Fala Czarnych Trójkątów nad Belgią

background image

Fala Czarnych Trójkątów nad Belgią

Przez pięćdziesiąt lat nieustannych spekulacji, domysłów i sporów wokół autentyczności

wszelkich doniesień o obserwacjach UFO oficjalne stanowisko władz wojskowych, we wszystkich
praktycznie krajach, było jednakowe. Polegało ono na ciągłym zaprzeczaniu realności tego
fenomenu i sprowadzaniu go do poziomu masowej histerii, oraz tłumaczenia ciągle jeszcze nie
zapełnionymi lukami w wiedzy o rzadkich zjawiskach naturalnych, zaś najczęściej padające
stwierdzenie brzmiało – brak dostateczniej liczby danych. To nieugięte stanowisko wojska, poparte
wieloma problematycznymi oświadczeniami, jak np. słynnym raportem Condona – spowodowało,
że dużo osób, w tym większość naukowców, podchodzi obecnie do problemu UFO z dużą rezerwą i
w najlepszym wypadku powstrzymuje się od śmiechu, gdy ktoś o nim wspomina.

Jednak rola instytucji militarnych w badaniach ufologicznych na szczęście nie kończy się na

negacji i utajnianiu. Po przeszło pięciu dekadach, jakie dzielą nas od pamiętnej obserwacji Keneta
Arnolda, archiwa ufologiczne dysponują już całkiem pokaźnym zbiorem relacji, składanych właśnie
przez wojskowych, z czego znaczący procent stanowią relacje pilotów. Głęboka wiedza techniczna,
obycie z najnowszą technologią, oraz odpowiedzialność, to tylko nieliczne powody, jakie pozwalają
plasować tego typu doniesienia w pierwszym rzędzie, zarówno pod względem wiarygodności jak i
dokładności.

W relacjach tych ciągle jednak brakowało, pozytywnego ustosunkowania się do nich oficjalnych

organów wojskowych. Historyczny przełom w tej kwestii nastąpił dopiero w roku 1991. Oto
bowiem w listopadzie, belgijscy ufolodzy z SOBEPS

1

, wspólnie z przedstawicielami Sił

Powietrznych tego kraju, zwołali oficjalną konferencję prasową, poświęconą fali obserwacji UFO,
jaka miała miejsce w Belgii między wrześniem 1989 i marcem 1991. To, co usłyszeli na niej
dziennikarze i osoby postronne, było szokujące i pod każdym względem kłóciło się z tym, co armia
do tej pory mówiła na temat UFO.

Ważniejsze obserwacje i doniesienia

Belgia – 29 listopada 1989 roku – godzina 17.00 – okolice miejscowości Eupen (prowincja

Liege).

Słońce zaszło o godzinie 16.45, a powietrzem nie targał nawet delikatny powiew wiatru. Dwaj

żandarmi – Montigni i Nicoll – z pobliskiej bazy wojskowej, prowadzą rutynowy patrol. W
pewnym momencie na bezchmurnym, gwiaździstym niebie, zauważają światło, które gwałtownie
rosnąc, zaczyna przyjmować kształt trójkątnego obiektu. Zbliżający się pojazd, zatrzymuje się
około 120 metrów nad ziemią. Zdenerwowani i jednocześnie zaciekawieni Montigni i Nicoll,
dokonują szacunkowej oceny jego wyglądu. Przekazując sobie szybko spostrzeżenia, upewniają się,
czy przypadkiem nie ulegli jakiemuś złudzeniu. Jednak obydwaj widzą to samo! Nad ziemią unosi
się długi na 30-35 metrów, wysoki na 2 metry, trójkątny i jak najbardziej materialny obiekt, o
gładkim niczym lustro spodzie. Z jego trzech wierzchołków biją promienie białego światła, o
średnicy około jednego metra, sięgając aż do ziemi. Jednak najdziwniejszym i zarazem najbardziej
frustrującym faktem, dla logicznie myślących żandarmów, jest nieobecność żadnego dźwięku z
silnika, jaki niewątpliwie powinien utrzymywać w powietrzu tak ogromną maszynę.

Po krótkiej „prezentacji” trójkątny kształt majestatycznie zaczyna oddalać się w kierunku

Eynatten, równolegle do drogi, na której przebywają żandarmi. Montigni i Nicoll momentalnie
ruszają w ślad za nim, a ponieważ jego prędkość wynosi około 50 km/h, mogą go wyprzedzić i
oczekiwać na najbliższym skrzyżowaniu. Patrząc, jak pojazd ponownie powoli zbliża się w ich
kierunku, powiadamiają o swojej obserwacji macierzystą jednostkę w Elsenborn i proszą o
sprawdzenie, czy w tym rejonie prowadzone są aktualnie jakieś testy nowych konstrukcji

background image

lotniczych. Jest godzina 17.24.

Zbliżający się obiekt w pewnym momencie nieoczekiwanie zawraca i kieruje się z powrotem do

Eupen. Jest już wówczas obserwowany przez wielu świadków, którzy zwracają uwagę na jego
zdolność do lotu na bardzo niskim pułapie – niemal nad samymi dachami domów! Cześć z nich
donosi również o prostokątnych iluminatorach, przez które przenika delikatne pomarańczowe
światło. Z poruszającego się obiektu dobiega ciche buczenie, które można porównać do pracy
silnika elektrycznego. Po przelocie nad miastem, obiekt dociera nad tamę w Gillepe i pozostaje tam
nieruchomo w powietrzu przez około 45 minut, nadal pod stałą obserwacją żandarmów. Ze względu
na dużą odległość nie widzą oni, że z obiektu znowu wybiegają trzy białe promienie, oświetlając
wodną taflę. Donoszą o tym jednak inni świadkowie. W tym czasie, z jednostki wojskowej dociera
do żandarmów informacja, że aktualnie w podanym przez nich obszarze nie są prowadzone żadne
ćwiczenia wojskowe, w tym również lotnicze. Czym zatem jest ów tajemniczy i z pewnością realny
pojazd? – zastanawiają się.

O godzinie 18.45, podczas gdy obiekt jest nadal zawieszony w bezruchu nad tamą, uwagę

świadków przykuwa drugi pojazd, który niespodziewanie nadlatuje znad pobliskich lasów
błyskawicznie skręcając – raz w prawo, raz w lewo – w kierunku autostrady E-40 Ostend-Brussels-
Liege-Aachen. Jest on z wyglądu podobny do pierwszego, a sposób jego lotu pozwala żandarmom
na obserwację nie tylko części spodniej, ale i grzbietu. Widoczne są na nim prostokątne
iluminatory, oraz charakterystyczne półkuliste struktury.

Oba obiekty – w postaci świetlnych kul – obserwuje również zawiadomiony przez żandarmów

ich kolega – Albert Kreutz. Ich manewry śledzi z okna swojego biura, znajdującego się na
pierwszym piętrze pobliskich koszar. Około godziny 19.30 pierwszy obiekt znika, zaś cały spektakl
kończy się o 20.29, kiedy to drugi pojazd oddala się w stronę Spa.

Kolejne intrygujące doniesienie z tego dnia, pochodzi od Konrada Hermanna, który widział tego

wieczoru dwa razy dziwne zjawiska na niebie. Jak podaje świadek: „Za pierwszym razem
spacerowałem ulicą ze swoimi dwoma wnukami, kiedy zapytali: "Dziadku, co to jest na niebie?"
Była to ogromna świecąca kula. Dzieci się wystraszyły, ale ja właściwie nic sobie nie pomyślałem”.

