Bez ciebie znikam, Fan Fiction, Beyblade


- Ray znowu za mną leziesz?!
- Nie za tobą, tylko tak się złożyło, że w tym samym kierunku…
- Akurat mam uwierzyć, że prysznice to coś, bez czego nie możesz teraz żyć, tak?- głos niebieskowłosego był zimny.
- Nie czepiaj się mnie, dobrze Kai?- Ray szybko wyminął kolegę i zamknął się w jednej z kabin prysznicowych. Przerzucił ręcznik przez poręcz, ale nie zamierzał brać kąpieli. To prawda, przyszedł tu za Kaiem. Lubił jego towarzystwo i niedawno zauważył też, że podkochuje się w bordowookim. Od jakiegoś czasu robił, więc wszystko by być jak najbliżej kolegi. Nie sądził tylko, że jego działania są aż tak widoczne…
Zaczął się zastanawiać czy inni już wiedzą, co mu jest……Oby nie!
Nagle usłyszał odgłos wody tuż obok siebie.
- Och Kai, jesteś tak blisko mnie….a jednak nie mogę nawet cię dotknąć, choć tego pragnę.
Ray zabrał swój ręcznik i wymknął się do swojego pokoju. Usiadł przy stoliku i zabrał się za pisanie. Czarnowłosy pisał list. Napisał już kilka kartek. List zawierał wyznania, których adresatem teoretycznie miał być Kai, ale….nie chciały mu one przejść przez gardło. Za nic w świecie też nie odważy się go oddać Kaiowi. Pisał, więc śmiało to wszystko, co czuł do niebieskowłosego przyjaciela. Uwieczniał swoje sny, fantazje oraz rzeczywistość….
Nagle ktoś zapukał do drzwi i nie czekając na odpowiedź, wpadł do środka. To był Kai.
-Za 10 minut będzie kolacja- rzucił nie patrząc w stronę kociookiego i wyszedł.
Z cichym westchnieniem Ray wstał z fotela i zamknął list w szufladzie biurka. Przeczesał palcami włosy i postanowił zejść.
 
Kolacja jak zwykle ciągnęła się w wesołej atmosferze. Tylko Ray smętnie skubał to, co miał na talerzu. Dopiero, gdy usłyszał śmiech Tysona uświadomił sobie, że wyłączył się całkowicie.
-Tak!- krzyknął Tyson- Urządzimy sobie imprezę dziś wieczorem. Zamówimy mnóstwo jedzenia….będzie super!
-Spokojnie stary- stwierdził Max- Jeszcze nie wiemy, co na ten temat sądzą inni. Kai? Ray?
Kociołki wymruczał niewyraźne „jasne”. Z tego, co zauważył, Kai też przytaknął ruchem głowy. I w ten sposób mieli zapełnione resztę wieczoru.
 
