Wprowadzenie
do prawa naturalnego
K R A K Ó W
J A V I E R H E R V A D A
Wprowadzenie
do prawa naturalnego
– 5 –
© Copyright by Wydawnictwo PETRUS
®
, Kraków 2011
Tłumacz: Anna Dorabialska
Korekta naukowa: Piotr Napiwodzki OP
Redakcja i skład:
Wydawnictwo PETRUS
®
Projekt okładki:
Artur Falkowski
Polskie wydanie dedykowane jest Księdzu Janowi O’Dogherty
Wydawnictwo wspiera
Dom Pomocy Społecznej św. br. Alberta w Ojcowie
ISBN 978-83-7720-124-4
30-384 Kraków, ul. Raciborska 13/31
tel. 601 974 991
e-mail: wydawnictwo@wydawnictwopetrus.pl
Zapraszamy do naszej księgarni internetowej
www.WydawnictwoPetrus.pl
/GEGPCU9[FCYPKEVYC
-CPEGNCTKGCFYQMCEMKG
#PFT\GL5VGNOCEJ
.GU\GM9QLVCUKM
Przedmowa autora
Szanowny Czytelniku!
Jeszcze w czasach maturalnych, ucząc się historii, przesiąkną-
łem ogromną sympatią do narodu polskiego, którą zachowałem
po dziś dzień. To jeden z wielkich europejskich narodów sło-
wiańskich, który swą kulturą i tradycją przyczynił się do rozwoju
cywilizacji europejskiej. Dlatego nie powinno dziwić, że szcze-
gólnie cieszy mnie wydanie polskiego przekładu książki, który
oddaję w Twoje ręce z nadzieją, że Cię nie rozczaruje. Znajdziesz
w niej jasny styl, choć przedstawiony tok myślenia nie zawsze da
się pojąć z łatwością.
Niniejsza książka zawiera zarys klasycznego realizmu prawni-
czego, teorii oraz sposobu praktykowania prawa, liczących so-
bie ponad dwadzieścia cztery wieki. Znaczna część klasycznego
realizmu prawniczego została zapomniana wraz z pojawieniem
się w XIX w. pozytywizmu prawniczego, jednak powracającego
dziś w unowocześnionej formie jako najlepsza alternatywa wobec
kryzysu wspomnianego pozytywizmu.
Nie budzi wątpliwości, że pozytywizm prawniczy znajduje się
w kryzysie, dlatego pojawił się tzw. postpozytywizm wraz z sze-
roką gamą nowych propozycji. Jednak te propozycje, zamiast
zaradzić kryzysowi, tylko go pogłębiają.
Sądzę, że jedynie powrót do klasycznego realizmu prawniczego
może przeciwdziałać chorobie, na którą uskarża się nauka prawa,
zarażona pozytywizmem. Dlatego niniejsza książka w szczególno-
– 7 –
I
Wprowadzenie
§ 1. PRAWO JAKO SZTUKA
1. Gdy rzymskim jurystom udało się przeobrazić prawo w sztu-
kę (ius redigere in artem), nie wprowadzili niczego bezwzględ-
nie nowego do życia ludzkości. Wzbogacili, niemalże nadając
jej cechy wtajemniczenia, wiedzę, jak czynić to, co od początku
istnienia ludzkości stanowiło potrzebę wynikającą ze współżycia
społecznego w codziennym życiu: jak zagwarantować każdemu
człowiekowi to, co do niego należy. Innymi słowy, co komu przy-
sługuje w sferze stosunków międzyludzkich, do której przynależy
także szereg dóbr. Co należy do sprzedawcy, a co do kupującego,
co jest właściwe dla głowy rodziny (paterfamilias), a co dla każdej
z osób podległych jego władzy (manus), co powinien świadczyć
najemca wynajmującemu, do kogo należą dobra uzyskane pra-
cą niewolnika itp...
1
. To, co przysługuje danej osobie, nazwali
jej prawem (ius
2
), a nauce polegającej na umiejętności odkrycia
tego prawa nadali miano sztuki prawa (ars iuris). Prawo (ius)
było tym, co sprawiedliwe, tym co sprawiedliwie – czyli to, co na
podstawie zobowiązania i w odpowiednim stosunku, ni mniej, ni
więcej – komuś przysługiwało. A cnota ciągłego postępowania
w ten sposób została nazwana sprawiedliwością (iustitia). Spra-
wiedliwość uważano więc za cnotę przyznania każdemu tego, co
mu ściśle przysługuje (nie więcej ani nie mniej, tylko dokładnie
ści opiera się na prawie naturalnym, które determinuje większą
jej część oraz tytuł.
W pewnym sensie jest to książka napisana pod prąd, a nawet
dokonująca przewrotu, jednak w sposób pokojowy. Dość pozy-
tywizmu, który jest jak rak trawiący naukę prawa. Dość relatywi-
zmu, który prowadzi do zubożenia cywilizacji europejskiej.
W niniejszej książce zawarto teorię prawa, a tym samym teorię
sprawiedliwości, gdyż główną i podstawową ideą klasycznego
realizmu prawniczego jest tożsamość prawa oraz tego, co spra-
wiedliwe. Znajduje się tu również pogłębione studium prawa
naturalnego.
Prawo naturalne jest tym, co sprawiedliwe z natury, czymś
należnym osobie ludzkiej ze względu na jej ontologiczną godność.
Zatem prawo naturalne i godność człowieka – od poczęcia aż do
śmierci – to uzupełniające się terminy. Przekonanie o istnieniu
prawa naturalnego wynika z przekonania o istnieniu obiektywnej
godności bytu ludzkiego, wymiarów czy też wartości absolutnych,
niezależnych od subiektywnych opinii oraz odczuć. Jest przeci-
wieństwem skrajnego relatywizmu.
Nie będę jednak powtarzał tego, co można przeczytać w książ-
ce. Dlatego zakończę tutaj wersy przedmowy, przekazując po-
dziękowania inicjatorom, tłumaczom oraz sponsorom niniejsze-
go polskiego wydania książki na ręce mojego korespondenta,
P. Krzysztofa Szczuckiego.
Pampeluna 2011
– 8 –
– 9 –
tego), innymi słowy, była ona nieustanną i stałą wolą zagwaran-
towania każdemu tego, co mu się należy (jego prawa – ius): ius
suum cuique tribuere
3
.
Z łatwością można dostrzec, że wzorzec wypracowany przez
rzymskich prawników jest opisem rzeczywistości społecznej, po-
wstałym w wyniku obserwacji tego, co zdarzało się w rzeczywi-
stości i co zdarza się do dziś. Ludzie posiadają rzeczy, przyznaje
się im różne dobra, zasługują na kary i nagrody. Każdy ma pe-
wien zbiór rzeczy, które do niego należą. Rzeczywiste posiadanie
tych dóbr i korzystanie z nich zależą częściowo od innych ludzi,
niekiedy ze względu na to, że mogą oni rzecz odebrać lub prze-
szkodzić w jej użytkowaniu, kiedy indziej zaś, ponieważ rzecz
znajduje się – z przeróżnych powodów – w rękach osób trzecich.
Doświadczenie wskazuje na to, że z uwagi na różnorodne moż-
liwe stosunki między ludźmi, rzeczy nie zawsze znajdują się we
władaniu – przynajmniej w niektórych momentach i na przeróż-
ne sposoby – swojego właściciela, czyli tego, do kogo należą lub
komu zostały przypisane. Jednak zarazem powinno się je przeka-
zać właścicielowi, powinny one przejść do rąk podmiotu, które-
mu zostały przypisane (res clamat domino), gdyż ta potrzeba – ten
obowiązek, czy też dług – jest pierwotnym skutkiem okoliczności,
że rzeczy do kogoś należą, są czyjeś. Gdyby owa potrzeba nie
istniała, nikt nie mógłby mówić, że coś do niego należy. Jaki sens
miałoby stwierdzenie, że jakaś rzecz jest moja, jeśli nie mógłbym
nią rozporządzać ani też domagać się jej od kogoś, kto mnie jej
pozbawił?
Zapewnianie każdemu tego, co do niego należy, jest potrzebą
społeczną. Zarówno okoliczność, że ludzie oddają innym to, co
im się należy, jak również przypadki, gdy tego nie czynią, a co
stanowi niesprawiedliwość, to zjawiska społeczne. Także istnienie
sztuki oddawania każdemu tego, co mu przysługuje, oraz istnienie
ludzi biegłych w tej sztuce, to zjawiska społeczne. Nie mówimy
więc o teorii, ale o praktyce.
2. Zapewnienie każdemu tego, co do niego należy, wymaga, po
pierwsze, woli świadczenia. Jeśli ktoś nie chce świadczyć drugiej
osobie tego, co jej przysługuje, to oczywiście nie będzie świadczyć.
W takim razie albo jego wola ulegnie zmianie w wyniku presji, ale
wtedy już, choć wbrew sobie, wyrazi zamiar świadczenia, albo też
ten, do kogo rzecz należy, lub zorganizowany system przymusu
społecznego – w tym przypadku w celu oddania dóbr temu, do
kogo należą, odbierze mu rzecz. Wówczas nie będzie można tego
nazwać świadczeniem. Jednakże nie wystarczy zechcieć przyznać
komuś to, co jest mu należne. Nie mniej istotna jest wiedza, do
kogo rzecz należy i co dokładnie przysługuje tej osobie, gdyż bez
takiej wiedzy rzecz nie trafi do prawdziwego właściciela lub otrzy-
ma on mniej albo więcej, albo nie otrzyma niczego. Wiedza o tym,
co komu przysługuje, potrzebna, by to zagwarantować, ma cha-
rakter praktyczny, jest właściwa dla praktycznego rozumu i po-
lega na ustaleniu: co należy świadczyć, komu należy świadczyć,
kiedy należy świadczyć, w jaki sposób należy świadczyć, gdzie
należy świadczyć itd. Wiedzę, o której mówimy – stanowiącą ele-
ment cnoty roztropności, tak jak rozumiano ją w starożytności –
Rzymianie nazywali roztropnością w prawie (iuris prudentia), od
czego pochodzi słowo jurysprudencja.
Wiedza ta niekiedy jest prosta, kiedy indziej staje się skompli-
kowana, czasem znajduje się w zasięgu wszystkich, innym razem
jest dostępna tylko dla ekspertów. Tak samo prosta lub skompli-
kowana jest ars iuris, czyli sztuka tego, co sprawiedliwe (sztuka
prawa), której znawców Rzymianie nazwali jurystami (iuristae)
4
.
Prawnicy byli biegli w sztuce odkrywania, co komu przysługuje
(ius) i ogłaszania tego tak, by inni mogli przyjąć ich słowa za pod-
stawę działania. Zadaniem jurystów było powiedzieć, co jest pra-
wem (iuris dictio), zatem wraz z wygłoszeniem ich opinii kończył
się spór pomiędzy stronami na temat tego, co w danej sprawie jest
sprawiedliwe. Niekiedy nie rozstrzygali oni rzeczywistych spraw,
ale zapisywali swoją wiedzę w księgach. Zawsze jednak sztuka
– 10 –
– 11 –
prawa była sztuką mówienia o tym, co sprawiedliwe (mówienia
o ius).
3. Aż do XIX w. – począwszy od XVI w., choć z pewnymi
wyjątkami – tak właśnie powstawała sztuka prawa. Niemniej od
ubiegłego stulecia wielu prawników (i fi lozofów prawa) zaczęło
wyrażać się w odmienny sposób, stawiając przed nauką prawa
zgoła inne zadania: rozstrzyganie konfl iktów interesów, wpro-
wadzanie ładu społecznego, analizę języka prawa itd. Wskutek
tego w dużym stopniu pojęcie sztuki prawa straciło na znaczeniu
i chętniej zaczęto mówić o nauce prawa.
Od czasu tej zmiany prowadzono niezliczone spory na temat
nauki prawa i tego, co jest zadaniem prawników. Nie chciałbym
jednak się w nie zagłębiać. Pragnę jedynie zaznaczyć, że istnie-
je kwestia fundamentalna, która wydaje się zapomniana – nad
czym moim zdaniem należy ubolewać – odkąd nauka w ogóle
odwróciła się od tego, co charakteryzuje każde ludzkie działanie,
czyli od celowości. Mówi się o: wykładni ustawy, badaniu stosun-
ków społecznych, analizie języka; słusznie, jednak po co. Jaki jest
ostateczny cel sztuki, czy też nauki, którą zajmują się prawnicy?
Czego poszukują, stawiając sobie te zadania? Bowiem, koniec
końców, starożytni juryści różnią się od prawników ostatnich stu
pięćdziesięciu lat nie tyle zadaniami samymi w sobie (również
w starożytności dokonywano wykładni ustaw, badano stosunki
społeczne i analizowano język prawa – aczkolwiek za pomocą
słabiej rozwiniętych metod), ile odpowiedzią na pytanie o cel –
celowość – tych zadań. To zagadnienie pozostaje najistotniejsze.
Choć z mojego punktu widzenia odpowiedź jest prosta – sztu-
ka prawa jest sztuką tego, co sprawiedliwe – zabranie głosu we
wspomnianej dyskusji nie wydaje mi się konieczne
5
. Po prostu
wychodzę z założenia, że wciąż jest potrzebą społeczną, by istnieli
prawnicy, którzy zajmowaliby się sztuką odkrywania tego, co do
kogo należy.
Jakkolwiek nie potoczyłby się współczesny rozwój zawodów
prawniczych, nie ulega wątpliwości, że sztuka tego, co sprawie-
dliwe, będzie potrzebna w naszym społeczeństwie. Obecnie, po-
dobnie jak dawniej, trzeba zagwarantować każdemu to, co mu
przysługuje i konieczne jest wiedzieć, które dobra do kogo należą.
Starożytna sztuka prawa, inaczej sztuka tego, co sprawiedliwe,
jest tak wiekowa, a zarazem tak młoda, jak sama ludzkość. Rów-
nież dziś spory sądowe to rozbieżności odnoszące się do tego,
co przysługuje ich stronom, a zadanie sędziego polega, koniec
końców, na wypowiedzeniu i ustaleniu, co każdej z nich się na-
leży. Być może, dziś zawód sędziego polega w dużej mierze na
wykładni ustaw, jednak dokonując tej wykładni, sędzia określa,
co uczestnicy sporu, lub jeden z nich, mają obowiązek lub prawo
czynić, czy też jakie przysługują im dobra (lub kary): mówi zatem
każdej ze stron, co jej się należy.
Kolejne strony poświęcę właśnie sztuce tego, co sprawiedliwe
(ars iuris), co stanowi główną oś stosunków prawnych (zarówno
w sądzie, jak i pomiędzy ludźmi) – choć niekiedy zapomina o niej
znaczna część prawników akademickich (teoretyków, dogmaty-
ków i fi lozofów prawa).
§ 2. CNOTA SPRAWIEDLIWOŚCI
1. Jak wszystko, co odnosi się do działań człowieka, gwaran-
towanie każdemu tego, co mu się należy, wymaga – o czym już
wspomniałem – wiedzy oraz chęci. Wiedza to sztuka prawa, ina-
czej sztuka tego, co sprawiedliwe; chęć natomiast jest aktem woli.
Kiedy wola zdradza skłonność gwarantowania każdemu tego, co
do niego należy, czyli kiedy wykazuje stałą gotowość do czynienia
tak, by zagwarantować każdemu to, co mu przysługuje, mówimy,
że odznacza się cnotą sprawiedliwości
6
.
– 13 –
Mówimy o cnocie, gdyż tak określa się nawyki czy skłonności
duszy do czynienia dobra, a nazywamy ją sprawiedliwością (iusti-
tia), ponieważ jest cnotą prawa (ius), innymi słowy, ponieważ jej
przedmiot – czyli to, czemu podporządkowuje się jej działanie:
w tym przypadku to, co zostaje zagwarantowane, gdyż działanie
tej cnoty polega na gwarantowaniu
7
– to owa rzecz, należąca do
innej osoby (to, co sprawiedliwe, ius, czyli prawo), którą powin-
no się jej zagwarantować. Sprawiedliwość jest cnotą zapewniania
każdemu tego, co mu się należy; dokładniej możemy zdefi niować
ją jako skłonność woli, by gwarantować każdemu jego prawo,
czyli to, co do niego należy
8
.
2. Jeszcze raz powinienem podkreślić to, o czym już wspo-
minałem. Powyżej przedstawiłem właśnie opis rzeczywistości.
Gwarantowanie każdemu jego należności jest potrzebą społeczną
i o ile zostaje spełniona, stanowi zjawisko społeczne. Zjawisko to
jest pożądane i dobre, dlatego też nieustająca wola urzeczywist-
niania go to dobry nawyk lub skłonność, czyli to, co nazywamy
cnotą. A cnota owa już od czasów starożytnych zwie się spra-
wiedliwością. Istnieje więc cnota, zwana sprawiedliwością, która
polega na gotowości woli gwarantowania każdemu tego, co do
niego należy
9
.
II
Analiza pojęć sprawiedliwości i tego,
co sprawiedliwe
§ 1. PUNKT WYJŚCIA
Aby wyjaśnić szczegółowo sztukę tego, co sprawiedliwe, oraz
by wytłumaczyć z nie mniejszą precyzją, czym jest sprawiedli-
wość i to, co sprawiedliwe, należy jednoznacznie wskazać punkt
wyjścia: począwszy od jakiego działania społecznego, czy też od
którego wymiaru życia w społeczeństwie, powinno się wyjaśniać
cnotę sprawiedliwości oraz sztukę uprawianą przez prawników –
w najwłaściwszym i najściślejszym znaczeniu – sztukę biegłych
w ius, czyli w tym, co sprawiedliwe. Dziś jest to tym bardziej
konieczne, gdyż w naszych czasach słowa sprawiedliwość używa
się w rozmaitych znaczeniach, podobnie zresztą jak wyrażenia
„to, co sprawiedliwe”.
1. Rzeczy są rozdzielane.
a) Na pytanie o punkt wyjścia usłyszymy oczywiście różne
odpowiedzi: punkt wyjścia to potrzeba ładu albo istnienie władzy
w społeczeństwie, albo rozbieżność ludzkich interesów itd. Nie
przecząc, że odpowiedzi te mogą być istotne dla całościowego
wyjaśnienia zjawiska prawnego, należy stwierdzić, iż żadna z nich
– 14 –
– 15 –
nie stanowi poszukiwanego przez nas punktu wyjścia. Ów punkt
wyjścia to nic innego, jak łatwo dające się zaobserwować zjawisko
społeczne: z wyjątkami, o których nie będę tu wspominać, rzeczy
przypisywane są różnym podmiotom lub, innymi słowy, rzeczy
są rozdzielane. Nie wszystko należy do wszystkich, ale też nie
wszystko jest wspólne dla ludzkości: istnieją rzeczy, które się roz-
dziela. Rzeczy, wraz z przypisaniem ich określonemu podmioto-
wi, z chwilą dokonania przydziału stają się własnością człowieka
czy też zbiorowości, należą do nich. Pojawia się coś, co jest moje,
twoje, czyjeś.
To jest przesłanka dla działania sprawiedliwości w znaczeniu,
jakie jej tutaj przypisujemy – zagwarantować każdemu to, co mu
się należy – gdyż gdzie nie ma rzeczy przypisanych czy przydzie-
lonych, tam nikt nie może powiedzieć: „to jest moje”. Nie ma
rzeczy, które by do kogoś należały
10
.
b) To kluczowy moment dla zrozumienia właściwego sensu
sprawiedliwości, do której się odnoszę. Jeżeli akt sprawiedliwo-
ści polega na zagwarantowaniu każdemu tego, co mu się należy,
na zagwarantowaniu mu jego prawa (ius suum cuique tribuere),
niewątpliwie sprawiedliwość można wykonywać tylko tam, gdzie
podmioty mają swoje rzeczy. Sprawiedliwość nie przypisuje rze-
czy, ale pojawia się wtedy, gdy już zostały przypisane
11
. Sam w so-
bie akt przyznania podmiotowi rzeczy, która nie była mu przy-
pisana – w żaden sposób i pod żadnym względem – nie stanowi
aktu sprawiedliwości (nie jest gwarantowaniem komuś tego, co
mu się należy, tylko sprawieniem, że pewna rzecz stała się jego,
przyznaniem mu rzeczy, która dotychczas do niego nie należała).
Może to być akt dobrych obyczajów, akt nieodpłatnego przy-
sporzenia, akt dobrej administracji, ale nie akt sprawiedliwości.
Sprawiedliwość ma sposobność działania jedynie wtedy, gdy coś
zostało komuś przypisane, innymi słowy, kiedy ktoś może stwier-
dzić – przynajmniej w jakiś sposób i pod pewnym względem, że
ta rzecz jest jego
12
.
Dlatego słusznie wskazywano na to
13
, że akt sprawiedliwości
jest aktem wtórnym. Zawsze zależy od aktu pierwotnego, który
poprzez przyznanie rzeczy kreuje prawo, coś czyjegoś. Umowa
sprzedaży, na mocy której jeden podmiot sprzedaje drugiemu
pewne dobro w zamian za cenę, nie jest aktem sprawiedliwości.
W istocie aktem sprawiedliwości nie jest ani akt sprzedaży, ani
też akt kupna. Oba stanowią swobodne decyzje i żaden z nich
nie polega na gwarantowaniu drugiemu tego, co do niego nale-
ży. Wraz z zawarciem umowy powstaje dla każdej ze stron tytuł
do tego, co zostało uzgodnione. Aktem sprawiedliwości będzie
to, że po zawarciu umowy sprzedawca wyda rzecz, i to, że ku-
pujący uiści cenę. W pewien sposób i pod pewnym względem
wraz z zawarciem umowy cena należy już do sprzedawcy, a rzecz
do kupującego. Zapłata ceny sprzedawcy i wydanie rzeczy ku-
pującemu to akty gwarantowania drugiemu tego, co do niego
należy.
c) Aby dobrze zrozumieć sprawiedliwość, trzeba mieć na uwa-
dze następującą zasadę podstawową: sprawiedliwość jest następ-
stwem prawa. Akt sprawiedliwości nie może zaistnieć tam, gdzie
nie ma tytułu do rzeczy, tam, gdzie rzecz nie jest – na podstawie
określonego tytułu – czymś należnym, prawem. Sprawiedliwość
to cnota przestrzegania oraz poszanowania prawa, nie zaś cnota
jego tworzenia
14
.
Punkt, do którego zmierzam, to podstawa, by zrozumieć, czym
jest sprawiedliwość, a tym samym, czym jest prawo sprawiedli-
we i niesprawiedliwe. Zasadniczo wydaje się, że sprawiedliwość
poprzedza prawo, że stanowi uprzednie i nadrzędne kryterium
oceny prawa pozytywnego, więcej nawet, że sprawiedliwość to
cnota, z której sprawiedliwe prawo bierze swój początek. Jedynie
przy takim założeniu mówienie o prawie sprawiedliwym i nie-
sprawiedliwym miałoby sens. Należy jednak stwierdzić, że ten
utrwalony pogląd – do przyjęcia w mowie potocznej – nie ostaje
się wobec rygorystycznych kryteriów naukowych.
– 16 –
– 17 –
Prawo, niezależnie od tego, czy rozumiemy je jako ustawę, czy
jako rzecz sprawiedliwą, nie pochodzi od cnoty sprawiedliwości,
która z kolei nie jest w stosunku do prawa uprzednia ani nad-
rzędna. Cnota sprawiedliwości zakłada obecność prawa, w tym
sensie jest zawsze czymś późniejszym względem prawa. Każdy
akt sprawiedliwości przewiduje istnienie uprzednio powstałego
prawa; dlatego też stanowi akt wtórny. Czynność pierwotna,
ustanawiająca prawo, nie jest aktem cnoty, lecz aktem władczym.
Działanie władcze może, bez wątpienia, być kierowane przez
cnoty, a konkretnie przez roztropność, ale może też w nim cnót
brakować (np. można nieroztropnie dokonać sprzedaży), co nie
wpływa na ważność aktu władczego. Stanowienie prawa jest z na-
tury aktem władzy, nie cnoty. Sprawiedliwość działa, gdy prawo
już powstało, przyznając każdemu to, co do niego należy.
Jak więc mówić o prawie sprawiedliwym i niesprawiedliwym?
Niewątpliwie zagadnienie prawa sprawiedliwego i niesprawie-
dliwego pojawia się wyłącznie w odniesieniu do prawa pozy-
tywnego. Możliwość postawienia takiego problemu oznacza, że
stanowienie prawa pozytywnego przebiega w kontekście jakiegoś
prawa je poprzedzającego, prawa samego w sobie, które od sta-
rożytności nazywa się naturalnym. Prawo pozytywne może zatem
zapewnić komuś to, co do niego należy, lub odmówić mu tego,
a przez to stać się sprawiedliwym lub niesprawiedliwym.
Coś, co nazywamy nakazem sprawiedliwości, wymogiem spra-
wiedliwości lub normą sprawiedliwości, to nic innego jak prawo
naturalne. A tak zwane zasady sprawiedliwości są zasadami i na-
kazami tegoż prawa. To, co poprzedza prawo pozytywne, to nie
sprawiedliwość, a prawo naturalne. Jeżeli założyłoby się, że poza
prawem pozytywnym nie ma żadnego autentycznego istniejącego
uprzednio prawa, nie mogłaby pojawić się kwestia prawa niespra-
wiedliwego we właściwym i ścisłym sensie.
d) Można powiedzieć, że sprawiedliwość jest cnotą podziału
rzeczy i że sztuka prawa to sztuka sprawiedliwej ich dystrybucji.
Oba stwierdzenia w ścisłym sensie są prawdziwe, jednak ponie-
waż istnieje ryzyko, że zostaną opacznie zrozumiane, uważam za
stosowne nieco je doprecyzować.
Podział może stanowić akt pierwotny lub wtórny. Uznajemy
go za akt pierwotny, kiedy skutkuje przypisaniem dóbr po raz
pierwszy osobom, które wcześniej nie miały do nich żadnego
tytułu. Podział jako czynność pierwotna tworzy tytuł do okreś-
lonych dóbr. Dystrybucja będzie aktem wtórnym, jeżeli nastąpi
w wykonaniu jakiegoś podziału pierwotnego. Podział jako akt
wtórny wyróżnia się tym, że odbiorcom przysługuje, zanim na-
stąpi dystrybucja, tytuł do części rozdzielanych dóbr, która zostaje
im wydana. Przykładowo, podział prywatnych dóbr na mocy
testamentu pomiędzy kilka instytucji kultury ma charakter pier-
wotny. Przed sporządzeniem aktu ostatniej woli żadna ze wska-
zanych instytucji nie miała prawa do tych dóbr, gdyż wcześniej
nie dokonano żadnego przypisania. Natomiast jeśli wykonawca
testamentu, w jego wykonaniu, podzieliłby między owe instytucje
dobra spadkowe, dokonałby podziału wtórnego (podziału jako
czynności wtórnej).
Podział jako czynność pierwotna nie jest właściwy dla sprawie-
dliwości, ale dla innych cnót (np. dla wielkoduszności), czy też
dla dobrych obyczajów, umów, porozumień itd. Charakterystycz-
ny dla sprawiedliwości w ścisłym znaczeniu jest podział wtórny,
ten, w którym odbiorcom przysługuje, pod pewnym względem
lub w pewien sposób, tytuł do dzielonych dóbr.
e) Punkt wyjścia dla sprawiedliwości stanowi zawsze okolicz-
ność, że „rzeczy zostały rozdzielone”, nie zaś, że „należy dzielić
rzeczy”, poza ostatnim przypadkiem, czyli podziałem wtórnym,
kiedy to rzeczy zostały już, w taki czy inny sposób, uprzednio roz-
dzielone lub przydzielone. Imperatyw „należy rozdzielać rzeczy”
albo „rzeczy należy dzielić dobrze czy też lepiej”, w odniesieniu
do podziału pierwotnego, innymi słowy, wobec braku istniejącego
– 18 –
– 19 –
uprzednio, prawdziwego i właściwego prawa, nie jest nakazem
natury prawnej, lecz moralnej.
Uprzednie istnienie prawa, na co wskazuję raz jeszcze, jest
kryterium wyróżniającym sprawiedliwość. Przykładowo, jeże-
li przedstawiciele pracowników i przedsiębiorców zasiądą przy
stole, by negocjować wysokość wynagrodzeń – innymi słowy, by
ustalić, jaka część zysku przedsiębiorstwa powinna znaleźć się
w rękach strony pracowniczej – jest to zasadniczo kwestia poli-
tyki pracowniczej. Natomiast rzeczywista dystrybucja tego zysku
przeprowadzona na podstawie uzgodnień – wypłata ustalonych
wynagrodzeń – stanowi akt sprawiedliwości; dokonuje się uzgod-
nionego podziału, realizuje się podział już dokonany w porozu-
mieniu powstałym na drodze negocjacji.
Przedstawionemu przykładowi można zapewne zarzucić, że
podział podlegający negocjacjom nie stanowi jedynie zagadnienia
polityki pracowniczej, ale także sprawiedliwości. Uzgodnione wy-
nagrodzenie może być sprawiedliwe bądź niesprawiedliwe. Mało
tego, całe doniosłe zagadnienie słusznej płacy powstało, ponieważ
w licznych przypadkach wynagrodzenia były i są niesprawiedli-
we, mimo że zostały zaakceptowane przez osobę zatrudnioną
w umowie o pracę. Dlatego też w proces negocjacji w sprawie wy-
nagrodzeń może zostać wpleciona kwestia sprawiedliwości. Tak
samo może się zdarzyć, że system dokonywania przydziału – czyli
sposób, w jaki rzeczy zostają dzielone – jest niesprawiedliwy; na
przykład podział własności w niektórych krajach. To wszystko nie
ulega wątpliwości. Powróćmy jednak do poprzednich uwag. Jeżeli
historyczny i prawnopozytywny system podziału i przydziałów
jest niesprawiedliwy, dzieje się tak, ponieważ istnieje prawo od
niego wcześniejsze; jeżeli dany system prawa stanowionego jest
niesprawiedliwy, oznacza to, że nie jest zgodny z danymi prawem
naturalnym. Tylko wówczas zachodzi autentyczna niesprawiedli-
wość (pracownikowi nie zostanie zapewnione to, co mu się nale-
ży, jeśli dokonano podziału między pracę i kapitał). Wynagrodze-
nie umowne lub ustawowe będzie niesprawiedliwe, jeżeli przed
tym prawnopozytywnym podziałem miał miejsce, pod pewnym
względem i pewnej mierze, podział naturalny: jedynie wtedy, gdy
prawem naturalnym pracownika jest wynagrodzenie pokrywają-
ce określone potrzeby osobiste i rodzinne, można rzeczywiście
powiedzieć, że jest ono niesprawiedliwe, jeżeli ich nie pokrywa.
W takich przypadkach albo nie mówi się o sprawiedliwości i nie-
sprawiedliwości we właściwym znaczeniu, albo odnosząc się do
nich, trzeba powołać się koniecznie na prawo naturalne.
2. Rzeczy znajdują się lub mogą znajdować się
we władaniu innych osób
Oprócz tego, że „rzeczy są rozdzielane”, nie mniejsze znacze-
nie ma drugi człon punktu wyjścia: „rzeczy każdej osoby – rzeczy
czyjeś – znajdują się lub, w określonym momencie, mogą znaleźć
się we władaniu kogoś innego”. Aby nastąpił akt sprawiedliwo-
ści, konieczne jest, by czyjaś rzecz znalazła się – lub mogła się
znaleźć – we władaniu innej osoby; tylko wtedy ten drugi będzie
mógł zapewnić – wydać lub uszanować – to, co należy się temu
pierwszemu. Jedynie tak można zapewnić komuś to, co do niego
należy. Innymi słowy, druga część punktu wyjścia odnosi się do
obrotu między ludźmi (nie w znaczeniu współczesnym, ale pier-
wotnym: komunikacji społecznej). Z innego punktu widzenia,
zjawiskiem odmiennym, ale o podobnych skutkach, dotyczącym
zajmującego nas przypadku, jest niesprawiedliwość, czyli okolicz-
ność, w której ktoś uszkadza albo przywłaszcza sobie bezprawnie
rzecz innej osoby; wówczas aktem sprawiedliwości – czynnością
dążącą do zagwarantowania tego, co do kogoś należy – będzie
przywrócenie stanu poprzedniego lub naprawienie szkody.
Na to właśnie nie zwrócił uwagi Kant, krytykując formułę „za-
pewnić każdemu to, co do niego należy”. Jego zdaniem prowadzi
ona do absurdu, gdyż jeżeli dana rzecz znajduje się w czyimś wła-
– 20 –
– 21 –
daniu, jeśli należy do tej osoby, to ona już tę rzecz ma, wskutek
czego nie da się jej tej rzeczy zapewnić
15
. Kant nie zdawał sobie
sprawy z tego, że odkąd stosuje się formułę, punkt wyjścia stano-
wi to, że rzeczy każdej osoby, wciąż do niej należąc, mogą znaleźć
się w sferze władztwa kogoś innego. Np. właściciel samochodu
może użyczyć go komuś na czas określony. Samochód, mimo że
znalazł się we władaniu innej osoby, która go używa, pozostaje
jego własnością, czyli wciąż należy się właścicielowi. Dlatego wła-
śnie, po upływie ustalonego terminu, biorący w użyczenie powi-
nien zapewnić – oddać – samochód jego właścicielowi. Przytoczę
kolejny przykład: najem mieszkania. Wraz z zawarciem umowy
mieszkanie – w zakresie sposobu korzystania właściwego dla naj-
mu – należy do najemcy i z tego powodu właściciel – wynajmują-
cy – oddając więc środki umożliwiające użytkowanie mieszkania,
gwarantuje to, co należy się najemcy. Jednocześnie po upływie
terminu wyznaczonego do uiszczenia czynszu zapłata dokonana
przez najemcę to nic innego jak zapewnienie tego, co należy do
wynajmującego na mocy umowy, zatem, wraz z upływem termi-
nu, umówiona kwota – znajdująca się we władaniu najemcy –
staje się należnością wynajmującego, jest jego (nie jako własność,
ale jako wierzytelność).
„Zapewnić każdemu to, co do niego należy” zakłada, że to, co
należne, znajduje się we władaniu innej osoby albo może przez
nią zostać naruszone i uszkodzone. Dokładnie dlatego, że Tycjusz
włada tym, co należy do Gajusza, albo może wyrządzić temu
szkodę, Tycjusz będzie sprawiedliwy, jeśli wyda Gajuszowi – czy
też uszanuje – jego rzecz. To w tym właśnie znaczeniu sprawiedli-
wość jest cnotą stosunków społecznych, czyli zawsze wymaga od-
rębności między podmiotami, czyli intersubiektywizmu; zawsze
odnosi się do dwóch podmiotów: tego, do kogo rzecz należy oraz
tego, kto ze względu na to, że ją ma (lub może uszkodzić), rzecz
oddaje, wydaje (czy też szanuje).
§ 2. FORMUŁA SPRAWIEDLIWOŚCI:
ZAGWARANTOWAĆ KAŻDEMU TO,
CO DO NIEGO NALEŻY
Prowadząc dalej naszą analizę, powinniśmy następnie zbadać
znaczenie każdego z terminów zawartych w formule defi niującej
sprawiedliwość: zagwarantować każdemu to, co do niego należy.
1. Zagwarantować (zapewnić)
Analiza pojęcia zagwarantować powinna objąć dwa podstawo-
we pytania: po pierwsze: co znaczy zagwarantować, i w drugiej
kolejności, czy odnosi się ono do czynności czy też do normy.
a) Zagwarantować występuje w formule w znaczeniu ogólnym.
Może odpowiadać słowu wydać albo uszanować, a także oddać,
jak również może równać się pojęciu przenieść własność, a nawet
opuścić pomieszczenie. Krótko mówiąc, oznacza każde działanie
lub zaniechanie, na mocy którego rzecz przechodzi w rzeczywiste
władanie – lub pozostaje w nim – tego, komu władztwo nad nią
prawowicie przysługuje, tj. na podstawie tytułu prawnego (umo-
wa, ustawa, zwyczaj, natura itd.). Chodzi więc o pojęcie ogólne,
które obejmuje wszelkie typy działań konieczne do tego, by rzecz
naprawdę znalazła się w sferze rzeczywistego władania uprawnio-
nego, zgodnie z treścią przysługującego mu tytułu.
b) Drugie pytanie – Czy gwarantowanie jest czynnością, czy
normą? – nasuwa się, gdyż niekiedy mówi się o sprawiedliwości,
nadając jej charakter normatywny: normy sprawiedliwości, wy-
mogi sprawiedliwości, obowiązki sprawiedliwości itd. Wydaje się,
że owo „zagwarantować” powinno brzmieć raczej „powinno się
zagwarantować”, gdyż sprawiedliwość miałaby być wymaganiem,
obowiązkiem, normą.
Chyba najostrzejsze słowa przeciw analizowanej przez nas for-
mule – zapewnić każdemu to, co do niego należy – pochodzą od
– 22 –
– 23 –
Kelsena, który uznał je za „pustą tautologię”. Zdaniem tego wie-
deńskiego jurysty sprawiedliwość miałaby być nie tylko cnotą, ale
również normą
16
i wskutek tego formuła sprawiedliwości miałaby
mieć charakter imperatywny, wyrażałaby w sposób ogólny każdą
normę sprawiedliwości i stanowiłaby nakaz zapewniania każde-
mu tego, co mu się należy. Prawdziwe wypowiedzenie formuły
sprawiedliwości brzmiałoby: „należy zagwarantować każdemu
to, co mu się należy”; a ponieważ to, co się komuś należy, jest
długiem wobec niego, jego prawem (czyli tym, co należy mu
zapewnić), formuła sprawiedliwości faktycznie brzmiałaby na-
stępująco: „należy zagwarantować każdemu to, co należy mu za-
gwarantować”; co stanowi ewidentną tautologię
17
. Jednak równie
ewidentne jest to, że Kelsen doszedł do tautologii poprzez zmianę
formuły, a zmienił ją dlatego, że pomylił cnotę z normą. Formuła
nie brzmi – ani nie jest z tym równoznaczna – należy zagwaran-
tować, ale gwarantować, innymi słowy, nie opisuje imperatywu,
lecz czynność. I słusznie, ponieważ odnosi się do cnoty i wskazuje
na działanie dla niej właściwe, nie zaś na regułę czy normę, od
której ta cnota zależy. Każda cnota polega na skłonności czy też
nawyku określonego podmiotu; nie jest powinnością (Sollen),
lecz bytem (właściwością) (Sein). Konsekwentnie sprawiedliwość
jako skłonność woli nie jest powinnością (Sollen), ale cechą, by-
tem (Sein). Skłonność do czego? Do czynienia, dokładniej: do
gwarantowania. Ponieważ cnoty defi niuje się poprzez właściwe
im działania, „zapewnić każdemu to, co mu się należy” oznacza
czynność, działanie (gwarantowanie), nie zaś nakaz albo obowią-
zek (powinność zagwarantowania).
W odniesieniu do sprawiedliwości należy wyróżnić wyraźnie
trzy kwestie: cnotę, nakaz oraz rzecz należną (rzecz sprawiedliwą,
ius, czyli prawo). Cnota sprawiedliwości jest stałą skłonnością
woli, nakaz to ustawa lub norma, a to, co należne (prawo, to
co sprawiedliwe), to rzecz (rzecz należna). „Obowiązek zagwa-
rantowania” nie tkwi w pierwszej kolejności w sprawiedliwo-
ści – która jest skłonnością podmiotową, bytem – ale w rzeczy
sprawiedliwej – w tym, co „należne” – ponieważ stanowi dług
wobec kogoś.
Spotykamy się tu ze szczególnym przypadkiem tego, co w mo-
ralności jest uniwersalne. Chodzi mianowicie o relację pomiędzy
cnotą a ustawą lub przepisem. Cnoty polegają na gotowości do
przestrzegania prawa, tego, do czego jest się zobowiązanym. Je-
śli powiem, że cnoty zobowiązują, i mam na myśli obowiązek
sprawiedliwości, umiarkowania, męstwa itd., to nie chcę przez
to powiedzieć – jeśli wyrażam się precyzyjnie – że są to normy
czy przepisy. Każda z cnót to nawyk lub skłonność, nic innego;
jednakże jest to skłonność do przestrzegania prawa, naturalne-
go czy też pozytywnego. Dlatego rdzeniem moralności nie jest
cnota – jak twierdzą niektórzy – lecz prawo (lex), choćbyśmy
za prawa podstawowe uważali wymagania wynikające z istoty
człowieczeństwa. Cnota podporządkowana jest obowiązkowi, nie
odwrotnie. Obowiązek sprawiedliwości, wymóg sprawiedliwości,
norma sprawiedliwości to wyrażenia oznaczające prawo, wymóg
czy też obowiązek, którego spełnienie stanowi akt sprawiedliwo-
ści, innymi słowy, to prawo o charakterze wiążącym – naturalne
lub pozytywne. Dla cnoty sprawiedliwości obowiązek powstaje
dlatego, że czyjaś rzecz, którą się gwarantuje – innymi słowy,
przedmiot tej cnoty – jest długiem, czymś należnym; to nie cnota
sprawiedliwości czyni go należnym (już wspominałem, że prawo
(ius) poprzedza cnotę sprawiedliwości).
A zatem, powróćmy do postawionego wcześniej pytania: Jak
można mówić o sprawiedliwym albo niesprawiedliwym prawie
pozytywnym? Skoro prawo istnieje przed sprawiedliwością, w jaki
sposób da się oświadczyć, że prawo pozytywne jest sprawiedliwe
lub niesprawiedliwe? Sprawiedliwość lub jej brak stwierdza się
w odniesieniu do istniejącego wcześniej prawa, gdyż takie stwier-
dzenie dotyczy zapewniania lub niezapewniania komuś tego, co
mu się należy (jego prawa); dlatego prawo pozytywne może być
– 24 –
– 25 –
sprawiedliwe lub niesprawiedliwe w nawiązaniu do prawa, które
istniało uprzednio, do prawa naturalnego. Sprawiedliwość prawa
pozytywnego wiąże się z prawem naturalnym, a poza tą relacją
kwestia sprawiedliwości właściwie się nie pojawia. Niedostoso-
wanie prawa pozytywnego do wartości lub postulatów etycznych
i społecznych itp. zawsze będzie problemem prawa błędnego lub
niemoralnego. Jeżeli jednak nie istnieje właściwe i autentyczne
prawo poprzedzające prawo pozytywne, nie można mówić o pra-
wie niesprawiedliwym we właściwym i ścisłym sensie. Na tym
właśnie polega wielka tragedia pozytywizmu prawniczego; ne-
gacja prawa naturalnego pozostawia bez treści kwestię prawa
niesprawiedliwego, ponieważ niedopuszczalna jest w zasadzie
hipoteza, że prawo może być niesprawiedliwe
18
; skoro sprawie-
dliwość to skłonność do przestrzegania prawa, a w założeniach
pozytywistycznych występuje jedynie prawo pozytywne, nie ma
innej sprawiedliwości poza zgodnością z prawem pozytywnym.
Przestrzeganie prawa – jakie by ono nie było – jest sprawiedliwe.
Co najwyżej można mówić o prawie błędnym, które jest sprzeczne
z powszechną i uniwersalną opinią ludzkości. Jeśli pozytywista
rozprawia o sprawiedliwości, zmienia najpierw jej defi nicję. Nie
brzmi już ona: „zagwarantować każdemu to, co do niego należy”.
Taki zabieg pozbawia człowieka czegoś swojego, z wyjątkiem tego,
co przyznaje mu prawo pozytywne; w opisany sposób narusza się
coś najbardziej intymnego w człowieczeństwie, czyli bycie osobą,
gdyż osoba to byt, który panuje nad sobą, to byt, który co najmniej
może powiedzieć „jestem swoim panem”. Pozytywizm prawny nie
daje się pogodzić z osobowym charakterem człowieka.
2. Każdemu
a) W przeciwieństwie do tego, co odnieśliśmy do słowa zagwa-
rantować, pojęcie „każdemu” jest niezwykle precyzyjne. Sprawie-
dliwość nie polega na tym, by zapewniać czy rozdzielać rzeczy
ludzkości, klasie robotniczej, narodowi czy ludowi, nie odnosi
się do praw „kobiet” ani „rasy czarnej”, ani „wykluczonych”,
ani „dziecka”. Ta współczesna sprawiedliwość, spoglądająca na
abstrakty, wielkie grupy jako takie, struktury czy klasy społeczne,
ma niewiele wspólnego ze sprawiedliwością, o której tutaj mówi-
my, umiarkowaną sprawiedliwością prawników. Nie jest sztuką
prawa, ale polityką
19
.
Sprawiedliwość jest skierowana do „każdego”, gdyż dotyczy
wszystkich i każdej z osobna osoby fi zycznej – lub prawnej – któ-
rym przysługuje tytuł do czegoś, niezależnie od tego, czy jego
podstawą jest prawo pozytywne czy naturalne. Sprawiedliwość
zapewnia to, co należy się każdemu uprawnionemu, człowiekowi,
kobiecie, dziecku, publicznej albo prywatnej jednostce organiza-
cyjnej. Nie jest cnotą abstraktów ani wielkich grup, lecz cnotą
poszczególnych i określonych stosunków społecznych. Sprawie-
dliwość spogląda na każdego z osobna, nie na zbiorowość, i gwa-
rantuje mu to, co do niego należy.
Dlatego sztuka prawa zwraca się ostatecznie ku pojedynczym
przypadkom i polega na umiejętności stwierdzenia, co jest spra-
wiedliwe pomiędzy konkretnymi osobami. Sztuka prawnicza to
z defi nicji sztuka praktykowana przez sędziego, który w drodze
procesu rozstrzyga spór między stronami.
Praktyczne zastosowanie, czyli odniesienie do pojedynczego
przypadku, przenika całą naukę prawa, od poziomu fi lozofi i do
zwykłej roztropności czyli bezpośredniego praktycznego zasto-
sowania
20
. Ostatecznym celem nauki prawa nie jest wyjaśnienie
„instytucji”, „własności”, „stosunku prawnego”, ani stworzenie
systemu pojęć, ani teoretyczne studium ładu społecznego czy sys-
temu stosunków międzyludzkich; wszystko to służy konkretnym
przypadkom, w których trzeba wskazać przysługujące komuś
prawo.
b) Stwierdzenie, że prawo gwarantuje się każdemu, oznacza
również, że cnocie sprawiedliwości obce są dyskryminacja czy
– 26 –
– 27 –
wzgląd na osobę. Każdemu, komu przysługuje tytuł, kimkolwiek
by nie był, zapewnia się jego prawo. Sprawiedliwość bierze pod
uwagę tytuł prawny, niezależnie od wszelkich innych okoliczności;
nie gwarantuje tego, co należy się właścicielowi, ponieważ pocho-
dzi on z takiej czy innej klasy społecznej, nie zważając na prawa
członków innych klas; ani nie odmawia, ani nie przyznaje prawa
według statusu, stanu czy okoliczności. Wobec sprawiedliwości,
cytując Antonina z Florencji „równy Kosma Medyceusz ostat-
niemu człowiekowi we Florencji”. W inny sposób o tym samym
mówi Kpł 19,15: „Nie będziecie wydawać niesprawiedliwych wy-
roków. Nie będziesz stronniczym na korzyść ubogiego ani nie bę-
dziesz miał względów dla bogatego. Sprawiedliwie będziesz sądził
bliźniego
21
”. Sprawiedliwość nie zna innej miary poza godnością
człowieka, statusem osoby, które leżą u źródła wszelkiego moż-
liwego prawa. Dlatego na szalach wagi sprawiedliwości wszyscy
ludzie są całkowicie równi. Stąd największą niesprawiedliwością
jest dyskryminacja, tradycyjnie zwana względem na osobę, na
jakimkolwiek tle by się nie zrodziła
22
.
c) Stwierdzenie „każdemu to, co do niego należy” ustanawia
zasadę niedyskryminacji. Dyskryminacja, czyli wzgląd na osobę,
pojawia się, gdy gwarantowanie każdemu jego praw uzależnione
jest od warunków lub okoliczności, które nie mają w odniesieniu
do danego prawa charakteru obiektywnego; innymi słowy, kiedy
kogoś nie traktuje się wyłącznie w oparciu o obiektywną przesłan-
kę posiadania tytułu do samego prawa lub do jego wykonywania.
Jeżeli podstawę określonego tytułu stanowi sama okoliczność
bycia człowiekiem, to dyskryminacja nastąpi, gdy prawa odmówi
się ze względu na jakikolwiek inny status niż status osoby: z po-
wodu biedy bądź bogactwa, skóry białej lub czarnej, przyjścia na
świat lub pozostawania w łonie matki, płci męskiej albo żeńskiej
itd. Jeżeli prawo opiera się na wiedzy, dyskryminacja lub wzgląd
na osobę nastąpi, gdy kogoś będzie się popierać nie ze względu
na jego wiedzę, ale na poglądy, więzy krwi czy inne okoliczności;
albo, odwrotnie, pominie się go z tych powodów itd.
d) Zasada niedyskryminacji nie oznacza „zagwarantować każ-
demu to samo”, gdyż formuła sprawiedliwości brzmi „zagwaran-
tować każdemu to, co mu się należy”. Sprawiedliwość odnosi się
do wszystkich jednakowo, w takim sensie, że zapewnia każdemu
na równi jego prawa, ale niekoniecznie gwarantuje wszystkim te
same rzeczy, jeżeli tytuł do nich nie przysługuje każdemu. Spra-
wiedliwość jest następstwem prawa. Istnieją rzeczy, które przysłu-
gują w równej mierze wszystkim – uniwersalne, naturalne prawa
człowieka – gdyż znajdują uzasadnienie w tym, że wszyscy ludzie
są równi; owe rzeczy należą się wszystkim jednakowo. Istnieją
jednakże rzeczy rozdzielone w zróżnicowany sposób i wskutek
tego nie należą jednakowo do wszystkich. Sprawiedliwość zapew-
nia każdemu tak samo jego prawa, ale nie dokonuje ich podziału:
podział ten przypada po części naturze, po części zaś społeczeń-
stwu.
3. To, co do niego należy
Wyrażenie „to, co do niego należy” stanowi tłumaczenie po-
jęcia „ius suum” z rzymskiej defi nicji sprawiedliwości. Przekład
ten opiera się na świadectwach starożytnych. Już Cyceron, na
przykład, powiedział, że sprawiedliwość polega na „ius suum cu-
ique tribuere”. „To, co do niego należy” jest zatem równoznaczne
z określeniem „jego prawo” i wyraża ideę zagwarantowania każ-
demu rzeczy, która mu przysługuje: rzeczy, która do niego należy,
którą ktoś jest mu winien. To, co jest należne, to rzecz.
a) Na początku wypada zapytać, jakiego rodzaju jest ta rzecz?
Tym razem wracamy do pojęć szerokich. „Rzecz” może ozna-
czać dobra lub dolegliwości (np. karę za przestępstwo), rzeczy
materialne lub niematerialne (np. dobrą opinię lub stanowisko),
może odnosić się do osoby (np. do dziecka), działalności ludzkiej
– 28 –
– 29 –
(pracy, sprawowania zarządu itp.), może to być jedno lub kilka
zwierząt albo rzecz sensu stricto. W odnośnym terminie zawiera
się wszystko to, co człowiek może nazwać moim, twoim, czyimś,
o ile może ono stanowić przedmiot stosunków międzyludzkich,
inaczej mówiąc odrębności między podmiotami, czyli relacji in-
tersubiektywnych, i dlatego można o nich mówić, że są czyimś
prawem.
b) Tę ostatnią cechę uwydatnia wyrażenie rzecz uzewnętrz-
niona. To, co do kogoś należy, w odniesieniu do sprawiedliwości
może być jedynie rzeczą pozostającą na zewnątrz. Uzewnętrznie-
nie oznacza, że rzecz, w taki czy inny sposób, znajduje się poza
danym podmiotem i dlatego stanowi potencjalny przedmiot sto-
sunków między ludźmi. To kluczowe dla sprawiedliwości, gdyż,
jak wspominałem, akt sprawiedliwości opiera się na tym, że tytuł
do rzeczy, jej posiadanie czy też korzystanie z niej mogą zostać
zakłócone lub znaleźć się we władaniu innej osoby niż ta, której
przysługują. Sprawiedliwość może działać jedynie w stosunkach
między ludźmi i dlatego jej przedmiot – coś komuś należnego–
powinien charakteryzować się uzewnętrznieniem.
Uzewnętrznienie – co powinno być jasne – nie zakłada ko-
niecznie, że chodzi o rzecz ze swej istoty postrzegalną zmysłowo.
Wystarczy, że ze względu na jakikolwiek przejaw zewnętrzny,
stanowi ona potencjalny przedmiot stosunków między ludźmi
i dlatego może zostać zabrana lub zakłócona – bezpośrednio lub
pośrednio – przez kogoś innego. Przykładowo, mówiąc o swobo-
dzie wyznania, oczywiście nie mamy na myśli aktu wiary, jak gdy-
by sam w sobie mógł zostać przywłaszczony przez innych. Można
go jednak zakłócić w sposób pośredni; da się przeszkodzić jego
przejawom, a wobec osoby można zastosować przymus. W kon-
kretnych aspektach religia uzewnętrznia się w sposób czynny po-
przez swoje przejawy lub bierny przez uczestniczenie w pewnych
aktach. Wiara religij na może stać się przedmiotem sprawiedliwo-
ści w takim zakresie, w jakim podlega uzewnętrznieniu, mimo że
sama w sobie stanowi akt intelektualny, z natury niepostrzegalny
zmysłowo.
c) Choć wyrażenie „to, co do niego należy” od razu przywodzi
na myśl pojęcie własności, w formule sprawiedliwości przyjmuje
inne znaczenie. Za należne uważa się wszystko, co jest prawem
danego podmiotu, wszystko, co mu przysługuje, zgodnie z for-
mą, zakresem i rodzajem prawa, o które chodzi. Jakiemukolwiek
podmiotowi należy się to, co zostało mu przydzielone z tytułu
własności, ale również to, co mu przypada z tytułu użytkowa-
nia, najmu lub dzierżawy; to, co komuś przysługuje jako sfera
posiadania lub wolności itd. Stąd ta sama rzecz może należeć
do różnych osób, na podstawie odmiennych tytułów prawnych.
