jakoby sytuacja separacji,
umożliwiała utrzymanie dziecka w nieświadomości problemów między rodzicami. \
Tylko dwie kobiety stoją zdecydowanie na stanowisku, iż pozostawienie rodziny
w separacji uniemożliwia dziecku zorientowanie się w prawdziwych układach
między rodzicami.
189
I
Tabela 18
Separacja mniej zmienia sytuacje dziecka niż rozwód
Separacja mniej zmienia
sytuację dziecka
Kobiety
Mężczyźni
Ogółem
L
%
L
%
L
%
tak
24
23,08
29
27,88
53
25,48
raczej tak
25
24,04
24
23,08
49
23,56
raczej nie
23
22,11
26
25,00
49
23,56
nie
32
30,77
25
24,04
57
27,40
Ogółem
104
100,00
104
100,00
208
100,00
Połowa badanych (51%) nie zgadza się, że separacja mniej zmienia sytuację
dziecka niż rozwód. Uważa tak 51 % mężczyzn i nieco mniej, bo 47% kobiet. Można
zatem przyjąć, iż dla połowy respondentów separacja stwarza sytuację, w której
dziecko czuje się inaczej niż poprzednio. Niewątpliwie wpływ na to ma nowa atmo-
sfera w domu spowodowana zmianami w relacjach między rodzicami i nie roz-
wiązanymi problemami, które dziecko jest w stanie zauważyć. Rozdzielenie na
sprawy między samymi rodzicami i sprawy między rodzicami a dzieckiem nie jest
proste i jednoznaczne.
Podsumowanie
Jaki zatem obraz wyłania się z badań? Można wyróżnić dwie grupy odpowiedzi
i to nie ze względu na płeć badanych. Liczbowo wyniki pozostają w takiej proporcji,
że nie można mówić o przewadze jakiegokolwiek stanowiska: "trochę więcej za niż
przeciw" lub odwrotnie "trochę więcej przeciw niż za" (między 52-48%). Jednak
otrzymany z badań obraz jest dosyć spójny.
(Nieco więcej badanych ma pozytywny stosunek do separacji niż rozwodu,
dostrzega w separacji szansę dla rodziny, chociaż nie wierzy w jej skuteczność
w sytuacji podjęcia decyzji o rozwodzie. Nieco większa grupa badanych widzi
potrzebę prawnego usankcjonowania separacji i przyjmuje, iż powinna ona po-
przedzaórozwód. Częściej też sami badani podjęliby decyzję o separacji niż o roz-
wodzie. W zasadzie płeć nie jest zmienną różnicującą istotnie poglądy responden-
tów. Ujawnione różnice są niewielkie i mogą wskazywać jedynie na pewne słabe
tendencje. Nieco więcej kobiet opowiada się za regulacjąprawnąseparacji, ale nieco
190
więcej mężczyzn widzi w separacji szansę dla rodziny. Również mężczyźni częściej
nie odbierają separacji jako ograniczenia wolności. To kobiety nieco bardziej
pesymistycznie oceniają zadanie separacji i to one nieco częściej widzą separację
jako odroczenie "wyroku". Można zatem odpowiedzialnie twierdzić, iż tak samo
mężczyznom, jak i kobietom zależy na rodzinie i jej utrzymaniu. Badani wcale nie
są przekonani o słuszności pozostawania w związku małżeńskim w imię tzw. dobra
dziecka. Wprawdzie nieco więcej kobiet niż mężczyzn przyznaje, iż takie roz-
wiązanie jest możliwe, aczkolwiek pod pewnymi warunkami, to jednak nieco więcej
mężczyzn opowiada się za jego słusznością. Prawie wszyscy, bo 95% badanych
uważa-, iż dziecko jest świadome zaburzonych stosunków między rodzicami, gdy
rodzina pozostaje w separacji. Jednak tylko połowa grupy ocenia jako jednakową
sytuację dziecka w rodzinie rozwiedzionej i będącej w separacji.
Można wysnuć nawet dalej idący wniosek, iż życie rodzinne ma stale swoją
wartość. Próby działania na rzecz utrzymania rodziny są i będą podejmowane, nawet
gdy nie-wynikają z osobistych sytuacji zwolenników instytucji rodziny.. Fakt istnie-
nia takiego, a nie innego wskaźnika rozwodów wcale nie świadczy o kryzysie rodzi-
ny. Jednak badacze, którzy przyjmują, iż rodzina jako instytucja przeżywa kryzys,
używają właśnie wskaźnika rozwodów jakokoronnego argumentu dla potwierdzenia
tego stanowiska. Gdy odchodzimy od faktów, czyli danych statystycznych i anali-
zujemy rozwody jako problem, widać docenianie wartości rodziny przez jednostki.
Zachodzące przemiany prowadzą do walki o jakość związku, a nie do utrzymywania
związku na siłę. Jeżeli zwyciężąte ostatnie tendencje, to wówczas z dużym prawdo-
pobieństwem stworzą właśnie sytuację kryzysową dla rodziny.
Bibliografia
Demografia (1991), GUS, Warszawa.
Kmera E. (1991), Poglądy matek i córek w środowisku wiejskim na rozwody i niektóre
kwestie małżeństwa, Warszawa, (praca magisterska, WPRiPS, Uniwersytet Warszawski).
Kujawa-Babula J. (1988), Opinie mężczyzn i kobiet o przemianach życia rodzinnego, War-
szawa, (praca magisterska, IPSiR, Uniwersytet Warszawski).
Kwak A. (1994), Rodzina i jej przemiany, Warszawa.
Podgórecki A. (1964), Zjawiska prawne w opinii społecznej, Warszawa.
Raport 1993. Sytuacja demograficzna Polski (1993), Centralny Urząd Planowania, War-
szawa.
191
Raport 1994. Sytuacja demograficzna Polski (1994), Centralny Urząd Planowania, War-
szawa.
"Rocznik Demograficzny" (1975), GUS, Warszawa.
"Rocznik Statystyczny Demografii" (1995, 1996), GUS, Warszawa.
Uzasadnienie do projektu ustawy o zmianie kodeksu rodzinnego i opiekuńczego (1992),
Warszawa, (maszynopis).
Winiarz J. (1994), Prawo rodzinne, Warszawa.
