Autosugestia- jak myśleć pozytywnie.(Anselm Grun OSB


Autosugestia- jak myœleæ pozytywnie.(Anselm Grun OSB)

Wszelki wysi³ek woli, zmierzaj¹cy do tego, by siê zmieniæ, nie zda siê na nic, jeœli pozostawimy w nas zbyt wiele miejsca negatywnym myœlom. Musimy dotrzeæ do korzeni naszych z³ych humorów.

Znaczenie myœli w staro¿ytnym monastycyzmie.

Droga do Boga oznacza³a dla dawnych mnichów d¹¿enie do osi¹gniêcia czystoœci serca, ¿ycia w obecnoœci Bo¿ej, naznaczonego sta³ym rozmyœlaniem o Bogu i mi³oœci¹, która tylko w Bogu ma upodobanie i w Nim znajduje spoczynek. Jednak na tej drodze mnisi natykaj¹ siê na przeszkodê, jak¹ stanowi¹ myœli odci¹gaj¹ce ich od myœlenia o Bogu i otwierania siê na Niego. Prze¿ywaj¹ swoj¹ drogê do Boga jako walkê z myœlami, jako zmaganie siê z myœlami z³ymi i sta³y wysi³ek kszta³towania w sobie dobrych, które ³¹cz¹ cz³owieka z Bogiem.

Cz³owiek dochodzi do Boga nie przez zewnêtrzne czyny, nie przez wysi³ki ascetyczne, ale tylko wtedy, gdy jego myœli i uczucia staj¹ siê czyste, tzn s¹ w zgodzie z myœlami i uczuciami Boga. I tak w czasie naszego ¿ycia musimy konfrontowaæ siê z myœlami, które chc¹ nas poci¹gn¹æ w innym kierunku. Podobnie jak Jezus by³ kuszony przez szatana, który chcia³ mu wmówiæ pewne rzeczy, tak te¿ i my- wed³ug dawnych mnichów- jesteœmy kuszeni przez demony, które wywo³uj¹ w nas okreœlone myœli i za ich pomoc¹ chc¹ nas przywieœæ do przyjêcia fa³szywej postawy wobec Boga i ludzi.

Dlaczego myœli maj¹ na nas taki wp³yw, wyjaœnia Jan Kasjan, najpowa¿niejszy autor wczesnego zachodniego monastycyzmu, pos³uguj¹c siê przy tym porównaniem, zgodnie z którym myœli przekszta³caj¹ ducha ludzkiego w to, co mu przedstawiaj¹. Treœæ myœli decyduje o jakoœci ludzkiego ducha i o tym, czy cz³owiek jest dobry, czy z³y.

Umys³ nie maj¹cy przedmiotu, do którego by powraca³ i przy którym móg³by trwaæ zasadniczo, musi siê zmieniaæ co godzina, ba, co chwila, wed³ug ró¿norodnych pokus, i przekszta³caæ siê ci¹gle wed³ug wydarzeñ zewnêtrznych w stan pierwszy lepszy.

Gdy duch nie ma celu, ku któremu by zmierza³, wówczas opadaj¹ go wszystkie mo¿liwe myœli. Jest wydany mocy tego wszystkiego, co wp³ywa do niego z zewn¹trz. Jest kierowany z zewn¹trz. Duch zawsze bêdzie o czymœ myœla³. Jeœli nie podsuwamy mu sami niczego, o czym ma myœleæ, wówczas sam zajmuje siê tym, co mu siê narzuca. Jest to jednak tak ró¿norodne i zmienne, ¿e nie pozwala mu dotrzeæ do siebie, lecz niszczy go, wewnêtrznie go rozdziera.

