Franz Kafka
PROCES
Proces (niem. Der Process) jest surrealistyczną powieścią Franza Kafki. Pisarz rozpoczął pracę nad nią w roku 1914. Została wydana pośmiertnie, wbrew woli autora, przez jego przyjaciela Maxa Broda, w roku 1925. Pierwsze polskie wydanie ukazało się w roku 1935 w tłumaczeniu Bruna Schulza.
Impulsem do napisania utworu było dla Kafki zerwanie zaręczyn z narzeczoną Felice Bauer. Według wstępnych założeń pisarza powieść ta miała być krótkim opowiadaniem na temat konfliktów ojca z synem. Dopiero w trakcie pisania urosła ona do rangi, jaką znamy dzisiaj. Kafka pisał Proces dość chaotycznie. Prawdopodobnie najpierw napisał pierwszy i ostatni rozdział, potem stopniowo uzupełniał kolejne rozdziały (choć nie ma pewności co do ich prawidłowej kolejności).
1. Józef K., przeciętny urzędnik bankowy, zostaje aresztowany. Okazuje się, że w jego sprawie rozpoczyna się proces; nie jest przy tym konieczne, aby zmieniał tryb życia. Ma jedynie stawiać się na przesłuchania i rozprawy sądowe.
2. K. jest oburzony, uważa, że to skandaliczna pomyłka, mimo to odczuwa wewnętrzny niepokój, od którego nie może się uwolnić.
3. Józef K. udaje się do mieszkania sąsiadki, panny Bürstner, gdzie został aresztowany, i prosi ją o zostanie jego doradcą w trakcie procesu. Panna Bürstner zgadza się.
4. W niedzielny poranek K. idzie na pierwsze przesłuchanie. Bohater jest oburzony postępowaniem sędziów, głośno wyraża swój gniew i drwi ze skuteczności i powagi sądu, który znajduje się na piątym piętrze jednej ze zwykłych miejskich kamienic. Swoim wystąpieniem wywołuje pełne dezaprobaty milczenie.
5. Kolejne przesłuchanie. Józef K. poznaje bliżej absurdalne, a przez to jeszcze bardziej przerażające obyczaje panujące w sądzie: kodeksy prawne to pisma pornograficzne, kancelarie sądowe mieszczą się na strychach kamienic i tworzą duszny i ciasny labirynt. Józef K. jest przygnębiony, słabnie i zostaje wyprowadzony na świeże powietrze.
6. Przyjaciółka panny Bürstner uniemożliwia mu kontakt z sąsiadką. Józef K. czuje się bardzo samotny.
7. K. jest świadkiem egzekucji wykonywanej na urzędnikach sądowych, którzy go aresztowali. Powodem chłosty jest fakt, że chcieli przywłaszczyć sobie ubrania Józefa K.
8. Do bohatera przyjeżdża krewny z prowincji, wuj Karol. Czuje się w obowiązku pomóc Józefowi w trudnej sytuacji procesu. Wspólnie udają się do znakomitego adwokata Hulda, który zgadza się poprowadzić sprawę Józefa K.
9. K. ma poczucie, że jego proces stoi w miejscu, a Huld tylko go zwodzi. Z polecenia fabrykanta, który jest klientem banku, gdzie K. pracuje, Józef udaje się do malarza sądowego, Titorellego.
10. Po wizycie u Titorellego Józef K. jest jeszcze bardziej zmęczony i przygnębiony. Mimo to postanawia sam zająć się swoim procesem i odbiera zdziwionemu adwokatowi pełnomocnictwo.
11. Z polecenia dyrektora banku K. udaje się na spotkanie z bogatym klientem, Włochem, którego ma oprowadzić po zabytkowej katedrze. Tam jednak zamiast włoskiego gościa spotyka kapelana sądowego, który opowiada mu przypowieść o odźwiernym sądowym. Józef K. nabiera pewności, że przed prawem nie ma ucieczki.
12. Pewnego wieczoru do drzwi Józefa K. puka dwu mężczyzn w czarnych uniformach. Prowadzą bohatera na miejsce straceń. K. godzi się ze swoim losem. Wyrok zostaje wykonany.
Józef K. - główny bohater powieści, mężczyzna trzydziestoletni, urzędnik bankowy (prokurent), człowiek przeciętny. Nieoczekiwanie zostaje oskarżony i staje się winny. Z człowieka, który reprezentuje machinę biurokratyczną (bank), staje się petentem, oskarżonym. Proces rozgrywa się jednak jakby poza nim; Józef K. ma niewielki wpływ na jego przebieg. Osaczony, przeżywa strach, lęk, czasem bunt. W końcu spotyka go wyrok - egzekucja.
Pani Grubach - właścicielka pensjonatu, w którym mieszka Józef K.
Panna Bürstner - stenotypistka, lokatorka pensjonatu; w jej pokoju odbywa się scena oskarżenia Józefa. Józef prosi ją, żeby była jego doradcą w procesie.
