MAJA BŁASZCZYSZYN - DIETA ŻYCIA
- CZTERY PORY ROKU WIOSNA to chyba najtrudniejsza pora roku dla zwolenników Diety Diamondów.
Przechowywane przez całą zimę warzywa korzeniowe i jabłka są już niesmaczne i mało wartościowe.
Wyhodowane w szklarniach nowalijki - bardzo drogie i przesycone chemią. Co jeść, jeśli w myśl zaleceń
Diamondów, nasze pożywienie powinno zawierać 70 procent produktów naturalnych nieprzetworzonych -
owoców i warzyw. Są co prawda importowane owoce - cytrusy, banany - i część osób na pewno z nich
korzysta. Inni hołdują zasadzie, że należy jeść wyłącznie produkty miejscowe, wyhodowane w promieniu
100 km od miejsca zamieszkania. No cóż, DIETA ŻYCIA, jak to wielokrotnie podkreślałam, nie jest reżimem,
przymusem, więzieniem. Możemy od niej odstępować i ponownie powracać - jak synowie marnotrawni.
Nic się nie stanie jeśli co jakiś czas, na dłuższe lub krótsze okresy wrócimy do dawnego tradycyjnego
sposobu odżywiania. Mamy przy okazji możliwość porównania samopoczucia "diamondowego" i
tradycyjnego. W dalszym ciągu otrzymuję setki listów, zdecydowana większość osób przekazuje swoje
dobre doświadczenia ze stosowania diety. Odnoszą skutek moje apele o swobodne i indywidualne
podejście do zasad. Jeszcze raz powtarzam: KAŻDY CZŁOWIEK JEST INNY, i każdy organizm ma inne
potrzeby. Trzeba brać pod uwagę aktualny stan zdrowia, przyzwyczajenia, tryb życia, możliwości finansowe
i inne. Każdy powinien stworzyć sobie swoją własną DIETÉ ŻYCIA w oparciu o zasady, swoje potrzeby,
kierując się intuicją sterowaną zdrowym rozsądkiem. Biorąc pod uwagę bardzo liberalne i swobodne
podejście do teorii Diamondów, dziwią mnie nieco zajadłe, pełne pasji ataki nazywające ją "niebezpieczną
dietą", określenia typu "włos jeży się na głowie" i temu podobne. Piszę o tym szerzej w STYLU ŻYCIA, ale nie
zaszkodzi przypomnieć, że zawsze powinno być miejsce na różne systemy, teorie i poglądy. Jeśli komuś
sposób życia według Diamondów nie odpowiada lub szkodzi - po prostu przestaje go stosować.
Zastanawiam się dlaczego osoby krytykujące "w czambuł" DIETÉ ŻYCIA nie spróbują znaleŽć zbieżności i
punktów gdzie jesteśmy zgodni. Czyżby nie przyznawali mi racji, gdy walczę o zwiększenie spożycia
świeżych owoców, warzyw, bogactwo naturalnych produktów i przypraw ziołowych, ograniczenie
tłuszczów zwierzęcych, odrzucenie nadmiaru sztucznie barwionych i aromatyzowanych słodyczy i napojów?
Przecież jest to właśnie w zgodzie z racjonalnym żywieniem! Diamondowie również spotykają się w swoim
kraju z zajadłą krytyką. Głównie ze strony profesjonalistów - zawistnych i zazdrosnych, skostniałych w
swoich przestarzałych poglądach oraz producentów tych wszystkich przetworzonych cudów cywilizacji,
dzięki którym jesteśmy "coraz zdrowsi i silniejsi, nie chorujemy i mamy coraz więcej energii" (?!). Zarzuca
mi się, że propaguję niejedzenie mięsa i mleka oraz jego przetworów. A to nie tak! DIETA ŻYCIA to nie dieta
wegetariańska, makrobiotyczna lub wegańska, aczkolwiek jest ich bliską kuzynką i w tym kierunku się
skłania. Dlaczego zatem właśnie ona jest tak zajadle krytykowana, mimo że nie jest tak radykalna i
rygorystyczna, jak wymienione powyżej? No cóż - polskie piekło! Jeśli coś jest popularne należy
skrytykować, ale to mało - bo krytyka jest często pożyteczna i twórcza, a więc opluć, zdyskredytować i
zniszczyć. Na szczęście DIETA ŻYCIA nie potrzebuje obrony, ona broni się sama. Broni się przez swoją
skuteczność, udowodnioną na tysiącach przykładów. Wydawca prosił mnie o podjęcie drobiazgowej
polemiki z zarzutami. Między innymi o ustosunkowanie się w DIECIE ŻYCIA - Wiosna do dwóch bardzo
obszernych listów dr farm. Edwarda Wawrzyniaka z Gdańska. Z kilkoma uwagami Pana doktora zgadzam
się. Między innymi słuszne jest ostrzeżenie przed nadmiernym spożywaniem szpinaku, zawierającego kwas
szczawiowy. Jest to niewskazane, szczególnie dla osób mających tendencję do kamicy nerkowej -
szczawianowej. DIETA ŻYCIA, poza podaniem paru przepisów, nie zachęca specjalnie do jego spożywania.
Do uwag dotyczących mleka nie będę się ustosunkowywać. W DIECIE ŻYCIA napisałam, że "spożywanie
produktów mlecznych jest podobnie kontrowersyjne jak jedzenie mięsa". Są to poglądy Diamondów
którym częściowo przyznaję rację. Sama zresztą piję od czasu do czasu mleko i jem ser. Jeśli ktoś lubi
mleko, nic go nie przekona, aby przestał je pić. Czy tomy napisane na temat szkodliwości palenia
papierosów są w stanie przekonać nałogowców? Ja poza tym nie nakłaniam do odrzucenia mleka i mięsa,
lecz do zaprzestania NADMIERNEGO ich spożywania. To samo dotyczy pieczywa, słodyczy, tłuszczów
zwierzęcych. Są ludzie, dla których przyjemnością i pasją jest wynajdywanie nieścisłości, błędów, potknięć
w tym co ktoś inny napisał. Zastanawiam się wtedy zawsze, dlaczego oni sami nie piszą książek, jeśli tak
dobrze wszystko wiedzą. Oczywiście wskazówki dr Edwarda Wawrzyniaka są cenne i wezmę je pod uwagę
przygotowując dalsze publikacje. Pisząc książkę, zwłaszcza po raz pierwszy w życiu, popełnia się błędy.
Jestem wdzięczna wszystkim, którzy pomagają mi je korygować. Na łamach pisma "Skandale" i miesięcznika
"Nie z tej ziemi" zaatakowana zostałam przez czytelniczkę z Pudliszek - technologa żywienia. Pisze między
innymi: "Uważam, że DIETA ŻYCIA oparta na Diecie Diamondów to "piramidalna bzdura". Szkoda, że Pani
Błaszczyszyn nie wie, że wszystkie owoce, soczki i surówki są bardzo wychładzające, wyziębiające... czynią
wiele złego w organiŽmie. Rano wychładza pani organizm soczkami, a w południe serwuje pani np. "zupę
żniwiarzy", którą powinien jeść raczej Sybirak. Ta nasza wspaniała kuchnia z naszymi wspaniałymi zupami
jarzynowymi, kapuśniakami, grochówkami, fasolówkami, barszczami, to jedyny sposób na przeżycie, na
zdrowie - nasze polskie zdrowie". I dalej: "Biorąc pod uwagę naszą polską rzeczywistość (wzrost
zachorowań u dzieci, młodzieży, dorosłych), sytuacja jest następująca: jesteśmy w dzieciństwie i wieku
młodzieńczym bardzo wychładzani, a w dorosłym życiu dogrzewamy się (?) właśnie paląc papierosy, pijąc
alkohol, jedząc tłustą wieprzowinę. ...dieta Diamondów jest najbardziej groŽna dla naszego społeczeństwa.
Jest nowym stylem kolorowego zachodniego życia, bogatego w gotowe soczki, surówki, sałatki, owoce
najróżniejszego asortymentu" itd. Nie przytoczę wszystkich zarzutów, bo niektóre są absolutnie zgodne z
moimi poglądami. Czyżby Pani Anna Ciesielska z Pudliszek nie czytała książki? Ja przecież też walczę z
gotowymi soczkami, które uważam za bardzo szkodliwe, nie namawiam, a wprost przeciwnie, do jedzenia
słodyczy, nadmiernego spożycia mleka, czosnku i cebuli, krytykuję przejadanie się, odradzam jedzenie
konserw, wędlin i wszelkich potraw ze środkami konserwującymi, aromatyzującymi, barwnikami, itp. A
więc gdzie u naszej Czytelniczki ta równowaga psychiczno - duchowa? Ton wypowiedzi był raczej ostry,
napastliwy, pełen zawiści. Jeszcze raz do znudzenia powtarzam! Propozycja DIETY ŻYCIA to jedna z wielu
jakie są na naszym rynku księgarskim, poza makrobiotyką, kuchnią chińską, wegetarianizmem, dietą dr
Kwaśniewskiego (mięso i tłuszcze zwierzęce w dużych ilościach), dietami cud i wielu innymi. Propozycja to
nie nakaz odżywiania się tak i tylko tak! Każdy ma chyba dość zdrowego rozsądku aby wybrać sobie to co
mu najbardziej odpowiada lub na przykład pomieszać niektóre zasady i stworzyć własny, indywidualny
system. Ponieważ Dieta Diamondów jest niezwykle popularna na Zachodzie - z fanami jej spotkałam się we
Francji Anglii i krajach Skandynawskich (jakoś nie narzekają na "wyziębianie organizmu") - uważam że
przedstawienie złagodzonej, dostosowanej do polskich warunków wersji jest lepsze niż żywe, dokładne
tłumaczenie pasujące bardziej do słonecznej Kalifornii. A oto fragment listu ilustrujący wpływ Diety
Diamondów na "wyziębianie organizmu". Piszą Marianna, Ryszard, Agnieszka i Emilka z Żydowa koło
Gniezna: "Książkę DIETA ŻYCIA kupiłam po dłuższym poszukiwaniu w połowie sierpnia. Mam dwie prawie
już dorosłe córki. Wszystkie trzy przeczytałyśmy książkę i zaczęłyśmy stosować dietę. Mąż też stosuje
niektóre zalecenia. Latem zamiast lodów kupowaliśmy banany. Wszyscy domownicy stracili na wadze po
kilka kilogramów, wszyscy odczuwają pozytywne skutki. Najbardziej cieszy się córka, bo wiadomo, że
młodym dziewczynom najbardziej zależy na zgrabnej sylwetce. Młodszą córkę od zerówki często bolała
głowa, chodziłam z nią po różnych lekarzach. Nie wiem, czy to wpływ diety, ale od dłuższego czasu nie
odczuwa w ogóle bólu. Znajomi wokół nas są zakatarzeni, chorzy, a my czujemy się świetnie. W
paŽdzierniku jeŽdziłam do zrywania jabłek (dorabiam, bo ciężkie czasy) - nieraz przemarzłam - ani katar, ani
kaszel mnie nie chwycił. Inni chorowali, a ja nie. Ostatnio kupiliśmy "Sałatki dla zdrowia" i "Dieta Życia -
Jesień". Pomogły nam one urozmaicić jadłospis. Dietę udaje nam się stosować w 70 - 80 procentach. Dziś
po trzech miesiącach "innego" jedzenia doszłyśmy do tego, że możemy już w ogóle nie jeść mięsa. Z
początku bywało różnie". Jest to dość charakterystyczny list, dlatego przytoczyłam go prawie w całości.
Wiele osób pisze o utracie wagi, poprawie samopoczucia, zaniku migrenowych bóli głowy i o tym, że
przestali się przeziębiać. Ja u siebie też zauważyłam te efekty. Dawniej chorowałam wiosną i jesienią -
grypa, angina, zapalenie gardła, zapalenie oskrzeli - gdy przeszłam na dietę Diamondów zdecydowanie
wzrosła odporność - od półtora roku ani razu nie byłam zaziębiona - ten sam efekt obserwuję u rodziny i
przyjaciół. Aby zakończyć już kontrowersyjną polemikę z wypowiedzią ze "Skandali" pragnę przytoczyć
fragment listu p. Barbary G. z woj. krakowskiego. "Oburzył mnie "napad" na panią w "Skandalach", owszem
ta pani ma trochę racji, pani ma więcej. Jest wielu ludzi, którym pani dieta odpowiada np. pan Makary
Sieradzki (wydał książkę, niedawno pojawiła się w księgarniach) - pt. "Życie bez chorób" (przyp. aut.), oraz
osoby, którym nie jest zimno. Co do mnie to stosujemy dietę od lutego 1991 r. ja i moja 5 - letnia córka. Nie
jest ona całkiem dosłowna. Rano (do południa) jemy owoce lub pijemy soki - nic lepszego sobie nie
wyobrażam na śniadanie (dzięki temu mamy regularne wypróżnienia, mnie zniknęły wypryski z twarzy, u
dziecka znikły bóle brzucha). Jeśli jemy coś co Pani nie zaleca, to tylko na kolację. A jeśli chodzi o zimno to
nie zrezygnowałyśmy z owoców; podgrzewamy je lekko (tzn. soki lub sałatki owocowe) oraz rezygnujemy
czasem z owoców, które "wyziębiają" organizm - jak pomarańcze, cytryny, banany. Pijemy np. sok z
marchwi (daje ciepło), jemy rodzynki i inne suszone owoce oraz świeże: czarne winogrona, morele,
brzoskwinie, ale głównie jemy jabłka. Ponadto wszystkie potrawy przygotowuję według zasady chińskiej
pięciu przemian, nie stosuję również mrożonek gdyż nie mają w sobie życia. Potrawy przez Panią
proponowane są super, ale właśnie jeśli je przygotuję wg pięciu elementów. Próbowałam w ten sam
sposób przygotować nasze tradycyjne posiłki, ale to nie to samo, Žle się czułam. Pani dieta jest bardzo
fajna; wszystko przecież można jeść i nie rozumiem tej pani ze "Skandali" - czym ona jest tak oburzona, czy
rzeczywiście jest zdrowa? Skoro tyle złości w jej liście? Nie wystarczy przeczytać jedną książkę i uwierzyć.
Jest tyle wspaniałych różnych książek, a każda utwierdza nas w swoich racjach. A my, cóż - sami musimy
wypróbować i oceniać CO DLA NAS NAJLEPSZE, a nie od razu krytykować z pasją - każdy człowiek jest inny.
Wielu osobom poleciłam pani dietę i są zadowolone". Przepisałam list niemal w całości sądzę, że nie ma
Pani do mnie żalu Pani Barbaro - to są właśnie moje poglądy często wyrażane. Wiele miesięcy przed tą
polemiką napisałam to samo co Pani pisze - w książce STYL ŻYCIA. A tak naprawdę to moją dewizą jest
TOLERANCJA, ŻYCZLIWOśĽ, SZACUNEK dla poglądów innych niż moje, bo każdy człowiek jest, i ma prawo
być inny, tak jak Pani to napisała. Pragnę zacytować jeszcze kilka listów, bo uważam, że aktualne problemy
różnych ludzi są najlepszą ilustracją skutków i wątpliwości nękających zwolenników "diamondowego życia".
Oddaję głos Anecie M. z Kłodzka: "Ten wspaniały styl odżywiania bardzo mi pomógł. Jestem 17 - letnią
dziewczyną, od 3 lat uczę się w Liceum Ekonomicznym w Kłodzku. Od momentu przejścia z okresu
dziecięcego do tzw. młodzieńczego zaczęły się moje kłopoty z dość znaczną nadwagą, z czasem odkryłam
również, że mam ostre zaparcia, jak na tak młodą osobę (do trzech dni). Z moimi stale narastającymi
problemami nie mogłam dać sobie rady. W końcu popadłam w straszne kompleksy i załamałam ręce. Dziś
odkryłam niektóre przyczyny złego samopoczucia. Od małego mama (niestety, stwierdzam to z przykrością)
przekarmiała mnie: różnego rodzaju kaszkami na mleku, przerażającymi objętościami obiadu (złożonego w
znacznej części z mieszanki mięsno - ziemniaczanej, z niewielką tylko ilością warzyw). Wpojono mi również,
że po obiedzie, śniadaniu lub kolacji należy zjeść, na deser owoce, co wzbogaca w witaminy i prawidłowo
odżywia, dostarczając energii. Po przeczytaniu Pani książeczki, poczułam się oszukana i zdezorientowana:
dlatego też postanowiłam sama spróbować. Efekty były natychmiastowe - lepsze samopoczucie
(początkowo - niezbyt przyjemne ssanie w żołądku), wzrost energii i spadek wagi - z czego najbardziej
byłam zadowolona i co przekonało mnie do stylu odżywiania Diamondów. Zaczęłam się normalnie
wypróżniać - co również napawało mnie szczęściem. Czy nie przyszło Pani na myśl, zorganizowanie
"małego" kursu dla zainteresowanych - wydaje mi się ten pomysł REWELACJĆ. Oświadczam, a nawet
zapewniam, że byłabym pierwszą, która przyjechałaby na taki kurs zdrowego żywienia". Aneto! Na razie o
tym nie myślałam, ale może pomyślę. Rodzajem nauki zdrowego żywienia jest pobyt w Sanatorium
"ATRlUM" w Polańczyku. Oprócz korzystania z wyżywienia zgodnego z DIETĆ ŻYCIA, można nauczyć się tam
przyrządzania potraw i podyskutować z personelem kuchni. Ogromnie ważnym aspektem pobytu w
Sanatorium jest również gimnastyka, dobrana do poziomu sprawności. Po powrocie do domu można ją
nadal stosować. A oto list pani Joanny Z. z Warszawy: "Po przeczytaniu Pani książki "DlETA ŻYCIA" pragnę
przekazać wyrazy najwyższego uznania. Zrobiła Pani "świetną robotę". Czyta się to jednym tchem. Już sam
wstęp i pierwsza część książki wydały mi się niezwykle interesujące i zachęcające do spróbowania nowego
sposobu życia. Nie musiałam wstawać raniusieńko, biec prawie kilometr do przystanku. W pracy również
często nie było czasu by spokojnie zjeść drugie śniadanie tzn. dwie chrupiące bułeczki z wędliną, serem, etc.
Gdy przestałam pracować zawodowo - odetchnęłam radośnie - wreszcie będę miała możność dogodzić
swemu podniebieniu! No i zaczęło się: kilka razy dziennie kanapki, z chrupiącym pieczywem + plasterek
ogórka, pomidora. Prócz tego zaczęłam odczuwać, prawie niemożliwą do opanowania, chęć "na słodycze".
Codziennie w domu musiał być kawałek ciasta, herbatniki, galaretki, lub chociażby torba cukierków czy
budyń. W ten właśnie sposób, mając 168 cm wzrostu ważyłam 70 kg. To już po dietach odchudzających,
które stosowałam, gdy skończyłam karmienie piersią. Pewnie uśmiecha się Pani teraz, myśląc że to jeszcze
nie taka tragedia. Na pewno! Ale przed zajściem w ciążę byłam dość szczupła i lżejsza, aktywniejsza i
bardziej zadowolona z życia. To co przydarzyło się póŽniej spowodowało, że poczułam się stara, obrzydliwa,
otłuszczona i nieustannie rozdrażniona, nie mówiąc już o chęci do życia. Już po przeczytaniu kilku stron Pani
książki, poczułam, że wreszcie to jest to! Sposób odżywiania, który bardzo mi odpowiadał. Postanowiłam
spróbować, prawdę mówiąc bardziej pod kątem korzyści zdrowotnych niż tych estetycznych, związanych z
chudnięciem. Nie stawiam sobie żadnych warunków typu - dieta przez 2 tygodnie czy miesiąc - potem
powrót do starych zwyczajów. Powiedziałam sobie: zaczynam i postaram się nigdy od tego nie odejść.
Zaczęłam od owoców - bo zawsze ogromnie je lubiłam. Kolacja jeszcze przez trzy dni była "tradycyjna". Gdy
zorientowałam się, że jedząc kilka owoców nie odczuwam głodu - zerwałam ostatecznie ze starymi
przyzwyczajeniami. I stał się cud, którego tak naprawdę chyba się nie spodziewałam. Któregoś dnia
założyłam stare spodnie, które raptem zawisły mi na biodrach, jak na manekinie! A jeszcze nie tak dawno
zapinałam guzik z wciągniętym brzuchem. Pobiegłam się zważyć - 3 kg mniej! Poczułam jakby nowy
przypływ energii. Te efekty utwierdziły mnie w przekonaniu, iż jest to najcudowniejsza dieta jaką można
stworzyć, taka rzeczywiście DIETA ŻYCIA. Po trzech tygodniach (bardzo dowolnego zresztą) stosowania się
do podanych w książce zaleceń - schudłam 5 kg, nie uprawiając żadnych ćwiczeń fizycznych (z braku
możliwości - przy dziecku), jedząc na kolację lub obiad parówkę, jajecznicę lub nawet kotlet schabowy,
tylko wszystko z dużą ilością świeżych warzyw, no i oczywiście do południa tylko owoce. Potwierdziło się to,
co Pani pisała we wstępie książki, te występujące w początkowym okresie stosowania diety dolegliwości. Ja
miałam jedynie tzw. "mroczki w oczach", gdy zbyt raptownie wstałam lub schyliłam się. Ale mniej więcej po
tygodniu minęło to jak ręką odjął. Teraz czuję się fantastycznie! Mam w sobie tyle chęci do życia, energii,
pomysłów. Być może częściowo jest to też związane z porą roku, ale główną przyczyną jest - DIETA ŻYCIA.
Pani Maju, stał się kolejny cud - nie czuję potrzeby jedzenia słodyczy! Owszem pozwalam sobie czasem na
kawałek czekolady, czy nawet małe ciastko, ale wówczas, kiedy rzeczywiście odczuwam większą potrzebę.
Lecz na co dzień nie ma absolutnie żadnych problemów. Nie czuję się związana rygorami, w zasadzie jem
podobnie jak reszta rodziny - jedynie odpowiednio zestawiając składniki posiłków. Po zjedzeniu owoców i
świeżych warzyw - zupełnie nie odczuwam pragnienia. Zamierzam pozostać przy tym sposobie odżywiania
na zawsze. Kiedy nadarza się uroczystość z poczęstunkiem, wówczas daję sobie dyspensę po czym następny
dzień jest wyłącznie owocowy. To, co jest rezultatem diety, przeszło moje oczekiwania, a najciekawsze
wydaje mi się to, że nie zauważam u siebie chęci powrotu do dawnego sposobu. I nie ma też miejsca to, co
przy stosowaniu jakiejkolwiek innej diety było na porządku dziennym, mianowicie obsesyjna myśl: "Co to ja
sobie zjem, jak skończę się katować tą dietą". W tej chwili wiem, że jeśli bardzo będę miała ochotę na
określony pokarm - to wcale nie muszę sobie odmawiać, tyle tylko, że staram się stosować zasadę łączenia
(tego prawidłowego) produktów. Muszę się przyznać, że jeszcze nie miałam okazji zastosować żadnego z
przepisów kulinarnych, które Pani podaje ale, gdy wczytałam się dokładniej, coraz bardziej zaczyna mnie
pociągać możliwość przyrządzania zupełnie niespotykanego, a jednocześnie superzdrowego posiłku, który
może skonsumować cała rodzina. Dziękuję za trud i wysiłek, który włożyła Pani w pracę nad tą książką. To
jest naprawdę wspaniałe i skuteczne. Pragnęłam podzielić się z Panią moimi spostrzeżeniami, tak jak czynię
to rozmawiając ze wszystkimi znajomymi mi osobami. Mogę stanowić żywą reklamę DIETY ŻYCIA". Dziękuję
Pani Joanno, cieszę się wraz z Panią i właśnie dla takich osób jak Pani są następne książeczki. Uchwyciła
Pani bezbłędnie moją intencję, aby korzystając z zasad i informacji zawartych w diecie Diamondów -
prowadzić normalny, bezstresowy tryb życia. Przyszedł również list od Pani Janiny z Poznania. "Dziękuję za
dietę Diamondów. Na wstępie muszę się zastrzec, że jestem chuda, byłam zawsze, 164 cm - 53 kg. Nie jest
to jednak ważne. Od lipca stosuję tę dietę (list nadszedł w końcu listopada). Otóż miałam tzw. ciśnienie
skaczące - od niskiego po wysokie i to zdarzało się parę razy dziennie. Przy wadzie serca bez nitrogliceryny
nie poruszałam się w ogóle - byłam przeświadczona, że nie przeżyję jesieni, zapomniałam dodać, że mam
60 lat. Proszę sobie wyobrazić, że od lipca nie musiałam brać ani razu nitrogliceryny, ciśnienie uspokoiło mi
się, nie znaczy, że jest idealnie, ale to już nie jest męka. Nie wydaję więcej pieniędzy, ponieważ mam 800
tys. emerytury i żyję z ołówkiem w ręku, więc wiem ile wydaję. Sama kombinuję potrawy różne". W części z
przepisami podany jest sposób Pani Janiny na przyrządzanie ziemniaków, które na wiosnę nie są już
smaczne a według tego przepisu są wyśmienite. List jest doskonałą ilustracją tego, że nawet mając skromne
fundusze, można korzystać z dobrodziejstwa zasad Diamondów. To nie jest styl życia dla bogaczy, jak mi raz
ktoś zarzucił. To sposób na życie dla ludzi, którzy chcą być zdrowsi. I jeszcze jeden list na temat regulacji
ciśnienia krwi, od Pani Marii K. ze Szczecina, autorki 4 ciekawych przepisów, "...Po przejściu na ten nowy
styl żywienia czuję się bardzo dobrze. Ze względu na to, że byłam niskociśnieniowcem często bolała mnie
głowa, teraz bóle ustąpiły, a ciśnienie jest jakby normalne - 120 na 90, poprzednio miałam 90 na 60. Bardzo
często miałam zgagę co też ustąpiło. Najbardziej jednak cieszę się, że od kiedy jestem na tej diecie, ani razu
nie miałam skurczu lewej łydki - co bardzo mi dokuczało". Pani Maria ma jednak kłopot, liczyła na to, że na
DIECIE ŻYCIA schudnie - a tu nic! Dalej pisze: "Chciałabym wspomnieć o księgowej z naszego przedszkola.
