Filipović Zlata Dziennik Zlaty

background image

Zlata Filipović
DZIENNIK ZLATY

WYDAWNICTWA ARTYSTYCZNE I FILMOWE
Tytuł oryginału Le journal de Zlata
Tłumaczenie tej książki zostało przygotowane przez studentów III roku Instytutu
Filologii Słowiańskiej Uniwersytetu Warszawskiego z maszynopisu serbsko-
chorwackiego oraz dostosowane w swej formie do wydania francuskiego.
Wydawnictwo składa serdeczne podziękowania za dokonanie przekładu pp. ANNIE
BLOCH, MARCIE DOBROWOLSKIEJ, AGACIE KULAJ, MARKOWI ROMAŃSKIEMU,
MARKOWI
SAWICKIEMU, MAGDALENIE SZMYT.
Projekt okładki
ANNA TWORKOWSKA-BARANKIEWICZ
© Fixot et editions Robert Laffont, SA., Paris, 1993
© for the Polish edition by Wydawnictwa_4?tvstyczne i Filmowe, Warszawa, 1994
ISBN 83-221-0651-3

WYDAWNICTWA ARTYSTYCZNE I FILMOWE
02-595 Warszawa, ul. Puławska 61
Skład: Wojtasiak-WOMIK, Warszawa
???& Druk i oprawa: Drukarnia Narodowa
Kraków, ul. Marszałka J. Piłsudskiego 19
q
Książeczkę tę, pamiętnik dziewczynki z Sarajewa, Zlaty Filipović, czyta się
najpierw jak zwierzenia dziecka ze zwykłych jej dziecięcych spraw, dziecka nad
wyraz rozwiniętego i trochę może rozpieszczanego, aby potem w jej
rozszerzających się zdziwieniem źrenicach zobaczyć to, co się stało z czasem jej
dzieciństwa: codzienną rzeczywistość oblężenia, ostrzału, zdobywania opału i
pożywienia, lęku i dowiadywania się o tym, kto z bliskich już wyjechał lub
zginął.
Staję bezradny wobec tej lektury, tak jak świat pozostał bezradny wobec dramatu
Bośni. Staję bezradny wobec tego zdziwienia dziecka, w którego życiu „polityka
umoczyła swoje palce". „Ludzie -wszyscy tacy sami. Są do siebie podobni" -
rozmyśla Zlata. „Nie różnią się. Wszyscy mają ręce i nogi, głowę, chodzą i mówią,
ale „coś" chce ich koniecznie uczynić innymi. Wśród moich koleżanek, wśród moich
przyjaciół, w naszej rodzinie są i Serbowie, i Chorwaci i Muzułmanie. Wszyscy
tworzą jedno wymieszane zbiorowisko i nigdy nie wiedziałam kto jest Serbem, kto
Muzułmaninem. Teraz polityka umoczyła w tym swoje palce. Na Serbach postawiła
„S", na Muzułmanach „M", na Chorwatach „Ch", chce ich rozdzielić. A wybrała do
tego najgorszą i najczarniejszą kredkę - kredkę wojenną, która rysuje tylko
nieszczęście i śmierć."
Od sierpnia 1992 będąc pięć razy w Sarajewie patrzyłem na cierpienie i heroiczną
obronę tego miasta. Podczas czterech pobytów poruszałem się opancerzonym
transporterem i jedynie przez jego niewielkie okienka widziałem zniszczenia
całych dzielnic, ostrzelane lub wypalone domy, wraki poprzewracanych tramwajów i
samochodów, gdzieniegdzie szybko przebiegających ludzi. Od czasu do
5
czasu przejeżdżało się przez dzielnice, w których odbywał się ruch, widać było
pieszych, rowerzystów i ludzi popychających wózki z otrzymaną właśnie z

background image

rozdziału żywnością lub opałem. Wszędzie, gdzie tylko na trochę dłużej ustawał
ostrzał ludzie pojawiali się na ulicach. Po wielu miesiącach oblężenia mimo lęku
nie mogli już dłużej wytrzymać w piwnicach i domach. W miejscach naszego postoju
zjawiali się zaraz mali chłopcy, niebaczni niebezpieczeństw, oczekujący, że coś
im zostawimy. W dzielnicy Sarajewa Dobrinji, dwieście czy trzysta metrów od
przebiegającej przez nią linii frontu, odwiedziliśmy szkolę, umieszczoną w bloku
mieszkalnym. Okna obłożone były workami z piaskiem, ale zajęcia toczyły się
normalnie; klasa grzecznie wstała na nasze wejście. Kilka domów dalej - szpital
polowy; wśród rannych chłopiec - w wieku Zlaty - postrzelony przez snajpera.
Podczas ostatniego pobytu, w lipcu 1994, mogłem już normalnie poruszać się po
mieście. W wyniku międzynarodowego nacisku po masakrze na targowisku Markale,
ciężka broń została odsunięta o 20 km od wzgórz okalających Sarajewo i tylko w
nocy, w hotelu od czasu do czasu słychać było terkotanie karabinów. Miasto
odetchnęło spokojem, odczuwało się jego dobrodziejstwo i zarazem niepewność.
Wydało mi się trochę mniej zrujnowane niż przedtem sądziłem, zwłaszcza gdy
porównywałem je z gruzami Mostaru czy mniejszych miejscowości, takich jak Gornyj
Vakuf. Porażone w swym funkcjonowaniu, zaczynało się odradzać, zwiastunem tego
była pierwsza uruchomiona linia tramwajowa.
Odwiedziłem stare miasto, czego przedtem, w czasie kilkugodzinnych pobytów
regulowanych odlotami samolotów i wypełnionych rozmowami, nie udało mi się
zrobić. W centrum starego Sarajewa, w niewielkiej odległości od siebie znajdują
się zabytkowy meczet, główna cerkiew oraz katedra - obok synagogi i zniszczonej
słynnej biblioteki - symbole wielokulturowego charakteru Sarajewa. Cerkiew była
zamknięta, sędziwy meczet, od wewnątrz podtrzymywany drewnianymi podporami udało
nam się zwiedzić. W katedrze uderzył mnie - podobieństwem do przestrzelonego w
powstaniu krzyża z kościołem św. Marcina w Warszawie - witraż w oknie nad
głównym ołtarzem. Zapewne od wstrząsu lub ostrzału, powstał
6
w nim prześwit akurat w górnej części tułowia ukrzyżowanego Chrystusa. Przez
prześwit ten wpadały tego popołudnia ciepłe promienie słońca. Obok, na placu i
na uliczkach starego miasta widać było spacerujących ludzi i otwarte kawiarnie.
Niosło to wszystko trochę nadziei. Jednakże mieszkańcy Sarajewa, z którymi
rozmawiałem żyli z dojmującym poczuciem zamknięcia, niemożności wyjazdu i
powrotu, niepewni czy ostrzeliwanie miasta nie zacznie się znowu. Niektórzy moi
młodzi rozmówcy zadawali sobie pytanie: zostać czy wyjechać na długo i
gdziekolwiek.
W tym pytaniu - zresztą pozostającym bez odpowiedzi, bowiem wyjechać z Sarajewa
nie można - nie było cienia niewierności wobec miasta. Było raczej poczucie, że
coś się stało bezpowrotnie, obawa, że dawne Sarajewo nie będzie już do ocalenia.
To „coś", to właśnie ów podział na „S", „Ch" i „M", o którym mówi mała Zlata; to
zniszczenie we współżyciu między ludźmi jednej społeczności czegoś, co tu
bardziej niż w jakimkolwiek innym mieście stanowiło o jego charakterze i co
nawet w Sarajewie może okazać się trudne do ocalenia.
W dzienniku Zlaty Filipović, to „coś" jest z dnia na dzień coraz bardziej obecne,
choć ani razu nie pojawia się w nim określenie „czyszczenie etniczne". Mowa
tylko czasem o opuszczonych i spalonych domach jej rodziny na terenach, które
znalazły się pod władzą bośniackich Serbów. Zlata zdaje się nawet nie wiedzieć
dlaczego i jak się to dokonuje, ani też o tym, że podobne zjawiska przenoszą się
także na stosunki między Chorwatami i Muzułmanami. W jej zapiskach polityka jest
obecna, można by powiedzieć, tylko od niechcenia. Można by tak powiedzieć, gdyby

background image

nie wszystkie te złowrogie zdarzenia, które wciskają się w jej życie. I gdyby
nie odnotowane w jej dzienniku echo niemocy świata.
Ciężko przy tym powiedzieć, że przeżycia Zlaty nie były jeszcze doświadczeniem
najbardziej okrutnym. Spotkałem jej rówieśników, a nawet młodsze dzieci w obozie
w Treblinje w regionie Banja Luki. Spotykałem je w wielu obozach dla uchodźców,
niedożywione i, zwłaszcza w pierwszym okresie, pozostawione samym sobie. Znane
są z pierwszej ręki świadectwa ofiar „czyszczenia etnicznego", straszliwej
praktyki zastraszania i wypędzania ludzi. W raporcie przed-
7
stawionym Komisji Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych 21 lutego 1994
zamieściłem obszerny rozdział poświęcony losom dzieci w konflikcie
jugosłowiańskim, których około 300 tysięcy zetknęło się bezpośrednio z
działaniami wojennymi. W Bośni i Hercegowinie około 16 tysięcy dzieci zginęło.
Są to liczby szacunkowe. Nie do wymierzenia jest koszmar przeżyć dzieci, które
były świadkami zabijania bliskich, znęcania się, poniżania, rozboju i gwałtów.
Dziennik Zlaty Filipović jest więc jednym z wielu świadectw. Jest głosem dziecka
z oblężonego Sarajewa. Jedenastoletnia Zlata nie pisała go jednak jako
ś

wiadectwa. Prowadziła swój notatnik bardziej jako rozmowę z samą sobą, czy

raczej dialog z własnym pamiętnikiem. Prowadziła tę rozmowę jako zapis jej
dziecięcych, ważnych spraw. Myślę, że pamiętnik ten przetrzyma swój czas. Jest
on czymś więcej niż relacją, jest głosem zdziwienia nad światem, głosem
dziewczynki, która nie straciła wrażliwości.
Pamiętnik Zlaty był już tłumaczony na wiele języków. Obecnie ukazuje się po
polsku. Zastanawiam się nad tym, dla kogo jest przeznaczona ta książka i do kogo
dotrze. Jej czytelnikami będą na pewno ludzie dorośli. Jest to jednak również
książka dziecka dla dzieci. Zlata pisała swój pamiętnik z myślą o swoich
przyjaciołach. Jest to więc książka także dla polskich rówieśników Zlaty. Nie
chciałbym oszczędzić również moich wnuków Ewy, Marty, Filipa, Kasi, Oli, Kacpra
i Gabrysi. Chciałbym, aby tę książkę teraz, lub kiedyś przeczytali.
sierpień 1994 TADEUSZ MAZOWIECKI
Poniedziałek, 2 września 1991
Za mną długie, ciepłe lato, beztroskie dni wakacji, a przede mną nowy rok
szkolny. Idę do piątej klasy. Stęskniłam się. za moimi szkolnymi koleżankami, za
wszystkimi przyjaciółkami w szkole i poza nią. Z niektórymi nie widziałam się od
dnia, w którym szkolny dzwonek ogłosił koniec roku. Cieszę się, że znów będziemy
razem, znów będzie można pogadać o szkole, poopowiadać sobie o naszych małych
smutkach i wielkich radościach.
Mirna, Bojana, Marijana, Ivana, Masa, Azra, Minela, Nadża -znów jesteśmy razem.
Wtorek, 10 września 1991
Tydzień minął na kupowaniu książek, zeszytów i przyborów, na opowiadaniu przygód
z wakacji nad morzem, w górach, na wsi, za granicą. Wszyscy gdzieś byliśmy, tyle
jest rzeczy do opowiadania, tyle przeżyć.
Czwartek, 19 września 1991
Zaczęła się też nauka w szkole muzycznej. Dwa razy w tygodniu chodzę na
fortepian i solfeż. Zaczął się też tenis. Aha, przeszłam do
9
starszej grupy na tenisie. W środy chodzę do cioci Miki na lekcje angielskiego.
We wtorki na chór. Wszystko obowiązkowe. Codziennie, prócz piątków, mam sześć
lekcji. Ale wytrzymam to jakoś.
Poniedziałek, 23 września 1991

background image

Nie pamiętam, czy wspomniałam o lekcjach wychowania technicznego. Nowy przedmiot,
którego nauka rozpoczyna się w piątej klasie. Naszą nauczycielką jest Jasmina
Turajlić. PODOBA MI SIĘ. Uczymy się o drewnie, jego budowie, wykorzystaniu i
jest to dość ciekawe. Niedługo będziemy mieć zajęcia praktyczne, co oznacza
wykonywanie różnych przedmiotów z drewna i innych materiałów. Będzie zabawnie.
Zaczęło się już przepytywanie: historia, geografia, biologia. Do roboty!
Piątek, 27 września 1991
Wróciłam ze szkoły i jestem nieźle zmęczona. Ciężki tydzień. Jutro jest sobota i
będę mogła wyspać się do woli. NIECH śYJE SOBOTA! A wieczór mam już „zajęty".
Jutro są urodziny Ivany Varunek. Dziś dostałam „zaproszenie". Co i jak było,
zobaczymy, ciąg dalszy nastąpi...
Niedziela, 29 września 1991
Jest jedenasta. Tak naprawdę to urodziny Ivany są dziś, ale obchodziła je
wczoraj. Było super: Była kiflica1', grickalica2), ka-
kiflica - rogalik.
grickalica - drobne przysmaki do chrupania (orzeszki, chipsy, itp.).
10
????? ? najważniejsze - tort. Oprócz dziewczynek zostali też zaproszeni chłopcy.
Urządziliśmy zawody w tańcu i wygrałam. Jako nagrodę dostałam kasetkę na
biżuterię. Krótko mówiąc, urodziny się udały.
Niedziela, 6 października 1991
Oglądam amerykański TOP-20 w MTV. To niemożliwe, żeby zapamiętać, kto jest na
którym miejscu.
Czuję się super, bo zjadłam właśnie PIZZĘ „cztery pory roku" z szynką, serem,
ketchupem i grzybami. Ale pyszna. Tata kupił mija w „Galiji" (pizzeria w naszej
dzielnicy). Być może dlatego nie zapamiętałam, kto zajął które miejsce - za
bardzo byłam zajęta opychaniem się pizzą.
Wszystkiego się nauczyłam i jutro mogę iść do szkoły, bez lęku przed jakąś złą
oceną. Zasłużyłam na dobrą ocenę, ponieważ cały weekend się uczyłam. Nie zeszłam
nawet do parku pobawić się z dziewczynami. Ostatnio jest ładna pogoda i
najczęściej gramy w dwa ognie, rozmawiamy, spacerujemy. Krótko mówiąc, bawimy
się.
Piątek, 11 października 1991
Męczący, ale pomyślny dzień. Klasówka z matematyki - 5, ćwiczenia pisemne z
serbsko-chorwackiego - 5, odpowiadałam z biologii i dostałam 5. Jestem zmęczona,
ale zadowolona.
Jeszcze jeden weekend przede mną. Jedziemy do Crnotini. To nasza posiadłość
kilkanaście kilometrów stąd. Jest tam wielki sad, w którym stoi 150-letni dom,
uznany za zabytek historyczny i pozostający pod opieką władz. Mama i tata
odremontowali go. Babcia i dziadek siedzą tam cały czas. Stęskniłam się za nimi,
stęskniłam się za Vildaną, Atim (jej psem), stęskniłam się za czystym powietrzem
i cudowną przyrodą. Och, jak wspaniale będzie się tam wyspać.
11
Niedziela, 13 października 1991
W Crnotini było przecudnie. Za każdym razem coraz bardziej podoba mi się ten
nasz dom (naprawdę jest niezwykły) i przyroda, która go otacza. Zrywaliśmy
jabłka, gruszki, orzechy, fotografowaliśmy małą wiewiórkę, która zręcznie kradła
orzechy, przygotowaliśmy ruszt - było moje ulubione danie ćeyapćići1'. Babcia
upiekła strudla z jabłkami. Zbierałam różne liście do zielnika i bawiłam się z
Atim.

background image

Jesień już na dobre zastąpiła lato. Powoli, ale pewnie barwi i maluje przyrodę
swoim pędzlem. Liście żółte i czerwone opadają. Dni są krótsze, zrobiło się
chłodniej. Jesień też jest piękna. W rzeczywistości każda pora roku ma swoje
uroki. W mieście jakoś nie zauważam i nie czuję piękna przyrody tak jak w
Crnotini. Tam ona pachnie, pieści mnie i wzywa w swoje objęcia. Wspaniale
odpoczęłam w jej towarzystwie podziwiając wszystkie jej uroki.
Sobota, 19 października 1991
Wczoraj był bardzo zły dzień. Przygotowywaliśmy się do spędzenia tego weekendu
na Jahorinie (to najpiękniejsza góra na świecie). Tymczasem, gdy wczoraj
wróciłam ze szkoły, zobaczyłam zapłakaną mamę i tatę w mundurze. Coś ścisnęło
mnie za gardło, kiedy tata powiedział, że musi się zgłosić do rezerwowej
jednostki policji, ponieważ dostał wezwanie. Objęłam go i przez łzy zaczęłam
prosić, żeby nie szedł, żeby został. Mama płakała i dzwoniła do przyjaciół i
rodziny. Wszyscy natychmiast przyszli (Slobo, Doda, Keka, brat mamy Braco,
ciocia Melica i nie pamiętam kto jeszcze).
Wszyscy przyszli, żeby nas pocieszyć i ofiarować swoją pomoc. Keka odprowadziła
mnie do Martiny i Mateji na nocleg. Gdy obudziałm się rano, Keka powiedziała, że
wszystko jest w porządku i tata wróci za dwa dni.
ć

evapćići - kulki z mięsa pieczone na ruszcie.

12
Teraz jestem w domu. Ciocia Melica jest u nas i wygląda na to, że wszystko
dobrze się skończy. Tata powinien być pojutrze. Chwała Bogu!
Wtorek, 22 października 1991
Wygląda na to, że rzeczywiście wszystko skończyło się dobrze. Tata wrócił
wczoraj i to dokładnie na swoje urodziny. Pojutrze znów idzie, a potem co drugi
dzień. Będzie dyżurował po 10 godzin. Musimy się do tego przyzwyczaić. Chyba nie
potrwa to długo. Ale co to znaczy, nie wiem. Jacyś rezerwiści z Czarnogóry
weszli do Hercegowiny. Dlaczego? Z jakiego powodu? Wygląda to na jakąś politykę,
a ja nie orientuję się w polityce. Czy po Słowenii i Chorwacji wiatry wojny
wieją w stronę Bośni i Hercegowiny? Nie, to niemożliwe.
Ś

roda, 23 października 1991

W Dubrowniku toczy się prawdziwa wojna. Bombardują go zaciekle. Ludzie są w
schronach, nie mają wody, nie mają prądu, telefony nie działają. W telewizji
oglądamy straszne zdjęcia. Mama i tata są zatroskani. Czy to możliwe, że niszczą
tak cudowne miasto? Mama i tata są do niego szczególnie przywiązani. Tam, w
książęcym pałacu, podpisali gęsim piórem swoje „TAK" na przyszłe wspólne życie.
Mama mówi, że to najpiękniejsze miasto na świecie i nie może
być zniszczone!!!
Martwimy się o wujka Srdjana (on mieszka i pracuje w Dubrowniku, ale jego
rodzina jest jeszcze w Sarajewie) i jego rodziców. Jak oni znoszą to wszystko,
co się tam dzieje? Czy żyją? Próbujemy nawiązać kontakt przez krótkofalowców,
ale nie udaje nam się. Ciocia Boka (żona Srdjana) jest zrozpaczona. Każda próba
dowiedzenia się czegokolwiek jest bezskuteczna. Dubrownik jest odcięty od świata.
13
Ś

roda, 30 października 1991

Dobra wiadomość. Moja nauczycielka fortepianu mówi, że niedługo będzie koncert w
szkole i ja wezmę w nim udział!!! Muszę się dobrze przygotować. Będę grać
Kabalewskiego - Sześć wariacji na temat słowackiej pieśni. Wszystkie wariacje są
krótkie, ale trudne. Nie ma problemu, postaram się. W szkole nic nowego, wkrótce
półsemestr, więc zbieramy oceny. Dni są krótkie, chłodniej, to znaczy - niedługo

background image

ś

nieg - YOUPI!

Jahorina, narty, wyciągi krzesełkowe, orczyki - ledwie mogę się doczekać!!!
Trochę się pospieszyłam, trzeba jeszcze poczekać, ale kupiliśmy już karnety na
cały narciarski sezon.
Wtorek, 5 listopada 1991
Właśnie wróciłam z chóru. Przemokłam. Możesz uwierzyć, dziś dyrygentka
powiedziała nam, że niedługo będziemy mieć występ. Będziemy śpiewać Nabuko, Ave
Maria, Kadja podjoh na Bentbaśu, Tebe pojem i Odę do radości. Wszystkie pieśni
są cudowne.
Piątek, 8 listopada 1991
Pakuję się; ciebie, Pamiętniku, też chowam do plecaka. Cały weekend spędzę u
Martiny i Mateji (M&M). Super!!! Mama mi pozwoliła. Schowałam do plecaka
podręczniki, piżamę, szczoteczkę do zębów i resztę klamotów. Jeszcze tylko
schowam ciebie i biegnę. CIAO!!!.
Niedziela, 10 listopada 1991
Jest 16.30 i właśnie wróciłam od M & M. Było świetnie. Poszłyśmy pograć w tenisa,
oglądałyśmy MTV, RTL i SKY... Chodziłyśmy na
14
spacery, bawiłyśmy się. Miałam cię zawsze przy sobie, ale nic nie napisałam. Nie
gniewasz się?
Pracę domową odrobiłam, teraz się wykąpię, obejrzę telewizję i pójdę spać.
Weekend, jak każdy, był cudowny.
Wtorek, 12 listopada 1991
W Dubrowniku jest coraz gorzej. Udało nam się dowiedzieć przez krótkofalowców,
ż

e Srdjan żyje, że czuje się dobrze i jego rodzice także. Relacje w telewizji są

straszne. Ludzie głodują. Zastanawiamy się, w jaki sposób posłać Srdjanowi
paczkę. Można jakoś przez Caritas1'. Tata wciąż chodzi na dyżury w rezerwie,
wraca do domu zmęczony. Kiedy to się skończy? Tata mówi, że może w przyszłym
tygodniu. Chwała Bogu.
Czwartek, 14 listopada 1991
Tata już więcej nie pójdzie do rezerwy- Youpi!!! Teraz będziemy mogli pojechać
na weekend na Jahorinę i do Crnotini. Tylko, że w ostatnim czasie są problemy z
benzyną. Tata godzinami stoi w kolejce, jeździ poza miasto, żeby coś znaleźć,
ale często wraca z pustymi rękami.
Wspólnie z Boką posłaliśmy Srdjanowi paczkę. Przez krótkofalowców dowiedzieliśmy
się, że nie mają nic do jedzenia. Nie ma wody. Srdjan wymienił butelkę whisky na
pięć litrów wody. Słowa „jajko", „jabłko", „ziemniak" to teraz dla mieszkańców
Dubrownika rzeczowniki abstrakcyjne.
Caritas Intemationalis. Międzynarodowa organizacja katolicka, działająca w 52
krajach udzielająca społecznej pomocy, bardzo często w nagłych wypadkach.
15
Wojna w Chorwacji, wojna w Dubrowniku, jacyś rezerwiści w Hercegowinie. Mama i
tata wciąż oglądają wiadomości w telewizji. Są bardzo smutni. Mama często płacze,
kiedy widzi te okropne zdjęcia. Kiedy przychodzą przyjaciele, najczęściej
rozmawiają
0 polityce. Co to jest polityka? Szczerze mówiąc nie mam pojęcia.
1 nie interesuje mnie to zbytnio. Obejrzałam właśnie Midnight caller.
Ś

roda, 20 listopada 1991

Właśnie wróciłam ze szkoły muzycznej. Miałam mój mały występ. Myślę, że byłam
dobra, staram się. Zrobiłam dwa błędy, ale może tego nie zauważyli. Mateja była

background image

wśród publiczności. Jestem zmęczona, bo było duże napięcie.
Ś

roda, 27 listopada 1991

Zbliża się 29 listopada. Dzień Republiki. Rodzice robią zakupy i wszystko odbywa
się pod znakiem przygotowań do pobytu na Jahorinie, u Jacy (to moja chrzestna
Jasna). YOUPI!!! Nie mogę się doczekać. Na Jahorinie będzie jak zawsze cudnie i
niezapomnianie.
Piątek, 29 listopada 1991
Dotarliśmy na Jahorinę. Jaca ogrzała dom, pali się w kominku. Zoka (mąż Jasny)
przygotowuje swoje przysmaki, jak to zawsze ma w zwyczaju, tata i Bożo
(przyjaciel i kolega taty) rozmawiają o polityce. Mama i Jasna włączają się do
tej rozmowy, a my, dzieci, Branko, Syjetlana, Nenad, Mirela, Anela, Oga i ja -
zastanawiamy się, co mamy robić: iść na spacer, bawić się, obejrzeć jakiś film w
telewizji, czy zagrać w Scrabble. Tym razem zdecydowaliśmy się na zabawę. Zawsze
jest to zabawa z żartami i grą słówek, które tylko my jesteśmy w stanie
zrozumieć. Jest zimno, ale cudownie. Jestem taka szczęśliwa, tak mi dobrze. Tyle
pyszności, którymi nas karmią
16
1981. Zlata ma 1 rok.
1985. Na ścieżkach olimpijskich Jahoriny - według Zlaty -,,najpiękniejszej góry
na świecie".
-
? ??
»???« ?'?? kjouol /ne fcSi ???? mix/? ?? oymafut dum je dmt'
? ?? /???? ????- mdupko)vane>ui ?????- %a&ncr ob- /????. omem* Xkim ??.
?????stie otr ?/?????
?????&??. <???&?.
T>
KBr:
Akcr pi TaA ? .
- > > ?$&7?? ?? ?? p omowi 6&{
???

i poją na Jahorinie i ta wspaniała atmosfera między nami. A wieczorem
najwspanialsze chwile - idziemy z Ogą pierwsze do łóżek na długą, długą rozmowę
przed snem. Rozmawiamy, planujemy różne rzeczy i zwierzamy się jedna drugiej.
Dziś rozmawiałyśmy o MTV -mają takie fajne nowe teledyski.
Poniedziałek, 2 grudnia 1991
Jutro są moje urodziny. Mama przygotowuje ciasta, tort i resztę, ponieważ w
naszym domu jest to zawsze wielkie święto. W dniu urodzin - 3 grudnia,
przychodzi moje towarzystwo, a następnego rodzina i przyjaciele. Przygotowujemy
z mamą tombolę i pytania do quizu dla dzieci. Tym razem na urodziny mamy kubki,
talerzyki i serwetki w czerwone jabłuszka. Są słodkie. Mama kupiła je w „Puli".
Tort będzie w kształcie kokardy i ...tym razem zdmuchuję 11 świeczek. Muszę
dobrze dmuchnąć i zgasić wszystkie od razu.
Wtorek, 3 grudnia 1991
Dziś jest ten wielki dzień - moje urodziny. Wszystkiego najlepszego, Zlato!!!
Niestety, jestem chora. Mam zapalenie zatok i jakaś ropa spływa mi do gardła.
Nic mnie wprawdzie nie boli, ale muszę pić antybiotyk - Penbritin - i zapuszczać
jakieś wstrętne krople do nosa. Okropnie pieką. Dlaczego musiało mnie to spotkać
akurat w urodziny. Ech, Boże, Boże, nie mam szczęścia. (Zlato, nie bądź taką

background image

pesymistką - nie wszystko jest takie czarne).
Dobrze, wyzdrowieję, a urodziny będę obchodzić trochę później, to znaczy, myślę
o moim towarzystwie, bo „starsi" (przyjaciele i rodzina) przyjdą złożyć życzenia
dzisiaj. A ja w nocnej koszuli. Mama i tata zrobili mi dużą radość prezentem
urodzinowym - dostałam narty Head, nowe wiązania Tyrolia i nowe kijki. Super!
?21?^??&???0' dziękuję tato!
17
Właśnie pożegnaliśmy część gości, a ja jestem trochę zmęczona, muszę przerwać
pisanie, brakuje mi idei i natchnienia. Dobranoc.
Ś

roda, 4 grudnia 1991

Jestem w łóżku, razem z tobą, mój Pamiętniku. Znowu muszę cały dzień przeleżeć.
Bimbilimbica (moja najukochańsza lalka) nudzi się na nocnym stoliku, a Panda
patrzy na nią, nie spuszcza z niej oczu... Niech patrzy.
19.45. Znów leżę w łóżku i słucham łomotu naszej pralki. Przyszedł mechanik,
ż

eby ją naprawić. Biedaczka, ma chyba ze sto lat. Powinnam jej mówić „proszę

pani". Mechanik poszedł i teraz słucham Michaela Jacksona - Man in the Mirror.
Właśnie przyszedł mi do głowy zwariowany pomysł. Spróbuję zapisać się do Fan
Clubu Madonny. Jestem naprawdę stuknięta.
Czwartek, 5 grudnia 1991
Obudziłam się bardzo późno. Przyszły do mnie Azra, Minela i Bojana Bojana w
sobotę wyprawia urodziny. Szczęściara! DLACZEGO JA MUSZĘ CHOROWAĆ??? Chlip!
Chlip!
Sobota, 7 grudnia 1991
Weekend w łóżku. Bojana obchodzi urodziny, a ja nie mogę do niej iść. Smutno mi.
Nie mogę już ani czytać, ani oglądać telewizji. Chcę wy-zdro-wieć!
Każdego wieczoru mama i tata próbują dodzwonić się do Srdja-na, ale kontakt
telefoniczny z Dubrownikiem jest niemożliwy. Boże, tam jest naprawdę wojna. Dziś
w telewizji widziałam zdjęcia z Du-
18
brownika. Koszmar. Martwimy się o Srdjana i jego rodzinę. Mamie udało się (gdyż
była wytrwała) dodzwonić się do niego dziś w nocy o jedenastej. Jest głodny i
spragniony, zimno mu, nie ma prądu, wody, nie mają nic do jedzenia. Jest smutny.
Mama płakała. Co się dzieje, dlaczego się to dzieje? Boże, czy to możliwe, że
tam jest wojna. Dubrownik staje się ruiną, umierają ludzie. Niestety, to smutna
prawda. Trzymaj się, Srdjanie, a ja za ciebie trzymam kciuki. Któregoś dnia znów
poślemy ci paczkę przez Caritas. W poniedziałek idę do cioci Miry na kontrolną
wizytę. Ciao!
Poniedziałek, 9 grudnia 1991
Byłam u cioci Miry. Mówi, że jutro mogę iść do szkoły. SUPER!!! Poszłyśmy do
„Kiki" (taki butik dla dzieci) kupić mi nowe szare spodnie. Podobają mi się. Och,
przecież teraz jest Murphy Brown w telewizji. Muszę obejrzeć. Ciao!!!
Ś

roda, 11 grudnia 1991

Znów jestem w szkole. Mnóstwo nauki, niedługo koniec semestru. Jutro mam
klasówkę z matematyki. Muszę ćwiczyć. Dziś dostałam 5 z historii. W sobotę
obchodzę moje spóźnione 11 urodziny.
Sobota, 14 grudnia 1991
Dziś, jedenaście dni później, świętowałam z przyjaciółmi moje jedenaste urodziny.
Było wszystko i wszystko przypominało prawdziwe urodziny. Tombola, quiz, tort w
kształcie kokardy. Świeczki zdmuchnęłam przy pierwszej próbie. Bawiliśmy się
doskonale. Chociaż choroba nie pozwoliła, żeby to było 3 grudnia, ale i tak było

background image

19
fajnie. No więc ostatni raz - wszystkiego najlepszego, Zlato, i żebym więcej nie
chorowała w tym wielkim dniu. A, zapomniałam: dostałam cudowne prezenty -
wszystkie są z „Melani" (to chyba najwspanialszy sklep z tak cudownymi
drobiazgami). Na dodatek doskonale pasują do innych rzeczy, które mam już w moim
pokoju.
Czwartek, 19 grudnia 1991
W Sarajewie rozpoczęła się (widzieliśmy to w telewizji) akcja „Pomoc miasta
Sarajewa dla dzieci Dubrownika". Do paczki Srdja-na dołożyliśmy piękną
noworoczną paczuszkę dla jakiegoś nieznanego dziecka z Dubrownika. Zapakowaliśmy
cukierki, czekolady, witaminy, małą lalkę, książeczki, kredki, zeszyty -
wszystko, co mogliśmy, ponieważ chcieliśmy sprawić radość jakiemuś niewinnemu
dziecku, któremu wojna nie pozwala chodzić do szkoły, bawić się, jeść to, co
lubi i cieszyć się swoim dzieciństwem. Paczuszka jest słodka i kolorowa. Mam
nadzieję, że spodoba się temu komuś, do kogo trafi. Chcielibyśmy, żeby tak było.
Napisałam też pocztówkę z życzeniami, aby wojna w Dubrowniku skończyła się jak
najszybciej.
Czwartek, 26 grudnia 1991
17.45. Długo ci się nie zwierzałam, mój Pamiętniku. A więc, po kolei: dostałam 4
na egzaminie z fortepianu, z solfeżu - 5 i 5 z gry w zespole. Super. Mirna zdała
tak samo jak ja. Wysłałam Saćiciom list i dostałam bilet na śółwie Ninja.
Wczoraj było Boże Narodzenie. Byliśmy u M&M. Było cudownie. Ogroma choinka,
gwiazdkowe prezenty i świąteczny stół. Była Boka z Andreją. I niespodzianka.
Telefonował Srdjan. Wszyscy byliśmy szczęśliwi a jednocześnie smutni. Nam tu tak
dobrze w cieple, wokół nas świąteczne ozdoby i prezenty, przed nami mnóstwo
20
smakołyków do jedzenia i picia. A on, jak wszyscy w Dubrowniku..., znalazł się w
ś

rodku wojny. Ta wojna, Srdjanie, musi się skończyć i znów wszyscy będziemy

razem. Trzymaj się!!! Ściskam mocno kciuki za ciebie i za wszystkich ludzi, i
wszystkie dzieci w Dubrowniku. . ...
Niedługo Nowy Rok. Wydaje mi się, ze nastrój przed tym wielkim dniem nie jest
taki jak zwykle. Mama i tata, a także wszyscy nasi przyjaciele i rodzina, nie
planują tym razem żadnego szaleństwa. Właściwie prawie się o tym nie wspomina.
Może to ze względu na wojnę w Dubrowniku. A może jakiś strach? Nic nie wiem i
nic nie rozumiem. Mama powiedziała, że jutro będziemy ubierać choinkę.
Dziś miałam ostatnie w tym roku zajęcia w szkole muzycznej. W szkole?! Mam
nadzieję, że same piątki. YO, BABY, YO! Tak mówi The French Prince of Bel-Air.
To jeden z moich ulubionych seriali w nocnym programie. UCH! Ile napisałam.
Tylko spójrz na to królestwo liter. UCH!
Jeszcze tylko jedno - jutro idziemy z klasą do kina. Będziemy oglądać Biały kieł
Jest to wspaniała książka Jacka Londona i mam nadzieję, że film też. CIAO!!!
Poniedziałek, 30 grudnia 1991
Ubraliśmy choinkę. Byłam z mamą na zakupach. Kupiłyśmy prezenty dla rodziny i
przyjaciół. Wszystko ładnie popakowałyśmy, napisałyśmy dla każdego kartkę z
ż

yczeniami szczęścia w Nowym Roku i ułożyłyśmy pod choinką. Wygląda wspaniale.

