G l o b a l n e o c i e p l e n i e a d z i a ł a l n o ś ć c z ł o w i e k a
Globalne ocieplenie w ciągu ostatnich lat stało się tematem zażartej politycznej dyskusji. Do-
prowadziło to do wykształcenia się wielu, często zupełnie skrajnych sądów. Dwubiegunowość ta dotyczy już
nawet faktu istnienia samego ocieplenia - wg niektórych grup pierwiastek globalny w ociepleniu ma co naj-
wyżej spisek, gdyż samo ocieplenie spiskiem jest, podjętym jeszcze w latach 80. przez grupę nieuczciwych
pseudonaukowców, którzy tak zakręcili, zaszarżowali i zaciemnili (aby wyłudzić od biednych mas, a już
zwłaszcza państw rozwijających się, pieniądze), że cały bezbronny świat wrobili w jakąś głupią teorię.
O ile niedorzeczność takiego myślenia w tym przypadku jest bardzo jaskrawa, o tyle mniej jaskrawa
wydaje się w przypadku sporów o rolę człowieka w kształtowaniu się ocieplenia. Opinia publiczna uspra-
wiedliwia cywilizację jak może. W oczy rzucić się może rozdźwięk w poglądach naukowców oraz spo-
łeczeństw w tej kwestii: wśród tych pierwszych istnienie problemu ocieplenia, jak i udziału ludzi w tymże
widzi 97%, drugich – od 26% (w Wielkiej Brytanii) do 47% (w Stanach Zjednoczonych)
Podobnie rzecz się miała w sporze o freony, który miał miejsce blisko trzydzieści lat temu. Gdy
media doszukiwały się ukrytych motywów uczonych, ci, występując przeciw powszechnym oczekiwaniom,
naciskali na podpisanie ustawy o zakazie stosowania rzeczonych związków chemicznych i w końcu do tego
podpisania doprowadzili. Dziś powiemy – dzięki Bogu, bo rola freonów w kształtowaniu się dziury ozono-
wej jest dla nam współczesnych oczywista
. Jednak wówczas taka nie była - tak jak obecnie odpowie-
dzialność emisji dwutlenku węgla przez człowieka za zmiany klimatyczne.
Jeden z koronnych argumentów w dyskusji na powyższy temat mówi o tym, że nasza cywilizacja
produkuje zaledwie 2-3% CO
2
, które corocznie dostaje się do atmosfery, w związku z czym w takim stopniu
odpowiedzialni jesteśmy za ocieplenie
. Luka w takim rozumowaniu polega na tym rażącym uproszczeniu.
Naukowcy przyznają, że do dokładnego zbadania korelacji działalność człowieka–globalne ocieplenie
potrzeba wielu lat badań i obserwacji, zaś my tego czasu nie mamy. Niemniej przeprowadzane są modele
ewolucji ziemskiego systemu klimatycznego, uwzględniające długookresowe naturalne czynniki zmie-
niające klimat tj. tzw. cykle Milankowicza, aktywność słoneczną oraz naturalną zmienność koncentracji CO
2
wynikającą m.in. z procesów biologicznych oraz wymiany pomiędzy oceanem a atmosferą i lądem; wyniki
takiego eksperymentu nie wskazują na ocieplenie, z którym mamy obecnie do czynienia. Dopiero po do-
łączeniu do tego emisji antropologicznej model odpowiada parametrom klimatycznym, które obserwujemy
dziś. Ta tzw. atrybucja przyczyn jest często pomijana w dyskusjach nt. omawianej odpowiedzialności
człowieka
Kolejnym argumentem, który często pojawia się w ustach zwolenników teorii, jakoby szukanie
wpływu dwutlenku węgla emitowanego przez cywilizację było politycznie umotywowanym niejasnym
działaniem, jest fakt pojawiania się przejściowych ociepleń i oziębień w poprzednich erach, a nawet
tysiącleciach. Słowem: klimat nie jest tak stały, jak to sobie wyobrażamy. Kolejny raz nie uwzględniają oni
ważnej kwestii: poprzednie podobne zmiany klimatu kształtowały się tysiącami (lub przez około tysiąc lat),
podczas gdy obecną obserwujemy od około stu pięćdziesięciu lat
! Tym sposobem argument ten nie tylko
traci swoją siłę, ale również świadczy na rzecz grupy o antagonistycznych poglądach. Przyspieszenie to bo-
wiem wskazuje na istnienie innego, nowego, zewnętrznego czynnika, przyspieszającego ten proces (nawet,
gdy uznamy go za naturalny). Działalność człowieka w tej sferze pasuje tu idealnie.
