8
„
„
„
„ i d ź P O D P R Ą D ”
P O D P R Ą D ”
P O D P R Ą D ”
P O D P R Ą D ” nr 12/41/ grudzień 2007
N
ie jest moim celem wyśmianie albo obra-
żenie poglądów dra hab. Pawła Łukowa z
Instytutu Filozofii Uniwersytetu Warszaw-
skiego, którego felieton Niedźwiedzia przysługa
(patrz obok) musiałam analizować i interpreto-
wać podczas próbnej matury z języka polskiego.
Chciałabym się po prostu zapytać, dlaczego
akurat jego tekst, który moim zdaniem nie speł-
nia kryteriów z „Informatora o egzaminie matu-
ralnym od 2008 roku z języka polskiego”, zna-
lazł się na arkuszu egzaminacyjnym?
5 grudnia 2007r., 8.40 rano. Dokładnie za
pięć minut powinnam siedzieć w klasie i czekać na
rozdanie arkuszy egzaminacyjnych z polskiego,
poziom rozszerzony. Ale ja w tym momencie wła-
śnie się budzę. Budzik nie zadzwonił. Spoglądam
na godzinę i w pierwszej chwili stwierdzam: „Nie…
nie ma już sensu się spieszyć, i tak nie zdążę”. Mija
kilka sekund i jednak zrywam się z łóżka. Nie po to
wydrukowali dla mnie tych kilka kartek, żebym nie
miała okazji nawet ich obejrzeć. Z takim nastawie-
niem pojawiłam się w progach gmachu placówki
szerzenia oświaty, naturalnie spóźniona i lekko
spanikowana… Przeglądając arkusz, chciałam się
trochę uspokoić i przystąpić wreszcie do pracy.
Lecz i na tym polu spotkało mnie coś nad wyraz
nieprzyjemnego. Ów felieton Doktora, zaczerpnięty
z numeru 12/2006 „Świata Nauki” i zamieszczony w
arkuszu, wyprowadził mnie z równowagi jeszcze
bardziej niż niesprawność mojego budzika.
W świetle wymagań Centralnej Komisji
Egzaminacyjnej tekst służący do sprawdzenia
umiejętności czytania ma być:
a) publicystyczny lub popularnonaukowy,
b) przejrzyście skonstruowany,
c) napisany staranną polszczyzną,
d) nieobrażający uczuć i światopoglądu zdającego.
O ile zarówno podpunkty a), b), jak i c) zostały
spełnione, to d) niestety nie. Mam nadzieję, że
każdy zgodzi się, że tekst, który próbuje wykazać,
że moje poglądy są oparte na całkowitej ignorancji,
nie może jednocześnie ich nie obrażać! Jeżeli ja,
jako protestantka, wierzę w Boga, a Bóg ma to do
siebie, że jest wszechmocny i doskonały, to jak
mam nie wierzyć Jego Słowu, które jasno mówi, że
to On stworzył świat, a nie jakiś Big Bang? Doktor
pisze, że „Brak spójności nie musi prowadzić do
odrzucenia wizji biblijnej, może za to dowodzić, że
ukryta jest w niej jakaś głęboka tajemnica.” Zasta-
nawiam się, jaka to głęboka tajemnica kryje się w
tekście z I Mojż. 1, 1: „Na początku stworzył Bóg
niebo i ziemię.” Sęk w tym, że nie ma tzw. trzeciej
drogi w interpretacji tego zdania. Albo Bóg stworzył
ten świat, albo nie. Czyli teizm i ateizm. Jak można
wierzyć w Boga, który zgodnie z logiką Doktora
przestaje de facto być Bogiem, gdyż nie jest Stwór-
cą, a kłamcą, który się za niego podaje, albo w
najlepszym wypadku nielogicznym, mitycznym,
niespójnym Kimś, kto nie potrafi się jasno wysłowić
i skazuje ludzi na bezsensowną, trwającą tysiące lat
wiarę w coś, czego nie było!!!
