DOWÓD EUDAJMONOLOGICZNY
Dowód psychologiczny z ludzkiego pragnienia szczęścia. Sformułował go najpełniej św. Augustyn. Jest on zarazem jego autorem. Ale przecież nie był pierwszym, kto mówił o szczęściu w ogóle: hedoniści, stoicy, Arystoteles, Epikur, Sokrates, Platon. Co to znaczy, że „celem ludzkiego życia jest szczęście”? Starożytni próbowali roztrząsnąć, co to takiego „szczęście”. Dla Arystotelesa był to złoty środek; Dla stoików - życie w zgodzie z naturą, gdyż nikt nie uniknie swojego przeznaczenia, a pogodzenie się z własnym losem to osiągnięcie stanu Apatei; Epikur - przyjemność, rozumiana jako brak cierpienia; Sokrates - cnotliwe życie(posiąść wiedzę - jeśli wiem, co jest dobre, będę tak postępował); Platon - oglądanie idei, „wyrwanie się z jaskini”.
Dla św. Augustyna szczęściem było zupełnie coś innego. Nie tyle zalecał dążenie do szczęścia, ile zauważył, ż natura człowieka jest taka, że człowiek do szczęścia dąży. „Niespokojne jest serce, póki w Tobie nie spocznie, Panie”. Z natury swojej jesteśmy tak stworzenia, do zaspokojenia serca swojego. Szczęściem jest zatem dążenie do zjednoczenia się z Bogiem.
Myśl, że Bóg jest szczęściem ludzkiej duszy, to motyw ksiąg Augustyna. Ponoć całe życie szukał szczęścia (the poor bastard…). Argument eudajmonologiczny ma charakter psychologiczny i metafizyczny.
Psychologiczny aspekt znajduje się w jego punkcie wyjścia. Tam Augustyn stawia ludzkie pragnienie szczęścia. Jest ono fenomenem natury człowieka i integralnym elementem jego życia duchownego. Żaden inny byt nie dąży świadomie, jak człowiek, do szczęścia - człowiek wszystko co robi, robi z pragnienia bycia szczęśliwym (Jak fajnie…).Kiedy dokonuje wybory w życiu, towarzyszy mu w myśli świadomość szczęścia. (A Chrystus? A poświęcenie w jakiejkolwiek postaci?)
Metafizyczny aspekt ujawnia się w interpretacji natury człowieka. Jeśli „dążymy do szczęścia” przez całe życie, to natura człowieka ma charakter finalistyczny, jest naturą celową. Jeżeli Wszechświat jest ułożony celowo, to i natura człowieka winna być ułożona w taki sam sposób - uporządkowana i celowa. Skoro człowiek ma pragnienie szczęścia, to powinno ono być możliwe do zaspokojenia.
Mamy potrzebę szczęścia absolutnego, nie? Jeśli pragnienie to jest tak duże, to pewnego dnia winniśmy móc je zaspokoić w pełni (niby jak wynika jedno z drugiego?!).
Człowiek jest cielesno-duchową istotą. Może więc dążyć do dwojakiego rodzaju dóbr - zaspokajające ducha, jak i ciała. Dla Augustyna, dążenie do szczęścia wypływa raczej z duchowej strony ludzkiej natury, tkwi w duchowej naturze bytu ludzkiego. Głód na szczęście nie może zaspokoić nic, co zaspakaja ciało człowieka. Ile filozofów, tyle upatrywań szczęścia. Augustyn spostrzegł, że pragnienie szczęścia idzie w parze z jego interpretacją. Wartości materialne dają szczęście, powie Augustyn, ale czy takie, jakiego naprawdę pragniemy? Wartości intelektualno-etyczne (wiedza, zdolności moralne), wartości religijne, wartości witalno-sensytywne (dążenie do zdrowia). Za każdym jednak razie pragnienie szczęścia nie jest zaspokojone przez te wartości - ludzkie pragnienie szczęścia nie może być zaspokojone przez żadne wartości, które możemy odnaleźć na Ziemi.
Mówi, że są różne rodzaje szczęścia - może ono być trwałe, niezmienne, nieprzemijające, stabilne. Właśnie szczęście o takich cechach zaspokoiło by ludzkie pragnienie szczęścia. To, co chwilowe, nie może człowieka w pełni uszczęśliwić, ponieważ temu, co chwilowe, przypadkowe, niekonieczne i nietrwałe, towarzyszy obawa utraty.
(Pupa, BY PAULINKA. Bardzo po Gombrowiczowsku.)
Jeżeli natura człowieka jest taka, że nie można osiągnąć szczęścia całkowitego (przynajmniej za życiu), to ciągle jego serce jest niespokojne. Istnieją dwie ewentualności:
Że człowiek jest bytem absurdalnym (do tego wniosku doszli egzystencjaliści, Albert Camus - „Człowiek ma naturę sprzeczną”), ponieważ jest wyposażony w takie coś, czego spełnić nie może. Mamy dążenie do szczęścia - ale po co? Zwierzęta jej nie mają, a żyją sobie dobrze. Tutaj się miesza druga koncepcja:
Bóg dał człowiekowi potrzebę szczęścia, żeby człowiek go ciągle szukał (Ha, ale z tego nie wynika, że Bóg będzie w stanie wypełnić potrzebę szczęścia), żeby wykraczał w świat Boga. I taka jest właśnie konkluzja dowodu ze szczęścia.