W świetle najnowszych badań skorygować należałoby również powszechne mniemanie o przebiegu
tych cieplejszych i zimniejszych okresów w tej mniej odległej historii naszej planety. Dotychczasowe i długo
wiodące badania oparte były tylko na umiarkowanie sprawdzalnych źródłach. Wzbogacone o dane proxy (np.
analiza pierścieni drzew, dokumenty i inne) pozwoliły na uzyskanie bardziej wiarygodnych pomiarów, wedle
których np. tzw. Mała Epoka Lodowcowa oraz Medieval Warm Period nie wykazywały tak skrajnych
odchyleń, jak dotychczas sądzono
Odrzucić trzeba również tezę o dominującym wpływie aktywności Słońca na temperaturę panującą
1 E. Bednyk, Sceptycy na start, „Polityka” nr 37/2010 r., s. 66.
2 E. Bednyk, Groza ozonowa, „Polityka” nr 16/2007 r., s. 42-43.
3 M. Rotkiewicz, Na chłodno o klimacie. Wywiad z Haliną Lorenc, „Polityka” nr 40/2006 r., s. 25.
4 M. Miętus, Czy faktycznie mamy do czynienia z globalnym spiskiem klimatycznym? Komentarz dr hab. Mirosława
Miętusa do raportu pt. „Idzie zimno”, www.polityka.pl.
5 M. Rotkiewicz, Na chłodno o klimacie. Wywiad z Haliną Lorenc, „Polityka” nr 40/2006 r., s. 26.
6 M. Miętus, Czy faktycznie mamy do czynienia z globalnym spiskiem klimatycznym? Komentarz dr hab. Mirosława
Miętusa do raportu pt. „Idzie zimno”, www.polityka.pl.
na Ziemi. Wg badań NASA aktywność ta może zmieniać rzeczoną temperaturę o ±0.1˚C, a w skali globalnej
odpowiedzialność tejże aktywności wynosi ok. 0.15˚C, czyli w zaokrągleniu 20% całkowitej zmiany
Warty przytoczenia jest Jared Diamond, od lat dowodzący, że wielkie cywilizacje upadały właśnie
wtedy, gdy występowały przeciw naturze, która potem odpowiednio im się odpłacała. „Niektóre kultury” –
pisze - „najpierw podcinają sobie nadgarstek, a potem bezczynnie patrzą, jak wykrwawiają się na śmierć”.
Nie robiąc nic z efektem cieplarnianym, popełniamy właśnie takie samobójstwo
. Ziemia może nie będzie
miała problemu z poradzeniem sobie z dodatkowymi czynnikami zewnętrznymi, jakim jest emitowany przez
cywilizację dwutlenek węgla. Niewykluczone jednak, że przy tym poradzi sobie również z nami
Oczywiście troska o środowisko nie musi się przejawiać w postaci ekologicznej histerii, z jaką mamy
obecnie do czynienia. Być może zmęczenie jakością dyskusji prowadzonej w takim właśnie histerycznym
dyskursie (którą cechują wyolbrzymianie, uogólnianie i zakrzykiwanie się) jest bodźcem warunkującym
powstawanie opinii negujących prawdziwość tezy o naszej odpowiedzialności za ocieplenie. Spokojna
wymiana zdań i oddzielenie kwestii zmian klimatycznych od polityki powinny być punktem wyjściowym dla
wypracowania odpowiedniego, rzetelnego sądu na temat wpływu działalności człowieka na globalne ocie-
plenie. Niestety, prawdopodobnie długo jeszcze jego problem będzie się wiązał ze skrajnymi emocjami. Do-
póki wspomniane oddzielenie nie nastąpi, warto zdać sobie sprawę z tego, że (nawet jeśli tym razem
sceptycy okażą się tymi, którzy mają rację) podejmując działania, mające na celu obniżenie antropologicznej
emisji dwutlenku węgla, nic nie tracimy, zaś nie robiąc nic – mamy do stracenia bardzo wiele, zwłaszcza wo-
bec faktu niemożności naprawienia popełnionych już błędów (nikt przecież nie „wypompuje” CO
2
z atmo-
sfery, ani nie ureguluje jej składu w żaden inny sposób, niezależnie od postępu badań i technologii – nie nam
w końcu decydować, co jest stanem równowagi dla Ziemi).
7 M. Miętus, Czy faktycznie mamy do czynienia z globalnym spiskiem klimatycznym? Komentarz dr hab. Mirosława
Miętusa do raportu pt. „Idzie zimno”, www.polityka.pl.
8 A. Krzemiński, Kiedy kultury popełniają samobójstwo. „Zawał. Jak społeczeństwa wybierają klęskę lub
zwycięstwo”, www.polityka.pl.
9 A. Zubek, Lotny moderator, „Polityka” nr 48/2009, s. 76.