Niezwykle zirytowało mnie również stwier-
dzenie, że „Osoba wierząca w przekaz biblijny nie
dochodzi do swoich przekonań na podstawie ba-
dań, polegających na zbieraniu informacji i porząd-
kowaniu ich w spójną całość. Nabywa ich w proce-
sie wychowania lub nawrócenia religijnego, który
nawet nie przypomina tworzenia teorii naukowych.”.
Moim zdaniem jest to „wypisz, wymaluj” opis 90%
młodzieży polskiej, o dorosłych nie wspomnę. To
właśnie osoby uznające teorię ewolucji opierają się
tylko i wyłącznie na tym, co im mówi publiczna
szkoła, same w żaden sposób usłyszanych wiado-
mości nie sprawdzają! Kompletnie nie wiedzą, o co
chodzi w teorii, w którą tak ślepo wierzą, powta-
rzam: wierzą. Oni nie uznają jej nawet za teorię,
którą przecież jest, tylko za fakt obiektywny, niepod-
ważalny. Są święcie przekonani, że pochodzą od
małpy, gdyż… pani w szkole im tak kiedyś powie-
działa!!! Do ludzi, którzy natomiast zadali sobie
trochę trudu i zatrzymali się na chwilę nad proble-
mem genezy świata i człowieka, odnoszą się z
niepohamowaną niechęcią, a nierzadko agresją.
Otóż paradoks tej sytuacji polega na tym, że powin-
no być odwrotnie. To ja mogę spoglądać na uczest-
ników ewolucjonistycznego owczego pędu z po-
błażliwością i żalem z powodu ich ignorancji. To ja
doszłam do swoich poglądów poprzez badania i
dociekania, choć, przyznaję, w niewielkim jeszcze
zakresie. Wykazały one, że nie znaleziono dotych-
czas śADNYCH OGNIW POŚREDNICH, na któ-
rych to istnieniu opiera się teoria Darwina. Nie
odkryto również śADNYCH MUTACJI POZYTYW-
NYCH, których mechanizmem posługiwano się, by
wytłumaczyć ewolucyjne zmiany zachodzące w
gatunkach, ani nie zaobserwowano śADNYCH
ZMIAN O CHARAKTERZE EWOLUCYJNYM MIĘ-
DZY RODZAJAMI
Ale z większością młodzieży nie ma co
nawet rozmawiać o takich kwestiach. Młodzi nie
mają żadnych podstaw wiedzy o tym, w co wierzą.
Ewolucja stała się dogmatem nowoczesnego świa-
ta. Tematem tabu zaś jest kreacjonizm.
Jeżeli świat naukowy byłby tak bardzo
pewny teorii Darwina, to nie zabraniałby publicznej,
nieskrępowanej debaty przedstawiającej oba stano-
wiska. Gdyby naukowcy mieli niezbite dowody na
fałszywość kreacjonizmu, to by się aż prosili o
konfrontację z nim. Tego jednak nie robią. Tymcza-
sem kreacjonizm, ukazywany jako niedorzeczny,
jest ośmieszany, marginalizowany i wręcz zakaza-
ny. W polskich podręcznikach szkolnych nie można
znaleźć nawet najmniejszej wzmianki o innej niż
ewolucyjna teorii wyjaśniającej powstanie świata.
Gdzie tu wolność i swoboda? Gdzie sens? Gdzie
logika?
