EmancyT2R9


79






























9 Nareszcie
złożyli wizytę
Raz... (było to po Bożym Narodzeniu) około dwunastej z rana służący Jan wezwał pannę
Brzeską i panienki do salonu.
Poszły. Madzia chwilę zatrzymawszy się we drzwiach spostrzegła w lustrze dwie zakonnice
w granatowych sukniach i białych kapeluszach, jak wielkie motyle. Był to widok tak
niezwykły w salonie, że Madzia przestraszyła się.

Moje córki... panna Brzeska, przyjaciółka panny Solskiej rzekła pani Korkowiczowa do
zakonnic.
Nastąpiły ukłony; panienki ucałowały ręce obu zakonnicom; Madzia usiadła przy młodszej
z nich i w lustrze naprzeciw kanapy znowu zobaczyła ich odbicie, i
znowu drgnęła nie
wiedząc dlaczego.

Dobrodziejki
rzekła uroczyście pani Korkowiczowa
jadąc do naszego szpitala w
Korkowie były łaskawe odwiedzić nas...

Ażeby podziękować państwu za ich hojne dary na szpital wtrąciła starsza zakonnica. -

Bardzo przydał się, bo panuje tyfus w okolicy...

Doprawdy, aż mi wstyd...
mówiła pani Korkowiczowa. Ale kiedy już siostry są z takim
uznaniem dla fundatorów, to daleko większy honor należy się pannie Solskiej, która na
moją listowną prośbę odpowiedziała bardzo grzecznie i ofiarowała dla szpitala tysiąc rubli...
Szlachetna kobieta!... Byłabym prawdziwie szczęśliwą, gdyby dobrodziejki ją przede
wszystkim odwiedziły, nadmieniając, że nigdy nie zapomnę tego pięknego czynu, jaki za
moim pośrednictwem...
Madzia spojrzała na bok i w trzecim lustrze znowu zobaczyła kapelusze zakonnic. Zakonnice
na kanapie, zakonnice z frontu, zakonnice z prawej i z lewej strony... Już widać ich nie
cztery pary, ale dwa nieskończone szeregi odbijające się w lustrach bocznych!... Madzię zaczęły
w końcu drażnić te białe kapelusze i ręce złożone na piersiach.

Pani dawno w klasztorze?
zapytała młodszej.

Siódmy rok.

Ale pani może opuścić zakon, kiedy zechce?

Nie myślę o tym.

Więc tak do końca życia?
Zakonnica łagodnie uśmiechnęła się.

Paniom światowym
mówiła
klasztor wydaje się więzieniem... Ale my jesteśmy
szczęśliwymi, że za życia dopłynęłyśmy do portu.
Do rozmowy wmieszała się starsza zakonnica i rzekła patrząc na Madzię:

Znałam kiedyś u Wizytek matkę Felicissimę, która na świecie nosiła nazwisko Brzeskiej,
choć ziemskiego jej imienia nie pamiętam. Czy pani nie była spokrewniona z jej rodziną?...
Madzię prawie przeraziło to pytanie.

To była ciotka mego ojca... Wiktoria Brzeska...
odparła zdławionym głosem.

Naturalnie pani nie mogła jej znać, bo już od dwudziestu lat nie żyje
mówiła zakonnica.

Była to osoba niezwykłej pobożności, tak zatopiona w modlitwie i praktykach ascetycznych,
że nieraz musiano jej zakazywać...
Pani Korkowiczowa znowu skierowała rozmowę na szpital i szlachetność Ady Solskiej.
Przy pożegnaniu starsza zakonnica ucałowawszy Madzię rzekła do niej:

Ja mieszkam stale w Warszawie. Jeżeli zechcesz mnie kiedy odwiedzić, kochane dziecko,
będę ci wdzięczna. Babka twoja robiła mi wiele dobrego, bardzo ją kochałam.
Po odejściu zakonnic Madzię ogarnął strach i smutek. Dzieckiem będąc słyszała opowiadania
o obłóczynach babki Wiktorii, które porównywano do pogrzebu. Później kilka razy
stykała się z zakonnicami, zawsze w przykrych warunkach: przy łóżku chorego albo przy
trumnie.
Dziś odżyły wszystkie żałosne wspomnienia, a nadto ciągle zdawało się jej, że z prawej i
lewej strony widzi nieskończone szeregi zakonnic.
"Cóż to za okropne życie!...
myślała.
Siedzieć w wiekuistym więzieniu, zerwać z rodziną,
wyrzec się znajomych, patrzeć na świat tylko przez kratę... I nigdy żadnego celu, żadnej
nadziei... Ach, lepiej od razu umrzeć..."
Ale pani Korkowiczowa była bardzo zadowolona, tak zadowolona, że zacierając ręce rzekła
do Madzi:

Jeżeli tym razem państwo Solscy nie przypomną sobie o nas... No, byliby chyba ludźmi
tak niedelikatnymi, że nie warto zbliżać się do nich!...
W kilka dni później, na krótki czas przed obiadem do pokoju Madzi wpadła Linka wzburzona:

Pani!...
zawołała.
Przyszli państwo Solscy... mama prosi... Boże, a tu akurat wyjechał
tatko...
Madzia uściskała Linkę z radości.