Jest to starsza pani - emerytka, która zawsze miała kłopoty z kręgosłupem. Przeszła na dietę Diamondów i
w ciągu miesiąca schudła 8 kg. Dlaczego nie ja! Czy rzeczywiście tak ma już pozostać!". Pani Maria od 1981
roku była stale na lekach hormonalnych, które spowodowały tuszę i całkowite rozregulowanie normalnie
precyzyjnie działającego układu. Sądzę, że minie sporo czasu nim organizm wróci do normy i prawidłowej
wagi. Szczerze tego Pani życzę. Miałam już zakończyć cytowanie listów, gdy listnosz przyniósł list od 19 -
letniej Agnieszki ze Szczecina. A oto jego fragmenty: "Wiem, że dostaje Pani wiele listów z
podziękowaniami. Ja chciałabym się dołączyć. Pozbyłam się wielu przykrych dolegliwości. Najważniejsze to:
- otyłość w ciągu dwóch miesięcy schudłam 16 kg (stanowczo za szybko - przyp. aut.) - wreszcie
przypominam kobietę, a nie pulchnego bobaska, - migrena (potworna choroba, która wyłącza z
normalnego życia) - nie wiem już co to znaczy, - senność (spałam po przyjściu ze szkoły, chodziłam jak
lunatyk). Dziękuję bardzo! DIETÉ ŻYCIA reklamuję gdzie mogę. W szkole zorganizowałam "Dzień zdrowej
żywności", na którym wyjaśniłam zasady DIETY. Chodzę do różnych klas z wykładami na temat
wegetarianizmu i DIETY ŻYCIA. Wszystkie koleżanki zaczepiają mnie i proszą o sposób na tak szybkie i łatwe
schudnięcie. Jestem pewna, że kiedy będę miała rodzinę, moje dzieci od początku będą jadły zdrowo. Bawi
mnie i fascynuje komponowanie sałatek i potraw według zasad DIETY i bezmięsnych". Agnieszka podaje
kilka własnych oryginalnych i prostych przepisów, które odnajdą Państwo w DIECIE ŻYCIA - WIOSNA. W
ostatnim okresie, już po napisaniu DIETY ŻYCIA - JESIEą, dostałam sporo listów z przepisami. Postanowiłam,
mimo że nie wszystkie pasują do wiosny, włączyć je do tego wydania. Przerodzi się ono w coś w rodzaju
kwartalnika, na którego łamach możecie Państwo wyrażać swoje opinie i zamieszczać własne przepisy.
Zapraszam do udziału w wydawaniu tych broszurek! Listy proszę nadsyłać na adres nowej siedziby
Przychodni Medycyny Naturalnej: KOMED Al. Ujazdowskie 20 00-540 WARSZAWA tel. 628-74-82(83)
PRZEPISY Tak jak napisałam we wstępie - DIETA ŻYCIA - WIOSNA 92 - przerodziła się jakby sama, w coś w
rodzaju kwartalnika, trybuny dla Czytelników, zwolenników i wrogów diety Diamondów. Dlatego właśnie
nie starałam się dobierać szczególnie starannie potraw do pory roku - oddając głos Państwu - moim
Czytelnikom. Nie ma tu ścisłego podziału - są zaledwie 3 zupy, za to dużo sałatek i dań gorących i zaledwie
jeden deser - Wielkanocny. Apeluję, aby starali się Państwo jeść posiłki bardzo różnorodne i unikali
jednostajności. W każdym produkcie są inne substancje i dostarczanie różnych rodzajów zapewnia
organizmowi wszystko co jest mu do zdrowia potrzebne. Mam nadzieję, że DIETA ŻYCIA - LATO, będzie
równie jak WIOSNA - dziełem moich Czytelników. ZUPY (1) Wspaniały barszcz pani Ewy K. z Krakowa 3 kg
buraków 3 marchwie 3 pietruszki 3 selery 3 cebule 15 ząbków czosnku zgniecione w prasce (można mniej
lub wcale jeśli nie lubimy czosnku) 3 łyżki kminku 3 łyżki cukru lub miodu 3 łyżeczki soli 1 laska pokrojonego
w piórka chrzanu 7 - 8 litrów letniej, przegotowanej wody Warzywa po umyciu i obraniu zetrzeć na tarce
jarzynowej lub w malakserze. Dodać pozostałe składniki. Zalać wodą i dodać kawałek razowego chleba.
Zawiązać gazą i pozostawić w ciepłym miejscu. Gdy barszcz skiśnie, odcedzić sok i przelać do butelek.
Przechowywać w lodówce lub bardzo chłodnym miejscu. Pić koniecznie na surowo. (2) Zupa seczuańska w
wersji diamondowej 1 litr bulionu warzywnego (lub z kostki) 4 grzyby suszone 1 kapusta pekińska lub 1/2
główki kapusty włoskiej - pokrojonej 2 cebulki 1 łyżka koncentratu pomidorowego około 10 dkg makaronu
chińskiego (cieniutki, przezroczysty) 2 - 3 łyżki soku z cytryny 1 łyżeczka oleju sezamowego (niekoniecznie
ale dodaje wiele smaku, a pokazał się ostatnio w sklepach) sól, pieprz, ostra papryka do smaku 2 łyżki oleju
rzepakowego lub oliwy do smażenia Grzyby namoczyć i ugotować. Pokroić w paski - wywar dodać do
bulionu. Kapustę, grzyby, cebulę podsmażyć na silnie rozgrzanym tłuszczu. W garnku podgrzać bulion -
dodać podsmażone produkty, podgotować. Dodać koncentrat pomidorowy, makaron i sos sojowy.
Gotować na małym ogniu około 20 minut. Dodać sok z cytryny, przyprawy, olej sezamowy. Zupa ma smak
ostro - kwaśny. (3) Zupa krem z grochu 30 - 40 dkg łuskanego żółtego grochu 1/2 selera pokrojonego 1
łyżeczka kminku - zmielonego 2 ząbki czosnku zmiażdżone sok z cytryny do smaku natka pietruszki lub
koperek posiekane, sól, pieprz do smaku Groch namoczyć na noc. Ugotować do miękkości wraz z selerem.
Przyprawić do smaku. Przetrzeć przez sito lub zmiksować. Posypać zieleniną. Podawać najlepiej z grzankami
ale można również z ryżem, makaronem lub pieczywem. SOSY (4) Sos koktajlowy Pani Kaliny M. z
Częstochowy 1 łyżeczka majonezu 2 łyżeczki ketchupu 1 łyżeczka sosu Concester (dostępny w Pewexie) l/4
- l/2 łyżeczki sosu Tabasco (dostępny w Pewexie) 3 łyżki bitej słodkiej śmietany 1/4 papryki pokrojonej w
drobniutką kostkę 8 maleńkich cebulek z marynaty - pokrojonych sól, pieprz do smaku. Wymieszać
wszystkie składniki. Sos podawać z sałatkami z zawartością owoców, makaronu, ryżu oraz tuńczyka,
kurczaka. (5) Sos jarzynowy Pani Jadwigi W. ze świdnika 1 cebula pokrojona w kostkę 1 marchewka utarta
na tarce jarzynowej 1 seler utarty na tarce 1 pietruszka utarta na tarce 2 - 3 pomidory pokrojone w kostkę
natka pietruszki drobno posiekana sól, pieprz, zioła do smaku łyżka masła, 1 - 1/2 szklanki wody. Cebulkę
zeszklić na tłuszczu. Podsmażyć też inne jarzyny. Podlać w rondelku wodą. Dusić do miękkości. Przetrzeć
przez sito lub zmiksować. Sos powinien być gęsty, ale bez zasmażki, z samych jarzyn. Na końcu dodać natkę
i przyprawy. Sosem można polać: makaron, parówkę uduszoną w liściu kapusty, kalafior, ryż, kaszę, mięso
gotowane, rybę smażoną lub duszoną. (6) Sos tahini arabsko - turecki 1 filiżanka orzechów włoskich 2 ząbki
czosnku 1\2 filiżanki nasion sezamowych lub gotowa pasta albo masło sezamowe (bywa w Polsce) sok z
cytryny do smaku sól, pieprz do smaku Składniki zmiksować lub utrzeć w donicy na jednolitą masę. W
zależności od gustu lub potrzeby dodać więcej lub mniej wody. Sos ten jadłam po raz pierwszy parę lat
temu na Cyprze. Byłam nim tak zachwycona, że przywiozłam parę kilogramów opakowań tahini - pasty
sezamowej. Sos nadaje się do dań mięsnych, rybnych, jarzyn, sałatek. Smakuje zarówno na zimno jak i na
gorąco. Można go wzbogacić dodatkiem zieleniny i różnych przypraw ziołowych. (7) Sos majonezowo -
chrzanowy pani Renaty K. z Żagania filiżanka majonezu chrzan ze słoika z kwaskiem cytrynowym lub lepiej
świeżo utarty i doprawiony do smaku sokiem z cytryny i miodem Ilość chrzanu dodanego do majonezu
zależy od tego czy wolimy sos łagodniejszy czy bardziej ostry. Pani Renata pyta, czy chrzan jest w diecie
Diamondów dozwolony. Oczywiście brak przepisu nie oznacza, że jest niedozwolony. Podobnie
faworyzowanie niektórych produktów nie świadczy o tym, że są one szczególnie korzystne. Ciągle
podkreślam, że w zasadzie DIETA ŻYCIA nie jest i nie powinna być książką kucharską. Ma inspirować do
własnych rozwiązań i chyba to robi, bo WIOSNA 92 jest w dużej mierze książeczką autorską Czytelników. A
oto mój przepis na chrzan, który bardzo lubię: (8) Chrzan Majki 1 laska chrzanu 2 - 3 łyżeczki miodu sok z
cytryny 2 - 3 tarte jabłka szczypta soli Utarty chrzan mieszamy z sokiem z cytrny, doprawiamy do smaku
miodem i szczyptą soli. Jeśli przygotowujemy chrzan do szybkiego podania możemy wymieszać z tartym
jabłkiem. Daje to łagodny, orzeŽwiający smak. Gdy chrzan wymieszamy ze śmietaną otrzymamy wyśmienity
sos chrzanowy o dowolnej konsystencji. SAŁATKI (9) Sałatka "z tego co pod ręką" wg przepisu 17 - letniej
Małgorzaty N. z Daninowa kawałek kiełbasy pokrojonej w kostkę 2 jajka na twardo pokrojone w kostkę
pęczek rzodkiewek pokrojonych w kostkę główka sałaty - poszarpanej pęczek szczypiorku usiekany drobno
1 - 2 cebulki drobno pokrojone natka pietruszki i selera posiekane koperek usiekany 1 mały ogórek
pokrojony w kostkę 1 duży pomidor pokrojony w kostkę 2 łyżeczki majonezu wymieszanego z łyżeczką
musztardy sól, pieprz ziołowy do smaku Mieszamy ze sobą te składniki, które mamy "pod ręką" możemy
niektóre pominąć, dodać inne nie wymienione w przepisie. (10) Ziemniaki wg przepisu pani Janiny Sz. z
Poznania kilka ziemniaków ugotowanych w łupinach - pokrojonych w kostkę 1 - 2 łyżeczek majonezu lub
sosu tatarskiego pęczek zielonej pietruszki drobno pokrojonej 1 cebula lub 2 - 3 dymki drobno usiekane
Pani Janina je te ziemniaki z 1 lub 2 rodzajami dowolnej surówki i zapewnia, że "pycha". (11) Sałatka
wiosenna z grzankami 2 - 3 filiżanki drobnych, złocistych grzanek z bułki lub chleba 3 pomidory pokrojone w
kostkę 1 ogórek - wąż pokrojony w kostkę 1 pęczek cebuli - dymki drobno pokrojonej 1 pęczek rzodkiewek -
pokrojonych w plasterki natka pietruszki lub koperek usiekany 2 ząbki czosnku - zmiażdżone 1\2 filiżanki
oleju sok z cytryny sól, pieprz, mięta, kolendra do smaku Składniki wymieszać z tym, że grzanki dodać na
końcu, tuż przed podaniem. Doskonała jako danie obiadowe. (12) Mizeria z kukurydzą pani Marii K. ze
Szczecina 1 ogórek - wąż lub inny pokrojony w cieniutkie plasterki 1 puszka kukurydzy majonez lub sok z
cutryny sól, pieprz, przyprawy do smaku Wymieszać wszystkie składniki. (l3) Pieczarki z fasolą pani Marii K.
ze Szczecina kilka surowych pieczarek drobno pokrojonych w kostkę filiżanka ugotowanej fasoli 2 łyżki
ketchupu Wymieszać wszystkie składniki. (14) Fasolka z jajkiem pani Marii K. ze Szczecina 1 - 2 filiżanek
ugotowanej fasolki kilka pieczarek surowych drobno pokrojonych 1 - 2 jajka na twardo pokrojone w kostkę
1 papryka pokrojona w kostkę 2 - 3 łyżki majonezu ogórek świeży lub kiszony pokrojony w kostkę
(niekoniecznie) sól, pieprz do smaku Składniki wymieszać. (15) Surówka z papryki z serem żółtym wg
przepisu Państwa B. z Żydowa 3 papryki pokrojone w makaronik 1 ogórek kwaszony pokrojony w kostkę 1
pomidor pokrojony w kostkę 10 - 15 dkg sera (tylżyckiego, podlaskiego, warmińskiego lub innego)
pokrojonego w kostkę sól, pieprz, przyprawy ziołowe do smaku 2 - 3 łyżki majonezu Wszystkie produkty
dokładnie wymieszać. (16) Surówka z papryki z serem twarogowym wg przepisu Państwa B. z Żydowa 3
papryki pokrojone w makaronik 1 cebula pokrojona w cienkie piórka 25 dkg sera twarogowego
pokruszonego lub pokrojonego w kostkę 1/2 - 1 szklanki śmietany pęczek koperku lub natki pietruszki
drobno pokrojonej sól, pieprz, przyprawy ziołowe do smaku Wszystkie produkty dokładnie wymieszać. (17)
Czerwona sałatka Agnieszki ze Szczecina 1/2 czerwonej kapusty drobno poszatkowanej 2 marchewki
pokrojone w półplasterki 1/3 - 1/2 selera pokrojonego w kostkę 2 cebulki dymki drobno pokrojone 1
pęczek szczypiorku 2 łyżki ziaren słonecznika 1/2 buteleczki kefiru sól, słodka papryka, kolendra do smaku
Wymieszać składniki, polać kefirem wymieszanym z przyprawami, posypać szczypiorkiem. (18) "Żywa"
sałatka Agnieszki D. ze Szczecina ("żywa" od kiełkujących nasion, w których jest samo życie) 1 - 2 filiżanek
białej poszatkowanej kapusty lub kiszonej pokrojonej 1 ogórek - wąż lub 2 kiszone, pokrojone w kostkę 1
marchew pokrojona w półplasterki 1 pietruszka pokrojona w kostkę 1/2 filiżanki rzeżuchy (łatwej w
hodowli o każdej porze roku) 1/2 filiżanki kiełków (pszenicy, słonecznika, soi, lucerny) 1 łyżka oleju
sojowego lub słonecznikowego 1 łyżka soku z cytryny sól, ostra papryka, kolendra lub inne zioła do smaku
Wymieszać wszystkie składniki. Przy okazji podany przez Agnieszkę sposób na kiełkowanie nasion bogatych
w samo zdrowie, jak pisze nasza 19 - letnia Czytelniczka. Słoiczek owinięty gazą z gumką. Ziarna namoczyć
na noc. Rano odlać wodę (można nią podlać kwiaty). Płukać 2 - 3 razy dziennie. Trzymać w temperaturze
pokojowej. Po 2 - 3 dniach można skiełkowane nasiona używać do sałatek. (19) Biała surówka Jadwigi W. ze
świdnika 1/2 główki kapusty włoskiej, poszatkowanej 1 - 2 ząbki czosnku 1 - 2 filiżanki makaronu
ugotowanego i ostudzonego 1 łyżka oleju sól, zioła do smaku Kapustę posolić i odstawić na 15 - 30 minut.
Dodać pozostałe składniki, dobrze wymieszać. (20) Sałata zielono - czerwona Lidii W. z Rynu główka sałaty 2
czerwone papryki 2 - 3 pomidory 1/2 puszki kukurydzy 1 filiżanka kiełków lub pęczek rzodkiewek 2 - 3 łyżki
oleju sok z cytryny sól, pieprz, przyprawy ziołowe - ewentualnie 1 ząbek czosnku Wymieszać wszystkie
składniki. (2l) Sałatka z pieczarek anonimowej Czytelniczki (Czytelnika?) z Ciechocinka 30 dkg pieczarek
pokrojonych 4 ząbki czosnku 6 łyżek oleju sok z cytryny sól, pieprz Z oleju, soku z cytryny, czosnku i
przypraw przygotować sos, który powinien być słony, pieprzny i dość kwaśny. Pieczarki zalać sosem i
wstawić do lodówki na co najmniej 2 godziny, by się dobrze przemacerowały. (22) Surówka z cykorii z
jogurtem Kaliny M. z Częstochowy 3 - 4 cykorie pokrojone 3 - 4 cebule pokrojone 2 - 3 jabłka pokrojone lub
utarte na tarce jarzynowej pęczek natki pietruszki posiekanej 1/2 szklanki jogurtu sok z cytryny do smaku
sól, czosnek, pieprz lub inne przyprawy Wymieszać składniki, polać jogurtem doprawionym przyprawami.
(23) Surówka z kapusty "na 3 pory roku" Pani Barbary K. z Gliwic W naszych warunkach klimatycznych jest
to surówka na jesień, zimę i wiosnę, gdy brak na rynku tanich, świeżych pomidorów i ogórków. Surówka
może być skromniejsza lub bogatsza w zależności od zasobów kuchni i kieszeni. 1/4 białej lub włoskiej
kapusty poszatkowanej 1 marchewka pokrojona lub utarta 1 cebula posiekana 1 pietruszka pokrojona lub
utarta 1/2 selera pokrojonego lub utartego 2 ząbki czosnku zmiażdżone 3 kiszone ogórki pokrojone w
kostkę 1\2 filiżanki groszku konserwowego natka pietruszki lub koperek sól, pieprz, sok z cytryny, cukier lub
miód do smaku 1/2 filiżanki majonezu lub śmietany Surówkę można dowolnie komponować i dodawać inne
jeszcze produkty np.: paprykę, dynię, patisona itp. Jest doskonała z chlebem, ziemniakami, mięsem.
Próbowaliśmy kilka wersji - jest rzeczywiście bardzo smaczna (24) Biały serek z jarmużem Pani Barbary K. z
Gliwic 1/4 białego sera twarogowego liść jarmużu kędzierzawego drobno usiekanego 1 mała cebula lub 2
dymki 1/2 - 3/4 szklanki śmietany papryka lub kilka rzodkiewek drobno pokrojone sól, pieprz lub przyprawy
ziołowe do smaku Ser rozgnieść widelcem, dodać śmietanę, przyprawy, pozostałe składniki. Jeśli ser jest
twardy można go zetrzeć na tarce. Zamiast jarmużu może być szczypiorek, natka, koperek, por, natka
selera. W oryginalnej wersji jest to okazja do zjedzenia na surowo tego bardzo cennego i rzadko używanego
u nas warzywa. Pozostałe przepisy Pani Barbary K. są bardziej "jesienne" i będą wykorzystane w następnym
wydawnictwie. (25) Łódeczki z papryki Pani Jadwigi W. ze świdnika Kilka strąków papryki przekrojonej na
pół i pozbawionej gniazd nasiennych. Łódeczki napełniamy dowolną sałatką np. sałata z ogórkiem lub
pomidorem z majonezem, kapusta włoska z marchewką i natką pietruszki, jajko na twardo z cebulą,
ogórkiem kwaszonym i przyprawami ziołowymi. DANIA GORĆCE (26) Makaron chiński z jarzynami 1/4 kg
chińskiego makaronu (lub zwykłego) 2 - 3 cebule pokrojone 2 ząbki czosnku zmiażdżonego 2 marchewki
pokrojone w plasterki 1/2 kapusty pekińskiej lub 1/4 główki białej kapusty poszatkowanej 5 - 6 grzybów
suszonych 3 - 4 łyżki oliwy lub oleju rzepakowego do smażenia 1 łyżka imbiru mielonego SOS 8 łyżek sosu
sojowego 4 łyżki wina czerwonego 1 łyżka miodu pieprz do smaku Po wymoczeniu ugotować grzyby.
Pokroić w paski. Cebulę, kapustę, marchew, grzyby podsmażyć na rozgrzanym tłuszczu z czosnkiem i
imbirem około 2 minut. Dodać sos - dusić około 5 minut. Wymieszać z ugotowanym makaronem. Warzywa
powinny być niedogotowane. (27) Zapiekanka satelitarna pani Marii K. ze Szczecina 1/2 kg pieczarek
pokrojonych 1 duży por drobno pokrojony około 10 cienkich plastrów salami Podsmażamy na małym ogniu
z niewielką ilością tłuszczu. Przyprawiamy dość pikantnie. Jeśli pieczarki puszczą dużo wody - odlewamy. 5
całych jajek roztrzepanych jak na omlet 20 dkg drobno startego żółtego sera pęczek natki pietruszki,
drobno posiekanej Dokładnie mieszamy składniki. Zalewamy uduszone z porem pieczarki. Przykrywamy
szczelną pokrywą. Na małym ogniu jajka z serem rosną jak omlet. Danie to nie jest zgodne z zasadą
Diamondów - w jednym posiłku aż 3 wysokobiałkowe, skoncentrowane produkty (salami, ser, jajka) oraz
pieczarki. Jest bardzo pożywne i ciężkostrawne. Ale zgodnie z zasadą, że "zasady są po to by je łamać",
można spróbować. Sprawdzałam - pyszne! (28) Zapiekanka Pani Renaty K. z Żagania 1 paczka makaronu
nitki 1/2 kg pieczarek pokrojonych 3 średnie cebule 1/2 kalafiora (może być mrożony) 2 marchewki 1 seler
1 pietruszka 1 burak 1 pomidor 1 papryka sól, pieprz, zioła do smaku Ugotować makaron, podsmażyć
grzyby z cebulą. Ugotować warzywa pokroić w kostkę lub utrzeć na tarce jarzynowej, przyprawić. Można
dodać natkę, szczypiorek, koperek, usiekaną paprykę, pomidor. W naczyniu ogniotrwałym ułożyć warstwę
makaronu doprawionego solą, pieprzem, vegetą, warstwę pieczarek, znów makaron, następnie warzywa,
na wierzchu znów makaron. Jeśli ktoś nie przestrzega ściśle zasad - posypie utartym żółtym, dość ostrym
serem. Zapiekać 30 - 40 minut. Porcja na 5 - 6 osób. (29) Grzyby z orzechami 1/2 kg pieczarek 1 łyżka nasion
słonecznika, lub dyni 1 łyżka orzechów włoskich posiekanych 1 łyżka orzechów laskowych posiekanych 1
łyżka rodzynków 1 łyżka siekanej natki pietruszki 1/2 szklanki śmietany 1 szklanka białego wina 1 kieliszek
winiaku lub wódki sól, pieprz do smaku masło lub oliwa do smażenia Podsmażyć grzyby na gorącym
tłuszczu. Dodać natkę, sól i pieprz. Zalać winem i dusić na małym ogniu około 30 minut. Dodać rodzynki,
orzechy, ziarna. Gotować 10 min. Na końcu dodać winiak i śmietankę, wymieszać. Jest to danie dość
wykwintne - nadaje się dla gości. Można podać z grzankami i 2 - 3 rodzajami sałatek. (30) Gołąbki Pani Lidii
W. z Rynu. Przygotowanie jak normalne, tradycyjne gołąbki (patrz książki kucharskie) ale z nadzieniem w
dwóch wersjach. A. Ryż z pieczarkami. 1 szklanka ryżu ugotowanego na sypko 30 dkg pieczarek
pokrojonych 2 cebule drobno usiekane 2 - 3 marchewki tarte na tarce sól, pieprz, bazylia, szałwia, estragon
lub inne zioła do smaku. Pieczarki podsmażyć z cebulą, dodać marchew, poddusić. Wymieszać z ryżem.
Doprawić do smaku. Przygotować gołąbki. Można podać z sosem jarzynowym Pani Jadwigi oraz dowolnymi
surówkami. B. Mięso z warzywami. Mieloną wołowinę wymieszać z ugotowanymi i utartymi na tarce
warzywami: marchwią, selerem, pietruszką. Możemy dodać pokrojoną paprykę, pomidory, natkę
pietruszki. Przyprawić do smaku solą, pieprzem, ziołami. Przygotować gołąbki. (31) Papryka nadziewana
Pani Lidii W. Przygotować jak gołąbki z nadzieniem w wersji A lub B. Podawać z sosem lub bez sosu z
dowolną surówką. (32) Pierogi z pieczarkami Pani Lidii W. z Rynu. 1 kg pieczarek pokrojonych 2 - 3 cebule
usiekane sól, pieprz, zioła do smaku Podsmażyć pieczarki z cebulą, przyprawić do smaku. Ciasto
przygotować tradycyjnie jak na pierogi. Najsmaczniejsze są podsmażane przed podaniem na chrupiąco. (33)
Pierogi z warzywami Pani Lidii W. z Rynu. Zamiast nadzienia Pani Lidia proponuje ćwiartki pomidorów -
posolone i popieprzone kawałki papryki, kawałki ogórka kiszonego. Pisze, że danie to odkryła zupełnie
przypadkowo - jest bardzo lubiane w jej rodzinie. (34) Kotlety ziemniaczane Agnieszki D. ze Szczecina. 1/2
kg ziemniaków pęczek koperku lub natki pietruszki drobno usiekanej 1 - 2 łyżeczki masła sól, pieprz lub olej
rzepakowy do smażenia Wyrobić ziemniaki z masłem i przyprawami na puree. Można dodać cebulę lub
czosnek. Formować kotleciki i obtoczone w bułce smażyć. Doskonałe z sałatką z pomidorów i sałaty lub
inną dowolną. Można je jeść z pieczarkami lub dowolnym sosem. (35) Fasolka "niby po bretońsku" Pani
Lidii W. z Rynu. 2 szklanki fasolki średniej lub Jaś - ugotowanej 2 cebule usiekane sól, pieprz, przyprawy
ziołowe: majeranek, cząber, bazylia, estragon Do fasolki dodajemy podsmażoną cebulę, przyprawy,
koncentrat pomidorowy lub świeże albo mrożone pomidory bez skórki. Można dodać 1 - 2 ząbki czosnku
jeśli ktoś lubi. (36) Paszteciki wiosenne (spring rolls). Ciasto: 1/4 kg mąki 2 jajka 1/2 l wody sól, pieprz do
smaku Nadzienie: 1 cebula pokrojona 1 seler pokrojony w cieniutkie zapałeczki 1/2 filiżanki kiełków
(sojowych, pszenicy, lucerny) 2 łyżki sosu sojowego 1 łyżka miodu sól, pieprz do smaku oliwa do smażenia
Przygotować ciasto. Odstawić na 30 minut. Podsmażyć jarzyny na gorącym tłuszczu około 5 minut. Dodać
sos sojowy, miód, przyprawy. Poddusić i dobrze wymieszać. Na końcu dodać kiełki, nie gotować. Z ciasta
usmażyć cieniutkie naleśniki. Nałożyć farsz, zwinąć i podsmażyć na gorącym tłuszczu do zrumienienia.