Zbigniew Tyszka
Rodzina współczesna -jej geneza i kierunki przemian1
Celem niniejszego artykułu jest syntetyczne przedstawienie związków zacho-
dzących między przemianami rodzin europejskich w ostatnich trzech wiekach
a przemianami społeczeństwa globalnego wraz z jego wewnętrznymi systemami
(układami) społecznymi. Związki te w minionym trzechsetleciu zaznaczają się wy-
raźnie zwłaszcza gdy porównuje się ze sobą trzy stadia rozwoju społeczeństw:
stadium preindustrialne, industrialne oraz postińdustrialne. Rodziny europejskie
w okresie minionych trzystu lat uległy olbrzymim przeobrażeniom, które by-
najmniej nie przebiegały bezkonfliktowo. Radykalne przemiany życia rodzinnego
powodowały oprócz skutków pozytywnych istotne jego perturbacje, które
nasiliły się zwłaszcza w drugiej połowie XX w. i przejawiają się ze szczególną inten-
sywnością na przełomie wieku obecnego i nadchodzącego. Jest więc rzeczą nie-
zbędną, aby zdać sobie sprawę z mechanizmów społecznych, psychospołecznych
oraz infrastrukturalnych (ekonomika, poziom techniczny, sposób zamieszkania)
przemian rodziny współczesnej, jej zmian w interakcjach z zewnętrznymi syste-
mami (układami) społecznymi, a także, aby zdefiniować kierunek (lub kierunki)
tych przemian wraz z wyjaśnieniem przyczyn.
Warto też podkreślić, że zrozumienie procesów i kondycji rodziny współczesnej
wymaga genetycznego podejścia, cofnięcia się wstecz, prześledzenia uwarunkowań
i logiki jej przeistoczeń w dłuższym okresie, z wyróżnieniem naturalnie wyodręb-
niających się etapów społecznych przemian makro- i mikrostrukturalnych.
Dla przeprowadzenia wskazanych powyżej analiz przyjąłem pewne założenia
metodologiczne stanowiące istotny element mego systemu metodologicznego
nazwanego systemem wieloaspektowej, integralnej analizy życia rodzinnego lub też
* Artykuł ten pt. Rodzina w epoce preindustrialne/, industrialnej i postindustrialnej
ukazał się w: "Roczniki Socjologii Rodziny" 1997, t. 9, s. 283-288.
193
II
systemem metodologicznym poznańskiej szkoły socjologicznych badań nad rodziną.
Kompleksowej analizie podlegają bowiem wydzielone, ważne elementy struktury
i funkcji rodziny oraz świadomości rodzinnej dotyczącej życia rodzinnego i ściśle
z życiem rodzinnym powiązanej. Bada się wzajemne uwarunkowania tych elemen-
tów oraz wchodzących w ich skład subsystemów, posługując się według zasad
odwracalności kategoriami zmiennych niezależnych i zależnych. Również w kate-
goriach zmiennych niezależnych i zależnych ujmowane są relacje zachodzące mię-
dzy rodziną a zewnętrznymi układami społecznymi, co było szczególnie użyteczne
w przeprowadzonych analizach. System rodziny wraz ze swymi wewnętrznymi
subsystemami może uwarunkować zewnątrzrodzinne systemy (układy) i procesy
społeczne układ mikrostrukturalny, mezostrukturalny, makrostrukturalny oraz
społeczno-globalny, tworząc w sumie zbiór zmiennych niezależnych w stosunku do
reszty świata społecznego. Z drugiej strony kształt i funkcjonowanie rodziny (czy
raczej milionów rodzin) zależy w sposób istotny od owej "reszty" świata społecz-
nego, zewnętrznego w stosunku do rodziny, którego poszczególne systemy (układy)
mogą być w związku z tym z kolei również traktowane jako zbiór zmiennych nie-
zależnych w stosunku do rodziny traktowanej (po odwróceniu kierunku analizy) jako
zbiór zmiennych zależnych. Społeczeństwo globalne więc, a ściślej rzec ujmując
któreś z jego stadiów rozwojowych (społeczeństwo preindustrialne, industrialne czy
postindustrialne), wraz z zawartymi w nim zhierarchizowanymi układami społecz-
nymi wpływa na rodzinę, odpowiednio modyfikując ją i jej subsystemy; z kolei
modyfikowana rodzina wywiera podlegające przekształceniom wpływy na społe-
czeństwo globalne, jego substruktury i procesy, a te interakcyjne oddziaływania
intensyfikują się w okresach szybszych przeobrażeń społeczeństwa. Rodzina jest
więc istotnym elementem społecznych interakcji.
Rodzina w epoce preindustrialnej
Społeczeństwo preindustrialne, funkcjonujące bezpośrednio przed pojawieniem
się maszyny parowej można w Europie utożsamiać ze społeczeństwem feudalnym.
Feudalna, w miarę stabilna, spetryfikowana i sztywna struktura społeczeństwa,
wolne tempo jego przemian w sferze obiektywnej, zobiektywizowanej (kultura
behawioralna, idee) oraz subiektywno-świadomościowej, przesłanki religijne, usta-
bilizowana i dość ujednolicona mentalność jednostek (pominąwszy mentalność
hówatorów), prostej pracochłonne techniki produkcyjne wszystko to leżało
u podstaw uformowania się i funkcjonowania pewnego, specyficznego dla tego
194
okresu typu rodziny, jakim była klasyczna, tradycyjna rodzina patriarchalna pod-
porządkowana w znacznej mierze woli i władzy ojca. Charakterystyczne były dla
tego okresu niewielkie warsztaty produkcyjne i usługowe będące własnością rodziny
(lub własnością jej "głowy") i obsługiwane przez członków rodziny pod kierunkiem
"głowy rodziny", czyli w jednej osobie męża i ojca. Role rodzinne oraz produkcyjne
były ze sobą ściśle powiązane i trzeba było rygorystycznie je wypełniać; interes
rodziny górował nad interesem jednostek. Rodzina była przede wszystkim instytucją
ekonomiczną i opiekuńczo-socjalizującą, a także w sposób deterministyczny na-
dawała status społeczny swoim członkom. Powyższe cechy rodziny preindustrialnej
uwarunkowały jej dużą spójność, brak indywidualistycznych tendencji jej człon-
ków, przewagę stosunków materialno-rzeczowych nad emocjonalno-osobistymi. To
wszystko sprzyjało utrzymywaniu się rodziny wielopokoleniowej (dużej) w pełnej
lub choćby zredukowanej postaci. Rodzina silnie była oparta na ekonomicznych
podstawach; była wielodzietna i poddana religijnej kontroli; miała zdecydowanie
instytucjonalny charakter. Istniała ścisła więź rodziny z zewnętrznymi mikrostruk-
turami społecznymi i całą społecznością lokalną, przeważnie niewielkiej miejsco-
wości, na którą rodzina była otwarta. Obyczaje i religia silnie sankcjonowały ro-
dzinę.