Kasjan jako lekarstwo na niebezpieczeñstwo wewnêtrznego rozdarcia proponuje œwiadome zajmowanie siê s³owem Bo¿ym. Wówczas cz³owiek nape³nia siê duchem, który tkwi w S³owie Bo¿ym. Jest on zdania, ¿e duch zawsze przekszta³ca siê w to, czym siê zajmuje. Nie mo¿e tego unikn¹æ, nie le¿y to w jego mocy. W jego mocy le¿y jedynie decyzja wyboru tego, czym chce siê zajmowaæ. Dlatego wybór myœli, które w nas wnikaj¹, jest g³ównym zadaniem ¿ycia duchowego. Nie wolno nam siê skar¿yæ, ¿e idzie nam Ÿle, ¿e pogr¹¿amy siê w depresjach i jesteœmy pe³ni obaw, skoro stale powtarzamy sobie s³owa takie jak: "Nie uda mi siê, nie mam ochoty, bojê siê." Takimi zdaniami wywo³ujemy w sobie strach i depresjê.

Natomiast, gdy nasze myœli zajmuj¹ siê S³owem Bo¿ym, przemieniamy siê, zdaniem Kasjana, w S³owo Bo¿e i dokonuje siê w nas jego wcielenie.

Podejœcie Kasjana wydaje siê jednak trochê zbyt proste- tak, jakbyœmy mogli wybieraj¹c myœli okreœlaæ nasze nastroje, jakbyœmy mogli zajmuj¹ siê S³owem Bo¿ym rozwi¹zaæ wszystkie nasze problemy. Protestuje przeciw temu ca³a nasza wiedza psychologiczna. Po prostu lêki tkwi¹ w nas tak g³êboko, ¿e trudno je usun¹æ przez powtarzanie s³ów Pisma Œw. Trudno te¿ leczyæ depresje wersetami Psalmów. Ale do pewnego stopnia mo¿emy wp³ywaæ na siebie pozytywnie lub negatywnie, w zale¿noœci od myœli, które dopuszczamy.

Negatywne autosugestie.

Myœli s¹ dla nas przewa¿nie wewnêtrznymi rozkazami. I bardzo czêsto rozkazy prowadza nas w z³ym kierunku. Czasem ukazuj¹ nam rzeczywistoœæ w krzywym zwierciadle i sprawiaj¹, ¿e fa³szywie oceniamy samych siebie i nasze otoczenie.

Ewagriusz Pontyjski w swojej wielkiej ksiêdze poœwiêconej autosugestiom (Antirrhetikon) ³¹czy negatywne myœli z oœmioma grzechami, które oddalaj¹ nas od Boga i oddaj¹ w³adzy demonów.

Trzy pierwsze grzechy: ob¿arstwo, nierz¹d i chciwoœæ, odpowiadaj¹ trzem g³ównym ludzkim po¿¹daniom: ¿¹dzy posiadania, rozkoszy i w³adzy oraz uznania i powodzenia. Wyra¿aj¹ siê w takich autosugestiach jak: "Koniecznie tego potrzebujê. Muszê to mieæ. Mam do tego prawo."

Do grzechu nierz¹du wiod¹ nas wed³ug Ewagriusza nastêpuj¹ce myœli: "Nigdy nie dojdê do ³adu z w³asn¹ seksualnoœci¹. Walka z popêdem jest bezcelowa. ". Najczêœciej jednak nierz¹d wyra¿a siê w fantazjach seksualnych, które wyra¿aj¹ stosunek z kobiet¹. Albo te¿ wmawiamy sobie, ¿e przecie¿ nie mo¿e nam zaszkodziæ to, ¿e wdajemy siê w relacjê z dan¹ kobiet¹, bo rozmawiamy z ni¹ o sprawach duchowych. Niebezpieczeñstwo czai siê równie¿ w tym, ¿e przeceniamy moc seksualnoœci i s¹dzimy, ¿e jesteœmy wydani jej sile bez jakichkolwiek szans na pomoc. Równie niebezpieczne jest robienie sobie ci¹gle wyrzutów, gdy tylko ulegniemy naszym seksualnym pragnieniom. Wyra¿a siê w nich tylko ukryte pragnienie- z którym nie zdo³aliœmy siê pogodziæ- by byæ stale przy upragnionej rzeczy, móc zajmowaæ siê seksualnymi wyobra¿eniami, nawet gdy uznajemy je za diabelskie. Mo¿na sobie pozwoliæ obcowaæ z tym, czym jest siê zafascynowanym, nadaj¹c temu negatywne znamiê. Do ³adu ze swoj¹ seksualnoœci¹ mo¿e dojœæ tylko ten, kto j¹ do siebie dopuszcza, godzi siê na ni¹. Wtedy mo¿e zostaæ zintegrowana i uspokaja siê.

