rodzina, Dobre duchy nad kołyską, Dobre duchy nad kołyską / 27 marzec 2008


Dobre duchy nad kołyską / 27 marzec 2008
Dorota Krzemionka, Grażyna Kmita

0x01 graphic

Nie da się napisać instrukcji obsługi niemowlaka. To jest żywa osoba i uczymy się jej w kontakcie. Często płaczem niemowlę sygnalizuje pragnienie kontaktu z inną osobą. To osoba i bycie razem z nią jest na początku najważniejsze - mówi dr GRAŻYNA KMITA.

Dorota Krzemionka: - Małe dzieci mają różną kondycję psychiczną. Niektóre są pogodne i sprawiają wrażenie, że jest im dobrze w życiu, a inne mają wciąż skwaszoną minkę. Od czego ono zależy?
Grażyna Kmita: - Niemowlęta zawsze uśmiechnięte to mit. Każde dziecko przeżywa i dobre, i złe chwile. To, czy zazwyczaj jest radosne i uśmiechnięte, czy nie, zależy od wielu rzeczy, między innymi od tego, jak ono sobie radzi w świecie, z jakim się rodzi temperamentem, wyposażeniem biologicznym. Bardzo ważne jest, czego dziecko doświadcza w relacjach z innymi osobami, z mamą, tatą.

Betty Hutchon, dziecięcy terapeuta zajęciowy i trenerka, która od wielu lat pracuje z niemowlętami, twierdzi, że już noworodki próbują z otoczenia wyławiać twarze.
- Otóż to. Badania nad noworodkami i niemowlakami prowadzone na przełomie lat 60. i 70. dwudziestego wieku, podsumowane między innymi w świetnej książce pod redakcją Margaret Bullowa Before Speech: The Beginning of Interpersonal Communication pokazują, że dziecko od narodzin jest wyposażone w pewne wyłaniające się kompetencje, które służą nawiązywaniu kontaktu.

Na przykład?
- Już w roku 1974 Condon i Sander wykazali, że noworodek dostraja ruchy rąk do mowy opiekuna. U dzieci z zaburzonym rozwojem już na tym etapie pojawiają się kłopoty z synchronizacją. Prawidłowo rozwijający się noworodek fiksuje wzrok na twarzy opiekuna, naśladuje jego miny. Ta wymiana min wkrótce zaczyna przypominać dialog.

Podobno noworodek dłużej zatrzymuje wzrok na twarzy, gdy ktoś na niego patrzy. Czy rzeczywiście można tu mówić o swoistej rozmowie?
- Lynne Murray i Liz Andrews, autorki książki The Social Baby, utrwaliły taki dialog między noworodkiem i matką. Lynne Murray jest psychologiem klinicznym, a Liz Andrews fotografikiem. Pokazały one, że jeśli robimy jakieś miny, np. wysuwamy język, i chwilę poczekamy, to już kilkugodzinny dzidziuś potrafi to naśladować. Jak pokazały to również badania naukowe prowadzone przez Meltzoffa, u dwumiesięcznych dzieci następuje wymiana naprzemiennych „wypowiedzi” w postaci min, dźwięków itp. Jako pierwsza opisała to Margaret Bateson i nazwała „proto-konwersacją”.

Czego potrzeba, by do tej rozmowy doszło?
- Ogromnie ważna jest dostępność osoby dorosłej i dopasowanie odpowiedzi jej i dziecka. Badania Lynne Murray pokazują, co się dzieje, jeśli tego dopasowania nie ma. W jej eksperymencie matki miały zachowywać kamienny wyraz twarzy. Okazało się, że dwu-, trzymiesięczne maluchy reagowały na to zaniepokojeniem, płaczem, wycofywały się z kontaktu. Potem powtórzono te eksperymenty, by zobaczyć, czy chodzi o smutny, „depresyjny” wyraz twarzy, czy raczej o brak dopasowania czy dostrojenia jej mimiki do zachowania dziecka. Wykorzystano specjalne techniki telewizyjne. Dziecko widziało swoją mamę uśmiechniętą, reagującą - tyle że ten obraz był odrobinę przesunięty w czasie, w związku z czym mimika matki nie była odpowiedzią na zachowanie dziecka. Okazało się, że już dwumiesięczne dzieci wykrywały ten brak synchronizacji i reagowały płaczem. Dopiero w drugiej połowie pierwszego roku życia dzieci zaczynały traktować to „przesunięcie” jako zabawę czy żart. To oczywiście nie znaczy, że mama musi być non stop „dopasowana” czy „dostrojona”. Dziecko potrzebuje też doświadczyć, że po chwili braku kontaktu, za moment można znów świetnie się porozumiewać, że komunikowanie wymaga dochodzenia do wspólnych znaczeń.