Ray stał przed własną szafą i pierwszy raz w życiu miał problem, w co ma się ubrać. Mógł pojawić się w tym co zwykle, ale zrezygnował z tego pomysłu. Chciał zaskoczyć wszystkich czymś nowym. Nie zwracał uwagi na wewnętrzny głosik, który mu mówił, że głownie to chce zrobić wrażenie, ale na Kai'u.
Po godzinie był gotowy. Teraz sam siebie nie mógł poznać w lustrze, ale był zadowolony z efektów. Wyglądał inaczej, co z pewnością nie zostanie niezauważone przez kolegów. I może też przez Kai'a….. Na tę myśl Ray'owi zrobiło się ciepło na sercu. A może nawet odważy się i właśnie dziś wyzna mu to co czuje? Nie był pewny czy mu się uda, ale nowy wygląd i tak dodał mu wiele odwagi.
- Jeśli to nie zwróci twojej uwagi Kai, to już nie wiem co mogłoby to zmienić- z ta myślą wszedł do Sali telewizyjnej.
Na początku nikt nie zauważył jego wejścia, ale gdy to wreszcie nastąpiło, jedyną reakcją był opad szczęki u jego kolegów i odgłos upadającego widelca na podłogę, który z wrażenia wypuścił Tyson.
-R…R…Ray?- wydukał Max
-Jasne, że ja. Co się tak patrzycie?- specjalnie zadał to pytanie a jego błyszczące złote oczy patrzyły wprost na Kai'a. Wyglądał na zaskoczonego nie ukrywał tego. Ray się uśmiechnął- To co, zaczynamy?
- Jasne- rzucił Tyson- Max, włącz wreszcie jakąś muzykę!
Ray długo szalał na parkiecie. Już dawno temu zauważył, że Kai siedzi samotnie pod ścianą i pije. Stanowczo za dużo….
-Hej Kai- zagadnął wesoło- może soku?
-Odczep się- warknął niebieskowłosy i wypił pół kieliszka wódki na raz.
- Myślę, że jednak powinieneś już to zostawić-rzekł Ray wyjmując kieliszek z dłoni Kai'a i starając się nie drżeć, kiedy poczuł dotyk jego skóry.
- Czy ja niewyraźnie mówię?- warknął bordowooki- zostaw mnie i odejdź!
W tym momencie Ray był szczęśliwy, że światło w sali było zgaszone. W jego oczach zaszkliły się łzy. Odwrócił się i wybiegł z sali prosto na taras. Schował się w najdalszym jego kącie i zaczął płakać. Gwiazdy nad jego głową świeciły wyjątkowo mocno. Tej nocy na niebie nie było nawet jednej chmury….
Po policzkach Ray'a płynęły łzy. Jego marzenie legło w gruzy. Tak bardzo chciał by Kai go zauważył i nie udało się. Był tak zajęty użalaniem się nad sobą, że nie zauważył Kai'a który nagle pojawił się tuż obok niego.
-Czemu ryczysz?- spytał
Ray nawet się nie podniósł głowy. Postanowił po ignorować. Co mu nie bardzo wyszło szczególnie, gdy poczuł dłoń Kai'a unoszącą jego podbródek chwilę później bordowooki wpił się ustami w drżące wargi Ray'a.
-Nie płacz już- wyszeptał a po chwili znów chciał pocałować kociookiego ale ten mu na to nie pozwolił
-Nie Kai, nie rób tego- rzekł Ray- Jesteś pijany. Jutro nie będziesz z tego zadowolony….jeśli w ogóle będziesz coś pamiętał.
Przez chwilę Kai patrzył na niego w ciszy aż wreszcie roześmiał się. Ray nic z tego nie rozumiał.
- Nie bądź śmieszny Ray- powiedział, gdy się uspokoił- Nie jestem pijany i doskonale wiem co robię. Nie drażnij się więc ze mną. A może już nie chcesz? Może chcesz mi powiedzieć, że wcale tego nie pragniesz?
Tym razem to Ray złożył pocałunek na ustach bordowookiego, który zdążył jedynie wymruczeć „wiedziałem” a potem już tylko skupił się na pogłębianiu pocałunku. Po jakimś czasie jego wargi sunęły powoli po szyi Ray'a. Kociooki wzdychał cicho. W głowie miał całkowita pustkę. Tyle czasu o tym marzył a teraz był w stanie tylko błagać w myśli kogokolwiek, kto by go wysłuchał, by Kai nie przestał……Nie teraz. Zadrżał lekko, gdy poczuł dłoń Kai'a pod swoją bluzą, która leniwie błądziła wzdłuż jego kręgosłupa.
Nagle Kai przestał go dotykać. Ray jęknął cicho zawiedziony i spojrzał mu prosto w oczy.
-Nie możemy dłużej tu siedzieć- wyszeptał Kai- Ktoś nas może tu odszukać. Musimy wracać na salę.
-Ale ja nie chcę tego przerywać- odszepnął Ray
Bordowooki uśmiechnął się.
-Jeśli chcesz to przyjdź do mojego pokoju w nocy tygrysie- rzekł Kai- A na razie wracajmy. Tylko postaraj się uspokoić…..
Ray lekko się zarumienił, co wcale mu nie pomogło……
 