Przykładowo dom należy do właściciela na podstawie tytułu wła-
sności i jednocześnie do najemcy w zakresie korzystania z niego.
Krótko mówiąc, należy do kogoś wszystko, do czego ma on tytuł,
zgodnie z treścią danego typu prawa. Pogłębiona analiza zostanie
przedstawiona w kolejnym paragrafi e.
§ 3. TO, CO SPRAWIEDLIWE
1. Pojęcie
Tak jak słowo „sprawiedliwość”, tak samo wyrażenie „to, co
sprawiedliwe” bywa używane w przeróżnych znaczeniach. Naj-
częściej język potoczny nadaje mu sens bardzo ogólny, zgodnie
z którym sprawiedliwe jest wszystko to, co odpowiada sprawie-
dliwości, zmieniając konotację stosownie do tego, co w danym
przypadku uważa się za sprawiedliwość. Jednak podobnie jak
„sprawiedliwość” przyjmuje odnośnie do sztuki prawniczej – za-
gwarantować każdemu to, co do niego należy – bardzo ścisłe
znaczenie, również „to, co sprawiedliwe” ma, w stosunku do
sztuki prawa, ścisłą treść, daleką od niejednoznaczności czy gene-
ralizacji. To, co sprawiedliwe, jest przedmiotem sprawiedliwości,
– 30 –
– 31 –
czyli ową rzeczą, którą cnota sprawiedliwości nakazuje zapewnić
drugiemu, ponieważ stanowi ona to, co mu się należy. Innymi
słowy: to, co sprawiedliwe, jest tym, co do kogoś należy, jego
prawem, czymś, co gwarantuje mu sprawiedliwość.
To, co sprawiedliwe, stanowi jednocześnie przedmiot sztu-
ki prawa, to, do czego ona, jako sztuka tego, co sprawiedliwe,
i tego, co niesprawiedliwe, się odnosi. Sztuka prawnicza, o której
tu rozprawiamy, polega na określaniu, jakie rzeczy prawnie przy-
sługują każdemu z podmiotów w obrębie stosunku społecznego
lub ich grupy. Rzeczy, które przysługują każdemu z podmiotów,
które mu się należą, nazywamy tym, co sprawiedliwe.
To, co sprawiedliwe, jest tożsame z tym, co należne; dlatego,
o czym wspominałem, jest rzeczą albo zbiorem rzeczy. Nie ozna-
cza tego, co nazywamy prawem podmiotowym, ale rzeczy, które
z perspektywy tego prawa stanowią jego przedmiot. Jednakże
w języku rzymskich jurystów i, w ogóle, w tradycji prawnej –
wyjątki zapoczątkował najprawdopodobniej Ockham – to, co
sprawiedliwe, należność lub rzecz sprawiedliwa (coś, co nazywa-
my na te trzy sposoby) otrzymuje miano ius, czyli prawa. Prawo
(ius) nie jest w tym znaczeniu prawem podmiotowym, lecz rzeczą.
Pierwotna formuła sprawiedliwości brzmi „ius suum cuique tri-
buendi”, zagwarantować każdemu jego prawo, formuła, która już
u Cycerona odpowiada wyrażeniu „zagwarantować każdemu to,
co do niego należy”. Ponieważ sztuka prawa polega na wskazaniu,
co się każdemu należy, a temu właśnie nadano miano ius (prawo),
biegłych w owej sztuce okrzyknięto prawnikami (iuristae); tak
samo jak sztukę prawa nazwano sztuką tego, co sprawiedliwe,
czyli tego, co należne, inaczej ius. Powyższe zawsze sprowadza się
do jednego, prawo (ius) we właściwym i ścisłym sensie jest rzeczą
(nie zaś upoważnieniem czy uprawnieniem).
Nie chodzi o to, by zaprzeczyć istnieniu prawa podmiotowego
czy osobistemu uprawnieniu do rzeczy. Pragnę jedynie wskazać,
że prawo (ius), o którym mowa, nie jest prawem podmiotowym,
oraz że sztuka prawnicza nie jest sztuką czy nauką o prawach
podmiotowych, jak wnioskują niektórzy dziewiętnastowieczni
autorzy. Sprawiedliwość, defi niowana jako cnota gwarantowania
każdemu jego prawa, nie może być uważana za cnotę przyznania
każdemu jego prawa podmiotowego, gdyż zmienia to treść defi -
nicji, w której czyjeś prawo to czyjaś rzecz. Zmiana w defi nicji –
która pojawiła się przede wszystkim z początkiem nowożytnej
nauki prawa naturalnego – nie jest, jak można by sądzić, obojętna.
Jeżeli, na przykład, każdemu człowiekowi przyznałoby się prawo
do pożywienia, oznaczałoby to – zgodnie z zakładanym poję-
ciem sprawiedliwości jako gwarantowania każdemu jego praw
podmiotowych – że sprawiedliwe wobec wszystkich będzie przy-
znanie im uprawnienia do otrzymywania pokarmu. Przyznałoby
się uprawnienie, ale nie zagwarantowałoby się pożywienia. To
indywidualistyczna i liberalna teoria sprawiedliwości, oparta na
egoistycznej koncepcji społeczeństwa; to sprawiedliwość miesz-
czańska (liberalnej burżuazji powstałej pod koniec XVIII w.). Na-
tomiast zgodnie z właściwym i ścisłym pojęciem sprawiedliwości,
w którym czyjeś prawo (ius) to rzecz, przyznać każdemu prawo
do pożywienia oznacza założenie, że każdemu należy się część
ułamkowa wyprodukowanej na świecie żywności, w taki sposób,
że kiedy jeden cierpi głód, podczas gdy drugi spożywa zbyt wiele
pokarmu, wobec głodującego popełnia się niesprawiedliwość:
pożywienie jest w tym przypadku nie tylko źle przyznane, ale też
nieprawidłowo rozdzielone. Mylenie ius, czyli prawa stanowią-
cego przedmiot sprawiedliwości, z prawem podmiotowym ma
istotne konsekwencje zwłaszcza w teorii praw człowieka.
2. To, co sprawiedliwe jako prawo
Rzecz przyznana komuś na podstawie jakiegokolwiek tytu-
łu – to, co sprawiedliwe, czyli to, co mu się należy z formuły
sprawiedliwości – nazywa się prawem (ius) ze względu na właści-
– 32 –
– 33 –
wość, która umiejscawia ją w sferze prawnej: rzecz ta jest należna
w wąskim sensie, czyli stanowi dług. To pierwsza cecha tego, co
sprawiedliwe: przejawia się jako prawo (ius), innymi słowy, coś
należnego, a przez to wymagalnego.
Coś jest sprawiedliwe, ponieważ jest prawem (ius), a nie od-
wrotnie. Wyprowadzenie ius od iustum to nie tylko błąd etymolo-
giczny, ale również ontologiczny czy gatunkowy. Jak już wspomi-
nałem, sprawiedliwość jest następstwem prawa, a nie przeciwnie,
prawo następstwem sprawiedliwości. W tym sensie nieprawidło-
we jest stwierdzenie, że prawo wywodzi się ze sprawiedliwości
sicut a matre sua, co utrzymywał Akursjusz. Co najwyżej spra-
wiedliwość jest córką prawa. Ze sprawiedliwości sicut a matre
sua wywodzi się zaś przestrzeganie prawa, zaspokojenie długu.
Tak samo ius nie nazywa się tak quia iustum – jak uważał Święty
Izydor – ale to, co sprawiedliwe (iustum), nazwano tak quia ius.
Mówiłem już, że prawo jest należne i dlatego wymagalne.
Przypuszczalnie można uważać, że prawdą jest coś przeciwnego:
prawo jest wymagalne i dlatego należne. Nie podzielam tego
zdania. Byłaby to może prawda, gdybyśmy mówili o prawie pod-
miotowym defi niowanym jako uprawnienie do wymagania. To
jednak wciąż liberalna teoria tych praw, według których życie
w społeczeństwie jest wynikiem wykonywania praw z inicjatywy
indywidualnej: laissez-faire. My nie mówimy o prawie podmio-
towym, ale o prawie w znaczeniu rzeczywistym – o prawie we
właściwym i wąskim sensie – czyli o rzeczy sprawiedliwej. Rzecz
stanowi dług i dlatego należy wydać ją w odpowiednim momen-
cie, niezależnie od uprzedniego wezwania czy zgłoszenia. Zapła-
ta, przykładowo, powinna nastąpić w wyznaczonym terminie, bez
potrzeby poprzedzenia jej wnioskiem wierzyciela; to właśnie jest
sprawiedliwość. Rzecz jest należna i z tego powodu wierzyciel
może jej wymagać.
Struktura prawa (ius), o którym tutaj mowa, jest następująca.
Człowiek czyni rzeczy swoimi na podstawie swojej zdolności do
władania rzeczami oraz przywłaszczania ich sobie. Z tą chwilą
powstaje stosunek pomiędzy człowiekiem a rzeczą, który, co do
zasady, nie ma natury prawnej, lecz stanowi ontologiczną relację
władania nad rzeczą. Człowiek, który staje się właścicielem zwie-
rzęcia, buduje dom, fabrykę lub używa narzędzi itp., panuje nad
swoim otoczeniem na mocy władania ontologicznego, a rzeczy
podlegające temu władaniu stają się jego dzięki zdolności do przy-
właszczania. Zdarzyć się to może – przynajmniej hipotetycznie –
człowiekowi odizolowanemu, poza społeczeństwem i poza pra-
wem. Robinson na swej wyspie panuje nad otoczeniem i sprawia,
że rzeczy, którymi włada, stają się jego. Wraz ze stosunkiem wła-
dania nad rzeczą powstaje dla innych ludzi dług czy obowiązek
poszanowania, przywrócenia do stanu poprzedniego, wydania
itp. Pierwszy w sferze stosunków między ludźmi, pierwszy w sfe-
rze prawnej, pojawia się obowiązek, czyli dług; dlatego rzecz jest
prawem, przede wszystkim przez wzgląd na to, że jest należna.
Ponieważ dla pozostałych rzecz jest długiem, uprawniony może
jej wymagać. Uprawnienie do wymagania lub prawo podmiotowe
powstaje w drugiej kolejności w stosunku do długu.
Rzecz nabiera znaczenia prawnego, przekształca się w prawo
(ius), gdyż charakteryzuje się tym, że komuś przysługuje, jest
należna. Owa cecha jest właściwością rzeczy i dlatego sama rzecz
stanowi prawo (ius). Znaczenie prawne ma nie tylko prawo pod-
miotowe – które zawsze stanowi uprawnienie jakiejś osoby – ale
również rzecz, gdyż cecha przysługiwania jest jej właściwością;
sama rzecz jest należna i wymagalna, i dlatego sama rzecz ma
znaczenie prawne, jest prawem (ius).
Aby pojąć to w całej rozciągłości, należy zrozumieć, co nazy-
wamy znaczeniem prawnym, o czym mówimy, że jest prawnie
relewantne. Ponieważ nie czas, by rozwij ać ten temat, ograniczę
się do jednej uwagi. Znaczenie prawne nie określa substancji, lecz
relację. Ilekroć nazywamy coś prawnie relewantnym, wskazujemy
na pewną relację. Dlatego wszystko, co zwiemy prawem, ma dwa
– 34 –
– 35 –
miana: nazwę substancji i nazwę relacji. W ten sposób prawo-nor-
ma (czyli prawo przedmiotowe) nazywa się ustawą (lex) albo pra-
wem (ius). Ustawa jest nazwą substancji, prawo zaś relacji. Rzecz
będzie miała własną nazwę na określenie substancji, ale będzie
nazywana prawem (w znaczeniu rzeczywistym) w odwołaniu do
relacji. Uprawnienie osobiste zwie się tak jako substancja, podczas
gdy nazywa się prawem podmiotowym jako relacja.
Jeśli relacja, to w stosunku do czego? Prawo w znaczeniu rze-
czywistym oznacza stosunek przypisania rzeczy do podmiotu, któ-
remu się ją przypisuje, a jednocześnie relację dwustronną: rzecz
znajduje się – lub może się znajdować – we władaniu innego pod-
miotu niż ten, któremu się ją przypisuje; dlatego jest rzeczą należ-
ną, a wskutek tego wymagalną. Słowo prawo (ius) konotuje w rze-
czy relacje należności i wymagalności. Ustawa, z kolei, jest prawem
odnośnie do rzeczy sprawiedliwej: zasadą prawa
23
, a uprawnienie
osobiste stanowi prawo podmiotowe dotyczące wszelkich przeja-
wów władania nad rzeczą czy dysponowania nią.
3. To, co sprawiedliwe, jako coś równego
a) To, co sprawiedliwe, inaczej, to, co należne, jest rzeczą,
która sprawiedliwie – w sprawiedliwej mierze – przysługuje innej
osobie i wskutek tego należy mu ją zapewnić. To, co sprawiedli-
we, jest dokładnie tym, co się należy, ni mniej, ni więcej; kto daje
mniej, nie daje drugiemu tego, co do niego należy, czegoś, co mu
przysługuje (to jest niesprawiedliwość); kto daje więcej, daje coś,
co nie jest należne (to jest wielkoduszność). Stąd mowa o tym, że
to, co sprawiedliwe, jest równe.
Nie ulega wątpliwości, że w pierwszej chwili takie określenie
może wydać się zaskakujące, gdyż pojawia się pytanie: czemu
równe? Ponieważ każdy stosunek równości wymaga dwóch rze-
czy, które można porównać, a to, co sprawiedliwe, jest jedną
tylko rzeczą, tym, co jeden jest winien drugiemu. Czymś uza-
sadnionym jest zatem zadać pytanie: czemu równe jest to, co
sprawiedliwe? Stwierdzenie, że to, co sprawiedliwe, jest równe,
odnosi się po pierwsze do tego, że to, co się zapewnia, powin-
no być równe temu, co przysługuje. Jeżeli A stanowi dług, nie
można świadczyć B. To, co sprawiedliwe, jest rzeczą, którą się
zapewnia, a twierdząc, że jest równe, chcemy powiedzieć, że to,
co się gwarantuje, jest dokładnie tym samym, co przysługuje. Co
więc porównuje się w tym przypadku? Zestawia się dług z tym,
co zostało zapewnione. Porównanie jest konieczne, gdyż da się
świadczyć coś innego niż to, co się należy, zamierzając w ten spo-
sób wypełnić dług; jednakże w takim przypadku nie gwarantuje
się tego, co sprawiedliwe.
Po drugie mówi się, że to, co sprawiedliwe, jest równe, po-
równując rzeczy podlegające wymianie, np. majątek za pieniądz.
W każdym stosunku prawnym, w którym dokonuje się wymiana
rzeczy, powinny one być równe, czyli sobie odpowiadać. Jeżeli
ten warunek zostaje spełniony, umowa jest sprawiedliwa, w prze-
ciwnym razie zaś – niesprawiedliwa.
b) Równość właściwa dla tego, co sprawiedliwe, to równość
w znaczeniu ogólnym, którą można rozumieć na trzy sposoby,
według rodzaju rzeczy, które się należą: jako tożsamość, jako
równowartość lub jako proporcjonalność.
1.° Tożsamość zachodzi, kiedy należy zagwarantować coś, co
stanowi dokładnie tę samą rzecz, która wyszła ze sfery włada-
nia podmiotu, któremu się ją przypisuje. Przykładowo, jeśli ktoś
wziął w użyczenie samochód, powinien zwrócić dokładnie ten
sam samochód; dokładnie dziecko danych rodziców powinno być
przez nich wychowywane i kształcone, nie zaś jakikolwiek inny
młody człowiek o podobnych cechach.
2.° Stosunek równowartości zachodzi, gdy rzecz, którą na-
leży zagwarantować, jest równa pod względem ilości i jakości
(lub wartości) rzeczy, która wyszła ze sfery władania podmiotu,
któremu się ją przypisuje. W tym przypadku wyznacznikiem nie
– 36 –
– 37 –
jest rzecz sama w sobie, ale jej ilość i jakość. Jeżeli, dla przykła-
du, pożyczono pieniądze znajdujące się w obrocie, to oczywiście
zwrotowi podlegają nie te same banknoty lub monety, ale ta sama
ich ilość, ta sama wartość. W umowie sprzedaży to, co podlega
wymianie, powinno być równej wartości, ale z defi nicji nie jest
tożsame: rzecz sprzedana to przedmiot, zapłata to cena wyrażona
w pieniądzach. W umowie zamiany, również z defi nicji, rzeczy nie
są tożsame, ale powinny być równej wartości.
3. ° Istnieje jeszcze trzecia forma równości, która jest właściwa
dla aktu dystrybucji: proporcja, czyli równość proporcjonalna.
W podziałach, czyli rozdaniach należność ustala się według celu
podziału i według stosunku pomiędzy uczestniczącymi w nim
podmiotami a owym celem. Miarę równości stanowi proporcja
pomiędzy różnymi podmiotami oraz dzielonymi dobrami. Kla-
syczny przykład jest następujący: równość w traktowaniu cho-
rych nie polega na podaniu wszystkim tych samych leków, ale
na zapewnieniu każdemu tego leku, którego potrzebuje. To jest
równość proporcjonalna, czyli proporcja
24
.
Powyższe zagadnienia rozwinę szerzej w dalszej części, opisu-
jąc stosunek sprawiedliwości.
4. Tytuł, podstawa i miara tego, co sprawiedliwe.
Z tego, że prawo to rzecz należna i równa, nietrudno wysnuć
wniosek, że sztuka prawnicza polega na znajomości tytułu oraz
miary tego, co sprawiedliwe. Poświęćmy im zatem kilka słów.
a) Tytuł daje początek prawu, czyli ustanawia władanie pod-
miotu nad rzeczą, jest jego źródłem. Innymi słowy, tytuł przy-
pisuje rzecz do podmiotu, na podstawie tytułu rzecz do niego
należy. Istnieją różnorakie tytuły, na przykład działanie (zawód,
praca itd.), porozumienie lub układ (umowa), ustawa, natura
ludzka itd.
Prawo nie istnieje, jeżeli nie ma tytułu, gdyż brakuje przypi-
sania. W efekcie, by określić, co jest sprawiedliwe, po pierwsze
należy ustalić tytuł; bez tytułu nie można powołać się na prawo,
gdyż byłoby to prawo nieistniejące.
Niekiedy formule sprawiedliwości zarzuca się błędy. Co jest
sprawiedliwe dla człowieka? Czyż nie widzimy, że jedni powołują
się na prawa, którym drudzy przeczą? Czyż nie jest faktem, że, jak
mawiał Pascal, niekiedy po jednej stronie Pirenejów uważa się za
sprawiedliwe coś, co nie jest sprawiedliwe po drugiej ich stronie?
Czyż nie obserwujemy tego, że różne związki zawodowe i partie
polityczne uważają za sprawiedliwe postulaty ze sobą sprzeczne?
Czym jest sprawiedliwość? – można zapytać, naśladując sceptycz-
ny gest Piłata.
Owe błędne ujęcia sprawiające trudności rzeczywiście istnieją,
ale nie odnoszą się do prawdziwej sprawiedliwości i tego, co na-
prawdę sprawiedliwe, lecz do analogicznego i błędnego używania
tego słowa: błąd powstaje, gdy myli się sprawiedliwość z ideolo-
gią, to, co sprawiedliwe, z tym, co wygodne lub użyteczne (a to
rzeczy względne), prawo z postulatem.
Prawo jako to, co sprawiedliwe, nie może być już bardziej
określone i konkretne. Prawem, czymś sprawiedliwym, jest to,
do czego przysługuje tytuł. Aby sprawdzić, czy prawo istnieje,
wystarczy poszukać tytułu. W zasadzie nie da się określić, czy
odpowiedni lub użyteczny jest okres urlopu pracowniczego wy-
noszący dwadzieścia czy trzydzieści dni, a w każdym razie byłaby
to sprawa, o której powinny decydować zespoły ekonomistów,
socjologów, psychologów i specjalistów w zakresie nauki o pracy,
którzy prawdopodobnie nie doszliby do porozumienia; dlatego
właśnie takie zagadnienia rozstrzyga się w drodze negocjacji. Na-
tomiast wiedza, czy coś jest sprawiedliwe, to kwestia tytułu: Czy
istnieje jakakolwiek ustawa, układ albo umowa, która określa wy-
miar urlopu? To, co stanowi owa ustawa, układ lub umowa, jest
sprawiedliwe, a wiedzę o tym posiada prawnik. Oczywiście mogą
– 38 –
– 39 –
pojawić się wątpliwości, ale wszystkie systemy prawa znają sposo-
by ich rozwikłania: wyrok sądowy lub arbitraż osób trzecich.
b) Nie należy mylić tytułu z podstawą prawną, gdyż są to dwie
różne rzeczy. Na mocy podstawy podmiot może stać się podmio-
tem jednego lub kilku praw. Podstawa pozwala na to, by komuś
przysługiwał tytuł do określonego prawa, ale nie przyznaje tego
prawa; przyznaje je natomiast tytuł. Ostateczną podstawą każ-
dego prawa jest właściwy człowiekowi status osoby; ale może
istnieć też podstawa bliższa. Tak też prawa polityczne znajdują
podstawę w statusie obywatela należącego do danej wspólnoty
narodowej. Bywa, że choć ma się podstawę, nie posiada się przez
to prawa, ponieważ brakuje tytułu. Podstawą praw spadkowych
jest status dziecka, tytułem natomiast testament. To rozróżnienie
jest szczególnie istotne w odniesieniu do praw, których najbliższą
podstawą jest status człowieka, wówczas nietrudno pomylić ją
z tytułem. Niekiedy status człowieka stanowi zarazem tytuł i pod-
stawę, kiedy indziej jest wyłącznie podstawą. W tym ostatnim
przypadku, jeżeli nie ma tytułu, nie istnieje prawo, ani też nie
można powiedzieć, że posiada się rzecz z tego tytułu, że jest się
człowiekiem. Przykładem może być prawo własności: własność
znajduje podstawę w statusie człowieka, ale do każdego okre-
ślonego prawa własności przysługuje tytuł prawnopozytywny
(dziedziczenie, sprzedaż, praca, zawód, darowizna itp.), dlatego
nie można być właścicielem rzeczy ze względu na tytuł naturalny.
Dlatego niesprawiedliwe jest negowanie własności, ale nie jest już
dokonanie ponownego jej podziału, jeżeli istniejący jest sprzeczny
z dobrem wspólnym.
c) Pod pojęciem miary prawa rozumiem jego wewnętrzne oraz
zewnętrzne właściwości i ograniczenia. Składają się na nią: a) wy-
odrębnienie rzeczy (niezależnie od tego, czy jest materialna, czy
niematerialna): jej ilość, jakość, wartość, istota itd.; b) sposób,
w jaki rzecz należy do posiadacza tytułu: jako do właściciela, na-
jemcy, użytkownika lub zarządcy, jako do uprawnionego czy do
upoważnionego itd.; c) przysługujące mu uprawnienia; d) prze-
słanki korzystania z prawa itd.
Miara prawa obejmuje jego wewnętrzne ukształtowanie oraz
ogół jego regulacji.
§ 4. STOSUNEK SPRAWIEDLIWOŚCI
Z perspektywy, którą przyjmujemy, stosunkiem sprawiedli-
wości czy też stosunkiem prawnym nazwiemy relację między
dwoma lub więcej podmiotami powstałą ze względu na prawa,
czyli rzeczy, które do nich należą
25
. Najprostszy stosunek istnieje
pomiędzy dwiema osobami, z których jedna ma prawo do rzeczy,
a druga ma rzecz stanowiącą przedmiot tego prawa i powinna ją
oddać uprawnionemu. Teraz wypada przeanalizować niektóre
aspekty tego typu stosunków.
1. Stosunek sprawiedliwości wymaga dwóch równych sobie
podmiotów. Nie mam na myśli różnic czy nierówności społecz-
nych, które bez wątpienia mogą zaistnieć, ale taką równość, która
pozwala na zaspokojenie długu. W rzeczywistości spotyka się
przypadki, w których nierówność pomiędzy podmiotami wywo-
łuje taki brak równowagi pomiędzy tym, co się należy, a tym, co
się zapewnia, że nie da się zaspokoić długu inaczej, jak tylko czę-
ściowo. Dzieje się tak, gdyż to, co się daje, i to, co się otrzymuje,
wynika z odmiennej natury podmiotów oraz z relacji pomiędzy
nimi. Owe nierówne relacje nazywano tradycyjnie stosunkami
wsparcia. Dlatego to, co dzieci otrzymały od rodziców – samo
życie – kreuje dług w postaci pomocy i szacunku; jednak ta po-
moc i szacunek zawsze będą stanowiły dobra mniejszej wartości
niż dobra otrzymane; brak więc właściwej dla sprawiedliwości
równości pomiędzy tym, co się należy, a tym, co zostało zapew-
nione. Nierówność ma swoje źródło w braku równości pomiędzy
rodzicami a dziećmi – pierwszymi, którzy powołują do życia,
– 40 –
– 41 –
i drugimi, którzy są do życia powołani. Podobnie dzieje się po-
między społeczeństwem a jednostkami: każdy otrzymuje od spo-
łeczeństwa więcej niż sam mu przekazuje.
W odniesieniu do stosunków wsparcia również mówi się
o prawie, ponieważ należność jest nie mniej wiążąca niż dług,
który występuje w stosunkach sprawiedliwości (w istocie jest
bardziej wiążąca), choć jest to – we wskazanym sensie – należność
niepełna (ze względu na brak całkowitej równości). Niemniej
powyższe rozróżnienie nie ma znaczenia dla sądu ani dla nauki
prawa: prawo niepełne upodabnia się do prawa w sensie ścisłym
i właściwym (a jego cechy szczególne bierze się pod uwagę w za-
leżności od przypadku).
Nietrudno zauważyć, że w rozważaniach o sprawiedliwości
i prawie pojawiają się rozmaite zagadnienia dotyczące równości.
Nie należy ich mylić, gdyż chodzi tu o różne jej rodzaje: 1° Pierw-
szy rodzaj równości, właściwy dla tego, co sprawiedliwe, to rów-
ność pomiędzy należnością i tym, co zostało zagwarantowane.
2° Do drugiego rodzaju równości odniosłem się przed chwilą:
to równość pomiędzy podmiotami w stosunku sprawiedliwości.
3° Poza tym istnieje równość wobec sprawiedliwości rozumiana
jako brak dyskryminacji i nawiązuje do stosunku do różnych pod-
miotów: prawa każdego człowieka powinno się uznawać w takim
samym stopniu. Krótko mówiąc, pierwsza to równość pomiędzy
rzeczami, druga to równość pomiędzy podmiotami, a trzecia to
równość w uznawaniu praw.
2. Stosunek sprawiedliwości to relacja zakładająca odrębność
między podmiotami, zwaną również intersubiektywnością. Ozna-
cza to, że w stosunku sprawiedliwości występują co najmniej dwa
podmioty w różnych, ale uzupełniających się rolach; jeden jest
wierzycielem, drugi zaś dłużnikiem. Przyczynę wskazałem już
wcześniej: ponieważ sprawiedliwość polega na zagwarantowaniu
każdemu tego, co mu się należy, wymaga obecności dwóch lub
więcej podmiotów: posiadacza tytułu prawnego oraz dłużnika.
I to dwóch podmiotów w różnych, ale uzupełniających się rolach
(wierzyciel-dłużnik). Te podmioty lub grupy podmiotów połą-
czone są na podstawie stosunku zobowiązaniowego, czyli węzła
obligacyjnego albo przepisu prawa.
Zgodnie z tym stosunek sprawiedliwości czy stosunek prawny
obejmuje: a) podmioty; b) węzeł prawny; c) treść, czyli sytuację
prawną (prawa podmiotowe, obowiązki, uprawnienia, upoważ-
nienia itd.), które pociąga za sobą stosunek. Podstawą stosunku,
czy też czynnikiem kształtującym prawnie relewantną relację po-
między podmiotami, jest rzecz sprawiedliwa, czyli prawo w zna-
czeniu rzeczywistym.
3. Odrębność między podmiotami, czyli intersubiektywność,
to relacja pomiędzy dwoma różnymi podmiotami, stosunek
względem drugiego (alter). Płynie z tego istotny wniosek, że taka
relacja może wystąpić jedynie pomiędzy całkowicie odrębnymi
osobami. W aspektach, w których odrębność ta nie jest całkowita,
nie można właściwie mówić o stosunku sprawiedliwości. Z na-
stępującej przyczyny: jeżeli podmioty nie są całkowicie odrębne,
nie można w pełni wyróżnić tego, co należne. A zatem domowe
kradzieże dokonywane przez dzieci stanowią niesprawiedliwość
tylko po części, gdyż w rodzinie nie istnieje całkowita odrębność
pomiędzy rodzicami a dziećmi.
Kolejną nie mniej ważną konsekwencją jest to, że stosunek
sprawiedliwości to przede wszystkim relacja pomiędzy dłużni-
kiem a wierzycielem. Gdy trzeba zapewnić każdemu to, co mu się
należy, sprawiedliwość spogląda na drugiego i w tym zasadniczym
znaczeniu jest skierowana ku niemu (ad alterum).
– 42 –
– 43 –
§ 5. PODSTAWOWA KLASYFIKACJA
STOSUNKÓW SPRAWIEDLIWOŚCI
To, co sprawiedliwe, ma dla prawnika jednakowe znaczenie
w obu swych aspektach, jako prawo oraz jako dług. Pierwszy
aspekt koncentruje się przede wszystkim na uprawnionym, po-
nieważ wyraża, co jest wobec niego sprawiedliwe: co powinien
on otrzymać. Drugi aspekt odnosi się szczególnie do podmio-
tu sprawiedliwości, do tego, kto ma coś gwarantować. Dlatego
sztukę prawa określa się pokrótce jako sztukę wskazywania praw
i obowiązków. A zatem uściślenie praw i obowiązków zależy,
w ogólnym kształcie, od trzech podstawowych rodzajów stosun-
ków sprawiedliwości: należności pomiędzy osobami: fi zycznymi
i prawnymi, długów zbiorowości względem jednostki oraz dłu-
gów jednostki wobec zbiorowości. W każdej z tych relacji dług
ma odmienne właściwości, a prawo charakteryzuje się innymi
cechami. Toteż już Arystoteles rozróżniał trzy rodzaje sprawie-
dliwości odpowiadające każdemu z wymienionych typów stosun-
ków: sprawiedliwość zamienną (komutatywną), sprawiedliwość
rozdzielczą (dystrybutywną) oraz sprawiedliwość prawną.
1. Dług pomiędzy osobami (sprawiedliwość zamienna)
Stosunek długu pomiędzy osobami powstaje w wyniku wymia-
ny dóbr albo uszkodzenia lub przywłaszczenia dóbr należących do
kogoś innego. W zakresie tych relacji można wyróżnić trzy rodzaje
działań: a) wymianę rzeczy (np. sprzedaż albo najem); b) przekaza-
nie rzeczy, z którego wynika obowiązek jej oddania (np. użyczenie,
przechowanie); c) poszanowanie czyjegoś prawa, stanowiące prze-
ciwieństwo szkody powodującej obowiązek przywrócenia stanu
poprzedniego i, posiłkowo, zapłaty odszkodowania.
Miarą tego, co sprawiedliwe w owych stosunkach, jest toż-
samość rzeczy lub ich równość co do jakości i wartości; innymi
słowy, to, co Arystoteles nazwał równością arytmetyczną. Typo-
wą cechą tej równości jest okoliczność, że zachodzi ona zawsze
między rzeczami. A zatem chodzi o sprawiedliwość egalitarną,
gdyż tego, co sprawiedliwe, nie mierzy się w odniesieniu do osób
(według ich zdolności, zasług albo potrzeb), ale w stosunku do
samych rzeczy. Przykładowo, ceny w umowie sprzedaży nie ustala
się ze względu na ubóstwo lub zasobność sprzedawcy, ale po-
dług wartości kupowanej rzeczy. Z kradzieży wynika obowiązek
zwrotu całej rzeczy skradzionej, niezależnie od tego, czy ofi arą
jest osoba prywatna, czy państwowa jednostka organizacyjna,
bez różnicy, czy ten, kto niezgodnie z prawem przywłaszcza sobie
czyjeś dobra, to państwo albo władza rewolucyjna, czy drobny
złodziejaszek itd.
W powyższych przypadkach miarą tego, co sprawiedliwe,
równością właściwą dla sprawiedliwości, jest równość całkowita
i bezwzględna, równość rzeczywista, czyli równość pomiędzy
rzeczami (res).
Podstawę owej całkowitej równości pomiędzy rzeczami stano-
wi równość pomiędzy osobami, tak jak występują one w danym
rodzaju stosunków sprawiedliwości. W stosunkach tych bowiem
każdy występuje wobec innych wyłącznie jako podmiot prawa,
czyli posiadacz tytułu, a status ten jest zupełnie jednakowy dla
wszystkich.
Omówiona właśnie sprawiedliwość między osobami otrzymu-
je powszechnie miano sprawiedliwości zamiennej, gdyż wymiana,
czy też zamiana dóbr, to jej główne działanie.
2. Dług zbiorowości wobec jednostki
(sprawiedliwość dystrybutywna)
.
a) Życie w społeczeństwie nie jest jedynie splotem stosunków
między jednostkami, ale obejmuje również zjawisko zbiorowości
(stowarzyszenie, wspólnota, przedsiębiorstwo itp.), którego naj-
– 44 –
– 45 –
szerszymi jak dotąd znanymi postaciami są Państwo oraz społecz-
ność międzynarodowa. Wewnątrz zbiorowości występują stosunki
sprawiedliwości pomiędzy nią samą a jednostkami wchodzącymi
w jej skład, przy czym stosunki te są dwojakiego rodzaju: relacje
zbiorowości wobec tworzących ją jednostek (sprawiedliwość roz-
dzielcza) oraz relacje jednostek względem zbiorowości, do której
należą (sprawiedliwość prawna). W niniejszym punkcie przeana-
lizuję pierwszy z wymienionych stosunków, czyli sprawiedliwość
rozdzielczą.
Uważam jednak za stosowne nawiązać wcześniej do wątku po-
zwalającego lepiej zrozumieć dalsze wyjaśnienia. Każdy stosunek
sprawiedliwości opiera się na odrębności podmiotów, co zakłada,
że można je odróżnić. Jednak relacja między jednostką wchodzą-
cą w skład pewnej zbiorowości a nią samą to stosunek części do
całości, gdyż jednostka jest niewątpliwie częścią społeczności; za-
tem wydaje się, że nie zachodzi tu stosunek sprawiedliwości, gdyż
część, z defi nicji, jest elementem całości, co wyklucza odrębność
pomiędzy podmiotami.
Zawarcie części (jednostki) w całości (w zbiorowości ludzkiej)
to teoria charakterystyczna dla kolektywizmu, zgodnie z którą
człowiek nie jest niczym innym jak tylko elementem ludzkości czy
Państwa; całość przeważa (totalitaryzm), a człowiek, wchłonięty
przez społeczeństwo, stanowi jedynie jego pojedynczą część. Gdy-
by teoria ta była prawdziwa, człowiek pozostawałby całkowicie
na usługach społeczeństwa (jako trybik mechanizmu społecznego)
nie mając wobec niego żadnych praw (gdyż nie miałby niczego
sam z siebie, tak jak niczego sam z siebie nie ma trybik dowolne-
go mechanizmu). Przeciwstawia się temu właściwy człowiekowi
status osoby. Osoba, choć ma zdolność do porozumiewania się,
wchodzenia w relacje z innymi, posiadania z nimi rzeczy wspól-
nych, jest bytem samoistnym w swym rdzeniu, innymi słowy,
bytem sui iuris, niemogącym przynależeć do kogokolwiek innego.
Ta niezdolność nie jest brakiem, lecz doskonałością: mowa o tak
wysokiej formie bytu, w której należy on do siebie samego i jest
całkowicie sobą, w której byt i istnienie nie dają się rozdzielić ani
przenieść. Osoba jest częścią zbiorowości, ponieważ w oparciu
o swą zdolność porozumiewania się dzieli z innymi określone
cele, dobra, działania; ale dzieli je tylko w ograniczony sposób,
gdyż zawsze pozostaje odrębna, ze sferą władztwa nad sobą samą,
którego w żaden sposób nie da się uczynić wspólnym. W pewien
sposób stanowi część, ponieważ częściowo zawiera się w zbioro-
wości, jednak nigdy całkowicie, gdyż pozostaje czymś odrębnym.
Pomiędzy zbiorowością a pojedynczym człowiekiem zachodzi
więc relacja odrębności.
Osoba zajmuje wobec zbiorowości dwojaką pozycję: a) Jest
zupełnie inna, odrębna od zbiorowości i pozostaje poza nią; tutaj
zaliczają się wszelkie typy stowarzyszeń i wspólnot, do których
należy się jedynie w odniesieniu do określonej sfery życia (zawód,
sport, rozrywka, polityka itp.). Dotyczy to również Państwa, wo-
bec którego jednostce przysługuje sfera prywatności, pewien za-
kres istnienia i działania poza przynależnością do niego; innymi
słowy, jednostka jest wobec Państwa podmiotem zespołu praw
naturalnych dotyczących tej sfery; b) Wewnątrz zbiorowości, czy-
li w stosunku do tego, co dzieli z innymi, jednostka zachowuje
wciąż pewien wymiar odrębności. Zbiorowość jest relacją, a nie
wchłanianiem. Osoba uczestniczy w czymś wspólnym, ale to nie
oznacza, że sama jest wspólna; zawsze pozostaje całkowicie od-
rębna wobec pozostałych członków społeczności. Stąd w samym
sercu zbiorowości pozycja odrębna zostaje zachowana, choć cha-
rakteryzuje się typowymi dla niej cechami szczególnymi.
Powyższe stwierdzenia wskazują na to, że między osobą a zbio-
rowością zachodzi stosunek sprawiedliwości, ponieważ warunek
odrębności został spełniony.
b) By opisać stosunek sprawiedliwości zbiorowości wobec jed-
nostki wchodzącej w jej skład, należy stwierdzić, na czym polega
dług jednej wobec drugiej: z czego wynika należność społeczeń-
– 46 –
– 47 –
stwa, a z czego prawo stanowiącego je elementu? Niewątpliwie
sprawiedliwość ma swe źródło w odrębności; jeśli jednostka jest
odrębna względem zbiorowości, zachodzi pomiędzy nimi stosu-
nek sprawiedliwości. Ze względu na odrębność stosunek spra-
wiedliwości, o którym mowa, powstanie, jeżeli rzecz należąca
do społeczeństwa stanowi prawo jednostki. W zbiorowości jako
takiej nie istnieje odrębność, a patrząc z drugiej strony, rzeczy
należą do podmiotu zbiorowego jako takiego, który stanowi jed-
ność. Dlatego stosunki sprawiedliwości pojawiają się tam, gdzie
społeczność rozdziela się na swych członków, innymi słowy, przy
dystrybucji rzeczy wspólnych między jednostki. Sprawiedliwość
podziału polega zatem na przejściu do sfery indywidualnej czegoś
należącego do sfery wspólnej. Dotyczy dystrybucji wspólnych
dóbr i obciążeń na rzecz jednostek tworzących zbiorowość.
W odniesieniu do podziału rzeczy wspólnych, nie ulega wątpli-
wości, że prawo jednostki wykazuje się innymi właściwościami niż
w stosunkach sprawiedliwości zamiennej. W relacjach pomiędzy
jednostkami prawo stanowi coś z góry określonego przez tytuł,
w dystrybucji natomiast istnieje jedynie tytuł do sprawiedliwe-
go podziału. Wskutek tego rzecz przed podziałem nie należy do
jednostki, lecz do zbiorowości, staje się należna jednostce wraz
z chwilą podziału; przedtem można przypisać jednostce wyłącznie
przeznaczenie dzielonych między członków społeczności dóbr
i ciężarów; dlatego punkt ciężkości prawa zwraca się właściwie
ku uwzględnieniu w podziale: jednostka ma prawo być traktowa-
ną odpowiednio do swego statusu podmiotu przeznaczenia dóbr
i ciężarów zbiorowości. Dlaczego uwzględnienie jest prawem? Ze
względu na to, że jako członek człowiek bierze pełny udział w by-
cie zbiorowości, która istnieje poprzez niego; ma więc udział w jej
dobrach i ciężarach na podstawie swego statusu członka zbioro-
wości. Są mu one przeznaczone. Zatem dobra powinny przecho-
dzić ze zbiorowości na jednostkę zgodnie ze swym przeznaczeniem
opartym na statusie członka zbiorowości. Jednocześnie zbiorowość
nie istnieje wyłącznie poprzez swych członków, ale również dla
nich; wskutek tego członek powinien otrzymywać dobra i ponosić
obciążenia na podstawie przeznaczonych mu proporcji.
c) Pozostając przy tym założeniu, poruszę teraz kwestię okre-
ślenia miary tego, co sprawiedliwe, czyli w jaki sposób dokonu-
je się miary sprawiedliwego podziału. Powiedziałem już wcze-
śniej, że sprawiedliwość charakteryzuje się równością, innymi
słowy, należność powinna odpowiadać prawu. Jeżeli prawem jest
uwzględnienie w takiej proporcji, w jakiej dobra i obciążenia są
komuś przeznaczone na podstawie statusu członka zbiorowości,
należność określona będzie przez tę proporcję.
Jak zmierzyć ową proporcję? Każde społeczeństwo albo zbio-
rowość wyróżnia się pewnymi celami; działanie społeczeństwa
znajduje swą miarę lub porządek w jakimś celu i on właśnie wy-
znacza relacje członków ze zbiorowością. Zatem pozycja każdego
z członków względem wspólnego celu określa to, co należy mu
zapewnić. Wyznacza ją zróżnicowana forma oraz intensywność
uczestnictwa w zbiorowym celu. Odmiennej formie i intensywno-
ści uczestnictwa w zbiorowym celu odpowiada odmienny stopień
udziału we wspólnych dobrach i obciążeniach.
Obserwujemy różny zakres uczestnictwa każdej z osób. Gdzie
zatem miejsce na równość? Równość osadza się w proporcji.
Członkowie zbiorowości zostaną potraktowani tak samo, jeśli na-
stąpi to w sposób proporcjonalny do pozycji zajmowanych przez
nich względem celów tej zbiorowości. Wyjaśnię to zagadnienie
na przykładach. W odniesieniu do wspólnego kapitału, z którego
zyski podlegają podziałowi, dystrybucja będzie sprawiedliwa,
kiedy zysk zostanie rozdzielony proporcjonalnie do wniesionego
kapitału; jeżeli kapitał wynosi sto, a zysk dziesięć, sprawiedliwie
będzie dać jeden temu, kto wniósł dziesięć, pięć temu, kto wniósł
pięćdziesiąt i trzy temu, kto wniósł trzydzieści. Jeżeli w skład
towarzystwa sportowego wchodzą zawodnicy oraz kibice, spra-
wiedliwie będzie zapewnić zawodnikom to, co potrzebne do gry,
– 48 –
– 49 –
a kibicom to, czego potrzebują, by śledzić jej przebieg; w tym
wypadku gra jest dla zawodników tym samym, co jej śledzenie
dla kibiców. W rodzinie ojciec traktuje swe dzieci równo, jeśli
gwarantuje im potrzebne ubrania, według ich rozmiarów, i dla-
tego różnej wartości, a nie dostarcza wszystkim strojów w tym
samym rozmiarze.
Krótko mówiąc, równość w sprawiedliwości rozdzielczej po-
lega na proporcji pomiędzy rzeczami a osobami, nie zaś pomiędzy
rzeczami jak w sprawiedliwości zamiennej
26
.
d) Kryterium dystrybucji proporcjonalnej możemy ująć w na-
stępującą formułę: każdemu według jego statusu, zdolności, wkła-
du do społeczeństwa oraz potrzeb.
a) Status ma znaczenie, gdy w zbiorowości występują róż-
ne formy lub sposoby przynależności do niej (klasy członków).
W rodzinie inny jest status rodzica, a inny dziecka; ojcu i matce
należą się rzeczy, np. szacunek oraz posłuszeństwo, które nie na-
leżą się dziecku.
Nawet przy uznaniu zasady równości członków w zbiorowo-
ści występuje zasada rozróżnienia funkcji: istnieją różne urzędy,
stanowiska i działania, które jednostka przyjmuje w ramach zbio-
rowości. Ze względu na tę okoliczność każdemu przysługuje to,
co należy do jego funkcji. Toteż w przedsięwzięciu budowlanym –
wznoszeniu budynków – nie uczestniczą w taki sam sposób archi-
tekt oraz pracownik biurowy albo robotnik budowlany. Rozróż-
nienie funkcji pociąga za sobą różny poziom odpowiedzialności
i powoduje, że równość w sprawiedliwości jest proporcjonalna.
W odniesieniu do omawianej przeze mnie kwestii decydujące
znaczenie ma ukształtowanie zbiorowości według trzech mo-
deli tradycyjnie nazywanych demokratycznym, oligarchicznym
i monarchistycznym. Modelowi demokratycznemu odpowiadają
zbiorowości powstałe jako związki osób równych, począwszy od
kółek łowieckich, na współczesnych państwach demokratycznych
czy społeczności międzynarodowej kończąc. W społecznościach
opartych na tym modelu punktem wyjścia jest równość członków;
dlatego sprawiedliwość dystrybucyjna musi w nich bazować na
równości w statusie członka. Głos każdego obywatela jest równy,
ponieważ odpowiada prawu mającemu źródło w równym statusie
wszystkich. To, czy oddający głos ponosi większą odpowiedzial-
ność i wie więcej o tym, co przyczynia się do dobra społeczeństwa,
nie ma tu znaczenia, gdyż w modelu demokratycznym miarą wagi
głosu nie jest wiedza lub odpowiedzialność, lecz status członka.
Istnieją również inne zbiorowości, które powstają jako wspól-
noty nierównych, a dzieje się to w niektórych przypadkach z sa-
mej natury takiej wspólnoty. Przykładowo szpital to zakład spo-
łeczny, w którym z defi nicji znajdują się lekarze i pacjenci, ci,
którzy cierpią na określone choroby, oraz ci, których zadaniem
jest te choroby leczyć. To samo można odnieść do uniwersytetu;
ze swej natury stanowi on wspólnotę wykładowców i słuchaczy,
tych, których rolą jest przekazywanie wiedzy, oraz tych, którzy
ją zdobywają. W zbiorowościach odpowiadających takiemu nie-
równościowemu modelowi podział dóbr i obciążeń dokonuje się
w stosunku do nierównych pozycji i na tym polega sprawiedli-
wość. Jeśli w szpitalu metodę leczenia pacjentów ustalałaby komi-
sja złożona z lekarzy, pielęgniarek, salowych i pacjentów w rów-
nej liczbie, byłoby to nie tylko szkodliwe, ale i niesprawiedliwe.
Tam, gdzie wiedza jest niezbędna, zrównywanie tych, którzy ją
posiadają, z tymi, którzy jej nie posiadają, jest niesprawiedliwo-
ścią we właściwym i ścisłym sensie. Stanowi to niesprawiedliwy
podział dóbr i obciążeń, praw i obowiązków.
W trzecim modelu wreszcie zbiorowość powstaje w oparciu
o nadrzędność jednostki, jak na przykład w wojsku. Również
w tym przypadku podstawą sprawiedliwości rozdzielczej jest nie-
równość pozycji oraz funkcji.
b) Przy podziale obciążeń i przydzielaniu funkcji największe
znaczenie odgrywa zdolność danej osoby do przyjęcia tego obcią-
żenia lub funkcji; stanowczo niesprawiedliwie jest wymagać od
– 50 –
– 51 –
kogoś ponad to, do czego jest zdolny. W tym aspekcie proporcja
sprawiedliwości polega na nakładaniu ciężarów oraz przydziela-
niu funkcji w stosunku do zdolności. Przykładowo, to nie tylko
brak porządku, ale i niesprawiedliwość, kiedy podatki spoczywają
na najbiedniejszych (co działo się w poprzednich stuleciach w Eu-
ropie) albo gdy podatki bezpośrednie nie uwzględniają dochodów
i obciążeń w sposób proporcjonalny. Tak samo sprawiedliwie jest
powierzać funkcje proporcjonalnie do zdolności. Stosowanie in-
nych kryteriów oznacza dyskryminację.
Zdolność ma znaczenie również przy podziale dóbr, gdyż
niektóre z nich należy dzielić w stosunku do zdolności. Nauka
i oświata powinny być dostępne dla każdego, ale według oso-
bistych predyspozycji. To niesprawiedliwe, kiedy na uniwersy-
tet nie mogłyby dostać się jednostki utalentowane, podczas gdy
przyjęto by osoby niewystarczająco zdolne jedynie ze względu
na posiadane przez nie środki fi nansowe. Również nie byłoby
sprawiedliwie dopuścić wszystkich do poziomu nauczania, do
którego nie wszyscy mają odpowiednie zdolności, obniżając jego
poziom, co działałoby na niekorzyść osób wystarczająco zdol-
nych; zapewniając każdemu to samo, przeczy się temu, co do
każdego należy, a to z kolei pociąga za sobą niesprawiedliwość.
Zarzut elitaryzmu często formułowany odnośnie do powyższych
aspektów sprawiedliwości dystrybutywnej bywa przykrywką dla
niesprawiedliwości.
c) Trzecie kryterium stanowi przyczynienie się do dobra zbio-
rowości i dotyczy ono przydziału rzeczy. To sprawiedliwe, by
ten, kto przyczynia się bardziej dla dobra zbiorowości, otrzymy-
wał więcej. Zgodnie z przytoczonym wcześniej przykładem zysk
z kapitału powinien być rozdzielany proporcjonalnie do wkładu
wniesionego przez akcjonariusza. Sprawiedliwie ten, kto pracuje
więcej, powinien otrzymywać wyższe wynagrodzenie.
Zasada ta nie znajduje zastosowania, jeśli większy wkład jest wy-
nikiem redystrybucji dóbr albo posłużenia się kryterium zdolności.
A zatem osoba płacąca najwyższe podatki nie ma prawa – ani też
nie powinna go mieć – do świadczeń wyższych niż otrzymywane
ze strony społeczności przez osoby, które płacą niższe podatki ze
względu na mniejszą zdolność do regulowania tych obciążeń.
d) Ostatnim kryterium podziału dóbr jest potrzeba. To spra-
wiedliwe, by ten otrzymał więcej, kto bardziej potrzebuje. Jednak
kryterium to jest sprawiedliwe tylko wtedy, gdy potrzeba pozo-
staje w związku z celem zbiorowości i łączy się z pozostałymi
kryteriami. Przykładowo, akcjonariuszom nie wypłaca się zysku
w stosunku do ich potrzeb, lecz proporcjonalnie do wniesionego
wkładu. Jeśli wskazane warunki nie zostają spełnione, wzgląd na
potrzebę nie jest właściwy dla sprawiedliwości, ale dla innych
cnót, takich jak solidarność, szczodrość czy współczucie.
Jeśli jednak wspomniane warunki zachodzą, podział doko-
nany w stosunku do potrzeb jest sprawiedliwy. Sprawiedliwie
pracownik o większym zakresie obowiązków rodzinnych otrzy-
muje wyższe wynagrodzenie, również sprawiedliwie zapewnia się
niepełnosprawnym kształcenie specjalne, które pociąga za sobą
wyższe koszty niż edukacja powszechna.
Z tego, co powiedzieliśmy na temat sprawiedliwości rozdziel-
czej, wynika, że kryterium „od każdego według jego możliwości,
każdemu według potrzeb” jest zbyt uproszczone i nie obejmu-
je całego zagadnienia. Z nie mniejszą jasnością można dostrzec
niesprawiedliwość, którą sprowadza egalitaryzm. Dostarczanie
wszystkim tego samego nie uwzględnia bogactwa sytuacji społecz-
nych, zasług, pracowitości, poświęcenia dla zbiorowości, zaprze-
cza zróżnicowanym potrzebom i możliwościom itp.
3. Dług jednostki wobec zbiorowości (sprawiedliwość prawna)
Jeśli ze sprawiedliwości wynika dług zbiorowości wobec jej
członków, tak samo wynika z niej dług członków wobec zbioro-
wości. Należałoby teraz określić ów dług.
– 52 –
– 53 –
W tym celu powinniśmy odpowiedzieć na pytanie: jakie prawo
ma zbiorowość względem swoich członków? Dobro przysługują-
ce zbiorowości, należące do niej jako takiej, do którego osiągnię-
cia jej członkowie powinni się wspólnie przyczynić, to zbiorowe
dobro wspólne, innymi słowy, cel, któremu podporządkowana
jest zbiorowość. To oczywiste, gdyż cel spaja zbiorowość – zwią-
zek o oznaczonych celach – wskutek czego stanowi czynnik, ze
względu na który jednostki się zrzeszają. Dobro wspólne stanowi
prawo zbiorowości względem jej członków i odpowiednio określa
ich dług wobec niej. Powinnością jednostki w stosunku do zbio-
rowości jest przyczynianie się do dobra wspólnego.
Ustaliwszy powyższą zasadę, powinniśmy, tak jak w innych
przypadkach, zapytać o kryterium sprawiedliwej miary tego
obowiązku. W jakim zakresie przyczynianie się do dobra wspól-
nego stanowi wynikający ze sprawiedliwości dług jednostki wo-
bec społeczeństwa? Sprawiedliwie należy się to, co w działaniu
na rzecz dobra wspólnego jawi się jako zobowiązanie w sensie
ścisłym; czyli to, co stanowi ustawa. Dlatego ustawy są impera-
tywnymi poleceniami – wiążącymi i dlatego należnymi – w sto-
sunku do dobra wspólnego. Zatem kryterium sprawiedliwości
jednostki wobec zbiorowości to przestrzeganie prawa. Toteż
w takich przypadkach mówi się tradycyjnie o sprawiedliwości
prawnej.