Nareszcie
rzekła
spełniło się życzenie mamy i moje najgorętsze... Ach, jacyż oni dobrzy!...
Pod zamkniętymi drzwiami salonu Stasia zaglądała przez dziurkę od klucza. Na widok
Madzi zawstydziła się i uciekła do jadalnego pokoju, lecz po wejściu Madzi do salonu wróciła
na poprzednie stanowisko i ciągnąc za sobą Linkę szepnęła do niej:

Co za szczęście!... jest i Bronek... Teraz już na pewno ożeni się z panną Solską... Ale jaka
ona nieładna...
Madzia trafiła na moment, kiedy rozgorączkowana pani Korkowiczowa prezentowała Solskim
pana Bronisława.

Mój syn!...
mówiła z mocą.
Prawdziwe nieszczęście, że mąż musiał wyjechać do
Korkowa, właśnie tam, gdzie pan hrabia (w tym miejscu skłoniła się obojgu) chce postawić
cukrownię... Ale po powrocie mąż mój nie omieszka...

Hrabia to chyba wcale nie bywa u Stępka?...
odezwał się pan Bronisław.

Bardzo trafnie odgadł pan
uprzejmie odparł Solski.

Nie umiem opowiedzieć
mówiła deklamując pani Korkowiczowa
jak panna Magdalena
tęskni za państwem.
Madzia ze zdumieniem spojrzała na panią Korkowiczowę, a w tej chwili Solski odezwał
się:

Słowa szanownej pani przypomniały mi, że przyszliśmy tu z prośbą.

Ależ niech hrabia rozkazuje!...
zawołała pani schylając głowę.

Nie śmiem prosić nie będąc pewnym skutku.

Spełnić każde życzenie hrabiostwa cały nasz dom uważa sobie za najświętszy obowiązek...
Madzia siedziała jak na szpilkach, panna Solska rumieniła się, a pan Bronisław widząc jej
rumieńce
również się zarumienił. "Nie taka ona brzydka, jak mówili!..."
pomyślał.

Siostra moja
mówił Solski
tak kocha pannę Magdalenę, że nie może obejść się bez
jej towarzystwa...

Ależ co dzień... na cały dzień...
wtrąciła pani Korkowiczowa.

...że przyszliśmy z uprzejmą prośbą, ażeby pani raczyła uwolnić pannę Magdalenę od
dotychczasowych obowiązków zakończył Solski.

Ależ...
zaprotestowała Madzia.

Maja droga... proszę cię o to!...
szepnęła panna Solska biorąc ją za rękę.
Pani Korkowiczowa osłupiała.

Jak to?... Jeżeli rozumiem...
rzekła.

Tak jest
odparł Solski
oto właśnie prosimy panią...

Nie wiem, czy panna Magdalena, którą wszyscy tak kochamy...

Właśnie wiedząc o uczuciach państwa i pojmując wielkość ofiary, jakiej żądamy od pani,
przyszliśmy tu z siostrą...

Ależ ja nie mogę...
wtrąciła Madzia. Panna Solska ścisnęła ją za rękę.

Czy zatem pani raczy uwzględnić naszą prośbę?
nalegał Solski w taki sposób, że aż
siostra zgromiła go spojrzeniem. Pani Korkowiczowa była zdruzgotana.

Ha!...
rzekła zmienionym głosem
jeżeli hrabiostwo koniecznie tego sobie życzą...

Jesteśmy pani bardzo obowiązani
rzekł Solski i z ukłonem uścisnął rękę pani Korkowiczowej.

Teraz na ciebie kolej
zwrócił się do siostry.

Ty pojedziesz z nami, kochanko... Ty mi nie odmówisz tej łaski... Przecież jesteśmy
spokrewnione...
błagała Madzię panna Solska.

Tak
potwierdził brat
przez Strusiów.

Więc ubierz się, moja ty jedyna, i kiedy pani tak łaskawa, że cię zwolniła, jedź zaraz z
nami...

Naturalnie
rzekł Solski.
W pięć minut później, w pysznym salonie została tylko pani Korkowiczowa bliska apopleksji
i jej syn pełen zdumienia.

Cha! cha! cha!...
zaśmiał się pan Bronisław.
Kuzynka Solskich... A to się mamie
udało z tym ciemnym pokoikiem!...

Będziemy ją odwiedzać u Solskich...
nagle odezwała się pani.
Mamy prawo, nawet
święty obowiązek...

Albo oni nas tam przyjmą!... Przecież dawno mówiłem mamie, że to dranie...
zakonkludował
pan Bronisław.
Linka i Stasia wyrozumiawszy przez drzwi, o co idzie, nawet nie pożegnały się z Madzią.
Zamknęły się w swoim pokoju na klucz i zanosiły się od płaczu.
Stroskana matka na próżno dobijając się do nich usłyszała od Linki te wyrazy:

A co, nie mówiłam, że się mama dowojuje?...

Przecież będziemy pannę Brzeską odwiedzać u państwa Solskich
uspakajała ją pani
Korkowiczowa, choć serce jej szarpały złe przeczucia.

KONIEC ROZDZIAŁU


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Emancypantki32
Emancypantki57
Emancypantki33
EmancyT2R34
Emancypantki47
Emancypantki49
Emancypantki11
Emancypantki20
Emancypantki17
Emancypantki55
Emancypantki18
Emancypantki19
Emancypantki45
Emancypantki35
Emancypantki26
Celiński P Interfejsy mediów cyfrowych dalsza emancypacja obrazów czy szansa na ich zdetronizow
Emancypantki14
EmancyT2R26

więcej podobnych podstron