Rodzina w epoce industrialnej (przemysłowej)
W XIX i XX w. rodziny znalazły się pod silnym wpływem industrializacji, wy-
wołanej przez nią urbanizacji i wzmożonej ruchliwości ludnościowej (przestrzennej
i społecznej), oraz szybkiego rozwoju nauki i oświaty. Wymienione procesy pozo-
stawały ze sobą w sprzężeniu, tworząc zintegrowany blok wpływów, którym pod-
legała m.in. rodzina. U podstaw tych przemian leżało zastosowanie w produkcji
maszyny parowej i unowocześnienie narzędzi pracy, pozwalające na zastąpienie
produkcji ręcznej produkcją maszynową. Owe rewolucyjne przemiany techniczne
generowały przełomowe przemiany ekonomiczne i społeczne zmieniające radykalnie
"tło" życia rodzinnego, a także pośrednio jak również bezpośrednio samą
rodzinę.
Powstające na masową skalę przedsiębiorstwa przemysłowe wypierały pre-
industrialną rodzinną, przydomową produkcję, zmieniając całkowicie ekonomiczne
podstawy funkcjonowania rodziny. Całokształt procesów industrialnych i pochod-
nych osłabiał więź w ramach szerszej familii, a później również w ramach rodziny
małej (dwupokoleniowej). Rozwój techniki, nauki oraz upowszechnienie oświaty
195
uracjonalniły funkcjonowanie rodziny i gospodarstwa domowego, poszerzyły po-
średnio zakres wewnątrzrodzinnej swobody i pole zewnątrzrodzinnej aktywności.
Nastąpiło też zredukowanie regulatorów zachowań rodzinnych i pozarodzinnych,
nieobojętnych z rodzinnego punktu widzenia. Wystąpiła również znaczna ewolucja
treści wielu regulatorów. Nie bez znaczenia były antyfeudalne idee wolności, demo-
kracji i równości. Wszystko to razem wzięte oddaliło radykalnie rodzinę epoki prze-
mysłowej od rodziny czasów preindustrialnych. Stopniowo nie bez konfliktów
kształtował się nowy model rodziny, który w połowie XX w. uzyskał w krajach
najbardziej oraz średnio rozwiniętych stan określany terminem "model rodziny
współczesnej". Model ten występuje w dwóch wariantach. Wariant pierwszy odpo-
wiada fazie społeczeństwa przemysłowego (industrialnego) i obserwujemy go
w krajach średnio rozwiniętych, a w krajach obecnie postindustrialnych występował
w swej najpełniejszej postaci w połowie XX w. Wariant drugi modelu rodziny
współczesnej odzwierciedla jego przemiany zaszłe w drugiej połowie XX w.
w społeczeństwach postindustrialnych. Wariant pierwszy "zlokalizowany" w okresie
zaawansowanego społeczeństwa przemysłowego można na podstawie badań
i literatury określić w sposób następujący: Podstawową i preferowaną formą
egzystencji rodziny jest rodzina mała (dwupokoleniowa), posiadająca oddzielne
mieszkanie i prowadząca odrębne gospodarstwo domowe. Oprócz męża nierzadko
i żona pracuje zawodowo poza domem, jakkolwiek nie jest to zasada bezwzględnie
obowiązująca. Dominuje rodzina nieprodukcyjna i oparta głównie na nieekonomicz-
nych podstawach, kontrolująca urodziny. Główna aktywność rodziny skupia się na
wybranych funkcjach, które jednak wykonywane są w sposób bardziej "pogłębiony".
Powiązania rodziny małej (dwupokoleniowej) z mikrostrukturami wspólnotowymi
słabną (np. jej więź sąsiedzka). Rodzina staje się grupą coraz bardziej intymną.
Wzrasta wewnątrzrodzinna tolerancja i akceptacja wewnątrzrodzinnego (w tym
szczególnie małżeńskiego) egalitaryzmu przy coraz większej wyrozumiałości dla
ideologicznych różnic między pokoleniami. Instytucjonalny aspekt życia rodzinnego
został zredukowany w stosunku do rodziny okresu preindustrialnego. Większego
znaczenia nabiera interakcja oraz ekspresja osobowości członków rodziny niż do-
stosowanie się do wymogów norm i ról rodzinnych. Role i normy są już mniej
szczegółowo i sztywnie wyznaczone niż w tradycyjnej rodzinie instytucjonalnej.
Występuje zupełny brak dystansu między mężem i żoną oraz znacznemu zmniej-
szeniu ulega dystans między dziećmi i rodzicami. Dzieci, zwłaszcza starsze, trak-
towane są po koleżeńsku. Maleje specjał izacjf. ról męża i żony. "Światy" męski
i żeński ulegają w rodzinie scaleniu, unifikacji. Rośnie w rodzinie ranga czynności
nieinstrumentalnych, szczególnego znaczenia nabierajej funkcja emocjonalna. Więź
osobista zyskuje na znaczeniu w zestawieniu z więzią rzeczową. Rodziny są bardziej
konfliktowe niż dawniej i znacznie bardziej podatne na rozpad.
196
Rodzina współczesna stanowi pod wieloma względami przeciwieństwo rodziny
okresu preindustrialnego. Przemiany rodziny w XIX i XX w. polegały właśnie na
stopniowym oddalaniu się od modelu rodziny funkcjonującej w społeczeństwach
pre industrialnych.