Podawać z surówką. DESER (37) Pascha wielkanocna. 1 kg miękkiego twarogu 4 żółtka 30 dkg cukru lub
miodu 1 szklanka śmietany kostka masła bakalie (rodzynki, orzechy, migdały, otarta skórka z cytryny,
pomarańczy) cukier waniliowy lub laska wanilii drobno posiekana trochę zapachu rumowego lub
arakowego Żółtka utrzeć na pulchną masę z cukrem, dodać śmietanę, ogrzewać mieszając w gorącej kąpieli
wodnej, dodać masło, twaróg, bakalie, dobrze wymieszać. Umieścić w formie lub salaterce. Podawać
mocno oziębioną z lodówki. Dieta Diamondów nie jest systemem zabraniającym czegokolwiek! Tak jak
kutia czy mak na Boże Narodzenie, tak pascha, baby wielkanocne, jajka, mięso i wędliny są nieodłączną
częścią tradycji. Jedzmy te dania bez pieczywa z surówkami i sałatkami. No i przede wszystkim bez żadnych
wyrzutów sumienia i wątpliwości. Smacznego! DIETA ŻYCIA - LATO DIETA ŻYCIA - Lato zamyka cykl - Cztery
Pory Roku z DIETĆ ŻYCIA. Lato, to pora roku trochę łatwiejsza dla Diamondowców niż Wiosna. Jest coraz
więcej młodych warzyw z grządek, a nie szklarniowych. Mnóstwo owoców sezonowych: truskawki, jagody,
maliny, porzeczki, agrest itp. Dużo łatwiej urozmaicać śniadania i inne posiłki. Nie jesteśmy już tak osłabieni
jak wczesną wiosną, gdy męczą nas skoki temperatury i ciśnienia. Słońce powoduje, że mamy lepsze
humory i więcej energii i radości życia. W lecie wiele osób zrzuca zimowy tłuszczyk, który nagromadził się z
powodu braku ruchu i apetytu na bardziej kaloryczne potrawy. Nie muszę nikogo przekonywać o
konieczności korzystania z powietrza, wody, słońca, no i oczywiście ruchu. Starajmy się nasze letnie urlopy
spędzać zgodnie ze STYLEM ŻYCIA. Piszę na ten temat wiele w książce pod tym tytułem, którą mam
nadzieję zechcą Państwo przeczytać. Ale wracając do kuchni, pragnę przekazać Państwu - moim wiernym
Czytelnikom - następną porcję przepisów zgodnych z teorią Diamondów. Podobnie jak w DIECIE ŻYCIA -
Wiosna, większość z nich jest wypraktykowana i nadesłana przez Czytelników. Ponieważ może się zdarzyć,
że książeczka trafi do rąk osób, które nie czytały DIETY ŻYCIA, w telegraficznym skrócie przedstawię główne
założenia teorii sformułowanej przez małżeństwo amerykańskich dietetyków - Harvey'a i Marilyn Diamond.
Podstawą i celem stosowania DIETY ŻYCIA jest utrzymanie wnętrza organizmu w czystości i pełnej
sprawności. System Diamondów zwiększa zasoby energii życiowej i powoduje osiągnięcie i utrzymanie
optymalnej wagi, poprzez sprawne usuwanie odpadów metabolicznych. DIETA ZYCIA umożliwia uzyskanie
trzech ważnych celów: 1) jedzenie pozostaje przyjemnością, a nie trudnym do utrzymania reżimem, 2) w
organiŽmie nie gromadzi się nadmiar toksycznych odpadów przemiany materii, 3) poprzednio odłożone w
tkankach szkodliwe lub nawet trujące substancje są powoli i systematycznie wydalane. Dieta Diamondów
podaje przybliżone okresy, w których dominują poszczególne funkcje organizmu. Okres pobierania
pokarmów: od około 12.00 do około 20.00. Okres wchłaniania i wykorzystania pokarmów (asymilacji) od
około 20.00 do około 4.00. Okres wydalania niestrawionych resztek i produktów odpadowych (eliminacja)
od około 4.00 do około 12.00. Okresy te oczywiście zachodzą na siebie, ale ważne jest, żeby pobieranie
pokarmów treściwych odbywało się nie wcześniej niż około 12.00 w południe (jeśli ktoś wstaje bardzo
wcześnie rano - od około 10.00) i nie póŽniej niż około 20.00 wieczorem. Oprócz tego DIETA ŻYCIA
NAMAWIA (ALE NIE ZMUSZA!!!) do zastosowania tylko trzech podstawowych zasad: 1) Zasada spożywania
pożywienia o dużej zawartości wody - to jest warzyw i owoców. Mogą one stanowić aż około 70 procent
pobranych pokarmów. Pozostałe 30 procent przypada na białko, tłuszcze, węglowodany złożone (pieczywo,
kasze, kluski, ziemniaki itp.). 2) Zasada prawidłowego komponowania posiłków. Białko zwierzęce i potrawy
skrobiowe nie są trawione skutecznie, jeśli znajdują się w żołądku w tym samym czasie. Białko to znaczy:
mięso, drób, ryby, jajka, mleko i przetwory mleczne. Potrawy skrobiowe to: chleb, kluski, kasze, ziemniaki.
Nie ma potrzeby abyśmy chodzili głodni i nie jedli tego, na co mamy ochotę. Po prostu nie jedzmy
wszystkiego na raz. Potrawy białkowe jedzmy z warzywami gotowanymi i surówkami. Potrawy skrobiowe
również z warzywami gotowanymi i surowymi. 3) Zasada prawidłowego spożywania owoców. Owoce
trawione są najszybciej i najłatwiej. Możemy je jeść rano - na śniadanie, przed godziną 12 (lub 10). Jemy je
w formie całych owoców, sałatek owocowych, świeżo przygotowanych soków. Lato to okres, kiedy możemy
pozwolić sobie na dużą rozmaitość. Nie powinniśmy spożywać owoców po posiłkach, gdy żołądek jest
wypełniony. Możemy je zjeść 30 - 60 minut przed każdym posiłkiem, a także póŽnym wieczorem, gdy mimo
zjedzenia obfitej kolacji czujemy się jeszcze głodni. Wtedy nie wcześniej niż 3 - 4 godziny po posiłku.
Dodatkową zasadą jest jeszcze nie popijanie posiłków. Wodę i inne napoje pijemy 10 - 15 minut przed
posiłkiem. Wypite po jedzeniu rozcieńczają sok żołądkowy i utrudniają trawienie. Oczywiście, jeśli ktoś chce
bliżej poznać i zrozumieć system Diamondów powinien przeczytać DIETÉ ŻYCIA i STYL ŻYCIA. System
jadłospisu, który nie jest koniecznością, a jedynie wzorem - zastosowany jest wyłącznie w pierwszej książce.
Chcę za wszelką cenę uniknąć narzucania Czytelnikom jakichkolwiek ścisłych schematów. Do czego może
doprowadzić nierozsądne stosowanie diety - jakiejkolwiek, nie tylko Diamondów, opowie Państwu jedna z
młodych Czytelniczek - Justyna R. z Krakowa. "Mam 15 lat. Obecnie, o ile sytuacja mi pozwala, staram się
stosować do DIETY ŻYCIA. Do napisania tego listu skłoniły mnie wypowiedzi innych czytelników i chęć
podzielenia się mymi przeżyciami oraz ostrzeżenia młodych dziewcząt przed nierozsądnym stosowaniem
się do diety. Ja, tak jak wiele dziewcząt w moim wieku, miałam kompleks odchudzania. Przy wzroście 168
cm, ważyłam 65 kg. Wiem, że nie było to krytyczne położenie, ale uważałam, że należy je zmienić. Zawsze
uważałam, że za dużo jem. Powoli zmniejszałam ilość pożywienia, ćwiczyłam callanetics. Efekty były, lecz
dla mnie niewystarczające. W końcu udało mi się wyjechać na wakacje bez rodziców i tam sobie
przeholowałam. Dostałam w prezencie książkę DIETA ŻYCIA od osoby, która znała moje ówczesne
problemy. Pochłonęłam ją oczywiście i uznałam za godną naśladowaia. Lecz niestety, mój zapał i
zaangażowanie były trochę za duże. Wszystkie rady zmieniłam w zasady, wszystko co jadłam redukowałam
do tego stopnia, że przez cały dzień żywiłam się niewielką ilością owoców, a w godzinach wieczornych
jedynym skoncentrowanym posiłkiem był np. kawałek sera i surówka. Niestety okres przejścia na tę
reżimową dietę był za krótki. To prawda, że w ogóle nie odczuwałam głodu, miałam więcej sił (co dziwiło
wszystkich), czułam się lekka. Uprawiałam nawet biegi. Gdyby okres przejścia na dietę był prawidłowy,
pożywienie wartościowe, gdybym w pełni działała według Pani zasad, na pewno nie pozostawiłoby to
konsekwencji. Ja w ogóle nie zauważyłam mojego zaślepienia. Uważałam, że moje postępowanie wcale nie
jest anormalne. Chudłam w oczach, krewni apelowali do mnie, obawiali się o moje zdrowie, lecz moja
zaciekłość była nietypowa. W ciągu 2 miesięcy schudłam około 20 kg. W konsekwencji wyniszczyłam
wszystkie hormony odpowiedzialne za miesiączkę, popadłam w konflikt z rodzicami, którzy nie chcieli
patrzeć na DIETÉ ŻYCIA (uważali, że przez nią tak wyglądam, a nie przez swoją głupotę). W końcu
zrozumiałam na czym polega właściwe odżywianie zawarte w DIECIE. Musiałam przez pewien okres
przerwać ten styl życia, aby nieco przytyć. Teraz cieszę się, że mogę wymyślać różne potrawy. Odżywiać się
normalnie pożywieniem, które lubię, wiem, co jest zdrowe, jem na co mam ochotę. Proszę o dalsze
wspaniałe przepisy w Pani książkach. Bardzo proszę o zamieszczenie tego ostrzeżenia oraz specjalnych
wskazówek dla młodych dziewcząt szukających sposobu na schudnięcie". Bardzo wdzięczna jestem Justynie
za naprawdę mądrze i ładnie napisany list. Jakie te nasze 15 - latki potrafią być rozsądne! Justyna nadesłała
również parę przepisów, które znajdziecie Państwo w drugiej części książki. Gorąco apeluję do młodych, i
nie tylko młodych, Czytelników o nie przekręcanie idei Diamondów. DIETA ŻYCIA jest, i ma być bardzo
liberalnym sposobem odżywiania się, który każdy dostosowuje do swoich potrzeb. Jeśli ktoś chce może na
tej diecie schudnąć. Może też pozostać przy swojej - optymalnej wadze. Dostałam również list od pani,
która od wielu lat bezskutecznie starała się przytyć, a na DIECIE ŻYCIA przytyła 2 kg, czyli nie jest to
wyłącznie, jak niektórzy usiłują sugerować, sposób na chudnięcie. A oto fragment listu pani Danuty W.: "Od
czerwca staram się odżywiać zgodnie z DIETĆ ŻYCIA. Przybrałam na wadze około 2 kg. Mam 39 lat, wzrostu
169 cm, a ważę obecnie 51 kg." Powtarzam to do znudzenia w każdej publikacji, a więc powtórzę i tu:
KAŻDY MUSI OPRZEĽ SIÉ NA WŁASNYM ZDROWYM ROZSĆDKU ORAZ ZAUFAĽ WŁASNEJ INTUICJI. A jeśli ma
z tym kłopoty lub jego sytuacja zdrowotna jest trudna - powinien zasięgnąć rady doświadczonego lekarza.
Zgodnie z zapowiedzią z DIETY ŻYCIA - Wiosna pragnę, aby prawdziwymi autorami Lata byli Czytelnicy.
Dlatego przytoczę teraz cały szereg fragmentów bardzo obfitej korespondencji. Anna S. ze Stargardu
Szczecińskiego: "Oczywiście ciągle stosuję Pani DIETÉ. Chcę dodać, że nie tylko straciłam na wadze, ale
również czuję się lepiej. Po posiłkach wcale nie jestem ociężała, tak jak to było kiedyś, a ponadto (co jest
dla mnie bardzo ważne) skróciły mi się miesiączki i stały się bezbolesne. Przestały mi także wypadać włosy i
nie "kwitną" mi paznokcie. Mogłabym tak wciąż wyliczać i wyliczać skutki stosowania tej diety. Chciałabym
Pani podziękować za to, że zajęła się Pani propagowaniem u nas w Polsce diety Diamondów. To ma istotne
znaczenie, gdyż my - Polacy jesteśmy przyzwyczajeni jadać wyjątkowo niezdrowo." Magda z Bełchatowa
jest autorką kilku ciekawych przepisów. Ma 16 lat. W ciągu kilku miesięcy schudła 10 kg i czuje się lepiej niż
poprzednio. Ale jak pisze: "... jest pewien problem, a mianowicie - rodzice. Oni uważają DIETÉ ŻYCIA za
jedną wielką bzdurę. Zabraniają mi ją stosować twierdząc, że wszystkie moje choroby spowodowane są tą
zmianą odżywiania (a choruję od 5 lat)". Pozostawiam to bez komentarza! Pani J. G. z Łodzi (list ze stycznia
br): "Od niepamiętnych lat walczyłam z otyłością. Walczyłam i mimo wszystko tyłam. W ubiegłym roku
groziła mi operacja ginekologiczna. Ze względu na wiek (34 lata) lekarze zrezygnowali z operacji na korzyść
leczenia zachowawczego. Decyzja lekarza endokrynologa - ginekologa - najpierw schudnąć i to sporo.
Początki były trudne i prowadzone "po omacku". Przeczytałam Pani książkę. Potem musiałam ją oddać, ale
kupiłam przepisy na jesień i zimę. A oto efekty kuracji prowadzonej wg zaleceń od połowy września.
Schudłam 10 kg - w pasie jest mniej 6 cm, a w biodrach 10 cm. Spadło mi ciśnienie (zawsze trochę za
wysokie). Czuję się o wiele lepiej. Biegam, nie chodzę. Jest mi o wiele lżej. Mniej przeziębiam się. Mniej się
pocę i pot mniej nieprzyjemnie pachnie. Co prawda mam jeszcze do schudnięcia dużo, ale zrobiłam dobry
początek i wierzę w skutki". Pani Gosława ze Szczecinka pisze: "Kupując rok temu książkę DIETA ŻYCIA, nie
zdawałam sobie sprawy, że zmieni ona w taki sposób nasze konserwatywne społeczeństwo i że będzie
miała taki wpływ na mnie. Kupowałam ją z czystej ciekawości do nowości. Bardzo dobrym pomysłem są
broszurki na poszczególne pory roku. Przepisy są wspaniałe, a pomimo pewnej wiedzy, zawsze w nowej
dziedzinie czujemy się niepewnie. Na przykład ja nie wiedziałam, czy do moich sałatek mogę dodawać
majonez? Teraz już wiem, że tak". Dziękuję Pani Gosławie za przepis na, rzeczywiście, pyszną sałatkę z
pieczarek. Bardzo ciekawa jest wypowiedŽ Pani Anny S. ze Zgorzelca, sądzę, że warto ją przytoczyć. "Parę
dni temu zetknęłam się po raz pierwszy z broszurką DIETA ŻYCIA - Zima. Bardzo zainteresowały mnie nie
tylko przepisy ale również spostrzeżenia nadesłane przez czytelników. Jestem wegetarianką od prawie
trzech lat. Wciąż pogłębiam wiedzę na temat wegetarianizmu oraz wszystkiego co dotyczy zdrowego
odżywiania. Chciałabym podzielić się moimi spostrzeżeniami. Otóż, nie spotkałam się jeszcze z ludŽmi,
którzy popieraliby wegetarianizm. Gdy goszczę u znajomych, muszę się tłumaczyć, dlaczego nie jem zupy na
kościach. śmieją się ze mnie, ale w pewnym momencie samej chce mi się śmiać z tego, że ludzie na tyle nic
nie rozumieją, iż myślą, że wyznaję inną religię. Myślę, że człowiek, który dosłownie opycha się padliną nie
rozumie tego, co ja czuję wobec zabijanych zwierząt. Przeszłam na wegetarianizm ze względu na zwierzęta,
które są moimi przyjaciółmi, a przyjaciół się nie zabija, a tym bardziej nie je". Alicja M. lat 21, z Kwidzynia
również poruszyła problem wegetarianizmu. "Oglądałam sobotni wywiad z Panią w telewizji. Z wywiadu
wynikało, że będzie Pani teraz częstym gościem 2 programu. Proszę mi napisać od kiedy, jak często i ile
minut będą trwały z Panią programy. Chciałabym nie przegapić żadnego. Obiecuję sobie po tych
programach sporo. Tak mało się u nas o nowych stylach żywienia pisze, mówi. Ten program choć trochę
zapełniłby lukę. Ludzie, którzy jedzą inaczej, nie jedzą mięsa, w polskim społeczeństwie budzą zdziwienie, a
niekiedy strach (że należą do jakiejś sekty, wyjątkowo tajemniczej itp.). Nudzą mnie naukowe wyliczenia ile
czego trzeba zjeść, aby dostarczyć białka, węglowodanów, witamin. Szukam innej drogi. Poszukuję
wszystkiego co dotyczy wegetarianizmu. Staram się dotrzeć do materiałów i książek o makrobiotyce. Bez
wahania kupiłam Pani książkę i nie rozczarowałam się. Nie mogę powiedzieć, że stosuję cały system
Diamondów. Moim pierwszym posiłkiem są jednak owoce, ale już około 9.00 - 10.00 wcinam śniadanie
(jakąś bułkę z warzywem i masłem). Staram się także nie łączyć w jednym posiłku węglowodanów z
białkami, co nie zawsze mi wychodzi. Bardzo mi smakują sałatki według Pani przepisów. Jeśli mam
składniki, często je robię. Staram się także wprowadzić moje własne składniki i nowe przepisy". Listów
podobnych do listu Alicji otrzymałam kilka. Mam nadzieję, że będę mogła spełnić prośbę sporej grupy
Czytelników. Pani Ewa K. (lat 33) z Chrzanowa pisze interesująco o zmianach jakie DIETA ŻYCIA wniosła w
jej życie. "Od trzech lat cierpię na nerwicę depresyjną. Uczę w szkole podstawowej. Pracowałam zaledwie
18 godzin tygodniowo, a czułam się jak po 30. "Ciągnęłam" tę pracę z ogromnym wysiłkiem, gdyż
towarzyszyło mi zmęczenie fizyczne i psychiczne, bardzo słaba pamięć i koncentracja oraz dolegliwości
wegetatywne. Było mi tak ciężko i Žle, że rozpaczliwie rozpoczęłam poszukiwanie sposobów na poprawę
stanu zdrowia. W pierwszym roku choroby nie pracowałam, leczyłam się lekami psychotropowymi. W porę
zorientowałam się, że to nie ma sensu. Odstawiłam leki i wróciłam do pracy. W wakacje w rękę wpadła mi
DIETA ŻYCIA. Uznałam ją za cud od Boga. Ja nie muszę się odchudzać (158 cm, 48 kg), ale dostosowując się
do zaleceń w Pani książce wierzyłam, że odzyskam energię, radość i zlikwiduję dolegliwości przewodu
pokarmowego. I tak rzeczywiście się dzieje. Czuję się lekka, radosna, mam dużo energii, rzadko czuję dawne
zmęczenie. Bardzo lubię wymyślać i przygotowywać coraz to nowe posiłki, a ten styl odżywiania daje mi ku
temu duże możliwości. Serdecznie dziękuję za cudowną książkę." Pani Joanna G. z Bukowiny Tatrzańskiej
pisze: "Wiem, że propozycje Pani M. Błaszczyszyn są kontrowersyjne. Ale mnie DIETA ŻYCIA odpowiada.
Wypowiedzi krytyczne lekarzy są po prostu śmieszne. Mam 43 lata, lekką nadwagę, jestem zdrowa. DIETA
ŻYCIA urozmaica moje menu w domu. Stosując tę dietę czujemy się z mężem bardzo dobrze. Jesteśmy
bardziej aktywni w pracy i spokojni. Bardzo dziękuję Pani Mai za te wspaniałe książeczki z przepisami".
Iwona R. z Warszawy pod wpływem DIETY ŻYCIA pozbyła się nękających ją rozterek i odzyskała równowagę.
"DlETĆ ŻYCIA obaliła Pani wszystkie moje "racje" i wątpliwości. Podchodziłam do spraw związanych z
żywieniem w sposób niezwykle dogmatyczny. Cały dzień pilnowałam się, aby czegoś "zakazanego" nie
wziąć do ust i nie zjeść. Z reguły - przegrywałam. Nękały mnie wyrzuty sumienia, byłam zła, zrezygnowana.
Następnego dnia sytuacja się powtarzała. Jadłam coś - nie dlatego, że byłam głodna - ale na złość sobie. Po
kontakcie z Panią, któregoś dnia, uświadomiłam sobie, że od kilku dni, w nawale zajęć, obowiązków,
trudności, nie myślę o tym, czy jem właściwie i w odpowiedniej ilości. Nie myślałam w ogóle o pożywieniu.
Sięgałam po nie, gdy czułam się głodna. Była to naturalna reakcja organizmu. Pierwszy raz od dłuższego
czasu. Uświadomiłam sobie, że jedzenie na sygnał organizmu - jest wspaniałą sprawą. Człowiek je, gdy
odczuwa potrzebę. Nie ma wyrzutów sumienia, a więc cały rytuał może być powodem do radości,
przyjemnością. Wtedy wszystko bardzo smakuje. OdnaleŽć prawidłową reakcję, uporządkować zegar
biologiczny. Teraz posiłki są dla mnie miłą czynnością, nie męczę się myśląc bezustannie o tym, czy nie
zjadłam za dużo, odpowiednio etc". Cieszę się, że DIETA ŻYCIA pomogła Pani Iwonie odnaleŽć siebie,
obudzić swoją intuicję, do czego nieustannie nawołuję. Tylko w zgodzie z naturą, jej prawami możemy być
zdrowsi. Kontynuacją tematu poruszonego powyżej jest list pani M. O. z Gołańcza. "W wakacje wpadła mi
w ręce DIETA ŻYCIA. Niewiele się zastanawiając, kupiłam tą książkę, bo moje życie to ciągłe diety.
Przeczytałam tę pozycję jednym tchem i stwierdziłam, że moje dotychczasowe starania związane z
utrzymaniem figury i bezustanna walka z zaparciami były bez sensu. Mam 39 lat, a od 20 lat walczę z
zaparciami i tendencją do tycia. Stosowałam przeróżne diety, które nie są skuteczne, co zrozumiałam po
przeczytaniu książki. Owszem, chudłam 5 - 8 kg, ale szybko tyłam, mimo tego, że mam silną wolę. Waga
stała się moją obsesją, popadałam często w stan przygnębienia, wyrzutów sumienia, niechęci do siebie
samej. Coraz silniej stresowała mnie myśl, jak będę wyglądać i ile utyję jak wejdę w "lata przejściowe". Mój
drugi ważny problem, który spędzał mi sen z powiek, to wspomniane 20 - letnie kłopoty z pracą jelit. Nie
będę opisywać jakie przechodziłam męczarnie, ale to był koszmar, a ostatnio lęk przed rakiem. Po
przeczytaniu książki pomyślałam sobie, że spróbuję jeszcze raz, choć zabrałam się do DIETY bez entuzjazmu
i wiary w sukces. Zaczęłam DIETÉ ŻYCIA w sierpniu. Przestrzegałam ściśle zasad komponowania posiłków i
spożywania owoców. Teraz, po 2 miesiącach odżywiania się zgodnie z DIETĆ ŻYCIA, chce mi się krzyczeć, że
to cudowna, prawdziwa DIETA ŻYCIA! Opowiadam moim znajomym o moich osiągnięciach dzięki diecie
Diamondów. Zaczęłam już propagować opisane przez Panią zasady żywienia wśród młodzieży (jestem
nauczycielką szkoły średniej). Dietą Diamondów jestem zafascynowana z wielu względów, a mianowicie:
schudłam w ciągu miesiąca około 4 kg, od miesiąca nie mam kłopotów jelitowych (bez tabletek i ziół było to
nieosiągalne od lat), nie odczuwam dokuczliwych bólów kręgosłupa i głowy (przestałam "pożerać" tabletki
przeciwbólowe), przestałam pić kawę (dotychczas nie umiałam zacząć dnia bez kawy), ograniczyłam
spożycie mięsa i wędlin (przepadałam za tym). Sama nie mogę w to wszystko uwierzyć. Czuję też przypływ
energii i nie jest to sugestia, a fakty. Nie muszę sypiać popołudniami. Nie męczy mnie strach przed
nadwagą. Znalazłam sposób na życie, za co jestem Pani serdecznie wdzięczna. Chcę jeszcze nadmienić, że w
realizowaniu diety Diamondów występowały, na początku, pewne trudności, ale zdrowy rozsądek i intuicja
pomogły w odnalezieniu siebie. Kończąc mój list jeszcze raz dziękuję za radość i szczęście jakiego
doznałam". Cytowane dotąd listy dotyczą osób młodych. Oto listy od osób starszych. Pani Danuta G. z
Bydgoszczy pisze: "Przed dwoma miesiącami wpadła mi do rąk Pani książeczka DIETA ŻYCIA i "Sałatki dla
zdrowia". Czytając ją najpierw byłam przerażona, że niemożliwe będzie ich stosowanie. Po wnikliwym
odczytaniu zmieniłam zdanie. Oboje z mężem jesteśmy szczupli, to znaczy wagę mamy w normie, ale różne
dolegliwości: mąż w wieku 72 lat z uregulowaną cukrzycą, a ja od dłuższego czasu nie mogłam pozbyć sig
zgagi. Teraz widzę, że wszelkie diety jakie dotąd stosowaliśmy, to jedno wielkie nieporozumienie. Ponieważ
jestem z tych, którzy diety szukają, z miejsca wprowadziłam częściowo w życie (nawet będąc miesiąc w
sanatorium starałam się w miarę możliwości odżywiać wg Pani wskazań) z ogromnym efektem. Lekarz
zapisał mi na zgagę tabletki Gelacid, których w ogóle nie musiałam używać. Teraz już w domu zaczynam
powoli korzystać z Pani przepisów. Rano jem kilka jabłuszek, sok jabłkowy 100 - procentowy z Hortexu,
potem inne owoce łącznie z bananami do 12 - tej. Obiady według wskazań, kolacje też. Jestem Pani
wdzięczna za napisanie tej książeczki i myślę, że wdzięczni będą też ci wszyscy, którym ją poleciłam i gdzie
mogę polecam wciąż. A z tych wszystkich diet, które są stosowane nawet w sanatoriach, i które lekarze
zalecają można się tylko serdecznie uśmiać." List od Pani Elżbiety Sz. z Gdańska. "Mam 80 lat. Dziękuję
serdecznie za książkę DIETA ŻYCIA. Jest wspaniała. Nareszcie znalazł się ktoś, co chce uzdrowić nasze
społeczeństwo. Wciąż słyszy się tylko ubolewania, że śmiertelność w Polsce jest najwyższa, ale coś robić,
żeby zmienić, to nikomu nie chciało się. Dopiero Pani podjęła trud uzdrowienia naszego społeczeństwa.