Pani mówi o dialogu, a nam często wydaje się, że noworodek tylko śpi, ssie, albo płacze. Czy naprawdę ma on umiejętności społeczne?
- Profesor Colwyn Trevarthen z Uniwersytetu w Edynburgu wykazał, że dzieci od początku inaczej zachowują się w stosunku do osób i do przedmiotów. Płacz czy ssanie nie są tylko odruchami, a zorganizowanymi zachowaniami. W badaniach DeCaspera i jego współpracowników małe dzieci, zależnie od tego, w jakim rytmie ssały, słyszały głos mamy albo innej osoby. I okazało się, że dość szybko nauczyły się ssać w taki sposób, by usłyszeć głos mamy. Dziecko nie ma jednak szans na pokazanie swojej intencjonalności, póki dorosły traktuje je jako wyposażone jedynie w odruchy. Ale matki zazwyczaj widzą intencjonalność dziecka. Mówią, że potrafią się z nim porozumiewać.

Jak zrozumieć dziecko, które na przykład płacze? Co może wyrażać tym płaczem?
- Może sygnalizować w ten sposób wiele rzeczy. Na przykład, że jest mu za ciepło albo za zimno, lub że ma za dużo światła. U niemowlaka zmieniają się stany snu i czuwania. W każdym z nich dziecko jest wrażliwe na coś innego, na przykład w stanie aktywnego czuwania staje się niespokojne i bardziej wrażliwe na bodźce bólowe niż w stanie spokojnego czuwania. Nasze działania powinny być do tego dostosowane. Kluczowe jest rozumienie, co się z maluszkiem dzieje. Nie da się napisać instrukcji obsługi niemowlaka. To jest żywa osoba i uczymy się jej w kontakcie. Często płaczem niemowlę sygnalizuje pragnienie kontaktu z inną osobą. To osoba i bycie razem z nią jest na początku najważniejsze. Dopiero potem maluch potrafi zająć się przedmiotami. Nie można wyrastać wśród pięknych zabawek, ale bez osób... A jeszcze później dziecko integruje te dwa motywy i może komunikować się z mamą na temat czegoś pięknego, co zobaczyło.

Czasem mama zastanawia się, czy biec do płaczącego dziecka, czy poczekać, aż samo się uspokoi. Jak dziecko uczy się samoregulacji i uspokajania się?
- Alan Sroufe, słynny amerykański psycholog i badacz zajmujący się rozwojem więzi, mówi, że samoregulacja rozwija się w relacji z innymi osobami. W miarę rozwoju coraz więcej regulacji jest po stronie dziecka. Ale dzieci różnią się pod względem rozwoju tych kompetencji regulacyjnych. Są takie niemowlaki, które już wcześnie przesypiają większą część nocy i potrafią same usnąć, jeśli się przebudzą. Inne natomiast potrzebują na to więcej czasu i więcej pomocy ze strony dorosłych. Ważne jest, czy mama darzy dziecko zaufaniem i nie wyprzedza go w jego pomysłach. Nie jest łatwo towarzyszyć dziecku tak, żeby nie zabierać mu kompetencji, a jednocześnie żeby go nie opuścić w tych przeżyciach. Rosnąć z nim. Jeżeli dziecko ma miesiąc i płacze, to nie można oczekiwać, że samo się uspokoi. Ale jeśli ma ponad sześć miesięcy, to może warto chwilę poczekać, dać mu szansę. Ważna jest elastyczność i dostosowywanie się do dziecka. Czasami rodzice chcą być konsekwentni. Nie wezmą dziecka na ręce i ono przestaje płakać. Pozornie nie sprawia kłopotów. Tyle, że ten maluch może już nigdy nie wyrazić, jak mu jest trudno. Ważne jest dostrajanie się do dziecka. Rodzic odzwierciedla emocje dziecka, nie kopiuje ich. Kopiowanie oznaczałoby, że rodzic czuje to samo, co dziecko. To byłoby przerażające, ponieważ dziecko nie wiedziałoby, gdzie ono się kończy, a gdzie zaczyna się mama. A jeśli matka jest tak samo przerażona jak dziecko, to jak ma jemu dać wsparcie? Natomiast odzwierciedlając matka odpowiada adekwatnie, ale jest optymalna różnica między reakcją jej i dziecka, która pozwala mu skorzystać z jej wsparcia.