Rodzina w epoce postindustrialnej
Dla społeczeństw postindustrialnych charakterystyczne są następujące zjawiska
będące zarazem ich cechami konstytutywnymi: (1) spadek udziału sektora produk-
cyjnego w gospodarce, (2) znaczny rozrost sektora usług materialnych i niemate-
rialnych, (3) stopniowy zanik pracy fizycznej i powiększanie się obszarów pracy
umysłowej w tym także wysoko kwalifikowanej, (4) szerokie upowszechnienie
wiedzy na wyższym poziomie, (5) dynamiczny wzrost liczby uczonych oraz insty-
tucji naukowych wiodąca rola uczonych w rozwoju najważniejszych cech cywili-
zacji współczesnej (technika, organizacja pracy i działalności ekonomicznej, coraz
bardziej nowoczesna komputeryzacja, postępy informatyki, kształcenie wysokiej
klasy profesjonalistów w tym dla dziedzin ważnych i rozwojowych, (6) dalsza
automatyzacja a szczególnie robotyzacja produkcji, (7) wielokrotne spotęgowanie
przepływu informacji w skali społeczeństw globalnych, także ich makrostruktur
i mezostruktur, oraz w skali całego świata ("globalna wioska"), (8) masowy rozwój
ponadpaństwowych instytucji produkcyjnych i wielorakich usługowych torują-
cych drogę międzynarodowej integracji, (9) ogromne nasilenie ludnościowej ruch-
liwości przestrzennej stanowiące podstawę intensywnego zderzenia kultur, (10) dal-
sze szybkie postępy atomizacji społecznej, (11) radykalna zmiana struktury społe-
czeństw, (12) dalsza liberalizacja w wielu strefach regulatorów życia społecznego
oraz zmniejszenie stopnia ich egzekwowania w dziedzinie obyczajowości i mo-
ralności zmniejszenie również w skali masowej skuteczności oddziaływania
w Europie norm religijnych, (13) wzrost autonomizacji jednostek zarówno w sferze
makrostruktur, jak i mezo- oraz mikrostruktur społecznych, której towarzyszy rozwój
idei wolności jednostki i jej samorealizacji także poza pracą, w innych sferach.
Cechą charakterystyczną epoki postindustrialnej jestto, że autonomizacja i tendencje
wolnościowe (do swobody) są obecne nie tylko w sferze życia publicznego, ale ze
szczególną siłą zaznaczają się w sferze prywatnej, manifestując się w stylu życia
indywidualnego i rodzinnego. Uprzednio, w społeczeństwie przemysłowym idee
wolności i równości ogniskowały się przede wszystkim w sferze politycznej i w
ogóle życiu publicznym, ogarniając swoim zasięgiem również prawodawstwo.
197
W epoce postindustrialnej występuje, po pierwsze, nasilenie wielu zjawisk w ży-
ciu rodzinnym, które dostrzegalne były już w społeczeństwach przemysłowych; po
drugie, pojawiająsię pewne specyficzne cechy rodziny i sytuacji rodziny wynikające
z cech i procesów społeczeństwa postindustrialnego. W ten sposób formują się
konstytutywne komponenty drugiego stadium rozwojowego rodziny współczesnej
(wariant drugi).
W rodzinach epoki postindustrialnej obserwujemy następujące typowe procesy
i zjawiska: (1) znaczny wzrost zatrudnienia kobiet nie tylko z pobudek ekonomicz-
nych (dążność do ciekawszego życia, samorealizacja), (2) egalitaryzację w małżeń-
stwie i rodzinie, (3) relatywne zmniejszenie wartości dzieci dla rodziców (dobra
konkurencyjne), (4) dyferencję norm i wartości u poszczególnych członków rodziny
nawzajem w stosunku do siebie, (5) wypieranie przez cywilizację współczesną
wartości tradycyjnych w tym także tradycyjnych wartości rodzinnych, (6) indywi-
dualizację form aktywności w rodzinie i zainteresowań, (7) autonomizację członków
rodziny, (8) mniejszą spójność i dezintegrację znacznej części rodzin, (9) wzrost
liczby konfliktów małżeńskich i gwałtowny, lawinowy wzrost liczby rozwodów
prowadzący do ich masowości, (10) mniejszy procent osób pozostających w sforma-
lizowanych związkach małżeńskich, wzrost procentu osób pozostających w koha-
bitacji lub w stanie wolnym (żyjących pojedynczo), (11) patologizację społeczną
i psychospołeczną części jednostek, występującą na dość szeroką skalę mającą
istotne reperkusje w życiu rodzinnym oraz mającą w znacznej mierze swe źródła
w nieprawidłowo ukształtowanych rodzinach. Obserwuje się, że pewne niekorzystne
wpływy postindustrialnego społeczeństwa globalnego patologizują rodziny, a spato-
Iogizowane rodziny wpływają niekorzystnie na funkcjonowanie jednostek i społe-
czeństwa. Z kolei spatalogizowane jednostki patologizują rodziny i szersze struktury
społeczne oraz instytucje. Nie wynikajednak z tego całkowite potępienie dla epoki
postindustrialnej, która oprócz kłopotów przynosi ludzkości również wiele ko-
rzyści.
Odnosząc scharakteryzowane powyżej ogólne procesy i przemiany "postindust-
rialne" do zjawisk życia rodzinnego w krajach wysoko i średnio rozwiniętych (na
które "promieniuje" światowy "postindustrializm") można stwierdzić dalszy wzrost
komfortu życiowego rodzin zarówno w zakresie dostępności do dóbr material-
nych oraz kulturalnych, jak i usług. Znacznie wzrosło zabezpieczenie zdrowotne
członków rodzin w związku z ogromnymi postępami medycyny i rozpowszechnie-
niem opieki medycznej.
Na zakończenie należy podkreślić, iż żaden z przedstawionych modeli rodzi-
ny poszczególnych epok nie jest traktowany przeze mnie jako wzorzec dany do
naśladowania. Są to modele rzeczywistych stanów i zachowań rodzinnych, jakie się
wytworzyły w realiach życia społecznego poszczególnych epok, i wszystkie one
z aksjologicznego punktu widzenia mają zarówno dodatnie, jak i ujemne cechy.
198
Bibliografia
Adams B.N., Weirath T. (red.) (1971), Readings On the Socjology ofThe Family, Chicago.
Adamski F. (1982), Socjologia małżeństwa i rodziny, Warszawa.