Grzech chciwoœci pojawia siê w nastêpuj¹cych sugestiach: "Samemu ci nie wystarczy, jeœli komuœ coœ ofiarujesz. Musisz wiêcej pracowaæ, by zabezpieczyæ siê na przysz³oœæ". Czujemy, ¿e nigdy nie starcza, ¿e nie mo¿emy wyjœæ z diabelskiego krêgu ci¹gle wiêkszych potrzeb.

Negatywne autosugestie odgrywaj¹ jeszcze wa¿niejsz¹ rolê przy trzech kolejnych grzechach, p³yn¹cych z nieuporz¹dkowanego stosunku do naszych uczuæ: s¹ to smutek, gniew i apatia.

W smutku u¿alamy siê nad sob¹ i kr¹¿ymy tylko wokó³ w³asnych problemów, a jednoczeœnie nie pozwalamy sobie naprawdê pomóc. W koñcu smakujemy swój smutek, trzymamy siê go mocno, potrzebujemy go, aby siê nie zmieniaæ. Smutek wyra¿a siê czêsto w strachu przed popadniêciem w ob³êd albo w myœlach, które wmawiaj¹ mi, ¿e wszystko robi³em Ÿle, sknoci³em ca³e swoje ¿ycie i nic siê nie da uratowaæ.

Zamiast walczyæ, uciekamy we w³asn¹ s³aboœæ i u¿alamy siê nad sob¹, wmawiamy sobie, ¿e jesteœmy wystawieni na tak wielkie zmagania, jakim nie mo¿emy sprostaæ. Jednoczeœnie wmawiaj¹c sobie wszystkie te zdania nie widzê ju¿, jak bardzo nieuczciwy jestem wobec siebie samego. Nie dostrzegam w³asnej si³y i koncentrujê na moich s³aboœciach. Nie chcê dorosn¹æ i wolê, aby ktoœ mi matkowa³.

Grzech gniewu przejawia siê w ci¹g³ych rozmowach z samym sob¹, w których wewnêtrznie z³oœcimy siê na kogoœ, ¿yczymy mu Ÿle, os¹dzamy, szukamy s³abych miejsc w jego wypowiedziach na nasz temat, a wtedy rozprawiamy siê z nim w myœlach, kompromitujemy go, oœmieszamy. Gdy pozwolimy tym myœlom trwaæ w nas, po¿eraj¹ one nas wewnêtrznie, sprawiaj¹, ¿e stajemy siê zgorzkniali, zrzêdliwi, agresywni.

Dwa kolejne grzechy s¹ natury bardziej duchowej. Pró¿noœæ i pycha chc¹ nam zasugerowaæ fa³szywy stosunek do innych ludzi i do Boga.Pró¿noœæ przejawia siê tak¿e w s³owach, które wci¹¿ obmyœlamy, by za ich pomoc¹ pouczaæ innych i imponowaæ im nasz¹ pobo¿noœci¹ i m¹droœci¹. Czekamy na ludzi, którzy przychodz¹ do nas i potrzebuj¹ nas jako doradców, uwa¿amy siê za kogoœ lepszego i odró¿niamy siebie od innych.

Pozytywne autosugestie.

Najczêœciej przez mnichów praktykowan¹ metod¹ reagowania na negatywne autosugestie by³a tak zwana metoda antyrretyczna. Polega ona na tym, ¿e ilekroæ przychodzi mi na myœl jakieœ negatywne zdanie, przeciwstawiam mu jakieœ zdanie pozytywne. Przewa¿nie jest to zdanie z Pisma Œw.