Należy się Pani najszczersze uznanie. Pani dieta to prawdziwa rewolucja. Ja z łatwością przyjęłam ją, bo
przeważnie do południa nie miałam apetytu, więc nic nie jadłam, a teraz zajadam się owocami, które są
tańsze od wędlin. Przepisów swoich nie podaję, bo Pani przepisy są wystarczająco pomysłowe i
urozmaicone". Niezwykle interesujący list otrzymałam od Pana Romana N. z Gdańska. Oto fragmenty:
"Nigdy przedtem w całym życiu nie przeczytałem tak mądrych myśli jakie są zawarte w DIECIE ŻYCIA. Jest
napisana z myślą o człowieku, zdrowiu, celu życia. Dzięki tej diecie polepszyło się moje samopoczucie, mam
dużo większą chęć do życia niż wcześniej, pomimo że wydarzenia na świecie nie nastrajają do
optymistycznego myślenia, mnie chce się żyć. Poza tym zawsze się pociłem w nadmiarze, a teraz to
ustąpiło. Wcześniej miałem duże problemy ze wstawaniem rano do pracy. Obecnie gdy zadzwoni budzik i
otwieram oczy czuję się dobrze, nie chce mi się dalej spać, powieki nie ciążą już jak głazy, oczy nie bolą,
jestem wypoczęty. Jestem sportowcem i trenuję trudną dyscyplinę sportu, a jest nią Kick - boxing (...). Na
koniec tego listu jeszcze raz dziękuję za napisanie niezwykle cennej dla mnie książki. I jeszcze pragnę
powiedzieć, że jeśli kiedyś osiągnę sukces w sporcie to będzie to zasługa Pani. P.S. Posiadanie wiedzy jeśli
nie jest połączone z jej ujawnianiem - jest niczym - gromadzeniem drogocennych kamieni - rzeczą próżną i
głupią". Odpisując na list Pana Romana skorygowałam zbyt rygorystyczne podejście do diety Diamondów.
Jak uparcie podkreślam, jestem za swobodnym stosowaniem tego stylu życia. Szczególnie uprawiając
czynnie sport należy bardzo dbać o odpowiednią kaloryczność i urozmaicenie posiłków. Powinny być tak
komponowane, aby oprócz łatwego trawienia i przyswajania, zapewniały pełną gamę substancji
koniecznych dla sprawnego funkcjonowania organizmu. Dotyczy to również dzieci i młodzieży, które
bezwzględnie muszą zabierać do szkoły posiłek. Przerwa między śniadaniem a obiadem, po powrocie do
domu jest zbyt długa i należy to dzieciom wytłumaczyć. Niedawno ukazała się na rynku książka STYL ŻYCIA
będąca kontynuacją DIETY ŻYCIA, w której cały rozdział poświęcony jest uwagom dotyczącym żywienia
dzieci. Zainteresowanych odsyłam do tej pozycji. Wybaczcie mi Państwo, że cytaty z Waszych listów
zamieszczone są nieco chaotycznie, ale listy nadchodzą w trakcie pisania, i te które wydają się najciekawsze
- cytuję. Niedawno nadszedł list od Pana Krzysztofa B. z Kędzierzyna: "Zacząłem stosować się do zaleceń
zawartych w Pani pierwszej książce, mając dobrze powyżej 10 kg nadwagi i żyjąc w ciągłym stresie
spowodowanym świadomością, potwierdzonego przez lekarzy, stanu przedrakowego (leukoplakia). W 1990
roku poddałem się zabiegowi elektrokoagulacji wyrodniejącej tkanki, lecz stan ten po wygojeniu rany, co
prawda w mniejszym nasileniu, trwał nadal. Spotkawszy w księgarni Pani książkę, postanowiłem spróbować
diety. Tak jak Pani pisze - początek był trudny, stare nawyki i przyzwyczajenia (jestem 40 - latkiem),
niełatwo jest przezwyciężyć. Mimo to powiodło mi się. Przestawiłem swój organizm (przy wydatnej pomocy
żony) na żywienie owocowo - warzywne, trzymając się drabiny energetycznej. W pierwszym okresie (7-8
tygodni) straciłem na wadze około 8 kg, a co najważniejsze objawy zapalne związane z leukoplakią również
zaczynają się cofać. Powoduje to we mnie ogromną radość życia i chęć do dalszych działań. Wszystko dzięki
Pani książce. Spotykam się coraz częściej z próbami stosowania Pani zaleceń w szerokim kręgu znajomych.
Nasuwa mi to pomysł, aby ułatwić mieszkańcom mojego miasta zaopatrywanie się w komponenty i
półprodukty, czy też gotowe sałatki w jednym lub kilku placówkach gastronomicznych. Żona moja zajmuje
się zawodowo gastronomią. Byłoby to zgodne z Pani nadzieją na rozwój w Polsce barów sałatkowych".
Panie Krzysztofie! To jest właśnie to! O takie inicjatywy mi chodzi. Cieszy mnie podwójnie Pana list - bo
poprawa Pana zdrowia i odzyskanie radości życia... no trudno wprost o lepszą nagrodę za pracę włożoną w
napisanie książki. Od Pani dr med. Walentyny W. z Krakowa nadszedł list z bardzo ciekawą propozycją i
sugestiami. "Zaczęłam od miesiąca wprowadzać w życie porady zawarte w DIECIE ŻYCIA. Są rewelacyjne!
Czuję znaczną poprawę samopoczucia i ubywa mi coś niecoś niepotrzebnego. Chciałam tym listem
podziękować Pani za rewolucyjne propagowanie nowych, zdrowych zasad odżywiania się. Powoli,
stopniowo zaczynam przekonywać całą rodzinę. Dlaczego nie ma Pani swoich programów w telewizji,
poprzez które można by było naprawdę uzdrowić i odchudzić nasze społeczeństwo. Jest w niej tyle
niepotrzebnego gadulstwa, a dzięki Pani programowi zyskałoby na zdrowiu szersze grono ludzi, bo książka
nie trafi do wszystkich. A teraz druga sprawa. Mam na wsi (...) duży dom (9 pokoi, 3 łazienki) z dużym
sadem owocowym, gdzie mogłabym zorganizować małe sanatorium z DIETĆ ŻYCIA (...). Z zawodu jestem
lekarzem, już na emeryturze i chciałabym być bardziej aktywna". A teraz trochę dziwny list Agnieszki B. z
Warszawy. Aż mi się wierzyć nie chce, że tego typu poglądy egzystują w naszym społeczeństwie.
"...Któregoś dnia miałam ochotę na grzyby. Niestety na drugi dzień rozbolał mnie po nich żołądek, dostałam
też torsji. Mama mnie obserwowała, po rozmowie z tatą powiedziała: "Koniec, od dziś jesz to co my".
Próbowałam się przeciwstawić, ale moim rodzicom nic nie można wytłumaczyć. Tato zabronił mi jeść jabłka
(mówi, że nie mają żadnych witamin), a jak kiedyś trzymałam jabłko w ustach, to tak się zdenerwował, że
myślałam, że mnie zabije. Ile razy chcę mu wytłumaczyć, że od dawien dawna wiadomo, że jabłka, owoce i
jarzyny są podstawą zdrowia. Tato na to mówi, że jakoś inni ludzie obywają się bez warzyw i są zdrowi, a
dla mnie najbardziej potrzebne jest mięso i zupy. Obłęd! Jeszcze mi powiedział, że jak człowiek mało je, to
wątroba się psuje i wtedy się tyje. Więc wyszedł teraz z założenia, że muszę tylko jeść, jeść i ciągle jeść. Ja
prawdę mówiąc coraz gorzej się z tym czuję. Jabłka kupuję sobie z pieniędzy, które zawsze jakoś
wykombinuję i chowam przed rodzicami, bo gdyby się o tym dowiedzieli, to... lepiej o tym nie mówić. Czuję
się strasznie. Ciągle chce mi się spać, mówią, że jestem blada, mam sińce pod oczami, naprawdę nie mam
siły do życia! Ciągle tylko pchają we mnie mięcho, wcale nie piję mleka, a o warzywach nie ma mowy. Na
śniadanie dają mi tłustą kiełbasę, póŽniej pierogi, bigos, miód, racuchy, drożdżówki itp. A ja nie chcę być
gruba! Mam już dość przezwisk i śmiechu z powodu mojej tuszy. A tu ciągłe krzyki: "Jedz!" Tato powiedział,
że dopiero uwierzy, że owoce są zdrowe, jak mu o tym powie jakiś specjalista (lekarz). Mówi, że jak mu
przyprowadzę do domu specjalistę to może wtedy się przekona." Rzeczywiście Agnieszko, masz rację -
obłęd! Może ta książeczka przekona twoich rodziców. A może również takie wypowiedzi jak Pani Teresy O.
mieszkającej w Ustrzykach Dolnych. "... Chcę podziękować za 2 wspaniałe książki, które udało mi się kupić
"Jesień" i "Zima"!. Jestem zachwycona umieszczonymi w nich przepisami i niezwłocznie wprowadzam je w
życie. DIETA ŻYCIA pomogła naszej rodzinie, a szczególnie mojemu młodszemu synkowi (7 lat) bardziej niż
jakiekolwiek wcześniej zażywane leki. Jest on teraz o wiele odporniejszy. Po wprowadzeniu DIETY
bezustanny kaszel - przeszedł "sam". Jestem za to ogromnie wdzięczna. TO jest wspaniała sprawa, po
półrocznym stosowaniu, wiem, że nie wrócę do poprzedniego odżywiania, które może tylko szkodzić i
prowadzić do szybkiego starzenia się". Anna S. z Krakowa pisze o problemie nękającym wiele dziewcząt,
pań, i nie tylko, z którym ja również wiele lat borykałam się. "Pomimo, że stosuję DIETÉ ŻYCIA tylko od
czasu do czasu, efekty są widoczne: od dłuższego czasu w ogóle mniej jem, nie odczuwam nienaturalnego
głodu - a raczej teraz zaczęłam wreszcie czuć - taki prawdziwy, zdrowy głód. Przestałam też jeść SŁODYCZE -
choć na początku to wymagało dużego wysiłku - i rzeczywiście: teraz po prostu nie odczuwam potrzeby ich
jedzenia!!! Nawet jak je widzę w domu na talerzu. Dla mnie to największy sukces, zważywszy, że jeszcze do
niedawna jedzenie czekolady to był mój nałóg - niemal codziennie zjadałam jedną. To cudowne móc przejść
obok niej obojętnie i za rogiem kupić sobie za zaoszczędzone pieniądze - kilogram jabłek! I to wszystko po
zaledwie 3 tygodniach stosowania DIETY (z przerwami). Ma Pani we mnie wierną "wyznawczynię". Dziękuję
bardzo". A teraz parę komentarzy i opinii do ostatnio publikowanych ataków na dietę Diamondów. Jak
Państwo zauważyli wiele pań pisze o doskonałym wpływie tej diety na cerę, włosy, paznokcie. Większość
osób czuje się młodziej i tak również wygląda. Na jednym z turnusów z DIETĆ ŻYCIA w Sanatorium w
Bieszczadach spotkałam panią z Łodzi, która jest "na Diamondach" od 5 lat (poznała ten styl podczas
pobytu w U.S.A.) wraz z całą rodziną. Nikt z kuracjuszy nie mógł uwierzyć, że ma o 10 lat więcej niż nam się
wydawało. Cera, figura, sposób bycia młodej kobiety (ma córkę 20 - paroletnią). Dlatego zaskakuje zdanie
jednego z profesorów - ekspertów, że DIETA ŻYCIA powoduje pojawienie się zmarszczek, żółknięcie skóry,
szybsze starzenie się i różne jeszcze gorsze kłopoty. Skąd te wiadomości? Czy prowadził obserwację
pacjentów prawidłowo stosujących dietę Diamondów? Ja mam obserwacje wprost skrajnie przeciwne. Oraz
informacje z wielu krajów od osób od lat stosujących DIETÉ - czyżby tysiące ludzi mogło się tak bardzo
mylić? Otrzymałam kilka listów od zaniepokojonych zwolenników Diamondów. Na przykład list od Pani
Ireny I. z Płocka. "Jestem, wraz z mężem i 15 - letnim synem zwolenniczką DIETY ŻYCIA. Stosujemy się do
niej od ponad dwóch miesięcy - ze względów zdrowotnych. Zawsze byliśmy szczupli, więc nie musimy się
odchudzać. Takie odżywianie bardziej nam odpowiada, jest lżej strawne. Zasady diety trafiły nam do
przekonania. Chętnie przygotowujemy posiłki, chętniej spożywamy. Jest to bardzo ważne. Tym bardziej
denerwujące są ostatnie wypowiedzi w TV i w prasie. Może korzystna byłaby dyskusja na ten temat na
łamach. Jestem przekonana, że wypadłaby na korzyść DIETY ŻYCIA". Oprócz tego rodzaju listów
wyrażających zaniepokojenie, dostałam ostatnio sporo korespondencji dość wyraŽnie ustosunkowującej się
do ostatnio publikowanych zarzutów. Przytoczę dwa przykłady. Pani Klementyna R. z Warszawy: "DlETA
ŻYClA jest "w czytaniu" już od blisko roku. Od roku zainteresowani czytelnicy, z lepszym lub gorszym
skutkiem - stosują tę dietę i zbierają osobiste doświadczenia. Pani Maja publikuje swoją wiedzę, odpowiada
na listy, których jest bardzo wiele (co świadczy o stopniu zainteresowania), reklamuje coraz to nowe
surówki i Žródła ich nabycia. Jest zaangażowana, ciepła i "do ludzi". I naraz ocknęli się profesjonaliści w
dziedzinie żywienia. Wszyscy jak jeden mąż biją w DIETÉ ŻYCIA, ukazując negatywne skutki jej stosowania.
Wszyscy biją w p. M.B. - odsądzając ją od czci i wiary. Myślę, że wokół tej sprawy narosło bardzo dużo
nieporozumienia, a ponieważ stosuję tę dietę od początku - to jest od momentu ukazania się książki i mam
osobiste doświadczenia, a tym samym pewną przewagę nad profesjonalistami i teoretykami wiedzy, chcę
dołączyć swój głos - jako świadek obrony. Po pierwsze Pani M. B. przekazując w omawianej książce swą
teorię na temat żywienia zastosowała chwyt psychologiczny - mianowicie dała konkretną nadzieję
wszystkim mniejszym lub większym grubasom, zalecając dietę prostą, łatwą i w pełni zrozumiałą w
codziennym stosowaniu, w dodatku "zapewniającą komfort" - jak słusznie powiedział prof Szostak
("Wprost" 4/92). Prof Szostak jest moją ogromną sympatią telewizyjną. Bardzo szanuję jego wiedzę,
życzliwość - bardzo przepraszam za słowa wyrwane z kontekstu - a jednocześnie informuję, że mam żal, iż
nigdy nie wypowiedział się w druku w tak obszerny i popularny sposób jak DIETA ŻYCIA. No właśnie! Tu jest
pies pogrzebany. Dlaczego nikt z profesjonalistów instytucjonalnych, krytykujących DIETÉ nie opublikował
dotąd kompleksowej informacji (...). Po drugie: stosuję tę dietę od blisko roku. Celem moim nie było
odchudzanie a raczej odtrucie (termin, na który wpadłam widząc, że prowadzę coraz gorszą przypadkową
praktykę dietetyczną i obserwując skutki). I wtedy wpadła mi w rękę DIETA ŻYCIA. To było to. Wszystko
wolno! Wszystko smaczne! Dowolne ilości - tylko metoda stosowania uporządkowana, logiczna,
uzasadniona. Przystąpiłam do dzieła z radością. Zastosowałam własne, instynktowne poprawki (...). Efekt
był piorunujący! Po trzech tygodniach stosowania DIETY ubyło mi 15 lat (w stosunku do moich
przyjaciółek), stałam się młoda, wesoła, nasycona energią do tego stopnia, że sama podjęłam trud
odnowienia mieszkania, co uczyniłam z dobrym skutkiem. Jesienią - gdy potrzebuję więcej kalorii -
wprowadziłam więcej zbóż, gorących zup. I dla pokrzepienia ciała i ducha - do tych zbóż wzbogaconych
oczywiście dużą ilością jarzyn i surówek - białe mięso. I co? - Doskonale! Nie jadam wędlin (słone i zbyt
wędzone). Jadam twarożki, kefiry, robię zupy. Przepisy sama sobie wymyślam. Wszystko to, nie łamiąc
podstawowych zasad DIETY ŻYCIA, przystosowuję do swoich potrzeb i możliwości. Jednym słowem -
wykorzystuję, zgodnie z zaleceniem P. Błaszczyszyn - inteligencję i talenty twórcze. Myślę, że głos mój - jako
bezpośredniego użytkownika zalecanej diety - liczy się jako pokrzepiający, zarówno dla pani M. B., jak i dla
tej grupy odbiorców DIETY ŻYCIA, którzy skołowani toczącą się polemiką o wydŽwięku negatywnym i
potępiającym nie wiedzą, co mają robić (..)". Są to obszerne fragmenty wypowiedzi Pani Klementyny R.,
którą wysłała do kilku wydawnictw jako odpowiedŽ na druzgocącą, i dla mnie trochę śmieszną, kampanię
prowadzoną przez kilka osób, dla których poprzednio czułam duży szacunek. Zacytuję jeszcze jeden głos p.
Alicji z Łodzi, Czytelniczki miesięcznika "Nie z tej Ziemi", która zareagowała na wypowiedŽ pani A.
Ciesielskiej. "Dziękuję p. Maju - za odpowiedŽ na łamach NzTZ na wypowiedŽ "Polemicznie o diecie
Diamondów" technologa żywności p. Anny Ciesielskiej - która właśnie nie doczytała, nie wgłębiła się, nie
zrozumiała - albo nie chce zrozumieć - o co w diecie Diamondów chodzi. Chyba nie trzeba mieć
ukończonych studiów na przykład, jak ja - żeby zrozumieć. Możliwe, że ci ludzie mają przysłowiowe "klapki"
- nie potrafią spojrzeć inaczej, zrozumieć lub chociaż starać się zrozumieć - czy może coś innego nie jest
zdrowsze i lepsze. Każdy człowiek jest indywidualnością, myśli inaczej, postępuje inaczej, i ma do tego
prawo - nie musi być tak jak nam nakazywano i w dalszym ciągu próbuje nakazywać. Gdzie byli ci dietetycy,
którzy teraz krytykują coś co ludziom pomaga i są na to dowody. Powtarzam - gdzie są ci dietetycy, którzy
doprowadzili nas i nasze organizamy do ruiny psychicznej i fizycznej. Dobrze, że nareszcie mamy prawo
wyboru diety, która nam właśnie odpowiada. A pani Ciesielskiej życzę smacznego dużego schabowego i
słodkiego tortu czekoladowego. Znam sporo osób, które podleczyły się porządnie właśnie tą dietą. Ja
stosuję ją według potrzeby, czuję się lżejsza i ZDROWSZA". Dość już listów polemicznych - mam ich znacznie
więcej - do wglądu na życzenie. Na zakończenie chcę jeszcze przytoczyć fragmenty wypowiedzi Agnieszki
Ł.z Sosnowca. "Na początku chcę Panią serdecznie pozdrowić i podziękować za to, że Pani jest, że pisze Pani
ksiąŽki i zajmuje się tematyką tak bardzo ważną, a tak często pomijaną przez całe społeczeństwo, a przede
wszystkim lekarzy. Jestem studentką trzeciego roku medycyny - było to moim marzeniem, a zostanie
bardzo dobrym lekarzem jest moim najważniejszym celem. Jeszcze gdy byłam uczennicą LO interesował
mnie człowiek - jego organizm i otaczające go środowisko. Na niektóre czynniki tego środowiska nie mamy
wpływu - warunki geograficzne, klimatyczne, zanieczyszczenia środowiska. Na inne możemy świadomie
wpływać - na przykład sposób odżywiania. Dopiero teraz studiując już medycynę zdałam sobie sprawę, że
właściwe odżywianie, prawidłowe łączenie produktów wpływa na SOMA i PSYCHE każdego człowieka.
Niestety brak dobrych i jasno napisanych podręczników prawidłowego odżywiania uniemożliwiały mi
zainteresowanie się tym problemem głębiej i szerzej. Skompletowałam sobie sporą biblioteczkę - ale
zawiera ona zbyt mało logicznych informacji. Pomogła mi Pani książka DIETA ŻYCIA, którą kupiłam będąc na
wczasach. Kiedy tylko znalazła się w moich rękach - skończyły się kąpiele, spacery ... aż do momentu, kiedy
po dokładnym przeczytaniu każdego słowa, nie zamknęłam jej. Zaraz postanowiłam do Pani napisać, aby
podziękować za ten "cudowny podręcznik". Planuję zająć się w przyszłości dietetyką, prawidłowym
odżywianiem, zasadami stosowania i dobierania pokarmów. Jako lekarz pierwszym pytaniem (może nie
pierwszym, ale podstawowym) kierowanym do pacjenta - będzie pytanie o sposób odżywiania. Dietę
Diamondów stosujemy wszyscy w domu (od miesięca dość rygorystycznie, ale przyjemnie i bez zmuszania
się - bo ją polubiliśmy). Sałatki, warzywa, owoce są obecnie naszymi ulubionymi pokarmami, za którymi
wszyscy przepadamy - nasze samopoczucie jest na przysłowiowym TOPIE. Dlatego naprawdę brakuje mi
słów podziękowania i uznania". WypowiedŽ Agnieszki Ł. miała zakończyć cytaty z listów czytelników, ale w
ostatniej chwili nadeszły jeszcze dwa listy i nie jestem wprost w stanie zrezygnować z chęci podzielenia się z
Państwem informacjami w nich zawartymi. Pani Anetta G. ze Słupska pisze na temat, który nurtuje wiele
Czytelniczek. Może znajdą w tej wypowiedzi odpowiedzi na swoje pytania. "..Kiedy wpadła mi w ręce DIETA
ŻYCIA byłam akurat w ciąży, ale zafascynowała mnie ona tak dalece, że postanowiłam po porodzie i
zakończeniu okresu karmienia - żyć według podanych zasad. Okazało się jednak, że zrobiłam to wcześniej i
to z dobrym skutkiem. Dwa ostatnie miesiące ciąży stały się dla mnie udręką i lękiem przed każdą
nadchodzącą nocą. W ciągu dnia męczyła mnie okropna zgaga, a w nocy budził mnie ból i mdłości, co w
efekcie zmuszało do wymiotów. Naprawdę przykra rzecz. Twarz była pokryta wybroczynami powstałymi z
wysiłku. Spróbowałam jeść inaczej, trochę się tego bałam, ale ponieważ ciąża przebiegała bez żadnych
problemów oprócz wymienionych - chciałam zobaczyć jak to będzie naprawdę. No i nie zawiodłam się!
Rano owoce, przerwy 3 - 4 godzinne, mniej mięsa, no i tylko do 20.00 wieczór. Dolegliwości jakie opisałam
zniknęły bez śladu, poza momentami mojej słabości, gdy jadłam po 20.00, albo podjadałam słodycze. Dziś
mam półrocznego synka, którego karmię piersią, a moja DIETA ŻYCIA polega na tym, że do godziny 12.00
zajadam się owocami. Problem w tym jak karmić dziecko, bo o tym nikt jeszcze nie pisał. Daję mu dużo
świeżych owoców, zupki tradycyjne na mięsie z kaszą i jarzynami. Co ma począć taka matka jak ja, która
chciałaby żywić swoje dziecko zdrowo i w pełni wartościowo, a wierzę (na własnym i nie tylko, przykładzie),
że to daje tylko DIETA ŻYCIA". Pani Anetta poruszyła ważny problem. Trochę na ten temat jest w STYLU
ŻYCIA. Ale tu wypowiedzieć się powinni światli i doświadczeni pediatrzy. W indywidualnych przypadkach
doradzam zawsze konsultacje z lekarzem. Takie konsultacje są możliwe w Przychodni KOMED. Drugi list od
Joanny T. z Warszawy jest rozpaczliwą prośbą o pomoc. Nawiązuje on do listu Justyny, ale na ten temat
uważam, nigdy nie za wiele. "Mam 17 lat. Nie wiem, jak zacząć ten list, ale jest on wielką, gorącą prośbą.