Równość powinna zachodzić pomiędzy tym, co stanowi usta-
wa, a tym, co rzeczywiście zostało spełnione. Cały system prawa
wspólnoty politycznej jest z tej przyczyny przedmiotem sztuki
prawa, gdyż jego właściwe wypełnianie to prawo zbiorowości
oraz wynikający ze sprawiedliwości obowiązek każdej osoby.
§ 6. PODSTAWA PRAWA
1. W tym momencie wypada poruszyć kwestię podstawy pra-
wa i sprawiedliwości. Prawo istnieje: to dobro, wobec którego
osoba pozostaje w relacji władania, dlatego też jest należne. Za-
łożywszy powyższe, należy zapytać, co stanowi podstawę tego,
że osoba czymś włada, na czym opiera się okoliczność, że pewne
dobro może być czyjeś i nazywać się czyimś?
Nie ulega wątpliwości, że nie przedstawiam tu problemu tytu-
łu prawnego. Na mocy tytułu rzecz przechodzi do sfery czyjegoś
władania. Obecnie zaś zajmuje nas inne zagadnienie: nie mówimy
o tytule, ale o podstawie prawa. Stosunek pomiędzy posiadaczem
tytułu a rzeczą to stosunek władztwa i w tym właśnie tkwi sedno.
Dlaczego człowiek czymś włada? W czym to władanie znajduje
podstawę?
Zdolność i akt władania wynikają z samego statusu osoby wła-
ściwego dla człowieka. Postawą prawa – każdego prawa – a wsku-
tek tego podstawą sprawiedliwości jest okoliczność, że człowiek
to osoba.
Co to znaczy być osobą? Osoba to tak intensywny byt (taki
rodzaj bytu), że stanowi o sobie samym. Stanowienie o sobie sa-
mym – w całej ontologicznej radykalności – jest wyznacznikiem
bytu osobowego i podstawą jego godności
27
.
Stanowienie człowieka o własnym bycie oznacza z kolei pano-
wanie nad wszystkim, co się nań składa (nad życiem, integralno-
ścią fi zyczną, umysłem, stosunkiem do Boga itd.). Równocześnie
byt człowieka jest nie tylko elementem natury, ale i historii; pod-
porządkowuje się pewnym celom; dlatego panowanie człowieka
nad własnym bytem rozciąga się na odkrycie własnych celów oraz
dążenie do ich realizacji. Owo władanie przejawia się w bogac-
twie naturalnych praw człowieka, które wyrażają jego istotę.
Jednocześnie zdolność władania rozciąga się na krąg rzeczy
znajdujących się we wszechświecie, które ze względu na to, że
– 54 –
– 55 –
nie są osobami, są bytami niestanowiącymi o samych sobie, wsku-
tek czego z istoty podlegają panowaniu innych. Człowiek może
włączyć w zakres swego władania rzeczy zewnętrzne względem
niego. Osoba ludzka ma zdolność do przywłaszczania i na tej
zdolności oparte jest prawo, a co za tym idzie, sprawiedliwość.
Raz przypisana, zawłaszczona rzecz staje się przedłużeniem czło-
wieka, znajduje się w sferze jego stanowienia; dlatego do niego
należy i na mocy ontologicznego statusu osoby ludzkiej jest dłu-
giem wobec niego. Podstawę długu stanowi, ostatecznie, ontolo-
giczny status osoby, stąd prawo ma równą i taką samą moc wobec
wszystkich ludzi
28
.
Ponieważ podstawą prawa jest osobowy byt człowieka, który
pociąga za sobą zdolność do przywłaszczania rzeczy, niewątpli-
wie fakt, że rzeczy są dzielone, podlegają przydziałom, stanowi
okoliczność wynikającą z samej konstytucji ontologicznej osoby,
z jej bytu osobowego. Inną kwestią jest to, że rzeczy bywają źle
rozdzielane. Nieład ten ma jednak swe źródło nie w osobowości
człowieka, a w niesprawiedliwości. Toteż zawsze zły przydział bę-
dzie niesprawiedliwy ze względu na osobowy status człowieka.
2. Choć kwestia ta pozostaje niejako na marginesie porusza-
nego przez nas tematu, uważam za stosowne nawiązać tutaj do
ostatecznego sensu prawa. W kilku słowach można stwierdzić, że
zjawisko prawa pojawia się wewnątrz racjonalnego systemu sto-
sunków międzyludzkich: jest owocem osobowego charakteru czło-
wieka i stosunków pomiędzy ludźmi, czyli pomiędzy osobami.
Świat bezrozumny polega na grze sił fi zycznych, biologicznych
oraz instynktów. Dominuje w nim siła. A dzieje się tak, ponieważ
tworzące go byty nie są osobami, a zaledwie jednostkami, które
nie panują nad sobą ani też nie stanowią nic ponad część swego
gatunku i kosmosu; ani nie posiadają siebie samych, ani nie mogą
posiadać niczego innego: to elementy pewnej całości. W świecie
zwierzęcym, na przykład, zachodzą pewne zjawiska, które przy-
pominają władanie człowieka oraz jego zdolność do czynienia
rzeczy swoimi. Zwierzęta mają kryjówki lub gniazda, dokonują
podziału terytorium, tworzą grupy złożone z rodziców i młodych
itp. Wydaje się, że odnośnie do zwierzęcia można mówić o jego
kryjówce czy gnieździe, jego młodych, jego terytorium, jego zdo-
byczy. Jednak to wszystko jest tylko instynktem i siłą. Zwierzę
osiadłe na pewnym terytorium może zostać z niego przegnane
przez osobnika silniejszego, jego młode mogą zostać pożarte przez
drapieżniki, można mu odebrać zdobycz, a przede wszystkim ono
samo może umrzeć, a nawet służyć innym za pożywienie i nie
naruszy to jego statusu ontologicznego. Zwierzę samo z siebie
nie posiada niczego, ponieważ nie posiada nawet siebie samego.
Drapieżnik, który przechwytuje zdobycz innego zwierzęcia albo
uśmierca jego młode, nie jest złodziejem ani zabójcą, ani też nie
ma obowiązku naprawienia szkody, gdyż drapieżnik i jego ofi ara
są jedynie elementami pewnej całości kierowanej układem sił.
Człowiek nie jest elementem całości, lecz uczestnikiem histo-
rii, a to dzięki podejmowaniu wolnych decyzji; każdy człowiek
jest swoim własnym panem, toteż społeczeństwo to harmonij ny
zbieg wolności. W świecie ludzkim rozum zastępuje siłę, ponie-
waż świat ten jest wolny. Tam, gdzie pojawia się wolność, nie ma
już siły, lecz, ewentualnie, zobowiązanie będące czymś właściwym
dla bytu rozumnego. Zarówno wolność, jak i zobowiązanie za-
kładają władztwo człowieka nad własnym bytem; tylko ten, kto
panuje nad swym bytem, jest zdolny do wyboru pomiędzy „tak”
a „nie”, i tylko ten, kto włada samym sobą, może być do czegoś
zobowiązany, gdyż zobowiązanie przewiduje zdolność do decy-
dowania (nie jest siłą, lecz wezwaniem do swobodnego odzewu).
W świecie ludzi siła zastępowana jest przez nakaz rozumu (coś,
co słusznie nazywamy ustawą w ogólnym znaczeniu). W przeci-
wieństwie do zwierzęcia osoba stanowi o sobie samej i panuje nad
rzeczami w swoim otoczeniu, które jeśli wejdą w sferę jej włada-
nia, naprawdę do niej należą. Osoba stanowi o swym bycie oraz
o rzeczach, zatem naruszenie tego stanowienia dotyka jej statusu
– 56 –
– 57 –
ontologicznego. Posiadanie czegoś przez osobę tworzy dług dla
innych osób. Prawo nie jest siłą, lecz długiem, dlatego nie zależy
od siły, ale od osobowego charakteru człowieka. Jeśli w świecie
ludzi siła zastępuje nakaz rozumu oraz prawo, zawsze narusza
osobowy charakter człowieka, gdyż umieszcza go na poziomie
świata bezrozumnego, a zatem stanowi niesprawiedliwość. Siła
bez prawa jest przemocą, niesprawiedliwością.
Stanowienie osobowe nie polega na stosowaniu siły ani nie
jest jego wynikiem, lecz jego podstawę stanowi zawłaszczająca
natura człowieka; dlatego nie wywołuje siły, ale dług, nie opiera
się na sile, ale na prawie. Innymi słowy, działa w ramach racjonal-
nego systemu stosunków międzyludzkich: w ramach stosunków
prawa.
To podstawowy błąd tych, którzy odnajdują podstawę prawa
w sile. To błąd Kaliklesa uznającego prawo i siłę za to samo:
człowiek o silnym charakterze, który powstaje przy użyciu siły
i mianuje się przywódcą, to tyran. To błąd Hitlera piszącego, że
jego fi lozofi a narodu „uznaje za swój obowiązek stać po stro-
nie zwycięstwa większego i silniejszego po to, by móc wymagać
podporządkowania się ze strony mniejszego i słabszego, zgodnie
z odwieczną wolą panującą we wszechświecie”, postulując, by
rasa wyższa władała i panowała nad innymi narodami; to nie
jest prawo, lecz niesprawiedliwy ucisk. To również błąd Spinozy
utożsamiającego prawo z siłą fi zyczną; to nie prawo, lecz bezro-
zumność. Prawo opiera się na statusie osoby oraz na rozumie;
nie zależy od siły czy słabości, jest takie samo wobec mocarza jak
wobec osoby ułomnej.
Na podstawie tego, co powiedzieliśmy, nie ulega wątpliwości,
że prawo – zjawisko prawa – może zostać pojęte jedynie przez
rozum i może zaistnieć wyłącznie w racjonalnym systemie sto-
sunków międzyludzkich. Obszar właściwy dla prawa stanowią
stosunki między ludźmi, między osobami, które nawzajem po-
strzegają się w ten sposób.
3. Według mnie nie ulega wątpliwości, że zjawisko prawa,
inaczej posiadanie rzeczy zobowiązujące innych do jej poszano-
wania, bazuje na właściwym dla człowieka statusie osoby, który
powinien stanowić kluczowe pojęcie fi lozofi i oraz nauki prawa.
W szczególności kluczowe znaczenie tkwi w kondycji osoby jako
podmiotu zdolnego do przywłaszczania i posiadania – w jej wład-
czym charakterze – która wynika z jej statusu ontologicznego,
innymi słowy, ze szczególnej intensywności jej bytu. Osoba to byt
samoistny i autonomiczny, niedający się zredukować do części
swego gatunku i kosmosu, to byt stanowiący o samym sobie oraz
o swym otoczeniu. Owo stanowienie odzwierciedla się przede
wszystkim w zdolności do dokonywania wolnych wyborów, do
samodecydowania i samodzielnej regulacji swych działań, czyli do
nieskrępowanego działania. Jednocześnie władanie każdej osoby
wyraża się w braku zdolności do bycia częścią zbiorowego mecha-
nizmu, poprzez działanie siłą i energią zbiorowości; każda osoba
ma w sobie siłę i energię życiową, zatem prawo zbiorowości nie
jest jej narzucane przypadkowo, ale kierowane do niej z wezwa-
niem o posłuszeństwo, które stanowi korzystanie z wolności.
Wraz z panowaniem osoby pojawia się jej własne otoczenie,
w którym realizuje ona swe władanie i autonomię, co sprawia, że
rzeczy (materialne i niematerialne) są dzielone, że są przywłasz-
czane przez ludzi, są im przypisywane. Wynika stąd wiele konse-
kwencji (między innymi istnienie naturalnych praw człowieka), ale
obecnie interesuje nas jedna, najbardziej podstawowa: osoba przy-
właszcza sobie rzeczy, które stają się w ten sposób jej prawami.
§ 7. SŁUSZNOŚĆ I TO, CO SŁUSZNE
Sprawiedliwości nie można postrzegać w oderwaniu od sto-
sunków między ludźmi oraz od dobra wspólnego, lecz w ich ogól-
nym kontekście. Każdemu należy zapewnić to, co mu się należy,
– 58 –
– 59 –
co znajduje podstawę w ontologii osoby ludzkiej. Jednak w rela-
cjach między ludźmi nie wszystko jest sprawiedliwością; istnieją
również obowiązki, stanowiące przedmiot innych cnót, ponieważ
stosunki pomiędzy ludźmi nie kończą się na sprawiedliwości.
Solidarność i miłość między ludźmi, współczucie oraz umiarko-
wanie, a także wiele innych cnót są również źródłem obowiąz-
ków, które należy zestawić oraz zharmonizować z obowiązkami
wynikającymi ze sprawiedliwości. Zestawienie i harmonizacja
sprawiedliwości z pozostałymi cnotami – czyli dostosowanie do
siebie obowiązków zrodzonych z nich wszystkich – daje pole do
działania, między innymi, temu, co słuszne, czyli przedmiotowi
słuszności. Słuszność to sprawiedliwość skorygowana o inne cno-
ty, a to, co słuszne, stanowi wynik dostosowania obowiązków
wynikających ze sprawiedliwości do innych obowiązków
29
.
Słuszność to skorygowana sprawiedliwość, zakorzeniona jed-
nak w stosunku sprawiedliwości, którego obowiązek łagodzi albo
którego prawo miarkuje, z uwzględnieniem okoliczności danego
przypadku, przez wzgląd na dobro wspólne lub na uniwersalne
prawa regulujące stosunki między ludźmi. To, co słuszne, jest tym,
co sprawiedliwe, ale wzmocnionym albo złagodzonym. Słuszność
łagodzi obowiązek i miarkuje prawo.
Funkcją słuszności jest poprawa sprawiedliwości i z tego wzglę-
du popieranie dobra wspólnego oraz humanitaryzmu w stosun-
kach międzyludzkich. Jeśli w jakimś przypadku naruszyłaby ona
sprawiedliwość, osłabiła dobro wspólne albo zakłóciła stosunki
między ludźmi, właściwie nie działałaby już słuszność, lecz złe
nawyki, takie jak nieprawidłowy zarząd, niesprawiedliwość czy
słabość.
a) Obowiązek można łagodzić z różnych przyczyn. Niekie-
dy przez wzgląd na uprzejmość albo na współczucie, jak ma to
miejsce, gdy zmniejsza się lub daruje (np. w drodze ułaskawienia)
kary należne według sprawiedliwości; kiedy indziej przyczyną
jest ludzka solidarność (np. odroczenie zapłaty); jeszcze w innych
przypadkach wynika to z miarkowania koniecznego, by rygor
sprawiedliwości nie naruszył pozostałych, nie mniej ważnych
wartości (np. wyjęcie spod egzekucji dóbr koniecznych do zaspo-
kajania potrzeb rodziny) itp.
Podmiotami słuszności przy miarkowaniu długu są rządzący,
sędzia oraz posiadacz tytułu prawnego. A w odniesieniu do obo-
wiązków sprawiedliwości prawnej podmiotem słuszności jest rów-
nież adresat ustawy, który może stosować ogólną zasadę prawa
polegającą na tym, że ustawa nie wiąże w przypadkach, w których
okazuje się szkodliwa albo powoduje znaczną uciążliwość
30
.
b) Zdarzają się inne przypadki, w których ze względu na to,
że zaspokojenie długu nie jest możliwe, słuszność dostosowuje go
do okoliczności, ustalając pewien sposób zaspokojenia znoszący
odnośny dług. Tutaj dług nie ulega zmniejszeniu, złagodzeniu,
ponieważ dług ścisłej sprawiedliwości pozostaje zawieszony ze
względu na niemożliwość świadczenia (nikt nie jest zobowiązany
do niemożliwego). Podczas gdy dług sam w sobie pozostaje nieza-
spokojony, wyrównuje się go na zasadach słuszności, tak że dług
nie wygasa, ale ulega zawieszeniu ze względu na to, że nie sposób
go zaspokoić. Zilustruję to na dwóch przykładach. Kto niszczy
dzieło znanego malarza, wyrządza jego właścicielowi szkodę, któ-
ra pociąga za sobą obowiązek przywrócenia stanu poprzedniego;
a ponieważ to niemożliwe, gdyż obraz uległ zniszczeniu, powstaje
obowiązek wypłaty odszkodowania. Odszkodowanie może być
sprawiedliwe, ponieważ obraz ma określoną wartość rynkową,
przeliczalną na pieniądze. Zapłata wartości rynkowej spowo-
duje wygaśnięcie długu sprawiedliwości poprzez sprawiedliwe
jego zaspokojenie. Tutaj działa sprawiedliwość a nie słuszność.
Innym przypadkiem jest zabójstwo. Kto niesprawiedliwie zabij a
człowieka, wyrządza szkodę żonie i dzieciom ofi ary (pozbawia je
małżonka oraz ojca); szkoda ta nie jest jednak, w żaden sposób,
przeliczalna na pieniądze. Nie istnieje korelacja ani dostosowanie
pomiędzy osobą ludzką a pieniądzem; nie chodzi o problem kwo-
– 60 –
– 61 –
ty, ale o brak powiązania, o niemożność ekonomicznej wyceny,
gdyż są to dobra odmiennej natury. Dlatego z zabójstwa nie może
wyniknąć żaden obowiązek sprawiedliwości – to niemożliwe –
polegający na wyrównaniu szkody w pieniądzu; jednak nie ulega
wątpliwości, że popełniono niesprawiedliwość wobec małżonki
i dzieci – poza, co oczywiste, niesprawiedliwością wyrządzoną
samej ofi erze – pozbawiając je pewnego dobra – jednego z najcen-
niejszych – i owa niesprawiedliwość wymaga zadośćuczynienia.
Niemożliwe zadośćuczynienie sprawiedliwe da się zastąpić wy-
równaniem na zasadach słuszności: zadośćuczynieniem pienięż-
nym. Wyrównanie to jest jedynie słusznościowe, ponieważ w tym
przypadku znosi dług sprawiedliwości. Należy spostrzec, że dług
sprawiedliwości nie został zniesiony przez słuszność, a wręcz od-
wrotnie. Z punktu widzenia sprawiedliwości nie istnieje żaden
obowiązek wyrównania pieniężnego ze względu na niemożność
wyceny: słuszność zastępuje ową niemożność, znajdując sposób
spełnienia obowiązku, który w przeciwnym wypadku pozostałby
bez możliwości zaspokojenia.
W tych przypadkach słuszność kieruje się prawem – nie zaś
długiem – szukając jego zaspokojenia, gdziekolwiek to możliwe;
przedmiotem solidarności jest w tym wypadku wzgląd na posia-
dacza tytułu.
Zdarzają się i inne przypadki, w których nie istnieje ścisłe pra-
wo, jednak można – a nieraz powinno się – rozwiązać je w drodze
słuszności wskazanej przez okoliczności sprawy. To wszystkie te
przypadki, w których ścisłe trzymanie się prawa urzeczywistnia
starożytną paremię summum ius, summa iniuria.
c) Sztuka słuszności i tego, co słuszne, jest rozszerzeniem sztuki
tego, co sprawiedliwe, gdyż słuszność działa w związku ze spra-
wiedliwością. Zatem stanowi część sztuki prawa, sztuki prawni-
czej, którą można zdefi niować w pełniejszy sposób jako sztukę
tego, co sprawiedliwe i słuszne.
§ 8. NIESPRAWIEDLIWOŚĆ I TO,
CO NIESPRAWIEDLIWE
Sztukę prawniczą nazywa się sztuką tego, co sprawiedliwe,
oraz tego, co niesprawiedliwe: iusti atque iniusti scientia. Istotnie,
odróżnienie tego, co sprawiedliwe, od tego, co niesprawiedliwe,
wymaga wiedzy nie tylko o tym pierwszym, ale również o tym
drugim. Dlatego kończąc rozważania o sprawiedliwości i o tym,
co sprawiedliwe, podejmę próbę zdefi niowania pojęć niesprawie-
dliwości oraz tego, co niesprawiedliwe. Ponieważ te pojęcia to
jedynie negacja sprawiedliwości i tego, co sprawiedliwe, przeana-
lizuję je w bardziej zwięzły sposób.
1. Pojęcie niesprawiedliwości
Tak samo jak termin sprawiedliwość, słowo niesprawiedliwość
ma podwójne znaczenie: podmiotowe i przedmiotowe. W sensie
podmiotowym oznacza skłonność lub gotowość duszy do naru-
szania czyichś praw. W znaczeniu przedmiotowym zaś opisuje
nieład powstały w stosunkach między ludźmi na skutek zaprze-
czenia lub naruszenia praw innych osób. Czymś właściwym i spe-
cyfi cznym dla niesprawiedliwości jest naruszenie czyjegoś prawa.
Dlatego niesprawiedliwość, która łamie prawo, zwie się również
przemocą. Stanowi przeciwieństwo prawa, innymi słowy, siłę, ale
siłę niekontrolowaną; jak mawiali starożytni Grecy, niesprawie-
dliwość to arogancja, zuchwałość.
Człowiek może podejmować działania wobec innych albo przy
użyciu prawa, albo przy użyciu siły; przez sprawiedliwość lub
przez zuchwałość. Dla budowania stosunków międzyludzkich
właściwy jest system racjonalny. Taki system to prawo. Dlatego
każda władza typowa dla ludzi bazuje na posłuszeństwie, ponie-
waż relacja władza-posłuszeństwo odpowiada relacji prawo-obo-
wiązek. Poza prawnym systemem stosunków występuje siła lub
– 62 –
– 63 –
arogancja, czyli przemoc stanowiąca niesprawiedliwość. Istnieje
tylko jeden przypadek, w którym siła jest zgodna z prawem. Kiedy
prawo zawodzi, sprawiedliwy dług można wyegzekwować siłą, za
pomocą zjawiska przymusu zgodnego z prawem. Należy jednak
spostrzec, że siła wkracza, ponieważ nie doszło do dobrowolnego
przestrzegania prawa. Siła jest zatem skutkiem ubocznym prawa,
jego substytutem; w żaden sposób nie można utrzymywać, że
przymus należy do istoty prawa; stanowi on zaledwie jedną z jego
dopuszczalnych konsekwencji. Ujmując to wyraźniej, stwierdze-
nie, że prawo to zorganizowana siła społeczna, jest równoważne
z unicestwieniem samej jego istoty, z jego zniknięciem.
Siła zgodna z prawem nie stanowi przemocy; jest siłą spra-
wiedliwą, to znaczy, uzasadnioną prawnie. Tak zwana przemoc
instytucjonalna istnieje tylko wówczas, kiedy prawo jest niespra-
wiedliwe albo jeśli odnosi się do sposobu stosowania siły z prze-
kroczeniem sprawiedliwej miary.
Niesprawiedliwość charakteryzuje się wywołaniem reakcji od-
rzucenia albo naruszeniem prawa (iniuria). Jeśli nie nastąpiła
reakcja odrzucenia albo naruszenie prawa, nie zaszła niesprawie-
dliwość. Zaznaczałem wcześniej, że prawo to rzecz sprawiedliwa,
rzecz, która staje się prawem ze względu na to, że komuś przy-
sługuje. Zatem uszkodzenie rzeczy – jakiegoś dobra – bez naru-
szenia jego statusu prawa, nie stanowi niesprawiedliwości, lecz
nieszczęście albo wypadek. Toteż zwierzę, które niszczy dobro
będące czyimś prawem, powoduje nieszczęście, ale nie niespra-
wiedliwość.
Wynika z tego, że niesprawiedliwość występuje jedynie w za-
kresie typowych stosunków międzyludzkich, czyli tych, których
podstawę stanowi swobodne i racjonalne działanie człowieka.
Poza owymi stosunkami nie istnieje niesprawiedliwość, lecz przy-
padek, nieszczęścia i wypadki. Zatem głód jest niesprawiedliwy,
jeżeli spowodowała go niesprawiedliwa dystrybucja pożywienia,
ale nie jeśli wynika ze zjawisk klimatycznych albo z braku możli-
wości dokonania podziału pokarmu. Podobnie jeżeli człowiek nie
działa swobodnie (np. wskutek choroby psychicznej), nie wywo-
łuje niesprawiedliwości, uszkadzając czyjeś dobro.
2. Rodzaje niesprawiedliwości
Człowiek swobodnym działaniem może naruszyć czyjeś prawo
na dwa sposoby: a) Wyrządzając szkodę w wyniku swobodnego
działania, ale nie chcąc wykroczyć przeciw prawu; postępuje tak,
jeśli z powodu niewiedzy, błędu lub nieuwagi nie ma zamiaru na-
ruszyć prawa; np. kto w wyniku błędu płaci mniej niż wynosi na-
leżność, nie zamierza naruszyć czyjegoś prawa, choć faktycznie to
czyni; w takich przypadkach mówimy o niesprawiedliwości mate-
rialnej; b) Działając świadomie przeciw czyjemuś prawu w bezpo-
średni sposób – umyślnie, lub pośrednio – nieumyślnie; wówczas
mowa o niesprawiedliwości formalnej. Rozróżnienie pomiędzy
niesprawiedliwością materialną a formalną nie ma znaczenia od-
nośnie do obowiązku naprawienia szkody; a zatem, kto w wyniku
roztargnienia płaci mniej niż się należy, powinien dopłacić różni-
cę. Natomiast jest istotne, jeśli chodzi o winę. Niesprawiedliwość
formalna ma charakter zawiniony, a działanie niesprawiedliwe
powoduje nie tylko konieczność naprawienia szkody, ale również
karalność, czyli możliwość ukarania. Niesprawiedliwość mate-
rialna natomiast jest całkowicie niezawiniona i dlatego nie daje
powodów do ukarania.
Nie mniej istotna od różnicy pomiędzy niesprawiedliwością
formalną i materialną jest różnica pomiędzy niesprawiedliwością
materialną a nieszczęściem lub wypadkiem. Niesprawiedliwość
to naruszenie czyjegoś prawa, czyli rzeczy lub dobra w takim
zakresie, w jakim stanowią one prawo. Bez naruszenia prawa nie
ma niesprawiedliwości. Naruszenie prawa nie może nastąpić tam,
gdzie nie istnieją stosunki prawne, innymi słowy stosunki oparte
na wolności i odpowiedzialności. Niesprawiedliwość wymaga
– 64 –
– 65 –
stosunków prawnych, relacji prawa i obowiązku. Jeśli warunek
ten nie jest spełniony, nie dochodzi do naruszenia prawa, choćby
nastąpiła szkoda; zdarzyło się nieszczęście lub wypadek, ale nie
niesprawiedliwość. To rozróżnienie jest istotne, gdyż niespra-
wiedliwość materialna powoduje obowiązek naprawienia szko-
dy, w przeciwieństwie do nieszczęścia lub wypadku. Jeśli zatem
kierowca, który przestrzegając wszystkich reguł rozsądku oraz
kodeksu drogowego, ulegnie wypadkowi, a w wyniku zapalenia
się silnika spłoną czyjeś uprawy rolne, powoduje on nieszczęście,
ale nie wyrządza niesprawiedliwości materialnej; naruszył czyjeś
dobro, lecz nie złamał czyjegoś prawa i nie ma, wskutek tego,
obowiązku naprawienia szkody. W takich przypadkach można
co najwyżej doprowadzić do wyrównania szkody na zasadach
słuszności.
Współcześnie rozszerza się zakres tak zwanej odpowiedzialno-
ści obiektywnej, która polega na zobowiązaniu do przywrócenia
stanu poprzedniego lub wypłaty odszkodowania zawsze, gdy na-
stąpiła szkoda, niezależnie od chęci czy zamiaru jej sprawcy, nie
bacząc nawet na to, czy działał on swobodnie (np. szkody spowo-
dowane przez osobę chorą psychicznie). To metoda dopuszczal-
na w zakresie, w którym miałaby na celu spełnienie obowiązku
naprawienia lub wyrównania szkody, jeśli zaszła niesprawiedli-
wość materialna lub formalna. W innych przypadkach jednak
daje się zaakceptować jedynie jako odszkodowanie na zasadach
słuszności, którą z kolei należy mieć na uwadze nie tylko wobec
poszkodowanego, ale i względem sprawcy szkody (nie obciążając
go podwójnie). Prócz tego odpowiedzialność obiektywna jest kul-
turowym krokiem w tył, który cofa nas do pierwotnych etapów
funkcjonowania prawa. Jeśli nie zaszła niesprawiedliwość – ma-
terialna lub formalna – nie istnieje wynikający ze sprawiedliwości
subsydiarny obowiązek wyrównania szkody.
3. To, co niesprawiedliwe, czyli niesprawiedliwe naruszenie
Pomiędzy niesprawiedliwością a niesprawiedliwym narusze-
niem istnieje taka sama relacja jak między sprawiedliwością a pra-
wem. Sprawiedliwość uznaje i szanuje czyjeś prawo; niesprawie-
dliwość zaś je lekceważy oraz łamie, powodując niesprawiedliwe
naruszenie, czyli szkodę na mieniu albo krzywdę osobistą.
Niesprawiedliwe naruszenie zazwyczaj charakteryzuje się za
pomocą kilku paremii czy zasad prawa, które wyjaśnię poniżej.
a) Sam zamiar popełnienia niesprawiedliwości nie stanowi na-
ruszenia prawa. Wykazałem wcześniej, że prawo stanowić mogą
jedynie rzeczy uzewnętrznione, rzeczy zewnętrze albo ze swej na-
tury, albo poprzez swe przejawy. Wskutek tego nie można mówić
o naruszeniu czyjegoś prawa bez dostrzegalnej na zewnątrz szko-
dy; sam niesprawiedliwy zamiar nie stanowi naruszenia prawa,
nie wywołuje niesprawiedliwości obiektywnej. A zatem stanowi
jedynie intencję popełnienia przestępstwa, a nie przestępstwo
(aczkolwiek intencja ta jest niemoralna). Kto umyślnie płaci do-
kładnie to, co się należy, tkwiąc w błędnym przekonaniu, że jego
dług jest wyższy, nie popełnia obiektywnej niesprawiedliwości.
b) Nie popełnia się niesprawiedliwości wobec tego, kto wyraża
zgodę na naruszenie swego prawa. Jest to uzasadnione tym, że
niesprawiedliwość dotyczy prawa, a nie jedynie obiektywnego
naruszenia rzeczy. Dlatego jeśli ktoś zrzeka się swego prawa – jeśli
wyraża zgodę – nie popełnia się wobec niego niesprawiedliwości.
Kto wiedząc, że jego pieniądze zostaną skradzione, przystaje na
kradzież, w rzeczywistości zrzeka się swego prawa własności i
wskutek tego nie staje się ofi arą niesprawiedliwości (nie daje za-
tem powodu do naprawienia szkody).
Zgoda powinna zostać swobodnie wyrażona, dlatego przyczyn
niesprawiedliwości nie znosi zgoda uzyskana na skutek oszustwa,
groźby, przymusowego położenia itd. Tak samo nie znosi przy-
czyn niesprawiedliwości okoliczność, że naruszający jest w sposób
– 66 –
– 67 –
szczególny zobowiązany do czynnej ochrony dobra poszkodowa-
nego (np. rodzic, opiekun, nauczyciel, policjant, lekarz itp.). Nie
należy mylić zgody z przystaniem na to, że poniosło się szkodę,
która jest postawą woli w obliczu doznanej szkody, nierównoważ-
ną ze zrzeczeniem się własnego prawa.
Zasada ta nie dotyczy w równym stopniu praw, których można
się zrzec oraz praw niepodlegających zrzeczeniu. W przypadku
tych ostatnich, przyczyny niesprawiedliwości nie da się uchylić,
wskutek czego utrzymuje się karalność i, ewentualnie, obowiązek
wyrównania szkody wobec osób trzecich; zgoda wyłącza jedy-
nie obowiązek naprawienia szkody samemu poszkodowanemu.
Zatem kto prosi drugiego, by ten obciął mu kończynę, nie ma
prawa do wyrównania poniesionej szkody; jednak czyn nie traci
znamion przestępstwa naruszenia integralności cielesnej i podlega
karze ze strony odpowiednich władz.
Skutki podobne do występujących przy zgodzie poszkodowa-
nego wywołuje jego zawinienie. Poszkodowany, z wyłączeniem
innych osób, odpowiada za szkodę wyrządzoną sobie z własnej
winy. Kiedy ktoś z własnej winy ponosi szkodę w wypadku dro-
gowym, jemu właśnie przypisuje się tę szkodę.
c) Nie narusza się w sposób niesprawiedliwy praw właściciela,
który wyraża bezpodstawny sprzeciw. Tutaj bezpodstawność –
inaczej nieracjonalność – odpowiada bezprawności. Kto sprze-
ciwia się zapłacie długu w ustalonym momencie, tego wierzyciel
może pozbawić należnych mu dóbr. Wówczas nie zachodzi nie-
sprawiedliwość, gdyż, jak już wspominałem, dług sprawiedliwości
stanowi dług w ścisłym sensie i dlatego też wierzyciel – w tym
przypadku – zabiera rzecz mu należną. Ponadto stosowanie siły
jest dozwolone, kiedy zawodzą środki prawne.
Gdy natomiast komuś przysługuje prawo do sprzeciwu, choćby
korzystał z niego w sposób nieracjonalny, spotyka go niesprawie-
dliwość, jeżeli użyto wobec niego siły. Zatem jeśli ktoś odmawia
uczestnictwa w dziele solidarnościowym w sytuacji wskazującej
na to, że odmowa nie jest racjonalna, nie można naruszyć jego
dóbr. Takie naruszenie byłoby niesprawiedliwe.
4. Naprawienie szkody
Niesprawiedliwe naruszenie prawa powoduje obowiązek na-
prawienia szkody. Naprawienie szkody oznacza przywrócenie
prawa do stanu poprzedniego; innymi słowy polega na usunięciu
spowodowanej szkody. Obowiązek naprawienia szkody wynika
z samej natury prawa, które powoduje u innych dług w sensie ści-
słym; jeśli prawo doznało uszczerbku, należy go naprawić, należy
przywrócić je do stanu poprzedniego. Skoro sprawiedliwość to
gwarantowanie każdemu tego, co do niego należy, jeśli ktoś został
tego pozbawiony, albo poniósł w tym szkodę, sprawiedliwość
polega na przywróceniu mu tego, co należne.
Miarę tego, co sprawiedliwe, przy naprawianiu szkody sta-
nowi, w zależności od cech danej rzeczy, tożsamość albo równo-
wartość pomiędzy tym, czego ktoś został pozbawiony, a tym, co
zostało mu zwrócone.
5. Odszkodowanie
Jeśli przywrócenie stanu poprzedniego nie jest możliwe, po-
wstaje posiłkowy obowiązek zapłaty odszkodowania. Sprawiedli-
we odszkodowanie polega na dostarczeniu temu, komu wyrzą-
dzono niesprawiedliwość, dóbr o wartości identycznej jak dobra
utracone lub do niej zbliżonej.
Odszkodowanie ma względem przywrócenia do stanu po-
przedniego charakter posiłkowy, polegający na tym, że jeżeli to
ostatnie jest możliwe, obowiązek odszkodowawczy nie powstaje,
chyba że posiadacz tytułu wyraził na to zgodę w sposób swo-
bodny. Przykładowo, kto przywłaszcza sobie czyjś samochód,
powinien zwrócić ten samochód, nie zaś zapłacić właścicielowi
– 69 –
jego wartość. Jedynie gdyby zwrot okazał się niemożliwy, np.
ponieważ samochód uległ zniszczeniu, przysługiwałoby odszko-
dowanie pieniężne.
Warunkiem sprawiedliwego odszkodowania jest porówny-
walność pomiędzy dobrami naruszonymi a wydanymi tytułem
odszkodowania. Jeśli dóbr tych nie da się porównać, obowiązek
sprawiedliwego odszkodowania – a fortiori obowiązek przywró-
cenia stanu poprzedniego – wygasa (nikt nie może być zobowią-
zany do niemożliwego). Pozostaje jedynie droga wyrównania na
zasadach słuszności, o której wspominałem.
III
To, co sprawiedliwe z natury
§ 1. PODZIAŁ PRAWA
1. W poprzednim rozdziale dostrzegliśmy, że prawo pojawia
się w ramach stosunków społecznych właściwych ludziom ze
względu na to, że są bytami wyposażonymi w rozum. Na tle tych
stosunków pojawia się zjawisko przypisania, na mocy którego coś
należy – jest przypisane – do kogoś, nie na skutek zastosowania
siły, lecz w wyniku posiadania prawa, innymi słowy, władania,
które rodzi u innych dług. Rzecz przypisaną, a wskutek tego na-
leżną, nazywamy prawem (w znaczeniu rzeczywistym), powstaje
ono na podstawie tytułu i ma swoją miarę.
Zatem, w zależności od pochodzenia tytułu i miary, prawo –
inaczej rzecz sprawiedliwa – od czasów starożytnych
31
dzieli się
na ius lub iustum naturale (prawo naturalne) oraz ius lub iustum
positivum (prawo pozytywne). Pierwsze wywodzi się z natury,
drugie ma swe źródło w porozumieniu oraz woli ludzi.
Co rozumiemy przez pochodzenie? W gruncie rzeczy mamy
na myśli to, że istnieją rzeczy przypisywane do osoby ze względu
na samą naturę człowieka – innymi słowy, że tytuł wywodzi się
z samej jego istoty – mierzone wedle natury rzeczy, a także że
istnieją rzeczy przypisywane na mocy ludzkich decyzji (tytuł po-
zytywny), a kryteria ich miary ustalają ludzkie porozumienia oraz
wola (miara pozytywna).
– 70 –
– 71 –
prawa, w których tytuł lub miara – albo zarówno tytuł, jak i mia-
ra – są po części naturalne, po części pozytywne.
W rzeczywistości, w ramach obowiązującego systemu prawa,
to, co naturalne, i to, co pozytywne, zazwyczaj się łączy, tworząc
wspólnie różnorakie prawa, tak że wskazanie każdego z nich wy-
maga równoczesnego korzystania z kryteriów naturalnych i po-
zytywnych.
Konieczność równoczesnego stosowania kryteriów natural-
nych oraz pozytywnych jest kolejnym czynnikiem wskazującym
na to, że sztuka prawa to jednocześnie sztuka prawa naturalne-
go i sztuka prawa pozytywnego. Nie należy zatem dzielić jej na
dwie oddzielne sztuki czy nauki – prawa naturalnego oraz pra-
wa pozytywnego – uprawiane równolegle, jednak bez punktów
stycznych. Do rozwiązania konkretnych przypadków nie służy
więcej niż jedna sztuka, sztuka prawa, która po części posługuje
się kryteriami naturalnymi, po części zaś pozytywnymi. Wyłączne
korzystanie z kryteriów pozytywnych prowadzi, tak czy inaczej,
do niesprawiedliwości.
4. Zgodnie z tym, co zauważyliśmy, prawo naturalne – coś
sprawiedliwego z natury – to rzecz przypisana do podmiotu,
a wskutek tego należna mu na podstawie tytułu naturalnego i po-
dług naturalnej miary równości.
Na tym nie kończy się to, co w prawie pochodzi z natury, gdyż
jak wskazywałem, istnieją prawa mieszane i – w konsekwencji – ist-
nieją prawa częściowo naturalne. Mam na myśli te, w których tytuł
lub miara – albo ich część – są naturalne, nie zaś uzgodnione.
§ 2. ISTNIENIE PRAWA NATURALNEGO
Jeżeli historia nauki prawa na coś wskazuje, to niewątpliwie
na stałą obecność w niej idei prawa naturalnego, aż do takiego
stopnia, że od czasów Rzymian prawie dwa tysiąclecia następu-
2. Mówiąc o tym, że rzeczy są rozdzielane, odnoszę się do
następującej okoliczności: ludzie dzielą rzeczy między sobą, to
znaczy istnieje system podziału i przydziałów oparty na decyzjach
podjętych przez ludzi, czyli system prawa pozytywnego. To fakt
dostrzegalny zarówno historycznie (np. podział podbitych ziem
pomiędzy zwycięzców albo między pierwszych kolonizatorów),
jak i współcześnie (ludzie prowadzą interesy i wymianę handlo-
wą, przyznają urzędy oraz funkcje, ustalają wysokość wynagro-
dzeń itd.). Ludzie dzielą między sobą rzeczy i przyznają je sobie
nawzajem.
Jednak stwierdzenie, że rzeczy są rozdzielane, nawiązuje rów-
nież do czegoś bardziej doniosłego: jeśli istnieją rzeczy, które
ludzie dzielą między sobą, sama w sobie okoliczność, że rzeczy
podlegają podziałowi, nie pozostaje bez znaczenia, nie jest wy-
nikiem ludzkiej decyzji, ponieważ ze względu na to, że człowiek
jest osobą, istnieją rzeczy przypisane każdemu człowiekowi właś-
nie dlatego, że jest osobą: są rzeczy, które należą do człowieka
na mocy jego własnej natury: np. życie, integralność fi zyczna itd.
Dzielenie rzeczy wynika z samego statusu osoby, ponieważ skoro
osoba panuje nad sobą samą, należy do niej co najmniej jej byt.
Rzeczy – materialne i niematerialne – przypisane człowiekowi
z natury stanowią, każda z osobna, prawo naturalne.
3. Obok praw naturalnych i praw pozytywnych występują
prawa mieszane; istnieją prawa, które są po części naturalne, po
części zaś pozytywne. Wśród praw mieszanych niektóre stanowią
prawa oparte na tytule naturalnym, ale opatrzone miarą pozytyw-
ną (np. prawo do swobodnego przemieszczania się, które może
zostać ograniczone przez prawo pozytywne); inne opierają się na
tytule pozytywnym, ale podlegają mierze naturalnej (np. wprowa-
dzenie w zbiorowości systemu demokratycznego wynika z wybo-
ru lub porozumienia, jednak jeśli ten system został już wybrany,
prawo głosu – każdemu członkowi przysługuje jeden glos – jest
wymogiem samej natury wybranego systemu). Istnieją prócz tego
– 72 –
– 73 –
jących po sobie pokoleń prawników trwają niezmiennie przy
podziale prawa na naturalne i pozytywne. Początkowo istnienie
prawa naturalnego nie podlegało dyskusji. Od czasów starożytnej
Grecji aż do XIX w. wśród fi lozofów istniały oczywiście prądy
pozytywistyczne: nie brakowało zwolenników sceptycyzmu, re-
latywizmu i empiryzmu; lecz pozytywizm ten prawie nie zazna-
czył się w sztuce prawa. Dlatego prawnicy i fi lozofowie nie mieli
specjalnej potrzeby, by udowodniać istnienie prawa naturalnego.
Jednak począwszy od XIX w. ekspansja pozytywizmu zrodziła
konieczność dostarczenia dowodu, choćby z samego względu
na zasadnicze wymaganie nauki, czyli uzasadnienie stawianych
twierdzeń. Jeżeli, koniec końców, wyjaśnianie rzeczy poprzez ich
przyczyny i cele stanowi najbardziej typową cechę nauki, tym
bardziej należałoby sięgnąć do podstawy istnienia prawa natural-
nego, nawet jeśli część nauki prawa opiera się na pozytywizmie.
Dlatego ustaliwszy pojęcie prawa naturalnego, pierwsza kwestia,
którą powinniśmy się zająć, to jego istnienie. Co stanowi podsta-
wę istnienia prawa naturalnego?
Najpierw wypada wyjaśnić, przy jakich założeniach stawiam
to pytanie. Kwestia ta sformułowana w sposób ogólny, obejmuje
wiele aspektów, spośród których wyróżniają się dwa: istnienie
prawa naturalnego oraz istnienie czegoś sprawiedliwego z natury.
Ponieważ nie jest to miejsce odpowiednie do określenia podsta-
wy prawa naturalnego, nie będziemy się teraz tym zajmować.
Obecnie interesuje nas, czy istnieją rzeczy sprawiedliwe z natury,
inaczej prawa naturalne w znaczeniu rzeczywistym, w odniesieniu
do których będziemy na niniejszych stronach używać terminu
prawo: coś sprawiedliwego. Innymi słowy, rozważymy zagadnie-
nie, czy istnieją rzeczy przypisane osobie ludzkiej z natury – a tym
samym należą jej się z tytułu natury – oraz czy w stosunkach spra-
wiedliwości występuje miara równości, która nie byłaby umowna,
lecz naturalna.
1. Istnienie tytułów naturalnych. Istnienie rzeczy właściwych
dla człowieka – praw (iura) – które przysługują mu z tytułu na-
tury, wynika w sposób bezpośredni z samego faktu, że człowiek
jest osobą.
W istocie wynika to nie tylko w sposób bezpośredni, ale i oczy-
wisty, to znaczy bez konieczności przeprowadzenia dowodu,
ponieważ zawiera się w samej defi nicji osoby. To pojęcie osoby
powoduje w człowieku istnienie praw z tytułu naturalnego. Jeśli
ktoś nie dostrzega tego z jasnością, dzieje się tak ze względu na
to, że nie zgłębił wystarczająco istoty osoby i dlatego nie pojmuje
w całej rozciągłości, jak wiele zawiera się w jej defi nicji.
a) Jak powtarzałem kilkakrotnie, podstawowa właściwość oso-
by polega na tym, że panuje nad sobą samą. Doskonałość istnienia
osobowego jest tak wielka, to byt o takiej intensywności, że stano-
wi o sobie samym. Cechami wyróżniającymi osobę jest władanie
nad sobą samą oraz ontologiczna niemożność przynależenia do
kogoś innego. Dlatego wszystkie dobra nieodłącznie związane
z własnym bytem stanowią przedmiot jej władztwa, są jej należne
w najwłaściwszym i najściślejszym sensie. Przy tym założeniu nie
ulega wątpliwości, że zespół dóbr nieodłącznie związanych z jej
bytem to rzeczy jej należne, których inni nie mogą zakłócać ani
których nie mogą sobie przywłaszczyć, chyba że z użyciem siły
i przemocy, co naruszyłoby ontologiczny status osoby; dlatego
rzeczy te są prawami osoby, prawami, które jej przysługują ze
względu na naturę osoby. Mowa o naturalnych prawach czło-
wieka w najdokładniejszym i najściślejszym sensie tego słowa. Te
prawa, czyli dobra, które należą do osoby jako składniki jej bytu,
nad którą osoba ma najdokładniejsze i najściślejsze władztwo –
powodują dla innych obowiązek poszanowania oraz, w przy-
padku niesprawiedliwego uszczerbku lub naruszenia, obowiązek
przywrócenia stanu poprzedniego (np. przywrócenia dobrej opi-
nii), a gdyby nie było to możliwe, obowiązek wypłaty odszkodo-
wania.
– 74 –
– 75 –
Spójrzmy na to zagadnienie z innej perspektywy. Co zdarzyło-
by się, gdyby założenie pozytywistów, że nie istnieją prawa z ty-
tułów naturalnych, było prawdziwe? Nie da się zaprzeczyć, że
człowiek ma prawo do dóbr nierozerwalnie związanych ze swym
bytem, gdyż są one powszechnie uznawane. Wszystkie porządki
prawne – w sposób mniej lub bardziej doskonały, w szerszym bądź
węższym zakresie – przyznają prawo do życia (karalność zabójstwa
i morderstwa oraz zapobieganie tym przestępstwom ze strony po-
licji), prawo do integralności cielesnej (przestępstwo jej narusze-
nia), prawo do wolności (przestępstwo porwania dla okupu oraz
podobne), prawo do dobrej opinii (przestępstwa zniesławienia
i zniewagi) itd. Skoro takie prawa istnieją, co zdarzyłoby się, gdy-
byśmy uznali je za wyłącznie pozytywne? Oznaczałoby to, że przy-
sługują one osobie jedynie dlatego, że społeczeństwo przyznało je
za pomocą prawa pozytywnego, nie zaś z samej jej istoty, lub też że
przyczyna niesprawiedliwości (przypomnę, iż wcześniej mówiłem,
że sprawiedliwość i niesprawiedliwość następują po prawie, pra-
wo jest uprzednie względem sprawiedliwości) wynikałaby tylko
i wyłącznie z prawa pozytywnego. Przed jego wprowadzeniem
albo w przypadku jego braku zabójstwo nie byłoby niesprawiedli-
we, podobnie jak naruszenie integralności cielesnej albo zniesła-
wienie. Przed pojawieniem się prawa pozytywnego lub gdyby go
zabrakło, człowiek nie byłby panem swego życia ani swego ciała,
ani nie miałby prawa do dobrej opinii. Kain nie popełniłby żadnej
niesprawiedliwości. Nawet więcej, jeśli przyczyna niesprawiedli-
wości zamachów na takie dobra tkwiłaby w prawie pozytywnym,
gdy pozwalałoby ono je naruszać – jak w niektórych ustrojach
politycznych – nie istniałaby żadna przyczyna niesprawiedliwości.
Zatem zabójstwo zgodne z prawem nie byłoby niesprawiedliwe.
Innymi słowy, nie istniałyby ustroje dyktatorskie, oparte na ucisku
i niesprawiedliwości. Wówczas rację należałoby przyznać sofi stom
ze starożytnej Grecji, dla których sprawiedliwość i cnota były
pustą gadaniną słabych, służącą do ujarzmiania silniejszych; spra-
wiedliwość i prawo stanowiły pułapki, kłamstwa i zaklęcia słabych
i bezsilnych mające na celu oczarować oraz zniewolić silniejszych,
jak powiedział Kalikles. Pozytywizm prowadzi do absurdu. Mor-
derstwo, naruszenie integralności cielesnej, porwanie, zniewaga
itp. są niesprawiedliwe same z siebie, to znaczy, ponieważ naru-
szają dobra, nad którymi człowiek panuje ze względu na sam fakt
bycia osobą. Dobra nieodłącznie związane z istotą człowieka to
prawa naturalne. Tylko zakładając, że występują prawa naturalne,
istniejące przed decyzją społeczeństwa i prawem pozytywnym,
można mówić, że prawa i ustroje polityczne są niesprawiedliwe,
kiedy występują przeciw takim prawom.
b) Z tego, co powiedziałem, wynika jasno, że negacja praw na-
turalnych może opierać się jedynie na odmówieniu człowiekowi
statusu osoby. W taki sposób pojęcie osoby – pociągając za sobą
z defi nicji władanie nad własnym bytem – powoduje z natury,
wobec pozostałych, prawo do własnych dóbr, tak że prawom
naturalnym można przeczyć jedynie, odmawiając człowiekowi
statusu osoby, choćby jednocześnie używało się wielokrotnie tego
słowa, zupełnie – w takim razie – pozbawionego swego szczegól-
nego znaczenia.
Pozytywizm musi bazować na założeniu, że człowiek nie jest
osobą, lecz jedynie przedstawicielem swego gatunku, któremu
ten gatunek – zbiorowość – przyznaje pewne prawa wyłącznie
na podstawie porozumienia społecznego, sformułowanego za
pomocą przepisów ustawy. Porozumienia wyrażonego przy cał-
kowicie subiektywnej ocenie czy postrzeganiu pewnych poten-
cjalnych dóbr, na które istnieje powszechna zgoda. Pewien rodzaj
umowy szczęścia i wolności (myślenie liberalno-mieszczańskie)
albo zwycięstwa określonej rasy (narodowy socjalizm) albo ja-
kiejkolwiek innej ideologii przyjmowanej przez społeczeństwa na
przestrzeni wieków. Odnośnie do naszego tematu nie ma między
nimi istotnych różnic, gdyż łączy je odmowa człowiekowi cha-
rakteru osoby. Tylko w ten sposób można wytłumaczyć założenie,
– 76 –
– 77 –
że człowiek jest wobec innych całkowicie pozbawiony praw, po-
zbawiony wszystkiego, czego nie zapewnią mu przyznane prawa
pozytywne. Każde prawo byłoby wówczas wytworem, darem
ustawodawcy, a koniec końców, społeczeństwa. Nie da się tego
zaakceptować, ponieważ człowiek jest osobą. Osoba to nie istota
pusta, lecz pełna istnienia, nie jest pobawiona wszelkich dóbr,
ale to ona nimi włada i one jej przysługują. Człowiek z natury
występuje wobec innych jako podmiot władania i roszczeń, jako
posiadacz naturalnych tytułów prawnych oraz, odpowiednio,
naturalnych obowiązków.
c) Oprócz tego pozytywizmowi towarzyszy niedająca się usu-
nąć aporia. Według tego kierunku prawo pozytywne to praw-
dziwe i właściwe prawo, jedyne prawo. Jednak by człowiekowi
przysługiwały prawdziwe prawa, musi on posiadać zdolność onto-
logiczną do bycia ich podmiotem. Jeżeli jego byt, jego natura, nie
byłyby zdolne do posiadania praw, przyznanie ich przez prawo
pozytywne byłoby zaledwie złudzeniem. Ponieważ w rzeczywisto-
ści byt nie może uczynić ani otrzymać niczego, do czego nie byłby
ontologicznie zdolny. Słuch nie ujrzy ani wzrok nie usłyszy, czło-
wiek nie przeżyje w środowisku wodnym, ani ryba w lądowym.
Aby zatem prawo pozytywne mogło stanowić prawdziwe prawo,
potrzeba co najmniej, by człowiek miał z natury – ontologiczną –
zdolność do jego posiadania.
Żadne zjawisko kulturowe nie mogłoby pojawić się ani zostać
wynalezione, jeśli brakowałoby przesłanki naturalnej. Przykła-
dowo, różnorodność języków jest zjawiskiem kulturowym, ale
znajduje podstawę w zdolności mowy; bez niej nie istniałby ża-
den język. Przyczyna tego wynika, jak wskazywałem wcześniej,
z niemożności posiadania lub czynienia czegokolwiek, co nie
odpowiadałoby zdolnościom bytu. Kultura opiera się na naturze.
Niemożliwe, by prawo pozytywne przyznało uprawnienie, jeśli
znaczenie prawne – prawo jako takie – nie stanowiłoby przesłanki
naturalnej. Ustawodawca nie mógłby wydać niczego o znaczeniu
prawnym, jeśli ów akt wydania nie byłby osadzony w istocie pra-
wa pochodzącej z natury: brakowałoby przesłanki ontologicznej.
Ustawodawca wydaje ustawy, ponieważ człowiek jest ich natural-
nym odbiorcą; stanowi prawa, ponieważ człowiek jest naturalnie
zdolny do posiadania do nich tytułu. Zdolność ta absolutnie nie
może być wytworem człowieka, gdyż oznaczałoby to akt twórczy
we właściwym sensie: wykreowanie czegoś z niczego, co przekra-
cza możliwości człowieka.