Mama gotuje różne wspaniałości, piecze, uciera - będzie wszystko. Ale wydaje mi
się, że Nowy Rok będziemy witać sami, at home. ? Jo»»w/
Ś

roda, 1 stycznia 1992

I rzeczywiście taksie stało: Nowy Rok witałam AT HOME WlfH MY MAMIMY AND
DADDY.

background image

Nie było źle, ale inaczej niż zwykle, jakoś dziwnie. Szczęśliwego Nowego Roku.
21
Nowy Rok witaliśmy sami, ale za to dziś dom jest pełen gości, Przyszło dużo
„małych" (moi przyjaciele) i „dużych" (przyjaciele rodziców), i rodzina. Było
wesoło.
Sobota, 4 stycznia 1992
Wczoraj byliśmy na Jahorinie. Tam jest super. Jeździliśmy na sankach,
wygłupialiśmy się i graliśmy w Yambo. Naprawdę fajnie! Ale nie nocowaliśmy na
Jahorinie. Nie ma sprawy. Wczoraj były Czarownice z Eastweek z Cher, Michele
Pfaiffer, Jackiem Nickol-sonem i jakąś Ssss. Naprawdę nie wiem. I jeszcze coś,
od Jacy dostałam na Nowy Rok czapkę i rękawiczki z pomponami. Ale cieplutkie. Są
słodkie.
Niedziela, 5 stycznia 1992
Wyjście do kina było prawdziwą katastrofą. Totalna klęska. Jakbyś widział
Jordana z „New Kids On the Błock". Po pierwsze: to nie był Biały kieł, tylko Mój
Brat Aleks. Dałoby się jeszcze przeżyć, gdyby nie to, że ktoś z balkonu rzucał
papierkami i pluł. Oczywiście,' nie byłabym Zlata Filipović, gdybym nie
siedziała w tym pierwszym rzędzie, na balkonie! Oczywiście! Kto jest winien, że
usiadłam w złym miejscu.
Poniedziałek, 13 stycznia 1992
Właśnie odprowadziliśmy M & M i Nedę. UCH! Męczący dzień. Teraz idę spać, bo
jest 23.10. Czytam Piętnastoletniego kapitana Juliusza Verne'a.
22
Wszystko jest takie samo i wszystko kręci się w kółko. Nuda, książki,
przyjaciele, telefony i znów to samo. Teraz naprawdę muszę iść do łóżka.
Dobranoc i pięknych snów!
Wtorek, 14 stycznia 1992
Ziewając jeszcze, wzięłam długopis i zaczęłam pisać: równocześnie oglądam Top
Gun. Ale teraz jest już coś innego w programie. Właśnie zniszczyłam ostatnią
stronę „Bazaru", w czasie rozmowy przez telefon z mamą, która jest w pracy.
Muszę ci się zwierzyć. Każdej nocy śni mi się, że proszę o autograf Michaela
Jacksona, a on albo mi go nie daje, albo podpisuje jego sekretarka i słowa się
rozpływają, bo to nie on pisał. Smutno, biedna jestem. Ha!, Ha!, Ha! Muszę się
ha, ha, ha, śmiać, śmiać ha, ha, ha, ha.
16.15. Byłam u Vanji i Andrej a (V & A). Było trochę mamrotania, bo długo
siedziałam. Ale w Monopol naprawdę gra się długo. Vanja i Andrej zbankrutowali,
a ja miałam wszystkie czerwone kupony (po 5000). Dokładniej, miałam 12000000.1
na dodatek miałam Piazza Venezia i Via del Corso.
Ojej, to Bugs Bunny, muszę obejrzeć!
19.50 oglądam DIAL MTV.
5. Pet Shop Boys Was it Worth it?
4. Nie mogę sobie przypomnieć
3. Nirvana
2. Guns n'Roses
1. New Kids on the Błock
Czwartek, 16 stycznia 1992
Wstałam późno. Mama nie czuje się dobrze. Nie poszła do pracy. Przyszła Safija,
pomaga nam sprzątać. Nudzę się. Kiedy znów na Jahorinę?!
23
Czwartek, 23 stycznia 1992

background image

21.55. Leżę w łóżku. Ale nie w swoim. TAK JEST. Tralalala! Jestem na Jahorinie.
Już siedem dni. I śpię razem z Ogą. Słucham bzyczenia zmęczonej muchy,
trzaskania w piecu i gadam z Ogą. Wygląda to tak, jakbyśmy zawsze były razem -
tutaj, w tym łóżku, w tym pokoju, na Jahorinie.
Długo ci się nie zwierzałam, mój Pamiętniku. Odkąd przyjechałam, cały czas coś
się działo: jazda na nartach, nocne saneczkowanie, ślizganie się po torze Boży,
lepienie bałwanów i zamków ze śniegu. Po prostu, nie miałam czasu. Jesteśmy tu
wszyscy - Oga, Branko, Syjetlana, Nenad, Bojan, Boris, Mirela, Anela i
oczywiście - ja. Naprawdę nie miałam dla ciebie czasu. Wybaczysz mi, wiem o tym.
Obiecuję, że będę bardziej regularnie pisywać.
Właśnie umawiam się z Ogą, na którym wyciągu będziemy jeździć jutro - Ogorjelicy
I, Ogorjelicy II, Śatorze, czy na orczykowym. Boże, co za wybór. Ledwie mogę się
doczekać.
I AM HAPPY! ł jebhrttn ^???????»/
Niedziela, 26 stycznia 1992
Rozchorowałam się. Boli mnie gardło. Temperatura. Byłam cała rozpalona. Teraz
gorączka trochę mi spadła, ale strasznie kaszlę. Ciao!
Wtorek, 28 stycznia 1992
Dziś czuję się lepiej. Dostałam antybiotyk i powoli przechodzi. Teraz choruje
także Borys, a Oga skarży się, ża boli ją gardło. Nie mówiłam ci, że Syjetlana
przywiozła nam grypę z Sarajewa. Była u dentysty i chyba tam ją złapała. A teraz
mamy ją na Jahorinie. Najpierw zachorowała Syjetlana, potem ja, później Boris i
być może Oga. Tak więc grypa przerwała nam zabawę. Niestety.
24
Niedziela, 2 lutego 1992
Wczoraj wróciliśmy z Jahoriny. Czuję się dobrze, ale mama jest chora. Ma
gorączkę i kaszle. Tata też ma gorączkę. Ja tylko kaszlę. To prawdziwa epidemia.
Wtorek, 4 lutego 1992
Zaczęły się zajęcia w szkole. Inne także... Wróciłam właśnie z muzycznej. Było
dobrze.
Nie mówiłam ci, że mam zeszyt, do którego wklejam informacje o modzie. Mam
zdjęcia Lindy Evangelisty, Claudii Schiffer, Cindy Crawford, Yasmeen Ghanri.
Ś

roda, 15 lutego 1992

Tata wyzdrowiał, ale mama wciąż jeszcze choruje. Nie może się wyleczyć. Wygląda
na to, że ma zapalenie płuc. Nie pracuje, jest na zwolnieniu. Odwiedza lekarzy.
Ja mam swoje obowiązki - lekcje, szkoła muzyczna, uczę się, gram i proszę Boga,
ż

eby mama wyzdrowiała i żebyśmy pojechali na Jahorinę. Ta paskudna grypa

wszystko nam zepsuła.
Czwartek, 5 marca 1992
O Boże! Zagotowało się w Sarajewie. W niedzielę (1 marca) jakaś grupa
uzbrojonych cywilów (jak mówią w TV) zabiła serbskiego weselnika i raniła
duchownego. A w poniedziałek (2 marca) całe miasto było zabarykadowane. Było
chyba tysiąc barykad. Nie mieliśmy nawet chleba. O szóstej ludziom znudziła się
ta niepewność i wyszli na ulice. Ruszyli do Katedry w pochodzie. Przeszli przed
25
budynkiem Parlamentu, obeszli całe miasto. Koło koszar Marszałka Tito było kilku
rannych. Ludzie śpiewali i krzyczeli „Bośnia, Bośnia", „Sarajewo, Sarajewo",
„Chcemy żyć razem", „Wyjdźcie do nas". Zdravko Grebo1» powiedział w radiu, że
piszemy historię. Około 20-tej odezwał się dzwonek tramwaju. Pierwszy tramwaj
przejechał przez miasto i przywrócił życie. Ludzie wyszli na ulice z nadzieją,

background image

ż

e coś takiego nie powtórzy się więcej.

Do tego pokojowego marszu dołączyliśmy i my. Po powrocie do domu spokojnie
zasnęliśmy. Nazajutrz wszystko było jak dawniej. Szkoła, muzyka... Ale wieczorem
dotarła wiadomość, że z Pale2» idzie do miasta 3000 czetników3' i że chcą napaść
na Sarajewo a najpierw na Baśćarśiję4». Ciocia Melica mówiła, że pod jej domem
są nowe barykady i że oni nie będą dziś nocować u siebie. Poszli do wujka
Nedjada. Później ludzie zgromadzili się przed Yutelems) Radovan Karadżić6» i
Alija Izetbegović7) kłócili się. Wtedy Goran Milić8) zdenerwował się i zmusił
ich, by spotkali się obaj z jakimś generałem Kukanjacem9». Milić jest świetny!!!
Brawo! 4 marca (środa) barykady zostały usunięte, „dzieciaki"10» się dogadały.
To chyba wspaniałe?!
Tego dnia nauczyciel plastyki przyniósł obraz, żebyśmy mogli go dać
wychowawczyni z okazji 8 marca. Złożyliśmy życzenia, a wy-
" Zdravko Grebo - profesor na wydziale prawa w Sarajewie, dyrektor niezależnego
radia Zid.
2) Pale - miasto położone w pobliżu Sarajewa, pod kontrolą Serbów * czetnicy - w
Bośni-Hercegowinie i Chorwacji nazwa ta oznacza walczących nacjonalistów
serbskich.
4) Basćarśija - stara dzielnica turecka w Sarajewie.
5) Yutel - jugosłowiańska telewizja.
*> Radovan Karadżić - przywódca samozwańczego państwa Serbów bośniackich
" Aha Izetbegović - przywódca Bośni-Hercegowiny, pragnący utrzymać wieloet-mczą
Bosnię-Hercegowinę.
8) Goran Milić - znany dziennikarz telewizji Yutel.
»» Kukanjac - dowódca sil zbrojnych Jugosławii stacjonujących w Bośni-
Hercegowinie na początku wojny. 10) „dzieciaki" - tak Zlata nazywa polityków.
26
chowawczyni powiedziała, że idziemy do domu. Znów coś jest niedobrze! Powstała
panika. Dziewczynki zaczęły krzyczeć, a chłopcy tylko w ciszy zaciskali powieki.
Tata też wrócił do domu o wiele wcześniej. Wszystko jednak skończyło się dobrze.
Zbyt dużo tych emocji!
Piątek, 6 marca 1992 śycie znów zaczyna się toczyć normalnie.
Wtorek, 24 marca 1992
W Sarajewie nie ma już awantur. Ale są za to w pozostałych częściach Bośni-
Hercegowiny: Bosanskim Brodzie, Dervencie, Mo-drićy. Ze wszystkich stron
docierają okropne wiadomości i zdjęcia. Mama i tata nie chcą, abym oglądała
telewizję, kiedy idą wiadomości. Ale nie można przecież ukryć przed nami,
dziećmi, wszystkich tych strasznych rzeczy, które się dzieją. Znów niepewność i
smutek. Do Sarajewa przybyły Błękitne Hełmy. Teraz jesteśmy pewniejsi. A
„dzieciaki" wycofały się ze sceny.
Tata zawiózł mnie samochodem przed budynek, w którym mieści się komenda sił
pokojowych ONZ. Powiedział, że teraz, gdy w Sarajewie powiewa błękitna flaga,
możemy mieć nadzieję, że będzie lepiej.
Poniedziałek, 30 marca 1992
Hej, Pamiętniku! Wiesz, co wymyśliłam? Ponieważ Anna Frank nazywała swój
pamiętnik Kitty, może i ja mogłabym cię nazywać jakimś imieniem. Może:
27
ASFALTINA PIDśAMETA ŚEFIKA HIKMETA
SEVALA MIMMY
lub jeszcze inaczej? Myślę, myślę... Zdecydowałam! Będziesz się nazywać...

background image

MIMMY
No więc zacznijmy.
Dear Mimmy,
W szkole zbliża się półsemestr. Wszyscy przygotowujemy się do odpowiedzi. Jutro,
podobno, mamy iść do Skenderiji1' na koncert. Wychowawczyni mówi, że nie
powinniśmy iść, bo będzie dziesięć tysięcy ludzi - pardon, dziesięć tysięcy
dzieciaków - i ktoś może wziąć nas na zakładników albo podłożyć bombę. Mama mówi,
ż

e nie idę. Więc nie pójdę.

Ojej! Czy wiesz, kto wygrał w Jugovizji?! EXTRA NENA!!!2).
A teraz, aż boję się napisać. Ciocia Melica mówiła, co słyszała u fryzjera: że w
sobotę, 4 kwietnia 1992, BUM-BUM, TRACH--TRACH, ŁUP Sarajewo. Tłumaczenie: będą
bombardować Sarajewo.
Kocham cię, Zlata
Piątek, 3 kwietnia 1992
Dear Mimmy,
Mama jest w pracy. Tata na rozprawie w Zenicy3'. Wróciłam ze szkoły i rozmyślam.
Dziś Azra wyjeżdża do Austrii. Boi się wojny.
11 Skenderija - dzielnica Sarajewa.
2) Nena - piosenkarka serbska.
3) Zenica - miasto w pobliżu Sarajewa.
28
UFF! A jednak myślę o tym, co ciocia Melica słyszała u fryzjera. Co zrobię,
jeśli zbombardują Sarajewo. Przyszła Safija, a ja słucham RADIO - M. Czuję się
trochę pewniej.
Mama mówi, że to, co ciocia Melica słyszała u fryzjera, to dezinformacja. Daj
Boże, żeby miała rację!
Tata wrócił z Zenicy. Jest okropnie zdenerwowany i opowiada, że na dworcach
kolejowym i autobusowym straszne tłumy. Ludzie opuszczają Sarajewo. Smutny widok.
To są ofiary dezinformacji. Matki wyjeżdżają z dziećmi, ojcowie zostają. Albo
wyjeżdżają tylko dzieci, a rodzice zostają. Wszyscy płaczą. Tata mówi, że
wolałby
nigdy tego nie widzieć.
Mimmy, kocham cię,
Zlata
Sobota, 4 kwietnia 1992
Dear Mimmy,
Dziś jest Bąkam1', ale na ulicach mało ludzi. To chyba ze strachu przed
bombardowaniem Sarajewa. A bombardowania nie ma. Wygląda na to, że mama miała
rację, kiedy powiedziała, że to dezinformacja. Chwała Bogu!
Kocham cię,
Zlata
Niedziela, 5 kwietnia 1992
Dear Mimmy,
Próbuję skupić się na pracy domowej (lektura), ale jakoś nie mogę. Coś dzieje
się w mieście. Słychać strzały ze wzgórz. Kolumny
l) Bairam - święto muzułmańskie.
29
ludzi ruszyły z Dobrinja1). Próbują coś zatrzymać - co, sami ni< wiedzą. Po
prostu czuje się, że coś się zbliża, coś się już dzieje, ??? bardzo złego. W
telewizji pokazują ludzi przed budynkiem Par lamentu. W radiu wciąż nadają pieśń

background image

Sarajewo moja miłość. Wszystko to jest piękne, aleja cały czas odczuwam jakieś
skurcze w żołądki i nie mogę się skoncentrować na pracy domowej. Mimmy, boję się
WOJNY!!!
Zlata
Poniedziałek, 6 kwietnia 1992
Dear Mimmy,
Wczoraj ludzie zebrani przed Parlamentem próbowali spokojnie przejść przez most
na Miljaćce2'. I wtedy zaczęto do nich strzelać. Kto, jak, dlaczego? Jedna
dziewczyna, studentka medycyny z Dubrownika, ZGINĘŁA. Jej krew rozlała się po
moście. W ostatniej chwili powiedziała tylko „Czyż to jest Sarajewo?" STRASZNE,
STRASZNE, STRASZNE!
TU NIKT NIE JEST NORMALNY I NIC NIE JEST NORMALNE.
Baśćarśija zburzona! Ci „panowie"3' z Pale strzelali w Basćarśiję. Od wczoraj
ludzie są w Parlamencie. Niektórzy stoją przed budynkiem. Przenieśliśmy mój
telewizor do dużego pokoju i w ten sposób w jednym telewizorze oglądam I program,
a w drugim „Good Vibrations". Teraz z hotelu „Holliday Inn" strzelają do ludzi
przed Parlamentem. A tam jest Bokica i Vanja z Andrejem. Ojej!
Być może będziemy musieli zejść do piwnicy. Ty, Mimmy, będziesz na pewno ze mną.
Jestem zrozpaczona. Także ludzie przed Parlamentem są zrozpaczeni. Mimmy, tu
jest wojna. PEACE NOW!
11 Dobrinja - nowoczesna dzielnica Sarajewa - otoczona przez Serbów, została
symbolem walk w Sarajewie.
2) Miljaćka - rzeka przepływająca przez Sarajewo.
3) .„panowie" - tak Zlata określa Serbów.
30
Mówi się, że będą atakować RTV-Sarajewo. Jednak jeszcze nie napadli. U nas już
nie strzelają. PUK! PUK! (pukam w nie malowane drewno, żeby się nie zaczęło od
nowa). O, nie! Znów
strzelają!
Zlata
Czwartek, 9 kwietnia 1992
Dear Mimmy,
Nie chodzę do szkoły. Wszystkie szkoły w Sarajewie są zamknięte. Jakieś
niebezpieczeństwo wisi nad tymi wzgórzami, które nas otaczają. Chociaż wydaje mi
się, że trochę się uspakaja. Nie słychać już wybuchów granatów i pocisków.
Czasem przez chwilę słychać strzelaninę, potem znowu jest cicho. Mama i tata
chodzą do pracy. Kupują jedzenie w dużych ilościach. Chyba tak na czarną godzinę.
Panie Boże, błagam, spraw, żeby tak się nie stało.
Jednak czuje się ogromne napięcie. Mama jest zrozpaczona, tata ją pociesza. Mama
stale rozmawia przez telefon. Albo dzwoni ona, albo ktoś dzwoni do niej, telefon
jest cały czas zajęty.
Zlata
Niedziela, 12 kwietnia 1992
Dear Mimmy,
Pociski sypią się na nowe dzielnice - Dobrinje, Mojmilo, Vojnićko Polje.
Wszystko się wali albo płonie, ludzie są w schronach. Tutaj u nas, w centrum
miasta, nic się nie dzieje. Jest spokojnie. Ludzie wychodzą z domów. Dzisiaj
jest piękny, ciepły, wiosenny dzień. My też wyszliśmy. Ulica Vasy Miskina była
pełna dzieci. Niczym jakiś pochód pokoju. Ludzie wyszli, żeby się spotkać z
innymi, ludzie nie chcą wojny. Chcą żyć i bawić się, tak jak było do tej pory.

background image

Czy to nie jest nienormalne? Komu może się podobać wojna? Kto może jej Pragnąć?
31
To jest najgorsza rzecz na świecie.
Myślę o tym pochodzie, do którego dzisiaj dołączyłam. On jesl silniejszy i
większy od wojny. Dlatego zwycięży. Muszą zwyciężył ludzie, a nie wojna, bo w
wojnie nie ma nic ludzkiego. Wojna jesl czymś bardzo obcym człowiekowi.
Zlata I
Wtorek, 14 kwietnia 199?
Dear Mimmy,
Ludzie opuszczają Sarajewo. Lotnisko, dworce kolejowy i auto] busowy są czarne
od ludzi. Widziałam w telewizji rozdzierające pożegnania. Rozstają się rodziny,
przyjaciele. Jedni wyjeżdżają] drudzy zostają. Smutne, że aż płakać się chce.
Przecież ci wszyscj ludzie, wszystkie te dzieci nie są niczemu winni. Dzisiaj
rano przyszli Keka i Braco. Rozmawiają szeptem z mamą i tatą w kuchni. Keka i
mama płaczą. Wydaje mi się, że nie wiedzą, co robić - zostać, czl wyjechać. I
jedno złe, i drugie niedobre.
Zlata I
Ś

roda, 15 kwietnia 1992

Dear Mimmy,
Na Mojmilu strasznie strzelali. Z tego powodu Mirna była w schronie przez całe
48 godzin. Rozmawiałam z nią przez telefonj ale krótko, bo musiała znów wrócić
do schronu. Szkoda mi Mirny]
Bojana i Verica mają wyjechać do Anglii. Oga jedzie do Włochj Ale najgorsze jest
to, że Martina i Mateja już wyjechały. Pojechał)! do Ochrydy1'. Keka płacze,
Braco płacze i moja mama płacze. Teraa
Ochryda - miasto w Macedonii.
32
1 ..
^Cn/pdLjL» i "fe* SU frYtr
????
?»•>, d/??
r ^cn/&dLui»
? €J3i
? ?? /Ul

AJ/
i (?


? ó^ndu ????- Sb-/za&n ja. wm^m~\
u ^oLa "kr ??????? ? onjjh /m^f^ r/m jot (?? 'tJ> Ćią <?a Cu
i SłfójkCą ł^i
Zlata świętuje piąte urodziny.
1987. Zlata tna 7 lat. Szkolna uroczystość.
jjjawia z kimś przez telefon i płacze. A „tamci" na wzgórzach agle do nas
strzelają. Właśnie się dowiedziałam, że Dejan też yjechał. Jeeeeej! Dlaczego
jest wojna?
Kochająca cię Zlata
Czwartek, 16 kwietnia 1992
Dear Mimmy,

background image

Ani Mateja, ani Martina, ani Dejan nie wyjechali. To nie ma sensu. Tak naprawdę
to ma sens, oni nie mogli wyjechać. To nie miało sensu: wszyscy płakaliśmy, że
oni wyjechali, a oni nie wyjechali. Nie wystarcza autobusów, pociągów i
samolotów dla tych wszystkich, którzy chcą wyjechać z Sarajewa.
Kochająca cię Zlata
Sobota, 18 kwietnia 1992
Dear Mimmy,
Strzelają, spadają pociski. To jest naprawdę WOJNA. Mama i tata są bardzo
zmartwieni, wieczorami siedzą i długo, długo rozmawiają. Zastanawiają się, co
robić, ale jak tu być mądrym. Wyjechać i rozstać się, czy zostać tutaj razem.
Keka chce mnie zabrać do Ochrydy. Mama cały czas ma wątpliwości - ciągle jest
zapłakana, chociaż stara się, żebym tego nie widziała. Ja widzę wszystko. Widzę,
ż

e tutaj nie jest dobrze. Nie ma pokoju. Wojna nagle wtargnęła do naszego miasta,

do naszych domów, do naszych myśli, w nasze życie. To straszne.
Straszne jest i to, że mama spakowała moją walizkę.
Kochająca cię Zlata
3 — Dziennik Zlały
33
Poniedziałek, 20 kwietnia 199\
Dear Mimmy,
Z wojną nie ma żartów. Niszczy, zabija, pali, rozdziela, przynoi nieszczęście.
Dzisiaj deszcz pocisków spadł na Basćarśiję, na starł miasto. Przerażające
wybuchy. Zeszliśmy do piwnicy - zimnej ciasnej, okropnej piwnicy. Nie wiem nawet,
czy to była nasza. Tl nasza nie jest bezpieczna. Staliśmy tak, mama, tata i ja,
tuląc się do siebie w jakimś rogu, który wydawał nam się bezpieczny. W tych
ciemnościach, przy tacie i mamie, i w ich cieple, myślałam o wyjeź] dzie z
Sarajewa. Wszyscy się nad tym zastanawiają, ja też. Gdybym miała wyjechać sama,
zostawić mamę i tatę, babcię i dziadka, nieji mogłabym tego znieść. Gdybym miała
wyjechać tylko z mamą, to! też byłoby niedobrze. Najlepiej byłoby, gdybyśmy
pojechali we| troje. Ale tata nie może? Dlatego zdecydowałam, że powinniśmy,
zostać razem. Jutro powiem Kece, że powinniśmy być silni i zostać | razem z tymi,
których kochamy i którzy nas kochają. Nie mogą zostawić taty i mamy, a to drugie
wyjście, żeby zostawić tatę samego,] też mi się nie podoba.
Twoja Zlata
Wtorek, 21 kwietnia 1992
Dear Mimmy,
Dzisiaj jest w Sarajewie strasznie. Spadają pociski, dorośli i dzieci giną.
Strzelają ze wszystkich stron. Wygląda na to, że noc spędzimy w piwnicy.
Ponieważ u nas nie jest bezpiecznie, idziemy obok do piwnicy pana Bobara,
naszego sąsiada. U Bobarów jest babcia Mira, ciocia Boda, wujek śika, Maja i
Bojana. Kiedy jest duża strzelanina, Zika dzwoni do nas i my biegniemy przez
podwórko wspinamy się po drabinie, potem spuszczamy na stół, wpadamy d bramy i w
końcu pukamy do ich drzwi. Jeszcze kilka dni wcześnie przechodziliśmy przez
ulicę, ale odkąd zaczęli strzelać, jest to nie bezpieczne. Przygotowuję się do
zejścia do piwnicy. Włożyła
. torebki keks, sok, karty do gry i jeszcze jakieś ciastka. Cały czas
strzelają z działa czy z czegoś podobnego.
Kochająca cię Zlata
Ś

roda, 22 kwietnia 1992

Dear Mimmy,

background image

Całą noc spędziliśmy u Bobarów. Wyszliśmy z domu około 21.30, a wróciliśmy
następnego dnia około 10.30. Ja spałam od 4.00 do 9.30. W nocy strasznie waliło
i wszystko się trzęsło.
Zlata
Niedziela, 26 kwietnia 1992
Dear Mimmy,
Następnej nocy też byliśmy u Bobarów. A w ciągu dnia wyłączyli nam prąd. Nie
było chleba i mama pierwszy raz w życiu zabrała się za robienie ciasta, bała się,
ż

e nic jej z tego nie wyjdzie. Ale wyszedł chleb, dobry chleb. Tego dnia właśnie

miałam wyjechać do Ochrydy z M&M. Nie pojechałam ani ja, ani oni - dzięki Bogu.
Ciao!
Twoja Zlata
Wtorek, 28 kwietnia 1992
Dear Mimmy,
Chlip, chlip, chlip. Martina i Mateja... Buuu! wyjechały WCZORAJ!... Pojechały
autobusem do Krśka w Słowenii. Pojechały z Ke-ką. Wyjechała też Oga, wyjechał
Dejan; jutro albo pojutrze wyjeżdża Mima, a niedługo także Marijana. Chlip.
Chlip.
Wszyscy wyjechali. Zostaję bez przyjaciół.
Zlata
34
35
Ś

roda, 29 kwietnia 199?