Już od dziecka byłam gruba. W przedszkolu były wyzwiska. W pierwszych klasach szkoły podstawowej do
przezwisk dołączyły wierszyki. Cała rodzina radziła, żebym się odchudzała. W 5 klasie zaczęłam to robić
sama, wiedząc tylko, że jeśli nie będę jeść to stracę na wadze. Głodząc się, w ciągu 3 miesięcy schudłam 20
kg. Nie były to jednak jedyne konsekwencje. Bardzo wypadały mi włosy, straciłam okres i miałam też inne
komplikacje. Zaczęłam jeść normalnie, wszystko w miarę wróciło do normy, ale ... odzyskałam stracone
kilogramy - plus 5 kg. Zaczęłam więc znów odchudzać się. Tym razem nie głodziłam się już tak drastycznie.
Uzyskałam wymarzoną wagę i zaczęłam normalnie jeść. I znów odzyskałam stracone kilogramy plus 3 - 4 kg.
Wówczas ponownie wzięłam się za odchudzanie. Tak kręcę się w tym kółku już 6 lat, sytuacja ciągle się
powtarza. W okresie od września do grudnia zeszłego roku znów się odchudzałam. Lecz przez ostatnie 2
miesiące nadrobiłam wszystko z nawiązką i ważę teraz 70 kg przy wzroście 157 cm. Jestem zrozpaczona,
załamana. Nie chodzę na dyskoteki, kursuję między domem a szkołą od 6 lat. Wstydzę się własnego ciała.
Proszę mi pomóc, chcę przerwać to błędne koło". Z listu Joanny wynika, że nie zetknęła się z książką DIETA
ŻYCIA i nie wie, że tego typu postępowanie jak opisuje jest bardzo szkodliwe. Taka huśtawka wagowa to po
prostu katowanie własnego organizmu. Tracić wagę należy powoli, planowo, systematycznie i układać swój
jadłospis na lata całe, a nie na miesiąc lub dwa - bo efekty są wprost odwrotne. Ciągle to powtarzam, że nie
wolno pozbawiać swego organizmu żadnych wartościowych produktów. Wolno jeść wszystko - no może
prawie wszystko - tylko w sposób właściwy. Może w jeszcze większym stopniu niż w DIECIE ŻYCIA - Wiosna,
DIETA ŻYCIA - Lato jest dziełem Czytelników. Dlatego chciałabym wszystkim serdecznie podziękować za
udział w powstaniu tej książeczki. Państwu którzy nadesłali ciekawe i oryginalne przepisy oraz tym, którzy
zabierali głos na temat DIETY ŻYCIA w sposób zarówno pozytywny, jak i negatywny. Mimo, że LATO
zamknęło cykl - CZTERY PORY ROKU Z DIETĆ ŻYCIA - zapraszam Państwa do dalszej korespondencji -
nadsyłania uwag, spostrzeżeń i przepisów, a może powstanie następne wydawnictwo z cyklu DIETY ŻYCIA.
Listy prosimy kierować na adres: KOMED - Przychodnia Medycyny Naturalnej Al. Ujazdowskie 20 00-540
Warszawa tel. 628-74-82 i 628-74-83. PRZEPISY I ZUPY: (1) Kwaśna zupa kantońska 1 - 2 filiżanki chińskiego
makaronu lub zwykłych nitek 4 - 6 suszonych grzybów (mogą być też podsuszone pieczarki) 1 - 2 łyżki
wytrawnego białego wina 2 łyżki sosu sojowego lub przyprawy do zup 3 - 4 cebulki dymki wraz ze
szczypiorkiem drobniutko posiekane około 2,5 szklanki wody i 1 kostka bulionowa lub ta sama ilość wywaru
z jarzyn 2 łyżki mąki kukurydzianej sól, pieprz do smaku 2 - 3 łyżki soku z cytryny Grzyby ugotować po
wymoczeniu. Pokroić, a wywar dodać do bulionu. Zagotować pozostałe składniki. Dodać rozprowadzoną w
wodzie mąkę kukurydzianą. Gotować około 2 minut do zgęstnienia. Dodać sok z cytryny. (2) Barszcz
ukraiński (małorosyjski) Beaty N. włoszczyzna pokrojona w słupki lub utarta na tarce jarzynowej 1/2 główki
włoskiej kapusty poszatkowanej 2 - 3 buraki pokrojone lub utarte 3 pomidory bez skórki pokrojone w
kawałki 1 - 1/2 szklanki ugotowanej fasoli 1/2 szklanki śmietany sól, pieprz do smaku Warzywa zalać wodą i
gotować na małym ogniu do miękkości. Dodać pomidory, fasolę i podgotowywać około 5 minut. Wlać
śmietanę, przyprawić do smaku. Można dodać natkę pietruszki lub koperek. II SURúWKI I SAŁATY (3)
Surówka tropikalna z kapusty Beaty B. z Suchej Beskidzkiej 1\2 główki kapusty 1/2 szklanki wiórków
kokosowych 5 plastrów ananasa z puszki pokrojonych w kostkę SOS: 4 łyżki sosu ananasowego z puszki 1
łyżka soku z cytryny sól, pieprz (może być też curry) do smaku Kapustę namoczyć w słonej wodzie (na około
godzinę), osuszyć i cieniutko poszatkować. Dodać pozostałe składniki, polać sosem. (4) Surówka
orzeŽwiająca Beaty B. 1/2 arbuza pokrojonego w kostkę (oczyścić ze skórki i pestek) 2 duże jabłka
pokrojone w kostkę 1 ogórek obrany i pokrojony w kostkę 2 duże pomidory bez skórki pokrojone w kostkę
sok z 1/2 cytryny sól, pieprz, cukier lub miód do smaku Składniki delikatnie wymieszać, polać sokiem z
cytryny, doprawić do smaku. Wszystkie zawierają dużo wody dlatego świetnie gaszą pragnienie w upalny
dzień. Może być podawana na śniadanie lub jako dodatek na obiad lub kolację. Smaczniejsza po
ochłodzeniu w lodówce. (5) Surówka z buraczków p. Anny z Branic 2 - 3 duże buraki 2 jabłka 1 łyżka
utartego chrzanu 1/4 szklanki jogurtu sok z cytryny sól, pieprz do smaku Buraki utrzeć na tarce, wymieszać
z chrzanem i jogurtem. Jabłko utrzeć skrapiając sokiem z cytryny. Wymieszać z burakami. Przyprawić do
smaku. (6) Surówka z kalarepy p. Elżbiety Bojanowskiej z Gozdnicy 2 - 3 kalarepki utarte na grubej tarce 1
cebula pokrojona w kostkę 1 pęczek natki pietruszki posiekanej 1 - 2 łyżki oliwy sól, przyprawy ziołowe do
smaku Składniki wymieszać, przyprawić do smaku. Beata NiedŽwiedŽ z Mielca nadesłała 14 przepisów.
Część znajdziecie Państwo w tej książce. Reszta będzie wykorzystana w dalszych publikacjach. (7) Kalafior
Beaty 1 mały kalafior podzielony na różyczki 1 jajko na twardo podzielone na cząstki grubo pokrojony
szczypiorek grubo pokrojony koperek pęczek rzodkiewek pokrojonych w plastry kilka liści sałaty majonez
lub sos vinegrett Składniki układamy na liściach sałaty. Polewamy majonezem lub sosem vinegrett,
posypujemy koperkiem. (8) Surówka z kalafiora Magdy z Bełchatowa. 1 mały kalafior - surowy podzielony
na drobne cząstki 2 - 3 świeże ogórki pokrojone w kostkę 1 - 2 marchewki utarte na tarce jarzynowej 2 - 3
łyżki majonezu zmieszanego ze śmietaną sól, pieprz do smaku Wymieszać wszystkie składniki. (9) Sałatka z
kalafiora Magdy z Bełchatowa 1 kalafior - ugotowany i pokrojony 2 - 3 ogórki kwaszone pokrojone w kostkę
2 - 3 ząbki czosnku (lub przyprawa ziołowa jeśli ktoś nie lubi czosnku) 1/2 filiżanki majonezu
przyprawionego do smaku pieprzem lub papryką Wymieszać wszystkie składniki. (10) Sałatka wykwintna z
oliwkami 1 główka sałaty 5 dkg czarnych oliwek 1 ogórek pokrojony w półplasterki 1 pęczek rzodkiewek
pokrojonych w plasterki grzanki z kilku kromek chleba pokrojonych w kostkę kulki o średnicy 1 cm
przygotowane z bryndzy lub białego twarogu z solą i kminkiem 1 pęczek szczypiorku drobno usiekany 4
łyżki oleju 2 łyżki soku z cytryny 1 łyżeczka musztardy sól, pieprz do smaku Wymieszać składniki. Polać
sosem przygotowanym z oleju, cytryny, musztardy, soli i pieprzu. Można też dodać 1 - 2 ząbki czosnku.
Posypać szczypiorkiem. (11) Sałatka ziemniaczana 4 - 5 ziemniaków ugotowanych w łupinach pokrojonych
w grubą kostkę 2 - 3 jajka na twardo posiekane 2 łyżki drobno pokrojonej cebuli 2 ogórki kwaszone
pokrojone w kostkę 1/2 filiżanki gotowanego groszku zielonego 1/2 filiżanki gotowanej, pokrojonej
marchewki pęczek posiekanej natki pietruszki 1/2 łyżeczki tamaryszku 1 łyżka sosu sojowego 1/2 łyżeczki
tymianku 1/2 łyżeczki zmielonego kminku sól i pieprz do smaku Wymieszać wszystkie składniki, posypać na
wierzchu natką i częścią jajek. (12) Sałatka Anny z opolskiego 1 pomarańcza podzielona na cząstki i
pokrojona 1 banan pokrojony w plasterki 1 kwaśne jabłko pokrojone w kostkę 2 - 3 łyżki kukurydzy z puszki
1 - 2 łyżki rodzynków namoczonych sok z cytryny do smaku Wymieszać wszystkie składniki. Najlepsze po
oziębieniu w lodówce. (l3) Sałatka warzywna Magdy z Bełchatowa pęczek włoszczyzny 2 - 4 ogórki
"małosolne" 1/2 puszki groszku lub kukurydzy 2 - 3 łyżki majonezu sól, pieprz, przyprawy ziołowe według
upodobania Włoszczyznę i ogórki pokroić w kostkę, dodać groszek, majonez. Przyprawić do smaku. (14)
Sałatka z buraczków według pani I. Grabskiej z Łodzi 5 - 6 buraków ugotowanych i pokrojonych w kostkę 1
szklanka ugotowanej drobnej fasolki 3 - 4 ogórki kwaszone pokrojone w kostkę 1 cebula pokrojona w
kostkę 2 - 3 śledzie obrane z ości i pokrojone w kawałki 2 - 3 łyżki oleju Składniki wymieszać, podawać po 2
- 3 godzinach. (15) Sałatka pieczarkowa p. Gosławy Dudek ze Szczecinka 6 - 8 ładnych dużych pieczarek 1
puszka kukurydzy lub groszku 1 pęczek natki pietruszki lub koperku lub szczypiorku 2 - 3 ogórki świeże lub
kwaszone 2 jajka na twardo 1\2 filiżanki majonezu przyprawionego pieprzem, przyprawami ewentualnie
musztardą lub sosem sojowym do smaku Pieczarki pokroić w cieniutkie plasterki, lekko osolić i skropić
sokiem z cytryny. Odstawić do zmacerowania. Pokroić pozostałe składniki w kostkę, wszystko wymieszać.
Dodatek ogórków i jajek nie jest konieczny, ale sałatka w tej wersji jest smaczniejsza. (16) Sałatka praska
Beaty B. z Suchej Beskidzkiej 10 dkg szynki pokrojonej w paski 10 dkg żółtego sera pokrojonego w kostkę
główka sałaty poszarpanej w kawałki 1 pęczek szczypiorku drobno posiekany 1/2 filiżanki jogurtu
doprawionego solą i pieprzem ziołowym (mogą być również inne przyprawy ziołowe) do smaku Składniki
wymieszać i polać doprawionym jogurtem. W sałatce tej są trzy potrawy białkowe - jest wobec tego bardzo
pożywna i dość ciężkostrawna. Można ją jeść czasem jako samodzielne danie. (17) Znakomita sałatka
warzywna do przechowania na jesień i zimę Beaty B. i Jej mamy z Suchej Beskidzkiej Po 1 kilogramie:
marchwi utartej lub pokrojonej drobniutko świeżych ogórków pokrojonych w kostkę lub cienkie plasterki
kapusty białej drobno uszatkowanej kapusty włoskiej lub pekińskiej drobno poszatkowanej papryki
czerwonej, słodkiej, pokrojonej w paseczki pomidorów pokrojonych w kostkę jabłek (antonówki) 1/2 kg
cebuli pokrojonej w piórka 1 szklanka oliwy z oliwek 1/2 szklanki cukru lub miodu 1 szklanka octu winnego
lub 5 procentowego roztworu kwasku cytrynowego 2 - 3 łyżki czubate soli (do smaku) 3 listki laurowe, 5 - 6
ziaren ziela angielskiego, pieprz Wszystkie składniki dobrze wymieszać. Nałożyć do słoiczków twist, ugnieść.
Pasteryzować ok. 25 minut w tradycyjny sposób. Dobra w zimie i na wiosnę, gdy warzywa drogie i brak
świeżych, a można ją zrobić z powodzeniem póŽnym latem - wczesną jesienią, szczególnie jeśli ktoś ma
działkę i własne warzywa. Diamondowie nie zalecają zanadto przetworów, uważając, że wszystko najlepsze
jest w stanie świeżym, nieprzetworzonym. No ale nie przesadzajmy! Poza tym nie musimy tej sałatki jeść
codziennie. Możemy ją również przygotować do natychmiastowego spożycia odpowiednio zmniejszając
proporcje. (18) Sałatka z tuńczyka i rzodkiewek Beaty B. z Suchej Beskidzkiej 1 puszka tuńczyka (150 - 200 g)
rozdrobnionego 3 jajka na twardo pokrojone w kostkę 1 pęczek rzodkiewek pokrojonych w talarki 1 główka
sałaty poszarpanej w kawałki 3 - 4 łyżki majonezu 3 - 4 łyżki śmietany curry, sól, pieprz, sok z cytryny do
smaku Składniki wymieszać i polać sosem, który powinien być dość pikantny. (19) Sałatka - witaminka
Beaty B. z Suchej Beskidzkiej 1/2 główki dużej sałaty 1 zielona papryka pokrojona w paseczki 1 pomidor
pokrojony w kostkę 1 duże jabłko pokrojone w kostkę Sos: 1/2 łyżki majonezu 2 łyżki jogurtu sól, pieprz,
szczypta cukru, sok z cytryny do smaku Składniki wymieszać. Sałatka jest bogata w witaminy i sole
mineralne. Wspaniale nadaje się np. do befsztyków. (20) Sałatka Kolorowy Jarmark - Beaty 8uchnowskiej z
Suchej Beskidzkiej 1 puszka zielonego groszku 1 puszka kukurydzy 2 duże jabłka pokrojone w kostkę 2
pomarańcze pokrojone w kostkę 2 czerwone papryki pokrojone w kostkę 10 dag posiekanych orzechów
włoskich sól, pieprz, majonez, sok z cytryny - według upodobania Składniki połączyć i doprawić do smaku.
III DANIA GORĆCE (21) Fasolka szparagowa na ostro 1/2 kg fasolki szparagowej pokrojonej w kawałki około
3 cm (może być mrożona) 2 - 3 cebulki dymki 5 - 6 ząbków młodego czosnku 3/4 szklanki wody z
rozpuszczoną kostką bulionu 1 łyżka sosu sojowego lub przyprawy do zup 1 łyżka wódki 1 łyżeczka cukru
lub miodu sól, pieprz - do smaku 2 łyżki oleju i 1 łyżka masła do smażenia Fasolkę ugotować w bulionie.
Drobno pokrojone cebulki i czosnek podsmażyć na oleju i maśle. Dodać fasolkę, dobrze wymieszać. Dodać
pozostałe składniki. Poddusić 2 - 3 minuty. Można podać z ryżem lub pieczywem i dowolną surówką. (22)
Buraki z jabłkami 1/2 kg buraków 2 - 3 jabłka 2 - 3 łyżki śmietany lub łyżka masła sól, cukier lub miód,
przyprawy ziołowe (szałwia, mięta, melisa, imbir) do smaku 2 - 3 łyżki soku z cytryny Buraki utrzeć na grubej
tarce. Dusić z wodą. Pod koniec gotowania dodać utarte jabłka. Przyprawić do smaku. Podawać do mięsa
lub z chlebem, ziemniakami, kaszą. (23) Kapusta z jabłkami 1 główka młodej kapusty 2 - 3 jabłka olej do
smażenia lub masło sól cukier lub miód, kminek do smaku 2 łyżki soku z cytryny natka pietruszki lub
koperek Kapustę poszatkować, poddusić na tłuszczu dolewając wodę. Pod koniec duszenia dodać
pokrojone lub utarte jabłka. Przyprawić do smaku, posypać zieleniną. Podawać z pieczywem, ryżem,
młodymi ziemniakami lub jako dodatek do mięsa lub ryby. (24) Ziemniaki faszerowane warzywami 1\2 kg
ziemniaków młode warzywa: marchew, pietruszka, seler, por, cebula - dymka, kalafior itp. natka pietruszki,
koperek lub szczypiorek łyżka oleju do smażenia sól, pieprz, zioła do smaku (majeranek, oregano, bazylia,
estragon) Ziemniaki obrać i wydrążyć. Warzywa utrzeć na tarce lub drobno pokroić. Cebulę podsmażyć,
dodać warzywa i wydrążone z ziemniaków kawałki. Dusić do miękkości - przyprawić do smaku. Napełnić
farszem wydrążone ziemniaki. Ułożyć w naczyniu i zapiekać do zrumienienia. Można polać sosem
(dowolnym), posypać zieleniną. Podawać z surówką. (25) Rizotto Atrium 2 szklanki ryżu 1 główka młodej
kapusty pokrojonej w kawałki 2 filiżanki ziaren fasoli, najlepiej młodej, zielonej 1 cebula drobno pokrojona
1 średni seler starty na tarce jarzynowej 1 marchew pokrojona w półplasterki 1 pietruszka utarta na tarce
jarzynowej 2 - 3 pomidory bez skórki pokrojone w kawałki 2 łyżki masła około 1,5 l wywaru z jarzyn lub
bulion z kostki 1/2 szklanki wytrawnego wina sól, pieprz przyprawy ziołowe do smaku Jarzyny z fasolą zalać
bulionem, gotować na małym ogniu do miękkości. Cebulę wraz z ryżem podsmażyć na maśle z oliwą. Zalać
winem, gotować do odparowania. Dodać jarzyny z fasolą w bulionie. Gotować mieszając, aż ryż będzie
miękki. Podawać z dowolną surówką. (26) Omlet - zapiekanka ziemniaczano - warzywna Anny S. ze
Stargardu Szczecińskiego 2 - 3 ziemniaki 1 marchew 1 pietruszka 1/2 selera (dużego) 1 duża cebula 1 por 1 -
2 ząbki czosnku (jeśli się lubi) sól, przyprawy ziołowe do smaku olej rzepakowy lub oliwa do smażenia
Warzywa zetrzeć na tarce o grubych oczkach. Cebulę, por, czosnek drobno posiekać. Dokładnie wymieszać,
przyprawić do smaku. Wyłożyć na patelnię (najlepiej teflonową) na rozgrzany tłuszcz. Dusić pod
przykrywką, nie mieszając, ewentualnie dodać odrobinę wody. Łopatką przewrócić omlet na drugą stronę i
smażyć do zrumienienia. Podawać z dowolnym pikantnym sosem. (27) Makaron z kapustą 2 - 3 filiżanki
gotowanego makaronu 1/2 główki białej lub włoskiej kapusty lub 1/2 kg kiszonej 1 - 2 cebule lub kilka
dymek drobno pokrojone sól, pieprz, inne przyprawy do smaku olej lub oliwa do smażenia Cebulę udusić na
tłuszczu. Dodać kapustę, podlać wodą i dusić mieszając aby się nie przypaliła. Dodać przyprawy. Powinna
być dość pikantna. Można też dodać podsmażone grzyby. Wymieszać z makaronem. Podgrzać lub zapiec w
piekarniku. (28) Makaron ze szpinakiem 2 - 3 filiżanki ugotowanego makaronu 2 filiżanki szpinaku 1 ząbek
zmiażdżonego czosnku 2 - 3 łyżki śmietany 1 łyżka sosu sojowego lub przyprawy do zup 1 łyżka masła sól,
pieprz, przyprawy ziołowe do smaku Ugotowany szpinak posiekać, doprawić przyprawami i wymieszać ze
śmietaną. Naczynie do zapiekania wysmarować tłuszczem i posypać tartą bułką lub otrębami. Ułożyć
naprzemian makaron i szpinak. Posypać na wierzchu wiórkami masła. Zapiec w piekarniku. (29) Nadzienia
do naleśników Justyny Róg z Krakowa 2 - 3 marchewki 2 - 3 łyżki śmietany bakalie: rodzynki, orzechy,
migdały 1 jabłko - utarte miód do smaku Ugotowaną marchewkę drobno utrzeć, dodać pozostałe składniki.
1 kalafior ugotowany i przetarty przez sito 1 pomidor bez skórki drobno usiekany 2 - 3 łyżki groszku
konserwowego 1 - 2 łyżki nasion słonecznika 1 - 2 łyżki majonezu sól, pieprz, przyprawy ziołowe do smaku
Masa powinna być dość pikantna. 2 - 3 buraki ugotowane i utarte na drobnej tarce 1 cebula drobno
pokrojona 1 jabłko utarte 1 łyżka majonezu sól, przyprawy ziołowe do smaku Wymieszać składniki. Można
dodać czosnek. (30) Marchew z pieczarkami p. Beaty NiedŽwiedŽ 3/4 kg marchwi 1/4 kg pieczarek 2 łyżki
masła lub oleju do smażenia 1 szklanka bulionu z kostki lub dla wegetarian - woda z sosem sojowym sól,
pieprz lub inne przyprawy ziołowe do smaku Marchew pokroić w cienkie plasterki i gotować w małej ilości
wody. Pieczarki podsmażyć na tłuszczu, dodać do marchwi, zalać bulionem, dusić do miękkości. Doprawić
do smaku. (31) Szpinak buraczany p. Elżbiety B. z Gozdzicy liście z dużego pęczka botwinki 1 cebula drobno
pokrojona 2 łyżki oleju rzepakowego lub oliwy do smażenia sól, czosnek, pieprz do smaku Liście buraków
lekko obgotować, drobno posiekać. Podsmażyć cebulę, dodać liście, poddusić, doprawić do smaku. (32)
"Szparagi" buraczane p. Elżbiety łodygi z pęczka botwinki (pozostale z przygotowanego "szpinaku") łyżeczka
masła (ewentualnie z tartą bułką) Łodygi pokroić na kawałki długości około 10 cm. Ugotować do miękkości
w lekko osolonej wodzie. Podać z masłem. Pani Elżbieta proponuje świetną przyprawę. Radzę spróbować.
Dobrze wysuszone grzyby (prawdziwki, podgrzybki lub inne) zemleć w młynku na proszek. Nadaje się do
zup, sosów, zapiekanek z makaronów, kasz, ziemniaków, do mięsa, czyli prawie do wszystkiego. (33)
Kurczak z grzybami 1 kurczak lub kilka porcji piersi, nogi 1/2 kg grzybów pokrojonych w kawałki 1 duża
cebula lub pęczek dymki drobno posiekane 2 łyżki koncentratu pomidorowego lub ketchup lub 2 - 3 świeże
pomidory bez skórki, pokrojone w kostkę 1 łyżka sosu sojowego lub przyprawy do zup 2 łyżki masła 3 - 4
łyżki oliwy z oliwek 2 - 3 ząbki czosnku - niekoniecznie Kurczę podzielić na porcje, podsmażyć wraz z cebulą
na rumiano na maśle z oliwą. Dodać sos sojowy i 1/2 szklanki wody. Dodać pomidory lub koncentrat oraz
przyprawy. Dusić około 1 godziny podlewając wodą w miarę potrzeby. Grzyby poddusić na maśle z oliwą
około 1/2 godziny, dodać do kurczaka i razem poddusić jeszcze około 15 minut. Podawać z dowolnymi
surówkami. (34) Owoce duszone na ostro Beaty N. 2 jabłka kilka śliwek węgierek lub renklod 2 gruszki 1
łyżka oleju rzepakowego lub oliwy sól, pieprz, papryka do smaku Obrane owoce pokroić w kawałki.
Rozgrzać tłuszcz, wrzucić owoce. Dusić do miękkości mieszając. Dodać przyprawy. Danie powinno być dość
ostre. Może służyć jako dodatek do różnych dań z ryżu, kasz, dań mięsnych. Jeśli dodamy wody i
rozcieńczymy do konsystencji śmietany - może służyć jako świetny sos do powyższych dań lub sałatek i
surówek. (35) Banany zapiekane w szynce Beaty B. z Suchej Beskidzkiej tyle bananów dla ilu osób
przeznaczone jest danie - licząc 1 - 2 banany na osobę 1 łyżeczka oleju lub margaryny plastry chudej szynki -
tyle ile bananów 1/2 łyżeczki musztardy 1/4 łyżeczki curry 1/2 filiżanki śmietany 2 - 3 łyżki tartego, żółtego
sera Plastry szynki cienko posmarować musztardą, posypać curry, owinąć w nie banany uprzednio lekko
obsmażone na tłuszczu. Ruloniki ułożyć w natłuszczonym naczyniu żaroodpornym, polać śmietaną, posypać
serem. Zapiekać około 20 minut w gorącym piekarniku. Dobre jako eleganckie danie na przyjęcie. Można
podawać same lub z sosem Cumberland lub innym. Sos Cumberland: 2 - 3 łyżki galaretki porzeczkowej lub
borówek (może być też aronia) 1 łyżka chrzanu 1/3 szklanki czerwonego wina sól, pieprz do smaku można
dodać smażoną skórkę pomarańczową Składniki wymieszać. Można przechować w lodówce i podawać do
kurczaka, indyka, pieczonej cielęciny. IV DESERY (36) Roladki kokosowo - pomarańczowe Beaty B. z Suchej
Beskidzkiej 1\2 kg pomarańczy podzielonych na cząstki 4 łyżki płynnego miodu (ewentualnie rozgrzanego)
20 dkg wiórków kokosowych 1 główka zielonej sałaty Cząstki pomarańczy zanurzać w miodzie i obtaczać w
wiórkach. Podawać zawinięte w listki sałaty. Nadają się jako danie na przyjęcie sałatkowe - podane na
półmisku i ładnie przybrane. Doskonałe również jako dodatek do białego mięsa (kurczak, indyk, cielęcina),
ryby, jajek na twardo lub sadzonych. (37) Banany pod serową kołderką banany po 1 - 2 na osobę serek
homogenizowany doprawiony sokiem malinowym, wiśniowym lub miodem 3 łyżki rodzynek, umytych i
namoczonych 3 łyżki orzechów lub migdałów drobno posiekanych Umyte banany przecinamy ostrym
nożem wzdłuż na połowę, nie zdejmując skórki. Każdą połówkę przykrywamy "kołderką" z przyprawionego
serka. Posypujemy orzechami i rodzynkami. Oziębiamy w lodówce. Jemy łyżeczką jak z podłużnej miseczki.