Zdolność do posiadania prawdziwych praw wymaga ontolo-
gicznego statusu osoby, gdyż jedynie byt, który panuje nad sa-
mym sobą, może prawdziwie i właściwie władać nad tym, co
tkwi w jego wnętrzu albo pozostaje na zewnątrz. Byt niebędący
osobą, jak na przykład zwierzę, nie ma praw, lecz siłę i instynkt;
nie stanowiąc o sobie samym – z czego wynika ontologiczny brak
zdolności do posiadania czegoś takiego jak prawa – nie posiada
niczego w znaczeniu prawnym. Zatem jeżeli wyłącznie osoba
jest zdolna do bycia podmiotem prawa, a prawo pozytywne jest
właściwym i prawdziwym prawem, wynika z tego, że człowiek
jest prawdziwą i właściwą osobą. Jednak osoba, ze względu na
to, że stanowi o sobie samej, z natury posiada tytuł do pewnych
praw, co najmniej do tych, które stanowią dobra nieodłącznie
związane z jej bytem; osoba ma tytuł do praw naturalnych, tak jak
wcześniej wspominałem. Albo zatem człowiek jest osobą i w tym
przypadku posiada prawa naturalne, albo nią nie jest, a wówczas
prawa pozytywne nie stanowią właściwego i prawdziwego prawa.
Aporia pozytywistyczna jest nieusuwalna
32
.
2. Istnienie miar naturalnych. Jeszcze bardziej ewidentne, o ile
to możliwe, jest istnienie naturalnej miary tego, co sprawiedli-
we. Miarą prawa nie jest nic innego jak wzajemne dostosowa-
nie należności i świadczenia; czyli, krótko mówiąc, wskazanie
prawa oraz długu. Niekiedy dostosowanie to jest umowne, czyli
pozytywne, ponieważ opiera się na wartościach uzgodnionych
– 78 –
– 79 –
i określonych wolą ludzi. Zatem cenę rzeczy ustalają strony umo-
wy; dostosowanie umówionej ceny do rzeczy to dostosowanie
uzgodnione. Innym razem stosunek wartości określa ustawa. Jed-
nak nie zawsze. To, co sprawiedliwe, wymaga stosunku równości
pomiędzy rzeczami (sprawiedliwość zamienna) albo pomiędzy
rzeczami a osobami (sprawiedliwość rozdzielcza), a równość ta
mierzy się często według natury rzeczy. To, że użyczenie uncji
soli powoduje dług równy uncji soli, nie wynika z ustaleń między
ludźmi, lecz z istoty umowy – użyczenie polega na wydaniu rzeczy
w celu późniejszego zwrócenia jej użyczającemu – oraz z natural-
nej równości: uncja soli jest równa uncji soli. To, że proporcjo-
nalne traktowanie dwóch pacjentów polega na podaniu jednemu
leku A, drugiemu zaś leku B, nie jest umową ludzką, ale proporcją
wywołaną odmiennością chorób lub zróżnicowaną reakcją orga-
nizmu na lekarstwa.
Sama miara pozytywna bywa niekiedy ograniczana przez mia-
rę naturalną, która ze względu na pewien stopień niedookreś-
lenia pozostawia margines dla działania ludzkiej woli. Zatem
pożyczkom odpłatnym mogą towarzyszyć odsetki umowne, ale
podniesienie ich stopy może okazać się nadmierne i powodować
niesprawiedliwość (lichwa). Cena w umowie sprzedaży podlega
ustaleniom, ale nie może znacznie odstępować od średniej warto-
ści rynkowej, gdyż wówczas okazałaby się niesprawiedliwa jako
zbyt niska (laesio enormis) albo zbyt wysoka, a w obu przypad-
kach powstałby obowiązek wyrównania szkody lub zadziałałyby
inne środki przewidywane zwykle przez prawo pozytywne.
Zasadniczo można stwierdzić, że równość wartości zwykle
pozostawia miejsce na dostosowanie pozytywne lub umowne,
a równość rozumiana jako tożsamość lub równość właściwości
podlega mierze naturalnej. Z jasnej przyczyny: wartość zakłada
dokonywanie subiektywnych ocen, dostosowywanych do siebie
w drodze umowy albo, ewentualnie, przez ogólną ocenę zbioro-
wości (średnia wartość) lub na mocy przepisów ustawy (wartość
ustawowa). Natomiast tożsamość i właściwości to cechy obiek-
tywne, wymierzalne i porównywalne ze swej istoty, podlegające
dostosowaniu w sposób naturalny.
§ 3. MIEJSCE NATURY LUDZKIEJ
I NATURY RZECZY W OKREŚLANIU,
CO SPRAWIEDLIWE Z NATURY
W toku rozważań nad prawami i obowiązkami naturalnymi
nawiązywałem niekiedy do natury ludzkiej, kiedy indziej zaś do
natury rzeczy. Wypada zatem postawić pytanie, czy te pojęcia –
natura ludzka oraz natura rzeczy – mogą być używane zamiennie,
czy może każde z nich ma odrębne znaczenie. Co znaczy określe-
nie naturalny odnośnie do prawa naturalnego, tytułu naturalne-
go, naturalnej miary: coś właściwego dla natury ludzkiej czy dla
natury rzeczy?
a) Ostateczną podstawą każdego prawa, czy to naturalnego,
czy pozytywnego, jest osobowy charakter człowieka, status osoby
przypisywany człowiekowi. Osobowy charakter to forma bytu
człowieka, innymi słowy, jego intensywność właściwa dla istoty
człowieczeństwa. Jako intensywność bytu, osobowy charakter
dotyczy samej istoty człowieka, a w odniesieniu do ludzkich dzia-
łań, które pozostają w bezpośrednim związku z prawem, dotyczy
tej istoty jako zasady działania. Ową istotę jako zasadę działania
nazywamy naturą ludzką. Podstawą każdego prawa jest zatem
natura człowieka.
Natura człowieka przywołuje tutaj świadomość metafi zyczną,
gdyż odpowiada ludzkiemu istnieniu w sensie jego ostatecznej isto-
ty. Samo poznanie empiryczne nie wystarcza, by dać pełen obraz
osoby ludzkiej. Nawet więcej, pojęcie osoby ludzkiej wymyka się
wiedzy ograniczonej do zjawisk, gdyż jest zakorzenione w uczest-
niczeniu w bycie, który stanowi pojęcie typowo metafi zyczne.
– 80 –
– 81 –
Stąd bezużyteczność prób mówienia o osobie ludzkiej w sposób
odnoszący się do doświadczeń i zjawisk. Użycie terminu osoba
ludzka w świetle redukcji empirycznej czy fenomenologicznej po-
zbawione jest szczególnego znaczenia, ponieważ nie obejmuje idei
bytu panującego nad sobą samym; wówczas nie da się uchwycić
praw naturalnych, a termin „prawa przyrodzone” i inne podob-
ne – o których mówią międzynarodowe deklaracje i zbiory praw
człowieka – stają się wyrażeniami pustymi, odnoszącymi się jedynie
do ludzkich ustaleń i wartości umownych. W ten sposób człowieka
odziera się z tego, co w dziedzinie prawa przysługuje mu w sposób
najbardziej podstawowy ze względu na jego własną kondycję oraz
strukturę ontologiczną, ze względu na jego ludzką naturę.
Ponadto, skoro prawa naturalne – coś sprawiedliwego z na-
tury – faktycznie istnieją, innymi słowy, stanowią treść rzeczywi-
stych i określonych stosunków prawnych, czyli stosunków spra-
wiedliwości, redukcja do poziomu zjawisk – na którą powołują się
pozytywiści – przekreśla jeden z podstawowych elementów sztuki
prawa. Na wiedzę prawniczą, poza poziomami doświadczeń i zja-
wisk, składa się poziom ontologiczny.
b) Tak samo jak w przypadku podstawy prawa, przymiotnik
naturalny w odniesieniu do tytułu wskazuje na naturę ludzką. Jak
wspominałem, prawa oparte na tytule naturalnym to dobra nie-
rozłącznie związane z bytem człowieka. Człowiek posiada tytuł
do tych dóbr ze względu na swój status osoby jako byt panujący
nad sobą samym i wskutek tego nad swym otoczeniem. Są to więc
prawa, których tytuł oparty jest na naturze ludzkiej.
c) Miara tego, co sprawiedliwe, to – zaznaczmy raz jeszcze –
wzajemne dostosowanie rzeczy do rzeczy (sprawiedliwość za-
mienna) albo rzeczy do osoby (sprawiedliwość rozdzielcza);
z tego powodu nie odnosi się do natury ludzkiej, lecz szerzej, do
natury rzeczy.
Ponieważ chodzi o dostosowanie pomiędzy tym, co nazywa-
my naturą rzeczy, należy odnieść się do czynników podlegają-
cych ocenie lub dających się zmierzyć; chodzi o ilość, jakość itd.
Wyrażenie „natura rzeczy” nie oznacza w tym przypadku istoty
jako zasady działania – choć również ją zawiera – lecz przyjmuje
szersze znaczenie, gdyż miarą rzeczy jest nie tylko ich istota, ale
również inne czynniki ontologiczne. Cytowane wyrażenie ozna-
cza po prostu byt rzeczy i to, co do niego należy: naturalny znaczy
w tym wypadku ontologiczny. A obejmuje zasadniczo: cel, ilość,
jakość, stosunek oraz czas.
a) Cel – w pierwszej kolejności – jest miarą rzeczy samych
w sobie, gdyż ich struktura mierzy się według celu, od które-
go zależy doskonałość rzeczy; np. rzecz jest piórem, ponieważ
przeznaczono ją do pisania i jako narzędzie przeznaczone do
pisania – jako pióro – jest tym doskonalsza, im lepiej pisze. Przed-
miot ze złota w kształcie pióra, choćby był bardzo piękny, jeśli
nie jest zdatny do pisania, co najwyżej będzie imitacją pióra –
piórem zredukowanym do bycia ozdobą. Po drugie, cel jest miarą
jednych rzeczy w stosunku do drugich; niekiedy ze względu na
ontologiczną relację pomiędzy nimi, jak w przypadku rzeczy,
które dopełniają się w sposób podporządkowany osiągnięciu celu,
innym razem cel zmienia rodzaj rzeczy, przykładowo, obcięcie
części ciała ze względów leczniczych (np. ramienia dotkniętego
gangreną) stanowi prawo, które nie istniałoby, gdyby cel tej czyn-
ności był inny (np. uniknięcie służby wojskowej); jednocześnie
cel może zmieniać wartość rzeczy: dostosowanie do siebie dwóch
monet nie jest tym samym, jeśli porównać je z perspektywy celu
gospodarczego: w obiegu banknot o nominale tysiąca peset ma
wartość równą dziesięciu banknotom o nominale stu peset, albo
z uwzględnieniem celu kolekcjonerskiego (w tym przypadku je-
den banknot o nominale tysiąca peset może być wart więcej niż
dziesięć banknotów po sto peset). W szczególności cel wpływa
na sprawiedliwość rozdzielczą, zgodnie z tym, co dostrzegliśmy
wcześniej, gdyż osoby i rzeczy mierzy się podług przeznaczenia
dzielonych dóbr oraz stosunku osób do tego przeznaczenia.
– 82 –
– 83 –
b) Ilość oraz jakość to kryteria dostosowywania do siebie rze-
czy. Ilość zatem porządkuje je według równości numerycznej:
dwa półkilowe worki surowca są równe pod względem wagi jed-
nemu kilogramowemu workowi tego samego surowca. Jakość
natomiast przyrównuje do siebie same rzeczy: konia wyścigowego
nie da się porównać z koniem pociągowym; ale miejsce konia
wyścigowego może zająć inny koń wyścigowy o podobnych wła-
ściwościach, ponieważ da się je porównać.
c) Stosunek mieści się także we wspomnianym wcześniej sze-
rokim znaczeniu terminu „natura rzeczy”. Przez stosunek mierzy
się niektóre prawa i obowiązki powstające z uwagi na względ-
ne położenie jednego podmiotu wobec innych lub jednej rzeczy
wobec innych. Tak dzieje się w przypadku praw i obowiązków
właściwych dla stosunków między rodzicami a dziećmi.
d) Wreszcie naturalnym czynnikiem wzajemnego dostosowa-
nia praw i obowiązków może być czas. Istnieją prawa i obowiązki
ograniczone w czasie (np. obowiązki rodziców zazwyczaj zmniej-
szają się wraz z dojściem dziecka do pełnoletniości), początek ko-
rzystania z niektórych praw bywa określony w czasie (np. prawo
do zawarcia związku małżeńskiego) itp. Nie ulega wątpliwości, że
czas, którym mierzy się prawa naturalne, jest nieodłącznie zwią-
zany z dobrami, które takie prawa zawsze stanowią.
§ 4. KLASYFIKACJA PRAW NATURALNYCH
Podziału praw naturalnych można dokonać na dwa sposoby,
które przedstawię poniżej.
1. Prawa pierwotne i prawa wtórne
Prawami naturalnymi pierwotnymi nazywamy prawa, któ-
re wywodzą się z samej natury ludzkiej, i dlatego są właściwe
wszystkim ludziom na każdym etapie historii ludzkości. Nato-
miast wtórne prawa naturalne wynikają z natury ludzkiej odnie-
sionej do sytuacji stworzonych przez człowieka.
Przykładowo, zarówno prawo do życia, jak i pochodne od
niego prawo do poddania się leczeniu, by je utrzymać, to prawa
pierwotne; prawo do obrony koniecznej natomiast ma charakter
wtórny, gdyż z natury człowieka wynika pokój między ludźmi, nie
zaś niesprawiedliwy zamach na czyjeś życie powodowany ludzką
wolą: wskutek zamachu dokonanego przez człowieka powstaje
prawo do obrony koniecznej jako wtórny przejaw prawa do życia.
Gdy ludzkość zaczęła prowadzić wojny, pojawiły się w ich kontek-
ście pewne wtórne prawa naturalne. Istnieje wiele innych sytuacji
stworzonych przez człowieka, z których wynika taki rodzaj praw
naturalnych. Ponieważ, tytułem przykładu, ludzie zorganizowali
się w różne państwa (lub podobne struktury), rodzi się z tego sze-
reg naturalnych praw jednostki (np. naturalne prawa cudzoziemca)
lub państw (np. niepodległość) w kontekście zwanym międzyna-
rodowym. To samo można powiedzieć o umowach, czynnościach
handlowych albo o osiągnięciach technologicznych.
Znaczenie powyższego rozróżnienia uwidacznia się we wpły-
wie, jaki na prawa te wywiera bieg historii, wpływie bardziej
usprawiedliwionym w odniesieniu do praw wtórnych, ponieważ
ze względu na zmienność tworzonej przez człowieka sytuacji hi-
storycznej, zarówno tytuł, jak i zasięg tych praw, mogą ulec zmia-
nie. Typowym i znanym przykładem jest lichwa; dopóki pieniądz
miał jedynie wartość wymienną, nie istniało prawo do pobiera-
nia odsetek z tytułu pożyczki (choć, owszem, istniało z innych
tytułów), kiedy jednak pieniądz przemienił się w kapitał, prawo
do odsetek stało się możliwe. Można przytoczyć wiele innych
przykładów, choćby niepodległość i suwerenność narodów two-
rzących państwa; niepodległość i pełna suwerenność wydają się
ich prawem naturalnym. Jednak w obliczu ewolucji historycznej
zmierzającej ku budowaniu struktur ponadpaństwowych, w któ-
– 84 –
– 85 –
rych pełna suwerenność może być coraz bardziej ograniczana,
wyraźnie zmniejsza się zakres tego prawa naturalnego. Ponieważ
chodzi tu o wtórne prawo naturalne, w zakresie okoliczności wa-
runkujących jego istnienie zależne od sytuacji historycznej oraz
od woli człowieka, możliwa jest jego ewolucja. Ostatni przykład:
prawo do życia w postaci prawa do obrony koniecznej może
w niebezpiecznych czasach lub na obszarach zagrożenia obejmo-
wać noszenie ze sobą broni, która mogłaby do obrony posłużyć,
ale może także wykluczać posiadanie broni w czasach oraz miej-
scach, w których bezpieczeństwo obywateli jest w sposób wystar-
czający gwarantowane przez władze publiczne.
2. Prawa główne i prawa pochodne
Prawa pierwotne dzielą się na główne i pochodne. Głównymi
prawami naturalnymi nazywamy prawa, które odnoszą się do
podstawowych dóbr przynależnych naturze ludzkiej i które odpo-
wiadają jej podstawowym skłonnościom; pochodnymi prawami
naturalnymi nazywamy uboczne formy i przejawy praw pierwot-
nych. Przykładowo, prawo do życia jest prawem pierwotnym,
z którego wywodzą się prawo do pożywienia, prawo do opieki
medycznej itd. Prawem pierwotnym jest prawo do założenia ro-
dziny, którego pochodne stanowią prawo do swobodnego wybo-
ru małżonka, prawo do posiadania dzieci itd.
Istota tego rozróżnienia polega, podobnie jak w poprzednim
przypadku, na różnym wpływie wywieranym na jedne i drugie
prawa przez bieg historii. Podczas gdy prawa pierwotne są stałe
i niezmienne, prawa wtórne podlegają zmianom co do zakresu,
gdyż w dużej mierze zależą od warunków historycznych. Zatem
prawo do pożywienia albo prawo do edukacji ma szerszy zakres
na obszarach bardziej rozwiniętych niż na tych o mniejszym stop-
niu rozwoju.
§ 5. DOBRA I MIARY PRAWA NATURALNEGO
W dalszym toku wywodu należałoby zapytać o dobra stano-
wiące prawa naturalne oraz o ich miary. Jakie dobra są prawami
naturalnymi? – to pierwsze pytanie, po którym następuje kolejne:
Kiedy miara prawa ma charakter naturalny?
1. Jakie dobra są prawami naturalnymi
W tej kwestii decyduje kryterium ogólne obejmujące wszystkie
rodzaje praw naturalnych: prawo naturalne to każde dobro należ-
ne człowiekowi ze względu na ludzką naturę. Jeśli chodzi o coś
sprawiedliwego z natury, prawem naturalnym będzie każda sytu-
acja, w której dług i odpowiadające mu roszczenie nie pochodzą
od woli człowieka, lecz z samej jego natury. Nie wydaje się, by
mogło istnieć dokładniejsze kryterium odnoszące się do wszyst-
kich praw naturalnych. Da się natomiast sprecyzować w stosunku
do pierwotnych praw naturalnych kryterium dotyczące pozosta-
łych praw w sposób pośredni.
Zwięźle można stwierdzić, że dobrami stanowiącymi pierwot-
ne prawa naturalne są: a) dobra składające się na istotę człowieka,
jego zdolności i skłonności; b) działania zmierzające do osiągnię-
cia naturalnych celów człowieka; c) dobra stanowiące przedmiot
tych działań.
Ponieważ osoba jest bytem panującym nad sobą samym, wyda-
je się oczywiste, że z tytułu naturalnego przysługują człowiekowi,
jako prawa, dobra składające się na jego istotę: życie, ciało, zdol-
ności oraz skłonności. Ale człowiek jest jednocześnie bytem dy-
namicznym, innymi słowy, bytem podporządkowanym pewnym
celom oraz ukierunkowanym na nie; dlatego działanie – czynie-
nie – stanowi doskonałość człowieka (jego spełnienie). Działania
odpowiadające naturalnym celom człowieka, jako zmierzające
do ich osiągnięcia, wyrażają ludzką naturę, gdyż biorą z niej swój
– 86 –
– 87 –
początek; stanowią zatem prawa naturalne. Jednocześnie działa-
nia te dotyczą rzeczy i dóbr zewnętrznych, bez których stają się
niemożliwe lub pozbawione sensu, z czego wynika, że przedmiot
działania to konieczny element praw naturalnych; on sam jest
prawem naturalnym. Tak też prawem naturalnym jest jednocze-
śnie czynność jedzenia oraz pokarm jako dobro stanowiące prawo
naturalne.
Wskazałem właśnie kryterium określenia, które jako wynika-
jące z ludzkiej natury, ma charakter stały i niezmienny. Tym nie-
mniej zmienny w czasie jest katalog dziedzin stanowiących prawa
naturalne. Zmienność tę nietrudno dostrzec. Wystarczy zauwa-
żyć, że z biegiem czasu znajomość praw naturalnych rozwij ała się;
w epokach nam najbliższych skatalogowano prawa naturalne po-
znane wcześniej jedynie w sposób bardzo niedoskonały, a także te
całkowicie nieznane. Każdy współczesny zbiór praw naturalnych
określanych jako prawa podstawowe lub prawa człowieka zawie-
ra prawa lub ich aspekty, o których w minionych czasach niemal-
że w ogóle nie wspominano. Również współcześnie ich katalog
może różnić się w zależności od autora. Zmienność ta ma wiele
przyczyn, spośród których wymienię poniżej najważniejsze.
Pierwszą przyczynę stanowi wiedza; choć natura człowieka
oraz jej cele są znane w stopniu podstawowym wszystkim lu-
dziom, niewątpliwie można tę wiedzę wzbogacać i pogłębiać,
odkrywając w ten sposób aspekty wcześniej w pełni niepoznane.
Lepsza znajomość ludzkiej natury prowadzi do większej i bar-
dziej uporządkowanej wiedzy na temat praw naturalnych. W tym
wciąż trwającym procesie poznawczym następują okresy postępu
i zastoju.
Po drugie zmienność katalogów praw naturalnych wynika
z wymiaru historycznego charakterystycznego dla praw pochod-
nych oraz wtórnych. Ponieważ tak czy inaczej zależą one od sy-
tuacji historycznej, ich liczba podlega zmianom z biegiem czasu.
Aby zrozumieć to dokładnie, należy przypomnieć sobie, że pra-
wa naturalne są rzeczywistymi i konkretnymi prawami – nie zaś
abstrakcyjnymi założeniami – i wskutek tego zależą od istnienia
w określonym czasie dóbr, które je stanowią, albo od okoliczno-
ści, które mogą stanowić ich przesłankę. Nie ma sensu rozprawiać
o prawie do kształcenia wyższego wśród ludów prymitywnych.
Gdzie brakuje rzeczy, nie istnieje też prawo naturalne. Zmienność
ta jest podporządkowana udoskonalaniu się celów człowieka,
nie występuje zaś w stosunku do pierwotnej i podstawowej jego
istoty.
Wreszcie zmienność katalogów praw naturalnych może znaj-
dować podstawę w wielości kryteriów naukowych stosowanych
do ich systematyzacji. Na przykład swoboda sumienia obejmuje,
według niektórych, wolność wyznania, zdaniem innych zaś są to
dwa odrębne prawa.
2. Naturalna miara prawa
Na drugie pytanie, które postawiłem na początku – kiedy
miara prawa ma charakter naturalny? – nie można udzielić od-
powiedzi w inny sposób, niż za pomocą kryterium ogólnego:
miara prawa ma charakter naturalny zawsze wtedy, gdy równość
między rzeczami albo między osobami a rzeczami da się wyzna-
czyć za pomocą wskaźników obiektywnych, nie zaś w wyniku su-
biektywnych ocen. Owe wskaźniki obiektywne są zróżnicowane,
dlatego, zasadniczo, przedstawione kryterium ogólne nie daje się
zredukować do kryteriów szczegółowych. Można jednak wskazać
w sposób niewyczerpujący, że wspomniane obiektywne czynniki
to przede wszystkim: cel, ilość, jakość, stosunek oraz czas, do
których odnosiłem się wcześniej. Natomiast ze swej istoty nie
należy do nich wartość, która jest oceną obiektywną. Kiedy jed-
nak wartość da się w pewien sposób zobiektywizować, może stać
się miarą naturalną, w takim zakresie, w jakim można wskazać
obiektywną równość wartości.
– 88 –
– 89 –
§ 6. ZALEŻNOŚĆ POMIĘDZY NATURĄ LUDZKĄ
I UPŁYWEM CZASU A TYM, CO SPRAWIEDLIWE
Z NATURY
Zależność pomiędzy naturą a historią w stosunku do prawa,
a ściślej, w stosunku do prawa naturalnego, to jedno z najczęściej
podejmowanych zagadnień. Począwszy od stosunkowo odległych
czasów, zakładając zmienność prawa naturalnego, różni autorzy
podejmowali ten temat; jednak najwięcej uwagi poświęcono mu
współcześnie
33
. Niemniej w przeprowadzanych badaniach obiera-
no za główny punkt odniesienia normy prawne (a w szczególności
normy prawa naturalnego), które w tym momencie nie będą nas
zajmować. Poniżej przeanalizujemy możliwy wymiar historyczny
tego, co sprawiedliwe z natury, czyli rzeczy przypisanych człowie-
kowi z tytułu naturalnego i według naturalnej miary. Nie chodzi
więc o zmienność norm prawa naturalnego, ale o wpływ wymiaru
historycznego na rzeczy, które z natury są sprawiedliwe. Ponadto,
ze względu na wprowadzający charakter niniejszej pozycji, ogra-
niczę się do kilku krótkich spostrzeżeń.
1. Natura a upływ czasu
Natura ludzka stanowi istotę człowieka jako zasada działania.
Istota to owo coś, dzięki czemu człowiek jest właśnie człowie-
kiem, dlatego tam, gdzie istnieje człowiek, występuje też jego
istota. To logiczne, że istota nie może podlegać zmianom wraz
z upływem czasu, a to z oczywistej przyczyny: jeśli istota – natu-
ra – podlegałaby zmianom w czasie, zmieniałby się sam człowiek
jako taki; podmiotem zmian historycznych byłoby człowieczeń-
stwo, coś, co czyni człowieka człowiekiem. Z tego wynikałoby, że
w obliczu zmiany, jaka zaszła w istocie, nie byłoby już człowieka,
lecz inny byt, różniący się niewiele albo znacznie, jednak – nieza-
leżnie od tego, jak bardzo niewiele i jak bardzo znacznie – inny.
Wówczas nie mówilibyśmy już o historii człowieka, ale o ewolucji
gatunków. Na przestrzeni czasu gatunek ludzki ustąpiłby innemu
gatunkowi, ten jeszcze innemu, i tak kolejno, co stoi w sprzeczno-
ści z naszym najbardziej podstawowym doświadczeniem. Historia
to historia człowieka. Człowiek jako pojęcie zbiorowe i czło-
wiek jako jednostka stanowią połączenie niezmiennej natury oraz
zmian wynikających z upływu czasu.
Mając na względzie powyższe uwagi nie należy mylić prze-
kształcenia z upływem czasu. Kiedy byt ulega przekształceniu, sta-
je się innym bytem; drzewo, na skutek pracy artysty, może prze-
mienić się w rzeźbę: przestaje jednak być drzewem. Natomiast
historyczność jest zmianą tego samego bytu i dlatego pozostawia
niezmieniony rdzeń lub też fundament. Człowiek z biegiem cza-
su zmienia się z dziecka w starca, ale zachowuje swą tożsamość.
Każdy z nas doświadczył na sobie upływu czasu; zmiana dotyczy
trwałego ja, nie zachodzi przemiana w inny byt, lecz przemiana
w tym samym bycie. Człowiek sam się zmienia. Upływ czasu –
historyczność to zmiana przy zachowaniu tożsamości.
Zmiany historyczne nie wpływają na naturę, lecz w niej tkwią,
ponieważ czas jest wymiarem naturalnym: czas istnieje w na-
turze. Natura nie daje się oddzielić od historii. Dlatego to, co
sprawiedliwe z natury – prawa naturalne – nie stanowią elementu
historii, ale to ona jest ich wymiarem. Jest wymiarem w dwojaki
sposób: a) jako prawa rzeczywiście istniejące, prawa naturalne
są zakotwiczone w czasie, w historii; nie stoją ponad czasem ani
poza nim, ale wpisują się w bieg czasu i historii, tak jak w historię
wpisuje się osoba ludzka; b) w zakresie, w jakim, zważywszy na
dostosowanie do siebie rzeczy albo osób i rzeczy, zmiana na nie
wpływa. Bardziej interesujące jest to drugie zagadnienie, toteż
poświęcę mu dalsze rozważania.
– 90 –
– 91 –
2. Oddziaływanie upływu czasu na to,
co sprawiedliwe z natury
Analizując zależność między naturą a historią w stosunku do
tego, co sprawiedliwe z natury, możemy ustalić następujące za-
sady.
a) Historia nie ma wpływu na podstawę praw naturalnych. Po-
wiedzieliśmy już wcześniej, że podstawą tego, co sprawiedliwe –
każdego prawa – jest właściwy dla człowieka status osoby. Status
ten jest równy i taki sam dla każdego człowieka, pozostając poza
wpływem czasu. Nie jest się bardziej osobą w wieku dojrzałym
niż w dzieciństwie, ani też człowiek żyjący w średniowieczu nie
był mniej osobą niż człowiek współczesny. Każde prawo istnieje
u swej podstawy w taki sam sposób i z taką samą intensywnością,
niezależnie od biegu historii.
b) Czas nie wpływa na posiadanie tytułu do praw natural-
nych, ponieważ tytuł jest nierozerwalnie związany z ludzką natu-
rą; może jednak oddziaływać na przejawy oraz skuteczność tych
praw. Z perspektywy prawa podmiotowego można powiedzieć,
że nie wpływa na posiadanie tytułu, ale na jego wykonywanie.
1.°) Oddziaływanie na przejawy prawa dotyczy dóbr w spo-
sób naturalny zależnych od upływu czasu. Przykładowo, prawo
do założenia rodziny odnosi się do dobra naturalnie podległego
biegowi czasu; inaczej przejawia się w dzieciństwie, inaczej zaś
po osiągnięciu dojrzałości. Dla dziecka prawo do założenia ro-
dziny przekłada się w pewnych aspektach na prawo do integral-
ności cielesnej, do edukacji itd., nie zaś na prawo do zawarcia
małżeństwa; po osiągnięciu odpowiedniego wieku z prawa do
założenia rodziny wynika prawo do wyboru małżonka, prawo
do wstąpienia w związek małżeński, a – po jego zawarciu – ogół
praw nieodłącznie związanych z życiem rodziny. To samo można
odnieść do prawa do pracy; w młodości prawo to odzwierciedla
się w prawie do nauki, następnie w prawie do podjęcia i wyko-
nywania pracy zarobkowej, w podeszłym wieku zaś w prawie do
świadczeń emerytalnych.
Upływ czasu oddziałuje wyłącznie na sposób posiadania ty-
tułu, ani go nie pozbawia, ani też nie przyznaje, gdyż tytuł jest
nierozerwalnie związany z naturą człowieka; tam, gdzie istnieje
natura ludzka, tam, gdzie istnieje status osoby ludzkiej, tam ist-
nieje tytuł prawny. Równocześnie oddziaływanie upływu czasu
ogranicza się jedynie do tego, na co w sposób naturalny może on
wywierać wpływ.
2.°) Upływ czasu może wykluczać albo zawieszać skuteczność
tytułu, ale nie samo jego istnienie. Takie wykluczenie albo zawie-
szenie skuteczności tytułu zachodzi, w odniesieniu do podmiotu:
a’) Kiedy występuje naturalny brak zdolności; np. poważna cho-
roba albo upośledzenie, w odniesieniu do pracy; b’) Kiedy pod-
miot stawia się w sytuacji, która znosi dług odpowiadający jego
prawu; np. jeśli jedna osoba dokonuje zamachu na życie drugiej,
osoba zaatakowana nie ma – w czasie zamachu – obowiązku po-
szanowania życia agresora (obrona konieczna). Ponieważ upływ
czasu jedynie wyklucza albo zawiesza skuteczność tytułu, a nie
sam tytuł, nierozerwalnie związany z naturą człowieka, gdyż tam,
gdzie istnieje natura, istnieje też tytuł. Kiedy kończy się sytu-
acja powodująca wykluczenie lub zawieszenie, skuteczność tytułu
w całości odżywa; zatem poza samym momentem zamachu nie-
sprawiedliwie atakujący ma prawo do życia i nie może zostać go
pozbawiony przez ofi arę swej agresji.
W odniesieniu do przedmiotu tytuł staje się nieskuteczny ze
względu na jego brak, tak jak dzieje się to z pożywieniem w sytu-
acjach, gdy jego ilość jest znikoma.
Kolizja praw dwóch różnych podmiotów nie wpływa na tytuł
do nich ani na jego skuteczność; może jedynie wykluczyć albo za-
wiesić wynikający ze sprawiedliwości obowiązek wspierania czy-
jegoś prawa. W przypadku kolizji obowiązek wspierania czyjegoś
prawa zachowuje wyłącznie aspekt cnoty moralnej (np. solidar-
– 92 –
– 93 –
ności, dobroczynności); ze sprawiedliwości nie wynika zamach
na czyjeś prawo, ale odwołanie się do dobrowolności pośredniej
przy wykonywaniu własnego prawa.
c) Upływ czasu może oddziaływać w dużym stopniu na miarę
praw naturalnych. Wcześniej już wskazywałem przyczynę: po-
nieważ miara prawa jest dostosowaniem rzeczy do rzeczy albo
osoby do rzeczy, upływ czasu może wywoływać zmiany w sto-
sunkach pomiędzy rzeczami albo pomiędzy rzeczami a osobami.
Zatem w rzeczywistości ani osoby, ani rzeczy nie istnieją w czystej
naturze, ale są uwarunkowane historycznie. Zasada niepodlega-
nia wpływom ani irrealizmu, ani historycyzmu – dwóch postaw
sprzecznych z prawdziwą sztuką prawa naturalnego – nie oznacza
utraty z pola widzenia tego, że upływ czasu wpływa jedynie na
aspekty poddane jego wymiarowi (ilość, jakość i stosunek).
Upływ czasu może oddziaływać na miarę praw naturalnych
zależnie od otoczenia oraz stanu osoby.
1.° Otoczenie wpływa w sposób modyfi kujący na miarę prawa
w zakresie, w jakim dobra, które w każdym określonym momencie
historycznym stanowią prawo naturalne – rzeczywiste i istniejące,
mogą ulegać zwiększeniu bądź zmniejszeniu pod względem ilości
lub jakości. Oczywiście istnieją prawa naturalne niepodlegające
czynnikowi czasu: na przykład prawa małżeńskie pozostają takie
same w każdym momencie, niezależnie od otoczenia. Nie ulega
jednak wątpliwości, że istnieją prawa naturalne poddane wpły-
wowi otoczenia: na przykład prawo do ochrony zdrowia oraz do
pożywienia. Rozwój medycyny rozszerzył miarę – podkreślam
raz jeszcze, konkretną i rzeczywistą, nie zaś abstrakcyjną – prawa
do pozostawania w zdrowiu; dziś prawo to obejmuje dobra – leki
oraz środki terapeutyczne – o których nawet nie pomyślano by
w ubiegłych stuleciach. Podobnie naturalne prawo do pożywienia
oznacza w czasach postępu i rozwoju jakość – a nawet ilość – po-
żywienia, których zapewnienie byłoby niemożliwe – i dlatego nie
stanowiły określonego i rzeczywistego prawa – w innych czasach
i okolicznościach. To samo możemy odnieść do prawa do nauki
i w ogóle do wszystkich praw związanych z jakością życia
34
.
2.°) Mówiąc o stanie osoby, nie mam na myśli stanu w rozu-
mieniu prawa cywilnego albo kanonicznego, lecz typ człowieka
powstały w wyniku ewolucji historycznej w drodze procesu kul-
turowego i cywilizacyjnego. Kultura i cywilizacja nie powodują
jedynie zwiększenia się wiedzy i środków, ale również podniesie-
nie poziomu duchowego oraz moralnego, rozwinięcie wrażliwo-
ści, zmiany mentalności, nawyków indywidualnych itd. Zacho-
dzi zmiana typu człowieka. Czy oddziałuje to na miarę tego, co
sprawiedliwe? Istnieją dziedziny, które bez wątpienia nie ulegają
wpływom tego czynnika historycznego: na przykład wszystkie
mierzone naturą ludzką samą w sobie. Inne natomiast podda-
ją się temu wpływowi; jedną z dziedzin, w których miara tego,
co sprawiedliwe, najbardziej podlega oddziaływaniu czasu, jest
prawo karne: kary sprawiedliwe i proporcjonalne względem wie-
lokrotnych przestępców mogą okazać się niesprawiedliwe i nie-
proporcjonalne dla przestępcy przypadkowego; system represji
obowiązujący w okresach i okolicznościach społecznych o wy-
sokim wskaźniku przestępczości może być niesprawiedliwy, jako
nadmierny, w społeczeństwach oraz czasach odznaczających się
niewielką przestępczością. Dotyczy to bardzo różnorodnych dzie-
dzin: prawa pozostające pod wpływem wspomnianego czynnika
to, tytułem przykładu, prawo do kultury, uczestnictwa w rządach
(dobrze wiadomo, że jedynie demokracja stanowi odpowied-
nią – a przez to sprawiedliwą – formę sprawowania rządów na
obszarach o wysokim stopniu cywilizacji i kultury), prawo do czci
(rzeczy naruszające cześć w niektórych środowiskach mogą jej nie
naruszać w innych) itd.
– 94 –
– 95 –
3. Ograniczenia upływu czasu
Ograniczenia upływu czasu określa w sposób obiektywny sama
rzeczywistość. Zasada ich ustalania opiera się na rozróżnieniu
pomiędzy stałym rdzeniem bytów oraz czynnikami poddanymi
wymiarowi czasu (w terminologii arystotelesowsko-tomistycznej
odpowiednio między istotą lub naturą oraz akcydensami). Zmia-
ny zachodzą wyłącznie w ilości, jakości oraz w stosunku; odnoszą
się do wzajemnego dostosowania rzeczy albo osób i rzeczy.
Z tego, co powiedziałem, jasno wynika, że upływ czasu nie od-
nosi się do ludzkiej natury, rozumianej jako taka oraz rozumianej
jako dobra, które ją tworzą, ponieważ natura jest owym stałym
czynnikiem, ze względu na który człowiek jest człowiekiem. Nie
może również odnosić się do zmienności dostosowania do siebie
rzeczy albo rzeczy i osoby w takiej samej sytuacji; takiej samej
sytuacji odpowiada takie samo prawo. Wreszcie, na zmienność
w czasie praw naturalnych nie mogą oddziaływać zmienne oceny
społeczne – wartości – rzeczy, które je stanowią; ocena społecz-
na nie wpływa na prawo naturalne, lecz na jego poszanowanie.
Mniejsze poszanowanie prawa naturalnego związane z niższą oce-
nę społeczną nie zmienia przyczyn niesprawiedliwości, a tylko
wskazuje na niższe poczucie sprawiedliwości w społeczeństwie
w odniesieniu do tego prawa.
§ 7. ABSTRAKCYJNOŚĆ I KONKRETNOŚĆ
PRAW NATURALNYCH
Niekiedy podnoszono, że prawa naturalne są prawami abs-
trakcyjnymi, w takim znaczeniu, że stanowią coś na kształt ogól-
nych ideałów sprawiedliwości lub też odpowiadających jej zasad
i wartości. Tak czy inaczej prawom naturalnym nadawano cha-
rakter abstrakcyjny: prawo do nauki, prawo rodziny do wsparcia
ze strony państwa itd. W ten sposób ludzie doświadczający nędzy
i wykluczenia mieliby prawa abstrakcyjne, ale nie przysługiwało-
by im żadne konkretne prawo.
Idei tej – która jest wynikiem, między innymi, mylenia prawa
w znaczeniu rzeczywistym z prawem podmiotowym rozumianym
w sposób właściwy dla liberalizmu – można zarzucić, że prawo
abstrakcyjne nie jest prawem, ponieważ prawa to rzeczy rzeczy-
wiste i konkretne, prawdziwie należne posiadającemu do nich
tytuł. Kiedy mówimy o prawach naturalnych, nie odnosimy się
do założeń abstrakcyjnych, lecz do tego, co sprawiedliwe z natu-
ry, innymi słowy, do owych rzeczywistych i konkretnych rzeczy
prawdziwie przypisanych komuś z tytułu natury ludzkiej. Prawa,
o których mowa, to prawa rzeczywiste i konkretne. Zatem, na
przykład, prawo do życia nie ma w sobie nic abstrakcyjnego;
życie każdego człowieka jest tak rzeczywiste i konkretne, jak
rzeczywisty i konkretny jest sam człowiek; w sposób rzeczywisty
i konkretny należy do każdego człowieka. Zamach na życie nie
narusza abstraktu, ale konkretną rzeczywistość.
Wynika z tego wniosek, że zaprzeczenie tym prawom albo
zamach na nie stanowi rzeczywistą i właściwą przyczynę niespra-
wiedliwości. Poszanowanie oraz zaspokajanie tych praw nie jest
zagadnieniem jedynie wolnej gry opcji politycznych lub ścierania
się interesów w społeczeństwie, lecz kwestią niesprawiedliwości
we właściwym znaczeniu tego pojęcia. Nędza i wykluczenie to
niesprawiedliwość. Dlatego społeczeństwo, w którym te prawa
nie są przestrzegane, jest społeczeństwem niesprawiedliwym.
Z tego względu systemy takie jak czysty kapitalizm, socjalizm
marksistowski albo narodowy socjalizm zaliczono do niesprawie-
dliwych.
Ponadto wynika z tego różnica pomiędzy założeniami ogólny-
mi i abstrakcyjnymi, do których prawa naturalne sprowadza na-
uka prawa, oraz prawami rzeczywistymi i konkretnymi, z których
korzystają poszczególni ludzie. Nauka prawa – której część stano-
– 96 –
– 97 –
wi nauka prawa naturalnego – ogólnie odnosi się do płaszczyzny
abstrakcji i mówi „o umowie”, „o sprzedaży”, „o dzierżawie”,
„o administracyjnej czynności prawnej”; analogicznie zatem rów-
nież o „prawie do nauki”, „prawie do ochrony zdrowia” itd. Jed-
nak nie oznacza to ani tego, że umowy są abstrakcyjne, ani tego,
że taki charakter ma prawo do ochrony zdrowia. W prawdzi-
wym życiu występują konkretne umowy sprzedaży, np. podmiot
A kupuje ubranie X za cenę tylu a tylu peset, podobnie minister
wydaje zarządzenie Z albo istnieje pacjent Y i lekarz B w okolicz-
nościach, które pozwalają na zastosowanie konkretnych zabiegów
leczniczych. Prawo do ochrony zdrowia w prawdziwym życiu
obejmuje zespół rzeczywistych i konkretnie dostępnych czynności
medycznych oraz środków leczniczych. Innymi słowy, podążając
za przykładem, prawo do ochrony zdrowia jest, w każdym kon-
kretnym przypadku, prawem do dostępnej opieki, która może być
całkiem inna w dżungli amazońskiej, w państwie rozwij ającym
się oraz w wielkiej metropolii najbardziej rozwiniętych państw.
Bez wątpienia można mówić o określeniach abstrakcyjnych na
forum nauki prawa. Jest to forma konceptualizacji właściwa dla
nauki, ale rzeczywiste prawo nie jest abstrakcją, lecz konkretnym
prawem naturalnym, które przysługuje podmiotowi w określo-
nym kontekście. Owo konkretne prawo powinna ustalić sztuka
prawa w swej szczególnej funkcji rozwiązywania indywidualnych
przypadków.
§ 8. TO, CO POZYTYWNIE SPRAWIEDLIWE
Jako krok poprzedzający analizę zależności pomiędzy tym, co
sprawiedliwe z natury, a tym, co sprawiedliwe pozytywnie – po-
między prawem naturalnym a prawem pozytywnym w rozumie-
niu rzeczywistym – wypada poniżej przedstawić krótkie uwagi
dotyczące tego, co sprawiedliwe pozytywnie, czyli prawa pozy-
tywnego, nie dokonując jednak pełnej analizy, na którą brakuje
tu miejsca.
1. Określenie „pozytywny” oznacza ustanowiony przez czło-
wieka, ustalony wolą ludzi; w konsekwencji tym, co sprawie-
dliwe pozytywnie, czyli prawem pozytywnym, nazywamy ową
rzecz – materialną lub niematerialną – przypisaną podmiotowi na
podstawie tytułu umownego (wynikającego z umowy albo woli
ludzkiej). Innymi słowy, pozytywne jest takie prawo, którego ty-
tuł oraz miara pochodzą z ludzkiej woli i sztuki. Nie zapominajmy
jednak, że, jak wspominałem wcześniej, istnieją prawa mieszane,
częściowo naturalne, po części zaś pozytywne; czyli prawa o ty-
tule pozytywnym i naturalnej mierze oraz prawa o naturalnym
tytule i mierze pozytywnej.
Nawiązywałem powyżej do faktu wynikającego z doświad-
czenia: ludzie dzielą i przypisują sobie dobra, tak samo jak dzieli
je i przypisuje samo społeczeństwo. Wynikiem takiego podziału
jest to, co sprawiedliwe pozytywnie, inaczej prawo pozytywne.
Chodzi więc o rzeczy materialne i niematerialne, których przy-
pisanie – tytuł – wynika z różnorakich decyzji człowieka podej-
mowanych w zakresie podziału i przypisywania dóbr. Źródłem
prawa pozytywnego nie jest natura, lecz konstytutywny akt woli
ludzkiej.
Nie ulega wątpliwości, że wola człowieka dająca początek
prawu pozytywnemu to nie jakakolwiek wola, lecz akt konstytu-
tywny i tym samym akt, który zależy od podmiotu obdarzonego
władzą prawodawczą. Oznacza to, że prawo pozytywne powstaje
na skutek wykonywania władzy, czy to publicznej (np. ustawa),
czy też prywatnej (np. akt darowizny).
Z tego, co powiedziałem, wynika pewna cecha typowa dla
prawa pozytywnego: ponieważ przyczyną jego ustanowienia jest
wola człowieka, również przez wolę człowieka może ono przestać
istnieć oraz zmieniać swą miarę i kształt. Prawo pozytywne zależy
od ludzkiej woli.
– 98 –
– 99 –
Prawo pozytywne to autentyczne prawo – tak samo jak prawo
naturalne – ponieważ ludzka wola ma zdolność prawdziwego
i właściwego przypisywania rzeczy oraz dostosowywania ich do
siebie nawzajem.
a) Tytuł pozytywny to prawdziwy tytuł, ponieważ ma moc
przyznawania rzeczy. Przyczyna tego tkwi w zdolności włada-
nia, które przysługuje człowiekowi jako osobie oraz w wolności
stanowiącej aspekt ontologiczny właściwy dla bytu osobowego.
Istnieją rzeczy przypisywane człowiekowi z natury, lecz odnośnie
do wielu innych ma on jedynie naturalną zdolność do władania
i posiadania, z której wynika zdolność ich otrzymywania oraz
przywłaszczania; z drugiej strony władanie nad rzeczami upo-
ważnia człowieka do rozporządzania nimi, poprzez przeniesienie
aktu władania. Oprócz tego istnieje wiele aspektów organizacji
społeczeństwa – łącznie z przypisywaniem odpowiednich funkcji
oraz obciążeń – niezależnych od natury, ale od wyboru ludzi.
Rzeczy bywają więc przypisywane w drodze aktu przywłaszczenia
(np. zajęcie) oraz w wyniku aktów przenoszących własność (np.
umowa sprzedaży). Społeczeństwo, mając możliwość rozdzielania
dóbr, funkcji i obciążeń, powoduje akty przypisania.
Wszystko to bazuje na ludzkiej wolności: natura pozostawiła
w sferze wyboru oraz woli człowieka dużą część dystrybucji dóbr
oraz organizacji społeczeństwa; ani ta dystrybucja, ani ta orga-
nizacja nie są wynikiem gry sił natury, lecz skutkiem wolnych
decyzji człowieka. Krótko mówiąc, ludzka wola – czyli decyzja
człowieka – ma zdolność do rzeczywistego i prawdziwego przy-
pisywania dóbr i dlatego ustanawia tytuły prawne.
Tytuł pozytywny stoi u źródła prawdziwego prawa, sprawia, że
rzecz należy do osoby, która go posiada, powodując odpowiednio
dług sprawiedliwości. W odniesieniu do mocy tytułu a długu nie
ma różnicy pomiędzy prawem naturalnym oraz prawem pozytyw-
nym; w obu przypadkach rzecz jest jednakowo należna podmio-
towi i jednakowo stanowi dług wobec niego.
b) Jednocześnie wola człowieka jest zdolna do dostosowywa-
nia do siebie nawzajem dóbr i wartości oraz osób i rzeczy. Stwier-
dzenie to należy podkreślić, a jego znaczenie powinno zostać wy-
jaśnione, ponieważ łatwo popaść w przekonanie, że dostosowanie
pozytywne czy umowne ma charakter arbitralny, podczas gdy to
nie arbitralność ustanawia prawa albo ich miarę.
W swym rdzeniu znaczeniowym pozytywna miara prawa –
lub, innymi słowy, dostosowanie rzeczy albo osób i rzeczy do
siebie nawzajem – odpowiada pewnemu wyborowi albo wielu
wyborom. Dostosowanie zachodzące pomiędzy rzeczami albo
pomiędzy rzeczami a osobami nie jest niczym innym jak wybraną
korelacją, a niekiedy dostosowaniem do siebie dokonanych wy-
borów. Kiedy, przykładowo, wprowadza się ustrój demokratyczny
i z jego istoty przyznaje się taki sam głos wszystkim obywatelom,
nie oznacza to, że wszyscy obywatele są jednakowo odpowiedzial-
ni w sprawach publicznych oraz mają jednakową ich znajomość,
lecz to, że dokonano pewnego wyboru politycznego, zgodnie
z którym każdy obywatel uczestniczy w tych sprawach według
takiej samej miary. Ustalenie ceny w umowie sprzedaży – jako
inny przykład – stanowi dostosowanie do siebie wyborów.
Pozostawiony ludziom wybór nie jest równoznaczny z arbitral-
nością, ponieważ choć możliwe są wybory arbitralne, to wybór
jako taki jest aktem racjonalnym. Wybór, o którym mówimy, jako
czynnik ustanawiający miarę tego, co pozytywnie sprawiedliwe,
to akt wynikający z władzy, czyli akt nacechowany racjonalnością.
Chodzi więc o wybór racjonalny, od której to właściwości zale-
ży samo jego znaczenie, gdyż jedynie wybór racjonalny stanowi
prawdziwe wykonywanie władzy (wybór nieracjonalny nie jest
władzą prawną, lecz arogancją). Tam, gdzie brakuje racjonal-
ności, nie istnieje miara prawa, ponieważ akt ten nie ustanawia
prawa. Przyczyna nie ulega wątpliwości: system prawa stanowi
racjonalny system stosunków międzyludzkich w przeciwieństwie
do gry sił oraz instynktów właściwej dla świata zwierzęcego. Isto-
– 100 –
– 101 –
tą prawa jest jego racjonalność; kiedy jej brakuje, nie mamy do
czynienia z prawnym systemem stosunków międzyludzkich, lecz
z systemem, w którym panuje siła i arbitralność, który nie jest
prawem.
2. Miara pozytywna jest możliwa, ponieważ opiera się na nie-
dookreśleniu naturalnego dostosowania do siebie rzeczy albo osób
i rzeczy w stosunku do prawa. To naturalny przykład wolności.
Niedookreśloność natury sprawia, że możliwa jest wolność czło-
wieka. Tam, gdzie natura wyznacza sferę ludzkiego działania –
zarówno na płaszczyźnie moralnej, jak i fi zycznej, nie istnieje
dla człowieka możliwość wyboru, natomiast zastępuje ją potrze-
ba (fi zyczna lub moralna). Miara pozytywna stanowi wzajemne
dostosowanie niedookreślone przez naturę; dotyczy to wszyst-
kich przypadków, w których brakuje miary sprecyzowanej przez
naturę, co oznacza, że dostosowanie do siebie rzeczy zależy od
zmiennych czynników, pomiędzy którymi wola dokonuje wybo-
ru, a władza decyduje. Stąd właśnie decyzja człowieka wskazuje
to, co sprawiedliwe, ponieważ jest decyzją racjonalną.
Jeżeli decyzja jest racjonalna, osoby oraz rzeczy ulegają wza-
jemnemu dostosowaniu, a decyzja wyznacza coś sprawiedliwego;
dlatego, jeśli spełniony został warunek racjonalności, zarzut, że
pozytywna miara prawa jest niesprawiedliwa, stanowi nadużycie.
Przykładowo, jeżeli mając na względzie ogólną sytuację gospo-
darczą kraju, stopy infl acji lub defl acji, problemy społeczne oraz
możliwe sposoby ich rozwiązania, rząd decyduje się wprowadzić
wskaźniki płac, wskaźniki te będą naprawdę czymś sprawiedli-
wym, choćby oznaczały poświęcenie ze strony pracodawców lub
robotników. Poświęcenia te same w sobie nie stanowią niespra-
wiedliwości – o ile dotyczą miary racjonalnej – lecz ewentualne
utrudnienie. Zaradzenie temu utrudnieniu nie należy do zagad-
nień sprawiedliwości – prawa, lecz polityki, innymi słowy, sta-
nowi przypadek kolizji interesów, nie zaś praw w sensie ścisłym;
nawiązywanie tu do sprawiedliwości wynikałoby z analogiczne-
go, a nawet prowadzącego do nadużyć stosowania pojęcia spra-
wiedliwości (chyba że zaszłoby naruszenie praw naturalnych we
właściwym i ścisłym sensie, wówczas jednak decyzja rządowa
nie mieściłaby się w granicach niedookreślenia miary prawa ani
w granicach racjonalności).
§ 9. ZALEŻNOŚĆ POMIĘDZY TYM,
CO SPRAWIEDLIWE Z NATURY, A TYM,
CO POZYTYWNIE SPRAWIEDLIWE
Przystępując do naświetlania tego zagadnienia, znów powinie-
nem podkreślić, że aby uniknąć pomyłek lub powtórzeń nie będę
tutaj mówił o stosunkach pomiędzy prawem pozytywnym a pra-
wem naturalnym w znaczeniu substancji (lex). Punktem wyjścia
pozostanie nadal to, co sprawiedliwe z natury – rzeczy sprawie-
dliwe z natury, czyli prawa naturalne – oraz to, co sprawiedliwe
pozytywnie – rzeczy sprawiedliwe umowne, inaczej prawa pozy-
tywne w znaczeniu relacji (ius). Relację pomiędzy prawem natu-
ralnym a pozytywnym w znaczeniu substancji omówię w dalszej
części. Przedstawianą kwestię można ująć w trzy zasady.
