Fryderyk Engels
O autorytecie
Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski)
WARSZAWA 2007
Fryderyk Engels – O autorytecie (1873 rok)
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
– 2 –
www.skfmuw.w.pl
Artykuł Fryderyka Engelsa „O autorytecie”
(„Dell’ Autorita’”) został napisany między
październikiem 1872 r. a marcem 1873 r. na
prośbę redaktora pisma „Almanacco
Repubblicano”. Ukazał się w tymże piśmie w
grudniu 1873 r.
Podstawa niniejszego wydania: Karol Marks,
Fryderyk Engels, „Dzieła”, tom 18, wyd. Książka i
Wiedza, Warszawa 1969.
Fryderyk Engels – O autorytecie (1873 rok)
Niektórzy socjaliści rozpoczęli ostatnio formalną krucjatę przeciwko temu, co nazywają zasadą
autorytetu. Sądzą oni, iż wystarczy ten czy inny akt nazwać autorytatywnym, aby go potępić. Owa
uogólniająca metoda postępowania do tego stopnia jest nadużywana, iż rzecz wymaga bliższego
zbadania. Autorytet w tym znaczeniu, o jakim tu mowa, oznacza narzucenie nam cudzej woli; z drugiej
strony autorytet zakłada podporządkowanie. Ponieważ zaś oba te słowa brzmią nieprzyjemnie, natomiast
stosunek, który wyrażają, jest przykry dla strony podporządkowanej, powstaje pytanie, czy nie można by
się obejść bez niego, czy w istniejących obecnie warunkach społecznych moglibyśmy powołać do życia
inny porządek społeczny, w którym ów autorytet nie miałby racji bytu, w którym przeto musiałby
zniknąć. Badając stosunki ekonomiczne, przemysłowe i agrarne, leżące u podstaw obecnego
społeczeństwa burżuazyjnego, stwierdzamy w nich tendencję do coraz częstszego zastępowania
działalności izolowanej – połączoną działalnością jednostek. Miejsce małych warsztatów odosobnionych
wytwórców zajął nowoczesny przemysł z wielkimi fabrykami i warsztatami, w których setki robotników
obsługują skomplikowane maszyny poruszane parą; dyliżanse i wozy na głównych traktach zastąpione
zostały przez koleje żelazne, podobnie jak niewielkie szkunery i feluki – przez parowce. Również i
rolnictwo dostaje się stopniowo pod panowanie maszyny i pary, które powoli, lecz nieubłaganie zastępują
drobnych właścicieli wielkimi kapitalistami, uprawiającymi przy pomocy robotników najemnych wielkie
połacie ziemi. Miejsce niezależnej działalności jednostek zajmuje wszędzie działalność połączona,
skomplikowanie zależnych jeden od drugiego procesów. Ale działalność połączona zakłada organizację, a
czyż jest możliwa organizacja bez autorytetu?
Załóżmy, iż rewolucja społeczna zdetronizowała kapitalistów, których autorytetowi
podporządkowana jest obecnie produkcja i cyrkulacja bogactw. Załóżmy, by przyjąć całkowicie punkt
widzenia przeciwników autorytetu, że ziemia i narzędzia pracy stały się kolektywną własnością tych
robotników, którzy je użytkują. Czy autorytet zginie, czy zmieni tylko formę? Zobaczmy.
Jako przykład weźmy przędzenie bawełny. Zanim bawełna zamieni się w przędzę, musi ona
przejść przynajmniej przez sześć kolejnych operacji, dokonywanych po większej części w różnych
pomieszczeniach. Ponadto, żeby utrzymać maszyny w ruchu, potrzebny jest inżynier, który sprawuje
nadzór nad maszyną parową, mechanicy do codziennych napraw i wielu innych pracowników fizycznych
do przenoszenia produktów z jednego pomieszczenia do drugiego itd. Wszyscy ci pracownicy –
mężczyźni, kobiety i dzieci – muszą rozpoczynać i kończyć swą pracę w godzinach ustalonych przez
autorytet pary, który naigrawa się z autonomii indywidualnej. Trzeba więc najpierw, by robotnicy
porozumieli się co do godzin pracy; godziny te, raz ustalone, obowiązują wszystkich bez wyjątku. W
każdym pomieszczeniu i w każdej chwili powstają następnie szczegółowe zagadnienia, dotyczące
sposobu produkcji, dystrybucji materiałów itd., które trzeba rozstrzygać natychmiast, pod groźbą nagłego
przerwania całej produkcji; niezależnie od tego, czy będą one rozstrzygane przez delegata postawionego
na czele każdego działu produkcji czy też, jeśli byłoby to możliwe, głosem większości, wola jednostki
musi się zawsze podporządkować: a to oznacza, że zagadnienia te rozwiązywane będą autorytatywnie.
Mechaniczny automatyzm wielkiej fabryki jest o wiele bardziej tyrański niż jacykolwiek drobni
kapitaliści zatrudniający robotników. Nad bramami tych fabryk, przynajmniej jeśli idzie o godziny pracy,
można napisać: Porzućcie wszelką autonomię, wy, którzy tu wchodzicie! Gdy człowiek przy pomocy
wiedzy i twórczego geniuszu podporządkował sobie siły natury, te mszczą się na nim, poddając go, w
miarę jak się nimi posługuje, prawdziwemu despotyzmowi, który nie jest zależny od jakiejkolwiek
organizacji społecznej. Chcieć likwidacji autorytetu w wielkim przemyśle – to tyle, co chcieć likwidacji
samego przemysłu – zniszczenia przędzalnictwa parowego dla powrotu do kołowrotka.