Do drugiego incydentu z udziałem Konrada Hermanna, doszło około 19.00, kiedy to wyszedł

wyprowadzić na spacer psa. Tym razem jednak, obserwowany obiekt miał już typowy dla
belgijskiej fali UFO – trójkątny kształt – niezwykle intensywnie oświetlony. Obiekt unosił się około
200-300 metrów nad ziemią. W pewnym momencie jego oświetlenie wygasło, a w jego miejsce z
obiektu wystrzeliły cztery reflektory o ogromnej mocy, skierowane w kierunku ziemi. Jak podaje
świadek: „Koło mnie znajdowała się uliczna latarnia, ale było tak, jakby jej nie było. Jasność
oświetlała mnie przez kilka sekund, poczym reflektory zgasły, a obiekt odleciał z ogromną
prędkością. W chwili oddalania się znowu wyglądał jak świecąca się kula”. Konrad Hermann,
zauważył również, że obiekt nie wydawał żadnego dźwięku. W uzupełnieniu tego przypadku,
można jeszcze dodać, iż również w tym rejonie – co zostało dokładnie sprawdzone – nie odbywały
się żadne ćwiczenia wojskowe!

Powyższe relacje, zarówno pod względem jakości, jak i liczby świadków, nie stanowią w

annałach ufologicznych jakiegoś specjalnego ewenementu. Wystarczy choćby wspomnieć podobne
przypadki ze Stanów Zjednoczonych, jak np. w Exeter i Beverly, gdzie w późnych godzinach
wieczornych wielu świadków obserwowało z bliska, kilkunastometrowy dyskoidalny obiekt,
bezgłośnie szybujący nad ich głowami i błyskający kolorowymi światłami.

Wydarzenia z Eupen, można by zatem spokojnie zaklasyfikować jako kolejny przykład

manifestacji Niezidentyfikowanych Obiektów Latających, który choć świetnie udokumentowany,
nie wnosi do ufologii nic nowego, stanowiąc następny rozdział w stworzonej przez J. Allena
Hyneka kategorii obserwacji – CE-1. Można by, gdyby nie kilka niezwykle istotnych szczegółów.
Uwagę zwracał bowiem nietypowy jak na UFO kształt obiektu. Praktycznie pierwsze wzmianki o
tego typu pojazdach widzianych na niebie, pojawiły się w marcu 1983 roku, kiedy to o ich
obserwacji doniesiono z okolic doliny Hudson w stanie Nowy Jork (USA).

Drugim faktem, który już zdecydowanie zakatalogował doniesienia z Eupen jako wyjątkowo

background image

nietuzinkowe, było to, że stanowiły one jedynie fragment dużo większej liczby niezwykle do siebie
podobnym meldunków, składanych przez policjantów i wojskowych, a więc ludzi którym na co
dzień powierzamy nasze bezpieczeństwo i od których oczekujemy szczególnej odpowiedzialności i
prawdomówności.

Jedynie 29 listopada, lotnictwo belgijskie i prywatne organizacje ufologiczne, odebrały około 70

doniesień o trójkątnych niezidentyfikowanych obiektach i dziwnych światłach na niebie. Oto
niektóre z nich: Jalhay – prowincja Liege – 16.00, Charneux – prowincja Liege – 16.40, Eisden –
prowincja Limburg – 16.55, Verviers – prowincja Liege – krótko przed 17.20, Andenne –
prowincja Namur – 21.30, Solieres – prowincja Namur – 23.10. To już nie były jedynie nietypowe
CE-1, to była prawdziwa inwazja, której świadkami były setki zdezorientowanych mieszkańców
Belgii, bezskutecznie próbujących – dzwoniąc do baz lotniczych i komisariatów żandarmerii –
wyjaśnić naturę i pochodzenie widzianych obiektów. Jednak ich personel był jeszcze bardziej
zakłopotany i zaszokowany zaistniałymi wydarzeniami! Belgijska seria raportów o trójkątnych
UFO nie zakończyła się bynajmniej na obserwacjach z 29 listopada.

Czarny Trójkąt sfotografowany nad Belgią.

Wszystko zaczęło się dwa miesiące wcześniej, kiedy to 28 września 1989 z Brainele-Compte

(prowincja Brabant), napłynął pierwszy meldunek o trójkątnym UFO nad Belgią. Już następnego
dnia liczba doniesień wzrosła do pięciu, za sprawą trzech zgłoszeń z prowincji Liege i jednego z
Perwezen-Condroz (prowincja Namur). Następnie przez prawie półtorej roku podobne meldunki z
różną częstotliwością odnotowywane były na całym terytorium tego kraju. Ich ilość oraz kształt
widywanych pojazdów spowodowały, że obecnie możemy już śmiało określić tamtejsze
wydarzenia jako Falę Latających Trójkątów, zwanych też popularnie, ze względu na ich barwę
Czarnymi Trójkątami.

Belgia – 11 grudnia 1989 roku

Tego dnia miały miejsce obserwacje UFO w ponad pięciu różnych prowincjach. Do pierwszej z

nich doszło około 17.35 nad Esneux (Liege), a do ostatniej o 22.45 koło Gileppe (Liege). O
dziwnych powietrznych zjawiskach tego dnia donoszono też z: La Louviere (prowincja Hainaut),
Malonne i Spy (prowincja Namur), Bastogne (prowincja Luxembourg), Pietrain (prowincja
Brabant).

Jednym z lepiej udokumentowanych doniesień z 11 grudnia, było oświadczenie nie byle kogo,

bo oficera armii belgijskiej – podpułkownika Andre Amonda, który podróżując samochodem na
trasie Ernage (prowincja Namur) – Gembloux, przez 8 do 10 minut obserwował – wraz ze swoją
żoną – bardzo dziwny obiekt, z odległości zaledwie 200-300 metrów!

Choć doniesienia z 29 listopada i 11 grudnia były niezwykłe, to najbardziej spektakularne i

background image

szokujące wydarzenia miały dopiero nastąpić, trwale zmieniając światopogląd wielu poważnych
ludzi w kwestii miejsca i roli człowieka w kosmosie.

Belgia – 30 marca 1990 roku – godzina 23.00 – okolice Brukseli

Zamieszczony poniżej opis wypadków, oparty jest na oficjalnym raporcie Belgijskich Sił

Powietrznych (Belgian Air Force).

23.00: Do głównego kontrolera ze Stacji Nasłuchu Radarowego (CRC) na przedmieściach

Brukseli w Glons, docierają informacje o dziwnej formacji świateł nad miejscowością Ramillies.
Jednym ze świadków jest A. Renkin, który zgłasza, że widzi ze swojego domu (w kierunku
Thorembais-Gembloux) trzy niezwykłe światła, które są zdecydowanie mocniejsze, niż gwiazdy i
planety, nie ruszają się i są ułożone w regularny trójkąt. Ich kolor się zmienia. Raz są czerwone,
potem zielone, to znów żółte.

23.05: Kontroler z Glons, powiadamia błyskawicznie o tych doniesieniach żandarmerię z Wavre

i prosi o wysłanie patrolu, w celu ich potwierdzenia.

23.10: Do Stacji Nasłuchu Radarowego w Glons ponownie dzwoni A. Renkin, tym razem

donosząc, iż do trzech wcześniej obserwowanych świateł dołączyły następne trzy, a jedno z nich
jest o wiele jaśniejsze niż pozostałe.