Chciałam jeszcze wykazać niekonsekwen-
cję w tym, co pisze Pan Doktor. Z jednej strony
twierdzi, że: „Teoria ewolucji to część nauki, która
wyjaśnia zdarzenia, odwołując się do faktów „z tego
świata”. Mając tak wyznaczoną dziedzinę badań,
nie odpowie na wszystkie możliwe pytania. Na-
ukowcy wyjaśniają, jak doszło do powstania życia
za Ziemi w znanej nam formie”. Tym samym daje
do zrozumienia, że nauka wyjaśnia, jak powstało
życie na ziemi, metodami przyrodniczymi, empi-
rycznymi, „z tego świata”, nie dopuszczając pier-
wiastka ponadnaturalnego. A kilka linijek dalej
pisze: „Jeśli u podstawy świata leży jakiś zamysł, to
znajduje się poza przyrodą, a więc i poza kompe-
tencją nauki.”. Więc jednak przyznaje, że jest możli-
we, że zamysł kogoś inteligentnego „leży u podstaw
świata”. Dr Łuków niechcący demaskuje swego
rodzaju dogmatyzm współczesnej nauki, która
sama ogranicza sobie możliwość dojścia do praw-
dy, odrzucając z góry jedną z opcji, jaką jest inge-
rencja Boga w stworzenie życia.
„Jednak
obja-
wienie nie przynosi wie-
dzy o powstaniu świata.
Objaśnia za to związek
tego świata z Bogiem.” A
czymże jest dla człowie-
ka wiedza o tym, że Ktoś
zgodnie z detalicznym
planem stworzył go na
swoje podobieństwo, jak
nie właśnie określeniem
związku, zależności pomiędzy Bogiem a człowie-
kiem, Stwórcą a stworzeniem?
„Historia biblijna inspiruje do konstruowa-
nia człowieczego stosunku do rzeczywistości; dlate-
go można być biologiem i zarazem wierzącym.” W
myśl Biblii wierzącym jest ten, kto m.in. uznaje
Boga za swojego Stworzyciela. Najwidoczniej Autor
posługuje się tym pojęciem na określenie kogoś,
kto mówi, że wierzy w Boga, a w rzeczywistości
pozostaje ateistą albo człowiekiem, który czci dopa-
sowane do swoich teorii bóstwo. Bo niby co? Bóg
stworzył goryla, którego nazwał Adamem, a Kain i
Abel to były małe śliczne małpiątka?? Nie można
być ewolucjonistą i prawdziwie wierzącym jedno-
cześnie, gdyż Darwin wymyślił swoją teorię po to,
żeby właśnie zaprzeczyć wierze w teorię stworze-
nia. Wyklucza ona bowiem jakikolwiek element
inteligencji w powstaniu życia, stąd pośrednio wska-
zuje, że Boga po prostu NIE MA. Takie intencje
miał człowiek żyjący półtora wieku temu. Jeżeli ktoś
ma co do tego wątpliwości, to jest albo bardzo
naiwny, albo bardzo „zdeterminowany”…
Można by wiele napisać o tym, że Biblia
jest najspójniejszą księgą na ziemi, ale nie taki był
mój cel. Chciałam dowieść, że artykuł, który
„podano mi” na mojej maturze w publicznej szkole
OBRAZIŁ MOJE PRZEKONANIA. Zadania znajdu-
jące się pod nim zmuszały mnie do pisania czegoś,
z czym się w ogóle nie zgadzam. Odpowiadając na
kolejne pytania do tekstu, czułam, że dosłownie
zdradzam to, w co wierzę - Boga ukazuję jako
kogoś nierzeczywistego albo i nieistniejącego, a
samą siebie jako głupią, nieświadomą osobę wie-
rzącą w historie rodem z „Baśni tysiąca i jednej
nocy”.
Kiedy wyszłam z sali, najbardziej dziwiło
mnie, że matura próbna zawiera tak kontrowersyjny
tekst. Lecz moje zdziwienie zmieniło się w coś na
kształt zrozumienia, kiedy dowiedziałam się, że
organizowało ją wydawnictwo Operon wraz z pew-
ną wspaniałą i wielce szanowną gazetą – WYBOR-
CZĄ. Ów fakt nieznacznie mnie uspokoił. Dla tzw.
bezstronności Gazety mam szalenie szeroki zakres
tolerancji, gdyż jestem w stanie spodziewać się
wszystkiego po tym medium. Mam jednak pretensję
do MEN-u za złamanie konstytucyjnej zasady neu-
tralności światopoglądowej szkoły państwowej.