Weźmy inny przykład, kolej żelazną. Tutaj również bezwzględnie potrzebna jest współpraca
mnóstwa osób, współpraca, która musi przebiegać w ściśle określonych godzinach w celu zapobieżenia
nieszczęśliwym wypadkom. Tu również pierwszym warunkiem powodzenia przedsięwzięcia jest
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
– 3 –
www.skfmuw.w.pl
Fryderyk Engels – O autorytecie (1873 rok)
dominująca wola, rozstrzygająca każde podległe zagadnienie, przy czym obojętne jest, czy wola ta
reprezentowana jest przez jednego delegata, czy też przez komitet, któremu polecono wykonywanie
postanowień większości zainteresowanych. W jednym i drugim wypadku mamy tu wyraźnie do czynienia
z autorytetem. Co więcej – cóż stałoby się z pierwszym odjeżdżającym pociągiem, gdyby zniesiono
autorytet funkcjonariuszy kolejowych nad P. T. Pasażerami?
Jednakże nigdzie konieczność istnienia autorytetu, i to autorytetu bezwzględnego, nie jest tak
oczywista jak na okręcie na pełnym morzu. Tam w chwili niebezpieczeństwa życie wszystkich zależy od
natychmiastowego i bezwzględnego poddania wszystkich woli jednego.
Ilekroć wysuwałem tego rodzaju argumenty wobec najzagorzalszych przeciwników autorytetu,
jedyna odpowiedź, jakiej mogli mi udzielić, brzmiała: „Ach, to prawda, ale tu nie chodzi o autorytet,
jakiego użyczamy delegatom, tylko o polecenie!” Panowie ci sądzą, iż zmieniając nazwy zmienia się
same rzeczy. Oto jak ci głębocy myśliciele drwią sobie ze świata.
Widzieliśmy więc, iż z jednej strony pewien autorytet, obojętnie, w jaki sposób byłby on
użyczany, z drugiej zaś pewne podporządkowanie są – niezależnie od jakiejkolwiek organizacji
społeczeństwa – narzucane nam wraz z materialnymi warunkami wytwarzania i cyrkulacji produktów.
Widzieliśmy poza tym, że wraz z rozwojem wielkiego przemysłu i wielkiej gospodarki rolnej
komplikują się nieuchronnie materialne warunki produkcji i cyrkulacji, co powoduje coraz bardziej
wydatne zwiększanie się sfery panowania tegoż autorytetu. Nonsensem jest więc mówić o zasadzie
autorytetu jako o absolutnie złej, a o zasadzie autonomii – jako o zasadzie absolutnie dobrej. Autorytet i
autonomia są rzeczami względnymi, a zakres ich stosowania zmienia się w różnych fazach rozwoju
społecznego. Gdyby autonomiści poprzestali na twierdzeniu, że socjalna organizacja przyszłości
zredukuje autorytet do granic, w których ze względu na warunki produkcyjne będzie niezbędny, można
by dojść do porozumienia; są oni jednak ślepi na fakty, które rzecz czynią niezbędną, i gwałtownie
powstają przeciw słowu.
Dlaczego przeciwnicy autorytetu nie ograniczają się do gardłowania przeciwko autorytetowi
politycznemu, przeciwko państwu? Wszyscy socjaliści zgodni są co do tego, iż w następstwie przyszłej
rewolucji społecznej zniknie państwo polityczne, a wraz z nim autorytet polityczny; oznacza to, że
funkcje publiczne utracą swój polityczny charakter i przekształcą się w proste funkcje administracyjne,
mające na celu ochronę rzeczywistych interesów społecznych. Jednakże przeciwnicy autorytetu domagają
się zniesienia za jednym zamachem autorytatywnego państwa politycznego, zanim jeszcze zlikwidowane
zostaną stosunki społeczne, które je zrodziły. Żądają oni, by pierwszym aktem rewolucji społecznej było
zniesienie autorytetu. Czy panowie ci widzieli kiedyś rewolucję? Rewolucja jest na pewno najbardziej
autorytatywną rzeczą, jaka tylko istnieje. Jest ona aktem, mocą którego jedna część ludzi narzuca swoją
wolę drugiej części za pomocą karabinów, bagnetów i armat – środków nader autorytatywnych; i jeśli
zwycięska partia nie chce utracić owoców zwycięstwa, musi nadal podtrzymywać swoje panowanie przy
pomocy strachu, jaki wśród reakcjonistów wzbudza jej broń. Gdyby Komuna Paryska nie użyła wobec
burżuazji autorytetu uzbrojonego ludu, nie utrzymałaby się dłużej niż jeden dzień! Czyż nie zasługuje ona
raczej na zarzut, iż posługiwała się nim w niedostatecznym stopniu?
A więc jedno z dwojga: albo przeciwnicy autorytetu nie wiedzą, co mówią, a w takim razie sieją
tylko zamęt; albo wiedzą – a w takim razie zdradzają ruch proletariatu. W obu wypadkach służą reakcji.
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
– 4 –
www.skfmuw.w.pl