Atkinson M.P., Blackwelder S.P. (1993), Fathering in The 20th Century, "Journal of
Marriage and The Family", nr 4.
Bell D. (1976), Corning of Post-lndustrial Society.
Chombart de Lauwe P.H. (1971), Rodzina, wychowanie i sprzeczność cywilizacji prze-
mysłowej, "Kwartalnik Pedagogiczny", nr 4.
Davis K. (1985), Contemporary Marriage. Comparative Perspective on a Changing Instilu-
tion, New York.
Galbraith J.K. (1973), Społeczeństwo dobrobytu, państwo przemysłowe, Warszawa.
Goode W.J. (1963), World Revolution and Family Patterns, Glencoe.
Gottlieb B. (1993), The Family in the Western World from The Black Death to The
Industrial Age, New York, Oxford.
Horton P.B., Hunt Ch. (1980), Sociology, New York.
Jarosz M. (1987), Dezorganizacja w rodzinie i społeczeństwie, Warszawa.
Kephart W.M., Jedlicka D. (1988), The Family, Society and Indyvidual, New York.
Kornblum W. (1991), Sociology in Changing World, Chicago.
Landis J.T. (1965), The Family and Social Changes: a Positive View, w: S.M. Farber,
P. Mustrecki, R.H.S. Wilson, The Familys Research for Survival, New York.
Mitterauer M., Sieder R. (1983), The European Family, Chicago.
Mogey J. (1964), Family and Comnmnity in Urban-Industrial Society, w: H.T. Christensen
(red.), Handbook of Marriage and the Family, Chicago.
Ogburn W.F., Nimkoff M.F. (1965), Technology and The Changing Family.
Piotrowski J. (1963), Praca zawodowa kobiety a rodzina, Warszawa.
Rosset E. (1986), Rozwody, Warszawa.
Steinmetz S.K., Clavan S., Stein K.F. (1990), Marriage and Family Realities. Historical
and Contemporary Perspectires, New York.
Turowski J. (1972), Teoria indywidualizacji rodziny malej i autonomizacja jednostki
w świetle badań socjologicznych, "Studia Socjologiczne" nr 3.
Tyszka Z. (1970) Przeobrażenia rodziny robotniczej w warunkach uprzemysłowienia
i urbanizacji, Warszawa.
Tyszka Z. (1982), Rodziny współczesne w Polsce, Warszawa.
Tyszka Z. (red.) (1990a), Analiza przemian wybranych kategorii rodzin polskich, Poznań.
Tyszka Z. (red.) (1990b), Analiza wybranych funkcji rodzin wielkomiejskich, Poznań.
Tyszka Z. (red.) (199 la), Rodziny polskie u progu lat dziewięćdziesiątych, Poznań.
Tyszka Z. (1991b), Rodziny polskie w procesie przemian, w: Z. Tyszka (red.), Stan i prze-
obrażenia współczesnych rodzin polskich, Poznań.
Tyszka Z. (red.) (199 lc), Stan i przeobrażenia współczesnych rodzin polskich, Poznań.
199
I
Tyszka Z. (1994), Rodzina w świecie współczesnym jej znaczenie dla jednostki i społe-
czeństwa, "Roczniki Socjologii Rodziny", t. 6.
Tyszka Z. (1995), Rodzina w krajach cywilizacji poslinduslrialnej, "Problemy Rodziny",
nr 4.
Tyszka Z. (1997), System metodologiczny poznańskiej szkoły socjologicznych badań nad
rodziną. (Stan aktualny), Poznań.
Tyszkowa M. (red.) (1990), Rodzina a rozwój jednostki, Poznań.
Wachowiak A. (1996), Analiza porównawcza podobieństw i różnic w procesie tworzenia
się rodziny w Holandii i Belgii, "Roczniki Socjologii Rodziny", t. 8.
Zimmerman CC. (1948), Family and Cwilization, New York.
Zyromski M. (1994), Zasadnicze etapy rozwoju rodziny europejskiej część druga, "Rocz-
niki Socjologii Rodziny", t. 11.
Zyromski M. (1996), Przemiany rodziny europejskiej w wieku dziewiętnastym, "Roczniki
Socjologii Rodziny", t. 8.
i
Anna Wachowiak
Rezultaty zmian w rodzinach holenderskich
w końcu XX wieku*
Ewolucja życia rodzinnego w Holandii
Zakładanie rodziny przez jednostkę dokonywane jest zwykle w pierwszej poło-
wie jej cyklu życia. Jest to proces fazowy. Poszczególne fazy mogą charakteryzować
takie decyzje, jak: życie samotne po opuszczeniu rodzinnego domu, współzamiesz-
kiwanie z kimś (kohabitacja), zawarcie związku małżeńskiego, posiadanie dzieci,
czy też czasami zerwanie wszelkich rodzinnych więzi.
W Holandii momenty pojawienia się tych decyzji w życiu jednostki nie sąpo-
koleniowo niezmienne; np. porównując rodziców i dzieci, należy stwierdzić, że
młodzi ludzie opuszczają swój dom rodzinny później, życie w pojedynkę i współ-
zamieszkiwanie bez ślubu (kohabitacja) stają się coraz bardziej popularne, a kobiety
rodzą swoje pierwsze dziecko w coraz późniejszym wieku.
Występowanie momentów zwrotnych w życiu człowieka (zwykle charaktery-
stycznych dla pierwszej połowy jednostkowego życia, aż do 42 roku życia włącznie),
pojawiających się w określonych konfiguracjach, upoważnia do snucia przypuszczeń
na temat obecnych, chociaż być może modelowych tylko faz jednostkowego
życia. Dla wybranych grup wiekowych różnice mogą być interpretowane jako
międzypokoleniowe przemiany we wskazanych wyżej punktach zwrotnych.
Celem artykułu jest przyjrzenie się obecnym procesom formowania się rodziny
w Holandii. Został on oparty na wynikach badań nad rodzinami holenderskimi
m.in. aspektu przemian ich płodności prowadzonych przez Holenderski Urząd
Statystyczny (dane z 1993 r.). Dodatkowe materiały uzyskałam również dzięki życz-
liwości pracowników naukowych, zatrudnionych w Department of Population of
Statistics Netherlands, a zwłaszcza Jana J. Lattena, którym składam serdeczne po-
dziękowanie.
