“Bul” nad bóle, czyli zmartwienie Prezydenta
Aktualizacja: 2011-05-3 4:04 pm
Z okazji święta uchwalenia Konstytucji 3 Maja Bronisław Komorowski, niczym ojciec narodu
pouczył Polaków, w jaki sposób powinni świętować, co wolno, a czego czynić nie przystoi.
Wyszedłszy na mównicę z krzywo zawieszonym godłem, rozpoczął swoje połajanki, okraszane
suto cytatami z Jana Pawła II.
Zgodnie z tokiem rozumowania obecnego lokatora Belwederu czymś karygodnym jest manifestowanie
niezadowolenia z polityki władz Polski przez obywateli, wypisywanie na sztandarach fałszywych
oskarżeń, śpiewanie „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”, gdyż jest to de facto „śpiewane
przeciwko współczesnej, przecież wolnej, przecież naszej Polsce”(!!!). Mało tego, część Polaków w
sposób niegodny, jątrzący i dzielący naród cynicznie wykorzystuje barwy biało-czerwone do celów
politycznych.
Od tych wszystkich karygodnych zachowań, będących, jak się można domyślać dziełem nienawistnych
„pisowczyków”, prezydenckie serce pogrążone jest w głębokim „bulu”.
Przeczytawszy do końca przemówienie Komorowskiego miałam wrażenie, że obecny prezydent nie
rozumie, czym tak naprawdę jest demokracja, mechanizmy demokratyczne oraz przede wszystkim
czym jest Polska i jej symbole.
Komorowski pouczył nas Polaków, że Polska nie jest niczyją własnością, ale dobrem wspólnym, na
rzecz którego wszystkie środowiska powinny pracować.
Nic chyba bardziej mnie nie poirytowało, niż te słowa w ustach właśnie tego człowieka, który przez
ostatnie lata zachowywał się w sposób haniebny w stosunku do poprzedniego Prezydenta, nie licujący z
godnością urzędu, który pełnił. Wszyscy pamiętamy te karygodne słowa i zachowania ówczesnego
Marszalka sejmu, pełne cynizmu, kpiny i szyderstwa. W pamięć zapadły również sceny z Bronisławem
Komorowskim w tle z 10 kwietnia 2010 roku. W tych tragicznych dniach próby, obecny prezydent
pokazał swój stosunek do Polski, do jej instytucji, do narodu. Pospieszne zajmowanie pomieszczeń
pałacu prezydenckiego, błyskawiczna akcja obsadzania swoimi ludźmi stanowisk po dopiero, co
zmarłych budziła i budzi we mnie ogromny niesmak. Wówczas można było zobaczyć, czym dla tej
formacji, z której wywodzi się Bronisław Komorowski, jest Polska, czym jest konstytucja.
10 kwietnia dobitnie pokazali, że są reprezentantami tego wszystkiego, z czym walczyli nasi
przodkowie uchwalając w arcytrudnej sytuacji politycznej Konstytucję 3 Maja. Należy bowiem pamiętać,
ze Konstytucję 3 Maja uchwalono w warunkach zamachu stanu, w obawie przed zablokowaniem
niezbędnych reform przez agentów carycy Katarzyny, których mnogo było w ówczesnym sejmie.
W tamtych czasach było wielu, którzy z ustami wypełnionymi frazesami o wolności, o Polsce i jej dobru,
z pełną świadomością wysługiwało się państwom ościennym, uczestnicząc w dziele zniszczenia
Rzeczypospolitej. Podobnie jak wtedy, tak i dzisiaj jest niemało pełną gębą patriotów, którzy bardzo
specyficznie pojmują swoją miłość do Ojczyzny, co kiedyś niezwykle trafnie podsumował Józef Piłsudski
słowami:
„Niegdyś spotykaliśmy w Polsce ludzi twierdzących, że służba Rosji jest równoznaczną ze służbą
Ojczyźnie”.
1
Polska nie jest niczyją własnością, prywatnym folwarkiem, którym można rozporządzać do woli,
niszczyć i rujnować, niczym alkoholik na głodzie, który patrzy, co by jeszcze sprzedać, by móc się napić
tu i teraz, co czyni z uporem maniaka obecna ekipa. Polska nie jest prywatną firmą, którą można
zamknąć, czy sprzedać, gdy nie przynosi spodziewanych zysków. Konstytucja Polski nie jest tylko
“papierkiem”, który można dowolnie interpretować, twierdząc na przykład, ze słowo “dzień” oznacza
dwa dni.
Polska jest dobrem, darem od wszystkich pokoleń, które na przestrzeni dziejów, nie szczędząc
wyrzeczeń, ciężkiej pracy, a często i krwi przekazywały nam Ją z tak wielkim trudem, abyśmy nie byli
narodem bezpańskim, bez własnej ziemi, bez domu.
Na koniec pozwolę sobie jeszcze raz przywołać słowa Marszałka Piłsudskiego, które dedykuję
obecnemu prezydentowi i jego ekipie:
„Słabość ma zawsze jedną konsekwencję – zamiłowanie do wielkich słów bez treści”.
Martynka
2