Około 23.15: Sprawy przyjmują o wiele poważniejszy obrót. Oto bowiem niezidentyfikowane

cele poruszające się z szybkością 46 km/h, pojawiają się na radarach (CRC), będąc niemym
potwierdzeniem obecności w powietrzu obcych obiektów o nieznanym pochodzeniu i zamiarach.
Na domiar złego, obiekty te znajdują się bardzo blisko stolicy Belgii, co bynajmniej nie cieszy
wojskowych. Warto w tym miejscu nadmienić, że jakiś czas wcześniej, na skutek nagminnie
pojawiających się doniesień o Czarnych Trójkątach penetrujących przestrzeń powietrzną Belgii,
dowództwo lotnictwa tego kraju, wydało rozporządzenie ściśle określające warunki konieczne do
użycia samolotów myśliwskich i mówiące, że: F-16 mogą być wysyłane jedynie wówczas, gdy
pojawienie się UFO zostanie potwierdzone przez miejscową policję, albo jeśli zostanie
zarejestrowane przez radary.

23.28: Patrol żandarmerii potwierdza doniesienie złożone wcześniej przez A. Renkina.

Dowodzący patrolem kapral Pinson zawiadamia, że teraz światła dziwnych obiektów pulsują już w
pięciu kolorach: czerwonym, niebieskim, zielonym, żółtym oraz białym i są niemożliwe do
pomylenia z widocznymi na bezchmurnym niebie gwiazdami!

23.30 – 23.45: Drugie zgrupowanie świateł okrąża pierwszą trójkątną formację. W trakcie tego

manewru zaczynają one również formować trójkątny układ. W tym samym czasie na radarze w
Glons widać już oba echa radarowe.

23.49 – 23.59: Centrum Kontroli Lotów w Semmerzake, również namierza czyste echo

radarowe w rejonie, zgłoszonym przez Centrum z Glons. Obserwacja jest już zatem potwierdzona
przez dwa niezależne radary naziemne!

23.56: Eksperci radarowi wykonują błyskawiczne obliczenia i upewniwszy się, że echa

radarowe, nie są spowodowane przez zjawiska atmosferyczne, przekazują informacje do sztabu. Tu
zapada szybka decyzja o poderwania pary dyżurnych F-16 w celu zidentyfikowania intruza.

23.45 – 00.15: Jasne światła są ciągle widoczne z ziemi, a ich pozycja nie ulega zmianie.

Poruszają się jednak wolniej. Naoczni świadkowie donoszą, że UFO wysyła co jakiś czas krótkie
świetlne sygnały.

00.15: Pod kontrolą radarów z CRC, startują dwa samoloty myśliwskie F-16. Rozpoczyna się

jeden z najbardziej niezwykłych w historii lotnictwa pościgów za UFO. Pościg ten do dzisiaj
stanowi jedną z największych i najlepiej udokumentowanych zagadek nie tylko współczesnej
ufologii, ale i lotnictwa wojskowego. Dziewięć prób przechwycenia niezidentyfikowanych celów
nie powodzi się. Samoloty mają jednak kilka krótkich kontaktów radarowych z celem na jaki

background image

naprowadza ich CRC. W trzech przypadkach pilotom na kilka sekund udaje się przejść na system
automatycznego naprowadzania przez radar pokładowy. Niestety, za każdym razem na skutek
karkołomnych manewrów UFO, kontakt ten zostaje zerwany. W żadnym przypadku piloci nie mieli
kontaktu wzrokowego ze ściganym celem.

00.18: Radar CRC pierwszy raz namierza cel w systemie look on. Kontroler momentalnie podaje

pilotom jego koordynaty: pułap 2743 m, kierunek 250 stopni. Cel jednak błyskawicznie zmienia
prędkość z 278 km/h na 1797 km/h, a pułap z 2743 m na 1524 m. Później wznosi się z kolei na
3350 m, aby zaraz potem opaść na wcześniejszy pułap. W wyniku tego manewru po kilku
sekundach zostaje zgubiony, a piloci tracą z nim kontakt. Po chwili jeden z pilotów dostaje
informacje, że jest znowu tuż obok celu.

Około 00.19 – 00.30: UFO znika z obu naziemnych stacji radarowych. Co prawda, od czasu do

czasu pojawiają się pojedyncze echa, niemniej jednak są one za krótkie, aby namierzyć obiekt.

00.30: Jeden z myśliwców na 6 sekund namierza ścigany cel. Znajduje się on na pułapie 1524 m

i porusza się z bardzo dużą szybkością – 1371 km/h – na kursie 255 stopni. Później kontakt zostaje
przerwany.

Około 00.30: Świadkowie na ziemi widzą trzy razy przelatujący F-16. Za ostatnim razem

zauważają, że samoloty kręcą się koło wcześniej widzianej formacji trójkątnych świateł. W tym
samym czasie obserwują, zanikanie mniejszego trójkąta, podczas gdy światła trójkąta będącego na
zachodzie, poruszają się bardzo szybko prawdopodobnie w górę. Emituje on intensywne czerwone
światło.

00.32: Radary w Glons i Semmerzake ponownie namierzają obiekt w okolicy Beauvechain.

Znajduje się on na pułapie 2134 m i porusza z ogromną prędkością, zmieniając ją błyskawicznie w
granicach 886-1780 km/h. Gdy obiekt znajduje się w okolicy Bierset, kontakt zostaje zgubiony. W
tym czasie radar w Maastricht nie ma w ogóle kontaktu z UFO.

00.39 – 00.41: Radar w Glons (CRC) ponownie namierza obiekt na pułapie 3048 m. W tym

samym momencie również i jednemu z myśliwców udaje się złapać obiekt na swoim radarze,
jednak niemal w tym samym momencie obiekt błyskawicznie przyspiesza z 185 km/h do 1111 km/
h! W konsekwencji znowu oba radary (naziemny i pokładowy F-16) tracą go ponownie ze swoich
ekranów.

00.47: Niezidentyfikowany Obiekt na pułapie 1981 m namierza Radar RAPCON w

Beauvechain. Również i radarzyści w Glons śledzą intruza na swoim ekranie.

00.45 – 01.00: Samoloty jeszcze kilka razy namierzają na krótkie momenty UFO na swoich

radarach. Świadkowie z ziemi obserwują, że UFO zaczyna znikać w kierunku Louvain-la-Neuve.

Około 01.00: UFO znika zupełnie.
01.02: Oba samoloty F-16 wracają do swojej bazy.
01.06: Do Stacji Nasłuchu Radarowego w Glons (CRC) dzwoni żandarm z Jodoigne i

powiadamia, o obserwacji identycznego obiektu jaki wcześniej – o 23.15 – zgłaszał żandarm
Renkin.

Opisane powyżej wydarzenia rozpętały prawdziwą burzę, nie tylko wśród wojskowych i

dziennikarzy, ale i zwykłych mieszkańców Belgii. Oto bowiem jedne z najlepszych samolotów
przechwytujących na świecie, osiągające prędkość prawie 2000 km/h – F-16, nie były w stanie
namierzyć i strącić trójkątnego UFO, które najwyraźniej bawiło się z nimi w chowanego. Piloci po
powrocie do bazy byli zupełnie zdezorientowani. O tym, że mieli do tego powody, niech świadczy
poniższy fragment rozmowy jednego z nich z bazą: „Mam go na celowniku. Powtarzam, mam go
na celowniku. Zbliżam się do celu. Zaraz. Cel zmienił kurs. Lecę za nim. Zgubiłem go. Powtarzam.
Zgubiłem go. Cel zmienił kurs, zmienił kurs, spróbuje znowu go złapać. Dobra, mam go.
Dogoniłem go, jestem już blisko. Zniknął! Nigdzie go nie ma!”