Ta noc jak i kilka następnych były dla Ray'a jak sen. Piękny sen. Wymykał się co noc do Kai'a a kiedy już z nim był to zapominał o całym świecie. W dzień chodził niewyspany, ale za to bezgranicznie szczęśliwy. Pozostali przyjaciele patrzyli na niego trochę zaskoczeni, ale nic nie powiedzieli. Natomiast Ray czuł się jak w niebie. Śpiewał nawet pod prysznicem, co mu się nigdy wcześniej nie zdarzało.
Wracał właśnie z łazienki, kiedy usłyszał jakiś hałas. Zajrzał do kuchni i stanął jak wryty. Widział Max'a, który przyciska Kai'a, jego Kai'a, do lodówki i namiętnie całuje. W tym momencie w oczach Ray'a pojawiły się łzy, które po chwili toczyły się mu po policzkach. Nagle poczuł jak wzrasta w nim wściekłość. Odwrócił się i trzasnął z całej siły drzwiami. Dopiero wtedy Max oderwał się od bordowookiego, który miał ochotę zadusić blondynka gołymi rękami. Zamiast tego, wybiegł z kuchni i pognał prosto do pokoju Ray'a. Wiedział, że kociooki jest w środku. Walił pięściami i kopał w drzwi ale nic to nie dało. W tym czasie Ray leżał na łóżku i płakał.
-Pierwszy i ostatni raz mnie zraniłeś Kai! Nigdy ci już nie zaufam!- to były jego główne myśli.
Słyszał, że ktoś próbuje się dobić do jego drzwi ale nie reagował. Po godzinie walenie ustało. Jednak Ray nadal nie ruszył się z pokoju. Nie wyszedł też na kolację a kiedy Kenny próbował go przekonać, nakrzyczał na niego i znów wtulił się w poduszkę.
I leżał tak jeszcze długo…..
 
Kai chodził po hotelu jak burza gradowa. Nikt o zdrowych zmysłach nie odważył się do niego odezwać. Szczególnie Max postanowił nie wchodzić mu w drogę. Teraz już wiedział co zrobił. Ale skąd miał wiedzieć, że dwójka jego przyjaciół jest razem? Gdyby wiedział to nawet nie dotknął by Kai'a, Ale nie wiedział….
W między czasie Kai wiele razy próbował pogadać z kociookim ale nie udało mu się to. Kiedy wreszcie po kilku dniach izolacji Ray wyszedł z pokoju, omijał niebieskowłosego szerokim łukiem. A kiedy jednak musiał być w jego towarzystwie to nawet na niego nie patrzył. Kiedy jednak nadchodziła noc, Ray znów płakał.
Pomimo ogromnego bólu czuł, że nadal kocha Kai'a. Złość już dawno z niego wyparowała a pozostała tylko tęsknota za ciepłymi ramionami kochanka. Leżał właśnie na łóżku ze słuchawkami na uszach i słuchał wciąż tej samej piosenki.
 
„Bez ciebie noc straciła smak,
Nie ma sensu cały świat.
Marzenia nie spełniają się,
Gdy cię nie ma obok mnie.*”
 
Czuł łzy spływające mu do uszu, ale nie wyłączył piosenki. Nagle zobaczył dużą, szara kopertę, którą ktoś powoli wsunął mu pod drzwi. Najpierw chciał ją zignorować, ale jednak ciekawość wzięła górę. Wstał i podszedł do drzwi. Koperta zawierała list od Max'a. Prosił w nim Ray'a by ten pojawił się w pokoju blondyna by pogadać. Najpierw kociooki miał ochotę zgnieść kartkę w ręku i ją wyrzucić, ale…. już od pewnego czasu był ciekaw co na ten temat ma do powiedzenia Max. I choć wiedział, że przeczy wszystkim swoim obietnicom sprzed tygodnia to jednak wyszedł z pokoju. Po chwili był już u Max'a który niezwykle się na jego widok ucieszył.
-To nie była wina Kai'a. On tego nie chciał. To ja go zaczepiłem w kuchni i zmusiłem do pocałunku. Nie miałem pojęcia, że jesteście razem, naprawdę. Przecież wiesz, że nigdy nie odważyłbym się robić czegoś takiego, szczególnie dwójce moich najlepszych przyjaciół. To wyłącznie moja wina. Nie wiń Kai'a. Proszę cię Ray, wybacz mu.- zakończył swój monolog Max.
Kiedy kociooki wyszedł od blondynka był nieco skołowany. Bardzo chciał w to wszystko uwierzyć. Ale czy potrafił? Chciał wrócić do siebie i to przemyśleć, kiedy nagle usłyszał cos znajomego. Z pokoju Kai'a słychać było piosenkę, którą kociooki tak często męczył w nocy. Ray stanął przy samych drzwiach i słuchał, choć znał ją już na pamięć.
 