Powtarzaj¹c sobie dzieñ w dzieñ te same s³owa, pustelnicy pracowali nad swoj¹ wewnêtrzn¹ przemian¹. S³owo, które ka¿dy z nich sobie wybra³, jest dopasowane w³aœnie do niego. Jest dla niego drog¹ do Boga. By³oby wiêc rzecz¹ bardzo wa¿n¹, by odkryæ s³owo, które otwiera mi drogê do ¿ycia, które otwiera mnie na Boga. Nie potrafiê powiedzieæ teoretycznie, jakie s³owo bêdzie dla mnie odpowiednie. Jeœli jakieœ s³owo mnie fascynuje, bezpoœrednio mnie dotyka, jest to znak, ¿e powinno mi towarzyszyæ przez jakiœ czas, mo¿e nawet przez ca³e ¿ycie.

Mo¿na konkretnie wypracowywaæ w sobie pozytywne s³owo.

Pierwsze myœli, jakie pojawiaj¹ siê po przebudzeniu, wp³ywaj¹ na ca³y dzieñ. Dlatego jest tak wa¿ne, by przyzwyczaiæ siê rano wstawaæ z pozytywnymi myœlami, z modlitw¹. Od razu wzbudza to we mnie w³aœciwe nastawienie do ¿ycia. Jeœli, przeciwnie, z³oszczê siê, ¿e znowu musze wstaæ, jeœli robiê siê ponury, bo pogoda jest z³a albo gdy pe³en niechêci myœlê o trudnych negocjacjach, jakie mnie czekaj¹, wtedy jestem ju¿ negatywnie nastawiony do ca³ego dnia. Negatywne myœli odbieraj¹ mi energiê.

Przytoczony apoftegmat mówi nam, ¿e powinniœmy ³¹czyæ pozytywne myœli z okreœlonymi dzia³aniami, jakie podejmujemy w ci¹gu dnia. Jeœli postanowimy czêœciej myœleæ w ci¹gu dnia o Bogu albo rozwa¿aæ jakieœ zdanie z Biblii, to takie postanowienie ma ma³e widoki na sukces. Jeœli jednak po³¹czymy s³owa z Biblii lub modlitwê z jak¹œ czynnoœci¹ jak¹ bêdziemy tak czy inaczej wykonywaæ, zrealizowanie takiego postanowienia nie kosztuje ju¿ tyle energii. £¹czymy je z dzia³aniem, jakie na pewno podejmiemy.

Postanowienia, jakie podejmujemy, s³u¿¹ nam czêsto jako wymówka, abyœmy nie musieli niczego zmieniaæ w naszym ¿yciu. Co prawda postanawiamy, ze bêdziemy pracowaæ nad sob¹, aby uczyniæ krok do przodu. Ale w rzeczywistoœci stoimy w miejscu. Postanowienia uspokajaj¹ nasze sumienie, ale nie wywo³uj¹ ¿adnych skutków. Postanowienie zawsze mnie wyprzedza, zwraca siê ku przysz³oœci, a nie zmaga siê z teraŸniejszoœci¹. Uciekam przed wezwaniem chwili obecnej w niezobowi¹zuj¹c¹ przysz³oœæ. Zamiast czyniæ wiele postanowieñ, powinniœmy wypracowywaæ w sobie bardzo proste rzeczy. Do tego s³u¿¹ w³aœnie pozytywne autosugestie.

Sztuka ¿ycia duchowego polega na tym, by drobiazgi, z których sk³ada siê codziennoœæ, uczyniæ wprawianiem siê w prze¿ywanie obecnoœci Boga.

Równie wa¿na, co modlitwa poranna, jest modlitwa wieczorna, zasypianie z pozytywnymi myœlami. Bêd¹ one nadal oddzia³ywaæ na nas podczas snu. Myœli, z którymi zasypiamy wspó³decyduj¹ o tym, jakie bêdziemy mieæ sny. Poniewa¿ mnisi wiedzieli o pracy podœwiadomoœci podczas snu, przestrzegali przed zasypianiem z gniewnymi myœlami. Mówili o tym, ¿e gniew mo¿e zniszczyæ, po¿reæ duszê, ¿e senne koszmary wywracaj¹ j¹ do góry nogami.