Dear Mimmy,
Pisałabym ci więcej o wojnie, gdybym mogła. Po prostu nie chcfl sobie
przypominać tych wszystkich okropnych wydarzeń. Robi rnj się niedobrze. Proszę,
nie złość się na mnie. Jednak coś napiszę.
Kocham cię, Zlata
Sobota, 2 maja 199\
Dear Mimmy,
To był naprawdę naj... naj... najgorszy dzień w Sarajewie. ???? dwunastej
zaczęła się strzelanina. Schowałyśmy się z mamą w przed] pokoju. Tata w tym
momencie był w swoim gabinecie pod naszyrt mieszkaniem. Powiedziałyśmy mu przez
domofon, żeby szybk pobiegł do bramy. Same też tam pobiegłyśmy. Wzięliśmy ze
sob., Cicka, naszego kanarka. Ponieważ strzelali coraz bardziej i niś mogliśmy
przejść wzdłuż muru do Bobarów, szybko zbiegliśmy dc naszej piwnicy.
Nasza piwnica jest okropna, ciemna i śmierdząca. Mama bardzo I się boi myszy,
miała więc podwójnego stracha. Wszyscy troje wcis-e nęliśmy się w ten sam kąt co
poprzednio. Słyszeliśmy wybuchy | pocisków i strzały. Słychać też było samoloty.
W pewnym momencie! zrozumiałam, że ta okropna piwnica jest naszym jedynym ratun
kiem. Stała się nawet ciepła i miła. Tylko ona może nas ochronić w czasie tych
okropnych walk. Słyszałam dźwięk rozbijanych szyb na naszej ulicy. Straszne.
Zatykałam sobie uszy palcami, żeby nie dochodziły do mnie te przeraźliwe dźwięki.
Martwiłam się o Cicka. Zostawiliśmy go w bra^ mie. Bałam się, że może się
przeziębić, albo coś mu się stanie. Byłam strasznie głodna i chciało mi się pić,
a tam na górze, w kuchni, obiad był już prawie gotowy.
Kiedy trochę mniej strzelali, tata pobiegł do domu i przyniósł nam kanapki.
Powiedział, że czuć swąd spalenizny i że telefony nie działają. Przyniósł do
piwnicy telewizor. Mówili, że pali się Poczta
36

background image

Główna niedaleko nas i że porwano prezydenta. Około dwudziestej wróciliśmy do
mieszkania. W domach na naszej ulicy nie została
aWie żadna szyba. Nasze, na szczęście, wytrzymały. Dzięki Bogu. Widziałam, jak
pali się poczta. Straszny widok. Strażacy walczyli szalejącymi płomieniami. Tata
zrobił kilka zdjęć poczty w ogniu. Mówi, że nie wyjdą, bo coś grzebałam przy
aparacie. Przykro mi. W całym domu czuć było spaleniznę. Boże, Boże, pomyśleć,
ż

e tyle razy koło niej przechodziłam. Odnowili ją niedawno, była duża i ładna, a

teraz niszczy ją ogień. Przestaje istnieć.
Dear Mimmy, patrzę na to, co się dzieje w mojej dzielnicy, a co może być w
innych częściach miasta? W radiu słyszałam, że przy Vjećnej było jak w piekle.
Szkło po kolana. Martwimy się o babcię i dziadka. Oni tam mieszkają. Jutro, o
ile będzie można wyjść, dowiemy się, co z nimi. Potworny dzień. To
najczarniejszy, najokropniejszy dzień w moim dwunastoletnim życiu. Mam nadzieję,
ż

e nie będzie takich więcej.

Mamy i taty chyba nie można już bardziej zdenerwować. Muszę
iść spać. Ciao!
Zlata
Niedziela, 3 maja 1992
Dear Mimmy,
Tacie udało się przebiec przez most na Miljaćce, żeby zobaczyć, co z babcią i z
dziadkiem. Biegł całą drogę, wrócił bez tchu i zlany potem - ze strachu i ze
zmartwienia. Na szczęście dziadkom nic się nie stało. Ulica Marszałka Tito
wygląda przerażająco. Spadło na nią tyle pocisków, niszcząc wystawy, samochody,
domy, fasady, dachy. Na szczęście nie było wielu zabitych, bo ludzie zdążyli się
ukryć. Neda (przyjaciółka mamy) przybiegła zobaczyć, co z nami i mówi, że oni
też są cali i zdrowi. Ale było potwornie. Właśnie rozmawiałyśmy przez okno z
ciocią Bodą i Bojaną. Wczoraj były akurat na ulicy, kiedy zaczęli tak mocno
strzelać. Znalazły schronienie w piwnicy
u Steli.
Zlata
37
Wtorek, 5 maja 19?
Dear Mimmy,
Wygląda na to, że się uspokaja. Chyba już spowodowali dcl statecznie dużo
nieszczęścia; kto - wszystko mi jedno. To jakaś polityka, mam nadzieję, że
„dzieciaki" się dogadają. Och, niech się dogadają, żebyśmy znowu mogli żyć i
oddychać jak inni ludzie. Ta co się z nami teraz dzieje, jest straszne. Niech
się skończy raz ni zawsze. PEACE! PEACE! /paUj i r*Ufi/
Jeszcze ci nie napisałam, Mimmy, że zrobiliśmy w domu przema blowanie. W pokoju
mamy i taty jest niebezpiecznie. Ich okrJ wychodzą na wzgórza, a stamtąd właśnie
strzelają. Mówię ci, strasznie się boję, kiedy muszę przejść koło okna. Dlatego
w dużyrJ pokoju, w jednym bezpiecznym kącie, zrobiliśmy sobie sypialnię. Śpimy
na podłodze, na materacach. Dziwne to i nieprzyjemne. Alj za to bardziej pewne.
Wszystko jest poprzestawiane do góry nogami ze względu na bezpieczeństwo. Cicka
też przenieśliśmy do kuchni. Jest teraz bezpieczny, chociaż kiedy strzelają,
nigdzie, z wyjątkiem piwnicy, nie jest bezpiecznie. Jak się to skończy, wszystko
prze] stawimy z powrotem na swoje miejsce. Ciao!
Zlata i
Czwartek, 7 maja 199Ą
Dear Mimmy,

background image

Byłam już prawie pewna, że wojna się kończy, a dzisiaj... Dzisiaj] rzucili bombę
czy pocisk na park, który jest naprzeciwko mojego domu, na park, w którym się
bawiłam, grałam z moimi koleżan-l kami. Jest tylu rannych. Wśród tych, których
znam, są Jaca, mama Jacy, Selma, Nina, nasz sąsiad Dado; i nie wiem, ilu jeszcze
przypad-| kowych przechodniów. Dado, Jaca i jej mama wrócili ze szpitala do domu.
Selmie usunęli nerkę. Nie wiem, jak się czuje, bo została w szpitalu. NINA
UMARŁA. Odłamek trafił ją w głowę i umarła... Bardzo miła dziewczynka. Chodziła
ze mną do przedszkola i często
38
bawiłyśmy się razem w parku. To niemożliwe, że już nigdy nie zobaczę Niny. Nina,
niewinna jedenastoletnia dziewczynka - ofiara głupiej wojny. Jest mi smutno.
Płaczę. Nie rozumiem dlaczego ona nie żyje. Ona naprawdę nic nie zrobiła. Ta
wstrętna wojna zabrała małe dziecięce życie. Nina, zawsze Cię będę pamiętać jako
cudowną
dziewczynkę.
Mimmy, kocham cię,
Zlata
Ś

roda, 13 maja 1992

Dear Mimmy,
ś

ycie toczy się dalej. Przeszłość jest okrutna i właśnie dlatego

trzeba o niej zapomnieć.
Teraźniejszość jest tak samo okrutna, ale jej zapomnieć nie mogę. Wojna nie
ż

artuje. Moja teraźniejszość, moja rzeczywistość to piwnica, strach, pociski,

płomienie.
Przedwczoraj w nocy zaczęła się straszna strzelanina. Baliśmy się, że nas trafi
jakiś odłamek pocisku albo kula, pobiegliśmy do Boba-rów. Spędziliśmy tam całą
noc i cały dzień, i całą następną noc -w piwnicy albo w mieszkaniu Neda. (Nedo
uciekł z Grbavicyx), zostawił rodziców i przeniósł się do mieszkania siostry, a
ona z kolei wyjechała). Oglądaliśmy telewizję, straszne sceny. Miasto zamienia
się w ruinę, płonie, giną ludzie. Nie mogę w to uwierzyć.
Telefony nie działają, nie można się niczego dowiedzieć, co z babcią i dziadkiem,
co z Melicą, co z ludźmi w innych częściach miasta. Widzieliśmy w telewizji, jak
ogień pochłania Vodoprivredę, to mamy fabryka, która teraz znajduje się na
terytorium wroga (na Grbavicy). Mama płakała. Jest załamana. Tyle lat wysiłku i
pracy poszło z dymem. To takie potworne. Przy Vodoprivredzie paliły się
samochody, ginęli ludzie, i nikt nie mógł im pomóc. Boże, dlaczego
11 Grbavica - dzielnica Sarajewa..

39
tak się dzieje? JESTEM TAKA WŚCIEKŁA, śE MAM OCHO WRZESZCZEĆ I
WSZYSTKO
POROZBIJAĆ!
Twoja Zlata
Czwartek, 14 maja 199
Dear Mimmy,
Pociski spadają wokół nas. Tacie udało się pobiec do bab i dziadka, żeby
zobaczyć, co u nich, jak przeżyli ten horror ostatnie dni. Czują się dobrze,
Bogu dzięki. Ciocia Melica i jej rodzina te w porządku, a babcia dowiedziała się
od Vinka, że Meda i Bojafi (moja ciocia i mój kuzyn) też mają się dobrze.
W pobliżu koszar Marszałka Tito jest okropnie. W nowych dzielnicach miasta także.

background image

Przy budynku Elektroprivredy i RTV też zgroza. Nie mogę już oglądać telewizji.
Nie mogę tego znieść. Spokojnie jest tylko, jak się zdaje, w Otesie1'. Tam jest
brat mamy, Braco, z rodziną. Mają szczęście, u nich nie strzelają.
Zlata
Niedziela, 17 maja 1992
Dear Mimmy,
Nie ma już żadnych wątpliwości: szkoła się skończyła. Wojna chciała, żeby jej
nie było, żeby przerwano lekcje, a dzieci żeby zamiast do szkoły, chodziły do
piwnicy. Wpiszą nam do dzienniczków oceny z poprzedniego semestru. Ja dostanę
mój i będzie w nim napisane, że otrzymałam promocję do następnej klasy.
Ciao!
Zlata
ł) Otes - peryferyjna dzielnica Sarajewa.
40
Ś

roda, 20 maja 1992

Dear Mimmy,
Mniej strzelają. Dzisiaj mama znalazła w sobie odwagę, żeby orzejść most. Była u
babci i dziadka, spotkała jakichś znajomych i dowiedziała się wielu smutnych
rzeczy. Wróciła zupełnie załamana, jej brat został ranny 14 maja, kiedy wracał
samochodem z pracy. 14 maja, a ona dowiaduje się o tym dopiero dzisiaj - to
potworne! Został raniony w nogę i jest w szpitalu. Jak tam dojść. Przecież to
jest teraz na końcu świata. Mamie powiedzieli, że wujek czuje się dobrze, ale
ona nie wierzy, płacze. Jak tylko przestaną trochę strzelać, pójdzie do niego do
szpitala. Mówi: „Nie uwierzę, dopóki go nie zobaczę".
Zlata
Czwartek, 21 maja 1992
»
Dear Mimmy,
Dzisiaj mama poszła do szpitala, do wujka Braca. śyje. To najważniejsze. Ale
jest ciężko ranny. Dostał w kolano. Tego dnia przywieziono do szpitala 200
rannych. Skierowano go na amputację, ale doktor Adnan Dizdar, chirurg, jest
przyjacielem wujka -rozpoznał go i przekreślił amputację, zabrał go na salę
operacyjną i operował. Operacja trwała ponad cztery godziny i lekarze mówią, że
się udała. Będzie musiał tylko długo, długo leżeć. Ma na nodze gips, pręty i
jeszcze coś. Mama jest zmartwiona i smutna. Babcia i dziadek też, tak mi
powiedziała mama. Ja ich nie widziałam od 12 kwietnia, nie wychodziłam z domu.
Wujek miał szczęście w nieszczęściu. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się
skończy. Trzymaj sie, wujku Braco!
Twoja Zlata
41
Sobota, 23 maja 19<Ą
Dear Mimmy,
Przestałam ci już mówić o sobie. Mówię o wojnie, o śmierj o rannych, o pociskach,
smutku i zmartwieniach. Prawie wszysa moi przyjaciele wyjechali. A nawet gdyby
byli tutaj, nie wiadomi czy mogłabym się z nimi zobaczyć. Telefony nie działają,
nie możl my się nawet usłyszeć. Vanja i Andrej pojechali do Dubrownika, do
Srdjana. Tam wojna się skończyła. Dobrze im. Tak się martwiła» kiedy była wojna
w Dubrowniku. Nawet mi do głowy nie przyszłJ że dojdzie do nas, że się do nas
przeniesie. Wyjechały też ????? i Bojana.
Cały czas spędzam z Bojaną i z Mają Bobar. To są teraz moi najlepsze

background image

przyjaciółki. Bojana jest starsza ode mnie o półtora rokJ skończyła siódmą klasę,
wiele nas jednak łączy. Maja jest maturzj stką. Jest ode mnie o wiele starsza,
ale jest cudowna. Wspaniale, że mam je dwie, w przeciwnym razie byłabym sama
wśród „dużych'1
W wiadomościach powiedzieli, że zginęła Silva Rizvanbegović I lekarka z
pogotowia, która była przyjaciółką mojej mamy. Zabito i w karetce. Przewozili
jakiegoś rannego, żeby udzielić mu pomocj Zginęło wielu ludzi, których znają
mama i tata. Och, Boże, co to się dzieje???
Kochająca cię Zlata I
Poniedziałek, 25 maja 199\
Dear Mimmy,
Dzisiaj paliła się Zetrą. Wioska olimpijska. Znał ją cały świaa Była ozdobą
olimpiady, a teraz ginie w płomieniach. Ratowali ją strażacy, ratował ją razem z
nimi nasz śika. Ale na nic to się zdaj ło. Wojna nie zna miłości, nie pragnie
niczego ocalić. Unicestwiaj pali, zabiera. Chciała, żeby Zetrą też przestała
istnieć. Smutno mi Mimmy.
Wydaje mi się, że nie zostanie tutaj nic i nikt tego nie przeżyje.!
Twoja Zlata I
42
Wtorek, 26 maja 1992
pear Mimmy,
Cały czas myślę o Mirnie. 13 maja były jej urodziny. Tak bym chciała ją zobaczyć.
Ciągle proszę mamę i tatę, żeby mnie do niej zaprowadzili. Ona przeniosła się
teraz z rodzicami do babci i dziadka. Ich mieszkanie na Mojmilu zostało
zbombardowane i musieli się stamtąd wynieść.
Nie strzelają, od kilku dni jest spokojnie. Proszę tatę, żeby mnie zabrał do
Mirny, bo mam dla niej prezent urodzinowy. Stęskniłam się za nią. Chciałabym ją
zobaczyć. Brakuje mi jej.
Tak bardzo marudziłam, że tata zdecydował się zaprowadzić mnie do dziadków.
Poszliśmy, ale brama była zamknięta na klucz. Wołaliśmy, ale nikt się nie
odzywał i rozczarowana wróciłam do domu. Prezent na nią czeka, ja też na nią
czekam. Na pewno się zobaczymy.
Kochająca cię Zlata
Ś

roda, 27 maja 1992

Dear Mimmy,
MASAKRA! RZEŹ! POTWORNOŚĆ! OKROPIEŃSTWO! KREW! KRZYKI! PŁACZ!
NIESZCZĘŚCIE!
Tak wygląda dziś ulica Vasy Miskina. Dwa pociski spadły na ulicę Vasy Miskina i
jeden na targ. W tej minucie mama była tam bardzo blisko. Szybko pobiegła do
babci i dziadka. My z tatą odchodziliśmy od zmysłów, bo mama nie wracała do domu.
W telewizji widziałam coś tak okropnego, że do tej pory nie mogę uwierzyć, że
widziałam to naprawdę. To niemożliwe. Ściska mnie w gardle, boli mnie brzuch.
KOSZMAR. Rannych przewożą do szpitala. Dom wariatów. Ciągle podchodziliśmy do
okna w nadziei, że zobaczymy mamę, ale nadaremnie. Mama nie wracała. Ogłosili
listę zabitych i rannych. Byliśmy z tatą załamani. Nie wiedzieliśmy, co się
dzieje z mamą. Czy żyje? O szesnastej tata zdecydował się pójść do szpitala,
43
ż

eby jej poszukać. Założył buty, a ja miałam zejść do Bobarów, zebu nie zostawać

w domu. Jeszcze raz wyjrzałam przez okno i... ZOBACZYŁAM MAMĘ, JAK BIEGNIE
PRZEZ

background image

MOST. Kiedy weszłJ do domu, zaczęła się trząść i płakać. Przez łzy opowiadała o
tym, ża widziała rozerwane ludzkie ciała. Zeszli się wszyscy z sąsiedztwa, bd
bardzo się o nią martwili. Bogu dzięki, mama jest z nami. Bogu dzięki.
POTWORNY DZIEŃ. TEGO SIĘ NIE DA ZAPOMNIEĆ.
KOSZMAR! KOSZMAR!
Twoja Zlata
Czwartek, 28 maja 1992
Dear Mimmy,
Około 22 zaczęło się walenie. Najpierw poszliśmy do Neda. Uśpiłam Saśę i wyszłam
z sypialni. Spojrzałam w kierunku WC, nagle... HUK. Zbiła się szyba w oknie WC,
a ja byłam sama w przedpokoju i widziałam to. Zaczęłam histerycznie płakać.
Zeszliśmy więc do piwnicy. Kiedy się uspokoiło, wróciliśmy do Neda i tam
przenocowaliśmy. Dzisiaj ludzie z ulicy Vasy Miskina wpisy-l wali się do
wielkiej księgi żałobnej i zapalili świeczki. Zmieniono nazwę, teraz ulica ta
nazywa się „Ulicą oporu przeciw faszyzmowi".'
Zlata
Piątek, 29 maja 1992
Dear Mimmy,
Jestem u Neda. Konsekwencje wczorajszego faszyzmu są takie, że nie ma już szyb
ani w taty gabinecie, ani u Bobarów. Pocisk spadł wczoraj na dom, który stoi
naprzeciwko naszego. Nie wiem, ile ich spadło w naszej okolicy. Całe miasto
płonęło.
Twoja Zlata
44
Sobota, 30 maja 1992
Dear Mimmy,
Spalił się też szpital położniczy. Tam się właśnie urodziłam. Setki tysięcy
nowych dzieci, przyszłych mieszkańców Sarajewa, nie będą miały tej szansy, żeby
się w nim urodzić. To był nowy budynek. Pożar pochłonął wszystko. Dzieci i matki
udało się uratować. W momencie wybuchu pożaru urodziło się dwoje dzieci.
Przeżyły. Boże, tu umierają ludzie, giną, wszystko się pali, wszystko przestaje
istnieć, a w tym samym czasie niemowlęta, przyszli ludzie, pojawiają się na
ś

wiecie wychodząc z płomieni.

Twoja Zlata
Poniedziałek, 1 czerwca 1992
Dear Mimmy,
Dzisiaj są urodziny Maji. Osiemnaste. Jest już dorosła. Duża. Dla Maji jest to
ważny dzień w jej życiu, a musi świętować go w czasie wojny. Staraliśmy się
wszyscy, jak mogliśmy, żeby umilić jej ten dzień, ale ona i tak była smutna i
miała zły humor. Czy ta wojna musiała jej wszystko popsuć. Maja nie ma ani balu
maturalnego, ani odświętnej maturalnej sukienki. Tutaj jest tylko wojna, wojna i
jeszcze raz wojna.
Na szczęście nie strzelali dzisiaj dużo, więc mogliśmy spokojnie siedzieć.
Ciocia Boda ugotowała świąteczny obiad (o ile w czasie wojny można ugotować
„świąteczny" obiad???). Mama zrobiła roladę z ostatnich orzechów z domowych
zapasów (Maja i jej osiemnaste urodziny zasługują na to). Daliśmy jej w
prezencie naszyjnik i bransoletkę z ochrydzkich pereł. Dostała dużo drogich
prezentów ze złota. Tylko raz w życiu ma się osiemnaste urodziny. Wszystkiego
najlepszego, Maju, w dniu urodzin, życzę Ci, abyś następne obchodziła w pokoju.
Zlata

background image

45
Piątek, 5 czerwca 199?
Dear Mimmy,
Nie ma prądu. Od wielu godzin, boimy się o jedzenie, które jesJ w zamrażarce. To
już nasze ostatnie zapasy. Szkoda by było, gdyby miały przepaść. Mamy trochę
mięsa, warzyw i owoców. Jak tj uratować?
Tata znalazł na strychu stary piec na drewno. To śmieszne, jall bardzo jest
stary. Przynieśliśmy z piwnicy jakieś drewniane rzeczy! rozpaliliśmy piec na
podwórku i ratujemy jedzenie z lodówki! Ugotowaliśmy wszystko, a Bobarowie
przyszli pomóc nam to zjeść. Ale uczta. Była cielęcina, kurczak, kalmary,
strucla z wiśni, pita1! z ziemniaków i mięsa. Różności. Szkoda tylko, że
musieliśmy tJ wszystko zjeść na raz. Chyba się przejedliśmy. MÓJ śOŁĄDEK TEGO
NIE WYTRZYMA!
Wymyliśmy lodówkę i zamrażarkę. Nie wiadomo, kiedy znów] będzie można coś
ugotować. Znalezienie żywności staje się w Saraje-I wie dużym problemem. Nic nie
można kupić, a dorośli mają kłopoty z kawą i papierosami. Zużywa się ostatnie
zapasy. Boże, czy przyjdzie nam jeszcze głodować?
Zlata i
Ś

roda, 10 czerwca 1992

Dear Mimmy,
Wczoraj wieczorem około jedenastej znowu zaczęło grzmieć. Ta nie była burza, to
działo. Pobiegliśmy do Neda. Ja zasnęłam i zostałam u niego na noc, a mama i
tata wrócili do domu.
Prądu nie ma. Gotujemy na piecu na podwórku. Wszyscy. Wszyscy z sąsiedztwa. Ale
nam się przydaje ten stary piecyk.
u pita - mięso lub słodkie nadzienie zawijane w ciasto.
46
Tata i śika ciągle przerzucają stacje radiowe, szukają wiadomości Znaleźli RFI
(Radio France International) w naszym języku. Hadają wieczorem o 21.00, tata i
ś

ika słuchają regularnie. My z Bojaną przeważnie gramy w karty, w Monopol, albo

sobie rysujemy.
Kochająca cię Zlata
Niedziela, 14 czerwca 1992
Dear Mimmy,
Ponieważ nadal nie ma prądu, ciągle gotujemy na podwórzu. Dziś, około
czternastej, kiedy byliśmy przy piecyku, spadł pocisk na rogu ulicy i zburzył
tamten piękny sklep jubilerski Zoki naprzeciwko naszego domu. Natychmiast
pobiegliśmy do piwnicy, myśląc że będzie kanonada. Na szczęście to był jedyny
wybuch, więc wróciliśmy około czwartej.
Twoja Zlata
Wtorek, 16 czerwca 1992
Dear Mimmy,
Nie mamy już szyb. Nigdzie, zostały tylko w moim pokoju. A to z powodu jednego
wstrętnego pocisku, który znowu spadł na sklep jubilerski naprzeciwko naszego
domu. I to w momencie, kiedy byłam sama w domu. Mama i tata gotowali obiad na
podwórzu, a ja poszłam na górę nakryć do stołu. Nagle usłyszałam straszny huk i
dźwięk tłuczonego szkła. Okropnie się przeraziłam i wybiegłam na klatkę schodową.
Wtedy mama i tata pojawili się w drzwiach. Byli zdyszani, przerażeni i bladzi,
złapali mnie i zbiegliśmy do piwnicy, ponieważ przeważnie pociski lecą jak na
defiladzie, jeden za drugim. Kiedy dotarło do mnie, co się stało, zaczęłam

background image

płakać i trzęsłam się jak liść. Wszyscy mnie uspokajali, ale byłam zupełnie
rozdygotana. Ledwo doszłam do siebie.
47
Kiedy wróciliśmy do mieszkania, pokoje były pełne szkła, okna porozbijane.
Zebraliśmy szkło, a okna zasłoniliśmy folią. Udało ?? się tym razem. Łuskę i
odłamek pocisku włożyłam do pudełka! Dzięki Bogu byłam w kuchni, bo przecież
jeden z tych wstrętnych odłamków mógł mnie trafić. KOSZMAR!!! Nie wiem, który
raz piszę to słowo KOSZMAR! Ale tego już za dużo. Koszmar zastąpił czas, który
mija. Być może w Sarajewie powinno się ??? dać tę nazwę właśnie czasowi, który
mija, bo to go najbardziej przypomina.
Kochająca cię Zlata
Czwartek, 18 czerwca 1992
Dear Mimmy,
Dzisiaj dotarła do nas jeszcze jedna zła nowina. Nasz domeH w Crnotinie,
stupięćdziesięcioletni dworek spłonął. I jego, tak jak i pocztę, pochłonął ogień.
A tak go lubiłam. Spędziliśmy tam ostatnie lato. Było cudownie, świetnie się
bawiłam. Byłam szczęśliwa za każdym razem, kiedy tam pojechaliśmy. Tak pięknie
go odl nowiliśmy, kupiliśmy nowe meble, nowe dywany, wymieniliśmj okna,
wnieśliśmy do niego swoją miłość i ciepło, a on nam ta wszystko oddawał w swojej
urodzie. Przeszedł tyle wojen, przeżył tyle lat i oto... nie zostało nic. Spalił
się w całości. Nasi sąsiedzi, śigJ Meho i Bećir zostali zabici. To jeszcze
smutniejsze. Dom Vildany też się spalił. Wszystkie mieszkania się palą. Ginie
tylu ludzi. Przerażające i smutne wiadomości.
Zastanawiam się, dlaczego to wszystko? Z jakiego powodu? Kta jest winien? Pytam
i nie znajduję odpowiedzi. Wiem tylko, że pogrążamy się w nieszczęściu, że
polityka jest temu winna. Mówiłam, że polityka mnie nie interesuje, ale żyby
znaleźć odpowiedź na moje pytania, muszę chyba być na bieżąco. Niektórych rzeczy
się domyślam, ale na pewno jest wiele takich, których się dowiem i zrozumiem
dopiero za jakiś czas. Tata i mama nie rozmawiają nigdy ze mną o polityce.
Zapewne myślą, że jestem za mała, albo
48
może oni sami nic nie wiedzą. Mówią tylko: „To się skończy. To musi się kiedyś
skończyć".
Twoja Zlata
Sobota, 20 czerwca 1992
Dear Mimmy,
Dzisiaj przyszła ciocia Radmila (mamy koleżanka z pracy). Przyszła z Vojnićkiego
Polja. Jej mieszkanie zostało totalnie zniszczone. Od uderzeń pocisków. Ze
wszystkich rzeczy, które mieli, nie zostało nic. Nic - tylko mnóstwo
zniszczonych, nie nadających się do niczego mebli, ubrań, obrazów. Jest smutna,
bo nie ma tutaj jej córek (Sunćica i Mirna są w Zagrzebiu), ale równocześnie
cieszy się, że nie widziały, jakie piekło było na Vojnićkim Polju. Dzisiaj
dowiedzieliśmy się, że Narmin Tulić, aktor z Teatru Małego, stracił obie nogi.
Straszne! Straszne! Straszne!
Sasa wyjechał do babci. Ale podobno ma wrócić.
Twoja Zlata
Poniedziałek, 22 czerwca 1992
Dear Mimmy,
Na ulicach Sarajewa znowu krew. Jeszcze jedna masakra. Ale tym razem na ulicy
Marszałka Tito. Zginęło troje ludzi, a 35 jest rannych. Pociski spadły na ulicę

background image

Radicia, Irbiny i Śenoi. W sumie zginęło około piętnastu osób. Boję się, że
mogły być ofiary tam, gdzie mieszkają Mirna, Marijana i Ivana.
A ci dalej zabijają.
MORDERCY!
Współczuję im, że są takimi idiotami, takimi sługusami, że się tak poniżają
przed niektórymi ludźmi. TO OBRZYDLIWE!
Twoja Zlata
— Dziennik Zlały
49
Wtorek, 23 czerwca 1992
Dear Mimmy,
Dzisiaj mógł zginąć Cicko. Spadł z okna w kuchni na blaszany dach. Szybko
wybiegliśmy na podwórze i przynieśliśmy go do domu. Leżał w kącie klatki i
trzepotał skrzydełkami. Próbowałam go pocieszyć liściem sałaty. Cudem nie
stracił życia.
Dziś spadł pocisk na plac i na katedrę. Wczoraj od dwudziestej nie ma prądu.
Teraz jest 23.30 i prądu ciągle nie ma.
TO KOSZMAR!
Zlata
Ś

roda, 24 czerwca 1992

Dear Mimmy,
Od 9.45 mamy wodę. Cały czas nie ma prądu. 10.30 - woda jeszcze jest. 12.00 -
nie ma wody, ale jest prąd.
YESS!
Mimmy, właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że wszyscy moi przyjaciele wyjechali.
Wyjechała Oga, Martina, Mateja, Dejan, Vanja i Andrej. NIE!!!
Ponieważ strzelają, nie możemy z Bojaną wyjść na podwórze. Jeździmy więc na
deskorolkach u niej w bramie. Nie jest źle!
Do tej pory przeczytałam następujące książki: Mamo, kocham cię, Orlęta wylatują
wcześnie, a następna, którą czytam to Mała Toto.
Twoja Zlata
Poniedziałek, 29 czerwca 1992
Dear Mimmy,
Mam dość STRZELANIA! I POCISKÓW, KTÓRE LECĄ! I ZABITYCH! I
NIESZCZĘŚCIA! I
ROZPACZY! I GŁODU! I STRACHU!
50
To jest moje życie!
To tak, jakby komuś przeszkadzało życie niewinnej jedenastoletniej uczennicy!
Uczennicy, która nie ma już szkoły, żadnych radości i żadnych szkolnych przeżyć.
Dziecka, które już się nie bawi, żyje bez przyjaciół, bez słońca, bez ptaków,
bez przyrody, bez owoców, bez czekolady i cukierków tylko z odrobiną mleka w
proszku. Dziecka, które - mówiąc krótko - nie ma dzieciństwa. Dziecka wojny.
Teraz naprawdę widzę, że żyję w wojnie, że jestem świadkiem wstrętnej,
odrażającej wojny. Ja i tysiące innych dzieci w tym mieście, niszczonym,
płaczącym, lamentującym, szukającym pomocy, która nie przyjdzie. Boże, czy to
się kiedyś skończy, czy będę znowu uczennicą, czy będę znowu dzieckiem, które
cieszy się z tego, że jest dzieckiem. Słyszałam kiedyś, że dzieciństwo to
najpiękniejszy okres w życiu. Tak. Cieszyłam się nim, a teraz ta paskudna wojna
wszystko mi zabrała. Ale dlaczego? Smutno mi. Chce mi się płakać. Płaczę.