Oparcie matury na tekście dra Pawła Łuko-
wa pokazało, że GW w swoich poczynaniach kieru-
je się manipulacją. Łączenie publicznej oświaty z
własną polityką i celami pisma jest nie tylko niedo-
puszczalne, ale i nieetyczne. Nie życzę sobie, żeby
ktokolwiek wyśmiewał moje poglądy i w nachalny
sposób narzucał swoje. Teraz, kiedy patrzę z per-
spektywy kilku dni na całą sytuację, cieszę się, że
choć spóźniona, wzięłam udział w tym egzaminie.
Przynajmniej zobaczyłam, do czego już doszło.
UNDER 21
Rubrykę udostępniamy młodym adeptom pióra. Czekamy na Wasze teksty.
UNDER 21
Eunika Chojecka
DO CZEGO JUś DOSZŁO...
DO CZEGO JUś DOSZŁO...
Najbliższe spotkanie
Klubu
„iPP” poświecone będzie proble-
mom edukacji ze szczególnym
uwzględnieniem nauczania domo-
wego. Będą Państwo mieli okazję zadać pytania
dwom małżeństwom zaangażowanym w tę awan-
gardową formę kształcenia swoich dzieci.
Zapraszamy
Poniedziałek,28.01.2008, godz.18,
Dom Kultury Kolejarza,
Lublin, ul. Kunickiego.
9
„
„
„
„ i d ź P O D P R Ą D ”
P O D P R Ą D ”
P O D P R Ą D ”
P O D P R Ą D ” nr 12/41/ grudzień 2007
Zaproszenie dla Czytelników z Lublina i okolic
Wstęp wolny
Paweł Łuków, Niedźwiedzia przysługa
1. Zwolennicy wprowadzenia do szkół kre-
acjonizmu twierdzą, że jest to teoria alternatywna
wobec ewolucjonizmu. Stanowisko religijno-
filozoficzne traktują jak teorię naukową, a wy-
znawców dosłownej interpretacji przekazu biblij-
nego obsadzają w roli naukowców. Tymczasem
dosłownej interpretacji Księgi Rodzaju nie należy
utożsamiać z kreacjonizmem – to tylko jedna z
jego wersji – zaś sam kreacjonizm nie jest ani
t e o r i ą ,
a n i
n a u k ą .
2. Kreacjonista to nie biolog, który opowiada
się za jedną z konkurujących ze sobą teorii na-
ukowych, lecz myśliciel religijny, głoszący okre-
ślony pogląd na sens istnienia świata i człowie-
ka. Biolog prowadzi badania, stosując się do
wymogów metody naukowej, która maksymalizu-
je prawdopodobieństwo uzyskania wiarygodnych
wyników. Jeśli nie postępuje ściśle według tych
wymogów, może dojść do wniosków, które w
najlepszym razie będą niesprawdzonymi hipote-
zami, a w najgorszym – spekulacjami.
3. Ale czynienie zadość wymogom metodo-
logicznym to nie wszystko. Wyniki swoich badań
biolog przedstawia społeczności naukowców,
którzy wytrwale je sprawdzają: wysuwają kontr-
argumenty, szukają niespójności, wskazują ogra-
niczenia. Dopiero gdy jego tezy przetrwają te
próby, mogą stać się częścią teorii, która pozwoli
wyjaśniać nowe zjawiska. Właśnie tak było z
t e o r i ą
D a r w i n a .
4. O trafności konkluzji biologa nie świadczy
siła, z jaką jest do nich przywiązany, lecz to, że
zostały zaakceptowane przez zbiorowość na-
ukowców, którzy podjęli nieudane próby ich
obalenia. Gdyby systematycznie prowadziły do
twierdzeń sprzecznych z faktami, odrzucono by
je lub ograniczono ich stosowalność do części
ś w i a t a
o ż y w i o n e g o .