W trakcie całego tego zdarzenia policja i wojsko odebrały około 3 tysiące meldunków (!), co

stawia pod względem ilości świadków, cały ten wypadek w czołówce wszelkich doniesień o UFO.

background image

Obserwacje Czarnych Trójkątów nad Belgią w nocy z 30-31 marca 1990 roku nie były

odosobnione. Podobny do „belgijskich”, duży trójkątny obiekt, z trzema usytuowanymi na narożach
światłami, widziany był również w Anglii! Potwierdził to Nick Pope, zajmujący się w tym kraju
sprawami UFO z ramienia Departamentu Obrony. Stwierdził, że następnego dnia w biurze odebrał
wiele telefonów od świadków, w tym także od policjantów.

Ogólna charakterystyka

Świadkowie

W czasie Fali Czarnych Trójkątów nad Belgią, w okresie od września 1989 do marca 1991,

odnotowano ponad 2000 obserwacji. Tylko w czasie wydarzeń w nocy z 30-31 marca 1990 roku
(jak już powyżej wspomniano), o UFO odebrano 3000 zgłoszeń. Pomimo, że w okresie tych 18
miesięcy o Czarnych Trójkątach i dziwnych światłach na niebie, donoszono nie tylko z obszaru
Belgii, ale również z terenów granicznych pomiędzy Niemcami, a Holandią i Francją, a nawet z
Wielką Brytanią, to jednak większość obserwacji (a w tym, te najbardziej spektakularne), miały
miejsce na obszarze pomiędzy miastami Verviers, Liege i Bastogne. Wiele relacji pochodziło z
autostrad i innych „zaludnionych” obszarów. Świadkami były w większości małe grupki ludzi,
którzy donosili o obserwacjach niezależnie od siebie, a ich zeznania i opisy dziwnych obiektów
pokrywały się ze sobą. Szczególnie istotny jest fakt, że część ze świadków stanowili ludzie tak
odpowiedzialni, jak policjanci, czy wojskowi, podnosząc tym samym wiarygodność składanych
doniesień.

Opis obserwacji

Na podstawie setek zeznań naocznych świadków członek SOBEPS, Mark Valckenaers,

sporządził następującą charakterystykę opisywanych UFO, pod kątem ich wspólnych cech:

Różnorodność prędkości: od bardzo niskiej (50-60 km/h), a nawet bezruchu, do

przekraczającej prędkość dźwięku.

Obiekty widziane w dzień miały kształt trójkątny. W nocy widać było przede wszystkim ich

światła. Większość opisów brzmiała: Trzy białe światła na narożach trójkąta ( jedno światło na
każdym narożniku), z jednym czerwonym pośrodku obiektu. W niektórych przypadkach światła
te systematycznie zmieniały barwy na: czerwoną, zielona, żółtą, niebieską.

Obiekty miały zdolność zatrzymywania się nawet na dłuższe okresy w bezruchu, po których

niejednokrotnie w ułamku sekundy przemieszczały się lub odlatywały.

Obiekty poruszały się praktycznie bezszelestnie. Jedynie czasami, kiedy pozostawały w

spoczynku (zawieszeniu), można było usłyszeć delikatny buczący dźwięk, przypominający
pracę silnika elektrycznego.

Niektórzy świadkowie wspominali, że poruszające się pojazdy sprawiały wrażenie jak gdyby

podążały za rzeźbą terenu, nad którym przelatywały.

W przeciwieństwie do innych relacji o UFO Czarne Trójkąty nie wywierały żadnego wpływu

na silniki samochodów lub zwierzęta.

background image

Obserwacje Radarowe

Charakterystyczną i znamienną cechą Fali Czarnych Trójkątów nad Belgią jest fakt, że

kilkukrotnie zgłaszane przez świadków obiekty udało się również namierzyć na radarach. Było tak:
w dniu 5 listopada 1989 i w nocy 30-31 marca 1990. W pierwszym przypadku (5 listopada 1989),
nieznany obiekt był ponad godzinę rejestrowany, przez różne instalacje radarowe z Bertem, Glons i
Bierset w Belgii, oraz Maastricht (Holandia) i Dusseldorf (Niemcy). W drugim przypadku, UFO
było namierzane w różnych okresach, przez kilka radarów naziemnych (Stacji Nasłuchu
Radarowego w Glons - CRC

2

, Semmerzake, RAPCON w Beauvechain), oraz radary pokładowe

wysłanych w pościg za UFO myśliwców F-16.

Pomimo, że samoloty te, miały spore problemy z dłuższym namierzaniem celu, to jednak kilka

razy udało się im na kilkanaście sekund uchwycić ścigane obiekty na swoich ekranach. Dane te
obrazuje tabela nr 1.

Dzięki nagraniu na kasetę jednego z takich przechwyceń, można było uzyskać niezwykle

interesujące dane na temat prędkości, pułapu, a co najważniejsze, przyspieszenia UFO.

Szczególnie w jednym przypadku wartości te były, delikatnie mówiąc, szokujące. Jak bowiem

wynika z danych radarowych obiekt zwiększył prędkość z 278 do 1797 km/h w ciągu sekundy,
uzyskując tym samym przeciążenie 42G! Inny zapis radarowy (patrz tabela nr 2), wskazuje, że
obiekt był w stanie w ciągu jednej sekundy, zwiększyć prędkość z 278 km/h do 1038 km/h, co jest
równoznaczne z przeciążeniem rzędu 21,5 G. W dwóch innych przypadkach, przeciążenia obiektu,
choć znacznie mniejsze, też były imponujące. Pomiędzy 13-14 sekundą przeciążenie, jakiemu
podlegało UFO, wynosiło 10,4 G, a pomiędzy 17-18 sekundą 11,5 G.

Jednak w większości przypadków Fali Czarnych Trójkątów nad Belgią, obiekty były dla

radarów praktycznie niewidoczne, co zresztą zważywszy na ich niski pułap lotu (300-500 metrów),
wcale nie jest równoznaczne z faktem, że były one wykonane techniką stealth. Były po prostu poza
ich zasięgiem.

background image

Próba weryfikacji

Obserwacje dziwnych obiektów nad Belgią, praktycznie od samego początku przykuły uwagę

opinii publicznej. Początkowo doniesienia te starano się zbyć tradycyjnymi już dla ufologii
wyjaśnieniami.

Światła laserów

Jako pierwsza pojawiła się teoria, że Czarne Trójkątne UFO są hologramami – efektem świateł

laserowych. Fakt ten podkreśla zresztą sam Generał-Major Wilfried De Brouwer, były Zastępca
Szefa Sztabu Belgijskich Sił Powietrznych:

„Osobiście byłem bardzo sceptycznie nastawiony do raportów prasowych o trójkątnych UFO,

jakie zaczęły pojawiać się od 29 października 1989 roku i jakie dały początek całej fali UFO.
Początkowo myślałem, że za całą sprawę odpowiedzialne są światła laserów, co dodatkowo
potwierdziło zdarzenie z początku listopada 1989 roku, kiedy to wysłany w rejon, z którego
napłynęły doniesienia o UFO, samolot F-16 zidentyfikował je, jako światła laserów (północno-
wschodnia prowincja Belgii)”.