background image

Twoja Zlata
Czwartek, 2 lipca 1992
Dear Mimmy,
Dziś trochę radości. Oberwaliśmy wiśnię, która rośnie na podwórku i porządnie
się objedliśmy. Śledziliśmy jej rozwój od pączków, kwiatów, drobnych zielonych
owoców, które stopniowo stawały się czerwone i oto doczekaliśmy momentu, kiedy
mogliśmy je zjeść. Och, jaka jesteś cudowna, wisienko! Śliwa nie owocowała, więc
jej nawet nie spróbujemy. Jej, strasznie mi się chciało owoców. Tutaj w
Sarajewie, w dniach wojny, brakuje nie tylko podstawowego jedzenia i wszystkiego,
czego się potrzebuje do życia, ale nie ma również żadnych owoców. Ja jednak mogę
powiedzieć, że się najadłam wiśni.
Braco - mamy brat - wraca do zdrowia. Jest z nim lepiej. Zaczyna powoli chodzić.
Zlata
51
Piątek, 3 lipca 1992
Dear Mimmy,
Mama chodzi do pracy. Idzie, jeśli nie strzelają, ale nigdy nie wiadomo, kiedy
się to zacznie. Niebezpiecznie jest poruszać się po mieście. Szczególnie
niebezpieczne jest przejście przez nasz most, bo strzelają snajperzy. Trzeba
biec. Za każdym razem, kiedy mama wychodzi, patrzymy z tatą przez okno, jak
biegnie. Mama mówi: „nigdy nie myślałam, że Miljaćka jest taka szeroka.
Biegniesz, biegniesz, biegniesz i masz wrażenie, że nigdy się nie znajdziesz na
drugim końcu mostu". Boisz się. To strach każe tak mówić, Mimmy: strach przed
nieszczęściem.
Tata nie chodzi do pracy. On nie pracuje. Zostajemy w domu i czekamy na mamę.
Kiedy zaczynają wyć syreny alarmowe, boimy się o nią, zastanawiamy się, kiedy i
jak wróci. Uff, co za ulga, kiedy wraca.
Dzisiaj była u nas Neda. Zjadła z nami obiad. Potem graliśmy w karty. Neda mówi
coś o wyjeździe do Zagrzebia. Mama martwi się tym, bo zawsze były razem, przez
całe życie. Mnie też byłoby żal, bardzo ją lubię i wiem, że ona mnie także lubi.
Zlata
Niedziela, 5 lipca 1992
Dear Mimmy,
Nie pamiętam już, kiedy po raz ostatni wyszłam z domu. Ojej, to już prawie dwa
miesiące. Stęskniłam się za babcią i dziadkiem. Bywałam u nich codziennie, a
teraz nie widziałam ich już tak długo.
Spędzam czas w domu i w piwnicy. Tak toczy się moje wojenne dzieciństwo. A jest
lato. Inne dzieci są na wakacjach, nad morzem, w górach, kąpią się i opalają,
bawią. Boże, czym zgrzeszyłam, że każdy dzień muszę spędzać w ten sposób. śadne
dziecko na to nie zasłużyło. Jestem zamknięta w klatce. Park przed naszym domem
oglądam tylko przez ostatnie stłuczone okno. Jest pusty, bez dzieci,
52
bez radości. Słyszę wybuchy, a wszystko wokół mnie ma zapach wojny. Moje życie
teraz to wojna. JA JUś DŁUśEJ NIE WYTRZYMAM! W końcu zacznę płakać i krzyczeć.
ś

ebym chociaż mogła grać na pianinie, ale tego też nie mogę, bo jest w tym

„niebezpiecznym" pokoju, do którego boję się nawet wejść. Czy to długo będzie
jeszcze trwało?
Zlata
Wtorek, 7 lipca 1992
Dear Mimmy,

background image

Od trzech dni nie ma już wody. Dzisiaj pojawiła się na chwilę koło ósmej. Teraz
jest 10.30, ledwo kapie.
Napełniliśmy wszystko, co tylko się dało i teraz trzeba będzie oszczędzać ten
cenny napój. W czasie wojny wszystko musisz oszczędzać i wodę, i jedzenie.
Mama jest w pracy, tata coś czyta, a ja, skoro nie słychać strzałów, idę do
Bojany.
Zlata
Sobota, 11 lipca 1992
Dear Mimmy,
Dziś Nedo przyniósł nam gościa. Małego kotka. Chodził za nim siad w ślad i Nedo
nie potrafił zostawić go na ulicy. Wziął go na ręce i przyniósł do nas. Ciekawe,
jak go nazwać - Tanjo, Tanjko, Maca, Mikana, Persa, Cici.....???
Jest pomarańczowy z białymi skarpetkami i białym kołnierzykiem.
Jest cudowny, ale jednak trochę dziki.
Zlata
53
Wtorek, 14 lipca 1992
Dear Mimmy,
Ósmego lipca dostaliśmy paczkę z ONZ. Pomoc humanitarna. W paczce było sześć
konserw z wołowiną, pięć rybnych, dwa sery, 3 kilogramy proszku do prania, 5
mydeł, 2 kilo cukru i 5 litrów oleju. Paczka jest super. Tylko tata musiał stać
cztery godziny w kolejce, żeby ją dostać.
Dobrinja jest wyzwolona. Oni też dostali paczki ONZ.
Czekamy na wiadomość, co postanowiła Rada Bezpieczeństwa w sprawie interwencji
zbrojnej w Bośni-Hercegowinie.
Przedwczoraj, 12 lipca, zabrakło wody i prądu. I nadal nie ma. CIAO!
Zlata
Piątek, 17 lipca 1992
Dear Mimmy,
Nazwaliśmy naszą kotkę Cici. Nedo troszkę ją wykąpał, dajemy jej mleko,
herbatniki i, daję słowo, ryż. Ona także musi przyzwyczaić się do wojennego
jedzenia! Jest wspaniała. Ma cudowny łepek. Wszyscy ją pokochaliśmy, a i ona
powoli przyzwyczaja się do nas. Trzymamy ją z Bojaną na kolanach, pieścimy, a
ona mruczy. To znaczy, że jest jej dobrze, że jest szczęśliwa. Musi być
szczęśliwa. Kto wie, czy by w ogóle przeżyła. Może trafiłby ją jakiś odłamek,
może zdechłaby z głodu, albo napadłby ją jakiś pies-włóczęga. Nedo zrobił dobry
uczynek. Tak więc nasza ogromna rodzina, licząc sąsiadów, ma jeszcze jednego
członka.
Zlata
Sobota, 18 liąca 1992
Dear Mimmy,
Zapomniałam ci napisać, że przed paroma dniami do mieszkania obok przyjechały
dwie dziewczyny. Nazywają się Emina i Samra. Są
54
super. Emina podobna jest do mamy: lubią te same kolory, lubią oglądać ciuchy i
- daję słowo - obie są panikarami. Samra uciekła z Grbavicy. Wszystko tam
zostawiła. Jej matka zmarła kilka lat temu, może więc dlatego wydaje się
silniejsza i wszystko to łatwiej znosi. Siostra Eminy wyszła za brata Samry.
Nazywają się Alma i Kemo. Mają ośmioletniego syna Harisa i dwuipółletnią córkę
Nejrę. Samra i Emina ciągle opowiadają o Nejrze, jaka jest słodka i rozkoszna.

background image

Chciałabym ją poznać. CIAO!
Zlata
Poniedziałek, 20 lipca 1992
Dear Mimmy,
Ponieważ nie ruszam się z domu, świat zewnętrzny obserwuję z okna. To jest tylko
kawałek świata.
Na ulicy jest pełno opuszczonych wspaniałych, rasowych psów. Właściciele
zostawili je na ulicy, bo pewnie nie mają ich czym karmić. Smutne. Wczoraj
widziałam jednego kokera, jak przechodził przez most, ale nie wiedział, w którą
stronę ma iść. Był zagubiony. Szedł kilka kroków, stawał, potem wracał, Pewnie
szukał swego pana. A pan, kto wie, czy w ogóle żyje. Tutaj cierpią nawet
zwierzęta. Nawet ich wojna nie oszczędza. CIAO!
Zlata
Niedziela, 26 lipca 1992
Dear Mimmy,
Wczoraj był u nas Braco Lajtner. Przyniósł nam listy od Keki, Martiny i Matei.
Są bardzo smutne, bo zostały oddzielone od Braca. Wszyscy płakaliśmy czytając
ich listy. Nawet tata. Trudno jest żyć w czasie wojny, ale ciężko jest też być
uchodźcą.
55

Martina i Mateja znalazły sobie przyjacióki, a Martina pojechała do Budapesztu
na koncert Guns n'Roses.
Do tej pory przeczytałam następujące książki: Mamo, kocham Cię, Mała Toto, Ringo
Star, Zmierzch geniuszy, Długonoga Hocke-rica bzikuje, Hajduk w Belgradzie, Idź
w ślad za mną, Sekretny dziennik Adriana Mole 'a. Całkiem nieźle.
Braco wyszedł ze szpitala. Jest u babci i dziadka. Czuje się dużo lepiej
fizycznie i psychicznie.
W naszej Radzie Miejskiej organizuje się letnia szkoła. Zapisałam się na
angielski, informatykę i muzykę. Bojana tylko na informatykę.
Mama widziała dziś ojca Mirny - Misę. Mówił, że u nich wszystko w porządku i że
Mirna spędza czas tak samo jak ja. śebyśmy mogły się zobaczyć.
Rada Bezpieczeństwa to beznadziejny przypadek. Nie podejmuje żadnych mądrych
decyzji.
Twoja Zlata
Ś

roda, 29 lipca 1992

Dear Mimmy,
Dziś mama przyszła z pracy cała zapłakana. Przyniosła bardzo, bardzo smutną
wiadomość. Wczoraj został zabity przed swoim domem Mladjo, brat Srdjana. Pogrzeb
odbył się dziś, a ona przeczytała to w gazecie, kiedy już było po wszystkim.
Straszne. To, co się tutaj dzieje, jest nieprawdopodobne. Ludzie umierają,
przestają istnieć, są chowani, a najbliżsi nawet nie mogą im towarzyszyć w
ostatniej drodze.
Na pogrzebie była tylko Sęka, siostra Bokicy. Srdjan i jego rodzice są w
Dubrowniku, a żona Mladja i jego troje dzieci: Maja, Bojana i Nebojśa są w
Czarnogórze. Nawet nie wiedzą, że Mladjo zginął. Kiedy ta smutna wiadomość do
nich dotrze? Sarajewo jest odcięte od świata. Telefony już nie działają. Boże,
co się tu dzieje?
56
Bojana, Maja i Nebojśa straciły tatę. Obrzydliwa wojna zabrała im tatę. Smutne,

background image

strasznie smutne. Mladjo był wspaniałym człowiekiem.
Kochająca cię Zlata
Wtorek, 4 sierpnia 1992
Dear Mimmy,
Pięć miesięcy. Pięć miesięcy brutalnej agresji na niezależne i suwerenne państwo
Bośnię-Hercegowinę.
Strzelano do salonu Bobarów. Pierwsza kula rozbiła okno, złamała antenę
telewizyjną, odcięła kawałek szklanego stołu, przeszła przez fotel, rozbiła
szybę w drzwiach i w końcu... PAFF! Spadła na ziemię. Oprócz tej kuli wpadły
jeszcze trzy inne. Jedna uderzyła we framugę, rykoszetem odbiła się o szafę. W
szafie przebiła dyplom ciotki Body i upadła, PAFF! Druga znowu rozbiła okno i
trafiła w ścianę. Trzecia przeszła przez framugę, przebiła fotel, ulokowała się
w szafie, gdzie uszkodziła stanik, i upadła, PAFF!
Zlata
Ś

roda, 5 sierpnia 1992

Dear Mimmy,
Jeszcze jedna smutna wiadomość z gazet. Zmarł mamy wujek (dziadek Halim). Był
stary, ale ta wojna przyspieszyła jego śmierć. Jest mi przykro. Lubiłam go. Tak
to jest, Mimmy, podczas wojny. Najbliżsi umierają, a ty nic nie wiesz. Wojna nie
pozwala ci na kontakt z innymi ludźmi, masz tylko sąsiadów. śycie tutaj to
sąsiedzi. Wszystko odbywa się w tym kręgu i zna się tylko ten krąg, a wszystko,
co jest poza nim, wydaje się bardzo dalekie.
Zlata
57
Piątek, 7 sierpnia 1992
Dear Mimmy,
Dzisiaj aż huczało w naszej dzielnicy. Sama nie wiem, ile pocisków spadło koło
nas. Tata i Samra poszli po humanitarną pomoc. Było spokojnie, ale nagle zaczęła
się kanonada. Wybuchy. Trzask i huk. Emina była u nas. W pewnej chwili strasznie
huknęło. Latały odłamki szkła, spadały cegły, tuman kurzu. Nie wiedziałyśmy,
gdzie biec. Byłyśmy przekonane, że pocisk spadł na nasze mieszkanie. Biegłyśmy
już w stronę piwnicy, kiedy usłyszałyśmy paniczny krzyk Neda. Biegł do nas przez
kurz, cegły i porozbijane szkło. Przebiegliśmy do piwnicy Bobarów. Wszyscy już
tam byli. Trzęsłyśmy się jak galareta. Najbardziej mama. Przez łzy pytała o ojca,
czy już wrócił. Kiedy się uspokoiło, powiedzieli nam, że granat spadł na dach
nad mieszkaniem Eminy. Mieliśmy szczęście, bo jest to około dziesięciu metrów od
nas. Wszystko zakończyło się dobrze. Wkrótce przybiegł tata i Samra. Martwili
się o nas. Gdy wróciliśmy do mieszkania, wszędzie było pełno pyłu i cegieł. A w
wannie leżał odłamek pocisku. Trzeba było podwinąć rękawy i wszystko posprzątać.
Bałam się, że znów się zacznie. Na szczęście nie zaczęło się. Jeszcze jeden
okropny dzień.
Twoja Zlata
Poniedziałek, 10 sierpnia 1992
Dear Mimmy,
Brat mamy, Braco, czuje się dobrze. Już dobrze chodzi. Znów jest w Otesie.
Będzie pracował w centrum prasowym i udzielał informacji o tym, co się dzieje.
Tam jest spokojnie. Nie słychać strzałów i mają żywność. Dobrze im. Stęskniłam
się za Mikicą i Daćo (moje kuzynki). Nie widziałam ich od początku wojny.
Twoja Zlata
58

background image

Wtorek, 11 sierpnia 1992
Dear Mimmy,
W Sarajewie nadal pociski, śmierć. Ciemność, głód, smutek! Nadal nie wychodzę z
domu. Bawię się z Bojaną i Cici. Cici to taki mały skrawek błękitnego nieba w
biednym moim życiu. Jak bardzo można pokochać zwierzaka! Cici nie mówi, ale jest
jej spojrzenie, łapki, miauczenie. To jest jej mowa i ja ją rozumiem. Acha jak
cię kocham Cici. Ciao.
Zlata
Piątek, 14 sierpnia 1992
Dear Mimmy,
Wczoraj wieczorem Bobarowie, jak zawsze przyszli posłuchać RFI. Grałyśmy z
Bojaną w karty. Wszyscy byliśmy jakoś odprężeni i przez chwilę zapomnieliśmy, że
to jest czas wojny. Około 21.30 zaczęło się bombardowanie. Nagle, jak to zwykle
bywa. Szybko zbiegliśmy do mieszkania Neda. Koło północy strzelanina ustała i
wróciliśmy. Odprężyć się... Przede wszystkim nie wolno sobie pozwolić na
odprężenie.
Zlata
Niedziela, 16 sierpnia 1992
Dear Mimmy,
Tata dostał przepukliny. Bardzo schudł i pojemniki na wodę były dla niego za
ciężkie. Poszedł do lekarza: nie może podnosić nic ciężkiego. Nie może? A co z
wodą? To będzie teraz musiała robić mama. Nie da rady.
Zlata
59
Wtorek, 18 sierpnia 1992
Dear Mimmy,
Mama przynosi wodę. Ciężko jej, ale co robić? Wody nadal nie ma. Nie ma też
prądu. Nie pisałam ci Mimmy, że zapomniałam już jak to jest, gdy woda leci z
kranu i można się wykąpać. My robimy to za pomocą dzbana. Dzban zastępuje nam
prysznic. Pranie bielizny i mycie naczyń jak w średniowieczu. Ta wojna cofa nas
do jakichś zamierzchłych czasów. Ale jakoś to znosimy. Tylko nie wiemy jak długo.
Zlata
Piątek, 21 sierpnia 1992
Dear Mimmy,
Nie chodzę w letniej szkole na ani jeden z tych przedmiotów, na które miałam
chodzić. Zapisałam się do sekcji literacko-dramatycz-nej. Dostałam do recytacji
Sarajewską modlitwę Abdulaha Sidrana. Jest przepiękna.
Zlata
Wtorek, 25 sierpnia 1992
Dear Mimmy,
Chodzę regularnie do letniej szkoły. Podoba mi się. Jest dużo innych dzieciaków.
Nie myślimy o granatach i wojnie. Maja i Lela, dwie młode asystentki naszej
profesorki Ireny Vidović, pomagają nam ciekawie spędzać czas. Przerabiamy
literaturę, recytujemy, krótko mówiąc prawdziwa przyjemność bycia razem. Mam
wrażenie, jakby wrócił czas sprzed wojny. Jestem szczęśliwa, że mogę wyjść na
ulicę. To prawda, że nie tak daleko (200 metrów od mojego domu), ale
przynajmniej wychodzę na zewnątrz. Tata mnie odpro-
60
wadzą. Dzieci w Sarajewie nie mogą same chodzić po ulicy. Już nie mogłam
wytrzymać w tym zamknięciu. Doprowadzę się trochę do porządku. Ładniej się

background image

ubiorę. No, ale bez przesady. Ciao.
Zlata
Sobota, 29 sierpnia 1992
Dear Mimmy,
Jest trochę lepiej. Nie słychać strzałów, chodzę do letniej szkoły, widuję się z
Mają, Bojaną i Nedą. Wygłupiamy się, śmiejemy jak szalone. Czasem tak bardzo, że
zapominamy o wojnie. Pomaga nam to jakoś wszystko przetrwać, żyjemy chwilą
spokoju. Ale tylko do czasu, gdy coś nie huknie lub nie strzeli. Wtedy wracamy
do rzeczywistości. Czasami myślę, że gdyby ich nie było, nie zniosłabym tego
wszystkiego. Dziękuję wam: Maju, Bojano i Nedo, że pomagacie mi znieść to, co
się dzieje, że zabijacie mi nudę i pozwalacie zapomnieć o tych koszmarach.
Mimmy, zapamiętaj ich i niech na zawsze zostaną w twojej pamięci. W mojej
zostaną na pewno.
Twoja Zlata
Czwartek, 3 września 1992
Dear Mimmy,
Dni mijają, nie strzelają w naszej okolicy, ale to już miesiąc jak... Buu...
jesteśmy bez prądu. śeby tylko był prąd. I żebym mogła przejść przez most i
zobaczyć babcię i dziadka. Pracuję nad tym. Wywieram presję na mamę i tatę. Czy
mi się uda? Okaże się!
Zlata
61
Wtorek, 8 września 1992
Dear Mimmy,
YESS! YESS! YESS! Jest prąd!!!!!
Jutro są urodziny mamy. Wycięłam serce i napisałam SZCZĘŚLIWYCH URODZIN... i
wycięłam z gazety bukiet róż. Mama zaczęła robić bajaderkę, ponieważ można ją
zrobić bez prądu, ale gdy ciastko było już gotowe, włączyli prąd!... BIEDNA MAMA.
Twoja Zlata
Sobota, 12 września 1992
Dear Mimmy,
Dziś są urodziny cioci Body. Daliśmy jej w prezencie skarpety i paczuszkę kawy.
Hurmaśice1' były wspaniałe. CIAO!
Zlata
Niedziela, 13 września 1992
Dear Mimmy,
Pisałam Ci, Mimmy, o małej dwuipółrocznej Nejrze, którą ciągle wspominają Samra
i Emina. Chciałam ją poznać, bo podobno taka słodka i urocza, a ona dziś zjawiła
się w naszym sąsiedztwie. Granat trafił w ich mieszkanie i musieli uciekać.
Teraz są z Samrą i Eminą. Rzeczywiście miały rację. JEST CUDOWNA!
Samra znalazła pracę. Jest inżynierem-mechanikiem. Teraz pracuje dwanaście
godzin dziennie. Prawie jej nie widuję.
Twoja Zlata
hurmaśice - bardzo słodkie ciasteczka.
62
\
Poniedziałek, 14 września 1992
Dear Mimmy,
Dzisiaj wypada rocznica ślubu Almy i Dada. Podarowaliśmy im serwetnik i krawat.
Wspaniała zabawa i tort.

background image

Zlata
Wtorek, 15 września 1992
Dear Mimmy,
Znów muszę napisać ci smutną wiadomość. Zginął chłopiec, który chodził ze mną na
zajęcia dramatyczne. Pocisk spadł przed Radą Miejską i jeden odłamek go zabił.
Chłopiec miał na imię Eldin i uciekł z Grbavicy. Jeszcze jedna niewinna ofiara
tej obrzydliwej wojny, jeszcze jedno dziecko między setkami zabitych dzieci w
Sarajewie. Przykro mi, był miły. O Boże, co tu się dzieje? Dlaczego? Nie sądzisz,
ż

e już wystarczy?

Zlata
Czwartek, 17 września 1992
Dear Mimmy,
Dziś są urodziny Almy. Podarowaliśmy jej dwa szampony roślinne. Wszystko było
super. Tymczasem... Wyglądałam przez okno i na górze zobaczyłam błysk.
Pomyślałam sobie: „dają sygnały, to bardzo częste podczas wojny". Ale...
TRZASK!!! Rozbijane szkło i odpryskujący tynk. Pocisk spadł przed sklepem „22
Grudnia" (w naszej okolicy) i ja widziałam to z czwartego piętra. Szybko
przeszliśmy do mieszkania Neda. Oglądaliśmy telewizję.
Urodziny Almy nie były złe, ale byłyby jeszcze lepsze, gdyby ich nie popsuł ten
pocisk.
Twoja Zlata
63
Piątek, 18 września 1992
Dear Mimmy,
Widzisz, mamy listę wszystkich naszych urodzin i usiłujemy zapomnieć o wojnie.
Zadajemy sobie trud, aby upiększyć to życie, które staje się coraz cięższe.
Czasem mówię - to nie życie, to imitacja życia. Dziś zabrakło prądu. BUUU!!!
CHLIP! Znów ciemność! I co teraz!!!
Zlata
Sobota, 19 września 1992
Dear Mimmy,
Prąd włączyli wieczorem. YESSL. I wyłączyli dziś rano. CHLIP! MOśE ZNÓW W NOCY
BĘDZIE! Z wodą nie mamy problemów. (Puk, puk - pukam w nie malowane drewno, żeby
nie zapeszyć).
YESS! Jest prąd! Idę oglądać „Inni o nas"! YESS!
Twoja Zlata
Niedziela, 20 września 1992
Dear Mimmy,
YOUPI! Przeszłam przez most. Wyszłam z domu! Prawie w to nie wierzę. Most jest
taki jak przedtem. Tylko smutniejszy z powodu starej poczty, która wygląda
jeszcze smutniej. Jest ciągle w tym samym miejscu, ale nie jest już tą samą
pocztą. Pożar zrobił swoje. Stoi tu jako świadectwo ordynarnego zniszczenia.
Ulice nie są takie, jak były. Nie ma prawie nikogo, ludzie są zmartwieni i
smutni, wszyscy biegną chowając głowy w ramionach. Wystawy są porozbijane, a
towar rozkradziony. Moja szkoła została trafiona granatem, schody z tyłu są
zburzone. Teatr także został ugodzony ohydnymi pociskami i zniszczony. To
przerażające, jak
64
8 lat. Zlata zaczęła naukę w szkole muzycznej.
1989. Zlata na szczycie Igman -jednym ze wzniesień otaczających Sarajewo.

background image

????
Cl ? te
:tCt
•?? ???0
ł^ho -??? ?
?.">. ??
^
??
,M/lrl
? 51 •
?? Hak
? ?? ?

JAH


/ r
?
iS/
^4*"

?''!\.f ?? ^
\AAA -iścili
-----------------?
&
$% i * ,
wiele starych sarajewskich domów zostało zburzonych. Byłam u babci i dziadka.
Ach, jak się wycałowaliśmy i wyściskaliśmy. Oboje płakali ze szczęścia. Bardzo
schudli i zestarzeli się przez te cztery miesiące, kiedy ich nie widziałam.
Mówili mi, że urosłam, że jestem teraz dużą dziewczynką. Natura robi swoje.
Dzieci rosną, starsi się starzeją. Ci, którzy jeszcze żyją. A mnóstwo, mnóstwo
ludzi, dzieci z Sarajewa już nie ma między nami. Zabrała ich wojna. A wszyscy
byli niewinni. Niewinne ofiary tej ohydnej wojny. Spotkaliśmy mamę Marijany. Nie
wyjechali. Są żywi i zdrowi. Powiedziała mi, że Ivana wyjechała do Zagrzebia w
ż

ydowskim konwoju.

Byliśmy też u Dody. Była zaskoczona, gdy nas zobaczyła. Rozpłakała się. Mówi, że
urosłam. Slobo, jej mąż, był ranny, ale teraz już wszystko w porządku. Nie mają
ż

adnych wiadomości od ich syna Dejana. Zamartwiają się tym.

Mimmy, przyznam ci się do czegoś. Wystroiłam się. Założyłam ten piękny komplet w
kratkę. Buty mnie trochę ugniatały, bo noga mi urosła, ale wytrzymałam.
Takie więc było moje spotkanie z mostem, pocztą, babcią, dziadkiem, spotkanie z
Sarajewem, które jest ranne. Niech tylko się skończy wojna i rany się zabliźnią.
Ciao!
Zlata
Poniedziałek, 21 września 1992
Dear Mimmy,
Zadowolona jestem z wczorajszej przechadzki po sarajewskich ulicach, ale jestem
też smutna. Przed oczami stoi mi szkoła, poczta, prawie puste ulice, zmartwieni
przechodnie, ograbione sklepy. Pochwaliłam się Bojanie, Maji i Nedzie tym, że
widziałam naszą szkołę i wszystko pozostałe, bo one często wychodziły, a mnie

background image

mama i tata nie pozwalali. Bali się. Co prawda one są większe ode mnie.
Ale teraz i ja mogę powiedzieć, że jestem odważna. Miałam odwagę przejść się
ulicami Sarajewa.
— Dziennik Zlały
65
Wczoraj w radiu mówili, że zniszczona jest ostatnia linia wysokiego napięcia,
która doprowadzała do miasta energię elektryczną. To znaczy, że dziś wieczorem
znowu nie ma prądu. I że znów będziemy siedzieć w ciemnościach.
Twoja Zlata
Poniedziałek, 28 września 1992
Dear Mimmy,
NIESZCZĘŚCIE! Nie ma już prądu, nie ma wody! Dziś rano zabrakło wody. „Panowie"
odcięli pompę wodną.
Tydzień temu były urodziny Leli (przyjaciółki Maji). Tego dnia ostrzygłam się.
Wiesz kto był fryzjerem? Sąsiadka Alma, bo nadal nie jest otwarty ani jeden
salon fryzjerski. A włosy rosną!
Dwa dni temu były urodziny Avdy (ojca Leli), ale tego dnia był ostrzał i nie
mogliśmy do niego iść! Szkoda, bo urodziny to jedyne chwile, kiedy można się
odprężyć, pośmiać. To jest o wiele przyjemniejsze niż te nasze spotkania w
piwnicy. Dlatego tak bardzo cieszę się urodzinami.
Dzisiaj była Neda. Wygląda na to, że wyjedzie do Zagrzebia. Na początku
października wyjeżdża nowy żydowski konwój. Będzie próbowała się zapisać. Boże,
teraz i Neda wyjedzie! Mama jest bardzo smutna.
Zlata
Ś

roda, 30 września 1992

Dear Mimmy,
Nie ma prądu i zanosi się, że prawdopodobnie długo go nie będzie. Baterie są
wyczerpane. Tata przyniósł akumulator z samochodu i podłączył go do radia. Tak
więc teraz możemy słuchać wiadomości. Muzyki nie słuchamy, bo trzeba oszczędzać
akumulator.
66
Właśnie powiedzieli w radiu, że z Grbavicy wygnano wielu Chorwatów i Muzułmanów.
Czekamy na rodzinę mamy i rodziców Neda i Lalo (naszego przyjaciela).
Zlata
Czwartek, 1 października 1992
Dear Mimmy,
Minęła wiosna, minęło lato, przyszła jesień. Zaczął się październik. A wojna
wciąż trwa. Dni są krótsze i coraz chłodniejsze. Wkrótce przyniesiemy do
mieszkania piecyk. Ale czym będziemy się ogrzewać? Boże, czy ktoś myśli o nas tu
w Sarajewie? Będziemy musieli naprawdę spędzieć zimę bez prądu i wody, ale w
ś

rodku wojny. A tymczasem „dzieciaki" dyskutują. Czy dogadają się w końcu? Czy

oni naprawdę myślą o nas, gdy rozmawiają, czy tylko się wymądrzają, a nas
zostawiają naszemu smutnemu losowi.
Tata szpera po strychu i piwnicy szukając drewna. Coś mi się zdaje, że niektóre
meble skończą w piecu, jeśli nic się nie znajdzie przed zimą. Mam wrażenie, że
nikt o nas nie myśli i że to szaleństwo jeszcze potrwa. Możemy liczyć tylko na
siebie i starać się jakoś pokonać tę zimę, którą na dodatek Pan Bóg nam jeszcze
grozi. Mama wróciła dziś z pracy zupełnie zaszokowana. Spotkała dwóch kolegów z
Grbavicy. Jednak to prawda, że ludzie są stamtąd wypędzani. Od rodzin mamy, Neda
i Lalo ani znaku, ani słowa. Nedo wariuje.

background image

Twoja Zlata
Niedziela, 4 października 1992
Dear Mimmy, YESS! Nie ma wody! YESS! Nie ma prądu!