Negatywne myœli znikaj¹, je¿eli zast¹piæ je pozytywnymi. Nasz duch nie potrafi jednoczeœnie myœleæ o ró¿nych rzeczach, nie mo¿e jednoczeœnie powtarzaæ sobie ró¿nych zdañ. Gdy powtarza zdania pozytywne, negatywne ustaj¹.

Jak brzmi¹ najwa¿niejsze s³owa, które sobie wci¹¿ wmawiam, którymi reagujê mimowolnie na okreœlone sytuacje? Na ich tle mo¿na znaleŸæ odpowiednie, przeciwne im s³owa z Pisma Œw.By³oby przy tym rzecz¹ wa¿n¹, aby ograniczyæ siê do niewielu s³ów i uczyniæ je jednoczeœnie motywem przewodnim ca³ego ¿ycia. Ka¿dy z nas powinien przejrzeæ Pismo Œw. pod k¹tem takich lecz¹cych s³ów.W naszym poszukiwaniu lecz¹cych s³ów z Pisma Œw. chodzi o to, aby znaleŸæ s³owa mo¿liwie jak najbardziej dobitne, które ³atwo zapamiêtaæ i zaadaptowaæ do powtarzania.

Gdybyœmy przeczytali regu³ê Œw. Benedykta, natknêlibyœmy siê na pozytywne autosugestie we wszystkich rozdzia³ach, w których chce on nak³oniæ mnichów do przyjmowania okreœlonej postawy. S³owa Pisma Œw. s¹ dla niego najodpowiedniejszym œrodkiem uczenia siê postawy Jezusa. Pos³uguje siê on najczêœciej trzema rodzajami s³ów z Pisma: wersety z Psalmów, s³owa z Ksiêgi Przys³ów i s³owa Jezusa.Benedykt rozumie s³owa Pisma jako autosugestie w tym sensie, ¿e ju¿ ranek rozpoczynamy jednym z wersetów i powtarzamy go przez ca³y dzieñ. Takie s³owo staje siê tym samym podstawowym s³owem, z którym obcujemy, którym ¿yjemy. Powtarzamy je w czasie medytacji, rano, wieczorem, kiedy jesteœmy bezczynni. £¹czymy to s³owo z ca³kiem zwyk³ymi czynnoœciami.

Metody obchodzenia siê z myœlami.

Przeciwstawianie pozytywnych i negatywnych autosugestii by³o dla dawnych mnichów ulubion¹ metod¹ obchodzenia siê z myœlami, które ich drêczy³y. Jednak¿e oprócz tego autorzy monastyczni wskazywali tak¿e inne drogi.

Niekoniecznie trzeba wypêdzaæ myœli pozytywnymi autosugestiami- mo¿na zacz¹æ prowadziæ z nimi coœ w rodzaju dialogu.; pytaæ je, co oznaczaj¹ i sprowadzaæ swoimi pytaniami ad absurdum. Nawet jeœli myœl jest s³uszna, nie jest groŸna.

Wielu ludzi nachodz¹ wci¹¿ w¹tpliwoœci dotycz¹ce decyzji, ma³¿onka, zawodu. Czêsto t³umienie w¹tpliwoœci czy te¿ niepozwalanie sobie na nie niczemu nie s³u¿y. Bêd¹ wci¹¿ na nowo przychodziæ i wpêdzaæ nas w obawy i niepewnoœæ. Je¿eli dopuœcimy w¹tpliwoœci, je¿eli powiemy : "Tak, to prawda, wszystko to siê zdarza, ale mimo to trwam przy decyzji, mimo to pozostajê z moim partnerem", odbieramy tym w¹tpliwoœciom si³ê i ju¿ nas nie nachodz¹.

Czêsto bezpoœrednia walka z myœl¹, która siê wci¹¿ w nas pojawia, nie przynosi sukcesu. Im czêœciej zakazujemy sobie myœlenia o czymœ, tym czêœciej myœl ta siê pojawia i tym intensywniej nas drêczy. Gdy dopuœcimy t¹ myœl do siebie I przyznamy jej racjê, bêdziemy mogli j¹ os³abiæ I przezwyciê¿yæ.