Jak przyznaje jednak dalej Generał-Major Wilfried De Brouwer:

background image

„(...) moja satysfakcja nie trwała długo i została przerwana przez zeznania wielu

wiarygodnych świadków, z jakimi zetknąłem się na konferencji SOBEPS 18 listopada 1989
roku. Opisy trójkątnych obiektów wielkości samolotu jumbo-jet (Boeing 747), poruszających się
z prędkością 60 km/h, i nie wydających przy tym żadnego dźwięku (rzadko ciche buczenie), nie
mogły być wywołane przez światła laserów”.

Hipoteza, według której obserwacje nad Belgią można wytłumaczyć właśnie za pomocą świateł

laserowych w ogóle nie pasuje do większości cech, jakimi wyróżniały się powyższe relacje.
Szczególnie zaś kłóci się ona z pamiętnymi wydarzeniami z 30-31 marca 1990 roku. Po pierwsze,
tego dnia niebo nad obszarem Belgii było bezchmurne, a co za tym idzie, ewentualne światła
laserów nie miałyby się na czym rozproszyć, aby stworzyć fałszywy obraz dziwnych trójkątnych
statków. Po drugie, obiekty zarówno swoim kształtem jak i zachowaniem bardzo przypominały te,
które już od kilku miesięcy widywano nad terytorium Belgii. Po trzecie zaś i najważniejsze, obiekty
te były zaobserwowane nie tylko wzrokowo, ale również zostały namierzone przez kilka
niezależnych stacji radarowych, a w tym i pokładowe radary samolotów F-16.

Nie ma zatem najmniejszej możliwości, aby to czyjś „laserowy żart” był wytłumaczeniem faktu,

że ponad 3 tysiące osób widziało na bezchmurnym niebie dziwne trójkątne obiekty, a samoloty F-
16 goniły jej, raz po raz tracąc z ekranów radarów, w skutek ich niekonwencjonalnych manewrów.
Hipoteza ta nie pasuje również do przedstawionej na początku artykułu relacji dwóch żandarmów –
Montigni i Nicolla – z Eupen. Nie można przecież przez prawie dwie godziny, przy bezchmurnym i
gwieździstym niebie, gonić samochodem jakiegoś hologramu!

Radarowe fantomy

Ponieważ świadectwa radarowe, potwierdzające materialność widzianych obiektów, były wielu

osobom bardzo nie na rękę, zaproponowano hipotezę, jakoby stanowiły one jedynie radarowe
fantomy. Zjawiska takie rzeczywiście mają czasami miejsce. Jednak fakt, że cele namierzone
zostały również przez radary naziemne, oraz że trójkątne obiekty i goniące je bezskutecznie
myśliwce widziane były przez setki świadków z ziemi stanowczo wyklucza i to wyjaśnienie. W
przypadku zdarzeń z 30-31 marca 1990 roku nad Belgią, możemy z całą pewnością powiedzieć, że
samoloty ścigały jak najbardziej materialne i technologiczne obiekty niewiadomego pochodzenia.

Masowa histeria

Innym proponowanym początkowo wyjaśnieniem dla Fali Czarnych Trójkątów, była teoria o

masowej histerii. Jednak, na co słusznie zwrócił uwagę John van Waterschoot – matematyk i
ekonomista, profesor na Uniwersytecie w Leuven, gdyby podłoże zdarzeń nad Belgia miało taką
właśnie naturę (psychologiczno-socjologiczną), objęłoby w równym stopniu cały obszar Belgii, a
nie jak to miało miejsce, skoncentrowało się w pewnych określonych rejonach geograficznych tego
kraju.

Całkowite rozstrzygnięcie sporu wokół tej teorii nastąpiło jednak dopiero wraz z pierwszymi

obserwacjami potwierdzonymi radarowo, a wypadki z nocy 30-31 marca 1990 roku ostatecznie
wykazały, że Fala Czarnych Trójkątów nad Belgią dotyczyła z całą pewnością materialnych i
technologicznych pojazdów. Pozostawało tylko wciąż jedno zasadnicze pytanie – jakich?!

Balony

Gdy tylko zdano sobie z tego sprawę w niektórych gazetach i czasopismach, wysunięto wzorem

Amerykanów kolejną teorię, rodem z Raportu Condona, odwiecznie „tłumaczącą” wszelkie co

background image

bardziej problematyczne relacje o UFO – legendarną i powszechnie przez ufo-sceptyków
uwielbianą hipotezę o balonach. Na szczęście, sami przedstawiciele Belgijskich Sił Powietrznych,
najwyraźniej mniej zakłamani niż ich amerykańscy koledzy, teorie ową szybko odrzucili. Bo czy
widział ktoś kiedyś (oczywiście poza Condonem), balon latający pod wiatr, lub rozwijający
prędkość ponaddźwiękową i spokojnie uciekający wojskowym myśliwcom?

Stanowczo nie tego typu obiekty latające, mogły być przyczyną doniesień z nad Belgii. Próbując

jednak cały czas wyjaśnić wszystkie te zdarzenia w sposób naturalny, pojawiły się głosy, że Czarne
Trójkąty, były w rzeczywistości najnowszymi, ale odtajnionymi już przez USA samolotami F-117
lub B-2.

Samoloty o trójkątnym kształcie: F-117 Nighthawk i B-2 Spirit

Głównym powodem do powstania tego typu sądów był kształt obu maszyn, rzeczywiście

zbliżony to trójkątnego. Dodatkowo pojawienie się Czarnych Trójkątów, zbiegło się praktycznie w
czasie z wprowadzeniem przez Stany Zjednoczone powyższych konstrukcji do użytku

3

. Poza tym

kolejnym faktem mogącym świadczyć o takowym wytłumaczeniu tych zdarzeń, było ich
geograficzne rozmieszczenie. Wszystkie trzy fale obserwacji Czarnych Trójkątów, dotyczyły
konkretnych i dość wąskich w skali całego globu obszarów geograficznych jak: stan Nowy Jork
(USA), Belgia i Anglia. Teoretycznie mogły być zatem związane z lokalnie testowanymi w tych
obszarach, tego typu maszynami.

Niewidzialny dla radaru F-117

Jednak to wyjaśnienie, zostało praktycznie błyskawicznie odrzucono przez Lotnictwo Belgijskie,

które wydało specjalny raport omawiający Falę Czarnych Trójkątów nad Belgią. Jak podaje John
van Waterschoot:

„Jednym z powodów dla których go upubliczniono, było obalenie twierdzeń kilku

francuskich magazynów, które pisały, że przyczyną obserwacji były samoloty F-117”.

Belgijskie Siły Lotnicze, porozumiały się z ambasadą amerykańska, aby zasięgnąć informacji o

ewentualnych lotach testowych amerykańskich samolotów. Jednak odpowiedź była przecząca:

„(...) żadne amerykańskie samoloty, nie znajdowały się wówczas w pobliżu miejsca, nad

którym widziano trójkąty”.

Oczywiście powyższe zapewnienie amerykańskich wojskowych samo w sobie nie przesądza

sprawy definitywnie, jednak gdy weźmiemy pod uwagę możliwości jakimi dysponują samoloty F-

background image

117 i B-2, oraz te jakimi legitymowały się Czarne Trójkąty, nie można mieć najmniejszej
wątpliwości, że nie były one przyczyną tych jakże głośnych wydarzeń.

Zarówno F-117 jak i B-2, pomimo swojego zbliżonego do trójkątnego kształtu, nie dają odbicia

radarowego i nie mogą latać z tak małymi prędkościami, nie wspominając już o pozostawaniu
nieruchomo w zawieszeniu (patrz dane w tabeli nr 3).