67
YESS! YESS! YESS!
Ale kto jest?
Jest Mirna!
Moja wspaniała przyjaciółka
MIRNA!
Włosy jej bardzo urosły. Stała się prawdziwą kreatorką mody. W sąsiedztwie ma
jednego psa dalmatyńczyka, nazywa się Gule. Nie schudła. Nawet troszkę utyła.
Kiedy już się wycałowałyśmy, nie wiedziałyśmy od czego zacząć. Tak długo się nie
widziałyśmy. Ponieważ rozdzieliła nas wojna, o niej najwięcej rozmawiałyśmy. Ale
ważne jest, że byłyśmy razem. Obiecałam, że przyjdę do niej w tym tygodniu
(oczywiście, jeśli nie będzie ostrzału).
Dear Mimmy, Kocham cię, Zlata
Poniedziałek, 5 października 1992
Dear Mimmy,
Babcia i dziadek ogrzewają się gazem. Babcia gotuje u Nedy, bo ona ma kuchenkę
gazową. Nie ma prądu, nie ma wody, a teraz nawet gaz nie dochodzi!
Twoja Zlata
Ś

roda, 7 października 1992

Dear Mimmy,
Neda jednak wyjechała. Wszyscy jesteśmy smutni. Mama najbardziej. Będzie nam
brakowało Nedy, ale musimy pogodzić się z tym, że wojna rozdziela nas od
przyjaciół. Ilu jeszcze ludzi wyjedzie? Przepraszam, Mimmy, jestem smutna, nie
mogę dalej pisać.
Kochająca cię Zlata
68

Niedziela, 11 października 1992
Dear Mimmy,
Dzisiejszy dzień będzie się długo pamiętać w naszej rodzinie. Dziś wnieśliśmy
stary piecyk do kuchni. Jest fajnie i ciepło. Wykąpaliśmy się wszyscy troje. Co
prawda w deszczówce, ale nieważne. Jesteśmy czyści i nie zmarzliśmy jak ostatnio.
Ciągle nie ma prądu i wody.
Twoja Zlata
Ś

roda, 14 października 1992

Dear Mimmy,
Znów ci się spowiadam przy świetle jednej z moich najpiękniejszych świec. Z
ciężkim sercem je dałam. Ale musimy czymś oświetlić mieszkanie. Dzisiaj byłam u
Mirny. Pokazała mi swoje kreatorskie prace i Gula. Cudowny jest, tylko nie ma
ani jednej łaty na głowie.
Wspaniale spędzone dwie godziny. Radosne wiadomości.
JEST GAZ!
YESSS!
Zlata
Piątek, 16 października 1992
Dear Mimmy,

background image

Od czasu do czasu zaglądam do „niebezpiecznego" pokoju, gdzie jest pianino i
gram trochę gam. Mam wrażenie, że jest przed wojną. Pojawia mi się przed oczami
obraz Jahoriny, morza, Crnotiny, przyjaciół, zabaw. Robi mi się smutno i płyną
łzy. Boże, ile oni mi zabrali...
Dzisiaj była u mnie Mirna. YESS!
69
Nadal nie ma wody ani prądu, ale na szczęście jest gaz. Babcia i dziadek też
mają ciepło.
Twoja Zlata
Ś

roda, 21 października 1992

Dear Mimmy,
Dziś są urodziny taty. Podarowałam mu buziaka i „wszystkiego najlepszego, tato".
Zrobiliśmy ciasteczka „a la Mirna".
Muszę ci, Mimmy, coś wytłumaczyć: jak wiesz, każdego dnia (albo prawie) coś ci
opowiadam. Znasz moją letnią szkołę w Radzie. Spotykaliśmy się,
przygotowywaliśmy spektakl, recytowaliśmy... i co najfajniejsze, trochę
pisaliśmy. Wszystko było świetne, aż do wybuchu tego obrzydliwego pocisku, który
spadł zabijając naszego kolegę ELDINA.
Maja nadal pracuje z naszą profesorką Ireną Vidović. Wiesz, o co kiedyś mnie
zapytała - „Czy piszesz dziennik Fipo (moje przezwisko)?"
- Piszę.
- O swoich sekretach, czy o wojnie?
- Teraz o wojnie.
- Zgadnij, czemu cię pytam?
Pytała, ponieważ chcą opublikować pamiętnik jakiegoś dziecka. I być może to
będzie mój pamiętnik. To znaczy - TY MIMMY! Przepisałam cię do innego zeszytu i
pójdziesz do Rady Miejskiej, żeby cię mogli przeczytać.
Dostałam właśnie wiadomość, że będziesz wydrukowana. Na tydzień UNICEF-u wyjdzie
książka, którą ja pisałam. To genialne. Po prostu genialne.
A teraz druga bardzo radosna wiadomość - jest prąd. To znaczy niezupełnie, bo
teraz o 17.45 znowu zabrakło. Samra mówi, że jeszcze będzie... Daj Boże. Ciao!
Zlata
70
Sobota, 24 października 1992
Dear Mimmy,
Znasz Lalo i Almę. Oni są w Grbavicy - okupowanej części Sarajewa. Lalo był
zmuszany do pracy razem z innymi internowanymi. Pewnego dnia musieli pójść
pozbierać ciała martwych czet-ników. Złapali ich „nasi" i wsadzili do więzienia
na kilka dni, bo wydawali się podejrzani. Tak Lalo znalazł się w Sarajewie u
swojej mamy, a jego rodzina została w Grbavicy. On szukał okazji, żeby wydostać
Almę i dzieci z Grbavicy. W ramach wymiany. I, i... UDAŁO SIĘ! SUPER!
Twoja Zlata
Poniedziałek, 26 października 1992
Dear Mimmy,
Dzisiaj poszliśmy zobaczyć się z Almą, Anią i Mają (żona i córka Lalo). Są teraz
w pobliżu, w Zvijezdziex). Cały czas są w szoku, chociaż wszystko dobrze się
skończyło. Najważniejsze, że wszyscy są teraz razem. Są smutni, bo zostawili
wszystko w Grbavicy. Ania jest jeszcze zupełnie mała i wciąż pyta, kiedy wróci
do domu. Jak jej odpowiedzieć, skoro ona nic nie rozumie? Upomina się o swoje
lalki, swoje łóżko. To jest straszne!

background image

Zlata
Wtorek, 27 października 1992
Dear Mimmy,
U Bobarów mówi się o tym, że Maja i Bojana mogłyby wyjechać do Austrii. Czy to
możliwe? Czy i one mnie zostawią? Boję się na-
Zvijezda - dzielnica Sarajewa.
71
wet o tym myśleć! One także nie są tym zachwycone. Zobaczymy, co będzie. Podobno
jeszcze jeden żydowski konwój ma opuścić Sarajewo.
Twoja Zlata
Czwartek, 29 października 1992
Dear Mimmy,
Mama i ciocia Ivanka (mamy koleżanka) zostały zakwalifikowane na staż do
Holandii. Dostały zaproszenia i mam jechać z nimi. Mama stanęła przed dylematem.
Jeśli się zgodzi, zostawi tutaj tatę, rodziców, swojego brata. Myślę, że ciężko
podjąć decyzję. Kiedy się zastanowię, nie chcę jechać. A potem znowu pomyślę o
wojnie, zimie, głodzie, o moim skradzionym dzieciństwie i pragnęłabym wyjechać.
I znów pomyślę o tacie, babci, dziadku i nie chce mi się wyjeżdżać. I bądź tu
mądra. Jestem zdenerwowana. Mimmy, nie mogę dalej pisać.
Twoja Zlata
Poniedziałek, 2 listopada 1992
Dear Mimmy,
Mama rozważyła wszystkie za i przeciw z tatą, babcią i dziadkiem, ze mną i
postanowiła wyjechać. Powód takiej decyzji - JA. Wszystko to, co się dzieje w
Sarajewie, jest zbyt dużym ciężarem dla mnie, a zima, która jest przed nami,
sprawi, że będzie jeszcze gorzej. Dobrze, zgoda. Ale jednak..., no może i lepiej
ż

ebym wyjechała. Rzeczywiście już nie mogę tu wytrzymać. Rozmawiałam dziś z

ciocią Ivanką i powiedziała mi, że ta wojna najcięższa jest dla dzieci i dlatego
dzieci muszą się stąd wydostać. Tata wytrzyma, a może i jemu uda się przyjechać
do nas. Ciao!
Zlata
72
Piątek, 6 listopada 1992
Dear Mimmy,
Mama i Ciocia Ivanka biegają za jakimiś papierami, bo do wyjazdu z Sarajewa
potrzebna jest góra papierów i podpisów. Teraz już jest pewne, że Maja i Bojana
wyjadą do Austrii. Zapisały się do żydowskiego konwoju. Może i my wyjedziemy tym
konwojem.
Zlata
Piątek, 13 listopada 1992
Dear Mimmy,
Byliśmy u Bobarów. Maja i Bojana pakują walizki. Jutro wyjeżdżają. Wszyscy
byliśmy smutni i wzruszeni. Były i łzy.
Nie wyobrażałam sobie Mimmy, jak wygląda pakowanie się na taką daleką podróż
przy jednej świeczce. Myślisz, że widzisz, co pakujesz, ale słabo, słowo daję.
Chyba im się udało spakować to, czego potrzebują. Jutro je odprowadzimy. Konwój
wyrusza o dziewiątej.
Mama nie dała rady załatwić wszystkich papierów, my zostajemy. Pojedziemy jakimś
innym konwojem.
Zlata

background image

Niedziela, 15 listopada 1992
Dear Mimmy,
Bardzo dużo osób wyjechało z Sarajewa. Wszyscy znani ludzie. Mama powiedziała:
„Sarajewo wyjeżdża". Mama i tata znali wielu z nich. Z wieloma rozmawiali, a w
chwili odjazdu wszyscy mówili: „Na pewno gdzieś się kiedyś znów spotkamy". To
było smutne. Smutne i wzruszające. W Sarajewie będzie się pamiętać o 14
listopada 1992 r. Przypominało mi to filmy, które oglądałam o śydach z II wojny
ś

wiatowej.

73
Kiedy wróciliśmy do domu, włączyli prąd. Tata natychmiast poszedł do piwnicy,
ż

eby naciąć drewna piłą elektryczną. W pewnym momencie przybiegł z piwnicy z

zakrwawioną ręką. Krew lała się strasznie. Mama od razu poszła z nim do
przychodni, a stamtąd do szpitala. W szpitalu zszyli mu ranę, dostał zastrzyk
przeciwtężcowy i musi chodzić co trzeci dzień na kontrolę. Miał szczęście. Mógł
zostać bez palca. Mówi, że przez chwilę był nieobecny, a jego myśli były przed
gminą żydowską, skąd ludzie wyjeżdżają z Sarajewa. Wyjeżdżają znani ludzie,
Sarajewo traci tyle wspaniałych osób, które uczyniły z niego, to czym było.
Wypędza ich wojna, głupota, która króluje tutaj już pełnych siedem miesięcy.
STRASZNIE CIĘśKI DZIEŃ!
Kochająca cię Zlata
?
Wtorek, 17 listopada 1992
Dear Mimmy,
Jak widzisz, zostałam sama, bez Maji i Bojany. Bardzo mi ich brakuje. Na
szczęście został Nedo. Pociesza mnie i sam jeden próbuje zastąpić je obie. Jest
jeszcze Cici. Ona też była smutna, jakby czuła, że Maja i Bojana wyjechały. Cici
na swój sposób wnosi trochę słońca w te smutne dni.
Zlata
Czwartek, 19 listopada 1992
Dear Mimmy,
W polityce nic nowego. Uchwala się jakieś rezolucje, „dzieciaki" dyskutują, a my
w tym czasie giniemy, zamarzamy, umieramy z głodu, płaczemy, żegnamy przyjaciół,
zostawiamy najdroższych.
Cały czas, próbuję zrozumieć tę idiotyczną politykę, bo mam wrażenie, że to ona
wywołała wojnę i dlatego wojna jest naszą co-
74
dziennością. Wojna zniszczyła czas, który mija, zastąpiła go koszmarem i teraz
zamiast dni mija koszmar. Wciąż mi się wydaje, że polityka znaczy Serbowie,
Chorwaci i Muzułmanie. Ludzie - wszyscy tacy sami. Są do siebie podobni. Nie
różnią się. Wszyscy mają ręce i nogi, głowę, chodzą, mówią, ale „coś" chce ich
koniecznie uczynić innymi.
Wśród moich koleżanek, wśród moich przyjaciół, w naszej rodzinie są i Serbowie,
i Chorwaci, i Muzułmanie. Wszyscy tworzą jedno wymieszane zbiorowisko i nigdy
nie wiedziałam, kto jest Serbem, kto Muzułmaninem. Teraz polityka umoczyła w tym
swoje palce. Na Serbach postawiła „S", na Muzułmanach „M", na Chorwatach „Ch",
chce ich rozdzielić. A wybrała do tego najgorszą i najczarniejszą kredkę -
kredkę wojenną, która rysuje tylko nieszczęście i śmierć.
Dlaczego polityka nas unieszczęśliwia, dlaczego nas dzieli, kiedy my sami wiemy,
kto jest dobry, a kto nie jest? Z dobrym się przyjaźnimy, ze złym nie. A wśród
dobrych są i Serbowie, i Chorwaci, i Muzułmanie, tak jak i wśród złych jest tyle

background image

samo i jednych i drugich, i trzecich. No, ja tego nie rozumiem. Wprawdzie jestem
„mała", a polityką zajmują się „duzi", ale wydaje mi się, że my „mali"
zrobiliśmy to lepiej. Na pewno nie wybralibyśmy wojny.
„Dzieciaki" się bawią i dlatego my, dzieci, nie możemy się bawić. Tylko boimy
się, cierpimy, nie cieszymy się słońcem, kwiatami - nie cieszymy się swoim
dziecińszwem. PŁACZEMY.
Trochę pofilozofowałam, ale byłam sama i czułam, że mogę ci to, Mimmy, napisać.
Ty mnie rozumiesz. Co za szczęście, że mam ciebie i mogę ci wszystko opowiadać.
Zlata
Piątek, 20 listopada 1992
Dear Mimmy,
Doda wyjechała z konwojem słoweńskim. Nam nie udało się wcisnąć. Dziś byłam u
Mirny. Jej mama też pilnuje konwoi. I ona
75

wyjedzie z mamą do Słowenii, albo na Krk1'. Mama spotkała mamę Marijany - oni
wyjeżdżają do Zaostrogu2). Tak naprawdę to wszyscy czekamy na konwoje.
Mirna przyjdzie do mnie w poniedziałek (oczywiście, jeśli nie będzie ostrzału).
Umówiłyśmy się, że w przyszłości ona będzie do mnie przychodzić w poniedziałki,
a ja do niej w piątki. Warunek -jeśli nie będzie strzelaniny. PRZESTAŃCIE JUś
STRZELAĆ!
Twoja Zlata
Ś

roda, 25 listopada 1992

Dear Mimmy,
Rzeczywiście mniej strzelają. Słychać jedynie wycie pił mechanicznych. Chłód i
brak prądu wydały wyrok na stuletnie drzewa, aleje i parki, które zdobiły
Sarajewo. Dziś byłam smutna. Nie mogłam znieść, że znikają drzewa z mojego parku.
Skazali je na śmierć. Boże, co ten mój park przeżył. Opuściły go dzieci, na
zawsze opuściła go Nina, a teraz na zawsze opuszczają go lipa, brzoza, platan.
Smutne. Nie mogłam patrzeć, nie mogę też już pisać.
Zlata
Niedziela, 29 listopada 1992
Dear Mimmy,
Zimno. Nie mamy dość drewna, więc oszczędzamy.
Drewno jest na bazarze, ale jak wszystko pozostałe za niemieckie marki i bardzo
drogo. Ciągle mi się wydaje, że jest wśród tego drzewa i tamta lipa, brzoza i
platan z mojego parku. Płaci się dziś za nie w dewizach.
1} Krk - wyspa na Adriatyku.
2) Zaostrog - miasteczko nad Adriatykiem.
76

Braco Lajtner przychodzi do nas codziennie. Jemy razem obiad, a ponieważ jest
sam, zostaje z nami do zapadnięcia zmroku. Później idzie do siebie. Idzie do
zimnego i pustego domu. Jakie to trudne!
Mama chodzi po wodę, a kiedy pada deszcz, zbieramy też deszczówkę. Przyda się.
Dni są coraz krótsze, coraz wcześniej zapada zmrok. Przy świecy gramy z mamą i
tatą w karty, czytamy coś, rozmawiamy, a wieczorem koło dziewiątej przychodzą
Bojana, śika i Nedo słuchać RFI, i tak się kończy dzień. A prawie każdy jest
taki sam. Ciao!
Zlata Czwartek, 3 grudnia 1992

background image

Dear Mimmy,
Dziś są moje urodziny. Pierwsze wojenne urodziny. Dwanaście lat. Gratuluję.
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzi.
Dzień zaczął się pocałunkami i życzeniami. Najpierw mama i tata, a później
pozostali. Od mamy i taty dostałam trzy chińskie chusteczki w kwiatki.
Prądu, jak zwykle, nie było. Przyszła do mnie ciocia Melica z dziećmi (Kenan,
Naida, Nihad) i podarowali mi książkę. I oczywiście Braco Lajtner. Wieczorem
zebrali się wszyscy sąsiedzi. Dostałam czekolady, witaminy, mydło w kształcie
serca (małe, pomarańczowe), wisiorek do kluczy ze zdjęciem Maji i Bojany,
wisiorek do łańcuszka z jakiegoś kamienia z Cypru, pierścionek (srebrny) i
kolczyki (trafili w dziesiątkę).
Stół był pięknie nakryty, a na nim znalazły się rogaliki, pan-cerota1', sałatka
z ryby i ryżu, słony krem serowy, mielonka z konserwy, pita, i oczywiście ciasto.
Nie jest tak jak niegdyś. Ale jest wojna. Na szczęście nie strzelali, więc
mogliśmy świętować.
Było świetnie, ale czegoś brakowało. Brakowało pokoju!
Twoja Zlata
pancerota - rodzaj „wojennego" makaronu (gra słów - pancir oznacza pancerz).
77
Piątek, 4 grudnia 1992
Dear Mimmy,
W Otesie jest strasznie. Wszystko płonie. Nawet do nas dociera huk wystrzałów, i
to bezustannie, chociaż to jest 10 km dalej. Jest wielu zabitych cywilów.
Martwimy się o Bracę, Mikicę i Daća. Mama wciąż słucha radia. Braco dał znać
wczoraj wieczorem z centrum prasowego. Co z nimi będzie? Dotychczas tam na górze
wszystko było super. Nie strzelano, mieli jedzenie, jakby tam nie było wojny.
Nigdy nie wiadomo, gdzie i kiedy ta wojna się odezwie.
Zlata
Niedziela, 6 grudnia 1992
Dear Mimmy,
Bardzo, bardzo smutna wiadomość. Cały Otes zburzony i spalony. Wszystko się
paliło. Ludzie ginęli, uciekali, ginęli uciekając, zostawali w gruzach i nikt im
nie mógł pomóc. Rodzice zostawali bez dzieci, dzieci bez rodziców. Koszmar. Znów
groza i koszmar.
Na szczęście wujek Braco, Sęka, Mikica i Daćo zdołali dotrzeć zdrowi i cali.
Ktoś zabrał Sekę, Mikicę i Daća samochodem, a Braco uciekał na piechotę. Ze
zranioną nogą biegł, upadał, chował się, przepłynął rzekę Dobrinję i zdołał
dotrzeć do budynku RTV.
Uciekał z Misą Kućerem (jego najlepszy kolega, razem przygotowywali relacje z
Otesu). W pewnej chwili trafiło Misę, upadł i już nie żył. Został tam na zawsze.
Wujek Braco dociągnął go tylko do jakiegoś domu i uciekał dalej, ratując swoje
ż

ycie. To straszne. Straszne jest, kiedy nie jesteś w stanie pomóc komuś

bliskiemu. Och Boże, Boże drogi, co się z nami dzieje? Jak długo to będzie
jeszcze trwało?
Twoja Zlata
78

Czwartek, 10 grudnia 1992
Dear Mimmy,
Wujek Braco ze swoją rodziną znalazł się na liście setek rodzin Sarajewa, które

background image

straciły wszystko. Tak właśnie, wszystko. Wszystko im zniszczono. Ale udało im
się uratować życie. To jest najważniejsze.
Teraz są u mamy Sęki. Byli u nas. Są smutni, płakali. Straszne, co oni przeżyli.
Potrzebny im jest spokój i odpoczynek. Ale jak je tu znaleźć? Pomożemy im, na
ile jesteśmy w stanie. Mama dała im trochę ubrań, bo jest zimno, a oni nie mają
nic. Inni ludzie też im pomogli. Pomogą im jeszcze. Na szczęście, są jeszcze
dobrzy ludzie, którzy wyciągną do ciebie ręce w nieszczęściu.
Braco jest najsmutniejszy. Płakał, kiedy nam opowiadał o Misy.
Kochająca cię Zlata
Wtorek, 15 grudnia 1992
Dear Mimmy,
W tych dniach jestem ciągle z Mikicą i Daćo. Próbuję pomóc im zapomnieć o tym
całym koszmarze, który przeszli. Ale oni nie potrafią. Wciąż im to przychodzi do
głowy. Przypominają im się te straszne wybuchy pocisków, zawalanie się domów,
ogień. A zarazem wszystko to, co tam zniknęło w płomieniach. Ich zabawki,
zdjęcia, książki, ich wspomnienia. Daćo najbardziej żałuje swoich Alfów, a
Mikica mówi: „Kiedy coś widzę, albo mówię o czymś, myślę »ja to mam«, a potem
wracam na ziemię - właściwie to ja już nic nie mam". To jest trudne. Ale wszyscy
jesteśmy bezradni. Wojna nas pochwyciła i nie puszcza.
Zlata
Piątek, 18 grudnia 1992
Dear Mimmy,
Dziś Mama spotkała moją nauczycielkę muzyki - Biljanę Ćan-
79
kowić. śaliła się jej, że musi prowadzić lekcje w szkole, a nie ma uczniów. Jak
prowadzić lekcje bez uczniów? Dużo dzieci wyjechało z Sarajewa, a dla tych,
które pozostały, poruszanie się po mieście jest niebezpieczne. Pociski padają
znienacka. Być może straci pracę, bo nie ma z kim prowadzić lekcji. Śmieszne.
Boże, jakie to jest głupie.
Mama umówiła się z nią, że pójdzie w poniedziałek do dyrektorki. Mam nadzieję,
ż

e coś wymyślą.

A teraz cudowna wiadomość! Przyjdzie do mnie Mirna i zostanie u nas na noc.
Kochająca cię Zlata
.
Ś

roda, 23 grudnia 1992

Dear Mimmy,
NOWOŚĆ! Idę do szkoły muzycznej. Właściwie to nauczycielka będzie przychodzić do
mnie do domu, ponieważ poruszanie się po mieście jest dla dzieci niebezpieczne.
Mirna też się zapisała. W poniedziałek mam pierwszą lekcję. Mam tremę. Cześć!
Twoja Zlata
Piątek, 25 grudnia 1992
Dear Mimmy,
Dziś jest Boże Narodzenie. Wojenne Boże Narodzenie. Dorośli postarali się jednak,
ż

eby je dzieciom upiększyć.

Ciocia Radmila umieściła mnie między dziećmi Caritasu, więc dzięki niej poszłam
na imprezę do UNPROFOR-u1'. I co jest najciekawsze, jechałam transportem -
najprawdziwszym transpor-
11 UNPROFOR - siły bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych.
80
tern. Po drodze widziałam Vodoprivredę (po pożarze nic z niej nie zostało) i

background image

Elektroprivredę (wygląda strasznie - cała pokaleczona), budynek UNIS-u (cały
spalony), starą fabrykę tytoniu (i pogorzelisko), budynek „Oslobodjenia"1'
(wygląda strasznie). Widziałam i nie mogłam uwierzyć. Sarajewo jest rzeczywiście
okaleczone, żeby nie powiedzieć - całkiem zniszczone.
Na imprezie była Tifa, Goga Magaś, jakichś pięć dziewczyn i jeden chłopak. Coś
bez sensu odtańczyli, a potem zapalili sobie papierosa. Była też Alma - ta
piosenkarka, która zawsze robi „Uaaa", kiedy śpiewa, i ktoś tam jeszcze.
Potem przyniesiono prezenty i słodycze. Dzieci zaczęły się pchać, prawie bić o
to. Nie byłam taką szczęściarą, żeby coś dostać, bo nie potrafiłabym tak walczyć.
Cóż robić, grzeczne dziecko z dobrego domu. „Panna Zlata .." została bez
paczuszki. Później śpiewali francuscy żołnierze. Byli wspaniali. Poszliśmy w
południe, a wróciliśmy o siedemnastej. Było za późno, żeby wracać do domu,
spałam więc u babci i dziadka.
Teraz jestem u nich. Jest ciepło. Opowiadałam im o wszystkim, co widziałam.
Babcia zrobiła mi naleśniki. Ale się zasłodziłam! Ciao!
Zlata
Sobota, 26 grudnia 1992
Dear Mimmy,
Dziś poszliśmy do cioci Radmili na święta. Przygotowała wszystko. Pięknie nas
ugościła, a ja dostałam nawet bożonarodzeniową paczuszkę. Później poszliśmy do
Braca Lejtnera. Nie było go, tylko ciocia Wilma i ciocia Mikica. Ciocia Wilma
jest ciotką Braca (sprowadził ją do siebie na zimę), a ciocia Mikica, jest jego
sąsiadką,
„Oslobodjenie" - niezależna gazeta sarajewska.
6 — Dziennik Zlaty
81
najlepszą przyjaciółką jego mamy. Ona nie ma czym palić, więc Braco się zlitował
i też ją zabrał do siebie. A wiesz, ile ma lat? Osiemdziesiąt siedem. I jest
cudownie żywotna.
Zlata
Poniedziałek, 28 grudnia 1992
Dear Mimmy,
Przez ostatnie dni mogłam trochę wychodzić. Dziś jestem w domu. Miałam pierwszą
lekcję fortepianu. Najpierw wycałowałam i wyściskałam moją nauczycielkę, bo nie
widziałyśmy się od marca. Później przeszłyśmy do Czernego, Bacha, Mozarta i
Chopina - do etiud, fug, sonat, krótkich utworów. Nie było to łatwe. Teraz nie
chodzę do szkoły, więc mogę poćwiczyć. Sprawia mi to nawet przyjemność. Wiesz,
Mimmy, w szkole muzycznej jestem w piątej klasie.
Nie mamy wody i światła, jakoś leci.
Kiedy wychodzę i kiedy nie strzelają, wydaje mi się, że wojna się skończyła, ale
ten prąd, woda, ciemność, zimno, brak drewna i jedzenia sprawiają, że wracam do
rzeczywistości i wtedy wiem, że wojna wciąż jeszcze trwa. Dlaczego trwa?
Dlaczego „dzieciaki" nie mogą się dogadać? Oni się naprawdę bawią. Bawią się
nami.
Siedzę i piszę do ciebie, droga moja Mimmy. Patrzę na mamę i tatę. Czytają.
Kiedy podnoszą wzrok znad książki, zastanawiają się. O czym oni myślą? Czy o
książce, którą czytają, czy też składają tę wojenną układankę, która się
rozsypała. Wydaje mi się, że to drugie. Przy świetle lampki oliwnej (nie mamy
już świec, więc robimy lampki z oleju) sprawiają jeszcze smutniejsze wrażenie.
Patrzę na tatę. Naprawdę schudł. Na wadze jest to 25 kg, a jak tak na niego

background image

patrzę, wydaje mi się, jeszcze więcej. Nawet okulary są jakby na niego za duże.
Mama też schudła. Jakoś się skurczyła, wojna narysowała jej zmarszczki.. Boże,
co ta wojna robi z moich rodziców. Przecież oni nie przypominają już mojej mamy
i mojego taty. Czy to się kiedyś zatrzyma. Czy skończą się nasze cierpienia
82
i rodzice znów staną się tacy jak przedtem - pogodni, uśmiechnięci, eleganccy.
Ta głupia wojna burzy moje dzieciństwo, rujnuje życie moich rodziców. DLACZEGO?
STOP THE WAR! PEACE! I NEED PEACE!
Idę pograć z nimi w karty!
Kochająca cię Zlata
Ś

roda, 30 grudnia 1992

Dear Mimmy,
Jutro wieczorem żegna się Stary, a wita Nowy Rok. Na całym świecie. Przypominają
mi się poprzednie lata, próbuję sobie wyobrazić, jak to będzie wyglądało w
normalnym świecie. A tu... w Sarajewie?!?!
W Sarajewie czekamy na Nowy Rok, by móc jak najprędzej zapomnieć ten stary i
mamy nadzieję, że Nowy Rok będzie rokiem pokoju. Oto czego pragną mieszkańcy
Sarajewa (niewinni). Właśnie dlatego, że jesteśmy niewinni, nasze życzenie
powinno się spełnić. Nie zasługujemy, by się tak dłużej męczyć.
Zlata
Piątek, 1 stycznia 1993
Dear Mimmy,
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!
Niech nam ten rok przyniesie pokój, szczęście, miłość, połączenie rodzin i
przyjaciół.
A teraz o tym, jak witaliśmy Nowy Rok.
Wczoraj poszliśmy najpierw do cioci Melicy, na urodziny (mama, tata i ja). U
niej zjedliśmy obiad. Od Melicy dostaliśmy prezent noworoczny: słoiczek marynaty
z marchwi.
83
Po powrocie do domu mama poszła po wodę, a my siedzieliśmy nic nie robiąc. Kiedy
mama wróciła z wodą, zrobiliśmy kanapki (mama dostała w pracy małą paczkę, a w
niej margarynę) z margaryną, kajmakiem1' i pasztetem. Fantastyczne! MNIAM!
Koło ósmej chcieliśmy się zdrzemnąć, ale wpadła ciocia Boda i poderwała nas na
nogi. Ruszyliśmy do nich. Tam jedliśmy konserwę wołową i prawdziwy ementaler.
Koło dziesiątej wszyscy już byli senni, a wtedy komuś przyszło do głowy, by
włączyć radio. A tu w radiu „NADREALISTI"2'. Każdy myślał jednak tylko o spaniu.
I tak żółwim krokiem nadszedł Nowy Rok. śika otworzył szampana (trzymał go na
koniec wojny, a ponieważ końca nie ma, otworzył dzisiaj), wycałowaliśmy się
wszyscy (babcia, śika, Boda, mama, tata, Cici i ja). Brakowało Neda, ale
ś

więtował ze swoim towarzystwem. Od mamy i taty dostałam grzebień i spinkę do

włosów, od Bobara grające jajo (ma taki mechanizm w środku) i „SLIME". Mama
dostała od Bobarów trochę zmywacza do paznokci, a my im podarowaliśmy trochę
ziemniaków, cebuli i kiszonej kapusty. Ekstra! Tak nam minął czas aż do
pierwszej, kiedy wróciliśmy do domu, padaliśmy z nóg. Zanim doczłapaliśmy do
siebie, była już druga. Spaliśmy jak susły.
Jeszcze raz tobie, Mimmy, i wszystkim mieszkańcom Sarajewa Szczęśliwego Nowego
Roku.
Kochająca cię Zlata
Wtorek, 5 stycznia 1993

background image

Dear Mimmy,
Dziś dostaliśmy paczkę od Nedy, z Zagrzebia. Paczka dotarła przez Kościół
Adwentystów. Było w niej wszystko. Ucieszyliśmy siś bardzo, ale było też trochę
smutku. Ja rozkoszowałam się mandarynkami, czekoladą i „Nutellą".
kajmak - rodzaj białego sera.
„NADREALISTI" - satyryczny program w radiu sarajewskim.
84
Ciocia Irena, moja profesorka z letniej szkoły, ciągle się nami zajmuje.
Przedtem dawała nam trochę radości i dobrej zabawy, a teraz udało jej się zdobyć
dla nas przez UNICEF ocieplane spodenki i koszulki. Dzisiaj mi to przyniosła.
Spodenki są czerwone, a koszulka w czerwono-białe paski. Dzięki dla cioci Ireny,
dzięki dla UNICEF-u. Ciao!
Zlata
Ś

roda, 6 stycznia 1993

Dear Mimmy,
Jest strasznie zimno. Zima zadomowiła się na dobre w naszym mieście. Tak ją
kochałam i tak niecierpliwie na nią czekałam, a teraz jest ona bardzo niemiłym
gościem w Sarajewie.
Zmarzły nam kwiaty. Były w pokojach, których nie ogrzewaliśmy. My spędzamy teraz
ż

ycie w kuchni. Tu palimy i udaje nam się dociągnąć termometr do 17°C. Jest z

nami Cicko. Boję się, żeby się nie rozchorował, bo ptaki są wrażliwe na chłód.
Przenieśliśmy też do kuchni materace i teraz tu śpimy (nie będę ci mówić, Mimmy,
ile swetrów i pulowerów zakładamy na piżamy). Kuchnia jest dla nas kuchnią i
salonem, sypialnią i łazienką. Kąpiel jest szczególnie niezwykła. Rozkłada się
folie i wtedy - drewniana kadź jest wanną, dzbanek prysznicem i następny proszę.
Tata dostał odmrozin na palcach od rąbania drzewa w zimnej piwnicy. To strasznie
wygląda. Spuchły mu ręce i teraz smaruje je jakimś kremem, ale okropnie go
swędzi. Biedny tata.
Jutro będę prawdopobnie u babci i dziadka. Oni ogrzewają się gazem.
Zlata
piątek, 8 stycznia 1993
Dear Mimmy,
W Genewie, „wszystkie trzy objęte wojną strony" prowadzą
85
rozmowy. Nie sądzę, żeby coś z tego wynikło. Nie wierzę w żadne porozumienie.
Nie mam już do nikogo zaufania.
Z prądu i wody - nici.
Jutro, Mimmy, idę do wychowawczyni (ona jest teraz na emeryturze) na lekcję
matematyki, razem z Mirną. Próbowałyśmy dzisiaj coś powtarzać, ale wygląda na to,
ż

e wszystko pozapominałyśmy. Zobaczymy jutro.

Jutro też mama idzie z ciocią Ivanką do „Holliday Inn", dowiedzieć się czegoś o
konwoju słoweńskim. Może z nim wyjedziemy.
A teraz najfajniejsze. Ciocia Boda dostała wczoraj list od Maji i Bojany.
YOUPI!!! Dzisiaj go czytałam. Jest im naprawdę świetnie. Mieszkają w willi 700
m2. Chodzą do szkoły. Jadły tyle dobrych rzeczy - pomidory, klopsiki,
camambert... MNIAM! Często myślą o nas i wtedy są smutne.
Zlata
Sobota, 9 stycznia 1993
Dear Mimmy,
Zabili męża mojej nauczycielki wychowania technicznego, wicepremiera rządu

background image

Hakiję Turaljić. Wszyscy mówią, że był wspaniałym człowiekiem. Szkoda.
Lekcja matematyki. Całkiem udana. Nauczyłyśmy się trzech nowych tematów:
ś

redniej arytmetycznej, proporcji i procentów.