1. Pierwsza zasada jest następująca: każde prawo pozytywne
pochodzi od pewnego prawa naturalnego, stanowi jego dopre-
cyzowanie, przedłużenie lub uzupełnienie. Wystarczy zbadać do-
wolne prawo pozytywne, by dojść do wniosku, że bardziej lub
mniej bezpośrednio u jego podstaw znajduje się prawo naturalne.
Na przykład zachowek opiera się na naturalnym prawie dzie-
dziczenia; środki wykorzystywane w administracji mają za pod-
stawę – co najmniej – prawo do prawidłowego zarządu; prawo
związków zawodowych do uwzględnienia ich w rejestrze ma swój
fundament w prawie do zrzeszania się itd.
Niewątpliwie jednak konieczne doprecyzowanie, przedłuże-
nie lub uzupełnienie nie odnoszą się do powstania prawa pozy-
– 102 –
– 103 –
tywnego, lecz pochodnego bądź wtórnego prawa naturalnego.
Określenie niekonieczne oznacza tutaj podlegające wyborowi,
a w konsekwencji, pożądane lub użyteczne. Nie chcę przez to
powiedzieć, że prawo pozytywne to prawo przyznawane ad abun-
dantiam; przeciwnie, prawo to może być w taki sposób pożądane
lub użyteczne, że bez niego prawo naturalne, z którego wynika,
okazałoby się puste lub niemal pozbawione treści. Określenie
niekonieczne oznacza, że prawo pozytywne stanowi wybór tego,
co pożądane lub użyteczne spośród kilku możliwości.
Przyczyna tego, że każde prawo pozytywne wynika bardziej
lub mniej bezpośrednio z prawa naturalnego, tkwi w przytoczo-
nym wcześniej stwierdzeniu: każdy czynnik kulturowy, każda
rzecz wytworzona lub ustanowiona przez ludzi, zależy w swojej
podstawowej możności istnienia, od czynnika naturalnego. Każde
działanie człowieka, cała jego zdolność do czynienia lub posiada-
nia czegoś, zależą od jego własnego bytu, od nierozerwalnie zwią-
zanych z tym bytem skłonności i zdolności oraz od dóbr, które je
stanowią. Zatem, skoro wymienione rzeczy (byt, skłonności oraz
zdolności człowieka) same w sobie stanowią prawa naturalne,
a każde prawo pozytywne opiera się na działaniu lub posiadaniu
człowieka, nie ulega wątpliwości, że każde prawo pozytywne jest
doprecyzowaniem, przedłużeniem lub uzupełnieniem określone-
go prawa naturalnego.
2. Kolejną zasadę możemy wyrazić w następujący sposób:
miara pozytywna, która okazałaby się niewystarczająca wobec
wymogów prawa naturalnego, tworzy prawdziwe prawo pozy-
tywne, czyli prawo pozytywne o całej swojej mocy, ale nie usuwa
przyczyny niewystarczalności i wskutek tego pozostawia możli-
wości oraz środki służące wzajemnemu dostosowaniu rzeczy lub
osób w sposób wystarczający. Przykładowo, jeżeli ustawodawstwo
przeznacza na świadczenia emerytalne kwoty niższe od tych, któ-
re należałoby przypisać zgodnie z wymaganiami godności osoby
ludzkiej (dostarczenie emerytowi środków do życia przyzwoitego
i godnego w stosunku do otoczenia społecznego), emeryt ma
prawdziwe prawo do pobierania takich świadczeń i jednocześ-
nie, nie powinien pobierać więcej niż to, co zostało ustalone;
jeżeli urzędnik wypłaci kilku emerytom więcej niż postanowio-
no, popełni niesprawiedliwość – którą można kwalifi kować jako
przestępstwo – wobec budżetu państwa, tak samo jak popełni ją
emeryt przyjmujący wyższe świadczenie, zatem i jeden, i drugi zo-
bowiązany będzie do zwrotu. W tym samym czasie pozostają do
dyspozycji możliwości i sposoby prowadzące do wystarczającego
dostosowania (np. odwołanie do sądu, jeśli takie przewidziano,
nowelizacja ustawy, presja społeczna).
Niniejsza zasada daje się uzasadnić tym, że w podobnych przy-
padkach miara prawa jest z natury niedookreślona (w przeciw-
nym razie miara pozytywna nie byłaby niewystarczająca, lecz
niesprawiedliwa) i poprzez owo niedookreślenie nie stanowi do-
kładnie tego, co sprawiedliwe z natury (to, co sprawiedliwe, oraz
wynik dostosowania są ze swej istoty określone), to znaczy nie
określa czystego prawa naturalnego, lecz prawo mieszane o tytule
naturalnym i mierze pozytywnej; w odniesieniu do miary natura
nie wskazuje, co jest sprawiedliwe, a wyznacza jedynie kryterium
wzajemnego dostosowania. Dlatego właśnie miara pozytywna
określa, co w danym przypadku jest sprawiedliwe.
3. Można wreszcie ustalić trzecią zasadę: przypisanie lub miara
o charakterze pozytywnym sprzeczne z prawem naturalnym nie
stanowią prawdziwego prawa i wskutek tego są nieważne. To stara
zasada sformułowana przez Gaiusa: „Civilis ratio civilia quidem
iuria corrumpere potest, naturalia vero non potest”
35
. Nie ulega
wątpliwości, że chodzi o założenie odmienne od poprzedniego:
niniejsza zasada dotyczy aktu przypisania lub miary o charakterze
pozytywnym, które stałyby w sprzeczności z prawem naturalnym
o określonych tytule oraz mierze, czyli które naruszałyby prawo
naturalne we właściwym i ścisłym sensie. To, co sprawiedliwe
zostało określone przez naturę, a coś ustalonego w sposób pozy-
– 105 –
tywny jest z tym sprzeczne, a więc jest w tym przypadku niespra-
wiedliwe; a skoro nie jest czymś sprawiedliwym – nawet więcej,
jest czymś niesprawiedliwym w danym przypadku – bez wątpienia
z defi nicji nie stanowi prawa, gdyż jak wiele razy już zaznaczałem,
prawo odpowiada temu, co sprawiedliwe. To, co sprawiedliwe
w danym przypadku, nie będzie miało charakteru pozytywnego,
lecz naturalny. Dlatego sprawiedliwość zaneguje rzekome prawo
pozytywne, a sztuka tego, co sprawiedliwe, będzie polegać na
odrzuceniu ustaleń pozytywnych. Co więcej, należy się to, co
sprawiedliwe, rzecz sprawiedliwa; coś niesprawiedliwego się nie
należy, a wręcz przeciwnie. Przykładowo, jeżeli ustawa uprawnia
policję do zabij ania osób danej rasy ze względu na tę rasę, nie-
wątpliwie osoby należące do prześladowanej rasy nie tracą przez
to prawa do życia; śmierć takich osób zadana przez policję nie
stanowi prawa, lecz niesprawiedliwość, morderstwo. „Upraw-
nienie policji do zabij ania przez wzgląd na rasę” nie należy do
porządku prawnego – racjonalnego systemu stosunków między
ludźmi – lecz do porządku niesprawiedliwości władzy, przestęp-
czości rządzących.
Aby zrozumieć pełny sens tej zasady, należy przyznać, że pra-
wo stanowi racjonalny system stosunków międzyludzkich oraz że
sprawujący władzę nie stwarza podstaw sprawiedliwości. Rządzą-
cy, czy to jednostka, czy ciało kolegialne, może być niesprawie-
dliwy tak samo jak obywatel, ponieważ osobie ludzkiej z natury
przysługują rzeczy, które do niej należą i są do niej przypisane.
Zatem rządzący może być niesprawiedliwy, jeśli narusza prawa
naturalne. Kiedy tak się dzieje, sprawujący władzę umieszcza
się – podobnie jak czyniłby to każdy obywatel – poza porządkiem
prawnym: działa przeciw prawu. Choć rości sobie miano prawa,
pozytywne prawo niesprawiedliwe jest przeciwieństwem prawa,
nie zawiera się w racjonalnym systemie stosunków międzyludz-
kich, a wskutek tego nie stanowi prawa.
IV
Podmiot prawa
Po przeanalizowaniu pojęcia sprawiedliwości i tego, co spra-
wiedliwe, oraz wyjaśnieniu, co jest sprawiedliwe z natury, wypada
w tym miejscu rozważyć podmiot prawa z perspektywy nauki
prawa naturalnego i odpowiedzieć na kilka podstawowych pytań
nasuwających się w związku z tym zagadnieniem.
§ 1. OSOBA W SENSIE PRAWNYM
Prawo, jak wspominałem wcześniej, tkwi w racjonalnym syste-
mie stosunków międzyludzkich; z tej przyczyny jego podmiotem
jest człowiek. Pod pojęciem człowieka można rozumieć jednost-
kę albo podmiot zbiorowy. Zawsze jednak posiadaczem tytułu,
któremu należą się rzeczy, czyli podmiotem prawa, jest właśnie
człowiek.
Przy takim założeniu wypada sformułować dwa podstawowe
pytania, pierwsze: Czy pochodzenie podmiotowości prawnej jest
naturalne, czy też pozytywne? oraz kolejne: Czy każdy człowiek
jest podmiotem prawa?
1. Nawiązanie do zagadnienia podmiotu prawa oznacza pod-
niesienie kwestii osoby w sensie prawnym, ponieważ podmiot pra-
wa nazywany jest powszechnie, w języku prawa, osobą. Nie ulega
wątpliwości, że utożsamiając tutaj osobę z podmiotem prawa, na-
– 106 –
– 107 –
dajemy pojęciu osoby znaczenie inne od tego, które określa osobę
jako synonim człowieka albo jako odpowiednik bytu, który panuje
nad sobą samym. Oznacza to, że słowo osoba w sensie prawnym
oznacza pojęcie odmienne od przypisywanego temu słowu w sen-
sie ontologicznym (lub fi lozofi cznym, jak zwykło się mówić).
Użycie terminu osoba w języku fi lozofi i wskazuje – jak wspo-
minałem – na byt o szczególnej charakterystyce: osoba to byt,
który tak bardzo jest – myślący oraz wolny – że panuje nad sobą
samym. Stanowienie o sobie samym to podstawowa cecha osoby.
Dlatego bycie osobą oznacza dwie rzeczy stanowiące dwa aspekty
panowania nad samym sobą. Osoba panuje nad swym działaniem
w sposób ontologiczny, to znaczy dzięki rozumowi jest zdolna do
panowania nad przebiegiem podejmowanych przez siebie działań.
Jednocześnie zaś panuje nad swoim bytem, czyli należy do siebie
samej i z istoty nie jest zdolna do tego, by należeć do innego
bytu. Władanie ontologiczne i jednocześnie władanie moralne
stanowią, w sposób konieczny, władanie prawne, ponieważ byt
oraz działania osoby są jej prawami wobec innych ze względu na
to, że do niej należą.
W języku prawa termin osoba oznacza zgoła inne pojęcie:
wskazuje na podmiot prawa, głównego uczestnika porządku spo-
łecznego i prawnego. Wiadomo, że prawnemu pojęciu osoby na-
daje się różnorakie znaczenia, z uwzględnieniem pewnego wspól-
nego substratu: osoba to, zdaniem jednych, podmiot zdolny do
posiadania praw i zaciągania zobowiązań; według innych jest ona
podmiotem posiadającym tytuł do praw lub obowiązków, nie bra-
kuje również tych, którzy defi niują osobę jako byt wobec prawa.
Zawsze jednak osoba jest podmiotem prawa, w przeciwieństwie
do jego przedmiotu
36
.
Nie ulega wątpliwości, że właściwości przypisywane osobie
w sensie fi lozofi cznym oraz w sensie prawnym różnią się od siebie
i dlatego są to dwa różne pojęcia.
Błędem byłoby zarówno mylenie tych dwóch pojęć, jak i wy-
snucie z różnic między nimi wniosku, że odnoszą się one do od-
miennych rzeczywistości. Jedno to rozróżniać pojęcia, drugie zaś
rozróżniać rzeczywistości. Król oraz człowiek, na przykład, to
dwa odmienne pojęcia odnoszące się do tej samej rzeczywistości:
człowieka, który jest królem. Osoba w znaczeniu prawnym oraz
osoba w znaczeniu ontologicznym to różne pojęcia, które opisują
tę samą rzeczywistość: człowieka, choć zdarza się, że poza poje-
dynczym człowiekiem za osoby – w sensie prawnym – uważa się
też inne zjawiska, jak universitates personarum oraz universitates
rerum (osoby prawne).
Ma to większe znaczenie, niż może się wydawać na pierwszy
rzut oka, gdyż w tym zagadnieniu kluczową kwestią jest relacja
pomiędzy oboma pojęciami: są odmienne – odnoszą się do róż-
nych aspektów – ale czy brak im powiązania, czy też, przeciwnie,
zachodzą na siebie, czyli osoba w znaczeniu prawnym stanowi
pojęcie zawierające się w swej istocie w osobie w sensie ontolo-
gicznym, a zatem chodzi o dwa pojęcia częściowo różne? Rozwią-
zanie tej kwestii musi pojawić się wraz z odpowiedziami na dwa
postawione wcześniej pytania.
2. Przypomnę, że pierwsze z dwóch podstawowych zadanych
wcześniej pytań brzmiało: Czy podmiotowość prawna, bycie
osobą, ma źródło pozytywne, czy też naturalne? Termin osoba
w sensie prawnym bywa rozumiany – na co już wskazywałem –
w trojaki sposób: jako podmiot, któremu przysługuje tytuł do
praw lub obowiązków, jako podmiot zdolny do posiadania praw
i zaciągania zobowiązań oraz jako byt wobec prawa. Te trzy de-
fi nicje podkreślają odmienne cechy, niewątpliwie istotne, lecz
o znaczeniu drugorzędnym względem interesującego nas zagad-
nienia. Ponieważ niezależnie od tego, którą z nich uznałoby się
za bardziej prawidłową, zajmująca nas kwestia dotyczy bardziej
podstawowej płaszczyzny: podmiotowości prawnej (zarówno ro-
– 108 –
– 109 –
zumianej jako tytuł, jak i jako zdolność), czy sam fakt bycia osobą
jest naturalny, czy też pozytywny?
Przypuszczalnie można powiedzieć, że tego pytania nie da się
postawić przy powyższych założeniach, ponieważ koniec końców
osoba jest pojęciem techniczno-prawnym, czyli tworem nauki
prawa. Jednak zapomniałoby się wówczas, że choć określone po-
jęcie może mieć wymiar sztuczny – jak dzieje się to w przypadku
osób prawnych – w swej istocie nie jest wyłącznie czymś sztucz-
nym, gdyż każde pojęcie, jeśli tylko nie jest grą intelektualną,
musi mieć swój odpowiednik w rzeczywistości. Osoba może być
pojęciem techniczno-prawnym, ale albo nie oznacza niczego, albo
odnosi się do rzeczywistości kluczowej dla każdej rzeczywistości
prawnej: kogoś będącego podmiotem prawa.
Aby wyjaśnić postawioną kwestię, należałoby przypomnieć, że
jak bardzo nie nasycałyby go treści pozytywne, prawo jako takie,
samo istnienie prawa, nie jest zjawiskiem kulturowym, lecz natu-
ralnym. Nawet jeśli założymy, że każdy system prawa jest wytwo-
rem kultury, samo istnienie systemów prawa pochodzi z natury,
nie zaś z kultury. Wyjaśnieniu może posłużyć przytoczony wcze-
śniej przykład. Niewątpliwie każdy system porozumiewania się
za pomocą mowy – każdy język – jest wytworem kultury; każde
słowo ma charakter konwencjonalny, a każdy język lub dialekt
jest zjawiskiem historycznym. Jednak nie z kultury, lecz z natury
wynika zdolność mówienia, skłonność do porozumiewania się za
pomocą mowy oraz samo zjawisko takiej komunikacji. Ponieważ
są one naturalne, to natura, nie kultura, wskazuje podmioty po-
rozumiewania się za pomocą mowy (podmioty posiadające taką
zdolność). Podobnie prawo jest zjawiskiem stworzonym przez
kulturę. Nawet przy założeniu, że każdy system prawny jest two-
rem kultury (już wykazywałem, że tak nie jest, gdyż istnieją prawa
naturalne; można jednak formułować taką hipotezę), tworem
kultury nie będzie ani zdolność człowieka do bycia podmiotem
prawa, ani skłonność do budowania stosunków prawnych, ani
samo zjawisko istnienia prawa. Aby wszystko to pochodziło z kul-
tury, nie zaś z natury, człowiek w stanie naturalnym musiałby
znajdować się poza prawem, w naturze człowieka nie mogłoby
tkwić nic o znaczeniu prawnym. Tego jednak przyjąć nie można.
Po pierwsze, nikt nigdy tak nie twierdził. Rzeczywiście stawiano
tezy – utrzymywało tak wielu przedstawicieli współczesnej szkoły
prawa naturalnego – że człowiek w stanie naturalnym istnieje
poza społeczeństwem, społeczeństwo zaś to twór kulturowy, czyli
dobrowolny. Także jednak w owym stanie aspołecznym człowie-
kowi przysługiwał pewien status prawny, miał on swe prawa na-
turalne, a nawet – jak pisał Hobbes – ius omnium erga omnes. Nie
można zakładać naturalnego bycia poza prawem, gdyż oznacza-
łoby to, że stosunek człowieka do człowieka z natury nie znałby
ani tego, co prawidłowe, ani tego, co sprawiedliwe, ani żadnego
roszczenia, ani żadnej władzy, byłby to stan czystej anomii oraz
bezwzględnej siły, co nie jest właściwe dla statusu osoby, który
z natury wiąże się z racjonalnością, roszczeniami oraz stanowie-
niem. Po drugie, wspominałem już, że każde zjawisko kulturowe
opiera się w sposób konieczny – jako na warunku swego istnie-
nia – na zjawisku naturalnym, które rozwij a ze względu na jego
niedookreśloność. Każdy system prawny ma swój fundament
w przynajmniej naturalnym znaczeniu prawnym człowieka, czyli
w naturalnej zdolności i skłonności do wchodzenia w stosunki
prawne. Status podmiotu prawa – podobnie jak podmiotu poro-
zumiewania się za pomocą mowy – nie pochodzi z kultury, lecz
z natury. Należy zwrócić uwagę na to, że z natury człowiek nie
tylko może być zdolny do posiadania praw, jeśli zostanie wyra-
żona taka wola. Naturalne znaczenie prawne wskazuje na to, że
z natury człowiek tworzy stosunki prawne z innymi, a wskutek
tego odgrywa w nich pierwszoplanową rolę. Źródła bycia osobą
nie są pozytywne, lecz naturalne, ponieważ ludzie z natury są
podmiotami prawa. Podstawę powyższego wywodu stanowi mi-
nimalistyczne rozumienie naturalnego znaczenia prawnego. Jeżeli
– 110 –
– 111 –
oprócz tego weźmiemy pod uwagę, że istnieją, jak wykazaliśmy,
prawa naturalne, to, że bycie osobą pochodzi z natury, staje się
tym bardziej oczywiste, ponieważ człowiek jest z natury nie tylko
zdolny do posiadania praw i zaciągania zobowiązań, ale również
posiada do nich tytuł.
Być może, da się pomyśleć – w ten sposób zresztą wyrażali się
w przeszłości niektórzy cywiliści i kanoniści – że pojęcie osoby
w prawie naturalnym oraz pojęcie osoby w prawie pozytywnym
istnieją oddzielnie. Jednak opinia ta nie sięga dostatecznie w głąb
problemu. Prawo naturalne oraz prawo pozytywne nie stanowią
dwóch równoległych systemów prawa, lecz dwa wymiary jednego
systemu, który jest po części naturalny, po części zaś pozytywny.
To, co mówiłem – i co będę kontynuował, przedstawiając za-
leżności pomiędzy normami pozytywnymi a naturalnymi – wy-
starczająco wskazuje na brak konsekwencji takiego stanowiska.
Prawo pozytywne stanowi rozwinięcie istoty naturalnego znacze-
nia prawnego. Dlatego istnieje tylko jedno pojęcie osoby o treści
pochodzącej z natury.
3. Druga wątpliwość odnosiła się do zasięgu pojęcia osoba:
Czy każdy człowiek to osoba? Pytanie to można zadać w nawią-
zaniu do rzeczywistości: Czy obecnie wszystkie porządki prawne
uznają każdego człowieka za osobę w sensie prawnym? Jest to
jednak kwestia, na którą nie ma miejsca w pozycji na temat pra-
wa naturalnego, lecz w badaniach statystycznych, do których
tu się nie odnosimy. Istota pytania zawiera się w płaszczyźnie
podstawowej: czy wszyscy ludzie są, z istoty, osobami w sensie
prawnym, czy też nie.
Na to pytanie przecząco odpowiedział pozytywizm prawniczy,
wcześniej zaś prawnicy opowiadający się za koncepcją społeczeń-
stwa podzielonego na stany.
a) W pozytywizmie prawniczym odpowiada się przecząco na
to pytanie, ponieważ w takim rozumieniu status osoby w sensie
prawnym jest tworem prawa pozytywnego. Na tej podstawie
podtrzymuje się stanowisko, że osobami są jedynie ci ludzie, któ-
rym status ten przypisuje prawo pozytywne; choć w rzeczywisto-
ści systemy prawne powszechnie przyznają status osoby w zna-
czeniu prawnym każdemu człowiekowi, owa powszechność jest
czymś faktycznie występującym, jednak nie wszyscy ludzie są
osobami sami z siebie. Co więcej, żaden człowiek nie jest sam
z siebie osobą, gdyż status ten przyznaje wszystkim dopiero pra-
wo pozytywne. Wynikają z tego oczywiste wnioski: jeżeli prawo
pozytywne nie uznawałoby za osoby pewnych kategorii albo grup
ludzi, samo w sobie nie stanowiłoby to niesprawiedliwości; nie
byłoby zatem niesprawiedliwe niewolnictwo w Stanach Zjedno-
czonych, w odniesieniu do którego amerykański Sąd Najwyższy
w 1856 r. (sprawa Dred Scott v. Sanford) orzekł, że niewolnicy
nie są osobami; tak samo nie stanowiłoby naruszenia prawa do
życia noworodka zabicie go przed upływem doby od narodzin
w tych ustawodawstwach, które status osoby przyznają noworod-
kowi po upływie 24 godzin życia poza łonem matki. Innymi sło-
wy, człowiekowi nie przysługiwałby tytuł do praw naturalnych;
nawet więcej, nie byłby on, w swej istocie, podmiotem stosunków
prawnych.
Pozytywizm prawniczy wprowadza zagadnienie prawa w ślepy
zaułek. Nie tylko niweczy jakikolwiek naturalny wymiar pojęcia
sprawiedliwości, które zostaje zredukowane do zgodności z pra-
wem (ponieważ wartości, na które powołują się niektórzy pozy-
tywiści, nie są prawami jako takimi – dla pozytywizmu jedynym
źródłem prawa jest norma pozytywna – ani też, wskutek tego,
nie tworzą prawdziwego stosunku sprawiedliwości), ale również
pozbawia osobę ludzką wszelkiego nieodłącznie z nią związanego
znaczenia prawnego, co jest absolutnie niedopuszczalne. Powie-
dzieliśmy już wcześniej, że każde zjawisko kulturowe bazuje na
czynniku naturalnym. Jeśli człowiek nie byłby z natury podmio-
tem prawa, osobą w sensie prawnym – podmiotem o znaczeniu
prawnym z natury – zjawisko prawa nie istniałoby, gdyż byłoby to
– 112 –
– 113 –
niemożliwe. Ponieważ osobowy charakter w sensie prawnym jest,
w swej istocie, przesłanką naturalną, wniosek nie ulega wątpliwo-
ści: każdy człowiek jest osobą; tam, gdzie istnieje byt ludzki, tam
istnieje osoba w znaczeniu prawnym. Przy czym ten naturalny
osobowy charakter o znaczeniu prawnym nie polega jedynie na
zdolności do posiadania tytułu prawnego, lecz również – jak wie-
lokrotnie zaznaczałem – wynika z niej tytuł do naturalnych praw
i obowiązków. A zatem odmowa osobowego charakteru w sensie
prawnym istocie ludzkiej jakiegokolwiek statusu czy stanu sta-
nowi niesprawiedliwość. Słusznie stanowi art. 6. Powszechnej
Deklaracji Praw Człowieka: „Każdy ma prawo do uznawania go
wszędzie za osobę wobec prawa” (Everyone has the right to reco-
gnition everywhere as a person before the law).
W tej części wywodu możemy wrócić do pytania, które za-
dawaliśmy sobie wcześniej, a mianowicie, czy osoba w sensie
ontologicznym oraz osoba w sensie prawnym to całkowicie różne
pojęcia, niepowiązane ze sobą, czy też, przeciwnie, jedno z nich
wynika z drugiego (byłyby to pojęcia częściowo różne). Z po-
wyższych rozważań wypływa wniosek, że nie zachodzi całkowite
rozróżnienie, ponieważ pojęcie osoby w sensie prawnym mieści
się w ontologicznym pojęciu osoby, z którego wynika. Nie chodzi
o to, że, zbiegiem okoliczności, każda osoba w sensie ontolo-
gicznym jest osobą w sensie prawnym, lecz o to, że jeśli każdy
byt ludzki – każda osoba w sensie ontologicznym – jest osobą
w sensie prawnym, to ze względu na okoliczność, że z bycia osobą
w sensie ontologicznym wynika, z defi nicji, osobowość w sensie
prawnym. Przyczyny wskazałem już wcześniej. Jeżeli osoba to
byt, który stanowi o sobie samym i o swym otoczeniu, ponieważ
ma zdolność do przywłaszczania oraz tytuł do praw naturalnych,
z osobowości jako takiej wynika zjawisko prawa jako zjawisko
naturalne oraz jako wymiar podmiotowości prawnej. Ontologicz-
ny status osoby obejmuje podmiotowość prawną, gdyż prawne
pojęcie osoby nie może być niczym innym, jak samym pojęciem
osoby w sensie ontologicznym, dostosowanym do założeń sztuki
prawniczej. Innymi słowy, prawne pojęcie osoby to właśnie coś
mającego znaczenie prawne w samej osobie czy bycie ludzkim.
b) Do wniosku, że nie każdy człowiek jest osobą, doszli rów-
nież prawnicy przyjmujący koncepcję społeczeństwa podzielone-
go na stany.
W pojęciu ogólnym (nie zaś w ścisłym pojęciu historycznym)
za podzielone na stany uznaję każde społeczeństwo, w którym
ludzie uważani są za nierównych w swej wartości oraz godności,
ono samo składa się z warstw, do których należą poszczególne
osoby, czyli ze stanów, nadających każdemu człowiekowi ustalo-
ny status, z trudem podlegający zmianom: np. społeczeństwo ka-
stowe, podział na niewolników oraz wolnych, patrycjuszy i plebs,
szlachtę, mieszczan i chłopów itp.
Cechą typową dla społeczeństwa stanowego jest uzależnienie
udziału w życiu społecznym – a wskutek tego praw i obowiąz-
ków przynależnych każdemu człowiekowi – od jego statusu lub
stanu, z którego wynika jego nierówna pozycja. W tym sposobie
myślenia człowiek staje się podmiotem prawa nie ze swej istoty,
lecz ze względu na swój status lub stan, tak że charakter osobowy
nie oznacza, iż człowiek jest w swej istocie osobą wobec prawa,
lecz wskazuje na atrybut roli odgrywanej w życiu społecznym.
Prawa i obowiązki określane są według statusu oraz stanu. W ten
sposób, kiedy prawnicy w społeczeństwie podzielonym na stany
musieli znaleźć słowo, które oznaczałoby podmiotowość prawną,
użyli terminu osoba, który u swych początków odnosił się do
maski noszonej przez aktorów w zależności od ich roli w sztuce
teatralnej. Osoba w sensie prawnym nie odnosiła się w ten sposób
do człowieka samego w sobie, lecz do człowieka w swym stanie –
w rozumieniu szerokim – innymi słowy do człowieka odgrywają-
cego określoną rolę w teatrze życia społecznego
37
.
Gdy pod koniec XVIII w. zerwano ze społeczeństwem podzie-
lonym na stany (dokonało się to jedynie w sferze ideologii, gdyż
– 114 –
– 115 –
rzeczywistość stała często w sprzeczności z tym zerwaniem) – wraz
z rewolucją francuską zasadę nierówności zastąpiła zasada równo-
ści i rozpoczął się kryzys pojęcia stanu cywilnego. Pod względem
technicznoprawnym odpowiedź na stanową koncepcję społeczeń-
stwa wyraża się w zasadzie uwzględnionej w art. 6. Powszechnej
Deklaracji Praw Człowieka, gdyż zasada równości oznacza, że
człowiek nie jest już z punktu widzenia prawa oceniany w sto-
sunku do swej roli społecznej – w stosunku do swego statusu
czy stanu – lecz w odniesieniu do siebie samego. Z tego powodu
międzynarodowe deklaracje i pakty praw człowieka powtarzają
z naciskiem, że te prawa są nierozłącznie i istotowo związane
z człowiekiem i przysługują niezależnie od jakiegokolwiek statu-
su. Dlatego prawne pojęcie osoby powinno zostać sprowadzone
do jej pojęcia ontologicznego: osoba w sensie prawnym nie na-
wiązuje do stanu człowieka, lecz do człowieka jako takiego. Nie
miało tego jednak na względzie wielu prawników, którzy poprzez
resentymenty stanowe wciąż oddzielali pojęcie osoby od pojęcia
bytu ludzkiego. Wynika z tego taki sam wniosek, jak z pozytywi-
zmu: nie każdy człowiek jest osobą ze swej istoty.
Niewątpliwie ten sposób myślenia odznacza się oczywistym
brakiem spójności, gdyż stosuje pojęcie stanowości w rzeczywisto-
ści społecznej i prawnej, która już taka nie jest. Ujmując to w inny
sposób, stanowi anachroniczny sposób rozumienia pojęcia osoby
w sensie prawnym. Zasada równości, zastąpienie mentalności sta-
nowej społeczeństwem opartym na równości oraz teoria praw czło-
wieka (zespół praw nieodłącznie związanych z każdą istotą ludzką
niezależnie od jej statusu, co wciąż podkreślają wymieniające je akty
międzynarodowe) wymagają, by pojęcie osoby było przypisane, ze
swej istoty, każdej istocie ludzkiej, niezależnie od jej statusu.
W tym przypadku historia rozwij a się wraz z prawem natu-
ralnym.
4. Charakter osobowy o znaczeniu prawnym jest wymiarem
osoby, bytu będącego podmiotem prawa, i nie należy go mylić
z ogółem praw i obowiązków przynależnych osobie jako takiej;
ów ogół praw i obowiązków stanowi treść charakteru osobowego,
którym to zagadnieniem nie będziemy się dalej zajmować, a tutaj
zamierzam jedynie uwypuklić trzy kwestie.
Po pierwsze należy przypomnieć, że treść charakteru osobowe-
go zawiera ogół praw naturalnych, a przede wszystkim te, które
nazwaliśmy głównymi prawami naturalnymi. Po drugie, treść ta
obejmuje również czynniki o charakterze pozytywnym, których
regulacja należy do prawa pozytywnego. Po trzecie, normy pozy-
tywne mogą regulować charakter osobowy jako całość, wycho-
dząc naprzeciw potrzebom obrotu prawnego i przez to odmawiać
praw spadkowych dziecku, które urodziło się niezdolne do życia,
ustanawiać terminy początku korzystania z praw (np. 24 godziny
po porodzie) itd. Ta możliwość regulowania spotyka jednak dwa
oczywiste ograniczenia: a) norma pozytywna nie może odmawiać
człowiekowi tego, co istotne dla charakteru osobowego (albo
z zasady nie uznając tego charakteru, albo pozbawiając go na
mocy śmierci cywilnej) niezależnie od statusu człowieka (naro-
dzony lub pozostający w łonie matki, żywy bądź niezdolny do
życia, takiej czy innej rasy itd. ); b) ograniczenie statusu osoby nie
może rozciągać się na prawa naturalne, zgodnie z zasadą, którą
przytaczałem wcześniej: „naturalia iura civilis ratio perimere non
potest”, prawo ludzkie nie może znosić praw naturalnych
38
. W ta-
kim sensie odmowa prawa do życia pozostającemu w łonie matki
stanowiłaby niegodziwość, niesprawiedliwość.
§ 2. STOSUNKI PRAWNE
Na rzeczywistość prawną nie składa się jedynie ogół norm, jak
zakłada normatywizm, lecz jest to rzeczywistość złożona, której
podstawę stanowi sieć stosunków społecznych, zwanych prawny-
mi, ponieważ odnoszą się do posiadanych przez człowieka praw,
– 116 –
– 117 –
naturalnych albo pozytywnych. Ponieważ prawo pociąga za sobą
stosunki człowieka z drugim człowiekiem (odrębność), stosunek
prawny wydaje się pierwotną i podstawową strukturą rzeczywi-
stości społecznej. Obecnie należy więc zbadać, co w stosunkach
społecznych jest czynnikiem naturalnym.
1. Pierwsza i podstawowa przesłanka, którą powinniśmy pod-
kreślić, polega na tym, że podstawa każdego stosunku prawnego
jest pośrednio lub bezpośrednio naturalna.
a) W pierwszej kolejności, choć formy stosunków społecznych
mogą mieć podłoże kulturowe, stosunki te same w sobie stanowią
zjawiska znajdujące oparcie w naturze. Nie istnieją – jak podkre-
ślałem wielokrotnie – zjawiska kulturowe, które nie wynikałyby
z przesłanki naturalnej; jeżeli człowiek nie byłby z natury bytem
wyposażonym w wymiar społeczny, stosunki międzyludzkie były-
by niemożliwe i nigdy by nie zaistniały. Stosunek społeczny jako
taki jest przesłanką naturalną.
W związku z tym należy podkreślić, że czymś naturalnym nie
jest jedynie ontologiczna zdolność do wchodzenia w stosunki spo-
łeczne. Społecznego wymiaru człowieka nie należy uważać wyłącz-
nie za zdolność ontologiczną, tak jakby mógł istnieć aspołeczny
albo przedspołeczny stan ludzkości. Postrzegając w ten sposób
ludzkie społeczeństwo, trzeba by założyć, że stosunkowi społecz-
nemu początek dało zjawisko kulturowe (wola człowieka); jednak
to niemożliwe, gdyż takie przejście od czystej zdolności ontologicz-
nej do faktycznego stosunku społecznego wpłynęłoby na ontologię
człowieka (gdyż np., człowiek byłby zdolny do miłości, lecz sama
miłość miałaby przyczynę kulturową), czego nie można dokonać
w drodze ludzkich decyzji. Społeczny wymiar stanowi w sposób
konieczny przesłankę naturalną (a więc np. miłość jest rzeczywi-
stością naturalną). Z natury człowiek nie jest zdolny do budowania
wraz z innymi społeczeństwa, ale jest jego członkiem, czyli wydaje
się naturalnie związany z innymi siecią celów oraz stosunków spo-
łecznych, które wyznaczają jego miejsce w społeczeństwie.
Naturalnym przeznaczeniem osoby ludzkiej jest wchodzenie
w stosunki społeczne z innymi. Człowiek nie jest bytem ograni-
czonym do siebie samego, lecz porozumiewa się i tworzy grupy
z innymi ludźmi. Otwarty na porozumiewanie się, solidarność,
miłość wobec sobie podobnych, człowiek jest bytem relacyjnym.
Naturalny stan człowieka to stan stosunków społecznych.
b) Po drugie, znaczenie prawne stosunków społecznych rów-
nież opiera się na podstawie naturalnej. Wspominałem wcześniej
o naturalnym znaczeniu prawnym, ponieważ zjawisko prawa jest
u swych źródeł naturalne. W stosunkach prawnych owo natural-
ne znaczenie prawne polega na tym, że prawny sposób budowania
stosunków między ludźmi pochodzi z natury. Przyczynę omawia-
liśmy wielokrotnie już wcześniej: człowiek, będąc osobą w sensie
ontologicznym, występuje wobec innych jako pan samego siebie
Innymi słowy, jest wyposażony w tytuł do praw naturalnych oraz
zdolność do posiadania praw pozytywnych; występuje zatem jako
osoba w sensie prawnym i buduje z innymi stosunki według tego
wymiaru. Każdy stosunek prawny ma podstawę naturalną.
2. Stosunki prawne składają się, jak już wspominałem, z pod-
miotów, powiązania i treści oraz z zasady organizacyjnej określo-
nej poprzez cel stosunku.
a) Z perspektywy powiązania można wskazać naturalne sto-
sunki prawne we właściwym i ścisłym sensie. Chodzi o takie sto-
sunki, w których powiązanie prawne bierze początek z natury,
np. stosunki między rodzicami i dziećmi. W tych przypadkach
stosunek prawny między podmiotami nie pochodzi z porozumie-
nia między ludźmi, lecz jego znaczenie prawne stanowi prawno-
naturalny wymiar stosunku społecznego pochodzącego z natury.
W podanym przykładzie obowiązki rodziców względem dziecka
(pożywienie i wychowanie) nie są obowiązkami pozytywnymi,
lecz prawnonaturalnym wymiarem naturalnego stosunku ontolo-
gicznego, innymi słowy, wymiar prawnonaturalny jest naturalnym
przejawem osobowego charakteru tych stosunków.
– 119 –
Również w zakresie powiązania istnieją mieszane stosunki
prawne, po części naturalne, po części zaś pozytywne. Chodzi
o stosunki wynikające z natury, ale doprecyzowane porozumie-
niem ludzkim. Na przykład tworzenie wyższych jednostek spo-
łecznych jest naturalne, jednak każda jednostka tego typu ma
podstawę pozytywną. Podobnie nadanie obywatelstwa jest czę-
ściowo naturalne, częściowo zaś pozytywne.
Wreszcie występują stosunki oparte na węźle pozytywnym,
jak wiele powstałych z umowy albo wprowadzonych za pomocą
norm pozytywnych.
b) Treść stosunku prawnego może mieć charakter naturalny,
pozytywny lub mieszany, przy czym ten ostatni występuje o wiele
częściej niż pierwszy.
1.°) Oczywiście treścią każdego stosunku prawnego o powią-
zaniu naturalnym (inaczej naturalnego stosunku prawnego) są
naturalne prawa i obowiązki, najczęściej jednak wiążą się z nimi
prawa i obowiązki pozytywne, tworząc razem treść o charakterze
mieszanym. Tytułem przykładu, w stosunkach między rodzicami
a dziećmi naturalne prawa i obowiązki uzupełniają zazwyczaj
prawa i obowiązki dodane przez prawo pozytywne.
2.°) W mieszanych stosunkach prawnych sama ich treść ma
również charakter mieszany i zawiera, w różnych proporcjach,
prawa naturalne, mieszane oraz pozytywne. Przykładowo, w sto-
sunku obywatelstwa zawarte są prawa naturalne (np. prawo do
udziału w życiu publicznym w sposób zgodny z panującym ustro-
jem) oraz prawa pozytywne (niektóre prawa obywatelskie) itd.
3.°) Stosunki, w których występuje powiązanie pozytywne,
mogą mieć również częściowo naturalną treść, ponieważ mogą
dotyczyć praw naturalnych; w tym przypadku najczęściej chodzi
o wtórne prawa naturalne. Np. klauzula sumienia w stosunku
pracy dziennikarza jest prawem naturalnym zawartym w relacji,
która z istoty ma charakter pozytywny.
V
Reguła prawa
§ 1. NORMA I JEJ RELACJA DO TEGO,
CO SPRAWIEDLIWE
Przedmiotem badań prawników była zawsze norma (inaczej
ustawa – lex – w znaczeniu ogólnym), rozumiana jako przepis
regulujący życie społeczne. Występuje wiele rodzajów norm, po-
cząwszy od ustaw uchwalonych przez parlament, przez dekrety
władzy wykonawczej albo wiążące zwyczaje prawne aż po nor-
my wywodzące się z prywatnej autonomii woli, jak np. umowy.
Wszystkie one jednak stanowią przepisy normatywne lub zobo-
wiązujące.
Nie dokonując głębszej analizy normy – która nie odpowiada
niniejszej pracy – powinniśmy zbadać zależność pomiędzy normą
(czy ustawą w znaczeniu ogólnym) a sztuką prawniczą, stosunek
pomiędzy normą a tym, co sprawiedliwe.
Dowodem na istnienie ścisłego powiązania jest historia oraz
język używany od wieków. Ustawy otrzymały jeszcze w czasach
rzymskich miano prawa, a współcześnie użycie to rozpowszechni-
ło się tak, że dziś słowo „prawo” przywodzi na myśl ustawy, choć
nie ulega wątpliwości, że ściśle rzecz biorąc, ustawom nadaje się
miano prawa w sensie przedmiotowym. Z drugiej strony badanie
prawa to przede wszystkim studiowanie ustaw, a prawnika często
– 120 –
– 121 –
nazywa się „trudniącym się ustawami”. Co stanowi źródło tej
relacji pomiędzy ustawami a sztuką prawniczą?
Można by pomyśleć, że sztuka prawnicza to sztuka ustaw,
jednak w ten sposób doszłoby do pomyłki. Sztuka to wiedza
o tym, jak coś czynić, stąd mówiąc o sztuce ustaw, odnosimy się
do sztuki prawidłowego ich tworzenia, a to nie należy do zadań
prawników, lecz rządzących. Ars legis jest częścią sztuki polityki
lub roztropności politycznej. Niewątpliwie prawnik ma pewną
rolę do odegrania w procesie redagowania ustaw i z tego powodu
prawnicy czynią często uwagi de iure condendo; ich rola jednak
ma charakter pomocniczy. Ustawy tworzone są przez polityków,
rządzących. Wynika stąd przesłanka, o której nie można zapomi-
nać: zadanie prawnika zaczyna się wtedy, gdy ustawa zostanie już
uchwalona. Prawnik dokonuje wykładni ustawy, by prawidłowo
ją zastosować.
Dlaczego jednak sztuka prawnicza, będąca sztuką tego, co
sprawiedliwe, oraz tego, co niesprawiedliwe, interesuje się – i to
w takim stopniu – ustawą oraz jej wykładnią? Nie można udzielić
odpowiedzi innej niż ta, że istnieje zależność pomiędzy tym, co
sprawiedliwe – prawem – a ustawą. Zależność ta pokazuje nam
naturę ustawy: ustawa jest regułą, które to słowo oznacza to
samo, co wyraz norma, a reguła to miara. Ustawa stanowi regułę
tego, co sprawiedliwe, regułę prawa. Innymi słowy, ustawa regu-
luje prawo oraz odpowiadający mu dług, czyli określa, jakie rze-
czy komu się należą, określa czyjeś prawa i obowiązki, określa,
kiedy i w jaki sposób można dochodzić prawa albo należy uiścić
dług itd. Z powyższego wynika, że ustawa, czy norma w ogóle,
pełni wobec prawa dwie funkcje. Z jednej strony ustawy mogą
stanowić przyczynę prawa, gdyż niekiedy rozdzielają rzeczy –
materialne lub niematerialne, przyznając tytuły ich przypisania,
mające charakter długu w rozumieniu sprawiedliwości, czyli two-
rzą prawa. Choć ustawa nie jest jedyną przyczyną prawa, nie-
rzadko jednak przyczyną bywa; dzieje się tak na przykład wtedy,
gdy ustawy tworzą organy władzy i przypisują im odpowiednie
funkcje.
Z drugiej strony ustawa działa jako miara prawa, czyli regu-
luje prawa oraz sposób ich stosowania, określa ich ograniczenia,
ustanawia przesłanki zdolności itp.
Ustawa zatem jest regułą prawa. Stąd wynika jej znaczenie dla
sztuki prawniczej.
Nie ulega to wątpliwości w dziedzinie sprawiedliwości praw-
nej. Stosunki sprawiedliwości między jednostką a zbiorowością są
regulowane, jak już mówiliśmy, przepisami ustawy. Wskutek tego
wykładnia ustawy dokonywana przez prawnika stanowi istotny
element jego sztuki, o ile prowadzi do poznania tego, co prawnie
sprawiedliwe, innymi słowy, prowadzi do dopasowania życia spo-
łecznego do jego własnych reguł, czyli norm albo ustaw.
Poza tym dystrybucji dóbr i obciążeń w społeczeństwie oby-
watelskim dokonuje się w znaczącym zakresie przy pomocy róż-
nej rangi ustaw. Nierzadko również ustawa reguluje podziały
w mniejszych zbiorowościach. Przykłady: zachowek spadkowy,
podział zysków w spółkach przemysłowych i handlowych, udział
pracowników w zysku itd. Również w taki sposób ustawa mierzy
to, co sprawiedliwe, w tym przypadku w sprawiedliwości roz-
dzielczej.
Wreszcie ustawy nierzadko decydują o tym, co jest sprawiedli-
we w stosunkach pomiędzy jednostkami (stosunki sprawiedliwo-
ści zamiennej). Przykładowo w naszych gospodarkach wprowadza
się często ustawową indeksację cen, normy dotyczące stosunków
najmu regulują prawa i obowiązki wynajmujących oraz najem-
ców itd.
39
Powyższe rozważania o ustawach uchwalonych przez wspól-
notę obywatelską w równym stopniu dotyczą przepisów o cha-
rakterze normatywnym wywodzących się z prywatnej autonomii
woli, jak np. układy zbiorowe pracy, statuty, umowy oraz pozo-
stałe czynności prawne. Również te normy prywatnej autonomii
– 122 –
– 123 –
woli regulują to, co sprawiedliwe, a ich wykładnia stanowi część
sztuki prawniczej.
§ 2. NORMA PRAWNA
Zgodnie z tym, co wykazałem powyżej, regułę tego, co spra-
wiedliwe, nazywamy regułą prawa albo normą prawną.
Z punktu widzenia sztuki prawa, czyli sztuki tego, co sprawie-
dliwe, bezsprzecznie nie należy mylić normy i prawa. Choć norma
często nazywana bywa prawem, nie jest prawem, lecz jego regułą.
Norma to reguła prawa, a prawo to, jak wiele razy podkreślałem,
rzecz sprawiedliwa. Normie nadaje się więc miano prawa (prawa
przedmiotowego) w sensie analogicznym.
Ponieważ jest regułą prawa (i o ile nią jest), norma ma charak-
ter prawny. Prawny, w rzeczy samej, to przymiotnik wskazujący
na coś właściwego dla ius, czyli tego, co sprawiedliwe. Dlatego
cechą wyróżniającą normę prawną jest sprawiedliwość, innymi
słowy, chodzi o normę sprawiedliwego postępowania. Gdzie nie
występują stosunki sprawiedliwości – prawnej, rozdzielczej albo
zamiennej – nie istnieje norma prawna, inaczej, nie istnieje nor-
ma, która stanowiłaby przedmiot sztuki tego, co sprawiedliwe,
aczkolwiek może pojawić się norma innego rodzaju.
W czasach nowożytnych normy prawne postrzegano z innych
punktów widzenia. Jeden z nich, do dziś często spotykany, to
porządek społeczny: zgodnie z nim normy, o których mówiliśmy,
uważano za metody podporządkowania zachowań ludzkich ce-
lom społeczeństwa albo za ograniczenia sfery wolności, albo za
rozwiązanie potencjalnych konfl iktów interesów, albo za regulację
i porządkowanie stosunków społecznych, albo za „inżynierię spo-
łeczną” itd. Niewątpliwie stwierdzenia te zawierają spostrzeżenia
prawdziwe, chociaż moim zdaniem wszystkie sprowadzają się do
pierwszego: podporządkowania zachowań ludzkich celom społe-
czeństwa. Zatem, koniec końców, każda regulacja stosunków spo-
łecznych, każde ograniczenie wolności muszą zostać wyznaczo-
ne, by uznać je za prawidłowe, za pomocą wyższego kryterium,
które stanowią wyższe cele społeczeństwa, innymi słowy: dobro
wspólne. W tym znaczeniu żadna fi lozofi czna defi nicja ustawy
nie wydaje się bardziej odpowiednia od tej, którą sformułował
Tomasz z Akwinu: ustawa jest racjonalnym podporządkowaniem
zachowań ludzkich dobru wspólnemu
40
.
Perspektywa ta charakteryzuje jednak fi lozofi ę polityczną, czyli
polega na postrzeganiu współżycia między ludźmi przez pryzmat
jego prawidłowego rozwoju (co jest właściwe dla fi lozofi i poli-
tycznej). Nie jest to zatem perspektywa prawna (jeżeli rozumie-
my ją jako perspektywę sztuki prawa, innymi słowy, tego, co
sprawiedliwe), gdyż „prawny” oznacza właściwy dla ius lub iu-
stum; norma ma charakter prawny ze względu na ius, czyli prawo
(w znaczeniu rzeczywistym). Perspektywa prawna nie opiera się
na porządku społecznym, lecz na podziale rzeczy. A zatem norma
zyskuje cechę prawnej przez swój stosunek do sprawiedliwości
rozdzielczej, zamiennej lub prawnej. W takim porządku rzeczy,
przykładowo, ustawy krajowe mogą mieć przeróżny charakter:
norm technicznych (np. dotyczących konstrukcji urządzeń), orga-
nizacyjnych, regulujących prowadzenie pewnej działalności itd.,
jednak wszystkie mają charakter prawny, o ile, wskazując obo-
wiązek względem dobra społecznego, dają początek określonemu
obowiązkowi sprawiedliwości prawnej.
Krótko mówiąc, miano norm prawnych przypisujemy nor-
mom odnoszącym się do sprawiedliwego postępowania, czyli
zachowań należnych, obowiązkowych, ponieważ wprowadzają
obowiązek wynikający ze sprawiedliwości zamiennej, rozdzielczej
albo prawnej. Norma ma charakter prawny, jeśli przepisane nią
zachowanie stanowi sprawiedliwy dług.
Dlatego teoria norm uznająca się za kompletną nie obejmuje
jedynie norm ustanowionych przez władzę społeczną, ale również
– 124 –
normy wywodzące się z prywatnej autonomii woli, których prze-
pisy wprowadzają prawa i obowiązki ścisłej sprawiedliwości.
Każda norma prawna jest przepisem obowiązującym. Nakazuje
działania stanowiące obowiązek sprawiedliwości; z tego powodu
obowiązuje, to znaczy wiąże adresata normy, prowadzi jego dzia-
łania. Mniej dokładne natomiast jest stwierdzenie, że stanowi – za-
wsze – przepis imperatywny. Oczywiście, jeśli traktujemy terminy
„obowiązujący” oraz „imperatywny” jako synonimy, nie ma zna-
czenia, czy mowa o przepisie imperatywnym, czy też o przepisie
obowiązującym. Jednak przestaje to być obojętne, kiedy nadamy
właściwe i ścisłe znaczenie określeniu imperatywny: pochodzący
od władzy nadrzędnej wobec adresatów normy (imperium). Za-
sadnicze powiązanie normy prawnej z władzą nadrzędną prowa-
dziłoby do tego, że każda norma prawna pochodziłaby jedynie od
władzy nadrzędnej, a to już nieścisłość. Każda regulacja zachowa-
nia wywodząca się ze sprawiedliwości, z której wynika obowiązek
jej przestrzegania, innymi słowy, która nakłada ściśle sprawiedliwy
obowiązek, to norma prawna. Jest normą, ponieważ to reguła
postępowania, a do tego prawną, gdyż nakłada obowiązek spra-
wiedliwości. Bez wątpienia ustawy pochodzące od władzy publicz-
nej to normy prawne, mogą jednak być nimi również reguły lub
klauzule wynikające z paktów międzynarodowych, z czynności
prawnych oraz zgodnej woli społeczności (zwyczaj normatywny).
To, co sprawia, że dana reguła postępowania społecznego stanowi
normę prawną, to fakt, że nakłada ona obowiązek sprawiedliwo-
ści, tak samo kiedy pochodzi od władzy nadrzędnej, jak w przy-
padku, gdy wynika z paktu, porozumienia między równymi
41
.
Normą prawną będzie zatem każda reguła zachowania, której
przestrzeganie stanowi obowiązek sprawiedliwości, sprawiedliwy
dług, zarówno jeśli pochodzi od władzy społecznej, jak i jeżeli
jest wynikiem zdolności do zawierania umów pomiędzy osobami,
wyrażania zgodnej woli przez społeczność albo kiedy jej źródłem
jest natura ludzka.
§ 3. NATURALNA REGUŁA PRAWA
Ponieważ to, co sprawiedliwe, dzieli się na coś sprawiedli-
wego z natury, czyli prawo naturalne, oraz coś sprawiedliwego
pozytywnie, czyli prawo pozytywne, odpowiednie reguły prawa
również dzielą się na naturalne i pozytywne. To, co sprawiedliwe
pozytywnie, pochodzi z ludzkiej woli i wskutek tego źródłem
jego reguły jest decyzja człowieka. Natomiast to, co sprawiedliwe
z natury, regulują przesłanki o charakterze naturalnym: naturalne
normy prawne.
Zespół reguł prawa wywodzących się z natury nazywamy
prawem naturalnym w znaczeniu przedmiotowym albo po pro-
stu – przez analogię – prawem naturalnym
42
. Pozytywne reguły
prawa otrzymują miano prawa pozytywnego w znaczeniu przed-
miotowym, w skrócie: prawa pozytywnego. Wracamy zatem do
podziału na prawo naturalne oraz prawo pozytywne, tym razem
w odniesieniu do reguł prawa.
Prawo naturalne – albo zespół naturalnych norm prawnych –
składa się z przepisów o podstawie naturalnej, które ustanawia-
ją obowiązek sprawiedliwości. Owe przepisy stanowią część tak
zwanej ustawy naturalnej, czyli zagadnienia, które zostanie roz-
winięte poniżej.