Samoloty te, nie należą również do najszybszych (patrz dane w tabeli nr 3). Podkreśla to

Andrzej Makarski w artykule „F-117 – samolot niewidziany pierwszej generacji”, pisząc: „(...)F-
117 – wbrew niektórym informacjom jest samolotem poddźwiękowym”. Podobnie wygląda ta
kwestia u B-2, który choć nieco szybszy od F-117, również jest samolotem poddźwiękowym (patrz
dane w tabeli nr 3). Fakt, że w pościgu za Czarnymi Trójkątami wysłane były o wiele szybsze
samoloty F-16 (prędkość maks – 2440 km/h), praktycznie wyklucza możliwość, że goniły one
amerykańskie stealthy.

Na koniec można dodać, że istnienie obu maszyn w latach 1989 – 1991, nie było już żadną

tajemnicą ani nowością. Wręcz przeciwnie, każdy praktycznie wiedział jak maszyny te wyglądają

4

.

Nie mogło być zatem w żadnym wypadku mowy, aby tylu świadków wzięło omyłkowo oba
samoloty za UFO, a nawet, gdyby tak było, to już po fakcie widząc pokazywane im szkice obu
maszyn, ewentualna pomyłka szybko wyszłaby na jaw, a cała tajemnica Czarnych Trójkątów
zostałaby rozwiązana. Tak się jednak nie stało.

Po dokładnym przeanalizowaniu wszystkich danych i faktów na temat Belgijskiej Fali UFO,

przedstawiciele Belgijskich Sił Powietrznych doszli do wniosku, że żaden ze znanych obecnie

background image

samolotów nie mógł być odpowiedzialny za te bulwersujące wypadki.

Ostatnią możliwością, tłumaczącą powyższe wydarzenia na bazie technologii ziemskiej, była

aktywność nad Belgią nowych, wyjątkowo zaawansowanych technicznie i jak dotąd super tajnych
samolotów.

Czarne Samoloty

Poza istniejącymi i ponad wszelką wątpliwość latającymi maszynami: F-117 i B-2, dla nikogo

nie ulega wątpliwości fakt, że w Stanach Zjednoczonych, są obecnie prowadzone bardzo
zaawansowane próby nad wieloma nowymi rodzajami pojazdów latających. Jest to zresztą jeszcze
zimnowojenna tradycja tego kraju, który na przestrzeni ostatnich pięćdziesięciu lat zadziwił świat
niejedną konstrukcją lotniczą, tworzoną w ramach tzw. Czarnych Projektów. Istnienie wielu z tych
maszyn było utajniane do tego stopnia, że o pracach nad nimi, nie wiedział nawet Kongres. Czy
zatem Trójkątne UFO nad Belgią były takimi właśnie Czarnymi Samolotem?

5

Niewidzialny dla radaru samolot bombowy B-2.

Począwszy od końca lat osiemdziesiątych w fachowych czasopismach lotniczych co jakiś czas

rozważana była kwestia opracowywania przez CIA i USAF nowego super tajnego hipersonicznego

6

samolotu szpiegowskiego – tzw. projektu AURORA. Wypadki z Belgii na nowo ożywiły te
dywagacje, tym bardziej, że z niepotwierdzonych źródeł wynikało, iż samolot ten miał posiadać
zbliżony do trójkątnego – klinowaty kształt i rozwijać prędkość między 5-7 Ma. Byłby zatem
zdolny bez problemów uciec samolotom F-16.

background image

Komputerowa grafika hipotetycznej Aurory.

Jednak Aurora (jeśli oczywiście istnieje, gdyż oficjalnie USA nie przyznają się do posiadania

takiej maszyny), jako samolot szpiegowski i w dodatku hipersoniczny, z całą pewnością nie jest w
stanie poruszać się z tak skrajnie małymi prędkościami jak 50-60 km/h, nie wspominając już o
zdolności do pozostawania w bezruchu. Wręcz przeciwnie, jest ona stworzona specjalnie, do
błyskawicznego dotarcia nad cel i powrotu. Dodatkowo, jest to jeden z najgłośniejszych samolotów
na świecie, co podyktowane jest zastosowaniem w nim najprawdopodobniej silnika pulsacyjnego.
Jego przelot na niskim pułapie (do 2500 metrów), powoduje odgłosy porównywane do głośnych
eksplozji. Wszystko to zdecydowanie wyklucza tą hipotetyczną konstrukcję, jako potencjalnego
sprawcę Fali Czarnych Trójkątów nad Belgią.

Jedną ze znamiennych cech obserwowanych nad Belgią UFO, była ich ogromna manewrowość i

zdolność do zawisu. Z danych radarowych wynikało, że przynajmniej jeden raz obiekt wykonał
(zarejestrowany na radarze) manewr z przeciążeniem około 41G. Z kolei jak podkreślają – H.
Lammer i O. Sidla:

„Ten, kto sterował niezwykłym trójkątem, zachowywał się jak prawdziwy as powietrzny. W

mistrzowski sposób wykonywał wszelkie uniki znane z podręcznika pilotażu. (...) Jednak ostatni
manewr z pewnością nie pochodził z żadnego podręcznika – w ciągu niecałej sekundy obiekt
przyspieszył do blisko 1800 km/h, zniżył pułap lotu z 3.000 do 1700 metrów i niespodziewanie
zatrzymał się w miejscu”.

Najzwrotniejsze samoloty są w stanie wykonywać manewry do 9G, a podyktowane jest to

odpornością ludzkiego organizmu

7

. Jeżeli zatem widziane nad Belgią UFO, były super tajnymi

samolotami wojskowymi, to mogły to być jedynie samoloty bezzałogowe – BPL

8

.

Jakkolwiek istnieje możliwość, że w USA opracowano trójkątny, niesamowicie zwrotny i szybki

samolot bezzałogowy

9

, który mógłby z powodzeniem wymanewrować myśliwce F-16, to istnieje

przynajmniej kilka powodów, dla których hipoteza, o takim wytłumaczeniu Fali UFO nad Belgią
jest nie do przyjęcia.

background image

Projekt samolotu A-12 Avenger II.

Po pierwsze, samoloty takie wyposażone w obojętnie jak zaawansowany napęd: odrzutowy,

pulsacyjny czy strumieniowy, w trakcie swojego lotu byłyby bardzo dobrze słyszalne. Jak zaś
podkreśla prof. John van Waterschoot:

„Pomimo wielkiej szybkości i niejednokrotnego przekroczenia bariery dźwięku, nie słyszano

żadnego gromu dźwiękowego (typowego, dla samolotu, który przekracza prędkość dźwięku –
przyp. BR). Nie ma dla tego żadnego wytłumaczenia”.

Po drugie maszyny takie były zapewne aparatami szpiegowskimi. Dlaczego w takim razie

zachowywały się w sposób tak zwracający na siebie uwagę? Czarne Trójkąty były intensywnie
oświetlone i często latały na bardzo niskim pułapie, nieraz przez długi okres czasu (czasem do 1,5
godziny) pozostając w tym samym rejonie. Gdyby zatem wykonywały one jakieś tajne misje, to z
pewnością robiłyby to bardziej dyskretnie. Poza tym, kilkakrotnie obserwowano dwa lub więcej
owych obiektów, a przecież samoloty szpiegowskie nie latają parami.