5. Osoba wierząca w przekaz biblijny nie
dochodzi do swoich przekonań na podstawie
badań, polegających na zbieraniu informacji i
porządkowaniu ich w spójną całość. Nabywa ich
w procesie wychowania lub nawrócenia religijne-
go, który nawet nie przypomina tworzenia teorii
naukowych. Argumentowanie przeciw przekazo-
wi biblijnemu nie ma większego sensu, ponieważ
nie wiadomo, co może stanowić rację przema-
wiającą przeciw wierze w ten przekaz. Brak
spójności nie musi prowadzić do odrzucenia wizji
biblijnej, może za to dowodzić, że ukryta jest w
niej jakaś głęboka tajemnica. Dowodem fałszy-
wości przekazu biblijnego nie będzie też syste-
matyczna nietrafność opartych na nim wyjaśnień.
Osoba religijna potraktuje ją raczej jako wska-
zówkę, świadczącą o jego niedostatecznym
zrozumieniu, błędzie w interpretacji lub o nie-
przewidywalności zamiarów Boga.
6. Ewolucjonizm i kreacjonizm należą do
różnych porządków ludzkiego myślenia. Teoria
ewolucji to część nauki, która wyjaśnia zdarze-
nia, odwołując się do faktów „z tego świata”.
Mając tak wyznaczoną dziedzinę badań, nie
odpowie na wszystkie możliwe pytania. Naukow-
cy wyjaśniają, jak doszło do powstania życia za
Ziemi w znanej nam formie. Nie odpowiadają
jednak na pytania o sens tego, że życie na Ziemi
istnieje i to w takiej a nie innej postaci. Myśliciele
religijni i zwykli wierzący pytają: „Co to wszystko
znaczy? Jaki jest sens istnienia świata i co w tym
świecie robi człowiek?” Naukowcy nie zajmują
się tymi kwestiami, ponieważ rygory metody
naukowej ograniczają ich działania do poszuki-
wania przyczyn i przewidywania następstw bada-
nych zjawisk. Wierzący i myśliciele religijni pytają
o zamysł, według którego powstał świat. Przed-
miotem zainteresowań naukowca jest sama
przyroda, a ona nie ma zamiarów i zamysłów.
Jeśli u podstawy świata leży jakiś zamysł, to
znajduje się poza przyrodą, a więc i poza kom-
p e t e n c j ą
n a u k i .
7. Poszukując zamysłu, który zdecydował o
obecnym kształcie świata, myśliciele religijni
przyjmują, że światu przysługują własności wy-
kraczające poza to, co dostępne oglądowi. Dlate-
go też odwołują się do objawienia, przeżyć mi-
s t y c z n y c h
i
c u d ó w .
8. Jednak objawienie nie przynosi wiedzy o
powstaniu świata. Objaśnia za to związek tego
świata z Bogiem. Przeżycie mistyczne pomaga
myślicielom religijnym ustalić relację człowieka z
Bogiem, a cudowne wydarzenia dostarczają
inspiracji do prób zrozumienia ludzkiego losu.
Przekaz biblijny nie służy wyjaśnianiu obserwo-
wanych przedmiotów i zjawisk. Wskazuje kieru-
nek namysłu poszukującym sensu świata i sensu
swojego życia. Jego przedmiotem nie są po-
szczególne gatunki, lecz życie na Ziemi w ogóle i
życie człowieka w szczególności. Historia biblijna
inspiruje do konstruowania człowieczego stosun-
ku do rzeczywistości; dlatego można być biolo-
g i e m
i
z a r a z e m
w i e r z ą c y m .
