Jak jeżdżą krakowscy kierowcy? Całkiem
dobrze
Bartosz Piłat 2011-04-11, ostatnia aktualizacja 2011-04-10 22:12:27.0
W kilkunastu miastach Polski dziennikarze Gazety przeprowadzili serię testów dotyczących stylu jazdy
kierowców. Krakowianie wypadli nadspodziewanie dobrze choćby pod względem dynamiki jazdy. I tylko
rosnąca liczba wypadków martwi.
W Polsce, a szczególnie wśród mieszkańców stolicy, krąży stereotyp krakowskiego leniwego kierowcy, któremu nie
spieszy się na światłach. - Przez kilka lat jeździłem po całej Polsce i nigdzie nie napotkałem tak ospałego ruchu ulicznego
jak u was - powiedział mi kiedyś kolega z redakcji warszawskiej. Tymczasem przeprowadzone przez dziennikarzy
"Gazety" we wszystkich głównych miastach naszego kraju minitesty wywróciły ten obrazek do góry nogami.
Minitesty na półserio
Na czym polegały nasze sprawdziany? Przeprowadziliśmy ich cztery.
- Pierwszy miał pokazać, jak bardzo w Krakowie ignorowana jest sygnalizacja świetlna na skrzyżowaniach.
Sprawdzaliśmy, ilu kierowców przejedzie przez skrzyżowanie na żółtym.
- W drugim teście ustawialiśmy się przy przejściu dla pieszych i czekaliśmy, aż ktoś się zatrzyma i nas przepuści. Im mniej
aut przejechało bez zatrzymania, tym lepiej.
- W kolejnym wybraliśmy się na przejażdżkę w miejsca, gdzie ze względu na remont dwupasmowa jezdnia jest zwężona z
dwu do jednego pasa. Sprawdzaliśmy zatem, jak bardzo kierowcy stosują się do zasad tzw. suwaka.
- Wreszcie w ostatnim teście sprawdzaliśmy dynamikę, z jaką ruszamy spod świateł. Od zapalenia zielonego czekaliśmy
15 sekund i liczyliśmy, ile aut przejedzie przez skrzyżowanie.
Każdy taki sprawdzian powtórzyliśmy dziesięć razy, a potem wyciągnęliśmy średnią. Ponieważ metodologia testów nie
została ustalona zbyt precyzyjnie, ich wyników nie można traktować absolutnie serio. Pozwoliły jednak sformułować wiele
interesujących spostrzeżeń o krakowskim stylu jazdy.
Kto ma w nosie żółte?
Poziom ignorowania światła żółtego sprawdzaliśmy na al. Trzech Wieszczów przy ul. Piłsudskiego. Pomiary
rozpoczęliśmy kilka minut po godz. 16 w środku tygodnia. Średnio na żółtym przejechało 2,1 auta. Dwa razy zdarzyły się
przypadki pokonania skrzyżowania na czerwonym. Na tle wyników z reszty polskich miast kierowcy jeżdżący po Krakowie
wypadają całkiem nieźle. Tym bardziej że część z odnotowanych przez nas samochodów nie miała szans zatrzymać się,
gdy zapaliło się żółte. Nasz minitest pokazał, że trudno o regułę opisującą zachowania kierowców. Krakowianie osiągnęli
wyniki podobne do tych z Warszawy (średnio 2,2 auta), ale lepsze od tych z Katowic (2,6), za to identyczne z Rzeszowem
(2,1). Wielkość miast nie miała żadnego znaczenia.
Przy okazji testu ujawniliśmy za to inna bolączkę i grzech kierowców: systematyczne blokowanie skrzyżowania. Wielu
kierowców próbowało na siłę przejechać na zielonym, choć po drugiej stronie skrzyżowania nie było dla nich miejsca. W
czasie trwającego pół godziny pomiaru zdarzyło się to aż osiem razy.
Na przejściu, szczególnie z dzieckiem
Aby sprawdzić, jak bardzo uprzejmi są wobec pieszych kierowcy, udaliśmy się na przejście dla pieszych znajdujące się
na al. Armii Krajowej, na wysokości biurowców nieopodal ul. Przybyszewskiego. Choć samochody jeżdżą tędy szybko, to
o godz. 17 nie trzeba było długo czekać na przejście. Zaledwie raz musieliśmy przepuścić aż osiem aut, ale średnia
wyniosła 4,4. Jeszcze lepiej było, gdy ustawiliśmy się z wózkiem dziecięcym - w tym przypadku średnio czekaliśmy, aż
przejedzie 2,6 samochodu.