Nie jest ³atwo wygnaæ z siebie negatywne myœli. Nie jest to te¿ potrzebne. Powinniœmy na nie pozytywnie reagowaæ. Nie powinniœmy ich dusiæ, ale m¹drze siê z nimi obchodziæ, walczyæ z nimi. To, ¿e powróc¹, to nic z³ego. Nie mo¿emy im w tym przeszkodziæ.

Nie powinniœmy siê dziwiæ ¿adnej myœli, która w nas siê pojawia, nawet je¿eli jest nie wiedzieæ jak niska I nie fair, nie wiedzieæ jak egoistyczna i brutalna. Nie powinniœmy popadaæ w lêk, jeœli odkryjemy w sobie nienawiœæ i zawiœæ, zazdroœæ i tajone urazy albo jeœli zauwa¿ymy, ¿e ¿yczymy komuœ œmierci. Nie powinniœmy sobie robiæ wówczas wyrzutów, ¿e nie wolno nam tak myœleæ, ¿e jesteœmy z gruntu Ÿli, skoro mamy takie myœli. Nie powinniœmy daæ siê zastraszyæ ¿adnej myœli obecnej w nas. Nic nam to nie da, a jedynie wpêdzi w lêk I bezowocne samooskar¿enia.

W³aœciw¹ reakcj¹ bêdzie raczej przyznanie, ¿e taka czy inna myœl jest we mnie, ¿e ¿yczê komuœ œmierci, ¿e czujê w sobie nienawiœæ, mam mordercze myœli, czujê zazdroœæ, chêæ pognêbienia kogoœ. Dopuszczam do siebie myœl, ale nie dzia³am zgodnie z ni¹. Walczê z ni¹, pytaj¹c o jej korzenie: sk¹d przychodzi ta myœl, co ona mówi o mnie, jaka pozytywna si³a w niej tkwi, jaka têsknota siê w niej wyra¿a I na jakie wewnêtrzne rany wskazuje? Jak bardzo musi mnie ta rana boleæ, ¿e tak myœlê o innych? Zamiast zakazywaæ sobie myœlenia o tym, dopuszczamy myœl do siebie i mo¿emy otwarcie z ni¹ walczyæ. Tylko tak mo¿emy j¹ przezwyciê¿yæ, nie trwaj¹c jednoczeœnie w ci¹g³ym lêku, ¿e znów siê pojawi.

Jednak¿e istniej¹ ludzie, dla których dopuszczanie do siebie myœli, ¿eby z nimi walczyæ, nie jest rzecz¹ dobr¹. Powinni oni od razu odrzucaæ myœl, nie zajmuj¹c siê ni¹. To, która droga jest lepsza, zale¿y od jednostki, od jej wytrzyma³oœci i si³y oporu.

Metoda polegaj¹ca na dopuszczaniu do siebie namiêtnoœci i walce z nimi jest lepsza, ale zak³ada ona, ¿e cz³owiek, który j¹ podejmuje ma tak silne oparcie w Bogu, ¿e nie zostanie pokonany przez myœli nak³aniaj¹ce go do ulegania namiêtnoœciom, ale wykorzysta to, co jest w nich pozytywne i si³ê, która w nich tkwi, uczyni swoj¹.