9. Dosłowna interpretacja przekazu biblijne-
go to jedna z wersji kreacjonizmu. Ktoś, kto
przedstawia ją jako cały kreacjonizm i konkuren-
cję dla teorii ewolucji, wykazuje ignorancję wy-
kraczającą poza niezrozumienie biologii. Daje
świadectwo nieznajomości specyfiki nauki i re-
fleksji religijnej. Przekaz Księgi Rodzaju nie speł-
nia większości kryteriów teorii naukowych i speł-
nić ich nie może, bo nie jest jedną z nich. Forsu-
jąc jego dosłowną interpretację jako alternatywę
dla teorii ewolucji, wyświadcza się wierzącym
niedźwiedzią przysługę. Zachęca się ich, by do
przekazu zawartego w tradycji religijnej stosowali
rygory poprawności naukowej, których on nie
spełni, bo nie dla niego zostały zaprojektowane.
„Świat Nauki” 12/2006
Paweł Łuków pracuje w Instytucie Filozofii UW.
Specjalizuje się w zagadnieniach etyki i bioetyki.
Złocieniec, 12 lutego 2007
Pani Redaktor Joanna Zimakowska
Świat Nauki
Pani Redaktor,
W grudniowym numerze Świata Nauki p.
Paweł Łuków próbuje znaleźć niszę dla kreacjo-
nizmu, sugerując istnienie dwu porządków ludz-
kiego myślenia. Ten pogląd, znany w filozofii pod
nazwą rozdzielności płaszczyzn lub zasady NO-
MA (niezachodzących na siebie urzędów na-
uczycielskich nauki i religii), jest jednak i fałszy-
wy, i szkodliwy dla obu stron – zarówno nauki,
jak i religii.
Jest to pogląd fałszywy, gdyż choć
główne twierdzenia nauki i religii dotyczą czegoś
innego, to niektóre z nich wyraźnie mówią o tym
samym. O istnieniu historycznego Jezusa mówi
nie tylko religia, ale także nauka. W obu tych
sferach kultury można znaleźć twierdzenia na
temat możliwości ciąży u dziewic, zwłaszcza
takich ciąż, w których wyniku rodzi się potomek
posiadający chromosom Y. Mówi się o możliwo-
ści chodzenia po wodzie owadów i większych
organizmów czy o tunelowaniu cząstek z jądra
atomowego lub większych ciał przez drzwi. Mówi
się wreszcie o tym, czy życie i różne jego formy,
zwłaszcza człowiek, powstały w wyniku przypad-
kowych, niezamierzonych przez nikogo zdarzeń
(darwinizm, jedyna forma ewolucjonizmu akcep-
towana dziś w nauce), czy wręcz przeciwnie
(kreacjonizm). Zbiory twierdzeń religii i nauki nie
są rozłączne, zatem twierdzenie, że nauka i
religia to dwa porządki ludzkiego myślenia, choć
często słuszne, jest mocno mylące.
Jest to też pogląd szkodliwy, bo w imię
zagwarantowania bezpieczeństwa religii, odcina
się naukę od jednego z jej historycznych źródeł.
Było tak wielokrotnie w historii, że idee religijne
inspirowały uczonych do proponowania pewnych
rozwiązań (oczywiście, nie tylko religijne, także
ateistyczne, również i filozoficzne, estetyczne,
psychologiczne itd.). Nie ma najmniejszego po-
wodu, poza złudnym poczuciem bezpieczeństwa
osób religijnych, by propagować pogląd o dwu
rozłącznych płaszczyznach ludzkiego myślenia.
Uznanie, że między nauką i religią istnieje stały
realny konflikt może tylko wyjść na dobre obu
tym ważnym sferom kultury, bo inspiruje do ak-
tywnych poszukiwań usunięcia konfliktu. A każda
aktywność przyczynia się do rozwoju i postępu.
Załączam wyrazy szacunku,
prof. dr hab. Kazimierz Jodkowski
Instytut Filozofii Uniwersytetu Zielonogórskiego
Źródło: www.nauka-a-religia.uz.zgora.pl
A oto opinia o tekście dra Łukowa autorytetu z dziedziny metodologii nauki prof. dra hab. Kazimierza Jodkowskiego:
Z ARKUSZA EGZAMINACYJNEGO PRÓBNEJ MATURY ‘2007