(38) Kulki owocowe Beaty B. z Suchej Beskidzkiej 1 szklanka suszonych, namoczonych śliwek 1/2 szklanki
suszonych, namoczonych fig 1/2 szklanki namoczonych rodzynków 1 łyżka miodu 2 łyżeczki siemienia
lnianego (lub nasionek sezamowych - są już w sklepach) lekko uprażonych na suchej patelni 2 łyżki suchego,
utartego chleba razowego 1/2 filiżanki wiórków kokosowych Wszystkie owoce zemleć w maszynce do
mięsa, dodać miód, siemię i tarty chleb. Uformować kulki, obtoczyć w wiórkach kokosowych. Można przed
podaniem ochłodzić. (39) Przysmak marchwiowo - rodzynkowy Beaty B. 1/2 kg marchwi pokrojonej w
zapałkę 1 łyżka rodzynków, umytych i namoczonych SOS: 1 łyżka miodu 6 łyżek majonezu 1 łyżka soku z
cytryny sól, gałka muszkatołowa do smaku woda lub mleko do ewentualnego rozcieńczenia Marchew
wymieszać z rodzynkami. Polać sosem. Smaczne po ochłodzeniu. (40) Owoce w galarecie 1/2 kg świeżych
owoców sezonowych (truskawki, maliny, jagody, czereśnie) 5 dkg żelatyny 3 szklanki wody cukier lub miód
do smaku sok z cytryny do smaku Żelatynę rozpuścić w gorącej wodzie, przyprawić do smaku. Kilka małych
miseczek lub foremek do babeczek wstawić do lodówki i mocno schłodzić. Napełnić je do 1/4 roztworem
żelatyny, schłodzić, ułożyć owoce i zalać pozostałą żelatyną. (41) Kwas miodowy na upalne dni 1 szklanka
miodu 1/2 filiżanki rodzynków 1 cytryna (dokładnie umyta, pokrojona w plasterki) mała kromka razowego
chleba około 1 dkg drożdży około 6 litrów wody Składniki zalać gorącą wodą w dużym garnku, wymieszać.
Gdy woda będzie letnia dodać drożdże rozprowadzone w wodzie. Przykryć gazą. Gdy rodzynki i cytryna
wypłyną na wierzch - odcedzić, a kwas przelać do czystych wyparzonych butelek. Przechowywać w
lodówce. (42) Miodowy deser Beaty B. 4 łyżki miodu 1 serek homogenizowany 1 utarty banan 1/2 filiżanki
posiekanych lub utartych orzechów włoskich Składniki wymieszać na masę, która bardzo ładnie wygląda w
wydrążonych połówkach czerwonych jabłek. Miąższ jabłek można utrzeć lub drobno posiekać i dodać do
masy. Jeśli ktoś lubi może na wierzchu posypać cynamonem lub imbirem, można też użyć którejś z
przypraw indyjskich. (43) Kruche ciasteczka dietetyczne Beaty B. z Suchej Beskidzkiej 2 szklanki razowej
mąki pszennej 1/2 kostki masła lub margaryny 1/2 szklanki zimnej wody sól do smaku dżem lub gęsty mus
jabłkowy do nadzienia Mąkę posiekać z tłuszczem, dodać wodę, sól - szybko zagnieść ciasto. Zawinąć w
ściereczkę, odłożyć do lodówki na godzinę. Rozwałkować cienko, wycinać kwadraty lub krążki. Nadziać
dżemem. Zlepiać rożki lub półksiężyce. Ułożyć na blasze, posmarować wodą lub białkiem. Piec około 1/2
godziny w temperaturze 200 - 220 stopni Celsjusza. (44) Pekińskie bułeczki drożdżowe 1/4 kg mąki 2 łyżki
masła 2 łyżki cukru lub miodu 1 łyżeczka soku z cytryny 1/2 szklanki wody 20 dkg drożdży 1 łyżeczka oleju
sezamowego (niekoniecznie) Farsz : 1/4 kg puree z grochu 4 łyżeczki cukru lub miodu 3 łyżeczki sosu
sojowego 1 łyżeczka oleju sezamowego (lub z oliwek) Z podanych składników zagnieść ciasto. Odstawić na
30 minut do wystygnięcia. Przygotować farsz. Formować z ciasta placuszki o średnicy 8 cm. Nałożyć farsz,
formować kulki. Gotować na parze lub upiec w piekarniku na rumiano. Zamiast podanego farszu można
użyć grzybów z cebulą, kapustą, farszu jarzynowego lub owoców (jagody, truskawki, wiśnie, śliwki itp.) -
niezbyt zgodne z Dietą Diamondów - ale przecież wszystko można od czasu do czasu. (45) Miodowa pasta
do kanapek Beaty B. 1 duża marchew drobno utarta 2 - 3 łyżki miodu 2 - 3 łyżki rodzynków, umytych i
namoczonych 15 dkg masła orzechowego (można go zastąpić zmielonymi orzechami włoskimi z dodatkiem
masła do odpowiedniej konsystencji) Składniki utrzeć na gładką masę. Doskonała pasta do razowego chleba
lub grahamek. Na wierzchu można położyć plasterki jabłka, truskawek, arbuza, świeżego ogórka lub
posypać jagodami, porzeczkami itp. DIETA ŻYCIA - JESIEą Rok już minął od wydania "Diety życia". Setki
listów i namowy przyjaciół skłaniają mnie do kontynuowania tematu. Wiele osób pisze do mnie pytając jak
odżywiać się, jak komponować posiłki w różnych porach roku, gdy na rynku znajdują się trochę inne
surowce spożywcze. Broszurka ta jest właśnie odpowiedzią na to zapotrzebowanie. Na wstępie chciałam
przypomnieć podstawowe zalety stylu odżywiania Diamondów. System Diamondów nie jest jedyną drogą
do celu jakim jest nasze zdrowie. Na szczyt góry prowadzi wiele szlaków! Ale jest na pewno jednym z
najbardziej prostych, klarownych, logicznych i łatwych do zastosowania. Dieta Diamondów jest ponadto
zgodna z prawami przyrody. Podstawą i celem zasad "Diety życia" jest utrzymanie wnętrza organizmu w
czystości i pełnej sprawności. System ten zwiększa zasoby energii życiowej, powoduje osiągnięcie
optymalnej wagi, poprzez sprawne usuwanie odpadów metabolicznych. Stosowanie się do zasad
Diamondów umożliwia uzyskanie trzech ważnych celów: 1) jedzenie pozostaje przyjemnością, nie jest
trudnym do utrzymania reżimem, 2) w organiŽmie pozostaje minimum toksycznych odpadów przemiany
materii, 3) poprzednio odłożone toksyny są powoli i systematycznie wydalane. To, że istnieje rytm dobowy,
w którym poszczególne funkcje organizmu dominują, oczywiście zachodząc na siebie i nie wykluczając - nie
ulega wątpliwości. Oprócz zalecenia przybliżonego respektowania cykli dziennych, "Dieta życia" namawia
do stosowania tylko kilku podstawowych zasad. Proszę na to zwrócić uwagę - NAMAWIA, A NIE ZMUSZA! A
oto te zasady: 1) Pożywienie o wysokiej zawartości wody (owoce, warzywa) powinno stanowić około 70
procent jedzonych pokarmów. 2) Prawidłowe komponowanie produktów. 3) Właściwe spożywanie
owoców. 4) Powstrzymywanie się od jedzenia ciężej strawnych posiłków w czasie cyklu asymilacji i
eliminacji (od około 20 wieczór do około 12 w południe). 5) Stopniowe zwiększanie w jadłospisie ilości
pokarmów naturalnych (owoce, warzywa, orzechy, nasiona, kiełki). Nie będę rozwijać szerzej
poszczególnych punktów, odsyłając Państwa do "Diety życia", gdzie zasady opisane są i wyjaśnione
dokładnie. Aby jednak i ta broszurka była przejrzysta i zrozumiała rozwinę punkt 2 i 3. Trawienie
niewłaściwie przygotowanego posiłku zużywa ogromnie dużo energii. Wielodaniowy posiłek, w którym
wszystkie produkty są pomieszane, zalega w żołądku wiele godzin i nigdy nie zostaje prawidłowo i do końca
strawiony. Większość procesu trawienia zachodzi w żołądku, pod wpływem soków trawiennych. Enzymy
trawiące jeden rodzaj pokarmu, nie trawią innego, a nawet sobie wzajemnie przeszkadzają. Białko
zwierzęce i potrawy skrobiowe nie są trawione skutecznie, jeśli znajdą się w żołądku w tym samym czasie.
Białko to znaczy: mięso, drób, ryby, mleko, jajka, orzechy wymagają innych enzymów do strawienia niż
potrawy węglowodanowe - skrobiowe: chleb, ziemniaki, kluski, kasze, ryż i inne. A teraz sprawa
prawidłowego spożywania owoców. Owoce, to jedyny produkt spożywczy, który po 30 - 60 minutach
opuszcza żołądek. Owoce zawierają ponadto wszystkie odżywcze składniki, jakich potrzebuje nasz
organizm. Jedynym warunkiem jest, aby były dojrzałe i świeże. Gotowane, puszkowane, smażone, pieczone
są prawie bez wartości. A jak należy jeść świeże owoce? Same - bez dodatków (cukru, śmietany itp.), na
pusty żołądek, a nie po jedzeniu na tzw. deser. Jeśli owoce zjemy po posiłku, w wypełnionym żołądku
zaczną fermentować, tworząc gazy i powodując niestrawność. Dlatego wiele osób twierdzi, że owoce im
szkodzą. I mają rację. Oczywiście są przypadki, gdy organizm jest tak zniszczony i zatruty, że wszelkie
zmiany należy wprowadzać bardzo powoli, ostrożnie i z wyczuciem. Ale od tego mamy przecież własny
zdrowy rozsądek i intuicję. Efekty wprowadzenia tego typu zmian w naszym sposobie odżywiania nie dają
na siebie długo czekać. Wszystkie funkcje organizmu ulegają poprawie: trawienie jest lepsze, wykorzystanie
przez organizm tego co jemy bardziej kompletne, lepsze wydalanie i oczyszczanie organizmu, a tym samym
samopoczucie. Stajemy się zdrowi fizycznie i mentalnie. Zdrowie jest sprawą wyboru, a nie tajemnicą i
dziełem przypadku. Jeśli zbudujemy dom ze spróchniałego drzewa i zwietrzałego cementu - trudno
oczekiwać aby był trwały. Jeśli budujecie swoje ciało z pokarmów o małej wartości odżywczej, jakich
rezultatów należy się spodziewać? Najbardziej wartościowe są produkty naturalne. Ale gotowane jedzenie
jest integralną częścią naszej kultury zachodniej. I nie należy z niego rezygnować. Warto natomiast dołożyć
starań, aby surowe, nieprzetworzone produkty dominowały w naszym jadłospisie. Tak jak opisałam w
"Diecie życia", śniadania nie różnią się od siebie. Codziennie do około 12 w południe, jemy świeże owoce:
jabłka, gruszki, śliwki, winogrona, jeżyny lub cytryny, banany - to co możemy dostać i na co nas stać.
Możemy również pić świeżo przygotowane soki owocowe - ale nie z kartonów i butelek. Przetworzone,
pasteryzowane, lub soki z koncentratu do niestety nie to samo - nie spełniają ważnej funkcji odtruwania
organizmu. Jemy tyle owoców i pijemy tyle soków, aby nie odczuwać głodu. Dla jednych będzie to kilka
owoców, dla innych kilogram. Dziś możemy zjeść mniej, jutro więcej. Ale nie należy rezygnować z jedzenia
owoców rano - są pokarmem najbardziej dla nas wartościowym. Dostarczają wodę, paliwo energetyczne i
praktycznie wszystkie potrzebne do życia substancje. A przy tym są bardzo łatwo trawione, nie obciążają
żołądka. Ostatnią porcję owoców jemy na 30 - 60 minut przed następnym posiłkiem. Jeśli z jakiegoś
powodu zakłócimy ten porządek, nie obarczajmy się winą - nie ma problemu. Powinniśmy jedynie unikać
produktów z puszek, słoików, torebek. Z mięs najmniej zalecana jest wieprzowina oraz wędliny i przetwory
mięsne. Jednym z ważnych i podstawowych dań w "Diecie życia" są wszelkiego rodzaju sałatki. Namawiam
do traktowania sałatek jako dania głównego. Bogato skomponowana sałatka zawierająca wiele składników
spełnia wszelkie potrzeby organizmu - zarówno smakowe i estetyczne, jak i odżywcze. Dodatkowe
wskazówki: Proponowane przepisy są przykładowe. Można w nich zmieniać dowolnie składniki i wykluczyć
produkty, których nie lubimy. Proporcje również są przybliżone, bo można jeść tyle ile się chce. Można jeść
tyle świeżych owoców i warzyw na ile mamy ochotę, gdy świeże są niedostępne zastępujemy je
mrożonkami. Gdy czuje się głód, w trzy godziny po posiłku można zjeść owoce. Przyprawy, sosy, przetwory
powinny być, w miarę możności, bez dodatków chemicznych, środków konserwujących, cukru, octu.
Pieczywo powinno być raczej ciemne, z grubego przemiału, białe jest znacznie mniej wartościowe - nie
zawiera błonnika i witamin. Mleko i produkty mleczne, jeśli nie można się bez nich obejść, powinny być w
miarę możności świeże, niepasteryzowane. Gdy nie jemy mleka i jego produktów zwiększamy wtedy
spożywanie orzechów, które są bogatym Žródłem białka i wapnia. Każdy posiłek może być zastąpiony
świeżymi owocami lub warzywami. Jeśli naszym celem jest utrata nadwagi, unikajmy jedzenia pożywnych,
ciężkich posiłków, suszonych owoców, wszelkich słodyczy, a przede wszystkim przejadania się. Nawet
najzdrowszy produkt zjedzony w nadmiarze - zmarnuje się! Z chwilą zmiany sposobu odżywiania - gdy
organizm otrzyma wartościowe i łatwe do strawienia pokarmy - zniknie automatycznie tendencja do
przejadania się. W przeciwieństwie do "Diety życia", gdzie podany był przykładowy jadłospis na 4 tygodnie,
podane tu przepisy mogą być dowolnie zestawiane. Wielu Czytelników potraktowało MODEL zbyt
dosłownie. System Diamondów, to jeden z najbardziej liberalnych stylów odżywiania - brak w nim
ABSOLUTNYCH nakazów i zakazów. Są zalecenia i sugestie. Wskazany styl odżywiania nie jest zbiorem
dogmatów, od których nie wolno odstąpić. Można na jakiś czas zejść z drogi, przytyć, doświadczyć braku
energii życiowej. Ale zawsze jest do dyspozycji narzędzie, pozwalające powrócić do pełnego zdrowia i
zasobu energii. Zdrowie i witalność są do naszej dyspozycji - gdy przestrzegamy NATURALNE PRAWA
PRZYRODY. PRZEPISY I ZUPY Zupy surowe Zupy surowe - jest to nieznane u nas danie. Ale sądzę, że warto
spróbować, gdyż spełniają zasady Diety Diamondów - jak najwięcej produktów w stanie surowym, z dużą
zawartością wody. Podane przepisy, jak wszystkie w "Diecie życia", są propozycją i można je modyfikować,
uzupełniać, zmieniać. Na przykład: zupę szpinakową i barszczyk można uzupełnić jajkiem na twardo lub
grzankami czy chrupkami, płatkami owsianymi, kukurydzianymi - i.t.p. Możliwości jest wiele i każdy może tu
sobie puścić wodze fantazji. (1) Zupa pomidorowa 4 - 5 pomidorów (najlepiej sparzonych, obranych ze
skórki i drobno pokrojonych) 1/2 cebuli drobno pokrojonej 1 seler pokrojony lub utarty na tarce 2
marchewki pokrojone lub utarte 1 ogórek świeży lub kwaszony, pokrojony lub utarty bazylia, tymianek,
majeranek lub inne przyprawy ziołowe do smaku 1 łyżeczka masła sól, pieprz do smaku Zmieszać składniki.
Można zmiksować w mikserze lub malakserze i dodać gotującej wody. Przyprawić do smaku, dodać na
końcu masło. Posypać natką pietruszki lub koperkiem. (2) Zupa grzybowa 10 - 15 grzybów (pieczarki, kurki,
prawdziwki, boczniaki lub inne) pokrojonych 1 por pokrojony 1 seler pokrojony lub utarty 2 marchewki
pokrojone lub utarte pietruszka pokrojona lub utarta 1 łyżeczka masła lub margaryny lub łyżka śmietany
przyprawy do smaku Przygotować tak samo jak zupę pomidorową (przepis (1)) (3) Zupa szpinakowa spora
miseczka liści szpinaku lub paczka szpinaku mrożonego 1 por drobno pokrojony parę liści sałaty 1 łyżeczka
masła lub margaryny lub łyżeczka śmietany przyprawy ziołowe, pieprz, sól do smaku lub sos sojowy 2 - 3
gotowane ziemniaki do zagęszczenia zupy Przygotować jak przepis (l). (4) Barszczyk amerykański 2 - 3
buraków utartych na drobnej tarce 1 cebula drobno pokrojona 1 seler drobno utarty 1 ogórek świeży lub
kwaszony, utarty lub pokrojony 2 - 3 mielone goŽdziki, tymianek 2 - 3 gotowane ziemniaki Przygotowanie
jak w przepisie (1). Zupy gotowane (5) Kapuśniak kalifornijski 1/2 główki kapusty zwykłej lub włoskiej
drobno poszatkowanej 2 cebule drobno pokrojone 1 łyżka oleju lub masła 1 łyżka mąki (razowa, gryczana,
kukurydziana lub zwykła - pszenna) gałka muszkatołowa lub inne przyprawy Podsmażyć cebulę na oleju,
dodać kapustę i podsmażać mieszając. Posypać mąką i przyprawami, dobrze wymieszać. Zalać wodą do
przykrycia kapusty i gotować na wolnym ogniu około 1/2 godziny. Doprawić do smaku. (6) Zupa cebulowa 3
duże cebule drobno pokrojone 1 łyżka oleju 2 - 3 łyżki mąki - jak w przepisie (5) 1 żółtko jajka 2 - 3 łyżki
śmietany lub mleka przyprawy do smaku Podsmażyć cebulę na oleju do lekkiego zrumienienia. Dodać
mąkę, dobrze wymieszać. Zalać wodą lub bulionem (najlepiej warzywnym). Gotować na małym ogniu 1/2
godziny. Zmieszać żółko ze śmietaną lub mlekiem. Doprawić zupę do do smaku. (7) Zupa pomidorowo -
jarzynowa 1/2 kg pomidorów, sparzonych i obranych ze skórki, pokrojonych 1 duża cebula pokrojona 1 por
pokrojony 1 seler drobno pokrojony 2 łyżki oleju przyprawy: 2 listki bobkowe, bazylia, kolendra, tymianek,
rozmaryn ewentualnie inne do smaku. Podsmażyć cebulę, por i seler na oleju. Dodać pomidory i przyprawy,
wymieszać. Dodać około 1 1/2 litra wody lub bulionu. Można dodać kaszę gryczaną lub makaron. Gotować
na małym ogniu około 1 1/2 godziny. Posypać natką pietruszki lub koperkiem. II SOSY Sosy te można użyć
zarówno do sałatek surowych jak i gotowanych dań warzywnych. (8) Sos cebulowy 1 cebula drobniutko
pokrojona lub utarta na tarce 2 - 3 łyżki oleju (słonecznikowy, sojowy, z oliwek, kukurydziany itp) 1 - 2
łyżeczek soku z cytryny sól, pieprz do smaku Dobrze wymieszać składniki, doprawić do smaku. Odmiany
tego sosu otrzymamy jeśli dodamy różne przyprawy ziołowe. (9) Sos musztardowy 1 łyżka musztardy 1
cebula drobno pokrojona lub utarta 2 - 3 łyżki oleju lub więcej 1 - 2 łyżeczki soku z cytryny przyprawy:
bazylia, tymianek, majeranek. Dobrze wymieszać składniki, doprawić do smaku. (10) Sos jogurtowy Te
same składniki co w przepisie (9) - zamiast oleju - jogurt. Można dodać drobno posiekany szczypiorek. (11)
Sos majonezowy w różnych odmianach Przygotować majonez według powszechnie znanych przepisów (lub
gotowy w słoiku jeśli bez octu i środków konserwujących). Poprzez dodawanie różnych składników i
przypraw możemy uzyskać najrozmaitsze odmiany majonezu. Na przykład: Sos majonezowo jogurtowy: 1
część majonezu na 2 - 3 części jogurtu naturalnego. Sos serowy: 1 część majonezu na 2 - 3 części twarożku
Sosy kolorowe: czerwony lub różowy - majonez zabarwiony sokiem z buraka zielony - z dodatkiem szpinaku
żółty - z dodatkiem szafranu lub żółtka III SAŁATKI SUROWE Skład sałatek może być dowolnie zmieniony i
uzupełniany sosami podanymi w przepisach lub własnego pomysłu. (12) Sałatka z czarnej rzodkwi 1/2 kg
czarnej rzodkwi utartej na tarce jarzynowej 4 jabłka pokrojone drobno lub utarte 2 - 3 łyżeczki soku z
cytryny 1 cebula drobno pokrojona śmietana Wymieszać składniki, przyprawić do smaku. Jabłka łagodzą
pikantny smak czarnej rzodkwi. (13) Sałatka z dyni 1/4 kg dyni utartej na tarce jarzynowej śmietana lub sos
majonezowo - jogurtowy lub sos curry przyprawy do smaku Wymieszać składniki.Polać wybranym
sosem,przyprawić do smaku. (14) Sałatka z dyni i śliwek 1/4 kg dyni utartej na tarce jarzynowej 20 dkg
śliwek drobno pokrojonych sok z cytryny miód lub sos curry Składniki wymieszać. Przyprawić do smaku.
Podawać ochłodzone - z lodówki. (15) Sałatka z kapusty "Czcibór" 1/2 główki kapusty białej lub włoskiej
drobno poszatkowanej posolonej i odstawionej na 20 minut 2 - 3 jabłka utarte na tarce jarzynowej 2 - 3
ogórki kwaszone pokrojone w drobną kostkę przyprawy do smaku olej lub sos majonezowy z jogurtem
Składniki wymieszać, przyprawić. (16) Sałatka z bakłażanami 2 - 3 bakłażany obrane i pokrojone 2 pomidory
pokrojone w kostkę 2 jabłka utarte na tarce jarzynowej sos curry lub serowo - majonezowy przyprawy
ziołowe do smaku Składniki wyieszać, przyprawić. (17) Sałatka Beata 1/2 główki kapusty drobno
poszatkowanej 3 duże marchwie utarte na tarce jarzynowej 25 dkg sera żółtego pokrojonego w kostkę
Składniki zmieszać. Doprawić dowolnym sosem na bazie majonezu z przyprawami, które lubimy. IV SAŁATKI
ZE SKŁADNIKúW GOTOWYCH (18) Sałatka z soi 1/2 kg ugotowanej soi 2 - 3 ogórki kwaszone pokrojone w
kostkę 1 seler - ugotowany i pokrojony w kostkę 2 - 3 jabłka pokrojone w kostkę Składniki wymieszać i
doprawić dowolnym sosem lub olejem z sokiem z cytryny. (19) Buraczki w sosie pomarańczowym 1/2 kg
buraków ugotowanych i pokrojonych w kostkę 1/2 filiżanki pokrojonych orzechów - dowolnego rodzaju
Sos: do majonezu dodać całą pomarańcz najlepiej przepuszczoną przez maszynkę razem ze skórką (po
dokładnym umyciu) lub drobniutko pokrojoną. Można dodać curry, pieprz, łyżeczkę miodu. Sos należy
przygotować wcześniej, żeby się "przegryzł". (20) Sałatka ziemniaczana 1/2 kg ziemniaków ugotowanych w
mundurkach i pokrojonych w kostkę. Do ziemniaków możemy dodać różne jarzyny surowe lub gotowane.