Jednak najważniejszym faktem, który wyklucza tego typu militarne wyjaśnienie belgijskich

wydarzeń, jest obszar na jakim były obserwowane Czarne Trójkąty, a którym był często (jak np. w
przypadku nocy 30-31 marca 1990) teren bardzo zaludniony. Prowadzenie nad takim obszarem
ćwiczeń wojskowych, w dodatku przez obce państwo (pojazdy te z pewnością nie były produkcji
Belgijskiej), jest niemożliwe do przyjęcia zarówno ze względów politycznych, jak i czysto
militarnych. Amerykanie swoje najnowsze technologie otaczają największą tajemnicą, testując na
odludnych terenach, jak słynna Strefa 51. Jak można przeczytać w książce „Niewidzialne
samoloty”:

„Do 1989 r., w celu zachowania tajemnicy, samoloty F-117 latały wyłącznie nocą w ściśle

określonej przestrzeni powietrznej w rejonie bazy lotniczej Nellis, nad pustynią Nevada”.

W dodatku, radary potwierdziły, że w trakcie pamiętnej pogoni dwóch F-16 za UFO, ten ostatni

schodził na bardzo niski pułap. „Ledwie jednak obiekt znalazł się na celowniku, UFO gwałtownie
opadło w kierunku ziemi i znikło wśród świateł leżącego w dole miasta”. Gdyby nawet gonionym
obiektem był jakiś super tajny amerykański samolot wojskowy, to pomijając już wiele innych
faktów, na pewno nie zapędzałby się tak nisko nad zabudowany, cywilny i gęsto zaludniony teren!

Jak podkreśla Nick Pope: „Technologia doświadczalna wyprzedza o co najmniej dziesięć lat

technologię znaną szerokim rzeszom ludzi. Ale prototypy nie latają nad głowami zdumionych
przechodniów. Testy prowadzi się na zamkniętych poligonach, tak więc to, co ludzie brali za UFO,
nie było naszym dziełem”. Również Faktor X zauważa, iż: „(...) wydaje się nieprawdopodobne, by
ktokolwiek prowadził ściśle tajne testy w pogodną noc nad gęsto zaludnionym obszarem”.

Jest to niemożliwe nie tylko ze względu na zagrożenie bezpieczeństwa ludzi, a przede wszystkim

background image

(niestety), ze względu na ogromne ryzyko utraty ściśle tajnej maszyny. Gdyby Amerykanie chcieli
sprawdzić możliwości swojego nowego samolotu, w konfrontacji z myśliwcami F-16, to zrobiliby
to na terenie jednej ze swoich tajnych baz, a nie nad miastami Belgii! Poza tym, czy supertajny
samolot latałby nad różnymi belgijskimi miejscowościami i świecił po ziemi snopami światła?

Stosunek Wojska i Nauki

Najważniejszym wydarzeniem z całej Fali Czarnych Trójkątów nad Belgią był opisywany już

bezowocny pościg za UFO dwóch myśliwców F-16. Jak podaje Faktor X:

„Zdarzenie z 30 marca odbiło się szerokim echem w kręgach wojskowych, okazało się

bowiem wówczas, że niezwykle drogi w utrzymaniu „parasol ochronny”, oparty na systemie
radarów i nowoczesnych myśliwców, jest po prostu nieszczelny”.

Ponieważ wypadków tych nie można było tak łatwo zlekceważyć (a może również i nie chciano

tego zrobić!), doszło do sytuacji bezprecedensowej. Oto były pomocnik Szefa Sztabu Belgijskich
Sił Powietrznych – Generał-Major Wilfried de Brouwer, potwierdził publicznie wielkie
zakłopotanie Armii Belgijskiej, wobec fali UFO nad tym krajem, mówiąc:

„Nawet jeśli przyjmiemy, że na razie nie ma żadnego zagrożenia, trzeba przyznać, że w ciągu

ostatnich szesnastu miesięcy mieliśmy do czynienia z naprawdę niezwykłym zjawiskiem”.

Ważnym uzupełnieniem tego stwierdzenia, jest inna wypowiedź generała Wilfrieda de

Brouwera, podczas wywiadu udzielonego niemieckiemu reporterowi Horstenowi Garbe. Na jego
pytanie o ewentualne wojskowe pochodzenie widzianych maszyn gen. Wilfried de Brouwer
powiedział:

„Z pewnością nie były to ćwiczenia wojskowe. Zachowanie tych obiektów wykracza poza

nasze możliwości. Jeśli mówię nasze możliwości, mam na myśli fakt, że przede wszystkim
obiekt latający pewnych rozmiarów nie może trwać zawieszony na małej wysokości i nie
wydawać żadnego dźwięku. O ile mi wiadomo, w prawie żadnym przypadku nie słychać było
jakichkolwiek odgłosów silnika. Po drugie zaobserwowane prędkości są poza wszelkimi
znanymi osiągami. Na pewno nie były to więc testy wojskowe”.

Podobną opinię odnośnie tych wydarzeń wyraził Sekretariat Sztabu Belgijskich Sił

Powietrznych w specjalnym dokumencie: „Report on the observation of UFOs during the night of
march 30-31, 1990” („Raport w sprawie obserwacji UFO w nocy z 30 na 31 marca 1990 roku”),
napisanym przez Majora Lambrechtsa. Wagę i niezwykłość tego raportu, podkreślił John van
Waterschoot pisząc: „Jest to jedyny wojskowy dokument o UFO na świecie, jaki był kiedykolwiek
przekazany opinii publicznej w całości (...)”. Słowa te pochodzą z jego książki pt. „UFO nad
Belgią”, która jest podobnie jak raport Majora Lambrechtsa, dokumentem unikalnym. Oto bowiem
profesor ekonomii i matematyki na Uniwersytecie w Leuven, nie tylko poświęca kwestii UFO całą
książkę (co jest rzadko spotykane w kręgach naukowych), ale również dowodzi w niej, iż Fali
Czarnych Trójkątów nad Belgią, nie sposób praktycznie wyjaśnić na gruncie znanej nam dziś
wiedzy akademickiej. Książka ta, jest tym wiarygodniejsza, że wstęp do niej napisany jest przez
wspomnianego wyżej Generała-Majora Wilfrieda De Brouwera oraz Marka Eyskensa, byłego
ministra Belgii i profesora ekonomii na Uniwersytecie w Leuven!

We wstępie tym Generał-Major Wilfried De Brouwer napisał m. in.:

background image

„Belgijska fala UFO była jedynym w swoim rodzaju zdarzeniem. Dużo z obserwacji było

sensacyjnych i nie udało się ich do teraz wyjaśnić”.

Poza tym, Generał podkreśla swój stosunek do hipotez związanych z samolotami F-117, pisząc:

„Jest to łatwe do rozstrzygnięcia jako błędne: po pierwsze, nie były wydane żadne zezwolenia

na aktywność nad Belgijską przestrzenią powietrzną, a po drugie, na jakiej podstawie te rzekome
Stealthy mogłyby latać z prędkością 60 km/h, później zwiększaną do niewiarygodnych szybkości
bez wydawania przy tym żadnego głośnego dźwięku!”

Do Fali Czarnych Trójkątów nad Belgią wielokrotnie publicznie ustosunkowywał się również

inny naukowiec – profesor fizyki na Uniwersytecie Katolickim w Louvain-la-Neuve i członek
SOBEPS – Auguste Meesen. Oto jedna z jego wypowiedzi:

„Zjawiska o których mowa, są w istocie nadzwyczajne i nie możemy wytłumaczyć ich za

pomocą naszego dotychczasowego zasobu wiedzy. (...) tego co tu się zdarzyło, nie można
odłożyć na bok. Relacji nie da się wyjaśnić zjawiskami meteorologicznymi, nie można
twierdzić, że to tajna broń, ani jakieś zwykłe obiekty latające”.