Jest jeszcze inna mo¿liwoœæ radzenia sobie z myœlami. Je¿eli powiemy sobie, ¿e w ¿adnym wypadku nie wolno mi siê rozwieœæ, ¿e w ¿adnym wypadku nie wolno mi zrezygnowaæ z powo³ania zakonnego, taka myœl mo¿e nas wpêdziæ w lêk. Nie wiemy, czy jesteœmy w stanie wytrwaæ w klasztorze czy w ma³¿eñstwie, czy te¿ jest to ponad nasze si³y. Je¿eli nie wykluczamy rozwodu, ale mówimy po prostu: dobrze, ale dopiero w przysz³ym roku, wtedy mo¿emy z wiêkszym spokojem zaj¹æ siê tak¹ natrêtn¹ myœl¹. Nie wolno daæ siê postawiæ w nieodpowiedniej chwili w obliczu decyzji rzutuj¹cej na ca³e nasze ¿ycie. Oczywiœcie nie nale¿y te¿ zawsze odsuwaæ od siebie momentu podjêcia decyzji. Ale czêsto lepiej jest jednak os³abiæ si³ê myœli potwierdzaj¹c j¹ wprawdzie, ale nie id¹c za ni¹ w danej chwili. Ta metoda okazuje siê bardzo przydatna szczególnie w sytuacjach kryzysowych. Gdy ktoœ doœwiadcza zamêtu spowodowanego kryzysem czêsto traci g³owê i pochopnie próbuje coœ z tym zrobiæ. PóŸniej najczêœciej ¿a³owa³by tego kroku. Wszelkie autosugestie, ¿e trzeba to zostawiæ, ¿e decyzja by³a przecie¿ w³aœciwa, nic by nie da³y. Przeciwnie: tym bardziej pcha³oby to tego kogoœ w odwrotnym kierunku, bo przecie¿ straci³ oparcie I nie da sobie wmówiæ, ¿e mo¿e siê trzymaæ tej przepaœci. Wystarczy³oby przestrzec osobê znajduj¹c¹ siê w kryzysie przed kolejnym krokiem i pozostawiæ jej mo¿liwoœæ, by póŸniej poczyni³a bardziej przemyœlane kroki.

Niekiedy nie pomaga nic innego, jak tylko pójœæ za myœl¹, która kogoœ martwi I wypróbowaæ j¹. Wszystkie argumenty, ¿e dana droga nie jest dla kogoœ dobra, nie zdadz¹ siê na nic. Nacisk, by pójœæ t¹ drog¹, jest tak silny, ¿e ustanie dopiero wtedy, gdy zostanie ona wypróbowana. W³asne doœwiadczenie uczy lepiej, ni¿ wszystkie rady innych ludzi czy nawet w³asne argumenty, które przeciwstawia siê natrêtnym myœlom. Wielu ludzi potrzebuje okrê¿nych dróg. Nie da siê ich od tego odwieœæ. Musz¹ pójœæ naoko³o, ¿eby w ten sposób znaleŸæ w³aœciw¹ drogê. Wa¿ne jest przy tym, ¿eby nie podejmowali ostatecznych decyzji, a tylko sprawdzali, czy da siê pójœæ w³aœciw¹ drog¹.

Gdy jakaœ myœl wci¹¿ powraca, powinniœmy pytaæ samych siebie o potrzebê, która siê w niej wyra¿a. Gdy zgodzimy siê na potrzebê, dopuœcimy j¹ tak blisko, ¿e jak gdyby odegramy j¹ przed sob¹, mo¿e siê zdarzyæ, ¿e zniknie.

Trudno jest st³umiæ w sobie potrzebê zwrócenia na siebie uwagi i uznania lub têsknotê za przyjaŸni¹. Nic mi jednak nie pomo¿e, jeœli uznam moj¹ potrzebê za wymaganie, które musi byæ spe³nione, prawo, które mi przys³uguje. Wielu zakonników s¹dzi, ¿e przyjaŸñ z jakimœ mê¿czyzn¹ lub kobiet¹ jest niezbêdna dla ich duchowej równowagi. Nie konfrontuj¹ siê naprawdê z têsknot¹ i bólem, jaki p³ynie z niespe³nionej têsknoty, lecz kryj¹ je za pretensjami, jakoby taka przyjaŸñ by³a koniecznym elementem g³êbokiego ¿ycia duchowego.

W jednym z apoftegmatów wspomniano jeszcze jedn¹ metodê radzenia sobie z myœlami: powinniœmy ujawniaæ wszystkie myœli ojcowi duchownemu. Pozbawiamy je przez to si³y.