* Artykuł ten ze zmianami i pt. Rodzina holenderska w latach dziewięćdziesiątych.
Charakterystyka socjologiczna wybranych trendów w zakresie jej przemian ukazał się
w: "Roczniki Socjologii Rodziny" 1998, t. 10, s. 137-144.
201
i
Ogólnie na podstawie tych badań można powiedzieć, że:
Młodzi ludzie nie opuszczają chętnie swojego domu rodzinnego. Tylko poło-
wa kobiet i mężczyzn uczyniła to w wieku 22 lat dla kobiet i 24 lat dla mężczyzn.
Kiedy młodzi ludzie opuszczają dom rodzinny, najczęściej zamieszkują po-
czątkowo bez partnera.
Życie w pojedynkę jest w coraz większym stopniu nowym etapem w cyklu
życia, występującym pomiędzy opuszczeniem domu rodzinnego a życiem z partne-
rem. Większość żyjących w pojedynkę to ludzie będący w połowie dwudziestych lat
swego życia.
Życie w pojedynkę jest zwykle przejściowym etapem.
Życie z partnerem pozostaje celem większości "singli", jednak ich pierwszym
doświadczeniem jest życie samotne.
Kohabitacja, nie będąca związkiem małżeńskim, jest w coraz większym
stopniu pierwszym związkiem partnerskim.
Ryzyko odejścia od osoby, z którą się współzamieszkuje, jest relatywnie
wysokie, jednak w większości wypadków następuje małżeństwo jako następny etap
kohabitacji. Małżeństwo zawierane jest w wieku późniejszym niż w pokoleniu
poprzednim.
Większość młodych ludzi ostatecznie zamierza wejść w związek małżeński.
Kobiety rodzą swoje pierwsze dziecko w wieku późniejszym, aniżeli ich
matki.
Dwoje to preferowana liczba dzieci.
Coraz większa liczba kobiet łączy macierzyństwo z pracą zawodową.
Spójrzmy teraz na różne przemiany w pokoleniu młodych ludzi. .
Tworzenie się rodziny w latach dziewięćdziesiątych
Polowa młodych Holendrów opuszcza dom rodzinny w wieku 24-30 lat
W 1993 r. niemalże wszyscy 18-letni Holendrzy mieszkali w domu rodzinnym.
Spośród 22-letnich kobiet i 24-letnich mężczyzn tylko połowa pozostawała w domu.
Druga połowa opuściła dom rodzinny przed ukończeniem 30 roku życia; kobiety
w młodszym wieku niż mężczyźni.
Porównując lata sześćdziesiąte z latami osiemdziesiątymi, można zauważyć, że
młodzi ludzie pozostają w domu rodzinnym dłużej.
Dlaczego dziś młodzi ludzie opuszczają dom rodzinny? . >.
202
W Holandii coraz częściej po to, aby żyć samotnie, bez partnera. Opuszczają
domy rodzinne z praktycznych powodów, takich jak kształcenie się czy praca. Około
dwudziestego roku życia przyczyny te są częstsze niż małżeństwo czy też koha-
bitacja. Spośród kobiet i mężczyzn urodzonych w późnych latach sześćdziesiątych,
tj. powyżej dwudziestego piątego roku życia, w 1993 r. tylko 12-18% opuściło dom
rodzinny, aby zawrzeć związek małżeński. Powód ten staje się powoli anachro-
nizmem. Mniej niż 1/4 młodych ludzi w tym wieku opuszcza dom rodzinny po to,
aby "stać się niezależnymi" (poza wymienionymi powyżej przyczynami praktycz-
nymi) lub też zacząć życie z partnerem. Niektórzy nawet twierdzą, że w latach dzie-
więćdziesiątych holenderskie nastolatki i dwudziestolatki nie chcą opuszczać domu
swoich rodziców. Tak jest aż do trzydziestego roku życia, kiedy to prawie wszyscy
odchodzą z domu.
Pojedynczo, ale nie na zawsze
Około połowa opuszczających domy rodzinne urodzonych w drugiej połowie
lat sześćdziesiątych rozpoczyna samodzielne życie bez partnera. Niektórzy z nich
tworzą gospodarstwa domowe jednoosobowe "nowe życie" na pojedynczych
kwaterach, inni z zakwaterowanym kolegą czy też koleżanką (współlokatorem
roommates).
Obserwowany trend to częsty start po opuszczeniu domu rodzinnego w jedno-
osobowym quasi-gospodarstwie. Najwięcej "singli", wraz z ich jednoosobowymi
gospodarstwami, to ludzie pomiędzy 25 a 27 rokiem życia. W tej grupie jeden na
pięciu (21% mężczyzn i 17% kobiet) żyje samotnie. Oczywiście uwidacznia się
napływ tych, którzy opuścili domy rodzinne, i odpływ tych, którzy znaleźli partnera.
W wyższych grupach wiekowych odpływ wzrasta w coraz większym stopniu niż
napływ.
W wieku około czterdziestu lat bardzo niewielu jest takich, którzy nigdy nie
współzamieszkiwali z kimś czy też nie pozostawali w związku małżeńskim.
Jakie jest znaczenie powyższych zjawisk w cyklu życia jednostki?
Opuszczenie domu rodzinnego w coraz mniejszym stopniu motywowane jest
zawieraniem małżeństwa. Start bez partnera ma coraz większy związek z kształ-
ceniem lub z pracą. Z tego też powodu wzrost liczby "singli" w młodszych grupach
wiekowych niewiele nam powie o intencjach założenia rodziny przez młodych ludzi.
Ich przyszłościowe plany dostarczają nam więcej informacji na ten temat. Wówczas
staje się widoczne, że młodzi ludzie żyjący pojedynczo najczęściej postrzegają swoją
sytuację jako przejściową fazę życia. Przeważająca większość singli nie zamierza
203
żyć stale samotnie. Można więc powiedzieć, że wzrost liczby młodych singli nie ma
nic wspólnego z rosnącymi postanowieniami, aby żyć zawsze samotnie, ale raczej
ze wzrastającą perspektywą samotnego życia przez pewien czas. Ponad połowa
uważa też swój sposób życia za mniej korzystny niż inne.
Należy jednak pamiętać, że mieszkanie w pojedynkę nie oznacza samotności.