Panna Bürstner zgadza się, ale następnego dnia wyprowadza się z pokoju.
Sędzia
Praczka - żona woźnego sądowego, kochanka sędziego i studenta Bertolda, swoje mieszkanie wynajmuje na posiedzenia sądu.
Panna Montag - nauczycielka francuskiego, przeprowadza się do pokoju panny Bürstner, proponuje Józefowi rozmowę na temat procesu.
Kapitan Lanz - kuzyn pani Grubach, mieszka w jej pensjonacie.
Wuj Karol - wuj Józefa K., pochodzi z prowincji, chce pomóc Józefowi i zaprowadza go do swego przyjaciela, adwokata Hulda.
Huld - adwokat, popularny obrońca ubogich, przyjmuje sprawę Józefa K.
Leni - pielęgniarka opiekująca się adwokatem i jego kochanka. Wszyscy oskarżeni wydają jej się piękni i ze wszystkimi nawiązuje kontakty seksualne. Daje Józefowi klucz, aby mógł ją odwiedzać.
Titorelii - etatowy malarz sądowy, obiecuje pomóc Józefowi K. i wyjaśnia mu mechanizmy działania sądu.
Block - kupiec, klient mecenasa Hulda, jego proces trwa już pięć lat. Block boi się Hulda, ale w tajemnicy przed nim wynajmuje jeszcze pięciu innych adwokatów.
Kapelan więzienny - czeka na Józefa K. w katedrze przed egzekucją. Na przykładzie przypowieści wyjaśnia Józefowi działanie przeznaczenia.
Nie ma chyba drugiego utworu w historii literatury, o którego interpretację toczono by takie spory, jak w przypadku Procesu. Wynika to z trudności, jakie przed swymi czytelnikami mnożył sam Kafka (nie ukończone fragmenty, zakaz wydania powieści). Problem stanowi już sama klasyfikacja powieści. Wymienia się trzy formy wyrazu, którym jest ona pokrewna: powieść - parabola, moralitet i traktat teologiczny. O ile część hipotez zazębia się i nawzajem uzupełnia, to niektóre zupełnie się wykluczają. Problem jest o tyle złożony, że niemal każdy czytelnik wysuwa własną, kompilując zwykle kilka najpopularniejszych. Pewne jest jednak, że bogactwo interpretacyjne Procesu, świadczy o wybitności i oryginalności utworu.
Najczęściej wysuwane hipotezy interpretacyjne Procesu:
Opowieść o totalitaryźmie - w powieści instytucją totalitarną jest sąd, który osacza skazańca, odbiera mu prawo do normalności, do prywatności. Jest siłą wszechwładną, która aresztuje obywateli bez przyczyny, pozbawia prawa do obrony (nawet nie objaśnia im ich winy ), i po absurdalnym procesie uśmierca. Malarz Titorelli stwierdza, że "wszystko należy do sądu", i tak jest istotnie w świecie Kafki. Urzędy sądowe mieszczą się niemal w każdym budynku. W pewnym momencie K. z przerażeniem zauważa, że wszyscy ludzie, z którymi miał do tej pory styczność, są w pewien sposób związani z sądem. Bohater odkrywa ironiczność sytuacji - jest aresztowany, ale teoretycznie wolny, choć sąd go kontroluje i wpływa na całe jego życie. Badacze literatury uważają, że Kafka poddał tu krytyce aparat biurokracji cesarstwa austro-węgierskiego, z którym sam zmagał się przez wiele lat, jako urzędnik.
Opowieść o samotności - Józef K. jest postacią całkowicie samotną. Jest kawalerem, nie ma bliższej rodziny, a z dalszą nie utrzymuje kontaktów. Dopiero proces, ogromne wyzwanie (symbol trudnosci życiowej) zmusza go, do szukania pomocy u innych. Mimo to z żadnym człowiekiem nie stara się utrzymać bliższej relacji, zresztą nie umie jej nawiązać (co widać na przykładzie jego kochanki Lizy). Dopiero w chwili śmierci zauważa człowieka (niektórzy badacze uważają, że w tym kontekście wyraz ten powinien być pisany wielką literą) - "Kto to był? Przyjaciel? Dobry człowiek? Ktoś kto współczuł? Ktoś, kto chciał pomóc? Byłże to ktoś jeden? Czy to byli wszyscy?". Cytat ten świadczy o możliwości wyjścia z samotności, o ratunku, który przychodzi jednak (w tym przypadku) zbyt późno. Interpretacja ta oparta jest na biografi Kafki, który był człowiekiem wyalienowanym (zarówno ze społeczeństwa, jak i z własnej rodziny), przez całe życie zmagającym się z samotnością.