– 126 –
– 127 –
VI
Ustawa naturalna
Naturalne normy prawne stanowią dział czy też część natural-
nej normatywności życia ludzkiego – zarówno w aspekcie jednost-
kowym, jak i w wymiarze społecznym – którą nazywamy ustawą
naturalną; dlatego wypada tutaj poświęcić jej kilka słów. Szczegó-
łowe studium ustawy naturalnej nie należy jednak do nauki prawa
naturalnego, lecz do fi lozofi i moralnej. Dlatego dokonam teraz
jedynie krótkiej prezentacji ustawy naturalnej w zakresie, jaki
uważam za niezbędny dla badań nad prawem naturalnym.
§ 1. PRZESŁANKI
Punkt wyjścia do zrozumienia ustawy naturalnej tkwi w za-
łożeniu, że nie dotyczy ona teorii, lecz praktyki. Miana ustawy
naturalnej nie nadajemy pewnej doktrynie, lecz określonemu fak-
towi doświadczalnemu. Dlatego tak zwana teoria czy doktryna
ustawy naturalnej to właśnie naukowe wyjaśnienie faktu doświad-
czalnego, który jest naturalną cechą człowieka.
Fakt doświadczalny, do którego się odnosimy, polega na tym,
że w stosunku do zachowań ludzkich nasz rozum – właściwy
wszystkim ludziom na przestrzeni wieków – nie uznaje za obojęt-
ne działań, które człowiek może fi zycznie przedsięwziąć, ale, nie-
zależnie od ustaw nadanych przez ludzi czy przez społeczeństwo,
wydaje sądy o obowiązkach: to należy zrobić, tamtego trzeba
uniknąć. W związku z tymi sądami deontycznymi wyraża rów-
nież oceny, sądy wartościujące: to działanie jest dobre, złem jest
uczynić tę rzecz. Owe sądy dotyczą dwóch przeciwstawnych po-
jęć, dobra i zła. Dobro lub to, co dobre, należy czynić; zła, czyli
tego, co złe, należy unikać. W zakresie ludzkich zachowań nasz
rozum postrzega rzeczy, które powinno się czynić – nazywamy
je dobrem – oraz rzeczy, których trzeba unikać – co nazywamy
złem. Zatem czynność, którą należy podjąć, oceniamy jako do-
bro, a działanie, którego powinno się unikać, jako zło.
Obok tego, co należy czynić, oraz tego, czego należy unikać,
istnieją jeszcze sądy przyzwalające: to można zrobić (to działanie
właściwe), tego można nie czynić (to działanie niewłaściwe). Do-
godniej będzie, jeśli w toku wywodu ograniczymy się do wcze-
śniej wspomnianych sądów, nie nawiązując do tych ostatnich.
Nie trzeba wyjaśniać, że dobro i zło nie mają tutaj charakteru
sądów czy ocen technicznych. Zbrodnia lub przestępstwo doko-
nane w bardzo dobry technicznie sposób pozostaną złem. Dobro
i zło odnoszą się do tak zwanej sfery etycznej lub moralnej, to
znaczy do zachowania człowieka w zakresie, w jakim pozostaje
ono (lub nie) w zgodzie z ludzkim bytem oraz celami.
Trzeba zauważyć, że sądy deontyczne, o których mowa, nie
stanowią decyzji o działaniu, ani również wniosku, do które-
go podmiot dochodzi, by coś uczynić. Kiedy podmiot decydu-
je w konkretnej sytuacji o tym, co uczyni, niewątpliwie uznaje
swe zachowanie – z jakichkolwiek przyczyn – za odpowiednie.
Niekiedy jednak postanawia działać zgodnie ze wspomnianymi
sądami deontycznymi, kiedy indziej zaś podejmuje decyzję z nimi
sprzeczną. To podstawowe spostrzeżenie pokazuje nam, że sądy
deontyczne, o których mówimy, poprzedzają decyzję o działaniu
i nie powinno się ich mylić z osobistą opinią podmiotu, która
prowadzi go do podjęcia takiej decyzji. Doświadczenie wskazuje,
że takie sądy deontyczne stanowią z istoty obiektywną normę
– 128 –
– 129 –
działania, niedającą się pomylić z jednostkową opinią podmiotu
o tym, co postanowił on czynić. W stosunku do czyjegoś dobra
sąd deontyczny mówi: „nie będziesz kradł”; konkretny podmiot
jednak może zdecydować się nie przestrzegać tej normy i przy-
właszczyć sobie czyjeś dobro: jego osobista opinia „jestem zainte-
resowany kradzieżą” oraz jego decyzja „ukradnę” to normy oraz
decyzja o charakterze subiektywnym.
Innymi słowy, sądy deontyczne funkcjonują jako norma dzia-
łania, jako wiążąca norma postępowania, której można się trzy-
mać albo ją złamać. I to jako norma obiektywna, odmienna od
wyborów, preferencji czy interesów podmiotów. Deontyczne sądy
rozumu o charakterze normy wiążącej, czyli ustawy, którą każdy
człowiek dostrzega w sobie, niezależnie od tego, co ustanowiło
społeczeństwo, nazywamy właśnie ustawą naturalną.
§ 2. ISTNIENIE USTAWY NATURALNEJ
Ustawa ta jest naturalna, ponieważ nie pochodzi od czynników
kulturowych, lecz ze struktury psychologiczno-moralnej bytu
ludzkiego. To naturalne działanie naszej inteligencji. Wskazu-
je na to nasze osobiste doświadczenie; jeśli, przeciwnie, ustawa
naturalna nie byłaby naturalnym działaniem, jeśli z natury nasz
rozum nie byłby wyposażony w strukturę mentalną, która prowa-
dziłaby do takich sądów deontycznych, nie istniałyby rozdźwięki
pomiędzy tym, co naszym zdaniem należy czynić, ale czego czy-
nić nie chcemy, albo tym, czego należy unikać, a jednak chcemy
to zrobić. Wtedy rozum ograniczałby się jedynie do wyrażenia
tego, co mógłby postrzec, czyli preferencji naszej woli. W jaki
sposób rozum mógłby wydać sąd „należy czynić A”, gdy nie sta-
nowi to preferencji podmiotu, jeżeli nie istniałby żaden wymóg
obiektywny? Taki sąd nie istniałby, a jeśli nawet by się pojawił,
byłby chorobą psychiczną. Normalnego człowieka cechowałaby
amoralność i ograniczałby się on do osądów „technicznych”,
zgodnych z wygodą, interesem i użytecznością.
Być może, da się pomyśleć – gdyż tak twierdzono i się wyra-
żano – że naturalne sądy deontyczne – ustawa naturalna – są wy-
tworem kultury, zjawiskiem psychologicznym stworzonym przez
społeczeństwo. Jednak to stanowczo niemożliwe, gdyż każde zja-
wisko kulturowe opiera się koniecznie na naturalnej przesłance.
Jeśli człowiek nie byłby moralny z natury, jeśli jego rozum nie był-
by wyposażony w naturalną strukturę psychologiczną, na mocy
której rozumiałby, że istnieją rzeczy moralnie dobre i moralnie złe
(rzeczy, które należy czynić, oraz rzeczy, których należy unikać),
kultura nigdy nie mogłaby stworzyć takiej struktury, ponieważ
oznaczałoby to zmianę ontologiczną, która znajduje się poza jej
zasięgiem. Jedyne, co może stworzyć kultura, czyli wpływ spo-
łeczeństwa, to pojęcie tego, co w społeczeństwie normalne, oraz
tego, co w społeczeństwie nienormalne, a w konsekwencji osąd,
że dogodnym jest dostosować się do tego, co normalne. Jednak
w żadnym wypadku kultura nie mogłaby stworzyć pojęcia, że
należy coś czynić. Świadomość obowiązku podlega w sposób ko-
nieczny naturalnej strukturze praktycznego rozumu. Poza tym nie
ulega wątpliwości, że jeżeli sądy deontyczne podlegają naturalnej
strukturze praktycznego rozumu oraz istnieje podstawowe jądro
takich sądów niezależnych od społeczeństwa (co jest jasne), to
istnieje ustawa naturalna.
§ 3. PODSTAWA USTAWY NATURALNEJ:
CELE CZŁOWIEKA
Jeśli nasz rozum wydaje naturalne sądy deontyczne, jeżeli wy-
raża ustawę naturalną, dzieje się tak z przyczyny, że istnieje coś,
co w odniesieniu do natury ludzkiej należy czynić, oraz coś, cze-
– 130 –
– 131 –
go – ze względu na to, że stoi w sprzeczności z tym, co należy
czynić – powinno się unikać.
Dlaczego punktem odniesienia dla czegoś, co należy czynić,
i w rezultacie tego, czego powinno się unikać, jest ludzka natura?
Po pierwsze punktem odniesienia nie może być nic zewnętrznego
w stosunku do samego człowieka, ponieważ sądy powodowane
tym, co zewnętrzne, to oceny techniczne albo ukierunkowane
na wygodę: „nie powinienem mocno walić pięścią w stolik, bo
go uszkodzę” to ocena techniczna; z kolei „nie powinienem kła-
mać, bo wyrzucą mnie z klubu” to osąd ukierunkowany na wygo-
dę. Natomiast „nie powinienem kłamać, ponieważ właściwe dla
człowieka jest mówienie prawdy” to sąd deontyczny o ustawie
naturalnej.
Po drugie, zakładając, że wskazanym punktem odniesienia jest
sam człowiek, tkwiąca w nim zdolność do nadawaniu reguł lub
miary swym działaniom stanowi podstawową strukturę jego bytu,
jego istotę – coś, co czyni z niego człowieka – w zakresie, w któ-
rym działanie wyraża jego dynamikę (istota jako zasada działa-
nia w rozumieniu arystotelesowskim).Tę podstawową strukturę
w odniesieniu do dynamiki nazywamy zatem naturą człowieka.
Natura człowieka dostarcza podstawowych reguł ludzkiego dzia-
łania, ponieważ czyniąc człowieka człowiekiem, stanowi kryte-
rium tego, co przysługuje człowiekowi jako takiemu.
Ponieważ ustawa naturalna to norma postępowania człowieka,
tkwi w niej z istoty odniesienie do naturalnej dynamiki natury
ludzkiej. Toteż naturalna dynamika człowieka nie jest pozba-
wionym sensu impulsem czy gestem – w takim razie królował-
by w niej absurd – lecz podporządkowaniem naturalnym celom
człowieka. Jej sens stanowią cele, które składają się na spełnienie
lub doskonalenie człowieka, a na płaszczyźnie społecznej czynie-
nie społeczeństwa bardziej ludzkim. Cele stanowią sens i pełnię
życia ludzkiego, tak jednostkowego, jak i społecznego. Dlaczego?
Ponieważ są właśnie prawidłową ekspansją bytu ludzkiego zgod-
nie z tym, co w naturze ludzkiej składa się na jego potencjalną
pełnię.
W odniesieniu do tej dynamiki celowościowej człowieka –
która obejmuje zarówno jednostkę ludzką, jak i społeczeństwo –
mówimy o ustawie naturalnej. Pod pojęciem ustawy naturalnej
należy rozumieć, w ścisłym sensie, zespół przepisów o podstawie
naturalnej, które regulują ludzkie działanie, podporządkowując
je celom człowieka.
Ustawa naturalna nie jest zatem zespołem regulacji rozumu
bez odniesienia do natury ludzkiej. Przeciwnie, ustawa naturalna
przejawia w formie obowiązku naturalne wymogi bytu człowieka,
sprowadzające się koniec końców do osiągania jego naturalnych
celów, to znaczy spełnienia jednostki oraz w pełni ludzkiego roz-
woju społeczeństwa.
Z powyższego wynika jasny wniosek: naruszenie ustawy na-
turalnej nie jest obojętne ontologicznie. Powoduje uszczerbek
w osobie ludzkiej, niekiedy również w społeczeństwie. Pod tym
względem istnieje pewna paralela pomiędzy prawami fi zyki a usta-
wą naturalną. Złamanie praw fi zyki powoduje szkody, choroby,
a nawet śmierć. Naruszenie ustawy naturalnej poniża człowieka,
który ją łamie, a odnośnie do aspektów społecznych wywołuje
zakłócenia oraz odhumanizowanie życia społecznego. Człowiek,
a także społeczeństwo żyjące na przekór określonym przepisom
ustawy naturalnej, poniżają się w taki sam sposób. W interesują-
cym nas zakresie jest to szczególnie ważne w życiu społecznym:
brak przestrzegania ustawy naturalnej pociąga za sobą automa-
tycznie wprowadzenie rzeczywistego czynnika rozstroju społecz-
nego. Obejście prawa i oszustwo powodują dezintegrację spo-
łeczną, rozwód osłabia rodzinę, permisywizm nakręca spiralę
przemocy, niesprawiedliwość jest źródłem ubóstwa i wykluczenia
itd. Są to skutki rzeczywiste, dobrze znane z doświadczenia i znaj-
dujące odbicie w statystykach.
– 132 –
– 133 –
§ 4. OPISOWA DEFINICJA USTAWY NATURALNEJ
Zgodnie z tym, co zostało powiedziane, możemy opisać ustawę
naturalną jako zbiór norm racjonalnych, które wyrażają porządek
naturalnych skłonności lub dążeń ku celom właściwym dla bytu
ludzkiego, porządku cechującego człowieka jako osobę.
Naturalne skłonności i dążenia stanowią część struktury ludz-
kiego bytu; ściślej: to cechy dynamiki tej struktury. Wyrażają zatem
cechy dynamiki podstawowej struktury lub istoty człowieka, czyli
ludzkiej natury; dlatego są „naturalne”. Do ustawy naturalnej nie
odnoszą się namiętności ani zauważalne empirycznie przeróżne
spontaniczne ruchy, a jedynie skłonności, które wyrażają dążenia
do celów człowieka; jedynie dążenia celowe – zorientowane na
cel – wiążą się z ustawą naturalną.
§ 5. TREŚĆ USTAWY NATURALNEJ
Ogół naturalnych skłonności, których racjonalne reguły tworzą
ustawę naturalną, można podsumować – nie wskazując porządku
ich ważności – w następujący sposób: a) skłonność lub dąże-
nie do utrzymania bytu: życia, integralności fi zycznej i moralnej,
często zwane instynktem samozachowawczym; b) skłonność do
budowania związku małżeńskiego między mężczyzną a kobietą,
którzy razem zakładają pierwotną wspólnotę rodzaju ludzkiego,
podporządkowaną powoływaniu na świat oraz wychowywaniu
dzieci; c) skłonność do relacji z Bogiem, jako przejaw bycia stwo-
rzonym, wymiar konstytutywny dla bytu człowieka; d) dążenie do
pracy jako wyraz dominującego i przekształcającego charakteru
człowieka względem otaczającego go świata, a w związku z nim
dążenie do odpoczynku i działalności rozrywkowej; e) skłonność
do budowania społeczeństwa politycznego oraz do różnych form
stowarzyszania się, która wynika ze społecznego charakteru czło-
wieka; f) dążenie do komunikowania się, również wyraz charak-
teru społecznego; oraz g) skłonność do nabywania wiedzy oraz
różnych form kultury i sztuki.
Obok tych dążeń należy wskazać zasady przewodnie, czyli
podstawowe normy ich rozwoju: a) norma solidarności między-
ludzkiej, na mocy której każda istota ludzka i każda zbiorowość
jest współodpowiedzialna z pozostałymi przy osiąganiu ich ce-
lów; b) norma doskonalenia i rozwoju: każdy człowiek pojedyn-
czo, a także społeczeństwo jako całość są powołani do ciągłego
doskonalenia się, zarówno materialnego, jak i moralnego czy
duchowego.
§ 6. OBOWIĄZYWANIE USTAWY NATURALNEJ
1. Jak wspominałem wcześniej, nie należy mylić skłonności
naturalnych z ustawą naturalną. Ona właśnie stanowi racjonalną
regułę tych skłonności, to przepis podyktowany przez rozum,
przepis racjonalny.
Istnieje jednak wyraźny stosunek pomiędzy naturalną skłonno-
ścią i regułą racjonalną. Jeżeli reguła rozumu różni się od skłon-
ności, nie polega ona na impulsie lub dążeniu, lecz na regule czy
mierze postępowania, obie łączą się w zobowiązaniu, czyli obo-
wiązku moralnym: reguła rozumu – poza wskazaniem środków
do osiągnięcia celu, do którego popycha skłonność – nakazuje
(„powinno się czynić”) poprzez wyrażenia deontyczne to, do
czego dąży skłonność, to znaczy do osiągnięcia celu. Parafrazu-
jąc kanonistę sprzed wieków – Tomasa Sancheza – możemy po-
wiedzieć, że „ustawa naturalna przekształca naturalną skłonność
w obowiązek”.
Z pewnością rodzaj oraz intensywność obowiązku różnią się
w zależności od wymienionych skłonności lub sytuacji, jednak
nie ulega wątpliwości, że racjonalna reguła to ustawa (ustawa
– 134 –
– 135 –
naturalna), ponieważ zawiera nakaz, wyrażenie zobowiązujące.
Zobowiązanie (obowiązek) nie istniałoby zatem, rozum nie uzna-
wałby reguły za ustawę, jeżeli cel nie nie byłby zobowiązujący ani
wiążący. Jeśli cel wyraża spełnienie albo pełnię człowieka i jeśli
zarazem uznajemy go za obowiązek, to z tego wynika, że spełnia-
nie się człowieka to powinność bytu. Powinność bytu niebędąca
logicznym osądem w rozumieniu kelsenowskim, lecz wymaga-
niem bytu. Ustawa naturalna czy nakaz rozumu stanowią racjo-
nalne wyrażenie powinności bytu, istnienia ontologicznego, które
rozum pojmuje i w konsekwencji nakazuje tytułem obowiązku.
Niewątpliwie ustawa naturalna jest aktem panowania rozumu,
jednak rozum panuje, ponieważ postrzega wymóg ontologiczny,
czyli zasady obligatoryjności celu.
2. To właśnie gorszyło przedstawicieli niektórych prądów po-
zytywistycznych – w szczególności fi lozofi i analitycznej
43
– którzy
dostrzegają tu tak zwany błąd naturalistyczny (naturalistic fal-
lacy), ponieważ uważają, że fakt – dążenie albo skłonność – nie
może stać się wyrażeniem deontycznym: jeśli jest bytem, nie może
być powinnością, byt nie może przeistoczyć się w powinność,
gdyż zgodnie z logiką powinność poprzedza byt.
W rzeczywistości krytyka ta ma znaczenie jedynie dla tego prą-
du doktrynalnego – np. Hobbesa, Spinozy itp. – dla którego pra-
wo naturalne stanowi zasięg fi zycznej władzy człowieka; to wła-
śnie ci autorzy przechodzą w sposób nielogiczny z wcześniejszego
bytu do następującej po nim powinności lub należności. Z innego
punktu widzenia, z tego, że człowiek ma określoną możliwość,
nie wynika prawo do jej urzeczywistniania, a tym bardziej że
powinien on coś uczynić. Jednak krytyce analityków brakuje zna-
czenia odnoszącego się do ludzkich celów, ponieważ obowiązek
to nie skłonność, lecz cel; a o celu, dopóki nie zostaje osiągnięty,
mówimy, że powinien nastąpić, chociaż jeszcze go nie ma. Ponie-
waż jeszcze nie jest bytem, stanowi powinność. Ustawa naturalna
nie wyraża jako powinności bytu czegoś, co jest już bytem, lecz to,
co jeszcze nim nie jest.. Nie istnieje przez to przekształcenie bytu
w powinność, lecz przeciwnie: powinności w byt.
3. Wypada natomiast zapytać, dlaczego cel powinien nastąpić,
dlaczego spełnienie człowieka (jego cele) jest powinnością bytu.
Innymi słowy, na czym polega obligatoryjność ustawy naturalnej?
Odpowiedź jest taka sama jak w przypadku innych podobnych
pytań: naturalne cele człowieka, w zakresie, w jakim stanowią
jego spełnienie albo pełnię, są obowiązkami, ponieważ człowiek
to osoba.
Mówiliśmy już wcześniej, że osoba jest bytem panującym nad
swym bytem; cecha ta stanowi konsekwencję, o czym również
wspominaliśmy, jego intensywności. Zatem to, co sprawia, że byt
istnieje, to akt bytu, w którym osoba bardzo intensywnie uczest-
niczy. Wyróżniają go dwa aspekty.
Z jednej strony osobę wyróżnia tak intensywny akt bytu, że
jest on jedyny, stały i niepowtarzalny. Każdy człowiek jest bytem
jedynym i niepowtarzalnym: samochód można wymienić, pies
może zostać zastąpiony innym, dziecko zaś nie. Nawet najmniej
poważany i najprostszy z ludzi stanowi byt jedyny na przestrzeni
wieków, niepowtarzalny oraz niedający się zastąpić. Ale jedno-
cześnie osoba to byt stały, ponieważ akt bytu jest tak silny, że co
do swej istoty nie zmienia się ani nie podlega przeobrażeniom:
owa stałość przejawia się w osobowym ja, niezmiennym pomimo
upływu czasu i stanowiącym wymiar człowieka.
W ten sposób rozumieć należy podstawowe znaczenie, któ-
re wobec osoby ludzkiej ma podejmowanie tematu natury; i to
natury, która choć ma owszem wymiar historyczny, to jednak
nigdy nie jest czystą historią. Koncepcja człowieka jako czystej
historii – „nie istnieje natura ludzka”, „człowiek nie jest naturą,
lecz historią” – jak głoszą znane wypowiedzi – prowadzi do jego
depersonalizowania, narusza coś najgłębszego w statusie osoby,
ponieważ osoba oznacza jedyny, niepowtarzalny i stały akt bytu,
konkretne ja, które wymyka się upływowi czasu. Byt poddany
– 136 –
– 137 –
nurtowi historii, wciąż powstający na nowo – jak rzeka, której
wody nigdy nie są te same – to minimalna postać bytu, dokładne
przeciwieństwo osoby.
Drugi aspekt polega na tym, że byt osobowy wymaga bytu.
Stanowi to również skutek intensywności aktu bytu. Musi on
jednak zostać odpowiednio sprecyzowany oraz uszczegółowiony.
Osoba jest najwyższą i najczystszą postacią bytu. W Bycie, ina-
czej w Bycie Samoistnym, wszystko jest czystym aktem; w nim
wymaganie bytu jest tak intensywne, że właściwie nie jest nawet
wymaganiem; każda zdolność bytu jest w nim samym bytem, nie
stanowi już zdolności, lecz czysty akt. Osoba ludzka to natomiast
skończony udział w bycie i nie można w odniesieniu do niej mó-
wić o wymaganiu bytu w znaczeniu powołania do istnienia; skoro
ma swój początek, przed bytem nie istnieje jego wymaganie, ani
nic, czemu można by przypisać miano bytu. Nie odnosi się do
niego brak śmierci, gdyż stanowi byt skończony. Jednakże w oso-
bie intensywność aktu bytu wymaga aktu bytu odpowiedniego
do jego rodzaju, czyli bytu podlegającego doskonaleniu. Byt oso-
bowy wymaga doskonalenia (swego spełnienia) i w ten sposób,
choć byt jeszcze tej wymaganej doskonałości i spełnienia nie ma,
to jednak domaga się zaistnienia: cel człowieka – i analogicznie
społeczeństwa złożonego z osób ludzkich – to powinność bytu, co
wynika z samego statusu ontologicznego osoby.
4. Wyjaśniając, a przy okazji łącząc ze sobą poczynione wcześ-
niej uwagi, przypomnę, że człowiek jako byt skończony jest by-
tem historycznym, zanurzonym w czasie, który zachowując pew-
ne stałe jądro dzięki intensywności swego aktu bytu – swego
ja – jednocześnie po części nieustannie staje się, ponieważ jest
skończony.
Skończoność wskazuje na to, że nie jest zupełnie czystym ak-
tem, lecz bytem, którego pełnia lub spełnienie wciąż się tworzy
dzięki osiągnięciu swych celów.. Dąży on do pełni bytu, dąży do
całkowitego spełnienia. Człowiek porusza się pomiędzy dwoma
biegunami: już bytu oraz jeszcze nie bytu całkowitego w swej
pełni. Owo częściowe jeszcze nie odzwierciedla się w naturalnych
dążeniach i skłonnościach do osiągania celów, których dokona-
nie stanowi jego spełnienie lub pełnię bytu. Jednak byt ludzki
domaga się swej pełni. Spełnienie lub pełnia bytu nie stanowią
jedynie możliwości, lecz żądania bytu, ponieważ byt początkowy
wymaga całkowitego spełnienia jako czegoś potencjalnie w nim
zawartego, przysługującego mu na mocy samego statusu osobo-
wego, gdyż osoba wymaga – we wskazanym ograniczonym zakre-
sie – aktu bytu. Z samego bytu człowieka wynika jego pełnia jako
powinność bytu. Byt osobowy ma charter wymagający. Wymaga
od siebie samego (powinność bytu w porządku moralnym) oraz
od innych (powinność bytu w porządku prawnym). Imperatyw
rozumu wyraża postrzeganie ontologicznego istnienia.
Byt ludzki jest wymagający, co podkreślam, ponieważ wymaga
całkowitego spełnienia, celowości. Owszem, byt ludzki jest wy-
magający, jednak zarazem jest to byt ukierunkowany na cel, inny-
mi słowy, byt dążący do doskonałości, która stanowi jego cel. Cel
znajduje się w samym bycie jako zasada go tworząca i przybiera
formę podporządkowania temu celowi. A owa konstytucja celo-
wościowa, która sprawia, że ludzki byt jest wymagający, gdyby
nie dążyła do niczego z natury, sam byt z natury nie wymagał-
by niczego poza swą integralnością, gdyż bez dążenia do pełni
bytu nie istniałaby żadna powinność bytu. Pojmowanie człowieka
jako całości samej w sobie, bez orientacji celowościowej, obala
wszystkie naturalne ludzkie wymagania i zastępuje je możliwością
czynienia. Zastąpienia ustawy i prawa władzą faktyczną w istocie
dokonuje – obok innych jeszcze prądów – pozytywizm oraz –
w innej postaci – fi lozofi a inspirująca się myślą kantowską. Prawo,
z naturalnego wymagania, przekształca się we władzę (np. u Hob-
besa i Spinozy oraz w liberalnej teorii praw podmiotowych).
Stąd również wynika kwestia godności człowieka. Godność
to doskonałość, wyjątkowość. Dlatego mówiąc o godności oso-
– 138 –
– 139 –
by ludzkiej odnosimy się do doskonałości lub wyjątkowości jej
bytu. W rzeczywistości byt osobowy jest jednostkowo wyższy
od wszystkich pozostałych bytów świata stworzonego: należy
do bytów wyższego porządku, do istnień cielesno-duchowych.
Tę godność, mającą charakter jednostkowy, przypisuje się osobie
jako takiej, jej bytowi i istnieniu jako takim. Jednakże godność, ze
względu na swą doskonałość, jest wymagająca, obejmuje powin-
ność bytu, ponieważ, jak powiedzieliśmy, osoba ludzka jest bytem
ukierunkowanym na cel, dążącym do doskonałości, która polega
na osiąganiu i spełnianiu jej naturalnych celów. Godność osoby
ludzkiej pozostaje w związku z celami, do których została powo-
łana: owe cele stanowią powinność bytu tkwiącą w godności ludz-
kiej. Stąd zachowanie pozostające poza porządkiem naturalnych
celów nie jest godne, nie ma w nim godności, lecz niegodność.
Dlatego też poza porządkiem celów – i wyłącznie poza nim –
nie posiada się praw wynikających z godności ludzkiej. Złodziej
w czasie i zakresie aktu kradzieży – ale jedynie wówczas – nie jest
godny, lecz niegodny, i dlatego z aktu kradzieży nie wynika prawo
poszanowania tej działalności i stanowi ona podstawę do zasto-
sowania przymusu. Nieład moralny i społeczny – działanie poza
naturalnymi celami – nie podlega ochronie godności ludzkiej ani
nie wynikają z niego prawa.
Z naszych rozważań można również wnioskować, czym jest na-
tura oraz znaczenie ustawy naturalnej. Ustawa naturalna to norma
samego bytu człowieka, odzwierciedlenie bytu ukierunkowanego
na cel, podporządkowania człowieka jego celom. Stąd przestrzega-
nie ustawy naturalnej prowadzi człowieka do spełnienia, nieprze-
strzeganie zaś poniża go. Ustawa naturalna jest w ten sposób pier-
wotnym i najbardziej autentycznym wyrazem godności ludzkiej.
Ponieważ ustawa naturalna odzwierciedla byt ukierunkowany na
cel, stanowi pierwotne wyrażenie ludzkiej godności, która zanim
staje się prawem, jest normą: normą dla człowieka wobec siebie
samego oraz normą dla innych w stosunku do niego. Prawa wyni-
kające z godności ludzkiej są zależne od ustawy naturalnej, istnieją
w zależności od niej, co jest równoznaczne ze stwierdzeniem, że
istnieją w zależności od celów człowieka. Głównym i podstawo-
wym prawem człowieka jest jego byt ukierunkowany na cel; Moż-
na stąd wnioskować, że podstawowym prawem naturalnym osoby
ludzkiej jest jej cel. Ujmując to w innych słowach: owo główne
i podstawowe prawo to przestrzeganie ustawy naturalnej. Poza
przestrzeganiem ustawy naturalnej nie ma prawa.
§ 7. POSTRZEGANIE USTAWY NATURALNEJ
1. Postanowienia czy przepisy ustawy naturalnej odpowiada-
ją – jak powiedzieliśmy – wymaganiom natury ludzkiej. Rozum
postrzega te wymagania i przedstawia je jako przepisy lub wypo-
wiedzenia zobowiązujące, czyli czyni to w formie ustawy. Skoro
tak jest, łatwo zrozumieć, że postrzeganie czy poznanie ustawy
naturalnej opiera się na następującej regule: ustawę naturalną po-
strzega się, poznając naturę ludzką; lub z innego punktu widzenia:
poznaje się ustawę naturalną, postrzegając ontologiczny status
bytu ludzkiego oraz jego naturalne cele.
W ten sposób można zrozumieć, że do sposobów postrzegania
ustawy naturalnej nie należy rozumowanie ani argumentacja – do
których sięgała nowożytna nauka prawa naturalnego, w szczegól-
ności racjonalizm, a także częściowo Suárez, a wraz z nim kilku
nowożytnych neotomistów – lecz poznanie poprzez dowód, co
utrzymywali przedstawiciele doktryny klasycznej od Wilhelma
z Auxerre po św. Tomasza z Akwinu oraz ich kontynuatorzy. Ro-
zum zamienia w przepis – jak powiedziałem wcześniej – naturalną
skłonność. Jego sposobem działania jest ukazywanie w formie
normy, czyli przepisu zobowiązującego lub wypowiedzenia deon-
tycznego, naturalnej powinności bytu, wymagań ludzkiej natury.
Chodzi o czynność intelektualną bezpośredniego poznania, nie
– 140 –
– 141 –
zaś o rozumowanie, choć nie jest ono całkowicie wykluczone (je-
żeli A to B; np.: poczęty byt ludzki jest osobą, ma zatem prawo do
życia). Dlatego do poznania ustawy naturalnej nie wiedzie droga
rozumowania i dochodzenia do konkluzji; droga polega na po-
głębianiu znajomości ludzkiej natury i jej celów, a z tego dopiero
rozum wywodzi postanowienia ustawy naturalnej.
Aby pogłębiać tę znajomość, można oczywiście używać rozu-
mowania oraz argumentacji, jednak przebieg tego rozumowania
musi sytuować się w naturze ludzkiej, tak aby w miarę poznawania
odkrywać bezpośrednio – uznawać za oczywiste – postanowienia
ustawy naturalnej. W tym znaczeniu rację miał Tomasz z Akwinu
twierdząc, że przepisy ustawy naturalnej są dostrzegalne same
z siebie (per se nota).
2. Nie oznacza to bez wątpienia, że wszyscy ludzie znają –
a tym bardziej że uważają za oczywiste – wszystkie przepisy usta-
wy naturalnej. Poznanie ustawy naturalnej stanowi wynik pozna-
nia ludzkiej natury. Wszyscy ludzie znają wystarczająco naturę
człowieka i wskutek tego znają podstawowe przepisy ustawy na-
turalnej. Jednak nie wszyscy znają naturę ludzką w całej jej głębi;
znają ją – poza podstawowym jądrem będącym wiedzą wrodzoną
oraz przedmiotem swobodnego poznania na skutek popełnionych
błędów – w sposób niewystarczający i błędny. Dlatego może się
zdarzyć, i doświadczamy tego na co dzień, że ludzie – a nawet
całe kultury – zdradzają błędy czy luki w znajomości postanowień
ustawy naturalnej przekraczających te najbardziej podstawowe.
Jak pisał św. Tomasz, postanowienia ustawy naturalnej są oczy-
wiste same z siebie, ze swej istoty, w rzeczywistości jednak nie
wszystkie przepisy wydają się oczywiste dla wszystkich.
Podstawową przesłanką tego zagadnienia jest zależność po-
strzegania norm prawa naturalnego od znajomości natury czło-
wieka. Dlatego, gdy w określonym środowisku społecznym – co
zdarza się w naszych czasach często – panują mętne i mylne idee
dotyczące człowieka oraz jego celów, pojawia się szereg błędów
co do norm prawa naturalnego. Dlatego również za pomocą ma-
nipulacji ideologicznej można sprawić, by człowiek działał w spo-
sób rażąco sprzeczny z tymi normami albo aby przestał zauważać
ciężkie naruszenia godności człowieka spowodowane przez nie-
które zachowania. Np. jeżeli terrorysta uznaje się za obrońcę uci-
skanej klasy, nietrudno odnaleźć kogoś, kto nie pojmuje, że jego
działanie to morderstwo. Jeśli małżeństwu przypisze się niewła-
ściwe znaczenie – związku opartego na miłości zmysłowej, wspól-
noty przyjemności, umowy cywilnej itp. – w sposób logiczny nie
będzie się uznawać nierozerwalności za cechę wynikającą z jego
istoty, a nawet można doprowadzić do trudności w rozumieniu
heteroseksualizmu. Człowiek i społeczeństwo poddane manipula-
cji to człowiek i społeczeństwo, które nie rozumieją norm prawa
naturalnego.
To fakt znany od starożytności. Już Cyceron podkreślał, doda-
jąc inną, nie mniej ważną przyczynę: ślepotę umysłową powsta-
jącą wskutek złamania norm prawa naturalnego, którą z kolei
w średniowieczu zwano osłabieniem umysłu.
3. Łatwość poznania różnych poziomów norm prawa natural-
nego jest odwrotnie proporcjonalna do specyfi ki natury ludzkiej:
im bardziej reguła norm prawa naturalnego odpowiada czemuś
specyfi cznie ludzkiemu, tym głębszego wniknięcia intelektual-
nego wymaga i tym łatwiej można popełnić błąd. Nie powinno
to dziwić, a dzieje się tak z następujących względów. Naturalne
skłonności mają tym intensywniejsze aspekty cielesne i fi zyczne,
im mniej typowo ludzka jest dana skłonność. Specyfi ka człowieka
polega na racjonalności, a w konsekwencji, im bardziej szczegól-
nie ludzka jest skłonność, tym mniej dotyczy ciała. Wynika stąd
jasny wniosek: najbardziej pierwotne skłonności naturalne znaj-
dują odzwierciedlenie w części cielesnej, w postaci instynktów,
które tym łatwiej można poznać, im są silniejsze. Owe instynkty
to ciągłe i niezmienne dążenia ciała do zachowania praw biolo-
gicznych. Natomiast najbardziej specyfi cznie ludzka część tych
– 142 –
– 143 –
dążeń odnosi się do rozumu oraz woli, a są to zdolności podatne
na błędy, manipulację oraz złe nawyki. A zatem podczas gdy naj-
bardziej pierwotne z ludzkich dążeń mogą być w prosty sposób
poznane przez wszystkich, te najbardziej typowe dla człowieka są
podatne na błędy, a ich doskonała znajomość wymaga większej
wiedzy praktycznej oraz wyższej szlachetności moralnej.
4. To, co obserwujemy w temacie znajomości norm prawa
naturalnego, uwypukla dwie, niekiedy niezauważane rzeczy. Po
pierwsze rozum każdego pojedynczego człowieka nie wystarcza
do poznania wszystkich norm prawa naturalnego, gdyż wiedza
o ludzkiej naturze, od której zależy poznanie norm prawa na-
turalnego, nie jest wolna od błędów, a na wyższych poziomach
wymaga głębszego wniknięcia i badań; dlatego chociaż wszyscy
ludzie znają w sposób wystarczający najbardziej podstawowe i ko-
nieczne przepisy naturalne, to jednak nie tylko mogą się pojawić,
ale nawet są konieczne nauki w sposób szczególny poświęcone
wspomnianym badaniom, np. fi lozofi a moralności oraz – w szcze-
gólnym aspekcie, dotyczącym prawnego znaczenia norm prawa
naturalnego – nauka prawa naturalnego. Całkowita i dokładna
znajomość norm prawa naturalnego powstaje na łonie ludzko-
ści dzięki przekazywaniu wiedzy (radom, porozumiewaniu się
pomiędzy naukowcami); wreszcie ustawa naturalna jest ustawą,
ponieważ nie stanowi jedynie indywidualnej normy dla każdej
jednostki, lecz ustawę ludzkiego gatunku, w obrębie którego osią-
ga się całość jej poznania.
Po drugie ustawa naturalna, jako ustawa rodzaju ludzkiego, nie
zaś wyłącznie jednostki, jest ustawą społeczeństwa, które zawsze
powinno przyjąć jej społeczne aspekty oraz stworzyć obiektywne
warunki konieczne do jej przestrzegania.
§ 8. STRUKTURA USTAWY NATURALNEJ
Ustawa naturalna to zbiór nakazów rozumu. Stanowi ona dzia-
łanie rozumu. W jaki sposób zatem działa rozum, ustalając nakazy
ustawy naturalnej?
1. Rozum jawi się nam jako struktura przeprowadzająca ope-
racje określone przez wynikające ze swej istoty podporządkowa-
nie prawdzie. Ponadto w zakresie działania wola, jako władza
pożądawcza, jest również określona przez naturalny przedmiot
działania, który nazywamy dobrem. Dobro, naturalny przedmiot
działania, stanowi to, co należy czynić, czyli prawdę praktyczną.
Wskutek tego działa zasadniczo w oparciu o podstawowy sąd:
„należy czynić dobro”, i odwrotnie: „należy unikać zła”.
Te sądy podstawowe nie są nakazami ustawy naturalnej, lecz
pierwotnymi zasadami, innymi słowy, owymi dwoma stwierdze-
niami, które są bezpośrednim skutkiem struktury operacyjnej
praktycznego rozumu, tak że wszystkie nakazy ustawy naturalnej
odpowiadają w swej strukturze tym sądom, np. ponieważ praca
jest dobrem (naturalnym celem człowieka), pojawiają się nakazy
„należy pracować” (należy czynić dobro) oraz „należy unikać
bezczynności” (należy unikać zła).
Nakazy ustawy naturalnej powstają w miarę tego, jak pierwot-
ne zasady praktycznego rozumu znajdują zastosowanie względem
różnych dóbr, których dotyczy działalność człowieka. Dobra te
wskazaliśmy już wcześniej: to naturalne cele człowieka, a zło,
którego należy unikać, stanowi przeciwieństwo tych celów.
2. Pierwsza zasada „należy czynić dobro” bywała uważana
przez niektórych fi lozofów za zasadę formalną i pozbawioną tre-
ści. Oczywiście utrzymywali tak kantyści lub neokantyści, którzy
uznając nakazy i zasady praktycznego rozumu za zasady a priori,
nie znajdują w pierwszej zasadzie ustawy naturalnej żadnej treści.
Takie twierdzenie pochodzenia kantowskiego nie daje się jednak
utrzymać.
– 144 –
– 145 –
Przede wszystkim pierwsza zasada nie istnieje a priori, lecz
a posteriori. Nie chodzi o zasadę wrodzoną, z tej prostej przyczy-
ny, że nie istnieją wrodzone racjonalne idee, pojęcia ani zasady.
To, co w praktycznym rozumie jest wrodzone, to podporząd-
kowanie praktycznej prawdzie, czyli dobru. Rozum, poznając
byt, poznaje go jako dobro i z poznania tego wynika w sposób
bezpośredni i nieomylny pierwsza zasada praktyczna: „należy
czynić dobro”. Dlatego pierwsza zasada nie istnieje a priori, lecz
a posteriori.
W drugiej kolejności ta pierwsza zasada zawiera w sobie wszel-
kie możliwe nakazy prawa naturalnego, które, jak zauważyliśmy,
stanowią jej konkretyzację. Z tego powodu zupełnie przeciwnie
do opinii o jej braku treści, zawiera w sobie wszystkie pozytywne
przepisy ustawy naturalnej, tak samo jak pierwsza zasada „należy
unikać zła” zawiera wszystkie przepisy negatywne.
3. Wynika z tego jasno, że w ustawie naturalnej należy wy-
różnić zasady (owe dwa wypowiedzenia) oraz przepisy. Zasady
stanowią podstawę wszelkich sądów deontycznych – ustawy na-
turalnej – wyrażając podstawowe zasady praktycznej prawdy. Na-
tomiast przepisy to konkretne postanowienia ustawy naturalnej,
czyli zespół reguł tej ustawy.
4. Ostatnia uwaga. Niekiedy twierdzono, że przepisy ustawy
naturalnej to abstrakty. Ustawa naturalna – a wraz z nią prawo
naturalne – miałaby stanowić zespół zasad o charakterze abs-
trakcyjnym, które wskazywałyby ogólne dyrektywy dla ustaw
pozytywnych. Wobec takiego stwierdzenia należy zwrócić uwa-
gę, że przepisy ustawy naturalnej to nie abstrakty, lecz konkrety.
Abstrakcyjny – co dowodziłem przy okazji rozważań o prawach
naturalnych – może być naukowy lub potoczny sposób ich wyra-
żania, np. „należy szanować cudze życie” albo „należy wypłacać
sprawiedliwe wynagrodzenie”. Jednakże nie należy mylić wypo-
wiedzi naukowych – lub stwierdzeń ogólnych używanych w języ-
ku potocznym – z przepisami ustawy naturalnej. Przepisy ustawy
naturalnej to wypowiedzi praktycznego rozumu, pozostające za-
wsze w związku z konkretną sytuacją oraz odnoszące się do róż-
nych okoliczności w określonym i szczególnym czasie. Praktyczny
rozum podmiotu A nakazuje mu w momencie B i w okoliczności
C, że powinien zabrać się do pracy, i to właśnie jest ustawa natu-
ralna. Ogólne stwierdzenie, który fi lozof moralności albo zwykły
człowiek sformułuje z przepisu „należy pracować”, nie stanowi
ustawy naturalnej, lecz jest ogólnym i abstrakcyjnym sposobem
wyrażania się o niej. Inny przykład: „małżeństwo jest nierozwią-
zywalne” to abstrakcyjny wniosek, za pomocą którego wyraża-
my ustawę naturalną brzmiącą faktycznie „to małżeństwo jest
nierozwiązywalne”, ustawę znajdującą zastosowanie względem
każdego małżeństwa. Ustawa naturalna to zawsze sąd deontyczny
powstający w związku z konkretną sytuacją: jest zatem zespołem
pojedynczych i konkretnych nakazów i zakazów.
Inną rzeczą jest, że my, ludzie, poprzez abstrakcję, za pomocą
której formułujemy naszą wiedzę oraz idee, redukujemy te poje-
dyncze i konkretne przepisy do wypowiedzi o charakterze ogól-
nym i abstrakcyjnym Nie należy jednak mylić naszego sposobu
myślenia i wypowiadania się o ustawie naturalnej z nią samą.
§ 9. KLASYFIKACJA PRZEPISÓW
USTAWY NATURALNEJ
1. Pierwszy podział przepisów ustawy naturalnej odpowiada
podobnej klasyfi kacji praw naturalnych. Istnieją przepisy usta-
wy naturalnej o charakterze pierwotnym oraz przepisy wtórne.
Przepisy pierwotne wywodzą się bezpośrednio z natury ludzkiej.
Przepisami wtórnymi natomiast nazywamy te, które naturalny
rozum dyktuje w związku z sytuacją stworzoną przez człowieka.
Przykłady przytoczone przy okazji takiego samego podziału praw
naturalnych służą wyjaśnieniu również tej kwestii.
– 146 –
– 147 –
2. Kolejna klasyfi kacja przepisów ustawy naturalnej polega na
rozróżnieniu pomiędzy przepisami koniecznymi oraz przepisami
przygodnymi. Przepisy konieczne wyrażają nakazy i zakazy wy-
magane bezwarunkowo przez naturę ludzką. Przygodnymi nazy-
wamy zaś przepisy zawierające dozwolenia i zdolności naturalne,
które mogą zostać uregulowane za pomocą ustawy pozytywnej;
np. własność dóbr znajdujących się pod ziemią, wymagania do-
tyczące zdolności i formy przy zawieraniu umów, przeszkody
małżeńskie itp.
Podstawą tej klasyfi kacji jest okoliczność, że istnieją dziedzi-
ny podlegające regulacji ustawy pozytywnej, które przed jej po-
jawieniem nie znajdowały się w stanie anomii – pozbawionym
regulacji – lecz podlegały regulacji naturalnej, która może zostać
zmieniona przez ustawę pozytywną. Zajmij my się przypadkiem
umów. Z każdego zapisanego w nich słowa wynika zobowiązanie,
z prawa naturalnego. Jednak uprawnienie do zawierania umów
podlega regulacji ustawy pozytywnej, która może wprowadzić
warunki ich ważności oraz prawidłowości. Jeżeli, przykładowo,
ważność sprzedaży nieruchomości uzależniona jest od wpisu do
rejestru, nie ulega wątpliwości, że ustawa pozytywna ogranicza
naturalną zdolność do zaciągania zobowiązań w drodze umowy,
gdyż bezsprzecznie zgodnie z prawem naturalnym można doko-
nać sprzedaży nieruchomości solo consensu. Ten rodzaj przepisów
ustawy naturalnej nazywamy przygodnymi. Odnoszą się do zdol-
ności i swobód naturalnych podlegających regulacji pozytywnej.
§ 10. UNIWERSALIZM USTAWY NATURALNEJ
1. Ustawa naturalna jest dostosowana do naturalnej struktury
bytu ludzkiego. Po pierwsze jest dostosowana do naturalnych
celów człowieka, do tych skłonności lub dążeń, które pochodzą
z ludzkiej natury. Z drugiej strony jej postacie odpowiadają na-
turalnej strukturze psychologicznej. Dlatego ustawa naturalna
jest nieodłącznie związana z każdym człowiekiem i obowiązuje
wszystkich ludzi. Jest to ustawa uniwersalna w czasie i przestrze-
ni. Jeśliby ustawa naturalna nie była powszechna, ludzie musieliby
wykazywać różne naturalne dążenia i skłonności, musiałby różnić
się sam ich status osobowy (źródło powinności bytu), a także
naturalne cele albo struktura praktycznego umysłu. Jednak to
niemożliwe, ponieważ każda z tych rzeczy stanowi część natury
ludzkiej, która będąc podstawową strukturą bytu człowieka –
sprawiającą, że jest on właśnie człowiekiem – ma charakter nie-
zmienny i uniwersalny.
Ustaliwszy tę zasadę, powinniśmy dokonać rozróżnienia po-
między przepisami bezwzględnie uniwersalnymi oraz względnie
uniwersalnymi. Bezwzględnie uniwersalne są przepisy pierwotne,
natomiast przepisy wtórne mają charakter jedynie względnie uni-
wersalny. Nietrudno pojąć przyczynę tego ostatniego: ponieważ
przepisy wtórne zależą od sytuacji historycznej, na podstawie
której istnieją, są takie same jedynie wobec takiej samej sytuacji
historycznej i zmieniają się wraz z nią. Tytułem przykładu, istnieje
szereg przepisów ustawy naturalnej dotyczących przeszczepów
organów, które nie istniały przed pojawieniem się tej techniki.
Bezsprzecznie również niektóre ich aspekty ulegną zmianie, jeśli
zmienią się istotnie techniki oraz możliwości terapeutyczne. Jeżeli
zostanie wynaleziona technika, która sprawi, że przeszczepy orga-
nów żywego człowieka drugiemu żywemu człowiekowi nie będą
już konieczne, przestaną one być usprawiedliwione i może zda-
rzyć się, że staną się bezprawne na obszarach wysoko rozwinię-
tych, gdzie stosować się będzie techniki zastępujące przeszczep,
pozostając równocześnie uzasadnionymi na innych obszarach
niewykorzystujących jeszcze nowych technik.
Skoro przepisy wtórne pochodzą i zależą od przepisów pier-
wotnych, które są niezmienne, nie ulega wątpliwości, że zmien-
ność przepisów wtórnych nie wynika ze zmienności zasady ustawy
– 148 –
– 149 –
naturalnej (przepisu pierwotnego), lecz ze zmian zachodzących
w rzeczywistości społecznej, czyli modyfi kacji stanu faktycznego.
2. Obok omówionego właśnie uniwersalizmu, który możemy
nazwać uniwersalizmem prawnym, istnieje inny uniwersalizm,
któremu możemy nadać miano faktycznego. Przez uniwersalizm
faktyczny rozumiemy powszechną znajomość ustawy natural-
nej, innymi słowy, okoliczność, że ustawa naturalna znana jest
wszystkim ludziom i w każdej epoce. W tym ujęciu powszechna
znajomość ustawy naturalnej dotyczy przepisów najbardziej pod-
stawowych i najłatwiej pojmowalnych. Wszyscy ludzie, wszystkie
narody i epoki znają taki rdzeń przepisów. Nawet więcej, wszyst-
kie przepisy ustawy naturalnej są uniwersalnie poznawalne; jed-
nak równie oczywiste jest to, że z wcześniej wskazanych przyczyn
istnieją ludzie, a nawet całe narody, które nie poznały albo nie
znają niektórych przepisów ustawy naturalnej: błąd, niewiedza
oraz namiętności mogą zaciemnić naturalne przepisy, szczegól-
nie te najbardziej racjonalne, o czym w odpowiednim czasie już
wspominałem.
§ 11. NATURA LUDZKA I UPŁYW CZASU
W PRZEPISACH USTAWY NATURALNEJ
Podstawową cechą ustawy naturalnej jest jej pochodzenie
z ludzkiej natury, nie zaś z historycznego wymiaru osoby. Stąd
powinno wyniknąć jasne kryterium: ustawą o wymiarze histo-
rycznym jest ustawa pozytywna, upływ czasu dotyczy ustaw
stanowionych przez człowieka. Ustawa naturalna natomiast to
ustawa ludzkiej natury. Stąd wypływa niemniej jasny wniosek, że
skoro natura ludzka z defi nicji nie podlega zmianom, to ustawa
naturalna także im nie podlega.
Niemniej przyjąwszy tę zasadę, nie należy przyjmować, że
upływ czasu nie wywiera żadnego wpływu na stosowanie ustawy
naturalnej. Możliwość tego wpływu wyjaśnię poniżej.
Powiedziałem wcześniej, że nie powinniśmy mylić naszych
abstrakcyjnych wypowiedzi o ustawie naturalnej z pojedynczymi
i konkretnymi przepisami tej ustawy. Przepisy ustawy naturalnej
dyktowane są przez praktyczny rozum w pojedynczym przypad-
ku. A przypadki rzeczywiste i konkretne, pojedyncze, nie wy-
stępują poza historią, lecz są w nią wpisane. Wobec tego może
zdarzyć się, że:
a) Nasze abstrakcyjne i ogólne wypowiedzi nie będą miały
charakteru uniwersalnego, czyli nie będą obejmować wszelkich
możliwych stanów faktycznych, wywołując przy tym wrażenie
przekształcenia lub zmiany, która w rzeczywistości nie zachodzi.
Przykładowo, istnieje przepis „nie przywłaszczaj sobie cudzych
dóbr”, lecz również niewątpliwie w stanie najwyższej koniecz-
ności godzi się to uczynić; w stanie najwyższej konieczności nie
zmienia się ustawa naturalna, po prostu nasza wypowiedź o tym
przepisie nie ma charakteru uniwersalnego i nie obejmuje wszyst-
kich możliwych przypadków.
b) Zmieni się stan faktyczny określonego przypadku, innymi
słowy, okoliczności sprawy; dzieje się zatem tak, że jedna norma
zastępowana jest przez drugą, nie zaś że norma ulega zmianie;
zmieniając przypadek, zastępujemy właściwą dla niego normę.
Np. dopóki nie odkryto technik anestezjologicznych i antysep-
tycznych, amputację kończyny uważano – ze względu na wysoki
stopień zagrożenia oraz intensywny ból – za środek nadzwyczajny
służący utrzymaniu przy życiu i dlatego choremu godziło się jej
sprzeciwić; współcześnie – wobec anestezjologii i środków anty-
septycznych – amputacja ma charakter środka zwykłego i nieuza-
sadnionym jest się jej sprzeciwić, jeżeli dzięki niej pozostanie się
przy życiu. Nie zmieniła się norma, lecz stan faktyczny. Upływ
czasu wpłynął na zastąpienie stosowanej normy.
c) Będzie chodzić o przepisy przygodne, których skuteczność
można zawiesić za pomocą ustawy pozytywnej, o czym wspomi-
nałem; albo o przepisy wtórne, zależne od sytuacji historycznej,
kiedy wraz ze zmianą sytuacji zmieni się sam przepis.
– 150 –
– 151 –
§ 12. USTAWA NATURALNA A WOLNOŚĆ
Ustawa naturalna to przepis czy też reguła rozumu, ponie-
waż odnosi się do wolnego działania człowieka. W tym właśnie
miejscu należy postawić pytanie: Czy ustawa naturalna stanowi
ograniczenie wolności? Czy można mówić o przeciwieństwie po-
między ustawą naturalną a wolnością? Niekiedy może się tak wy-
dawać, a psychologiczne doświadczenie każdego człowieka wy-
wołuje czasem wrażenie, że tak właśnie jest, gdyż spontanicznie
pragniemy rzeczy, których ustawa naturalna zabrania. Jednakże
prawda polega na tym, że nie tylko ustawa naturalna nie ograni-
cza wolności, ale stanowi ona wymiar wolności.