Właśnie ta bezprecedensowa postawa naukowców i Belgijskich Sił Powietrznych, jest

szczególnie istotna do podkreślenia. Jak by tego było mało, zajścia w Belgii stanowią praktycznie
pierwszy przypadek w historii ufologii gdy naukowcy i organy wojskowe jakiegoś państwa
współpracowały na szczeblu oficjalnym z prywatnymi organizacjami ufologicznymi. Fakt ten
podkreślają H. Lammer i O. Sidla, pisząc:

„Podczas fali obserwacji w 1989 roku belgijskie lotnictwo ściśle współpracowało z ufologami

z organizacji SOBES, aby dokładnie przeanalizować tysiące meldunków, jakie poczyniono w
przeciągu kilku miesięcy”.

Luc Burgin dodaje natomiast, że:

„Belgijski minister obrony osobiście dopilnował, aby relacje pilotów i zapisy radarowe nie

powędrowały jak zwykle do wojskowych szaf pancernych, lecz do SOBEBS, gdzie eksperci
poklasyfikowali je i opracowali”.

Jak z kolei stwierdził szef SOBEPS – Michel Bougard:

„Od dawna czekaliśmy na takie wydarzenie, a kiedy nastąpiło, utonęliśmy prawie w

ogromnej liczbie relacji”.

Potwierdzeniem tej współpracy jest fakt, iż 11 lipca 1990 roku, odbyła się konferencja prasowa,

zorganizowana wspólnie właśnie przez przedstawicieli Belgijskich Sił Powietrznych i ufologów z
SOBEPS. W wyniku wcześniejszej współpracy w opracowywaniu i badaniu setek raportów
składających się na całą Falę Czarnych Trójkątów nad Belgią, wojsko mogło oficjalnie potwierdzić,
że nie jest w stanie wyjaśnić tych zdarzeń w naturalny sposób, a technologiczne pochodzenie
obiektów pozostaje nieznane. Wykluczono również, aby pojazdy obserwowane nad Belgią
stanowiły nawet najbardziej zaawansowaną technologię stworzoną przez człowieka!

background image

Wnioski

Fala Czarnych Trójkątów nad Belgią, jest zdarzeniem niezwykłym, z kilku względów:

Po pierwsze jest ona bardzo dobrze udokumentowana. Ufolodzy z SOBEPS posiadają
setki raportów od naocznych świadków (w tym wielu żandarmów i wojskowych), które w
większości pokrywają się ze sobą, zarówno co do kształtu opisywanych obiektów, ich
wielkości, koloru i ilości świateł, oraz zachowania.

Po drugie, obecność i trudne do wytłumaczenia manewry obiektów zostały poparte przez
dane z radarów wojskowych (jeden należący do NATO) i cywilnych, oraz bezskutecznie
goniących jej dwóch myśliwców F-16.

Po trzecie, w badania nad wydarzeniami zaangażowali się bardzo poważni naukowcy
(prof. Auguste Meesen, prof. John van Waterschoot, prof. Mark Eyskens) i Belgijskie Siły
Powietrzne, wyrażając po raz pierwszy w historii badań nad UFO oficjalnie opinię,
przychylającą się do nieziemskiego pochodzenia fenomenu.

Po czwarte, Fala Czarnych Trójkątów nad Belgią, stanowiła jak dotąd bezprecedensowy
przykład, oficjalnej współpracy wojska i naukowców z organizacjami ufologicznymi.
Warto w tym miejscu dodać, że to Belgijskie Siły Powietrzne, czując swoją bezsilność w
konfrontacji z zaistniałymi wydarzeniami, same zwróciły się o pomoc do organizacji
SEBEPS, udostępniając jej wszelkie potrzebne dane i raporty.

Na zakończenie można jeszcze dodać niezwykle istotny fakt, a mianowicie, że Fala Czarnych

Trójkątów nad Belgią dobitnie obaliła stary mit o socjologicznym podłożu falowego występowania
UFO.

Kończąc zaś cały ten artykuł, jeszcze raz wypada zacytować byłego Zastępcę Szefa Sztabu

Belgijskich Sił Powietrznych – Generała-Majora Wilfrieda De Brouwera, który stwierdził:

„Fala UFO nad Belgią od 1989 do 1991 roku była i jest zagadką, która pozostała

niewyjaśniona”.

Przypisy:

1. SOBEPS (Societe Belge des Phenomenes Spatiaux) – prywatna organizacja ufologiczna

działającą na terenie Belgii.

2. Jest to radar należący do sieci radarów NATO.

3. Samolot F-117 oblatany został 18 lipca 1981 roku, zaś B-2 Spirit oblatano 17 lipca 1989 roku.

4. Zdjęcia samolotu F-117, pokazano publicznie pierwszy raz 10 listopada 1988 roku, zaś

fragmenty filmu ukazującego go w locie pod koniec 1989 roku, a zatem przed wydarzeniami
jakie miały miejsce w nocy z 30 na 31 marca w Belgii. Publiczna prezentacja bombowca B-2
odbyła się 22 listopada 1988 roku.

5. Czarne Samoloty, jest to umowne pojęcie określające samoloty, konstruowane i testowane z

zachowaniem największej tajemnicy. Pieniądze na ich badania pochodzą z tzw. Czarnego
Budżetu, czyli nie podlegają kontroli Kongresu Stanów Zjednoczonych. Przykładami takich
maszyn są samoloty: U-2, SR-71, F-117, B-2, a obecnie Aurora. Większość z nich testowana
była w słynnej Strefie 51.

6. Samoloty hipersoniczne, są to samoloty latające z prędkościami przewyższającymi pięciokrotną

prędkość dźwięku, czyli powyżej 5 Ma.

7. Nawet w najnowszych samolotach, mimo zastosowania specjalnych skafandrów, piloci nie są w

stanie wytrzymać przeciążeń większych niż 9G. Powyżej tej wartości następuje na tyle duży

background image

spadek ciśnienia krwi w ich mózgach, że konsekwencją jest utrata przytomności i co za tym
idzie kontroli nad samolotem.

8. BPL – Bezpilotowe Statki Latające

9. Być może powstał on na bazie zaniechanego na początku lat dziewięćdziesiątych projektu

samolotu A-12 Avenger.

Autor: Bartosz Rdułtowski
Magazyn „UFO”, nr 3, 2001


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Czarny trójkąt Europy, Różne teksty
Czarny trójkąt, BIOLOGIA UJ LATA I-III, ROK II, semestr II, Ochrona środowiska, ochrona srodowiska
Czarny trójkąt Europy, Różne teksty
Romański Marek Czarny trójkąt
Czarny trojkat Romanski Marek
Praca licencjacka Czarny potok i Góry nad czarnym morzem
Nad czarnym lasem zaszło słonce
Nad czarnym lasem zaszło słonce
KOD RAMKA ONI LOVE NAD WODA I TEKST NA CZARNYM TLE ZMODYFIKOWANA
Pieśń nad pieśniami bardzo czarny kot
STARE DOBRE MAŁŻEŃSTWO Czarny blues o czwartej nad ranem
SDM Czarny blues o czwartej nad ranem
opieka nad dawcą pełna wersja
Czynności kontrolno rozpoznawcze w zakresie nadzoru nad przestrzeganiem przepisów

więcej podobnych podstron