Bezpieczeństwo kulturowe
Wpisany przez Roman Kuźniar
Czwartek, 17.12.2009 13:49
Można dbać o bezpieczeństwo energetyczne, klimatyczne, ale broń Boże nie o kulturowe.
Tak zwane security studies, czyli studia o bezpieczeństwie, wyodrębniają od początku lat
dziewięćdziesiątych różne kategorie bezpieczeństwa. Obok militarnego jest tam mowa o
bezpieczeństwie ekonomicznym, energetycznym, demokratycznym, ekologicznym, ostatnio
klimatycznym, a także o bezpieczeństwie kulturowym. I właśnie myśl o tym ostatnim dała o
sobie znać kilka tygodni temu w Szwajcarii, w związku z referendum na temat możliwości
budowania w tym kraju dalszych minaretów. Szwajcarzy znaczną większością sprzeciwili się
budowie kolejnych na ich ziemi.
No i zaczęło się. Postępowe media oraz intelektualiści z różnych krajów Europy i USA nie
ukrywali swego oburzenia. Padły słowa o braku tolerancji, populizmie i ksenofobii, o lękach
wzbudzanych przez prawicę, a nawet oskarżenia pod adresem feministek, które tym razem
przyłączyły się do szwajcarskiej prawicy i apelowały o głosowanie przeciw. Niektórzy zaczęli się
oglądać na Strasburg. Może Europejski Trybunał Praw Człowieka nakaże rządowi w Bernie
zignorować wolę społeczeństwa? Okazało się, że można dbać o bezpieczeństwo energetyczne,
zwłaszcza klimatyczne, ale broń Boże nie można o kulturowe. Tego Szwajcarom i wszystkim
innym robić nie wolno. Sprzeciwiać się znakowi krzyża w Europie można, a nawet trzeba.
Sprzeciwianie się minaretom – czysty populizm. Ciekawe, że bardzo często ci sami ludzie i te
same media narzekają na deficyt demokracji. Kiedy jednak społeczeństwo da wyraz swemu
przekonaniu w najbardziej demokratyczny sposób, to znaczy w referendum, to już populizm.
Sprawa jest poważna i dotyczy bezpieczeństwa cywilizacyjnego. Chodzi o naszą cywilizacyjną
tożsamość, a sednem tożsamości, proszę poczytać Toynbeego i Huntingtona, jest religia lub
1 / 2
Bezpieczeństwo kulturowe
Wpisany przez Roman Kuźniar
Czwartek, 17.12.2009 13:49
równoważny jej system filozoficzno-aksjologiczny (na przykład konfucjonizm). Ludzie mają
prawo do ochrony swojej tożsamości. W przypadku mniejszości narodowych czy religijnych ich
tożsamość podlega ochronie przez traktaty międzynarodowe. Okazuje się, że większość, w
danym wypadku katolicka, nie miałaby prawa do ochrony swojej tożsamości. Ważnym
wyznacznikiem tej tożsamości jest budowana przez stulecia przestrzeń kulturowa z jej
symbolami, budowlami, wyobrażeniami, postaciami świętych czy bohaterów, których nie należy
znieważać, aby nie obrażać czyichś uczuć narodowych lub religijnych. Przybysze z zewnątrz,
którym udzielamy gościny, powinni to rozumieć. My nie każemy im przechodzić na katolicyzm,
nie próbujemy też zmieniać przestrzeni kulturowej na obszarze od Maroka do Arabii
Saudyjskiej. W tej ostatniej nie ma zresztą miejsca na budowę kościołów, a za noszenie
krzyżyka na szyi trafia się do więzienia. To najczęściej za saudyjskie pieniądze buduje się
okazałe meczety w Europie. W Polsce śpiewamy w czasie patriotycznych uroczystości „Nie
damy ziemi, skąd nasz ród…”. Ta ziemia, z jej kościołami, dworami, parkami, zabudową miast,
pomnikami, obyczajami czy przydrożnymi kapliczkami jest naszą przestrzenią cywilizacyjną, w
której ramach czujemy się bezpieczni, gdzie jesteśmy u siebie. Do tego mamy prawo.
Szwajcarskie głosowanie to nie wyraz ksenofobii czy nietolerancji. Notabene nieco ponad 20
procent ludności tego kraju to przybysze z różnych, nierzadko odległych, regionów świata
dotkniętych wojnami lub innymi nieszczęściami. Tu nie chodziło o lęk przed islamskim
terroryzmem, tylko o prawo do tego, aby „Szwajcaria była Szwajcarią”. To właśnie taka
Szwajcaria jest cywilizacyjną wartością. Podobnie jak cały Zachód, którego cywilizacyjna
tożsamość jest wartością. Należy ją chronić także dla reszty świata, która jest beneficjentem
osiągnięć naszej cywilizacji. Dla bezpieczeństwa Zachodu nie wystarczy NATO. Trzeba mieć
odwagę bronić go również w sferze wartości. Czasem przed naszymi własnymi prawnikami i
mediami pozbawionymi wyobraźni i kulturowej wrażliwości.
2 / 2