Więcej niż 50% młodych ma stałego przyjaciela lub przyjaciółkę. Chociaż "wzajem-
ne zaangażowanie" jest w większości przypadków celem dla młodych ludzi, opinie
singli i tych, którzy nimi nie są, są różne na ten temat.
Takie wartości, jak: cieszenie się życiem, powodzenie w życiu, robienie jak
najwięcej i jak najlepiej w ramach własnych możliwości dla społeczeństwa, życie
rodzinne są wyraźnie powiązane oraz zależne od "porządku życia", obranego
przez jednostkę w danej fazie życia.
Ludzie mający partnera i dzieci przyznają priorytet "życiu rodzinnemu", a nie
powodzeniu w życiu czy cieszeniu się życiem. Jednak nie jest oczywiste, w jakim
stopniu opinie te pozostaną niezmienne nawet wówczas, gdy porządek życia jedno-
stki się zmieni.
Współzamieszkiwanie i małżeństwo dwa elementy jednostkowego
cyklu życia
Podobnie jak w wielu zachodnioeuropejskich krajach, również w Holandii
w ostatniej dekadzie wzrósł przeciętny wiek wstępowania w związek małżeński oraz
zmniejszyła się tendencja do zawierania wczesnych małżeństw. Częściowo wynika
to ze wzrostu popularności kohabitacji. W 1993 r. w Holandii było około 3,5 min
par małżeńskich oraz około 1/2 min par nieformalnych. Jednak większość par nie
związanych węzłem małżeńskim to pary młode.
Życie razem bez ślubu stało się normą w okresie nieco krótszym niż ostatnie dwie
dekady. We wczesnych latach sześćdziesiątych kohabitacja ciągle była czymś nie-
zwykłym i nie akceptowanym. Lecz już we wczesnych latach osiemdziesiątych
1/4 młodych ludzi współzamieszkiwała z partnerem bez ślubu. / <
W związku z tym nowym zjawiskiem społecznymi polityka społeczna w coraz
większym stopniu zmierzała do zagwarantowania równych praw parom małżeńskim
i nieformalnym w takich m.in. dziedzinach, jak: mieszkania, ubezpieczenia, prawa
emerytalne, prawa dzieci itp. -. . !
Oczekuje się, że powszechność takiego "uporządkowania życia" młodych ludzi
w pewnej fazie ich życia będzie wykazywać dalszą tendencję wzrostową.
204
Macierzyństwo coraz bardziej sprawą kobiet trzydziestoletnich
Połowa kobiet pragnie mieć dwoje dzieci, 1/3 chciałaby mieć troje i więcej,
a tylko jedna kobieta na dziesięć jedno dziecko. Pozostała grupa kobiet nie chce
mieć dzieci lub jeszcze nie wie.
Porównując dane dotyczące przewidywanej liczby dzieci przez kobiety w 1993 r.
z tymi z poprzednich okresów, należy stwierdzić, że oczekiwana liczba dzieci nie-
wiele się zmieniała w ostatnich latach.
Pewność, niezawodność tych oczekiwań związana jest z szeroką wiedzą w Ho-
landii, jak stosować antykoncepcję. Jest to również powodem niskiego wskaźnika
niepożądanych ciąż oraz bardzo niskiego wskaźnika aborcji.
Jednak, choć ustabilizowana jest tendencja w preferowanej liczbie dzieci, prze-
ciętny wiek urodzenia pierwszego dziecka przez kobietę się zmienia. Kobiety uro-
dzone w 1945 r. rodziły przeciętnie swoje pierwsze dziecko w wieku 24,5 lat (tj.
w 1970 r.). W 1993 r. kobiety urodzone w 1965 r. rodziły swoje pierwsze dziecko
już w wieku 28,3 lat. Wskaźnik ten jest relatywnie wysoki, nawet w odniesieniu do
zachodnioeuropejskich standardów, i według prognoz ludnościowych Holender-
skiego Urzędu Statystycznego będzie ulegał jeszcze dalszemu wzrostowi (nawet do
28,9 lat dla kobiet urodzonych w 1985 r.).
Interpretacja
Zmiany w procesie formowania się rodziny holenderskiej na początku lat dzie-
więćdziesiątych mogą być interpretowane jako (czasami nie zamierzona) funkcja
wzrostu indywidualizmu i niezależności jednostki. Emancypacja kobiet w ostatnim
okresie odegrała w tym znaczącą rolę. W Holandii poziom edukacji młodych kobiet
dorównuje poziomowi edukacji mężczyzn. Wyższy poziom edukacji pobudza zdol-
ność kobiet do aktywności zawodowej. Poziom edukacji kobiet nadal bardzo szybko
wzrasta. Kobiety zarabiają, a to powoduje "erozję" tradycyjnej pozycji mężczyzny,
jako dostarczyciela dochodu rodziny. Począwszy od niezależnej pozycji, kobiety
mogą negocjować również wiele innych korzyści w swoim związku. Według teorii
ekonomicznej wygląda to tak: Wzrastająca zdolność kobiet do zarabiania stymuluje
kobiety do poszukiwania pracy. To powoduje z kolei wzrost udziału kobiet w pracy
zawodowej, redukuje do pewnego stopnia korzyści płynące z małżeństwa, a także
częściowo zmniejsza pragnienie posiadania dzieci, wymagających poświęcania im
205
znacznej ilości czasu. Redukcja pragnienia posiadania dzieci, zmniejsza również
pragnienie małżeństwa (Ferment 1989).
Dłuższy okres pozostawania w domu rodzinnym, styl życia w pojedynkę, kohabi-
tacja, małżeństwo i dzieci wszystko to ma związek z typem, rodzajem racjonal-
nego myślenia. W rezultacie obserwujemy powstawanie nowych demograficznych
cykli życia społeczeństwa. To, co obserwujemy w Holandii, zdarzyło się również co
najmniej w kilku innych państwach.
Wzrastające zdolności jednostki wpływają na model indywidualnego życia. Nie
każdy jednak potrafi "negocjować" określony, satysfakcjonujący go "sposób upo-
rządkowania życia". Z drugiej strony ci, którzy odnoszą sukces, muszą ciągle za-
biegać o to, aby on trwał. W konsekwencji, wiele sposobów uporządkowania życia
może w przyszłości ulec zmianie, związki mogą się rozpaść.