Aby określić z dokładnością stosunek pomiędzy wolnością
a ustawą naturalną, należy wyjść od stwierdzenia, którym otwo-
rzyłem to zagadnienie: ustawa naturalna odnosi się do wolnego
działania człowieka, do działań ludzkich, których istotną cechą
jest to, że są wolne, są dziełem wolności. Z tej przyczyny niewła-
ściwe są pochopne wypowiedzi dostrzegające w ustawie natural-
nej ograniczenie wolności, ponieważ jeśli ustawa naturalna jest
ustawą wolnego działania, wolność musi rozwij ać się w sposób
pełny i nieograniczony, gdyż w przeciwnym wypadku działanie
przestałoby być, co najmniej częściowo, dziełem wolności.
Zdarza się, że często popadamy w błąd, wyobrażając sobie
wolność w próżni, wolność powszechną i arbitralną, bez związ-
ku z wolnym bytem, który poza tym, że jest wolnością, jest by-
tem o określonej strukturze ontologicznej. Myślenie o wolności
w próżni jest błędem, ponieważ wolność to wymiar bytu, ma
swą podstawę w bycie; innymi słowy, kto jest wolny, ten jest
bytem wyposażonym w określony status ontologiczny. Dlatego
wolność powszechna i arbitralna to wolność nierealna, chociaż
wyobrażalna, to jednak niemożliwa. Jeżeli wolność stanowi wy-
miar bytu, jedyna wolność możliwa i realna to ta, która wyraża
jego dynamikę.
Mówiąc o wyrażaniu dynamiki bytu, zakładamy, w przypad-
ku wolności, dwie rzeczy. Po pierwsze, wynika z tego, że chodzi
o byt, który posiada siebie samego i o sobie stanowi, a zatem
w działaniu nie kieruje się zasadą siły, która z zewnątrz wywołuje
konieczny ruch, lecz zasadą wewnętrzną, dobrowolną, o któ-
rej stanowi sam byt; wolne działanie to własne ruchy, o których
stanowi byt. Po drugie, zakłada się, że byt to ekspansja, odzwier-
ciedlenie lub, ewentualnie, wyraz samego bytu; każdy byt działa
zgodnie ze swym ontologicznym statusem. Jeżeli ponadto bę-
dziemy mieć na względzie, że działanie, jak każdy ruch, pochodzi
z natury, wniosek wydaje się jasny: możliwa i realna wolność
człowieka to nie wolność powszechna, lecz wyraz ludzkiej natury
w zakresie, w jakim stanowi zasadę własnych aktów, nad którymi
panuje on zgodnie ze swym statusem osoby.
Nie istnieje żadna rozbieżność pomiędzy ustawą naturalną
a wolnością. Ustawa naturalna to ustawa wolnego działania wy-
rażająca doskonałość wolności, to racjonalny przejaw porządku
natury ludzkiej, dla której wolność jest ruchem własnym. Mając
to na uwadze, dostrzega się wyraźnie, że najwyższy stopień wol-
ności polega na świadomym przyjęciu własnego bytu, z czego
w niemniej jasny sposób wynika, że rdzeń prawdziwej wolności
to świadome i dobrowolne przyjęcie ustawy naturalnej.
Podobne uwagi można odnieść do autentyczności. Działanie
autentyczne to nic innego jak działanie zgodne z własnym bytem.
Ponieważ ustawa naturalna nie jest niczym innym jak wyrażeniem
wymagania ontologicznego – wymagania bytu człowieka – au-
tentyczność polega na działaniu w zgodzie z ustawą naturalną;
odstąpienie od niej wywołuje brak autentyczności.
– 152 –
– 153 –
§ 13. USTAWA NATURALNA
A USTAWY LUDZKIE
1. Ustawa naturalna to wyraz wymagań natury ludzkiej pod-
porządkowanych celom człowieka. Jednak natura ludzka określa
jedynie porządek podstawowy, gdyż dążenie do celów człowieka
reguluje zasada wolności w doborze środków. Natura wskazuje
cel, a wraz z nim podstawowy kierunek ludzkiego zachowania,
jego podstawowy porządek, nie przekraczając jednak tej miary.
Ponieważ człowiek to byt inteligentny i wolny, znajduje się on
poza wspomnianym podstawowym porządkiem, pozostawiony
jest swemu wolnemu wyborowi oraz inwencji. Dlatego porządek
środków to przedmiot jego wolnego wyboru, niepodlegający in-
nym ograniczeniom ponad te wynikające z ustawy naturalnej.
Nie tylko człowiek jako jednostka, lecz również cała ludzkość
podlega ustawie naturalnej o jasnym wymiarze społecznym. Wy-
starczy wziąć pod uwagę, że tak zwane linie przewodnie ustawy
naturalnej stanowią podstawowe ustawy ludzkości i jej postępu
albo że u źródeł społeczeństwa stoi naturalne dążenie do two-
rzenie grup, a w wyższym stopniu, wspólnoty politycznej. Społe-
czeństwo jest dla człowieka wynikiem jego naturalnej struktury –
jedna osoba ludzka jest w sposób naturalny związana z inną – oraz
społecznego kontekstu naturalnych celów człowieka, które nie
w całości, ale w znacznej mierze, osiągane są poprzez związki
z innymi ludźmi. Cele człowieka mają niewątpliwy wymiar spo-
łeczny. Skutkiem tego podstawowe unormowanie życia społecz-
nego stanowi ustawa naturalna, czyli norma natury oraz jej ce-
lów. Ponieważ społeczeństwo to zjawisko naturalne, posiada ono
koniecznie, jako swą ustawę zasadniczą, ustawę naturalną. Nie
oznacza to nic innego jak to, że podstawowy porządek ludzkości
określają wymagania godności osoby ludzkiej.
Poza tym podstawowym porządkiem ustawy obowiązujące
w społeczeństwie stanowią wynik wolnego wyboru oraz inwencji
człowieka związanych z środkami, które służą do osiągnięcia ce-
lów społecznych, czyli społecznego wymiaru naturalnych celów
człowieka. Owe ustawy, podporządkowane wyborowi człowieka,
nazywają się ustawami pozytywnymi albo po prostu ustawami
ludzkimi.
Być może, podstawowa dla naszych rozważań idea dotycząca
ustawy ludzkiej, czyli pozytywnej, którą powinienem podkre-
ślić, polega na tym, że ustawa ta odnosi się jedynie do porządku
środków, nie zaś do porządku celów. Niewątpliwie ustawom po-
zytywnym przyświecają poszczególne racje czy cele, które zależą
od wyboru. Jednak te poszczególne cele mają zawsze charakter
środka do osiągnięcia naturalnych celów człowieka. W rzeczywi-
stości to niemożliwe, by człowiek, a w konsekwencji społeczeń-
stwo, obierał sobie cele pozostające poza sferą celów naturalnych
(innymi słowy, cele całkowicie inne i wynalezione). Przyczyna jest
bardzo prosta: by człowiek dążył do pewnego celu, potrzebna jest
odpowiednia władza ontologiczna; człowiek nie może nic uczynić
bez ontologicznej zdolności. Zatem władze ontologiczne, które
tkwią w naturze człowieka, prowadzą zawsze do naturalnych
celów, gdyż każda władza związana jest z pewnym celem, a cele
naturalne to wszystkie te, w które człowieka wyposażyła natu-
ra. Nie dałoby się wypełnić żadnej ustawy naturalnej dotyczącej
sfery poza naturalnymi celami człowieka, ponieważ człowiekowi
brakowałoby do tego władzy ontologicznej; nie byłaby to usta-
wa, lecz nieracjonalny kaprys, skoro jej przedmiot stanowiłoby
działanie niemożliwe. Z tego punktu widzenia ustawa ludzka
podporządkowana jest sferze celów naturalnych i z tej przyczyny
jej zakres ogranicza się do środków.
2. Ponieważ ustawa ludzka pojawia się i spełnia swą funkcję
w porządku środków służących do osiągania celów naturalnych,
istnieje wyraźna relacja pomiędzy ustawą naturalną a ustawą po-
zytywną: postacie ustawy pozytywnej mają swe źródło w prze-
pisach ustawy naturalnej. Z oczywistej przyczyny: podstawowy
– 154 –
– 155 –
porządek dążenia człowieka do naturalnych celów to ustawa na-
turalna, zatem nie ulega wątpliwości, że porządek ludzki, czyli
ustawa pozytywna, wynika z porządku naturalnego, czyli ustawy
naturalnej. Przyjąwszy przepis prawa naturalnego, „należy pra-
cować”, ustawa pozytywna reguluje stosunki pracy. W oparciu
o przesłankę, że każdy człowiek ma prawo do życia oraz że spo-
łeczeństwo ma obowiązek przyczyniać się do utrzymywania życia
i zdrowia wszystkich ludzi, ustawa pozytywna reguluje system
medyczny i sanitarny. Ponieważ kradzież jest niemoralna i nie-
sprawiedliwa, ustawa ludzka wyznacza kary odpowiednie do
przestępstwa oraz system zapewnienia bezpieczeństwa obywateli.
Treść ustawy pozytywnej wynika z przepisów ustawy naturalnej,
określając reguły dotyczące środków służących do osiągnięcia
naturalnych celów.
Cechą charakterystyczną dla tego określenia jest jego nieko-
nieczny charakter, czyli opcjonalność, co oznacza, że reguła pozy-
tywna nie wynika w sposób konieczny z przepisów ustawy natu-
ralnej, lecz że w jej przyjęciu obecny jest czynnik wyboru spośród
różnych możliwości. Jeśli dana reguła byłaby jedyną możliwą
i wynikałaby w sposób konieczny – przy całej swej postaci usta-
wy – z przepisu naturalnego, nie byłaby to ustawa pozytywna,
lecz przepis ustawy naturalnej, gdyż jej źródło stanowiłaby natura
ludzka, nie zaś wola człowieka.
Niekiedy ustawa ludzka, w swej postaci, jest wnioskiem wy-
nikającym z postaci ustawy naturalnej, toteż nie można mówić
o wyborze spośród różnych możliwości. Reguła pozytywna wy-
daje się jedyną możliwą pochodną ustawy naturalnej. Niemniej
obecność czynnika opcjonalności polega na tym, że taki wniosek
może nie zostać przyjęty w ustawie pozytywnej na mocy wyboru
przysługującego ustawodawcy. Tytułem przykładu: działanie X
stanowi niesprawiedliwość i dlatego podlega karze; wniosek „to
działanie podlega karze” ma charakter konieczny, gdyż każda
niesprawiedliwość formalna z natury pociąga za sobą możliwość
podlegania karze, tak że jeśli wymierza się karę, ustawa karna
znajduje oparcie w ustawie naturalnej i korzysta z jej mocy. Jed-
nak działania niesprawiedliwe nie zawsze podlegają karze prze-
widzianej w ludzkiej ustawie, bo ze względu na dobro społeczeń-
stwa ustawa ludzka może nie przewidywać kary za określone
niesprawiedliwe działania, ograniczając się do umożliwienia po-
krzywdzonemu skorzystania z roszczeń cywilnych. Istnieje tu,
przy przyjmowaniu reguły stanowiącej konieczny wniosek – na
płaszczyźnie rozumowania – z postaci ustawy naturalnej, pewien
czynnik decyzji politycznej, wyboru, który sprawia, że ustawy ta-
kie – jako ustawy – są pozytywne, czyli ludzkie. Krótko mówiąc,
treścią ustawy pozytywnej jest dookreślenie przepisów ustawy
naturalnej lub wypływającego z nich wniosku. Ustawa pozytywna
stanowi zawsze decyzję polityczną, wybór przysługujący ustawo-
dawcy.
3. Człowiek nie może działać poza swoimi ontologicznie mu
przynależnymi władzami, i dlatego niemożliwe jest, by działał
poza sferą swych naturalnych celów. Może natomiast używać tych
władz ontologicznych, wpływając na swoje podporządkowanie
celom naturalnym, poprzez działanie, które by je zniekształciło.
Przykładowo, zdolność mowy podporządkowana jest celowi po-
rozumiewania się, a przez to wyrażania własnych myśli, a osta-
tecznie wszystko to podporządkowuje się sprawiedliwemu i po-
kojowemu współżyciu między ludźmi, wzajemnemu doskonaleniu
oraz życiu społecznemu opartemu na poszanowaniu praw każde-
go człowieka. Jednak człowiek przez swoją słabość może używać
tej zdolności, wpływając negatywnie na jej podporządkowanie
ostatnim wskazanym celom, pozwalając zachodzić zjawiskom ko-
munikacyjnym, które naruszają czyjeś prawa (np. zniesławienie)
albo zakłócają współżycie (np. oszustwo i kłamstwo). Działanie
ludzkie w takich przypadkach oddala się od tego porządku natu-
ralnych celów, który w przeciwieństwie do fi zycznego nazywamy
porządkiem moralnym. Odnośnie do naturalnych celów czło-
– 156 –
– 157 –
wieka spotykamy się tu z przeciwieństwem dążenia ku nim, ze
zjawiskiem odstąpienia od nich i uwsteczniania.
Osoby posiadające władzę prawodawczą nie są wolne podczas
jej wykonywania od podobnych niepożądanych zjawisk, wydając
ludzkie ustawy stojące w sprzeczności z przepisami ustawy natu-
ralnej. Takie ustawy wywołują w społeczeństwie proces uwstecz-
niania pod względem osiągania celów społecznych oraz dają po-
czątek i dostarczają środki do degradacji życia społecznego.
W odniesieniu do ustaw ludzkich sprzecznych z ustawą na-
turalną nasuwa się pytanie o ich znaczenie. Czy zachowują one
całą swą moc ustawy? Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba
najpierw zmierzyć się z innym: na jakiej podstawie ustawa ludzka
ma moc ustawy? Co sprawia, że może ona obowiązywać?
Pierwsza odpowiedź na pytania o źródła obowiązywania usta-
wy pozytywnej jest następująca: ustawa pozytywna obowiązuje,
ponieważ pochodzi od właściwie ustanowionej władzy. Funkcją
władzy jest stanowienie ustaw, zatem jeżeli władza wydaje ustawy,
to one obowiązują. Bezsprzecznie odpowiedź ta jest prawidłowa,
lecz niewystarczająca. Odzwierciedla wizję zbyt fragmentaryczną
i powierzchowną, by mogła służyć za pełną przyczynę obowiązy-
wania ustaw. Problem polega na tym, że człowiek, będąc osobą,
jest bytem stanowiącym o sobie i wskutek tego władza nie może
stanowić całkowicie o osobie; władzy nie uzasadnia panowanie
nad osobą, lecz jej funkcja społeczna podporządkowana celom
społeczeństwa. Uzasadnieniem władzy jest jej zadanie i potrzeba
społeczna; poza porządkiem naturalnych celów człowieka nie
istnieje władza, lecz arogancja, przemoc lub, innymi słowy, prze-
stępczość władzy.
Potęga władzy społecznej wynika z wymagającego charakteru
naturalnych celów człowieka. Cele te stanowią powinność bytu
i osiąga się je – w pewnym szczególnym wymiarze – poprzez
społeczeństwo; z drugiej strony ustawa ludzka wynika z tego, że
człowiek dysponuje pewnym zakresem własnego wyboru oraz
inwencji w porządku środków służących do osiągnięcia wspo-
mnianych celów. Dlatego nakaz władzy społecznej, ustawa ludz-
ka, uzyskuje swą podstawową i istotną moc obowiązującą – nie
z panowania nad osobą, które nie istnieje – lecz ze swego stosun-
ku do naturalnych celów człowieka, które są powinnością bytu.
W takim zakresie zadaniem władzy jest wybór środków służących
do osiągania celów społecznych, a jej nakazem jest ustawa. Jest
to równoznaczne ze stwierdzeniem, że ustawa ludzka jest ustawą
tylko o tyle, o ile pozostaje w zgodzie z ustawą naturalną. Ustawie
sprzecznej z ustawą naturalną brakuje ustawowej mocy oraz natu-
ry, ponieważ jest zwykłym dyktatem aroganckiej władzy. Co zna-
czy, że brakuje mocy ustawy? Po prostu nie wiąże ona człowieka
jako osoby (nie mieści się w porządku powinności bytu) i można
jedynie narzucić ją poprzez przymus. Ponieważ powinność ta nie
staje się dla człowieka czymś związanym z jego bytem i ogranicza
się do uciskającej siły, ma wobec człowieka takie same skutki jak
ucisk: oznacza możliwość nieposłuszeństwa obywatelskiego, bier-
nego i czynnego oporu, a w ostateczności, usprawiedliwionego
przewrotu.
Pozytywizm prawniczy, postulując całkowitą ważność i obo-
wiązywanie ustawy ludzkiej sprzecznej z naturalną, zapomina –
co zaznaczałem wcześniej – o osobowym charakterze człowieka,
odmawia mu stanowienia o własnym bycie, poddając go władzy
(z pana samego siebie przekształca go w poddanego władzy), oraz
sprawia, że w społeczeństwie obowiązują czynniki powodujące
jego degradację oraz rozpad. Pozytywizm – poza tym, że jest
teorią krótkowzroczną, niespoglądającą poza rzekome przesłanki
społeczne, jest doktryną, która odczłowiecza.
4. Zależności pomiędzy ustawą pozytywną a naturalną są
przejawem moralnego wymiaru ustaw ludzkich. Ustawa ludzka,
wywodząc się z ustawy naturalnej, jest nierozerwalnie związana
z moralnością (porządek moralny to porządek ustawy naturalnej),
ponieważ zyskuje znaczenie i moc przez swój stosunek do natu-
– 158 –
ralnych celów człowieka. Zadaniem ustawy ludzkiej jest prowa-
dzić człowieka (w sferze swej kompetencji. czyli porządkowania
życia społecznego) do osiągnięcia jego naturalnych celów; dlatego
regulacja życia społecznego przez ustawę ludzką powinna nastę-
pować zgodnie z obiektywnymi wartościami (to znaczy zgodnie
z obiektywnymi przepisami ustawy naturalnej). Zgodność ustawy
ludzkiej z obiektywnymi wartościami wyznacza kryterium wska-
zywania sprawiedliwego i właściwego prawa, zgodnie z którym
powinno się dokonywać jej wykładni.
§ 14. PRAWO NATURALNE
Ustawy naturalnej i prawa naturalnego – jako norm praw-
nych – nie da się od siebie oddzielić, ale nie należy również ich
mylić. Nie każda ustawa naturalna jest prawem naturalnym. Pra-
wo naturalne to część ustawy naturalnej odnosząca się do stosun-
ków sprawiedliwości. Znaczy to, że ustawa naturalna otrzymuje
miano prawa naturalnego, o ile jest regułą prawa i wyłącznie
w tym zakresie. Zatem przepisy „nie będziesz zabij ał” i „nie bę-
dziesz kradł” mają niewątpliwie aspekt moralny, ale stanowią
prawo naturalne w odniesieniu do prawa do życia lub prawa wła-
sności. Innymi słowy, prawo naturalne to naturalna reguła prawa
dotycząca stosunków sprawiedliwości prawnej, rozdzielczej oraz
zamiennej.
W związku z tym nasuwa się pytanie. Nie ulega wątpliwości,
że ustawa naturalna stanowi miarę praw naturalnych. Czy jest
jednak ich przyczyną? Wyrażając się inaczej oraz tytułem przy-
kładu: Czy prawo do życia wynika z przepisu „nie będziesz za-
bij ać innych”, a prawo własności z nakazu „nie będziesz kradł”?
Oczywiście nie. Norma „nie będziesz zabij ać innych” wywodzi się
z prawa do życia, przepis „nie będziesz kradł” to konsekwencja
prawa własności itd., zatem nie posiada się prawa do życia, prawa
własności czy też innych praw, ponieważ istnieją odpowiednie
przepisy, lecz to przepisy istnieją, ponieważ istnieją prawa. A pra-
wa naturalne nie wynikają z sądów rozumu – jak ustawa natural-
na – lecz z natury człowieka.
Ustawa naturalna jest pojęciem szerszym od praw naturalnych
i nie stanowi wyłącznie ich rozwinięcia, lecz działa w stosunku do
nich jako reguła, chociaż nie jest ich przyczyną.
§ 15. KLASYFIKACJA NATURALNYCH
NORM PRAWNYCH
Ustawie czy normie prawnej przypisuje się zazwyczaj czte-
ry funkcje: nakazu, zakazu, dozwolenia oraz regulowania praw
i obowiązków. W zależności od tych funkcji normy prawa natu-
ralnego dają się sklasyfi kować w cztery grupy: a) Nakazy, czyli
normy wyrażające przepisy o zachowaniach, które powinno się
realizować ze względu na sprawiedliwość, np. uiszczenie długu
w umówionym terminie; b) Zakazy, czyli normy stanowiące nakaz
powstrzymywania się od określonych zachowań ze względu na
niesprawiedliwość lub inny rodzaj niegodziwości; c) Normy wy-
znaczające wolność działania, czyli dozwolenia; d) Regulacje lub
normy regulujące, które odnoszą się do zdolności do aktów oraz
czynności prawnych i do porządku praw, swobód i uprawnień
naturalnych; np. określające naturalną zdolność lub jej brak, na-
turalne uprawnienia do działania, granice praw naturalnych itd.
– 160 –
– 161 –
VII
Prawo naturalne a prawo pozytywne
§ 1. ZALEŻNOŚCI POMIĘDZY NATURALNYMI
I POZYTYWNYMI NORMAMI PRAWNYMI
Zależności pomiędzy naturalnymi a pozytywnymi normami
prawnymi regulowane są przez szereg zasad, które przedstawię
poniżej w jak najbardziej zwięzłej formie.
1. Pozytywna norma prawna nie może znosić naturalnych na-
kazów i zakazów; to znaczy nie może naruszać obowiązywania
naturalnej normy prawnej nakazującej pewne zachowanie albo
zabraniającej go. Obowiązywanie to wynika z obowiązku spra-
wiedliwości o podstawie w ludzkiej naturze; dlatego by naru-
szyć obowiązywanie naturalnych nakazów i zakazów, należało-
by pogwałcić przyczynę sprawiedliwości takiego obowiązku, co
zniosłoby sam obowiązek. Ponieważ jednak chodzi o obowiązek
naturalny, zniesienie takie byłoby możliwe wyłącznie w wyniku
zmiany samej natury, co oczywiście nie dotyczy normy pozytyw-
nej. Wskutek tego ustawa pozytywna sprzeczna z naturalnym na-
kazem lub zakazem, przeciwna temu, co sprawiedliwe, o charak-
terze przemocy, normy niesprawiedliwej, nie stanowi prawa, lecz
nadużycie władzy: jest to przemoc instytucjonalna. Jeśli ustawa
pozytywna nie wynika z prawa władzy, brakuje jej samej istoty
znaczenia prawnego: nie wprowadza się jej, ponieważ stanowi
prawo – na mocy obowiązku sprawiedliwości – lecz wskutek siły.
Nie jest zatem prawem, lecz przemocą.
Ustawa niesprawiedliwa ma cechy empiryczne oraz fenomeno-
logiczne właściwe każdej ustawie. Jednak brakuje jej istoty zna-
czenia prawnego. Nie wynika z niej obowiązek sprawiedliwości
i z tej przyczyny nie powoduje podporządkowania się osoby (nie
jest prawem w znaczeniu substancji); jest narzucana na skutek
towarzyszącego jej przymusu. To tylko pozór ustawy: przybiera
jej formę, jednak brakuje jej substancji.
Czy znaczy to, że ustawa niesprawiedliwa nie wywołuje skut-
ków prawnych? Jej skutki są dokładnie przeciwne tym, które wy-
nikają z ustawy sprawiedliwej: uprawnia do nieposłuszeństwa oby-
watelskiego, biernego i czynnego oporu, a nawet do przewrotu.
2. Zachowania lub działania dozwolone przez prawo natural-
ne mogą stanowić przedmiot regulacji ustawy pozytywnej, która
wyznacza ich granice oraz przesłanki. Postępowanie dozwolone
przez prawo naturalne może podlegać zakazowi wynikającemu
z prawa pozytywnego z uwagi na okoliczności. Na przykład swo-
bodne przemieszczanie się może zostać uzależnione od określo-
nych warunków (np. posiadania paszportu), a nawet, w niektó-
rych przypadkach, np. wystąpienia chorób zakaźnych, można go
zabronić.
Niewątpliwie istnieje granica działania ustawy pozytywnej,
czyli wymóg sprawiedliwej przyczyny, ponieważ naturalnej wol-
ności nie można ograniczać bez przyczyny, wówczas bowiem usta-
wa pozytywna stałaby się nieracjonalna i niesprawiedliwa.
3. Także regulacje lub normy naturalne dotyczące zdolności
mogą zostać zmienione wskutek działania ustawy pozytywnej,
dostosowującej korzystanie z nich do zmiennych okoliczności
społecznych. Taka regulacja może zawierać częściowe wyłączenia
lub ograniczenia zdolności, nie może jednak przekształcić zdol-
ności w bezwzględny jej brak, ponieważ stałoby to w sprzeczności
– 162 –
– 163 –
z ustawą naturalną i naruszałoby naturalną treść charakteru oso-
bowego człowieka.
W związku z tym można ustalić następujące reguły:
a) Coś dopuszczalnego przez prawo naturalne może zostać
uznane za niedopuszczalne przez przepis pozytywny, ale nie na
odwrót, to znaczy coś niedopuszczalnego przez prawo naturalne
nie może stać się dopuszczalne mocą ustawy pozytywnej.
Odnosząc się w niniejszej regule do rzeczy dopuszczalnej przez
prawo naturalne, mówimy o tym, co zgodnie z prawem natury
jest dopuszczalne, czyli dozwolone; rzecz dopuszczalna w wyniku
nakazu natomiast, jak już wskazywałem, nie może zostać uzna-
na za niedopuszczalną przez prawo pozytywne ze względu na
sprzeczność z prawem naturalnym, gdyż byłaby to wtedy norma
niesprawiedliwa, ucisk w stosunku do wolności człowieka.
b) Akt nieistniejący lub nieważny z punktu widzenia prawa na-
turalnego nie może stać się ważny w świetle prawa pozytywnego;
jednak prawo pozytywne w dziedzinach, w których ma władzę,
może postawić się w miejscu podmiotów aktu i zastąpić ich wolę,
uznając pełną ważność czynności.
Odnoszę się teraz do tego rodzaju aktów, które wywołują
zmiany w sytuacji prawnej, np. umowa sprzedaży. Akt tego typu,
nieważny lub nieistniejący z punktu widzenia prawa naturalnego,
to akt pozbawiony pewnego istotnego elementu, na skutek czego
jest z istoty niezdolny do wywoływania skutków. Oznacza to, że
jeśli norma pozytywna przyznaje czynności nieważnej w prawie
naturalnym skutki prawne właściwe dla takiego aktu – nie należy
ich mylić ze skutkami ubocznymi lub pośrednimi, skutki te powo-
duje sama norma, nie zaś akt. Jest to możliwe, jeżeli ustawodaw-
cy przysługuje władza w danej dziedzinie. Na przykład władza
społeczna ma możliwość interweniowania w podział własności,
wskutek czego może nadać skuteczność – zawsze ze względu na
sprawiedliwą przyczynę: bezpieczeństwo prawne, ochronę słusz-
nych interesów osób trzecich itp. – nieważnej czynności sprzedaży
(np. pozorowanej). W takich przypadkach norma podyktowana
przez ustawodawcę uzupełnia akt. Nie istnieje jednak możliwość
uzupełnienia w dziedzinach, w stosunku do których ustawodaw-
ca nie ma władzy. Przykładowo uznanie ważności małżeństwa
nieważnego z natury przekracza granice ustawodawcy. Byłaby to
norma niesprawiedliwa, naruszająca panowanie osoby nad sobą
samą, ponieważ małżeństwo to akt rozporządzania własnym cia-
łem, nad którym ustawodawca nie ma władzy. Małżeństwo nie-
ważne z natury zawsze będzie nieważne pod względem prawnym,
choćby norma pozytywna stanowiła inaczej.
c) Akt ze swej istoty ważny w prawie naturalnym można unie-
ważnić przepisem ustawy pozytywnej ustanawiającym warun-
ki jego ważności; w takim przypadku akt przestaje być ważny
w świetle prawa naturalnego – nie jest on ważny w prawie na-
turalnym i nieważny w prawie pozytywnym, lecz jest nieważny
wobec prawa, bez dalszych rozróżnień.
§ 2. SYSTEM PRAWNY
Każde zorganizowane społeczeństwo posiada system prawny,
czyli system prawa. Badając ten system, przyjmujemy, że jest to
zespół norm oraz splot stosunków społecznych zawierających
szereg władz, praw i obowiązków, tworzący łącznie – w ujęciu
jednolitym – strukturę prawną społeczeństwa lub porządku praw-
nego. Tym czynnikom czy elementom towarzyszy zespół środków
służących do zapewniania skuteczności prawu: sądownictwo,
powództwa egzekucyjne oraz środki przymusu. Przy takim za-
łożeniu przeanalizujmy teraz rolę prawa naturalnego wewnątrz
systemu prawnego.
– 164 –
– 165 –
1. Jedność prawa naturalnego i prawa pozytywnego
Prawo naturalne i prawo pozytywne składają się na jeden sys-
tem prawny, częściowo naturalny, częściowo zaś pozytywny.
Zasada jedności prawa naturalnego i prawa pozytywnego ma
trojaki charakter: 1.°) Po pierwsze, jak wskazywałem wcześniej,
prawo pozytywne pochodzi (wynika) z prawa naturalnego po-
przez określenia dokonywane w porządku środków dogodnych
i użytecznych do osiągnięcia naturalnych celów człowieka; prawo
naturalne jest podstawą prawa pozytywnego i w związku z tym
pochodzą one z jednego źródła. 2.°) Po drugie, władza ustana-
wiania norm wynika z natury, ponieważ z prawa naturalnego wy-
wodzi się władza społeczna oraz zdolność do zawierania umów.
3.°) Naturalne są podstawowe i zasadnicze stosunki prawne, po-
zostałe zaś stanowią ich pochodną, uzupełnienie bądź formę hi-
storyczną.
Na mocy wspomnianych trzech aspektów zasady prawo na-
turalne oraz prawo pozytywne tworzą jeden system prawny po
części naturalny, po części pozytywny.
2. Pozytywizacja i formalizacja prawa naturalnego
Ze względu na jedność systemu prawnego oraz powiązanie
pomiędzy elementem naturalnym i pozytywnym pojawiają się
kwestie pozytywizacji oraz formalizacji prawa naturalnego.
a) Pozytywizacja. Prawo należy do praktycznego porządku ży-
cia ludzkiego i stanowi przedmiot praktycznej sztuki lub nauki.
Aby coś stało się praktyczne, musi zostać poznane; dopóki się go
nie pozna, pozostaje niepraktyczne. Wobec tego wydaje się jasne,
że prawo naturalne wymaga poznania, by mogło stać się częścią
systemu prawnego stosowanego w każdym momencie historycz-
nym (historyczne obowiązywanie prawa naturalnego). Jeżeli tylko
istnieje osoba ludzka, prawo naturalne jest ważne, czyli sprze-
ciwienie się mu z istoty stanowi niesprawiedliwość. Jednak nie
ulega wątpliwości, że dopóki pewne elementy prawa naturalnego
(normy, prawa, zasady itd.) nie zostały poznane, nie mogły wcho-
dzić w skład systemu prawnego stosowanego w każdym momencie
historycznym. Toteż pozytywizacją nazywamy przejście naturalnej
normy prawnej albo prawa naturalnego do obowiązywania histo-
rycznego (włączenie w stosowany system prawny).
Jak podkreślałem wcześniej, znajomość pierwotnego prawa
naturalnego ma charakter częściowo – ale tylko częściowo – pro-
gresywny; istnieje owszem pewne podstawowe jądro prawa na-
turalnego znane wszystkim, nie brakuje jednak działów pierwot-
nego prawa naturalnego odkrywanych w sposób progresywny,
w miarę jak natura ludzka oraz godność człowieka stają się lepiej
poznane. W ten sposób współcześnie wskazano niektóre prawa
człowieka. Z drugiej strony wtórne prawo naturalne stanowi
naturalny porządek prawny nierozerwalnie związany z nowymi
sytuacjami historycznymi. Owo odkrycie prawa naturalnego oraz
następujące po nim jego stwierdzenie składają się na proces po-
zytywizacji tego prawa powodujący jego przejście do obowiązy-
wania historycznego.
Istnieją różne sposoby pozytywizacji. Ponieważ polega ona na
włączeniu prawa naturalnego do obowiązującego systemu praw-
nego stosowanego w każdym momencie historycznym, wszystkie
metody pozytywizacji pozostają w związku z systemem źródeł pra-
wa: ustawą, zwyczajem, społeczną świadomością prawną, orzecz-
nictwem, aktami administracyjnymi, doktryną prawniczą itd.
Pozytywizacja nie nadaje prawu naturalnemu charakteru pra-
wa, w który wyposażone jest ono ze swej istoty. Nie powinno
się jej również mylić z przestrzeganiem prawa naturalnego przez
obywateli. Ani jego przestrzeganie nie stanowi pozytywizacji, ani
też jego odrzucenie jej nie znosi, ponieważ ważność czy obowią-
zywanie prawa i jego przestrzeganie lub nieprzestrzeganie to dwie
różne rzeczy.
– 166 –
– 167 –
Zasadniczo pozytywizacja ograniczona jest do procesu po-
znawczego, jednak w niektórych przypadkach ma charakter au-
torytatywny, innymi słowy, musi zostać dokonana za pomocą ak-
tów władzy (ustawy, wyroków sądowych itp.). W rzeczywistości
poza jądrem prawa naturalnego, obejmującym w sposób zupełny
pewien stosunek społeczny lub jego aspekt, istnieją jeszcze dwa
rodzaje czynników lub zasad naturalnych: a) prawo naturalne
właściwe dla określonego typu stosunków społecznych, które
musi zostać skonkretyzowane przez prawo pozytywne; b) zasady
i wymogi prawa naturalnego nieodłącznie związane z okolicz-
nościami należącymi do historycznego wymiaru społeczeństwa,
z jego ewolucją i pojawianiem się nowych sytuacji. Wszystkie te
przypadki łączy jedno: porządek naturalny, który powinien zostać
uwzględniony przez prawo pozytywne.
Dwa wymienione przykłady dotyczą właściwej pozytywizacji
autorytatywnej:
1.° Dzieje się tak, ponieważ pozytywizacja uzupełnia, za po-
mocą czynników pozytywnych, porządek naturalny, który w bra-
ku tego uzupełnienia nie regulowałby w sposób pełny stosunków
społecznych ze względu na swą niedookreśloność (np. istnieje
naturalne prawo do pracy, jednak nie da się go wykonywać w ra-
mach systemu prawnego – poprzez roszczenia sądowe, skargi ad-
ministracyjne itd. – inaczej niż za pomocą jego uszczegółowienia
w poszczególnych stosunkach społecznych przy użyciu środków
prawa pozytywnego: umów, układów zbiorowych, ustaw itd.).
2.° Dzieje się tak, ponieważ – a dotyczy to jednak tylko no-
wej lub zmienionej sytuacji – zadaniem władzy jest regulowanie
życia społecznego i wskutek tego prawne uznawanie nowych
sytuacji pochodzenia kulturowego (przykładowo, w umowach
ubezpieczenia występują elementy prawa naturalnego; jeżeli jed-
nak ubezpieczenia zostałyby zabronione albo nie uznawano by ich
w porządku prawnym, nie można by stosować prawa naturalne-
go, ponieważ nie byłaby uznana dziedzina, której ono dotyczy).
Na mocy tej zasady porządek powstały w podobnych sytuacjach
jest wymaganiem sprawiedliwości wiążącym prawo pozytywne,
o ile ono te sytuacje reguluje. Nie nabywa jednak całkowitego ani
pełnego charakteru prawa, jeżeli nie nastąpiło uznanie nowo po-
wstałej sytuacji. Przed jej uznaniem można mówić wyłącznie o za-
sadzie prawa, nie zaś o prawie w całym tego słowa znaczeniu.
W przypadkach tych pozytywizacja jest konieczna oraz au-
torytatywna. Ma ona jednak charakter doskonalący (uzupełnia
porządek) i integrujący (naturalne wymagania lub zasady zostają
włączone do pełnej normy), gdyż potencjalnie istniejące jądro
prawa naturalnego zachowuje właściwą sobie moc.
b) Formalizacja. Już ustanowiony system prawny nie stanowi
jedynie rozproszonego i pogmatwanego zbioru różnych elemen-
tów prawnych. Funkcjonują w nim zasady kierunkowe albo in-
formacyjne, normy różnego rodzaju oraz zróżnicowanej mocy,
mechanizmy stosowania prawa, sposoby uzewnętrzniania każ-
dego aktu tworzącego system, wymaganie spełnienia przesłanek
ważności różnych elementów wchodzących w jego skład albo
przesłanek nadania im szczególnego znaczenia itd. To system
o pewnej strukturze technicznej, warunkujący i modyfi kujący za
pomocą swych mechanizmów obowiązywanie oraz stosowanie
prawa. Krótko mówiąc, ustanowiony już system prawny jest sys-
temem sformalizowanym. Na czym polega ta formalizacja? Jest
to technizacja różnych czynników i elementów składających się
na prawo, która następuje poprzez nadanie im formy, przypisanie
określonego skutku im samym oraz elementom pozostającym
z nimi w związku, poprzez ustanowienie środków technicznych,
które umożliwiłyby oraz zagwarantowałyby ich skuteczność,
wprowadzenie przesłanek lub warunków ich ważności oraz sku-
teczności. W ten sposób dąży się do zagwarantowania bezpieczeń-
stwa i pewności funkcjonowania oraz znaczenia każdego czynnika
lub elementu prawnego w całym systemie.
– 168 –
– 169 –
Ponieważ z rzeczywistości wynikają potrzeby pewności, bez-
pieczeństwa i sprawiedliwości porządku prawnego, dlatego też
pozytywizacji powinna towarzyszyć formalizacja. Z tego powodu
prawo naturalne, które już dostapiło pozytywizacji, powinno
zostać poddane formalizacji za pomocą norm, które mogłyby je
uzupełnić oraz zagwarantować jego stosowanie itd. Przykłado-
wo, ius connubii (prawo do zawarcia małżeństwa) jako prawo
naturalne podlega w danym porządku prawnym formalizacji po-
przez określenie jego granic (zdolność), przesłanek wykonywania,
formy zawarcia małżeństwa, odpowiednie wzmianki w rejestrze
na dowód zawarcia związku, postępowanie w sprawie unieważ-
nienia małżeństwa, separacji itd. Bez należytej formalizacji pra-
wo naturalne zostaje włączone do systemu prawnego w sposób
niedoskonały, a jego skuteczność społeczna zależy od dobrej woli
oraz poczucia sprawiedliwości osób, które powinny to prawo
przestrzegać i stosować. Formalizacja, włączając prawo naturalne
w cały mechanizm technicznoprawny, wyposaża je we wszelkie
środki niezbędne do jego stosowania.
Z tego, co zostało powiedziane, wynika, że nie należy mylić
niespozytywizowanego prawa naturalnego z niesformalizowa-
nym prawem naturalnym oraz że możliwe jest istnienie prawa
na turalnego spozytywizowanego, lecz jeszcze niesformalizowa-
nego, czyli takiego, któremu brakuje odpowiedniej i pożądanej
formalizacji.
3. Prawo naturalne a system gwarancji skuteczności prawa
Z każdym systemem prawnym obowiązującym w zorganizo-
wanym społeczeństwie związany jest – jak już wspominałem –
system gwarancji skuteczności prawa. Należy jednak rozróżniać
te dwie rzeczy. Normy to prawo, jednak sądy, które je stosują, już
prawem nie są, choć są organami jego wskazywania i stosowania;
egzekucja to sposób wypełnienia ustawy albo prawa, lecz nie
sama ustawa lub prawo; działanie organów porządku publicznego
to użycie siły w służbie prawu, ale nie prawo jako takie. Prawo
to racjonalny system stosunków międzyludzkich, któremu może
towarzyszyć siła oraz inne sposoby gwarantowania jego skutecz-
ności. Ani siła jednak, ani społeczny system gwarancji prawa, nie
są prawem.
Dlatego nauka odróżnia ważność prawa od jego skuteczności.
Norma ważna może być bezskuteczna (być powszechnie nieprze-
strzegana), bezskuteczny może być również związek (np. małżeń-
stwo niewpisane do rejestru), który pomimo to pozostaje ważny;
to samo możemy odnieść do prawa podmiotowego.
Główna idea, którą należy mieć na uwadze, polega na tym,
że system gwarancji jest wynikiem obowiązywania prawa, jest
podporządkowany ułatwianiu jego skuteczności, ale nie należy
do istoty prawa: brak sięgnięcia do systemu gwarancji nie narusza
prawa, choć niekiedy może pozbawić je pola działania. Niepra-
widłowe działanie systemu gwarancji skuteczności prawa może
doprowadzić do tego, że norma stanie się bezskuteczna, lecz nie
pozbawi jej ważności; może, na przykład, pozbawić wsparcia
kogoś, czyje prawo zostało naruszone lub zlekceważone, jednak
taki brak wsparcia nie znosi przyczyny niesprawiedliwości. Nawet
więcej, niesprawiedliwe mogą okazać się osoby odpowiedzialne
za system gwarancji.
Istnieje tyle systemów gwarancji skuteczności prawa, ile jest
zorganizowanych społeczeństw. Nawet na płaszczyźnie prawa
międzynarodowego jesteśmy świadkami stopniowego kształto-
wania się takiego systemu (np. Międzynarodowy Trybunał Spra-
wiedliwości, Europejski Trybunał Praw Człowieka itd.). W związ-
ku z tym wypada postawić pytanie: Jaki jest system gwarancji
skuteczności prawa naturalnego? Odpowiedź jednak jest bardzo
prosta: taki sam jak prawa pozytywnego. Powiedzieliśmy już, że
prawo naturalne i prawo pozytywne nie stanowią dwóch odmien-
– 170 –
– 171 –
nych i oddzielny porządków prawnych – dwóch systemów pra-
wa. Oba składają się na jeden system normatywny, jeden system
prawa, częściowo naturalny i częściowo pozytywny. Zadaniem
sądownictwa jest stwierdzanie oraz stosowanie w konkretnych
przypadkach prawa po części naturalnego, po części zaś pozytyw-
nego. Siły bezpieczeństwa powinny ochraniać prawa obywateli –
każdego człowieka – które niekiedy są naturalne (prawo do życia
oraz integralności fi zycznej, wolność zgromadzeń itd.), kiedy in-
dziej zaś pozytywne lub mieszane. Każdy inny element systemu
gwarancji również pozostaje w służbie prawa, czy to naturalnego,
czy to pozytywnego.
Z tego punktu widzenia należy postrzegać zagadnienie przy-
musowości prawa naturalnego. Prawo naturalne, ponieważ jest
prawem, jest równie przymusowe jak prawo pozytywne; nawet
więcej, prawa o najbardziej przymusowym charakterze zaliczają
się właśnie do praw naturalnych lub mieszanych (prawo do ży-
cia, prawo do integralności cielesnej, prawo własności itp.). To
samo możemy odnieść do norm prawnych. Przymus to element
społeczeństwa służący ludziom, sprawiedliwości i prawu zarów-
no pochodzenia naturalnego, jak i pozytywnego. Dlatego system
przymusu właściwy dla prawa naturalnego to ten sam system,
który odnosi się do prawa pozytywnego, ponieważ jest to sys-
tem przymusu społecznego pozostający w służbie skuteczności
prawa.
Co dzieje się, gdy norma albo prawo naturalne nie zostają
przyjęte przez system gwarancji skuteczności prawa? To samo, co
dzieje się w odniesieniu do normy lub prawa pozytywnego: nor-
ma nie przestaje być ważna, a prawo należne, jednak poza prze-
strzeganiem w drodze sprawiedliwego działania, nie otrzyma ono
wsparcia; pozostanie bezskuteczne. Jeśli nie będzie przestrzegane,
zachowa ważność, pozbawione jednak będzie skuteczności.
4. Prawo naturalne a wykładnia prawa
Najistotniejszym punktem nauki prawa, który stanowi jej
rdzeń i któremu podporządkowane są jej zasady metodologicz-
ne oraz środki techniczne, jest wykładnia prawa. Nie wdając się
w liczne dyskusje na temat tego podstawowego działania sztuki
prawniczej, możemy zdefi niować ją jako działanie ukierunkowane
na odnalezienie prawnego rozwiązania konkretnego przypadku,
czyli prawa – tego, co sprawiedliwe – w danym przypadku.
W działaniu tym zasadniczo prawo naturalne powinno być
stosowane zgodnie ze swym charakterem: jako część obowiązują-
cego prawa, które reguluje stosunki międzyludzkie. Innymi słowy,
ponieważ prawo jest częściowo naturalne i częściowo pozytywne,
prawo naturalne stanowi obok prawa pozytywnego jeden z czyn-
ników składających się na rozwiązanie konkretnego przypadku.
Prawnik, rozstrzygając sprawę, powinien łączyć w sposób har-
monij ny część prawa naturalnego oraz część prawa pozytywnego,
które razem tworzą prawo właściwe w danym przypadku.
Aby zgrać prawo naturalne z prawem pozytywnym, należy
mieć na względzie dwa wymagania: a) prawo pozytywne, jak
rzekł Gaius (Instytucje, I, 158), nie może naruszać praw natu-
ralnych; innymi słowy, prawo naturalne przeważa nad prawem
pozytywnym; b) prawo naturalne funkcjonuje jako prawo ważne
w zależności od swej pozytywizacji – za pomocą wspomnianego
już systemu źródeł prawa – oraz swej formalizacji; tej drugiej wy-
magają zasady jedności porządku prawnego oraz bezpieczeństwa
i pewności prawa.
Wobec powyższych założeń można sformułować następujące
reguły:
1.° Prawo pozytywne – oraz czynności wynikające z autonomii
woli – powinno wykładać się zgodnie z prawem naturalnym. Przy-
kładowo w dziedzinie prawa karnego przypisanie oraz zawinienie
czynu należy rozumieć według reguł naturalnych odnoszących się
– 172 –
– 173 –
do dobrowolności ludzkich działań; jeśli chodzi o wartości mo-
ralne, stosowana moralność to właśnie zespół przepisów prawa
naturalnego itd. Istotny aspekt tej reguły polega na tym, że prawo
pozytywne podlega wykładni zgodnej z naturalnymi prawami
człowieka. Reguła ta stanowi logiczną konsekwencję zarówno
pochodzenia prawa pozytywnego od prawa naturalnego, jak i za-
sady jedności porządku prawnego. Jest to zarazem reguła najbar-
dziej ogólna i o największym zasięgu, ponieważ większość norm
pozytywnych nie stoi w sprzeczności z prawem naturalnym.
2.° Prawo naturalne wyrażone w normach prawa pozytywne-
go pozostaje prawem naturalnym i powinno się je interpretować
zgodnie z jego charakterem. Włączenie prawa naturalnego w za-
kres prawa pozytywnego – najczęstszy przypadek – nie prze-
kształca go w prawo pozytywne, choć dodaje mu mocy charak-
terystycznej dla prawa pozytywnego; ponieważ jednak jest ono
wciąż prawem naturalnym, powinno wykładać się je zgodnie
z regułami odnoszącymi się do poznania oraz stosowania prawa
naturalnego.
3.° Jeżeli dostrzega się wyraźny kontrast pomiędzy postano-
wieniami prawa pozytywnego (albo czynności prawnej) a prawem
naturalnym, norma pozytywna (ewentualnie czynność prawna)
podlega wykładni zgodnej z prawem naturalnym w obrębie posta-
nowień normy pozytywnej. Nakierowanie ustawy pozytywnej na
ustawę naturalną jest skutkiem jedności porządku prawnego oraz
pierwszeństwa prawa naturalnego. Ograniczenie do postanowień
ustawy pozytywnej to, z kolei, wymóg formalizacji.
Tytułem przykładu przytoczmy art. 147. meksykańskiego
kodeksu cywilnego: „Każdy warunek sprzeczny z dążeniem do
przedłużenia gatunku albo ze wzajemnym wsparciem, jako obo-
wiązkami małżeńskimi, uważa się za niezastrzeżony”. Zgodnie
z postanowieniami tego artykułu można interpretować go albo
jako domniemanie iuris et de iure ważności małżeństwa (lub im-
peratywne jego stwierdzenie), albo jako domniemanie iuris tan-
tum dopuszczające dowód przeciwny. Domniemanie iuris et de
iure (tym bardziej jeśli uważamy artykuł za zwykłą i prostą de-
klarację) byłoby sprzeczne z prawem naturalnym, zgodnie z tym,
co powiedzieliśmy, analizując zależności pomiędzy prawem natu-
ralnym a prawem pozytywnym (reguła 3.). Jeżeli istotny element
oświadczenia woli dotknięty jest wadą, to właśnie małżeństwo
zawarte pod wskazanym warunkiem jest nieważne z mocy prawa
naturalnego. Zatem przepis ten należy uznać za domniemanie
iuris tantum.
4.° Niekiedy potencjalną niezgodność pomiędzy prawem po-
zytywnym (lub aktem wynikającym z autonomii woli) a prawem
naturalnym można usunąć poprzez prawidłową konceptualizację.
Dlatego czwarta reguła polega na określaniu pojęć prawa pozy-
tywnego zgodnie z prawem naturalnym. Przykład zastosowania
tej reguły odnajdujemy w prawie rzymskim; czytamy więc w D. 7,
5, 2: Uchwałą tą Senat nie ustanowił użytkowania pieniędzy
(gdyż zmiana podstaw naturalnych nie podlega władzy Senatu),
lecz wprowadzając jego prawną ochronę, dopuścił użytkowanie
nieprawidłowe
44
.
5.° Jeżeli dwie poprzednie reguły nie znajdują zastosowania,
wykładni prawa należy dokonywać z uwzględnieniem pierwszeń-
stwa normy naturalnej nad pozytywną w granicach zakreślonych
przez formalizację oraz pozytywizację. Dwa rzymskie teksty od-
zwierciedlają tę regułę. D. 4, 5, 8: Zobowiązania do świadczeń
naturalnych nie wygasają wskutek capitis deminutio, gdyż prawo
cywilne nie może znosić praw naturalnych. Zatem roszczenie po-
sagowe utrzyma się również po capitis deminutio, ponieważ doty-
czy tego, co dobre i słuszne
45
. D. 12, 6, 64: Jeżeli właściciel spłacił
swój dług wobec niewolnika po jego wyzwoleniu, choćby tkwił
w przekonaniu, że przysługuje mu roszczenie o tenże dług, nie bę-
dzie mógł go dochodzić, gdyż spełnił zobowiązanie naturalne. Po-
nieważ wolność jest prawem naturalnym, a niewolnictwo zostało
– 174 –
– 175 –
wprowadzone przez ius gentium, świadczenie należy uznawać za
należne albo nienależne podług prawa naturalnego
46
.
6.° Jeżeli sytuacja niesprawiedliwa wynika z tego, że ustawo-
dawca nie wykonał zadania pozostającego w jego wyłącznej kom-
petencji, powstaje pustka, której nie może wypełnić prawnik (na-
wet sędzia). Istnieją braki i luki porządku prawnego, które może
uzupełnić sąd bądź doktryna. Nie odnoszę się jednak do takich
przypadków, lecz do tych, które należą do wyłącznej kompetencji
ustawodawcy. Jeden z przykładów to brak karalności lub depena-
lizacja niesprawiedliwego zachowania. Tak więc jeżeli określona
niesprawiedliwość nie została określona jako przestępstwo, sąd
nie może wymierzyć za nią kary, choćby podlegała karze według
prawa naturalnego.
7.° Kiedy ustawy pozytywnej niezgodnej z ustawą naturalną
nie da się ukierunkować na ustawę naturalną przy pomocy wy-
mienionych norm (a dzieje się tak wyłącznie w skrajnych przy-
padkach), trzeba uznać ją za nieważną; to starożytna reguła rzym-
ska, do której kilkakrotnie nawiązywałem: ustawa pozytywna
nie może przeważać nad prawami naturalnymi oraz rozumem
naturalnym. To samo można odnieść do czynności prawnych;
jeżeli nie są sprawiedliwe, np. jeżeli z uwagi na nierówność lub
brak proporcji pomiędzy świadczeniami powinny zostać uznane
za nieważne, ale jeżeli częściowo dałoby się je ukierunkować na
prawo naturalne na podstawie norm wymienionych powyżej,
zachowałyby ważność w zakresie tego ukierunkowania.
Ten zespół reguł pomaga zrozumieć, że zawód prawnika nie
polega na określaniu tego, co legalne, lecz tego, co sprawiedliwe.
Trudno pojąć wrogość, którą niektórzy żywią do tego zadania
prawników. Niesprawiedliwość oraz to, co niesprawiedliwe, po-
winno eliminować się ze społeczeństwa, co od zawsze należało
do naukowych i technicznych zadań prawników. Na tym właśnie
polega ich użyteczność oraz służba wobec społeczeństwa.
Nie występuje tu żadne naruszenie zasad bezpieczeństwa i pew-
ności prawa zagwarantowanych w drodze formalizacji. Co więcej,
obie te zasady – bezpieczeństwo i pewność – odnoszą się do tego,
co sprawiedliwe, nie zaś do tego, co niesprawiedliwe. Trudno po-
wiedzieć, jakie korzyści przyniosłoby społeczeństwu zapewnienie
bezpieczeństwa i pewności temu, co niesprawiedliwe. Poza tym
wszystkie przytoczone reguły wynikają z obu wymienionych za-
sad – w związku z formalizacją prawa naturalnego – i je szanują,
tak samo jak i pozostałe techniczne środki nauki prawa.
5. Krytyczna nauka prawa
Nauka prawa oparta na prawie naturalnym to nauka krytyczna,
czyli oceniająca. Nie przyjmuje postawy bezrefl eksyjnej akceptacji
wobec prawa czy czynności prawnych, czy też jakiegokolwiek
innego elementu pozytywnego porządku prawnego. Odnosząc
się do ważności, nie spogląda jedynie na aspekty formalne, lecz
zwraca również uwagę na treść, wydając opinię co do poprawno-
ści i niepoprawności, sprawiedliwości oraz niesprawiedliwości.