Oczywiście idealnie byłoby, gdyby już pierwszy kierowca się zatrzymał, ale gdy wyniki krakowskich kierowców porównać
z rezultatami podobnych testów innych redakcji, wypadamy naprawdę dobrze. W stolicy na podobnym przejściu trzeba
odczekać aż przejedzie ponad 12 aut. Rewelacyjne wyniki zanotowali za to kierowcy ze Śląska. W Katowicach średnia
wyliczona przez naszych dziennikarzy wyniosła 1,5 auta. Aby ostudzić radość krakowskich kierowców z dobrego wyniku,
wypada dodać, że w dniu naszego pomiaru co drugie auto na al. Armii Krajowej miało śląskie rejestracje. Być może
dlatego było tak dobrze.
Z suwakiem coraz lepiej
Rosnąca uprzejmość na krakowskich ulicach jest również widoczna na zwężeniach. Dziesięć razy w popołudniowym
szczycie wbijaliśmy się na remontowane rondo Ofiar Katynia. W połowie przypadków wpuszczało nas już drugie auto
(jedno przepuszczaliśmy, drugie wpuszczało nas). Średnia wyniosła 1,4.
Porównanie z innymi miastami jasno pokazuje, że umiejętność kierowców stosowania się do zasad tzw. suwaka idzie w
parze z liczbą remontów, jakie prowadzone są w miastach na drogach dwupasmowych. Prowadzone w Krakowie
nieprzerwanie od lat modernizacje najważniejszych skrzyżowań i budowa kolejnych tras tramwajowych, które utrudniają
ruch, zrobiły swoje. Kierowcy nie traktują już zjeżdżających na zwężeniu na ich pas jak cwaniaczków próbujących
wymusić przejazd. Większość z nas rozumie już, że wpuszczanie się na przemian po prostu upłynnia przejazd. Wyniki
dużych miast, które przygotowują się do Euro 2012 i prowadzą remonty na podobną skalę, nie różnią się niemal od
krakowskich danych.
Startujemy na zielonym
O niesamowicie zaskakującym na plus wyniku można za to mówić w przypadku sprawdzianu dynamiki ruszania po
zapaleniu się zielonego światła. Na al. Trzech Wieszczów w ciągu pierwszych piętnastu sekund trwania zielonego światła
przez skrzyżowanie przejeżdżało przeciętnie 15,6 samochodu. To najlepszy wynik wśród zmierzonych przez "Gazetę".
Drugie miasto - Olsztyn - miało wynik 12 samochodów. Warszawa? Średnio 7 aut na 15 sekund. Kierowcy z wielu
mniejszych miast ruszali bardziej dynamicznie niż ci ze stolicy, po której ponoć jeździ się szybko. Skąd wzięła się tak duża
Jak jeżdżą krakowscy kierowcy? Całkiem dobrze
http://wyborcza.pl/jazdapopolsku/2029020,113777,9411779.html?sms...
1 z 2
2011-04-12 10:47
przewaga Krakowa nad innymi miastami, trudno ustalić.
- Wyniki w Krakowie nie są zaskoczeniem. Bardziej dziwią mnie dane z innych miast. Pół sekundy to przeciętny czas
psychologicznej reakcji kierowcy w przypadku wtargnięcia na jezdnię. Zatem 15 aut, które ruszyły w ciągu 15 sekund, to
wynik średni, bo przy ruszaniu z zielonego kierowca nie musi przeprowadzać procesu decyzyjnego, jak przy hamowaniu,
a dodatkowo wielu z nich podejmuje na zielonym działanie jednocześnie - ocenia psycholog transportu Jacek Legierski,
wykonujący badania kierowców w pracowni Psychodiagnostyka w Nowym Targu. Pomiarów na skrzyżowaniu
dokonywaliśmy razem z nim. - Z mojego punktu widzenia całkiem przyzwoicie wypadło zatem zachowanie kierowców po
zapaleniu żółtego światła. Część z nich miała zbyt mało czasu, by zareagować hamowaniem - tłumaczy.
Bardziej przychylny kierowcom z Krakowa jest za to wiceszef lokalnej drogówki Witold Norek. - Te dane to dla mnie miłe
zaskoczenie. Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej. My na pewno będziemy się o to starali - zapewnia z uśmiechem
Norek. - Faktycznie, w ostatnim czasie natomiast zauważyliśmy, że krakowscy kierowcy sprawnie ruszają spod świateł.
Również jeśli chodzi o kulturę jazdy, jest coraz lepiej, co widać na zwężeniach - potwierdza. Dodaje jednak, że statystki
bezpieczeństwa psują tę dobrą ocenę uzyskaną przez naszych kierowców. W ubiegłym roku w Małopolsce zginęły na
drogach 22 osoby, a tylko w pierwszych trzech miesiącach 2011 roku aż 13 osób.
wsp. Mateusz Żurawik
Jutro o grzechach głównych krakowskich kierowców. Patronem medialnym cyklu "jazda po krakowsku" jest
moto.pl
Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl -
www.gazeta.pl
© Agora SA
Jak jeżdżą krakowscy kierowcy? Całkiem dobrze
http://wyborcza.pl/jazdapopolsku/2029020,113777,9411779.html?sms...
2 z 2
2011-04-12 10:47