Gdy drêcz¹ ciê nieczyste myœli, nie ukrywaj ich, lecz zaraz ujawnij je twojemu ojcu duchownemu i zniszcz je. Bo w tym samym stopniu, w jakim swoje myœli siê ukrywa, mno¿¹ siê one i staj¹ siê silniejsze. Podobnie jak w¹¿, który wychyn¹wszy ze swej kryjówki, ucieka stamt¹d, tak I myœl zaraz znika, gdy zostaje ujawniona. I podobnie, jak robak drewno, tak z³a myœl niszczy serce. Kto ujawnia swoje myœli, bêdzie zaraz uleczony, ale kto je skrywa, bêdzie chory z pychy.

Wiara- czyniæ tak, jakby…

Wiara dla dawnych mnichów by³a nie tyle przyjêciem za prawdziwe dogmatów i twierdzeñ wiary, ile w pierwszym rzêdzie polega³a na tym, by czyniæ tak, jakby… To znaczy, jeszcze tego nie czujemy, nie wiemy tego na pewno, mamy nadziejê I ufamy, ¿e to ju¿ siê dzieje. I w tej ufnoœci postêpujemy tak, jakby to s³owo ju¿ dzia³a³o.

Powtarzanie w kó³ko s³ów Jezusa nic nie daje. Musimy równie¿ dzia³aæ zgodnie z nimi. Nie mo¿emy czekaæ, a¿ poczujemy w sobie si³ê, a¿ bêdziemy wiedzieæ na pewno, ¿e mo¿emy wyjœæ z samych siebie. Musimy po prostu ze wzglêdu na s³owo czyniæ to, co ono mówi.

Czêsto chcemy mieæ w rêkach dowody, zanim podejmiemy eksperyment dzia³ania. Chcemy poczuæ, ¿e jesteœmy uzdrowieni, ¿e Pan jest z nami, ¿e jesteœmy nowym stworzeniem. Chcemy doœwiadczaæ w sobie mocy Ducha Œw. i dzia³aæ dopiero moc¹ tego doœwiadczenia. Ale takim nastawieniem zagradzamy drogê uzdrowieniu. To jest w³aœciwie niewiara- wierzymy tylko w to, co czujemy, czego doœwiadczamy. I tak pozbawiamy siê szans na nowe doœwiadczenia, pozbawiamy siê szans na prawdziwe doœwiadczenie wiary.

Doœwiadczenie wiary staje siê udzia³em tego, kto skacze, zanim doœwiadczy³, kto postêpuje tak, jakby to by³a prawda, zanim bêdzie wiedzia³ na pewno.

Stale ¿yjemy wyobra¿eniami. Pytanie tylko, czy chcemy ¿yæ wyobra¿eniami, które zagradzaj¹ nam dostêp do rzeczywistoœci, czy te¿ raczej takimi, które ukazuj¹ nam rzeczywistoœæ tak¹, jak¹ jest z punktu widzenia Boga. .



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Anselm Grün OSB - Opowiadanie - Przyjazn, religia, Anselm Grun
Anselm Grün OSB - Książka o tęsknocie, religia, Anselm Grun
Anselm Grün OSB - Doświadczyć Boga całym sobą, religia, Anselm Grun
Anselm Grün OSB - Granice..., religia, Anselm Grun
Anselm Grün OSB - Opowiadanie - Przyjazn, religia, Anselm Grun
sposób na złość, Jak myśleć o własnej złości, Jak myśleć o własnej złości
Genialny umysl Jak myslec i dzialac kreatywnie
Każdy ma swego anioła Anselm Grun
Jak mysleć, żeby przetrwać
Genialny umysl Jak myslec i dzialac kreatywnie genium
Genialny umysl Jak myslec i dzialac kreatywnie genium
Genialny umysl Jak myslec i dzialac kreatywnie genium
Genialny umysl Jak myslec i dzialac kreatywnie genium 2
Genialny umysl Jak myslec i dzialac kreatywnie genium
Genialny umysl Jak myslec i dzialac kreatywnie genium
Genialny umysl Jak myslec i dzialac kreatywnie 2

więcej podobnych podstron