Prądu nie ma, wody nie ma.
Zlata
Poniedziałek, 11 stycznia 1993
Dear Mimmy,
Pada śnieg. Prawdziwy zimowy dzień. Ogromne płatki śniegu. Gdybym tylko mogła
wyjść, żeby chociaż pojeździć na sankach,
86
jeśli już nie mogę na Jahorinę. Ale jest wojna, Zlato. Wojna na to nie pozwala.
Musisz siedzieć w domu i przyglądać się, jak tańczą płatki śniegu i cieszyć się
z tego. Albo w myślach wrócić do tamtych czasów i chwilę się nimi rozkoszować, a
potem wrócić do wojennej rzeczywistości.
Obserwuję ludzi ciągnących wodę na sankach. Teraz służą tylko do tego. Nasze
zostały na Jahorinie, więc pożyczamy od cioci Body. Dzięki Bogu, dość długo nie
byliśmy już w piwnicy. Nie strzelali tyle. W przeciwnym razie zamarzlibyśmy na
dole. Może jednak trochę
o nas myślą?
Zlata
Piątek, 15 stycznia 1993
Dear Mimmy,
Wiesz, wojna wciąż jeszcze trwa. A ja na dodatek jestem chora. Joooj! Wczoraj
bolało mnie gardło, ale nie miałam gorączki. Wieczorem dostałam płyn do płukania,
więc gardło już mnie mniej boli, ale mam temperaturę 37,7°, 38°, 38,5°C. A jutro
jest matematyka. CHLIP!
Dziś odwiedziła mnie Mirna. Nie zbliżała się.
Zlata
Niedziela, 24 stycznia 1993
Dear Mimmy,
Grypa minęła. Mogłam wczoraj iść na zajęcia z matematyki. Dobrze idzie. A teraz
coś innego. W mieście znów jest prąd. Niestety tylko dla priorytetowych
odbiorców, a my do nich nie należymy. Ale jeden nasz sąsiad tak. Podłączył kabel
i dał nam trochę prądu, mogliśmy się ogrzać, włączyć kuchenkę i coś ugotować. No
i oglądać TV. Jak nam jest dobrze! Jest też woda. Jak nam w Sarajewie mało
potrzeba do szczęścia. CIAO!
Zlata
87
Wtorek, 26 stycznia 1993
Dear Mimmy,
Właśnie przygotowuję się do wyjścia na urodziny Nejry. Włożyłam czarne
(oczywiście grube) rajstopy, czerwony golf, a na niego białą koszulę, szkocką
spódniczkę i czerwony sweter w warkocze. Jak widzisz, wystroiłam się.
Na urodzinach było świetnie. Podarowaliśmy Nejrze króliczka. Byli wszyscy
znajomi z sąsiedztwa. Mimmy, zauważyłam, że już ci w ogóle nie piszę o wojnie i
strzelaniu. Prawdopodobnie dlatego, że się do tego wszystkiego przyzwyczaiłam.
Ważne jest dla mnie tylko to, że granaty nie padają 50 metrów od mojego domu, że
jest drewno, woda i oczywiście prąd. Nie mogę uwierzyć, że się przyzwyczaiłam,
ale na to wygląda. Czy to jest nawyk, walka o przetrwanie czy coś innego, nie
wiem. Ciao.

background image

Zlata
Poniedziałek, 1 lutego 1993
Dear Mimmy,
Zaczął się luty. Za trzy dni minie dziesięć miesięcy piekła, krwi, grozy. Dziś
są urodziny Kenana. Nie możemy do niego pójść, bo znów strzelają. Boże, myślałam,
ż

e to się wszystko już skończy, ale wojna trwa

dalej. ,
Zlata
Piątek, 5 lutego 1993
Dear Mimmy,
Dzisiaj świętowaliśmy razem urodziny śiki i Bojany (dziś jest właściwie dzień
urodzin Bojany, a śiki był 2 lutego). Próbuję sobie wyobrazić, jak je świętowała
Bojana w Austrii. Prawdopodobnie
nie przy lampce na oliwę, kanapkach z wołowiną i serem, rogalikach, herbacie,
marcepanie z mąki i wojennych hurmaśicach jak my.
Dawno nie dostaliśmy listu od Maji i Bojany. Mam nadzieję, że mają się dobrze.
Ja tymczasem odrabiam ćwiczenia z matematyki i muzyki. Mirna nie może się
doczekać, żeby skończyć szóstą klasę i być już w siódmej. Myśli, że czułaby się
starsza. Nie wiem, co ja bym chciała. Wiem tylko, że wojna kradnie nam lata
ż

ycia i dzieciństwa.

Oprócz Braca Lajtnera przychodzi do nas też Sęka (siostra Boki-cy). Ona nie ma
nic, żeby się ogrzać, więc siedzi u nas do zmroku, a później idzie do domu.
Kilka razy nawet u nas spała.
Zlata
Poniedziałek, 8 lutego 1993
Dear Mimmy,
Przychodzą do nas Bajo i Goga. To nasi przyjaciele. Ich córka Tia ma 16 lat.
Jest w Czechach. Oni zostali sami. Czasem dzięki krótkofalowcom mogą porozmawiać
z Tią, ale listy dostają od niej rzadko. Dlatego są smutni. Tutaj list jest
wielkim bogactwem, radością, chociaż każdy wywołuje łzy. Kiedy dostają paczki od
brata Baji z Belgradu, za każdym razem coś mi przynoszą, a mamie i tacie
sprawiają radość papierosami i odrobiną kawy.
Twoja Zlata
Piątek, 12 lutego 1993
Dear Mimmy,
Prądu znów nie ma nawet dla uprzywilejowanych. Znów ciemności i rąbanie drewna.
Ledwie zdążyłam się nacieszyć gamami, Mo-
89
ż

artem i Bachem, i znów nie mogę grać. W pokoju z fortepianem temperatura spadła

poniżej 0°C. Jest „niebezpiecznie"! Nic nie mogę zrobić.
Dziś była u mnie Mirna, trochę ćwiczyłyśmy matematykę, a później bawiłyśmy się
lalkami Barbie.
Zlata
Poniedziałek, 15 lutego 1993
Dear Mimmy,
Wczoraj były urodziny Harisa. Nie było źle. Przyszło dużo osób. Właściwie byłoby
całkiem dobrze, gdyby się dorośli nie rozgadali o polityce. Już mi niedobrze od
tej polityki. BEEE!!!
I tak urodzinami Harisa zakończyła się seria lutowych urodzin. Szkoda. Uwielbiam
urodziny, przypominają mi czas pokoju (oczywiście, jeśli nie ma strzelaniny).

background image

Twoja Zlata
Sobota, 20 lutego 1993
Dear Mimmy,
Wczoraj zdarzyło się coś niesamowitego. Byli u nas w domu najprawdziwsi Francuzi.
Tak, tak, Francuzi. Wypytywali mnie o coś, zadawali bardzo dużo pytań, w końcu
powiedzieli, że zrobią o mnie reportaż i że będę występowała przed ????????1'
(cała spłonęła) i... przed kamerą.
Zlata
Vijećnica - były ratusz miejski, w którym mieściła się największa biblioteka i
archiwum Bośni i Hercegowiny.
90
Wtorek, 23 lutego 1993
Dear Mimmy,
Z reportażu nici. Nie ma prądu, nie ma kamerzystów, nie można nagrywać. Tym
gorzej dla Vijećnicy. Naprawdę mi przykro. Ale cóż, siła wyższa!
Wczoraj mama i tata umówili się z rodzicami Mirny. Chcą się dowiedzieć, czy
można jakoś prywatnie zaliczyć tę klasę. Uczyłybyśmy się razem z Mirną, a
rodzice pomogliby nam we wszystkim, co nie jest jasne. Wykorzystałybyśmy jakoś
pożytecznie ten nudny czas. Ale o tym później. Trzeba sprawdzić w szkole, czy to
jest możliwe. Z konwoju nic nie wyszło. Wydaje mi się, że nie mamy na co liczyć.
Z Sarajewa nie można wyjechać. Nie pozwalają. Kto? To już nie jest ważne.
Zostaniemy tutaj, chyba ta wojna kiedyś się skończy. Może „dzieciaki" będą już
miały dość tej zabawy.
Twoja Zlata
Czwartek, 25 lutego 1993
Dear Mimmy,
Dostaliśmy list od Keki i Nedy. Znów było nam smutno i płakaliśmy, im też nie
jest słodko.
Ciocia Ivanka dostała paczkę z Belgradu i przyniosła mi, co tylko mogła.
Czekoladę, szynkę, puree ziemniaczane w proszku, cukier, kawę, makaron. Dzięki
ciociu Ivano! A ciocia Radmila przyniosła mi mleko w proszku. Wszyscy o mnie
myślą, biedne dziecko, które jest spragnione wszystkiego. Dostałam 3 listy od
młodych Francuzów za pośrednictwem jakiejś organizacji humanitarnej. Były to
kolorowe pozdrowienia z okazji Nowego Roku, które przybyły z opóźnieniem.
Promieniowała z nich miłość i ciepłe pragnienie pokoju w Sarajewie. W jednej z
kopert były też kolorowe flamastry. Wykorzystałam je, żeby im przesłać całą moją
miłość.
Zlata
91
Poniedziałek, 1 marca 199
Dear Mimmy,
Nic nie wyszło z tego pomysłu z zaliczeniem klasy. Nie jest t możliwe, bo myśli
się poważnie o otwieraniu szkół? Przecież wszystkie szkoły w mojej okolicy są
albo nie do użytku, albo mieszkają w nich uchodźcy. Gdzie mamy iść? Mówi się o
salach Akademii Pedagogicznej (tu blisko nas). Dobrze będzie, jeśli to się uda.
Twoja Zlata
Piątek, 5 marca 1993
Dear Mimmy,
Gaz dotarł i na naszą stronę - na lewy brzeg Miljaćki. Ale jak znaleźć do niego
dojście. Pomógł nam w tym nasz sąsiad Enver. On ma instalację gazową, no i

background image

pozwolił nam się podłączyć. śika, Avdo i tata byli dziś „majstrami od gazu". Do
naszego piecyka włożyli grzałkę i teraz jest ciepło. Tata nie musi już rąbać
drewna, czyli tak naprawdę naszych mebli. Podłączyliśmy też kuchenkę gazową,
więc gotujemy na gazie. SUPER! Jakie wszystko jest piękne, jak się łatwiej
oddycha. Znów śpimy w tym kącie w salonie i mieszkanie wygląda jakoś ładniej.
Zlata
Ś

roda, 10 marca 1993

Dear Mimmy,
Straszny problem. Nasz Cicko został bez pożywienia. W całym mieście nie ma
pokarmu dla ptaków. Co mamy robić?
Gotujemy mu ryż, ale nie chce. Ciocia Ivanka przyniosła nie łuskanego ryżu i
trochę dziobał. Gotowanego grochu nie chce. Okruchy chleba - wydaje mi się, że
tylko tego odrobinę zjada.
92
Zaalarmowaliśmy wszystkich. Szukamy ratunku dla naszego Cieką - nie zdechnie
chyba z głodu.
Mama dostała od cioci Radmili i jednego kolegi z pracy prawdziwy pokarm dla
ptaków. Odjęli to od dziobów swoich ulubieńców. Och, gdybyś widziała, Mimmy, jak
on je. Nie możemy mu dać dużo - musimy oszczędzać. Starczy tylko na kilka dni.
A dziś wieczorem śika przyszedł słuchać RFI, przyniósł torebkę drogocennego
ziarna dla naszego Cicka. Szczęściarz z ciebie, Cicko! Widzisz, ludzie myślą o
tobie. Teraz ma już porządną porcję jedzenia. Nie umrze z głodu.
Ptaki też dzielą się jedzeniem. Pomagają sobie jak ludzie. Taka jestem
szczęśliwa. Ciesz się teraz, Cicko!
Zlata
Poniedziałek, 15 marca 1993
Dear Mimmy,
Znowu jestem chora. Boli mnie gardło, kicham, kaszlę. A niedługo wiosna. Druga
wiosna w czasie tej wojny. Tak wypada z kalendarza, ale nie widzę tej wiosny ani
jej nie czuję. Widzę tylko biednych nieszczęśników, którzy wciąż taszczą wodę i
jeszcze biedniejszych - młodych ludzi bez rąk albo i bez nóg. To ci, którzy
mieli szczęście, albo nieszczęście, że nie dali się zabić.
Nie ma drzew, które budziłyby się do życia, nie ma ptaków. Wojna zniszczyła
wszystko. Nie ma ich wiosennego świergotu. Nie ma nawet gołębi - symbolu
Sarajewa. Nie ma dziecięcej wrzawy, nie ma zabaw. I dzieci jakby już nie były
dziećmi. Odebrano im dzieciństwo, a bez dzieciństwa nie ma dzieci. Wydaje mi się,
jakby Sarajewo powoli umierało, znikało. Zanika w nim życie. I jak mam poczuć
wiosnę, skoro wiosna budzi życie, a tutaj życia nie ma, tutaj, wydaje się,
wszystko umarło.
Znów jestem smutna, Mimmy. Musisz wiedzieć, że coraz częściej jestem smutna.
Smutno mi, kiedy rozmyślam, a muszę rozmyślać.
Twoja Zlata
93
Piątek, 19 marca 1993
Dear Mimmy,
Nowina. Nedo zaczął pracować dla UNPROFOR-u. Będzie tłumaczem obserwatorów.
Wczoraj wieczorem przyszedł w hełmie i kamizelce kuloodpornej, a ja wpadłam na
niego w drzwiach. Prawie struchlałam. Od razu, oczywiście, przymierzyłam hełm, a
kamizelka - och, jaka jest ciężka! Trudno mi było w niej ustać. To dobra nowina.
A poza tym, jak zwykle. Bez sensu. Ciao!

background image

Zlata
Czwartek, 25 marca 1993
Dear Mimmy,
Slobo jest bardzo chory. Jest w szpitalu. Odkąd Doda wyjechał, jest z nim bardzo
ź

le. Rozchorował się ze smutku. Wojna zniszczyła mu życie. Doda jest w Słowenii,

Deja z mamą w Suboticy1'. Slobo został zupełnie sam. Teraz choroba dotrzymuje mu
towarzystwa. I nie chce go opuścić. Jest coraz gorzej. Nie znam się na chorobach,
z wyjątkiem tych, kiedy boli gardło i ma się temperaturę, ale mówią, że Slobo
jest bardzo chory. Mama i tata byli w szpitalu, podobno bardzo źle wygląda.
Mówią o jakimś naświetlaniu. Naprawdę szkoda mi Sloba!
Twoja Zlata
Sobota, 27 marca 1993
Dear Mimmy,
Dni mijają jeden za drugim, ale nie zanosi się raczej na nic dobrego.
Ugrzęźliśmy w błocie. Zanurzamy się coraz bardziej i nikt
Subotica - miasto w pobliżu granicy z Węgrami.
94
nam nie podaje ręki, żeby nas z niego wyciągnąć. Grzęznąc czekamy. śeby chociaż
konwoje ruszyły. Dokądkolwiek. Wszędzie czułabym się lepiej niż tutaj. Mówię ci
szczerze, Mimmy, nie rozumiem, dlaczego oni nie pozwalają ludziom wynieść się
stąd. Jeśli to będzie trwało, umrzemy wszyscy albo zwariujemy.
A jednak mały promień słońca: miałam dziś wizytę. Dwóch dziennikarzy francuskich.
Dwóch bardzo fajnych chłopaków. A najciekawsze jest to, że cały czas mówiłam po
angielsku.
Upiększyli mi dzień. A zaczęło się jak zawsze, nudziłam się i zastanawiałam, jak
długo to jeszcze będzie trwało. Za to ładnie się skończyło.
Zlata
Poniedziałek, 5 kwietnia 1993
Dear Mimmy,
31 marca poszłam do szkoły. Podzielili nas na VIA i VIB. Ja jestem w VIB - razem
z Anesą, Nedżlą, Nermą i jakimiś dziewczynkami, których nie znam. Nie jest już
tak jak kiedyś, ale nie zwracam na to uwagi. Najważniejsze, że można pójść do
szkoły i nie jest tak nudno. Mamy wszystkie przedmioty oprócz gimnastyki i zajęć
technicznych.
Nasza wychowawczyni nazywa się Zlata Grabovac. Jest bardzo fajna. Nauczyciel
matematyki lubi żartować, ale nie rozumiem zbyt dobrze tego, co nam tłumaczy,
więc wychowawczyni musi mi jeszcze raz wyjaśniać. Enisa (od serbsko-chorwackiego)
też niezła, jest młoda i całkiem fajna. Azra, nasza bogini od biologii.
Branislava (historia i geografia) tłumaczy powoli i spokojnie, ale jest sroga na
sprawdzianach. Marija (fizyka) - żadnych zastrzeżeń. OK. Vlasta (angielski)
powiedziała, że byłam wspaniała. A na plastykę przychodzi jakaś babka, która
myśli, że jesteśmy PICASSAMI, REM-BRANDTAMI albo VAN GOGHAMI. Slavica
(muzyka) -
znamy się (nie schudła, tylko osiwiała i zbladła na twarzy).
Znasz teraz, Mimmy, moich wszystkich nauczycieli.
Twoja Zlata
95
Czwartek, 8 kwietnia 1993
Dear Mimmy,
Bardzo smutna wiadomość. Nasz ukochany Cicko nie żyje. Przewrócił się tylko na

background image

plecy i to był koniec. Nie był chory. To stało się nagle.
Ś

piewał. Nie było mu już zimno. Udało mu się przetrwać zimę, znaleźliśmy mu

nawet jedzenie. I wszystko zostawił. Może on także miał już dość tej wojny.
Wszystko się nagromadziło - zima, głód i odszedł na zawsze. Płakałam, ale mamie
było jeszcze smutniej. Będzie nam go brakowało. Bardzo go kochaliśmy, był kimś z
rodziny. Był u nas od siedmiu lat. To długo. Tata pochował go na podwórku. Jego
klatka jest pusta. Nasz Cicko nie żyje.
Twoja Zlata
Czwartek, 15 kwietnia 1993
Dear Mimmy,
To już siedem dni, jak nie ma Cicka. Brakuje go nam. Cały czas mi się wydaje, że
ś

piewa, ale Cicka już nie ma, już nie śpiewa. A życie toczy się dalej.

Dostałam piątkę z serbsko-chorwackiego, piątkę z biologii, dwie piątki z
angielskiego, dwie z rysunku i mam nadzieję na czwórkę ze sprawdzianu z historii.
Dzięki Nedowi mam teraz często prawo do caca-coli, odrobiny słodyczy i moich
ukochanych klopsików. Przynosi nam to wszystko z UNPROFOR-u.
Zlata
?
Sobota, 17 kwietnia 1993
Dear Mimmy,
Sęka jest zrozpaczona. Wygląda na to, że będzie musiała wynieść się z mieszkania
Bokicy. Jest tu, Mimmy, tylu uchodźców i bez-
96
Wiosna 1991. Zlata ma 10 lat, na Sarajewo nie spadły jeszcze żadne pociski.
Wybuchła wojna w Sarajewie. Przybycie Niebieskich Beretów przyniosło trochę
nadziei.


Dne\zntk mda
domnych, którzy z powodu wojny nie mają schronienia. Wygnano ich, spalono im
domy. Muszą sobie szukać jakiegoś dachu nad głową. A tych dachów nie ma zbyt
wiele. Jest oczywiście bardzo dużo pustych mieszkań po tych, którzy opuścili
Sarajewo. Bezdomni wprowadzają się do tych mieszkań, ale podobno jest z tym
coraz trudniej. Jedni się wyprowadzają z Sarajewa, inni wprowadzają do Sarajewa.
Nieszczęście dosięga wszystkich. To straszne. Nigdy nic nie rozumiem. Naprawdę
nic nie rozumiem z tej wojny. Rozumiem tylko jedno, że jest wstrętna. Wszystko
się stąd bierze. W każdym razie nie przyniesie nikomu szczęścia.
Sytuacja polityczna jest jedną wielką głupotą. OGROMNĄ głupotą, naprawdę! Nie
wiem, co powinnam robić, żyć dalej i cierpieć, nadal mieć nadzieję, czy znaleźć
jakąś belkę i sznurek i... Jeszcze trochę to potrwa i będę miała 20 lat, a jak
będzie jak w Libanie - tak u nas mówią - to będę miała 30. Minie moje
dzieciństwo, minie młodość i życie. Umrę, a ta wojna nie będzie jeszcze
skończona. Kiedy mama mówi „Wyjedziemy stąd, Zlato", to mam ochotę się zabić.
Akurat, już tam gdzieś tylko czekają na Alice, Malika i Zlatę...
Twoja Zlata
Poniedziałek, 19 kwietnia 1993
Dear Mimmy,
Wiesz, urosłam. Nie mam co na siebie włożyć. Wszystko jest za małe, za wąskie,
za krótkie, jestem ściśnięta.
Umówiliśmy się z Braco, że będę mogła przejrzeć rzeczy Martiny, Keka też mi o

background image

tym pisała.
Dziś poszłam do Braca. Weszłam do pustego pokoju Martiny i Mateji, zostały tylko
zdjęcia i kilka drobiazgów, których nie było po co zabierać. Wszędzie pełno
kurzu, potłuczone szyby. Nie ma ich tutaj. Smutny pokój, tak samo smutny jak ja.
Potrzebowałam trochę czasu, żeby sobie przypomnieć, po co tu przyszłam. W
rzeczach Martiny znalazłam czarną patchworkową spódnicę, białe tenisówki,
kalosze i pantofle.
7 — Dziennik Zlat\
97
Przypominam sobie jedno zdanie z listu Keki: „Moja mała Zlato weź sobie wszystko,
co tylko może ci sprawić przyjemność, i ciesz si tym. I pamiętaj, że jutro
wszystko może się zmienić".
Jedyne, co mogłoby mi sprawić przyjemność, to pokój. Byłoby przyjemnie, gdyby
wróciły i gdyby wróciło wszystko to, czego już ni mam. Ciao!
Zlata
Poniedziałek, 26 kwietnia 199
Dear Mimmy,
Jeszcze jedna smutna wiadomość. Bobo nie żyje. Syn cioci Disy Zginął w ogrodzie.
Snajper. To beznadziejne. Było tyle ludzi w ogro dzie, a snajper wybrał za cel
właśnie jego. Wspaniały człowiek Zostawił czteroletnią córeczkę, Ines, która
wyjechała z matką z Sa rajewa.
Ciocia Diśa szaleje z rozpaczy. Powtarza cały czas: „Może on nie umarł. Nie,
musieli się pomylić. Mój syn wróci".
To straszne, Mimmy, nie mogę dłużej pisać.
Twoja Zlata
Wtorek, 27 kwietnia 199
Dear Mimmy,
Od wczoraj mamy nowych sąsiadów. Haris i Alemka (albo Alen-ka, nie wiem, czy to
się pisze przez „n" czy przez „m"). Wczoraj się pobrali. Przyszli mieszkać do
Neda. Nedo gościnnie otworzył im drzwi i teraz mieszkają razem. Nedo i Haris są
dobrymi przyjaciółmi (obydwaj są uchodźcami z Grbavicy). Nedo był świadkiem na
ich ślubie. Powiększyła się wielka rodzina sąsiadów. Dostaliśmy dziś paczkę od
Keki. W środku, jak zwykle, tyle dobrych rzeczy. I coś ekstra na dodatek.
Czekolada „Milka". Ciao!
Zlata
98
Ś

roda, 28 kwietnia 1993

Dear Mimmy,
Wróciliśmy właśnie od Harisa i Alenki. Chcieliśmy ich poznać i życzyć im
szczęścia. W końcu człowiek się żeni tylko raz! Było bardzo przyjemnie, chociaż
trochę grzmiało. Podobno pocisk spadł na hotel „Belgrad", a drugi na schronisko
przy ulicy Dalmatyńskiej. Nasz zakichany snajper (nazwaliśmy go Jovo) był dziś w
nie najlepszym humorze. Ten facet jest chyba nienormalny. Właśnie strzela,
widocznie chce nas rozruszać. Ciao!
Zlata
Niedziela, 2 maja 1993
Dear Mimmy,
Przypominasz sobie 2 maja 1992, najbardziej piekielny dzień w tym naszym nędznym
ż

yciu? Często sobie powtarzam, że to na pewno nie był najcięższy dzień, ale

pierwszy naprawdę ciężki i dlatego wspominam go jako najgorszy. Nie potrafię

background image

zapomnieć smrodu piwnicy, głodu, szyb, które fruwały w kawałkach, i strachu,
kiedy wybuchały pociski. Dwanaście godzin byliśmy bez jedzenia i picia, ale
najgorszy był strach, kulenie się w kącie piwnicy i niewiadoma, co się może
zdarzyć. Jeszcze teraz, jak o tym myślę, dostaję gęsiej skórki.
Od tego dnia minął rok. Rok, w którym każdy dzień był 2 maja. A ja jeszcze
ciągle żyję, jestem zdrowa, moi rodzice żyją i są zdrowi.
Czasami mamy prąd, wodę, gaz i skapnie nam czasami, jakby z kroplomierza,
odrobina czegoś do zjedzenia. BYLE DO PRZODU. Tylko dokąd? Czy to ktokolwiek wie?
Zlata
99
Poniedziałek, 3 maja 1993
Dear Mimmy,
Dzisiaj ciocia Boda i śika dostali listy od Bojany i Maji. U nich wszystko
dobrze, jedzą, piją, złoszczą się.
Oprócz listu czytaliśmy słownik bośniacki. Nie wiem, co mogę ci powiedzieć,
Mimmy. Może za dużo wyrazów z literą ,,H", takich, które do tej pory byłyby
błędami ortograficznymi1'. Co robić?
Nie pisałam ci już dawno, co przeczytałam. No więc wyliczam: Słynni żeglarze,
Trzy serca, Iskra życia, Notatki Anny, Goła twarz, Słynna piątka, Mężczyzna,
kobieta i dziecko, Gniew aniołów, Prawa terytorialne, Cudza dziewczynka, Byłam
narkomanką, Wzgardzona i... Często oglądam zdjęcia w książkach kucharskich,
wydaje mi się, że zjadłam to, co widziałam.
Zlata
Wtorek, 4 maja 1993
Dear Mimmy,
Znów myślę o polityce. Chociaż mnie się wydaje, że dzielenie ludzi na Serbów,
Chorwatów i Muzułmanów jest straszliwie głupie i bezsensowne, to i tak wiem, że
to, co ma się dziać w polityce, będzie się działo.
Wszyscy na coś czekamy, mamy nadzieję, a tu nic. Z planu Vance'a-Owena chyba nic
nie wyjdzie, teraz znów rozkładają jakieś mapy, coś przerysowują, rozdzielają
ludzi i nikt nikogo o nic nie pyta. Te „dzieciaki" naprawdę bawią się nami.
Zwykli ludzie nie chcą tego podziału, bo w ten sposób nikt nie będzie szczęśliwy
- ani Serbowie, ani Chorwaci, ani Muzułmanie. Ale kto pyta zwykłych ludzi.
Polityka pyta tylko swoich ludzi.
Twoja Zlata
i) w wymowie bośniackiej serbsko-chorwackiego wiele liter wymawia się jako „KH".
Zlata mówi tu o słowniku, w którym są już nowo utworzone słowa.
100
Czwartek, 6 maja 1993
Dear Mimmy,
Dziś było w domu przedstawienie. Czytałam sobie spokojnie i naraz coś mi
przeleciało po podłodze. Wiesz, co to było, Mimmy? Mała myszka. Była tak mała,
ż

e ledwo rozpoznałam, co to jest. Przebiegła przez pokój i schowała się pod

bibliotekę, która jest wbudowana w ścianę. Mama zaczęła krzyczeć. Wskoczyła na
krzesło, a potem pobiegła do mojego pokoju. Najchętniej oczywiście uciekłaby z
domu, ale... JEST WOJNA.
Co robić? Trzeba było myszkę złapać. Ale jak? Pobiegłam po Cici (nie ma nic
lepszego na myszy jak kot), a tata i Braco po narzędzia, śrubokręty i wszystko
inne... zaczęli ścianka po ściance rozbierać biblioteczkę. Cici miauczała, tato
i Braco odkręcali śruby, a ja zdejmowałam książki z półek. Mama oczywiście

background image

czekała w moim pokoju. Kiedy już rozebrali bibliotekę, znaleźli taką małą
dziurkę w ścianie przez którą myszka uciekła. Zagipsowaliśmy dziurkę,
położyliśmy wszystko na swoje miejsce i próbowaliśmy przekonać mamę, żeby
wróciła i zaczęła normalnie poruszać się po domu.
Mama nie wyglądała na przekonaną. Cały czas była napięta. Cici wzięliśmy do
siebie. Teraz śpi w naszym mieszkaniu, co sprawia, że mama czuje się trochę
pewniej (mam nadzieję). Mysz uciekła i prawdopodobnie już nie wróci.
Mama jest zupełnie innego zdania.
Myśleliśmy, że problem z myszą został już rozwiązany, a tu coś drapie. Myszka
próbuje wrócić. Jaka głupia!
Mama wariuje. Trzeba będzie coś z tym zrobić. Będę musiała obgadać to z Cici,
niech nas uwolni od tego stwora. Ciao!
Zlata
Sobota, 8 maja 1993
Dear Mimmy,
Idąc do szkoły muzycznej, obejrzałam sobie bazar. Niczego w Sarajewie nie
brakuje. Ludzie sprzedają wszystko.
101
Zastanawiam się, skąd się biorą te towary i przypomniałam sobie, jak pierwszy
raz zobaczyłam ulice Sarajewa w czasie wojny - sklepy były zdemolowane,
spustoszone. Ale to chyba niemożliwe, żeby mogli coś podobnego zrobić! Właściwie
jest mi obojętne. Wstrętne jest to, że ktoś kradł, ale jeszcze gorsze, że
sprzedaje to teraz za dewizy... Trzeba było widzieć te wszystkie rzeczy do
jedzenia. A my jesteśmy głodni. Jak tu kupić cokolwiek, kiedy jedno jajko
kosztuje 5 marek niemieckich, czekolada 20 marek, biszkopty 40 marek, kawa 120
marek, dalej już nie będę wyliczać. Dla kogo to wszystko, skoro my, zwykli
ludzie, nie możemy sobie nic kupić. Ale, niech im tam... Ja mam Neda, dostajemy
paczki. Mam panią Radmilę, panią Ivankę, Gogę i Baję, Melicę, ciocię Bodę,
babcię i dziadka i ho, ho ilu jeszcze dobrych ludzi.
Mam nadzieję, że ten bazar i czarny rynek nie utrzymają się długo. Na pewno
otworzą normalne sklepy. Tak to jest, moja Mimmy. Zwykli ludzie, tacy jak my,
dostają paczki, a teraz jeszcze, żeby PRZEśYĆ, hodują warzywa, gdzie tylko się
da. W oknach i na balkonach są ogródki. Zamiast kwiatów rośnie sałata, cebula,
pietruszka, marchew, buraki, pomidory i nie wiem, co tam jeszcze. My też zamiast
naszych pięknych pelargonii mamy sałatę, cebulę, pietruszkę i marchew. Resztę
nasion oddaliśmy cioci Melicy, bo ona ma ogródek. Ciao!
Zlata
Piątek, 14 maja 1993
Dear Mimmy,
Cześć! W tej chwili jest 21.20 i siedzę w swoim pokoju, przy stole. Drzwi są
otwarte, a z kuchni dolatują dźwięki RFI. W kuchni są śika, Boda, Nedo, Haris,
Alemka (doszliśmy, że jest to „m"), mama i tata.
Haris i Alemka przyszli do nas po raz pierwszy. Są świetni. To normalne, jeśli
są przyjaciółmi Neda. Jadłam dziś u nich kolację. Zjadłam trzy i pół porcji
panceroty (Body) i cztery naleśniki (Alem-ki). Obżarłam się. Teraz wypiję wiadro
wody.
102
V
A poza tym ciocia Boda dostała wczoraj list od Maji i Bojany. Czują się bardzo
dobrze i jest im tam super.

background image

Bombowa wiadomość. Nedo wyjeżdża z Sarajewa (niedługo). Jedzie do Zagrzebia albo
do Splitu. Ponieważ pracuje dla UNPRO-FOR-u, ma prawo do urlopu. Być może
zobaczy się ze swoją narzeczoną. Zasłużył na to.
Na Zachodzie, pardon... w szkole bez zmian. Zbieram same
piątki.
Zlata
Poniedziałek, 17 maja 1993
Dear Mimmy,
W domu ciągle nerwy (nie ma już spokoju z powodu myszy). Cicho siedzi i nie ma
jej przez kilka dni, a później znów zaczyna drapać. Tata kupił łapkę. Boję się,
ż

e mama zwariuje.