W Klasyfikacji Diagnostycznej DC: 0-3R podano kryteria zaburzonych relacji matki i dziecka. Może być ona nadmiernie albo zbyt mało zaangażowana, lękliwa, pełna złości i wrogości...
- Chodzi tu o próbę opisania różnych problemów, jakie mogą pojawiać się w relacji rodzice-dziecko. Nie oznacza to poszukiwania „winnych”. Próbujemy zobaczyć dynamiczne zależności, czyli to, co wnoszą w relację wszystkie osoby w niej uczestniczące. Łatwo być dostrojoną mamą maluszka, który zawsze się uśmiecha, dobrze śpi i generalnie jest zadowolony z życia. Trudniej być mamą dziecka, które źle znosi wszelkie zmiany, dużo płacze czy choruje.

Bywa, że płacz dziecka rodzic odbiera jako sygnał „Aha, coś źle robię”. Może nawet odczuwać, że dziecko płacze przeciw niemu, robi mu na złość.
- Czasem w relację z dzieckiem wnosimy jakieś swoje nieprzepracowane, negatywne doświadczenia z wczesnej relacji z ważnymi osobami. Znana amerykańska psychoterapeutka i psychoanalityczka Selma Fraiberg nazywała je „duchami nad kołyską”. Poprzez pryzmat tych doświadczeń nadajemy znaczenie temu, co się dzieje między nami a dzieckiem, czasami bardzo zniekształcając rzeczywistość. Jeśli w relacji z matką doświadczyliśmy strachu, bezradności, agresji, to podobnie możemy się czuć w kontakcie z własnym dzieckiem i na przykład typowe dla niemowląt badanie twarzy dorosłego, wkładanie mu paluszków do buzi możemy interpretować jako złość czy atak. Na szczęście coraz częściej mówi się też o „aniołach”, jako metaforze pozytywnych wczesnych doświadczeń opieki, troski, bezwarunkowej miłości. Może się okazać, że ta sama mama, z którą było mi tak trudno - grała ze mną w „Chińczyka” czy szyła sukienkę dla mojej lalki i to doświadczenie może stanowić punkt wyjścia do pozytywnych doświadczeń z własnym dzieckiem.

Podkreśla Pani znaczenie relacji z matką dla zdrowia psychicznego małego dziecka. Mamy zastanawiają się nieraz, czy mogą zostawić swoje kilkumiesięczne dziecko pod opieką kogoś innego, czy nie. Mogą?
- Znam wiele dzieci pracujących mam, których więź można określić jako ufną. Można też siedzieć z dzieckiem trzy lata w domu i nie być dostępnym emocjonalnie, nie odzwierciedlać jego zachowań, nie reagować w sposób wrażliwy na jego potrzeby. Jeżeli kontakt z dzieckiem jest dobry, jeśli nie są to rozstania na dłużej, tylko na regularną liczbę godzin, to zazwyczaj nie zaburza to rozwoju więzi. Dziecko stopniowo uczy się, że mama się oddala i wraca. Ważne, z kim dziecko zostaje, na ile jego potrzeby zostaną wysłuchane. Ale mama nie może być luksusem. Nie może być tak, że poświęca dziecku godzinę w ciągu doby.