Opowieść o odpowiedzialności za własne życie (sformułowana przez Ericha Fromma) - Według hipotezy słynnego socjologa i psychoanalityka K. jest człowiekiem, który nie umie wziąć odpowiedzialności za własną egzystencję. Nie stać go na poświęcenie się (choćby w najmniejszym stopniu) jakiejkolwiek idei. Prowadzi nudne, monotonne życie, pozbawione wartości. Jest w zasadzie człowiekiem zbędnym, nieprzydatnym ani społeczeństwu, ani nawet żadnej jednostce. Dla Fromma tytułowy proces, jest ostatnim momentem, w którym K. może odmienić swoje życie. Ale on wciąż błądzi, nie umie wziąć spraw w swoje ręce, okazuje się uzależniony od innych, chce zrzucić na innych odpowiedzialność "usprawiedliwienia własnej egzystencji". Fromm wyróżnia tu dwa rodzaje sumienia: sumienie humanistyczne i sumienie autorytatywne. Pierwsze przemawia do K. nakazami sądu, drugie ustami księdza. Sąd występuje tu jako instytucja zupełnia zdemoralizowana i jednoznacznie zła, prowadząca prostą drogą do zagłady. Ksiądz z kolei, mimo, że jest kapelanem więziennym, reprezentuje tu jedyną siłę, która jest w stanie ocalić K. Aby to zrobić ksiądz odwołuje się do uczuć Józefa, ale jego słowa trafiają w próżnię. K. przemieni się dopiero na chwilę przed śmiercią, kiedy widząc zupełnie obcą osobę, zaczyna wierzyć w najważniejsze dla człowieka sprawy, tj. miłość, przyjaźń, zdolność poświęcenia się dla innych. Jak pisze Fromm w analizie Procesu: Dopiero w obliczu śmierci przerażenie wlało w niego moc pozwalającą mu uświadomić sobie możliwość przyjaźni i miłości, i - co paradoksalne - w chwili śmierci po raz pierwszy uwierzył w życie.
Opowieść o winie i karze:
Niektórzy czytelnicy dopatrują się klucza do interpretacji powieści w początkowym sformułowaniu, jakoby K. "nic złego nie popełnił", a częściowo też na przypowieści księdza. Według nich jest to świadomy zabieg autora, który wprowadza błędne założenie na początku i w raz z rozwojem akcji, prowadzi czytelnika do właściwej konkluzji. Dla tej grupy interpretatorów K. został słusznie ukarany za bierną postawę wobec życia, czy szerzej - wobec zła. Należy przyjąć, że sąd jest instytucją jednoznacznie złą, zdemoralizowaną (niektórzy wprost utożsamiają go z szatanem). Stąd absurdalność aresztowania - człowiek styka się ze złem po prostu, jest naturalnym elementem naszego życia, ma ma jego przyczyny, tak samo, jak w przypadku K. nie ma zarzutów. Jeżeli zło dotyka człowieka słabego i biernego, który nie umie mu się przeciwstawić, zaczyna go omotywać (tak właśnie sąd omotuje Józefa). K. szuka co prawda pomocu u innych, ale nikt mie daje mu odpowiedzi na najważniejsze pytanie - jak postępować z sądem, tak samo, jak żaden człowiek nie zna sposobu jak poradzić sobie ze złem. Na to ważne pytanie każda jednostka musi odpowiedzieć sobie sama, do czego K. jest niezdolny. W końcu tytułowy "proces" staje się jego obsesją i prowadzi do śmierci. W tym przypadku kara, wymierzona K. jest sprawiedliwa - zło zdominowało człowieka, który niejako "wykopał sobie grób własnymi rękoma".
Według innej wersji tytułowy "proces", to nasze życie, którego nie jesteśmy w stanie wygrać (nikt nie jest w stanie do końca wykorzystać szansy, jaką jest możliwość egzystencji) - zawsze kończy się śmiercią. Stąd K. to postać-symbol, utożsamiana z ludzkością, która wciąż szuka sposobu na życie, ale nigdy go nie pozna (tak samo jak skazany z przypowieści nigdy nie zobaczy "sprawiedliwości"). Przywołując nawiązania literackie, można wspomnieć o królu Edypie z tragedii Sofoklesa. Józef K. jest jego zupełnym przeciwieństwem - o ile Edyp rozpaczliwie próbuje uwolnić się od fatum życia, o tyle K. odnosi się do niego biernie.
Interpretacja teologiczna - Max Brod zaraz po śmierci pisarza, wysunął oryginalną interpretację, opartą na całości twórczości Kafki, oraz naukach kabalicznych. Według niego Proces jest częścią cyklu, obejmującego jeszcze powieść Zamek. Z tych dwóch utworów wysnuwa się obraz starotestamentowego Boga, który według Kabały objawia się pod postacią sądu (Proces) i łaski (Zamek). W tej interpretacji K. jest utożsamiany z Hiobem, który najpierw zostaje doświadczony złem, a później dobrem. Przez pewien czas ta interpretacja cieszyła się dużym powodzeniem, by z czasem zostać odrzucona, jako zbyt "płytka".
4