Ta analiza treści i odpowiadający jej sąd (krytyka), to elementy
składające się na wykładnię prawa (uzyskanie rozwiązania praw-
nego, czyli sprawiedliwego), która przebiega, począwszy od ba-
dania ważności ustawy, czynności prawnych itd., uwagi na treść,
a skończywszy na interpretacji pod względem poprawności oraz
sprawiedliwości. We właściwym rozumieniu funkcja krytyczna
odnosi się do zakresu ius conditum i działa w jego ramach, nie
ograniczając się jedynie do formułowania postulatów de iure con-
dendo.
Poprawność czy też sprawiedliwość elementów prawa pozy-
tywnego mierzy się poprzez zestawienie z prawem naturalnym
(ustawą naturalną, tym, co sprawiedliwe z natury), które stanowi
obiektywny wskaźnik oceny.
– 177 –
Pozytywizm prawniczy, zwłaszcza legalizm oraz normatywizm,
odebrał nauce prawa funkcję krytyczną i pozbawił prawników
kryterium oceny lub krytyki nieodłącznie związanego z ich zada-
niami (kryterium tego, co sprawiedliwe, oraz tego, co niesprawie-
dliwe), pozostawiając im jedynie formalne kryterium legalności
lub jej braku.
Konieczność odnowy współczesnej nauki prawa zakłada ze-
rwanie z pozytywizmem oraz powrót do funkcji krytycznej dzięki
powrotowi do substancjalnego rdzenia prawa: prawa naturalne-
go.
VIII
Nauka prawa naturalnego
Począwszy od XIX w., rozpowszechnił się sposób myślenia,
którego podstawową cechę, w interesującym nas zakresie, można
podsumować następująco: nauka prawa to część fi lozofi i pra-
wa (z innego punktu widzenia jest to prąd albo system fi lozofi i
prawa), przy czym nauka prawa to nauka prawa pozytywnego.
Niemniej jednak wobec takiego sposobu myślenia należy przy-
znać, że nauka prawa naturalnego – nie negując aspektów prawa
naturalnego stanowiących przedmiot fi lozofi i prawa – nie jest czę-
ścią fi lozofi i prawa (ani jej prądem bądź systemem), lecz częścią
nauki i sztuki prawa, ponieważ prawo jest po części naturalne,
po części zaś pozytywne, nauka sztuki prawa powinna łączyć
równocześnie czynniki naturalne i czynniki pozytywne. W tym
znaczeniu na naukę prawa naturalnego składa się nauka prawa
oraz orzecznictwo.
1. Aby lepiej wyjaśnić tę ideę, trzeba odwołać się do różnych
działów wiedzy prawniczej.
a) Jednym z nich jest fi lozofi czna wiedza na temat prawa, któ-
ra bada jego ostateczne przyczyny oraz jego najgłębszą istotę; ta
wiedza fi lozofi czna jest właściwa dla fi lozofi i prawa. Trzymając się
znanego podziału Kanta, podstawowe zagadnienie fi lozofi i prawa
będzie sprowadzało się do quid ius, czyli czym jest prawo. Współ-
cześnie wyróżniono wiele części tej istotnej dziedziny: ontologię
prawną, gnoseologię prawną, logikę prawniczą, aksjologię, czyli
– 178 –
– 179 –
naukę o wartościach w prawie itd. Oczywiście fi lozofi a ma wie-
le do powiedzenia o prawie naturalnym, a należy do niej wiele
zagadnień dotyczących quid ius naturale: czym jest sprawiedli-
wość, co to jest prawo naturalne, jak można je poznać, jaka jest
najbliższa oraz ostateczna jego przyczyna itd. Każde rozważania
fi lozofi czne na temat prawa naturalnego, wszystko, co odnosi
się do rozumienia jego najgłębszej istoty oraz jego ostatecznych
przyczyn, należy do fi lozofi i prawa.
b) Poza wiedzą fi lozofi czną znajomość prawa właściwa dla
prawników to znajomość wybitnie praktyczna, dążąca do wska-
zania tego, co jest sprawiedliwe w konkretnych stosunkach życia
społecznego. Dlatego wciąż trzymając się wcześniej przywołanego
podziału kantowskiego, podstawowy problem prawnika, w od-
różnieniu od fi lozofa, to quid iuris, czyli: co jest prawem albo
czymś sprawiedliwym w konkretnych przypadkach. Ta wiedza
prawnicza zamyka się w dwóch poziomach: naukowym, czyli
ogólnym, oraz roztropnościowym, czyli bezpośrednim rozwiąza-
niu określonego przypadku. Pierwszy zwykło się nazywać nauką
prawa, drugi zaś to właściwa sztuka prawa, czyli orzecznictwo.
Zarówno nauka, jak i sztuka prawa to wiedza praktyczna, po-
nieważ dążeniem obu jest rozwiązanie konkretnych problemów.
Jednak każda z nich odznacza się innym stopniem praktyczności.
Podczas gdy sztuka prawa, inaczej orzecznictwo, ma charakter
bezpośrednio praktyczny, ponieważ poszukuje bezpośredniego
rozwiązania rzeczywistych przypadków (np. sąd musi wydać wy-
rok rozstrzygający sprawę), nauka prawa porusza się na pewnym
poziomie abstrakcji i bada ogólne oraz wspólne cechy praw i do-
tyczących ich rozwiązań, uogólniając to, co właściwe i szczegól-
ne w konkretnych przypadkach; bada, przykładowo, sprzedaż
w ogólności, nie zaś tę czy inną konkretną sprzedaż.
Zatem nauka i sztuka prawa są, jednocześnie, sztuką i nauką
prawa naturalnego oraz pozytywnego, ponieważ istnieją prawa
naturalne oraz prawa pozytywne i wiele jest również praw czę-
ściowo naturalnych a częściowo pozytywnych. Nauka i sztuka
prawa ograniczone wyłącznie do aspektów pozytywnych stano-
wią niepełną naukę czy sztukę prawa, a często również niespra-
wiedliwą. We właściwym i ścisłym znaczeniu nauka oraz sztuka
prawa naturalnego to jeden z wymiarów nauki i sztuki prawa.
Prawnik powinien łączyć – tak jak czynili to ludzie, zanim pojawił
się pozytywizm – prawo naturalne z prawem pozytywnym w celu
odszukania sprawiedliwego rozstrzygnięcia (prawnego rozwiąza-
nia) odpowiedniego dla danego przypadku.
Wobec tego w zakresie akademickiej nauki prawa, w świecie
naukowym, może zdarzyć się, że tak samo jak nauka uległa roz-
gałęzieniu na różne dziedziny (prawo cywilne, prawo handlowe,
prawo administracyjne itd.), tak też powstanie dyscyplina poświę-
cona w szczególności prawu naturalnemu: nauka prawa natural-
nego lub po prostu prawo naturalne. Nie ulega wątpliwości, że
taka nauka nie będzie fi lozofi ą prawa, lecz oddzielną dyscypliną
w ramach nauki prawa.
2. Nauka prawa naturalnego odróżnia się, z jednej strony, od
fi lozofi i prawa, z drugiej zaś, od różnych dziedzin nauki prawa.
a) Podczas gdy fi lozofi a prawa bada fi lozofi czne aspekty prawa
naturalnego (quid ius, jeśli przyjmiemy podział kantowski), nauka
prawa naturalnego odnosi się do quid iuris prawa naturalnego, do
poszczególnych ustaw naturalnych albo, wyrażając się w ogólniej-
szy sposób, do różnych naturalnych czynników obowiązującego
prawa, a przez to do naturalnych czynników porządku prawnego
w związku z ich praktyczną realizacją. Z tego wynika mylenie fi -
lozofi i prawa z nauką o prawie naturalnym (dwa rodzaje wiedzy,
dwie nauki i dwie różne dyscypliny), ponieważ fi lozofi a prawa
sięga również do zagadnień quid iuris, takich jak na przykład
prawa człowieka, prawa rodziny, stosunki pracy itd. Mieszanie
fi lozofi i prawa z prawem naturalnym zachodzi tu ze względu na
zamęt wprowadzony przez Kanta wskutek zmiany prawa natural-
nego w znaczeniu nadawanym mu od starożytności w apriorycz-
ne zasady prawa.
47
– 180 –
– 181 –
b) Nauka prawa naturalnego różni się również od poszczegól-
nych dziedzin nauki prawa. Zwracając się jedynie ku temu, co
sprawiedliwe z natury, nauka prawa naturalnego jest ograniczona
ze względu na materię, odsuwając na bok wszystko, co należy do
nauki prawa pozytywnego. Z pozostałymi gałęziami nauki prawa
dzieli natomiast cel, a wskutek tego cechy formalne. Jednak nale-
ży zwrócić uwagę na to, że nauka prawa naturalnego nie stanowi
gałęzi nauki prawa.Gdyby była taką gałęzią, oznaczałoby to, że
podczas gdy ona zajmowałaby się analizą prawa naturalnego, po-
zostałe gałęzie musiałyby ukierunkować się na prawo pozytywne,
a przecież wszystkie dziedziny prawa powinny znać, łączyć oraz
dostosowywać do siebie aspekty naturalne oraz pozytywne. Na-
uka prawa naturalnego to specjalizacja w obrębie nauki prawa
przyczyniająca się do udoskonalenia nauki prawa jako całości
oraz jej poszczególnych gałęzi.
Dzisiejsza panorama nauki oraz dydaktyki uniwersyteckiej
pozostaje daleko od sformułowanej powyżej defi nicji. Nauka
prawa jest często nasiąknięta pozytywizmem oraz ograniczona –
oczywiście z wyjątkami – do nauki pozytywnej, a kryteria prawa
naturalnego nie odgrywają w niej żadnej roli, albo co najwyżej
rolę drugoplanową. Filozofi a prawa natomiast, jeśli nie jest pozy-
tywistyczna, wchłania zazwyczaj naukę prawa naturalnego, która
wydaje się na skutek tego bardzo rozmyta i w praktyce mylona
z fi lozofi ą prawa. Ta sytuacja wymaga skutecznej reformy. Nauka
prawa naturalnego oraz fi lozofi a prawa powinny być wyraźnie
rozróżnianymi dyscyplinami o oddzielnej metodologii oraz tema-
tyce. Z drugiej strony nauce prawa należy umożliwiać i ewentual-
nie przywrócić wymiar prawnonaturalny jako element jej właści-
wych działań dotyczących wykładni oraz poznania prawa.
3. Głównym przedmiotem nauki prawa naturalnego jest pre-
zentacja systemu praw naturalnych, czyli całości tego, co spra-
wiedliwe z natury; z tego punktu widzenia podstawowy rdzeń tej
dyscypliny stanowi część szczegółowa polegająca na opisie tego
systemu. Jednak ową część szczegółową powinna poprzedzać, jak
zazwyczaj ma to miejsce w dyscyplinach prawnych, część ogólna
poświęcona pojęciu, metodologii oraz ewolucji historycznej tej
dyscypliny. Można mniemać, że część ogólna nie jest potrzebna,
ponieważ zbiega się z prawnonaturalnymi zagadnieniami fi lo-
zofi i prawa; jednak problem ten znika, jeśli zauważymy, że nie
chodzi o to, by powtórzyć ustalenia fi lozofi i prawa, lecz o to, by
to, co fi lozofi a głosi na poziomie fi lozofi cznym, zredukować do
poziomu prawnego, a przez to do poziomu technicznoprawnego
(oczywiście do poziomu tej techniki prawnej, która jest właściwa
dla prawa naturalnego). Część ogólna nie powinna być tożsama
z fi lozofi ą prawa naturalnego, lecz stanowić ogólną jego teorię,
którą starałem się wyłożyć w niniejszym opracowaniu.
4. Przedstawiwszy w ogólnym zarysie charakter nauki pra-
wa naturalnego, uznaję za stosowne poświęcić kilka wersów, by
wykazać, czym ona nie jest. Stosowność ta wynika z tego, że od
kilku dziesięcioleci niektórzy utrzymują, że miejscem prawa natu-
ralnego jest część fi lozofi i prawa zwana aksjologią prawniczą albo
nauką o wartościach w prawie. Nauka prawa naturalnego miałaby
być tą częścią fi lozofi i prawa, która bada wartości leżące u źródeł
prawa oraz kryteria służące rozróżnieniu prawa sprawiedliwego
od niesprawiedliwego, prawidłowego od nieprawidłowego. Za-
tem z tego, co dotąd zostało powiedziane, wynika jasno, że ani
to, co sprawiedliwe z natury, nie jest wartością bądź zwyczajnym
kryterium sprawiedliwości, ani nauka prawa naturalnego nie jest
aksjologią czy też nauką o wartościach w prawie. Wartości to
oceny subiektywne, a jeśli mówi się o wartościach obiektyw-
nych, ma się na myśli dobra ontologiczne lub kulturowe; w każ-
dym przypadku subiektywne lub obiektywne wartości rozumiane
są jako wymogi lub przesłanki prawa i to prawa pozytywnego.
Z całego wywodu nie ulega wątpliwości, że prawo naturalne
nie jest wartością dla prawa (pozytywnego), lecz prawdziwym
i właściwym prawem, czymś sprawiedliwym z natury, i jest tak
– 183 –
samo prawem – ni mniej ni więcej – jak prawo pozytywne, czyli
to, co umownie sprawiedliwe. Wskutek tego nauka prawa na-
turalnego nie jest nauką o aksjologii czy wartościach w prawie,
lecz wymiarem, ewentualnie specjalizacją, nauki prawa, która
zajmuje się prawdziwymi i właściwymi prawami. Ponadto nale-
ży podkreślić, że ograniczenie prawa naturalnego do aksjologii,
czyli nauki o wartościach, jest równoznaczne z negacją prawa
naturalnego, ponieważ sprowadzenie go do kategorii wartości
prawa pozytywnego pozbawia je statusu prawa we właściwym
i ścisłym znaczeniu. Nawiązywano również do pytania, czy prawo
naturalne pełni funkcję nowatorską, czy zachowawczą. Zdaniem
niektórych, np. sofi stów oraz nowożytnych badaczy prawa na-
turalnego z XVIII w., ma funkcję nowatorską. Dla innych na-
tomiast odgrywało ono w przebiegu historii rolę zachowawczą,
popierającą istniejące w danym momencie struktury i zgodnie
z tym kryterium niektórzy historycy prawa naturalnego oceniają
różne prądy prawnonaturalne. Oprócz tego, że w historii pra-
wa naturalnego nie brakuje epizodów stanowiących prawdziwe
i gwałtowne zmiany ideologiczne, którym trudno uwierzyć, do-
konując interpretacji faktów, trzeba podkreślić, że dyskusja o tym
zagadnieniu jest jałowa. Prawo naturalne jako wiedza jest nauką
o fakcie obiektywnym: o tym, co sprawiedliwe z natury. Fakty nie
bywają nowatorskie ani zachowawcze; po prostu istnieją. To, że
człowiekowi przysługuje prawo do życia albo do założenia rodzi-
ny, nie ma charakteru nowatorskiego ani zachowawczego – tak po
prostu jest. Pewne twierdzenie na temat prawa naturalnego użyte
jako postulat lub slogan polityczny może wydawać się nowator-
skie lub zachowawcze, jednak jest to tylko ocena subiektywna,
gdyż prawo naturalne samo w sobie nie jest niczym innym, jak
rzeczą sprawiedliwą. Jeśli komuś wydaje się nowatorska, to dla-
tego że osoba ta tkwi w niesprawiedliwym systemie, jeśli zaś ktoś
ocenia ją jako zachowawczą, oznacza to, że zamierza wprowadzić
niesprawiedliwość.
Przypisy
1
Wynika to z lektury dzieł rzymskich prawników. To jasne, że defi-
niowali oni rzeczy, wyjaśniali pojęcia, interpretowali prawo, analizowali
znaczenie słów czy też ustanawiali reguły wiedzy prawniczej. Wszystko
to jednak skupiało się wokół jednego celu: rozgraniczenia tego, co spra-
wiedliwe, od tego, co niesprawiedliwe. Owa nauka o tym, co sprawie-
dliwe, a co niesprawiedliwe, była poświęceniem się dla sprawiedliwości
i prawa, sztuką zagwarantowania każdemu jego prawa, czyli tego, co
mu przysługuje.
2
W Rzymie używano słowa ius w wielu znaczeniach. To, na które
wskazuję w tekście, występuje w definicji sprawiedliwości: zagwaranto-
wać każdemu jego prawo, to, co mu przysługuje.
3
D. 1, 1, 10: „Iustitia est constans et perpetua voluntas ius suum
cuique tribuendi”.
4
[przyp. tłum.] Podobną etymologię ma polski wyraz „prawnik”,
czyli osoba zajmująca się tym, co jest prawe.
5
Na temat celów prawa zob. M. Villey, Compendio de Filosofía del
Derecho, I (Pamplona 1979).
6
Nietrudno zrozumieć, że budowa sprawiedliwego społeczeństwa
zależy od dwóch podstawowych czynników, którymi są dwie spośród cnót
zwanych w tradycji filozoficzno-moralnej kardynalnymi: od roztropności,
cnoty praktycznego rozumu oraz od sprawiedliwości, cnoty woli. Przede
wszystkim konieczne jest prawdziwe umiłowanie sprawiedliwości (umi-
łowanie to bezwzględne zmierzanie woli ku dobru), gotowość nie tylko
do tego, by szanować, ale również do tego, by zapewnić – zagwaranto-
wać – innym to, co do nich należy, ponieważ są ludźmi albo ponieważ
tak zgodnie z prawem postanowili ludzie. Jednak nie mniej konieczna
jest mądrość lub roztropność w prawie, czyli wiedza, jak zapewnić to, co
się należy, komu się należy oraz kiedy się należy. Ta mądrość, rozumiana
– 184 –
– 185 –
jako sztuka lub nauka, to nauka prawa. A zatem nauka prawa jest nauką
o tym, co sprawiedliwe. Dla tej wiedzy w społeczeństwie znajdują się
ludzie biegli w sprawiedliwości, czyli prawnicy. To właśnie ich zadaniem
jest stwierdzanie, co jest sprawiedliwe. Stąd trzeba dojść do wniosku, że
kwestia sprawiedliwości w społeczeństwie zależy głównie od właściwego
ukierunkowania nauki prawa.
7
Przedmiotem sprawiedliwości, podobnie jak pozostałych cnót, są
zasadniczo i bezpośrednio działania, do których wykazuje gotowość, czyli
wszelkie czynności, zawarte w wyrażeniu „zagwarantować każdemu to,
co do niego należy”. Jednak ponieważ działania definiuje się poprzez ich
przedmiot, cnotę sprawiedliwości ostatecznie określa i wyróżnia przed-
miot sprawiedliwego postępowania, czyli ius, czy też rzecz sprawiedliwa,
które w tym znaczeniu stanowią przedmiot sprawiedliwości.
8
Najdoskonalszą definicję można odnaleźć u św. Tomasza z Akwinu,
Summa Theologiae, II–II, zag. 58, art. 1, t. 18: Sprawiedliwość, tłum.
i oprac. F. W. Bednarski OP, Veritas, Londyn 1970: Gdyby więc ktoś
chciał sprowadzić powyższe określenie do należytej postaci, mógłby
je tak wyrazić: „Sprawiedliwość to sprawność, dzięki której ktoś stałą
i wiekuistą wolą oddaje każdemu to, co się jemu należy”. Współcześnie
jedno z najlepszych wyjaśnień cnoty sprawiedliwości zawiera dzieło
O sprawiedliwości (Über die Gerechtigkeit) J. Piepera; wydanie w języku
polskim: J. Pieper, O sprawiedliwości, Londyn 1967.
9
Oczywiście sprawiedliwością nazywano i nazywa się nadal również
inne zagadnienia: począwszy od ładu i proporcji we wszechświecie aż
po szereg rozmaitych rzeczy, którym obecnie nadaje się taką nazwę.
Jednak tutaj nie będę ich poruszał, gdyż mają niewiele wspólnego ze
sztuką prawa.
10
Dlatego też niektóre teorie dążące do takiego stanu ludzkości, w któ-
rym wszystko byłoby wspólne, głoszą zniesienie prawa. Jest to całkowicie
zrozumiałe z punktu widzenia ich postulatów. Nie ulega wątpliwości, że
jeżeli jest czymś właściwym i naturalnym, by człowiek mógł powiedzieć
„to jest moje”, właściwa jest również sztuka prawa, a kolektywizm jest
utopią sprzeczną z naturą.
11
Św. Tomasz z Akwinu, Summa contra gentiles. Prawda wiary chrze-
ścijańskiej w dyskusji z poganami, innowiercami i błądzącymi, t. I, tłum.
Z. Włodek, W. Zega, s. 314–315: „Skoro aktem sprawiedliwości jest
oddawanie każdemu tego, co mu się należy, to czyn, przez który jakaś
rzecz staje się czyjąś własnością, wyprzedza akt sprawiedliwości, jak to
widać w sprawach ludzkich; pracownik bowiem przez pracę nabywa
prawa do tego, co wypłacający aktem sprawiedliwości mu daje. Ten zatem
akt, przez który jakaś rzecz po raz pierwszy staje się czyjąś własnością,
nie może być aktem sprawiedliwości”.
12
Wtrącenie „w pewien sposób i pod pewnym względem” jest istot-
ne. Niekiedy rzeczywiście określony podmiot nie ma jeszcze rzeczy jako
prawa – ius in re – natomiast jego prawem jest to, by rzecz została mu
przydzielona (ius ad rem), np. dlatego że obiecano mu ją albo ponieważ
spełnił wszystkie warunki konieczne do tego, by mu rzecz przyznać (przy-
kładowo, ktoś otrzymał stanowisko w drodze konkursu) itd. Kiedy komuś
przysługuje ius ad rem, akt przydzielenia mu rzeczy (przyznania ius in
re) – jest aktem sprawiedliwości, gdyż, niewątpliwie, rzecz pod pewnym
względem należała do niego, stanowiła już jego prawo – w formie ius ad
rem. Jeśli nie istnieje nawet ius ad rem, przydzielenia komuś rzeczy nie
można nazwać aktem sprawiedliwości.
13
J. Pieper, op. cit.
14
Sprawiedliwość nie kreuje prawa (ius), lecz opiera się na jego
uprzednim istnieniu. Ta przesłanka pozwala obecnie zrozumieć, dlaczego
znajomość sztuki prawa jest niezbędna, by żyć zgodnie ze sprawiedliwo-
ścią; wiedza, której wymaga sprawiedliwość, to wiedza o tym, co każdemu
się należy (ius), czyli o tym, co istnieje przed aktem sprawiedliwości. Po
drugie służy do odróżniania sprawiedliwości w sensie najwłaściwszym
i najściślejszym – sprawiedliwości prawniczej – od znaczeń podobnych,
a nawet nadużywających tego słowa. Nie można powoływać się na spra-
wiedliwość tam, gdzie nie istnieje tytuł, nie można uważać za sprawiedliwe
tego, co nie jest prawdziwym i właściwym prawem (ius).
Bardziej lub mniej wyraźne odwołania do sprawiedliwości i do tego,
co jest sprawiedliwe, w odniesieniu do rzeczy, do których nie przysłu-
guje jeszcze żaden tytuł – prawny czy naturalny – nawiązują do znaczeń
podobnych do sprawiedliwości, a nawet jej nadużywających. Przykłado-
wo, stwierdzenie, że sprawiedliwe jest przyznać pracownikom miesiąc
urlopu, będzie prawdziwe – a wtedy będzie mógł działać prawnik, np.
sędzia – jeśli istnieje ustawa, układ czy wiążący prawnie zwyczaj, które
tak stanowią. Jeżeli zaś tak nie jest, choćby chodziło, jak mawia się dziś,
o postulat, można mówić o dogodności, konieczności, sprostaniu wy-
maganiom nowoczesności, postępie w kierunku bardziej humanitarnych
warunków życia itd., ale nie o sprawiedliwości w ścisłym sensie, gdyż
nie istnieje uprzednie prawo. Chyba że uważa się, że takie prawo stano-
– 186 –
– 187 –
17
„Najczęściej używana formuła sprawiedliwości to słynna suum cu-
ique, norma nakazująca zapewnić każdemu to, co mu przysługuje, czyli to,
co się jest mu winnym, to, do czego ma roszczenie, do czego ma prawo.
Nietrudno odkryć, że nierozwiązane przez tę formułę pozostaje to, co
jest kwestią decydującą dla jej zastosowania, a mianowicie określenie
tego, co do kogoś należy, co stanowi ten dług, to prawo. Zważywszy, że
każdemu należy się to, co dokładnie należy mu zagwarantować, formuła
suum cuique okazuje się niczym innym jak pustą tautologią: każdemu
powinno się zapewnić to, co powinno się mu zapewnić”. Op. cit., s. 43
i nast.
18
Dostrzegał to bardzo wyraźnie ten, kto opracował postulaty pozyty-
wizmu z najwyższym rygorem logicznym, cytowany już Kelsen: „Ważność
prawa pozytywnego jest niezależna od jego stosunku do normy sprawie-
dliwości: to stwierdzenie ustanawia istotną różnicę pomiędzy teorią prawa
naturalnego a pozytywizmem prawniczym (…). Wypowiedź, że norma
prawa pozytywnego, jest sprawiedliwa lub niesprawiedliwa, oznacza,
co następuje: jeżeli zakłada się, że określona norma sprawiedliwości jest
ważna, wynika z tego, że czynność, którą ustanowiono normę prawa
pozytywnego jest sprawiedliwa bądź niesprawiedliwa. Zatem jeżeli rzecz
dotyczy ważności tej normy prawa pozytywnego, należałoby utrzymy-
wać, że norma sprawiedliwości nie może być uważana za ważną w tym
samym czasie co norma prawa pozytywnego. Z założenia, że prawo
pozytywne jest normą obiektywnie ważną o charakterze zobowiązują-
cym, wynika, że ani z punktu widzenia tego prawa, ani z perspektywy
normy sprawiedliwości nie może istnieć prawo niesprawiedliwe, to
znaczy prawo pozytywne ustanowione w drodze działania niezgodnego
z normą sprawiedliwości. Może pojawić się, oczywiście, działanie tego
rodzaju, którego subiektywnym sensem jest jakaś norma. Jeżeli jednak
zakłada się ważność normy sprawiedliwości, sens ten nie może zostać
uznany za obiektywny, ani w efekcie za element prawa; a jeżeli subiek-
tywny sens działania weźmie się za jego sens obiektywny, czyli za prawo
pozytywne, o ile działanie to zostało dokonane w zgodzie z normą
podstawową porządku prawnego, nie można wówczas założyć ważności
normy sprawiedliwości i nie można dlatego ocenić, czy to działanie jest
niesprawiedliwe, zważywszy, że jedynie norma sprawiedliwości, której
ważność się zakłada, może służyć za kryterium oceny prawa pozytywnego,
czyli działań, w wyniku których powstają normy tego prawa”. Op. cit.,
s. 33, 35 i nast.
wi wymóg człowieczeństwa, czyli prawo naturalne. To jest właśnie ów
szkodliwy paradoks tylu obecnych odwołań do sprawiedliwości. Przeczy
się prawu naturalnemu, ale mówi się o prawach człowieka istniejących
przed prawem pozytywnym, a kiedy ono tych praw nie uznaje, powołuje
się na sprawiedliwość. Gdy neguje się prawo naturalne, owe powołania
na sprawiedliwość nie są logiczne, ponieważ jeżeli prawo naturalne nie
istnieje, nieprawdą jest, że sprawiedliwość wymaga uznania praw czło-
wieka, gdyż nie są to prawa we właściwym i ścisłym sensie, i nieprawdą
jest, że ich nieprzestrzeganie stanowi ucisk i niesprawiedliwość, dlatego
że sprawiedliwość nie może działać tam, gdzie brakuje poprzedzającego
ją prawa. Odwołania do sprawiedliwości wobec prawa pozytywnego
i jednoczesna negacja prawa naturalnego stanowią sprzeczność.
15
„Jeżeli nie możesz uniknąć towarzystwa innych, nawiązuj z nimi
takie stosunki, w których każdemu można pozostawić to, co do niego
należy (suum cuique tribue)”. – Gdyby to ostatnie [zdanie] przetłumaczyć
jako: „Oddawaj każdemu
to, co do niego należy”, byłoby ono niedo-
rzeczne, nikomu bowiem nie możemy dawać czegoś, co on już ma. Jeżeli
więc przytoczona formuła ma posiadać jakiś sens, musi ona raczej głosić:
„Zaprowadź taki stan, w którym własność każdego człowieka może być
zabezpieczona przed każdym innym”, I. Kant, Metafizyczne podstawy
nauki prawa, tłum. W. Galewicz, Kęty 2006, s. 49.
16
„Sprawiedliwość to właściwość, którą można przypisać różnym
obiektom, a przede wszystkim ludziom. Mawia się o człowieku, zwłaszcza
o prawodawcy lub o sędzi, że jest sprawiedliwy albo niesprawiedliwy.
W tym znaczeniu sprawiedliwość przejawia się jako ludzka cnota. Cnota
sprawiedliwości, jak każda cnota, stanowi kategorię moralną i pod tym
względem należy więc do dziedziny etyki (…). To zachowanie społeczne
człowieka będzie sprawiedliwe, jeśli pozostaje w zgodzie z normą, która
je nakazuje; to znaczy, która tworzy z niego obowiązek. Natomiast będzie
niesprawiedliwe, jeśli stoi w sprzeczności z normą nakazującą określo-
ne działanie, które z tego powodu nabrało waloru sprawiedliwości.
Sprawiedliwość człowieka to sprawiedliwość zachowania społecznego.
A sprawiedliwość zachowania społecznego polega na tym, że jest zgod-
na z normą ustanawiającą wartość sprawiedliwości. Norma ta może
być więc nazwana normą sprawiedliwości”. Justicia y Derecho Natural
w H. Kelsen, N. Bobbio ed alt., Crítica del Derecho Natural (Madrid
1966), s. 29.
– 188 –
– 189 –
19
Polityka to sztuka ustanawiania i utrzymywania ładu w grupach
i masach, sztuka kierowania kolektywem. Dlatego może zdarzyć się, że
wprowadzenie ładu w zbiorowości będzie od jednostek wymagało po-
święcenia w imię interesu ogólnego i dobra wspólnego. Sprawiedliwość
natomiast nie spogląda na grupę jako taką, ale na jednostkę – każdą
z osobna – i w efekcie nie poświęca nikogo, nawet najmniejszego i naj-
skromniejszego z ludzi. Sprawiedliwość klasowa czy sprawiedliwość
między klasami to nie jest sprawiedliwość prawnicza. Stąd tak zwana
sprawiedliwość społeczna lub sprawiedliwość między klasami czy grupami
społecznymi nie jest kwestią prawną, a problemem politycznym.
20
O poziomach wiedzy prawniczej zob. J. M. Martínez Doral, La
estructura del conocimiento jurídico, Madrid 1964.
21
Za Biblią Tysiąclecia, wyd. V, Pallotinum 2003.
22
Współcześnie do zawodów prawniczych wprowadzono łagodną, ale
bezsprzeczną formę dyskryminacji, czyli względu na osobę: tzw. zmienne
stosowanie prawa (uso alternativo del derecho), zgodnie z którym trze-
ba wziąć pod uwagę przynależność podmiotu do klasy „burżuazyjnej”
(uciskającej) albo klasy „robotniczej” (uciskanej), by ogłosić wyrok
faworyzujący jedną bądź drugą stronę. To stara forma niesprawiedli-
wości w nowym przebraniu. Brutalną formą niesprawiedliwości jest
odwołanie się do „praw ludu” w celu zdobycia władzy, po jej uzyskaniu,
zanegowanie najbardziej podstawowych praw „klasy uciskającej”, którą
eliminuje się za pomocą „sprawiedliwości ludowej”. To stara forma od-
wetu i dyskryminacji, czyli względu na osobę. W odniesieniu do osób,
którym przysługuje tytuł prawny, sprawiedliwość uważa za równych
biednego i bogatego, niewinnego i winnego, uciskającego i uciskanego.
Uwalnia uciskanego od ucisku, ale nie odmawia praw naturalnych uci-
skającemu, broni biednego przed wszechwładzą bogacza, ale nie odbiera
bogatemu uczciwie zdobytych praw, które posiada, chroni niewinnego
przed winnym, ale stawia tego ostatniego przed sprawiedliwym sądem
i dba o proporcjonalność kar. Dla sprawiedliwości ostatni człowiek we
Florencji – nieszczęsny nędzarz bez grosza przy duszy, może tyle samo, ile
Kosma Medyceusz ze swym bogactwem, wpływami, i pozycją polityczną;
ale waży tyle samo a nie więcej, tak jak i Kosma Medyceusz waży tyle
samo i nie więcej. Na wadze sprawiedliwości każdy waży tyle, ile waży
jego prawo. Dlatego sprawiedliwość nie wystarcza do rozwoju życia
społecznego oraz do rozwiązania problemów społecznych: potrzeba jesz-
cze solidarności, miłości, wielkoduszności itd.; tylko tak można znaleźć
rozwiązanie problemów dotykających społeczeństwo, aby życie w nim
uzyskało ludzkie oblicze. Ograniczenie się do zapewnienia innym tego,
co sprawiedliwe, odhumanizowałoby życie między ludźmi. Nie należy
zatem mylić jednego z drugim.
23
Rozwinę tę kwestię w dalszej części, przy okazji rozważań o zasa-
dzie prawa.
24
W większości przypadków, w których mowa o równości pomię-
dzy wszystkimi ludźmi, chodzi w istocie o podział dóbr, w tym, co
właśnie powiedziałem, przejawia się niesprawiedliwość egalitaryzmu.
Dyskryminacja jest niesprawiedliwa, ale człowiek żąda i potrzebuje
równości proporcjonalnej; dobra powinny dotrzeć do wszystkich, ale
proporcjonalnie do ich przeznaczenia i do stosunku człowieka do tego
przeznaczenia. Egalitaryzm, który nie uwzględnia różnic między ludźmi,
jest formą niesprawiedliwości.
25
Jeżeli rzeczywistość prawną ocenia się z innej perspektywy, np.
z punktu widzenia porządku prawnego, a wskutek tego z perspektywy
ustawy, pojęcie stosunku prawnego będzie przedstawiało się w inny spo-
sób. Zob. J. Hervada, Sugerencias acerca de los componentes del Derecho,
„Ius Canonicum” , VI (1996), s. 53 i nast.
26
Św. Tomasz z Akwinu, Summa Theologiae, II–II, zag. 61, art. 2–3.
27
Aby uniknąć pomyłek, należy rozróżnić pomiędzy korzystaniem
z władania a władaniem samym w sobie. Każda osoba ludzka należy do
siebie samej i na mocy własnej ontologii jest z istoty niezdolna do tego, by
przynależeć do innej osoby. Ta istota władania przejawia się w rzeczywi-
stym, swobodnym panowaniu nad własnym działaniem. Przejaw ten może
zostać jednak zakłócony przez choroby i wady (demencję, niedorozwój
itd.); w takich przypadkach ustanawia się opiekę lub pomoc, lecz nie
prawdziwe i właściwe władanie – przynależność w ścisłym sensie – nad
osobą; w swym rdzeniu ontologicznym każda osoba – choćby cierpiała
na wspomniane choroby czy wady – przynależy do samej siebie.
Całkowita pełnia i doskonałość tej cechy występują jedynie u Boga.
Człowiek istnieje w stosunku do Boga poprzez udział i również poprzez
udział jest osobą; stosunek człowieka do Boga zakłada – w sensie ontolo-
gicznym – że człowiek to byt podporządkowany i zależny, i w tym sensie
znajdujący się w Bożej mocy; jednak w zakresie osobistych stosunków
z Bogiem osobowość człowieka jest całkowicie respektowana i dlatego
sfera stosunków osobistych człowieka i Boga opiera się na wolnym
otwarciu się człowieka na Boga.
– 190 –
– 191 –
28
Da się zauważyć, że podstawą prawa nie jest godność ludzkości, ro-
dzaju ludzkiego, zbiorowości, ale ontologiczny status osoby. Pierwotnym
podmiotem prawa jest osoba, a przez nią i za jej pośrednictwem zbioro-
wość. Zamiana terminów, której dokonują kolektywiści, to odwrócenie
podstawy prawa, a właściwie jego negacja.
29
Słuszność ma w nauce prawa wiele znaczeń, którymi nie będę się
tutaj zajmować, gdyż nie jest to odpowiednie miejsce; ograniczę się do
jednego z owych znaczeń, tego, które ma bezpośredni związek z tym, co
sprawiedliwe, czyli prawem, poświęcając mu niniejsze strony.
30
Jednym ze skutków pozytywizmu jest legalizm wraz z towarzyszącą
mu utratą znaczenia słuszności, polegającą na tym, że sędziowie stali się
przeciwni stosowaniu słuszności, a w szczególności uznaniu wspomnia-
nej ogólnej zasady oraz sięganiu po nią. Jednak potrzebna jest zmiana
takiego nastawienia, stanowiącego również konsekwencję dogmatyzmu
pojęciowego, gdyż narzuca to prawu sztywność, która w żaden sposób
nie jest dla niego właściwa.
31
Na ten temat zob. J. Hervada, Historia de la Ciencia del Derecho
Natural (Pamplona 1987).
32
W celu głębszego zrozumienia tej aporii należy zauważyć, że osoba
panuje nad sobą samą nie dzięki decyzji człowieka, lecz w sposób onto-
logiczny. Władanie osoby nad sobą jest przede wszystkim władaniem on-
tologicznym: władanie nad swymi możliwościami, które odzwierciedlają
swobodne decyzje. Dlatego nie można powiedzieć, że osoba ma jedynie
zdolność władania, która umożliwia jej posiadanie praw przyznanych
w sposób pozytywny. Jeśli osoba nie władałaby w sposób ontologiczny,
lecz jedynie była zdolna do władania, oznaczałoby to, że z natury jej
ontologia nie byłaby władcza, choć mogłaby się taką stać, w zakresie,
w jakim przejście rzeczywistego władztwa przyznanego przez prawo
pozytywne oddziaływałoby na płaszczyznę ontologiczną, przemieniając
istotę ontologicznie zdolną do władania w rzeczywiście władającą, po-
nieważ bez podstawy ontologicznej władanie prawne jest niemożliwe.
Oznaczałoby to, że prawo pozytywne wpływa na ontologię osoby, co
jest pod każdym względem nieprawdziwe.
Zdolność ontologiczna do otrzymania prawa pozytywnego polega
na rzeczywistym władztwie ontologicznym. Dlatego sama możliwość
posiadania praw pozytywnych wymaga obecności istoty panującej nad
sobą samą, która przez to posiada tytuł do praw naturalnych.
33
Spośród piśmiennictwa hiszpańskiego zob. M. Rodríguez Molinero,
Derecho Natural e Historia en el pensamiento europeo contemporáneo
(Madrid 1973); J. Delgado Pinto, Derecho. Historia. Derecho Natural.
Reflexiones acerca del problema de la oposición entre la existencia del
Derecho Natural y la historicidad de los Ordenes Jurídicos, w „Anales de
la Cátedra Francisco Suárez”, IV/2 (1964), s. 73 i nast.
34
Fakt ten uwydatnia niesprawiedliwość wywołaną wykluczeniem
społecznym niezawinionym przez osobę zmarginalizowaną. Na obszarze
rozwoju i dostatku pozbawienie dóbr stanowiących prawo naturalne,
których prawo to nie obejmuje na obszarach słabiej rozwiniętych i mniej
dostatnich, stanowi niesprawiedliwość, ponieważ wynika z nieprawidło-
wego – czyli niesprawiedliwego – rozdzielenia dóbr. Dlatego postęp me-
dyczny czy też obfitość oraz jakość pożywienia powinny stać się dostępne
dla wszystkich. Miara prawa naturalnego takiego rodzaju na obszarach
o mniejszym stopniu rozwoju nie odpowiada mierze tego samego prawa
na obszarach rozwiniętych.
35
[Prawo cywilne może znosić lub zmieniać prawa cywilne, lecz nie
prawa naturalne]. Inst., I, 158.
36
Zob. najnowsze analizy tego zagadnienia: J. A. Doral, Concepto
filosófico y concepto jurídico de persona, w „Persona y Derecho”, II
(1975), s. 113 i nast.; P. Lombardía, Derecho divino y persona física en
el ordenamiento canónico, w Escritos de Derecho Canónico, I (Pamplona
1973), s. 223 i nast.
37
O pojęciu stanu zob. F. Sancho Rebullida, El concepto de estado
civil w „Libro Homenaje al Dr. Serrano y Serrano”, I (Valladolid 1965),
s. 741 i nast.; J. Fornés, La noción de „status” en Derecho Canónico
(Pamplona 1975).
38
Inst., III, 1, 11.
39
Miara tego, co sprawiedliwe, reguła prawa i obowiązku – oto per-
spektywa prawnika badania ustawy oraz jej wykładni dokonywanych
przez sztukę prawa. Prawnik spogląda na ustawę oczami sprawiedli-
wości – nie „sprawiedliwości idealnej”, czy też tego, co sprawiedliwe
w znaczeniu analogicznym albo prowadzącym do nadużyć – przyczyniając
się skutecznie do budowania społeczeństwa sprawiedliwego, w którym
każdy miałby to, co do niego należy. Oczywiście, że nie jest to możliwe
inaczej niż poprzez zapewnienie człowiekowi przede wszystkim tego,
co przysługuje mu z natury, jego praw lub roszczeń wynikających ze
sprawiedliwości i nieodłącznie związanych z osobą ludzką. Jeżeli pra-
– 192 –
wa naturalne nie będą stanowiły podstawy zadań prawników, zaczną
one polegać na gwarantowaniu każdemu tego, na co wskazuje norma
pozytywna, oddalając się od sprawiedliwości i stając się zarządzaniem
wskazówkami władzy lub interesami jednostek oraz grup.
Prawnik nie jest legalistą. Dlatego w przypadku konfliktu między
ustawą a sprawiedliwością prawdziwy prawnik skłania się ku sprawie-
dliwości, nie zaś ku ustawie.
40
„Et sic quatuor praedictis potest colligi definitio legis, quae nihil
est aliud quam quaedam rationis ordinatio ad bonum commune, ab eo
qui chram communitatis habet, promulgata” [Z tych czterech artykułów
można ułożyć określenie prawa, mianowicie jest to rozporządzenie (or-
dinatio) rozumu dla dobra wspólnego nadane i publicznie obwieszczone
przez tego, kto ma pieczę nad wspólnotą]. Św. Tomasz z Akwinu, Summa
Theologiae, I–II, zag. 90, art. 4, t. 13: Prawo, tłum. i oprac. P. Bełch OP,
Veritas, Londyn 1986.
41
Bardzo często łączono, w sposób konieczny, normę prawną z wła-
dzą nadrzędną w stosunku do jej adresatów; norma prawna jest w tym
ujęciu ze swej istoty emanacją władzy społecznej. Połączenie normy
z władzą nadrzędną jest niewątpliwie poprawne z perspektywy filozofii
politycznej, która postrzega społeczeństwo z punktu widzenia rozwoju
życia społecznego w stosunku do celów społecznych, do dobra wspólne-
go. Kierowanie członków społeczeństwa ku jego celom – a w rezultacie
ustanowienie porządku relacji społecznych – należy do organów władzy,
które sprawują ją za pomocą norm lub ustaw; w tym znaczeniu ustawy
stanowią emanację władzy rządzących. Jednak perspektywa ta nie cha-
rakteryzuje prawa, którego kluczowym pojęciem nie jest ład, lecz podział
rzeczy, inaczej tego, co sprawiedliwe. Dlatego wskazana perspektywa
filozoficzno-polityczna nie daje wystarczającej przyczyny dla szeregu zja-
wisk normatywnych natury prawnej. Jeśli filozofia prawa przyjmuje – co
następowało wielokrotnie i wciąż się zdarza – tę samą perspektywę, co
filozofia polityczna, okazuje się niezdolna do tego, by wytłumaczyć całość
zjawiska prawa, i prowadzi do redukcjonizmu – norma prawna równa
się ustawie władzy społecznej – pozostawiając bez wyjaśnienia zjawiska
normatywne o niewątpliwej naturze prawnej (prawo międzynarodowe,
normatywne czynności prawne, pracownicze układy zbiorowe, poro-
zumienia pomiędzy rządzącymi a rządzonymi itd.), z których wynikają
normy prawdziwej i ścisłej sprawiedliwości. W nie mniej mylny sposób
filozofia prawa przyjmuje perspektywę filozoficzno-polityczną w sto-
sunku do obowiązywania normy prawnej, uznając ją za skutek rozkazu,
podczas gdy z prawniczego punktu widzenia obowiązywanie normy to
cecha obowiązku odpowiadającego prawu, czyli temu, co sprawiedliwe.
Bez wątpienia norma obowiązuje, ponieważ została nakazana, jednak
z perspektywy prawa rozkaz obowiązuje, gdyż jedną z funkcji wydającej
go władzy jest określanie tego, co sprawiedliwe.
42
Prawo naturalne w znaczeniu przedmiotowym to rodzaj czy też typ
norm prawnych. Należy zatem odróżnić prawo naturalne od innych rze-
czy, którym niekiedy przyznaje się – przez niewątpliwy brak precyzji – tytuł
prawa naturalnego. Uściślając, nie są właściwym prawem naturalnym:
a) obiektywne uwarunkowania prawa pozytywnego, określone przez
naturę i strukturę rzeczy; normy pozytywne muszą brać pod uwagę
zawartość, właściwości rzeczy stanowiących ich przedmiot oraz prawa,
którymi one się rządzą, jednak nie jest to kwestia prawa naturalnego, lecz
trafności i rozsądku stanowienia prawa, zagadnienie ustaw prawidłowych
i nieprawidłowych itd.
b) Cecha rozsądku albo wymiar rozsądkowy prawa pozytywnego;
każda norma prawna musi być rozsądna, gdyż norma nierozsądna prze-
staje obowiązywać w zakresie, w jakim jest nierozsądna. Jest to jednak
właściwość normy pozytywnej, a nie prawa naturalnego. To, co wymie-
niłem, stanowi zespół właściwości i przesłanek norm pozytywnych, nie
zaś rodzaj lub typ norm prawnych, czyli właśnie prawo naturalne.
43
Na temat tego prądu filozoficznego zob. M. Santos Camacho, Etica
y filosofia analitica (Pamplona 1975).
44
Quo senatu consulto non id effectum est, ut pecuniae usus fructus
proprie Essen (nec enim naturalia ratio auctoritate senatu commutari
potuit), sed remedio introducto coepit quasi usus fructus haberi.
45
Eas obligationes, quae naturalem praestationem habere intelleguntur,
palam est capitis deminutione non perire, quia civilis ratio naturalia iura
corrumpere non potest. Itaque de dote action, quia in bonum et aequum
concepta est, nihilo minus durat etiam post capitis deminutionem.
46
Si quo dominus servo debuit, manumisso solvit, quamvis existimans
et aliqua teneri actione, tamen repetere non poterit, quia naturale adgno-
vit debitum: ut enim libertas naturali iure continetur et domination ex
gentium iure introducta est, ita debiti vel non debiti ratio in condictione
naturaliter intellegenda est.
47
Rozwinięcie tego wątku w J. Hervada, Historia de la Ciencia del
Derecho Natural, cit. s. 297 i nast.
– 195 –
Spis treści
Przedmowa autora . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5
I. Wprowadzenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7
§ 1. PRAWO JAKO SZTUKA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7
§ 2. CNOTA SPRAWIEDLIWOŚCI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11
II. Analiza pojęć sprawiedliwości i tego, co sprawiedliwe . . . 13
§ 1. PUNKT WYJŚCIA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13
1. Rzeczy są rozdzielane. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13
2. Rzeczy znajdują się lub mogą znajdować się
we władaniu innych osób . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19
§ 2. FORMUŁA SPRAWIEDLIWOŚCI: ZAGWARANTOWAĆ
KAŻDEMU TO, CO DO NIEGO NALEŻY . . . . . . . . . . . . . . . 21
1. Zagwarantować (zapewnić) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 21
2. Każdemu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 24
3. To, co do niego należy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27
§ 3. TO, CO SPRAWIEDLIWE . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29
1. Pojęcie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29
2. To, co sprawiedliwe jako prawo . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31
3. To, co sprawiedliwe, jako coś równego . . . . . . . . . . . . . . 34
4. Tytuł, podstawa i miara tego, co sprawiedliwe. . . . . . . . . 36
§ 4. STOSUNEK SPRAWIEDLIWOŚCI . . . . . . . . . . . . . . . . . . 39
– 196 –
– 197 –
§ 5. PODSTAWOWA KLASYFIKACJA STOSUNKÓW
SPRAWIEDLIWOŚCI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 42
1. Dług pomiędzy osobami (sprawiedliwość zamienna) . . . . 42
2. Dług zbiorowości wobec jednostki (sprawiedliwość
dystrybutywna). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 43
3. Dług jednostki wobec zbiorowości (sprawiedliwość
prawna) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 51
§ 6. PODSTAWA PRAWA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 53
§ 7. SŁUSZNOŚĆ I TO, CO SŁUSZNE . . . . . . . . . . . . . . . . . . 57
§ 8. NIESPRAWIEDLIWOŚĆ I TO, CO NIESPRAWIEDLIWE . 61
1. Pojęcie niesprawiedliwości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 61
2. Rodzaje niesprawiedliwości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 63
3. To, co niesprawiedliwe, czyli niesprawiedliwe
naruszenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 65
4. Naprawienie szkody . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 67
5. Odszkodowanie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 67
III. To, co sprawiedliwe z natury . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 69
§ 1. PODZIAŁ PRAWA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 69
§ 2. ISTNIENIE PRAWA NATURALNEGO . . . . . . . . . . . . . . . 71
§ 3. MIEJSCE NATURY LUDZKIEJ I NATURY RZECZY
W OKREŚLANIU, CO SPRAWIEDLIWE Z NATURY . . . . . . . 79
§ 4. KLASYFIKACJA PRAW NATURALNYCH . . . . . . . . . . . . . 82
1. Prawa pierwotne i prawa wtórne . . . . . . . . . . . . . . . . . . 82
2. Prawa główne i prawa pochodne . . . . . . . . . . . . . . . . . . 84
§ 5. DOBRA I MIARY PRAWA NATURALNEGO . . . . . . . . . . 85
1. Jakie dobra są prawami naturalnymi . . . . . . . . . . . . . . . 85
2. Naturalna miara prawa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 87
§ 6. ZALEŻNOŚĆ POMIĘDZY NATURĄ LUDZKĄ
I UPŁYWEM CZASU A TYM, CO SPRAWIEDLIWE
Z NATURY . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 88
1. Natura a upływ czasu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 88
2. Oddziaływanie upływu czasu na to, co sprawiedliwe
z natury . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 90
3. Ograniczenia upływu czasu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 94
§ 7. ABSTRAKCYJNOŚĆ I KONKRETNOŚĆ PRAW
NATURALNYCH . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 94
§ 8. TO, CO POZYTYWNIE SPRAWIEDLIWE . . . . . . . . . . . . 96
§ 9. ZALEŻNOŚĆ POMIĘDZY TYM, CO
SPRAWIEDLIWE Z NATURY, A TYM, CO POZYTYWNIE
SPRAWIEDLIWE . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 101
IV. Podmiot prawa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 105
§ 1. OSOBA W SENSIE PRAWNYM . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 105
§ 2. STOSUNKI PRAWNE . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 115
V. Reguła prawa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 119
§ 1. NORMA I JEJ RELACJA DO TEGO,
CO SPRAWIEDLIWE . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 119
§ 2. NORMA PRAWNA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 122
§ 3. NATURALNA REGUŁA PRAWA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 125
VI. Ustawa naturalna . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 126
§ 1. PRZESŁANKI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 126
§ 2. ISTNIENIE USTAWY NATURALNEJ . . . . . . . . . . . . . . . 128
§ 3. PODSTAWA USTAWY NATURALNEJ:
CELE CZŁOWIEKA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 129
§ 4. OPISOWA DEFINICJA USTAWY NATURALNEJ . . . . . . 132
§ 5. TREŚĆ USTAWY NATURALNEJ . . . . . . . . . . . . . . . . . . 132
§ 6. OBOWIĄZYWANIE USTAWY NATURALNEJ . . . . . . . . 133
§ 7. POSTRZEGANIE USTAWY NATURALNEJ . . . . . . . . . . 139
§ 8. STRUKTURA USTAWY NATURALNEJ. . . . . . . . . . . . . . 143
§ 9. KLASYFIKACJA PRZEPISÓW USTAWY
NATURALNEJ . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 145
§ 10. UNIWERSALIZM USTAWY NATURALNEJ . . . . . . . . . 146
§ 11. NATURA LUDZKA I UPŁYW CZASU
W PRZEPISACH USTAWY NATURALNEJ . . . . . . . . . . . . . . 148
§ 12. USTAWA NATURALNA A WOLNOŚĆ . . . . . . . . . . . . . 150
§ 13. USTAWA NATURALNA A USTAWY LUDZKIE . . . . . . 152
§ 14. PRAWO NATURALNE . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 158
§ 15. KLASYFIKACJA NATURALNYCH NORM
PRAWNYCH . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 159
VII. Prawo naturalne a prawo pozytywne . . . . . . . . . . . . . 160
§ 1. ZALEŻNOŚCI POMIĘDZY NATURALNYMI
I POZYTYWNYMI NORMAMI PRAWNYMI . . . . . . . . . . . . 160
§ 2. SYSTEM PRAWNY . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 163
1. Jedność prawa naturalnego i prawa pozytywnego . . . . . 164
2. Pozytywizacja i formalizacja prawa naturalnego . . . . . . 164
3. Prawo naturalne a system gwarancji skuteczności
prawa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 168
4. Prawo naturalne a wykładnia prawa . . . . . . . . . . . . . . 171
5. Krytyczna nauka prawa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 175
VIII. Nauka prawa naturalnego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 177
Przypisy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 183