Seryjna monogamia w indywidualnym cyklu życia, nie oznacza, że związki
następują jedne po drugich. W praktyce bardzo często pomiędzy nimi ludzie żyją
sami. Często są to okresy po rozpadzie związku, rozwodzie, kiedy poszukuje się
nowego partnera. W tym czasie jednostka jest samotna. Odsetek "przejściowych"
singli i przejściowych rodzin jednorodzicielskich w tym czasie ciągle rośnie.
Przyszłość - przemiany rodziny będą trwać nadal
W przyszłości mogą wystąpić czynniki przeciwdziałające obecnym tendencjom.
Jednak jak dotąd wszystko wskazuje na to, iż tendencja w kierunku wzrostu
indywidualizmu się utrzyma. Dlatego też przede wszystkim będą zachodzić prze-
miany rodziny.
W dekadzie, w której kobiety są coraz lepiej wykształcone, będą wzrastać ich
możliwości wykorzystania własnych kwalifikacji na rynku pracy. W zasadniczych
strukturalnych przemianach orientacje życiowe kobiet będą coraz bardziej skiero-
wane na pracę zawodową. W Holandii proces ten będzie współwystępował ze
spodziewanym spadkiem ludzi młodych w populacji. W najbliższej przyszłości
ogólna liczba rozpoczynających start na rynku pracy się zmniejszy, co spowoduje
deficyt. Fakt ten musi wpływać na wzrost płac oraz zwiększać udział kobiet na rynku
pracy. Tak więc potencjalna wartość kobiet na rynku pracy będzie wzrastać. Ten
wzrost ich potencjalnej wartości spowoduje z kolei bardziej wyważone decyzje
kobiet w sprawach pracy i rodziny.
Ewolucja i przemiany rodziny będą więc w znacznie większym stopniu zależeć
od interesów kobiet. Feminizacja rynku pracy spowoduje przede wszystkim zmia-
206
ny zachowań demograficznych, a decyzje w tych kwestiach podejmowane będą
w znacznie większym stopniu przez same kobiety, aniżeli było to do tej pory.
Pozycja kobiety wprawdzie się poprawi, ale ciągle potrzebne będzie ustalanie
spraw związanych z gospodarstwem domowym i rodziną. Można wnioskować o tym
m.in. na podstawie oczekiwań holenderskich chłopców i dziewcząt, dotyczących
przyszłych celów oraz łączenia pracy i rodzicielstwa. Oczekiwania te nie harmo-
nizują ze sobą. Zwłaszcza w młodym wieku chłopcy i dziewczęta różnią się pozio-
mem emancypacji (De Bois-Reymond, Peters 1990).
Młode kobiety znajdą więcej czasu na wejście w nową fazę swego życia, od-
kładając czas urodzenia pierwszego dziecka. Zgodnie z prognozami Urzędu Staty-
stycznego w Holandii kobiety urodzone w 1985 r. urodzą swoje pierwsze dziecko
w wieku 28,9 lat, tj. około roku 2015. Tak więc nadchodzące pokolenia młodych
kobiet mają kilka lat więcej na dłuższy pobyt ze swoimi rodzicami, na pracę nad
własną karierą, życiem w pojedynkę lub też życiem z partnerem, bez dzieci.
Globalna liczba par (małżeńskich i nieformalnych) zmieni się w niewielkim
stopniu. Zgodnie z przewidywaniami również liczba par nieformalnych będzie
rosnąć w nieco większym stopniu niż liczba par małżeńskich. Ponadto zawarcie
małżeństwa może nadal odbywać się w kościele. Ta forma małżeństw utrzyma się
w dalszym ciągu, a ich liczba będzie zależeć od stopnia sekularyzacji całej populacji.
Jednak małżeństwo nie zaniknie, nie tylko z powodu jego związku z funkcjami
i przekonaniami religijnymi, lecz również z powodów jeszcze bardziej zasadniczych.
Ślub bowiem spełniał i nadal spełnia pewne społeczne i emocjonalne funkcje.
Patrząc przez pryzmat tych funkcji, należy stwierdzić, że ślub czeka z pewnością
jeszcze spokojna przyszłość. Stanowi on bowiem rytualny znak ważnego społecz-
nie i osobiście życiowego zdarzenia. Potrzeba rytuałów nie zanika i nie zaniknie
w przyszłości.
Z porównania przyrostu par małżeńskich i nieformalnych wynika, że liczba singli
gwałtownie wzrasta. Przewiduje się, że ogólna liczba gospodarstw zwiększy się
z 6 min w 1990 r. do 7,4 min w 2010 r., w tym z 1,4 min przyrostu 900 tys. będą
stanowić gospodarstwa jednoosobowe.
Bibliografia
De-Bois Reymond M., Peters E. (1990), Jongeren verder op.weg. Rijksuniversiteit Leiden,
Sectie Jongerenstudies en Jeugdbeleid.
207
I
Ferment B. (1989), The Influence of Economic Factors on Household Formation, w: Po-
pulation and Family in the Low Countries. VI, Cliquet R.L.e.o., The Hague/Brussels,
s. 55-75.
Latten J. J. (1994), Dulch Family Formation in the Nineties, Voorburg.
"Statistics Netherlands" (1994), Slatistisch Bulletin nr 49.
"Statistics Netherlands" (1994), Relatie-en gezinsvorming in dejaren negentig.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Ziemska Maria (red ), RODZINA WSPÓŁCZESNA 1 spis treściTyszka Rodzina we współczesnym świeciedysfunkcjonalność współczesnych rodzinMajkowski Czynniki dezintegracji współczesnej rodziny polskiejWSPÓŁCZESNA RODZINA JAKO ŚRODOWISKO społecznowychowawczefunkcje i zagrozenia wspolczesnej rodzinyDiagnoza rodzin zastępczych w obliczu dylematów współczesnościrodzina dawna i współczesnaRadość współczuciarodzinkaWspółcześniNaturalne planowanie rodziny Anna Gabrielarozporządzenie ministra sprawiedliwości w sprawie określenia wzoru oświadczenia o stanie rodzinnym7) Współczesne koncepcje tragizmu i tragicznościwięcej podobnych podstron