Na przykład: cebulę surową drobno pokrojoną lub podsmażoną na oleju. Kapustę kwaszoną surową. Seler
gotowany lub surowy z jabłkiem. Buraczki ugotowane i pokrojone i.t.p. Sałatkę możemy doprawić sosem
vinegrette lub innym na bazie majonezu. (21) Sałatka ryżowa 1 szklanka ugotowanego na sypko ryżu 2
papryki pokrojone w kostkę 3 - 4 pomidory 1/2 szklanki zielonego groszku 1 cebula pokrojona 15 dkg
grzybów (pieczarek, boczniaków) 3 - 4 łyżki oleju pieprz, sól do smaku Rozgrzać olej, podsmażyć cebulę,
dodać paprykę, pieczarki dusić mieszając, pod koniec duszenia dodać pomidory. Po ostudzeniu wymieszać z
ryżem i groszkiem. Doprawić do smaku. (22) Sałatka z bobu lub fasoli w sosie musztardowym 2 filiżanki
bobu lub fasoli ugotowanej 2 - 3 ogórki kwaszone pokrojone w kostkę 2 pomidory pokrojone w kostkę 2
łyżeczki musztardy wymieszane z olejem, majonezem lub śmietaną sól, pieprz lub przyprawa ziołowa do
smaku Wymieszać składniki, polać sosem, przyprawić do smaku. V DANIA GORĆCE (23) Pizza 1 szklanka
mąki 2 dkg drożdży woda szczypta soli i pieprzu Zagnieść ciasto o niezbyt twardej konsystencji, pozostawić
w cieple na godzinę. Wyrabiać jeszcze chwilę i rozwałkować placek grubości 1/2 cm. Rozłożyć na blasze
posmarowanej olejem, pozostawić w cieple na 1/2 godziny do wyrośnięcia. Na placek można nałożyć
pomidory uduszone z podsmażoną cebulą, grzyby, różne jarzyny surowe lub gotowane. Posypać przyprawą
ziołową. Piec 30 - 40 minut w gorącym piekarniku. (24) Zapiekanki z kaszy 2 szklanki kaszy (gryczanej,
jęczmiennej, jaglanej lub ryżu) ugotowane na sypko 30 dkg świeżych grzybów (pieczarki, boczniaki lub inne)
1 cebula drobno pokrojona 2 łyżki oleju sól, pieprz, przyprawy ziołowe do smaku Cebulę podsmażyć na
tłuszczu, dodać grzyby, udusić. Wymieszać z kaszą, doprawić do smaku. Zapiekać w naczyniu ogniotrwałym.
Zamiast grzybów można dodać różne warzywa, tworząc za każdym razem inną kompozycję smakową. (25)
Makaron Stroganoff 4 filiżanki ugotowanego makaronu (muszelek, świderków i.t.p.) 1 filiżanka pokrojonych
grzybów 1 cebula pokrojona 3 łyżki masła lub oleju 1 filiżanka śmietany sól, pieprz do smaku Podsmażyć
cebulę na tłuszczu, dodać grzyby, dusić do miękkości podlewając wodą. Dodać śmietanę, rozmieszać, nie
gotować. Wymieszać z makaronem. (26) Placek z nadzieniem marchwiowym 2 placki przygotowane jak
pizza (23) 10 marchewek pokrojonych 1 duża cebula pokrojona 2 łyżki masła sól, pieprz, gałka
muszkatołowa Ugotować marchewki, ugnieść z cebulą, masłem i przyprawami. Wyłożyć blachę połową
ciasta - nałożyć marchew i przykryć drugim plackiem. VI DESERY (27) Tropikalna ambrozja 1/2 arbuza 6 - 8
pomarańczy 1/2 ananasa (niekoniecznie) 4 - 5 brzoskwiń 5 - 10 śliwek 2 filiżanki winogron 1 banan
Przepuścić wszystkie owoce z wyjątkiem banana przez sokowirówkę. Pokrojony banan i 1 - 2 filiżanek soku
umieścić w mikserze i ubijać do jednolitej konsystencji. Zmieszać z pozostałym sokiem. Podawać dobrze
schłodzone lub z kostkami lodu. Doskonałe na wczesno jesienne przyjęcia. Można modyfikować skład
owoców i ich proporcje. Porcja na 8 - 10 filiżanek. (28) Granita pomarańczowa 1 1/2 filiżanki soku
pomarańczowego 2 zamrożone banany 4 - 6 daktyli bez pestek lub garść rodzynek 1/2 - 1 filiżanki
pokruszonych kostek lodu Umieścić daktyle (rodzynki) i sok pomarańczowy w mikserze, dokładnie
zmiksować. Dodać lód i banany - zmiksować. Podawać natychmiast. Porcja na 2 osoby. (29) Granola
kokosowo - jabłkowa 1 duże jabłko 2 łyżki stołowe wiórków owocowych 1 łyżka rodzynków 1/4 filiżanki
migdałów 2 łyżeczki miodu 1/2 łyżeczki cynamonu 2 - 4 łyżki soku jabłkowego lub cytrynowego Utrzeć
jabłko na tarce, wymieszać z posiekanymi migdałami i pozostałymi składnikami. Doskonałe dla dzieci i
dorosłych, gdy mają ochotę na coś słodkiego. Porcja na 2 osoby. (30) Koktail owocowo - miętowy 4 filiżanki
mrożonych truskawek lub jeżyn, malin, pokrojonych brzoskwiń, winogron 2 łyżki miodu 18 listków mięty
lub 2 łyżeczki suszonej 1/2 filiżanki soku pomarańczowego 2 łyżki wiórków kokosowych Umieścić w
mikserze i dokładnie zmiksować. DIETA ŻYCIA - ZIMA To już kolejna książeczka, którą oddaję do rąk moich
Czytelników. Bardzo liczne listy, które otrzymuję świadczą o potrzebie przekazywania tego typu informacji.
Zima to pora roku, która wzbudza wiele wątpliwości u osób stosujących odżywianie według systemu
Diamondów. Znacznie mniej owoców, warzyw i jak tu komponować posiłki aby przewagę stanowiły surowe
produkty? Wielokrotnie podkreślałam, że pewne odstępstwa od ogólnych zasad DIETY ŻYCIA nie
przekreślają efektów tego stylu odżywiania. Nie należy nigdy wpadać w przesadę, a wszelka nietolerancja
może być nawet szkodliwa. Dlatego w przepisach zawartych w tej książeczce znajdą Państwo kilka niezbyt
zgodnych z zasadami DIETY ŻYCIA. To nie szkodzi - jeśli nie będziemy ich spożywać codziennie, a tylko od
czasu do czasu - organizm nasz doskonale sobie z nimi poradzi. Przecież miliony ludzi żyje niezgodnie z
DIETĆ i STYLEM ŻYCIA. Nasze organizmy mają ogromne możliwości dostosowywania się do niekorzystnych
warunków. Dopiero całe lata nieprawidłowego odżywiania i sposobu życia niezgodnego z prawami natury
powodują poważne, chroniczne choroby. Dlatego, nie wpadając w przesadę, starajmy się odżywiać w
sposób zgodny z potrzebami naszego organizmu. Ponad 50 procent populacji w Polsce cierpi na nadwagę.
Jedną z głównych przyczyn jest niewłaściwy sposób odżywiania. Pożywienie zawiera nadmiar białka,
tłuszczu, cukru i skrobi. Składa się głównie z produktów rafinowanych, przetworzonych, sztucznie
barwionych, aromatyzowanych, konserwowanych. Ponadto to sztuczne, nienaturalne pożywienie jedzone
jest przeważnie w przypadkowych, niestrawnych kombinacjach. Jedną z najważniejszych zasad diety
Diamondów jest właśnie prawidłowe łącznie produktów w jednym posiłku i możliwie maksymalne
wykluczenie przetworzonych potraw. Surowe, naturalne produkty powinny stanowić około 70 procent
dziennego pożywienia. Pozostałe 30 procent przypadać powinno na mięso, mleko, jajka, pieczywo, kasze i
inne skoncentrowane pokarmy. Według autorów nadmierne spożywanie produktów zwierzęcych jest
przyczyną wielu chorób cywilizacyjnych, reumatycznych, alergicznych, nowotworowych. A naturalne
pożywienie - owoce, nasiona, warzywa, zboża - im bardziej jest popsute przez ogrzanie, konserwowanie,
preparowanie tym mniej zawiera nieodzownych substancji witalnych i tym prędzej prowadzi do chorób.
Niestety ludzie w krajach rozwiniętych, odżywiają się w 80 procentach żywnością oznaczoną jako -
ŻYWNOśĽ NIEZDROWA. A jak to wygląda w naszym domu? Czym więcej produktów przez nas spożywanych
mieścić się będzie w ramce ZDROWA ŻYWNOśĽ - tym lepiej dla naszego organizmu, tym zdrowsi i silniejsi
będziemy. Listy, które otrzymuję od Czytelników stosujących DIETÉ ŻYCIA świadczą o tym dobitnie. A oto
parę cytatów: "Wyglądam młodziej ... i czuję się młodsza". "Moja cera wygląda jak 25 lat temu". "Ciśnienie
krwi, cholesterol i trójglicerydy wróciły do normy po 2 miesiącach stosowania (niezbyt ścisłego) Diety
Diamondów". "Mam znacznie więcej energii - czuję się jak małe dynamo". "Zniknęła gdzieś bezsenność,
sama nie wiem kiedy". "Mój umysł stał się jaśniejszy, pamięć lepsza". "Nie mam już zgagi, gazów, zaparcia -
trawienie stało się całkiem prawidłowe". Pan Paweł W. z Wrocławia pisze tak: "Jestem ogromnie wdzięczny
za wydanie książki "DIETA ŻYCIA". Tego szukałem od wielu lat. Zgromadziłem sporo wiedzy z zakresu
dietetyki, ale jak się okazało była ona nieuporządkowana i nieścisła. Dopiero ta publikacja zdjęła mi łuski z
oczu i wszystko stało się takie proste i przejrzyste... Najbardziej przekonuje praktyka i jej efekty, które u
mnie są aż nazbyt widoczne. Od 6 lat chorowałem na różne postacie nerwicy (ciągłe zmęczenie psychiczne i
fzyczne, apatia, brak pamięci i koncentracji, stany lękowe, różne zaburzenia wegetatywne). Wszystko to
miało miejsce w kwiecie wieku (24 - 30 lat) kiedy wprost należy radować się życiem. Wypróbowałem
niemal wszystkie metody konwencjonalne i niekonwencjonalne (leki psychotropowe, psychoterapia,
"właściwe odżywianie", akupresura i akupunktura, homeopatia, hydroterapia itd.) zawsze z bardzo
miernymi efektami. Przyprawiało mnie to o rozpacz, tym bardziej, że jestem człowiekiem, który prowadził
bardzo twórczy i treściwy styl życia. Kiedy ponownie zastosowałem głodówkę (jedyna metoda która
pomagała mi na jakiś czas) 21 dni, zastanawiałem się jak dalej żyć, właśnie wtedy, jak to zwykle,
"przypadkiem" wpadła mi w ręce "DlETA ŻYCIA". Jednym tchem "połknąłem" jej treść i wiedziałem, że
poznałem już tajemnicę zdrowia, która przestała być tajemnicą". Pani Alicja D. z Kalisza dzieli się swoimi
wrażeniami: "Nie myślałam, że spotkam taką książkę, która w niezwykle przystępny i prosty sposób wyłoży
zasady zdrowego żywienia. Od 2,5 miesiąca stosuję się do zaleceń zawartych w książce. W ciągu tego
okresu schudłam z 61 kg na 54 kg przy wzroście 1,60 m (lat 44). Czuję się bardzo dobrze. Mam bardzo dużo
energii i siły. Towarzyszy mi uczucie lekkości. Mimo, że kładę się spać o godz. 23.00 lub 23.30, wstaję o
godz. 5.30 - czuję się wypoczęta i wyspana... Zauważyłam również rzecz bardzo istotną. Mimo, że nie
miałam kłopotów z nadmiernym poceniem się... po przyjściu do domu odczuwałam nieprzyjemny zapach.
Teraz po całym dniu pracy w upałach, mogę być bardzo spocona - ale ten pot jest bezwonny". Tego rodzaju
listy, których jest już kilkaset, utwierdzają mnie i przekonują, że warto na ten tamat pisać, że informacje
podane nie idą w próżnię, że komuś naprawdę pomagają. Oto kilka z nich: "Pragnę Pani podziękować za tak
wspaniałą książkę, jaką jest "Dieta Życia". Może dzięki niej nasze społeczeństwo choć odrobinę schudnie.
Może wreszcie przestaniemy wielbić tłuściutkie i okrąglutkie bobaski, a powiemy sobie SZCZUPŁE JEST
ZDROWE! Jestem wegetarianką już od prawie trzech lat (a mam teraz 20) od kilku miesięcy nie używam
także mleka, jego przetworów i jajek, a od kilku dni żywię się wg zasad diety Diamondów. Czuję się tak
wspaniale! Zawsze miałam problemy z utrzymaniem prawidłowej wagi. Wystarczył jeden dzień słodkiego
"nicnierobienia" bym zaczęła obrastać w tłuszczyk. A teraz w ciągu tych kilku dni ubyło mi 3 kg i to bez bólu.
Mimo, że jem o połowę mniej niż poprzednio, nie jestem wcale głodna. Przybyło mi również energii. Łatwo
mogę to zaobserwować przy porannym wstawaniu: odbywa się bez problemów co wcześniej było nie do
pomyślenia. Prosiła Pani o uwagi. Po przeczytaniu książki nasuwa mi się jedna dotycząca przepisów. Czy
Pani wie jak wspaniale smakuje zupa przygotowana bez bulionu? Robię takie już od kilku lat, dlatego, że jak
już wspomniałam jestem wegetarianką. Sposób przygotowania jest bardzo prosty: do wrzącej wody wrzuca
się warzywa, gotuje, przyprawia do smaku, dodaje odrobinę tłuszczu roślinnego i zupa gotowa. Smaczna i
nie truje. Czy Pani wie ile trucizn jest w wywarze z kości? Tam są wszystkie paskudztwa, które wchłonęło w
siebie stworzenie. Antybiotyki, sztuczne dodatki paszowe (np. kurczakom dodaje się do jedzenia zmielone
zdechłe kurczaki - na dużych fermach) trucizny, które są w roślinach (wszystkie się gromadzą w szpiku
kostnym) a więc ołów, cynk, preparaty do tzw. ochrony roślin, nawozy. I to wszystko magazynuje w sobie
zwierzak tak samo, jak dzieje się to u człowieka. Jednym słowem: kostka bulionu potrafi człowieka bardziej
zatruć niż kilogram marchewki z dodatkiem ołowiu. Zauważyła Pani, że wiele osób zwraca się z prosbą o
gotowe przepisy, ma żal o to, że "DlETA ŻYCIA" nie jest książką kucharską, do której wystarczyłoby tylko
zajrzeć. To chyba jest najbardziej wyraŽny dowód na to, że brak nam energii i wyobraŽni. Przecież jest
jeszcze kilka wydawnictw typowo kulinarnych, z których można czerpać pomysły (pomysły, a nie całe np.
Žle zestawione potrawy). Jest wspaniała książka p. Marii Grodeckiej "Zmierzch świadomości łowcy", w
której można znaleŽć ok. 100 przepisów, a oprócz tego dowiedzieć się kilku interesujących spraw o
wegetarianizmie. Jest książka p. Celiny Tarnowskiej - Busza "Kosowska kuchnia jarska" (wyd. "Panta" -
Lublin 90 r.) w której jest również bardzo dużo przepisów na zdrowe bezmięsne potrawy. Mając kilka tego
typu książek można śmiało (uwzględniając zalecenia Diamondów) komponować zdrowe posiłki. Ach, nie
chciałabym być posądzana o utożsamianie diety Diamondów z wegetarianizmem dlatego tylko, że
przytoczyłam tytuły książek o żywieniu bezmięsnym. Po prostu ze swojego doświadczenia wiem, że bardzo
często przygotowanie posiłku bez mięsa (kiedy wcześniej używało go się do wszystkiego) jest dość trudne.
Tak więc jeżeli zamierza Pani kiedykolwiek przygotować trzecie wydanie "DlETY ŻYCIA", proszę nie robić z
tego książki kucharskiej. Nie ma nic wspanialszego, jak wymyślanie nowych potraw, odkrywanie nowych
smaków (ostatnio "odkryłam" placki ziemniaczane z dodatkiem mąki kukurydzianej - smakuje bosko!)".
"Kiedy koleżanka powiedziała mi pierwszy raz o książce "DlETA ŻYCIA" to stwierdziłam, że są tam wypisane
herezje. Jednak ona nie zniechęciła się tym i przyniosła mi ją osobiście. Początkowo nie chciałam do niej
zaglądać, ale... Od dłuższego czasu miałam kłopoty z trawieniem. Przejadałam się każdego dnia. Przez cały
czas byłam głodna. Powszechnie mówi się o tym, że owoce nie tuczą i są zdrowe, więc jadłam po każdym
posiłku jabłka na kilogramy. To nic nie pomogło. Cierpiałam po każdym posiłku i... cały czas wpychałam w
siebie najróżniejsze rzeczy. Przeważnie chodziłam po kuchni i zjadałam to co znalazłam. Najgorsze było to,
że tyłam z dnia na dzień; a owoce tylko wzmagały mój apetyt. Więc przeczytałam książkę "DlETA ŻYCIA" i
wtedy otworzyły mi się oczy. Zrozumiałam dlaczego mój żołądek, tak rozpaczliwie wołał "help"!
Postanowiłam zmienić zasady spożywania posiłków. I od razu napotkałam na ostry sprzeciw rodziny. Mama
stwierdziła, że "cuduję", a siostra kpiła ze mnie na każdym kroku. Mam bardzo słabą wolę i często nie mogę
oprzeć się pokusie jedzenia, a one (mama i siostra) jakby specjalnie kupują wspaniałe słodycze i przynoszą
mi do pokoju, chociaż proszę je by nie dawały mi nic słodkiego. Zaczęły się także awantury o obiady, bo
największy "odkurzacz" czyli ja, zrezygnował z pełnych obiadow. Jakby na złość na stole zaczęły się pojawiać
pełne garnki jedzenia. Gdy starcza mi siły woli i stosuję się do "diety" to czuję się cudownie. Stałam się
znowu jak dawniej, "ruchliwym robakiem" i nie czuję się tak ociężale. Co jednak robić gdy ma się przeciwko
sobie całą rodzinę. Największy problem polega na tym, że ja jeszcze nie pracuję, a uczę się. Nie mam więc
swoich pieniędzy. Szczególnie teraz gdy owoce są bardzo drogie, trudno jest przyrządzić potrawy według
przepisów z "DlETY ŻYCIA", nie wchodząc w konflikt z mamą. Na moje zapewnienia, że czuję się o wiele
lepiej odkąd zmieniłam program żywienia, uśmiecha się kpiąco. Wtedy ja opadam z sił i ze złości zaczynam
jeść. To jest dla mnie tragedią, tym bardziej, że zdaję sobie sprawę co tam musi dziać się w moim żołądku.
Proszę, pomóżcie mi. Czy mogłabym poprosić o przepisy, które zamknęłyby usta mojej mamie, że nie ma
pieniędzy? Jolka". Wiele przepisów, które podajemy nie wymagają dużych nakładów. Trzeba je tylko
odpowiednio dobrać. "Jestem bardzo wdzięczna za wszystkie wiadomości zamieszczone w "DlEClE ŻYCIA".
To co mogę powiedzieć, myślę, że tylko potwierdza wszystko to o czym pani pisze: mam mnóstwo energii
chudnę nie wpadam z powodu jedzenia w depresję nic mnie nie boli i nie mam mdłości jak wówczas gdy
jadłam wszystko psychicznie jestem odporniejsza. J. K." "Ośmieliłam się napisać ten list po zapoznaniu się z
Pani sposobem na życie w telewizji i po przeczytaniu książki. Zafascynowało mnie to do szczytu zachwytu.
Ale na zachwycie się nie kończy. Dawno mam kłopoty ze sobą, to jest z nadwagą i wreszcie zobaczyłam
szansę, która nie jest torturą. Propaguję sposób odżywiania wg Diamondów w swoim środowisku z całkiem
niezłym skutkiem. Jesteśmy wdzięczni za wspaniały pomysł na życie i życzymy Pani dalszych sukcesów w
propagowaniu "wywrotowego" sposobu odżywiania się i dalszych długich lat życia w doskonałej kondycji
fizycznej i psychicznej. Dziękujemy w imieniu ok. 30 "dziwaków". T. N." "Przypadkowo zetknęłam się z
"Dietą Diamondów" (szkolna przyjaciółka przyjechała do mnie na urlop z Pani książką). Zaczęłyśmy
stosować ją natychmiast, chociaż to bardzo krótki okres, bo 3 tygodnie. Jakie były tego rezultaty? zniknęły
bolesne wzdęcia brzucha jelita pracują wspaniale, a całe dorosłe życie miałam z tym problemy nie wiem co
to ból głowy odczuwam znacznie mniejsze dolegliwości żylaków czuję się lżejsza (obwód w talii zmniejszył
się o 3 cm) nabieram ochoty do gimnastyki żyję radośniej na wyżywienie wydaję znacznie mniej niż
poprzednio warzywa jadam przeważnie surowe, a mięso w ciągu 3 tygodni zjadłam 5 razy, a wędliny 4 razy.
To wspaniałe przygotowywać posiłek 30 minut i spożywać 30 minut. A poprzednio gotowałam 1,5 godziny i
jadłam 10 - 15 minut. Dziękuję Pani za drogowskaz gdzie pędzić po zdrowie i radość życia. Moim dorosłym
córkom ofiarowałam Pani książkę, a u siebie w domu częstuję potrawami z Diety, a wszystkim smakują,
chociaż przyznaję, że nie przygotowuję ich idealnie, zgodnie z Pani przepisami. Pani książka przekonała
mnie, bo pojęłam w lot, o co chodzi w naszym odżywianiu. Gdyby medyczne książki napisane były tak
przejrzyście i zrozumiale, to mimo 54 lat ukończyłabym medycynę. J. N." "Niedawno przeczytałam "DlETÉ
ŻYCIA". Uznałam tę książkę za niesamowitą, fascynującą i bardzo mądrą. Mimo iż jeszcze nie zaczęłam się
stosować do zawartych w niej rad (zamierzam to już wkrótce), to już teraz nie mam najmniejszych
wątpliwości co do ich skuteczności. Moje twierdzenie opiera się przede wszystkim na tym, że podany w niej
styl życia jest w zgodzie z naturą, która jak wiadomo jest doskonała. Siłą rzeczy więc my, jako ludzie będąc
jej cząstką też jesteśmy doskonali... Na koniec bardzo chciałabym podziękować autorce książki za to, że
chciała ją przetłumaczyć i za trud jaki niewątpliwie sprawiła jej zmiana jadłospisu na przystosowany do
naszych możliwości. Do końca życia będę wdzięczna, ponieważ dzięki tej książce odkryłam wreszcie to
czego szukałam. Po prostu wiem już teraz jak chcę żyć. Iwona lat 16" "Zacznę od początku. Przy pierwszym
zetknięciu z "DlETĆ ŻYCIA" nazwałam tę książkę "Jak sobie zaszkodzić". Owoce i warzywa doceniałam, ale
nie mieściło mi się w głowie jak można tak dyskwalifikować mięso, to słynne białko i mleko nazywane
"najzdrowszym produktem". Dopiero znajoma lekarka uświadomiła mi, że jedząc tak jak proponuje książka
nie zaszkodzę sobie, a wręcz przeciwnie. Spróbowałam. Zainteresowałam się medycyną niekonwencjonalną
i wszędzie znajdowałam potwierdzenie, że natura jest najlepszym lekarzem. Żyję według nowego stylu od
trzech tygodni, tzn. jem same owoce i warzywa, piję soki; od czasu do czasu pozwolę sobie na kawałek
kurczaka, gdy mam na to ochotę. Od 8 lat leczyłam się w klinice na alergię. WyobraŽcie sobie każde
wakacje z katarem, płaczem, chorym gardłem, zapaleniem spojówek itd. Po tych zaledwie 21 dniach alergia
ustąpiła prawie zupełnie, gdyż zrezygnowałam z mleka i produktów pochodnych. Dotychczasowe
szczepionki i leki nie pomagały. Przedtem samego mleka nie lubiłam, ale piłam kefiry, jogurty, lubiłam sery i
bryndzę. Dalsze rewelacje to zniknięcie tendencji do przejadania się w ogóle, chęci na wszystkie
przetworzone, słodkie, smażone "trucizny". Słodycze lubiłam bardzo, dlatego miałam małą nadwagę. Teraz
wracam do prawidłowej wagi i nie potrzebuję ich w ogóle. Odpowiada mi również czas jedzenia. Zawsze
rano najlepiej czułam się na czczo i trudno mnie było namówić na obfite śniadanie. Bałam się tylko trochę,
że szkodzę tym sobie. Teraz wiem, że nie. Oczywiście jak każda młoda dziewczyna stosowałam różne diety -
cud. Chudłam, ale byłam rozdrażniona, osłabiona i cały czas myślałam o jedzeniu. Czysty masochizm. Potem
szybko tyłam z powrotem. Dzięki "Diecie" czuję się świetnie, lekka, pełna energii i sił witalnych. Nie
zatruwam się już także ani herbatą ani kawą czy coca - colą. Brak ochoty." "Od dawna poszukiwałam diety,
która zapewniałaby szczupłą sylwetkę. Mimo iż mam dopiero 22 lata mogę się "poszczycić" ok. 20 kg
nadwagi. Nie było tak jednak zawsze. Byłam normalnym, zdrowym dzieckiem. Jako nastolatka zawsze
uważałam, że jestem za gruba - toteż robiłam wszystko na co mogłam sobie pozwolić w domu pod opieką
mamy, tj. uprawianie joggingu, aerobicu, jazda na rowerze, pływanie a wszystko w dużych ilościach.
Oczywiście były efekty - mnie jednak nic nie zadowalało, toteż gdy tylko "wyrwałam" się spod czujnego oka
mamy i zamieszkałam w akademiku - zaczęłam eksperymentować. Dieta hollywoodzka, kliniki Mayo, 1000
kcal dziennie - powtarzane po kilka nawet razy, dawały rezultaty niestety tylko przejściowe - zawsze
wydawało mi się, że zwiększa się apetyt po każdej z nich, szczególnie na słodycze. Kilka miesięcy temu
zetknęłam się z broszurą o terapii głodowo - dietetycznej. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie
zaaplikowała sobie tej diety. Głodówka (piłam tylko wodę) trwała 6 dni. Po tym jednak "ciosie" organizm
zbuntował się i nie reagował już na nic. Tyłam. Obecnie ważę 71 kg, a mój organizm jest rozregulowany
całkowicie. I teraz stykam się z Pani książką. Wszystko co Pani opisuje jest niesamowite, jedząc takie
pyszności - można schudnąć - i jest to tylko efekt uboczny, bo przede wszystkim człowiek czuje się zdrowo i
pełen energii. Przestudiowałam Pani książkę kilka razy i właśnie zaczynam stosować Pani rady na co dzień.