Co jest zagrożeniem dla zdrowia psychicznego małego dziecka?
- Jak zauważa Michael Rutter, brytyjski psychiatra dziecięcy, warto odróżnić czynniki ryzyka od mechanizmów ryzyka. Na przykład kiedyś uważano, że czynnikiem ryzyka jest separacja we wczesnym okresie, rozstanie z opiekunem. Natomiast z perspektywy mechanizmu patrzymy, co się w wyniku tej separacji zadziało. Jeśli w trakcie separacji dziecko miało odpowiednie wsparcie, mogło wyrazić wszystkie trudne emocje, a potem rodzic był emocjonalnie dostępny, to okazuje się, że nie musi to zakłócać rozwoju dziecka. Niewątpliwie ufna więź z rodzicami chroni zdrowie psychiczne dziecka. Dzięki niej dziecko widzi siebie jako kogoś godnego miłości, ma zaufanie do siebie i wierzy, że w kontakcie z innymi osobami spotka je coś dobrego. Taka więź wpływa też na regulację emocji i na lepsze radzenie sobie w tych trudnych momentach. Na szczęście z wielu badań - na przykład Karlen Lyons-Ruth, która pracuje z rodzinami, gdzie są wielopokoleniowe doświadczenia traumy i przemocy - wynika, że te mniej korzystne wzory więzi emocjonalnej są zarazem najmniej stabilne. Jeśli dzieci z tych rodzin dostaną coś dobrego w relacji z innymi, to jest szansa na to, żeby ten wzór więzi uległ zmianie.

Co jest zaletą Klasyfikacji Diagnostycznej DC: 0-3R, do której napisała Pani wstęp?
- Jej przewagą wobec innych klasyfikacji jest to, że pozwala spojrzeć na małe dzieci z perspektywy rozwojowej, w relacjach z innymi. Nie ogranicza się do diagnozy klinicznej, ale pokazuje, jak dziecko „się staje” i zdobywa kompetencje. Próbuje opisać funkcjonowanie emocjonalne i społeczne w pierwszych latach życia. Ta klasyfikacja jest także próbą znalezienia wspólnego języka dla różnych specjalistów: psychiatrów, psychologów, pediatrów - po to, żeby mogli się lepiej porozumiewać w procesie diagnozy i terapii. I pozwala im trochę inaczej spojrzeć na dziecko jako osobę.

Dziękuję za rozmowę.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
P Szukalski, Przemiany polskiej rodziny na marginesie?dań nad urodzeniami pozamałżeńskimi
UWARUNKOWANOIA RODZINNE DOBRE!!!, Dokumenty praca mgr
Dodatek do zasiłku rodzinnego z tytułu opieki nad dzieckiem w trakcie urlopu wychowawczego
Opieka peliatywna, rodzina w realizowaniu opieki nad chorym
rodzina, Mokry problem, Mokry problem / 27 luty 2008
rodzina, Smutne mamy, Smutne mamy / 17 marzec 2008
rodzina, Będę jak mój tata, Będę jak mój tata / 22 kwiecień 2008
rodzina, Ten straszny bliski, Ten straszny bliski / 12 marzec 2008
rodzina, Wielki smutek młodych ludzi, Wielki smutek młodych ludzi / 17 kwiecień 2008
Jedyna rzecz nad którą całkowicie panujesz, Rozwój Osobisty Dobre materiały
STARE DOBRE MAŁŻEŃSTWO Czarny blues o czwartej nad ranem
SYSTEM OPIEKI NAD DZIECKIEM I RODZINĄ
Opieka medyczna nad rodzina w zdrowiu i chorobie
Rodzina?opcyjna jako najbardziej optymalna forma opieki zastępczej nad dzieckiem osieroconym esej
Świadczenia przysługujące osobom sprawującym opiekę nad chorymi lub niepełnosprawnymi członkami rodz
I. Taranowicz Rola rodziny w opiece nad człowiekiem przewlekle chorym, socjologia rodziny
opieka społeczna nad rodzina i dzieckiem DPNA7FGRV2FKYO27NWZPUFUO7YL62MAJBHFIC6Q

więcej podobnych podstron