Cici nie chce się już chodzić za myszą. Wiesz czemu, Mimmy? Zakochała się. Nie
wierzysz? Przysięgam ci, że to prawda. Widziałam dziś przez okno idyllę z pewnym
kocurem na dachu. Kocur zbliżał się do niej i odsuwał. Patrzyli na siebie, a
potem podeszli. Potem się obwąchali, co wyglądało jak pocałunek. W końcu on
sobie poszedł, a ona została, zupełnie zaskoczona, i miauczała bez przerwy.
A Nedo dziś odjechał. Szczęśliwej drogi, Nedo, i wracaj do nas!
Tata myśli, że on już nie wróci. A ja chcę, żeby wrócił i dlatego
myślę, że wróci.
Twoja Zlata
Czwartek, 20 maja 1993
Dear Mimmy,
Ostrzygłam się. Zupełnie krótko. Mama dziwnie na mnie patrzy. Mówi, że śmiesznie
wyglądam. Ale mnie się podoba. Chciałam,
103 t
?
,'
Mimmy, coś zmienić - znudziło mi się to wszystko, no więc zmieniłam głowę.
Sęka dostała jednak nakaz eksmisji. Mama chodzi do niej i razem pakują rzeczy
Bokicy. Wraca zrozpaczona. Układają w paczkach ich wspólne życie, bo przecież te
rzeczy są życiem Bokicy i Srdjana.
Mama przyniosła albumy ze zdjęciami i jeszcze jakieś ich rzeczy osobiste, a
reszta do piwnicy. To tak jakby znów zaczęli strzelać. Bokica i Srdjan nawet o
niczym nie wiedzą. Są w Dubrowniku. Stamtąd nie przychodzą żadne listy. Wysłać
też nic nie można. Może to i lepiej dla nich, że nie wiedzą.
Twoja Zlata
&
Wtorek, 25 maja 1993
Dear Mimmy,
Nedo wrócił. Widzisz, Mimmy, że ja miałam rację, a nie mój tata. Był w Splicie
ze swoją dziewczyną, która przyjechała z Austrii. Przyjechała tylko dlatego,
ż

eby się z nim zobaczyć. Mówi, że był trochę zagubiony, ale za to kąpał się w

morzu (morze... co to jest morze?), nie zapomniał, jak się pływa (jest cały
brązowy), spacerował po wybrzeżu, odwiedzał kawiarnie i naprawdę jadł wszystko.
Ale o nas nie zapomniał. O nikim. Każdemu coś przywiózł. Ja dostałam japonki, 2
pary skarpetek, które kupiła dla mnie jego narzeczona, „Milkę" i torebkę super
cukierków.
Nareszcie Nedo jest znowu z nami, razem będziemy znosić te trudy wojny.
Dziś udało nam się wreszcie rozwiązać problem myszy. Złapała się w łapkę, no i
koniec.

background image

Koniec z myszą. Koniec cierpień mojej mamy. Nadenerwowaliś-my się tą bestią.
Cici się oswoiła i często do nas przychodzi. Kocura jednak nigdzie nie ma,
zadarł nosa, a ona go ciągle woła, miauczy, wieczorem nie daje nam spać, chce
iść na dwór.
104

Zlata w swoim pokoju - tym niebezpiecznym, którego okna wychodzą na sarajewskie
wzgórza.

„śeby znaleźć wolny piecyk do upieczenia ciasta, trzeba szukać
w całej dzielnicy". Mama Zlaty z dumą pokazuje chleb, który
upiekła w prodiżu.
Zajęcia w szkole muzycznej są bardzo nieregularne.
Nedo i ciocia Boda szykują się, żeby jej dać apaurynę, prawdziwe tabletki
apauryny. To podobno uspakaja kobiece nerwy. Tak twierdzi mamy lekarz.
Zlata
Poniedziałek, 31 maja 1993
Dear Mimmy,
Jestem zrozpaczona. Nudzę się. Jestem przygnębiona.
Po pierwsze: nie ma szkoły z powodu święta Bairam. Po drugie: skończyła się ta
odrobina prądu, która mieliśmy od sąsiada. Nie ma więc muzyki, ani filmów, ani
ś

wiatła. Znowu ciemności. Nic tylko ciemności. Tata słucha złych wiadomości i

się martwi. Po trzecie: od czwartku cały czas okropnie strzelają. Ojej! Wczoraj
grzmiało od czwartej rano do dziesiątej wieczorem. Prawdziwy potop. Leciały trzy,
cztery pociski na minutę. Witaj ponownie piwnico. Rano mówili, że UNPROFOR
naliczył ponad 1100 pocisków, ale Nedo uważa, że im zawsze udaje się zliczyć
tylko 60%. Wychodzi więc około 2 tysięcy. Mówię ci, trzy albo cztery na minutę.
Dlatego jestem przygnębiona. Chyba się znowu zaczyna. Przepraszam, że jestem zła.
Nie gniewaj się, to przejdzie.
Zlata
Wtorek, 1 czerwca 1993
Dear Mimmy,
Ciao! Jak widzisz, dziś jest pierwszy czerwca, urodziny Maji, drugi pierwszy
czerwca w czasie wojny. Wczoraj miałam makabryczny humor, dziś jest trochę
lepiej. Kończymy właśnie kolację. Dziś rano, w południe i teraz nie jedliśmy nic
gotowanego. Wczoraj skończył się gaz. Znowu nie ma prądu, nie ma gazu. Jesteśmy
na progu samobójstwa. KATASTROFA. Ojej, Mimmy, już nie mogę. Rzygać mi się chce
na to wszystko. Przepraszam, że tak się wyrażam, ale już nie
105
mogę. Naprawdę już mi wystarczy. Zmęczona jestem tymi wariactwami. Coraz bliżej
jestem myśli o samobójstwie, jeżeli mnie ci idioci, którzy są tam na górze i tu
na dole, nie zabiją wcześniej. CHCE MI SIĘ KRZYCZEĆ, WALIĆ, PŁAKAĆ. Ja jestem
tylko człowiekiem i mam swoje granice. O rany, niedobrze mi!
NASTĘPNYM RAZEM BĘDĘ W LEPSZYM HUMORZE.
Mam ochotę się rozryczeć!
AAAA! CIEKNIE!
Kochająca cię Fipa
Wtorek, 8 czerwca 1993
Dear Mimmy,
Już czerwiec. Boże, Boże. Dostałam dziś piątkę z klasówki z matematyki i jestem

background image

HAPPY. Ale, muszę się uczyć biologii i jestem UNHAPPY.
Mimmy, zaczęłam się spotykać z pewnymi dziewczynkami z klasy. Może być, ale to
nie to.
Cici się w końcu uspokoiła, ale po dość dużej dawce apauryny. Kocur nie
przychodzi. Brzydki kocur. Poderwał ją i zostawił. Głupie to.
Zlata
Czwartek, 10 czerwca 1993
Dear Mimmy,
Jest rano 9.30. Tata kręci Deutsche-Wele1'. Nejra rzępoli na pianinie i śpiewa
piosenkę, którą właśnie wymyśla. Mama jest w pracy, a ja w domu. Jak widzisz,
nie poszłam do szkoły.
11 Deutsche-Wele - międzynarodowy program niemieckiego radia.
106
Rano wstałam o siódmej - myję się, ubieram, biorę żelazo i witaminy i idę na
zajęcia. Przychodzę - mało dzieci. Dwóch nauczycieli -tylko profesor Vlasta i
pani od plastyki. Mówią nam: NIE MA LEKCJI. Przyszło zarządzenie. Znowu jakieś
bombardowanie? Nie ma szkoły, nie ma lekcji, nawet w szkole muzycznej, a ja
siedzę w domu. Nudzę się, nie wiem, o czym ci pisać.
Ojej, Mimmy, przypomniałam sobie! We wtorek widziałam coś kapitalnego. Widziałam
Ismara Resicia. Zakochał się we mnie w czwartej klasie, a w piątej mu przeszło.
Siedział przede mną i Mirną. Mimmy, on był malutki, mniejszy ode mnie. Mimmy, on
teraz ma 170 cm (murowane!). Jest wielki. A żebyś słyszała jego głos.
Głęęęboooki. Trochę też „mutuje", chyba dojrzewanie. Nie uwierzyłabyś. We wtorek
cały dzień powtarzałam: „o rany, gdybyś go widziała" i „wiesz, jaki wielki"?
Zlata
Niedziela, 13 czerwca 1993
Dear Mimmy,
Dziś dostałam pięć egzemplarzy CIEBIE. Pierwsza część moich zwierzeń jest już
wydrukowana, to znaczy zrobiona jest fotokopia mojego rękopisu. Na stronie
tytułowej jest moje zdjęcie, a z tyłu jakieś oko. Nieźle! Ale nie będę się tym
chwalić.
Wczoraj były urodziny Mikicy, złożyłam jej życzenia przez telefon, bo znowu
strzelali.
Cici nie sypia już w domu od kilku nocy. Poszła sobie. Rzuciła się w życie
miłosne. Gdzieś się włóczy.
Zlata
Wtorek, 22 czerwca 1993
Dear Mimmy,
Dziś jest pierwszy albo drugi dzień lata, nie wiem, jak kto liczy. To jest moje
ż

ycie, Mimmy, bez prądu, bez wody, bez gazu. Szkoła jest

107
taka, jakby jej nie było. Ryż, makaron, coś zielonego z ogródka cioci Meliey,
trochę podarowanych słodyczy, moje pianino, no i oczywiście ty, Mimmy.
Do Almy i Dada przybłąkał się mały szczeniaczek. Fikuśny jest. śółty. Białe
łapki. Biały krawacik. Biały nos. Cici jest zazdrosna, bo jej zjadł całe
jedzenie.
Ucieszyłam się i pomyślałam, że miło by było mieć go w domu, ale dziś to
niemożliwe. Sami nie mamy co jeść, a on co by jadł?! Alma i Dado wzięli go więc
z powrotem. Ciao!
Zlata

background image

Sobota, 26 czerwca 1993
Dear Mimmy,
Dwie smutne wiadomości. Pierwsza, Alma i Dado nie zatrzymali szczeniaka, bo to
był miniaturkowy pinczerek, a Alma chciała dużego psa, żeby wychodzić z nim na
ulicę. BUU-BUU-BUU!
Druga zła nowina: Nedo wyjeżdża. Na urlop, ale powiedział, że już nie wróci. śe
ucieknie. Wszyscy go bardzo lubili, a teraz wyjeżdża. Ale tak jest lepiej dla
niego. Mnie jednak jest bardzo przykro. Chociaż z drugiej strony będzie ktoś,
kto nam przyśle paczki. Ale jednak. Jestem strasznie smutna. Wszyscy go
uwielbiali - i wzajemnie, a teraz się rozdzielamy. Wołają mnie. Idę.
TO NIC, ZLATO, GŁOWA DO GÓRY I STARAJ SIĘ NIE ZAŁAMYWAĆ.
Ciao Mimmy, Kochająca cię Zlata
Piątek, 2 lipca 1993
Dear Mimmy,
Dwie nowiny. Jedna bombowa, a druga taka sobie. Zacznę od takiej sobie. Wczoraj,
jak schodziłam do Bobarów, zwichnęłam no-
108
gę. Wystarczył jeden stopień i po wszystkim. Dziś nie poszłam do szkoły, bo nie
mogę postawić nogi na ziemi, ciągle leżę. Nie mogę ani chodzić, ani biegać.
Okłady, maść Lasonil i może nie umrę. Druga wiadomość bombowa. Wczoraj miała być
promocja mojego pamiętnika. Ale ponieważ zabrakło gazu - nie wychodzą gazety
(widzisz, nawet gazu nie ma) i nie można drukować zaproszeń. Krzyczę więc do
wszystkich „PROMOCJA ZOSTAŁA PRZESUNIĘTA".
Myślę o wyjeździe Neda. Sama sobie mówię „przecież on nie odjedzie", a kiedy
wracam do siebie, jest mi bardzo ciężko, naprawdę bardzo smutno. Czy on naprawdę
odjedzie?
Slobo pojechał do Suboticy na dalsze leczenie. Być może odnajdzie w końcu Dodę i
Dejana?
Twoja Zlata
Ś

roda, 7 lipca 1993

Dear Mimmy,
Wyjazd Neda to była prawda. Odjechał dziś w nocy. W ostatnich dniach dużo
pracował i prawie go nie widywałam. Przyjechał wczoraj wieczorem o ósmej, żeby
zrobić kilka zdjęć i powiedzieć żegnajcie. To wszystko w ciągu pół godziny. O
wpół do dziewiątej powiedział tylko: „No, moja droga, czas na mnie". ????, ????.
„No, Fipa, nie płacz, uważajcie na siebie, i ty uważaj na siebie, napisz i
wyślij zdjęcia". A później TRZASK! Drzwi się zatrzasnęły, Nedo wyjechał!
Wszystko ma początek i koniec. Miłe chwile spędzone z Nedem także!
A po tym „TRZASK" moje „BUUU! SMARK! SMARK!". A wszyscy w koło: „Nie płacz,
Fipa,
nie płacz, tam, gdzie jedzie, będzie mu lepiej, pomyśl trochę o jego życiu". Tak,
wiem... ale, gdzie moja chusteczka?... Wiem dobrze, ale jest mi smutno. BUUU!
SMARK!
Trochę się uspokoiłam i zastanowiłam. Wracają wspomnienia: „A pamiętacie jak...",
„Nedo to naprawdę fajny chłop...", „Nedo to...", „Nedo tamto..." i tak ciągle.
109
Bardzo mi ciężko, jestem strasznie smutna, myślę jednak, że najtrudniej jest
cioci Bodzie. Najpierw wyjechały Maja i Bojana, a teraz Nedo, który był dla niej
jak syn. Już nie wiem, już nic naprawdę, wszystko jest takie idiotyczne. Mimmy,
zabijmy się.

background image

Kochająca cię Zlata
Sobota, 10 lipca 1993
Dear Mimmy,
Neda też już nie mam. Wszyscy odchodzą jeden za drugim, a ja zostaję. Mimmy, czy
ja kiedykolwiek opuszczę to piekło? Mam tego już powyżej uszu. Wyjazd Neda
uświadomił mi, że wszyscy moi przyjaciele już odeszli. Siedzę w swoim pokoju.
Cici jest ze mną. Wyleguje się na fotelu - śpi. A ja czytam listy. Wszystko, co
mi zostało po przyjaciołach, to listy. Tylko to czytanie mnie trzyma, prowadzi
mnie do nich.
„Bardzo mi ciebie brakuje, ale mam nadzieję, że wkrótce się zobaczymy. Powoli
przyzwyczajam się do tego nowego życia. 'Zlato, dbaj o Siebie i uważaj na mamę i
tatę.
Całuję cię, bardzo mocno Twoja Mateja"
„Droga Fipo, dużo myślę o Tobie i próbuję sobie wyobrazić, co robisz, jak żyjesz.
Bardzo mi Ciebie brakuje, tak jak i Sarajewa, najpiękniejszego miasta na świecie,
miasta, w którym płonie serce świata, ale nie wypali się nigdy. Wiem, że jest
Wam bardzo ciężko. Wszystko, co Wam mogę powiedzieć, to to, że Was kocham i że
mi Was brakuje.
Dużo, dużo całusów od Waszej Martiny i pozostałych uchodźców, którzy nie mogą
się doczekać powrotu"
„Słyszałam dwie piosenki dra Albana: It's my life i Sing Alleluja. Może udało im
się przebić do was. Maja chciała Wam dziś nagrać
110
kasetę z Mickiem Jaggerem, Michaelem Jacksonem i Bon Jovim. W muzyce żadnych
nowych rewelacji. Fipa, tak bardzo chciałabym z tobą pogadać.
Całuję cię mocno, Twoja Bojana"
„Droga Fipo, przesyłam Ci te PANIUSIE, żebyś zobaczyła, co się będzie nosić tego
lata i jak słono będzie się za to płacić. Oczywiście każda z nich zanosi mojej
Fipie tysiąc całusów, żeby wiedziała, jak bardzo ją lubię.
Maja"
„Droga moja Zlato,
Jesteś moją najlepszą koleżanką i na zawsze taką pozostaniesz. Nigdy nikomu nie
uda się zniszczyć naszej przyjaźni, nawet tej wojnie. Chociaż ty jesteś w
Sarajewie, a ja we Włoszech, chociaż nie widziałyśmy się ponad rok, zostałaś
moją najlepszą koleżanką.
Całuję cię mocno, Twoja Oga"
„Droga moja dziewczynko,
Przesyłam Ci kwiatek z naszego ogródka i motyla z lasu, a Ty zrób z tego obrazek.
Gdybym mogła posłałabym Ci cały kosz kwiatów, cały las, drzewa i dużo ptaków,
ale nie pozwalają mi. Dlatego przesyłam Ci moją miłość w delikatnym motylu i
czerwonych kwiatach.
O przyszłość się nie lękaj. Wiedz, że zawsze dla dzielnych ludzi przyjdą dobre i
szczęśliwe dni. Twoja mama, tata i Ty jesteście dzielnymi ludźmi i Wasze życie
będzie piękne, pełne radości, będziecie szczęśliwi.
Całuję Cię i często myślę o Tobie, Twoja Keka"
Widzisz Mimmy, przesyłają mi w listach swoją miłość, swoją tęsknotę, obrazki
normalnego życia, piosenki, modę, życzą mi, żeby to szaleństwo się skończyło.
Czytam ich listy i czasami wybucham płaczem, bo nie mogę się doczekać, kiedy ich
zobaczę, kiedy zacznę żyć. Nie chcę tylko dostawać listy.
111

background image

I co, teraz od Neda też będę miała tylko listy. Listy, listy, ale jednak tak
wiele dla mnie znaczą, wyczekuję ich z utęsknieniem. Ciao!
Zlata
Wtorek, 13 lipca 1993
Dear Mimmy,
Znowu jestem chora. Mam temperaturę, boli mnie brzuch i gardło. Dookoła mnie są
leki, termometr. Boże, dlaczego do tego wszystkiego muszę jeszcze być chora?
Tęsknię za Nedem i czekam na twoją promocję.
Twoja Zlata
Czwartek, 15 lipca 1993
Dear Mimmy,
Dzisiaj dostałam wiadomość, że w sobotę jest promocja. Tak, w sobotę promocja. A
ja jestem chora. Jak to będzie wyglądać, Mimmy?
Sobota, 17 lipca 1993
Dear Mimmy, PROMOCJA
Ponieważ nie zabrałam cię ze sobą (była tam tylko część ciebie), muszę ci opisać,
jak było.
Było cudownie. Dziewczyna, która prowadziła program, jest bardzo podobna do
Lindy Evangelisty. Czytała fragmenty z ciebie, Mimmy, przy akompaniamencie
fortepianu. Była też ciocia Irena. Jak ' zwykle ciepła, delikatna, uprzejma w
stosunku do dzieci i dorosłych.
Wszystko odbyło się w kawiarni „Jeż", było wielu cudownych ludzi - wszyscy,
których kocham: rodzina, znajomi, koleżanki ze
112
?

i
?
7°^
^Łt.
Kcxd<\
^.y Kodą ??????? ajjyra j ? dxłę. Gćjafli /rncy.
?????. óm daj* I
????????, ^ &%C
Ot ?*? ????? JL^jmg, ??* otići, ?? ??????



*??^
/? ??


szkoły i oczywiście, SĄSIEDZI. Był prąd z agregatu i w świetle żarówek wszystko
było jeszcze piękniejsze. A za taką organizację musimy, Mimmy, podziękować pani
Gordanie Trebinjac z Międzynarodowego Centrum Pokoju, która postarała się, żeby
ta uroczystość wypadła jak najlepiej.
Oczywiście były również kamery, fotoreporterzy i ogromny bukiet kwiatów, róże
i... margerytki - dla nas, Mimmy.
Na końcu przeczytałam swoje przesłanie i dlatego napiszę ci je:
,,Z całą mocą tej wojny, która napawa mnie przerażeniem, próbowano mnie zabrać,

background image

wyrwać gwałtownie i brutalnie z mojego brzegu pokoju, z moich wspaniałych
przyjaźni, z zabaw, miłości i radości. Jestem jak ktoś, kto nie miał ochoty się
kąpać, a wrzucono go do lodowatej wody. Jestem zaskoczona, smutna, nieszczęśliwa,
boję się i zastanawiam, dokąd chcą mnie zabrać, zastanawiam się, dlaczego
skradziono mi pokój z tego pięknego brzegu mojego dzieciństwa. Cieszyłam się z
każdego nowego dnia, bo każdy był na swój sposób piękny. Byłam szczęśliwa, że
widzę słońce, że się bawię, śpiewam, po prostu cieszyłam się, że przeżywam swoje
dzieciństwo. Nie pragnęłam niczego więcej. Mam coraz mniej siły, żeby jeszcze
pływać w tej lodowatej wodzie. Zabierzcie mnie na brzeg mego dzieciństwa - tam,
gdzie zawsze było mi ciepło, tam gdzie byłam szczęśliwa i zadowolona, zabierzcie
tam wszystkie dzieci, którym niszczy się dzieciństwo i które nie mają już prawa
radości życia.
Jedno jedyne słowo, które pragnęłabym powiedzieć całemu światu to PEACE".
Na promocji był także pewien Hiszpan, JULIO FUENTOS. Robił mi zdjęcia na
kanistrach (nalałam do nich wody - tej cieczy wyjątkowo cennej dla mieszkańców
Sarajewa), a kobieta, do której one należały, o mało nie zwariowała. „O JEJ,
ż

eby mi tylko kanistry nie pękły". Nie pękły!

W sumie było pięknie. A jakże mogłoby nie być, skoro to jest twoja promocja,
Mimmy. Przedstawiłam cię. Wiesz, jak cię lubię. Przedstawiłam się z całą
miłością, jaką mam dla ciebie.
8 — Dziennik Zlały
113
Po południu, kiedy wróciłam do domu, ciocia Radmila przyniosła mi duży dzban
zawinięty w kolorowy papier i przewiązany wstążką. A w nim pomidory, prawdziwe
pomidory! To był najpiękniejszy „bukiet", jaki kiedykolwiek dostałam.
Kochająca cię Zlata
Piątek, 23 lipca 1993
Dear Mimmy,
Od 17 lipca kręcą się wokół mnie jacyś ludzie - dziennikarze, fotoreporterzy,
operatorzy kamer. Jacyś Hiszpanie, Francuzi, Amerykanie, Anglicy... A wczoraj
była u mnie ekipa ABC-News. Filmowali mnie jako „Postać tygodnia". Wyobrażasz
sobie, jestem postacią.
Robili mi zdjęcia w moim pokoju, przy pianinie, w salonie z rodzicami.
Rozmawiali ze mną. Oczywiście po angielsku. Nie chwalę się, ale powiedzieli, że
mój angielski jest EXCELLENT.
Dziś wieczorem świat będzie mnie oglądał, to wszystko dzięki tobie, Mimmy. A ja
będę się patrzyła na świeczkę, bo wszędzie wokół mnie jest mrok. Będę oglądała
mrok. Czy ten świat może widzieć mrok, który ja widzę? Tak jak ja nie będę mogła
zobaczyć siebie wieczorem w telewizji, tak pewnie i świat nie może widzieć tego
mroku, w który się wpatruję. Jesteśmy na dwóch krańcach świata. Nasze życia się
różnią. Oni w świetle i blasku. My w mroku.
Twoja Zlata
P.S. Wiesz, Cici jest w ciąży. Będą małe kotki. Muszę mamę i tatę „urobić",
ż

ebyśmy zostawili jednego.

Zlata
Wtorek, 27 lipca 1993
Dear Mimmy,
Dziennikarze, fotoreporterzy, ty i ekipy radiowe z wszystkich stron świata
(nawet z Japonii). Ciebie też fotografują Mimmy,
114

background image

i rozmawiają o tobie, o mnie. Wszyscy pełni energii i sympatyczni, i trochę
ś

mieszni dla takiego wojennego dziecka. Moje dni się pozmieniały. Są ciekawsze.

Jestem z tego dumna. Wieczorem, gdy kładę się spać, rozmyślam o dniu, który
właśnie się skończył, tak pięknym, jakby nie było wojny. I z tymi myślami błogo
zasypiam. A rankiem, gdy budzą mnie koła wózków wiozących wodę, uświadamiam
sobie, że jest wojna, że żyję w czasie wojny. STRZELANIE, NIE MA WODY, NIE MA
GAZU, NIE MA JEDZENIA. Po prostu prawie nie ma życia.
Zlata
Piątek, 30 lipca 1993
Dear Mimmy,
Właśnie poszedł sobie jakiś dziennikarz. Siedzę na oknie. Jest ciepło.
Przyglądam się ludziom ciągnącym wodę.
Gdybyś, Mimmy, mogła zobaczyć, jakie ludzie mają wózki na wodę. Jak potrafią
sobie radzić. Dwókołowe, trzykołowe, taczki, wózki targowe, dziecinne, stoły
szpitalne, wózki z domów towarowych i, szczyt wszystkiego - sanki na wrotkach. A
jak to hałasuje. Najróżniejsze dźwięki i skrzypienie kółek. To jest „to coś", co
nas budzi rankiem. Takie to wszystko śmieszne i smutne zarazem. Czasami myślę:
jakie filmy można by nakręcić w Sarajewie. Materiału jest w bród.
Kochająca cię Zlata
Poniedziałek, 2 sierpnia 1993
Dear Mimmy,
Znowu dziennikarze, fotoreporterzy i kamerzyści. Piszą, fotografują, filmują,
wszystko to jedzie do Francji, Włoch, Kanady,
115
Japonii, Hiszpanii, Ameryki. A ja i ty Mimmy zostajemy, zostajemy żeby czekać i,
oczywiście, żeby się spotykać z ludźmi.
Niektórzy porównują mnie do Anny Frank. A ja się boję, Mimmy, tego porównania.
Boję się skończyć tak jak ona.
Zlata
Piątek, 6 sierpnia 1993
Dear Mimmy,
Zamącili mi w głowie ci wszyscy dziennikarze, no i zapomniałam ci napisać, że
skończyły się zajęcia w szkole (4 lipca 1993). Szóstą klasę mam już z głowy. To
był wojenny rok szkolny.
Wczoraj Mima spała u mnie. Nie strzelali, ale nie ma prądu, nie ma wody. JEST
GAZ! YESS!
Gaz pojawił się koło szesnastej. Teraz jest 19.40 i jeszcze jest. A prądu to już
nie ma LONG, LONG TIME. Trzy miesiące bez prądu, bez wody, bez chleba.
Spróbuj sobie tylko wyobrazić, Mimmy, co trzeba robić, żeby jakoś to wytrzymać.
Każdy dzień jest cięższy od poprzedniego.
Ś

wieczki i lampki olejowe zastąpiły żarówki, wodę trzeba przyciągnąć, mały

piecyk na drzewo (jakie drzewo?) zamiast kuchenki. A CHLEB? TO JEST PROBLEM.
Mąkę kupuje się tylko za dewizy. śeby znaleźć wolny piecyk do upieczenia ciasta,
trzeba szukać w całej dzielnicy.
Bieganina, szamotanina, pośpiech - panika od rana do wieczora. Pomyśl Mimmy,
sierpień, a my ciągle palimy w piecu!
Zlata
Niedziela, 8 sierpnia 1993
Dear Mimmy,
Dzisiaj dostaliśmy listy od Keki, Martiny i Mateji. Ale się cieszyliśmy! Było

background image

trochę śmiechu, ale więcej łez. U nich wszystko w po-
116
rządku. Martina i Mateja rosną, żyją, jedzą... Ach, jeśli już jesteśmy przy
jedzeniu, rozśmieszyłam mamę, tatę i Mirnę, bo powiedziałam, że chciałabym zjeść
coś tłustego, słonego, słodkiego, coś bardzo niezdrowego, żeby zabolał mnie
brzuch, ale przynajmniej żebym wiedziała, po czym mnie boli. Na przykład
hamburgera. Ale prawdziwego, najprawdziwszego z prawdziwych. Mniam!
Mirna dzisiaj też śpi u nas. Powiedziałam jej, że zaczyna mnie już męczyć to, że
ciągle jest u nas (hi, hi, hi). Musi ćwiczyć, bo jutro mamy lekcję pianina i
solfeżu. Niedługo egzamin.
Zlata
Wtorek, 10 sierpnia 1993
Dear Mimmy,
Bardzo, bardzo smutna wiadomość. NIE MAMY JUś NASZEJ KOTKI! Cici nie żyje.
Straszne. Najpierw Cicko, a teraz ona.
Dzisiaj zaszłam do cioci Body, opowiadam jej różne różności. Jak dostałam trójkę
z solfeżu, jak ciotka Irena podarowała mi spodnie, że niedługo będzie egzamin z
gry na pianinie. Pytam, dlaczego nie wpadli wieczorem?
Ciocia Boda: Kłopot w tym...
Ja, głupio: Jaki?
Ciocia Boda: Nie mamy już kota.
Ja, tracąc głowę: Dlaczego... Cici przecież żyje???
Ja, ze ściśniętym gardłem: Idę, idę do domu. Muszę do domu.
Do widzenia...
A kiedy przyszłam do domu: BUUU! CHLIP! CHLIP! CHLIP! OJEEEJ! Mama i tata, w
duecie: co się stało?
Ja: Cici nie żyje...
Mama i tata znów w duecie: Aaaaa!!
A potem godzina płakania. Nie, to niemożliwe. Nasza kotka nie żyje. Cudowna,
najmilsza, najpiękniejsza, najsłodsza, najlepsza Cici, moja malutka. Kiedy tylko
sobie przypomnę, jaka była milutka, słodka, wspaniała. Okropnie płaczę. Wiem, że
dzieją się straszne
117
??????, giną ludzie, jest wojna, ale jednak... Strasznie mi żal. Rozweselała nas
wszystkich, rozśmieszała, wypełniała nam czas. Moja piękna żółta Cici. Moja
przyjaciółka. Z dachówek zrobiliśmy mały grób. Zasłużyła sobie. Jestem bardzo,
bardzo smutna.
Zlata
Ś

roda, 11 sierpnia 1993

Dear Mimmy,
Dzisiaj pierwszy dzień bez Cici. Strasznie mi jej brakuje. Wszyscy jesteśmy
smutni, wspominamy ją, jaka była miła, jaka ładna.
Miała mieć małe, ale nie żyje, bo nie mogła się okocić. Widzisz Cici,
wszystkiemu winien ten paskudny kocur. A ja się tak cieszyłam, że dostanę jedno
kocię.
Twoja Zlata
Piątek, 13 sierpnia 1993
Dear Mimmy,
Dni mijają. Mijają bez Cici. Trzeba jednak żyć. Dzisiaj dostałam świadectwo.
Skończyłam szóstą klasę - na samych piątkach.