M. P." "Muszę przyznać, że książkę "połknęłam". Poranne jedzenie owoców mocno usprawniło nasze
wyjście do szkoły. Moje dzieci (w wieku 5 - 13 - 18) dużo mniej chorują. Ja zupełnie zerwałam z kawą.
Gorzej ze słodyczami (głównie ciastami, z których wypieków słynęłam). Jak dotąd schudłam 6 kg w ciągu
miesiąca (muszę jeszcze zrzucić 6 kg), ale czuję się o 10 lat młodsza. I przeszły mi migreny. Mój mąż niestety
zupełnie programu Diamondów nie akceptuje i dlatego muszę kupować również zakazane produkty. G. S."
"Jesteśmy bezdzietnym małżeństwem, oboje w wieku 54 lat. Od dziesięciu lat jesteśmy wegetarianami. Z
odrzuceniem mięsa nie mieliśmy kłopotów, a wolność od kartek i kolejek w stanie wojennym była dla nas
stokrotną nagrodą. Oczywiście usiłowaliśmy się zawsze dzielić naszymi doświadczeniami z bliskimi ludżmi,
ale to było bardzo trudne. Nawet czasem u cudownych ludzi każda inność wywołuje wręcz agresję, że
znaleŽli się "mądrzejsi" a wiadomo, że mięso jest konieczne dla zdrowia itp., itd. Dopiero gdy podczas
wszystkich epidemii grypy, kiedy leżały pokotem całe rodziny, choroba zaczęła nas "bezczelnie" omijać,
zaczęło się łagodniejsze zainteresowanie. Rodzina wpadając do nas na kilka dni przestała już przyjeżdżać ze
swoją kiełbasą i coraz chętniej zaczęła poddawać się kilkudniowej diecie bez mięsa. No i Pani książka spadła
mi jak z nieba, ponieważ godzi jednych i drugich. Dla nas stała się czynnikiem porządkującym, bo oczywiście
owoce jedliśmy na deser no i mnóstwo innych, tradycyjnych błędów było popełnianych, co po
pięćdziesiątce zaczęło się odbijać systematycznym wzrostem wagi... Myślę, że ma Pani szansę zrobić
rewolucję żywieniową w Polsce, bo z mojego otoczenia tylko starzy ludzie mają zakodowane nawyki, że na
śniadanie musi być kakao i kanapka z masłem i serem, że tu się już nic nie da chyba zrobić. Natomiast ludzie
młodzi przyjmują te propozycje bez oporów. Czasem się okazuje, że córka, nastolatka usiłuje wcześniej niż
matka w ten sposób się odżywiać, ponieważ robią to inne koleżanki. I dziwne, ale podobno u bardzo
młodych ludzi po 2 - 3 miesiącach zaczyna pojawiać się awersja do mięsa. Na koniec jeszcze podzielę się z
Panią jedną zdumiewającą rzeczą, którą przeczytałam kilka lat temu i tak mnie zdumiała, że ją przepisałam,
bo książkę miałam w rękach przelotnie. Amerykański entuzjasta Zen, który ten system stara się zaszczepić
zmaterializowanemu społeczeństwu Ameryki, Philip Kapleau ("Zen świt na Zachodzie") tak pisał: "... To
zdumiewające, że niewielu ludzi zdaje sobie sprawę z tego jak jedzenie nawet dobre, może być szkodliwe,
jeżeli jest przygotowane i podawane przez kogoś pełnego niepokoju czy lęku, lub przez kogoś o umyśle
zdominowanym przez gniew lub urazy. Chemiczne przemiany wywoływane w ciele przez nieczyste wibracje
mają moc "zatruwania" pokarmu przygotowywanego przez kogoś takiego, co wywołuje u wrażliwych osób,
które to jedzą, bóle głowy, kłopoty żołądkowe i podobne niedomagania. Właśnie w klasztorach Zen
jedzenie mogą przygotowywać tylko ci, których umysły są najczystsze i najbardziej zrównoważone".
Dziękujemy Pani za wprowadzenie w przygodę jaką jest "Diamondowe życie" J. i M. O." Ponieważ część
Czytelników nie miała w ręku "DlETY ŻYCIA", podam znów w bardzo dużym skrócie podstawowe zasady
Diety Diamondów. Jedną z głównych wskazówek są pory spożywania posiłków, oczywiście orientacyjne -
dostosowane do zwyczajów i programu dnia. Radziłabym jednak wziąć pod uwagę naturalne cykle
organizmu. Aby nie przeszkadzać nadmiernie w cyklu wydalania do około 12 w południe nie powinniśmy
jeść żadnych ciężkich i treściwych pokarmów. Możemy natomiast i powinniśmy jeść owoce. Owoce na
pusty żołądek? Właśnie tak. Owoce są najłatwiej trawionym pokarmem. Przebywają w żołądku około pół
godziny (banany trochę dłużej) nie przeszkadzając w procesie eliminacji i pomagając w oczyszczaniu
organizmu. Czas na spożywanie właściwych posiłków obiadu i kolacji - to okres od 12 - 20 - tej. Jedzone w
tym czasie posiłki powinny być PRAWIDŁOWO SKOMPONOWANE. Co to znaczy? Znaczy to, że produkty
spożywcze powinny być tak zestawione aby ułatwić, a nie utrudniać pracę organizmu w procesie trawienia.
Najważniejsze jest nie łączenie produktów białkowych ze skrobiowymi produktami węglowodanowymi.
Tłuszcze zwierzęce - smalec, łój są nie zalecane. Masło i śmietana w ograniczonych ilościach mogą być
łączone z warzywami, pokarmami skrobiowymi i białkiem, podobnie tłuszcze roślinne. Najlepsze są
wyciskane na zimno oleje roślinne (nierafinowane), które są dobrym dodatkiem do różnego rodzaju
sałatek. Do smażenia nadaje się olej z oliwek i olej rzepakowy - zawierający jednonienasycone kwasy
tłuszczowe. Jeśli naszym celem oprócz zdrowia jest utrata nadwagi powinniśmy ograniczyć zarówno
potrawy skrobiowe jak i tłuszcze, oraz mleko i jego przetwory. Jeśli pijemy mleko słodkie, nie powinniśmy
łączyć go z niczym. Jogurt, kefir, ser - w niewielkich ilościach możemy łączyć z warzywami. Oczywiście
pewne odstępstwa od tych zasad są zawsze dozwolone i nic się nie stanie, pod warunkiem, że nie będzie to
praktyka codzienna. A teraz proponuję parę przepisów, które mogą urozmaicić Państwa jadłospis. Niektóre
z nich nadesłane zostały przez Czytelników, którzy wreszcie zaczęli odpowiadać na mój apel o nadsyłanie
własnych, ciekawych i nietypowych potraw. PRZEPISY I ZUPY (1) Zalewajka Polska 0,5 żurku z butelki lub
(najlepiej) z własnego zakwasu z mąki razowej 6 - 7 ziemniaków pokrojonych w kostkę 1 cebula drobno
pokrojona 1 - 2 ząbki czosnku (niekoniecznie) 1 łyżeczka majeranku 1/2 łyżeczki przyprawy "Staropolskiej"
lub "Myśliwskiej" 1 łyżka oleju sól, pieprz do smaku Ziemniaki zalać wodą i podgotować, gdy prawie
miękkie wlać żurek i jeszcze chwilę gotować, dodać przyprawy. Cebulę usmażyć na tłuszczu, pod koniec
dodać drobno posiekany czosnek i połączyć z ugotowaną zupą. (2) Polewka "Soplica" 1 filiżanka suszonych
śliwek 1 wiązka włoszczyzny 2 - 3 ziela angielskie 1 - 2 liście laurowe 1 łyżeczka utłuczonego jałowca 5
goŽdzików 1 łyżeczka cynamonu 1/4 łyżeczki zmielonego kminku szczypta mięty i majeranku sól, pieprz,
miód i sos sojowy lub przyprawa do zup Ugotować śliwki z włoszczyzną i przyprawami do miękkości. Wyjąć
pestki ze śliwek i zmiksować wraz z włoszczyzną. Doprawić pozostałymi przyprawami do smaku. Polewkę
można podawać z makaronem, łazankami lub grzankami. (3) Zupa z porów francuska 4 - 5 porów
pokrojonych w kawałki 3 - 4 ziemniaki pokrojone w kawałki 1 - 2 łyżki śmietany (niekoniecznie) sól, pieprz
do smaku Pory i ziemniaki ugotować w około 1 l wody do miękkości. Przetrzeć przez sito lub zmiksować.
Przyprawić do smaku, ewentualnie dodać śmietanę lub łyżeczkę masła. Można podać z grzankami i posypać
natką pietruszki. (4) Zupa z selera - zimowa 1 - 2 selery pokrojone drobno w kostkę 2 cebule pokrojone
drobno 3 - 4 ziemniaki pokrojone w kostkę 1 łyżka oleju 1 - 2 łyżki śmietany lub łyżeczka masła sól, pieprz
do smaku Selery i cebulę udusić na tłuszczu. Gdy cebula zmięknie zalać wodą, dodać ziemniaki i gotować do
miękkości. Przetrzeć przez sitko lub zmiksować. Doprawić do smaku, dodać śmietanę lub masło. Podawać z
grzankami i natką pietruszki lub koperkiem. (5) Zupa fasolowa inaczej 2 filiżanki fasoli (Jaś lub innej) 2
filiżanki suszonych śliwek 2 łyżki sosu sojowego lub przyprawy do zup 2 - 3 goŽdziki sól, miód do smaku
Namoczoną poprzedniego dnia fasolę ugotować w tej samej wodzie. Dodać ugotowane w małej ilości wody
śliwki, wypestkowane i pokrojone w paseczki. Doprawić do smaku przyprawami. II SURúWKI I SAŁATKI (6)
Sałatka z cebuli i jajek błyskawiczna 2 - 3 duże cebule pokrojone w kostkę 2 jajka ugotowane na twardo i
pokrojone w kostkę 1/2 filiżanki majonezu przyprawionego dowolnymi ziołami Składniki wymieszać,
doprawić do smaku solą i pieprzem. (7) Sałatka groszkowo - cebulowa Krysi 2 cebule pokrojone w kostkę 2
ogórki kwaszone pokrojone w kostkę 2 jabłka pokrojone w kostkę 2 filiżanki groszku 1/2 filiżanki majonezu
Składniki wymieszać i przyprawić do smaku. (8) Sałatka kukurydziana Katarzyny 1 mała puszka kukurydzy
lub 2 kolby 2 cebule pokrojone w kostkę 2 ogórki kwaszone pokrojone w kostkę 1/2 łyżeczki mięty 1 łyżka
soku z cytryny 3 łyżki oleju sól, pieprz do smaku Wymieszać składniki, polać sosem z oleju i cytryny z miętą.
(9) Sałatka selerowo - ziemniaczana Basi 1 duży seler 5 - 6 ziemniaków 2 ogórki kwaszone pokrojone w
kostkę 1 cebula pokrojona w kostkę 1/2 filiżanki majonezu sól, pieprz do smaku Ziemniaki i seler ugotować,
obrać ze skórki i pokroić w kostkę. Zmieszać z ogórkami i cebulą. Doprawić majonezem. (10) Sałatka z
buraków 4 - 5 buraków 2 jabłka 2 filiżanki groszku 2 ogórki kwaszone pokrojone w kostkę 2 cebule
pokrojone w kostkę 1/2 filiżanki majonezu lub sos vinegrette Ugotowane buraki utrzeć na tarce jarzynowej,
dodać pozostałe składniki. Doprawić majonezem. (11) Sałatka sojowa Andrzeja 2 filiżanki ugotowanej soi 1
seler utarty na tarce jarzynowej 2 ogórki kwaszone pokrojone w kostkę 2 jabłka pokrojone w kostkę 1/2
filiżanki śmietany przyprawionej dowolnymi ziołami Składniki wymieszać, dodać śmietanę, przyprawić do
smaku. (12) Henryka sałatka z soczewicy 2 filiżanki gotowanej soczewicy 1 cebula pokrojona w kostkę 1
jabłko pokrojone lub utarte na tarce 15 dkg żółtego sera pokrojonego w kostkę 1/2 filiżanki majonezu 1
łyżka soku z cytryny sól, pieprz do smaku pęczek natki z pietruszki Składniki wymieszać, przyprawić do
smaku, posypać natką z pietruszki. Dodatek sera nie jest konieczny, ale jeśli go dodamy, sałatka jest wtedy
pełnym daniem obiadowym lub kolacyjnym. Przy okazji chcę zwrócić uwagę na mało jeszcze znaną
soczewicę. Jest to roślina strączkowa, w przeciwieństwie do soi, fasoli, grochu nie wymaga uprzedniego
namoczenia. Gotuje się około 30 minut. Zawiera dużo białka, witaminy z grupy B, witaminę C, cynk i żelazo.
Jej zaletą jest to, że nie jest gazotwórcza. Smakowo nie ustępuje innym roślinom strączkowym. (13)
Surówka tarnowska z kapusty 1/2 główki kapusty 2 - 3 marchewki utarte na tarce jarzynowej 1 filiżanka
orzechów ziemnych 3 - 4 łyżki oleju 1 łyżka przyprawy ziołowej "Staropolskiej" lub "Myśliwskiej" sól, pieprz
do smaku Drobno poszatkować kapustę, dodać marchew, posolić, odstawić na 1/2 - 1 godziny. Dodać olej i
orzechy, przyprawę, doprawić do smaku. (14) Surówka z włoszczyzny obiadowa 1 pęczek włoszczyzny 1/4
główki kapusty 1 filiżanka orzechów ziemnych lub innych 1/2 filiżanki majonezu sól, pieprz, przyprawy
ziołowe do smaku Kapustę drobno poszatkować. Seler, marchew, pietruszkę utrzeć na tarce jarzynowej,
por drobno pokroić. Wszystkie składniki wymieszać, dodać orzeszki i majonez, doprawić do smaku. (15)
Sałatka Jadwigi z Krakowa 1 duży pomidor pokrojony w kostkę 1 cebulka pokrojona w kostkę 1 jabłko
utarte na tarce jarzynowej 1 - 2 parówek pokrojonych w kostkę 1 - 2 łyżki majonezu sól, pieprz do smaku
Wymieszać wszystkie składniki. Przyprawić do smaku. (16) Sałatka Alicji M. z Kwidzynia 3/4 filiżanki
kabaczka (lub cukinii) utartego na tarce jarzynowej Kabaczek polać sosem i odstawić w chłodne miejsce na
15 minut. Sos: 4 łyżki oleju 1 - 2 łyżeczki soku z cytryny 1 czubata łyżeczka musztardy francuskiej 2 - 3 ząbki
czosnku zmiażdżone sól, pieprz do smaku Składniki dokładnie wymieszać. (17) Sałatka ogórkowa Alicji M.
2/3 części ogórków kiszonych obranych i pokrojonych lub startych na cieniutkie plasterki 1/3 część ogórków
świeżych (mogą być mrożone w plasterkach) w cieniutkich plasterkach. Wymieszać, skropić lekko olejem.
Posypać natką pietruszki, przybrać cząstkami pomidora lub czerwoną papryką. (18) Surówka z cykorii 3 - 4
cykorie drobno pokrojone 2 jabłka (niekoniecznie) utarte na tarce jarzynowej i skropione cytryną. Cykorię
wymieszać z jabłkami i polać np. śmietaną z koperkiem lub musztardą, olejem z przyprawą ziołową,
majonezem. (19) Surówka z selera na słodko 1 - 2 selery utarte na tarce jarzynowej 2 - 3 jabłka utarte na
tarce jarzynowej 1 łyżka soku z cytryny 2 - 3 łyżki rodzynek 1/2 filiżanki orzechów laskowych lub włoskich
posiekanych 1 łyżka miodu 1/2 filiżanki śmietany Seler i jabłko wymieszać i skropić cytryną. Dodać
pozostałe składniki, polać śmietaną z miodem. Dobrze wymieszać. Podawać oziębione. (20) Kapusta
kwaszona błyskawiczna 2 kg kapusty 1 łyżka soli 1 szklanka wywaru z ziemniaków Drobno poszatkować
kapustę, wymieszać z solą. Włożyć do kamiennego garnka lub słoja, dobrze ugnieść i zalać gorącym
wywarem odlanym z gotowanych ziemniaków. Przykryć obciążonym talerzykiem. Kapusta nadaje się do
jedzenia już po kilku dniach stania w temperaturze pokojowej. Nie nadaje się do dłuższego
przechowywania. Powinna być zjedzona w ciągu 2 - 3 dni, może postać trochę dłużej jeśli przechowywana
jest w lodówce. Z kapusty kwaszonej przygotowanej w ten sposób lub kupionej w sklepie możemy
przyrządzać rozmaite surówki dodając kminek, utarte jabłko, marchew, dynię, chrzan, olej, przyprawy
ziołowe itp. III DANIA GORĆCE (21) Kasza gryczana z porami 2 filiżanki kaszy gryczanej 5 porów pokrojonych
sól, pieprz, przyprawy ziołowe do smaku Zagotować kaszę w 4 filiżankach wody z solą. Po chwili dodać
pory. Dogotować na małym ogniu około 20 minut. Dodać przyprawy. Podawać z surówką z kapusty
kwaszonej. (22) Pasztet "razowy" 1/2 chleba razowego 1/4 kg podsmażonych pieczarek 3 cebule pokrojone
i podduszone na tłuszczu 3 ząbki czosnku 4 łyżki oliwy 2 łyżki mąki kukurydzianej lub gryczanej 1 łyżeczka
tymianku 1 łyżeczka rozmarynu 1 łyżeczka bazylii sól, pieprz do smaku Chleb rozdrobnić i namoczyć w
wodzie. Połączyć z pozostałymi produktami, zemleć przez maszynkę do mięsa. Przyprawić do smaku. Jeśli
masa jest zbyt sucha dodać 1 - 2 łyżek oliwy. Dokładnie wymieszać i włożyć do foremki. Piec w piekarniku
40 - 50 minut. Chleb można zastąpić w części kaszą gryczaną lub płatkami owsianymi albo jęczmiennymi.
(23) Omlet z płatków owsianych 1 filiżanka płatków 1 cebula drobno pokrojona 1 marchew pokrojona w
drobne paseczki 2 łyżki prażonego siemienia lnianego lub ziarenek sezamowych sól, pieprz, przyprawy
ziołowe do smaku Płatki namoczyć na 2 godziny w wodzie. Dodać cebulę, marchew i przyprawy. Jeśli zbyt
rzadkie zagęścić mąką. Smażyć na rozgrzanej oliwie lub oleju rzepakowym. Podawać z surówką. (24) Pasztet
sojowy 1/2 kg pieczarek podsmażonych 2 - 3 jajka 4 cebule pokrojone i podduszone na tłuszczu 2 filiżanki
ugotowanej soi 1 seler ugotowany 1 pietruszka ugotowana 1 marchew ugotowana sól, pieprz, przyprawy
ziołowe do smaku Składniki zemleć w maszynce do mięsa, dodać żółtka, przyprawić do smaku, na końcu
dodać ubitą na sztywno pianę, delikatnie zmieszać. Włożyć do wysmarowanej tłuszczem formy. Piec 30 - 40
minut. Podawać na gorąco z surówką lub na zimno z wybranym sosem. (25) "Bigos" z kapusty lub kabaczka
Alicji M. 1 kabaczek obrany i pokrojony w "zapałkę" lub 1 główka kapusty drobno poszatkowana 2 - 3
cebule drobno pokrojone 1/4 kg pomidorów bez skórki (mogą być mrożone) 3 - 4 łyżki oleju sól, pieprz,
przyprawy do smaku Cebulę "zeszklić" na tłuszczu, dodać kabaczek lub kapustę, podlać wodą i dusić do
miękkości. Pokrojone pomidory udusić na tłuszczu, dodać przyprawy. Wymieszać z kapustą lub kabaczkiem.
Doprawić do smaku. Potrawa ta nadaje się do przechowywania w lodówce, na drugi dzień jest nawet
smaczniejsza. (26) Pieczarki w cieście około 1/2 kg pieczarek, duże pokrojone w plastry, małe w całości
Ciasto: 1 szklanka mąki razowej lub gryczanej 1 jajko szczypta soli i pieprzu, woda. Zmieszać wszystkie
składniki i dodać tyle wody, aby ciasto miało konsystencję gęstej śmietany. Maczać pieczarki w cieście i
smażyć z obu stron na rumiano na oliwie lub oleju rzepakowym. Podawać z surówką. W takim cieście
można smażyć również plastry selera, pory, jabłka, dynię, liście kapusty białej lub czerwonej itp. (27)
Czerwona kapusta duszona 1 główka czerwonej kapusty drobno poszatkowanej 2 łyżki masła lub oleju 1
łyżka soku z cytryny 1 butelka soku pitnego z czerwonych lub czarnych porzeczek sól, pieprz do smaku Na
rozgrzany tłuszcz wrzucić kapustę, dodać sok z cytryny - aby nie straciła koloru. Dusić pod przykryciem do
miękkości, dolewając stopniowo sok porzeczkowy. Zamiast soku można dodać czerwone wino. (28) Curry z
grzybów i jaj 1/2 kg pieczarek, boczniaków lub pierścieniaków 3 - 4 jajka ugotowane na twardo 1 łyżka
masła 2 łyżki śmietany 1/2 łyżeczki przyprawy curry 1 łyżeczka indyjskiej przyprawy garammasala
(niekoniecznie) natka pietruszki 1 łyżeczka soku z cytryny sól do smaku Cebulę podsmażyć na maśle, dodać
grzyby, chwilę dusić. Dołożyć pokrojone w plastry pomidory, pietruszkę, przyprawy, śmietanę. Dusić na
małym ogniu pod przykryciem około 15 minut. Dodać jajka pokrojone w plastry, lekko wymieszać, krótko
poddusić. Przed podaniem skropić sokiem z cytryny. Podać z surówką. IV DESERY (29) Halawa z dyni lub
marchwi 1/2 kg dyni lub marchwi startej na tarce jarzynowej 4 łyżki masła lub oleju 1/2 filiżanki śmietanki
(ewentualnie mleka) 3 - 4 łyżki miodu bakalie (rodzynki, migdały, orzechy) przyprawy (imbir, cynamon,
kardamon, gałka muszkatołowa, otarta skórka z cytryny, mielone goŽdziki) do smaku i to co mamy w domu
do wyboru. Do rozgrzanego w garnku tłuszczu dodać dynię lub marchew (można też użyć oba warzywa w
dowolnej proporcji). Wlać śmietanę, miód i dusić na małym ogniu często mieszając, żeby uniknąć
przypalenia. Gdy powstanie jednolita masa dodać przyprawy i bakalie, wymieszać i przełożyć do
żaroodpornego naczynia wysmarowanego tłuszczem. Zapiekać w piekarniku około 15 minut. Można jeść na
gorąco lub na zimno. (30) Kuleczki sojowe 2 filiżanki ugotowanej soi 2 - 4 łyżeczki miodu olejek migdałowy
do smaku otręby lub zarodki bakalie (niekoniecznie) Zmiksować dokładnie soję z miodem, dodać olejek
migdałowy i ewentualnie bakalie (rodzynki, posiekane migdały, orzechy). Formować małe kuleczki i otaczać
w otrębach lub zarodkach. (31) Deser bananowy polinezyjski 4 banany 1 - 2 łyżki miodu 1 łyżka mąki
ziemniaczanej 1 szklanka wody 1/2 szklanki śmietany cukier waniliowy bakalie (niekoniecznie) Banany
pokroić, zalać wodą, chwilę gotować, dodać miód. Rozgnieść widelcem, wlać mąkę zmieszaną z wodą,
śmietankę i gotować aż masa zgęstnieje. Dodać cukier waniliowy, bakalie. Włożyć do salaterki lub
oddzielnych pucharków. Oziębić. Można polać rumem lub udekorować bitą śmietaną. Już po napisaniu
ostatniego, 31 - szego przepisu, Szef Wydawnictwa zapytał mnie - "A co ze świętami? Przecież zima - to
święta Bożego Narodzenia". A więc święta! Zależy od nas samych - albo zapominamy o wszelkich zasadach,
jemy tak jak nam serce i tradycja dyktuje - robimy sobie pełny urlop od wszystkiego. Efekty tego mogą być
różne. Przecież zawsze Pogotowie Ratunkowe ma w okresie świąt pełne ręce roboty: różne kolki
wątrobowe, niestrawności, ataki itp. Możemy również nie odstępując zbytnio od stylu Diamondów ułożyć
sobie jadłospis Wigilijny. Oto moja propozycja: Zupa grzybowa czysta, na wywarze z włoszczyzny (z
łazankami lub dla odchudzających się lepiej bez) Karp smażony saute lub gotowany w jarzynach lub w
galarecie, do tego dowolna sałatka lub surówka Na deser - najlepiej po 1 - 2 godzinnej przerwie: (32) Kutia
1 - 2 szklanek pszenicy 1 - 2 szklanek maku 1 - 2 szklanek śmietanki bakalie do wyboru - rodzynki, migdały,
orzechy, figi - pokrojone drobno, daktyle - pokrojone drobno, skórki z cytrusów itp. miód do smaku
Pszenicę przebrać i przepłukać. Namoczyć na noc. Ugotować do miękkości ale tak, aby ziarna nie
rozlatywały się. Ostudzić. Mak wypłukać, zalać wrzątkiem, osączyć na sicie. Przepuścić przez maszynkę do
mięsa z małymi otworami lub trzeć w makutrze. Połączyć wszystkie składniki. Przyprawić do smaku
miodem. Można dodać cukier waniliowy, odrobinę rumu, araku. Pamiętajmy, że najważniejszą rzeczą przy
świątecznym stole, ważniejszą od potraw i prezentów pod choinką - jest wzajemna życzliwość i miłość,
uśmiech, pozytywne podejście do świata i ludzi. Wesołych świąt! Mam nadzieję, że podane przepisy
wzbogacą Państwa jadłospisy i będą smakowały. Jeszcze raz ponawiam apel o nadsyłanie ciekawych
przepisów na adres: Przychodnia Medycyny Naturalnej KOMED 00-540 Warszawa Al. UJAZDOWSKIE 20 tel.
628-74-82(83)
1 / 1