„Gdy zamknęłaś drzwi,
Rozpadłem się na pół,
Moja dusza znika-
Rozpływa się wśród chmur.
I nie ważne jest,
Kto popełnił błąd,
Chcesz to za wszystko teraz przeproszę,
Tylko zabierz mnie stąd.*”
 
Ray miał dość. Bez pukania otworzył drzwi i wzrokiem omiótł pokój. Dostrzegł borodowookiego, który siedział pod ścianą i łykał łzy. W tym momencie dostrzegł Ray'a i spróbował się podnieść. Stanął na nogi, ale był w takim stanie, że o mało nie upadł znów na podłogę. Z ręki wypadło mu, jeszcze nie otwarte, pudełko jakiś tabletek. Ray się lekko przestraszył, gdy tylko doszło do niego, co niebieskowłosy chciał zrobić. Zamknął drzwi i podszedł do niego. Usiadł z nim na podłodze i wtulił jego drżącą postać w swoje ramiona.
-Jesteś tu- wyszeptał cichutko Kai- wybacz mi, proszę ciebie. Nie chciałem…..ale Max….a potem ty wyszedłeś…..Kocham cię.
Ray czuł gorące łzy Kai'a które kapały mu na ręce. Tak właściwie to już wiedział, co zrobić. Nie musiał już nad niczym myśleć. On kochał i był kochany a reszta się nie liczyła. Nie mógł stracić tak ważnej dla siebie osoby. A gdyby zajrzał tu 10 minut później….. nigdy by sobie nie wybaczył.
-Kocham cię- szepnął tuż przy ustach Kai'a a następnie go pocałował. I nic więcej nie było potrzebne. Ray był znów szczęśliwy
Zdążył jeszcze tylko złapać pudełko z tabletkami, które zamierzał zażyć Kai i wyrzucił je do kosza.
-To ci się już nie przyda- szepnął i znów pocałował bordowookiego.
A potem byli tylko oni, miękki dywan w pokoju i piosenka, która od tej pory już nie wydawała się Ray'owi taka przygnębiająca…..
 
 
*Ira „Bez ciebie znikam”



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jesień to piękny czas, Fan Fiction, Beyblade
T R E N I N G, Fan Fiction, Beyblade
Oko za oko, Fan Fiction, Beyblade
Światełko na końcu tunelu, Fan Fiction, Beyblade
Księżyc, Fan Fiction, Beyblade
Kociak, Fan Fiction, Beyblade
Droga do nikąd, Fan Fiction, Beyblade
Jak ja kocham cię, Fan Fiction, Beyblade
Pociąg do miłości, Fan Fiction, Beyblade
Forever Yours, Fan Fiction, Beyblade
nocą, Fan Fiction, Beyblade
Festiwal Gwiazd, Fan Fiction, Beyblade
BARIERA, Fan Fiction, Beyblade
Mogę w to uwierzyć, Fan Fiction, Beyblade
Przyciąganie, Fan Fiction, Beyblade
BEZ CIEBIE ZNIKAM IRA
Gdy coś we mnie umiera, Fan Fiction, Dir en Gray
Sweet, Fan Fiction, Dir en Gray
Bez Ciebie umieram Mannam, Teksty piosenek

więcej podobnych podstron