Byłam goszczona w ulu
Latem, gdy raz leżałam sobie na łące,
Wpatrzona w błękit, ciepłe słonce,
Uchem schwyciłam pszczół bzyczenie,
A w chwilę potem się wyjaśniło,
Że mają dla mnie zaproszenie.
Więc poszłam za nimi wprost do ula
A tam , czekało mnie zaskoczenie…
Bo wszędzie były złote sześciany,
A przy tym porządek – ach !!! – nie udawany…
Tutaj nie było żadnego przekupstwa,
Tutaj nie było żadnego oszustwa,
Tutaj nie było żadnego pijaństwa,
I najmniejszego choćby draństwa.
Królowa, zaś głupot nie klepała,
Tylko o pięknie – ze mną – rozmawiała,
A potem grzecznie zapytała: Czy tak jak ona,
- Ja – jestem z życia zadowolona…
A kiedy opuściłam ul,
Poczułam w sercu gorzki ból…
I tylko głową pokiwałam,
A potem sonie pomyślałam:
- Jakby to w Polsce dobrze było,
Gdyby na Wiejskiej sto pszczół rządziło,
Porządek byłby niepokalany,
A człek dla człeka – miód do rany.
A pewna książka - byłaby – napisana zrozumiale,
To znaczy – tylko - z polskich słów…
A nie jak teraz, że kto ją czyta,
Musi znać mowy obcych mów.
I. Iwańska
Warszawa 2015-06-28