background image

W poniedziałek pewnie będę miała egzamin z gry na pianinie. Ogarnia mnie trema.
Zlata
Niedziela, 15 sierpnia 1993
Dear Mimmy,
Dostaliśmy list od Maji, Bojany i Neda. Nedo jest teraz w Wiedniu. Wszyscy są
razem. List jest krótki, myślą o nas, tak samo jak my o nich.
118
A teraz - nowina. Nedo się żeni 26 sierpnia. Maja będzie świadkiem. Jeżeli
będzie mogła tam być.
Twoja Zlata
Wtorek, 17 sierpnia 1993
Dear Mimmy,
Cały czas odwiedzają mnie dziennikarze, fotoreporterzy, kamerzyści. Sporo ich
już poznałam. Niektórzy nawet wracają. Parada imion: Alexandra, Paul, Ron,
Kevin... Polubiłam ich. Alexandra robiła mi dzisiaj zdjęcia przy fortepianie w
siedzibie UNPRO-FOR-u. Byłam z Mirną.
Zapomniałam ci napisać, że opanowała nas „gazomania". Zakładamy sobie gaz (to
znaczy instalujemy). Ale czy sam gaz będzie?
Prąd dochodzi do miasta. Niestety nasi złodzieje, kryminaliści, szubrawcy -
ukradli ropę ze stacji transformatorowej, tak więc teraz prawie nikt nie ma
prądu. Pomyśl tylko. A ropę wykorzystują zamiast benzyny do jazdy samochodami.
Twoja Zlata
Ś

roda, 18 sierpnia 1993

Dear Mimmy,
Wczoraj usłyszałam optymistyczną wiadomość. Te nasze drogie „dzieciaki"
podpisują dzisiaj w Genewie porozumienie o demilitary-zacji Sarajewa. Cóż mam
powiedzieć? śe mam nadzieję, że wierzę??? Jak mogłabym powiedzieć coś podobnego?
Wszystko, w co wierzyłam i na co miałam nadzieję, nie spełniło się, a to, w co
nie wierzyłam i czego nie oczekiwałam - zdarzyło się i dzieje się nadal.
Dzisiaj włoscy dziennikarze pytali mnie, co myślę o Sarajewie jako otwartym
mieście. Powiedziałam im byle co, a myślę, że te „dzieciaki" bawią się, w ogóle
im nie wierzę i mam już tego dosyć. Ja wiem
119
tylko, że nie ma prądu, wody, jedzenia, że cały czas giną ludzie, że nie mamy
już świec, że kwitnie przemyt, czarny rynek i przestępczość, że dni są coraz
krótsze i że nadciąga coś, czego obawia się całe Sarajewo. ZIMA. Gdy tylko o
niej pomyślę, włosy stają mi dęba na głowie.
Mama i tata często mówią „Post nubila phoebus", co po łacinie znaczy - „Po
chmurach słońce". Tylko kiedy wreszcie???
Zlata
Czwartek, 19 sierpnia 1993
Dear Mimmy,
Mirna zdawała dzisiaj egzamin z gry na pianinie. Dostała piątkę. Ja pewnie będę
zdawać jutro. Muszę ćwiczyć.
Oprócz tego, skończył się gaz. Niektórzy przebąkują, że jutro może być prąd. Cóż,
zobaczymy.
Zlata
Sobota, 21 sierpnia 1993
Dear Mimmy,
W ostatnich dniach wszyscy są w złym nastroju. Mama, tata, wujek Braco, ciocia

background image

Melica, babcia, dziadek... Nie wiem dlaczego, ale wszyscy są nerwowi.
Czy mówiłam ci, że Kenan jest w szpitalu (mój kuzyn, syn cioci Melicy). Zaraz,
zaraz, nie jest ranny. śaden postrzał, uraz, nic takiego. Ma żółtaczkę. Pewnie
od wody, bo wszyscy w tej części miasta zaopatrują się z jednego źródła, które
prawdopodobnie nie jest „czyste". Wygląda na to, że grozi tam epidemia.
Wczoraj była u mnie Mirna. Nawet ona nie jest OK.
Przedwczoraj byłam u Dijany, mojej kuzynki. Oglądałam u niej dwa filmy:
Purpurowy deszcz i Śniadanie u Tiffany'ego. Audrey
120
Zlata pochłania książki.
Zlata z mamą i tatą. ,,Co ta wojna robi z moich rodziców. Przecież oni nie
przypominają już mojej mamy i mojego taty."
.
.Trzeba to jakoś przetrzymać, mieć nadzieję, że to się skończy i że znowu będę
mogła przeżyć swoje dzieciństwo w pokoju."
Hepburn jest urocza, czy wiesz, że Audrey H. umarła? Tak, jakiś miesiąc temu,
dwa..., a może więcej.
Wczoraj zdałam egzamin z gry. Dostałam piątkę. Świetnie.
Sytuacja polityczna - GŁUPIA I SKOMPLIKOWANA. Może dlatego wszyscy są tacy
nerwowi. „Dzieciaki" znów próbują się dogadać. Rysują mapy, bazgrzą kredkami, a
mnie się wydaje, że przekreślają człowieka, dzieciństwo i wszystko, co piękne i
normalne. Rzeczywiście są jak prawdziwe dzieciaki.
Nie ma listów. Nie wiem dlaczego, ale w ostatnich dniach do nikogo nie
przychodzą listy.
Zlata
Czwartek, 26 sierpnia 1993
Dear Mimmy,
Dzisiaj żeni nam się Nedo. Tak, tak, nasz Nedo. Nadszedł jego „sądny dzień", jak
mówi Bojana. Od dzisiaj już nie będzie chłopcem, ale stanie się „głową rodziny".
Ha, ha, ha!
Urządziliśmy małą uroczystość z okazji ślubu Neda. Mama zrobiła tort (czy
słyszysz - tort?) w kształcie serca. Kochana jest. Ciocia Boda i Alemka
przygotowały resztę, wszystko, co można w tych wojennych warunkach zrobić -
kanapki, bułeczki, pite (trochę ryżu, trochę buraków i będzie ekstra)...
Zebraliśmy się u cioci Body. Nedo i Amna byli w Wiedniu, ale w myślach byliśmy
razem i życzyliśmy im szczęścia.
Imitacja wesela, mówię ci Mimmy - imitacja życia. Tak się robi cały czas w
Sarajewie. Udajemy życie, żeby nam było lżej. Och, jakoś wydaje mi się dziwne i
ś

mieszne, że Nedo się żeni. Ciocia Boda wysłała kartkę z życzeniami podpisanymi

przez wszystkich sąsiadów i przyjaciół z Sarajewa, a na końcu dopisała: „i od
małej, żółtej panienki, której już nie ma". Rzeczywiście, nie ma jej, ale my
stwardnieliśmy, hartuje nas wojna, więc pomału pokonujemy wszystko to, co
sprawia nam ból.
Twoja Zlata
9 — Dziennik Zlaty
121
Piątek, 27 sierpnia 1993
Dear Mimmy,
Wczoraj ożenił się Nedo. I wczoraj też wyjechała ciocia Radmila i wujek Tomo.
Wyjechali na zawsze. Na zawsze opuścili Sarajewo. Widzisz Mimmy, oni stracili

background image

mieszkanie, mieszkali w cudzym, później przydzielili im lokatorów. Byli
rozdzieleni ze swoimi dziećmi już od początku wojny. Wyjechali, żeby zacząć z
córkami nowe życie, gdzieś na obcej ziemi. śal mi, że ciocia Radmila wyjechała.
Była dla mnie bardzo dobra. Tyle razy dawała mi słodycze, gumę do żucia, mleko w
proszku, owoce, coś ciepłego do picia i oczywiście ten wspaniały bukiet
pomidorów.
Mama jest bardzo smutna. Wyjechała jeszcze jedna bliska jej osoba. Została jej
teraz tylko ciocia Ivanka. Ale wydaje mi się, że niedługo i ona wyjedzie z
wujkiem Mirkiem. I tak to, Mimmy, przyjaciele odjeżdżają, my ich odprowadzamy i
zostajemy. Ciao!
Zlata
Czwartek, 2 września 1993
Dear Mimmy,
Odwiedziła nas Alexandra (fotoreporterka z „Le Figara"). Przyszła się pożegnać i
zrobić jeszcze kilka zdjęć. Stała mi się bardzo bliska. Po tych kilku
spotkaniach zostałyśmy prawdziwymi przyjaciółkami.
Była w Mostarze i bardzo ją to przygnębiło. Mówiła, że miasto wygląda strasznie.
Tak naprawdę, to mało co zostało z Mostaru. Takie piękne miasto. Alexandra jest
wstrząśnięta tym, co tam widziała. Ludzie mówią, że to samo spotka Sarajewo.
Mimmy, boję się. Wiesz, co dziś jest najważniejsze? Dziś króluje siła, ona może
zrobić wszystko. Może zniszczyć ludzi, rodziny, miasta. Pytam się już setny raz:
DLACZEGO? DLACZEGO JA? DLACZEGO TO WSZYSTKO MUSIAŁO SIĘ
ZDARZYĆ?
122
Alexandra jedzie do domu. Do swojej spokojnej ojczyzny, do swojego spokojnego
miasta, do przyjaciół, pracy. Ma tak dużo rzeczy. A JA?... Mój kraj się pali,
jest w ruinach, moje miasto jest zburzone, moi przyjaciele są rozrzuceni po
całym świecie... Ale, na szczęście, mam ciebie, Mimmy, i twoje strony, które
zawsze milczą i czekają, aż je wypełnię smutnymi wyznaniami.
Byłam z Alexandrą w starej sarajewskiej bibliotece. Wiele pokoleń wzbogaciło tu
swoją wiedzę, czytając i przeglądając jej ogromny księgozbiór. Ktoś kiedyś
powiedział, że książka to największy skarb, najlepszy przyjaciel, jakiego można
mieć. Vijećnica to był skarbiec, tylu mieliśmy tam przyjaciół. A teraz
straciliśmy skarb, przyjaciół i piękny stary budynek. Wszystko strawił
wszechogarniający ogień.
Vijećnica to teraz kupa popiołu i cegieł, i tylko gdzieniegdzie można znaleźć
zadrukowany kawałek papieru. Na pamiątkę tego bogactwa przyniosłam kawałeczek
cegły i jakiś kawałek metalu.
Pożegnałam się z Alexandrą, mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
Twoja Zlata
Sobota, 4 września 1993
Dear Mimmy,
Mamy gaz (to znaczy... rurę, bo gaz nie dochodzi). Denerwuje mnie, że nie ma
ś

wiatła. A co z jedzeniem? Zaczęły się już chłody. Jak tylko będzie prąd,

włączymy piecyk. Listy nie dochodzą już wcale - nawet przez UNPROFOR. A!
Zapomniałam! Samra wyszła wczoraj za mąż. Szczęśliwy wybranek nazywa się Zijo.
(WIELKA WADA - ma wilgotne ręce). Byłyśmy z mamą obecne przy „uroczystym
zawarciu małżeństwa pomiędzy Samrą Kozarić i Zijem Pehid" - jak to określiła
urzędniczka stanu cywilnego. Urzędniczka załatwiła to wszystko w takim tempie,
ż

e nie mogłam się połapać, co się dzieje. Później poszli naprędce coś zjeść. My

background image

z mamą
123
wróciłyśmy do domu, zjadłyśmy jakąś papkę, która nie miała żadnego smaku. Bez
smaku - ale dobra. Tak to jest, Mimmy.
Serdecznie pozdrawiam cię, Zlata
Niedziela, 5 września 1993
Dear Mimmy,
Wszystkie oczy i uszy są zwrócone na Genewę. Znowu jakieś umowy, rokowania. Mam
jednak wrażenie, że to się nigdy nie skończy. Ja czekam, a dzieciństwo mija,
mija młodość, przemija życie. Stajemy się świadkami, którzy nie zasłużyli na to
wszystko, co ich spotyka.
Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że listy już nie dochodzą do Sarajewa. Jeśli jest
jeszcze coś gorszego od braku prądu , wody i gazu, to brak listów, które są
jedynym połączeniem ze światem. I to połączenie też zostało zerwane. Już dość!...
ś

ika przyniósł mi coś wspaniałego. Prawdziwą, najprawdziwszą pomarańczę. Mama

powiedziała: „Zaczekaj, zobaczę, czy jeszcze pamiętam, jak się obiera". I... nie,
nie zapomniała. Dała radę. Pomarańcza pełna soku. Mniam!
Byliśmy u Djoka (ojca Bojany i Vericy). Chciałam zobaczyć, czy nie zostawiły
jakichś butów. Moje są już za ciasne. Nie znalazłam. Wszystko stoi, tylko ja
rosnę, droga Mimmy.
Djoko miał dla nas smutną wiadomość. Stan Sloba się pogorszył i przerzucili go
do ???1' w Belgradzie. Doda i Dejan wyjechali do Słowenii. Znowu się rozsypali.
Smutny los pewnej rodziny. Ciao!
Zlata
»> VMA - szpital wojskowy w Belgradzie. 124
Poniedziałek, 6 września 1993
Dear Mimmy,
Pierwszy dzień nowego roku szkolnego. Jestem w siódmej klasie. Nowe przedmioty,
nowa wiedza, nowe obowiązki przede mną, nowe dni w szkole, a ja nie mam już
takiej tremy jak kiedyś. Pewnie i temu winna jest wojna.
W jednej sali mieszczą się cztery klasy. Pierwsza uczy się serbs-ko-chorwackiego,
druga biologii, trzecia angielskiego, czwarta chemii. To straszne, Mimmy, czy ja
nie zasługuję na normalną szkołę? Czym sobie na to wszystko zasłużyłam?
Twoja Zlata
Ś

roda, 8 września 1993

Dear Mimmy,
Dzisiaj dostałam list. List od mojego przyjaciela z Wiednia. Od mojego
przyjaciela Neda. Ale się ucieszyłam. Nie muszę ci pisać, ty wiesz.
„Moja droga Fipo,
Strasznie mi przykro, że nie byłem na promocji Twojego Pamiętnika, mam jednak
swój egzemplarz i nikomu go nie dam, chyba że ktoś mi go wydrze z rąk.
Muszę Ci się przyznać, że mnie także było bardzo ciężko, tego wieczoru, kiedy
wyjeżdżałem. Grałem twardziela, ale coś stanęło mi w gardle tak, że nie mogłem
mówić. Jedna moja połowa została, jest z Wami w Sarajewie. Ale jeszcze się
kiedyś, gdzieś spotkamy i będziemy się śmiać ze wszystkich naszych zmartwień,
tych małych i dużych. Powolutku wraca ludziom rozum.
Całuję Cię bardzo mocno, Nedo"
To tylko fragment listu, który leży na stole. Czytam go bez przerwy. Nauczę się
go na pamięć, podobnie jak i innych. Tak oto list Neda zasili moje „wojenne
archiwum".

background image

125
Był dzisiaj u mnie Paul (dziennikarz), chciał się pożegnać. Wyjeżdża do Londynu.
Ja akurat byłam w szkole, więc nie mogliśmy się zobaczyć. Ale powiedział, że
znowu przyjedzie pod koniec września. Niedługo się zobaczymy. Cieszy mnie to, bo
zdążyłam się już z Paulem zaprzyjaźnić. Ciao Paul, do zobaczenia!
Zlata
Czwartek, 9 września 1993
Dear Mimmy,
Dzisiaj urodziny mamy. Podarowałam jej ooooogromnego całusa i „wszystkiego
najlepszego w dniu urodzin". Nie mam nic innego.
To drugie urodziny mamy w czasie wojny. Zbliżają się i moje. Grudzień za pasem.
Czy i te będą wojenne? Znowu?
Twoja Zlata
Ś

roda, 15 września 1993

Dear Mimmy,
Znów po staremu. Wczoraj była strzelanina i wszyscy od rana stali się nerwowi.
Przypomnieliśmy sobie o piwnicy, obawiamy się, że to może się powtórzyć. Mam
szczerą nadzieję, że nie, ale tutaj nadzieja nic nie znaczy.
Jutro idę do Skenderiji do UNPROFOR-u, mają tam dentystę. Były już tam wszystkie
dzieci z mojej dzielnicy i teraz kolej na mnie.
Szkoła! Jestem rozczarowana. Doszło nam dużo dzieci, które straciły zeszły rok.
Czuję się, jakbym nie była w siódmej, tylko cały czas w szóstej klasie, jak
jeszcze niedawno w kwietniu 1992 roku. Czas jakby się wtedy zatrzymał.
Książki nie są moje, ani też nowe. Niektóre dostałam od Bojany, niektóre od
Dijany, a inne od Mirny. Długopisy stare, zeszyty na wpół zapisane, mają daty z
zeszłych lat. Wojna zepsuła nawet szkołę i życie uczniowskie.
126
W szkole muzycznej jestem w szóstej klasie. Profesorka mówiła, że muszę każdego
dnia ćwiczyć i powinnam przysiąść fałdów. To ostatnia klasa. Trzeba to
potraktować poważnie.
Jutro do Sarajewa przyjeżdżają dziennikarze, fotoreporterzy i ekipa telewizyjna
z Francji. Może przyjadą Alexandra i Christian. Zaczyna mi ich brakować.
Twoja Zlata
Piątek, 17 września 1993
Dear Mimmy,
„Dzieciaki" się znowu dogadują, coś podpisują. Znowu dają nam nadzieję, że
skończy się to szaleństwo. Jutro broń ma zamilknąć, a 21 września na lotnisku w
Sarajewie mają podpisywać POKÓJ.
A może wojna zacznie się kończyć z początkiem jesieni?
Tyle razy już było zawieszenie ognia, podpisanie porozumień, że nie chce mi się
wierzyć. Nie mogę uwierzyć, bo dzisiaj znowu wybuch kosztował życie małego
trzyletniego chłopca, ranił jego siostry i matkę.
Ja wiem tylko jedno: ich zabawy sprawiły, że w Sarajewie jest piętnaście tysięcy
zabitych, w tym trzy tysiące dzieci, jest pięćdziesiąt tysięcy dożywotnich
inwalidów. Spotykam ich teraz na ulicy, o kulach, w inwalidzkich wózkach, bez
rąk, bez nóg. Wiem też, że nie ma już miejsca dla nowych ofiar na cmentarzach i
w parkach.
Więc może dlatego warto by to szaleństwo zatrzymać.
Twoja Zlata
Niedziela, 19 września 1993

background image

Dear Mimmy,
Ciągle myślę o Sarajewie i im więcej rozmyślam, tym bardziej mi się wydaje, że
Sarajewo powoli przestaje być tym, czym było. Tylu
127
zabitych i rannych. Historyczne zabytki poniszczone. Skarby piśmiennictwa i
malarstwa przestały istnieć. Stuletnie drzewa pościnane. Tylu ludzi bezpowrotnie
odeszło z Sarajewa. Nie ma ptaków, tylko czasami odezwie się jakiś nieszczęsny.
Martwe miasto. A panowie wojny cały czas rozmawiają, rysują mapy, przekreślają -
nie wiem tylko, jak długo to będzie trwało, czy naprawdę do 21 września? Nie
wierzę!
Twoja Zlata
Poniedziałek, 20 września 1993
Dear Mimmy,
Wszystkie spojrzenia i wszystkie uszy są nastawione na jutrzejszy mecz: Wojna -
Pokój. Wszyscy wyczekujemy tego historycznego spotkania na sarajewskim lotnisku.
I nagle, nieoczekiwanie wiadomość: serbscy, chorwaccy i muzułmańscy panowie
wojny spotkali się na wojennym okręcie, na Adriatyku. Chyba, żeby go zatopić.
Ciąg dalszy nastąpi!
Twoja Zlata
Wtorek, 21 września 1993
Dear Mimmy,
Historyczny mecz Wojna - Pokój odwołany. To znaczy, że Pokój znów został
stracony. Mam już naprawdę dość tej polityki.
Twoja Zlata
Sobota, 25 września 1993
Dear Mimmy,
Pojawił się prąd, ale włączają według rozdzielnika. Rozdzielnik, jak całe życie
tutaj - głupi. Co 56 godzin na 4 godziny włączają prąd.
128
Gdybyś Mimmy wiedziała, jaki się wtedy robi dom wariatów. Góry brudnej bielizny
czekają na pralkę. Jeszcze więcej czystej - na żelazko. Brudna podłoga - na
odkurzacz. Trzeba też coś ugotować, upiec chleb, a i telewizję by się obejrzało.
Trzeby umyć włosy i wysuszyć suszarką. Mówię ci - coś niemożliwego. Zwariować
można. Mama mówi za każdym razem „Niech już go w ogóle wyłączą. Przynajmniej
będzie spokój. Tego się nie da wytrzymać!"
Częściej pojawia się woda.
Znowu problemy z chlebem, chociaż jest prąd. Co trzeci dzień dostajemy po 300 g
na osobę. Śmieszne!
Obśmiałam się dzisiaj przy obiedzie, bo tata powiedział: „Dobry ten niemiecki
obiad".
Pytasz, Mimmy, sąd ten „niemiecki obiad"?
Sałatka ziemniaczana zrobiona z cebuli i ziemniaków kupionych na bazarze
„bogatych" za niemieckie marki. Do tego była niemiecka konserwa rybna z pomocy
humanitarnej. No i co, czy nie jest „niemiecki".
Twoja Zlata
Ś

roda, 29 września 1993

Dear Mimmy,
Wyczekiwaliśmy 27 i 28 września - 27 był zjazd bośniackich intelektualistów, a
28 posiedzenie Zgromadzenia Narodowego. Rezultat to: „Warunkowe przyjęcie"
porozumienia genewskiego. WARUNKOWE. Co to znaczy? Dla mnie to znaczy

background image

nieprzyjęcie porozumienia, ponieważ nadal nie ma pokoju. Dla mnie to oznacza
dalszą wojnę i to wszystko, co wojna ze sobą niesie.
I znów krąg się zamyka. Kręgi się zacieśniają, Mimmy, a my się w nich dusimy.
Czasami marzę, że mogłabym dostać skrzydeł i odlecieć z tego piekła.
Jak Ikar.
Nie ma innego sposobu.
129
Potrzebowałabym jeszcze skrzydeł dla mamy, taty, babci, dziadka i... dla ciebie,
Mimmy.
Ale to niemożliwe, bo człowiek to nie ptak.
Dlatego muszę dalej to wszystko znosić, przyjaźnić się z tobą, Mimmy, mając
nadzieję, że to wszystko minie i nie spotka mnie los Anny Frank. śe znowu będę
dzieckiem ze spokojnym dzieciństwem.
Kochająca cię Zlata
Poniedziałek, 4 października 1993
Dear Mimmy,
Przedłuża się życie w zamkniętym kręgu. Pytasz, jak wygląda to życie, Mimmy. To
ż

ycie, które spędza się w wyczekiwaniu i strachu, życie, które spędza się marząc,

ż

e krąg się otwiera na słońce, słońce pokoju.

Dziś, gdy grałam na pianinie, mama zajrzała do mnie i powiedziała, że mam gościa.
Weszłam do pokoju gościnnego i zobaczyłam ALEXANDRĘ. Przyjechała dziś rano z
Paryża. Wypoczęta, ładna, zadowolona. Ucieszyłam się z jej przyjazdu. Muszę
przyznać, że czekałam na nią, bo jest naprawdę urocza. I oto znów przyjechała do
Sarajewa, będziemy mogły się widywać.
Zlata
Czwartek, 7 października 1993
Dear Mimmy,
Ostatnio wszystko toczy się po staremu. Nie strzelają (dzięki Bogu), chodzę do
szkoły, czytam, gram na pianinie.
Zima coraz bliżej, a my nie mamy żadnego opału.
Patrzę na kalendarz i proszę, wygląda na to, że i 1993 rok minie w stanie wojny.
Boże, straciliśmy dwa lata słuchając strzelaniny, cierpiąc z braku prądu, wody,
jedzenia i czekając na pokój.
130
Patrzę na mamę i tatę. Po tych dwóch latach wyglądają jak po dziesięciu w
okresie pokoju. A ja? Nie postarzałam się, ale urosłam, choć nie wiem na czym.
Nie jem owoców, warzyw, nie piję soków, nie jem mięsa... Jestem dzieckiem ryżu,
grochu i makaronu. Znów piszę o jedzeniu! Często łapię się na tym, że marzę o
drobiu, dobrym sznyclu, pizzy, lazanji. Ech, starczy, nie chcę już o tym pisać.
Zlata
Wtorek, 12 października 1993
Dear Mimmy,
Nie wiem, czy ci napisałam, że latem wysłałam przez szkołę list do nieznanego
przyjaciela w Ameryce. To był list do amerykańskiej dziewczynki albo chłopca.
Dzisiaj dostałam odpowiedź. Napisał do mnie chłopak o imieniu Brandon. Ma 12 lat,
tak jak ja, i mieszka w Harrisburgu w Pensylwanii. Byłam zachwycona.
Nie wiem, kto wymyślił listy i pocztę, ale dzięki mu za to.
Teraz mam przyjaciela w Ameryce, a Brandon przyjaciółkę w Sarajewie. To jest
pierwszy list, który szedł do mnie przez ocean Atlantycki. W liście przysłał mi
kopertę, żebym mogła mu odpowiedzieć, i piękne pióro.

background image

Dzisiaj, w czasie lekcji gimnastyki przyszła ekipa kanadyjskiej telewizji, razem
z dziennikarką z „Sunday Timesa" (Janinę). Dostałam od nich dwie czekoladki.
Prawdziwa rozkosz, od dawna już nie jadłam nic słodkiego.
Kochająca cię Zlata
Ś

roda, 13 października 1993

Dear Mimmy,
Dostaliśmy dzisiaj list z Włoch, od Ogi i Jacy. W liście jest zdjęcie. Oga to
już prawdziwa dziewczyna, a i po liście widać, że jest doj-
131
rzalsza i poważniejsza. Ledwo ją poznałam. List jest z sierpnia, dużo czasu
minęło, nim przyszedł.
Przeczytali ciebie, Mimmy (posłałam im jeden egzemplarz), i mówią, że czytając
ś

mieli się i płakali.

A oto, co Oga pisze:
„Często myślę o nas, o Jahorinie. Ale teraz to tylko piękne wspomnienia. Jazda
na nartach i sankach po górskich drogach, budowanie szałasów, plotki przed
pójściem do łóżka, urodziny, Sylwestry. To są wspomnienia naszych zabaw, na
które nagle przyszedł koniec i które nigdy się nie powtórzą.
Na Jahorinie wszystkie domy są okradzione, zabrali wszystko, do ostatniej śrubki.
Wyobraź sobie, jacy to idioci, przecież mogli w tych mieszkaniach umieścić
jakichś uchodźców. Ciężko byłoby mi patrzeć na to. Pozostały nam tylko
wspomnienia".
Próbowałam wyobrazić sobie te opuszczone domy, porosłe trawą i muszę ci
powiedzieć, Mimmy, że coś mnie ścisnęło w gardle. Oto wojna zniszczyła Jahorinę
i szczęśliwe chwile tam spędzone.
Zapraszają mnie do siebie, do Włoch, bo mówią, że nie zasłużyłam sobie, żeby
zostać tutaj. Bardzo bym chciała, ale to nie możliwe. Nikt nie może opuścić tego
przeklętego miasta.
Ostatnio mniej strzelają, właściwie prawie w ogóle nie słychać strzałów, mama i
tata ciągle rozmyślają o przyszłości. Mówią, że nie ma jej w tym mieście. Tak
myśli wielu ludzi. Ale nie można wyjść z tego miasta.
Kochająca cię Zlata
Czwartek, 14 października 1993
Dear Mimmy,
Ci wariaci na wzgórzach zachowują się tak, jakby przeczytali to, co wczoraj
napisałam o strzelaniu. Zupełnie jakby chcieli pokazać, że dalej tu są. Cały
dzień STRZELALI. Granaty spadały w okolicy bazaru, nie wiem, co się dzieje z
babcią i dziadkiem. Biedaczyny. Ci
132
szaleńcy nie tylko mnie i innym dzieciom ukradli dzieciństwo, ale także odebrali
spokojną starość moim dziadkom i innym starym ludziom. Nie dają przeżyć tej
resztki życia, która im została, w spokoju. 1 to musieli zniszczyć.
Dzisiaj nie poszłam do szkoły, ani na lekcje muzyki. Zatrzymali nas, więc będę
musiała cały dzień spędzić w domu, czytając, grając na pianinie, bawiąc się z
Nejrą i Harisem. Miałam dzisiaj iść do Mirny, ale pokrzyżowali mi plany.
Nie napisałam ci, Mimmy, że idziesz w świat. Będziesz drukowana na całym świecie.
Dałam cię po to, żebyś powiedziała światu to, co ja ci opowiadałam. Pisałam o
walkach, o sobie i Sarajewie w czasie wojny, a świat pragnie się o tym
dowiedzieć z tych naszych linijek. Napisałam ci to tak, jak sama czułam,
widziałam i słyszałam, a teraz dowiedzą się o tym ludzie spoza Sarajewa. śyczę

background image

ci szczęśliwej drogi w świat.
Twoja Zlata
Niedziela, 17 października 1993
Dear Mimmy,
Wczoraj przypomnieli o sobie „przyjaciele ze wzgórz", dali do zrozumienia, że to
oni tu rządzą i że mogą burzyć, ranić, zabijać... Naprawdę, wczoraj był straszny
dzień.
590 pocisków. Od 4.30 rano, cały dzień. 6 osób zginęło, 56 zostało rannych. To
bilans wczorajszego dnia. Najgorzej było na Souk-bunarze1'. Nie wiadomo, co się
dzieje z Melicą. Podobno na górze domy są przepołowione.
Siedzieliśmy w piwnicy. Zimnej, ciemnej, beznadziejnej piwnicy, w której robi
się niedobrze. Pełne cztery godziny. Grzmiało. Wszyscy sąsiedzi byli z nami.
ZNOWU! Znowu pogrzebali, zrujnowali wszystkie nasze nadzieje. Mówiło się, że już
więcej nie będą, że niedługo koniec, że wszyst-
Soukbunar - dzielnica Sarajewa.
133
ko się rozwiąże. I SKOŃCZY SIĘ TA GŁUPIA WOJNA. Boże, dlaczego wszystko nam
rujnują. Czasami myślę, że lepiej byłoby, gdyby ciągle strzelali, nie jest nam
wtedy tak ciężko. A nie tak: trochę odetchniesz i ZNOWU. Jestem teraz pewna, że
to się nigdy nie skończy. Są ludzie, którzy tego nie chcą, źli ludzie, którzy
nienawidzą dzieci, takich jak my.
Ciągle myślę o tym, jak samotni jesteśmy w tym piekle, że nikt o nas nie myśli,
ż

e nikt nie poda nam ręki. Ale, jednak są ludzie którzy myślą, martwią się o nas.

Wczoraj przyjechała ekipa kanadyjskiej telewizji, a z nimi Janinę, tylko po to,
by nas odwiedzić, zobaczyć jak znieśliśmy to szaleństwo ostrzału. Ładny gest.
Ludzki.
A kiedy zobaczyliśmy w rękach Janinę pakiet żywnościowy wzruszyliśmy się i
rozpłakali. Przyjechała też Alexandra.
Ludzie martwią się o nas, a nieludzie chcą nas zniszczyć. Dlaczego? Znów pytam
się, dlaczego?
My nic nie zrobiliśmy. Jesteśmy niewinni. Ale bezradni!
Zlata
Wtorek, 19 października 1993
Dear Mimmy,
Alexandra wyjechała do Paryża i zabrała cię ze sobą, Mimmy. Zabrała wszystkie
moje zwierzenia. Będą cię drukować we Francji, ludzie cię przeczytają i chociaż
przez chwilę będą tu ze mną w Sarajewie. Ja nie przestanę ci się zwierzać, Mimmy
i opowiadać moje smutne życie.
*/*
Zlata


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Dzienniki mowy
SP dzienni w2
Wyklad1 bilans BK dzienne zaoczne cr (1)
RIWKS dzienne W 1
Gatunki dziennikarskie
SP dzienni w1
IK dzienne 1
Gatunki dziennikarskie licencjat PAT czesc 2
RIWKS dzienne W 11
RIWKS dzienne W 2
RIWKS dzienne W 6
2012 KU W5 tryb dzienny moodle tryb zgodnosci
Koalicja brnie w kłamstwo smoleńskie Nasz Dziennik
Kodeks pracy Dziennik Ustaw poz 94 nr 21 z 1998 roku
Co Krasnokutski przekazał na pokład tupolewa Nasz Dziennik

więcej podobnych podstron